Cięcia wiatrem, wykonane za pomocą wachlarza, zadziałały jak należy - fale powietrza uderzyły, lecz ku zaskoczeniu młodzieńca przeciwnik po prostu zniknął między licznymi płatkami kwiatów, które nagle się pojawiły wokół. Sarknął. Kurwa mać. Użytkownik genjutsu. Nienawidził tych popaprańców. Nie potrafili walczyć jak prawdziwi shinobi, więc kryli się w cieniu i manipulowali zmysłami, by unieszkodliwić oponenta nie musząc brudzić sobie rąk. Zero honoru. Zero satysfakcji. Posłanie kogoś takiego w objęcia boga śmierci było tylko przysługą dla świata.
-A ty mówisz o zrozumieniu, podczas gdy sam narzucasz innym swoją wolę. Na takich jak ty użycie miecza to marnowanie ostrza - powiedział beznamiętnie, przegryzając wargę. Zabolało, ale nie było to nic przesadnego. - Poza tym, iluzje? Taki z ciebie wojownik jak z koziej dupy trąba.
Przegryzienie wargi było celowe. Wiedział, że zadanie sobie bólu może pomóc w wyjściu z genjutsu, i chciał się upewnić czy taka dawka nie wystarczy. Jeśli tak, to po prostu wypatruje oponenta i stara się do niego doskoczyć na wystarczający dystans, by przeszyć go lodowymi kolcami. A jeśli nie, zwalcza ogień ogniem - tworzy własną chmurę lodowych płatków, mającą mu służyć za osłonę i tarczę przed pociskami. I przy okazji jeśli trochę potną wroga, to nic nie szkodzi. Wtedy składa pieczęć Barana i aktywuje podstawową umiejętność, Kai. To powinno pomóc - wtedy rozsyła płatki na wszystkie strony, by utrudnić wrogowi widoczność i unikanie, a samemu robi to, co uprzednio zaplanował. Zbliżenie się do wroga i przyszpilenie go kolcami. Niech ginie, iluzjonista pieprzony.
Cały czas zachowuje czujność, by być gotowym na uniki, odskoki lub zablokowanie przeciwnika za pomocą płatków. Przezorny zawsze ubezpieczony - nie zamierzał tutaj umierać.