Polana

Główna siedziba sił Shinsengumi, umiejscowiona w samym środku długości muru, jednocześnie strzegąca jedynej istniejącej bramy. Składa się z licznych budynków mieszkalnych dla strażników, stanowią one mniejszość w porównaniu do licznych magazynów, spiżarni, zbrojowni, szpitali, miejsc bożych i wszelkich innych budowli służących jednemu celowi. Samowystarczalności Muru.
Kamiru

Re: Polana

Post autor: Kamiru »

Obrazek
Nic nie jest takie, na jakie wygląda. [50/45]

Yuusuke wolny (może pisać co chce), Mei jeszcze ma podjąć decyzję i też będzie wolna, a misja skończona ~


#post marny jakościowo, ale cóż
0 x
Mei

Re: Polana

Post autor: Mei »

Wybór, wybór i jeszcze raz wybór. Tyle informacji, które wypadałoby przeanalizować. W dodatku te konsekwencje, przez które się zamyśliłam. Moja dłoń została położona na podbródku, zaś oczy zostały wbite w podłoże, które zostało ubrudzone ropą. Cieszyłam się z powodu zmagań małego Yuusuke, w końcu nigdy nie chciała, by spotkało go coś złego. Nawet cicho faworyzowałam małego albinosa, którego z chęcią zobaczyłabym w szeregach Shinsengumi. Ugh, ciekawe tylko czy i dla mnie znalazłoby się miejsce? Oraz czy zostałabym wpuszczona w ich szeregi, bez jakiejś szczególnej próby?
Hozuki, został obdarowany jutsu z serii ,,Podejdź, a zobaczysz siebie w ślicznych płomieniach". Oczywiście, jakby można było się spodziewać, jego starania zostały nagrodzone wstąpieniem w szeregi. Natomiast, co ja miałam powiedzieć? Oczekiwano ode mnie podjęcia działań, które również zmuszały mnie do porzucenia brata. Tak bez słowa, uciec po odnalezieniu się? Byłoby to głupie, nieodpowiedzialne i zdecydowanie pozbawione kultury. Umm, a gdyby to obejść i do niego zawitać przed stażem, czy tak w ogóle można?
Strapiona problemem popatrzyłam na dwójkę, nie wiedząc jak mam się zachować. Mogłam przyglądać się życiu małego chłopaka, jednocześnie starając się zrozumieć jego słodkie zachowania. Również miałam możliwość opuścić go w tej chwili i prawdopodobnie więcej go nie ujrzeć.
- Ja.. nie wiem - wyszeptałam, starając się dobrać odpowiednie słowa. Czy powiedziałam jednoznacznie czego pragnę, otóż.. tego nie zrobiłam. Zaczęłam nawet bać się własnej decyzji, gdyż nie potrafiłam powiedzieć, jakby się świat wtedy zachował. Tyle czynników, możliwości, a ja stałam w miejscu.
- Yuu-san.. omedeto - powiedziałam łagodnym głosem, trochę uciekając od postawionego przede mną tematu. Jednocześnie delikatny uśmiech, wzrok pełen ciepła i przyjaźni, spoczął na słodkim chłopcu, którego nie chciałam zawieść. Co on sobie pomyśli, gdybym odstąpiła od propozycji? Nieważne, po prostu musiałam działać. Moje dłonie zostały położone przy mostku, jedna na drugiej, a ja sama, będąca mieszanką dobroci oraz pewności siebie, popatrzyłam na urzędniczkę. Mój chłodny wzrok przeszył ją na wskroś, po czym wrócił do niewinnej normalności.
- Chcę dołączyć, ale najpierw poprosiłabym o audiencję u lidera. Pragnę wyruszyć w świat, by zamknąć wszystkie sprawy, za nim odbędę swoją służbę - powiedziałam poważnym głosem, stawiając wszystko na jedną kartę. Jeśli nie zaakceptują mojej woli, to trudno, pożegnam się ze wszystkimi i odejdę. Jednak jeśli stanie się na odwrót, to najpewniej będę jedną z najszczęśliwszych osób, które wkroczą w nowy świat..
0 x
Kamiru

Re: Polana

Post autor: Kamiru »

Misja zakończona:

Mei
  • Misja C
  • Wiedza o strażnikach
  • Wiedza wyciągnięta z rozmowy z Yuu
  • 50PH, 0 ryo bo i skąd
  • Dopóki nie jesteś w organizacji, możesz sobie chodzić gdzie chcesz bez zgody etc.
Yuu
  • Misja C
  • Wiedza o strażnikach + ranga rekruta
  • Kokuu no Jutsu
  • Wiedza wyciągnięta z rozmowy z Mei
  • 50PH - misja, 100 ryo - żołd
Dla mnie (C dla dwóch osób) - 26PH i 650 ryo
0 x
Yuusuke

Re: Polana

Post autor: Yuusuke »

Czyż to nie było proste? Cóż, nie było… Ale zadanie zlecone Yü przez Uchihę było niczym przy próbie, na którą miał być wystawiony w niedalekiej przyszłości. Mei także chciała dołączyć, co niezwykle ucieszyło malucha, jednak najpierw chciała załatwić swoje sprawy, jak to określiła „zamknąć” je. Cóż takiego dziewczyna miała do zamykania? Drzwi mieszkania, a może zostawiła żelazko? Cóż, nie ważne, bo Hözuki już patrzył na nią błagalnym wzrokiem. Bądź co bądź zdążył ją polubić, a nawet i więcej niż polubić, ale jeszcze nie zdawał sobie z tego sprawy. Nie cieszył się, nie podskakiwał z radości i nie wykrzyknął tryumfalnego „de gozaru”, zamiast tego wpatrywał się w nią swymi lekko przeszklonymi oczkami, w których zagościł cień smutku.
-Nie zostaniesz tu?-Zapytał zawiedzionym tonem chłopczyk nie odrywając od niej wzroku. Sama myśl o tym, że zostanie rozdzielony z Mei wywoływała w nim dość skrajne emocje. Nie chciał się z nią rozstawać niemal tak bardzo jak nie chciał się rozstawać z braciszkiem, a przecież znał ją zaledwie jeden dzień. Co się z nim działo? Albinos nie wiedział, bo nie znał tego uczucia, uczucia, które zdążyło już wplątać nieświadomego w swoje okrutne sidła, w których niejeden już skonał. Trening przebyty na Kantai nie obejmował wyzbycia się uczuć, nie obejmował też wiedzy o nich, zaniedbywał nawet odporność na traumatyczne wydarzenia. W końcu w treningu chodziło tylko o to, by dzieciak miał ciało ze stali, zaniedbywał zaś duszę bo mieszkańcy Kantai mieli walkę po prostu we krwi, to był ich instynkt. Niestety nie mieli żadnego patentu jeśli chodzi o batalie sercowe, o czym maluch właśnie się przekonywał.
-Kiedy wyjeżdżasz de gozaruyo?-Dodał jeszcze wciąż się w nią wpatrując. Starał się zachować spokój i udawało mu się to, gdy tak stał naprzeciw dziewczyny, a dziki wiatr rozwiewał jego siwą grzywę. Haori powiewało na wietrze podkreślając jego dostojny profil. Scena, gdy stał naprzeciwko niej… Wyglądał wtedy niczym przykładny mąż, a zarazem żołnierz, który musiał iść na wojnę zostawiając swą ukochaną w domu. Efekt psuł nieco fakt, że chłopczyk był niższy od dziewczyny i musiał zadzierać główkę ku górze by spoglądać w jej piękne oczy. Jednak to ona odchodziła i to wcale nie było powiedziane, że już teraz, ale nawet mimo to atmosfera wokół naszej dwójki była gęsta jak kasza od natłoku emocji emanujących z udającego człowieka z kamienia wodnistego dzieciaka.
0 x
Mei

Re: Polana

Post autor: Mei »

Zawsze przychodzi taki czas, gdy musimy podjąć decyzję, dotyczącą tego, co dalej zrobimy. Nigdy tak naprawdę nie lubiłam tego robić, ponieważ zawsze zajmowało mi to za dużo czasu. Dokładna analiza sytuacji, przemyślenia nad konsekwencjami. Ugh, po prostu za dużo tego było. Teraz, patrząc na smutnego chłopca, zaczęłam się zastanawiać, czy nie popełnię największego błędu. Co prawda, urzędniczka jasno się wyraziła na temat mojego przyjęcia, które cóż.. nie skończyło się pozytywnie. Musiałam odejść, by załatwić swoje sprawy. Również oznaczało to, iż moje przyjęcie poczeka do momentu, aż skończę wszystko załatwiać. Westchnęłam, ręką przeczesując długie, niebieskie włosy.
- Niestety, muszę powiadomić Natsume o mojej decyzji. Wiesz, nie chcę żeby się martwił - powiedziałam łagodnie, nie chcąc go bardziej zranić. Chłopak wydawał się być smutny moim odejściem, co oczywiście oznaczało, iż muszę trafniej dobierać słowa. Oprócz tego wypadałoby rozstać się w pogodnych stosunkach, więc było trochę roboty.
Popatrzyłam na niego z lekkim uśmiechem i błyskiem nadziei w oczach. Czego oczekiwałam? Na pewno trwałej relacji, która pielęgnowana jeden dzień, przetrwa wieki. Oczywiście szanse na to były nikłe, ale po to właśnie jest wiara. W jedną osobę już zwątpiłam, gdyż mimo, że miałam go odnaleźć, to do tej pory mnie się nie udało. Może to nawet lepiej, że go już nie było? Był niebezpieczny, dziki i wydawałam się przy nim taka krucha oraz bezbronna. Przy Yuusuke było zupełnie inaczej. Delikatność, urok i to dziecięce podejście, które roztapiało chłód mojego serca. Chciałam być przy nim jak najdłużej, szczególnie, że jego towarzystwo sprawiało mi szczęście i gwarancję bezpieczeństwa. Och, tak.. mi też będzie go brakowało.
- Yuu-kun.. planuje odejść tej nocy. Niewiele zostało mi czasu, szczególnie, iż chciałabym wrócić jak najprędzej. Nie będziesz miał mi za złe, jeśli tak szybko stąd odejdę?- popatrzyłam na niego wzrokiem pełnym zmartwienia, może nawet obawy przed brakiem akceptacji? Jednocześnie zrobiłam dwa kroki w jego stronę, chcąc zatrzymać się przed nim i nieco się zniżyć, byśmy byli na tym samym poziomie. Patrząc w jego oczy, zamierzałam wyczekiwać odpowiedzi, a w chwili gdy skończy mówić, zamierzałam go przytulić. Chciałam znaleźć się blisko jego i sprawić, by nie poczuł się tak samotnie.
- Będziesz tęsknić? - zapytałam z ciekawości, chcąc chociaż trochę zorientować się w jego uczuciach. Polubiłam go, może nawet byłam w stanie zrobić dla niego więcej, niż mi się wydaje. W każdym razie, zostawiłam mu teraz wolną rękę na reakcje, czy chociażby odpowiedź, którą liczyłam, że mnie uraczy.
0 x
Yuusuke

Re: Polana

Post autor: Yuusuke »

Rozstania nigdy nie są miłe, zwłaszcza, gdy następują nagle. Jednak czy chłopiec, który nie spędził z różnooką nawet jednego dnia mógł myśleć o żalu, smutku, wreszcie rozpaczy i tęsknocie związanej z rozłąką? Mógł, prawdą jest, że czas może umacniać lub niszczyć relacje między dwójką ludzi, jednak nie jest on wszystkim. Bliskość jaką wytworzymy między sobą w ciągu pierwszej godziny we dwoje może znaczyć więcej, niż dziesięciolecie spędzone pod jednym dachem. Nie da się zaprzyjaźnić z kimś przez przyzwyczajenie, jeżeli ktoś denerwuje nas od pierwszych sekund rozmowy to raczej nie zbuduje z nami podwalin przyjaźni, a jeżeli od początku nadaje na tych samych falach co my sprawa wygląda zupełnie inaczej. Tak właśnie było z Mei i Yü, mimo młodego wieku dwójkę zdążyło już doświadczyć życie i może właśnie to sprawiło, że tak łatwo przypadli sobie do gustu. Hözuki po prostu chciał przebywać z tą dziewczyną, ale w żaden sposób nie potrafił tego wyjaśnić. Do tej pory raczej tolerował osoby w swoim otoczeniu, czasami budował mniej lub bardziej prawdziwe przyjaźnie, bądź po prostu dobrze bawił się w czyimś towarzystwie. Z Mei było inaczej, chłopiec od samego początku czuł, że coś go przyciąga do młodej Yuki, nawet wtedy, gdy nie wiedział, że należy ona do tego samego klanu co jego brat.
Teraz stał przed nią, a ona czekała na jego reakcje… Co niby miałby powiedzieć? Nic nie przychodziło mu do głowy, a jego oczy omalże nie nabiegły łzami. Rozumiał jej podejście, też zawsze wolał powiadomić braciszka o swoich planach, wiedział w prawdzie, że Kamiru nie będzie się o niego martwił, ale zwyczajnie chciał, by Onii-chan wiedział co robi. Jego spokojna twarz powoli zaczęła się zmieniać, wiedział już co zrobić, to było przecież tak oczywiste…
-Ne Yuki-san…-Powiedział powolutku odwracając się od dziewczęcia zadzierając jednocześnie łebek, by spojrzeć ku niebu. Miał przyjemny wyraz twarzy, właściwie nawet się uśmiechał, a po smutku sprzed chwili nie było śladu poza błyskiem w jego tęczówek.-…gwiazdy zaczynają się już pojawiać. To będzie piękna noc de gozaru.-Znowu odwrócił się do niej opuszczając główkę.-Dlaczego miałbym się gniewać? Rozumiem Cię…-Następnie zaczął powoli odwijać szalik ze swojej szyi, a gdy jego szyła była już goła podał turkusowy materiał dziewczynie.-Weź go, niech ogrzewa Cię w drodze. Oddasz mi gdy tutaj wrócisz de gozaru.-Tę kwestię chłopiec powiedział z taką powagą, że mowy nie mogło być o odmowie, chyba umarłby z zażenowania, gdyby dziewczyna z jakichś powodów odmówiła. Miał przecież cel w powierzeniu jej szalika, najcenniejszej rzeczy jaką miał, najważniejszej rzeczy, która symbolizowała namiastkę domu daną mu przez ciotkę Hikari. Jego celem było upewnienie się, że nowa koleżanka wróci i stanie się starą przyjaciółką, że nie zapomni o nim, o cieple jego dłoni, o murze i o karczmie, przed którą spotkali się w wyniku zrządzenia losu.
-Pozdrów ode mnie kuzynka Natsume. Może mnie nie pamiętać, ale co z tego de gozaru.-Powiedział jak gdyby mieli rozstać się już teraz, jednocześnie przyzwalając jej na odejście. Nie wspomniał jednak nic o tęsknocie i nie bez powodu, w końcu nie znał pojęcia tęsknoty, nie rozumiał jej, ale już niedługo mógł będzie mógł się przekonać czym ona jest naprawdę. O wiele szybciej niż mógłby przypuszczać.
0 x
Mei

Re: Polana

Post autor: Mei »

Poczułam przyjemne ciepło, które od razu, niczym błyskawica przeszyło moje ciało. Przytulenie, bliskość, którego pragnęłam doświadczyć, nawet z kimś tak młodym jak Albinos. Oczywiście, nie chodziło mi o te złe rzeczy, które robią rodzice, starając się o dziecko. Tu chodziło o zwykłą, przyjacielską czułość jaką okazuje się bliskim. Pewnie nie jeden raz, któryś z was kogoś niewinnie obdarzył dawką sympatii, czy chociażby porcją zbliżeń, które w swej prostocie były niewinne. Mnie się to zdarzało niemal na co dzień, gdy poznawałam kogoś takiego jak Yuusuke. Słodycz, waleczność i ta nieśmiałość, która topiła mnie, przy każdej porcji. Czasami, nawet chciałam powiedzieć na głos słodkie ,,Yamete" , by tylko ten zaprzestał.
Hmm, czy lubiłam go za to? Owszem, nawet przemknęło mi przez myśl, że z chęcią zostałabym tutaj, nie informując o niczym brata. Czy ten się martwił? Tego, nie wiedziałam, ale zamierzałam go zrugać, jeśli tego nie zrobił. Odnajdujemy się po latach i nawet nie wykaże zainteresowania? Chociaż z drugiej strony ... to nie jego wina, że zostaliśmy przedwcześnie rozdzieleni. W końcu nawet teraz było widać, iż to co mi zademonstrował to zwykłe uprzejmości, którymi się zazwyczaj obdarza każdą damę. Czy przywykł do mnie? Co o mnie myśli? Znowu stałam w kropce, próbując sobie uświadomić, co mogę poprawić lub zmienić. Było wiele opcji, ale zdecydowanie nie starczyło mi pomysłów, by móc wszystkie zrealizować.
W każdym razie, stojąc i czekając na ruch młodzieńca, skierowałam oczy ku niebu, by nagle moje włosy zostały rozwiane. W sumie, czy nie pora je związać? Luźna kitka na bok, przepasana białą wstążką sprawiła, że poczułam się bardziej komfortowo. Włosy mi nie fruwały, a ponad to mogłam, o wiele uważniej przyjrzeć się chłopakowi. Jak się okazało jego smutek gdzieś uleciał, co sprawiło mi wielką radość. Również wypowiedzenie mojego nazwiska sprawiło, iż nieco zmarszczyłam brwi, kręcąc przecząco palcem.
- Może i zabrzmi to niegrzecznie, ale proszę byś mnie honorował imieniem. Wymawianie klanu, czyli również i nazwiska, chyba średnio się mnie trzyma - uśmiechnęłam się niewinnie, odchylając do boku głowę. Jednocześnie, wiedząc, iż prawdopodobnie mu przerwałam, choć przysięgam, że starałam się wczuć w porę i powiedzieć to od razu. Jednakże, gdyby malec poczułby się urażony,to w tym wypadku, nie pozostało mi nic innego jak przeprosić. Uniżenie głowy, lekki smutek, miał być gestem zastępującym zbędne w tej chwili słowa. Oczywiście, później mógł spokojnie kontynuować.
Z początku myślałam, że zaczęcie tematu od nocy do niczego nie doprowadzi, myliłam się. Prosty i jakże zwykły temat, zakończył się odwinięciem szalika i podaniem mi go. Nie mając serca, by odmówić, przyjęłam podarunek.
- Arigatou - wyszeptałam, gdy miękkim materiałem obwiązałam sobie szyję. Następnie, nieco się schyliłam, ale nie po to by go przytulić. Tu chodziło o coś więcej, ale nawet to musiało poczekać.
- Um! Zrobię to i jestem prawie pewna, że się ucieszy - kiwnęłam główką i nachyliłam się do jego policzka, by złożyć na nim zimny pocałunek. Po chwili cofnęłam się i odwróciłam od niego wzrok, starając się nie patrzeć mu w oczy. Co pomyśli? Co zrobi? Nieważne, w końcu nadeszła moja pora.
- W takim razie, do zobaczenia -wyprostowałam się ostrożnie i popatrzyłam na coraz mniej oświetloną drogę - Obiecuję, że zwrócę Ci Twój szalik, nie zawiodę Cię - dodałam spokojnie, robiąc piruet, kończący się z dłońmi przy piersi - Nie zapomnę o Tobie, a teraz Mata ne! - i tak zakończyła się moja przygoda w tym miejscu. Biegiem ruszyłam przed siebie, zerkając dwa razy za siebie. Czy machał mi? Próbował gonić? Mniejsza, w końcu teraz, niczym ptak, mogłam odlecieć w stronę nieba.
[z/t o ile Yuu mnie nie zatrzyma]
0 x
Yuusuke

Re: Polana

Post autor: Yuusuke »

Maluch powiedział co miał do powiedzenia, nie było potrzeby by cokolwiek dopowiadał, więc po prostu wpatrywał się w dziewczynę, która powoli się do niego zbliżyła. Jakże dojrzale to wszystko wyglądało. Szlacheckie dostojeństwo aż z niego promieniowało, ale tylko do czasu, do czasu… Dziewczę zbliżyło się do chłopca o wiele bliżej niż ten mógł się spodziewać, co wprowadziło go w małe zakłopotanie, ale prawdziwy cios miał dopiero nadejść. Miękkość, delikatność, zimno, trzy bodźce naraz dotarły do mózgu trzynastolatka i paradoksalnie wywołały piekielne gorąco. Gorączka, która klasyfikowałaby go do natychmiastowego przyjęcia do szpitala pojawiła się w ciągu kilku sekund, jego zazwyczaj blada skóra na twarzy stała się tak czerwona, jak gdyby ktoś naciął jego czoło zaczynając skalpowanie, a krew zalała ją całkowicie. Jego mina zaś zdradziła, że znalazł się w ciężkim szoku, cała jego buzia zamarła w dziwacznym wyrazie z otwartą szeroko buzią i powiekami rozwartymi o wiele szerzej niż pozwalała na to azjatycka uroda. Nie mógł nawet schować się za szaliczkiem, przecież właśnie go oddał. Mei odwróciła od niego wzrok, co właściwie było na rękę chłopcu, który był już zawstydzony do granic możliwości. Buzi… Yü dostawał buzi nie raz i nie dwa. Siostrzyczka Hanaye dawała mu całuski dość spontanicznie, ale nigdy nie wywołało to u malca tak wielkiej odpowiedzi. Nie wspominając już o przypadkowych kobietach, które widząc słodziaka od razu rwały się do całowania. Cóż, można by myśleć, że brzdąc powinien był już do tego przywyknąć, ale pocałunek od panny Yuki był inny. Chociaż uszy albinosa niewiele były w stanie, bo kolejną z reakcji na chłodne usta ślicznotki było przytępienie tego zmysłu jakby ktoś zalał mu uszy woskiem ze świecy, to i tak jakoś udało mu się dosłyszeć, że błękitnowłosa żegna się z nim. –Mm-ma-mata ne…-Powiedział zacinając się wstydniś. Nie próbował jej zatrzymywać, tylko patrzył na jej powiewające na wietrze włosy, które były już coraz dalej i coraz dalej. Wciąż stał jak wryty, a jedyną częścią jego ciała zdolną do ruchu była jego ręka, którą powoli uniósł i przykrył dłonią miejsce, w którym różnooka złożyła swój pocałunek. Jego rozpalona twarz powoli traciła czerwone zabarwienie, a gdy tylko zniknęło całkowicie chłopczyk uśmiechnął się, uśmiechnął nie otwierając buzi, przyjmując rozkoszny wyraz twarzy. Z tym ślicznym uśmiechem wpatrywał się w dal, aż dziewczyna zupełnie zniknęła w mroku nocy. Wtedy odwrócił się i opuścił rękę, z miejsca, z którego zniknął już cień pocałunku siedemnastolatki. Następnie ponownie uniósł głowę spoglądając na gwieździste niebo. –Co to za uczucie?-Zapytał sam siebie kładąc rękę na piersi, czując na niej przyspieszony rytm bicia swego serca. Biło szybciej niż zwykle, ale spokojnie, a w nocnej ciszy chłopiec mógł wsłuchiwać się w jego rytm patrząc na gwiazdy i wyobrażając sobie Mei patrzącą na to samo niebo. –Nie mogę się doczekać aż wróci de gozaru…-Dodał jeszcze nim ruszył przed siebie. To była najwyższa pora żeby wracać, znaleźć kwatery tych całych shinsengumi i przespać się. Jednak czy malec będzie w stanie spać po tym dniu pełnym wrażeń? Nie… Będzie wpatrywał się w gwiazdy aż do rana.

[z/t]
0 x
Yuusha

Re: Polana

Post autor: Yuusha »

Czuł się dziwnie. Chociaż może to tylko jakaś paranoja z niedożywienia, jednak teraz gdy nabył nowy uniform, nie wyróżniał się zupełnie niczym spośród innych strażników. Był niemal jak ich klony, choć wiadomo, że jedyni byli wyżsi, inni niżsi i tak dalej. Mimo to... ah, doprawdy on to miał problemy. A co kogo to obchodzi? W szczególności jego samego? No właśnie. Pokręcił jedynie głową, będąc niezadowolonym na samego siebie. Parł do przodu nie zwracając uwagi na nic, ani nikogo. Nikomu nie skinął głową na powitanie, czy też by mu się przyjrzeć. Uważał jedynie, by nie przyrżnąć czołem w jakiś budynek i by nie wywinąć malowniczego orła na na bogu ducha winnemu kamieniu, czy innej przeszkodzie. Jego celem była polana na której chciał potrenować. A gdy się na niej znalazł, odszukał wzrokiem jakieś chaszcze i tam się w nich zaszył. Nie chciał, by ktoś mu przeszkadzał. A w szczególności jakiś nader przyjazny jegomość, który szukał kółka wzajemnej adoracji, bo reszta strażników ma na niego wywalone.
Westchnął. Usadowił się wygodnie na ziemi, ówcześnie zdejmując z pleców płaszcz, który był jedynym z dwóch elementów, który postanowił zostawić ze starego zestawu ubioru. Złożył go równo, a następnie położył obok siebie. Rękawiczki również wyleciały z dłoni i wylądowały na płaszczu. Odetchnął głęboko. Mógł zaczynać.
Wiatr to potężny żywioł, choć nie ma za wiele do zaoferowania z przedziału 'defensywy', ale to w porządku, Yuusha nie potrzebował obrony ze strony fuutonu. W zupełności wystarczał mu kryształ, a nawet był czymś ponad to czego oczekiwał. Nawet doton mu nie do pięt nie dorastał. I to nie tak, że shouton był słaby w ataku - wręcz przeciwnie, pozwalał użytkownikowi na stworzenie niemal każdej broni. Jednak silny shinobi powinien być wszechstronny i nie może polegać tylko na jednym żywiole. A co jeśli, choć jest to wręcz niemożliwe, nie będzie mógł użyć swojego kekkei genkai? Co wtedy? Czym będzie walczył? Zwykła broń nie zawsze przyniesie zamierzony skutek, a wiatr mógł naprawdę dużo. Jego niszczycielskość była nieoceniona. Dlatego zdecydował, że rozwinie się bardziej w tym kierunku. W ten żywioł.
Starał się rozluźnić wszystkie mięśnie. Miejsce mu sprzyjało, z dala od ludzi i zanieczyszczeń. Dłonie ułożył na kolanach, jednocześnie biorąc kolejny głęboki wdech. Chciał poczuć słodki smak czystego powietrza. Następnie pobudził chakrę w swoim wnętrzu i zaczął ją rozprowadzać po ciele. Gdy wszystko było jak należy, uwolnił ją, wzmagając wokół siebie niewielki podmuch wiatru, który poruszył źdźbła trawy. 'Dobrze', pomyślał, 'Teraz go wzmocnijmy', dodał po chwili i przymknął oczy, zwiększając dawkę chakry. Nie było łatwo, ale nikt nie powiedział, że tak też będzie. Bez pracy nie ma kołaczy i tak dalej, musiał się porządnie skupić i wykonywać czynności jak najlepiej się da. Oczywiście za pierwszym razem nigdy nie będzie wychodzić, ale po którymś razie z rzędu na pewno. A gdy tak się stanie, przejdzie o krok dalej - stworzy z kryształu krótkie ostrza, by następnie wstać i przekierować do niego chakrę żywiołu wiatru.
'Dobra, Otori, teraz pokaż, co tam w tobie siedzi', mruknął w duchu i ciął po skosie pustą przestrzeń przed sobą. Kryształowe tanto uwolniło z siebie podmuch wiatru w kształcie ostrza, który pognał w stronę biednej flory. Miał zamiar tak napieprzać, aż nie skończy mu się chakra, a lvl'up fuutonu nie pójdzie w górę o jeden. Zwiększenie umiejętności poprzez eksploatację technik uwolnienia wiatru - właśnie w ten sposób miał zamiar ćwiczyć. Innego sposobu nie znał, poza tym według niego tak było najlepiej. Może nie najszybciej, ale zdecydowanie lepiej.
A gdy wreszcie skończy, klapnie sobie ponownie na dupsku, by odpocząć. Głowę położył na złożonym płaszczu, ale jeszcze podłożył sobie do tego kawał futra, który miał doczepiony do boku.

Nauka techniki: Podniesienie poziomu Fuuton (C).
Czas trwania: 5h.
Czas rozpoczęcia: 14:09
Czas zakończenia: 19:09
0 x
Yuusha

Re: Polana

Post autor: Yuusha »

Po przeszło 46 minutach i 3 sekundach, Yuusha stwierdził, że dość tego leżakowania i pora zabrać się za dalszą część treningu. Był środek dnia, zaś słońce wysoko zawisło na nieboskłonie, przemierzając go leniwie z jednego krańca na drugi. Dało się uświadczyć nawet parę chmur. 'Ładnie dziś', stwierdził, na nowo opadając na swoją prowizoryczną poduszkę z płaszcza i futra, oczywiście ówcześnie się podnosząc. Najchętniej przeleżałby tak resztę dnia, w tym miejscu, gdzie właściwie wszyscy trenują, jednak w danej chwili nie było nawet żywego ducha. No, prawie, nie licząc jakiegoś dzieciaka, który mu mignął, kiedy tu przyszedł. I mimo, że pragnienie dalszego lenistwa było silne, ponownie się uniósł, a wreszcie i wstał na równe nogi, otrzepując dokładnie kuper z ziemi i innych nieczystości.
Poprzedni trening dotyczył ulepszenia elementu wiatru, tak więc Otori miał zamiar iść za ciosem i nauczyć się kolejnej, wyższej rangowo techniki właśnie z tego żywiołu. Fūton: Reppūshō, bo tak się właśnie nazywała, była prostą, ale zarazem i przydatną techniką, którą Yuusha chciał mieć w swoim asortymencie. Wypuszczenie wiatru zza pleców miało kilka możliwości, które na polu walki mogą być nieocenione - a jako że pieczęć była niewymagająca, to dochodził efekt zaskoczenia i szybkość. Wystarczyło złączyć obie dłonie, jednocześnie kumulując energię, by następnie halny pognał przed siebie i powalił docelową jednostkę. Bądź też i przyśpieszył na przykład rzucone gwiazdki shinobi. To drugie było o tyle całkiem przydatne, bo nie wymagało włożenia praktycznie w ogóle siły w rzut, wystarczy, że ciśnie nimi na odpierdol się, a potem klaśnie i wio. Po sprawie. Oczywiście to tak w dużym skrócie, bo robienie czegokolwiek na odwal się, nie mogło się skończyć dobrze.
Westchnął. Zaczął od pobudzenia chakry, a następnie skumulowania wiatru, który następnie chciał uwolnić w chwili złączenie obu dłoni. Właściwie, jak się nad tym zastanowił, to takie głupie klaśnięcie miało sens. Działało jak przycisk. Kumulujesz, naciskasz i sru, bestie poszły pożreć swoją ofiarę. Tylko że tu szło o żywioł. Nie mniej Bohater zaczynał łapać o co w tym chodzi i już po paru próbach wychodziło mu to całkiem zgrabnie.
'Skumulować i uwolnić', mówił sobie w myślach, gdy raz po raz, cisze na polanie przerywało głośnie klaśnięcie. Ktoś jeszcze by pomyślał, że czarnowłosy trenuje jakieś owacje, albo coś w tym stylu.

Nauka techniki: Fūton: Reppūshō (C).
Czas trwania: 5h.
Czas rozpoczęcia: 13:07
Czas zakończenia: 18:07
Gdy skończył, odetchnął głośno, po czym otarł pot z czoła. Był wykończony, tak więc pora się zbierać. Rozejrzał się jeszcze raz, czy aby na pewno jakiś zboczeniec nie postanowił go podglądać, po czym dokładnie oczyścił płaszcz i zamontował go na sobie. To samo zrobił z kawałkiem futra i rękawiczkami.
Poszedł se.

[zt]
0 x
Hakai

Re: Polana

Post autor: Hakai »

-HAKAI ZMĘCZOOOOOONY!!!!!!!!!!
Ehh. Wyjście z jaskini wyobrażałem sobie inaczej.... Świat nic się nie zmienił a ja dalej mam te same cele... MEH!!! HALO! bogu ty no! ZIOMUŚ!!! Ile już mnie ignorujesz?? Twój głos zanikał i zanikał aż zostały tylko przeczucia! Nie podoba mi się to! mów do mnie.
Uśmiech zmył się z mojej twarzy a ja ruszałem w stronę łąki z której w oddali mogłem dostrzec wielki mur. Usiadłem pod dużym drzewem i wypakowałem wszystko ze zwojów po czym zacząłem tworzyć notki.
Może jak zrobie dla ciebie to o co kiedyś mnie prosiłeś to się do mnie odezwiesz... Bez ciebie moje życie jest szare. Pamiętam czasy kiedy byliśmy jak najlepsze ziomki. Te czasy kiedy biegaliśmy z yukkiko albo jak ten! Jak walczyliśmy z tymi za tym murem. I ten ziomek z kościstym bejsbolem. Odezwij się do mnie! chce by to wróciło...
Tworzenie notek zajęło mi trochę czasu. Wspierałem się na szczęście szczurami które kiedyś przygotował dla mnie kucharz po misji i strumykiem nieopodal.
-DOBRA!!!!! Chyba gotowe!
Dopakowałem resztę notek do zwojów i torby. Na wszystko założyłem jeszcze jedną pieczęć i wstałem by ruszyć w stronę muru.
Już niedługo znów pogadamy? Co nie mój boże? Przepraszam za te obsuwę... Przepraszam, że chwilowo w ciebie zwątpiłem...
EQ bez karteczek i dwóch dużych zwojów
- Torba 72 notek wybuchowych Heretsu(40/40)
Pakowane po 10 w papierowe paczuszki.
- Pasek na zwoje :
* Mały zwój: Pojemnik z formaliną, 15 TrójKunai [60/225]
* Mały zwój: 225 Senbon[225/225]
* Mały zwój: 225 notek wybuchowych Heretsu[225/225]
* Średni zwój: Woda[600/600]
* Średni zwój: Woda[600/600]
- Plakietki
Niższa na lewej ręce: 29 kamiennych kunaiów
Wyższa na lewej ręce:24 porcje Makibishi [120/120]
Niższa na prawej ręce:240 Notek wybuchowych Heretsu [120/120]
Wyższa na prawej ręce: Pieczone szczury [X/120]
Przymocowane bandażem schowana pod rękaw
Po przepakowaniu
- Torba 80 notek wybuchowych Heretsu(40/40)
- Pasek na zwoje :
* Mały zwój: 225 notek wybuchowych Heretsu[225/225]
* Mały zwój: 225 notek wybuchowych Heretsu[225/225]
* Mały zwój: 225 notek wybuchowych Heretsu[225/225]
* Średni zwój: 600 notek wybuchowych Heretsu[600/600]
* Średni zwój: 600 notek wybuchowych Heretsu[600/600]
-Plecy
*Duży zwój: 1500 notek wybuchowych Heretsu[1500/1500]
*Duży zwój: 1500 notek wybuchowych Heretsu[1500/1500]

NA ZWOJACH Sutanpu Sakujo
UŻYTE JUTSU
Obrazek Nazwa Jutsu:Kibaku Fuda no jutsu
Dziedzina:Fūinjutsu
Pieczęci:Tygrys
Wymagania:
- Bakuton:[D]
- Fūinjutsu [C]
- Karteczki
Prędkość tworzenia: Tura
Ranga Jutsu: [C]
Zasięg Jutsu:Nie dotyczy
Koszt chakry:
E: 25% | D: 20% | C: 10% | B: 7% | A: 5% | S: 3% | S+: 3% (Sztuka)
Opis: Technika która polega na połączeniu Kekkei Genkai rodu Haretsu oraz umiejętności pieczętujących. Wykonawca pieczętuje chakre bakutonu w kartce tworząc tym samym "Notkę wybuchową klanu Haretsu". Stworzona tak notka może być odpalona tylko przez jej twórcę a poza tym nie różni się ani siłą ani niczym innym od tej ze sklepu.
Link do tematu postaci:U Can't Touch This!



[center][img]http://vignette4.wikia.nocookie.net/naruto/images/8/83/Scrolls.png/revision/latest/scale-to-width-down/300?cb=20150729130443&path-prefix=ru[/img][/center]
Nazwa
Sutanpu Sakujo (Usunięcie pieczęci)
Dziedzina
Fuuinjutsu
Ranga
C
Pieczęci
Brak
Zasięg
Bezpośredni
Koszt
D: 25% | C: 15% | B: 10% | A: 3% | S: 1% | S+: 1%
Czas tworzenia
10 sekund
Opis Technika polega na stworzeniu na zwoju pieczęci, która aktywuje się podczas jego otwierania. Skutkuje to wypuszczeniem całej zapieczętowanej zawartości. Działa tylko na pieczęci zrobione technikami maksymalnie rangi C przez osobę z rangą Fuuinjutsu nieprzekraczającą rangi użytkownika.
Link do tematu postaci KLIK!

Nazwa
Fūin no Jutsu
Pieczęci
Brak
Zasięg
Bezpośredni
Koszt E: 12% | D: 10% | C: 6% | B: 3% | A: 2% | S: 2% | S+: 2% (jednorazowe pieczętowanie)
Dodatkowe
Użytkownik musi stać obok zwoju (i takowy posiadać, rzecz jasna)
Opis Podstawowa technika specjalistów w pieczętowaniu, wymagająca użycia zwoju. Shinobi staje w pobliżu papirusu i nakłada na papier (lub obok, jeżeli przedmiot jest za duży) to, co ma zostać zapieczętowane wewnątrz. Następnie przelewa do obu - przedmiotu i zwoju - swoją chakrę i składa pieczęć tygrysa. Efektem jest zamknięcie wewnątrz papieru docelowego przedmiotu, który następnie można w każdej chwili ponownie odpieczętować.
Uwaga Pieczętowanie materiałów organicznych (m.in. materiałów do przeszczepu) możliwe jest przy pomocy tej techniki dopiero od Fūinjutsu C.
0 x
Shinji

Re: Polana

Post autor: Shinji »

0 x
Hakai

Re: Polana

Post autor: Hakai »

-AAA!!! JEST CIEMNO...
Powiedziałem dość wyraźnie wędrując po lesie. By nie zgubić kierunku i nie skręcać kierowałem się od zarysu drzewa po zarys na przeciwko jego dzięki czemu cały czas wędrowałem w tą samą stronę. CHOLERA!!! Nienawidzę cichych akcji... Nawet nie mogę sobie poświecić bo ktoś mnie wykryje... Przynajmniej będzie niezłe bum. Pewnie w mojej skali bum będzie 10 na 10!!! nie mogę się doczekać. BĘDZIE KOOOOZAK!!!!!!
Usłyszałem szelest. Jako, że mieszkałem w lesie swojego czasu szelesty mi nie straszne. Pewnie borsuk albo niedzwiedz... Jak ten który wparował mi do domu.. ALBO ten co na niego polowałem z jakimś myśliwym. To dziwne, że tyle niebezpiecznych niedźwiedzi w tych naszych lasach. Zawsze jak nie mam co robić znajduje się jakiś i jeszcze nagle ktoś chce mi płacić za upolowanie go... E tam. Tym razem nie mam czasu na jakieś łapanki zwierzaczków.. Szkoda śmiesznie wybuchają.
Uśmiechnąłem się pod nosem i dalej brnąłem przed siebie.
0 x
Shinji

Re: Polana

Post autor: Shinji »

0 x
Hakai

Re: Polana

Post autor: Hakai »

Ide sobie idę a tu nagle kurwa pies! Skoczył na mnie. AAAA!!! moja rękaaaa.
Już się szykowałem by wybuchnąć mu twarz wypuszczając wybuch z przedramienia a tu nagle jakiś ziomek.. To musi być inuzuka. Cholera kolejny... Ile ich na tym świecie wysypało?! Kurwa kurwa kurwa... Dusi!!! Oderwać mu rękę wybuchem?... Nie to będzie za głośne... Musze się mu wytłumaczyć.... JUŻ WIEM!
-Ja tam walczyłem! Byłem na i za murem i walczyłem. Czarne istoty z nietypowymi umiejętnościami! Jestem swój! Mały chłopak z kościstym mieczem, I ziomek z dziwną maską. Był tam jeszcze jakiś kaguya z pałką! Zmierzam tam bo napewno przydała by wam się pomoc jak macie takie ataki! Chciałem zagadać do kogoś na murze czy da się dla was pracować. Spłukalem się ostatnimi czasy ale dobry ze mnie wojownik. Poprzednio spacerowałem wzdłuż muru i tak się natknąłem na wioskę i nikt nic do mnie nie miał.Ała!!! co zrobiłeś z moją ręką inuzuko!!!
Oby zadziałało. Brzmi to chyba przekonująco nie? Chyba ta... Lepszej wymówki nie wymyślę. Jak uda mi się go przekonać to sam mi pomoże przedrzeć się przez ich linię obrony. Nieźle to wymyśliełem nie! HAHA! HAKAI KRÓL!!
-Zabierz mnie do jakiegoś medyka. BOOOOLI!!! Ale mnie urządziłeś kumplu. Miał byś przechlapane gdybym poskarżył się na tą niemiłą sytuacje. Haha. Ale nie bój się. Zdarza się.
Siła: 8
Wytrzymałość: 41
Szybkość:50|60
Percepcja:31|41
Psychika: 2
Konsekwencja: 5
0 x
Zablokowany

Wróć do „Shi no gēto”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości