Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Zrobiło się dziwnie. Mieli za sobą dziesiątki, a może setki utarczek, żartobliwych zalotów z jednej lub drugiej strony, fochy i różnego rodzaju humorki, a nawet i bardziej melancholijny okres, kiedy to Hortensja straciła matkę. Takiej sytuacji między nimi jeszcze nie było i nawet taki luzak jak Ichirou czuł się obecnie jakoś niekomfortowo i nieswojo. Nie wiedział, jak się zachować i co powiedzieć. Nie był pewien, jak traktować jej poprzednie wyznanie, ani nawet jakie są tak naprawdę relacje między nimi. Ich relacja była tak skomplikowana, że chyba oboje zaczynali się w niej gubić i nie mogli jej sensownie ocenić. Asahi nigdy nie miał problemu z nabraniem dystansu, obojętnej postawy. Mógł mieć przecież wszystko gdzieś i zupełnie nie przejmować się losem istotki, która teraz siedziała obok niego skulona. Tak przynajmniej mu się wydawało, bo jednak w tej postawie dużo było gry aniżeli prawdy. Wydawałoby się, że drwi sobie z jakichkolwiek uczuć, wykorzystuje innych z fałszywym uśmieszkiem, ale było w tym sporo pozorowania. Głupio było się do tego przyznać, ale widok pogrążonej w smutku Harumi potrafił coś w nim ruszyć. Nie była mu obojętna, to było pewne i z tym już nawet nie próbował się kłócić. Ale chyba dopiero teraz, patrząc na nią, zaczął zadawać sobie sprawę, że Harumi jest najbliższą mu osobą. Stracił wszystkich bliskich, włącznie z nią, jeśli nie liczyć ogółu szczepu, do którego poczuwał pewnego rodzaju solidarność. I kiedy myślał, że pozostał zupełnie sam, nieoczekiwanie znowu ją odnalazł.
- Ale chciałem - odpowiedział krótko, całkiem szczerze. Chciał w ten sposób pokazać swoje intencje, które względem niej zawsze - choć często w złośliwy sposób - były dobre. Potem zamilkł znowu, wiedząc, że tym razem nadmierny słowotok i nachalność z jego strony nie zaowocowałyby niczym dobrym. Znowu zapadła cisza, ale tym razem Hortensja wykonała, świadomie lub nie, krok naprzód, kładąc główkę na jego ramieniu. Cóż, zawsze się od niego odganiała, więc teraz brązowowłosy nie mógł tego zignorować. Objął ją i lekko wtulił siebie.
Potem ona przełamała ciszę, zadając dość... specyficzne pytanie, którego brunet się nie spodziewał. Różnych rzeczy mógł się po niej spodziewać, ale czegoś takiego? Owszem, czasem mu robiła nadzieje, ale to było raczej an złość. A tutaj? Zupełna powaga. Biorąc pod uwagę jej poprzednie wyznania, można było dojść do wniosku, że dziewczyna rzeczywiście liczyła na coś więcej. Tylko na co? Wcześniej mówiła bardziej o sferze uczuć, a teraz wszystko sprowadzała do czystej fizyczności.
- No jasne, że tak. Nie musiałabyś się nawet dwa razy pytać - odpowiedział zgodnie z prawdą. Jak dla niego była to oczywista kwestia. Ichirou był jaki by i nie widział problemu w pójściu do łóżka z ledwie poznaną kobietą. Ale z Haru-chan było mimo wszystko trochę inaczej. Nie to, że mu się nie podobała. Wręcz przeciwnie! Schrupałby ją nawet tu i teraz. Ale jednak się wzbraniał, szczególnie, że relacja między nimi stawała się poważniejsza. Może na samym początku ich znajomości nie miałby z tym problemów, ale teraz? Nie mógłby przecież potraktować Truskaweczki tak, jak każdej innej, czyli wykorzystać i zostawić.
- Ale nie zrobiłbym tego tylko po to, by coś udowodnić. Wiesz, kwiatuszku... też jesteś dla mnie ważna. - I jemu udzieliła się atmosfera wyznań. Właściwie, to gdyby się nad tym zastanowić, chyba nigdy nie wypowiedział tych słów szczerze. Czasem sięgał po tego lub podobne kwestie, by zbajerować, ale teraz? Teraz, choć starał ważyć słowa, nie mówił nieprawdy.
- Ale chciałem - odpowiedział krótko, całkiem szczerze. Chciał w ten sposób pokazać swoje intencje, które względem niej zawsze - choć często w złośliwy sposób - były dobre. Potem zamilkł znowu, wiedząc, że tym razem nadmierny słowotok i nachalność z jego strony nie zaowocowałyby niczym dobrym. Znowu zapadła cisza, ale tym razem Hortensja wykonała, świadomie lub nie, krok naprzód, kładąc główkę na jego ramieniu. Cóż, zawsze się od niego odganiała, więc teraz brązowowłosy nie mógł tego zignorować. Objął ją i lekko wtulił siebie.
Potem ona przełamała ciszę, zadając dość... specyficzne pytanie, którego brunet się nie spodziewał. Różnych rzeczy mógł się po niej spodziewać, ale czegoś takiego? Owszem, czasem mu robiła nadzieje, ale to było raczej an złość. A tutaj? Zupełna powaga. Biorąc pod uwagę jej poprzednie wyznania, można było dojść do wniosku, że dziewczyna rzeczywiście liczyła na coś więcej. Tylko na co? Wcześniej mówiła bardziej o sferze uczuć, a teraz wszystko sprowadzała do czystej fizyczności.
- No jasne, że tak. Nie musiałabyś się nawet dwa razy pytać - odpowiedział zgodnie z prawdą. Jak dla niego była to oczywista kwestia. Ichirou był jaki by i nie widział problemu w pójściu do łóżka z ledwie poznaną kobietą. Ale z Haru-chan było mimo wszystko trochę inaczej. Nie to, że mu się nie podobała. Wręcz przeciwnie! Schrupałby ją nawet tu i teraz. Ale jednak się wzbraniał, szczególnie, że relacja między nimi stawała się poważniejsza. Może na samym początku ich znajomości nie miałby z tym problemów, ale teraz? Nie mógłby przecież potraktować Truskaweczki tak, jak każdej innej, czyli wykorzystać i zostawić.
- Ale nie zrobiłbym tego tylko po to, by coś udowodnić. Wiesz, kwiatuszku... też jesteś dla mnie ważna. - I jemu udzieliła się atmosfera wyznań. Właściwie, to gdyby się nad tym zastanowić, chyba nigdy nie wypowiedział tych słów szczerze. Czasem sięgał po tego lub podobne kwestie, by zbajerować, ale teraz? Teraz, choć starał ważyć słowa, nie mówił nieprawdy.
0 x
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Shinji spojrzał w kierunku Hikariego gdy ten wspomniał o tym by nie zamawiać kolejnej butelki. Szczerze mówiąc chętnie by się schlał, ale z drugiej strony jego rozmówca miał rację. Gdyby wypili jeszcze jedną mogliby mieć problemy z dotarciem do domu. A raczej Hikari, gdyż on w sumie nie wiedział co ze sobą począć. W końcu nie miał pewności czy takowe zaproszenie by otrzymał.
- Masz rację, fajnie by było utopić wszelkie smutki w alkoholu, ale po jeszcze jednej butelce będzie z nami krucho zwłaszcza, że mamy jeszcze połowę tej. Co do opowieści cóż... skoro zacząłem to nie mogę tego tak zostawić. Nie jestem babą by się rozklejać przy nawet bolesnych po prostu potrzebowałem zwilżyć gardło, bo ciężko by mi to przeszło przez gardło.
Nie polał kolejnej kolejki, zamiast tego odstawił kielich przed siebie i trochę go odsunął w głąb stołu tak by czasem nie zawadzał. Mogło się tak zdarzyć gdyż podparł się łokciem to stół, a dłonią tej samej ręki przytrzymał głowę. Rzecz jasna obrócony był w stronę swojego rozmówcy, a nie żadnymi plecami. Dziwnie z resztą by to wyglądało i taka myśl nawet mu przez głowę nie przeszła.
- Szczerze mówiąc jesteś pierwszą, chociaż nie drugą osobą której o tym mówię. Chociaż w przypadku pierwszej nie było to jakieś zeznanie emocjonalne, a raczej zdanie raportu. Domysły pozostawiam tobie. Byś to dobrze zrozumiał muszę zacząć od początku. Tak więc moim hobby jest podglądanie kobiet kąpiących się w gorących źródłach. Jakoś tak lubię podziwiać te kobiece kształty.
Jego mina przybrała obraz zadowolenia, który wręcz nie wskazywał na to jak to wszystko się potoczy.
- Pracowała tam dziewczyna, której imienia nawet nie pamiętam. Mniejsza o to. W każdym razie cycki, figura itd. Normalnie nie w kij dmuchał pierwsza klasa, ale generalnie to opowieść nie o niej, a jakiejś zabłąkanej duszyczce, której na imię było Iwaru. Ja jako sprytny intrygant użyłem Henge no jutsu i zmieniłem się w naszą panią pracownicę i wbiłem do gorących źródeł całkiem nagi. W sposób perfekcyjny zmanipulowałem dziewczynę tak, że była moja. Co prawda do niczego nie doszło, a nawet zaczęła się z tego wszystkiego topić bo ją zawstydziłem. Po wyciągnięciu na brzeg jednak mogłem sobie pomacać nóżki itd. Ba nawet potem wyznała mi swoje jakieś pragnienia, które idealnie wpasowały się w mój wygląd i upozorowałem użycie henge zmieniając się w prawdziwego mnie. Coś jednak podejrzewała i zgadnij co. Kazała mi się masturbować, by udowodnić, że to henge. - zaśmiał się głośno. - Nie dałem się jednak i udałem focha zamieniając się ponownie w naszą piękną cycatą panią i oznajmiłem, że taki chłopak istnieje naprawdę. Cóż co wtedy czułem? Jestem zwykłym napalonym młodzikiem, który chciał ją wykorzystać jednak coś we mnie drgnęło. Zrobiło mi się głupio. No ale dobra po co ci to wszystko mówię? Przecież miało być coś niezwykle bolesnego. Spotkałem ją ponownie. Nie mogę podać szczegółów, ale sądząc, że zdołam uratować przez śmiercią zwyzywałem od głupich szmat, czy jakoś tak i zasadził kopniaka w głowę tak, że upadła na ziemię, a następnie poprawiłem w brzuch. Sądziłem, że to coś da, ale niestety. Musiała umrzeć i zrobiłem to osobiście przebijając jej krtań. - głos mu się załamał - ja... ja musiałem to zrobić by mogła godnie odejść.
Po tych słowach nalał sobie jeszcze jednego kielicha i wypił do dna.
- Nie wiem co będziesz teraz o mnie sądził, ale coś ci uświadomię. To mnie przerasta, bo chcę stać się silniejszy, ale to jedyna droga. Właśnie o tym cierpieniu mówiła mi ta osoba. Moi przyjaciele, ukochane osoby, a nawet rodzina będzie musiała umrzeć bym osiągnął to co chcę osiągnąć. Skąd to wiem? Gdyż jak mogłeś zauważyć posiadam Sharingan z dwoma tomoe. Przez zabójstwem, tak jestem mordercom, miałem jedno. Rozwinięta wersja przebudziła się wraz z jej zabiciem przeze mnie, a spowodowane to było bólem po jej stracie. Nie traktowałem tego jako miłości, bo to nie było to, a raczej coś w rodzaju specyficznej więzi przyjaźni. Najgorsze jest to, że to nie koniec. Nie jest to w pełni rozwinięty Sharingan. Pierdolone przekleństwo mojego klanu.
Na ostatnie zdanie był położony taki nacisk, że uderzył pięścią w stół a kieliszki lekko podskoczyły, a uwaga kilku osób zwróciła się w ich kierunku. Nie pozostawało nic innego jak usłyszeć reakcję Hikariego. Być może po tym co usłyszał nie będzie chciał go znać? Jego wybór, Shinji liczył jednak, że tak ogromną szczerością zaskarbi sobie jego zaufanie. Nie ważne czy wyznanie to było spowodowane ogromną ilością alkoholu czy też nie. Liczyło się, to że klamka zapadła i słów już cofnąć nie mógł.
- Masz rację, fajnie by było utopić wszelkie smutki w alkoholu, ale po jeszcze jednej butelce będzie z nami krucho zwłaszcza, że mamy jeszcze połowę tej. Co do opowieści cóż... skoro zacząłem to nie mogę tego tak zostawić. Nie jestem babą by się rozklejać przy nawet bolesnych po prostu potrzebowałem zwilżyć gardło, bo ciężko by mi to przeszło przez gardło.
Nie polał kolejnej kolejki, zamiast tego odstawił kielich przed siebie i trochę go odsunął w głąb stołu tak by czasem nie zawadzał. Mogło się tak zdarzyć gdyż podparł się łokciem to stół, a dłonią tej samej ręki przytrzymał głowę. Rzecz jasna obrócony był w stronę swojego rozmówcy, a nie żadnymi plecami. Dziwnie z resztą by to wyglądało i taka myśl nawet mu przez głowę nie przeszła.
- Szczerze mówiąc jesteś pierwszą, chociaż nie drugą osobą której o tym mówię. Chociaż w przypadku pierwszej nie było to jakieś zeznanie emocjonalne, a raczej zdanie raportu. Domysły pozostawiam tobie. Byś to dobrze zrozumiał muszę zacząć od początku. Tak więc moim hobby jest podglądanie kobiet kąpiących się w gorących źródłach. Jakoś tak lubię podziwiać te kobiece kształty.
Jego mina przybrała obraz zadowolenia, który wręcz nie wskazywał na to jak to wszystko się potoczy.
- Pracowała tam dziewczyna, której imienia nawet nie pamiętam. Mniejsza o to. W każdym razie cycki, figura itd. Normalnie nie w kij dmuchał pierwsza klasa, ale generalnie to opowieść nie o niej, a jakiejś zabłąkanej duszyczce, której na imię było Iwaru. Ja jako sprytny intrygant użyłem Henge no jutsu i zmieniłem się w naszą panią pracownicę i wbiłem do gorących źródeł całkiem nagi. W sposób perfekcyjny zmanipulowałem dziewczynę tak, że była moja. Co prawda do niczego nie doszło, a nawet zaczęła się z tego wszystkiego topić bo ją zawstydziłem. Po wyciągnięciu na brzeg jednak mogłem sobie pomacać nóżki itd. Ba nawet potem wyznała mi swoje jakieś pragnienia, które idealnie wpasowały się w mój wygląd i upozorowałem użycie henge zmieniając się w prawdziwego mnie. Coś jednak podejrzewała i zgadnij co. Kazała mi się masturbować, by udowodnić, że to henge. - zaśmiał się głośno. - Nie dałem się jednak i udałem focha zamieniając się ponownie w naszą piękną cycatą panią i oznajmiłem, że taki chłopak istnieje naprawdę. Cóż co wtedy czułem? Jestem zwykłym napalonym młodzikiem, który chciał ją wykorzystać jednak coś we mnie drgnęło. Zrobiło mi się głupio. No ale dobra po co ci to wszystko mówię? Przecież miało być coś niezwykle bolesnego. Spotkałem ją ponownie. Nie mogę podać szczegółów, ale sądząc, że zdołam uratować przez śmiercią zwyzywałem od głupich szmat, czy jakoś tak i zasadził kopniaka w głowę tak, że upadła na ziemię, a następnie poprawiłem w brzuch. Sądziłem, że to coś da, ale niestety. Musiała umrzeć i zrobiłem to osobiście przebijając jej krtań. - głos mu się załamał - ja... ja musiałem to zrobić by mogła godnie odejść.
Po tych słowach nalał sobie jeszcze jednego kielicha i wypił do dna.
- Nie wiem co będziesz teraz o mnie sądził, ale coś ci uświadomię. To mnie przerasta, bo chcę stać się silniejszy, ale to jedyna droga. Właśnie o tym cierpieniu mówiła mi ta osoba. Moi przyjaciele, ukochane osoby, a nawet rodzina będzie musiała umrzeć bym osiągnął to co chcę osiągnąć. Skąd to wiem? Gdyż jak mogłeś zauważyć posiadam Sharingan z dwoma tomoe. Przez zabójstwem, tak jestem mordercom, miałem jedno. Rozwinięta wersja przebudziła się wraz z jej zabiciem przeze mnie, a spowodowane to było bólem po jej stracie. Nie traktowałem tego jako miłości, bo to nie było to, a raczej coś w rodzaju specyficznej więzi przyjaźni. Najgorsze jest to, że to nie koniec. Nie jest to w pełni rozwinięty Sharingan. Pierdolone przekleństwo mojego klanu.
Na ostatnie zdanie był położony taki nacisk, że uderzył pięścią w stół a kieliszki lekko podskoczyły, a uwaga kilku osób zwróciła się w ich kierunku. Nie pozostawało nic innego jak usłyszeć reakcję Hikariego. Być może po tym co usłyszał nie będzie chciał go znać? Jego wybór, Shinji liczył jednak, że tak ogromną szczerością zaskarbi sobie jego zaufanie. Nie ważne czy wyznanie to było spowodowane ogromną ilością alkoholu czy też nie. Liczyło się, to że klamka zapadła i słów już cofnąć nie mógł.
0 x
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Shinji postanowił kontynuować temat jednocześnie się usprawiedliwiając. Cóż wymówka dobra w zależności jeszcze od tego co miał powiedzieć, ale widział, że historia nie jest mu obojętna. Musiała mocno gdzieś odciskać swoje piętno w jego środku i takie rzeczy Hikari rozumiał. Szczególnie, że sam ma takie rzeczy, które gdzieś pod skórą w wnętrzu o dziwo go bolą i dociskają.
- Skoro tak to nie będę przeszkadzać więcej i zamieniam się w słuch.
Wysłuchiwał historii poważnie, chociaż początkowo nie przedstawiała ona nic aż tak ciekawego dla Hikariego. Nie był aż tak zafascynowany kobiecym ciałem i opisem jego słownym, aby go sobie wyobrażać. O całej początkowej sytuacji pomyślał jako niemoralnej i chciał mu po prostu w świecie przypierdolić za taką zabawę czyimiś uczuciami. A czy on tego samego nie zrobił z Harumi? Wpadł w bardziej melancholijny nastrój myśląc w międzyczasie i o tym. Skoro sam nie jest lepszy to jak mógłby wytykać to samo komuś drugiemu? Jego reakcje i śmiech w trakcie przemowy sprawiały wrażenie tego bardzo realnego dla zwykłej postronnej słuchającej osoby. Widać było też emocje zmieniające się wraz z ciągłością opowieści. Dopiero przy finale zrozumiał dlaczego Shinji musiał wypić. Z jednej strony uczynił zło, którego Hikari nienawidził, ale nie znał szczegółów, dlatego ponownie się powstrzymał. Możliwe, że sama popełniła zło, bo nie bez powodu byłaby tak traktowana, a wtedy sam by wymierzył taką sprawiedliwość. Wypił wraz z nim kolejkę, ponieważ miał nalane z wcześniej. Trochę przy tej opowieści i wraz z powagą tematu trochę wytrzeźwiał. Albo tak mu się wydawało. Potem przeszedł do rozwinięcia tematu i powiedzenia trochę na temat swojej zdolności, ale to go nie za bardzo interesowało. Współczuł Shinjiemu, że musiał tak postąpić jak i zdolności rozwijającym się z cierpieniem. Swoją drogą ile miała Mayumi tego tomoe? To pewnie te łezki, które widział u dwójki z reprezentantów, a ona miała trzy jak dobrze pamiętał. Ciekawe co musiała przeżyć, aby je uzyskać. Nie ważne to nie teraz. Na uderzenie w stół nie zareagował. Rozumiał po części jego skrajne emocje, na tyle ile mógł przynajmniej.
- Jedyna droga Tobie znana do stania się silniejszym to z pewnością. Zawsze może jakaś inna się pojawić, a czynienie zła w imię siły własnej nie jest tego warte. Można zrzucać winę na przekleństwo klanu, ale dla mnie to nie jest wytłumaczenie. Co do sądzenia o Tobie, nie osądzam po czynach z opowieści, bo nie znam okoliczności. Wolę oceniać po tym co widziałem na własne oczy, a w tej kwestii nie jestem w stanie nic powiedzieć poza tym, że współczuję dokonanego wyboru, chociaż sam zapewne nigdy bym tak nie postąpił.
Tym razem i on miał zamiar coś opowiedzieć, wygadać się, ale nie mógł tutaj nic powiedzieć o ojcu. Musiał dalej grać w niewiedzę na temat wygnania z szczepu jego rodziców za zdradę, ale nie mógł. Musiał zachować to w pełni w tajemnicy, ale mógł odsłonić rąbek tajemnicy mówiąc ciszej w lokalu, aby nikt nie usłyszał.
- Co do moich historii to mogę powiedzieć Tobie przekleństwo mojego szczepu. Widzisz wyjątkowo posiadamy dwa niezwykle mocne żywioły łączone, których inaczej nie da się opanować. Jeden z nich opiera się na kwasie, a drugi na lawie i pomiędzy nimi panuje spora nienawiść i kłótnie. Trochę podobna sytuacja, ale wolę o tym nie rozmawiać w karczmie. Co do bycia silniejszym... Spodziewam się, że tego chce jeden i drugi, więc można sobie trochę pomóc. Zawsze to lepsze niż samemu, a teraz mamy wspólne interesy już jako początek.
O tak silniejszy też musiał się stać. Dla misji.
- Skoro tak to nie będę przeszkadzać więcej i zamieniam się w słuch.
Wysłuchiwał historii poważnie, chociaż początkowo nie przedstawiała ona nic aż tak ciekawego dla Hikariego. Nie był aż tak zafascynowany kobiecym ciałem i opisem jego słownym, aby go sobie wyobrażać. O całej początkowej sytuacji pomyślał jako niemoralnej i chciał mu po prostu w świecie przypierdolić za taką zabawę czyimiś uczuciami. A czy on tego samego nie zrobił z Harumi? Wpadł w bardziej melancholijny nastrój myśląc w międzyczasie i o tym. Skoro sam nie jest lepszy to jak mógłby wytykać to samo komuś drugiemu? Jego reakcje i śmiech w trakcie przemowy sprawiały wrażenie tego bardzo realnego dla zwykłej postronnej słuchającej osoby. Widać było też emocje zmieniające się wraz z ciągłością opowieści. Dopiero przy finale zrozumiał dlaczego Shinji musiał wypić. Z jednej strony uczynił zło, którego Hikari nienawidził, ale nie znał szczegółów, dlatego ponownie się powstrzymał. Możliwe, że sama popełniła zło, bo nie bez powodu byłaby tak traktowana, a wtedy sam by wymierzył taką sprawiedliwość. Wypił wraz z nim kolejkę, ponieważ miał nalane z wcześniej. Trochę przy tej opowieści i wraz z powagą tematu trochę wytrzeźwiał. Albo tak mu się wydawało. Potem przeszedł do rozwinięcia tematu i powiedzenia trochę na temat swojej zdolności, ale to go nie za bardzo interesowało. Współczuł Shinjiemu, że musiał tak postąpić jak i zdolności rozwijającym się z cierpieniem. Swoją drogą ile miała Mayumi tego tomoe? To pewnie te łezki, które widział u dwójki z reprezentantów, a ona miała trzy jak dobrze pamiętał. Ciekawe co musiała przeżyć, aby je uzyskać. Nie ważne to nie teraz. Na uderzenie w stół nie zareagował. Rozumiał po części jego skrajne emocje, na tyle ile mógł przynajmniej.
- Jedyna droga Tobie znana do stania się silniejszym to z pewnością. Zawsze może jakaś inna się pojawić, a czynienie zła w imię siły własnej nie jest tego warte. Można zrzucać winę na przekleństwo klanu, ale dla mnie to nie jest wytłumaczenie. Co do sądzenia o Tobie, nie osądzam po czynach z opowieści, bo nie znam okoliczności. Wolę oceniać po tym co widziałem na własne oczy, a w tej kwestii nie jestem w stanie nic powiedzieć poza tym, że współczuję dokonanego wyboru, chociaż sam zapewne nigdy bym tak nie postąpił.
Tym razem i on miał zamiar coś opowiedzieć, wygadać się, ale nie mógł tutaj nic powiedzieć o ojcu. Musiał dalej grać w niewiedzę na temat wygnania z szczepu jego rodziców za zdradę, ale nie mógł. Musiał zachować to w pełni w tajemnicy, ale mógł odsłonić rąbek tajemnicy mówiąc ciszej w lokalu, aby nikt nie usłyszał.
- Co do moich historii to mogę powiedzieć Tobie przekleństwo mojego szczepu. Widzisz wyjątkowo posiadamy dwa niezwykle mocne żywioły łączone, których inaczej nie da się opanować. Jeden z nich opiera się na kwasie, a drugi na lawie i pomiędzy nimi panuje spora nienawiść i kłótnie. Trochę podobna sytuacja, ale wolę o tym nie rozmawiać w karczmie. Co do bycia silniejszym... Spodziewam się, że tego chce jeden i drugi, więc można sobie trochę pomóc. Zawsze to lepsze niż samemu, a teraz mamy wspólne interesy już jako początek.
O tak silniejszy też musiał się stać. Dla misji.
0 x
Cause i'm the real fire.
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Shinji w uwagą wysłuchał słów Hikariego. Niezmiernie ucieszył go fakt, że mimo tak drastycznej historii, której zakończenie było bolesne nie oceniał go po pozorach. Tak naprawdę nigdy nie chciał jej śmierci, ale skoro i tak nie mógł tego zmienić wolał to zrobić osobiście by jak najmniej cierpiała.
- Na zakończenie jest jeszcze coś.
Włożył dłoń do kieszeni i wyjął z niej niewielki kłak włosów.
- Wiesz co to jest? Jej włosy. Odciąłem kawałek na pamiątkę.
Jeszcze chwilę jego mina wyrażała smutek, ale po chwili zmieniła swój wyraz z drastycznego na uśmiech. Tak jakby negatywne myśli zniknęły.
- Cóż, ale to tylko przeszłość i trzeba pozostawić ją za sobą. Zdołałem z siebie wyprzeć jakikolwiek żal. Okazałem go wyłącznie teraz gdyż musiałem powrócić do przykrego wspomnienia. Pozwolę sobie odnieść się do twoich słów odnośnie sytuacji twojego szczepu. Cóż niezbyt ciekawa, ale skoro nie chcesz o tym rozmawiać to ok.
Schował włosy z powrotem do kieszeni chwilę podrapał się po głowie i nie widząc nic ciekawego do roboty, gdyż nastało coś w rodzaju niezręcznej ciszy nalał kolejnego kielicha. Zarówno sobie jak i Hikariemu. Musieli w końcu dopić to sake.
- Wiesz co masz rację, być może wspólnie zdołamy znaleźć rozwiązanie nie można się tak nad tym załamywać. Teraz powiem ci co jest moim celem. Możesz mnie uznać za szaleńca, ale to wszystko uświadomiło mi, że świat jest niespokojnym miejscem i należy raz na zawsze położyć kres wszelkim wojnom. W tym celu muszę jednak stać się wystarczająco silny. Bez owej siły nie ma nawet cienia szansy na to by osiągnąć swój cel. Być może świat, który chcę wykreować jest utopią, ale dopóki nie spróbuję to się nie przekonam.
Chwycił za kielich w celu wzniesienia kolejnego toastu.
- Wiesz co napijmy się za realizację naszych celów.
- Na zakończenie jest jeszcze coś.
Włożył dłoń do kieszeni i wyjął z niej niewielki kłak włosów.
- Wiesz co to jest? Jej włosy. Odciąłem kawałek na pamiątkę.
Jeszcze chwilę jego mina wyrażała smutek, ale po chwili zmieniła swój wyraz z drastycznego na uśmiech. Tak jakby negatywne myśli zniknęły.
- Cóż, ale to tylko przeszłość i trzeba pozostawić ją za sobą. Zdołałem z siebie wyprzeć jakikolwiek żal. Okazałem go wyłącznie teraz gdyż musiałem powrócić do przykrego wspomnienia. Pozwolę sobie odnieść się do twoich słów odnośnie sytuacji twojego szczepu. Cóż niezbyt ciekawa, ale skoro nie chcesz o tym rozmawiać to ok.
Schował włosy z powrotem do kieszeni chwilę podrapał się po głowie i nie widząc nic ciekawego do roboty, gdyż nastało coś w rodzaju niezręcznej ciszy nalał kolejnego kielicha. Zarówno sobie jak i Hikariemu. Musieli w końcu dopić to sake.
- Wiesz co masz rację, być może wspólnie zdołamy znaleźć rozwiązanie nie można się tak nad tym załamywać. Teraz powiem ci co jest moim celem. Możesz mnie uznać za szaleńca, ale to wszystko uświadomiło mi, że świat jest niespokojnym miejscem i należy raz na zawsze położyć kres wszelkim wojnom. W tym celu muszę jednak stać się wystarczająco silny. Bez owej siły nie ma nawet cienia szansy na to by osiągnąć swój cel. Być może świat, który chcę wykreować jest utopią, ale dopóki nie spróbuję to się nie przekonam.
Chwycił za kielich w celu wzniesienia kolejnego toastu.
- Wiesz co napijmy się za realizację naszych celów.
0 x
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Kiedy ją objął poczuła ciepło i dziwny spokój. Nie odepchnęła go jak zazwyczaj. Wtuliła zapłakaną twarzyczkę w tors bruneta, by móc jeszcze lepiej poczuć jego bliskość i przyjemny zapach. Przymknęła oczka. Mogłaby tak zasnąć. Gdyby to wszystko okazałoby się złym snem - cała ta wojna i dziecko. Otworzyłaby oczy i obudziłaby się w mieszkaniu w Ryuuzaku, szczęśliwa i beztroska. Ale niestety rzeczywistość była okrutna. Podniosła powieki i zobaczyła dokładnie to czego się spodziewała - brudną ziemię i spodnie złotookiego.
Odpowiedź Ichirou ani jej nie zadowoliła ani nie rozgniewała. Chciał jej jak każdej innej kobiety. Nic więcej. Brakowało tylko "ale", które w końcu nastąpiło po krótkiej przerwie. Niezbyt zrozumiała co miał na myśli. Co takiego miałby udowodnić? Choć bardziej skupiła się na drugiej części wypowiedzi. Zapewne myślał, że to szczere wyznanie w jakiś sposób ją zadowoli. Było zupełnie inaczej. Może w innych okolicznościach takie bajerowanie by zadziałało, ale nie po tym wszystkim co jej zrobił, o nie. Odepchnęła go, odsuwając się do tyłu. W jej oczach był żal i złość.
- Nie chcę tego słyszeć. Nie od Ciebie. - zagryzła delikatnie wargę. Biła się z myślami. Chciała mu wygarnąć co tak naprawę uważa. Wcale nie zapomniała jak to chciał ją od siebie odsunąć, oddać Hikariemu, pozbyć się. A wszystko po to by móc spokojnie wrócić do tamtej dziewczyny. Dlaczego się z nią przespał? Bo była ładna? Czy może dlatego, że miała powiązania z tą głupią organizacją? Dla wsparcia w wojnie. Być może był z nią już zaręczony, a jeśli nie - to tylko kwestia czasu. Mówienie takich rzeczy teraz było wręcz okrutne z jego strony. Nienawidziła go, a pomimo to.. Westchnęła cichutko.
- Po prostu... nic nie mów. - uspokoiła sytuację, próbując zatuszować wcześniejszy wybuch. Gdyby mu teraz wygarnęła, nic by tym nie zyskała. Przy odrobinie szczęścia może wywołałaby w nim lekkie poczucie winy i nic więcej. W końcu miał prawo robić ze swoim życiem co zechce. Nie mogła się wtrącać. Obecnie miała jeden cel - pozbyć się bólu. Chciała zaznać trochę przyjemności, pozbyć się tych niesfornych myśli, po prostu zapomnieć.. Takie zamartwianie się po prostu do niej nie pasowało. Jasnowłosa przysunęła się do chłopaka, lecz tym razem ich twarze znalazły się niebezpiecznie blisko. Próbowała znowu odzyskać pewność siebie. Chociaż na chwile, głupie serduszko, przestań bić jak oszalałe.
- I to nie było pytanie.. tylko propozycja. - wyszeptała ponętnie, po czym przymknęła oczy i pocałowała go. Wpierw delikatnie i niepewnie, potem już coraz bardziej namiętnie. W jej pocałunku nie kryło się jedynie pożądanie, ale też pewnego rodzaju smutek i strach. Owszem takie rozwiązanie mogło pomóc jej uporządkować myśli, ale równie dobrze mogło zadziać się zupełnie odwrotnie. Zrozumiała to gdy zasmakowała jego słodkich ust. To nie był jej pierwszy raz, ot jeden z wielu, ale różnił się znacząco od pozostałych. Nie było to jedynie fizyczne, puste zbliżenie. Wystarczył zaledwie pocałunek by jej oddech przyspieszył, a ciało oblała fala gorąca. Odsunęła się po chwili i nachyliła do uszka chłopaka.
- Chodźmy.- wyszeptała kusząco. Przecież nie będzie tu tego robić. Jakaś brudna uliczka nie nadawała się na pierwszy raz takiej księżniczki jak ona. Tak, jasnowłosa jeszcze nigdy nie robiła "tego". Owszem wielokrotnie zabawiała się z osobnikami płci przeciwnej, ale kończyło się jedynie na drobnych igraszkach. Zawsze potrafiła się jakoś wymigać.
Odpowiedź Ichirou ani jej nie zadowoliła ani nie rozgniewała. Chciał jej jak każdej innej kobiety. Nic więcej. Brakowało tylko "ale", które w końcu nastąpiło po krótkiej przerwie. Niezbyt zrozumiała co miał na myśli. Co takiego miałby udowodnić? Choć bardziej skupiła się na drugiej części wypowiedzi. Zapewne myślał, że to szczere wyznanie w jakiś sposób ją zadowoli. Było zupełnie inaczej. Może w innych okolicznościach takie bajerowanie by zadziałało, ale nie po tym wszystkim co jej zrobił, o nie. Odepchnęła go, odsuwając się do tyłu. W jej oczach był żal i złość.
- Nie chcę tego słyszeć. Nie od Ciebie. - zagryzła delikatnie wargę. Biła się z myślami. Chciała mu wygarnąć co tak naprawę uważa. Wcale nie zapomniała jak to chciał ją od siebie odsunąć, oddać Hikariemu, pozbyć się. A wszystko po to by móc spokojnie wrócić do tamtej dziewczyny. Dlaczego się z nią przespał? Bo była ładna? Czy może dlatego, że miała powiązania z tą głupią organizacją? Dla wsparcia w wojnie. Być może był z nią już zaręczony, a jeśli nie - to tylko kwestia czasu. Mówienie takich rzeczy teraz było wręcz okrutne z jego strony. Nienawidziła go, a pomimo to.. Westchnęła cichutko.
- Po prostu... nic nie mów. - uspokoiła sytuację, próbując zatuszować wcześniejszy wybuch. Gdyby mu teraz wygarnęła, nic by tym nie zyskała. Przy odrobinie szczęścia może wywołałaby w nim lekkie poczucie winy i nic więcej. W końcu miał prawo robić ze swoim życiem co zechce. Nie mogła się wtrącać. Obecnie miała jeden cel - pozbyć się bólu. Chciała zaznać trochę przyjemności, pozbyć się tych niesfornych myśli, po prostu zapomnieć.. Takie zamartwianie się po prostu do niej nie pasowało. Jasnowłosa przysunęła się do chłopaka, lecz tym razem ich twarze znalazły się niebezpiecznie blisko. Próbowała znowu odzyskać pewność siebie. Chociaż na chwile, głupie serduszko, przestań bić jak oszalałe.
- I to nie było pytanie.. tylko propozycja. - wyszeptała ponętnie, po czym przymknęła oczy i pocałowała go. Wpierw delikatnie i niepewnie, potem już coraz bardziej namiętnie. W jej pocałunku nie kryło się jedynie pożądanie, ale też pewnego rodzaju smutek i strach. Owszem takie rozwiązanie mogło pomóc jej uporządkować myśli, ale równie dobrze mogło zadziać się zupełnie odwrotnie. Zrozumiała to gdy zasmakowała jego słodkich ust. To nie był jej pierwszy raz, ot jeden z wielu, ale różnił się znacząco od pozostałych. Nie było to jedynie fizyczne, puste zbliżenie. Wystarczył zaledwie pocałunek by jej oddech przyspieszył, a ciało oblała fala gorąca. Odsunęła się po chwili i nachyliła do uszka chłopaka.
- Chodźmy.- wyszeptała kusząco. Przecież nie będzie tu tego robić. Jakaś brudna uliczka nie nadawała się na pierwszy raz takiej księżniczki jak ona. Tak, jasnowłosa jeszcze nigdy nie robiła "tego". Owszem wielokrotnie zabawiała się z osobnikami płci przeciwnej, ale kończyło się jedynie na drobnych igraszkach. Zawsze potrafiła się jakoś wymigać.
0 x
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Hikari widząc włosy poczuł pewien niesmak. Było to bardzo dziwne dla niego, ale nie chciał tego wyrażać i obrazić swojego rozmówcy, to tego nie rozumiał. Po prostu przepadnij, tego nie było. I tak po alkoholu może zapomnieć akurat tą część, gdzieś w głębokiej świadomości swojego umysłu. Po prostu... Nie chciał tego nawet analizować. Bo nie. I tyle. Koniec tego tematu. Jego słowa miały wystarczająco w sobie prawdy, aby chłopak je przyjął jako wytłumaczenie, ale nie chciał rozumieć, najważniejsze aby jego włosów po nim nie zbierał. Faktycznie po tym nastała chwila ciszy. Nie wiedział co miałby mu odpowiedzieć, a więc pomysł z kolejną kolejką poparł jak najbardziej. Będzie mu po tym zdecydowanie lepiej. Może to pozwoli mu zapomnieć. I na swój sposób podziałało wraz z zmianą tematu. Potem uśmiechnął się na kolejny pomysł Shinjiego. Wypił za realizację ich celów. Przedostatnia czarka możliwa do polana.
- Jesteś szalony chcąc zapobiec wszelakim wojnom. Im od tak nie da się położyć kresu, chociaż ja nie jestem lepszy. Mam trochę inne marzenie, ale związane z Twoim. Zniszczyć wszelakie zło na świecie, aby zapobiec temu co jest teraz. Skończyć z tym raz na zawsze, a chcę zacząć nową erę, gdzie każdy może przeżyć szczęśliwe życie. Skończyć z nienawiścią, chociaż wiem, że to jest niemożliwe. Nie jesteśmy w stanie tego wykreować, to jednak możliwe jest dołożenie swojej cegiełki do tego i przysłużeniu się aby przyszłe pokolenia już tak żyły. Przewietrzyłbym się to co rachunek, po ostatnim i idziemy?
Wtedy też podniósł rękę wzywając kelnerkę. Gdy ona podeszła poprosił ją o rachunek. Polał po ostatnim kielichu i podniósł go w górę.
- Za przyszłość, którą stworzymy, albo zawiedziemy i nikt nas nigdy nie pozna.
Potem podeszła kelnerka więc Hikari wyjął portfel z kieszeni. Rachunek za wszystko licząc pieniądze od Ichirou za kolejne sake wyniósł... 1000 Ryo. No tak.
200 Ryo - posiłek Shinjiego
2x150 Ryo - posiłki Hikariego i Ichirou
100 Ryo - piwo
350 Ryo - butelka sake
50 Ryo - rozbity kubek
Hikari wyjął całą kwotę chcąc za to zapłacić.
- Jesteś szalony chcąc zapobiec wszelakim wojnom. Im od tak nie da się położyć kresu, chociaż ja nie jestem lepszy. Mam trochę inne marzenie, ale związane z Twoim. Zniszczyć wszelakie zło na świecie, aby zapobiec temu co jest teraz. Skończyć z tym raz na zawsze, a chcę zacząć nową erę, gdzie każdy może przeżyć szczęśliwe życie. Skończyć z nienawiścią, chociaż wiem, że to jest niemożliwe. Nie jesteśmy w stanie tego wykreować, to jednak możliwe jest dołożenie swojej cegiełki do tego i przysłużeniu się aby przyszłe pokolenia już tak żyły. Przewietrzyłbym się to co rachunek, po ostatnim i idziemy?
Wtedy też podniósł rękę wzywając kelnerkę. Gdy ona podeszła poprosił ją o rachunek. Polał po ostatnim kielichu i podniósł go w górę.
- Za przyszłość, którą stworzymy, albo zawiedziemy i nikt nas nigdy nie pozna.
Potem podeszła kelnerka więc Hikari wyjął portfel z kieszeni. Rachunek za wszystko licząc pieniądze od Ichirou za kolejne sake wyniósł... 1000 Ryo. No tak.
200 Ryo - posiłek Shinjiego
2x150 Ryo - posiłki Hikariego i Ichirou
100 Ryo - piwo
350 Ryo - butelka sake
50 Ryo - rozbity kubek
Hikari wyjął całą kwotę chcąc za to zapłacić.
0 x
Cause i'm the real fire.
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Chłopak wypił toast, który sam wzniósł. Cieszyło go, że spotkał się z aprobatą ze strony jego rozmówcy. Wyglądało to tak jakby znajdywali wspólny język i chyba dobrze trafił. Instynkt go nie zawiódł, przynajmniej w tym jednym przypadku.
- Cóż może i jestem szalony, ale wierzę, że to da się zrobić jeszcze za mojego życia. Wiele osób będzie musiało zginąć być może nawet niewinnych, ale ich poświęcenie nie pójdzie na marne. Przyszłe pokolenia będą mogły żyć w pokoju. Taką mam przynajmniej nadzieję. Za mniej realny uznałbym już twój cel, ale kto wie może i na to uda nam się znaleźć stosowną odpowiedź.
Następny toast był równie wzniosły jak ostatni. Tym razem nie rozchodziło się o samą realizację celów, ale przyszłość którą tworzą. Tak jeśli udałoby się im zrealizować chociaż częściowo to do czego dążą byłoby to wielkim sukcesem. Ocaliliby w ten sposób masę istnień. W sumie Shinji nigdy się nad tym nie zastanawiał, ale faktycznie życie ludzkie wydawało się przejawiać jakąś wartość. Codziennie ludzie troszczyli się o swoich bliskich, często kosztem innych. Dlaczego tak musiało być, czy nie dało się stworzyć świata w którym każdy troszczyłby się o każdego? Pytanie to utkwiło w jego głowie jeszcze na chwilę, z rozważań czysto natury filozoficznej wyrwało go przybycie kelnerki wraz z widokiem Hikari'ego wyciągającego pieniądze.
- Czy czasem to nie ja miałem opłacać tą całą imprezę Hikari-kun?
Ponownie powrócił do swojej poprzedniej uprzejmości zapominając o tym, że przecież Harumi nie było już przy nich, a to ona była powodem dla którego zachowywał się tak a nie inaczej. W sumie nawet spodobało mu się to, chociaż raczej nie pasowało do niego. Tak czy siak było to przydatne doświadczenie, które mógł stosować w życiu i tak własnie miał zamiar.
- To ja powinienem zapłacić za całość w końcu się zarzekłem. Chyba nie masz nic przeciwko co?
Kochał swoje pieniądze, ale mimo to miał również honor. Słowa raz danego nie powinno się cofać, choćby nie wiem co. Być może odpowiednią motywację stanowiłoby życie bliskiej mu osoby? W sumie nie stanął nigdy przed takim dylematem. Wiedział tylko, że był zbyt słaby by móc obronić kogokolwiek, a tym samym zmuszony do grania tak jak więksi gracze mu zagrają.
- Cóż może i jestem szalony, ale wierzę, że to da się zrobić jeszcze za mojego życia. Wiele osób będzie musiało zginąć być może nawet niewinnych, ale ich poświęcenie nie pójdzie na marne. Przyszłe pokolenia będą mogły żyć w pokoju. Taką mam przynajmniej nadzieję. Za mniej realny uznałbym już twój cel, ale kto wie może i na to uda nam się znaleźć stosowną odpowiedź.
Następny toast był równie wzniosły jak ostatni. Tym razem nie rozchodziło się o samą realizację celów, ale przyszłość którą tworzą. Tak jeśli udałoby się im zrealizować chociaż częściowo to do czego dążą byłoby to wielkim sukcesem. Ocaliliby w ten sposób masę istnień. W sumie Shinji nigdy się nad tym nie zastanawiał, ale faktycznie życie ludzkie wydawało się przejawiać jakąś wartość. Codziennie ludzie troszczyli się o swoich bliskich, często kosztem innych. Dlaczego tak musiało być, czy nie dało się stworzyć świata w którym każdy troszczyłby się o każdego? Pytanie to utkwiło w jego głowie jeszcze na chwilę, z rozważań czysto natury filozoficznej wyrwało go przybycie kelnerki wraz z widokiem Hikari'ego wyciągającego pieniądze.
- Czy czasem to nie ja miałem opłacać tą całą imprezę Hikari-kun?
Ponownie powrócił do swojej poprzedniej uprzejmości zapominając o tym, że przecież Harumi nie było już przy nich, a to ona była powodem dla którego zachowywał się tak a nie inaczej. W sumie nawet spodobało mu się to, chociaż raczej nie pasowało do niego. Tak czy siak było to przydatne doświadczenie, które mógł stosować w życiu i tak własnie miał zamiar.
- To ja powinienem zapłacić za całość w końcu się zarzekłem. Chyba nie masz nic przeciwko co?
Kochał swoje pieniądze, ale mimo to miał również honor. Słowa raz danego nie powinno się cofać, choćby nie wiem co. Być może odpowiednią motywację stanowiłoby życie bliskiej mu osoby? W sumie nie stanął nigdy przed takim dylematem. Wiedział tylko, że był zbyt słaby by móc obronić kogokolwiek, a tym samym zmuszony do grania tak jak więksi gracze mu zagrają.
0 x
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Wierzenie w realizację tego za życia... Cóż nie był chłopak pewien czy kiedykolwiek się to uda zrealizować, a co dopiero jak ma się tak mało czasu. Może i mówił o przyszłych pokoleniach, ale w to nie za bardzo wierzył. Natomiast ufał, że może dołożyć swoją cegiełkę i poprawić chociaż trochę warunki na świecie. Musiał dodać to jeszcze przed toastem.
- Tak jak mówiłem, jest on nawet bardziej szalony, ale nie przeszkadza mi to. Przecież to i tak marzenie z którego realizacją w pełni kiedykolwiek nie wiążę większych nadziei.
Wtedy doszło do ważnej rzeczy. Kto zapłaci. Jeden jak i drugi nie chciał za bardzo odpuścić. Można to nawet nazwać lekkimi sprzeczkami między nimi, ale udało im się pójść wreszcie na kompromis. Zapłacą po połowie za wszystko. Zabrało im to dłużej niż cokolwiek innego i po tym wypadało zebrać się do wyjścia. Wstał i założył płaszcz, który był zawieszony na jego krzesełku z małymi problemami. No ciężko było trafić w drugi rękaw. Co do Harumi i Ichirou... Raczej ich tutaj szukać nie będą, a jak coś wiedzą gdzie mieszka prawda? Znajdą go w takim przypadku.
- Masz gdzie się udać? Jak chcesz możesz przyjść do mnie, chociaż ja i tak raczej pójdę spać po nieprzespanej nocy. Mam nadzieję, że nie będzie to przeszkadzać, ale zawsze lepsze to niż podróż po pijaku.
Mówił to lekko pijanym głosem kołysząc się na boki jak stał. Widać było na pierwszy rzut oka, że wypił za dużo. No cóż kręcenie w głowie sprawiały mu trudności w poruszaniu się i musiał lekko oprzeć się zaraz o krzesło robiąc pierwszy krok. Lekko się posunęło wywołując dźwięk tarcia z podłogą. Nie przejmował się tym. Kolejny krok i proszę! Już nawet był w stanie udać się o własnych siłach do wyjścia.
- Tak jak mówiłem, jest on nawet bardziej szalony, ale nie przeszkadza mi to. Przecież to i tak marzenie z którego realizacją w pełni kiedykolwiek nie wiążę większych nadziei.
Wtedy doszło do ważnej rzeczy. Kto zapłaci. Jeden jak i drugi nie chciał za bardzo odpuścić. Można to nawet nazwać lekkimi sprzeczkami między nimi, ale udało im się pójść wreszcie na kompromis. Zapłacą po połowie za wszystko. Zabrało im to dłużej niż cokolwiek innego i po tym wypadało zebrać się do wyjścia. Wstał i założył płaszcz, który był zawieszony na jego krzesełku z małymi problemami. No ciężko było trafić w drugi rękaw. Co do Harumi i Ichirou... Raczej ich tutaj szukać nie będą, a jak coś wiedzą gdzie mieszka prawda? Znajdą go w takim przypadku.
- Masz gdzie się udać? Jak chcesz możesz przyjść do mnie, chociaż ja i tak raczej pójdę spać po nieprzespanej nocy. Mam nadzieję, że nie będzie to przeszkadzać, ale zawsze lepsze to niż podróż po pijaku.
Mówił to lekko pijanym głosem kołysząc się na boki jak stał. Widać było na pierwszy rzut oka, że wypił za dużo. No cóż kręcenie w głowie sprawiały mu trudności w poruszaniu się i musiał lekko oprzeć się zaraz o krzesło robiąc pierwszy krok. Lekko się posunęło wywołując dźwięk tarcia z podłogą. Nie przejmował się tym. Kolejny krok i proszę! Już nawet był w stanie udać się o własnych siłach do wyjścia.
0 x
Cause i'm the real fire.
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Niestety zdarzyła się lekka sprzeczka pomiędzy nimi o tak błahą rzecz jaką była zapłata. Krótka wymiana zdań doprowadziła jednak do kompromisu i tak też się powinno w życiu postępować. Jeszcze z tego wszystkiego by się pobili o jakieś głupie pieniądze. Rzecz irracjonalna, bo nie będąc pod wpływem alkoholu z radością przyjąłby tak szczodrą ofertę jak zapłata z cudzego portfela. Postrzeganie świata w tym momencie jednak diametralnie się różniło. W Shinjim obudziła się swojego rodzaju empatia. Ba nawet zastanawiał się nad ludzkim losem, który raczej był mu obojętny byle zrealizował swój cel. Nie zdradził Hikariemu jego prawdziwego podłoża, a był on trochę egoistyczny. Zwykła decyzja podjęta po śmierci matki. Jej wspomnienie uświadomiło mu, że wojna z klanem Kaguya nie była już tylko zwykłą ingerencją ze strony organizacji, ale i czymś w rodzaju osobistej zemsty, bo przecież to oni stali za wywołaniem zamieszek przez które jakiś przypadkowy Senju zabił najbliższą mu osobę.
Podniesienie się z krzesła sprawiło mu nie mniejsze problemu niż Hikariemu. Nie był przygotowany na tak ogromne zakręcenia świata wokół niego i zdołał się utrzymać na nogach dzięki jednej prostej sztuczce, którą było przesłanie chakry do stóp, a tym samym ustabilizowanie. Zważywszy na wpływ alkoholu nie było to perfekcyjne, ale było lepsze niż można się było spodziewać. W przeciwieństwie do towarzysza nie męczył się jednak zbytnio z płaszczem gdyż takowego nie miał. Na zewnątrz mogło być jeszcze całkiem chłodno, z racji wczesnej godziny, ale nie na tyle by nie być w stanie wytrzymać. Ryzykował jakieś przeziębienie, ale w końcu jego matka była martwa. Gdyby nie to zapewne nie znalazłby się tutaj gdyż byłby niańczony do 18 roku życia, a tak pozostał mu surowy ojciec, który nie miał nic przeciwko żeby sobie podróżował i się szkolił. Przez brata miał całkiem wygórowane ambicje w stosunku do niego, ale cóż. Taka była kolej rzeczy na tym świecie. W przypadku posiadania rodzeństwa nie dało się uniknąć oceniania pod ich kątem. Zawsze przychodził taki moment.
Przed wyjściem pożegnał się ładnie lekki ukłonem o dziwo stabilnym z kelnerką, a następnie otworzył drzwi i wyszedł. Uderzyło w niego uderzenie zimna i dopiero tutaj zdecydował się odpowiedzieć na pytanie Hikariego.
- W sumie faktycznie nie mam gdzie pójść, a nasze gruchające aniołki gdzieś znikły. Skoro mam wspierać Ichirou-kun to chyba będziesz zmuszony mnie przyjąć do domu.
Odpowiedź najzwyczajniejsza na świecie jednak po kilku krokach we właściwym kierunku w jego głowie zrodził się chory pomysł. Byli pijani i zwykła czynność uczona od młodych lat wszystkich shinobi mogła im sprawić problemy.
- Mam pomysł. Zmierzymy się w wyścigu na szczyt tego słupa
Pokazał jasno palcem o co chodzi.
- Co ty na to?
Nic niezwykłego, ale po ilości alkoholu przyjętego przez ich organizm wykonanie tego zadania graniczyło z cudem. Rzecz jasna Shinji nie zdawał sobie z tego jeszcze sprawy. Owy słup miał 20m wysokości i trudno było ocenić do czego mógł służyć. Zapewne to także była sprawka alkoholu. Heh, że też nie mogli sobie odpuścić tego sake...
Podniesienie się z krzesła sprawiło mu nie mniejsze problemu niż Hikariemu. Nie był przygotowany na tak ogromne zakręcenia świata wokół niego i zdołał się utrzymać na nogach dzięki jednej prostej sztuczce, którą było przesłanie chakry do stóp, a tym samym ustabilizowanie. Zważywszy na wpływ alkoholu nie było to perfekcyjne, ale było lepsze niż można się było spodziewać. W przeciwieństwie do towarzysza nie męczył się jednak zbytnio z płaszczem gdyż takowego nie miał. Na zewnątrz mogło być jeszcze całkiem chłodno, z racji wczesnej godziny, ale nie na tyle by nie być w stanie wytrzymać. Ryzykował jakieś przeziębienie, ale w końcu jego matka była martwa. Gdyby nie to zapewne nie znalazłby się tutaj gdyż byłby niańczony do 18 roku życia, a tak pozostał mu surowy ojciec, który nie miał nic przeciwko żeby sobie podróżował i się szkolił. Przez brata miał całkiem wygórowane ambicje w stosunku do niego, ale cóż. Taka była kolej rzeczy na tym świecie. W przypadku posiadania rodzeństwa nie dało się uniknąć oceniania pod ich kątem. Zawsze przychodził taki moment.
Przed wyjściem pożegnał się ładnie lekki ukłonem o dziwo stabilnym z kelnerką, a następnie otworzył drzwi i wyszedł. Uderzyło w niego uderzenie zimna i dopiero tutaj zdecydował się odpowiedzieć na pytanie Hikariego.
- W sumie faktycznie nie mam gdzie pójść, a nasze gruchające aniołki gdzieś znikły. Skoro mam wspierać Ichirou-kun to chyba będziesz zmuszony mnie przyjąć do domu.
Odpowiedź najzwyczajniejsza na świecie jednak po kilku krokach we właściwym kierunku w jego głowie zrodził się chory pomysł. Byli pijani i zwykła czynność uczona od młodych lat wszystkich shinobi mogła im sprawić problemy.
- Mam pomysł. Zmierzymy się w wyścigu na szczyt tego słupa
Pokazał jasno palcem o co chodzi.
- Co ty na to?
Nic niezwykłego, ale po ilości alkoholu przyjętego przez ich organizm wykonanie tego zadania graniczyło z cudem. Rzecz jasna Shinji nie zdawał sobie z tego jeszcze sprawy. Owy słup miał 20m wysokości i trudno było ocenić do czego mógł służyć. Zapewne to także była sprawka alkoholu. Heh, że też nie mogli sobie odpuścić tego sake...
0 x
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Udało mu się i to bez balkonika w postaci krzesła opuścić lokal, chociaż to było ciężkie. Następnie znaleźli się na zewnątrz, gdzie nie odczuwałby zimna nawet bez płaszcza. Gorący młodzieniec. Będę zmuszony do przyjęcia go do domu. Dobre sobie, ale nie miał zamiaru tego komentować, bo zaraz znalazł się ciekawszy temat do rozmowy. Wyścig na szczyt słupa. Spojrzał dookoła akurat nikogo nie było więc co by stracił? Nic, dlaczego by nie jak tak! W sumie i tak nie przejmował się konsekwencjami, po prostu szedł na żywioł jak większość po alkoholu w takich humorze jak on teraz... Czyli już wszystko ma gdzieś, bo i tak teraz nic nie zmieni nawet jakby chciał. Najbardziej nieprzewidywalny typ po alkoholu.
- No to dajesz!
Nie przejmował się równym startem. Po prostu wraz z tymi słowami zaczął biec. I co z jego statystyki, że ma ileś dane w szybkość, skoro teraz po alkoholu nie był w stanie rozpędzić się aż tak bardzo prawie się wywalając przy pierwszej próbie. Dalej już był ostrożniejszy, ale nie widział aby Shinji go wyprzedził. Dobra jego, użył chakry w do stóp w celu wchodzenia po słupie i nawet to mu się udawało aż nie doszedł do pułapu trzech metrów. Wtedy stracił równowagę i spadał w dół łapiąc po drodze Shinjiego, który był gdzieś w połowie drogi spadania. Uderzył plecami o ziemię czując w nich lekki ból, a obok niego Shinji. Leżał tak przez moment nie wiedząc za bardzo co się dzieje. Oszołomienie spowodowane upadkiem jak i procentami nie dawało mu większej możliwości zrozumienia sytuacji w jakiej się znajduje i co się stało. Czuje ziemię i widzi niebo z ptaszkami na nim. Pokręcił lekko głową, aby wyjść z pierwszego oszołomienia, a potem dopiero zrozumiał co się stało. Przypomniało mu się. Chyba nic mu nie było, więc pierwsze co pomyślał to Shinji. Co z nim? Nie widział go, a nie miał siły się obracać, dlatego wymamrotał trochę pod nosem kaszląc:
- Żyjesz chłopie?
- No to dajesz!
Nie przejmował się równym startem. Po prostu wraz z tymi słowami zaczął biec. I co z jego statystyki, że ma ileś dane w szybkość, skoro teraz po alkoholu nie był w stanie rozpędzić się aż tak bardzo prawie się wywalając przy pierwszej próbie. Dalej już był ostrożniejszy, ale nie widział aby Shinji go wyprzedził. Dobra jego, użył chakry w do stóp w celu wchodzenia po słupie i nawet to mu się udawało aż nie doszedł do pułapu trzech metrów. Wtedy stracił równowagę i spadał w dół łapiąc po drodze Shinjiego, który był gdzieś w połowie drogi spadania. Uderzył plecami o ziemię czując w nich lekki ból, a obok niego Shinji. Leżał tak przez moment nie wiedząc za bardzo co się dzieje. Oszołomienie spowodowane upadkiem jak i procentami nie dawało mu większej możliwości zrozumienia sytuacji w jakiej się znajduje i co się stało. Czuje ziemię i widzi niebo z ptaszkami na nim. Pokręcił lekko głową, aby wyjść z pierwszego oszołomienia, a potem dopiero zrozumiał co się stało. Przypomniało mu się. Chyba nic mu nie było, więc pierwsze co pomyślał to Shinji. Co z nim? Nie widział go, a nie miał siły się obracać, dlatego wymamrotał trochę pod nosem kaszląc:
- Żyjesz chłopie?
0 x
Cause i'm the real fire.
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Wyglądało na to, że Hikariemu spodobało się wyzwanie postawione przez Shinjiego. Nie licząc gleby, którą niemal zaliczył od razu po tym jak nieczysto zagrał startując przed jakąkolwiek komendą do startu to był znacznie szybszy od Uchihy. Jednocześnie wyglądało na to, że alkohol w jego przypadku zadziałał znacznie mocniej, gdyż Shinji aż tak jego efektów nie odczuwał chociaż były zauważalne choćby i lekkim wirowaniem świata wokół niego co utrudniało stawianie kroków. Niestety był w tyle, ale mógł po prostu zamiast wbiegać na słup powolutku stąpać widząc jak jego towarzysz się z tym wszystkim męczy. Tak też i zrobił.
Mimo ogromnych trudności technika ta działała. Jednak do czasu... Hikari po raz kolejny zagrał nieczysto i spadając z wysokości około 3m pociągnął go razem ze sobą. Shinji nie był zbyt wysoko gdyż dopiero co dotarł do miejsca przeznaczenia w którym to miał wejść 20m do góry. Dopiero teraz uświadomił sobie jak głupi był to pomysł, ale wyzwanie to wyzwanie. Pomimo działania alkoholu zachował nieco zdrowego myślenia. Na nic się to jednak nie zdało przez cholernego członka klanu Terumi...
Upadli razem na ziemię i mimo wyraźniej troski z jego strony ogarnęła go ogromna złość. Tego było za wiele zaliczył przez niego upadek i nie mógł tego darować. Gdy się denerwował miał to do siebie, że przejawiało się to destrukcją otoczenia, a niestety niczego takiego nie znalazł i jego celem stał się nie kto inny jak Hikari.
- Zapłacisz mi za to! - wykrzyczał i zanim Hikari zdołał cokolwiek powiedzieć dostał soczysty cios w pięści prosto w nos.
Z powodu alkoholu był on jednak niesamowicie nieczysty w skutek czego nie było opcji by wyrządził większe szkody takie jak chociażby i złamanie. Mimo wszystko z pewnością był odczuwalny i rozdrażnił tym samym "ofiarę" wyładowania gniewu, która bądź co bądź była także przyczyną jego wywołania. W swojej głupocie Shinji nie poszedł za ciosem i na jednym uderzeniu się skończyło dając czas na ogarnięcie się Hikariemu i zapewne mógł się spodziewać z jego strony kontrataku gdyż marne były szanse na to, że daruje. Zwłaszcza po alkoholu gdy ludzie bywają bardzo wybuchowi.
Mimo ogromnych trudności technika ta działała. Jednak do czasu... Hikari po raz kolejny zagrał nieczysto i spadając z wysokości około 3m pociągnął go razem ze sobą. Shinji nie był zbyt wysoko gdyż dopiero co dotarł do miejsca przeznaczenia w którym to miał wejść 20m do góry. Dopiero teraz uświadomił sobie jak głupi był to pomysł, ale wyzwanie to wyzwanie. Pomimo działania alkoholu zachował nieco zdrowego myślenia. Na nic się to jednak nie zdało przez cholernego członka klanu Terumi...
Upadli razem na ziemię i mimo wyraźniej troski z jego strony ogarnęła go ogromna złość. Tego było za wiele zaliczył przez niego upadek i nie mógł tego darować. Gdy się denerwował miał to do siebie, że przejawiało się to destrukcją otoczenia, a niestety niczego takiego nie znalazł i jego celem stał się nie kto inny jak Hikari.
- Zapłacisz mi za to! - wykrzyczał i zanim Hikari zdołał cokolwiek powiedzieć dostał soczysty cios w pięści prosto w nos.
Z powodu alkoholu był on jednak niesamowicie nieczysty w skutek czego nie było opcji by wyrządził większe szkody takie jak chociażby i złamanie. Mimo wszystko z pewnością był odczuwalny i rozdrażnił tym samym "ofiarę" wyładowania gniewu, która bądź co bądź była także przyczyną jego wywołania. W swojej głupocie Shinji nie poszedł za ciosem i na jednym uderzeniu się skończyło dając czas na ogarnięcie się Hikariemu i zapewne mógł się spodziewać z jego strony kontrataku gdyż marne były szanse na to, że daruje. Zwłaszcza po alkoholu gdy ludzie bywają bardzo wybuchowi.
0 x
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
W przypływie gniewu jego kompana został uderzony w nos. Coś tam krzyczał, ale teraz było to średnio wyraźne wspomnienie jak i cały świat dookoła. Leżał na ziemi i widział podwójnie. Wszystko falowało. To w górę, to w dół i z powrotem! Nie zliczył ile razy to było, ale chwila minęła nim się otrząsnął po ciosie. Potem lekko się podniósł na ramionach i spojrzał na Shinjiego w podobnej pozycji próbując sobie przypomnieć co się stało. Po chwili dezorientacji wykonał gwałtowny zamach pięścią w jego oko krzycząc:
- A za co to niby było?
Nie widział, ani nie czuł kropli krwi spadających mu z nosa. Po chwili przypomniał sobie wyścig i zaczął się śmiać padając ponownie na ziemię. Chciało mu się trochę od tego wymiotować, ale powstrzymał się od takich reakcji. Na szczęście w brzuch nie oberwał i miał nadzieję, że tak się nie stanie. Ani jeden ani drugi tego nie chciał.
- My to jednak debilami jesteśmy. Zero wyścigów po pijaku.
Nie miał zamiaru więcej już takich wygłupów, które mogły skończyć się bardziej tragicznie. Zamiast tego miał zamiar jeszcze trochę poleżeć, nie czuł się zbyt stabilnie, a poranne słońce świecące na nich było takie rozkoszne. Niemalże mógłby tutaj zasnąć, gdyby nie świadomość późniejszego wstydu, która dała mu motywacji do podjęcia jakiegokolwiek działania
- Dobra to może dojdźmy do mnie jeszcze jakoś w całości.
Czuł obolałe plecy, jednak taki upadek mógł być nawet bardzo niebezpieczny. W normalnych warunkach. Wiecie jak to bywa, ktoś pijany nie panuje nad swym ciałem i przeżyje bez szwanku niemożliwe upadki. Tak samo było tutaj. Bezwładność przy spadaniu była kluczem do nie doznania obrażeń. Tylko troszkę się rozruszać i będzie bardzo przyjemnie!
- A za co to niby było?
Nie widział, ani nie czuł kropli krwi spadających mu z nosa. Po chwili przypomniał sobie wyścig i zaczął się śmiać padając ponownie na ziemię. Chciało mu się trochę od tego wymiotować, ale powstrzymał się od takich reakcji. Na szczęście w brzuch nie oberwał i miał nadzieję, że tak się nie stanie. Ani jeden ani drugi tego nie chciał.
- My to jednak debilami jesteśmy. Zero wyścigów po pijaku.
Nie miał zamiaru więcej już takich wygłupów, które mogły skończyć się bardziej tragicznie. Zamiast tego miał zamiar jeszcze trochę poleżeć, nie czuł się zbyt stabilnie, a poranne słońce świecące na nich było takie rozkoszne. Niemalże mógłby tutaj zasnąć, gdyby nie świadomość późniejszego wstydu, która dała mu motywacji do podjęcia jakiegokolwiek działania
- Dobra to może dojdźmy do mnie jeszcze jakoś w całości.
Czuł obolałe plecy, jednak taki upadek mógł być nawet bardzo niebezpieczny. W normalnych warunkach. Wiecie jak to bywa, ktoś pijany nie panuje nad swym ciałem i przeżyje bez szwanku niemożliwe upadki. Tak samo było tutaj. Bezwładność przy spadaniu była kluczem do nie doznania obrażeń. Tylko troszkę się rozruszać i będzie bardzo przyjemnie!
0 x
Cause i'm the real fire.
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Cóż, tego można się było spodziewać, pomimo że zebranie się do kupy zajęły Hikariemu całkiem sporo to nie pozostał dłużny i oddał ze zdwojoną siłą. Jego cios nie trafił jednak w nos tak jest ten ze strony Uchihy, a w oko. Przy tak dużej ilości alkoholu krążącego we krwiobiegu nie można się było spodziewać niczego innego jak zachwianie się równowagi Shinjiego i tak też się stało. Upadł on na ziemię klnąc po nosem.
- Kurwa...
Miał podobne odczucia do jego towarzysza. Leżenie na ziemi było całkiem przyjemne, a nie zanosiło się na to by rozpoczęła się jakakolwiek walka. Raczej było to po prostu czymś w rodzaju rewanżu wedle porzekadła jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Rzecz jasna nikt tutaj nie był ani Bogiem, ani Kubą, ale sama filozofia tego starego porzekadła jak najbardziej została wcielona w życie. Takie leżenie będąc lekko ogłuszonym w morzu myśli co powinien zrobić zostało przerwane przez słowa członka klanu Terumi, które jednoznacznie stwierdziły, że są debilami. Cóż mimo pewnej przekory, która kazała stwierdzić, że jedynym debilem jest osoba, która wypowiedziała to zdanie. Trudno było nie przyznać racji. Sam pomysł włażenia na słup w takim stanie był idiotyczny, chociaż sposób Shinjiego na rozwiązanie tego jakże poważnego problemu miał prawo zadziałać - małymi kroczkami do celu jak to powiadają.
- Masz rację, heh to było głupie.
Mimo podbitego oka odczuwał jakąś wewnętrzną radość, której dawno nie było mu dane czuć. Cios był na dodatek czymś w rodzaju zimnego kubła na głowę, który pozwolił lekko się otrząsnąć z alkoholowego amoku.
- Ta zbierajmy się do ciebie.
Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że pomimo upadku jego ciało nie było obolałe no może nie licząc oka. Nawet mimo przynajmniej dobrego promila jeśli nie większej ilości alkoholu we krwi ból w tym miejscu był odczuwalny. Powolutku małymi kroczkami podniósł się na nogi i jego oczom ukazał się dosyć nieprzyjemny widok jego towarzysza. Nos ewidentnie krwawił, a Shinji popadł w lekką panikę. Mimo, że przed chwilą miał ochotę rozwalić głowę Hikariego to tak naprawdę nie chciał jego krzywdy i jedyne słowa jakie zdołał z siebie wydobyć to:
- O kurwa stary, ty krwawisz!
- Kurwa...
Miał podobne odczucia do jego towarzysza. Leżenie na ziemi było całkiem przyjemne, a nie zanosiło się na to by rozpoczęła się jakakolwiek walka. Raczej było to po prostu czymś w rodzaju rewanżu wedle porzekadła jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Rzecz jasna nikt tutaj nie był ani Bogiem, ani Kubą, ale sama filozofia tego starego porzekadła jak najbardziej została wcielona w życie. Takie leżenie będąc lekko ogłuszonym w morzu myśli co powinien zrobić zostało przerwane przez słowa członka klanu Terumi, które jednoznacznie stwierdziły, że są debilami. Cóż mimo pewnej przekory, która kazała stwierdzić, że jedynym debilem jest osoba, która wypowiedziała to zdanie. Trudno było nie przyznać racji. Sam pomysł włażenia na słup w takim stanie był idiotyczny, chociaż sposób Shinjiego na rozwiązanie tego jakże poważnego problemu miał prawo zadziałać - małymi kroczkami do celu jak to powiadają.
- Masz rację, heh to było głupie.
Mimo podbitego oka odczuwał jakąś wewnętrzną radość, której dawno nie było mu dane czuć. Cios był na dodatek czymś w rodzaju zimnego kubła na głowę, który pozwolił lekko się otrząsnąć z alkoholowego amoku.
- Ta zbierajmy się do ciebie.
Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że pomimo upadku jego ciało nie było obolałe no może nie licząc oka. Nawet mimo przynajmniej dobrego promila jeśli nie większej ilości alkoholu we krwi ból w tym miejscu był odczuwalny. Powolutku małymi kroczkami podniósł się na nogi i jego oczom ukazał się dosyć nieprzyjemny widok jego towarzysza. Nos ewidentnie krwawił, a Shinji popadł w lekką panikę. Mimo, że przed chwilą miał ochotę rozwalić głowę Hikariego to tak naprawdę nie chciał jego krzywdy i jedyne słowa jakie zdołał z siebie wydobyć to:
- O kurwa stary, ty krwawisz!
0 x
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Oba zdania zostały poparte przez jego towarzysza toteż miał zamiar się podnosić, a wtedy dowiedział się o krwawiącym nosie. Nie wpadał w panikę, wręcz przeciwnie. Dotknął ręką miejsca krwawiącego i poczuł tam ciecz. Wyciągnął dłoń przed siebie widząc na niej czerwoną plamę. Zaczął się śmiać z tego trochę. Pewnie zakrwawił gdzieś swoje ubranie już, ale to nie było dla niego ważne. Po chwili jak się uspokoił złapał oddech i go ustabilizował. Oddychanie to podstawa. Machnął ręką w stronę Shinjiego zupełnie się tym nie przejmując.
- Nie pierdol, przejdzie.
Podparł się dwoma rękami, a potem przeszedł do wstawania. Czuł lekkie ukucie tu i tam, ale wstał chwiejąc się. Nie myślał o użyciu jakiejkolwiek pomocy w tym celu, bo po co? Przecież doskonale sobie z tym poradzi, co to dla niego. Chwiejąc się doszedł do pierwszej lepszej ściany opierając się o nią. Rozejrzał się gdzie jest i wskazał mieszkanie na przeciwko.
- Tam musimy dojść i jesteśmy w domu. Chodźmy.
Odepchnął się od ściany dodając trochę więcej przyśpieszenia swojemu ciału pokonując szybko kolejne metry. Szedł szedł, a brama dalej daleko przed nim, jak to się działo? Dłużej lub krócej wreszcie dotarł do miejsca przeznaczenia mając nadzieję, że z Shinjim. Otworzył drzwi i uprzedził
- Nie zdejmuj butów, wczoraj wróciłem tutaj i nie zdążyłem posprzątać.
Szybko z jednych drzwi przeleciał niemalże do kolejnych zatrzymując się na nich dłońmi, a następnie je otwierając. W środku dla większości pojawił się niesamowity widok, ale to nie było dla niego istotne. Miał nadzieję, że Shinji zamknie za sobą drzwi, bo nie miał jakoś ochoty się obracać. Musiał przeć naprzód w swoim stanie, albo by tutaj został. Idąc wraz z drewnianą barierką doszedł do salonu gdzie usiadł na pierwszym lepszym krześle. Tutaj już było całkiem czysto.
- Dotarliśmy! Witaj u mnie!
- Nie pierdol, przejdzie.
Podparł się dwoma rękami, a potem przeszedł do wstawania. Czuł lekkie ukucie tu i tam, ale wstał chwiejąc się. Nie myślał o użyciu jakiejkolwiek pomocy w tym celu, bo po co? Przecież doskonale sobie z tym poradzi, co to dla niego. Chwiejąc się doszedł do pierwszej lepszej ściany opierając się o nią. Rozejrzał się gdzie jest i wskazał mieszkanie na przeciwko.
- Tam musimy dojść i jesteśmy w domu. Chodźmy.
Odepchnął się od ściany dodając trochę więcej przyśpieszenia swojemu ciału pokonując szybko kolejne metry. Szedł szedł, a brama dalej daleko przed nim, jak to się działo? Dłużej lub krócej wreszcie dotarł do miejsca przeznaczenia mając nadzieję, że z Shinjim. Otworzył drzwi i uprzedził
- Nie zdejmuj butów, wczoraj wróciłem tutaj i nie zdążyłem posprzątać.
Szybko z jednych drzwi przeleciał niemalże do kolejnych zatrzymując się na nich dłońmi, a następnie je otwierając. W środku dla większości pojawił się niesamowity widok, ale to nie było dla niego istotne. Miał nadzieję, że Shinji zamknie za sobą drzwi, bo nie miał jakoś ochoty się obracać. Musiał przeć naprzód w swoim stanie, albo by tutaj został. Idąc wraz z drewnianą barierką doszedł do salonu gdzie usiadł na pierwszym lepszym krześle. Tutaj już było całkiem czysto.
- Dotarliśmy! Witaj u mnie!
0 x
Cause i'm the real fire.
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Nie wyglądało to za ciekawie i panika trwała jeszcze chwilę. Nie objawiała się ona jakimiś dziwnymi drgawkami. W sumie nie była nawet okazywana na zewnątrz. Wszystko działo się wewnątrz głowy Shinjiego. Ku jego zaskoczeniu Hikari owej paniki nie odczuwał. Najzwyczajniej w świecie zbagatelizował sprawę tak jakby była to dla niego nudna codzienność. Ot zwykła krew z nos nic takiego. Dokładnie tak to wyglądałoby dla obserwatora z zewnątrz. Pokraczny sposób wstawiania także nie wskazywał na to, że było z nim wszystko w porządku. Z drugiej strony w przypadku Shinjiego pewnie nie było lepiej. Po prostu tego nie odczuwał gdyż nie mógł siebie zobaczyć, bo jak? Był uwięziony wewnątrz swojej głowy z jednym sposobem postrzegania rzeczywistości. Trochę to było schizowe, ale ludziom po alkoholu różne rozkminy przychodziły do głowy i w jego wypadku było nią właśnie to.
- Dobra to ruszajmy. Przydałoby się ogarnąć i przespać. Jakoś ostatnio nie miałem do tego zbytnio sposobności.
Po krótkiej podróży dotarli do celu. Hikari kazał mu nie zdejmować butów i tak też zrobił. Skoro mógł to czemu nie? Było to jednak rzadkością. Wywodził się z dobrego domu w którym bardzo dbano o wszelkie zasady, ale cóż w tym wypadku było inaczej. Oczywiście nie osądzał Hikariego przesądzając, że jest on zwykłą płotką lub nie jest wychowany nic z tych rzeczy. Po prostu w jego głowie pojawił się swojego rodzaju obraz własnego domostwa, jeśli tak mógł określić posiadłość jego rodziców. Tutaj mógł zachowywać się nieco luźniej, chociaż był gościem i spoważniał mimo upojenia alkoholowego. Pewnego rodzaju zasady dobrego wychowania jednak nadal go obowiązywały i się ich trzymał. W pierwszej kolejności zamknął za sobą drzwi, żeby czasem nie zostać zgaszonym już na wejściu tekstem w rodzaju "Drzwi w domu nie masz, że nie zamykasz za sobą?". Następnie udał się wgłąb za swoim nowym znajomym.
Znaleźli się w salonie. Tam naśladując członka klanu Terumi usiadł na krześle znajdującym się bezpośrednio obok niego.
- Całkiem fajnie tu masz. Tak z ciekawości mieszkasz sam?
Nie było to pytanie w żaden sposób podchwytliwe. I tak nie miał zamiaru robić mu czasem żadnego burdelu. Nie było to w jego stylu i miał zamiar raczej odgrywać grzecznego, chociaż różne rzeczy mogły się przydarzyć. Po alkoholu człowiek ma przykrą właściwość zahaczania o wszystko jak leci. Kto nigdy nic nie zbił na imprezie niech pierwszy rzuci kamieniem. Taka prawda...
- Dobra to ruszajmy. Przydałoby się ogarnąć i przespać. Jakoś ostatnio nie miałem do tego zbytnio sposobności.
Po krótkiej podróży dotarli do celu. Hikari kazał mu nie zdejmować butów i tak też zrobił. Skoro mógł to czemu nie? Było to jednak rzadkością. Wywodził się z dobrego domu w którym bardzo dbano o wszelkie zasady, ale cóż w tym wypadku było inaczej. Oczywiście nie osądzał Hikariego przesądzając, że jest on zwykłą płotką lub nie jest wychowany nic z tych rzeczy. Po prostu w jego głowie pojawił się swojego rodzaju obraz własnego domostwa, jeśli tak mógł określić posiadłość jego rodziców. Tutaj mógł zachowywać się nieco luźniej, chociaż był gościem i spoważniał mimo upojenia alkoholowego. Pewnego rodzaju zasady dobrego wychowania jednak nadal go obowiązywały i się ich trzymał. W pierwszej kolejności zamknął za sobą drzwi, żeby czasem nie zostać zgaszonym już na wejściu tekstem w rodzaju "Drzwi w domu nie masz, że nie zamykasz za sobą?". Następnie udał się wgłąb za swoim nowym znajomym.
Znaleźli się w salonie. Tam naśladując członka klanu Terumi usiadł na krześle znajdującym się bezpośrednio obok niego.
- Całkiem fajnie tu masz. Tak z ciekawości mieszkasz sam?
Nie było to pytanie w żaden sposób podchwytliwe. I tak nie miał zamiaru robić mu czasem żadnego burdelu. Nie było to w jego stylu i miał zamiar raczej odgrywać grzecznego, chociaż różne rzeczy mogły się przydarzyć. Po alkoholu człowiek ma przykrą właściwość zahaczania o wszystko jak leci. Kto nigdy nic nie zbił na imprezie niech pierwszy rzuci kamieniem. Taka prawda...
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości