Przydrożna polana w cieniu drzew
Re: Przydrożna polana w cieniu drzew
-Taa... może powinienem się przespać... ale nie potrafię tak po prostu się położyć. Rozwalam się na trawie i zamykam powieki... ale jako kto? Zaczyna mnie to drażnić. W dzień nie mam czasu o tym myśleć, ale teraz, kiedy wszyscy śpią, nie mogę przestać - dumałem, siedząc na trawie w pobliżu pochrapującego już cicho Shintaro. Polubiłem tego idiotę, ale nie znaczyło to wcale, że polubiłbym go, będąc sobą. Nie potrafiłem nie myśleć o wszystkich sytuacjach, na jakie natknąłem się w ciągu paru ostatnich dni. Nie potrafiłem nie zastanawiać się nad tym, jak zareagowałby na nie "dawny ja". Co takiego wiedział? Jakich znał ludzi? W jakim środowisku się obracał? Jakie miał marzenia? Czym się interesował? Byłem czystą, białą kartką, ostatnią stroną wyrwaną z niemal całkiem zapisanego zeszytu i czułem się dziwnie. Źle. Dokuczało mi zagubienie. Emocje, które umiałem nazwać, lecz które raz za razem były dla mnie czymś nowym, a wszystko tylko dlatego, że jakiś śmieć mnie zaatakował. Bez względu na to, jak długo się zastanawiałem, nic nie mogłem sobie przypomnieć. To już i tak był cud, że udało mi się pod wpływem adrenaliny wytworzyć parę nici z chakry.
-Co mam robić na tym świecie?
-Co mam robić na tym świecie?
0 x
Re: Przydrożna polana w cieniu drzew
Chłopak spał już od paru dobrych godzin czując jak przez sen jego mięśnie od kości wraz z stawami odpoczywały regenerując się do dalszej pracy i podróży która czekała go do Sabishi, obaj chłopcy w planach mieli aby wyruszyć od razu z samego rana kiedy to tylko wybudzą się już ze snu. Chłopak śnił o różnego rodzaju potrawach kulinarnych które chciał serwować w swojej rodzinnej restauracji kiedy już tylko dotrze do swojego domu, niedługo po tym kolejny sen przyśnił się mu dotyczył on jego rodzinnej wioski jednak był bardzo nie wyraźny i wydawał się być czymś w rodzaju złego przesłania... w śnie dostrzegł burzę piaskową oraz ledwo widoczne kontury poniszczonych budynków.. na sam koniec w śnie dostrzegł gruzy swojej restauracji oraz połamany w pół szyld znad drzwi który wisiał na wejściu, chłopak przewrócił się na prawą stronę zmieniając pozycję i ziewnął cicho słysząc odgłosy ćwierkających ptaków, przeciągnął się aby wyprostować zastygłe mięśnie i otworzył delikatnie oczy zauważając zieloną trawę oraz śpiącego niedaleko Kizoku. " Słońce tak przyjemnie grzeje... dobrze jest móc pospać bez porannego obowiązku wstawania gdziekolwiek.. " Pomyślał czarnowłosy podnosząc się do pozycji pół siedzącej pod drzewem, podniósł z ziemi swój plecak i założył go na plecy opierając się miękkim wnętrzem plecaka o twardy pień, co robiło za pewnego rodzaju poduszkę. - Nie śpie.. - Stwierdził krótko dostrzegając w oddali wymęczonego człowieka który pokuśtykał w ich kierunku, chłopak zmierzył go odrobinę zaspanym wzrokiem i przyjrzał się mu ważnie z zainteresowaniem wymalowanym na zmęczonej twarzy szesnastolatka. - O co chodzi? więcej szczegółów? usiądź uspokój się, będziesz w stanie wszystko zrozumialej wyjaśnić - Odparł wyjmując z kieszeni ostatnie onigiri z poprzedniego dnia zjadł połowę i podał drugą połowę koledze.
0 x
Re: Przydrożna polana w cieniu drzew
Ktoś mógłby powiedzieć, że dookoła nas rozgrywała się sielanka. Cud życia, spokój, podążający za swoimi sprawami wieśniacy, którzy nie wadzili nam, a my nie wadziliśmy im. Ktoś mógłby powiedzieć, że to miłe uczucie, że słońce, że wiaterek, że tak fajnie, taka wolność, że pieniądze w kieszeni, że samodzielność, indywidualizm, miód, mleko i orzeszki. Myliłby się taki ktoś. Sztywniałem w pobliżu nieznajomych, w pobliżu ludzi, których nie zwykłem widzieć. Przerażała mnie moja niewiedza na ich temat. Wieśniak, czy nie? Może shinobi, może jakiś biedny wyrzutek spoza kraju, może kolejny napastnik, który zaatakuje z zaskoczenia? Niczego nie byłem pewny. Może to z powodu utraty pamięci, może była to moja cecha wrodzona - ta niepewność. Tego też nie wiedziałem i robiło się to powoli żenująco śmieszne.
Mój spokój naruszył nagle nieznajomy. Starzec, zapadnięty, słaby, zziajany i przejęty. Przypałętał się do nas i poprosił nas o pomoc. Był zdesperowany? Na pewno, skoro prosił o nią dwóch nieznanych mu nastolatków... choć może była to cecha tego kraju, że każdy ufał w dobroć drugiej osoby. Nie byłem przekonany do staruszka ani do tego, w co też mógł się wpakować, ale należało go wysłuchać, toteż automatycznie obróciłem się na dupie, siadając twarzą ku niemu. Zdążył on już do tej pory wybudzić Shintaro z jego snu i to on zainicjował rozmowę z facecikiem.
-Nie - rzuciłem, usłyszawszy słowa Shintaro, mierząc mężczyznę wzrokiem. -Zanim usiądziesz, przedstaw się. Zanim się przedstawisz, złap oddech. Zanim złapiesz oddech, opuść dłonie tak, żebym je widział. Czysta ostrożność, nie bierz tego do siebie - zapewniłem, biorąc kawałek białej kulki słonych drobinek z ręki towarzysza. Byłem nieufny. Tak, w końcu zaczynałem być "jakiś".
Mój spokój naruszył nagle nieznajomy. Starzec, zapadnięty, słaby, zziajany i przejęty. Przypałętał się do nas i poprosił nas o pomoc. Był zdesperowany? Na pewno, skoro prosił o nią dwóch nieznanych mu nastolatków... choć może była to cecha tego kraju, że każdy ufał w dobroć drugiej osoby. Nie byłem przekonany do staruszka ani do tego, w co też mógł się wpakować, ale należało go wysłuchać, toteż automatycznie obróciłem się na dupie, siadając twarzą ku niemu. Zdążył on już do tej pory wybudzić Shintaro z jego snu i to on zainicjował rozmowę z facecikiem.
-Nie - rzuciłem, usłyszawszy słowa Shintaro, mierząc mężczyznę wzrokiem. -Zanim usiądziesz, przedstaw się. Zanim się przedstawisz, złap oddech. Zanim złapiesz oddech, opuść dłonie tak, żebym je widział. Czysta ostrożność, nie bierz tego do siebie - zapewniłem, biorąc kawałek białej kulki słonych drobinek z ręki towarzysza. Byłem nieufny. Tak, w końcu zaczynałem być "jakiś".
0 x
Re: Przydrożna polana w cieniu drzew
Chłopak spojrzał w kierunku Kizoku który stanowczo i krótko odparł nie, jedna z brwi czarnowłosego uniosła się delikatnie w zastanowieniu dlaczego chłopak zaprzeczył tak nagle, długo nie zajęło mu zastanawianie się nad tym o co chodziło białowłosemu. " Ostrożność... chłopak po woli wraca chyba do siebie.. wydaje mi się że chyba odrobinę się zmienił odkąd wczoraj rozmawialiśmy... może ta noc pozwoliła mu poukładać sobie trochę w głowie " Pomyślał czarnowłosy podnosząc swój obolały tyłek z trawy w międzyczasie słuchał instrukcji które przedstawiał chłopak ich rozmówcy, rozglądał się odrobinę po drzewach poszukując inspiracji do wykorzystania gałęzi tych drzew w nowych potyczkach jakie miały spotkać ich oboje, tak więc gdy usłyszał przeprosiny za maniery mężczyzny uśmiechnął się delikatnie spoglądając na niego - Sabaru Shintaro, przyjemność po naszej stronie - odparł spokojnie poprawiając kij do kendo przy lewym boku, wyjął z kabury kunai a następnie za jego pomocą ściął cztery gałęzie znajdujące się nad ich głowami po czym przysiadł z nimi na ziemi obok swojego kompana, obaj usłyszeli błagania o pomoc starszego mężczyzny, rozchodziło się mniej więcej o pomoc w uratowaniu jego napadniętej wsi, co ciekawsze czarnowłosego nastolatka zainteresowała informacja iż mężczyzna pochodzi z małej osady na pograniczu z Sabishi, było to miejsce w które obaj mieli się udać, czarnowłosy w tym czasie odcinał pomniejsze gałązki i liście z swoich oszczepów albo inaczej mówiąc kołków i ostrzył je ostrzem kunaia aby wykonać z nich cztery kołki o długości trzydziestu centymetrów które schował po wykonaniu do plecaka zatapiając je w piasku który w nim się znajdował, wstał z ziemi i odparł leniwie - Chętnie pomożemy skoro oferuje nam pan zapłatę, jednak musi pan się liczyć również z tym iż nie posiadamy ze sobą również żadnej żywności dlatego też będziemy chcieli uzupełnić zapasy w wiosce o ile ona tam jeszcze stoi, akurat mieliśmy udać się w kierunku granicy tak więc chętnie zaoferujemy swoją pomoc, oczywiście ciała oraz ekwipunek bandytów również należeć będzie do nas, prosimy również o możliwość udzielenia nam opieki medycznej w razie gdybyśmy doznali jakiś ran w walce, jeśli się pan zgodzi możemy zagwarantować pomoc i wyruszać - Odparł spokojnie poprawiając szelki od plecaka. Chłopak przykucnął przy ziemi i przelał swoją chakrę do podłoża aby skruszyć glebę i powstał z niej piasek, postanowił w drogę udać się w locie tak więc przygotowywał dodatkowy piasek do wykonania techniki.
0 x
Re: Przydrożna polana w cieniu drzew
Staruszek zaczął mnie zastanawiać tym bardziej, im więcej opowiedział nam o swojej sytuacji. Według niego, bandyci zaatakowali zamieszkiwaną przez niego wioskę i właśnie w związku z tym wyruszył po pomoc. Intrygował mnie jednak fakt, że akurat ktoś taki, jak on zdołał zbiec, a na dodatek przebyć drogę do tego miejsca w pojedynkę. Nie składało mi się to w logiczną całość, o ile bandyci nie byli początkującymi rabusiami, a wioska starca nie znajdowała się naprawdę blisko nas. Oczywiście Shintaro bez namysłu ani bez zwrócenia uwagi na mnie zgodził się na wszystko. Miał przynajmniej wystarczająco dużo rozumu, by jakiekolwiek warunki postawić, lecz mimo to byłem zmuszony, by szturchnąć go łokciem w bok z karcącym spojrzeniem.
-Pchasz się śmierci w zęby, człowieku - pomyślałem, lecz szybko całą swą uwagę skierowałem na starca.
-Nie tak szybko. Nie wykluczam, że być może przyjdziemy wam w sukurs, ale najpierw chciałbym więcej szczegółów, bo nie zadowolę się tym, co usłyszałem... w przeciwieństwie do mojego towarzysza - oświadczyłem, spoglądając spode łba na Shintaro. -Po pierwsze, chciałbym dowiedzieć się podstawowych rzeczy. Ilu jest nieprzyjaciół? Jeśli nie potrafisz wskazać dokładnej liczby, proszę cię o przybliżoną. Jak dawno nastąpił atak? Jak uzbrojeni byli wrogowie? W jaki sposób walczyli? Ilu mieszkańców liczy twoja wioska? Czy mieszkają w niej osoby o wysokim ryzyku? Mam tu na myśli dzieci, starców, kaleki lub ciężko chorych. Wiem, że to wiele, ale prosisz nas o zaryzykowanie własnych żyć. Każda informacja będzie na wagę złota. Po drugie, muszę się dowiedzieć, jak udało ci się uciec. Ze szczegółami. Niewykluczone, że twoja droga ucieczki może być naszą drogą wejścia - zalałem starca pytaniami oraz wątpliwościami. -Powtórzę pytania, o których zapomnisz, nie obawiaj się - zapewniłem go. Lekki dreszcz przebiegł mi po plecach. Czy kiedyś również byłem tak stanowczy? Tak opanowany?
-Pchasz się śmierci w zęby, człowieku - pomyślałem, lecz szybko całą swą uwagę skierowałem na starca.
-Nie tak szybko. Nie wykluczam, że być może przyjdziemy wam w sukurs, ale najpierw chciałbym więcej szczegółów, bo nie zadowolę się tym, co usłyszałem... w przeciwieństwie do mojego towarzysza - oświadczyłem, spoglądając spode łba na Shintaro. -Po pierwsze, chciałbym dowiedzieć się podstawowych rzeczy. Ilu jest nieprzyjaciół? Jeśli nie potrafisz wskazać dokładnej liczby, proszę cię o przybliżoną. Jak dawno nastąpił atak? Jak uzbrojeni byli wrogowie? W jaki sposób walczyli? Ilu mieszkańców liczy twoja wioska? Czy mieszkają w niej osoby o wysokim ryzyku? Mam tu na myśli dzieci, starców, kaleki lub ciężko chorych. Wiem, że to wiele, ale prosisz nas o zaryzykowanie własnych żyć. Każda informacja będzie na wagę złota. Po drugie, muszę się dowiedzieć, jak udało ci się uciec. Ze szczegółami. Niewykluczone, że twoja droga ucieczki może być naszą drogą wejścia - zalałem starca pytaniami oraz wątpliwościami. -Powtórzę pytania, o których zapomnisz, nie obawiaj się - zapewniłem go. Lekki dreszcz przebiegł mi po plecach. Czy kiedyś również byłem tak stanowczy? Tak opanowany?
0 x
Re: Przydrożna polana w cieniu drzew
-Czyli spore ryzyko. Będziemy musieli się obejść bez pomocy medyka. Jeśli jest ich tylko piątka, nasza dwójka ma szanse, jeśli zaczniemy eliminować cel za celem. Dodatkowo moglibyśmy spróbować ataku z zaskoczenia w ten, czy inny sposób. Jeśli część wieśniaków żyje, mogłaby nam pomóc, widząc szansę na odwet. Niewykluczone jednak, że zostali oni gdzieś uwięzieni. W takim wypadku na naszą korzyść byłoby wypuszczenie ich. Chaos sprawiłby, że przeciwnicy rozpierzchną się na wszystkie strony. Atakowanie pojedynczych celów byłoby wtedy łatwiejsze - przeanalizowałem w głowie zaistniałą sytuację. Nie stroniłbym od wykorzystania kobiet, starców i dzieci jako dywersji, gdyby miało nam to pomóc, jednak mimo wszystko nieliczni wieśniacy nie wydawali się znaczną pomocą, skoro sami nie dali rady się obronić.
-Ech... zgadzam się. Twoja wioska jest nam po drodze. Nie gwarantuję, że to się uda, ale postaramy się zarobić na naszą zapłatę. Liczę na to, że po drodze zapoznasz nas z układem budynków w wiosce, a na miejscu przynajmniej nie utrudnisz nam zadania. Zaznaczam jednak już teraz, żeby nie było nieporozumień: nasz cel to eliminacja zagrożenia. Potwierdzasz? - zwróciłem się do Kazuo. Było to trochę nieprofesjonalne. Mówiłem bowiem, jak stary wyjadacz, a nawet nie przedstawiłem się swojemu klientowi. Fajnie byłoby pamiętać swoje imię, by w ogóle móc to zrobić...
-Ech... zgadzam się. Twoja wioska jest nam po drodze. Nie gwarantuję, że to się uda, ale postaramy się zarobić na naszą zapłatę. Liczę na to, że po drodze zapoznasz nas z układem budynków w wiosce, a na miejscu przynajmniej nie utrudnisz nam zadania. Zaznaczam jednak już teraz, żeby nie było nieporozumień: nasz cel to eliminacja zagrożenia. Potwierdzasz? - zwróciłem się do Kazuo. Było to trochę nieprofesjonalne. Mówiłem bowiem, jak stary wyjadacz, a nawet nie przedstawiłem się swojemu klientowi. Fajnie byłoby pamiętać swoje imię, by w ogóle móc to zrobić...
0 x
Re: Przydrożna polana w cieniu drzew
Czarnowłosy chłopak odczuł jak jego towarzysz szturchnął go po cichu łokciem w bok, chłopak w tym czasie ostrzył ostrzem noża wierzchołki drewnianych patyków przeniósł wzrok z końcówki kołka spoglądając w oczy białowłosemu dostrzegł a raczej zrozumiał co ten chciał mu przekazać na co Shintaro wzdychnął cicho i nie poradnie rozumiejąc że na szali stawiają swoje życia " Chodzi tylko o pieniądze.." Przekazał telepatycznie jak to mieli w zwyczaju shinobi spoglądający na siebie i rozumiejący swoje myśli. Następnie obaj rozmówcy wymieniali między sobą informację, natomiast chłopak schował do plecaka swoje nowe zabawki i był gotów do drogi przygotowując piasek do swojej techniki odczuł na sobie kolejne nie przyjazne spojrzenie Kizoku, nie ukrywał tego że nie podobało mu się to jak jego towarzysz podchodził do oceniania decyzji które podejmował szesnastolatek. - O to miałem zamiar wypytać go w drodze.. by nie tracić już więcej czasu który i tak nam spierdala.. - odparł dość nieprzyjaźnie zakańczając swoje przygotowania. - Gotowi? ruszamy.. - Odparł chłopak przykładając mocniej obie dłonie do podłoża, znajdujący się tutaj mężczyźni mogli dostrzec pewnego rodzaju małą pustynię pod swoimi stopami czy też zadkami, chłopak otworzył delikatnie usta i stwierdził krótko -Sabaku Fuyū - Wypowiedział nazwę techniki po czym mała wysepka uniosłą ich odrobinę nad ziemią po czym rozdzieliła się na trzy mniejsze wyspy które kontrolował chłopak, cała trójka uniosła się wyżej w powietrzu i wszyscy razem polecieli w kierunku granicy Sabishi - Daj znać kiedy będziemy zbliżać się do wioski, musimy zejść na ziemie za nim tam dotrzemy aby nikt nas nie zauważył resztę drogi pokonamy lasem. W trakcie podróży muszę zregenerować jak najwięcej chakry tak więc.. kontrolujcie lot- Odparł pewny siebie lewitując na wysepce. Uśmiechnął się delikatnie siadając na wyspie złożył ręce ze sobą i skupił się na odnawianiu chakry zużytej do wykonania techniki. - Co do wszystkie co powiedział Kizoku... załóżmy że to on jest głosem rozsądku i wszystko co mówi to priorytet.. postaramy się wyeliminować bandytów jednak nie możemy zapewnić stuprocentowego bezpieczeństwa ludziom, nie wiemy jak wygląda dokładna sytuacja, czy oni zostali pojmani i gdzieś zamknięci? jeśli tak to pewnie jeden z nich ich pilnuje.. załóżmy że dwóch patroluje wioskę a dwóch obija się gdzieś na dupie.. najprościej wyeliminować byłoby najpierw patrol.. potem strażnika wypuścić ludzi narobić zamieszania i zdjąć pozostałą dwójkę - Odparł czując jak wiatr rozwiewa jego kruczoczarne włosy.
0 x
Re: Przydrożna polana w cieniu drzew
Cała trójka z nich leciała na piaskowych wyspach przemierzając kolejne kilometry ponad gałęziami drzew zmierzali w kierunku osady na ratunek jej mieszkańcom a tak naprawdę przede wszystkim chodziło o zarobienie paru dodatkowych groszy na swoje życie. Chłopak siedząc na piaskowej chmurze uważnie obserwował otoczenie wysłuchując tego co miał do powiedzenia starszy mężczyzna który korygował wypowiedzi białowłosego kompana. - O to się nie martwię, postaramy się o zapewnienie mieszkańcom bezpieczeństwa jednak jeśli ktoś zginie z własnej głupoty nie odpowiadamy za to, co do prowiantu chętnie jak pan zapewne widział podzieliliśmy się kulką ryżową na pół - Odparł spokojnie ziewając bez zakrywania ust, chłopak przyglądał się terenom jakie znajdowały się pod nimi kiedy tereny zielone oraz przyjemny chłodny wiaterek zamieniły się na pustynną żółć oraz skwierczące słońce chłopak poczuł sie wręcz jak nowo narodzony. - Tak.. pustynia dobrze na mnie działa.. Kizoku widzę tą osadę, schodzimy na ziemię resztę drogi pokonamy pieszo, przygotuj się - Odparł stanowczo zniżając wysokość lotu aż cala trójka znalazła się na ziemi. - Mam nadzieję że odpoczął pan wystarczająco w trakcie lotu, musiałem zużyć trochę chakry abyśmy mogli dotrzeć tu czym prędzej.. bez pana nie przeszlibyśmy lasem a w trakcie drogi znacząco by nas pan spowalniał mogłoby być już za późno tak więc.. w drogę - Odparł spokojnie ruszając się na przód, cała trójka stanęła przed lasem i jeśli mężczyzna zaczął ich prowadzić to ruszyli w las.
Ok przepraszam zapomniałem, dawno nie grałem//
Ok przepraszam zapomniałem, dawno nie grałem//

0 x
Re: Przydrożna polana w cieniu drzew
Chcąc, nie chcąc, musiałem stanąć na jednym z piaskowych podestów Shintaro i po raz pierwszy zawierzyć mu moje życie. Wrażenia? Nieszczególne. Odkryłem za to, że nie lubiłem zawierzać nikomu mojego życia. Lecieliśmy we trójkę tak długo, aż lasy ustąpiły miejsca pustynnym piaskom i usypanym z nich wydmom. Zmieniło się powietrze, zmieniła się wilgotność, zmienił się klimat, a my lecieliśmy w przestworzach na spotkanie z nieznanym. Na domiar złego, wszystko wskazywało na to, że będziemy musieli strzec wieśniaków, jak oczka w głowie, co bardzo mieszało mi szyki.
-Nie użyjemy ich jako przynęty, jeśli musimy tak bardzo o nich dbać. Ten dziadek prosi nas, żebyśmy zrobili wszystko za nich, kiedy oni będą siedzieć i nas dopingować. Czuję zażenowanie. Irytację... - pomyślałem. Niechętnie odnosiłem się do takich zachcianek w sytuacji, w której nasze życia mogą zależeć od bezwzględności i nieprzewidywalnej strategii. Póki co nie mieliśmy większego planu, bo nic nie wiedzieliśmy o naszych oponentach. Dopiero zaczynaliśmy dostrzegać zarysy budynku za sporych rozmiarów lasem. Wtedy też Shintaro zaczął sadzać nas powoli na ziemi.
-Niewykluczone, że mimo wszystko w lesie czeka na nas jakaś zasadzka. Jeśli bandyci nie znają tego terenu, to tym bardziej mogli rozłożyć stacjonarne posterunki między drzewami, nie oddalając się zbytnio od samej wioski. Prowadź nas ostrożnie i ostrzegaj, jeśli tylko zauważysz jakąś nieprawidłowość. Od tego zależą życia twoich bliskich. Jeśli my im nie pomożemy, możesz spisać na straty ich wszystkich i siebie samego - powiedziałem do staruszka, gdy lądowaliśmy przed samym wejściem do lasu.
-Nie użyjemy ich jako przynęty, jeśli musimy tak bardzo o nich dbać. Ten dziadek prosi nas, żebyśmy zrobili wszystko za nich, kiedy oni będą siedzieć i nas dopingować. Czuję zażenowanie. Irytację... - pomyślałem. Niechętnie odnosiłem się do takich zachcianek w sytuacji, w której nasze życia mogą zależeć od bezwzględności i nieprzewidywalnej strategii. Póki co nie mieliśmy większego planu, bo nic nie wiedzieliśmy o naszych oponentach. Dopiero zaczynaliśmy dostrzegać zarysy budynku za sporych rozmiarów lasem. Wtedy też Shintaro zaczął sadzać nas powoli na ziemi.
-Niewykluczone, że mimo wszystko w lesie czeka na nas jakaś zasadzka. Jeśli bandyci nie znają tego terenu, to tym bardziej mogli rozłożyć stacjonarne posterunki między drzewami, nie oddalając się zbytnio od samej wioski. Prowadź nas ostrożnie i ostrzegaj, jeśli tylko zauważysz jakąś nieprawidłowość. Od tego zależą życia twoich bliskich. Jeśli my im nie pomożemy, możesz spisać na straty ich wszystkich i siebie samego - powiedziałem do staruszka, gdy lądowaliśmy przed samym wejściem do lasu.
0 x
Re: Przydrożna polana w cieniu drzew
Ciężki drewniany kołek, związany liną, wydawał się być dobrym pomysłem, oczywiście tylko do czasu. Mo starała się nie wywierać na sobie zbyt dużej presji wobec treningów technik, zważywszy na to, że ostatnimi czasy, jedyne o czym myślała podczas dzierżenia w dłoni swojego miecza, była jego twarz. Pamiętała nawet dotyk jego szczupłych i zręcznych dłoni, które zamiast przywodzić na myśl same przyjemności, jak dawniej, teraz jedynie przyprawiały ją o gęsią skórkę z obrzydzenia. Był martwy, a wszystko za sprawą miecza, który swobodnie dyndał obok jej nogi w sayi. Jednakże, to nie o tym miała myśleć i też nie to miała wspominać! Złapała za linę i pociągnęła drewniany, gruby kołek, aż pod drzewo, na którego najbliższą gałąź, która mierzyła około 15 stóp ponad nią, rzuciła linę, tak by ta do niej wróciła. Podciągnęła ciężki kołek, tak żeby zwisał na wysokości jej ramion i związała linę przy konarze, starając się zrobić wystarczająco mocny supeł, który nie rozwiąże się w trakcie treningu.
Stanęła na wprost drewnianego kołka i zamknęła na chwilę oczy, chcąc stuprocentowo wykorzystać swoje skupienie. Otworzyła oczy i ze niesamowitą prędkością wyjęła tachi z sayi, używając przy tym podstawowej techniki, znanej pod nazwą Iaidō. Naturalnie, nie poprzestała jedynie na tym uderzeniu, ponieważ zaraz zebrała się do jeszcze szybszego wykonania cięcia z powietrza. Początkowo zdawało jej się, że wszystko się udało, jednak widok przeciętego kołka z prawej strony był wystarczającym potwierdzeniem, na fałszywość jej słów. Odetchnęła głęboko, spoglądając na uciętą część kołka i włożyła tachi z powrotem do sayi. Skoncentrowała się i znów wykonała technikę Iaidō, przy czym tym razem zadała cios na ukos, żeby zaraz dołożyć do tego technikę znaną pod nazwą Iaigiri. Tym razem skutek był natychmiastowy i dziewczyna niemalże sama by nie zarejestrowała co się stało, gdyby nie biała poświata, a także chrzęst drewna, uderzającego o ziemię. Dopiero po wykonaniu tego silnego cięcia, poczuła mięśnie w całym ciele. Schowała miecz do sayi i zauważyła dosyć nienaturalne zjawisko. Jej dłonie drżały pod wpływem adrenaliny, która stopniowo opuszczała jej ciało, co również zwiastowało te skurcze mięśni, których nieświadomie użyła zadając dwa razy te potężne cięcia. Mimo tego, że jedno z nich nie zostało praktycznie wcale zarejestrowane przez dziewczynę, tak już drugie z powodzeniem, nawet trafiło i rozszczepiło kołek, tam gdzie dziewczyna chciała. Dopiero po chwili dłuższego odsapnięcia zrozumiała, że to nie koniec tej farsy! Nie widząc żadnych przypadkowych przechodniów, stanęła na wprost drzewa, którego gałęzie sięgały do jej pasa i znów wykonała technikę poprzedzającą silne cięcie. Kolejny raz, chrzęst gałęzi oraz liści uderzających o ziemię, dotarł do uszu Mo, która z każdym użyciem techniki, zauważała coraz więcej. Widok poświaty, którą zostawiał po sobie miecz, powoli stawał się naturalnym widokiem dla dziewczyny, która nie ukrywając, coraz bardziej cieszyła się z opanowywania nowej techniki. Jej uśmiechu również nie zmywał ból, który odczuwała praktycznie w każdym członku swojego ciała, za każdym razem, kiedy tylko przyszło jej trochę dłużej odpocząć. W końcu, czując opanowujące ją wycieńczenie, zmusiła się do zabrania liny i przerzucenia poharatanych kawałków kołka w jedno miejsce, musiała iść do łóżka, już, teraz, natychmiast! Satysfakcja z kilkukrotnie dobrze wykonanej techniki dawała jej takiego kopa, że postanowiła potrenować jeszcze chwilę, żeby łóżko było jedynym o czym dziewczyna zdąży pomyśleć!
Nauka techniki: Iaigiri [A]
Nauka techniki: Iaigiri [A]
0 x
- Yami
- Posty: 3053
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 27
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Re: Przydrożna polana w cieniu drzew
Mogłem nareszcie odpocząć. Droga z Sogen nie była przyjemna, szczególnie gdy dopadła mnie w połowie drogi ulewa, lecz przynajmniej miałem ją za sobą. Poinformowałem swego ojca o powierzonym przez niego poselstwie, iż dotarło do jego przyjaciela z Sogen bezpiecznie i bez większych trudności, wolałem trochę skłamać abym nie dostał reprymendy, która skierowana byłaby w moje "lenistwo". Nie mniej jednak dostałem pozwolenie na chwilę odpoczynku. Udałem się więc do przydrożnej polany, gdzie mogłem usiąść w cieniu drzewa i poobserwować niebo nad osadą. Czułem, że żyłem pełnią życia. Brak zmartwień, brak pracy, tylko i wyłącznie słodkie nieróbstwo.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości