Szlak transportowy
- Ichirou
- Posty: 4027
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Szlak transportowy
Nie powiem, że ujście było szlachetną drogą. Nie zmieniało to jednak faktu, że śmierć za seks wydawała się być zadziwiającą ceną. Jeżeli za pojedynczy stosunek miałem oddać życie... to powinienem był już umrzeć wiele razy. Zbyt wiele. Czy to, że wprowadziłem młodą córkę magnata do świata żądzy i stosunków niespecjalnie rozmownych, jednak żywych i obfitych w emocje, powinno być karane? Z pewnością nie, jednak Wang Yun miał na ten temat inne zdanie. Kiyoshi miał mnie zabić, jednak moje umiejętności zaskoczyły go na tyle, że zdobyłem odpowiednią ilość czasu. Idealnie potrzebną do ewakuacji. Poza tym, morderstwo samuraja mogło wywołać reakcję u władz Ryuzaku no Taki. Wang z pewnością wywołałby niemałą aferę i jeszcze miałbym za sobą list gończy. Tylko tego brakowało.
Kiedy już znalazłem się przy bramie, mogłem spokojnie zbiec. Moje zmysły zostały jednak doświadczone innej scenie. Otóż ujrzałem bogaty powóz, a także piękną kobietę, która siedziała w nim, ewidentnie zniecierpliwiona. Czekała na kogoś, a jak się okazało, był to strażnik. Nie zjawił się, co spowodowało u dwójki irytację. Szczerze mówiąc kobieta była całkiem całkiem, robiłem to z pannami lub mężatkami w tym wieku, także nie powinienem na nic narzekac. Jej mąż zdawał się być nieco głupi, ale skoro miał pieniądze, mógł sobie pozwolić na takie zachowania.
Zbliżyłem się do powozu, ukłoniłem jak nakazywał obyczaj, a następnie przemówiłem.
- Jak miło zobaczyć tak wspaniałą damę, w tak niesamowitym powozie. Drogi panie, słyszałem waszą rozmowę chcąc nie chcąc, jednak mogę zaoferować wam rozwiązanie. Jestem ninja, który specjalizuje się w odprowadzaniu w obstawie ludzi możnych. - powiedziałem spokojnie.
Kiedy już znalazłem się przy bramie, mogłem spokojnie zbiec. Moje zmysły zostały jednak doświadczone innej scenie. Otóż ujrzałem bogaty powóz, a także piękną kobietę, która siedziała w nim, ewidentnie zniecierpliwiona. Czekała na kogoś, a jak się okazało, był to strażnik. Nie zjawił się, co spowodowało u dwójki irytację. Szczerze mówiąc kobieta była całkiem całkiem, robiłem to z pannami lub mężatkami w tym wieku, także nie powinienem na nic narzekac. Jej mąż zdawał się być nieco głupi, ale skoro miał pieniądze, mógł sobie pozwolić na takie zachowania.
Zbliżyłem się do powozu, ukłoniłem jak nakazywał obyczaj, a następnie przemówiłem.
- Jak miło zobaczyć tak wspaniałą damę, w tak niesamowitym powozie. Drogi panie, słyszałem waszą rozmowę chcąc nie chcąc, jednak mogę zaoferować wam rozwiązanie. Jestem ninja, który specjalizuje się w odprowadzaniu w obstawie ludzi możnych. - powiedziałem spokojnie.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4027
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Szlak transportowy
Los uśmiechnął się do mnie. O ile wcześniej z wielką aprobatą patrzył na próbę zabójstwa tak biednego i wspaniałego obywatela jak ja, teraz pomógł mi uciec. Wydostanie się z magazynu nie było trudne, jednak nie powiem, że zrobiłem to bez zjeżonego włosa na karku. Mimo wszystko zgubiłem Kiyoshiego, a teraz dostałem możliwość eskortowania jakiejś dwójki bogaczy, którzy pewnie stali w drabinie i hierarchii o wiele niżej niż ja. Trudno. Nie miałem zamiaru w to wnikać, gdyż miałem teraz tylko jeden cel - ujść z Ryuzaku no Taki. O ile Wang Yun był niebezpieczny, to wątpliwy zdawał się być fakt, że ma kontrolę nad całą prowincją. Pewnie w mieście miał trochę rozpuszczonych wici, ale nie bez powodu czasy się zmieniały. Wojna wywoływała u ludzi pazerność i łakomość na pieniądze. Minie trochę czasu, a powrócę do Ryuzaku i bez problemów będę mógł objawiać się publicznie. Ale na razie... Lepiej nie.
Nowobogaccy ocenili mnie dość pochopnie. Trudno mi powiedzieć czy zostałem zatrudniony przez przypadek, czy po prostu wpadłem w oko kobiecie. Nie miałem jednak zamiaru kłócić się z nimi i wykorzystałem sposobność dostania się do Shinrin. Prowincja była bliska, ale na pewno bezpieczniejsza niż kraj kupiecki.
- Niech tak będzie. Na pieniądze mogę poczekać. - właściwie to mogłem ich nawet nie dostać, chodziło tylko o szybkie i bezpieczne opuszczenie tej krainy. Usadowiłem się obok woźnicy, który nie był najlepszym towarzyszem. Nie ukrywam, że wolałbym spędzić podróż w towarzystwie pięknej damy, ale nie da się mieć wszystkiego. Milczałem więc i oglądałem okolicę. Jeśli mieli mi za coś zapłacić to pewnie za robotę tego typu. Raczej nikt nas nie zaatakuje podczas tak krótkiej podróży.
Skąd: Ryuzaku
Dokąd: Shinrin
Czas podróży: 15min
Czas przybycia: 9:42
Środek transportu: wierzchowiec [misja]
[Z tematu: Shinrin]
Nowobogaccy ocenili mnie dość pochopnie. Trudno mi powiedzieć czy zostałem zatrudniony przez przypadek, czy po prostu wpadłem w oko kobiecie. Nie miałem jednak zamiaru kłócić się z nimi i wykorzystałem sposobność dostania się do Shinrin. Prowincja była bliska, ale na pewno bezpieczniejsza niż kraj kupiecki.
- Niech tak będzie. Na pieniądze mogę poczekać. - właściwie to mogłem ich nawet nie dostać, chodziło tylko o szybkie i bezpieczne opuszczenie tej krainy. Usadowiłem się obok woźnicy, który nie był najlepszym towarzyszem. Nie ukrywam, że wolałbym spędzić podróż w towarzystwie pięknej damy, ale nie da się mieć wszystkiego. Milczałem więc i oglądałem okolicę. Jeśli mieli mi za coś zapłacić to pewnie za robotę tego typu. Raczej nikt nas nie zaatakuje podczas tak krótkiej podróży.
Skąd: Ryuzaku
Dokąd: Shinrin
Czas podróży: 15min
Czas przybycia: 9:42
Środek transportu: wierzchowiec [misja]
[Z tematu: Shinrin]
0 x
- Ichirou
- Posty: 4027
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Szlak transportowy
Wybierałem się do sogen. Czeka tam mnie jedna rzecz którą przysięgłem zrobić dawno temu. Mimo iż się zmieniłem dalej wierzę w to by to wykonać. Na tym świecie są bogowie i są na to dowody. Tenn który nawiedza mnie we snach musi istnieć też. Ile to już czasu jest ze mną? ile czasu już mi daje niezawodne rady? Przyśpieszyłem kroku w stronę wielkiego monumentu którego nie mogłem się już doczekać. Czas leciał a ja z każdym krokiem zbliżałem się do chwili której tak oczekiwałem. Ciekawe co po tym jak mi się uda? Może dostanę jakąś wielką nagrode? a może już dostałem? musi być kozak jak wszystko skończę.
[z/t]
Skąd:Ryuzaki
Dokąd: Soken
Czas podróży:30 min
Czas przybycia:14:30
Środek transportu:Pieszo
[z/t]
Skąd:Ryuzaki
Dokąd: Soken
Czas podróży:30 min
Czas przybycia:14:30
Środek transportu:Pieszo
0 x
- Ichirou
- Posty: 4027
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Szlak transportowy
Opuścili herbaciarnię i ruszyli kolejnymi uliczkami kupieckiego miasta, kierując się do głównej bramy. Ichirou, choć wcześniej był wygadany i niezmiernie szarmancki wobec słodkiej damy, teraz trochę ucichł. Nie było to jednak szczególnie dziwne, w końcu teraz nie było już Mei w towarzystwie i żaden urok nie odciągał uwagi młodzieńca od ważnych spraw. Przyjemna sielanka się skończyła i teraz należało patrzeć już tylko przed siebie. Liczył się tylko jeden cel, wyprowadzenie odwetu wrogiemu rodowi kościanych wojowników. Towarzyszący mu obecnie Murai mógłby okazać się silnym wzmocnieniem, znacznie bardziej wartościowym od dziesiątek marnych pionków, nic nie znaczących żołnierzy. Brązowowłosy był przekonania, że to właśnie ci najsilniejsi, wybitni shinobi byli decydujący i rozstrzygali rezultat konfrontacji. Zwyczajna armia mogła zostać tak naprawdę zdmuchnięta za pomocą jednej lub kilku technik. Nic więc dziwnego, że władcy piasku zależało, by przyciągnąć kruczowłosego do siebie. Problem w tym, że nie był pewien, jak tego dokonać. Murai nie postawił jakichś dokładnych wymagań. Sprawa z Yuushą była na przykład bardzo klarowna. Określona, wysoka kwota za wykonaną robotę. A finalista turnieju? Był skory do udania się do Sabishi po otrzymaniu stosownych informacji na temat wojny. Dziwne, ale z drugiej strony nie pozostało nic innego jak złożyć mu odpowiednie wyjaśnienia i zobaczyć, co dalej.
Z poważniejszą rozmową wolał się jednak wstrzymać. Środek miasta średnio do tego się nadawał, toteż z początku Ichirou był raczej cichy i jedynie mógł powiedzieć, że później omówią ważniejsze kwestie i ewentualnie komentował, że tłoczno w tym mieście i w ogóle. Ot, bez większych konkretów. Dopiero jak wyszli poza obręb Ryuzaku i znaleźli się na trakcie, mieli spokój i nieco prywatności, akolita o bursztynowych oczach zdecydował się wreszcie przejść do spraw ważniejszych.
- No dobra, kierujemy się do Sabishi, ale musimy nadłożyć trochę dystansu. Wolałbym nie zahaczać o Atsui, bo tam mógłbym naciąć się na nieprzyjemności. Zaraz ci powiem, dlaczego, ale pewnie i tak już się domyślasz. Ruszymy na zachód, potem przejdziemy przez Sakai i Yusetsu, a dopiero z Shigashi wejdziemy na prowincję moją i moich sojuszników. Tak będzie bezpiecznie. Na wykazanie się będzie jeszcze okazja, nie? - Zrobił sobie krótką przerwę i wysłuchał ewentualnych uwag Muraia, jeżeli miał jakiegoś obiekcje co do zaproponowanej trasy. Niedługo później postanowił podjąć temat sytuacji na Wydmach.
- Jak już wspomniałem, po tamtym turnieju wybuchła wojna. Mój ród już wcześniej miał nieprzyjazne relacje z barbarzyńskimi Kaguya, ale to oni bez żadnej zapowiedzi przeprowadzili najazd na nasz dom. Dzicy, nieokrzesani, pieprzeni wojownicy tylko czekali na dobrą okazję do rozpoczęcia wojny. No i im się trafiła. - Tyle tytułem wstępu, ale wiadomym było, że wkrótce przejdą do bardziej szczegółowych informacji. Tylko jakich? To już zależało od Muraia i jego oczekiwań.
- To co chcesz wiedzieć? Mamy trochę drogi do przebycia, więc zdążymy omówić wszystko, co cię interesuje. - Ichirou wydawał się być całkiem otwarty i chętny do podzielenia się ze swoją wiedzą. W jego mniemaniu taka postawa była konieczna, żeby przypadkiem nie zniechęcić Muraia i nie sprawić, by ten odłączył się w połowie wędrówki. Konflikt i sytuacja między dwoma zwaśnionymi rodami nie były ściśle tajne, więc te sprawy mógł przybliżyć kruczowłosemu. Podobnie miała się sprawa z Kaguya, o których był gotów powiedzieć dosyć dużo. Mówienie o wrogu raczej nie wiązało się z jakimkolwiek ryzykiem. Inna sprawa rzecz jasna z mówieniem o sobie i swoim szczepie. Tutaj Asahi zamierzał bardziej dawkować fakty, ponieważ te mogłyby być już użyte przeciw niemu. Wciąż nie było pewności co do Muraia, więc mimo wszystko należało zachować pewną ostrożność.
Skąd: Ryuzaku
Dokąd: Sabishi
Czas podróży: 3h
Czas przybycia: 00:52
Środek transportu: nózki
Z poważniejszą rozmową wolał się jednak wstrzymać. Środek miasta średnio do tego się nadawał, toteż z początku Ichirou był raczej cichy i jedynie mógł powiedzieć, że później omówią ważniejsze kwestie i ewentualnie komentował, że tłoczno w tym mieście i w ogóle. Ot, bez większych konkretów. Dopiero jak wyszli poza obręb Ryuzaku i znaleźli się na trakcie, mieli spokój i nieco prywatności, akolita o bursztynowych oczach zdecydował się wreszcie przejść do spraw ważniejszych.
- No dobra, kierujemy się do Sabishi, ale musimy nadłożyć trochę dystansu. Wolałbym nie zahaczać o Atsui, bo tam mógłbym naciąć się na nieprzyjemności. Zaraz ci powiem, dlaczego, ale pewnie i tak już się domyślasz. Ruszymy na zachód, potem przejdziemy przez Sakai i Yusetsu, a dopiero z Shigashi wejdziemy na prowincję moją i moich sojuszników. Tak będzie bezpiecznie. Na wykazanie się będzie jeszcze okazja, nie? - Zrobił sobie krótką przerwę i wysłuchał ewentualnych uwag Muraia, jeżeli miał jakiegoś obiekcje co do zaproponowanej trasy. Niedługo później postanowił podjąć temat sytuacji na Wydmach.
- Jak już wspomniałem, po tamtym turnieju wybuchła wojna. Mój ród już wcześniej miał nieprzyjazne relacje z barbarzyńskimi Kaguya, ale to oni bez żadnej zapowiedzi przeprowadzili najazd na nasz dom. Dzicy, nieokrzesani, pieprzeni wojownicy tylko czekali na dobrą okazję do rozpoczęcia wojny. No i im się trafiła. - Tyle tytułem wstępu, ale wiadomym było, że wkrótce przejdą do bardziej szczegółowych informacji. Tylko jakich? To już zależało od Muraia i jego oczekiwań.
- To co chcesz wiedzieć? Mamy trochę drogi do przebycia, więc zdążymy omówić wszystko, co cię interesuje. - Ichirou wydawał się być całkiem otwarty i chętny do podzielenia się ze swoją wiedzą. W jego mniemaniu taka postawa była konieczna, żeby przypadkiem nie zniechęcić Muraia i nie sprawić, by ten odłączył się w połowie wędrówki. Konflikt i sytuacja między dwoma zwaśnionymi rodami nie były ściśle tajne, więc te sprawy mógł przybliżyć kruczowłosemu. Podobnie miała się sprawa z Kaguya, o których był gotów powiedzieć dosyć dużo. Mówienie o wrogu raczej nie wiązało się z jakimkolwiek ryzykiem. Inna sprawa rzecz jasna z mówieniem o sobie i swoim szczepie. Tutaj Asahi zamierzał bardziej dawkować fakty, ponieważ te mogłyby być już użyte przeciw niemu. Wciąż nie było pewności co do Muraia, więc mimo wszystko należało zachować pewną ostrożność.
Skąd: Ryuzaku
Dokąd: Sabishi
Czas podróży: 3h
Czas przybycia: 00:52
Środek transportu: nózki
0 x
Re: Szlak transportowy
Po odłączeniu się od dwójki, ta nieprzerwanie pobiegła w stronę szlaku. Nim miała zamiar udać się w stronę portu, gdzie będzie na nią czekał jeden ze statków. Jako, że nie posiadała własnej szalupy musiała się zdać na to, co zgotuje jej rozkład. Szła już nieco wolniej, myśląc nad prawdopodobieństwem spotkania brata. Natsume mógł być wszędzie, również w swoim domu. Tak, więc tylko dlatego przelotem zahaczyła o jego posiadłość. Gdzie nie zastała żadnej osoby.
Nieco westchnęła, wiedząc, iż może klan powie jej coś więcej. Do tego przyszła pora, by w odpowiedzialny sposób, zmierzyć się z oskarżeniami, które mogą paść w jej kierunku. Dawno tam nie była, a co za tym idzie? O ile, chłopak nie wspomniał nic w siedzibie, to powinna ciągle mieć status zaginionej. Dziewczyna duch? Kto to widział? Ano, jak się okazało, tuż po uwolnieniu się od dręczycieli, ta wsiadła w pierwszy prom do Ryuzaku i uciekła. Nie miała zamiaru zahaczać o siedzibę klanu, bała się ich reakcji.
A teraz? Uznała, że była gotowa. Chociaż nie chciała udowadniać przed nimi swojej wartości. Wiedząc o swoim obecnym położeniu, mogłaby rzec wiele.przede wszystkim też to, iż należała do grona słabszych shinobi, którzy potrzebowali wsparcia od wielu osób, a mianowicie też i od rodziny. Wiedząc, już o sile swojej rodziny, miała zamiar poprosić o pomoc w doskonaleniu swojego jestestwa. Potrzebowała trochę czasu, może nawet zadania, by pod okiem kogoś lepszego móc skorygować niedoskonałości. Tym samym, również określić się i powiedzieć, jaką rolę chciałaby pełnić.
Dotarła do portu dość zgrabnie, szybkim według własnego spostrzeżenia tempem. Tłumy ludzi przepychały się do gotowych łódek, a ona? Podeszła do rozkładu, rozglądając się na boki. Stragany z rybami, muszelki i bursztyny. Również tego pożądała znaczna część osób.
- Ummm, czyli za parę minut odpływa. Ciekawe, gdzie przybił, może... Tam! - powiedziała sama do siebie, dostrzegając w oddali wielki, pokryty metalem prom. Ruszyła biegiem, przepychając się przez zbiorowisko kupców i kupujących. Dyszała okropnie, czując jak jej własne nogi, uginają się pod nią.
Wbiła paznokcie w dłonie i poleciała dalej, jakby w przypływie ostatniej fali mocy.
Dotarła, padając na kolana przed osobą pilnującą wejścia. Nie mogła złapać powietrza, kręciło jej się w głowie. Spróbowała wstać, ale zachwiała się. Już miała z powrotem przywitać ziemię, gdy obcy mężczyzna pomógł jej, zabierając przy okazji na pokład.
- Wie pani, że płyniemy na lodowe wyspy? Takie ubranie może długo nie wytrzymać. Zwłaszcza, że to tylko zwykłe kimono - skomentował facecik, gdy młoda Yuki powoli dochodziła do siebie. Przed oczami, jeszcze widziała ciemne plamy, ale przynajmniej już nie była pasażerka kręcącej się karuzeli. Mogła również w miarę spokojnie rozmawiać, z towarzyszącym biciem serca.
- Wiem, co robię. Ujemna temperatura mi nie straszna - odpowiedziała z chłodem, choć towarzysz nie był do końca tego przekonany. Zdjął z siebie swoją ciepłą pelerynę w kolorze hebanu i podarował ją Mei.
- Nawet jeśli, to i tak Ci się przyda - po tych słowach odszedł w kierunku załogi, tłumacząc całe zajście. Wtedy, tak naprawdę obraz jej się rozmazał, cała siła, gdzieś uciekła, zwiastując przyszły, głęboki sen.
Skąd: Ryuzaku no Taki
Dokąd: Hyuo
Czas podróży: 30 min.
Czas przybycia: 13:30
Środek transportu: Dobry Kapitan, długa trasa i w drogę!
Nieco westchnęła, wiedząc, iż może klan powie jej coś więcej. Do tego przyszła pora, by w odpowiedzialny sposób, zmierzyć się z oskarżeniami, które mogą paść w jej kierunku. Dawno tam nie była, a co za tym idzie? O ile, chłopak nie wspomniał nic w siedzibie, to powinna ciągle mieć status zaginionej. Dziewczyna duch? Kto to widział? Ano, jak się okazało, tuż po uwolnieniu się od dręczycieli, ta wsiadła w pierwszy prom do Ryuzaku i uciekła. Nie miała zamiaru zahaczać o siedzibę klanu, bała się ich reakcji.
A teraz? Uznała, że była gotowa. Chociaż nie chciała udowadniać przed nimi swojej wartości. Wiedząc o swoim obecnym położeniu, mogłaby rzec wiele.przede wszystkim też to, iż należała do grona słabszych shinobi, którzy potrzebowali wsparcia od wielu osób, a mianowicie też i od rodziny. Wiedząc, już o sile swojej rodziny, miała zamiar poprosić o pomoc w doskonaleniu swojego jestestwa. Potrzebowała trochę czasu, może nawet zadania, by pod okiem kogoś lepszego móc skorygować niedoskonałości. Tym samym, również określić się i powiedzieć, jaką rolę chciałaby pełnić.
Dotarła do portu dość zgrabnie, szybkim według własnego spostrzeżenia tempem. Tłumy ludzi przepychały się do gotowych łódek, a ona? Podeszła do rozkładu, rozglądając się na boki. Stragany z rybami, muszelki i bursztyny. Również tego pożądała znaczna część osób.
- Ummm, czyli za parę minut odpływa. Ciekawe, gdzie przybił, może... Tam! - powiedziała sama do siebie, dostrzegając w oddali wielki, pokryty metalem prom. Ruszyła biegiem, przepychając się przez zbiorowisko kupców i kupujących. Dyszała okropnie, czując jak jej własne nogi, uginają się pod nią.
Wbiła paznokcie w dłonie i poleciała dalej, jakby w przypływie ostatniej fali mocy.
Dotarła, padając na kolana przed osobą pilnującą wejścia. Nie mogła złapać powietrza, kręciło jej się w głowie. Spróbowała wstać, ale zachwiała się. Już miała z powrotem przywitać ziemię, gdy obcy mężczyzna pomógł jej, zabierając przy okazji na pokład.
- Wie pani, że płyniemy na lodowe wyspy? Takie ubranie może długo nie wytrzymać. Zwłaszcza, że to tylko zwykłe kimono - skomentował facecik, gdy młoda Yuki powoli dochodziła do siebie. Przed oczami, jeszcze widziała ciemne plamy, ale przynajmniej już nie była pasażerka kręcącej się karuzeli. Mogła również w miarę spokojnie rozmawiać, z towarzyszącym biciem serca.
- Wiem, co robię. Ujemna temperatura mi nie straszna - odpowiedziała z chłodem, choć towarzysz nie był do końca tego przekonany. Zdjął z siebie swoją ciepłą pelerynę w kolorze hebanu i podarował ją Mei.
- Nawet jeśli, to i tak Ci się przyda - po tych słowach odszedł w kierunku załogi, tłumacząc całe zajście. Wtedy, tak naprawdę obraz jej się rozmazał, cała siła, gdzieś uciekła, zwiastując przyszły, głęboki sen.
Skąd: Ryuzaku no Taki
Dokąd: Hyuo
Czas podróży: 30 min.
Czas przybycia: 13:30
Środek transportu: Dobry Kapitan, długa trasa i w drogę!
0 x
Re: Szlak transportowy
Wyjście Ichirou i Muraia było tylko formalnością. Przeciąganą niewielkimi gestami z praktycznie każdej ze stron. Właściwie cała rozmowa mogła się zakończyć właśnie wtedy, kiedy mężczyźni zgodzili się na wzajemną współpracę. Zostawienie Mei samej i tym samym wyruszenie na wojnę byłoby znacznie szybsze niż dokańczanie rozmowy. Mimo tego był to wybór Muraia, od niego zależało kiedy zakończy się konwersacja. Zdecydował się na to z kilku powodów, głównie z uwagi na chęć podtrzymania znajomości która mogłaby wiązać się z późniejszymi korzyściami. Trzecia osoba w postaci Ichirou jednocześnie pomagała w tym i mocno utrudniała. Pomagała bo ze względu na swoje otwarte podejście i powiew świeżości rozmowa mogła się ciągnąć. Przeszkadzał ze względu na stałe zabieranie uwagi Mei, próby flirtu, ciągłe komplementy. Jego elegancka postawa, widoczne doświadczenie w tego typu sprawach i brak znajomości konceptu przestrzeni osobistej... To wszystko było całkowitym przeciwieństwem Muraia, amatora w kwestii kontaktów z ludźmi, człowieka rzeczowego i konkretnego. Kakuzu do głowy by nie wpadło żeby zjeść wiśnię bezpośrednio z ręki dziewczyny, niczym jakieś zwierzę. Byłoby to możliwe dopiero po dogłębnej analizie zachowań drugiej strony, biorąc pod uwagę jego stabilność psychiczną. Trzeba było pewności, że druga strona nie uzna tego za obrazę. Ichirou po prostu działał. Kakuzu obserwując tą scenę cały czas zastanawiał się nad sposobem myślenia Ichirou i jak wpadł na ten dziwny pomysł.
Po tym szoku i wypiciu reszty herbaty przyszła pora na opuszczenie lokalu. Murai wstał, opróżniwszy talerze do czysta, i zaczął proces pożegnania z błękitnowłosą. Teoretycznie może być to ich ostatnie spotkanie, zakładając że Murai polegnie na wojnie. Zdecydowanie nie miał zamiaru na to pozwolić, przeżycie było więc praktycznie pewne.
- Cóż, w takim razie na nas pora. Do zobaczenia. - po słowach tych lekko się ukłonił po czym obrócił się na pięcie i skierował się ku wyjściu z lokalu. Reszta klientów również wychodziła, więc nie było aż takiego tłoku. Usłyszał za sobą dość nagły ruch, dlatego stanął w miejscu i zerknął do tyłu. Ichirou i Mei przytulali się do siebie. A przynajmniej tak to wyglądało. Murai całkowicie odrzucił otoczenie, przestał na nie zwracać uwagi. W tym momencie do jego uszu docierały słowa wypowiedziane szeptem przez Ichirou, a także odpowiedź Mei. Murai opuścił lokal i poczekał przed nim. Miał kilka chwil na uporządkowanie otrzymanych informacji. Najwidoczniej te kilka minut wystarczyło by podbić serce Mei. Wielbiciel piasku najwidoczniej znał się na rzeczy skoro poszło mu to tak szybko. Chyba że Ichirou miał w tym jakiś cel. Ba, na pewno taki miał. Czy przystawiałby się do dziewczyny i zalecał ot tak, dla samego faktu podrywu? Taka możliwość też istniała, wziął ją pod uwagę. Pytaniem było jednak, czy relacje pomiędzy tą dwójką są w jakikolwiek sposób wpłyną na Muraia? Prawie pewnym było, że w sposób żaden nie wpłyną. Gdy tylko Ichirou wyszedł, obydwoje ruszyli w kierunku wskazanym przez Ichirou.
Szybko weszli na właściwą ścieżkę i znaleźli się poza terenami Ryuzaku. Obydwoje milczeli, ktoś mógłby ich podsłuchać. Na środku pustej drogi taka szansa drastycznie spadała, była to rzecz niezwykle istotna jeśli mowa była o wojnie, a związane z nią informacje mogą być naprawdę bardzo użyteczne. Dlatego więc rozmowa zaczęła się dopiero po przejściu kawałka piechotą. Ichirou zaczął, od wyjawienia trasy jaką pokonać będą musieli przed dojściem do celu. Ominięcie Atsui było o tyle niewiadomym, że właściwie nic o tej prowincji Murai nie wiedział. Ale skoro przewodnik sam deklarował się że opowie o powodach ominięcia tej prowincji, to mógł pozwolić sobie na tą niewielką, nieznaczącą niewiedzę. Dopiero kiedy padło pytanie o ewentualne pytania, Murai rozpoczął wyliczanie.
- Jak dużymi siłami dysponują obydwie strony? Duże dysproporcje ze strony twojej armii mogą okazać się kłopotliwe. Umiejętności poszczególnych klanów. Co prawda mam ogólne pojęcie, ale lepiej wiedzieć możliwie jak najwięcej. I czy jest więcej takich jak ja? Najemników których zachęciłeś jakimiś profitami? - pytania były niezwykle ważne. Dzięki nim Murai mógł dowiedzieć się możliwie jak najwięcej o konflikcie i o wojownikach biorących w nich udział. Pierdoły? Niekoniecznie, dla osoby która na pierwszym miejscu stawiała własnie wiedzę i wszelakie korzyści, były to pytanie niezwykle ważne.
- I dla jasności - też mam swoją cenę. Mam już pewien pomysł, ale chętnie wysłucham ciebie.
Skąd: Ryuzaku
Dokąd: Sabishi
Czas podróży: 3h
Czas przybycia: 19:46
Środek transportu: Piechota
Po tym szoku i wypiciu reszty herbaty przyszła pora na opuszczenie lokalu. Murai wstał, opróżniwszy talerze do czysta, i zaczął proces pożegnania z błękitnowłosą. Teoretycznie może być to ich ostatnie spotkanie, zakładając że Murai polegnie na wojnie. Zdecydowanie nie miał zamiaru na to pozwolić, przeżycie było więc praktycznie pewne.
- Cóż, w takim razie na nas pora. Do zobaczenia. - po słowach tych lekko się ukłonił po czym obrócił się na pięcie i skierował się ku wyjściu z lokalu. Reszta klientów również wychodziła, więc nie było aż takiego tłoku. Usłyszał za sobą dość nagły ruch, dlatego stanął w miejscu i zerknął do tyłu. Ichirou i Mei przytulali się do siebie. A przynajmniej tak to wyglądało. Murai całkowicie odrzucił otoczenie, przestał na nie zwracać uwagi. W tym momencie do jego uszu docierały słowa wypowiedziane szeptem przez Ichirou, a także odpowiedź Mei. Murai opuścił lokal i poczekał przed nim. Miał kilka chwil na uporządkowanie otrzymanych informacji. Najwidoczniej te kilka minut wystarczyło by podbić serce Mei. Wielbiciel piasku najwidoczniej znał się na rzeczy skoro poszło mu to tak szybko. Chyba że Ichirou miał w tym jakiś cel. Ba, na pewno taki miał. Czy przystawiałby się do dziewczyny i zalecał ot tak, dla samego faktu podrywu? Taka możliwość też istniała, wziął ją pod uwagę. Pytaniem było jednak, czy relacje pomiędzy tą dwójką są w jakikolwiek sposób wpłyną na Muraia? Prawie pewnym było, że w sposób żaden nie wpłyną. Gdy tylko Ichirou wyszedł, obydwoje ruszyli w kierunku wskazanym przez Ichirou.
Szybko weszli na właściwą ścieżkę i znaleźli się poza terenami Ryuzaku. Obydwoje milczeli, ktoś mógłby ich podsłuchać. Na środku pustej drogi taka szansa drastycznie spadała, była to rzecz niezwykle istotna jeśli mowa była o wojnie, a związane z nią informacje mogą być naprawdę bardzo użyteczne. Dlatego więc rozmowa zaczęła się dopiero po przejściu kawałka piechotą. Ichirou zaczął, od wyjawienia trasy jaką pokonać będą musieli przed dojściem do celu. Ominięcie Atsui było o tyle niewiadomym, że właściwie nic o tej prowincji Murai nie wiedział. Ale skoro przewodnik sam deklarował się że opowie o powodach ominięcia tej prowincji, to mógł pozwolić sobie na tą niewielką, nieznaczącą niewiedzę. Dopiero kiedy padło pytanie o ewentualne pytania, Murai rozpoczął wyliczanie.
- Jak dużymi siłami dysponują obydwie strony? Duże dysproporcje ze strony twojej armii mogą okazać się kłopotliwe. Umiejętności poszczególnych klanów. Co prawda mam ogólne pojęcie, ale lepiej wiedzieć możliwie jak najwięcej. I czy jest więcej takich jak ja? Najemników których zachęciłeś jakimiś profitami? - pytania były niezwykle ważne. Dzięki nim Murai mógł dowiedzieć się możliwie jak najwięcej o konflikcie i o wojownikach biorących w nich udział. Pierdoły? Niekoniecznie, dla osoby która na pierwszym miejscu stawiała własnie wiedzę i wszelakie korzyści, były to pytanie niezwykle ważne.
- I dla jasności - też mam swoją cenę. Mam już pewien pomysł, ale chętnie wysłucham ciebie.
Skąd: Ryuzaku
Dokąd: Sabishi
Czas podróży: 3h
Czas przybycia: 19:46
Środek transportu: Piechota
0 x
- Ichirou
- Posty: 4027
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Szlak transportowy
Maszerując tylko we dwójkę szlakiem mieli w miarę komfortowe warunki do omówienia spraw konfliktu na Wydmach. Byli przede wszystkim sami, bez osób trzecich, więc w końcu można było pokusić się na udzielenie informacji, o których byle kto nie powinien się dowiedzieć. Murai miał pytania dotyczące sił obu stron konfliktu. Było to całkiem zrozumiałe. Nikt nie pakowałby się w bitwie bez wiedzy, czego tak naprawdę może się na niej spodziewać. Ichirou w tej kwestii nie zamierzał być oszczędny i postarał się zadowolić potencjalnego sojusznika wiedzą głównie na temat wroga, z którym przyjdzie się ścierać.
- W kwestii sił jesteśmy raczej zbliżeni. Dysponujemy armiami, jakie mogą przeciętnie posiadać rody shinobi, z uwzględnieniem faktu, że rok temu odbyliśmy wojnę, w której obie strony znacząco straciły. Wtedy oni czuli się pewni, w końcu na nas najechali, jednakże my skutecznie odpieraliśmy najazd. Z racji na tamtejszy chaos trudno o jednoznaczne rozstrzygnięcie bitwy, ale to ich poległo tam więcej i to ich dowódca został pokonany. No ale nie można ich lekceważyć. Wciąż są klanem, któremu w głównej mierze podlega Atsui. Dlatego wolałbym tę prowincję ominąć. Jeżeli zaś chodzi o umiejętności, to wyróżniają się zdolnością do manipulowania swoimi kościami. Wiesz, wysuwanie kości, strzelanie nimi, tworzenie broni i twardego pancerza. Są najbardziej niebezpieczni na krótszym dystansie. Jeżeli chodzi o moją stronę, to chyba powinieneś wiedzieć, do czego jesteśmy zdolni. Walka na pustyni daje nam naturalną przewagę, a po naszej stronie mamy ród posiadający najlepszych inżynierów na całym kontynencie. Jeżeli weźmiesz udział w bitwie, z pewnością zobaczysz konstrukcje, których nie widziałeś nigdzie indziej. Moi zwierzchnicy nie działają pochopnie. Przystąpimy do bitwy w momencie, w którym będziemy przygotowani i w którym będziemy mieli dużą szansę za zakończenie wojny i zniszczenie kościanych dzikusów. - To chyba powinno póki co wystarczyć, ale jeżeli Murai miał jeszcze w tym temacie jeszcze jakieś pytania, to mógł liczyć na odpowiedź. Pozostała jeszcze druga sprawa.
- Zgadza się, nie jesteś pierwszy. Osobiście zdobyłem kilku sojuszników, ale rzecz jasna nie jestem jedynym, który działa na rzecz szczepu. Pewnie wielu moich pobratymców również zajmuje się ściąganiem wsparcia, by jeszcze bardziej zwiększyć nasze siły i przybliżyć nas do finalnego powodzenia w bitwie. Niektórzy dołączają ze względu na skojarzone interesy, inni dla bardziej namacalnych korzyści. Twojemu poprzednikowi oferowałem pieniądze, ale skoro masz pomysł, to zapewne będzie to coś bardziej oryginalnego. Powiedz po prostu, jakie są w takim razie twoje oczekiwania i zobaczymy, czy dam radę je spełnić - odpowiedział, oddając teraz głos czarnowłosemu. Był ciekawy, co takiego wymyślił Murai. Cholera wie, co temu dziwacznemu osobnikowi wpadło do głowy.
- W kwestii sił jesteśmy raczej zbliżeni. Dysponujemy armiami, jakie mogą przeciętnie posiadać rody shinobi, z uwzględnieniem faktu, że rok temu odbyliśmy wojnę, w której obie strony znacząco straciły. Wtedy oni czuli się pewni, w końcu na nas najechali, jednakże my skutecznie odpieraliśmy najazd. Z racji na tamtejszy chaos trudno o jednoznaczne rozstrzygnięcie bitwy, ale to ich poległo tam więcej i to ich dowódca został pokonany. No ale nie można ich lekceważyć. Wciąż są klanem, któremu w głównej mierze podlega Atsui. Dlatego wolałbym tę prowincję ominąć. Jeżeli zaś chodzi o umiejętności, to wyróżniają się zdolnością do manipulowania swoimi kościami. Wiesz, wysuwanie kości, strzelanie nimi, tworzenie broni i twardego pancerza. Są najbardziej niebezpieczni na krótszym dystansie. Jeżeli chodzi o moją stronę, to chyba powinieneś wiedzieć, do czego jesteśmy zdolni. Walka na pustyni daje nam naturalną przewagę, a po naszej stronie mamy ród posiadający najlepszych inżynierów na całym kontynencie. Jeżeli weźmiesz udział w bitwie, z pewnością zobaczysz konstrukcje, których nie widziałeś nigdzie indziej. Moi zwierzchnicy nie działają pochopnie. Przystąpimy do bitwy w momencie, w którym będziemy przygotowani i w którym będziemy mieli dużą szansę za zakończenie wojny i zniszczenie kościanych dzikusów. - To chyba powinno póki co wystarczyć, ale jeżeli Murai miał jeszcze w tym temacie jeszcze jakieś pytania, to mógł liczyć na odpowiedź. Pozostała jeszcze druga sprawa.
- Zgadza się, nie jesteś pierwszy. Osobiście zdobyłem kilku sojuszników, ale rzecz jasna nie jestem jedynym, który działa na rzecz szczepu. Pewnie wielu moich pobratymców również zajmuje się ściąganiem wsparcia, by jeszcze bardziej zwiększyć nasze siły i przybliżyć nas do finalnego powodzenia w bitwie. Niektórzy dołączają ze względu na skojarzone interesy, inni dla bardziej namacalnych korzyści. Twojemu poprzednikowi oferowałem pieniądze, ale skoro masz pomysł, to zapewne będzie to coś bardziej oryginalnego. Powiedz po prostu, jakie są w takim razie twoje oczekiwania i zobaczymy, czy dam radę je spełnić - odpowiedział, oddając teraz głos czarnowłosemu. Był ciekawy, co takiego wymyślił Murai. Cholera wie, co temu dziwacznemu osobnikowi wpadło do głowy.
0 x
Re: Szlak transportowy
Rozmowa się rozpoczęła. A właściwie to nie była pełnoprawną rozmową, Murai zadawał pytania a Ichiro starał się na nie odpowiedzieć w możliwie najbardziej satysfakcjonujący dla Kakuzu sposób. Obydwie strony miały swoje cele. Jeden chciał przekonać drugiego do pomocy, a drugi chciał wyciągnąć tyle informacji od pierwszego, by mieć możliwie najlepsze rozeznanie w sytuacji. Kwestia korzyści nadal pozostawała nieustalona, mimo że obydwoje mieli już pewne koncepty. Ichirou najpewniej myślał że na pieniądzach się skończy. Nic bardziej mylnego. Być może wśród rozgromionych Kagyua znajdzie się coś unikalnego, wystarczająco by zainteresować Kakuzu do przywłaszczenia go sobie. O tak, to byłoby coś. Oczywiście gdyby było to coś wartego. Nie wiadomo co dokładnie mogą przynieść ze sobą wojownicy z klanu manipulującego kośćcem, ale może warto by się rozejrzeć po polu bitwy?
Ichiro rozpoczął wykład na temat potencjału bojowego, który wydawał się podobny. Jednak, jak słusznie zauważył, klan ze zdolnością do manipulacji piaskiem ma większą skuteczność bezpośrednio na pustyni, która stworzona jest piachem. Przewaga wydawała się być miażdżąca, szczególnie z uwagi na te dziwne maszyny o których wspomniał amant. Ale klan manipulujący kościami i tworzący z niego przedmioty może być mocno problematyczny, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę twardość materiału. Faktycznie wojna ta może być bardzo interesującym doświadczeniem. Dobrze że spotkał przedstawiciela tej akurat strony konfliktu, która miała większe szanse na wygranie. Całość ze strony piaskowych wydawała się logiczna i spójna, dobrze przemyślana. Rozwianie wątpliwości Muraia było dość ciężkie, ale mu akurat się to udało.
- Muszę przyznać że brzmi to imponująco. Całkowite rozgromienie ich, w najlepszym scenariuszu z minimalnymi stratami, stwarza też możliwość podboju ich terenów. - zauważył Murai, bardziej kierując drugą część wypowiedzi bardziej do siebie, ale podrywacz kobiet wszelakich mógł z łatwością to usłyszeć. To byłaby dopiero możliwość rozwoju dla prowincji. Z pozycji defensywnej przejść do szybkiej kontry i tym samym przejąć ogromne połacie terenu. Ziemia, pieniądze, zwiększona liczba ludności. Korzyści ogromne, może nawet dałoby się przejąć więcej niż połowę? Brzmi kusząco.
- Co do moich oczekiwań... Możliwość wzięcia czegoś z łupów po wrogiej armii. Oczywiście jeśli będzie coś ciekawego. Czyli substytut pieniędzy, z braku czegoś ciekawego zadowolę się pieniędzmi. Dalej, możliwie szczegółowe informacje o jak największej ilości klanów. A tak odchodząc nieco od tematu, jak silny jesteś? Reprezentujesz sobą coś więcej niż przeciętność? - pytanie było całkowicie od czapy, praktycznie niepowiązane z poprzednimi wymaganiami odnośnie zapłaty za usługi. Być może wprowadzi to Ichiro w lekką konsternację. Ale dla Muraia może być to wiedza bardzo potrzebna. Nikt nie mówi że tak jest, być może Kakuzu pchany był czystą ciekawością?
Ichiro rozpoczął wykład na temat potencjału bojowego, który wydawał się podobny. Jednak, jak słusznie zauważył, klan ze zdolnością do manipulacji piaskiem ma większą skuteczność bezpośrednio na pustyni, która stworzona jest piachem. Przewaga wydawała się być miażdżąca, szczególnie z uwagi na te dziwne maszyny o których wspomniał amant. Ale klan manipulujący kościami i tworzący z niego przedmioty może być mocno problematyczny, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę twardość materiału. Faktycznie wojna ta może być bardzo interesującym doświadczeniem. Dobrze że spotkał przedstawiciela tej akurat strony konfliktu, która miała większe szanse na wygranie. Całość ze strony piaskowych wydawała się logiczna i spójna, dobrze przemyślana. Rozwianie wątpliwości Muraia było dość ciężkie, ale mu akurat się to udało.
- Muszę przyznać że brzmi to imponująco. Całkowite rozgromienie ich, w najlepszym scenariuszu z minimalnymi stratami, stwarza też możliwość podboju ich terenów. - zauważył Murai, bardziej kierując drugą część wypowiedzi bardziej do siebie, ale podrywacz kobiet wszelakich mógł z łatwością to usłyszeć. To byłaby dopiero możliwość rozwoju dla prowincji. Z pozycji defensywnej przejść do szybkiej kontry i tym samym przejąć ogromne połacie terenu. Ziemia, pieniądze, zwiększona liczba ludności. Korzyści ogromne, może nawet dałoby się przejąć więcej niż połowę? Brzmi kusząco.
- Co do moich oczekiwań... Możliwość wzięcia czegoś z łupów po wrogiej armii. Oczywiście jeśli będzie coś ciekawego. Czyli substytut pieniędzy, z braku czegoś ciekawego zadowolę się pieniędzmi. Dalej, możliwie szczegółowe informacje o jak największej ilości klanów. A tak odchodząc nieco od tematu, jak silny jesteś? Reprezentujesz sobą coś więcej niż przeciętność? - pytanie było całkowicie od czapy, praktycznie niepowiązane z poprzednimi wymaganiami odnośnie zapłaty za usługi. Być może wprowadzi to Ichiro w lekką konsternację. Ale dla Muraia może być to wiedza bardzo potrzebna. Nikt nie mówi że tak jest, być może Kakuzu pchany był czystą ciekawością?
0 x
- Ichirou
- Posty: 4027
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Szlak transportowy
Może i brzmiało imponująco, ale póki co tylko brzmiało. Przepełniony nienawiścią Ichirou mógł mówić wiele o chęci wyprowadzenia odwetu, zniszczenia wrogiego klanu i nawet o zajęciu jego terenów. Wciąż jednak były to tylko słowa i daleko było do ich urzeczywistnienia. Brązowowłosy nie był naiwny. Wiedział, że druga strona konfliktu może mieć przecież podobne myślenie. Mimo wszystko osobiście starał się jak tylko mógł, by dokonać tychże wielkich rzeczy, mogących zmienić rozkład sił na Samotnych Wydmach.
- Zapewne tak. Nie miałbym nic przeciwko takiemu finałowi - odpowiedział dość skromnie, nie chcąc wyjść ze zbyt śmiałymi założeniami. Już ostatnio uniósł się trochę gniewem i ambicją w tej sprawie, wspominając o całkowitej detronizacji kościanych, co zostało źle odebrane przez najemnika z Muru. Wolał zatem w oficjalnej wersji ograniczyć się do wygrania wojny z możliwie jak najmniejszych skutkiem i jak najmniejszymi stratami.
- Nie widzę z tym problemu. Na trofeach w postaci przedmiotów poległych mi nie zależy - odparł krótko. Nie zależało mu na ich rzeczach, ale na ziemiach, osadach, czy samym statusie klanu już tak. Jeżeli to było tylko możliwe, to prócz setek ich żyć chciał odebrać właśnie aktualną władzę wrogiego rodu. Ich wpływy aktualnie były większe niż te, które posiadali Sabaku, ale po ewentualnej sromotnej klęsce w rozstrzygającej bitwie, uległoby to zapewne diametralnej zmianie.
- Jeśli chodzi o informacje, to powinniśmy się dogadać. Na samej wojnie będziesz miał okazję dowiedzieć się wiele, a po niej powinienem móc podzielić się posiadaną wiedzą. A jeżeli chodzi o mnie, to z pewnością do przeciętności nie należę. Od miesięcy przygotowuję się do ostatecznej konfrontacji. Zrobię wszystko, żeby zobaczyć ich na kolanach - odrzekł pewnie, będąc przekonanym co do swojej wartości. Podczas wybuchu wojny odgrywał swoją rolę w szczepie, działając blisko swego lidera i asystując mu. Już wtedy, broniąc siedziby swego szczepu pozbawił życia wielu Kaguya, choć z drugiej strony, kiedy nadszedł moment starcia z przywódca kościanych, to nie był w stanie wyrządzić mu znaczącej szkody. Ale to było kiedyś. Od tego czasu zdążył się rozwinąć i był w stanie uczynić więcej. Zadbał też o obecność kilku sojuszników, który powinny wnieść swoje do konfliktu i co chyba ważniejsze, stał się właścicielem kontraktu, z którego mógł otrzymać ogromne wsparcie podczas wojny. Może i nie był najpotężniejszym z Sabaku, ale wraz z nim na plac boju dołączały silne jednostki, które razem z pewnością mogły zmienić obraz potyczki.
- Zapewne tak. Nie miałbym nic przeciwko takiemu finałowi - odpowiedział dość skromnie, nie chcąc wyjść ze zbyt śmiałymi założeniami. Już ostatnio uniósł się trochę gniewem i ambicją w tej sprawie, wspominając o całkowitej detronizacji kościanych, co zostało źle odebrane przez najemnika z Muru. Wolał zatem w oficjalnej wersji ograniczyć się do wygrania wojny z możliwie jak najmniejszych skutkiem i jak najmniejszymi stratami.
- Nie widzę z tym problemu. Na trofeach w postaci przedmiotów poległych mi nie zależy - odparł krótko. Nie zależało mu na ich rzeczach, ale na ziemiach, osadach, czy samym statusie klanu już tak. Jeżeli to było tylko możliwe, to prócz setek ich żyć chciał odebrać właśnie aktualną władzę wrogiego rodu. Ich wpływy aktualnie były większe niż te, które posiadali Sabaku, ale po ewentualnej sromotnej klęsce w rozstrzygającej bitwie, uległoby to zapewne diametralnej zmianie.
- Jeśli chodzi o informacje, to powinniśmy się dogadać. Na samej wojnie będziesz miał okazję dowiedzieć się wiele, a po niej powinienem móc podzielić się posiadaną wiedzą. A jeżeli chodzi o mnie, to z pewnością do przeciętności nie należę. Od miesięcy przygotowuję się do ostatecznej konfrontacji. Zrobię wszystko, żeby zobaczyć ich na kolanach - odrzekł pewnie, będąc przekonanym co do swojej wartości. Podczas wybuchu wojny odgrywał swoją rolę w szczepie, działając blisko swego lidera i asystując mu. Już wtedy, broniąc siedziby swego szczepu pozbawił życia wielu Kaguya, choć z drugiej strony, kiedy nadszedł moment starcia z przywódca kościanych, to nie był w stanie wyrządzić mu znaczącej szkody. Ale to było kiedyś. Od tego czasu zdążył się rozwinąć i był w stanie uczynić więcej. Zadbał też o obecność kilku sojuszników, który powinny wnieść swoje do konfliktu i co chyba ważniejsze, stał się właścicielem kontraktu, z którego mógł otrzymać ogromne wsparcie podczas wojny. Może i nie był najpotężniejszym z Sabaku, ale wraz z nim na plac boju dołączały silne jednostki, które razem z pewnością mogły zmienić obraz potyczki.
0 x
Re: Szlak transportowy
Wizja poszerzenia potęgi swojego szczepu o nowe tereny i wpływy była obiecująca. Temu człowiekowi na pewno nie było wszystko jedno, co stanie się z jego rodakami. Jeśli to co powiedział było prawdziwe, to wszystkie akcje jakie podjął były związane ze Szczepem Sabaku. Rekrutacja wojowników, nakłonienie ich do przyłączenia się do wojny było zadaniem niełatwym, zdecydowanie trzeba było wykazać się umiejętnościami interpersonalnymi. Na Muraia nie do końca to działało, ozdobniki i słowa ustępowały konkretom i określonym korzyściom. Kakuzu znalazł się w pozycji dominującej, gdzie mógł wytyczać warunki jakie tylko chciał. Mógł żądać za swoje usługi dużo, ale z umiarem. Zbyt wielka "cena" jaką musiałby zapłacić Ichirou odstraszyłaby go. A finalista turnieju wcale nie był aż takim materialistą, więc dogadanie się było szybkie. Pasowało to Muraiowi, który docenił szybkie i rzeczowe załatwienie tego aspektu. Mógł teraz się skupić na wydobywaniu informacji.
- A co z innymi prowincjami? Kaguya zaatakowali kogoś poza Sabaku? I właściwie to czemu Kaguya rozpoczęli całą tą potyczkę, kiedy wybuchł chaos po turnieju? - powód był równie ważny jak konsekwencje. Wszystko jest połączone jakimś związkiem przyczynowo-skutkowym. Na pewno atak właśnie na szczep Sabaku nie był przypadkowy, cel musiał być wcześniej uzgodniony i praktycznie pewny. Być może były powiązane z tym utarczki z przeszłości pomiędzy rodami? A może chodziło o osobiste problemy przywódcy klanu? Powodów mogło być od groma, ale jeśli Ichirou posiadał informacje odnośnie genezy tej nienawiści, to Kakuzu chętnie się o tym dowie. Zadowolił go również fakt, że piaskowy mężczyzna posiadał jakiś potencjał bojowy. Mogły być to co prawda jedynie kłamstwa albo też deklaracje oparte na wierze we własne umiejętności. Jednak gdyby znaleźć odpowiednio silną jednostkę, to mężczyzna idący obok niego doznałby gorzkiego smaku porażki. Murai nie chciał być tym, który tego dokona. A przynajmniej na ten moment. Od dawna nie miał okazji brać udziału w walce z silnym Shinobi w ramach czystej rywalizacji. Początkowo gardził takimi rozwiązaniami, ale potem dostrzegł szereg zalet jakie ze sobą niosą. Brak groźby o własne życie, możliwość obserwacji przeciwnika co przydać się może w następnych potyczkach.
- W takim razie nie widzę powodu, by odmówić ci pomocy. Jeśli warunki zostaną dotrzymane, nie powinno być żadnego problemu. - słowa te były niejako przypieczętowaniem ich umowy. Umowy którą trzeba będzie dotrzymać. Murai oczywiście wziął pod uwagę scenariusz w którym Ichrou dopuszcza się oszustwa i nie dotrzymuje obietnicy. Miał też przygotowaną odpowiedź na takie zachowanie. Na razie jednak prowadzony był przez Ichirou, stopniowo zbliżając się do swojego celu.
z/t
- A co z innymi prowincjami? Kaguya zaatakowali kogoś poza Sabaku? I właściwie to czemu Kaguya rozpoczęli całą tą potyczkę, kiedy wybuchł chaos po turnieju? - powód był równie ważny jak konsekwencje. Wszystko jest połączone jakimś związkiem przyczynowo-skutkowym. Na pewno atak właśnie na szczep Sabaku nie był przypadkowy, cel musiał być wcześniej uzgodniony i praktycznie pewny. Być może były powiązane z tym utarczki z przeszłości pomiędzy rodami? A może chodziło o osobiste problemy przywódcy klanu? Powodów mogło być od groma, ale jeśli Ichirou posiadał informacje odnośnie genezy tej nienawiści, to Kakuzu chętnie się o tym dowie. Zadowolił go również fakt, że piaskowy mężczyzna posiadał jakiś potencjał bojowy. Mogły być to co prawda jedynie kłamstwa albo też deklaracje oparte na wierze we własne umiejętności. Jednak gdyby znaleźć odpowiednio silną jednostkę, to mężczyzna idący obok niego doznałby gorzkiego smaku porażki. Murai nie chciał być tym, który tego dokona. A przynajmniej na ten moment. Od dawna nie miał okazji brać udziału w walce z silnym Shinobi w ramach czystej rywalizacji. Początkowo gardził takimi rozwiązaniami, ale potem dostrzegł szereg zalet jakie ze sobą niosą. Brak groźby o własne życie, możliwość obserwacji przeciwnika co przydać się może w następnych potyczkach.
- W takim razie nie widzę powodu, by odmówić ci pomocy. Jeśli warunki zostaną dotrzymane, nie powinno być żadnego problemu. - słowa te były niejako przypieczętowaniem ich umowy. Umowy którą trzeba będzie dotrzymać. Murai oczywiście wziął pod uwagę scenariusz w którym Ichrou dopuszcza się oszustwa i nie dotrzymuje obietnicy. Miał też przygotowaną odpowiedź na takie zachowanie. Na razie jednak prowadzony był przez Ichirou, stopniowo zbliżając się do swojego celu.
z/t
0 x
- Ichirou
- Posty: 4027
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Szlak transportowy
Wciąż było jeszcze sporo drogi do przebycia, ale między dwójką już większość rzeczy się wyjaśniała i można było uznać, że uszli do porozumienia. Brązowowłosemu odpowiadały warunki, jakich wymagał finalista turnieju. I nie, nawet tu nie chodziło o nieszczere naobiecywanie cudów, nie mając sobie za nic złożonej obietnicy. Po prostu był w stanie je zrealizować. Dobra materialne czy informacje na temat okolicznych rodów nie były dla władcy piasku tak istotne. Miał w swych zamiarach zatem wywiązać się z umowy. Ichirou może nie był przykładem najszlachetniejszych osób, która zawsze dotrzymuje swych słów, ale z drugiej strony nie był też idiotą. Wiedział, co i kiedy mu się bardziej opłaca i w tym przypadku spełnienie wymogów kruczowłosego było bardziej opłacalne. Nie było potrzeby, by po pokonaniu wroga szukać zaraz kolejnego.
- Nie, zaatakowali wyłącznie Sabaku. Chyba od zawsze żywili wobec nas nienawiść. Wszyscy ci kościani barbarzyńcy kochają wojnę, więc pod wodzą poprzedniego, bardzo agresywnego przywódcy musiało do takiej dojść. Nie potrzebował powodów do wydania rozkazów, ale pewnie w tym wszystkim odgrywał rolę fakt, że podobała mu się liderka innego szczepu i chciał mieć ją tylko dla siebie. - Asahi nie musiał wyjawiać takich detali, ale mimo wszystko uznał, że udzielenie ich nie ma żadnej szkody dla szczepu. Była to dobra okazja, by pokazać, że nie ma przed Muraiem żadnych tajemnic i jest skory do współpracy. Najwyraźniej przyniosło to wkrótce rezultat, ponieważ specyficzny wojownik postanowił użyczyć swojej siły w nadchodzącej bitwie.
- Świetnie. Uznaję w takim razie umowę za przyjętą i zobowiązująca obie strony do ustalonych warunków. A teraz przyspieszmy nieco tempa, jeszcze trochę drogi przed nami - powiedział na koniec, kończąc tym samym temat wojny na obecną chwilę. Wkrótce mieli znaleźć się w Sabishi, a Ichirou czuł, że do rozstrzygnięcia konfliktu na pustyni jest coraz bliżej. Ze swojej strony uczynił praktycznie wszystko, co tylko mógł. Zrobił zapewne znacznie więcej, niż oczekiwał od niego sam lider. Pozostało więc wrócić do grona swoich pobratymców i tam przygotować się na nieuniknione.
[zt]
- Nie, zaatakowali wyłącznie Sabaku. Chyba od zawsze żywili wobec nas nienawiść. Wszyscy ci kościani barbarzyńcy kochają wojnę, więc pod wodzą poprzedniego, bardzo agresywnego przywódcy musiało do takiej dojść. Nie potrzebował powodów do wydania rozkazów, ale pewnie w tym wszystkim odgrywał rolę fakt, że podobała mu się liderka innego szczepu i chciał mieć ją tylko dla siebie. - Asahi nie musiał wyjawiać takich detali, ale mimo wszystko uznał, że udzielenie ich nie ma żadnej szkody dla szczepu. Była to dobra okazja, by pokazać, że nie ma przed Muraiem żadnych tajemnic i jest skory do współpracy. Najwyraźniej przyniosło to wkrótce rezultat, ponieważ specyficzny wojownik postanowił użyczyć swojej siły w nadchodzącej bitwie.
- Świetnie. Uznaję w takim razie umowę za przyjętą i zobowiązująca obie strony do ustalonych warunków. A teraz przyspieszmy nieco tempa, jeszcze trochę drogi przed nami - powiedział na koniec, kończąc tym samym temat wojny na obecną chwilę. Wkrótce mieli znaleźć się w Sabishi, a Ichirou czuł, że do rozstrzygnięcia konfliktu na pustyni jest coraz bliżej. Ze swojej strony uczynił praktycznie wszystko, co tylko mógł. Zrobił zapewne znacznie więcej, niż oczekiwał od niego sam lider. Pozostało więc wrócić do grona swoich pobratymców i tam przygotować się na nieuniknione.
[zt]
0 x
Re: Szlak transportowy
Info MG: 1. Standardowo opisz sobie drogę, jakby to była zwykła podróż przez szlak transportowy.
2. Możesz także dla własnej wygody wymyślić informacje odnośnie misji (wioska, klasztor i kapłan). Jeśli nie, będą bezimienne lub sam napomknę o informacjach które już znasz w celu lepszego zrozumienia tekstu.
2. Możesz także dla własnej wygody wymyślić informacje odnośnie misji (wioska, klasztor i kapłan). Jeśli nie, będą bezimienne lub sam napomknę o informacjach które już znasz w celu lepszego zrozumienia tekstu.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Sasame i 7 gości