Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Przed wejściem trójki do karczmy
Trzeba było przyznać, że niestety młodzieniec nie miał szczęścia przy swoich poszukiwaniach. Raz po raz przeczesywał ulice osady jednak bezowocnie. Nieświadomie widział nawet Hikari'ego. Nie zwrócił jednak na niego uwagi, gdyż nie miał pojęcia że może mieć on jakikolwiek związek z jego celem. Po Ichirou niestety nie było żadnego śladu zupełnie jakby zapadł się pod ziemię, mimo wszystko miał zamiar zachować trochę dyskrecji i nie dobijać się do domostw, a skoro nie był w stanie w jakikolwiek sposób go zlokalizować to albo miał niewiarygodnego pecha albo po prostu siedział gdzieś poza jego zasięgiem. Zniechęcony chodzeniem pół dnia w bezowocnych poszukiwaniach wszedł do karczmy, by cokolwiek zamówić. Nie było najmniejszego sensu kontynuować po zmroku, chociaż ulice posiadały oświetlenie w postaci lampionów. Shinji stwierdził najzwyczajniej w świecie, że jeśli Ichirou nadal przebywa w osadzie to jest w jakimś domu i śpi. Istniał także mały cień szansy na to, że będzie w tym miejscu gdyż nawet nie zadał sobie trudu by je sprawdzić. Niestety go nie było, a zamiast tego zastał grubą imprezę, która go nie zrażała. Wręcz przeciwnie odwracała uwagę na tyle skutecznie, że nie zwracał na siebie jakiejkolwiek uwagi. Młody Uchiha usadowił się wygodnie w kącie zamawiając jakiś sok oraz ramen. Knajpa znajdowała się w prowincji słynącej z dobrego jadła jednak tym razem postawił na coś sprawdzonego zamiast testować jedzenie. Trzeba było oddać honory. Ramen było wyśmienite, a smak soku ze świeżych owoców tylko dopełniał tego przepięknego obrazu dla podniebienia.
Po wejściu trójki do karczmy
Minęło całkiem sporo czasu i szczęście się do niego wreszcie uśmiechnęło. Impreza panująca już od jego wejścia zaczęła lekko dogadać. Ludzie powoli zbierali się do domów lub dopijali ostatnie kufle piwa. W pewnym momencie otworzyły się drzwi i jego oczom ukazała się osoba, którą poszukiwał. Ichirou z rodu Sabaku nie był jednak sam co komplikowało trochę sytuację. Razem z nim do środka weszła jakaś dziewczyna oraz o dziwo osoba, którą mijał na ulicy. W jego głowie od razu zaświeciła się pewna lampka, a była to świadomość błędu, który popełnił. Gdyby od razu zagadał zaoszczędziłby masę czasu, a tak stracił jakieś 1,5h siedząc w karczmie... Nie miał się jednak zamiaru rozczulać, zamiast tego potrzebował planu jak podejść do osób, które usiadły przy stoliku. Nie mógł tego zrobić bez niczego, ryzykowałby tym samym walkę lub wyszedł po prostu na idiotę. Musiał czymś zaintrygować swoich rozmówców, a moment ten nadszedł szybciej niż się spodziewał. Rozpoczęli oni rozmowę, którą był w stanie dokładnie usłyszeć pomimo głośno zachowującego się towarzystwa. Moment w którym stał od stołu rozpoczął się podczas wypowiedzi Hikariego, a pojawił się dokładnie z końcem jego słów. Szedł od strony jego pleców tym samym nie rozpraszając jego uwagi jednak pozostała dwójka zapewne zdążyła go już zauważyć.
- Cóż być może ja wam przybliżę jakiej to wysokiej rangi sprawy są na barkach waszego towarzysza?
Z każdym słowem na jego twarzy malował się obraz coraz większego chytrego uśmieszku. Zdawał sobie doskonalę sprawę, że zaintrygował osoby siedzące przed nim, ale przecież właśnie o to chodziło. Nie mogli go także uznać za jakiegoś pierwszego lepszego pijaczka, gdyż styl jego wypowiedzi wskazywał na trzeźwość umysłu. W przeciwnym wypadku mógłby tylko zrobić z siebie idiotę, a tak proszę idealne otwarcie tak jak Shinji miał w zwyczaju. Gdy podejmował jakiekolwiek decyzje były one zazwyczaj dobrze przemyślanym planem. W tym wypadku było nie inaczej. Z racji, że rozpoznał wśród nich jedną z osób, którą widział na ulicy wolał po prostu nie ryzykować zauważenia przez nią, gdyż mogliby wyciągnąć jakieś negatywne wnioski na jego temat, a teraz w przypadku bezpośredniego kontaktu chcąc nie chcąc musieli podjąć z nim przynajmniej krótką rozmowę. Spodziewał się raczej zainteresowania jego słowami, bo nawet jeśli uznaliby go za szpiega lub zabójcę lepiej w pierwszej kolejności dowiedzieć się ile tak naprawdę wiesz na ich temat, a dopiero potem podjąć jakiekolwiek działania choćby i prowadzące do bezpośredniego starcia. Liczył jednak, że aż do podjęcia aż tak drastycznej "interwencji" nie dojdzie. W końcu nie okazał żadnych oznak wrogości, no może po za jawnym podsłuchiwaniem, chociaż z drugiej strony czego mogli się spodziewać siadając jakby nigdy nic w karczmie i rozprawiając o ważnych kwestiach?
0 x
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Chociaż tyle, że dżentelmen również zdecydował się na sake i Ichirou nie wyszedł na jedynego alkoholika, który był zdolny do picia nawet o nieludzkiej porze. Zresztą, brązowowłosy się tym jakoś niespecjalnie przejmował. Przecież i tak robił co chciał, ne? No dobrze, w takim razie po wypowiedzeniu swojej kwestii i nadania rozmowie poważnego tonu, zamienił się w słuch, uważnie obserwując rozmówcę i jego reakcje. Sabaku nie liczył na cud i spodziewał się, że obietnica kruczowłosego obejmowała raczej okres do momentu odzyskania pamięci przez Harumi, ale i tak Hikari nie powiedział nie. To już było coś. Skoro musiał się nad tym poważnie zastanowić, to znaczyło, że w jakiś sposób da się przekonać i wreszcie się zgodzi.
No tak, zainteresował się istotnymi sprawami, o których Asahi wspominał, ale nie chciał dokładniej przytaczać. Dlaczego? Nie widział na ten moment w nim potencjalnego sojusznika. Dlaczego miał go w ogóle ściągać na swoją wojnę? Nie znał go zbyt dobrze, nie miał pojęcia, co potrafi, a do tego wciąż miał kilka obiekcji względem jego persony. To, że wcześniej sobie wytłumaczyli parę spraw i teraz siedzieli przy wspólnym stoliku nie znaczyło, że Ichirou nagle zapomniał o wczorajszej sytuacji i zaczął darzyć go sympatią. Skoro jednak już pytał, władca piasku zdecydował się mu odpowiedzieć i przynajmniej zdawkowo poinformować o rodowym konflikcie. Rzecz w tym, że wstrzymał się przed jakimikolwiek słowami, kątem oka spoglądając na osobnika, który podchodził właśnie do stołu. No świetnie, brakowało jeszcze jakiejś przybłędy. Sabaku już zastanawiał się, w jaki sposób spławić przybysza, ale został wybity z rytmu jego wypowiedzią. Podsłuchiwał rozmowę przy stole, ale to nawet na ten moment nie było tak istotne, bowiem najważniejszą rzeczą był fakt, że osobnik ten twierdził, że zna sytuacje brązowowłosego. Akolita zmarszczył na sekundę brwi, uważniej mu się przyglądając, a potem wrócił do neutralnego, chłodnego wyrazu twarzy. Jedynym sposobem na sprawdzenie, czy blefuje było po prostu pozwolić mu mówić.
- Śmiało, chętnie sam się dowiem - odparł rozkładając ręce na boki, przedstawiając tym samym ni mniej ni więcej, że ma drogę wolną. Ichirou prezentował dość obojętną postawę, ale mimo wszystko z uwagą obserwował przybysza i zamierzał się wsłuchać w jego późniejsze słowa. Chyba nie trzeba wspominać, że w tejże chwili zadawał sobie pytanie, kim do cholery on jest. Wrogiem? Sojusznikiem? Szpiegiem? Błaznem próbującym ściągnąć na siebie chwilę uwagi? Z tym pytaniem wolał jednak odczekać jeszcze trochę. Najpierw należało sprawdzić, czy faktycznie jegomość posiada jakąś wiedzę.
No tak, zainteresował się istotnymi sprawami, o których Asahi wspominał, ale nie chciał dokładniej przytaczać. Dlaczego? Nie widział na ten moment w nim potencjalnego sojusznika. Dlaczego miał go w ogóle ściągać na swoją wojnę? Nie znał go zbyt dobrze, nie miał pojęcia, co potrafi, a do tego wciąż miał kilka obiekcji względem jego persony. To, że wcześniej sobie wytłumaczyli parę spraw i teraz siedzieli przy wspólnym stoliku nie znaczyło, że Ichirou nagle zapomniał o wczorajszej sytuacji i zaczął darzyć go sympatią. Skoro jednak już pytał, władca piasku zdecydował się mu odpowiedzieć i przynajmniej zdawkowo poinformować o rodowym konflikcie. Rzecz w tym, że wstrzymał się przed jakimikolwiek słowami, kątem oka spoglądając na osobnika, który podchodził właśnie do stołu. No świetnie, brakowało jeszcze jakiejś przybłędy. Sabaku już zastanawiał się, w jaki sposób spławić przybysza, ale został wybity z rytmu jego wypowiedzią. Podsłuchiwał rozmowę przy stole, ale to nawet na ten moment nie było tak istotne, bowiem najważniejszą rzeczą był fakt, że osobnik ten twierdził, że zna sytuacje brązowowłosego. Akolita zmarszczył na sekundę brwi, uważniej mu się przyglądając, a potem wrócił do neutralnego, chłodnego wyrazu twarzy. Jedynym sposobem na sprawdzenie, czy blefuje było po prostu pozwolić mu mówić.
- Śmiało, chętnie sam się dowiem - odparł rozkładając ręce na boki, przedstawiając tym samym ni mniej ni więcej, że ma drogę wolną. Ichirou prezentował dość obojętną postawę, ale mimo wszystko z uwagą obserwował przybysza i zamierzał się wsłuchać w jego późniejsze słowa. Chyba nie trzeba wspominać, że w tejże chwili zadawał sobie pytanie, kim do cholery on jest. Wrogiem? Sojusznikiem? Szpiegiem? Błaznem próbującym ściągnąć na siebie chwilę uwagi? Z tym pytaniem wolał jednak odczekać jeszcze trochę. Najpierw należało sprawdzić, czy faktycznie jegomość posiada jakąś wiedzę.
- //Haru-chan odpisze później, ale mówiła, że chce mieć szansę odpisania przed Shinjim.
0 x
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Na stole przed jasnowłosą położono dziwnie przypalone grzanki i parującą herbatę. Nieco się skrzywiła na te widok, ale uprzejmie podziękowała. Młodzieńcy zamówili alkohol, ale ona nie miała zamiaru pić. Po pierwsze była pora śniadaniowa, a po drugie dopiero niedawno ukończyła 18 lat i nie miała za mocnej głowy. Nigdy nie piła. Wszystko zapowiadało się jak najlepiej. W tradycji japońskiej picie razem sake oznacza zawarcie przyjaźni lub przymierza. Wiedziała, że być może panowie nie zdają sobie z tego sprawy, ale kto wie.. może i u nich się tak zakończy. Spróbowała herbaty i ostatkiem silnej woli oparła się by nie wypluć jej z powrotem. Trunki tu mieli zapewne dobre, ale śniadania - niezbyt. Za to grzanki okazały się całkiem jadalne. A może to po prostu panienka była wybredna?
Wszystko już zapowiadało się tak dobrze, kiedy to nagle brunet wyskoczył z nieprzyjemnym tematem jak Filip z konopi. Szczerze mówiąc nie spodziewała się z jego strony takiej troski. Zaledwie wczoraj nie chciał zostawić jej w rękach nieznajomego mu człowieka, a teraz od tak się jej pozbywał. I jeszcze śmiał stwierdzić, że może go zabraknąć. Spojrzała na niego wściekła. Już chciała wstawać, tupać nóżkami i wykłócać się, ale jego srogie spojrzenie zatrzymało ją. Nigdy tak na nią nie patrzył. Czyżby był teraz zupełnie poważny? Obróciła jedynie obrażona główkę w drugą stronę, przygryzając wargi. Zabraknie? Zabraknie Ichirou? Jak on mógł w ogóle przy niej tak mówić. Gdyby nie było przy nich Hikariego, chłopakowi oberwałoby się porządnie.
Kolejnym ciosem była odpowiedź kruczowłosego. Tak przemyślanej, wymigującej odpowiedzi nie spodziewała się po nim. Po każdym innym tak. Czy zauważył jej zmianę? Nie lubi jej już? W końcu kto lubiłby tak egoistyczną osóbkę. A może po prostu teraz kiedy nie jest już potrzebująca, nie interesuje go? Zaspokoił już swoją potrzebę pomagania innym?
Plany na przyszłość? Dopiero odzyskała wspomnienia, ale nigdy nie miała szczególnych planów. Po prostu chciała cieszyć się każdym dniem, przeżywać przeróżne przygody, doświadczać przyjemności.. Choć kilka następnych dni się na takie nie zapowiadało. Już chciała odpowiedzieć, gdy do stołu podszedł intrygujący młodzieniec. Czujne oczko jasnowłosej zlustrowało go od góry do dołu. Wysoki, przystojny, po ubiorze można było podejrzewać, iż jest shinobi. Szkoda tylko, iż wyglądał na młodszego od niej. Gdyby nie to z pewnością posłałaby mu zalotny uśmiech.
Osobnik mógł być zarówno wrogiem jak i przyjacielem. Zerknęła na reakcję bruneta. Ten też chyba go nie znał. Z jego obojętnego podejścia do sprawy, wywnioskowała brak większego zagrożenia. Zatem napiła się spokojnie herbatki. Ichirou pozwolił mu mówić, sama także umierała z ciekawości czy chłopak ten blefuje, czy może jednak zna prawdę. Postanowiła wziąć sprawę w swoje łapki, gdyż mężczyźni bywają raptowni i nerwowi w takich sytuacjach. Przekonała się o tym wczoraj.
- Wpierw może kulturalnie się sobie przedstawimy? Wolałabym znać imię osoby, która zakłóca nam pogawędkę. I może usiądziesz? Przyciągasz za dużo uwagi - aż jestem zazdrosna. - uśmiechnęła się przyjaźnie i choć cała wypowiedź zawierała nieco pouczający ton, zakończyła ją żartobliwym akcentem. Ale miała racje. Oczy pijanych bywalców skierowane były w stronę ich stolika. Tym razem nie patrzyły ani na jej piękną osobę ani na Hikariego, ale na cały ogół. Widocznie oczekiwali kolejnej bijatyki, podejrzewając iż czarnowłosy młodzieniec szuka u trójki jedynie zaczepki. Zapewne wywnioskowali to z jego chytrego uśmieszka, który i dziewczynie niezbyt przypadł do gustu. Skoro już wymagała przedstawienia się, kultura wymagała by zaczęła od siebie.
- Jestem Harumi. A Ty, nieznajomy-kun? - obdarzyła chłopaka kolejnym, fałszywym uśmiechem, ale jakże wyćwiczonym niemal do perfekcji. Następnie teatralnie oparła głowę o rękę położoną na stole, gotowa do wysłuchania ciekawej opowieści chłopaka. Nie udawała już dobrej, ciepłej osoby. Nie było sensu. Hikari i tak nigdy nie brał jej na poważnie.
Wszystko już zapowiadało się tak dobrze, kiedy to nagle brunet wyskoczył z nieprzyjemnym tematem jak Filip z konopi. Szczerze mówiąc nie spodziewała się z jego strony takiej troski. Zaledwie wczoraj nie chciał zostawić jej w rękach nieznajomego mu człowieka, a teraz od tak się jej pozbywał. I jeszcze śmiał stwierdzić, że może go zabraknąć. Spojrzała na niego wściekła. Już chciała wstawać, tupać nóżkami i wykłócać się, ale jego srogie spojrzenie zatrzymało ją. Nigdy tak na nią nie patrzył. Czyżby był teraz zupełnie poważny? Obróciła jedynie obrażona główkę w drugą stronę, przygryzając wargi. Zabraknie? Zabraknie Ichirou? Jak on mógł w ogóle przy niej tak mówić. Gdyby nie było przy nich Hikariego, chłopakowi oberwałoby się porządnie.
Kolejnym ciosem była odpowiedź kruczowłosego. Tak przemyślanej, wymigującej odpowiedzi nie spodziewała się po nim. Po każdym innym tak. Czy zauważył jej zmianę? Nie lubi jej już? W końcu kto lubiłby tak egoistyczną osóbkę. A może po prostu teraz kiedy nie jest już potrzebująca, nie interesuje go? Zaspokoił już swoją potrzebę pomagania innym?
Plany na przyszłość? Dopiero odzyskała wspomnienia, ale nigdy nie miała szczególnych planów. Po prostu chciała cieszyć się każdym dniem, przeżywać przeróżne przygody, doświadczać przyjemności.. Choć kilka następnych dni się na takie nie zapowiadało. Już chciała odpowiedzieć, gdy do stołu podszedł intrygujący młodzieniec. Czujne oczko jasnowłosej zlustrowało go od góry do dołu. Wysoki, przystojny, po ubiorze można było podejrzewać, iż jest shinobi. Szkoda tylko, iż wyglądał na młodszego od niej. Gdyby nie to z pewnością posłałaby mu zalotny uśmiech.
Osobnik mógł być zarówno wrogiem jak i przyjacielem. Zerknęła na reakcję bruneta. Ten też chyba go nie znał. Z jego obojętnego podejścia do sprawy, wywnioskowała brak większego zagrożenia. Zatem napiła się spokojnie herbatki. Ichirou pozwolił mu mówić, sama także umierała z ciekawości czy chłopak ten blefuje, czy może jednak zna prawdę. Postanowiła wziąć sprawę w swoje łapki, gdyż mężczyźni bywają raptowni i nerwowi w takich sytuacjach. Przekonała się o tym wczoraj.
- Wpierw może kulturalnie się sobie przedstawimy? Wolałabym znać imię osoby, która zakłóca nam pogawędkę. I może usiądziesz? Przyciągasz za dużo uwagi - aż jestem zazdrosna. - uśmiechnęła się przyjaźnie i choć cała wypowiedź zawierała nieco pouczający ton, zakończyła ją żartobliwym akcentem. Ale miała racje. Oczy pijanych bywalców skierowane były w stronę ich stolika. Tym razem nie patrzyły ani na jej piękną osobę ani na Hikariego, ale na cały ogół. Widocznie oczekiwali kolejnej bijatyki, podejrzewając iż czarnowłosy młodzieniec szuka u trójki jedynie zaczepki. Zapewne wywnioskowali to z jego chytrego uśmieszka, który i dziewczynie niezbyt przypadł do gustu. Skoro już wymagała przedstawienia się, kultura wymagała by zaczęła od siebie.
- Jestem Harumi. A Ty, nieznajomy-kun? - obdarzyła chłopaka kolejnym, fałszywym uśmiechem, ale jakże wyćwiczonym niemal do perfekcji. Następnie teatralnie oparła głowę o rękę położoną na stole, gotowa do wysłuchania ciekawej opowieści chłopaka. Nie udawała już dobrej, ciepłej osoby. Nie było sensu. Hikari i tak nigdy nie brał jej na poważnie.
0 x
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Rezultaty wywołane nieoczekiwanym wkroczeniem w środku rozmowy trójki przy stole pokryły się w pełni z tym czego spodziewał się Shinji. Jedyną rzeczą, której nie zakładał była przesadna uwaga skupiona na jego osobie przez całą karczmę. Wszystkie te pijaczki jak i zwykli ludzie najpewniej spodziewali się wielkiej rozróby zainicjowanej jego nieoczekiwanym pojawieniem. W sumie nie mógł się im dziwić w końcu tak to właśnie wyglądało. Nieznajoma osoba podchodzi do stołu zapewne dobrych znajomych zamawiających sake z uśmieszkiem jakby któremuś miała za chwilę przywalić w pysk. Miał jednak trochę szczęścia w tym co robił. Zaraz po słowach Ichirou, które nie wniosły nic nowego oprócz pewnego obrazu tego człowieka odezwała się całkiem ładna kobieta. Na pierwszy rzut oka dbała o siebie i miała jakiś nietypowy styl bycia, który został zaszufladkowany do roli księżniczki zamkniętej w swoim ego. Przynajmniej w taki sposób miał zamiar się w jej kierunku odnosić, gdyż jej lekko pouczający ton został zinterpretowany jakby uważała się za lepszą bądź wyżej postawioną od reszty. Mimo wszystko wykazała się bardzo dobrą spostrzegawczością i trafną oceną sytuacji dlatego też założył, że zalicza się raczej do grupy osób inteligentnych i mogła po prostu stwarzać wokół siebie taką otoczkę. Założenie to wynikało z faktu, że zachowanie księżniczki było cechą charakterystyczną raczej dla mniej inteligentnej części płci pięknej.
Zgodnie z jej prośbą usiadł przy stole tak by cała trójka mogła mieć go w zasięgu wzroku co wiązało się z tym, że nie siedział obok kogokolwiek.
- Faktycznie gdzie moje maniery Harumi-chan. Jestem Shinji.
Zachował się w sposób bardzo uprzejmy wręcz niepodobny do siebie. Zazwyczaj nie był aż tak spięty w kontaktach z innymi ludźmi chociaż po mimice twarzy oraz gestykulacji jedynie bardzo wprawne oko dałoby radę to poznać. Rozejrzał się dookoła obserwując bacznie oczy, które jeszcze przed chwilą były skupione na nim i odczekał chwilę co dawało uczucie wręcz niekończącej się pauzy, której nie sposób było przerwać. Zabieg ten miał wywołać jeszcze większe skupienie jego rozmówców oraz lekko znudzić widownię dookoła. Następnie nachylił się lekko w stronę stołu i zniżonym tonem do poziomu przy którym mogła go usłyszeć wyłącznie trójka w jego sąsiedztwie odparł.
- No jak to Ichirou-kun. Wojna Sabaku z Kaguya, która ma doprowadzić do dominacji twojego klanu. Czyż nie po to się tu zebraliście byś oznajmił im ten fakt?
Cóż... był to lekki strzał w ciemno. Takowy wniosek wysnuł z przebiegu rozmowy, który udało mu się podsłuchać. Wyglądało to jakby osoby siedzące przy nim nie do końca wiedziała jak poważna operacja się szykuje, dlatego istniało całkiem spore prawdopodobieństwo, że zagrał bardzo trafnie. Zresztą w razie czego miał jeszcze jedną nieodkrytą kartę o której istnieniu nie zdawali sobie sprawy na 100% w tym sam Ichirou.
Pozostawało obserwować reakcję osób zgromadzonych przy stole. Postanowił przestać się uśmiechać jakby miał ich w szachu, chytry uśmieszek zastąpił w pełni naturalny jednak zaledwie lekki tak by jego twarz wyrażała pozytywne emocje zamiast kamiennej niewiadomej. Po wyjawieniu informacji, że wie o wojnie trudno było przewidzieć jak się zachowają, chociaż nie zakładał zbyt wielkich problemów ewentualnie ze strony Ichirou, gdyż w jego mniemaniu nieznajoma osoba nie miała prawa o tym wiedzieć. Był w swoim żywiole, odkrył jak wielką frajdę sprawia podsycanie napięcia oraz robienie coraz większej wody z mózgu. Ogromnie spodobało mu się odgrywanie trudnej do rozgryzienia osoby, która zdawała się posiadać ogromną wiedzę na temat otaczającego go świata. W rozmowie tej odnalazł kolejne potwierdzenie dla drogi, którą już od pewnego czasu kroczył. Zdecydowanie organizacja gromadząca informacje była właśnie tym co go na swój sposób podniecało, chociaż nie w sensie fizycznym a jedynie mentalnym wywołując swojego rodzaju podekscytowanie, które z trudem utrzymywał wewnątrz swojego ciała, stojąc się swojego rodzaju uśpionym wulkanem emocji tylko czekającym na moment do erupcji. Moment ten nie mógł nastąpić jednak w tym momencie, nie znał tych ludzi i musiał grać bardzo rozważnie tak by nie walnąć czasem jakiejś głupoty.
Zgodnie z jej prośbą usiadł przy stole tak by cała trójka mogła mieć go w zasięgu wzroku co wiązało się z tym, że nie siedział obok kogokolwiek.
- Faktycznie gdzie moje maniery Harumi-chan. Jestem Shinji.
Zachował się w sposób bardzo uprzejmy wręcz niepodobny do siebie. Zazwyczaj nie był aż tak spięty w kontaktach z innymi ludźmi chociaż po mimice twarzy oraz gestykulacji jedynie bardzo wprawne oko dałoby radę to poznać. Rozejrzał się dookoła obserwując bacznie oczy, które jeszcze przed chwilą były skupione na nim i odczekał chwilę co dawało uczucie wręcz niekończącej się pauzy, której nie sposób było przerwać. Zabieg ten miał wywołać jeszcze większe skupienie jego rozmówców oraz lekko znudzić widownię dookoła. Następnie nachylił się lekko w stronę stołu i zniżonym tonem do poziomu przy którym mogła go usłyszeć wyłącznie trójka w jego sąsiedztwie odparł.
- No jak to Ichirou-kun. Wojna Sabaku z Kaguya, która ma doprowadzić do dominacji twojego klanu. Czyż nie po to się tu zebraliście byś oznajmił im ten fakt?
Cóż... był to lekki strzał w ciemno. Takowy wniosek wysnuł z przebiegu rozmowy, który udało mu się podsłuchać. Wyglądało to jakby osoby siedzące przy nim nie do końca wiedziała jak poważna operacja się szykuje, dlatego istniało całkiem spore prawdopodobieństwo, że zagrał bardzo trafnie. Zresztą w razie czego miał jeszcze jedną nieodkrytą kartę o której istnieniu nie zdawali sobie sprawy na 100% w tym sam Ichirou.
Pozostawało obserwować reakcję osób zgromadzonych przy stole. Postanowił przestać się uśmiechać jakby miał ich w szachu, chytry uśmieszek zastąpił w pełni naturalny jednak zaledwie lekki tak by jego twarz wyrażała pozytywne emocje zamiast kamiennej niewiadomej. Po wyjawieniu informacji, że wie o wojnie trudno było przewidzieć jak się zachowają, chociaż nie zakładał zbyt wielkich problemów ewentualnie ze strony Ichirou, gdyż w jego mniemaniu nieznajoma osoba nie miała prawa o tym wiedzieć. Był w swoim żywiole, odkrył jak wielką frajdę sprawia podsycanie napięcia oraz robienie coraz większej wody z mózgu. Ogromnie spodobało mu się odgrywanie trudnej do rozgryzienia osoby, która zdawała się posiadać ogromną wiedzę na temat otaczającego go świata. W rozmowie tej odnalazł kolejne potwierdzenie dla drogi, którą już od pewnego czasu kroczył. Zdecydowanie organizacja gromadząca informacje była właśnie tym co go na swój sposób podniecało, chociaż nie w sensie fizycznym a jedynie mentalnym wywołując swojego rodzaju podekscytowanie, które z trudem utrzymywał wewnątrz swojego ciała, stojąc się swojego rodzaju uśpionym wulkanem emocji tylko czekającym na moment do erupcji. Moment ten nie mógł nastąpić jednak w tym momencie, nie znał tych ludzi i musiał grać bardzo rozważnie tak by nie walnąć czasem jakiejś głupoty.
0 x
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
~ Obcy ~
Chłopak mocno się zdziwił słysząc słowa zza jego pleców. Było to mocno nieoczekiwane, a dodatkowo chciał odpowiedzieć na jedno z jego pytań zadanych. Jakie ważne sprawy? Podobno coś o tym wiedział i był gotów o tym mu opowiedzieć. No cóż czy to prawda, czy też kłamstwo nie wiedział, ale nie zaszkodzi wysłuchać tym bardziej, że Ichirou podzielał jego zdanie. Był on obecny i mógł potwierdzić, albo też zaprzeczyć opowieści nieznajomego. W przypadku zaprzeczenia nie było dla niego więcej miejsca przy tym stole. Przybysz usiadł tak, aby móc być na widoku każdej wcześniej obecnej osoby. Z drugiej strony skąd Hikari miał mieć pewność, że oni się nie znają, a to tylko jakaś większa gra? Nie mógł odrzucać takiej możliwości całkowicie. Musiał wiedzieć, że był też stale obserwowany przez szczep z pewnością. Skoro rodzice tak łatwo wiedzieli co on robił, tym bardziej szczep. Mogą mieć podejrzenia w wykorzystaniu go w planie zdrady gałęzi. Wtedy też odezwała się Harumi, której wypowiedź była inna niż jakakolwiek do tej pory. Ton oraz sama wypowiedź. Widać było po nim lekkie zdziwienie tym faktem, ale nie miał zamiaru się przez to rozpraszać. To mogła być kolejna istotna rozmowa tego przeciągającego się dnia i musiał analizować fakty najszybciej jak to tylko możliwe. Chociaż dla niego był ranek, pozbawiony całkowicie snu czuł się jakby nie nastał nowy dzień. Młodzieniec po uwadze dziewczyny postanowił się przedstawić z imienia, a to samo miał zamiar zrobić i on. Nie chciał pozostać jako jedyny bezimienny.
- Ja jestem Hikari. Mam nadzieję, że miło poznać.
Więc przyszedł czas na konkrety. Odczekał chwilę, na co Hikari nie zwracał uwagi. Patrzył na Ichirou, gdyż chciał zobaczyć jego pierwszą reakcję. Dla niego było to wszystko jedno, interesowały go fakty, które o ile są prawdziwe okazały się nadzwyczaj ciekawe. Szybko analizował fakty i dostrzegał dla siebie okazję pewną. Wszystko w celu złączenia szczepu. Jego gałąź zazwyczaj była dosyć agresywna i brutalna. Wojnę uwielbiali, a co jakby namówić na wybranie się na taką? Kaguya... Zamieszkują Atsui i umieją posługiwać się kośćmi, on posługujący się piaskiem musiałby być z Sabaku, jednak wpierw przed wszystkim czy jego słowa były prawdziwe.
- Potwierdzasz to co powiedział, czy już możemy go żegnać?
- Ja jestem Hikari. Mam nadzieję, że miło poznać.
Więc przyszedł czas na konkrety. Odczekał chwilę, na co Hikari nie zwracał uwagi. Patrzył na Ichirou, gdyż chciał zobaczyć jego pierwszą reakcję. Dla niego było to wszystko jedno, interesowały go fakty, które o ile są prawdziwe okazały się nadzwyczaj ciekawe. Szybko analizował fakty i dostrzegał dla siebie okazję pewną. Wszystko w celu złączenia szczepu. Jego gałąź zazwyczaj była dosyć agresywna i brutalna. Wojnę uwielbiali, a co jakby namówić na wybranie się na taką? Kaguya... Zamieszkują Atsui i umieją posługiwać się kośćmi, on posługujący się piaskiem musiałby być z Sabaku, jednak wpierw przed wszystkim czy jego słowa były prawdziwe.
- Potwierdzasz to co powiedział, czy już możemy go żegnać?
0 x
Cause i'm the real fire.
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Pozostała dwójka również zainteresowała się przybyszem, co właściwie nie było tak dziwne, biorąc pod uwagę jego nietypowe wejście. Nieznajomy osobnik zapewne lubił ściągać na siebie uwagę, bo nawet jeśli coś wiedział na temat brązowowłosego i spraw jego szczepu, to mógł o tym poinformować zupełnie inaczej. Ale nie, najwyraźniej chciał się zabawić, co dało się zrozumieć. Jeżeli Ichirou miałby nad kimś faktyczną przewagę tego rodzaju, to również wykorzystałby ją w iście efekciarskim stylu, z cwaniackim uśmiechem na twarzy. Niestety w tej sytuacji to Sabaku był w gorszym położeniu, nie wiedząc nic absolutnie na temat czarnowłosego osobnika. Widział go pierwszy raz, więc było oczywiste, że miał wobec niego sporo podejrzeń.
Zamienił się w słuch, odczekując spokojnie, aż pozostali wymienili się kurtuazjami. Na ten moment były one zbędne i jedynie odkładały w czasie moment, w którym Ichirou miał przekonać się, czy ma do czynienia jedynie z blefem, czy też z czymś więcej. Na chwilę jedynie zwrócił uwagę na słowa Haru-chan, która nieco ujawniła swój charakterek. Słysząc jej komentarz, uśmiechnął się na w lekkim rozbawieniu. Tak, to była ta rozpieszczona Truskaweczka, którą znał. Wracając jednak do sedna sprawy, reszcie doczekał się i Shinji - bo tak się przedstawił - wyjaśnił treściwie, ale w stu procentach zgodnie z prawdą sprawy rodu złotookiego akolity. Sabaku potrzebował krótkiej chwili, by zastanowić się nad tym, w jaki sposób odpowiedzieć. To, że znał pewne fakty nie wskazywały w żaden sposób, kim był tajemniczy jegomość i po której ze stron konfliktu potencjalnie się znajdował.
- Może jeszcze posiedzieć z nami - odrzekł po kilku sekundach do Hikariego, tym samym potwierdzając prawdomówność przybyłego przed chwilą młodzieńca. Zaraz po tym zwrócił się do Shinjiego, uważnie go obserwując.
- No dobrze, ale chyba nie przyszedłeś tu jedynie zabłysnąć wiedzą, nieprawdaż? Byłbym więc wdzięczny za informację, kim jesteś i co cię tutaj sprowadza. Jak sam się domyślasz, mam problem z odpowiednim ustosunkowaniem się do twojej osoby. Skoro tyle o mnie wiesz, musisz być zapewne sojusznikiem lub wrogiem. A skoro nigdy nawet o tobie nie słyszałem, to na ten moment skłaniałbym się raczej ku tej drugiej opcji... A więc? - Przechylił głowę na bok, obdarowując czarnowłosego osobnika chłodnym spojrzeniem bursztynowych oczu. W oczywisty sposób dawał mu szansę na wyjaśnienie powodów swojej obecności.
Zamienił się w słuch, odczekując spokojnie, aż pozostali wymienili się kurtuazjami. Na ten moment były one zbędne i jedynie odkładały w czasie moment, w którym Ichirou miał przekonać się, czy ma do czynienia jedynie z blefem, czy też z czymś więcej. Na chwilę jedynie zwrócił uwagę na słowa Haru-chan, która nieco ujawniła swój charakterek. Słysząc jej komentarz, uśmiechnął się na w lekkim rozbawieniu. Tak, to była ta rozpieszczona Truskaweczka, którą znał. Wracając jednak do sedna sprawy, reszcie doczekał się i Shinji - bo tak się przedstawił - wyjaśnił treściwie, ale w stu procentach zgodnie z prawdą sprawy rodu złotookiego akolity. Sabaku potrzebował krótkiej chwili, by zastanowić się nad tym, w jaki sposób odpowiedzieć. To, że znał pewne fakty nie wskazywały w żaden sposób, kim był tajemniczy jegomość i po której ze stron konfliktu potencjalnie się znajdował.
- Może jeszcze posiedzieć z nami - odrzekł po kilku sekundach do Hikariego, tym samym potwierdzając prawdomówność przybyłego przed chwilą młodzieńca. Zaraz po tym zwrócił się do Shinjiego, uważnie go obserwując.
- No dobrze, ale chyba nie przyszedłeś tu jedynie zabłysnąć wiedzą, nieprawdaż? Byłbym więc wdzięczny za informację, kim jesteś i co cię tutaj sprowadza. Jak sam się domyślasz, mam problem z odpowiednim ustosunkowaniem się do twojej osoby. Skoro tyle o mnie wiesz, musisz być zapewne sojusznikiem lub wrogiem. A skoro nigdy nawet o tobie nie słyszałem, to na ten moment skłaniałbym się raczej ku tej drugiej opcji... A więc? - Przechylił głowę na bok, obdarowując czarnowłosego osobnika chłodnym spojrzeniem bursztynowych oczu. W oczywisty sposób dawał mu szansę na wyjaśnienie powodów swojej obecności.
0 x
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Wyglądało na to, że wstrzelił się idealnie. Co prawda posiadał potrzebną wiedzę, ale doza ryzyka zawsze istniała i miło było zauważyć, że faktycznie odniósł jak najbardziej pozytywne rezultaty. Nie dał się jednak ponieść emocjom i nadal mówił przytłumionym głosem. Patrząc po tym z jaką łatwością przyszło mu podsłuchanie rozmowy osób siedzących przy nim wziął poprawkę na pewną dozę prawdopodobieństwa, że równie dobrze ktoś inny może robić dokładnie to samo.
- Cóż przybywam jako wysłannik organizacji zwanej Krukami. Ciekawi mnie czy ją kojarzysz, ale zanim cokolwiek powiesz mam dla ciebie wiadomość. W sumie są to swojego rodzaju gratulacje gdyż zostałeś ojcem. Najwidoczniej nie zabezpieczyłeś się stosownie i wpadłeś. Z pozdrowieniami od lidera.
Taka informacja mogła wywołać pewnego rodzaju szok oraz pogardliwe spojrzenie w jego kierunku zwłaszcza od strony Harumi. W sumie takiego rezultatu się właśnie spodziewał. Nic do Ichirou jednak nie miał po prostu dostał zadanie przekazania tej nowiny i je wypełnił. Nie było w tym niczego zawistnego, chociaż zakładał, że niestety takowy efekt może zostać uzyskany.
- Cóż pozostała jeszcze kwestia bycia sojusznikiem lub wrogiem. To już zależy tylko od ciebie. Mogę zdradzić, że uzyskałem za zadanie ci pomóc, ale jeśli odmówisz osoba tak rozsądna jak założyciel organizacji może stwierdzić, że większe profity uzyska wspierając Kaguyów więc polecałbym rozsądnie podejść do propozycji.
W głębi ducha Shinji czuł, że ma już Ichirou w garści. Nie chciał dla niego źle nic z tych rzeczy, po prostu jego propozycja wydawała się nie do odrzucenia. Dlaczego jego rozmówca miałby odrzucać wyjątkowo propozycję uzyskania sojusznika za darmo? Jedynym powodem byłby brak zaufania, aczkolwiek takowe mógłby zbudować odpowiadając na mniej natrętne pytania. Jego uwaga skupiła się teraz głównie na Hikarim i Harumi. Miał zamiar z mimiki ich twarzy oraz słów wyczytać reakcję na wiadomość o tym, że Ichirou został ojcem być może nieco za późno. Cóż jeśli tak to jego strata. Następnie powrócił wzrokiem ponownie do członka klanu Sabaku wyczekując jego odpowiedzi. Pozostawało mieć nadzieję, że nie będzie musiał go zbytnio namawiać. Spodziewał się raczej pytania co chce za udzielenie pomocy. Ewentualnie jakieś doprecyzowanie odnośnie organizacji. Jakieś ogólniki mógł zdradzić jednak zasady jej funkcjonowania był gotów zabrać ze sobą do grobu, chociaż tak naprawdę zbyt dużo nie wiedział. Trzeba było przyznać, że lider dobrze się zabezpieczył. Wysłał go na wojnę z minimalną ilością informacji, które i tak gdyby wyszły na światło dziennie i zrobiłyby zbyt wiele szkód...
- Cóż przybywam jako wysłannik organizacji zwanej Krukami. Ciekawi mnie czy ją kojarzysz, ale zanim cokolwiek powiesz mam dla ciebie wiadomość. W sumie są to swojego rodzaju gratulacje gdyż zostałeś ojcem. Najwidoczniej nie zabezpieczyłeś się stosownie i wpadłeś. Z pozdrowieniami od lidera.
Taka informacja mogła wywołać pewnego rodzaju szok oraz pogardliwe spojrzenie w jego kierunku zwłaszcza od strony Harumi. W sumie takiego rezultatu się właśnie spodziewał. Nic do Ichirou jednak nie miał po prostu dostał zadanie przekazania tej nowiny i je wypełnił. Nie było w tym niczego zawistnego, chociaż zakładał, że niestety takowy efekt może zostać uzyskany.
- Cóż pozostała jeszcze kwestia bycia sojusznikiem lub wrogiem. To już zależy tylko od ciebie. Mogę zdradzić, że uzyskałem za zadanie ci pomóc, ale jeśli odmówisz osoba tak rozsądna jak założyciel organizacji może stwierdzić, że większe profity uzyska wspierając Kaguyów więc polecałbym rozsądnie podejść do propozycji.
W głębi ducha Shinji czuł, że ma już Ichirou w garści. Nie chciał dla niego źle nic z tych rzeczy, po prostu jego propozycja wydawała się nie do odrzucenia. Dlaczego jego rozmówca miałby odrzucać wyjątkowo propozycję uzyskania sojusznika za darmo? Jedynym powodem byłby brak zaufania, aczkolwiek takowe mógłby zbudować odpowiadając na mniej natrętne pytania. Jego uwaga skupiła się teraz głównie na Hikarim i Harumi. Miał zamiar z mimiki ich twarzy oraz słów wyczytać reakcję na wiadomość o tym, że Ichirou został ojcem być może nieco za późno. Cóż jeśli tak to jego strata. Następnie powrócił wzrokiem ponownie do członka klanu Sabaku wyczekując jego odpowiedzi. Pozostawało mieć nadzieję, że nie będzie musiał go zbytnio namawiać. Spodziewał się raczej pytania co chce za udzielenie pomocy. Ewentualnie jakieś doprecyzowanie odnośnie organizacji. Jakieś ogólniki mógł zdradzić jednak zasady jej funkcjonowania był gotów zabrać ze sobą do grobu, chociaż tak naprawdę zbyt dużo nie wiedział. Trzeba było przyznać, że lider dobrze się zabezpieczył. Wysłał go na wojnę z minimalną ilością informacji, które i tak gdyby wyszły na światło dziennie i zrobiłyby zbyt wiele szkód...
0 x
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Jasnowłosa słuchała uważnie rozmowy, nie wtrącając swoich trzech groszy. Widząc wcześniejszą chłopaka co do tej jego "wojny", postanowiła, że nie będzie mu przeszkadzać. Niech zna jej dobroć. Chociaż wyglądało na to, że bez jej kontroli wpakował się w jakieś konkretne gówno. Organizacje? Przecież z takimi lepiej nie zaczynać. O ile wcześniejsze informacje zaspakajały jedynie jej ciekawość, nastąpiła rzecz dotykająca też innych sfer. Przez chwile myślała, że się przesłyszała. Ojcem? Ojcem?! OJCEM?! Dłonie dziewczyny mimowolnie zacisnęły się w piąstki. Nie wiedziała co bardziej ją teraz zabolało. Fakt iż przespał się z jakąś dziewoją? Czy to iż ten głupek został ojcem. O nie. Idzie na wojnę? W porządku. Zostawia ją samą? No ujdzie. Ma zginąć? Skoro jest samobójcą, niech mu będzie. Zabawia się z biednymi kobietami? Tego było już za dużo. Wiadomość ta przelała czarę goryczy. Jasnowłosa wstała z miejsca, posyłając brunetowi mordercze spojrzenie.
- T-ty...- próbowała wybrać jedno z tysiąca wyzwisk jakie przychodziły jej teraz do głowy. Miała gdzieś, że patrzą na nią ludzie, Hikari i ten obcy młodzieniec. Chwyciła pierwsze co miała pod ręką, a był to kubek z ciepłą herbatą. Chwile później leciał już w stronę bruneta. A co jeśli to była po prostu jego dziewczyna? Albo narzeczona? Małżeństwo z rozsądku? Pomoc w wojnie za wżenienie się do rodziny? A może ją kocha? Jeśli tak to nie miała prawa być zła. W jednym momencie cała złość z niej uszła. W takiej sytuacji była bezradna. Rozluźniła dłonie. I to mężczyźni bywają raptowni?
- Niedobrze mi już od tej rozmowy. - mruknęła cicho do siebie, jakby próbując zatuszować ten krótki wybuch. Gdyby byli sam na sam z pewnością by się na niego rzuciła. Ale kiedy powróciła jej świadomość otaczającego świata, zrozumiała, że zachowała się głupio. Nie chciała tu dłużej zostać. Westchnęła, po czym uśmiechnęła się przyjaźnie do towarzystwa.
- Wybaczcie panowie. Nie przepadam za takimi tematami. Wojny. Klany. To nie moje klimaty. Muszę się przewietrzyć. - ukłoniła się delikatnie, nie zapominając o dobrych manierach. Następnie swobodnym krokiem udała się w stronę drzwi, odprowadzana zszokowanymi spojrzeniami. Pijacy spodziewali się jakieś burdy, ale nie mieli pojęcia, że to ta "ślicznotka" zaatakuje pierwsza. Nie chciała robić scen, po prostu od tak zrobić sobie przerwę od nieprzyjemnej rozmowy. Na zimnym dworze mogła ochłonąć, przemyśleć swoje zachowanie.
- T-ty...- próbowała wybrać jedno z tysiąca wyzwisk jakie przychodziły jej teraz do głowy. Miała gdzieś, że patrzą na nią ludzie, Hikari i ten obcy młodzieniec. Chwyciła pierwsze co miała pod ręką, a był to kubek z ciepłą herbatą. Chwile później leciał już w stronę bruneta. A co jeśli to była po prostu jego dziewczyna? Albo narzeczona? Małżeństwo z rozsądku? Pomoc w wojnie za wżenienie się do rodziny? A może ją kocha? Jeśli tak to nie miała prawa być zła. W jednym momencie cała złość z niej uszła. W takiej sytuacji była bezradna. Rozluźniła dłonie. I to mężczyźni bywają raptowni?
- Niedobrze mi już od tej rozmowy. - mruknęła cicho do siebie, jakby próbując zatuszować ten krótki wybuch. Gdyby byli sam na sam z pewnością by się na niego rzuciła. Ale kiedy powróciła jej świadomość otaczającego świata, zrozumiała, że zachowała się głupio. Nie chciała tu dłużej zostać. Westchnęła, po czym uśmiechnęła się przyjaźnie do towarzystwa.
- Wybaczcie panowie. Nie przepadam za takimi tematami. Wojny. Klany. To nie moje klimaty. Muszę się przewietrzyć. - ukłoniła się delikatnie, nie zapominając o dobrych manierach. Następnie swobodnym krokiem udała się w stronę drzwi, odprowadzana zszokowanymi spojrzeniami. Pijacy spodziewali się jakieś burdy, ale nie mieli pojęcia, że to ta "ślicznotka" zaatakuje pierwsza. Nie chciała robić scen, po prostu od tak zrobić sobie przerwę od nieprzyjemnej rozmowy. Na zimnym dworze mogła ochłonąć, przemyśleć swoje zachowanie.
0 x
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
~ Ojczulek ~
Hikari nie wiedział co przed nim nastąpi. Do tej pory mimo niespodziewanego gościa rozmowa była całkiem spokojna. historia o wojnie nieznajomego została potwierdzona, więc jednak, był miło widzianym gościem przez młodzieńca. Mogli mieć wspólne interesy, które już kręciły się Hikariemu po głowie, ale padło ciekawe pytanie. Kim on jest? Za wroga go nie uważał od początku, bo po co miałby tutaj przychodzić, gdzie nie znajdzie nikogo przychylnego do robienia burdy. Nie było lubiane jak robili to obcy i nikt z środka takiemu by nie pomógł, a więc to by było samobójstwo. Szybsze czy też krótsze. Kolejne informacje, które przekazał były zaskakujące. Jakaś organizacja Kruki, o której nigdy nie słyszał, co też nie było dziwne. Nie interesował się takimi sprawami, a jedyna do jakiej mógł przystąpić to była ta chroniąca porządku tego świata i w której służył. Shinsengumi. Ktoś tutaj najwidoczniej przeskrobał bardziej niż nawet w pierwszej chwili mógł sobie Hikari pomyśleć. Informacja o ojcostwie go zdziwiła, ale nic do tego mu nie było, to nie jego życie. Widział za to, że zabolało to Harumi, która zareagowała gwałtownie rzucając go kubkiem herbaty. Nie rozumiał jakie relacje między nimi, ale domyślał się po tym, że coś ich łączyło, a on zrobił jakiś skok w bok podczas jej nieobecności. Jego też zapełniło to smutkiem, nie lubił widzieć jej smutnej. Zaraz potem uspokoiła się i wyszła stąd. Nie miał zamiaru zostawiać jej samej, a lepiej będzie jak ta dwójka sobie podyskutuje, więc postanowił udać się za nią.
- Widzę, że musicie sobie coś wyjaśnić. A i gratulacje Ichirou.
Szybko wstał od stołu i ruszył w kierunku drzwi za dziewczyną. Nie obchodziło go spojrzenie wszystkich dookoła. Nie chciał zostawiać jej samej w takiej sytuacji. Musiało być jej ciężko.
Dogonił dziewczynę tuż za drzwiami zdejmując ponownie płaszcz i zakładając go jej od tyłu na ramiona z zaskoczenia. Nie chciał aby czuła zimna przynajmniej fizycznego, gdyż na sercu po dowiedzeniu się o zdradzie ukochanego zdecydowanie musiało być jej ciężko. Nie wiedział nawet co powiedzieć w takiej sytuacji. Nie za dobrze znał się na emocjach ludzkich. Podrapał się po włosach z tyłu głowy będąc stremowany niczym dziecko przed pierwszym występem publicznym. To mogło wyglądać lekko zabawnie.
- Nawet nie będę udawać, że wiem co czujesz, ale przepraszam Ciebie. Sam zostałem pochłonięty lekko tymi tematami, które stały się dla mnie ważne i nie zauważyłem nawet co czujesz. Widziałem lekko inne zachowanie, ale nie rozumiałem dlaczego. Jestem beznadziejny w takich sprawach. Martwisz się o niego i tą wojnę prawda?
Stał obok niej patrząc się gdzieś w ziemię. Było mu głupio tak mówić w takiej sytuacji, nawet nie wyobrażał sobie co ona przeżywa. Nie mógł sobie wyobrażać nie czując od dawna emocji, a teraz jak się pojawiają czasem upośledzone.
- Nie chcę abyś była smutna.
Wymamrotał to pod nosem do siebie i niechcący ledwie słyszalnie dla dziewczyny.
- Widzę, że musicie sobie coś wyjaśnić. A i gratulacje Ichirou.
Szybko wstał od stołu i ruszył w kierunku drzwi za dziewczyną. Nie obchodziło go spojrzenie wszystkich dookoła. Nie chciał zostawiać jej samej w takiej sytuacji. Musiało być jej ciężko.
Dogonił dziewczynę tuż za drzwiami zdejmując ponownie płaszcz i zakładając go jej od tyłu na ramiona z zaskoczenia. Nie chciał aby czuła zimna przynajmniej fizycznego, gdyż na sercu po dowiedzeniu się o zdradzie ukochanego zdecydowanie musiało być jej ciężko. Nie wiedział nawet co powiedzieć w takiej sytuacji. Nie za dobrze znał się na emocjach ludzkich. Podrapał się po włosach z tyłu głowy będąc stremowany niczym dziecko przed pierwszym występem publicznym. To mogło wyglądać lekko zabawnie.
- Nawet nie będę udawać, że wiem co czujesz, ale przepraszam Ciebie. Sam zostałem pochłonięty lekko tymi tematami, które stały się dla mnie ważne i nie zauważyłem nawet co czujesz. Widziałem lekko inne zachowanie, ale nie rozumiałem dlaczego. Jestem beznadziejny w takich sprawach. Martwisz się o niego i tą wojnę prawda?
Stał obok niej patrząc się gdzieś w ziemię. Było mu głupio tak mówić w takiej sytuacji, nawet nie wyobrażał sobie co ona przeżywa. Nie mógł sobie wyobrażać nie czując od dawna emocji, a teraz jak się pojawiają czasem upośledzone.
- Nie chcę abyś była smutna.
Wymamrotał to pod nosem do siebie i niechcący ledwie słyszalnie dla dziewczyny.
0 x
Cause i'm the real fire.
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Zachowywał chłód, spokój i wyraźną obojętność na odbierane bodźce, ale tylko do momentu wspomnienia o tym, że jest ojcem. Kuźwa, co? Został zarówno zdezorientowany jak i wzburzony. Nie oszukujmy się, taki lekkoduch jak on nigdy nie zważał na odpowiedzialność w tych kwestiach i z absolutną pewnością nie zamierzał być tatusiem i bawić się w rodzinę.
- No chyba cię jebło... - mruknął cicho, wciąż niedowierzając usłyszanym słowom. Dziecko? Z kim? Potrzebował chwili, by to wszystko przeanalizować i przemyśleć. Oczywiście, że liczył, że to wszystko jest jakimś błędem lub głupim żartem, czy chociażby marną prowokacją. Trudno jednak było na to liczyć, ponieważ chodziło o Kruki. Ta informacja dawała niemalże stuprocentową pewność, że Shinji nie strzelał w ciemno. Nikt z przypadku nie wspomniałby o tym ugrupowaniu, o którym mimo wszystko Ichirou nie wiedział jakoś wiele, ale w zupełności wystarczająco, by mieć świadomość o ich niemałym zasięgu i możliwościach. I jeszcze była mowa o ich liderze. No, kurwa, świetnie. Tylko tego brakowało, by ściągnął uwagę samego przywódcy takiej organizacji, przed którą najwyraźniej nie sposób było się ukryć. Jak go w ogóle tutaj odnalazł? Co prawda opuszczając Tajemniczy Las wysłał krótką notkę do lidera, ale nie informował go o swoich kolejnych punktach wędrówki, których jeszcze wtedy nie był pewien.
Nie było miejsca na dalszą analizę, bo Harumi wtedy wybuchła złością. Kubek poleciał w jego kierunku, a ten zmieszany aktualną sytuacją nie miał na tyle szybkiej reakcji, by uniknąć naczynia. Uchylił się tylko trochę, ale i tak gorący płyn rozlał się na niego, a kubek z hukiem stłukł się na posadzce. Asahi natomiast odskoczył odruchowo z krzesła na wskutek oparzenia. Przynajmniej tyle, że nie był to wrzątek i raczej obeszło się bez poważniejszych obrażeń, ale i tak ze strony młodzieńca pojawiło się syknięcie z bólu i grymas złości. Krzyki krzykami, ale ta rozkapryszona dziewucha przesadziła. Nauczony ostatnimi doświadczeniami, w ostatniej chwili ugryzł się w język, powstrzymując od złośliwych odpowiedzi. Z niezadowoleniem spoglądał na Hortensję, która oznajmiła wyjście.
- Tylko nie zgub się znowu - odrzekł, odprowadzając ją wzrokiem, po czym trochę wzburzony zasiadł ponownie na krześle. Na wypowiedź Hikariego skinął tylko głową. Chociaż tyle, że ten zachowywał spokój. Bieg wydarzeń niekoniecznie mu się podobał, bo jak można było się domyśleć, Terumi wyszedł za Harumi, by zapewne dodać jej otuchy i udzielić ramienia. Ale może to lepiej. Skoro nic się jej nie podoba i znalazła sobie innego ochroniarza, to niech go sobie ma. Sam miał ważniejsze sprawy na głowie. Spojrzał na oblane herbatą ciuchy, co jedynie wprawiło go jeszcze gorszy nastrój. Zaraz potem skierował wzrok na Shinjiego. Naturalne, że władca piasku w tym momencie był niezadowolony, jednakże przybysz podjął istotny temat, którego nie mógł zignorować. Skoro miał szansę na wsparcie ze strony Kruków to grzechem byłoby zaprzepaścić taką szansę. Wyjaśnieniem zaistniałego... nieporozumienia z Haru-chan zajmie się później i najlepiej bez udziału osób trzecich.
- Od kiedy staliście się tak niesubtelni? Na ten moment przynosisz mi więcej problemów niż wsparcia, no ale dobra... Byłbym głupi, nie przyjmując układu. Tylko co chcecie z tego ugrać? Bo w wasz altruizm nie wierzę. - Wracając myślami na główne tory spraw łączących Kruki i interesy Sabaku, był w stanie uwierzyć w słowa Shinjiego i zanegować większe wątpliwości, że jest to jakiś fortel. Miał bowiem już styczność z jednym, wysoko postawionym przedstawicielem tej organizacji, który udzielił mu kilku cennych informacji, mogących przysłużyć się racji szczepu. Chyba już od dłuższego czasu widzieli jakiś interes we wspieraniu władców piasku, choć robili to raczej bardzo subtelnie.
- No chyba cię jebło... - mruknął cicho, wciąż niedowierzając usłyszanym słowom. Dziecko? Z kim? Potrzebował chwili, by to wszystko przeanalizować i przemyśleć. Oczywiście, że liczył, że to wszystko jest jakimś błędem lub głupim żartem, czy chociażby marną prowokacją. Trudno jednak było na to liczyć, ponieważ chodziło o Kruki. Ta informacja dawała niemalże stuprocentową pewność, że Shinji nie strzelał w ciemno. Nikt z przypadku nie wspomniałby o tym ugrupowaniu, o którym mimo wszystko Ichirou nie wiedział jakoś wiele, ale w zupełności wystarczająco, by mieć świadomość o ich niemałym zasięgu i możliwościach. I jeszcze była mowa o ich liderze. No, kurwa, świetnie. Tylko tego brakowało, by ściągnął uwagę samego przywódcy takiej organizacji, przed którą najwyraźniej nie sposób było się ukryć. Jak go w ogóle tutaj odnalazł? Co prawda opuszczając Tajemniczy Las wysłał krótką notkę do lidera, ale nie informował go o swoich kolejnych punktach wędrówki, których jeszcze wtedy nie był pewien.
Nie było miejsca na dalszą analizę, bo Harumi wtedy wybuchła złością. Kubek poleciał w jego kierunku, a ten zmieszany aktualną sytuacją nie miał na tyle szybkiej reakcji, by uniknąć naczynia. Uchylił się tylko trochę, ale i tak gorący płyn rozlał się na niego, a kubek z hukiem stłukł się na posadzce. Asahi natomiast odskoczył odruchowo z krzesła na wskutek oparzenia. Przynajmniej tyle, że nie był to wrzątek i raczej obeszło się bez poważniejszych obrażeń, ale i tak ze strony młodzieńca pojawiło się syknięcie z bólu i grymas złości. Krzyki krzykami, ale ta rozkapryszona dziewucha przesadziła. Nauczony ostatnimi doświadczeniami, w ostatniej chwili ugryzł się w język, powstrzymując od złośliwych odpowiedzi. Z niezadowoleniem spoglądał na Hortensję, która oznajmiła wyjście.
- Tylko nie zgub się znowu - odrzekł, odprowadzając ją wzrokiem, po czym trochę wzburzony zasiadł ponownie na krześle. Na wypowiedź Hikariego skinął tylko głową. Chociaż tyle, że ten zachowywał spokój. Bieg wydarzeń niekoniecznie mu się podobał, bo jak można było się domyśleć, Terumi wyszedł za Harumi, by zapewne dodać jej otuchy i udzielić ramienia. Ale może to lepiej. Skoro nic się jej nie podoba i znalazła sobie innego ochroniarza, to niech go sobie ma. Sam miał ważniejsze sprawy na głowie. Spojrzał na oblane herbatą ciuchy, co jedynie wprawiło go jeszcze gorszy nastrój. Zaraz potem skierował wzrok na Shinjiego. Naturalne, że władca piasku w tym momencie był niezadowolony, jednakże przybysz podjął istotny temat, którego nie mógł zignorować. Skoro miał szansę na wsparcie ze strony Kruków to grzechem byłoby zaprzepaścić taką szansę. Wyjaśnieniem zaistniałego... nieporozumienia z Haru-chan zajmie się później i najlepiej bez udziału osób trzecich.
- Od kiedy staliście się tak niesubtelni? Na ten moment przynosisz mi więcej problemów niż wsparcia, no ale dobra... Byłbym głupi, nie przyjmując układu. Tylko co chcecie z tego ugrać? Bo w wasz altruizm nie wierzę. - Wracając myślami na główne tory spraw łączących Kruki i interesy Sabaku, był w stanie uwierzyć w słowa Shinjiego i zanegować większe wątpliwości, że jest to jakiś fortel. Miał bowiem już styczność z jednym, wysoko postawionym przedstawicielem tej organizacji, który udzielił mu kilku cennych informacji, mogących przysłużyć się racji szczepu. Chyba już od dłuższego czasu widzieli jakiś interes we wspieraniu władców piasku, choć robili to raczej bardzo subtelnie.
0 x
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Po złości przyszedł smutek, a ten przerodził się w ból. Jasnowłosej ciężko było powiedzieć skąd takowy się wziął. Nie wierzyła w miłość. Zresztą nawet jeśli przecież nie zakochałaby się w kimś takim jak Ichirou, prawda? Z pewnością miała jakieś bardziej egoistyczne pobudki, jak na przykład fakt, iż chłopak mógł pożądać kogoś innego niż jej niesamowitej osóbki albo fakt że straci ochroniarza, nawet jeśli ten nie zginie na wojnie. To dlatego próbował ją od siebie odsunąć? Dlatego że ma kogoś i ukrywał to przed nią, żeby nie utracić szans na zabawienie się z nią? Jakby kiedykolwiek istniały. Cieszyła się, że chociaż trochę upokorzyła chłopaka, oblewając go ciepłą wodą. I ma za swoje.
Nagle na jej ramionach pojawił się ponownie ciemny płaszcz. Instynktownie wiedziała, że to kruczowłosy. Odzienie pachniało nim. Wciąż miała co do niego mieszane uczucia. Z początku chciała traktować go inaczej, jak przyjaciela. Teraz obwiniała się o taką naiwność. Przyjaźń? Miłość? Każdy myśli jedynie o sobie. Ichirou o swojej wojnie, a Hikari o "tematach które stały się dla niego ważne". Odwróciła się i objęła tułów chłopaka, wtulając twarzyczkę w jego tors. Był ciepły, co kontrastowało z chłodem poranka. Przez chwile się zawahała. Tak łatwo ją przejrzał? Nawet ona sama przed sobą nie przyznawała się, że martwi się tą całą wojną. Starała się zgrywać obojętną, ale było jej naprawdę ciężko. Przez parę sekund zastanawiała się, czy może mu się zwierzyć. Nie, nie była tego typu osobą. W dodatku nie potrafiła nikomu zaufać, nie teraz kiedy cały świat zdawał się stawać przeciwko niej. Lekko inne zachowanie? Uśmiechnęła się delikatnie, czego nie mógł zauważyć Terumi. Jeszcze nie widział jej prawdziwego zachowania. Uśmiech znikł z jej twarzy, gdy podniosła główkę do góry, patrząc poważnie w oczy chłopakowi.
- Więc spróbuj mnie pocieszyć. - wyszeptała kusząco, po czym bez pytania pocałowała kruczowłosego. Wpierw delikatnie wpijając się w jego słodkie, ciepłe usteczka, z każdą chwilą pogłębiając pocałunek. Jednocześnie naparła na niego swoim drobnym ciałkiem, tak by ten oparł się plecami o ścianę karczmy. Zamknęła oczy, zapominając o wszystkich problemach. Nie chciała o nich myśleć.
Nagle na jej ramionach pojawił się ponownie ciemny płaszcz. Instynktownie wiedziała, że to kruczowłosy. Odzienie pachniało nim. Wciąż miała co do niego mieszane uczucia. Z początku chciała traktować go inaczej, jak przyjaciela. Teraz obwiniała się o taką naiwność. Przyjaźń? Miłość? Każdy myśli jedynie o sobie. Ichirou o swojej wojnie, a Hikari o "tematach które stały się dla niego ważne". Odwróciła się i objęła tułów chłopaka, wtulając twarzyczkę w jego tors. Był ciepły, co kontrastowało z chłodem poranka. Przez chwile się zawahała. Tak łatwo ją przejrzał? Nawet ona sama przed sobą nie przyznawała się, że martwi się tą całą wojną. Starała się zgrywać obojętną, ale było jej naprawdę ciężko. Przez parę sekund zastanawiała się, czy może mu się zwierzyć. Nie, nie była tego typu osobą. W dodatku nie potrafiła nikomu zaufać, nie teraz kiedy cały świat zdawał się stawać przeciwko niej. Lekko inne zachowanie? Uśmiechnęła się delikatnie, czego nie mógł zauważyć Terumi. Jeszcze nie widział jej prawdziwego zachowania. Uśmiech znikł z jej twarzy, gdy podniosła główkę do góry, patrząc poważnie w oczy chłopakowi.
- Więc spróbuj mnie pocieszyć. - wyszeptała kusząco, po czym bez pytania pocałowała kruczowłosego. Wpierw delikatnie wpijając się w jego słodkie, ciepłe usteczka, z każdą chwilą pogłębiając pocałunek. Jednocześnie naparła na niego swoim drobnym ciałkiem, tak by ten oparł się plecami o ścianę karczmy. Zamknęła oczy, zapominając o wszystkich problemach. Nie chciała o nich myśleć.
0 x
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
~ Pocałunek? ~
Chłopak poczuł ramiona obejmujące go wtulone w niego. Oczy lekko rozszerzyły mu się pod tym wpływem ze zdziwienia, ale odwzajemnił gest i przytulił ją do siebie. Zawsze tak samo robił z Yuuhi kiedy ją pocieszał i trochę to pomagało jej ochłonąć. Chwilę przestał myśleć o czymkolwiek, po prostu skupiał się na cieple jakie otrzymywał od dziewczyny. Było to dla niego przyjemne, mimo nieprzyjaznej sytuacji w jakiej to się stało, a następnie stało się coś niespodziewanego. Z pustki wyrwały go słowa dziewczyny, a następnie jej usta na jego ustach i napór ciała na niego sprawiający dotknięcie plecami karczmy. Co prawda to nie był ich pierwszy pocałunek, ale tego zupełnie się nie spodziewał. Zresztą nic nie wiedział o takich sprawach, więc cokolwiek by się nie stało to dla niego byłoby nowością. Zrealizował i przeanalizował dopiero po chwili trwania pocałunku co ona powiedziała. "Więc spróbuj mnie pocieszyć". Mimowolnie oddał trochę pocałunku, ale wiedział, że to nie było sprawiedliwe. Z pewnością nie czułby się z tym dobrze, a wręcz przeciwnie. Pogrążyłoby go takie wykorzystanie dziewczyny, nienawidził ludzi tak robiących i pozbyłby ich się najchętniej z tego świata, dlatego po chwili delikatnie siłą odczepił dziewczynę od siebie tłumacząc się natychmiastowo.
- Przepraszam, ale nie mogę i nie chcę Ciebie wykorzystywać, żadne z nas nie czułoby się z tym dobrze potem. Jesteś smutna tym, że zostałaś zdradzona przez Ichirou, ale to nie powód abyś robiła to samo. Nie pozwolę Tobie zrobić nic głupiego czego będziesz żałować pod wpływem emocji, a takie coś przyniosłoby Tobie więcej bólu niż pocieszenia robione nieszczerze.
Miał mimo to zamiar ją pocieszyć zgodnie z jej prośbą i odsłonił jej włosy, a następnie pocałował ją w czoło delikatnie i powoli. Pocałunek w czoło był gestem oznaczającym opiekuńczość i ochronę, a także pocieszenie kogoś. To też pamiętał. On często był tak całowany przez ojca, nawet ostatnio. Starał wraz z nim włożyć w niego swoje właśnie te emocje, chociaż zapewne nie było to odczuwalne. Po zabraniu ust przytulił ją do siebie ponownie.
- Przepraszam, ale nie mogę i nie chcę Ciebie wykorzystywać, żadne z nas nie czułoby się z tym dobrze potem. Jesteś smutna tym, że zostałaś zdradzona przez Ichirou, ale to nie powód abyś robiła to samo. Nie pozwolę Tobie zrobić nic głupiego czego będziesz żałować pod wpływem emocji, a takie coś przyniosłoby Tobie więcej bólu niż pocieszenia robione nieszczerze.
Miał mimo to zamiar ją pocieszyć zgodnie z jej prośbą i odsłonił jej włosy, a następnie pocałował ją w czoło delikatnie i powoli. Pocałunek w czoło był gestem oznaczającym opiekuńczość i ochronę, a także pocieszenie kogoś. To też pamiętał. On często był tak całowany przez ojca, nawet ostatnio. Starał wraz z nim włożyć w niego swoje właśnie te emocje, chociaż zapewne nie było to odczuwalne. Po zabraniu ust przytulił ją do siebie ponownie.
0 x
Cause i'm the real fire.
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Kiedy już oddawała się przyjemnościom i chciała posuwać się dalej, chłopak odsunął ją od siebie. Otworzyła oczy i spojrzała na niego zdziwiona. Jeszcze nigdy nikt jej nie odmówił. On wykorzystywać ją? Przecież to jasnowłosa zaczęła, próbując odnaleźć w jego ramionach pocieszenie. Miałaby tego żałować? Nigdy raczej nie rozpamiętywała takich spraw. Jedyne czym mogła się martwić, to kompletnym zaprzepaszczenie szans na jakąkolwiek przyjazną relację między nimi. Z przyjaciółmi nie robi się takich niegrzecznych rzeczy. Zresztą teraz kiedy poznał prawdziwą twarz Harumi z pewnością nie będzie chciał jej znać. Zdradzona przez Ichirou? A teraz ona miała niby go zdradzać? Przez chwile nie była pewna co miał na myśli. Pocałował ją w czoło jak młodszą siostrzyczkę. Nie widział w niej kobiety? Duma dziewczyny została podwójnie obrażona. W innym przypadku pocałunek byłby zapewne przyjemny, teraz natomiast kompletnie nie na miejscu. Nie zamierzała się tak szybko poddać. To musiało być jakieś nieporozumienie. Każdy mężczyzna ma swoje potrzeby i żaden nie odmówiłby tak uroczej istocie. Przytulił ją ponownie. Znów mogła poczuć jego przyjemny zapach. Zdecydowanie miała na niego ochotę. Dopiero po dłuższej chwili zrozumiała co Terumi miał na myśli. Zaśmiała się cicho. Sama ta myśl wydawała się bardzo abstrakcyjna. Nawet gdyby kiedykolwiek między nią a złotookim miałoby się coś wydarzyć, z pewnością ani jedno ani drugie nie nadawało się do czegoś zwanego "związkiem". Ponownie podniosła główkę.
- Myślałeś, że jestem z nim? Ichirou prawdopodobnie ma jakąś dziewczynę, kochankę lub nawet żonę. Nie mówiąc o tym, że właśnie został ojcem. - odpowiedziała nadal nieco rozbawiona. Kruczowłosy był taki czysty i niewinny. Uwolniła rączkę z uścisku i przejechała delikatnie paluszkiem po jego wciąż wilgotnych po pocałunku ustach. - I nie będę tego żałować. Z pewnością. Postaram się abyś Ty także. - z każdym słowem zniżała nieco głośność wypowiedzi aż przeszła do szeptu. Następnie jasnowłosa oparła obie dłonie o tors chłopaka, stanęła na palcach, , przybliżając usta do jego uszka.
- Mówiłeś, że nie jesteś najlepszy w tych sprawach. Mogę Cię nauczyć. - wyszeptała ponętnie. Jednocześnie jedna z jej dłoni zaczęła powoli zsuwać się po materiale bluzki w dół. Tym razem czekała na zgodę kruczowłosego. Nikt nie lubi być odepchnięty dwa razy.
- Myślałeś, że jestem z nim? Ichirou prawdopodobnie ma jakąś dziewczynę, kochankę lub nawet żonę. Nie mówiąc o tym, że właśnie został ojcem. - odpowiedziała nadal nieco rozbawiona. Kruczowłosy był taki czysty i niewinny. Uwolniła rączkę z uścisku i przejechała delikatnie paluszkiem po jego wciąż wilgotnych po pocałunku ustach. - I nie będę tego żałować. Z pewnością. Postaram się abyś Ty także. - z każdym słowem zniżała nieco głośność wypowiedzi aż przeszła do szeptu. Następnie jasnowłosa oparła obie dłonie o tors chłopaka, stanęła na palcach, , przybliżając usta do jego uszka.
- Mówiłeś, że nie jesteś najlepszy w tych sprawach. Mogę Cię nauczyć. - wyszeptała ponętnie. Jednocześnie jedna z jej dłoni zaczęła powoli zsuwać się po materiale bluzki w dół. Tym razem czekała na zgodę kruczowłosego. Nikt nie lubi być odepchnięty dwa razy.
0 x
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Początkowo zdawało się, że jego taktyka przyniosła zamierzony skutek i udało mu się uniknąć kłopotliwej bardzo dla niego sytuacji. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z szybszego bicia serca podczas pocałunku, które teraz właśnie zwalniało i mogła to usłyszeć wtulona dziewczyna. Wtedy nieco rozbawionym tonem zaprzeczyła aby byli razem, a ta reakcje z herbatą? W takim wypadku dlaczego się tak zdenerwowała? Może za to, że popełnił jedną z największych zbrodni zostawiając dziewczynę w ciąży? Wcześniej nie przyszło mu to do głowy, nie myślał o jego ocenieniu tylko o zaopiekowaniu się Harumi. Gdzieś w środku siebie był na niego zły, a wtedy poczuł palec na swoich ustach, co go natychmiast przywróciło do obecnej sytuacji. Było to bardzo delikatne i grające mu na zmysłach zwodniczo. Mimo iż nie posiadał tak wykształconych emocji jak normalny człowiek to dalej nim pozostawał pod względem reakcji jego natury jako mężczyzny. Podniecało go to, a on nie chciał się do tego przyznać. Była pewna co chciała zrobić, a także jego argument poprzedniej odmowy całkowicie upadł. Dodatkowo dziewczyna swoim głosem oraz gestami spowodowała w nim falę czerwoności. Wcześniej jak uważał to za przypływ chwili w chęci zemsty nie brał tego na poważnie. Teraz wiedział jak była poważna. Dwie ręce na jego torsie i jedna zjeżdżająca w dół w miejsce już u niego powiększone. Przez moment też chciał zapomnieć o wszystkim i pozwolić się ponieść tym emocjom, ale walczył z tym. Lekko przybliżył się twarzą do dziewczyny z zamkniętymi oczami, a w trakcie drogi stanął otwierając je. Mógł się temu poddać, ale... To nie było odpowiednie.
- Ja... Chciałbym, podobasz mi się i lubię Ciebie, chcę spędzać z Tobą czas, ale na to... Troszkę dla mnie za szybko w dodatku w niewłaściwym miejscu. Wybacz mi.
Powiedział to szczerze. Chociaż nie mówił wiele o sobie i pomijał zazwyczaj to jakie ma zdanie o sobie, ale chłopak miał je zdecydowanie niskie. To było w nim zamknięte gdzieś tam wraz z emocjami, które lekko obudziły się po rozmowie z ojcem. Widać było w jego oczach także smutek nie mogąc spełnić obecnie prośby dziewczyny. Czuć było też jego szybsze bicie serca przez ten czas, a także uaktywnioną chcąc nie chcąc dolną część ciała.
- Ja... Chciałbym, podobasz mi się i lubię Ciebie, chcę spędzać z Tobą czas, ale na to... Troszkę dla mnie za szybko w dodatku w niewłaściwym miejscu. Wybacz mi.
Powiedział to szczerze. Chociaż nie mówił wiele o sobie i pomijał zazwyczaj to jakie ma zdanie o sobie, ale chłopak miał je zdecydowanie niskie. To było w nim zamknięte gdzieś tam wraz z emocjami, które lekko obudziły się po rozmowie z ojcem. Widać było w jego oczach także smutek nie mogąc spełnić obecnie prośby dziewczyny. Czuć było też jego szybsze bicie serca przez ten czas, a także uaktywnioną chcąc nie chcąc dolną część ciała.
0 x
Cause i'm the real fire.
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Już z satysfakcją myślała, że się jej udało. Po rosnącej temperaturze ciała młodzieńca domyśliła się, iż ten już wprawił się w odpowiedni nastrój. Normalnie nikt nie wycofuje się w tym momencie, tymczasem Hikari wciąż posiadał zdrowy rozsądek. Tym razem jego słowa nie zraniły jej wyjątkowo. Były muzyką dla jej uszu, nawet jeśli mogły być jedynie niezgrabnym kłamstwem ze strony chłopaka użytym po to by jej nie obrazić. Nie przejęłaby się nimi, ale spojrzenie kruczowłosego potrafiło wywołać poczucie winy nawet w Harumi. W myślach przywołała jego wcześniejszą odmowę na prośbę Ichiego o zostanie nowym ochroniarzem jasnowłosej, całą złość i smutek jaki wtedy poczuła. Ponownie nachyliła się do jego uszka, aby nie patrzeć mu w oczy.
- Miejsce można z łatwością zmienić, a ja.. mogę zacząć wszystko bardzo powolutku. - kusiła dalej. Delikatny, różowy języczek polizał uszko chłopaka. Miała ochotę go schrupać. Jej tętno przyspieszyło, zaczęła czuć ciepło pomimo mrozu.. Nie mogła zapomnieć tych smutnych oczu. Normalnie nigdy by się tym nie przejęła. Nie miała problemu z ranieniem i wykorzystywaniem osób wokół. Wyglądało na to, że nieważne jakby się starała, nie mogła porzucić wszystkich uczuć. Nie zależnie od powodów Hikariego, nic nie zmieniało faktu iż był dla niej dobry, pomógł jej tyle razy. Cofnęła się do tyłu o krok i obróciła na pięcie. Trudno było jej uwierzyć, że odpuszcza.
- Nie będę Cię zmuszać, ale zostaw mnie samą. Nie będę w stanie się powstrzymać. - powiedziała już normalnym tonem, nawet nie patrząc w stronę kruczowłosego. Na obecny moment powinna zostać sama. W końcu wyszła w takim celu. To że zaatakowała chłopaka było wyłącznie jego winą, nie powinien za nią iść. Zdjęła płaszcz z ramion i podała go Hikariemu, dalej nie odwracając się w jego stronę - jedynie wyciągnęła rękę z odzieniem na bok.
- Weź to i nie bądź dla mnie więcej taki miły. Nie potrzebuję tego. - wypowiedź ta była nieco szorstka. Tak naprawdę dziewczyna chciała w jakiś sposób odepchnąć od siebie młodzieńca. Bała się zranienia. Łatwiej się nie przywiązywać, jeśli ktoś nie daje Ci zbędnych nadziei. Zresztą wciąż była na siebie zła za tą chwilową słabość i coraz bardziej żałowała wypuszczenia swojej przesłodkiej ofiary. Potrzebowała zapełnić pustkę psychiczną chociażby bliskością fizyczną. Skoro chłopak tego nie chciał to nie był w stanie pomóc jej na chwilę obecną.
- Miejsce można z łatwością zmienić, a ja.. mogę zacząć wszystko bardzo powolutku. - kusiła dalej. Delikatny, różowy języczek polizał uszko chłopaka. Miała ochotę go schrupać. Jej tętno przyspieszyło, zaczęła czuć ciepło pomimo mrozu.. Nie mogła zapomnieć tych smutnych oczu. Normalnie nigdy by się tym nie przejęła. Nie miała problemu z ranieniem i wykorzystywaniem osób wokół. Wyglądało na to, że nieważne jakby się starała, nie mogła porzucić wszystkich uczuć. Nie zależnie od powodów Hikariego, nic nie zmieniało faktu iż był dla niej dobry, pomógł jej tyle razy. Cofnęła się do tyłu o krok i obróciła na pięcie. Trudno było jej uwierzyć, że odpuszcza.
- Nie będę Cię zmuszać, ale zostaw mnie samą. Nie będę w stanie się powstrzymać. - powiedziała już normalnym tonem, nawet nie patrząc w stronę kruczowłosego. Na obecny moment powinna zostać sama. W końcu wyszła w takim celu. To że zaatakowała chłopaka było wyłącznie jego winą, nie powinien za nią iść. Zdjęła płaszcz z ramion i podała go Hikariemu, dalej nie odwracając się w jego stronę - jedynie wyciągnęła rękę z odzieniem na bok.
- Weź to i nie bądź dla mnie więcej taki miły. Nie potrzebuję tego. - wypowiedź ta była nieco szorstka. Tak naprawdę dziewczyna chciała w jakiś sposób odepchnąć od siebie młodzieńca. Bała się zranienia. Łatwiej się nie przywiązywać, jeśli ktoś nie daje Ci zbędnych nadziei. Zresztą wciąż była na siebie zła za tą chwilową słabość i coraz bardziej żałowała wypuszczenia swojej przesłodkiej ofiary. Potrzebowała zapełnić pustkę psychiczną chociażby bliskością fizyczną. Skoro chłopak tego nie chciał to nie był w stanie pomóc jej na chwilę obecną.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości