Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"
Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"
Po odpowiedzi chwile zastanawiałam się, jak zareaguje nieznajoma na moje słowa. Z jednej strony byłam ciekawa jej odpowiedzi. Lecz po chwili wreszcie się doczekałam..... To było. Nie. Czy ona mi przed chwilom zaproponowała "porzeczkę". Nie wiedziałam sama czy pożyczyć od nowo poznanej osoby kasę, ponieważ możliwe że później będę miała problemy związane z nią. Lecz co to dla mnie. A muszę przyznać..... Głodna to ja jestem, a tylko troche pożyczę od niej i później oddam. Ej chwileczka, chwileczka. Przecież ja nawet nie wiem, czy drugi raz się spotkamy. Lecz po chwili do naszego stolika podeszła następna kelnerka. Miała długie blond włosy, i wyglądała dosłownie jak modelka..... Ale nie teraz o tym. Pracownica baru przyniosła Heiji, jej zamówione wcześniej ramen. Ja też byłam głodna, a szczerze zapach jedzenia przyciągał. Po chwili kelnerka zadała pytanie, czy coś jeszcze podać zwracając się przy tym w moją stronę. Popatrzałam się niepewnym i pytającym wzrokiem na białowłosą, po czym spojrzałam na kelnerkę z poważnym już wyrazem twarzy.
-Okej..... To ja po proszę także Ramen.
Po odejściu kobiety, zwróciłam uwagę na Heiji.
-Oddam ci pieniądze, jak się następnym razem spotkamy. Okej? Postaram się to zrobić, jak najszybciej.
Po tych słowach zapadła cisza, nie wiedziałam co dalej mówić. Więc zaczęłam rozmyślać nad różnymi sprawami, popijając przy tym wode. Lecz zanim to zaczęłam, powiedziałam w kierunku dziewczyny:
-Smacznego.....
Mówiąc te słowa, patrzałam prosto w oczy kunoichi. Miałam nadzieje że za chwile przyjdzie ta kelnerka z moim zamówieniem, i będę mogła już zaspokoić głód panujący w mym żołądku.
-Okej..... To ja po proszę także Ramen.
Po odejściu kobiety, zwróciłam uwagę na Heiji.
-Oddam ci pieniądze, jak się następnym razem spotkamy. Okej? Postaram się to zrobić, jak najszybciej.
Po tych słowach zapadła cisza, nie wiedziałam co dalej mówić. Więc zaczęłam rozmyślać nad różnymi sprawami, popijając przy tym wode. Lecz zanim to zaczęłam, powiedziałam w kierunku dziewczyny:
-Smacznego.....
Mówiąc te słowa, patrzałam prosto w oczy kunoichi. Miałam nadzieje że za chwile przyjdzie ta kelnerka z moim zamówieniem, i będę mogła już zaspokoić głód panujący w mym żołądku.
0 x
Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"
Natari zdecydowała się zgodzić na propozycje naszej młodej bohaterki. Dziewczyna po krótkiej chwili zamówiła swe danie wedle własnego życzenia, po czym pożyczyła smacznego Heiji. Kunoichi jedynie odpowiedziała.
-Dzięki...-powiedziała spokojnym głosem, po chwili lekko się uśmiechając do dziewczyny. Niedługo po tym nasza młoda bohaterka postanowiła zacząć jeść swoją żywność. Śniadanie było najważniejszym posiłkiem wciągu całego dnia i nie powinno być jedzone zwłaszcza o tak późnej porze jak teraz. Prawda? Był to poniekąd błąd ze strony Kunoichi, dziewczyna powinna pamiętać o swojej diecie i nie popełniać tego typu błędów... Bądź co bądź zaczęła już jeść pałeczkami. Posiłek był wręcz przepyszny i przedewszystkim ciepły dzięki czemu Kunoichi z każdą kolejną chwilą nabierała coraz to więcej i więcej energii do życia. Prawda? W sumie to miała go wręcz mnóstwo przed sobą i nie zamierzała spędzić całego swego czasu na siedzeniu tutaj. Chociaż z drugiej strony musiała przecież znaleźć kogoś do ekipy. Prawda? Tylko czy ta "Natari" będzie wogóle odpowiednia? Kto wie...
-Jeśli chodzi o kasę to możemy się umówić gdzieś na kolejne spotkanie i mi ją oddasz...-powiedziała spokojnym głosem przerywając sobie jedzenie. W sumie to pomysł był dobry, no bo przecież nie będą się umawiać w ciemno. Co nie?
-Co ty na to?-zapytała. Taka była kolej rzeczy, aby się gdzieś umawiać potrzebna była zgoda drugiej osoby. No bo przecież dziewczyna nie chciała by wyjść na jakąś idiotke czekającą w umówionym miejscu, kiedy to Natari będzie gdzieś indziej popijać herbatkę. Prawda? Kiedy tylko dziewczyna odpowie Heiji, ta wróci do czynności jaką wykonywała wcześniej, czyli jedzenia.
-Jesteś z Ryuzaku no Taki, czy tylko tutaj mieszkasz?-zapytała w międzyczasie z ciekawości dziewczyna, w końcu chciała wiedzieć z kim ma do czynienia... Po kilku chwilach do stolika podeszła ponownie ta sama kelnerka, lecz tym razem przynosiła miskę ramen dla Natari. Zapach był równe taki sam pyszny co przy pierwszej kolejce jedzenia. Wszystko wskazywało na to, że Natari może już zacząć jeść swój posiłek. Prawda?
-Dzięki...-powiedziała spokojnym głosem, po chwili lekko się uśmiechając do dziewczyny. Niedługo po tym nasza młoda bohaterka postanowiła zacząć jeść swoją żywność. Śniadanie było najważniejszym posiłkiem wciągu całego dnia i nie powinno być jedzone zwłaszcza o tak późnej porze jak teraz. Prawda? Był to poniekąd błąd ze strony Kunoichi, dziewczyna powinna pamiętać o swojej diecie i nie popełniać tego typu błędów... Bądź co bądź zaczęła już jeść pałeczkami. Posiłek był wręcz przepyszny i przedewszystkim ciepły dzięki czemu Kunoichi z każdą kolejną chwilą nabierała coraz to więcej i więcej energii do życia. Prawda? W sumie to miała go wręcz mnóstwo przed sobą i nie zamierzała spędzić całego swego czasu na siedzeniu tutaj. Chociaż z drugiej strony musiała przecież znaleźć kogoś do ekipy. Prawda? Tylko czy ta "Natari" będzie wogóle odpowiednia? Kto wie...
-Jeśli chodzi o kasę to możemy się umówić gdzieś na kolejne spotkanie i mi ją oddasz...-powiedziała spokojnym głosem przerywając sobie jedzenie. W sumie to pomysł był dobry, no bo przecież nie będą się umawiać w ciemno. Co nie?
-Co ty na to?-zapytała. Taka była kolej rzeczy, aby się gdzieś umawiać potrzebna była zgoda drugiej osoby. No bo przecież dziewczyna nie chciała by wyjść na jakąś idiotke czekającą w umówionym miejscu, kiedy to Natari będzie gdzieś indziej popijać herbatkę. Prawda? Kiedy tylko dziewczyna odpowie Heiji, ta wróci do czynności jaką wykonywała wcześniej, czyli jedzenia.
-Jesteś z Ryuzaku no Taki, czy tylko tutaj mieszkasz?-zapytała w międzyczasie z ciekawości dziewczyna, w końcu chciała wiedzieć z kim ma do czynienia... Po kilku chwilach do stolika podeszła ponownie ta sama kelnerka, lecz tym razem przynosiła miskę ramen dla Natari. Zapach był równe taki sam pyszny co przy pierwszej kolejce jedzenia. Wszystko wskazywało na to, że Natari może już zacząć jeść swój posiłek. Prawda?
0 x
Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"
A więc po jakimś czasie zgodziłam się na propozycje, nowo poznanej osoby i zamówiłam ramen. Tak szczerze zamówiła bym jeszcze troche sake, lecz nie chce jej tak naciągać. Po tym jak kelnerka poszła pożyczyłam kunoichi, na przeciwko mnie smacznego. Ona jedyne co to podziękowała spokojnym głosem, przy tym po chwili się lekko uśmiechając w moim kierunku. Niedługo, Heiji zaczęła jeść swoje jedzenie wcześniej zamówione. No cóż ona już jadła, a mnie tylko skręcało z tego czekania w brzuchu. No ale co niby mogę zrobić. Przecież awantury nie zacznę, ponieważ to nie było by w moim stylu..... W tej jakże chwili kiedy moja koleżanka na przeciwko jadła posiłek, ja rozmyślałam popijając przy tym wode. Myśli me były związane, z ostatnią "misją". Nie wiedziałam że coś takiego, może Mi się przytrafić. W tamtym momencie najchętniej nie wpuściła bym tej dziewczyny do mojego domu, lecz widziałam jak się boi. A w tedy wykonałam, pierwszy lepszy ruch..... Ale najlepsze było to, że chociaż jakąś kasę z tego dostałam. Gdy spojrzałam na Heiji, ta wydawała się jakaś zamyślona. Albo mi się to tylko tak wydawało..... Po sekundce z moich rozmyślań, wyrwały mnie słowa dziewczyny. Mówiła o następnym spotkaniu. No okej musiałam się z nią spotkać drugi raz, żeby oddać kasę lecz z drugiej strony nie chciało mi się. Ale nie dawałam tego po sobie poznać.....
-Okej..... To może ty zaproponuj jakieś miejsce, lecz tylko żeby była tam cisza i spokój.
Po chwili spokoju, kunoich zadała następne pytanie. Związane było z moim zamieszkaniem.
-Nie..... Tylko tutaj mieszkam. Wychowałam się gdzieś indziej.....
Powiedziałam z bólem w głosie wspominając widok z dzieciństwa, ale i tak że wspomnienia. Ciągłe treningi, i praca. Ani minuty na odsapnięcie. Ani jednej sekundy..... Nie mogłam po prostu o tym mówić. Po prostu nie umiałam. Po chwili do stolika podeszła wcześniejsza blondwłosą dziewczyna, z moim zamówieniem. Więc mogłam już zacząć jeść, i tak też zrobiłam.
-Okej..... To może ty zaproponuj jakieś miejsce, lecz tylko żeby była tam cisza i spokój.
Po chwili spokoju, kunoich zadała następne pytanie. Związane było z moim zamieszkaniem.
-Nie..... Tylko tutaj mieszkam. Wychowałam się gdzieś indziej.....
Powiedziałam z bólem w głosie wspominając widok z dzieciństwa, ale i tak że wspomnienia. Ciągłe treningi, i praca. Ani minuty na odsapnięcie. Ani jednej sekundy..... Nie mogłam po prostu o tym mówić. Po prostu nie umiałam. Po chwili do stolika podeszła wcześniejsza blondwłosą dziewczyna, z moim zamówieniem. Więc mogłam już zacząć jeść, i tak też zrobiłam.
0 x
Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"
Heiji wraz z Natari jadły swój pierwszy dzisiejszy posiłek. Zresztą jak pewnie każdy w ich życiu był on jednym z najlepszych. Prawda? Tak czy inaczej po kilku sekundach Heiji uzyskała odpowiedź od Natari. Czyli tutaj mieszka, w sumie to okej. Bądź co bądź nie będzie później musiała jej nie wiadomo gdzie szukać w razie jakby nie oddała kasy na czas. Prawda? Ramen z każdym kolejnym kęsem było coraz to bardziej pyszne i lepsze. W sumie to kto mógł by się spodziewać czegoś innego po tym daniu, w końcu od dawien dawna znajdowało się na liście jednych z najlepszych dań na świecie. No ale tak to już było, z drugiej strony czas już nadszedł aby nasza młoda bohaterka wymyśliła kolejny temat do rozmowy. Prawda? Tylko czemu to Heiji musiała zawsze to robić, praktycznie cały czas kiedy spotykała się z kimś to zawsze musiała zastanawiać się nad kolejnym tematem do rozmowy. Dlaczego? Może nikomu nie chciało się myśleć, albo po prostu zawsze trafiała na osoby typowo małomówne...
[color]-Co lubisz robić w wolnych chwilach?[/color]-zapytała pierwszym lepszym pytaniem utworzonym w jej głowie. W sumie to pytanie to wydawało się być poniekąd głupie, w końcu po co miała by to wiedzieć. Prawda? Ale z drugiej strony zawsze lepiej jest poznać jedną osobę więcej, aniżeli mniej. W końcu każda pomoc w przyszłości może okazać się na wagę złota...
-Lubisz być Kunoichi oraz pomagać innym?-kolejne pytanie padło z jej ust. Bądź co bądź ale nasza młoda bohaterka nie miała tutaj innego lepszego zajęcia do roboty, a jeśli zdenerwuje kogoś takiego jak Natari to jedynie dostarczy sobie troszkę rozrywki. Prawda? W końcu tej nigdy za wiele... Kiedy to dziewczyna czekała na odpowiedzi jej nowej koleżanki po prostu wróciła do jedzenia i tyle...
[color]-Co lubisz robić w wolnych chwilach?[/color]-zapytała pierwszym lepszym pytaniem utworzonym w jej głowie. W sumie to pytanie to wydawało się być poniekąd głupie, w końcu po co miała by to wiedzieć. Prawda? Ale z drugiej strony zawsze lepiej jest poznać jedną osobę więcej, aniżeli mniej. W końcu każda pomoc w przyszłości może okazać się na wagę złota...
-Lubisz być Kunoichi oraz pomagać innym?-kolejne pytanie padło z jej ust. Bądź co bądź ale nasza młoda bohaterka nie miała tutaj innego lepszego zajęcia do roboty, a jeśli zdenerwuje kogoś takiego jak Natari to jedynie dostarczy sobie troszkę rozrywki. Prawda? W końcu tej nigdy za wiele... Kiedy to dziewczyna czekała na odpowiedzi jej nowej koleżanki po prostu wróciła do jedzenia i tyle...
0 x
Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"
W tym jakże upalnym dniu, przebywam w Karczmie z nieznajomą i jem Ramen. Jedzenie było wyśmienite lecz i tak jadłam w swoim życiu leprze, no to tak szczerze nie ma szału. Prawda? A więc po chwili odpowiedziałam Heiji, na jej wcześniejsze pytanie. Posiłek był z sekundy na sekundę coraz lepszy i smaczniejszy, przy tym dawał mi siły na kolejne godziny. Lecz po chwili usłyszałam kolejne pytanie, od strony koleżanki. No cóż nie zbyt lubiłam gdy ktoś ciągle zadaje mi pytania, no ale tak już mam że dużo nie mówię i ciągle wychodzi na to że ktoś inny musi zacząć rozmowę..... Chwile pomyślałam nad odpowiedzią, po czym patrząc się prosto w oczy Heiji odpowiedziałam jej.
-W wolnych chwilach najczęściej trenuje..... A jak nie trening to po prostu siedzę w domu, czy gdzieś indziej gdzie jest cisza i można by tak powiedzieć "medytuje". Po prostu lubię cisze, i nie zawsze jestem rozmowna..... A ty, co robisz w wolnych chwilach?
Przepiłam łyk by nawilżyć gardło, po czym kontynuowałam.
-Co do tego to od dzieciństwa szkolono mnie na ninja, a więc wyboru też zbytnio nie miałam..... A żeby komuś pomóc to musze go lepiej poznać, ponieważ ja od tak nie ufam pierwszej osobie którą napotykam. Wole dmuchać na zimno. A ty?
Po odpowiedzi czekałam na jej, przy tym kończąc jedzenie. Byłam ciekawa poniekąd czy to jest taki typ szczęśliwej i wesołej Kunoichi która się wygłupia ciągle i nic nie traktuje poważnie, czy jednak typ opanowanej która umie się uśmiechnąć ale nie da sobie wejść na głowę.....
-W wolnych chwilach najczęściej trenuje..... A jak nie trening to po prostu siedzę w domu, czy gdzieś indziej gdzie jest cisza i można by tak powiedzieć "medytuje". Po prostu lubię cisze, i nie zawsze jestem rozmowna..... A ty, co robisz w wolnych chwilach?
Przepiłam łyk by nawilżyć gardło, po czym kontynuowałam.
-Co do tego to od dzieciństwa szkolono mnie na ninja, a więc wyboru też zbytnio nie miałam..... A żeby komuś pomóc to musze go lepiej poznać, ponieważ ja od tak nie ufam pierwszej osobie którą napotykam. Wole dmuchać na zimno. A ty?
Po odpowiedzi czekałam na jej, przy tym kończąc jedzenie. Byłam ciekawa poniekąd czy to jest taki typ szczęśliwej i wesołej Kunoichi która się wygłupia ciągle i nic nie traktuje poważnie, czy jednak typ opanowanej która umie się uśmiechnąć ale nie da sobie wejść na głowę.....
0 x
Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"
No cóż na pozór Natari wydaje się być nieco nie ogarniętą Kunoichi, poniekąd obawiającą się wszystkiego z zewnątrz. Z drugiej strony po jej wypowiedzi dziewczyna mogła wywnioskować, że jest osobą nadwyraz opanowaną i przedewszystkim wie czego chce od życia. Można by powiedzieć, że jest trochę leniwa, no ale czasami najlepsi mają dni nieco gorsze odbiegające od reszty ich życia. Prawda? Bądź co bądź nasza młoda Kunoichi zastanawiała się z jakiego klanu bądź regionu pochodzi jej nowa koleżanka. Dziewczyna była bardzo ciekawa jej umiejętności, że nawet w pewnych chwilach miała ochotę na to aby wzywać ją na pojedynek. No ale jeżeli sprała by nieznjomą to ta mogła by po prostu nie chcieć się zadawać z naszą młodą bohaterką. Prawda? W każdym bądź razie był to czysty i realny fakt, którego nie dało się podważyć w żaden możliwy sposób...
-Również jak ty nie miałam wyboru stać się zupełnie kimś innym, no ale polubiłam to że umiem się bronić i nie zmieniła bym tego na nic innego...-powiedziała Heiji trochę pobudzonym głosem. W sumie to cieszyła się z tego że nie musiała stać gdzieś na uboczu i czekać aż ktoś inny odwali za nią całą robotę, dziewczyna nie chciała być dla kogoś typowym odważnikiem przy nodze... I tak też się działo, a jeśli chodzi o drugie pytanie nienzjomej to nasza młoda kunoichi udzieliła jej odpowiedź na nie po minięciu niecałych czterech sekundach od poprzedniej wypowiedzi...
-W wolnych chwilach lubię oddawać się sztuce. Przedewszystkim oglądam krajobrazy, jeśli chodzi o treningi to mam wyznaczony na nie czas i oczywiście staram się go przestrzegać, a nawet czasami zdarza mi się więcej trenować niż powinnam...-jej zajęcia nie były jakieś super ciekawe, ale z drugiej strony to co ona mogła by robić. W sumie kiedy dorobi się majątku to w wolnych chwilach będzie liczyć kasę, ale do tej pory musiała pozostać przy nudnych czynnościach i tym podobne. Ale tak to już bywa. Prawda? Taksamo jak jej koleżanka dziewczyna również skończyła jeść swój posiłek i można by śmiało stwierdzić, że była już najedzona i przez najbliższy czas nie będzie musiała wogóle nic, a nic jeść.... Teraz wystarczyło jedynie zapłacić, ale Heiji chciała jeszcze przez chwilę posiedzieć w końcu zastanawiała się nad miejscem kolejnego spotkania. Prawda?
-Również jak ty nie miałam wyboru stać się zupełnie kimś innym, no ale polubiłam to że umiem się bronić i nie zmieniła bym tego na nic innego...-powiedziała Heiji trochę pobudzonym głosem. W sumie to cieszyła się z tego że nie musiała stać gdzieś na uboczu i czekać aż ktoś inny odwali za nią całą robotę, dziewczyna nie chciała być dla kogoś typowym odważnikiem przy nodze... I tak też się działo, a jeśli chodzi o drugie pytanie nienzjomej to nasza młoda kunoichi udzieliła jej odpowiedź na nie po minięciu niecałych czterech sekundach od poprzedniej wypowiedzi...
-W wolnych chwilach lubię oddawać się sztuce. Przedewszystkim oglądam krajobrazy, jeśli chodzi o treningi to mam wyznaczony na nie czas i oczywiście staram się go przestrzegać, a nawet czasami zdarza mi się więcej trenować niż powinnam...-jej zajęcia nie były jakieś super ciekawe, ale z drugiej strony to co ona mogła by robić. W sumie kiedy dorobi się majątku to w wolnych chwilach będzie liczyć kasę, ale do tej pory musiała pozostać przy nudnych czynnościach i tym podobne. Ale tak to już bywa. Prawda? Taksamo jak jej koleżanka dziewczyna również skończyła jeść swój posiłek i można by śmiało stwierdzić, że była już najedzona i przez najbliższy czas nie będzie musiała wogóle nic, a nic jeść.... Teraz wystarczyło jedynie zapłacić, ale Heiji chciała jeszcze przez chwilę posiedzieć w końcu zastanawiała się nad miejscem kolejnego spotkania. Prawda?
0 x
Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"
Nie wiedziałam co robić..... Powoli już kończyłam jeść swoje zamówione danie, tak samo jak Heiji. Wpatrywałam się głupio w okno. Na szczęście jak widzę to już ten upał się kończy, i pojawiają się coraz więcej chmur na niebie które zasłaniają to słońce. A więc..... Co chwile upijałam kolejne łyki, wody ze szklanki. Nagle za oknem, pojawił się biały gołąb. Był masywny, i zwłaszcza piękny. Co chwile stukał dziobem w szybę, wywołując jak by takie echo w pomieszczeniu. Najchętniej teraz bym trenowała lub rozkoszowała się ciszą w mym domu, no ale nie wypada mi teraz nagle wyjść z Karczmy. Nie po tym jak nieznajoma zapłaciła za moje danie, które po chwili już było zjedzone jak i mojej nowej koleżanki..... Przez chwile jeszcze wpatrywałam się w białego gołębia, lecz on po chwili odleciał a w mojej głowie ułożył się idealny plan. Nagle przeniosłam wzrok na Heiji.
-A może pokażesz mi miejsce, gdzie jutro mamy się spotkać? Hmm?
Spytałam się, niepewnie koleżanki. Chciałam po prostu wyjść, z tego miejsca i tyle.....
-A może pokażesz mi miejsce, gdzie jutro mamy się spotkać? Hmm?
Spytałam się, niepewnie koleżanki. Chciałam po prostu wyjść, z tego miejsca i tyle.....
0 x
Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"
Dziewczyna siedziała sobie przy stoliku gdzie naprzeciw niej znajdowała się nowo poznana kunoichi imieniem Natari. Nieznajoma chciała pożyczyć od naszej bohaterki trochę ryo. Z drugiej strony był to dosyć dobry powód, aby zapoznać się. Być może znajomość ta opłaciła by się w późniejszym czasie i Heiji zyskała by całkiem silnego sprzymierzeńca. Prawda? Tak czy inaczej kiedy to Natari wypowiedziała kilka zdań w kierunku Heiji ta postanowiła jej odpowiedzieć odrazu spokojnym głosem.
-W porządku, zaraz wyjdziemy stąd...-po tych słowach dziewczyna wstała na dwie równe nogi, następnie ruszyła w kierunku kasy by zapłacić. Nie zamierzała zostawiać pieniędzy na stole. Dlaczego? Ot tak, po prostu miała taki kaprys i tyle. Bądź co bądź kiedy tylko zapłaciła podziękowała za posiłek następnie ruszyła w kierunku swej nowej kumpeli. Po paru sekundach stała już obok niej mówiąc.
-To jak idziemy?-zapytała, po czym uśmiechnęła się lekko w kierunku Natari. Kiedy ta się zgodziła kunoichi wraz ze swoją nową koleżanką wyszły z karczmy kierując się do kolejnego miejsca, w którym odbędzie się ich kolejne spotkanie. Prawda? Tak czy inaczej dziewczyna wciąż zastanawiała się nad tym miejscem. Dlaczego? Ponieważ Natari chciała iść gdzieś gdzie jest cicho, spokojnie i tym podobne. Takiego miejsca w mieście nie było. Tak więc musiały się udać poza miasto i można by powiedzieć, że to był najlepszy pomysł na jaki mogły by w tym momencie wpaść. Prawda?
Z/t razem z Natari
-W porządku, zaraz wyjdziemy stąd...-po tych słowach dziewczyna wstała na dwie równe nogi, następnie ruszyła w kierunku kasy by zapłacić. Nie zamierzała zostawiać pieniędzy na stole. Dlaczego? Ot tak, po prostu miała taki kaprys i tyle. Bądź co bądź kiedy tylko zapłaciła podziękowała za posiłek następnie ruszyła w kierunku swej nowej kumpeli. Po paru sekundach stała już obok niej mówiąc.
-To jak idziemy?-zapytała, po czym uśmiechnęła się lekko w kierunku Natari. Kiedy ta się zgodziła kunoichi wraz ze swoją nową koleżanką wyszły z karczmy kierując się do kolejnego miejsca, w którym odbędzie się ich kolejne spotkanie. Prawda? Tak czy inaczej dziewczyna wciąż zastanawiała się nad tym miejscem. Dlaczego? Ponieważ Natari chciała iść gdzieś gdzie jest cicho, spokojnie i tym podobne. Takiego miejsca w mieście nie było. Tak więc musiały się udać poza miasto i można by powiedzieć, że to był najlepszy pomysł na jaki mogły by w tym momencie wpaść. Prawda?
Z/t razem z Natari
0 x
Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"
Czarnowłosy chłopiec wszedł do karczmy wypełnionej ludźmi wszelakich pochodzeń zebranych w tej nie tak małej osadzie. Podejrzewał on, że jeśli ma on znaleźć jakieś płatne zajęcie będzie musiał spróbować go poszukać. Ale unikanie zabawy nie było raczej w jego naturze. Kaito zaczął rozmawiać z tak naprawdę losowymi osobami wysłuchując ich historii i dodając parę swoich komentarzy powodując wybuch śmiechu u osób z którymi rozmawiał. Przypuszczał on, że czuli się niepewnie w okolicy nowej twarzy i nie dziwiło go to. Sam miał lekkie obawy przed poznawaniem nowych osób, ale po rozmowach z różnymi gośćmi tego miejsca rozluźnił się. Aktualnie siedział samotnie przy jednym stole patrząc na pozostałości po jedzeniu, które kupił mu starszy podróżnik słysząc o jego sytuacji. Oczywiście pierw wyśmiewając jego niezwykle głupie działania w podobny sposób co Yinto. Kaito podejrzewał że to kara za posiadanie głowy w chmurach.
- Jestem ci dłużny, staruszku. Jak będziesz miał jakiś problem postaram się ci pomóc.
- Po prostu znajdź coś do roboty. Poradziłbym ci żebyś posiedział tutaj chwilę. Może ktoś będzie potrzebował pomocy i zapyta się ciebie, o groźny shinobi. - odpowiedział starzec śmiejąc się z młodzika kiedy odchodził.
Groźne spojrzenie Kaita wbijało się w jego plecy, ale ten nie reagował. Po chwili 16 latek lekko zaśmiał się i położył głowę na stole, czekając na coś interesującego.
- Jestem ci dłużny, staruszku. Jak będziesz miał jakiś problem postaram się ci pomóc.
- Po prostu znajdź coś do roboty. Poradziłbym ci żebyś posiedział tutaj chwilę. Może ktoś będzie potrzebował pomocy i zapyta się ciebie, o groźny shinobi. - odpowiedział starzec śmiejąc się z młodzika kiedy odchodził.
Groźne spojrzenie Kaita wbijało się w jego plecy, ale ten nie reagował. Po chwili 16 latek lekko zaśmiał się i położył głowę na stole, czekając na coś interesującego.
0 x
Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"
"Zagubiona lalka"
1/15
Misja rangi D dla Kaito
Uśmiech nie schodził z ust starszego podróżnika. Poznawanie nowych, interesujących osób było jednym z wielu plusów jego "zawodu". Kiedyś także był młody i piękny jak młodzieniec którego przed chwilą spotkał. Z zadumy wyrwało go delikatne uderzenie w ramię i cichy jęk. Zdziwiony zerknął w bok i ujrzał młodą panienkę - na pierwszy rzut oka szlachciankę. Zdziwił się nieco, bowiem karczma nie była miejscem dla tego typu istot. Przybrał nieco przyjemniejszy wyraz twarzy i kłaniając się, zdjął kapelusz.
- Panienka wybaczy chwilę nieuwagi. Może mogę jakoś pomóc, cukiereczku? - uśmiechnął się, ukazując rządek niezadbanych i zepsutych zębów. Widok ten przeraził różowowłosą, lecz starała się zachować zimną krew. Była świadoma spotkania tego typu ludzi, decydując udać się do karczmy. Odwzajemniła nieśmiało uśmiech.
- Nic nie szkodzi. To moja wina. Poszukuję kogoś odważnego do pomocy. - jej głosik był łagodny i bardzo dziewczęcy. Staruszka aż zamurowało. Nieczęsto spotyka tak niewinne niewiasty, a co dopiero prowadzi z nimi pogawędkę. Jednocześnie zapragnął pomóc dziewoi. Sam był za stary na jakieś trudne zadania, ale za to..
- Tam siedzi młodzieniec. Krucze włosy, niebieska koszulka. Na pewno się ucieszy. - wskazał na miejsce z którego właśnie przyszedł. Dziewczę podziękowało równie uroczo i skierowało się we wskazanym kierunku. Jeszcze chwile odprowadzał ją wzrokiem, po czym opuścił karczmę.
Dość szybko znalazła młodzieńca. Wyglądał dość zwyczajnie, choć w towarzystwie podejrzanych typów, pijaków, szmuglerów i innych złych typków wyróżniał się wystarczająco. Podeszła do niego nieśmiało.
- Ano... Słyszałam, że możesz mi pomóc. Potrzebuję kogoś odważnego. Czy byłbyś.. zainteresowany? - wydusiła nieśmiało, swoim łagodnym głosikiem. Czuła się nieco nieswojo, gdyż większość spojrzeń w karczmie kierowało się w jej stronę. Wiele z nich niemal rozbierało ją wzrokiem.

1/15
Misja rangi D dla Kaito
Uśmiech nie schodził z ust starszego podróżnika. Poznawanie nowych, interesujących osób było jednym z wielu plusów jego "zawodu". Kiedyś także był młody i piękny jak młodzieniec którego przed chwilą spotkał. Z zadumy wyrwało go delikatne uderzenie w ramię i cichy jęk. Zdziwiony zerknął w bok i ujrzał młodą panienkę - na pierwszy rzut oka szlachciankę. Zdziwił się nieco, bowiem karczma nie była miejscem dla tego typu istot. Przybrał nieco przyjemniejszy wyraz twarzy i kłaniając się, zdjął kapelusz.
- Panienka wybaczy chwilę nieuwagi. Może mogę jakoś pomóc, cukiereczku? - uśmiechnął się, ukazując rządek niezadbanych i zepsutych zębów. Widok ten przeraził różowowłosą, lecz starała się zachować zimną krew. Była świadoma spotkania tego typu ludzi, decydując udać się do karczmy. Odwzajemniła nieśmiało uśmiech.
- Nic nie szkodzi. To moja wina. Poszukuję kogoś odważnego do pomocy. - jej głosik był łagodny i bardzo dziewczęcy. Staruszka aż zamurowało. Nieczęsto spotyka tak niewinne niewiasty, a co dopiero prowadzi z nimi pogawędkę. Jednocześnie zapragnął pomóc dziewoi. Sam był za stary na jakieś trudne zadania, ale za to..
- Tam siedzi młodzieniec. Krucze włosy, niebieska koszulka. Na pewno się ucieszy. - wskazał na miejsce z którego właśnie przyszedł. Dziewczę podziękowało równie uroczo i skierowało się we wskazanym kierunku. Jeszcze chwile odprowadzał ją wzrokiem, po czym opuścił karczmę.
Dość szybko znalazła młodzieńca. Wyglądał dość zwyczajnie, choć w towarzystwie podejrzanych typów, pijaków, szmuglerów i innych złych typków wyróżniał się wystarczająco. Podeszła do niego nieśmiało.
- Ano... Słyszałam, że możesz mi pomóc. Potrzebuję kogoś odważnego. Czy byłbyś.. zainteresowany? - wydusiła nieśmiało, swoim łagodnym głosikiem. Czuła się nieco nieswojo, gdyż większość spojrzeń w karczmie kierowało się w jej stronę. Wiele z nich niemal rozbierało ją wzrokiem.

0 x
Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"
Kaito otworzył oczy i spojrzał kątem oka na osobę, która poprosiła kogoś o pomoc. Z lekkim zdziwieniem zauważył, że prośba skierowana była do niego przez różowowłosą panienkę, która nie wyglądała na osobę często przebywającą w takim miejscu, jakby była z wyższych sfer. Chłopiec spojrzał jej w oczy i próbował odgadnąć o co może chodzić. Po chwili zauważył, że dziewczyna robi się nerwowa pod jego intensywnym spojrzeniem i przerwał je. Nie podejrzewał tak niewinnie wyglądającej osoby o żaden podstęp, więc będąc typowym sobą szczerze uśmiechnął się i odpowiedział ślicznotce.
- Chętnie pomogę, młoda damo. - odpowiedział jej
Dokładniej przyglądając się widział, że jest jakaś spięta. Ciekawe czemu? Może jest po prostu nieśmiała?
- Nie sądzę, żeby o to chodziło Yang. Rozejrzyj się po karczmie.
Idąc radą głosu w jego głowie, chłopiec zauważył masę osób patrzących na jego przyszłą pracodawczynie. Uświadomił sobie, że jej nietypowa obecność przykuwa dużo uwagi, co mogło być niekomfortowe. Szczególnie widząc niektóre spojrzenia jakie otrzymywała powodujące obrzydzenie do niektórych osób w karczmie. Kaito spojrzał z powrotem na damę i zaoferował.
-Wolałabyś omówić szczegóły gdzieś indziej? Czy zostać tu? - zapytał z uśmiechem, który pokazywał zrozumienie. Po chwili klepnął się w czoło.
-Na śmierć bym zapomniał. Jestem Kaito, miło poznać. - odpowiedział wstając ze swojego krzesełka i wyciągają rękę do uścisku, nie myśląc na swoim działaniem.
- Chętnie pomogę, młoda damo. - odpowiedział jej
Dokładniej przyglądając się widział, że jest jakaś spięta. Ciekawe czemu? Może jest po prostu nieśmiała?
- Nie sądzę, żeby o to chodziło Yang. Rozejrzyj się po karczmie.
Idąc radą głosu w jego głowie, chłopiec zauważył masę osób patrzących na jego przyszłą pracodawczynie. Uświadomił sobie, że jej nietypowa obecność przykuwa dużo uwagi, co mogło być niekomfortowe. Szczególnie widząc niektóre spojrzenia jakie otrzymywała powodujące obrzydzenie do niektórych osób w karczmie. Kaito spojrzał z powrotem na damę i zaoferował.
-Wolałabyś omówić szczegóły gdzieś indziej? Czy zostać tu? - zapytał z uśmiechem, który pokazywał zrozumienie. Po chwili klepnął się w czoło.
-Na śmierć bym zapomniał. Jestem Kaito, miło poznać. - odpowiedział wstając ze swojego krzesełka i wyciągają rękę do uścisku, nie myśląc na swoim działaniem.
0 x
Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"
"Zagubiona lalka"
3/15
Misja rangi D dla Kaito
Różowowłosa przyjęła z ulgą propozycję zmiany miejsca. Nie chciała się przyznać, ale bała się tego miejsca. Dotychczas słyszała o nim same plotki. Złe plotki, których treść była zbyt nieodpowiednia dla uszu tak niewinnej panienki. Młodzieniec wyglądał na godnego zaufania, toteż nie bała się opuścić z nim lokalu. W myślach dziękowała staruszkowi za wskazanie jej własnie kruczowłosego.
- W takim razie może opowiem Ci szczegóły po drodze? - zaproponowała uprzejmie. Do zmroku pozostało zaledwie kilka godzin. Jak to powiadają - czas to pieniądz. Panienka ie bez powodu nie przedstawiła się od razu. Pomimo iż wykazała się brakiem kultury, chciała zachować anonimowość. Nie przewidziała takiego postawienia pod ścianą. Zawahała się przez chwile, ale zaraz uśmiechnęła się delikatnie.
- Marika. Mi także miło Cię poznać Kaito-kun.-odpowiedziała, podając chłopcu delikatną dłoń. Nie zwykła do takiego kontaktu z osobami płci przeciwnej, toteż na jej bladych policzkach ukazały się rumieńce.
Po porozumieniu dwójka udała się w stronę wyjścia, odprowadzana pożądliwymi spojrzeniami i niechętnymi pomrukami zazdrości. Gdyby to oni udali się z panienką w drogę, z pewnością po pokazaliby jej, że w każdych plotkach tkwi odrobina prawdy. Różowowłsoa kierowała się ku obrzeży osady. Po chwili przerwała ciszę.
- Poprosiłam Cię o pomoc, ale nadal nie wiesz właściwie w co się mieszasz. Wybacz mi za to, zrozumiem jeśli zrezygnujesz po wysłuchaniu mojej opowieści. - po krótkim wstępie zrobiła pauzę na wzięcie głębokiego oddechu. - Dzisiaj rano zrobiłam coś bardzo głupiego. Bardzo tego żałuję. Kierowana ciekawością udałam się z młodszą siostrzyczką na spacer w stronę ruin starego domostwa. Krążyły o nim różne złe plotki. Chciałam po prostu obok niego przejść, zobaczyć z zewnątrz. I wtedy znikąd pojawił się kruk, który wyrwał mojej siostrzyce lalkę z ręki. Była to jej ulubiona laleczka - bez niej nie potrafi zasnąć. Chciałam pobiec za ptakiem, ale ten ukrył się wewnątrz. Nie miałam odwagi tam wejść. Może to było ostrzeżenie, kara za to że się tam zbliżyłyśmy.. - dziewczyna zbladła jeszcze bardziej. Jak inaczej wytłumaczyć ten incydent? Potrząsnęła delikatnie główką próbując odgonić od siebie mroczne myśli. Spojrzała na kruczowłosego tymi swoimi słodkimi, proszącymi oczyma.
- Nie boisz sie Kaito-kun? Ile masz lat? - zapytała troskliwie. Miała poczucie winy, iż posyła kogoś do tych ruin. Zwłaszcza że młodzieniec wyglądał na młodszego od niej samej.
3/15
Misja rangi D dla Kaito
Różowowłosa przyjęła z ulgą propozycję zmiany miejsca. Nie chciała się przyznać, ale bała się tego miejsca. Dotychczas słyszała o nim same plotki. Złe plotki, których treść była zbyt nieodpowiednia dla uszu tak niewinnej panienki. Młodzieniec wyglądał na godnego zaufania, toteż nie bała się opuścić z nim lokalu. W myślach dziękowała staruszkowi za wskazanie jej własnie kruczowłosego.
- W takim razie może opowiem Ci szczegóły po drodze? - zaproponowała uprzejmie. Do zmroku pozostało zaledwie kilka godzin. Jak to powiadają - czas to pieniądz. Panienka ie bez powodu nie przedstawiła się od razu. Pomimo iż wykazała się brakiem kultury, chciała zachować anonimowość. Nie przewidziała takiego postawienia pod ścianą. Zawahała się przez chwile, ale zaraz uśmiechnęła się delikatnie.
- Marika. Mi także miło Cię poznać Kaito-kun.-odpowiedziała, podając chłopcu delikatną dłoń. Nie zwykła do takiego kontaktu z osobami płci przeciwnej, toteż na jej bladych policzkach ukazały się rumieńce.
Po porozumieniu dwójka udała się w stronę wyjścia, odprowadzana pożądliwymi spojrzeniami i niechętnymi pomrukami zazdrości. Gdyby to oni udali się z panienką w drogę, z pewnością po pokazaliby jej, że w każdych plotkach tkwi odrobina prawdy. Różowowłsoa kierowała się ku obrzeży osady. Po chwili przerwała ciszę.
- Poprosiłam Cię o pomoc, ale nadal nie wiesz właściwie w co się mieszasz. Wybacz mi za to, zrozumiem jeśli zrezygnujesz po wysłuchaniu mojej opowieści. - po krótkim wstępie zrobiła pauzę na wzięcie głębokiego oddechu. - Dzisiaj rano zrobiłam coś bardzo głupiego. Bardzo tego żałuję. Kierowana ciekawością udałam się z młodszą siostrzyczką na spacer w stronę ruin starego domostwa. Krążyły o nim różne złe plotki. Chciałam po prostu obok niego przejść, zobaczyć z zewnątrz. I wtedy znikąd pojawił się kruk, który wyrwał mojej siostrzyce lalkę z ręki. Była to jej ulubiona laleczka - bez niej nie potrafi zasnąć. Chciałam pobiec za ptakiem, ale ten ukrył się wewnątrz. Nie miałam odwagi tam wejść. Może to było ostrzeżenie, kara za to że się tam zbliżyłyśmy.. - dziewczyna zbladła jeszcze bardziej. Jak inaczej wytłumaczyć ten incydent? Potrząsnęła delikatnie główką próbując odgonić od siebie mroczne myśli. Spojrzała na kruczowłosego tymi swoimi słodkimi, proszącymi oczyma.
- Nie boisz sie Kaito-kun? Ile masz lat? - zapytała troskliwie. Miała poczucie winy, iż posyła kogoś do tych ruin. Zwłaszcza że młodzieniec wyglądał na młodszego od niej samej.

0 x
Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"
Kaito zauważył ulgę na twarzy dziewczyny na propozycje o zmienieniu miejsca. Chłopiec musiał podziękować swojej drugie połówce za jego niezwykle rzadką pomoc. Propozycja panienki nie przeszkadzała mu i domyślił się wtedy, że prawdopodobnie czas nie jest im na rękę. Kiedy po lekkim zawahaniu Marika podała mu dłoń zauważył on lekkie rumieńce na jej policzkach, ale udał, że nie zauważył. Kaito podążył za panienką lekko zostając z tyłu na wszelki wypadek gdyby, któryś z opryszków miał ciekawy pomysł. Ku ich szczęściu spokojnie opuścili karczmę i udali się w stronę obrzeży osady. Cisza towarzysząca im na drodze, została przerwana kiedy Marika zaczęła opowiadać co się jej rano przydarzyło. Chłopiec słyszał o owych ruinach, ale tak naprawdę to nigdy się nimi nie interesował. Osobiście uważał, że kruk który porywa lalki jest dość... nietypowy. Kaito nie wierzył tak naprawdę w duchy, mimo bycia shinobi gdzie rzeczy niecodzienne to była codzienność. Według niego kruk prawdopodobnie zrobił sobie siedlisko w owych ruinach, ale o tym będzie musiał się dopiero przekonać. Mimo tego ten kruk jest podejrzany.
- Yinto jakiś pomysł? - zapytał się swojej drugiej połówki
- Mógł go ktoś przywołać. Patrząc na naszą pracodawczynie nie zdziwiłbym się. Jedyne co nam pozostało to zobaczyć na miejscu. Pytanie o to czy się bał i o jego wiek trochę go zadziwiło. Kiedy dojrzał w niewinnych oczach Mariki troskę, uśmiechnął się lekko.
- Nie martw się, Marika-chan. Taka moja praca. - odpowiedział z uśmiechem, całkowicie ignorując możliwy jej status dodając końcówkę "-chan".
- Poza tym, widziałem straszniejsze rzeczy. - dokończył lekko zimnym głosem i bez uśmiechu, kiedy przypomniał sobie masakrę jego rodziny. Zauważając, że sposób w jaki dokończył swoją wypowiedź był nie na miejscu, od razu przywołał na twarz, tym razem lekko fałszywy uśmiech.
- W tym roku skończyłem 16 lat. - odpowiedział wesoło na drugie pytanie, próbując ukryć swój błąd.
- Yinto jakiś pomysł? - zapytał się swojej drugiej połówki
- Mógł go ktoś przywołać. Patrząc na naszą pracodawczynie nie zdziwiłbym się. Jedyne co nam pozostało to zobaczyć na miejscu. Pytanie o to czy się bał i o jego wiek trochę go zadziwiło. Kiedy dojrzał w niewinnych oczach Mariki troskę, uśmiechnął się lekko.
- Nie martw się, Marika-chan. Taka moja praca. - odpowiedział z uśmiechem, całkowicie ignorując możliwy jej status dodając końcówkę "-chan".
- Poza tym, widziałem straszniejsze rzeczy. - dokończył lekko zimnym głosem i bez uśmiechu, kiedy przypomniał sobie masakrę jego rodziny. Zauważając, że sposób w jaki dokończył swoją wypowiedź był nie na miejscu, od razu przywołał na twarz, tym razem lekko fałszywy uśmiech.
- W tym roku skończyłem 16 lat. - odpowiedział wesoło na drugie pytanie, próbując ukryć swój błąd.
0 x
Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"
Grupka ninja właśnie dochodziła do wyznaczonego miejsca - Karczmy "Pod uwędzonym dzikiem". Było to ulubione miejsce Gyo ze względu na to, iż nie żałowano tutaj alkoholu, a pijatyki które tutaj się odbywały, były tymi najhuczniejszymi w całym Ryuzaku no Taki, wspominanymi po dziś dzień. W dodatku, jedzenie też nie było najgorsze i mało osób pogardziłoby tymi wspaniałymi daniami serwowanymi właśnie w tymże lokalu. Tak jak większość podróżników, białooki wraz z ekipą wpadli tutaj właśnie po to, aby odpocząć po ciężkim zadaniu, jakie przyszło im wykonać... W sumie Satoshi również wyglądał na zmęczonego, więc musiał coś przedtem robić.
"Ślepiec" w sumie polubił już swojego kompana do tego stopnia, że nie myślał o żałowaniu dla niego groszem. Co do jego podejścia do Marusy, tej znajomości i przyjaznego nastawienia, to najwidoczniej alkohol już zrobił swoje. Nie bez powodu protagonista postanowił postawić coś do picia swojemu już naprawdę dobremu koledze, który zasłużył sobie na to miano, chociażby tym, że nie opuścił samotnika w potrzebie. Zauważył też, że podejście panicza Ranmaru zmieniło się wobec niego, gdy ten bez żadnych namysłów zgodził się wypić kilka kolejek. Nawet takowe podchmielenie się po ciężkim dniu jest wskazane! Można się przy tym zrelaksować, zapomnieć o problemach, poczuć się lżej i długo by wymieniać, co jeszcze.
- Dzisiaj sobie trochę wypijemy, w końcu mamy za sobą ciężki dzień! - zawołał z entuzjazmem do swojego dorosłego towarzysza - Tobie mały też możemy dać łyka, o ile nam nie zejdziesz. - dopowiedział, śmiejąc się pod nosem. Nie chciał aby malec w żaden sposób poczuł się odsunięty, więc zaproponował mu alkohol. W jego wieku nie takie trunki pijał nasz pijaczyna.
Uśmiech Marusy podczas wcześniejszych rozmów został oczywiście zauważony przez Itazurę, lecz ten raczej swoimi białymi ślepiami nie dał poznać, iż zobaczył ów uśmieszek. Widział, że ich relacja zacieśnia się coraz bardziej z każdą minutą spędzoną razem, a wszystko szło bardzo szybko i w dobrym kierunku. Na wieść o długach, brązowowłosy wcale się nie ucieszył, no w końcu nie ma co się dziwić, jeśli już przeżył jedną przygodę przez jego zaległe rachunki biedaka. Marusa westchnął słysząc o kolejnym długu, tak nienaturalnie, tak głośno, aż sam facet to poczuł, ten chłód który znowu wydobywał się z jego aury. Zaraz po tym dopytał o szczegóły, a wyrzutkowi nie pozostało nic innego, jak wyjaśnić to wszystko, tyle że ton brązowowłosego nie był taki sam jak wcześniej, wydawał się być teraz znudzony, beznamiętny.
- No... Tak... - mruknął - Całkiem długo nie było mnie w Ryuzaku no Taki, no i widzisz... Zapomniałem o spłacie rachunków za mieszkanie, a też nie miałem za co opłacić tego mieszkania. - wyjaśnił nieco zażenowany swoją lekkomyślnością i brakiem odpowiedzialności - Akurat musiałem pilnie wyruszyć za mury i tak wyszło. - tym zakończył swoją wymówkę, a teraz przyszła pora na zadanie kilku pytań co do postaci brązowowłosego - Jak to, nie mieszkasz? To co ty tutaj robisz? - zapytał wyraźnie zaciekawiony, być może jest on na jakiejś misji, albo coś w ten deseń. Wyglądał on właśnie na takiego typowego shinobiego, który jest dla każdego oschły, a rajcuje go wypełnienie swojej kieszeni walutą. Podjął się zadania, bywał oschły, a to wszystko mogło mieć coś na rzeczy.
Podczas wędrówki, nagle staremu druhowi naszego białookiego zaczęło burczeć w brzuchu. Można to było usłyszeć bez problemu, a gdy wyrzutek to usłyszał, to na jego twarzy momentalnie pojawił się "banan". Nie skomentował tego, udając że najzwyczajniej w świecie nie słyszał. Właśnie w tym momencie prowadzący przyspieszył krok, tak aby ubrany na biało towarzysz nie chodził zbyt długo głodny. Lecz ten chyba rozmarzył się już o jedzeniu i nalegał, aby zamówić całą tuszę z prosiaka.
- No niema sprawy, stawiam ten tusz z prosiaka. - odparł - W końcu jestem ci coś winien. - zaśmiał się, rozglądając się po okolicy i upewniając się czy idą w rzeczywiście w dobrym kierunku. No i na to też wyglądało.
Przez poprzednią kwestię przyjaciela, awanturnik zrozumiał że pozbawił go co najmniej jednego posiłku, przez to bieganie za nieistniejącymi duchami. Pewnie apetyt też mu dopisywał i trzeba będzie zażegnać ten kryzys, zamawiając napomniane danie.
Rozmowa ciągnęła się w najlepsze, droga choć nie była jakaś super długa, to minęła zadziwiająco szybko, dzięki rozmowie podczas której poruszano tematy dla dorosłych. W tamtym momencie wpadł też na nich chłopiec, co było czymś niespotykanym o tej porze. W sumie, to po chwili dedukcji ninja zauważył w nim coś dziwnego, te bohomazy na policzkach przypominały mu kły, a na dodatek napomniał o swoim zwierzaku, a raczej Ninkenie. Nie trzeba było długo myśleć, żeby ten się domyślił, z jakiego rodu się wywodzi, a mowa tutaj o nie nikim innym, jak o Inuzukach. Więc pewnie ten maluszek jest wyszkolony. Na początku furiat niespecjalnie zainteresował się osobą młodzieńca, myślał że uciekł z jakiegoś balu przebierańców i nie domyślił się. No w sumie, nie miał nic do niego, ale przynajmniej wiedział że zwyczajnym chłopaczkiem, to on raczej nie jest.
- Sprężamy się. - odparł swojemu towarzyszowi i nowo napotkanemu towarzyszowi.
Najstarszy w tym gronie prowadził całą gromadkę do upragnionej karczmy. Zaraz po zbłaźnieniu się przez malca, postanowił on coś nawinąć do swoich wybawicieli, a starszy uśmiechnął się, bowiem przypomniał sobie siebie sprzed kilku lat. Wówczas był prawie tak samo beztroski jak Satoshi.
- Miło mi, na mnie natomiast mów Gyo, a jeśli kojarzysz nazwisko Itazura, to wiedz że jestem synem słynnego łowcy Gyōkki. - przedstawił się zaraz po tym, jak zrobił to nastolatek - Tobie też burczy w brzuchu? - zapytał, słysząc te wszystkie dźwięki wychodzące z brzucha młodego shinobiego.
Po kilkunastu sekundach zaczęło robić się robić o wiele mniej tłoczno, ekipa opuszczała właśnie targowisko, a widać było coraz więcej przedstawicieli płci męskiej, którzy oblegali jeden budynek, z szyldem o wspaniałym napisie "Pod uwędzonym dzikiem", co mogło sugerować, że jest to właśnie ta od dawna wyczekiwana przez wszystkich karczma. Na pierwszy rzut oka, można było dojść do wniosku, że jest tutaj o wiele za dużo facetów i coś na pewno jest ku temu na rzeczy. Ano... Przecież powodem były piękne kobitki i ich walory podziwiane przez grono napalonych mężczyzn.
- No młody... Widziałeś już kiedyś prawdziwą kobietę? Właśnie wchodzimy do męskiego raju, szykuj się! - zawołał energicznie do nastolatka, przekraczając próg lokalu.
W środku była całkiem przyjazna atmosfera i swojski klimacik, jaki podchodził najstarszemu ninja. Całość wykonana była z obitego drewna, co nadawało miejscu ciepłego i sympatycznego klimatu. No i oczywiście nie mogło zabraknąć najbardziej wyczekiwanego przez dłużnika alkoholu, którym miał zamiar dnia dzisiejszego nachlać się jak świnia.
Od razu po tym, jak wszyscy weszli do lokalu, przywódca całej tej ferajny postanowił ruszyć w kierunku lady, a po wykonaniu tegoż planu, stanął przed sprzedawczynią i wyjął trzy mieszki ze złotem.
- No dobra, to teraz zamawiajcie czego wasza dusza zapragnie. Oczywiście na mój koszt. - zawołał - Bylebyście nie wyszli ponad mój budżet. - dopowiedział śmiejąc się.
"Ślepiec" w sumie polubił już swojego kompana do tego stopnia, że nie myślał o żałowaniu dla niego groszem. Co do jego podejścia do Marusy, tej znajomości i przyjaznego nastawienia, to najwidoczniej alkohol już zrobił swoje. Nie bez powodu protagonista postanowił postawić coś do picia swojemu już naprawdę dobremu koledze, który zasłużył sobie na to miano, chociażby tym, że nie opuścił samotnika w potrzebie. Zauważył też, że podejście panicza Ranmaru zmieniło się wobec niego, gdy ten bez żadnych namysłów zgodził się wypić kilka kolejek. Nawet takowe podchmielenie się po ciężkim dniu jest wskazane! Można się przy tym zrelaksować, zapomnieć o problemach, poczuć się lżej i długo by wymieniać, co jeszcze.
- Dzisiaj sobie trochę wypijemy, w końcu mamy za sobą ciężki dzień! - zawołał z entuzjazmem do swojego dorosłego towarzysza - Tobie mały też możemy dać łyka, o ile nam nie zejdziesz. - dopowiedział, śmiejąc się pod nosem. Nie chciał aby malec w żaden sposób poczuł się odsunięty, więc zaproponował mu alkohol. W jego wieku nie takie trunki pijał nasz pijaczyna.
Uśmiech Marusy podczas wcześniejszych rozmów został oczywiście zauważony przez Itazurę, lecz ten raczej swoimi białymi ślepiami nie dał poznać, iż zobaczył ów uśmieszek. Widział, że ich relacja zacieśnia się coraz bardziej z każdą minutą spędzoną razem, a wszystko szło bardzo szybko i w dobrym kierunku. Na wieść o długach, brązowowłosy wcale się nie ucieszył, no w końcu nie ma co się dziwić, jeśli już przeżył jedną przygodę przez jego zaległe rachunki biedaka. Marusa westchnął słysząc o kolejnym długu, tak nienaturalnie, tak głośno, aż sam facet to poczuł, ten chłód który znowu wydobywał się z jego aury. Zaraz po tym dopytał o szczegóły, a wyrzutkowi nie pozostało nic innego, jak wyjaśnić to wszystko, tyle że ton brązowowłosego nie był taki sam jak wcześniej, wydawał się być teraz znudzony, beznamiętny.
- No... Tak... - mruknął - Całkiem długo nie było mnie w Ryuzaku no Taki, no i widzisz... Zapomniałem o spłacie rachunków za mieszkanie, a też nie miałem za co opłacić tego mieszkania. - wyjaśnił nieco zażenowany swoją lekkomyślnością i brakiem odpowiedzialności - Akurat musiałem pilnie wyruszyć za mury i tak wyszło. - tym zakończył swoją wymówkę, a teraz przyszła pora na zadanie kilku pytań co do postaci brązowowłosego - Jak to, nie mieszkasz? To co ty tutaj robisz? - zapytał wyraźnie zaciekawiony, być może jest on na jakiejś misji, albo coś w ten deseń. Wyglądał on właśnie na takiego typowego shinobiego, który jest dla każdego oschły, a rajcuje go wypełnienie swojej kieszeni walutą. Podjął się zadania, bywał oschły, a to wszystko mogło mieć coś na rzeczy.
Podczas wędrówki, nagle staremu druhowi naszego białookiego zaczęło burczeć w brzuchu. Można to było usłyszeć bez problemu, a gdy wyrzutek to usłyszał, to na jego twarzy momentalnie pojawił się "banan". Nie skomentował tego, udając że najzwyczajniej w świecie nie słyszał. Właśnie w tym momencie prowadzący przyspieszył krok, tak aby ubrany na biało towarzysz nie chodził zbyt długo głodny. Lecz ten chyba rozmarzył się już o jedzeniu i nalegał, aby zamówić całą tuszę z prosiaka.
- No niema sprawy, stawiam ten tusz z prosiaka. - odparł - W końcu jestem ci coś winien. - zaśmiał się, rozglądając się po okolicy i upewniając się czy idą w rzeczywiście w dobrym kierunku. No i na to też wyglądało.
Przez poprzednią kwestię przyjaciela, awanturnik zrozumiał że pozbawił go co najmniej jednego posiłku, przez to bieganie za nieistniejącymi duchami. Pewnie apetyt też mu dopisywał i trzeba będzie zażegnać ten kryzys, zamawiając napomniane danie.
Rozmowa ciągnęła się w najlepsze, droga choć nie była jakaś super długa, to minęła zadziwiająco szybko, dzięki rozmowie podczas której poruszano tematy dla dorosłych. W tamtym momencie wpadł też na nich chłopiec, co było czymś niespotykanym o tej porze. W sumie, to po chwili dedukcji ninja zauważył w nim coś dziwnego, te bohomazy na policzkach przypominały mu kły, a na dodatek napomniał o swoim zwierzaku, a raczej Ninkenie. Nie trzeba było długo myśleć, żeby ten się domyślił, z jakiego rodu się wywodzi, a mowa tutaj o nie nikim innym, jak o Inuzukach. Więc pewnie ten maluszek jest wyszkolony. Na początku furiat niespecjalnie zainteresował się osobą młodzieńca, myślał że uciekł z jakiegoś balu przebierańców i nie domyślił się. No w sumie, nie miał nic do niego, ale przynajmniej wiedział że zwyczajnym chłopaczkiem, to on raczej nie jest.
- Sprężamy się. - odparł swojemu towarzyszowi i nowo napotkanemu towarzyszowi.
Najstarszy w tym gronie prowadził całą gromadkę do upragnionej karczmy. Zaraz po zbłaźnieniu się przez malca, postanowił on coś nawinąć do swoich wybawicieli, a starszy uśmiechnął się, bowiem przypomniał sobie siebie sprzed kilku lat. Wówczas był prawie tak samo beztroski jak Satoshi.
- Miło mi, na mnie natomiast mów Gyo, a jeśli kojarzysz nazwisko Itazura, to wiedz że jestem synem słynnego łowcy Gyōkki. - przedstawił się zaraz po tym, jak zrobił to nastolatek - Tobie też burczy w brzuchu? - zapytał, słysząc te wszystkie dźwięki wychodzące z brzucha młodego shinobiego.
Po kilkunastu sekundach zaczęło robić się robić o wiele mniej tłoczno, ekipa opuszczała właśnie targowisko, a widać było coraz więcej przedstawicieli płci męskiej, którzy oblegali jeden budynek, z szyldem o wspaniałym napisie "Pod uwędzonym dzikiem", co mogło sugerować, że jest to właśnie ta od dawna wyczekiwana przez wszystkich karczma. Na pierwszy rzut oka, można było dojść do wniosku, że jest tutaj o wiele za dużo facetów i coś na pewno jest ku temu na rzeczy. Ano... Przecież powodem były piękne kobitki i ich walory podziwiane przez grono napalonych mężczyzn.
- No młody... Widziałeś już kiedyś prawdziwą kobietę? Właśnie wchodzimy do męskiego raju, szykuj się! - zawołał energicznie do nastolatka, przekraczając próg lokalu.
W środku była całkiem przyjazna atmosfera i swojski klimacik, jaki podchodził najstarszemu ninja. Całość wykonana była z obitego drewna, co nadawało miejscu ciepłego i sympatycznego klimatu. No i oczywiście nie mogło zabraknąć najbardziej wyczekiwanego przez dłużnika alkoholu, którym miał zamiar dnia dzisiejszego nachlać się jak świnia.
Od razu po tym, jak wszyscy weszli do lokalu, przywódca całej tej ferajny postanowił ruszyć w kierunku lady, a po wykonaniu tegoż planu, stanął przed sprzedawczynią i wyjął trzy mieszki ze złotem.
- No dobra, to teraz zamawiajcie czego wasza dusza zapragnie. Oczywiście na mój koszt. - zawołał - Bylebyście nie wyszli ponad mój budżet. - dopowiedział śmiejąc się.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości