Dzielnica rzemieślnicza
Re: Dzielnica rzemieślnicza
Masaru spojrzał na rodzinę. Odrazu mu się nie spodobali, wyniosłości z która potraktował go łysy bogaty facet świadczyła że ten jest osobą która uważa się za kogoś lepszego bo ma pieniądze. Bronić, nauczę go jak się bronić. Od ciebie zależy czego dokładnie, jako shinobi znam sporo rzeczy które by mu pomogły. Twój wybór, a raczej chłopca bo to pod jego preferencji zależy, powiedział bohater. W głowie Masaru kłębiły się różne myśli, min czy ten na pierwszy rzut oka rozpuszczony dzieciak, będzie miał na tyle twardy charakter żeby się czego kołowiek nauczyć ? A jeśli nie to trudno najwyżej obejdzie się bez nauki tylko w tłukę jego oprawcą. Na tą myśl chłopak uśmiechnął się w duchu.
0 x
Re: Dzielnica rzemieślnicza
[Misja rangi D] Przelotny Uczeń - Masaru Enoki - 19/15
Facet tylko popatrzył po Masaru i prześwidrował go wzrokiem. Masaru wyglądał jak osoba, która w ogóle niczego nie rozumie. To on ma wymyślić sposób.
- Słuchaj, knypku - powiedział przyszły pracodawca - Mój syn chce się nauczyć walczyć. Jutro z samego rana ruszamy z karawaną do domu, więc macie jakieś 10 godzin na trening. Chyba, że chcesz się zabrać z nami i uczyć go po drodze, wtedy zapłacę z góry.
No i tego się Masaru chyba nie spodziewał. Właśnie dostał propozycję wspólnej podróży. Ale wtedy mógł od razu zapłacić Dyziowi i się pozbyć rudzielca raz na dobre.
- Jednak mam wymagania. Znaczy mamy ... - facet popatrzył na swojego synka, a ten tylko skinął głową. Ojciec kontynuował - Po pierwsze, nie może to być walka bronią białą. Nie chcemy zrobić krzywdy innym dzieciom. Po drugie, mój syn, trenując nie może się męczyć, ani nie może zostać przez Ciebie pobity "w ramach treningu".
Shinobi dostał dość jasne, ale niepokojące wytyczne.
Masz trzy opcje:
1. Jeśli wymyślisz jakieś ćwiczenia, które spełnią warunki postawione przez faceta - zaliczę misję od razu.
2. Jeśli w drodze dyskusji uda Ci się przekonać ich, że jednak te warunki nie są do spełnienia - także zaliczę.
3. Jeśli zgodzisz się pójść z nimi na wyprawę (czyli odbyć od razu misję rangi C) - także zaliczę od razu.
- Słuchaj, knypku - powiedział przyszły pracodawca - Mój syn chce się nauczyć walczyć. Jutro z samego rana ruszamy z karawaną do domu, więc macie jakieś 10 godzin na trening. Chyba, że chcesz się zabrać z nami i uczyć go po drodze, wtedy zapłacę z góry.
No i tego się Masaru chyba nie spodziewał. Właśnie dostał propozycję wspólnej podróży. Ale wtedy mógł od razu zapłacić Dyziowi i się pozbyć rudzielca raz na dobre.
- Jednak mam wymagania. Znaczy mamy ... - facet popatrzył na swojego synka, a ten tylko skinął głową. Ojciec kontynuował - Po pierwsze, nie może to być walka bronią białą. Nie chcemy zrobić krzywdy innym dzieciom. Po drugie, mój syn, trenując nie może się męczyć, ani nie może zostać przez Ciebie pobity "w ramach treningu".
Shinobi dostał dość jasne, ale niepokojące wytyczne.
Masz trzy opcje:
1. Jeśli wymyślisz jakieś ćwiczenia, które spełnią warunki postawione przez faceta - zaliczę misję od razu.
2. Jeśli w drodze dyskusji uda Ci się przekonać ich, że jednak te warunki nie są do spełnienia - także zaliczę.
3. Jeśli zgodzisz się pójść z nimi na wyprawę (czyli odbyć od razu misję rangi C) - także zaliczę od razu.
0 x
Re: Dzielnica rzemieślnicza
O matko pomyślał Masaru. A wsadzie sobie w cztery litery takie coś. Jak ja mam bachora nauczyć walczyć skoro nie mogę go tknąć nawet, stwierdził w myślach nasz shinobi. Dobra powiedział na głos, w 10 godzin nie dam rady go nauczyć, aż tak dobrze walczyć. Więc ruszę z wami na wyprawę, powiedzcie tylko gdzie i kiedy mam się stawić i możemy ruszać. Tylko stawiam warunek, nikt nie będzie mnie nazywał knypkiem, odbyłem wiele walk i pokonałem sporo różnych przeciwników, w wieku kilku lat kiedy ty zapewne jeszcze tuliłeś się do rodziców ja już walczyłem na śmierć i życie. Więc z łaski swojej proszę nie nazywaj mnie tak. Nasz bohater zdawał sobie sprawę że ostatnim zdaniem mógł się narazić nowemu pracodawcy, ale nie ruszało go honor najważniejszy i nie ważne ile by płacili nikt nie miał prawa go obrażać.
0 x
Re: Dzielnica rzemieślnicza
[Misja rangi D] Przelotny Uczeń - Masaru Enoki - 21/15
(knypkiem nazwał Cię ojciec chłopaka, więc chyba jednak jest starszy :P czytaj ze zrozumieniem
)
Mężczyzna skinął tylko głową. Wszystko było bowiem już ustalone.
- Jutro o 5:30 rano, w tym miejscu. Znaczy, tutaj.
Poinstruował przyszłego nauczyciela jego syna. Zatem Masaru musiał stawić się bardzo, ale to bardzo wcześnie rano. Podróż wydawała się bardzo długa, więc trzeba było wcześnie wstać, by pod wieczór osiągnąć swój cel. No własnie, ale co było celem wyprawy? I na to pytanie zleceniodawca odpowiedział:
- Ryuzaku no Taki. Wkraczamy do Yusetsu. Z Yusetsu do Sogen, a potem przeprawa przez ziemię Klanu Uchiha i wchodzimy do Ryuzaku no Taki od północy.
Droga była prosta i znajomość geografii pozwoliła Masaru określić, to że była to jedna z szybszych tras między tymi dwoma osadami. Mężczyzna kontynuował:
- Jeden wóz. Ja, mój syn i nasz bagaż na wozie, ciągniętym przez dwa konie. Wynająłem też dwóch ochroniarzy, którzy będą jechali konno i asekurowali nasz przemarsz. Jednakże, ty także wystąpisz w tej roli. Gdyby coś się działo, musisz nas obronić. Jednak w czasie wolnym fajnie by było jakbyś szkolił mojego syna, bo w końcu za to Ci płacę. Konia będziesz musiał wynająć sobie sam.
Prosty plan. Facet wyciągnął pieniądze i wręczył Dyziowi 1000 Ryo, a ten następnie 100 dał Masaru. Masaru był zadowolony, bo tak na prawdę to nic nie zrobił, a dostał pieniądze. Jego prawdziwa misja dopiero miała się rozpocząć i do tego była bardziej lepiej płatna i na pewno ciekawsza.
- Przepraszam ... - zapytał Dyzio - Czy mogę się zabrać z Tobą? Możesz zrobić z/t. Jak będziesz chciał zaczynać misję rangi C, to po prostu tutaj napisz. Określ też czy bierzesz Dyzia czy nie
.
(knypkiem nazwał Cię ojciec chłopaka, więc chyba jednak jest starszy :P czytaj ze zrozumieniem

- Jutro o 5:30 rano, w tym miejscu. Znaczy, tutaj.
Poinstruował przyszłego nauczyciela jego syna. Zatem Masaru musiał stawić się bardzo, ale to bardzo wcześnie rano. Podróż wydawała się bardzo długa, więc trzeba było wcześnie wstać, by pod wieczór osiągnąć swój cel. No własnie, ale co było celem wyprawy? I na to pytanie zleceniodawca odpowiedział:
- Ryuzaku no Taki. Wkraczamy do Yusetsu. Z Yusetsu do Sogen, a potem przeprawa przez ziemię Klanu Uchiha i wchodzimy do Ryuzaku no Taki od północy.
Droga była prosta i znajomość geografii pozwoliła Masaru określić, to że była to jedna z szybszych tras między tymi dwoma osadami. Mężczyzna kontynuował:
- Jeden wóz. Ja, mój syn i nasz bagaż na wozie, ciągniętym przez dwa konie. Wynająłem też dwóch ochroniarzy, którzy będą jechali konno i asekurowali nasz przemarsz. Jednakże, ty także wystąpisz w tej roli. Gdyby coś się działo, musisz nas obronić. Jednak w czasie wolnym fajnie by było jakbyś szkolił mojego syna, bo w końcu za to Ci płacę. Konia będziesz musiał wynająć sobie sam.
Prosty plan. Facet wyciągnął pieniądze i wręczył Dyziowi 1000 Ryo, a ten następnie 100 dał Masaru. Masaru był zadowolony, bo tak na prawdę to nic nie zrobił, a dostał pieniądze. Jego prawdziwa misja dopiero miała się rozpocząć i do tego była bardziej lepiej płatna i na pewno ciekawsza.
- Przepraszam ... - zapytał Dyzio - Czy mogę się zabrać z Tobą? Możesz zrobić z/t. Jak będziesz chciał zaczynać misję rangi C, to po prostu tutaj napisz. Określ też czy bierzesz Dyzia czy nie

0 x
Re: Dzielnica rzemieślnicza
( ale ja to do ojca powiedziałem
, chodziło mi o to że ja wieku kilku lat już walczyłem, a on w tym wieku ( w tym w którym ja walczyłem) jeszcze tulił się do rodziców
.Więc nie chciałem żeby mi wypominał wzrost xD)
Masaru był zadowolony z przebiegu zdarzeń, nabiegał się trochę ale warto było. Jednak gdy usłyszał trasę drogi troszkę zbladł. Przeklął w duchu to że tak średnio orientował co się dzieje na świecie, i to że zapomniał na śmierć wszystkiego co wiedział o tych prowincjach. Muszę się przygotować w domu pomyślał, ale jeszcze jedna rzecz zaprzątała jego głowę, a mianowicie rudzielec/Po co Dyzio ? zapytał chłopaka. Masz pieniądze możesz jechać do matki i wynająć lekarza. A teraz zwracając się do misiodawcy rzekł, niema problemu szefie. Jednak mam pytanie gdzie i za ile mogę wynająć konia jeśli się w tym orientujesz ? Oraz czy spodziewasz się jakiś komplikacji podczas podróży ?


Masaru był zadowolony z przebiegu zdarzeń, nabiegał się trochę ale warto było. Jednak gdy usłyszał trasę drogi troszkę zbladł. Przeklął w duchu to że tak średnio orientował co się dzieje na świecie, i to że zapomniał na śmierć wszystkiego co wiedział o tych prowincjach. Muszę się przygotować w domu pomyślał, ale jeszcze jedna rzecz zaprzątała jego głowę, a mianowicie rudzielec/Po co Dyzio ? zapytał chłopaka. Masz pieniądze możesz jechać do matki i wynająć lekarza. A teraz zwracając się do misiodawcy rzekł, niema problemu szefie. Jednak mam pytanie gdzie i za ile mogę wynająć konia jeśli się w tym orientujesz ? Oraz czy spodziewasz się jakiś komplikacji podczas podróży ?
0 x
Re: Dzielnica rzemieślnicza
(Rozumiem
)
Dyzio przytaknął.
- Dzięki ... - powiedział i z uśmiechem na ustach, pożegnał się - Ja już muszę lecieć! Także, ten! Trzymaj się i powodzenia!
Szybko opuścił ten dom i udał się w sobie znaną stronę. Mężczyzna, który zatrudnił Masaru powiedział:
- Przewiduję, że jednak nie będzie żadnych komplikacji. Jednak jeśli byłbym pewien, to nie zatrudniałbym ochrony, a konia możesz wynająć ... z resztą Ci pokażemy.
To tyle z rozmowy. Facet razem z synem bez pożegnania weszli do domu. Wszystko było ustalone. Teraz tylko udać się do domu. Zjeść jakiś porządny obiad, kolację, wyspać się i przyszykować. Niekoniecznie w tej kolejności.

Dyzio przytaknął.
- Dzięki ... - powiedział i z uśmiechem na ustach, pożegnał się - Ja już muszę lecieć! Także, ten! Trzymaj się i powodzenia!
Szybko opuścił ten dom i udał się w sobie znaną stronę. Mężczyzna, który zatrudnił Masaru powiedział:
- Przewiduję, że jednak nie będzie żadnych komplikacji. Jednak jeśli byłbym pewien, to nie zatrudniałbym ochrony, a konia możesz wynająć ... z resztą Ci pokażemy.
To tyle z rozmowy. Facet razem z synem bez pożegnania weszli do domu. Wszystko było ustalone. Teraz tylko udać się do domu. Zjeść jakiś porządny obiad, kolację, wyspać się i przyszykować. Niekoniecznie w tej kolejności.
0 x
Re: Dzielnica rzemieślnicza
Pożegnał się z rudzielcem życzył mu zdrowia i aby jego matka szybko wyzdrowiałą ( może mieć w życiu problem z takim synem), oraz krótkim ukłonem pożegnał się z pracodawcą. Gdy chłopak usłyszał już wszystko co chciał wiedzieć ruszył w drogę powrotną. Pytanie czy ruszyć i spróbować zabawić się z ekwipunkiem przed misją czy iść tak jak stał. Na to pytanie chłopak musiał odpowiedzieć sobie niestety sam. Chyba spróbuje zrobić krótki trenig albo pójdę spać od razu pomyślał nasz bohater. I w ten oto sposób opuścił dzielnice, pozbywając się rudego i zarazem zdobywając pieniądze i nowe zlecenie. A wiec całkiem udany dzień mimo słabego poranka uznał z uśmiechem bohater.
z/t
z/t
0 x
Re: Dzielnica rzemieślnicza
Masaru krzepkim krokiem przybył pod dom zleceniodawcy. Był jakieś 10 minut przed czasem. Zapukał. Trochę mu zimno było, a niestety jeszcze się nie przyzwyczaił do nowego nabytku zwanego marionetką. W końcu nie tak prosto targać na plerach taki kawał drewna. Przybyłem szefie obwieścił nasz shinobi. W myślach przeklął swoją słabą orientacje w terenie. Nie bardzo wiedział co może go spotkać na tej wyprawie, wiedział mniej więcej w którą stronę się udaje i tyle. Zastanawiało go czy w drodze powrotnej nie było by głupim pomysłem pozbierać troszkę jakiś składników do produkcji leków i trucizn. Jednak tym się będzie martwił jak zakończy to zadanie. I tak stał na mrozie czekając, aż łaskawy szef ( głupi staruch) otworzy mu drzwi i wyrusza do celu ich podróży.
0 x
Re: Dzielnica rzemieślnicza
[Misja rangi C] Przelotny Uczeń, Część 2 - Masaru Enoki - 2/30
I tym sposobem młodzieniec znalazł się znowu w tej dzielnicy handlowej, gdzie przeróżni handlarze handlowali przeróżnymi rzeczami. Jednak Masaru interesował jeden z nich, jeden konkretny. Ten, któremu poprzysiągł pomoc. A obietnicy nie mógł złamać, bowiem splamiłby tym samym swój honor, o ile jakiś miał. Być może nie miał i po prostu chęć zarobienia dodatkowych pieniędzy była po prostu silniejsza? Niezależnie od rodzaju motywacji, shinobi był na tyle zmotywowany, by wstać o tej 4:30, umyć się, ubrać, przygotować i wyjść, by na 5:20 rano być już pod domem zleceniodawcy. Spodziewał się, że będzie musiał pukać do drzwi, jednak nic takiego nie było konieczne. Mężczyzna bowiem razem ze swoim synem stali już przed domem w towarzystwie dwóch, odzianych w brązowe płaszcze i lniane kapelusze samurajów. Znaczy, nie było do końca pewne czy to byli samuraje, ale wyglądali na takich, więc można było założyć, że własnie nimi są. Oboje mieli już konie i wóz także był już załadowany. Tylko biedny Masaru szedł na nogach, ale podobno miał gdzieś wynająć konia, więc nie powinno być problemów. Jednym z problemów było to, że było zimno i z racji tego, że Masaru wczoraj się przygotowywał, to był trochę niewyspany, co tylko potęgowało uczucie chłodu. Jednak za jakiś czas powinien się rozbudzić. Kolejnym problemem było natomiast to, że wszyscy czekali na niego i patrzyli na shinobiego spode łba. Opóźniał bowiem tylko cały wymarsz, a jego przydatność podczas tej wyprawy wydawała się zaiste znikoma. Chociaż kto wie? Być może to były tylko pozory. Samurajowie także nie wyglądali na jakiś specjalnie silnych i jeśli wróg zaatakuje to pewnie umrą. Ale to też były tylko pozory zrodzone w głowie naszego bohatera.
- Jak cię zwą? - powiedział dzieciak zleceniodawcy. Swoje pytanie oczywiście skierował do Masaru. Musiał się bowiem jakoś do niego zwracać. Nie zamierzał mu mówić "per sensei". Jego status społeczny był dużo wyższy, a przynajmniej tak sądził, więc nie było by używać zwrotów grzecznościowych. Masaru był po prostu najemnikiem. Co prawda miał nauczyć go walczyć i się bronić, ale to jednak TYLKO najemnik. Gdyby tylko Masaru wiedział jak bardzo rozpuszczony był to dzieciak, niemniej jednak nie wiedział i pewnie za jakiś czas będzie dane mu się przekonać.
- Jak cię zwą? - powiedział dzieciak zleceniodawcy. Swoje pytanie oczywiście skierował do Masaru. Musiał się bowiem jakoś do niego zwracać. Nie zamierzał mu mówić "per sensei". Jego status społeczny był dużo wyższy, a przynajmniej tak sądził, więc nie było by używać zwrotów grzecznościowych. Masaru był po prostu najemnikiem. Co prawda miał nauczyć go walczyć i się bronić, ale to jednak TYLKO najemnik. Gdyby tylko Masaru wiedział jak bardzo rozpuszczony był to dzieciak, niemniej jednak nie wiedział i pewnie za jakiś czas będzie dane mu się przekonać.
0 x
Re: Dzielnica rzemieślnicza
Masaru, nazywam się Masaru. odpowiedział chłopcu. Witam wszystkich rzekł to do reszty zgromadzonych. Kiedy wyruszamy i czy spodziewamy się jakiś większych komplikacji ? dodał patrząc pytająco na nowego szefa. Strasznie się chłopakowi nie spodobała 2 najemników. Miał przeczucie że podczas walki oni pierwsi zginą, a on będzie zmuszony walczyć za nich. To jednak dobrze, lepiej niech przeciwnik pokaże się atakując najgroźniej wyglądających przeciwników niż takiego śmiesznego kolesia z drewnianą lalką na plecach. Chłopak narzucił na głowę swój kaptur. Szybko ocenił siłę samurajów, wyglądali oni na zwykłych najemników bez niczego specjalnego, mógłby ich szybko załatwić swoją lalką. Ale pozory mogą mylić. Spoglądnął na konie, jak zawsze wszyscy mają tylko on niema. Super a do tego nie mam nawet 10 ryo. Wszystko wydałem wczoraj na lalkę pomyślał. Muszę go poprosić o to żeby zakupił konia za mnie i obciął mi z wypłaty. Spojrzenie powędrowało na rzemieślnika, stary głupiec szczycący się swoim ,,wyższym statusem społecznym". ocenił ze smutkiem nasz shinobi. Ciekawe jak faceta który skrobie stoły i krzesła ma być lepszy od wojownika. Chyba niestety tym że on ma pieniądze a ja nie. Pora na dzieciaka, to oczywiste było że będzie rozpieszczonym bachorem, skoro jego ojciec nie jest normalny to dlaczego on ma być. Ehh i co ja muszę znosić dla kilku drobniaków stwierdził.
0 x
Re: Dzielnica rzemieślnicza
[Misja rangi C] Przelotny Uczeń, Część 2 - Masaru Enoki - 4/30
Chłopak skinął głową i nagle jego nastawienie się zmieniło. Uśmiechnął się szczerze, a przynajmniej tak ten uśmiech wyglądał.
- Nazywam się Arata - oznajmił. Widać uznał, że skoro ma być jego uczniem to Masaru musi wiedzieć jak się do niego zwracać. "Per Uczeń" byłoby bowiem równie niegrzeczne jak "Młody Padawanie". Czy to była oznaka tego, że był rozpuszczony? A może po prostu chciał znać imię tego, kto pomoże rozwiązać jego problem. Być może to był miły gest.
- A ja jestem Pan Kazuya! - wykrzyknął w końcu jego ojciec i zarazem zleceniodawca. Podkreślił "Pan", tak jakby podkreślał, że ma wyższy status. Pieniądze bowiem rzeczywiście dawały mu wyższy status. Nie każdy mógłby sobie pozwolić na wynajem tylu ludzi. Oczywiście wóz obładowany był różnego rodzaju jedwabiami, pięknymi meblami i innymi kosztownościami. Zapewne kupiec poskupował różne towary w okolicy i teraz chciał po prostu przetransportować je do swojej osady i tam sprzedać z dość pokaźnym zyskiem. Tak bowiem robiło większość kupców. Ba! Na tym opierał się cały ten zawód. Karawana jednak nie była tak duża jak się Masaru spodziewał. Tylko jeden wóz. Zazwyczaj są większe. Kilku kupców organizuje wspólną wyprawę, zatrudniając do ochrony całe rzesze shinobi i samurajów. Teraz jednak wóz był jeden, niezwykle bogaty. A do ochrony jego właściciela, syna i oczywiście wozu było tylko trzech ludzi. To na pewno musiało się źle skończyć.
- Fumio - powiedział jeden z nich, także zdradzając swe imię. Poprawił miecz. Katana. To rzeczywiście mógł być samuraj.
- Daiki - zawtórował mu drugi i zrobił to samo. Czyli Masaru już wiedział, że będzie jechał z Aratą, Fumio, Daikim i Panem Kazuyą. Jednak problemem było słowo "jechać". Masaru nie miał bowiem na czym.
- W pobliżu szlaku transportowego - powiedział w końcu Kazuya, tak jakby wiedział o czym chłopak myśli i jakie ma wątpliwości - Są ludzie, którzy za opłatą wynajmą Ci konia. Udasz się tam, wynajmiesz go i zwrócisz go w Ryuzaku określonemu w kontrakcie człowiekowi ... inaczej zabiją Cię bez najmniejszego wahania i będą mieli słuszność, bowiem złodziei powinno się tępić.
Oczywistym jest, że kupiec pragnął śmierci złodziei. Większość kupców w tamtych czasach tego pragnęła. Cóż się dziwić. Złodzieje działali na szkodę branży kupieckiej.
- Idź przodem. Za jakieś 30 minut spotkamy się na szlaku. Do tego czasu masz mieć już konia! - instrukcje były proste.
z/t: tutaj
- Nazywam się Arata - oznajmił. Widać uznał, że skoro ma być jego uczniem to Masaru musi wiedzieć jak się do niego zwracać. "Per Uczeń" byłoby bowiem równie niegrzeczne jak "Młody Padawanie". Czy to była oznaka tego, że był rozpuszczony? A może po prostu chciał znać imię tego, kto pomoże rozwiązać jego problem. Być może to był miły gest.
- A ja jestem Pan Kazuya! - wykrzyknął w końcu jego ojciec i zarazem zleceniodawca. Podkreślił "Pan", tak jakby podkreślał, że ma wyższy status. Pieniądze bowiem rzeczywiście dawały mu wyższy status. Nie każdy mógłby sobie pozwolić na wynajem tylu ludzi. Oczywiście wóz obładowany był różnego rodzaju jedwabiami, pięknymi meblami i innymi kosztownościami. Zapewne kupiec poskupował różne towary w okolicy i teraz chciał po prostu przetransportować je do swojej osady i tam sprzedać z dość pokaźnym zyskiem. Tak bowiem robiło większość kupców. Ba! Na tym opierał się cały ten zawód. Karawana jednak nie była tak duża jak się Masaru spodziewał. Tylko jeden wóz. Zazwyczaj są większe. Kilku kupców organizuje wspólną wyprawę, zatrudniając do ochrony całe rzesze shinobi i samurajów. Teraz jednak wóz był jeden, niezwykle bogaty. A do ochrony jego właściciela, syna i oczywiście wozu było tylko trzech ludzi. To na pewno musiało się źle skończyć.
- Fumio - powiedział jeden z nich, także zdradzając swe imię. Poprawił miecz. Katana. To rzeczywiście mógł być samuraj.
- Daiki - zawtórował mu drugi i zrobił to samo. Czyli Masaru już wiedział, że będzie jechał z Aratą, Fumio, Daikim i Panem Kazuyą. Jednak problemem było słowo "jechać". Masaru nie miał bowiem na czym.
- W pobliżu szlaku transportowego - powiedział w końcu Kazuya, tak jakby wiedział o czym chłopak myśli i jakie ma wątpliwości - Są ludzie, którzy za opłatą wynajmą Ci konia. Udasz się tam, wynajmiesz go i zwrócisz go w Ryuzaku określonemu w kontrakcie człowiekowi ... inaczej zabiją Cię bez najmniejszego wahania i będą mieli słuszność, bowiem złodziei powinno się tępić.
Oczywistym jest, że kupiec pragnął śmierci złodziei. Większość kupców w tamtych czasach tego pragnęła. Cóż się dziwić. Złodzieje działali na szkodę branży kupieckiej.
- Idź przodem. Za jakieś 30 minut spotkamy się na szlaku. Do tego czasu masz mieć już konia! - instrukcje były proste.
z/t: tutaj
0 x
Re: Dzielnica rzemieślnicza
Kiba miał wielką ochotę na spranie osoby przyjmującej zakłady. Postanowił jednak, że rozsądniejszą opcją będzie poczekanie na niego w dzielnicy rzemieślniczej. Skacząc z dachu na dach przemieścił się szybko do tej części miasta. Postanowił nie zeskakiwać z dachu, ale przycupnąć na jednym z nich tak aby od strony z której prawdopodobnie mogła przyjechać osoba przyjmująca zakłady nie było go widać. Nie musiał na szczęście wypatrywać złodziejaszka, bo mógł go wyczuć na 100 metrów. Wyczulił swe zmysły i przygotował się do sytuacji w której musiałby znowu gonić opryszka. Obmyślił szybko plan w którym po wyczuciu konia którym poruszał się złodziej (lub samego złodzieja) i ustaleniu kierunku w którym się porusza poczekałby na odpowiedni moment by wyskoczyć za dachu i wykonać atak.
Chakra: 100%-12
0 x
Re: Dzielnica rzemieślnicza
Kiba nie był przecież głupi. To chyba oczywiste, że osoba w kapturze nie musiała być odrazu złodziejem. Chłopak przypuszczał, że osoba ta mogłaby na przykład otrzeć się o konia. Dezaktywował technikę i zeskoczył z dachu szybkim susem. Kiba nie chciał zmasakrować przeciwnika lecz narazie się przekonać czy to napewno on. Jego planem było podejście do prawdopodobnego złodzieja. Przeciskając się przez tłum nadal czuł jego zapach. Po chwili wyprzedził swojego przeciwnika w odpowiedniej odległości. Stanął w tłumie tak aby mógł zobaczyć twarz osoby, był przygotowany na wiele opcji. Młodzieniec przygotował kunai na przeciwnika.
Chakra 88%-2%
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości