Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Przyglądał się uważnie dziewczynie o brzoskwiniowych włosach, która powtórzyła swoje imię i nazwisko, dodając również wzmiankę o właściwym sposobie zapisu. Przytaknął nieznacznym skinięciem głowy, uświadamiając po paru sekundach, że to właśnie w taki sposób dziewczyna miała w zwyczaju przedstawiać się przy bardziej formalnych okazjach. Pewne rzeczy najwyraźniej zapadały tak głęboko w pamięć, że nawet cierpiąca na amnezję przywoływała je machinalnie. To dobrze, bo świadczyło o tym, że to wciąż była ta sama osóbka, którą tak dobrze znał. Ten pozornie drobny szczegół dawał nadzieję na możliwość przywrócenia pamięci Truskaweczki, co w tym momencie stało się rzecz jasna nadrzędnym celem władcy piasku.
Niestety głupia małpa musiała wepchnąć swoje, niechciane przez nikogo trzy gorsze. Zaczęła sobie kpić z opowieści brązowowłosego i rzucać inwektywy na jego temat, czepiając się też Harumi. Kto do cholery pozwolił jej zabierać głos? To nie była jej sprawa, więc nie powinna się wpierdzielać ze swoimi idiotyzmami. Starał się ukryć grymas niezadowolenia i złości, zaciskając przy tym skrytą pod stołem pięść. Przez myśli przemknął mu pomysł zerwania się z miejsca i rzucenia na wredną małpę, by ją udusić i zapewnić sobie upragniony spokój. Początkowo milczał i tłumił sobie w sobie odzywające się znowu nerwy, ale po którejś zaczepce z kolei miał po prostu dość. Ile miał czasu wytrzymać jej debilizm? Miał już wstać ze stołka, skomentować w kilku ciętych słowach postawę Yuuhi, a być może również opuścić domostwo, zabierając ze sobą panienkę Ajisai, ale w ostatniej sekundzie ubiegł go kruczowłosy. Ichirou wstrzymał się zatem ze swymi zamiarami i wysłuchał, co gospodarz miał do powiedzenia. Ten zachowywał się nader spokojnie, jakby był ślepy na durne wybryki swojej siostrzyczki, ale i tak zaprezentował sporą dozę rozsądku, uznając opowieść Sabaku za prawdziwą, do czego zresztą miał argumenty. To jasne, że akolita nie był do końca zadowolony, że Hikari wyręcza go w udzieleniu odpowiedzi, ale być może było to lepsze rozwiązanie dla dobra sprawy. Władca piasku już dawno rzuciłby kilka ripost w stronę wrednej małpy, a teraz miał przynajmniej chwilę na ochłonięcie i powrót do względnego opanowania. Bardzo chciał dać nauczę tej jędzy, ale wiedział, że nie powinien zachowywać się zbyt pochopnie. Złość w jego przypadku rzadko kiedy przynosiła pozytywne rezultaty i zwykle mnożyła problemy, już nie wspominając o paru sytuacjach, w których brak rozwagi mógł przypłacić życiem.
- Zły mogę być jedynie za zachowanie twojej siostrzyczki. Ile jeszcze obelżywych uwag musimy znosić z Harumi, byś sprowadził ją do porządku? Zgodziłem się na zaproponowany układ i wyrażam swoją dobrą wolę do odnalezienia jakiegokolwiek porozumienia, ale nie wiem czy w takiej atmosferze jest to wykonalne. Możemy dalej się sprzeczać, ale to nie pomoże Harumi. Wręcz przeciwnie, może jej zaszkodzić... - Mówił możliwie jak najspokojniejszym, dyplomatycznym tonem. Całą swoją wypowiedź kierował do kruczowłosego, nawet nie spoglądając za bardzo na jego siostrę. Chyba najlepszym sposobem na utarcie jej nosa było właśnie ignorowanie i próba wymuszenia na niej spokoju przez Hikariego. Zresztą to właśnie z przedstawicielem rodu Terumi była możliwość prowadzenia czegoś, co można było nazwać rozmową. Wbrew pierwszemu wrażeniu to właśnie on wykazywał jakąś rozwagę i rozum. No i nie bez powodu Ichirou mówił nie tylko o własnej osobie, ale też o swej przyjaciółce. Hikari patrzył na nią znacznie przychylniejszym okiem, więc użycie jej jako argumentu powinno przynieść większą szansę na to, że czarnowłosy ustosunkuje się do jego słów. Poza tym, wspomniał również o dość istotnej rzeczy, która dotyczyła Harumi.
- Wróćmy może do tematu... - oznajmił, wzdychając cicho, bo zamiast wałkować ciągle sprawę istniejącego konfliktu, wolał spróbować wydobyć minimum pożytku z tego spotkania. - Ten miecz z symbolem rodu, pamiętam... To twoja jedyna pamiątka po matce. Była shinobi, tak jak ty. Nie wróciła z misji. To było jakieś kilka miesięcy przed tym, kiedy wspólnie opuściliśmy twój dom i ruszyliśmy do Ryuzaku. - Przerwał na moment, pozwalając dziewczynie na oswojenie się z tym niezbyt wesołym faktem.
- A co do twojego pytania, to nie. Niby czemu mielibyśmy walczyć ze sobą, Haru-chan? Chociaż... Czekaj, coś mi świta. Uhm, było coś podobnego, chociaż trudno nazwać to starciem. Kiedy twój ojciec pierwszy raz przyprowadził mnie do ciebie, nie chciałaś żebym był twoim ochroniarzem. Wyzwałaś mnie na pojedynek, żeby udowodnić swoją siłę, tyle że zanim ten się na dobre zaczął, ja zdążyłem cię powstrzymać i unieruchomić za pomocą piasku. - Ciekawe, czy o te wydarzenie jej chodziło. Miejmy nadzieję, że tak, bo być może dzięki temu istniała szansa na odtwarzanie kolejnych fragmentów pamięci dziewczyny.
- A i swoją drogą, to jak ją odnalazłeś? - skierował pytanie w stronę kruczowłosego chłopaka, bo zżerała go ciekawość, co przez taki szmat czasu działo się z Harumi.
Niestety głupia małpa musiała wepchnąć swoje, niechciane przez nikogo trzy gorsze. Zaczęła sobie kpić z opowieści brązowowłosego i rzucać inwektywy na jego temat, czepiając się też Harumi. Kto do cholery pozwolił jej zabierać głos? To nie była jej sprawa, więc nie powinna się wpierdzielać ze swoimi idiotyzmami. Starał się ukryć grymas niezadowolenia i złości, zaciskając przy tym skrytą pod stołem pięść. Przez myśli przemknął mu pomysł zerwania się z miejsca i rzucenia na wredną małpę, by ją udusić i zapewnić sobie upragniony spokój. Początkowo milczał i tłumił sobie w sobie odzywające się znowu nerwy, ale po którejś zaczepce z kolei miał po prostu dość. Ile miał czasu wytrzymać jej debilizm? Miał już wstać ze stołka, skomentować w kilku ciętych słowach postawę Yuuhi, a być może również opuścić domostwo, zabierając ze sobą panienkę Ajisai, ale w ostatniej sekundzie ubiegł go kruczowłosy. Ichirou wstrzymał się zatem ze swymi zamiarami i wysłuchał, co gospodarz miał do powiedzenia. Ten zachowywał się nader spokojnie, jakby był ślepy na durne wybryki swojej siostrzyczki, ale i tak zaprezentował sporą dozę rozsądku, uznając opowieść Sabaku za prawdziwą, do czego zresztą miał argumenty. To jasne, że akolita nie był do końca zadowolony, że Hikari wyręcza go w udzieleniu odpowiedzi, ale być może było to lepsze rozwiązanie dla dobra sprawy. Władca piasku już dawno rzuciłby kilka ripost w stronę wrednej małpy, a teraz miał przynajmniej chwilę na ochłonięcie i powrót do względnego opanowania. Bardzo chciał dać nauczę tej jędzy, ale wiedział, że nie powinien zachowywać się zbyt pochopnie. Złość w jego przypadku rzadko kiedy przynosiła pozytywne rezultaty i zwykle mnożyła problemy, już nie wspominając o paru sytuacjach, w których brak rozwagi mógł przypłacić życiem.
- Zły mogę być jedynie za zachowanie twojej siostrzyczki. Ile jeszcze obelżywych uwag musimy znosić z Harumi, byś sprowadził ją do porządku? Zgodziłem się na zaproponowany układ i wyrażam swoją dobrą wolę do odnalezienia jakiegokolwiek porozumienia, ale nie wiem czy w takiej atmosferze jest to wykonalne. Możemy dalej się sprzeczać, ale to nie pomoże Harumi. Wręcz przeciwnie, może jej zaszkodzić... - Mówił możliwie jak najspokojniejszym, dyplomatycznym tonem. Całą swoją wypowiedź kierował do kruczowłosego, nawet nie spoglądając za bardzo na jego siostrę. Chyba najlepszym sposobem na utarcie jej nosa było właśnie ignorowanie i próba wymuszenia na niej spokoju przez Hikariego. Zresztą to właśnie z przedstawicielem rodu Terumi była możliwość prowadzenia czegoś, co można było nazwać rozmową. Wbrew pierwszemu wrażeniu to właśnie on wykazywał jakąś rozwagę i rozum. No i nie bez powodu Ichirou mówił nie tylko o własnej osobie, ale też o swej przyjaciółce. Hikari patrzył na nią znacznie przychylniejszym okiem, więc użycie jej jako argumentu powinno przynieść większą szansę na to, że czarnowłosy ustosunkuje się do jego słów. Poza tym, wspomniał również o dość istotnej rzeczy, która dotyczyła Harumi.
- Wróćmy może do tematu... - oznajmił, wzdychając cicho, bo zamiast wałkować ciągle sprawę istniejącego konfliktu, wolał spróbować wydobyć minimum pożytku z tego spotkania. - Ten miecz z symbolem rodu, pamiętam... To twoja jedyna pamiątka po matce. Była shinobi, tak jak ty. Nie wróciła z misji. To było jakieś kilka miesięcy przed tym, kiedy wspólnie opuściliśmy twój dom i ruszyliśmy do Ryuzaku. - Przerwał na moment, pozwalając dziewczynie na oswojenie się z tym niezbyt wesołym faktem.
- A co do twojego pytania, to nie. Niby czemu mielibyśmy walczyć ze sobą, Haru-chan? Chociaż... Czekaj, coś mi świta. Uhm, było coś podobnego, chociaż trudno nazwać to starciem. Kiedy twój ojciec pierwszy raz przyprowadził mnie do ciebie, nie chciałaś żebym był twoim ochroniarzem. Wyzwałaś mnie na pojedynek, żeby udowodnić swoją siłę, tyle że zanim ten się na dobre zaczął, ja zdążyłem cię powstrzymać i unieruchomić za pomocą piasku. - Ciekawe, czy o te wydarzenie jej chodziło. Miejmy nadzieję, że tak, bo być może dzięki temu istniała szansa na odtwarzanie kolejnych fragmentów pamięci dziewczyny.
- A i swoją drogą, to jak ją odnalazłeś? - skierował pytanie w stronę kruczowłosego chłopaka, bo zżerała go ciekawość, co przez taki szmat czasu działo się z Harumi.
0 x
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Jasnowłosa była właśnie w trakcie bardzo ważnej rozmowy z młodzieńcem siedzącym naprzeciwko, gdy nagle Yuuhi znowu zaczęła się wydzierać. W pierwszej chwili Harumi zdziwiła się, iż ta staje w jej obronie. Przecież od początku ją wyzywała i traktowała jak największego wroga. Może nie podobało jej się, iż trójka powoli dochodzi do porozumienia? To mógł być powód. Jedyne na co zwróciła większą uwagę w wypowiedzi różowowłosej to słowo "zboczeniec". W zestawieniu z imieniem "Ichirou" brzmiało znajomo. Zboczeniec Ichiro.. Ichi.. Zboczeniec. Próbowała się na tym skupić, ale wywołało to tylko ból głowy. Zresztą ciężko było się skoncentrować kiedy wokół panowała burza.
Jeszcze większym szokiem było, iż kruczowłosy stanął w obronie młodzieńca. Dotychczas podchodził do niego nieufnie i wrogo. Tymczasem podał dowody, w tym jeden którego nawet ona nie pamiętała - czy kiedykolwiek wspominała imię Ichirou? W rzeczywistości chłopak miał rację, gdyż do takiego zdarzenia doszło w szpitalu zaraz po wybudzeniu się jasnowłosej ze snu, czego nie mogła przypomnieć sobie teraz Hortensja. Dobre stosunki? Zerknęła na bruneta i delikatnie się zarumieniła, gdy przed oczami stanęła jej scena niemal-pocałunku. Wyglądało na to, że kruczowłosy miał racje. Po ochłonięciu ze złości Ichirou był już dla niej miły, mniej kąśliwy i jeszcze stawał w jej obronie. Czy jednak mogła mu zaufać..?
Temat rozmowy powrócił na właściwe tory. Chłopak doskonale wiedział o jaki miecz chodzi, znał też jego pochodzenie. Jego słowa wytłumaczyły sens obrazów, które stanęły jej przed oczyma po zobaczeniu katany. Poczuła jak ogarnia ją smutek. Broń była jej ostatnią pamiątką po osobie, którą kochała. Zniszczyła ją. Oczy dziewczyny zaszkliły się. Musiała je na chwile zamknąć, by powstrzymać łzy. Nie chciała płakać przy tylu osobach i robić niepotrzebnych scen. Otworzyła oczy i spojrzała z delikatnym uśmiechem na bruneta.
- Rozumiem. A więc także jestem shinobi. Miałam co do tego podejrzenia już wcześniej, ale nie byłam pewna. - skomentowała. To tłumaczyłoby katanę, ukryte kunai oraz fakt, iż wyruszyła do Ryuzaku. Chociaż skoro potrzebowała ochroniarza to chyba marny był z niej ninja. Kolejna wypowiedź okazała się kluczem do jednego z jej wspomnień. Kiedy Ichirou opowiadał historię ich poznania, przed oczyma dziewczyny ukazywały się sceny z wcześniejszego snu - piękne kimono, mężczyzna wprowadzający chłopca do pokoju, otaczający ją piasek. Tętno jasnowłosej przyspieszyło. Dni spędzone na kłótniach z brunetem. Śmierć matki, która zbliżyła ich nieco do siebie. Zanim zdała sobie sprawę już dawno nie słyszała tego co dzieje się wokół. Gdzieś z dala dobywały się kawałki rozmów, głosy napotkanych ludzi i przeciągły zgrzyt, jakby ktoś rysował paznokciami po tablicy. I ten ogromny ból głowy. Obydwiema dłońmi chwyciła się za głowę. Przestraszona wstała gwałtownie od stołu, wywracając miskę z połową zupy, która upadła z hukiem na podłogę, tłucząc się na małe kawałeczki. Ciecz rozpłynęła się w sporą kałużę. Jasnowłosa chciała cofnąć się , przez co jedynie pośliznęła się i zaczęła upadać. Widziane sceny przyspieszały tempa, jakby bojąc się, że nie zdążą się pokazać. Coraz szybciej i szybciej. I bum. Walnięcie głową w podłogę wyłączyło film. Została jedynie głucha ciemność.
Jeszcze większym szokiem było, iż kruczowłosy stanął w obronie młodzieńca. Dotychczas podchodził do niego nieufnie i wrogo. Tymczasem podał dowody, w tym jeden którego nawet ona nie pamiętała - czy kiedykolwiek wspominała imię Ichirou? W rzeczywistości chłopak miał rację, gdyż do takiego zdarzenia doszło w szpitalu zaraz po wybudzeniu się jasnowłosej ze snu, czego nie mogła przypomnieć sobie teraz Hortensja. Dobre stosunki? Zerknęła na bruneta i delikatnie się zarumieniła, gdy przed oczami stanęła jej scena niemal-pocałunku. Wyglądało na to, że kruczowłosy miał racje. Po ochłonięciu ze złości Ichirou był już dla niej miły, mniej kąśliwy i jeszcze stawał w jej obronie. Czy jednak mogła mu zaufać..?
Temat rozmowy powrócił na właściwe tory. Chłopak doskonale wiedział o jaki miecz chodzi, znał też jego pochodzenie. Jego słowa wytłumaczyły sens obrazów, które stanęły jej przed oczyma po zobaczeniu katany. Poczuła jak ogarnia ją smutek. Broń była jej ostatnią pamiątką po osobie, którą kochała. Zniszczyła ją. Oczy dziewczyny zaszkliły się. Musiała je na chwile zamknąć, by powstrzymać łzy. Nie chciała płakać przy tylu osobach i robić niepotrzebnych scen. Otworzyła oczy i spojrzała z delikatnym uśmiechem na bruneta.
- Rozumiem. A więc także jestem shinobi. Miałam co do tego podejrzenia już wcześniej, ale nie byłam pewna. - skomentowała. To tłumaczyłoby katanę, ukryte kunai oraz fakt, iż wyruszyła do Ryuzaku. Chociaż skoro potrzebowała ochroniarza to chyba marny był z niej ninja. Kolejna wypowiedź okazała się kluczem do jednego z jej wspomnień. Kiedy Ichirou opowiadał historię ich poznania, przed oczyma dziewczyny ukazywały się sceny z wcześniejszego snu - piękne kimono, mężczyzna wprowadzający chłopca do pokoju, otaczający ją piasek. Tętno jasnowłosej przyspieszyło. Dni spędzone na kłótniach z brunetem. Śmierć matki, która zbliżyła ich nieco do siebie. Zanim zdała sobie sprawę już dawno nie słyszała tego co dzieje się wokół. Gdzieś z dala dobywały się kawałki rozmów, głosy napotkanych ludzi i przeciągły zgrzyt, jakby ktoś rysował paznokciami po tablicy. I ten ogromny ból głowy. Obydwiema dłońmi chwyciła się za głowę. Przestraszona wstała gwałtownie od stołu, wywracając miskę z połową zupy, która upadła z hukiem na podłogę, tłucząc się na małe kawałeczki. Ciecz rozpłynęła się w sporą kałużę. Jasnowłosa chciała cofnąć się , przez co jedynie pośliznęła się i zaczęła upadać. Widziane sceny przyspieszały tempa, jakby bojąc się, że nie zdążą się pokazać. Coraz szybciej i szybciej. I bum. Walnięcie głową w podłogę wyłączyło film. Została jedynie głucha ciemność.
0 x
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Atmosfera konfliktu i nieufności między zgromadzonymi w pomieszczeniu osobami wciąż była gęsta i nic nie zapowiadało nagłej zmiany nastawienia. Yuu jako jedyna z grupki nie szukała pojednania z tą dwójką - i miała ku temu swoje powody. Przekonana o słuszności swojej teorii, czekała na reakcję oni-chana. Ku jej zdziwieniu, ten, zamiast potwierdzić jej obawy, dokonał czegoś odwrotnego, jednocześnie pogłaskał ją po łebku, jak za dawnych czasów. Miała do tego wielką słabość i tym razem podziałało to przynajmniej odrobinę. Jej bojowy nastrój nieco zelżał, jednak nie było mowy o ustąpieniu ze wcześniej obranego stanowiska.
Oni-chan na pewno ją rozumie, a tych dwoje nie musi - wcale zresztą się po nich tego nie spodziewała, byli obcy i niezbyt normalni.
Skrzyżowała swoje ramiona i odwróciła swoją głowę na bok.
- Humpf, naprawdę, oni-chan, sądziłam, że masz trochę więcej rozsądku. Powinieneś staranniej dobierać swoje towarzystwo.
Zastanawiała się, czy po prostu nie zwinąć manatek i wrócić tutaj, kiedy ten cały cyrk dobiegnie końca, jednak okoliczności niezbyt na to pozwalały, a sytuacja miała się jeszcze bardziej skomplikować i to lada moment - a o tym jeszcze nie zdawała sobie sprawy. Uwaga Ichirou wcale nie poprawiła sytuacji.
- Sprowadzić mnie do porządku? Powinieneś ugryźć się w język, zanim powiesz coś głupiego. Jesteście tutaj tylko i wyłącznie z dobrej woli mojego braciszka, ja oczami wyobraźni już widzę was za drzwiami tego domu. Obcy nie są tutaj nikomu potrzebni. - rzekła spokojnym tonem, chociaż nie skrywała tego, że nadal jest cała naburmuszona. Jedynie obecność oni-chana sprawiała, że wciąż mogła usiąść na miejscu.
Patową sytuację przerwał dopiero nagły atak Harumi, która w jednej chwili straciła jakby siły i opadła z hukiem na ziemię. Yuu od razu wyskoczyła z krzesła i znalazła się przy niej. Pobieżnie sprawdziła, co z nią jest - wszystko wskazywało na to, że straciła przytomność.
Yuu znowu była wściekła.
- Do diabła, powinniście ją zabrać do medyka, a nie rozmawiać o przygodach z dawnych lat i bawić się w terapeutów! W ten sposób nic nie zdziałacie, jedynie jej możecie bardziej zaszkodzić!
Od początku twierdziła, że tam powinna się znaleźć ale oczywiście wszyscy mieli ją za głupka i ignorowali. I wiedzą lepiej, niż ona. Wprawdzie nie lubiła ani Harumi ani Ichirou, ale mimo tego, że nie chciała ich widzieć na oczy, nie chciała oglądać, jak ta głupiutka dziewczyna cierpi. Zamierzała obstawić tym razem przy swoim bez względu na to, jak tamci się uprą - miała w poważaniu ich głupią męską dumę i jeszcze głupsze pomysły, że mogą to załatwić sami, bo nie mogą. Nie potrafią.
Oni-chan na pewno ją rozumie, a tych dwoje nie musi - wcale zresztą się po nich tego nie spodziewała, byli obcy i niezbyt normalni.
Skrzyżowała swoje ramiona i odwróciła swoją głowę na bok.
- Humpf, naprawdę, oni-chan, sądziłam, że masz trochę więcej rozsądku. Powinieneś staranniej dobierać swoje towarzystwo.
Zastanawiała się, czy po prostu nie zwinąć manatek i wrócić tutaj, kiedy ten cały cyrk dobiegnie końca, jednak okoliczności niezbyt na to pozwalały, a sytuacja miała się jeszcze bardziej skomplikować i to lada moment - a o tym jeszcze nie zdawała sobie sprawy. Uwaga Ichirou wcale nie poprawiła sytuacji.
- Sprowadzić mnie do porządku? Powinieneś ugryźć się w język, zanim powiesz coś głupiego. Jesteście tutaj tylko i wyłącznie z dobrej woli mojego braciszka, ja oczami wyobraźni już widzę was za drzwiami tego domu. Obcy nie są tutaj nikomu potrzebni. - rzekła spokojnym tonem, chociaż nie skrywała tego, że nadal jest cała naburmuszona. Jedynie obecność oni-chana sprawiała, że wciąż mogła usiąść na miejscu.
Patową sytuację przerwał dopiero nagły atak Harumi, która w jednej chwili straciła jakby siły i opadła z hukiem na ziemię. Yuu od razu wyskoczyła z krzesła i znalazła się przy niej. Pobieżnie sprawdziła, co z nią jest - wszystko wskazywało na to, że straciła przytomność.
Yuu znowu była wściekła.
- Do diabła, powinniście ją zabrać do medyka, a nie rozmawiać o przygodach z dawnych lat i bawić się w terapeutów! W ten sposób nic nie zdziałacie, jedynie jej możecie bardziej zaszkodzić!
Od początku twierdziła, że tam powinna się znaleźć ale oczywiście wszyscy mieli ją za głupka i ignorowali. I wiedzą lepiej, niż ona. Wprawdzie nie lubiła ani Harumi ani Ichirou, ale mimo tego, że nie chciała ich widzieć na oczy, nie chciała oglądać, jak ta głupiutka dziewczyna cierpi. Zamierzała obstawić tym razem przy swoim bez względu na to, jak tamci się uprą - miała w poważaniu ich głupią męską dumę i jeszcze głupsze pomysły, że mogą to załatwić sami, bo nie mogą. Nie potrafią.
0 x
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
~ Kurwa... Znowu? ~
Kłótnie które chciał pomijać mimowolnie trwały i wiedział, że póki nie powie swojego słowa one się nie zakończą. Nie lubił takich sytuacji, dlatego dobrze mu było samemu. Zero kłopotów, nieprzewidzianych reakcji i szalonych pomysłów. Z drugiej strony też brak czegokolwiek co stanowiło podstawy człowieczeństwa, a młody Terumi dopiero zaczynał poznawać. Negatywne, ale też pozytywne. Można powiedzieć otwiera się przed tym. Wiedział, że to jego zdanie będzie kluczowe w tej dyskusji i nie może sobie pozwolić na obrazę kogokolwiek. Przyjęcie czyjejś strony też będzie negatywne, chciał uniknąć więcej kłopotów i niepotrzebnych dyskusji. "Odpoczynek od tego wszystkiego raz poproszę!" Niestety to mu nie będzie dane. Zdrowy rozsądek dawał racji Ichirou, który jednak mógł przemilczeć to co powiedział. Może ten jeden raz zamknięcie się przyniosłoby pozytyw i potem już skończyłoby się to wszystko.
- Możecie skończyć te przepychanki słowne? Nie po to tutaj jesteśmy i jak tak dalej pójdzie będziemy się tylko użerać i nic pozytywnego z tego nie wyjdzie. Ichirou nie chciałeś już sporów, dlatego odpuść. Yuuhi też, zaprosiłem ich, bo obiecałem pomóc Harumi. Są naszymi gośćmi i tak będą traktowani, a jak będziesz się sprzeciwiać załaskoczę Ciebie na śmierć.
To przyszło mu w ostatniej chwili. Przeraźliwe łaskotki, które zawsze były ostatecznym argumentem w rozmowie tej dwójki. Wtedy też przyszło najgorsze co się mogło stać i Harumi ponownie straciła przytomność niestety. Czyli w sumie ponownie najgorsze co się mogło stać... Dlaczego znowu? I on nie mógł nic zrobić. Doskoczył do Haru wraz z Yuu i szybko sprawdził podstawowe rzeczy jak oddech. Kiedy go usłyszał szybko postanowił wziąć ją na ręce zamierzając opuścić to miejsce
- W tym wypadku masz rację.
- Możecie skończyć te przepychanki słowne? Nie po to tutaj jesteśmy i jak tak dalej pójdzie będziemy się tylko użerać i nic pozytywnego z tego nie wyjdzie. Ichirou nie chciałeś już sporów, dlatego odpuść. Yuuhi też, zaprosiłem ich, bo obiecałem pomóc Harumi. Są naszymi gośćmi i tak będą traktowani, a jak będziesz się sprzeciwiać załaskoczę Ciebie na śmierć.
To przyszło mu w ostatniej chwili. Przeraźliwe łaskotki, które zawsze były ostatecznym argumentem w rozmowie tej dwójki. Wtedy też przyszło najgorsze co się mogło stać i Harumi ponownie straciła przytomność niestety. Czyli w sumie ponownie najgorsze co się mogło stać... Dlaczego znowu? I on nie mógł nic zrobić. Doskoczył do Haru wraz z Yuu i szybko sprawdził podstawowe rzeczy jak oddech. Kiedy go usłyszał szybko postanowił wziąć ją na ręce zamierzając opuścić to miejsce
- W tym wypadku masz rację.
0 x
Cause i'm the real fire.
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Oczami wyobraźni to on mógł dusić tę wredną dziewczyną o różowych włosach. I co z tego? Ichirou miał naprawdę gdzieś, co ona sobie o nim myśli. A pomysł z noclegiem nie należał do niego i to nie on się wprosił. Jeżeli miała jakieś obiekcje, to niech je kieruje do swojego braciszka i Harumi, bo on jedynie się dostosowywał. Starał się być jak najbardziej ugodowy, ale ta głośna małpka mu po prostu to uniemożliwiała. Chociaż nie przepadał za Hikarim ze względu na pierwsze, burzliwe spotkanie z nim, to chyba powoli zaczynał mu współczuć z faktu, że musiał żyć z kimś takim na co dzień. Jak on to wytrzymywał? Jego już dawno trafiłby szlag. Cóż, najwyraźniej kruczowłosy przy niej wytrenował samoopanowanie do mistrzowskiego poziomu, czemu zresztą dawał teraz pokaz. Wypowiedział się bardzo neutralnie, nie opowiadając się za żadną ze skłóconych stron. Ucieszyło to Ichiego, ponieważ Yuuhi w swoim kolejnych bzdurnych prowokacjach nie miała już wsparcia swojego brata. Może przynajmniej to sprawi, że w końcu się uciszy i pozwolił dorosłym rozmawiać? Nie uważał jej za zbyt dojrzałą.
Mimo chęci na pozwolenie sobie na jakiś komentarz, zdecydował się odpuścić, dostosowując się tym samym do prośby Hikariego. W ten sposób pokazał swój zamiar zaprzestania dalszych awantur, by w przypadku dalszych zaczepek ze strony jego siostrzyczki było już klarowne, kto tak naprawdę jest winny napędzaniu nerwowej atmosfery. Zachowując więc milczenie, wzruszył ramionami, rozkładając przy tym ręce na boki w deklaracji swojej niewinności.
I wtedy stało się coś niespodziewanego. Jakiekolwiek dalsze rozmowy zostały przerwane przez zachowanie panny Ajisai. Nagle zerwała się z miejsca, wytrąciła talerz z zupą, a sekundę później straciła równowagę i huknęła na ziemię. Ichirou rzecz jasna natychmiast wstał od stołu, by spojrzeć, co stało się z Truskaweczką. Nad nią znajdowała się już dwójka Terumi, która siedziała bliżej dziewczyny. Upadek był poważny, Hortensja straciła przytomność. Brązowowłosy przyjrzał się podłodze w okolicy jej głowy, ale na całe szczęście nie dostrzegł śladów krwi. Nawet wredna małpka przejęła się stanem poszkodowanej, a Hikari wziął ją na ręce z zamiarem zaniesienia do kogoś, kto mógł jej pomóc
- Mogę ją zanieść - oznajmił chłodnym tonem, prze który przebijała się nutka zdenerwowania. W końcu to przede wszystkim on powinien dbać o Truskaweczkę, a nie jakiś obcy człowiek. No ale skoro kruczowłosy ponoć był w ostatnim czasie jej ochroniarzem, to Ichirou nie zamierzał mu teraz wyrywać dziewczyny z rąk. Najważniejsze było zdrowie Harumi i skoro tamten chciał pomóc, to władca piasku nie zamierzał odrzucać jego wsparcia.
- Jest w pobliżu jakiś medyk, szpital, cokolwiek? - zapytał, dotrzymując kroku Panu Rozsądnemu, jeżeli ten już zaczął maszerować. Ech, co za beznadziejna noc. Co się miało mu jeszcze przydarzyć?
Mimo chęci na pozwolenie sobie na jakiś komentarz, zdecydował się odpuścić, dostosowując się tym samym do prośby Hikariego. W ten sposób pokazał swój zamiar zaprzestania dalszych awantur, by w przypadku dalszych zaczepek ze strony jego siostrzyczki było już klarowne, kto tak naprawdę jest winny napędzaniu nerwowej atmosfery. Zachowując więc milczenie, wzruszył ramionami, rozkładając przy tym ręce na boki w deklaracji swojej niewinności.
I wtedy stało się coś niespodziewanego. Jakiekolwiek dalsze rozmowy zostały przerwane przez zachowanie panny Ajisai. Nagle zerwała się z miejsca, wytrąciła talerz z zupą, a sekundę później straciła równowagę i huknęła na ziemię. Ichirou rzecz jasna natychmiast wstał od stołu, by spojrzeć, co stało się z Truskaweczką. Nad nią znajdowała się już dwójka Terumi, która siedziała bliżej dziewczyny. Upadek był poważny, Hortensja straciła przytomność. Brązowowłosy przyjrzał się podłodze w okolicy jej głowy, ale na całe szczęście nie dostrzegł śladów krwi. Nawet wredna małpka przejęła się stanem poszkodowanej, a Hikari wziął ją na ręce z zamiarem zaniesienia do kogoś, kto mógł jej pomóc
- Mogę ją zanieść - oznajmił chłodnym tonem, prze który przebijała się nutka zdenerwowania. W końcu to przede wszystkim on powinien dbać o Truskaweczkę, a nie jakiś obcy człowiek. No ale skoro kruczowłosy ponoć był w ostatnim czasie jej ochroniarzem, to Ichirou nie zamierzał mu teraz wyrywać dziewczyny z rąk. Najważniejsze było zdrowie Harumi i skoro tamten chciał pomóc, to władca piasku nie zamierzał odrzucać jego wsparcia.
- Jest w pobliżu jakiś medyk, szpital, cokolwiek? - zapytał, dotrzymując kroku Panu Rozsądnemu, jeżeli ten już zaczął maszerować. Ech, co za beznadziejna noc. Co się miało mu jeszcze przydarzyć?
0 x
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
~ Kurwa... Znowu? ~
Hikari wiedział gdzie ma się udać z tym wszystkim i zaczął nawet kierować się z dziewczyną na rękach nawet nie odpowiadając na zdanie Ichirou, że może ją ponieść. Uznał to bardziej za grzecznościowe, nie wymagające odpowiedzi ponieważ już ją niósł. Podjął się tego i nie sprawiało mu to większego problemu zarówno wcześniej tak i teraz. Dlaczego miałoby się to zmienić? Wiedział ile musi z nią przejść i potrzebuje na to siły, która czasem w środku go opuszczała przez ból głowy, ale nie dawał po sobie tego więcej poczuć, za to czuł ciepło jej ciała na rękach, a także brzuchu. Nie mógł tutaj więcej tracić czasu, więc postanowił ruszyć do przodu zarazem odpowiadając na drugie pytanie zadane przez bruneta, który dołączył do niego w marszu.
- Zielarka. Mieszka troszkę za wioską, ale dalej do niej należy. Pomocy nie odmówi nikomu w takim przypadku nawet w nocy, co najwyżej może ponarzekać z tego co słyszałem, chociaż nigdy u niej nie byłem. Wychodząc z wioski w kierunku Atsui i Sakai. Była to staruszka z młodą uczennicą. Yuu idziesz z nami?
Dopytał się tylko dziewczyny i w przypadku negatywnej odpowiedzi nie zostało nic innego niż się tymczasowo pożegnać (jeżeli postanowiła zostać w domu, albo im towarzyszyć czyli się niedługo zobaczą zapewne to poniższą wypowiedź można pominąć).
- Spotkamy się niedługo mam nadzieję i wtedy spędzimy razem trochę więcej czasu.
Wszystko ma swoje priorytety i pomoc w tym momencie była na pierwszym miejscu, dlatego szybko skierowali swe kroki w kierunku wyjścia z wioski w wcześniej wskazanym kierunku. Nie trwało to długo, a byli na jej skraju. Mimo wszystko osada ta nie była duża, wręcz przeciwnie. Przedarli się przez ścieżkę udeptaną przez ludzi wśród pól ryżowych i szli tak pewien czas, o ile druga osoba nie zadawała pytań o tyle Hikari milczał. Nie lubił go, więc nie miał zamiaru odzywać się pierwszy tym bardziej bez tematu, natomiast jeżeli on zaczął o czymś opowiadać zapewne wysłuchałby i odpowiedział. Doszli wreszcie pod dom. Znajdował się on już trochę za polami, a wejście do niego z dwóch stron ozdabiały rośliny, o których nie miał najmniejszego pojęcia. Wyglądało to ładnie i zapewne miało spore zastosowanie medyczne. Czasem zastanawiał się, czy nie powinien sam się tego nauczyć, ale nie widział zbytniej potrzeby. Dawał sobie radę. Dom był średniego rozmiaru, a brak jakiegokolwiek źródła światła w środku wskazywała na to, że ktokolwiek tam był obecnie spał...
- Zielarka. Mieszka troszkę za wioską, ale dalej do niej należy. Pomocy nie odmówi nikomu w takim przypadku nawet w nocy, co najwyżej może ponarzekać z tego co słyszałem, chociaż nigdy u niej nie byłem. Wychodząc z wioski w kierunku Atsui i Sakai. Była to staruszka z młodą uczennicą. Yuu idziesz z nami?
Dopytał się tylko dziewczyny i w przypadku negatywnej odpowiedzi nie zostało nic innego niż się tymczasowo pożegnać (jeżeli postanowiła zostać w domu, albo im towarzyszyć czyli się niedługo zobaczą zapewne to poniższą wypowiedź można pominąć).
- Spotkamy się niedługo mam nadzieję i wtedy spędzimy razem trochę więcej czasu.
Wszystko ma swoje priorytety i pomoc w tym momencie była na pierwszym miejscu, dlatego szybko skierowali swe kroki w kierunku wyjścia z wioski w wcześniej wskazanym kierunku. Nie trwało to długo, a byli na jej skraju. Mimo wszystko osada ta nie była duża, wręcz przeciwnie. Przedarli się przez ścieżkę udeptaną przez ludzi wśród pól ryżowych i szli tak pewien czas, o ile druga osoba nie zadawała pytań o tyle Hikari milczał. Nie lubił go, więc nie miał zamiaru odzywać się pierwszy tym bardziej bez tematu, natomiast jeżeli on zaczął o czymś opowiadać zapewne wysłuchałby i odpowiedział. Doszli wreszcie pod dom. Znajdował się on już trochę za polami, a wejście do niego z dwóch stron ozdabiały rośliny, o których nie miał najmniejszego pojęcia. Wyglądało to ładnie i zapewne miało spore zastosowanie medyczne. Czasem zastanawiał się, czy nie powinien sam się tego nauczyć, ale nie widział zbytniej potrzeby. Dawał sobie radę. Dom był średniego rozmiaru, a brak jakiegokolwiek źródła światła w środku wskazywała na to, że ktokolwiek tam był obecnie spał...
0 x
Cause i'm the real fire.
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Osada, w której się znajdowali, nie należała do największych, a więc trudno się było tutaj spodziewać jakiejś większej placówki medycznej, tak jak ma to miejsce w stolicach prowincji. Pozostało mieć nadzieję, że wspomniana przez kruczowłosego zielarka okaże się dostatecznie kompetentną osobą na pomoc w problemach Harumi. Ichirou nie miał pojęcia, co dzieje się Truskaweczce, ale mógł przypuszczać, że jej kiepski stan ma zapewne związek z amnezją. Kolejny raz w duchu zadał sobie to samo pytanie, na które odpowiedź wciąż pozostawała nieznana. Co, do cholery, jej się przytrafiło?
Nie mówił zbyt wiele, bo nie miał przecież o czym gadać. Sytuacja nie była zbyt korzystna do jakichkolwiek rozmów. Obaj młodzieńcy myślami znajdowali się raczej przy dziewczynie o brzoskwiniowych włosach, której stan wymagał uwagi. Poza tym, relacja między władcą piasku a Hikarim raczej nie układała się najlepiej. Chłodną kalkulując sprawę, mimo pewnej niechęci Asahi postanowił przełamać barierę. I nie, nie robił tego z czystej chęci. Po prostu był świadom, że lepiej mieć dobre niż złe układy z innymi. Ot, czysto polityczna zagrywka.
- Wybacz za moje wcześniejsze zachowanie, ale uznałem cię za natręta, który chciał czegoś od Harumi. Stąd nerwowa reakcja. Zwykłem zachowywać się zupełnie inaczej. - Nie chciał się przesadnie uniżać. Zresztą zrobił i tak wiele, chowając w kieszeń swoje ego i wyciągając na swój sposób rękę w stronę kruczowłosego. Może i było to trochę przekłamane, ale co z tego?
Zbliżali się powoli do celu swojej krótkiej, ale utrzymanej w pośpiechu wędrówki. Nawet Ichirou mógł być tego pewien, ponieważ w okolicy można było dostrzec skąpane w świetle księżyca zielne ogrody, w których rosły najróżniejsze rośliny o nazwach łamiących język laikowi. Sabaku dość prędko znalazł się przed drzwiami samotnej chaty, by energicznie w nie zapukać, co musiał kilka razy powtórzyć, by pani gospodarz raczyła podejść do drzwi i je lekko uchylić.
- Nie chcemy nachodzić w środku nocy, ale to pilne - zaczął spokojnie, odstępując na krok i robiąc tym samym miejsce kruczowłosemu z Harumi na rękach. - Zemdlała podczas kolacji, a ostatnio doznała amnezji... - streścił krótko, bo właściwie nie było tutaj nic więcej do dodania. Wiedział zbyt mało by dawać jakiekolwiek diagnozy. Od tego zresztą była zielarka.
Nie mówił zbyt wiele, bo nie miał przecież o czym gadać. Sytuacja nie była zbyt korzystna do jakichkolwiek rozmów. Obaj młodzieńcy myślami znajdowali się raczej przy dziewczynie o brzoskwiniowych włosach, której stan wymagał uwagi. Poza tym, relacja między władcą piasku a Hikarim raczej nie układała się najlepiej. Chłodną kalkulując sprawę, mimo pewnej niechęci Asahi postanowił przełamać barierę. I nie, nie robił tego z czystej chęci. Po prostu był świadom, że lepiej mieć dobre niż złe układy z innymi. Ot, czysto polityczna zagrywka.
- Wybacz za moje wcześniejsze zachowanie, ale uznałem cię za natręta, który chciał czegoś od Harumi. Stąd nerwowa reakcja. Zwykłem zachowywać się zupełnie inaczej. - Nie chciał się przesadnie uniżać. Zresztą zrobił i tak wiele, chowając w kieszeń swoje ego i wyciągając na swój sposób rękę w stronę kruczowłosego. Może i było to trochę przekłamane, ale co z tego?
Zbliżali się powoli do celu swojej krótkiej, ale utrzymanej w pośpiechu wędrówki. Nawet Ichirou mógł być tego pewien, ponieważ w okolicy można było dostrzec skąpane w świetle księżyca zielne ogrody, w których rosły najróżniejsze rośliny o nazwach łamiących język laikowi. Sabaku dość prędko znalazł się przed drzwiami samotnej chaty, by energicznie w nie zapukać, co musiał kilka razy powtórzyć, by pani gospodarz raczyła podejść do drzwi i je lekko uchylić.
- Nie chcemy nachodzić w środku nocy, ale to pilne - zaczął spokojnie, odstępując na krok i robiąc tym samym miejsce kruczowłosemu z Harumi na rękach. - Zemdlała podczas kolacji, a ostatnio doznała amnezji... - streścił krótko, bo właściwie nie było tutaj nic więcej do dodania. Wiedział zbyt mało by dawać jakiekolwiek diagnozy. Od tego zresztą była zielarka.
- Krótko, bo w pośpiechu.
0 x
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Drzwi otworzyła niskiej postury starsza pani w koszuli nocnej. W dłoni dzierżyła święcę, która rzucała blade światło na jej niezadowolone oblicze. Twarz kobiety oszpecały czarne znamiona i wielka brodawka na nosie. Srebrne, tłuste włosy splecione były w długi warkocz, sięgający jej do pasa. Cóż z pewnością nie była zbyt urodziwa. Staruszka spoglądała na przybyłych z pode łba, w milczeniu wysłuchując tłumaczeń bruneta. Przez chwile myślała nad odpowiedzią, walcząc jeszcze z resztkami senności. W końcu westchnęła i osunęła się na bok, przepuszczając młodzieńców ( i dziewczynę).
- Niech Wam będzie - wejdzie. Dziewoje połóżcie w tamtym pokoju. - odezwała się chrypiącym głosem i wskazała na boczne pomieszczenie. Po wystroju można było sądzić, iż jest to "gabinet". Wyposażony był w szafki pełne przeróżnych ziół, kadzidła, talizmany wiszące na ścianach i futon. Staruszka wskazała na materac, zapalając knoty pozostałych świec w pokoju aż zrobiło się w miarę widno. Do pomieszczenia dołączyła młoda dziewczyna o długich, kruczych włosach, które pospiesznie wiązała w kucyk.
- Przepraszam za spóźnienie. - odezwała się nieśmiało, kłaniając się przybyłym. Spojrzenie jej migdałowych, czarnych oczu powędrowało w stronę pacjentki i układającego ją na posłaniu Hikariego. W blasku świec dostrzegła ślady krwi na włosach chłopaka. Podeszła do niego i zdecydowanym ruchem przytrzymała jego głowę, przyglądając się ranie.
- Panicz jest ranny. Trochę ziół i do wesela się zagoi, ale bez opatrunku może się zaognić. - oznajmiła, po czym pociągnęła go za rękę w stronę jednej z szafek. Tam niemal profesjonalnie opatrzyła kruczowłosego, przykładając do rany jakieś zioła i owijając jego głowę bandażem.
- Trochę snu i powinno być dobrze. Nie przemęczaj się już dzisiaj.- poinstruowała. W tym samym czasie staruszka dokonywała oględzin jasnowłosej. Podnosiła to rękę, to nogę, to głowę i przyglądała się. Jej czujny wzrok dostrzegł kilka siniaków na ciele panienki, choć większą uwagę przykuła świeża blizna na skroni, która uwidoczniła się po odgarnięciu na bok kosmyków włosów oraz drobny guz na głowie, wyczuwalny pod palcami.
- Niedawno doznała urazu głowy, stąd ta amnezja. Takie zazwyczaj mijają, choć odzyskanie wspomnień to nie lada szok. - mówiła obojętnym, chrypiącym głosem podsumowując wstępne badanie. Nie była medykiem, nie posiadała sprzętów pozwalających na precyzyjną diagnozę.
- Ech Wy młodzi zawsze jesteście tacy nieostrożni.- westchnęła, zerkając na opatrywanego przez jej uczennice Hikariego. Następnie przeniosła znużone spojrzenie na bruneta.
- Zapewne to tylko zwykłe omdlenie, dla pewności niech zostanie tu na noc. Nałożę jej ziołowe opatrunki, które powinny załagodzić bóle głowy i gorączkę, ale nie będę zarywać nocy na czuwaniu. Zostaniesz tu chłopcze i będziesz doglądał, czy jej stan się nie pogarsza. - zadecydowała i leniwie podniosła się na równe nogi, jednocześnie pojękując z bólu. Plecy już nie te, a tu jakaś banda młodzików zakłóca jej sen. Jutro przez to będzie nie do życia, a przecież ktoś musi dokształcić kruczowłosą zanim ona sama odejdzie z tego świata. Poleciła uczennicy przynieść miskę z wodą, sama natomiast zbliżyła się do szafki, z której wyciągnęła okład i flakonik. Jego zawartość wkropiła do wody, wymieszała i zanurzyła okład.
- Ja dokończę. Idź spać, Haruko-sama. - zaoferowała uczennica przechwyciła miskę od nauczycielki. Ta jedynie przytaknęła i powoli pofatygowała się do drzwi. Młoda dziewczyna ukucnęła przy śpiącej pacjentce i nałożyła zimny okład na jej czoło. Przed wyjściem zapaliła jeszcze jedno z kadzideł i uśmiechnęła się pokrzepiająco do młodzieńca.
- Niech Wam będzie - wejdzie. Dziewoje połóżcie w tamtym pokoju. - odezwała się chrypiącym głosem i wskazała na boczne pomieszczenie. Po wystroju można było sądzić, iż jest to "gabinet". Wyposażony był w szafki pełne przeróżnych ziół, kadzidła, talizmany wiszące na ścianach i futon. Staruszka wskazała na materac, zapalając knoty pozostałych świec w pokoju aż zrobiło się w miarę widno. Do pomieszczenia dołączyła młoda dziewczyna o długich, kruczych włosach, które pospiesznie wiązała w kucyk.
- Przepraszam za spóźnienie. - odezwała się nieśmiało, kłaniając się przybyłym. Spojrzenie jej migdałowych, czarnych oczu powędrowało w stronę pacjentki i układającego ją na posłaniu Hikariego. W blasku świec dostrzegła ślady krwi na włosach chłopaka. Podeszła do niego i zdecydowanym ruchem przytrzymała jego głowę, przyglądając się ranie.
- Panicz jest ranny. Trochę ziół i do wesela się zagoi, ale bez opatrunku może się zaognić. - oznajmiła, po czym pociągnęła go za rękę w stronę jednej z szafek. Tam niemal profesjonalnie opatrzyła kruczowłosego, przykładając do rany jakieś zioła i owijając jego głowę bandażem.
- Trochę snu i powinno być dobrze. Nie przemęczaj się już dzisiaj.- poinstruowała. W tym samym czasie staruszka dokonywała oględzin jasnowłosej. Podnosiła to rękę, to nogę, to głowę i przyglądała się. Jej czujny wzrok dostrzegł kilka siniaków na ciele panienki, choć większą uwagę przykuła świeża blizna na skroni, która uwidoczniła się po odgarnięciu na bok kosmyków włosów oraz drobny guz na głowie, wyczuwalny pod palcami.
- Niedawno doznała urazu głowy, stąd ta amnezja. Takie zazwyczaj mijają, choć odzyskanie wspomnień to nie lada szok. - mówiła obojętnym, chrypiącym głosem podsumowując wstępne badanie. Nie była medykiem, nie posiadała sprzętów pozwalających na precyzyjną diagnozę.
- Ech Wy młodzi zawsze jesteście tacy nieostrożni.- westchnęła, zerkając na opatrywanego przez jej uczennice Hikariego. Następnie przeniosła znużone spojrzenie na bruneta.
- Zapewne to tylko zwykłe omdlenie, dla pewności niech zostanie tu na noc. Nałożę jej ziołowe opatrunki, które powinny załagodzić bóle głowy i gorączkę, ale nie będę zarywać nocy na czuwaniu. Zostaniesz tu chłopcze i będziesz doglądał, czy jej stan się nie pogarsza. - zadecydowała i leniwie podniosła się na równe nogi, jednocześnie pojękując z bólu. Plecy już nie te, a tu jakaś banda młodzików zakłóca jej sen. Jutro przez to będzie nie do życia, a przecież ktoś musi dokształcić kruczowłosą zanim ona sama odejdzie z tego świata. Poleciła uczennicy przynieść miskę z wodą, sama natomiast zbliżyła się do szafki, z której wyciągnęła okład i flakonik. Jego zawartość wkropiła do wody, wymieszała i zanurzyła okład.
- Ja dokończę. Idź spać, Haruko-sama. - zaoferowała uczennica przechwyciła miskę od nauczycielki. Ta jedynie przytaknęła i powoli pofatygowała się do drzwi. Młoda dziewczyna ukucnęła przy śpiącej pacjentce i nałożyła zimny okład na jej czoło. Przed wyjściem zapaliła jeszcze jedno z kadzideł i uśmiechnęła się pokrzepiająco do młodzieńca.
0 x
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
~ Emocje ~
Wszystkiego w życiu młodzieniec by się spodziewał, ale z pewnością nie przeprosin z strony drugiego młodzieńca idącego z nim do zielarki. Przez moment myślał czy aby się nie przesłyszał, ale te słowa zdecydowanie padły z jego ust. Cóż może jakakolwiek relacja między nimi nie jest aż tak bardzo stracona jakby się zdawało? Początkową reakcją młodzieńca było tylko kiwnięcie głową i właściwie jeszcze do niedawna z pewnością by się na tym skończyło. Teraz? Czuł, że musiał coś powiedzieć, a przynajmniej wytłumaczyć swoje zachowanie w jakiś sposób. Miał zamiar powiedzieć prawdę, bo i tak nie miał żadnego celu w ukrywaniu tego.
- Nie obchodzi mnie za kogo mnie uważasz. Nigdy nie obchodziło mnie zdanie na ten temat innych, ale nienawidzę jak komuś innemu dzieje się krzywda. Kiedy widziałem jak Seishin - tutaj delikatnie się uśmiechnął - Harumi. Wybacz mi, dla mnie to dalej nowe imię, ale wracając do tematu to upadła ona na ziemię po tym jak ją zaczepiłeś więc musiałem zareagować, tym bardziej, że obiecałem ją chronić i spełnię to nawet za cenę swojego życia.
Jego słowa były śmiertelnie poważne, ponieważ był w stanie poświęcić swoje życie za bliskich, a także w imieniu wyższej sprawy, chociaż to było raczej ograniczone do zniszczenia zła i cierpienia. Nie rozumiał dlaczego ludzie dookoła posiadają w sobie tyle złości i nienawiści, przez co czynią innym krzywdę, ale co on zrobił nie tak dawno? Był gotów zabić tego z którym teraz podróżował w wielkim gniewie jak na tamten czas. Może i w swoim świecie był on usprawiedliwiony dzięki powodowi, po prostu chronił kogoś, tylko czy to się tak wiele różni? Z pewnością potrzebuje samotności, gdyż ostatnio przeżył za wiele różnych emocji, które dopiero od niedawna ponownie w nim się zajarzyły. Musi sobie parę rzeczy poukładać. Przed nim jeszcze długa droga w poznawaniu samego siebie, a tymczasem ich droga do zielarki skończyła się jej domem i ogródkiem. Tam już Ichirou zaczął dobijać się do domu, w którym zapewne spała zielarka. Wreszcie udało się nakłonić ją do otwarcia drzwi i pierwszych próśb o zbadanie dziewczyny, które zostały rozpatrzone pozytywnie. Wedle słów zielarki położył dziewczynę na łożu, a wtedy weszła młoda uczennica. Sam nie wiedział czego po niej się spodziewać, wedle opowieści swoją wiedzą przerastała nawet mistrzynię, ale szanowała ją i zawsze poważniejsze przypadki zostawiała jej wspierając tylko jak najbardziej może. Tutaj na pierwszy rzut musiała uznać, że aż tak tragicznie nie jest w takim przypadku i zabrała Hikariego za rękę. Poczuł ciepło, ale było inne niż te, które czuł przy Harumi ostatnio czy nawet Yuu o czym nie zdawał sobie wcześniej sprawy. Jakby było one puste w porównaniu do tamtych.
- Naprawdę nie trzeba, nic mi nie jest.
Powiedział, chociaż nie ma zamiaru się sprzeciwiać. I tak nie ma tutaj nic lepszego do zrobienia, a dziewczynie więcej obecnie nie pomoże. Po to są specjaliści, a tacy potrafią rannego zaciągnąć chociażby siłą robiąc przy tym dwa razy więcej obrażeń niż poszkodowany wcześniej miał, dlatego nie lubił udawać się w takie miejsca. Zawsze za bardzo przejmują się nawet najgłupszymi sprawami. Poczuł pieczenie z rany i dostał polecenie odpoczynku. Nie chciał zostawiać dziewczyny, ale jego stan nie pozwalał na wiele więcej. Sam wiedział, że jak nie zrobi tego to niedługo padnie nawet i tutaj, nie przydając się do niczego. Może warto tak było zakończyć tą szaloną noc? Wrócić i odpocząć naprawdę w domu? Tylko wpierw musiał wiedzieć co dolega dziewczynie, a na to nie musiał długo czekać. Okazało się, że ten kolejny uraz nie jest już aż tak straszny. Wedle nich brunet miał zostać z dziewczyną, podczas gdy Hikari wrócić do domu i to wydawało się rozsądnym wyjściem. Jeszcze niedawno, pewnie gdyby nie te przeprosiny to zdecydowałby inaczej, uparcie zostałby tutaj, ale teraz... Postanowił mu zaufać.
- Młoda uczennica ma rację z wypoczynkiem korzystając z tego, że Harumi nic nie jest i jest w dobrych rękach zielarek. Dodatkowo pozostawiam ją Tobie w opiece. Ufam, że nic jej nie zrobisz, ani nie uciekniesz z nią nigdzie. Niedługo wrócę, nie potrzeba mi wiele odpoczynku, a przy okazji przygotuję i Tobie nocleg na potem. Tobie też się to przyda.
Otworzył drzwi i wyszedł spoglądając ostatni raz na Harumi. Oczywiście poczekał też na odpowiedź Ichirou, któremu obiecał już tym razem tylko w myślach nienawiść i spełnienie wszystkich jego największych koszmarów w innym przypadku niż posłuchanie jego słów. Hipokryta, prawda? Na zewnątrz okazało się, że niebo zaczynało się powoli rozjaśniać, chociaż do słońca dalej sporo brakowało. Wczesny poranek, czyli niedługo wszyscy powinni wstawać. Dochodząc do głównej drogi zobaczył niedaleko kogoś idącego w kierunku wioski. W normalnym przypadku zapewne by dawno już udał się w kierunku domu, ale nie tym razem. Ta jedna jednostka przypominała mu kogoś i tym kimś nie był kto inny niż jego ojciec. Z ciekawości postanowił poczekać i zobaczyć czy zmęczenie wraz z urazem głowy nie powodują jakichś przypadkowych zwidów.
- Nie obchodzi mnie za kogo mnie uważasz. Nigdy nie obchodziło mnie zdanie na ten temat innych, ale nienawidzę jak komuś innemu dzieje się krzywda. Kiedy widziałem jak Seishin - tutaj delikatnie się uśmiechnął - Harumi. Wybacz mi, dla mnie to dalej nowe imię, ale wracając do tematu to upadła ona na ziemię po tym jak ją zaczepiłeś więc musiałem zareagować, tym bardziej, że obiecałem ją chronić i spełnię to nawet za cenę swojego życia.
Jego słowa były śmiertelnie poważne, ponieważ był w stanie poświęcić swoje życie za bliskich, a także w imieniu wyższej sprawy, chociaż to było raczej ograniczone do zniszczenia zła i cierpienia. Nie rozumiał dlaczego ludzie dookoła posiadają w sobie tyle złości i nienawiści, przez co czynią innym krzywdę, ale co on zrobił nie tak dawno? Był gotów zabić tego z którym teraz podróżował w wielkim gniewie jak na tamten czas. Może i w swoim świecie był on usprawiedliwiony dzięki powodowi, po prostu chronił kogoś, tylko czy to się tak wiele różni? Z pewnością potrzebuje samotności, gdyż ostatnio przeżył za wiele różnych emocji, które dopiero od niedawna ponownie w nim się zajarzyły. Musi sobie parę rzeczy poukładać. Przed nim jeszcze długa droga w poznawaniu samego siebie, a tymczasem ich droga do zielarki skończyła się jej domem i ogródkiem. Tam już Ichirou zaczął dobijać się do domu, w którym zapewne spała zielarka. Wreszcie udało się nakłonić ją do otwarcia drzwi i pierwszych próśb o zbadanie dziewczyny, które zostały rozpatrzone pozytywnie. Wedle słów zielarki położył dziewczynę na łożu, a wtedy weszła młoda uczennica. Sam nie wiedział czego po niej się spodziewać, wedle opowieści swoją wiedzą przerastała nawet mistrzynię, ale szanowała ją i zawsze poważniejsze przypadki zostawiała jej wspierając tylko jak najbardziej może. Tutaj na pierwszy rzut musiała uznać, że aż tak tragicznie nie jest w takim przypadku i zabrała Hikariego za rękę. Poczuł ciepło, ale było inne niż te, które czuł przy Harumi ostatnio czy nawet Yuu o czym nie zdawał sobie wcześniej sprawy. Jakby było one puste w porównaniu do tamtych.
- Naprawdę nie trzeba, nic mi nie jest.
Powiedział, chociaż nie ma zamiaru się sprzeciwiać. I tak nie ma tutaj nic lepszego do zrobienia, a dziewczynie więcej obecnie nie pomoże. Po to są specjaliści, a tacy potrafią rannego zaciągnąć chociażby siłą robiąc przy tym dwa razy więcej obrażeń niż poszkodowany wcześniej miał, dlatego nie lubił udawać się w takie miejsca. Zawsze za bardzo przejmują się nawet najgłupszymi sprawami. Poczuł pieczenie z rany i dostał polecenie odpoczynku. Nie chciał zostawiać dziewczyny, ale jego stan nie pozwalał na wiele więcej. Sam wiedział, że jak nie zrobi tego to niedługo padnie nawet i tutaj, nie przydając się do niczego. Może warto tak było zakończyć tą szaloną noc? Wrócić i odpocząć naprawdę w domu? Tylko wpierw musiał wiedzieć co dolega dziewczynie, a na to nie musiał długo czekać. Okazało się, że ten kolejny uraz nie jest już aż tak straszny. Wedle nich brunet miał zostać z dziewczyną, podczas gdy Hikari wrócić do domu i to wydawało się rozsądnym wyjściem. Jeszcze niedawno, pewnie gdyby nie te przeprosiny to zdecydowałby inaczej, uparcie zostałby tutaj, ale teraz... Postanowił mu zaufać.
- Młoda uczennica ma rację z wypoczynkiem korzystając z tego, że Harumi nic nie jest i jest w dobrych rękach zielarek. Dodatkowo pozostawiam ją Tobie w opiece. Ufam, że nic jej nie zrobisz, ani nie uciekniesz z nią nigdzie. Niedługo wrócę, nie potrzeba mi wiele odpoczynku, a przy okazji przygotuję i Tobie nocleg na potem. Tobie też się to przyda.
Otworzył drzwi i wyszedł spoglądając ostatni raz na Harumi. Oczywiście poczekał też na odpowiedź Ichirou, któremu obiecał już tym razem tylko w myślach nienawiść i spełnienie wszystkich jego największych koszmarów w innym przypadku niż posłuchanie jego słów. Hipokryta, prawda? Na zewnątrz okazało się, że niebo zaczynało się powoli rozjaśniać, chociaż do słońca dalej sporo brakowało. Wczesny poranek, czyli niedługo wszyscy powinni wstawać. Dochodząc do głównej drogi zobaczył niedaleko kogoś idącego w kierunku wioski. W normalnym przypadku zapewne by dawno już udał się w kierunku domu, ale nie tym razem. Ta jedna jednostka przypominała mu kogoś i tym kimś nie był kto inny niż jego ojciec. Z ciekawości postanowił poczekać i zobaczyć czy zmęczenie wraz z urazem głowy nie powodują jakichś przypadkowych zwidów.
0 x
Cause i'm the real fire.
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Warto było schować swoją dumę oraz niechęć wobec kruczowłosego i założyć maskę uprzejmości. Nie lubił przepraszać, praktycznie nigdy nie wyrażał szczerej skruchy, ale był na tyle śliskim typem człowieka, że nie miał problemu w tym, że jego słowa i czyny dość często odbiegały w znaczny sposób od jego prawdziwych intencji. Właściwie to najmniej fałszu w jego zachowaniu było w chwilach, kiedy tracił kontrolę nad sobą lub w luźnych sytuacjach, w których nie było rachuby potencjalnych zysków i strat, przez co mógł po prostu być sobą. Z tym byciem sobą to mimo wszystko małe zagalopowanie się, bo brązowowłosy mógł się łatwo pogubić w rozróżnianiu tego, kim naprawdę jest, a na kogo pozoruje w danej chwili. Wracając jednak do sedna sprawy, osiągnięty rezultat był całkiem dobry, ponieważ Hikari zrewanżował się tym samym, tłumacząc swoje wcześniejsze zachowanie, dzięki czemu atmosfera między nimi trochę się przerzedziła. Oczywiście z jego strony również to mogła być swego rodzaju udawana, fałszywa uprzejmość, jednakże z każdą kolejną chwilą przedstawiciel rodu Terumi udowadniał, że jest osobą oderwaną od rzeczywistości, bo właśnie w taki sposób Ichirou myślał o altruistach. Sabaku może nie był całkowicie zepsutym człowiekiem, gdyż również pomógłby nieznajomemu w potrzebie, ale tylko w przypadku niewymagającym większego poświęcenia, nie wspominając już o nadstawianiu karku. Pomóc dziewczynie w potrzebie to jedno, ale deklarować ochronę jej za cenę własnego życia? Co najmniej przesadzone i jeszcze bardziej nieprawdopodobne. Cóż, Truskaweczka wygrała los na loterii, trafiając na kogoś takiego.
- Dość śmiała obietnica - skomentował spokojnym tonem. Ot, zwyczajne stwierdzenie faktu, bez żadnego doceniania heroicznej postawy, ale tez bez jakiejkolwiek kpiny. Na tym skończyła się ich rozmowa, bo zbliżali się do celu.
Drzwi otworzyła jakaś stara, siwa ropucha. Wygląd jak wygląd, ważne żeby pomogła. Weszli do środka, a Ichirou usiadł na jakimś krześle, stołku, czy innym parapecie, żeby za bardzo nie wadzić. Na ten moment niezbyt mógł się przydać, więc chwilowo ograniczył się do cichego obserwowania sytuacji, oczekując rzecz jasna zajęciem się Hortensją. W międzyczasie w pokoju zjawiła się młoda czarnowłosa, w stronę której mimowolnie posłał uśmiech. No co? Całkiem ładna była. Tak czy inaczej, uczennica ropuchy zajęła się Hikarim, a brązowowłosemu przez myśl przemknął pomysł na uderzenie się w głowie, by nim też się zaopiekowała. Mimo samczych instynktów zerkał co chwilę na Harumi, którą zajmowała się zielarka. Hmm, może Yuko mogłaby pomóc? Nah, pewnie by tylko kręciła nosem, a medyczne sztuki shinobi i tak by się chyba niewiele zdały na problem brzoskwiniowłosej. Pozostało więc czekać, za czym niespecjalnie przepadał.
Niedługo później podziękował w duchu staruszce za jej słowa, do których zdecydował się dostosować kruczowłosy. Wychodziło na to, że Pan Uczynny wróci do domu ze swoją niesforną siostrzyczką, pozostawiając tym samych jego i Harumi. Piękny obrót spraw, nieprawdaż? Sabaku westchnął głośno i zgodził się z Hikarim.
- Niech będzie. Będę miał na nią oko. I postaram się nie zniknąć... Harumi gdy wróci do siebie pewnie będzie chciała ci podziękować. W takim razie, do potem - rzucił na pożegnanie, odprowadzając go wzrokiem do wyjścia. To że przytaknął, nie znaczy, że zamierzał czekać. Nic go tutaj tak naprawdę nie trzymało. No, oprócz Harumi. Jeszcze nie wiedział co uczyni, ale równie dobrze mógł po prostu zwinąć się z Truskaweczką z tego miejsca w mgnieniu oka i bez informowania innych o tym fakcie.
- Ech, no świetnie... - skomentował zrezygnowany aktualną sytuację, kiedy był już w pokoju sam z Harumi. Podparł się łokciem o blat stołu lub coś innego i w takiej znudzonej pozie przesiadywał dalej, mając rzecz jasna przed swoimi oczyma Hortensję. Szkoda, że zniknęła ta czarnowłosa, bo przynajmniej miałby czym zapełnić czas. A może jest tu w którejś szafce alkohol? Nah, lepiej nie tykać, bo pewnie trafiłby na jakąś truciznę, skoro jest w chacie zielarki.
- Tylko nie śpij za długo, Truskaweczko - mruknął do dziewczyny, bo nieszczególnie miał ochotę za trwanie w tej mało interesującej sytuacji. Nie było nic do roboty prócz gapienia się w Hortensję i oczekiwanie na jej obudzenie się. Nuda, przy której można było łatwo przysnąć, co biorąc pod uwagę późną porę mogło nastąpić prędzej lub później.
- Dość śmiała obietnica - skomentował spokojnym tonem. Ot, zwyczajne stwierdzenie faktu, bez żadnego doceniania heroicznej postawy, ale tez bez jakiejkolwiek kpiny. Na tym skończyła się ich rozmowa, bo zbliżali się do celu.
Drzwi otworzyła jakaś stara, siwa ropucha. Wygląd jak wygląd, ważne żeby pomogła. Weszli do środka, a Ichirou usiadł na jakimś krześle, stołku, czy innym parapecie, żeby za bardzo nie wadzić. Na ten moment niezbyt mógł się przydać, więc chwilowo ograniczył się do cichego obserwowania sytuacji, oczekując rzecz jasna zajęciem się Hortensją. W międzyczasie w pokoju zjawiła się młoda czarnowłosa, w stronę której mimowolnie posłał uśmiech. No co? Całkiem ładna była. Tak czy inaczej, uczennica ropuchy zajęła się Hikarim, a brązowowłosemu przez myśl przemknął pomysł na uderzenie się w głowie, by nim też się zaopiekowała. Mimo samczych instynktów zerkał co chwilę na Harumi, którą zajmowała się zielarka. Hmm, może Yuko mogłaby pomóc? Nah, pewnie by tylko kręciła nosem, a medyczne sztuki shinobi i tak by się chyba niewiele zdały na problem brzoskwiniowłosej. Pozostało więc czekać, za czym niespecjalnie przepadał.
Niedługo później podziękował w duchu staruszce za jej słowa, do których zdecydował się dostosować kruczowłosy. Wychodziło na to, że Pan Uczynny wróci do domu ze swoją niesforną siostrzyczką, pozostawiając tym samych jego i Harumi. Piękny obrót spraw, nieprawdaż? Sabaku westchnął głośno i zgodził się z Hikarim.
- Niech będzie. Będę miał na nią oko. I postaram się nie zniknąć... Harumi gdy wróci do siebie pewnie będzie chciała ci podziękować. W takim razie, do potem - rzucił na pożegnanie, odprowadzając go wzrokiem do wyjścia. To że przytaknął, nie znaczy, że zamierzał czekać. Nic go tutaj tak naprawdę nie trzymało. No, oprócz Harumi. Jeszcze nie wiedział co uczyni, ale równie dobrze mógł po prostu zwinąć się z Truskaweczką z tego miejsca w mgnieniu oka i bez informowania innych o tym fakcie.
- Ech, no świetnie... - skomentował zrezygnowany aktualną sytuację, kiedy był już w pokoju sam z Harumi. Podparł się łokciem o blat stołu lub coś innego i w takiej znudzonej pozie przesiadywał dalej, mając rzecz jasna przed swoimi oczyma Hortensję. Szkoda, że zniknęła ta czarnowłosa, bo przynajmniej miałby czym zapełnić czas. A może jest tu w którejś szafce alkohol? Nah, lepiej nie tykać, bo pewnie trafiłby na jakąś truciznę, skoro jest w chacie zielarki.
- Tylko nie śpij za długo, Truskaweczko - mruknął do dziewczyny, bo nieszczególnie miał ochotę za trwanie w tej mało interesującej sytuacji. Nie było nic do roboty prócz gapienia się w Hortensję i oczekiwanie na jej obudzenie się. Nuda, przy której można było łatwo przysnąć, co biorąc pod uwagę późną porę mogło nastąpić prędzej lub później.
0 x
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Jasnowłosą dręczyły niespokojne sny, które zawierały urywki wspomnień. Dopiero ziołowy okład i tajemnicze kadzidło złagodziły wyraz jej twarzy. Jeszcze przez dwie godziny leżała spokojnie, pochłonięta przez kamienny sen, oddychając płytko. Dopiero pierwsze delikatne promyki słońca, które wdarły się przez okno i padły na jej zamknięte powieki, wyrwały ze snu panienkę Ajisai. Otworzyła leniwie oczy, wciąż walcząc z resztkami snu. Na pierwszym planie ukazał się brunet, siedzący tuż obok jej posłania. Najwyraźniej drzemał zmęczony nocnym czuwaniem. Nie zastanawiała się wiele nad tym co się stało ani gdzie jest. Ot obudziła się jak każdego poranka. Jej spojrzenie lustrowało spokojną twarz młodzieńca - długie rzęsy, delikatnie uchylone usta.. Zarumieniła się delikatnie nieco speszona. Jej reakcja była dość gwałtowna. Podniosła się do pozycji siedzącej i sprzedała chłopakowi cios w brzuch.
- Na co się patrzysz, zboczeńcu?!- skarciła go swoim zwyczajnym, pewnym siebie tonem księżniczki. Nie przyszło jej do głowy, że Ichirou troszczy się o nią i dogląda stanu jej zdrowia. To po prostu do niego nie pasowało. Szybko jednak pożałowała swojego raptownego ruchu. Drobne ciało jasnowłosej przeszył dreszcz bólu, który zmusił ją do powrotu do pozycji leżącej oraz do refleksji. Dlaczego tak bardzo łupało jej w głowie? Dopiero teraz przypomniała sobie całą sytuację z Hikarim oraz to, że jeszcze wczoraj potraktowała swojego ochroniarza jak zupełnie obcą osobę. Kiedy próbowała się skupić na odtworzeniu swojego życia w pamięci, zauważyła wiele luk, a szczególnie jedną ogromną - ostatni rok. Wcale jej się to nie podobało, chociaż powinna cieszyć się, że odzyskała przynajmniej część swoich wspomnień i co najważniejsze - tożsamość.
- Na co się patrzysz, zboczeńcu?!- skarciła go swoim zwyczajnym, pewnym siebie tonem księżniczki. Nie przyszło jej do głowy, że Ichirou troszczy się o nią i dogląda stanu jej zdrowia. To po prostu do niego nie pasowało. Szybko jednak pożałowała swojego raptownego ruchu. Drobne ciało jasnowłosej przeszył dreszcz bólu, który zmusił ją do powrotu do pozycji leżącej oraz do refleksji. Dlaczego tak bardzo łupało jej w głowie? Dopiero teraz przypomniała sobie całą sytuację z Hikarim oraz to, że jeszcze wczoraj potraktowała swojego ochroniarza jak zupełnie obcą osobę. Kiedy próbowała się skupić na odtworzeniu swojego życia w pamięci, zauważyła wiele luk, a szczególnie jedną ogromną - ostatni rok. Wcale jej się to nie podobało, chociaż powinna cieszyć się, że odzyskała przynajmniej część swoich wspomnień i co najważniejsze - tożsamość.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Chyba mu się kimnęło. Nie było to zresztą dziwne, biorąc pod uwagę długą podróż i późniejsze kłótnie, które mimo wszystko też spożytkowały część energii. Czujność jakąś tam zachowywał, nie był to żaden głęboki sen, a jedynie zmrużenie oczu na chwilkę. Może na jakieś kilka, góra kilkanaście minut. No dobra, niech będzie pół godziny. Ale co poradzić, skoro za każdym razem kiedy otwierał oczy, widział ten sam widok śpiącej Truskaweczki. Twarzyczka była ładna, no ale ileż można było się wpatrywać. Prędzej czy później zbierało człowieka znużenie i tyle. Raczej nie spodziewał się na prędki powrót Harumi do przytomności. Musiała chyba wypocząć i w ogóle. I tak przecież był obok, więc malutka drzemka nikomu nie zaszkodzi, a wręcz przeciwnie...
A jednak zaszkodziła, bo będącym świadomym sytuacji, nie mógł zareagować na czas. Pieprznięcie w brzuch natychmiast go rozbudziło, a na dodatek podburzyło jego nerwy. W pierwszej chwili nie wiedział, o co chodzi. Był nieco zdezorientowany, więc jego reakcje były raczej nieprzemyślane, a co za tym idzie, burzliwe. Zerwał się na równe nogi.
- Na ciebie, ty mała, niewdzięczna złośnico! Uderz mnie jeszcze raz, a dostaniesz po tyłku. - Przecież nie mógł przemilczeć tych uwag jak i samego uderzenia. Harumi jak zawsze insynuowała jakieś bzdury. No właśnie, jak zawsze... Dopiero teraz uświadomił sobie to, że przed momentem miał do czynienia w stu procentach z Truskaweczką, którą tak dobrze znał. Tylko czy to był przebłysk i jednorazowe zachowanie, czy jednak coś większego i może sobie coś w końcu przypomniała? Usiadł ponownie obok niej, splótł ręce na klatce piersiowej i zrobił typową minę do focha.
- Pff, przypomniałaś sobie coś, czy dalej chcesz robić obiadki obcym ludziom? - zapytał z pozorowanym nadąsaniem. Mimo tej całej szopki dość uważnie przyglądał się dziewczynie i był bardzo ciekaw jej odpowiedzi. Zależało mu na tym, żeby Haru-chan odzyskała pamięć. I to w jak najszybszym tempie rzecz jasna, bo jednak cała ta sytuacja była kłopotliwa.
Czy to wreszcie ona? Huh, byłoby świetnie, ale wolał póki co nie robić sobie nadziei. Cały wieczór zachowywała się dziwnie, więc teraz mogła być to kolejna mała głupota z jej strony. Ech, tylko dlaczego mimo tego zwątpienia łapał się na tym, że w duchu liczył, żeby to była faktycznie ona?
A jednak zaszkodziła, bo będącym świadomym sytuacji, nie mógł zareagować na czas. Pieprznięcie w brzuch natychmiast go rozbudziło, a na dodatek podburzyło jego nerwy. W pierwszej chwili nie wiedział, o co chodzi. Był nieco zdezorientowany, więc jego reakcje były raczej nieprzemyślane, a co za tym idzie, burzliwe. Zerwał się na równe nogi.
- Na ciebie, ty mała, niewdzięczna złośnico! Uderz mnie jeszcze raz, a dostaniesz po tyłku. - Przecież nie mógł przemilczeć tych uwag jak i samego uderzenia. Harumi jak zawsze insynuowała jakieś bzdury. No właśnie, jak zawsze... Dopiero teraz uświadomił sobie to, że przed momentem miał do czynienia w stu procentach z Truskaweczką, którą tak dobrze znał. Tylko czy to był przebłysk i jednorazowe zachowanie, czy jednak coś większego i może sobie coś w końcu przypomniała? Usiadł ponownie obok niej, splótł ręce na klatce piersiowej i zrobił typową minę do focha.
- Pff, przypomniałaś sobie coś, czy dalej chcesz robić obiadki obcym ludziom? - zapytał z pozorowanym nadąsaniem. Mimo tej całej szopki dość uważnie przyglądał się dziewczynie i był bardzo ciekaw jej odpowiedzi. Zależało mu na tym, żeby Haru-chan odzyskała pamięć. I to w jak najszybszym tempie rzecz jasna, bo jednak cała ta sytuacja była kłopotliwa.
Czy to wreszcie ona? Huh, byłoby świetnie, ale wolał póki co nie robić sobie nadziei. Cały wieczór zachowywała się dziwnie, więc teraz mogła być to kolejna mała głupota z jej strony. Ech, tylko dlaczego mimo tego zwątpienia łapał się na tym, że w duchu liczył, żeby to była faktycznie ona?
0 x
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Podczas długiej nieobecności panny Ajisai, brunet z pewnością rozpuścił się nabierając większej pewności siebie. Choć wulgarny był jak zwykle, co spowodowało delikatne rumieńce na bladych policzkach jasnowłosej oraz jej złość. W pierwszym odruchu chciała walnąć go po raz drugi, lecz ten stał i był poza zasięgiem pięści. Mogła jedynie układać w myślach plan zemsty.
- Jak śmiesz się tak do mnie zwracać! - odfuknęła niezadowolona, na razie dając za wygraną. Nie czuła się na siłach by kontynuować drażnienie się z chłopakiem. Westchnęła, rozmasowując dłonią skronie. Z każdą chwilą ból nieco ustępował, ale wciąż nie czuła się najlepiej. Upadanie na głowę raczej nie służyło zdrowiu panienki.
- Mniej więcej...częściowo chyba. I nie robiłam nikomu obiadków. - odpowiedziała wciąż nieco poddenerwowana. Nic dziwnego, że nasza księżniczka była nie w humorze. Obudzenie się w obcym miejscu, po tylu nieprzyjemnych przeżyciach i z bólem głowy, nikogo by nie uszczęśliwiło. Przeanalizowała jeszcze na szybko wydarzenia ubiegłego wieczoru. Szczególnie jedna sprawa nie mogła zostać olana. W powietrzu można było wyczuć mroczną atmosferę. Zapominając o bólu, jasnowłosa podniosła się do pozycji siedzącej i chwyciła bruneta za koszulkę w miejscu przy szyi, przyciągając go ku sobie, tak że ich twarze dzieliły milimetry.
- Ja podkochiwałam się w Tobie taak? - w jej głosie można było wyczuć chęć mordu. Teraz kiedy odzyskała część wspomnień, wiedziała, iż chłopak sobie jedynie z niej zażartował, grając na emocjach biednej, bezbronnej dziewczyny. W dodatku przez ten jego niewinny żart niemal go pocałowała, czemu on nie zamierzał się opierać. Na samą myśl robiła się rumiana na policzkach. Czemu właściwie wtedy tak postąpiła? Była bardziej zła na samą siebie. Teraz znajdując się tak blisko Ichirou, miała przed oczyma ową scenę. Speszona puściła go i odwróciła twarz w bok, zakrywając dłonią usta i część twarzy. Nie chciała by ten zauważył jak się czerwieni.
- Jeszcze się zemszczę, zobaczysz. - powiedziała już ciszej. Chłopak powinien wiedzieć, że takie zabawianie się z nią nie może mu ujść na sucho. Obecną słabość przypisała temu, iż jeszcze nie doszła do siebie. Jej uczucia mieszały się z tymi należącymi do "tamtej" Harumi. Ciężko było w tym wszystkim odnaleźć jakąś równowagę. Ale kiedy już dojdzie do siebie, z pewnością wymyśli jak odegrać się na brunecie.
- Jak śmiesz się tak do mnie zwracać! - odfuknęła niezadowolona, na razie dając za wygraną. Nie czuła się na siłach by kontynuować drażnienie się z chłopakiem. Westchnęła, rozmasowując dłonią skronie. Z każdą chwilą ból nieco ustępował, ale wciąż nie czuła się najlepiej. Upadanie na głowę raczej nie służyło zdrowiu panienki.
- Mniej więcej...częściowo chyba. I nie robiłam nikomu obiadków. - odpowiedziała wciąż nieco poddenerwowana. Nic dziwnego, że nasza księżniczka była nie w humorze. Obudzenie się w obcym miejscu, po tylu nieprzyjemnych przeżyciach i z bólem głowy, nikogo by nie uszczęśliwiło. Przeanalizowała jeszcze na szybko wydarzenia ubiegłego wieczoru. Szczególnie jedna sprawa nie mogła zostać olana. W powietrzu można było wyczuć mroczną atmosferę. Zapominając o bólu, jasnowłosa podniosła się do pozycji siedzącej i chwyciła bruneta za koszulkę w miejscu przy szyi, przyciągając go ku sobie, tak że ich twarze dzieliły milimetry.
- Ja podkochiwałam się w Tobie taak? - w jej głosie można było wyczuć chęć mordu. Teraz kiedy odzyskała część wspomnień, wiedziała, iż chłopak sobie jedynie z niej zażartował, grając na emocjach biednej, bezbronnej dziewczyny. W dodatku przez ten jego niewinny żart niemal go pocałowała, czemu on nie zamierzał się opierać. Na samą myśl robiła się rumiana na policzkach. Czemu właściwie wtedy tak postąpiła? Była bardziej zła na samą siebie. Teraz znajdując się tak blisko Ichirou, miała przed oczyma ową scenę. Speszona puściła go i odwróciła twarz w bok, zakrywając dłonią usta i część twarzy. Nie chciała by ten zauważył jak się czerwieni.
- Jeszcze się zemszczę, zobaczysz. - powiedziała już ciszej. Chłopak powinien wiedzieć, że takie zabawianie się z nią nie może mu ujść na sucho. Obecną słabość przypisała temu, iż jeszcze nie doszła do siebie. Jej uczucia mieszały się z tymi należącymi do "tamtej" Harumi. Ciężko było w tym wszystkim odnaleźć jakąś równowagę. Ale kiedy już dojdzie do siebie, z pewnością wymyśli jak odegrać się na brunecie.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
Relacja między nimi wyglądała zupełnie tak, jakby widywali się na co dzień i nie było żadnego zniknięcia, rocznej rozłąki i amnezji. Praktycznie od razu zaczęli się przekomarzać, dogryzać sobie i strzelać fochy. To było urocze i zabawne na swój sposób i szczerze mówiąc, to Ichirou chyba się trochę za tym stęsknił. Nie miał wielu osób, przed którymi nie musiał pozorować na kogoś innego i odgrywać jakąś rolę. Nic więc dziwnego, że mimo udawania oburzenia i złości, ucieszył się i odetchnął z ulgą. Słowa Hortensji potwierdziły przypuszczenia. Panienka Ajisai odzyskała pamięć, a przynajmniej jej część. To i tak był dobry początek. Ważne, że wreszcie go sobie przypomniała i przestała traktować jak obcego, przed którym uciekała na ulicy. Znowu stał się Ero-Ichim, z czego chyba po raz pierwszy się ucieszył. Niestety wraz z odzyskaniem wspomnień brzoskwiniowłosa rozpoznała wcześniejsze kłamstewko Ichiego. No i plan się posypał, chociaż Sabaku rzecz jasna próbował się bronić.
- No chyba nie zaprzeczysz! Dobrze wiem, że mój urok na ciebie działał, Ślicznotko-chan. Po prostu nigdy tego nie powiedziałaś na głos. I nie dąsaj się już. Zaginęłaś na calutki rok, a teraz mi jeszcze humorami strzelasz. - Postanowił przysunąć się do dziewczyny, więc po prostu usiadł na łóżku, by teraz być tuż obok niej. Nie miał problemu z bezpośredniością, wręcz przeciwnie.
- Noo, kwiatuszku... - zaczął miłym, czułym tonem i lekkim uśmiechem na twarzy. - Liczyłem, że na powitanie dostanę jakieś ciepłe słówko, przytulasa albo całusa. Nie każ się prosić... - Oj, zawsze z tym było ciężko i zazwyczaj jego próby nie dawały skutku, ale może tym razem? Nawet jeśli nie, to i tak wystarczającą nagrodą było jej obruszanie się i reakcje, które go po prostu bawiły. Oczywiście do momentu, bo czasami Haru-chan potrafiła wyprowadzić z równowagi. Wracając jednak do aktualnej sytuacji, to w pewnym momencie Ichirou nagle spoważniał. Żarty żartami, ale miał ważną rzecz, którą koniecznie chciał się podzielić.
- Haru-chan, jest jedna rzecz, którą muszę ci powiedzieć w sekrecie - oznajmił z powagą, po czym nachylił się do jej ucha. Przecież o takich sprawach nie można było mówić na głos!
- Wciąż chodzisz w majteczkach z truskawkami, tak jak kiedyś, hihihi - wycedził prosto z mostu, przełamując tym samym gęstą atmosferę. To był plan majstersztyk! Ichirou oczywiście był świadom ewentualnych konsekwencji, dlatego też już nad moment przed wypowiedzeniem swoich słów napiął wszystkie mięśnie i przygotował się na szybkie zareagowanie. Nie chciał obrywać w brzuch ani nigdzie indziej.
- No chyba nie zaprzeczysz! Dobrze wiem, że mój urok na ciebie działał, Ślicznotko-chan. Po prostu nigdy tego nie powiedziałaś na głos. I nie dąsaj się już. Zaginęłaś na calutki rok, a teraz mi jeszcze humorami strzelasz. - Postanowił przysunąć się do dziewczyny, więc po prostu usiadł na łóżku, by teraz być tuż obok niej. Nie miał problemu z bezpośredniością, wręcz przeciwnie.
- Noo, kwiatuszku... - zaczął miłym, czułym tonem i lekkim uśmiechem na twarzy. - Liczyłem, że na powitanie dostanę jakieś ciepłe słówko, przytulasa albo całusa. Nie każ się prosić... - Oj, zawsze z tym było ciężko i zazwyczaj jego próby nie dawały skutku, ale może tym razem? Nawet jeśli nie, to i tak wystarczającą nagrodą było jej obruszanie się i reakcje, które go po prostu bawiły. Oczywiście do momentu, bo czasami Haru-chan potrafiła wyprowadzić z równowagi. Wracając jednak do aktualnej sytuacji, to w pewnym momencie Ichirou nagle spoważniał. Żarty żartami, ale miał ważną rzecz, którą koniecznie chciał się podzielić.
- Haru-chan, jest jedna rzecz, którą muszę ci powiedzieć w sekrecie - oznajmił z powagą, po czym nachylił się do jej ucha. Przecież o takich sprawach nie można było mówić na głos!
- Wciąż chodzisz w majteczkach z truskawkami, tak jak kiedyś, hihihi - wycedził prosto z mostu, przełamując tym samym gęstą atmosferę. To był plan majstersztyk! Ichirou oczywiście był świadom ewentualnych konsekwencji, dlatego też już nad moment przed wypowiedzeniem swoich słów napiął wszystkie mięśnie i przygotował się na szybkie zareagowanie. Nie chciał obrywać w brzuch ani nigdzie indziej.
0 x
- Rokuramen Sennin
- Support
- Posty: 1033
- Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
- Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki
Re: Yōgan-ryū (Wioska Terumi, szczep Yōgan)
0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości