Kompleks Mieszkalny (Wolne Pokoje: 4/5)
Re: Kompleks Mieszkalny (Wolne Pokoje: 4/5)
Pokiwałam głową w potwierdzeniu. To oczywiście było kłamstwo. Nie zamierzałam jeść tej czekolady, niemniej jednak ciągle testowałam swoje umiejętności aktorskie. Wydawało mi się, że potrafiłam go przekonać. Czyżby był aż tak mało inteligentny? A może po prostu ja byłam taka dobra? W każdym bądź razie uwodzicielsko założyłam nogę na nogę i powiedziałam:
- Spróbuję jakiejś. Ale najpierw niech mi Pan powie o moim wynagrodzeniu. Pieniądze są najważniejsze.
To w sumie była prawda, bowiem odstawiałam tą całą szopkę głównie dla pieniędzy. Zapewne później będę musiała wypełnić jakąś ankietę. Niemniej jednak nie było to dla mnie problemem. Kłamać na piśmie mogłam na większym luzie niż kłamać za pomocą słów. Pytając jednak o wypłatę zamierzałam po pierwsze zaspokoić swoją ciekawość. W sumie nie spodziewałam się wielkich zarobków, no, ale ciekawość ciągle we mnie była. Byłam małym i wrednym i ciekawskim niezmiernie stworzeniem. Po drugie chciałam po prostu zdobyć trochę czasu, by opracować jakiś plan. Oczywiście jego zaczątki w mojej głowie już się pojawiały, jednakże musiałam "zaatakować" z zaskoczenia i w odpowiednim momencie. Wszystko bowiem lubiłam robić idealnie. Chciałam tej sytuacji nadać jak najwięcej realności. To on był przedstawicielem handlowym. On przeprowadzał ankietę. Ja byłam tylko respondentką, której płaciło się za udział w badaniu. To było więc naturalne, że chciałam wiedzieć ile wyniesie moje honorarium. Chciałam spowodować niejako uśpienie umysłu przeciwnika. Niech działa automatycznie. Niech nie myśli o tym co robi i polega na odruchach. Niech wierzy, że to spotkanie jest takie jak każde inne z każdym innym respondentem. Niech nie wierzy w to, że jakiś respondent zamierza go okraść czy zrobić inne dziwne rzeczy.
- Płatne z góry?
Zapytałam wprost, by trochę przedłużyć tą rozmowę, a potem poprosiłam, żeby pokazał co tam ma. Stanęłam koło niego, a dokładnie lekko za nim i spoglądałam mu przez ramię. Zaraz nadejdzie moment, w którym wprowadzę swój plan w życie.
- Spróbuję jakiejś. Ale najpierw niech mi Pan powie o moim wynagrodzeniu. Pieniądze są najważniejsze.
To w sumie była prawda, bowiem odstawiałam tą całą szopkę głównie dla pieniędzy. Zapewne później będę musiała wypełnić jakąś ankietę. Niemniej jednak nie było to dla mnie problemem. Kłamać na piśmie mogłam na większym luzie niż kłamać za pomocą słów. Pytając jednak o wypłatę zamierzałam po pierwsze zaspokoić swoją ciekawość. W sumie nie spodziewałam się wielkich zarobków, no, ale ciekawość ciągle we mnie była. Byłam małym i wrednym i ciekawskim niezmiernie stworzeniem. Po drugie chciałam po prostu zdobyć trochę czasu, by opracować jakiś plan. Oczywiście jego zaczątki w mojej głowie już się pojawiały, jednakże musiałam "zaatakować" z zaskoczenia i w odpowiednim momencie. Wszystko bowiem lubiłam robić idealnie. Chciałam tej sytuacji nadać jak najwięcej realności. To on był przedstawicielem handlowym. On przeprowadzał ankietę. Ja byłam tylko respondentką, której płaciło się za udział w badaniu. To było więc naturalne, że chciałam wiedzieć ile wyniesie moje honorarium. Chciałam spowodować niejako uśpienie umysłu przeciwnika. Niech działa automatycznie. Niech nie myśli o tym co robi i polega na odruchach. Niech wierzy, że to spotkanie jest takie jak każde inne z każdym innym respondentem. Niech nie wierzy w to, że jakiś respondent zamierza go okraść czy zrobić inne dziwne rzeczy.
- Płatne z góry?
Zapytałam wprost, by trochę przedłużyć tą rozmowę, a potem poprosiłam, żeby pokazał co tam ma. Stanęłam koło niego, a dokładnie lekko za nim i spoglądałam mu przez ramię. Zaraz nadejdzie moment, w którym wprowadzę swój plan w życie.
0 x
Re: Kompleks Mieszkalny (Wolne Pokoje: 4/5)
100 Ryo to była całkiem rozsądna cena jak za odstawianie takiego teatrzyku. Miałam już ułożony plan i zamierzałam wprowadzić go w życie. Teraz bowiem był idealny moment. Najpierw po prostu postanowiłam "zabawić" gościa rozmową. Udałam trochę zdezorientowaną i rzeczywiście taka byłam. Tyle zajebistych czekoladek, aż chciało by się je jeść. Ślinka ciekła, ale ja nie mogłam. Musiałam się powstrzymać. Przełknęłam więc ślinę i powiedziałam:
- Daj mi się zastanowić. Proszę - mój głos miał normalną barwę i nic nie wskazywało na to co zaraz zrobię. Objęłam faceta ramionami od tyłu. Moja prawa dłoń spoczęła na jego niesamowitej klacie. Moja lewa natomiast na jego kroczu, które być może twardniało z sekundy na sekundę. Dociskałam swoje cycki do jego pleców, tworząc tym samym bardzo uwodzicielską pozę. Mało tego, ja go po prostu macałam. Ale spokojnie! To była część planu.
- Kin'yu! - krzyknęłam uwodzicielskim głosem. Takim uwodzicielskim na jaki tylko było mnie stać. Zawierzyłam całą nadzieję swoim niesamowitym zdolnościom aktorskim - Tak długo czekałam aż w końcu do mnie przyjdziesz i mnie wyruchasz!
Oczywiście to była gówno prawda. Nie czekałam na żadnego faceta, a już na pewno nie na takiego, który mnie wyrucha. Preferowałam dziewczynki. No i to nie był Kin'yu. Wcale go nie przypominał. Kin'yu był dużo przystojniejszy i dużo bardziej do mnie przemawiał niż ten facet. Gdyby to był Kin'yu to może słowa, które powiedziałam do tego faceta byłyby prawdą. Kto wie? Kto wie? Ja jednak realizowałam swój sprytny plan. Użyłam techniki:
A następnie uśpiłam faceta i położyłam na podłodze. Nie powinien mi się wyrywać. Ja byłam shinobi. On nie. Ja byłam silniejsza. On robił się z sekundy na sekundę coraz bardziej senny. To ja dominowałam. Po uśpieniu mojego celu przeszłam do ostatniej fazy mojego genialnego planu. Postanowiłam być tak wredna jak tylko mogłam być. Pootwierałam wszystkie czekoladki (za wyjątkiem tej, która powoduje popęd seksualny i tej leczniczej - te zamierzałam sobie zachować, więc włożyłam je do jednej z moich szafek). Papierki porozrzucałam po swoim łóżku, tak dla efektu. Ogólnie rzecz biorąc to starałam się nie bałaganić, ale wtedy wymagała tego sytuacja. Następnie odpakowane czekolady z bólem serca wrzuciłam do ubikacji. Pobrudziłam sobie ręce, trzymając czekoladki za długo w dłoniach, a ciepło mojej skóry pomału rozpuszczało czekoladę, barwiąc me ręce na murzyński kolor. To także dla efektu. Po wszystkim użyłam Kai na facecie i wybudziłam go z iluzji.
Siadłam na łóżku i zaczęłam oblizywać palce, pokazując swoje pobrudzone czekoladą ręce.
- Zasłabł Pan - powiedziałam do niego z troską w głosie - Ale niech się Pan nie martwi! Spróbowałam wszystkich czekoladek! Wszystkie były zajebiste!
Tak wiem. Byłam wredną suką. Mogłam wyrzucić tylko niektóre, ale stwierdziłam, że fajnie będzie jak trochę rozruszam tego faceta. Niech gania do wytwórni po nową dostawę! Nie chce mu się? No to trudno. Niech go zwolnią. A potem zrobiłam pewien gest. Ostentacyjnie wyciągnęłam rękę przed siebie, otwierając brudną z czekolady dłoń i taką brudną dłonią potrząsałam facetowi przed nosem.
- 100 Ryo poproszę - powiedziałam chłodnym głosem, zupełnie innym niż moje poprzednie. Miałam nadzieję, że mój plan wypali i dostanę tą gotówkę.
Chakra: 65%
- Daj mi się zastanowić. Proszę - mój głos miał normalną barwę i nic nie wskazywało na to co zaraz zrobię. Objęłam faceta ramionami od tyłu. Moja prawa dłoń spoczęła na jego niesamowitej klacie. Moja lewa natomiast na jego kroczu, które być może twardniało z sekundy na sekundę. Dociskałam swoje cycki do jego pleców, tworząc tym samym bardzo uwodzicielską pozę. Mało tego, ja go po prostu macałam. Ale spokojnie! To była część planu.
- Kin'yu! - krzyknęłam uwodzicielskim głosem. Takim uwodzicielskim na jaki tylko było mnie stać. Zawierzyłam całą nadzieję swoim niesamowitym zdolnościom aktorskim - Tak długo czekałam aż w końcu do mnie przyjdziesz i mnie wyruchasz!
Oczywiście to była gówno prawda. Nie czekałam na żadnego faceta, a już na pewno nie na takiego, który mnie wyrucha. Preferowałam dziewczynki. No i to nie był Kin'yu. Wcale go nie przypominał. Kin'yu był dużo przystojniejszy i dużo bardziej do mnie przemawiał niż ten facet. Gdyby to był Kin'yu to może słowa, które powiedziałam do tego faceta byłyby prawdą. Kto wie? Kto wie? Ja jednak realizowałam swój sprytny plan. Użyłam techniki:
- Nazwa
- Nehan Shōja no Jutsu
- Pieczęci
- Tygrys | Brak
- Zasięg
- Promień od używającego - 100 metrów | Bezpośredni
- Koszt
- E: 35% | D: 30% | C: 20% | B: 15% | A: 10% | S: 4% | S+: 4%
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Technika powodująca uśpienie większej ilości osób. Dzięki jej użyciu można spowodować uśpienie nawet stadionu wypełnionego po brzegi ludźmi. Warunkiem jest spojrzenie na cząstkę iluzji - w tym wypadku opadających białych piór - które powodują uśpienie przeciwnika. Aby wyjść z genjutsu wystarczy użyć techniki Kai co sprawia, że wpadnięcie w genjutsu jest równie proste co z niej wyjście. Jednak istnieje również druga odmiana tej techniki. Bezpośredni kontakt. Dotknięcie ofiary, a także utrzymanie z nią kontaktu przez około 4-5 (dwie tury) sekund powoduje natychmiastowe zaśnięcie, oczywiście w tym czasie robimy się coraz bardziej senni. A więc by uchronić się przez bezpośrednim atakiem tego Jutsu trzeba zorientować się przez okres dwóch tur, że coś jest nie tak.
- Nazwa
- Kai
- Pieczęci
- Baran
- Zasięg
- Dowolny
- Koszt
- Brak
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Kai to jedna z podstawowych technik shinobi, często niedoceniania - i niesłusznie. Jutsu to polega na chwilowym odcięciu dopływu chakry do mózgu, dzięki czemu jakiekolwiek impulsy - również te narzucone zewnętrznie - przestają działać. Efektem tego jest uwolnienie użytkownika z dużej ilości prostszych technik genjutsu. Niestety, te silniejsze dalej będą na nas oddziaływać i trzeba je dezaktywować innym sposobem.
- Zasłabł Pan - powiedziałam do niego z troską w głosie - Ale niech się Pan nie martwi! Spróbowałam wszystkich czekoladek! Wszystkie były zajebiste!
Tak wiem. Byłam wredną suką. Mogłam wyrzucić tylko niektóre, ale stwierdziłam, że fajnie będzie jak trochę rozruszam tego faceta. Niech gania do wytwórni po nową dostawę! Nie chce mu się? No to trudno. Niech go zwolnią. A potem zrobiłam pewien gest. Ostentacyjnie wyciągnęłam rękę przed siebie, otwierając brudną z czekolady dłoń i taką brudną dłonią potrząsałam facetowi przed nosem.
- 100 Ryo poproszę - powiedziałam chłodnym głosem, zupełnie innym niż moje poprzednie. Miałam nadzieję, że mój plan wypali i dostanę tą gotówkę.
Chakra: 65%
0 x
Re: Kompleks Mieszkalny (Wolne Pokoje: 4/5)
Plan był dobry. Niemniej jednak nawet dobry plan zazwyczaj ma jakieś dziury. Podobnie trudno jest zaplanować morderstwo doskonałe. W moim planie największą dziurą była oczywiście technika, której musiałam użyć. Mogłam spróbować go uśpić wariantem bezdotykowym, ale wtedy uśpiłabym zapewne też panią Ayumi, a co co jeśli stała chociażby na drabinie? Odkąd Pan Osamu umarł wszystkie obowiązki spadły na jej głowę, ale nawet pomijając ten fakt. Takie bezmyślne użycie techniki nawet Panu Osamu mogłoby zrobić krzywdę, a ja nie zamierzałam ryzykować. Technik trzeba było używać z głową. Dlatego właśnie musiałam użyć wariantu dotykowego, ale do tego wariantu potrzebowałam trochę dłuższego kontaktu fizycznego czym widocznie rozbudziłam jakąś fantazję seksualną w tym kolesiu, który wcześniej pewnie nawpierdalał się tony tej pobudzającej seksualnie czekolady. Stanowczo dotykanie jego krocza to był zły pomysł. Co ja sobie wtedy myślałam? Otóż myślałam, że po przebudzeniu facet będzie bardzo skołowany i nie będzie wiedział co się dzieje, a także, że zapyta o to co mu zrobiłam. Wtedy po prostu bym odparła, że coś mu się przyśniło. Po to testowałam jego podatność na moje aktorstwo. Chciałam wszystkiego się wyprzeć zwalając to na sny. On jednak zareagował inaczej niż się tego spodziewałam. Stanął przede mną, a mym oczom ukazała się prawdziwa bestia. Nie mówię tutaj o niezwykłych rozmiarów penisie tego faceta. Nie zwracałam uwagi na takie szczegóły. Mówię o nim samym. Napalona bestia, która zaraz to rzuciła się na mnie. Wtedy jednak zwróciłam uwagę na jego przyrodzenie. Wiedziałam do czego to wszystko zmierza i rozmiar jego broni wyjątkowo mnie przerażał.
+18:
+18:
Przygniótł mnie swoim ciałem. Złapał mi ręce. Był znacznie silniejszy niż byłam to w stanie sobie wyobrazić. Jego jedna dłoń wystarczyła, by unieruchomić moje dwie, a masa - do tego bym nie mogła się ruszyć. Leżałam więc na plecach, czując jak każdy gram masy tego człowieka oddziałuje mi na kręgosłup. Wtedy jednak zdawało mi się, że ów mężczyzna waży przynajmniej kilkaset ton. Byłam słaba, krucha i wątła. Moja górna część mundury łącznie ze stanikiem została potargana jednym ruchem, ukazując nieduże nagie piersi. Sam fakt zdarcia mojego ubrania sprawiał mi ból. Naprężający się materiał bowiem bardzo uciskał moje ciało, aż w końcu pękł. Ból sprawiały mi ręce, które on trzymał, mocno ściskając. Ból sprawiał mi nawet wdech i wydech. Klatka piersiowa musiała bowiem boleć, unosząc się i opadając pod takim ciężarem. Pompowała jednak powietrze. Nie wiedziałam co powinnam zrobić. Moje racjonalne myślenie zostało wyłączone. Jedyną szansą było użycie techniki usypiającej raz jeszcze i uśpienie tego podatnego na genjutsu celu, a następnie jakimś cudem zwalenie go na podłogę. Miałam chakrę jedynie na jeszcze jedno użycie, ale nie użyłam go. Myślałam bowiem o tym co zrobię potem. Nie mogłam go zostawić z Panią Ayumi. Ona mimo swojego podeszłego wieku była jeszcze całkiem atrakcyjną babeczką. Co jeśli by się obudził i ją zgwałcił? Nie mogłam go też zabić, bo miałabym problemy. Jedynym logicznym wyjściem byłoby oddanie go strażom. Jednakże nawet to wydawało mi się wyjątkowo głupim pomysłem. Byłam wredną suką - to prawda, ale w tej chwili ciężko mi było oddzielić wredność od moralności. Co innego być wredną, a co innego robić człowiekowi krzywdę. Być może gdyby nie to, że moje racjonalne myślenie zostało wyłączone, to myślałabym zupełnie inaczej. Kto wie? Kto wie? Jednak leżąc tak czułam się odpowiedzialna za to co się stało. Mój gest był niejako zaproszeniem. Tak jakbym się na to godziła. Nie można było mówić o gwałcie i tak pewnie facet by się bronił przed obliczem wymiaru sprawiedliwości.
- Prze ... prze ... przepraszam - wydukałam - To, że Cię dotknę ... nęłam za krocze to był ty ... tyl ... lko sen. Zostaw mnie.
Mówiąc to starałam się nie wyrażać żadnych emocji. Tak już miałam w zwyczaju i była to część mojego charakteru do której się przyzwyczaiłam. Jednak czy to mi wyszło? Czy mój głos rzeczywiście był pozbawiony emocji? Pierdoliłam totalnie od rzeczy. Nie mogłam bowiem wiedzieć o czym śnił ten facet i to mnie zdradzało. To mówiło mu wprost "Dziewczyna kłamie". Niemniej jednak poprosiłam grzecznie o to by mnie zostawił. Moje słowa przemieszane były z delikatnymi jękami:
- Och ... ach ...
Działo się tak, bowiem jego wilgotne usta, jego wilgotny język dotykały, jego ciepłe dłonie. To wszystko dotykało moich nagich piersi. Moje sutki przyjmowały tą rozkosz bardzo powoli. Były jak roślinka, która wymagała dużej ilości wody i bardzo starannej pielęgnacji, by w końcu urosnąć i dorobić się sztywnego konaru. Moją sutkową roślinkę bowiem podlewał śliną i pielęgnował rękami, niemniej jednak sutki nie chciały się powiększyć, stwardnieć i zesztywnieć. Póki co nie czułam podniecenia seksualnego. Był w końcu mężczyzną. Wiedziałam jednak, że to tylko kwestia czasu. Moje ciało nie mogło opierać się w nieskończoność i po jakimś czasie zapewne będę wrzeszczeć i jęczeć jak jakaś heteroseksualna dziwka, gdy ten będzie wpychał swojego wielkiego kutasa w moją ciasną szparkę i ciągle tarmosił moje piersi. Myślałam o swojej "bluzce", którą on potargał. To była fajna część garderoby. Dobrze, że mam jeszcze dużo podobnych. Facetowi jednak tylko jedno było w głowie. Jego ręka powędrowała w kierunku mojego krocza. Palce gładziły moją łechtaczkę i wargi sromowe i inne takie dziwne medyczne nazwy. Póki co przez majtki, ale jednak ... być może nawet było to przyjemne na swój sposób.
- Mam ... och ... dopiero ... ach ... 15 ... och ... lat ... ach ... Nie chcę ... och ... pierwszy raz ... ach ... tak ... och ...
Pomału się zaczynało. Traciłam zdolność poprawnego artykułowania wyrazów i wypowiadania zdań. Miało to znaczyć mniej więcej tyle, że mam 15 lat i nie chcę, by mój pierwszy raz odbywał się z facetem, a już na pewno nie takim i nie w taki sposób. Miałam nadzieję, że jednak zrozumie i mnie puści.
- Prze ... prze ... przepraszam - wydukałam - To, że Cię dotknę ... nęłam za krocze to był ty ... tyl ... lko sen. Zostaw mnie.
Mówiąc to starałam się nie wyrażać żadnych emocji. Tak już miałam w zwyczaju i była to część mojego charakteru do której się przyzwyczaiłam. Jednak czy to mi wyszło? Czy mój głos rzeczywiście był pozbawiony emocji? Pierdoliłam totalnie od rzeczy. Nie mogłam bowiem wiedzieć o czym śnił ten facet i to mnie zdradzało. To mówiło mu wprost "Dziewczyna kłamie". Niemniej jednak poprosiłam grzecznie o to by mnie zostawił. Moje słowa przemieszane były z delikatnymi jękami:
- Och ... ach ...
Działo się tak, bowiem jego wilgotne usta, jego wilgotny język dotykały, jego ciepłe dłonie. To wszystko dotykało moich nagich piersi. Moje sutki przyjmowały tą rozkosz bardzo powoli. Były jak roślinka, która wymagała dużej ilości wody i bardzo starannej pielęgnacji, by w końcu urosnąć i dorobić się sztywnego konaru. Moją sutkową roślinkę bowiem podlewał śliną i pielęgnował rękami, niemniej jednak sutki nie chciały się powiększyć, stwardnieć i zesztywnieć. Póki co nie czułam podniecenia seksualnego. Był w końcu mężczyzną. Wiedziałam jednak, że to tylko kwestia czasu. Moje ciało nie mogło opierać się w nieskończoność i po jakimś czasie zapewne będę wrzeszczeć i jęczeć jak jakaś heteroseksualna dziwka, gdy ten będzie wpychał swojego wielkiego kutasa w moją ciasną szparkę i ciągle tarmosił moje piersi. Myślałam o swojej "bluzce", którą on potargał. To była fajna część garderoby. Dobrze, że mam jeszcze dużo podobnych. Facetowi jednak tylko jedno było w głowie. Jego ręka powędrowała w kierunku mojego krocza. Palce gładziły moją łechtaczkę i wargi sromowe i inne takie dziwne medyczne nazwy. Póki co przez majtki, ale jednak ... być może nawet było to przyjemne na swój sposób.
- Mam ... och ... dopiero ... ach ... 15 ... och ... lat ... ach ... Nie chcę ... och ... pierwszy raz ... ach ... tak ... och ...
Pomału się zaczynało. Traciłam zdolność poprawnego artykułowania wyrazów i wypowiadania zdań. Miało to znaczyć mniej więcej tyle, że mam 15 lat i nie chcę, by mój pierwszy raz odbywał się z facetem, a już na pewno nie takim i nie w taki sposób. Miałam nadzieję, że jednak zrozumie i mnie puści.
0 x
Re: Kompleks Mieszkalny (Wolne Pokoje: 4/5)
Nie opierałam się, gdy mnie tak molestował, maltretował i gwałcił. Nie powiedziałam ani słowa. Nie uroniłam ani jednej łzy. Znosiłam to z godnością. Nie zamierzałam wzywać pomocy. Nikt oprócz może Pani Ayumi nie odpowiedziałby na moje wyzwanie. A jej nie chciałam narażać. Niedawno straciła męża. Głupio by było jakby straciła także życie przez tak głupią smarkulę jak ja. Niektóre jego "pieszczoty" sprawiały mi ból, nie tylko ten fizyczny, ale też psychiczny. Moje mięśnie się napinały i nie mogłam ich normalnie kontrolować, ale to właśnie ten ból przynosił przyjemność. Więc tym pewnie był seks. Masochistyczną czynnością, polegającą na zadawaniu sobie bólu i dzięki temu osiąganiu szczęścia. Chociaż oczywiście trochę demonizowałam i w zasadzie to nawet tak nie myślałam. Było to coś w rodzaju małego kawału zrodzonego w mojej głowie. Nie uprawiałam jeszcze nigdy seksu, chociaż czasem miałam po prostu niesamowitą chcicę. Zwłaszcza w pobliżu Iwaru-sama. Nie mogłam jeszcze wiedzieć dokładnie czym jest ten stosunek. Trwałam jednak w tej przyjemności praktycznie gwałcona przez tego faceta, pojękując cicho, aż tu nagle nadeszło wybawienie. W mojej głowie mieszało się szczęście z nieszczęściem. Nieszczęście dlatego, że było mi nawet przyjemnie, a ta przyjemność skończyła się z chwilą, gdy facet usłyszał głos swojego kumpla. Szczęście dlatego, że jeszcze byłam dziewicą i swój pierwszy raz miałam ciągle przed sobą. Do penetracji bowiem nie doszło. Strasznie się ociągał. Wyszedł, a ja w szoku jedynie co zdołałam zrobić to ubrać biustonosz. Szybko się otrząsnęłam jednak i postanowiłam pognać za tymi ludźmi. Jeden z nich wisiał mi pieniądze za "degustację" czekoladek. Goniłam ich więc w samym biustonoszu (i dolnej części ubioru), z tantem przy boku. Jeden nazywał się Taizo i być może był tym ważniejszym. Pewnie by mnie obronił, jednak ja miałam wystarczające umiejętności, żeby dać sobie z gwałcicielem sama.
- Czeeeeekajcie!
Wołałam, biegnąc za nimi. Już ja mu pokażę!
- Czeeeeekajcie!
Wołałam, biegnąc za nimi. Już ja mu pokażę!
0 x
Re: Kompleks Mieszkalny (Wolne Pokoje: 4/5)
Szybko więc podniosłam te czekolady i pieniądze. Niezupełnie to wyszło tak jak miało wyjść, ale byłam zadowolona. Niech spieprzają, a gdy jeszcze raz ich zobaczę to na pewno ich pociacham moim mieczem. Taki miałam plan. Wróciłam więc ze swoją zdobyczą do domu, a następnie posprzątałam pokój. Pieniądze i czekolady schowałam do szafki. Papierki wyrzuciłam do kosza. Wykąpałam się, wytarłam, a następnie naga położyłam się na łóżku, uprzednio zamknąwszy drzwi. Nie chciałam, żeby ktokolwiek mi przeszkadzał. Czekolada poprzez oblizywanie palców dostała się do mojego organizmu. Byłam lekko napalona i chciałam więcej.
+18:
+18:
Chwyciłam swój jeden sutek i zaczęłam go ciągnąć do góry. Stwardniał i zesztywniał i powiększył się. Czułam to doskonale, to samo zrobiłam z drugim i reakcja mojego organizmu była dokładnie taka sama. Byłam dziewczyną, więc moje ciało reagowało bardzo naturalnie i bardzo szybko robiło mi się mokro. Pociłam się i byłam rozpalona. Niemalże tak jakbym dostała jakiejś nienaturalnej gorączki. Włożyłam palce jednej ręki do mojej szparki i poczułam przyjemne ciepło. Wyciągałam, wkładałam, rozszerzałam dziurkę, a drugą ręką pieściłam swoje piersi.
- Och ... ach ... - jęczałam delikatnie, a po jakimś czasie moje mięśnie się tak napięły ... to był punkt kulminacyjny. Dostałam orgazmu, a po wszystkim rozluźnienia.
Ubrałam szybko majtki i stanik i tak położyłam się do łóżka. Po tych wszystkich przeżyciach byłam niesamowicie zmęczona. Tego dnia rozstałam się z Kin'yu, jak to brzmi do cholery ... nie byliśmy parą! ... powróciłam z Ryuzaku no Taki. Byłam zmęczona podróżą. Byłam także zmęczona tym co robił mi ten facet. Byłam także zmęczona pościgiem i samozadowalaniem się. Ogólnie byłam zmęczona, więc mimo późnej godziny, udałam się w objęcia morfeusza.- Och ... ach ... - jęczałam delikatnie, a po jakimś czasie moje mięśnie się tak napięły ... to był punkt kulminacyjny. Dostałam orgazmu, a po wszystkim rozluźnienia.
0 x
Re: Kompleks Mieszkalny (Wolne Pokoje: 4/5)
Zasnęłam. Specjalnie nic ciekawego mi się nie śniło. Swój sen bowiem przeżyłam już na jawie. Powrót z Ryuzaku, który prawie skończył się stratą dziewictwa w wynikłu gwałtu. To brzmiało tak bardzo nierealnie, że skora byłam uznać iż był to po prostu sen, a teraz właśnie wkroczyłam do świata jawy. Ciemnego jak nocne niebo nad budynkiem, w którym spałam. Odgradzał mnie od tego nieba tylko dach i mój sen, który odebrał mi świadomość. Nie bałam się. To zdarzenie jakoś nie wpłynęło na moją psychikę. Trwało dopóki trwało i było tylko przelotnym epizodem, do którego wtedy dostosowałam swój charakter. Teraz to już minęło, więc zwyczajnie mogłam o tym zapomnieć i żyć dalej bez większych zmian charakteru. Wstałam i przywitałam kolejny piękny dzień. Jednak nie robiłam podczas niego nic szczególnego, także nie zapadł mi w pamięć. Mijały kolejne dni, a mój brzuch pomału wracał do normalności. Jedyne co się we mnie zmieniało to moja masa. Z powodu głodówki wymuszonej tą dziwną chorobą po prostu znikałam. Stawałam się jeszcze bardziej chuda i przez to jeszcze mniej atrakcyjna. To działało na moją korzyść. Nikt już zapewne nie będzie chciał mnie nigdy zgwałcić. A o tym niedoszłym gwałcicielu praktycznie zapomniałam. Będąc okropnie wychudzoną postanowiłam kontynuować swoją karierę ninja. Od dłuższego czasu nie trenowałam, więc pomyślałam, że wrócę do treningów. To było coś czego wtedy potrzebowałam. Zdobywanie nowej wiedzy, umiejętności, technik. Rozwój ciała, które tak bardzo się degradowało. To wszystko bardzo, ale to bardzo przemawiało do mnie. Pewnego pięknego popołudnia, kiedy to słoneczko świeciło na niebie i było co chwila zakrywane przez białe chmurki, które po chwili jednak na powrót je odsłaniały, siedziałam sobie na łóżku i zaczęłam robić plany. Myślałam o tym co mi się przyda. Czy powinnam skupić się na walce mieczem? Czy może potrenować swoją percepcję? A może spróbować rozwinąć swój umysł tak, by był w stanie przeciwstawić się Czerwonowłosemu, którego ciągle praktycznie panicznie się bałam? Czy może powinnam spróbować rozwinąć jakoś swoją kontrolę nad chakrą? Obecnie techniki, których używałam zżerały strasznie dużo chakry i bardzo szybko stawałam się zmęczona. Prawdopodobnie też energia, której ode mnie wymagały była mocno zawyżona. Czy nie dałoby rady wykonać tego wszystkiego za połowę tego co wykorzystywałam? Miałam bardzo dużo opcji. Łącznie z poznaniem nowych dróg ninja. Ninjutsu? Czemu nie? Rozwój swojego żywiołu? Też może być ... chociaż nie wiedziałam nawet jaki żywioł był mi dany. Były jednak możliwości, by to sprawdzić. Tyle opcji, ale tak mało czasu. Postanowiłam wyjść z domu i trochę pochodzić i porozmyślać. Może coś by mi do głowy wpadło? Spakowałam swoje cztery czekolady do kieszeni, aż dziw, że się jeszcze nie zepsuły. Wzięłam cały ekwipunek i wyszłam.
z/t
z/t
0 x
Re: Kompleks Mieszkalny (Wolne Pokoje: 4/5)
Całą drogę kotłowały się w mojej głowie myśli. Myślałam o Iwaru i jej cudownym ciele. Nie mogłam się doczekać aż ją w końcu zobaczę. Myślałam o jej cudownym ciele i niesamowitym charakterze. To była najcudowniejsza istota na ziemi. Myśli o tym aniele mieszały się z myślami o Kin'yu. Może nie był aż tak cudowny, ale mi pomógł i miałam do niego sentyment. Myślałam też o niedawno poznanym nieznajomym. Jak mu było? Suisen czy jakoś tak. Wszyscy oni mnie ... no właśnie. Takie fantazje w głowie lesbijki. W końcu wreszcie weszłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz, by nikt mnie nie nakrył na mojej małej zbrodni. Mogłam działać.
+18:
z/t
+18:
Najpierw ściągnęłam z siebie ubrania. Całkiem naga stanęłam na środku pokoju. Byłam wolna. Spojrzałam z obrzydzeniem na leżące na ziemi ubranie w nieładzie. To była zbroja, która mnie przez tak długi czas więziła, ale teraz zostałam wyzwolona. Rzuciłam się na łóżko. Me nagie ciało sprawiło, że mebel wydał z siebie charakterystyczny dźwięk. Leżałam na plecach, a moja klatka piersiowa unosiła się w górę i w dół z dużą prędkością, intensywnie pompując powietrze. Sutki już dawno stwardniały i powiększyły się. Zamknęłam oczy. Wyobraziłam sobie poznanych wcześniej mężczyzn. Wyobraziłam sobie moją drogą Iwaru. Ona pieściła mi piersi tak intensywnie, że samo to doprowsdzało do orgazmu. Chwytała prawą ręką prawą pierś i lewą za lewą. Klęcząc nago u mojego wezgłowia, Iwaru szczypała mnie w sutki, ciągnęła za nie, a potem molestowała me cycki. To jednak nie był koniec. W tym samym czasie Kin'yu właśnie odbierał mi dziewictwo. Wpychał swojego grubego penisa w moją małą i ciasną szparkę i energicznie wyciągał i na nowo wkładał i tak w kółko i w kółko.
- Och, och, ach, mocniej, ach, och, och, och ... ach ...
Moje jęki wypełniły powietrze w pokoju. Gdyby ktoś stał pod drzwiami wszystko mógłby usłyszeć. Jęczałam tak intensywnie jak intensywnie mnie rżnął. Prosiłam, by robił to mocniej, ale to chyba był jego limit. Trudno. To jednak nie był jeszcze koniec. Ostatnio poznany Suisen, dziwny chłopak, pytający o ramen, właśnie w tej chwili pokazywał swoją niesamowitą technikę i penisem rozwalał mi odbyt. Gdybym znała jeszcze jakiegoś młodego mężczyznę to pewnie by teraz wkładał swój sprzęt do mego gardła i pchał tak intensywnie jak tylko potrafił. Jego miejsce zajął jednak stary Pan Osamu, który niestety już nie żył. Byłam więc brana z każdej możliwej strony. Ślina ciekła mi z ust, zamieniając się w pianę, która spoczęła na pościeli. Trudno. To tylko woda. To wyschnie.
- Och, ach, och, ach, mocniej, mocniej, mocniej, mocniej, kurwa, do cholery, kurwa, mocniej! Ach! Och!
Jęki nie ustawały. Do nich dołączyły też przekleństwa. Zdałam sobie sprawę z tego, że cała ta sytuacja była niezwykle dziwna. Zawsze wydawało mi się, że preferuję dotyk kobiet, podczas, gdy w mojej wizji królowali faceci. Nawet stary Osamu, nie powiem tego jego żonie, bo by mnie zabiła, dawał radę i utrzymywał takie tempo jak ci inni mężczyźni. Tak dawał, że wywaliłam język na zewnątrz. Iwaru gdzieś tam była. Czułam jej dotyk, jednak miałam świadomość, że to nie ona króluje. Ona tylko pomagała im mnie gwałcić, by nie dobrali się do jej pięknej skóry. Też była naga, jednak ja nie miałam siły, by sięgnąć do jej ciała. Otwarłam oczy i wizja zniknęła. Nie widziałam już ani rąk Panny Waneko na moich cyckach. Nie widziałam żadnego mężczyzny. Widziałam natomiast swoje dwie ręce. Prawa dłoń pieściła łechtaczkę i zagłębiała się w cipce aż po same przeguby. Aż cud, że po tym byłam jeszcze dziewicą. Intensywnie ruszałam tą ręką. Palce lewej ręki zagłebiały się jednocześnie w moją dupę. Zmęczenie ogarniało całe moje ciało. Postanowiłam zmienić pozycję. Podniosłam się i uklękłam. Kolana mi drżały, jednak to nie było ważne. Położyłam głowę na łóżku, wypinając się mocniej. Wywaliłam język. Kontynuowałam. Zamknęłam oczy i nagle wizje wróciły. Czułam usta Iwaru na swoich własnych. Niesamowite wrażenie. Cudowne uczucie, jakby mowiące, że wszystko będzie dobrze i że gwałt zaraz się skończy. Czułam też dwa fiuty penetrujące moje dwie dziury. Tylko dwa. Nie wiedziałam kto odpadł. Obstawiałam staruszka Osamu. Nie na jego wiek takie zabawy. Nagle wstrząsnęły mną niesamowite dreszcze, a jęczenie ustało. Mięśnie w okolicach krocza napinały się i rozluźniały naprzemiennie, powodując drganie tyłka.
- Uff ... - westchnęłam. Było po wszystkim. Byłam shinobi. Potrafiłam skupić się na wielu rzeczach jednocześnie i je idealnie wykonywać. Potrafiłam prawie że perfekcyjnie wizualizować. To wszystko wykorzystywałam w walce. A to była walka z samą sobą. Wygrałam czy przegrałam. To nie było ważne. Efekt działania czekoladek nagle ustał. Ta erotyczna tortura się skończyła. Położyłam się na boku, pozwalając sobie na odzyskanie sił. Nogi mnie niesamowicie bolały i przez jakiś czas po fakcie jeszcze to odczuwałam. Zregenerowałam jednak siły.
Po wszystkim umyłam się i przebrałam, a brudne ubranie wrzuciłam do kosza na pranie, które zrobiłam parę dni później. Dzień ten jednak był jeszcze młody. Raptem południe czy coś koło tego. Może popołudnie. Wyszłam więc z pokoju i poszłam na miasto. Nie miałam jednak jakichś konkretnych planów.- Och, och, ach, mocniej, ach, och, och, och ... ach ...
Moje jęki wypełniły powietrze w pokoju. Gdyby ktoś stał pod drzwiami wszystko mógłby usłyszeć. Jęczałam tak intensywnie jak intensywnie mnie rżnął. Prosiłam, by robił to mocniej, ale to chyba był jego limit. Trudno. To jednak nie był jeszcze koniec. Ostatnio poznany Suisen, dziwny chłopak, pytający o ramen, właśnie w tej chwili pokazywał swoją niesamowitą technikę i penisem rozwalał mi odbyt. Gdybym znała jeszcze jakiegoś młodego mężczyznę to pewnie by teraz wkładał swój sprzęt do mego gardła i pchał tak intensywnie jak tylko potrafił. Jego miejsce zajął jednak stary Pan Osamu, który niestety już nie żył. Byłam więc brana z każdej możliwej strony. Ślina ciekła mi z ust, zamieniając się w pianę, która spoczęła na pościeli. Trudno. To tylko woda. To wyschnie.
- Och, ach, och, ach, mocniej, mocniej, mocniej, mocniej, kurwa, do cholery, kurwa, mocniej! Ach! Och!
Jęki nie ustawały. Do nich dołączyły też przekleństwa. Zdałam sobie sprawę z tego, że cała ta sytuacja była niezwykle dziwna. Zawsze wydawało mi się, że preferuję dotyk kobiet, podczas, gdy w mojej wizji królowali faceci. Nawet stary Osamu, nie powiem tego jego żonie, bo by mnie zabiła, dawał radę i utrzymywał takie tempo jak ci inni mężczyźni. Tak dawał, że wywaliłam język na zewnątrz. Iwaru gdzieś tam była. Czułam jej dotyk, jednak miałam świadomość, że to nie ona króluje. Ona tylko pomagała im mnie gwałcić, by nie dobrali się do jej pięknej skóry. Też była naga, jednak ja nie miałam siły, by sięgnąć do jej ciała. Otwarłam oczy i wizja zniknęła. Nie widziałam już ani rąk Panny Waneko na moich cyckach. Nie widziałam żadnego mężczyzny. Widziałam natomiast swoje dwie ręce. Prawa dłoń pieściła łechtaczkę i zagłębiała się w cipce aż po same przeguby. Aż cud, że po tym byłam jeszcze dziewicą. Intensywnie ruszałam tą ręką. Palce lewej ręki zagłebiały się jednocześnie w moją dupę. Zmęczenie ogarniało całe moje ciało. Postanowiłam zmienić pozycję. Podniosłam się i uklękłam. Kolana mi drżały, jednak to nie było ważne. Położyłam głowę na łóżku, wypinając się mocniej. Wywaliłam język. Kontynuowałam. Zamknęłam oczy i nagle wizje wróciły. Czułam usta Iwaru na swoich własnych. Niesamowite wrażenie. Cudowne uczucie, jakby mowiące, że wszystko będzie dobrze i że gwałt zaraz się skończy. Czułam też dwa fiuty penetrujące moje dwie dziury. Tylko dwa. Nie wiedziałam kto odpadł. Obstawiałam staruszka Osamu. Nie na jego wiek takie zabawy. Nagle wstrząsnęły mną niesamowite dreszcze, a jęczenie ustało. Mięśnie w okolicach krocza napinały się i rozluźniały naprzemiennie, powodując drganie tyłka.
- Uff ... - westchnęłam. Było po wszystkim. Byłam shinobi. Potrafiłam skupić się na wielu rzeczach jednocześnie i je idealnie wykonywać. Potrafiłam prawie że perfekcyjnie wizualizować. To wszystko wykorzystywałam w walce. A to była walka z samą sobą. Wygrałam czy przegrałam. To nie było ważne. Efekt działania czekoladek nagle ustał. Ta erotyczna tortura się skończyła. Położyłam się na boku, pozwalając sobie na odzyskanie sił. Nogi mnie niesamowicie bolały i przez jakiś czas po fakcie jeszcze to odczuwałam. Zregenerowałam jednak siły.
z/t
0 x
Re: Kompleks Mieszkalny (Wolne Pokoje: 4/5)
Opuściłam dom Itori-sensei i doszłam do własnego. W sumie to nie był mój. Ja go tylko wynajmowałam, ale dopóki były tutaj moje rzeczy dopóty mogłam mówić, że jest mój. Mój wynajmowany pokój. Była tam też może nie moja, ale stołówka. Oczywiście od jakiegoś czasu już nieużywana, bowiem przygotowana do większej ilości gości pensjonatu niż jeden. Ja jako jedyna wynajmowałam tutaj pokój i chociaż za dwóch, to i tak to było za mało, by opłacało się używać stołówki. Jedzenie miałam donoszone do pokoju i szczerze powiedziawszy to był całkiem przyjemny układ. Gospodyni nie musiała nakrywać stolików i dbać o porządek w tym wielkim pomieszczeniu, a ja miałam wygodę, bowiem Pani Ayumi przynosiła mi jedzenie prosto pod nos. Nigdzie nie musiałam chodzić i mogłam nawet zapomnieć o tym, że czeka mnie posiłek. Tym razem jednak było inaczej. Ja ciągle o tym pamiętałam, bowiem byłam głodna. Natomiast widać, że Ayumi zapomniała. Szybko więc odnalazłam ją i zapytałam:
- Czy będzie posiłek? - ostatnie godziny były dla mnie istną katorgą. Sprawa z Itori. Sprawa z raną w pobliżu serca. Smutek i niepewność, które mnie wtedy ogarnęły. Nawet myśli samobójcze. To wszystko prawdopodobnie bardzo mocno wpłynęło na moją psychikę, jednak jeszcze nie byłam tego świadoma. W drodze powrotnej udało mi się przezwyciężyć te negatywne emocje i na chwilę powrócić do rzeczywistości. A tą rzeczywistością był głód, który czułam. Nie jadłam ani śniadania ani obiadu ani kolacji. Byłam cały dzień bez jedzenia. Nie zamierzałam się torturować w ten sposób, toteż poprosiłam o posiłek - Jak coś to mogę pomóc.
Uśmiechnęłam się. Oczywiście, że byłam gotowa do pomocy. Ayumi straciła męża, więc pomoc jej się należała. Jednakże kobieta tylko się uśmiechnęła i potrząsnęła przecząco głową. Czy chciała mi przekazać, że nie będzie jedzenia czy nie potrzebuje pomocy? Jej kolejne słowa szybko rozjaśniły całą sytuację.
- Nie zaprzątaj sobie tym głowy, Narubi. Zaraz Ci coś zrobię - powiedziała i udała się do kuchni. Ja natomiast ukłoniłam się jej i podziękowałam. Udałam się do swojego pokoju. Widać mój strój nie zdziwił kobiety. Zwłaszcza, że był zakrwawiony i potargany. Ja jednak postanowiłam się go pozbyć. Ściągnęłam z siebie ubranie Itori i stojąc nago w pokoju, wywaliłam te ciuchy do kosza na śmieci. Następnie znalazłam bieliznę i jeden ze swoich mundurów i przebrałam się. Nawiasem mówiąc ... mundury te przestały mi się podobać. Jakoś mi to nie pasowało z tym, że nie miałam nic innego. Musiałam jakoś przeboleć chodzenie w tym stroju i pomału kupić coś innego. Coś bardziej skromnego i mniej rzucającego się w oczy. Rozmyślałam i czas leciał. W końcu przyszła Ayumi i przyniosła mi siedem kanapek z żółtym serem, szynką i pomidorem, a także sok jabłkowy.
- Smacznego - powiedziała i wyszła. Co za ironia. To samo rano przygotowała mi Itori. Czyżby one były w zmowie? Tak czy siak. Jadłam i chociaż nie było tego wiele udało mi się zaspokoić swój głód. Rozmyślałam o tym co będę robić dalej. Jaka przyszłość mnie czeka? Postanowiłam oddać się treningom. Może to nie było nic specjalnego i może nie osiągnę tym nic, ale lepsze to było niż zadręczanie się nicnierobieniem. Na następny dzień, po śniadaniu, udałam się do biblioteki, by wypożyczyć interesujące mnie zwoje. Zamierzałam ćwiczyć w domu.
- Czy będzie posiłek? - ostatnie godziny były dla mnie istną katorgą. Sprawa z Itori. Sprawa z raną w pobliżu serca. Smutek i niepewność, które mnie wtedy ogarnęły. Nawet myśli samobójcze. To wszystko prawdopodobnie bardzo mocno wpłynęło na moją psychikę, jednak jeszcze nie byłam tego świadoma. W drodze powrotnej udało mi się przezwyciężyć te negatywne emocje i na chwilę powrócić do rzeczywistości. A tą rzeczywistością był głód, który czułam. Nie jadłam ani śniadania ani obiadu ani kolacji. Byłam cały dzień bez jedzenia. Nie zamierzałam się torturować w ten sposób, toteż poprosiłam o posiłek - Jak coś to mogę pomóc.
Uśmiechnęłam się. Oczywiście, że byłam gotowa do pomocy. Ayumi straciła męża, więc pomoc jej się należała. Jednakże kobieta tylko się uśmiechnęła i potrząsnęła przecząco głową. Czy chciała mi przekazać, że nie będzie jedzenia czy nie potrzebuje pomocy? Jej kolejne słowa szybko rozjaśniły całą sytuację.
- Nie zaprzątaj sobie tym głowy, Narubi. Zaraz Ci coś zrobię - powiedziała i udała się do kuchni. Ja natomiast ukłoniłam się jej i podziękowałam. Udałam się do swojego pokoju. Widać mój strój nie zdziwił kobiety. Zwłaszcza, że był zakrwawiony i potargany. Ja jednak postanowiłam się go pozbyć. Ściągnęłam z siebie ubranie Itori i stojąc nago w pokoju, wywaliłam te ciuchy do kosza na śmieci. Następnie znalazłam bieliznę i jeden ze swoich mundurów i przebrałam się. Nawiasem mówiąc ... mundury te przestały mi się podobać. Jakoś mi to nie pasowało z tym, że nie miałam nic innego. Musiałam jakoś przeboleć chodzenie w tym stroju i pomału kupić coś innego. Coś bardziej skromnego i mniej rzucającego się w oczy. Rozmyślałam i czas leciał. W końcu przyszła Ayumi i przyniosła mi siedem kanapek z żółtym serem, szynką i pomidorem, a także sok jabłkowy.
- Smacznego - powiedziała i wyszła. Co za ironia. To samo rano przygotowała mi Itori. Czyżby one były w zmowie? Tak czy siak. Jadłam i chociaż nie było tego wiele udało mi się zaspokoić swój głód. Rozmyślałam o tym co będę robić dalej. Jaka przyszłość mnie czeka? Postanowiłam oddać się treningom. Może to nie było nic specjalnego i może nie osiągnę tym nic, ale lepsze to było niż zadręczanie się nicnierobieniem. Na następny dzień, po śniadaniu, udałam się do biblioteki, by wypożyczyć interesujące mnie zwoje. Zamierzałam ćwiczyć w domu.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość