Gaj na uboczu miasta

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Ren

Re: Gaj na uboczu miasta

Post autor: Ren »

Karmazynowe szczyty? Kojarzę to miejsce... co prawda nie byłem tam nigdy jednak moja wiedza sięga znajomości pobieżnej klanów, które tam zamieszkują. Jeżeli szukać towarzyszy wyprawy to doskonale miejsce. Hyuga byłby doskonały podczas przemierzania dużych i niezbadanych obszarów, koseki mają niespotykane umiejętności- kto by nie chciał władać kryształem. Zdolności doskonałe do ataku jak i obrony. Yamanaka natomiast jak nikt inny będzie potrafił zdobyć niezbędne informacje. Nie każdy złapany człowiek będzie skory do mówienia prawdy. Jednak teren ten nie leży bezpośrednio przy Ryuzaku no Taki, więc musiałbym najpierw wejść na teren Prastarego Lasu lub Wietrznych równin. Hmmm... a gdyby tak przemierzyć większą część kontynentu, a ostatecznym celem były by Karmazynowe szczyty? wydaje się nader kuszące. Podróż po większości świata byłby nader interesujący i poznał bym sporo ludzi, zdobył informacje o klanach oraz szczepach. Przy okazji wykonam kilka misji aby mieć za co żyć. - A więc postanowione wyruszę w świat, a konkretnie ku karmazynowym szczytom. Kojarzę klany zamieszkujące tamten teren, a to dobra podstawa. Podczas drogi będę doskonalił swoje umiejętności. Myśl ta sprawiała, że coraz bardziej pragnąłem już wyruszyć. Swój zapał jednak próbowałem powstrzymać- do takiej eskapady trzeba dobrze się wyposażyć, a to zajmie mi kilka dni.
Trzeba przyznać, że nie myślałem nad sposobem w jaki mamy się ponownie spotkać. Nie jest to łatwe, zwłaszcza że chciałbym wyruszyć w świat. - Co powiesz na to samo miejsce za rok? Da nam to trochę czasu na doszlifowanie umiejętności oraz poszukanie nowych ludzi. Gdyby znalazło się kilka osób to i jakąś małą organizację można założyć. Będziemy w ten sposób wyglądać poważniej i łatwiej będzie operować... zresztą zawsze chciałem założyć lub należeć do jakiejś, a żadna nie spełniała moich oczekiwań. Zakończyłem wypowiedź śmiechem. Oczywiście powód założenia organizacji jaki podałem, był lekkim żartem ale gdyby Heiji chciała coś takiego uczynić to czemu by nie.
0 x
Heiji

Re: Gaj na uboczu miasta

Post autor: Heiji »

Myśl o organizacji była dla dziewczyny czymś nowym, czymś nad czym jeszcze nie miała okazji się zastanawiać. Bądź co bądź kunoichi podobał się ten pomysł, dziewczyna chciała by nieco zbliżyć się do można by powiedzieć, że większych wpływów w świecie jaki ją otaczał. No ale to wszystko było tak daleko od niej oddalone, że nawet nie wiedziała czy uda jej się dożyć z myślą o tym przez cały okrągły rok do tego dnia. Był to spory odcinek czasowy, przez co Heiji nie była za bardzo pewna co do pomysłu chłopaka. Bądź co bądź jeżeli jednak by on wypalił to kunoichi mogła by wyjść ze swoimi planami nieco dalej, przez co jej życie mogło by nabrać rzeczywistych barw... Prawda? Tak czy inaczej dziewczyna chciała w to wejść więc odpowiedziała całkiem poważnym tonem głosu.
-Było by fajnie, więc spotkamy się tutaj dokładnie za rok...-po tych słowach dała sobie chwilę na zastanowienie, po czym znów przemówiła w kierunku młodzieńca.
-Czy masz z góry jakieś przewidziane pomysły na cele naszej organizacji, czy udamy się tylko na wyprawę za mur?-pytanie było praktycznie dosyć proste, ale kunoichi liczyła na nieco bardziej rozwiniętą odpowiedź. Dziewczyna nie ujmowała w planach jedynie zwiedzania chciała czegoś więcej od życia. Głównie miała ma myśli nieco większy wachlarz swych umiejętności, powiększany wraz z upływem czasu. Ale tak czy inaczej tego typu organizacja mogła by dać jej większe pole do popisu jeśli chodzi o jej trening... Nie wspominając już o możliwościach zarobkowych. Sumując wszystko, nie ważne, z której strony spojrzała by na to, to i tak się to opłaca. Prawda? Po kilku sekundach dziewczyna ponownie doda kolejną wypowiedź mówiąc również poważnym głosem.
-Jeżeli kogoś spotkamy i będziemy pewni co do tej osoby lub osób to mamy ich również przyprowadzić na to spotkanie, czy chcesz się widzieć ze mną na osobności. Nie chciała bym później jakiś niepotrzebnych nieporozumień...-teraz oboje musieli już tylko doszlifować ostatnie podpunkty i wszystko będzie okej. Prawda?
0 x
Ren

Re: Gaj na uboczu miasta

Post autor: Ren »

- Tak więc postanowione. Ucieszyłem się, że dziewczyna przyjęła propozycję daty następnego spotkania. Cele organizacji? Hm.... zacząłem się zastanawiać przy okazji wpatrując się w niebo, po którym przemierzały powolutku chmury. Stworzenie zżytej grupy daje dużo możliwości, aż żal ograniczać się tylko do wyprawy. - Ciężko teraz cokolwiek powiedzieć ale wydaje mi się, że doskonałym pomysłem będzie realizacja wspólnych pragnień i marzeń. Przy okazji wspólne treningi, aby podnosić swoje umiejętności, być może jak zbierzemy sporo ludzi to będziemy zarabiali jako biorąc płatne zlecenia od przywódców regionów. Jakieś wyprawy w kilka osób na bardziej wymagające misję- to jedna z możliwości. Właściwie to nic pewnego wszystko zależy od ludzi jakich zgromadzimy i ich nastawienia. Spojrzałem na swoją szyję. Znajdował się tam naszyjnik z Kokuou- prezent od pewnego mężczyzny za pomoc w zbiorach jesienią. Dumny pięcioogoniasty- zdobycie takiej siły zapewniło by naszej organizacji ogromny prestiż i siłę z którą każdy musiałby się liczyć. Zwróciłem się więc do Heiji - Właściwie to można by spróbować zdobyć ogoniastą bestię lub kilka. To jednak będzie diabelnie trudne. Jedno to znaleźć drugie to złapać. Potrzebne będą informacje, mnóstwo czasu aby znaleźć kogokolwiek posiadającego przynajmniej szczątkowe informacje na ich temat, a następnie osoby z odpowiednimi umiejętnościami. Czy aby na pewno nie przesadziłem z celami organizacji? Pierwotnie zaczęliśmy przecież od wyprawy za mur.
- Myślę, że można przyjść z osobami jakie chcemy włączyć w przyszłości do organizacji. Przedstawić ich sobie nawzajem, a gdy nastąpi taka potrzeba to umówimy się na spotkanie w cztery oczy. Wydaje mi się, że to najłatwiejsza z opcji. Hmm... ale czy spotkanie w lecie to odpowiednie miejsce dla przyszłej organizacji? Trzeba będzie też zastanowić się nad siedzią dla nas. Na początek można raz czy dwa razy spotkać się tutaj, jednak na dłuższą metę trzeba będzie mieć stałe miejsce, gdzie nie będziemy musieli obawiać się o podsłuchanie. Przez ten rok dobrze było by aby każdy rozejrzał się i zastanowił nad tym.
0 x
Heiji

Re: Gaj na uboczu miasta

Post autor: Heiji »

Kunoichi dobrze wiedziała co i jak powinno zagrać w ich ekipie. W miarę wypowiadanych słów przez chłopaka dziewczyna zaczynała rozmyślać nad nowym pomysłem. Dotyczył on pewnej myśli chłopaka odnośnie Biju.
-Z drugiej strony zawsze można by kogoś znaleźć kto jest w posiadaniu Biju. Przecież mamy okrągły rok czasu na przygotowania przed założeniem naszej ekipy, a ktoś taki mógł by być sporym bonusem w naszej drużynie.-pomysł całkiem dobry chociaż wykonanie może być już gorsze. Z drugiej strony medalu dziewczyna nawet nie wiedziała dokładnie co i jak z tymi Biju, ale myśl o potężnych bestiach sprawiała, że Heiji była coraz to bardziej zafascynowana tego typu pomysłem. Tak czy inaczej wszystko było już wymyślone i teraz wystarczyło już tylko przeczekać ten rok i można było ruszać z pomysłem. Prawda? Bądź co bądź nawet jeśli sobie z tego nie zdawała do końca sprawy to przed naszą młodą bohaterką było mnóstwo pracy oraz treningów. No bo przecież dziewczyna nie chciała się okazać najsłabszą osobą w drużynie. W dalszym ciągu ich rozmowy kunoichi chciała przejść na inny tor. Jaki? Dotyczył on siedziby.
-Ja osobiście proponowała bym jakieś miejsce na odludziu dzięki czemu mogli byśmy zachować pełnię prywatności. Każdy był by wtedy na sto procent pewny, że żadna informacja nie wyjdzie z niej poza jej "mury".-mówiła wyraźnie spokojnym tonem głosu, dzięki czemu każde słowo było dostatecznie słyszalne w obrębie dwójki ninja.
-Ale tak czy inaczej o tym pomyśli się później, w końcu mamy jeszcze sporo czasu...-po tych słowach dziewczyna ponownie skierowała swój wzrok w stronę strumienia, a później obejrzała się do tyłu, następnie spojrzała gdzieś w kierunku gałęzi. Po co to było? Chciała po prostu sprawdzić czy są sami, nic więcej... Nauczyła się tego w zakonie, tam musiała zawsze dbać o swe interesy inaczej inni z jej grona mogli jej zaszkodzić, ale dzięki swojej ostrożności dziewczyna zawsze wychodziła na swoje... Czyżby powoli zbliżał się koniec ich spotkania? Kto wie... Bądź co bądź było jeszcze sporo innych tematów do rozmowy. Prawda? Grunt, że ładna pogoda utrzymywała się dzisiaj....
0 x
Ren

Re: Gaj na uboczu miasta

Post autor: Ren »

Pomysł dziewczyny wydawał się w porządku jednak jedna nadal mamy duży problem... Osoba z Biju była by dużym boostem dla zespołu... no ale nikt nie chodzi po ulicy i nie chwali się, że jest jinchuuriki. Zdobycie tych informacji będzie graniczyło z cudem podobnie jak jakikolwiek informacja o demonach na wolności. Na tym nie kończą się problemy- nawet jak taką osobę znajdziemy to nie ma my pewności, że będzie chciała dołączyć do zespołu. No ale jeżeli szczęście będzie po naszej stronie to faktycznie będziemy nie do ruszenia. Ostatnie zdanie wypowiedziałem śmiejąc się pod nosem. Moc drzemiąca w ogoniastych przewyższa większość shinobi.
Co tyczy się miejsca zdaje się, że jakiś miejsce na odludziu było by jak najbardziej wskazane jednak... - nasza organizacja ma być legalna? Tak? Chcemy się kryć przed ludźmi, tak jakbyśmy chcieli wszystkich zabić. Ponownie się zaśmiałem. No ale taka myśl sama się rzuca na myśl. - Dla mnie oczywiście może być za miastem lub innym miejscu nieuczęszczanym przez ludzi. Cisza na pewno będzie dobrze sprzyjała spotkaniom.
Sporo czasu, uwaga godna Jashinisty. Jak ktoś nie zna pojęcia śmierci, a czas to pojęcie względne to faktycznie nie ma co się spieszyć. No ale nie ma co się spieszyć. Trzeba dać sobie ten rok na podszkolenie, zebranie ludzi. Nie należałem do ludzi, którzy gdzieś nieustannie pędzą. Życie to podróż, czy wyjdzie coś z naszego planu czy nie i tak nie jedną podróż odbędę, a w najgorszym wypadku pójdę za kilkanaście lat samemu za mur. Najwyżej zginę jednak przed śmiercią spełnię jedno z moich pragnień.
0 x
Heiji

Re: Gaj na uboczu miasta

Post autor: Heiji »

Chłopak miał rację w wielu kwestiach, o których rozmawiali ale tak czy inaczej Heiji wierzyła w swój sukces. Bądź co bądź nie zamierzała się poddawać, ale jedno było pewne, że tego typu wyprawa może być dosyć ryzykowna. Prawda? Idąc młodzieniec wypowiedział jeszcze kilka całkiem ciekawych zdań w kierunku naszej bohaterki. Dziewczyna co jakiś czas uśmiechała się czy coś w tym stylu tak, aby dopasować odpowiednio swoją mimikę twarzy do danego tematu. Można by powiedzieć, że wszystko szło zgodnie z planem. Prawda? Czas mijał, a dziewczyna chociaż starała się napawać świeżym powietrzem oraz całkiem przyzwoitym krajobrazem. Kiedy chłopak skończył mówić nadszedł czas na jej kolej.
-No wiesz zawsze można spróbować. Co nie?-tak wogóle to nie miała pojęcia gdzie mogli by szukać tego typu osoby. Można by powiedzieć, że nie zależało jej na tym za bardzo. Ale skoro chciała stać się wystarczająco silna to w pojedynkę mogła tego niestety nie dokonać. Prawda? Musiała coś w miarę możliwości sensownego wymyślić.
-Czy legalna... Nie wiem, ale nawet jeśli coś byś my przeskrobali to strażnicy nie będą mieli do nas blisko. Prawda?-po tych słowach kunoichi lekko się zaśmiała, zupełnie tak jak by był to żart. Dziewczyna nie chciała mówić wszystkiego chłopakowi. Tak było lepiej, czasami nie każdy wszystko musi z góry wiedzieć. Prawda? Po kilku krótkich sekundach dodała kilka słów, tak aby zabrzmiały nieco lepiej niż poprzednie.
-Sytuację bywają różne i nie zawsze wszystko się przewidzi. Chyba wiesz co mam na myśli?-dziewczyna umiała odpowiednio manipulować ludźmi i to właśnie dlatego udało jej się tak daleko zajść. W innym przypadku zginęła by już dawno... No ale takie życie. Prawda? Po pewnym czasie idąc dalej Heiji zauważyła między drzewami przejście, które prowadziło na małą łąkę. Wyglądała całkiem ładnie, a i drzewa posiadały różnego rodzaju liścia powodując, że dopełniały one całokształtu uroku tego miejsca. No ale trzeba było iść dalej...
-Zamierzasz odrazu wybrać się poza Ryuzaku no Taki, czy jeszcze trochę pobedziesz tutaj?-zadała pytanie próbując zmienić temat odbiegający od wszystkiego. Poniekąd była trochę ciekawa czy jej nowy kolega zamierza w niedługim odstępie czasowym wyruszać w swą nową przygodę...
0 x
Ren

Re: Gaj na uboczu miasta

Post autor: Ren »

Na większość tego co dziewczyna mówiła potakiwałem tylko głową. Nie widziałem sensu powtarzać tego samego, a nie miałem już wiele do dodania Zobaczymy co przyszłość pokarze. Jeżeli będzie nam sprzyjało szczęście to nawet siedząc w domu zbierzemy zespół. Liczyłem natomiast, na odwrotną sytuację. Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą. Wziąłem tą maksymę do serca. Rok to sporo czasu, nie z jednym podróżnikiem będę miał do czynienia. Wśród takich osób najłatwiej będzie zbudować porządny zespół. Tylko ktoś żądny przygody może pakować się w coś takiego. Zresztą trzeba mieć co opowiadać na stare lata- bez ciekawych historyjek zostanę tetrykiem.
Czy wyruszę od razu poza Ryuzaku no Taki? Powtórzyłem pytanie, żeby pokazać że słucham i dać sobie kilka cennych sekund na zastanowienie. Muszę się co prawda jeszcze spakować i nie rozważałem dokładnej daty ale zdecydowanie na dniach. Może jeszcze jakąś misję zrobię lub odwiedzę kilka miejsc w wiosce. Nie szybko powrócę tutaj, chyba że coś mnie do tego zmusi. Zawsze wolę zostawić lukę na wypadek gdybym na przykład został napadnięty lub mocno poobijany podczas misji. W takim przypadku moja wyprawa musiała by zostać odłożona na kilka tygodni. No ale to czarny scenariusz. Ten nieco bardziej optymistyczny mówi o odkryciu skarbu i ustawieniu się do końca życia. Zarówno pierwszy jak i drugi jest bardo niedorzeczny ale zawsze jest jakaś szansa. Jak tylko ogarnę swoje sprawy to zniknę na jakiś czas. Tak właściwie to zamierzasz cały czas siedzieć w Ryuzaku no Taki? Byłem ciekawy co planuje nowa koleżanka poza treningiem nad umiejętnościami.
0 x
Heiji

Re: Gaj na uboczu miasta

Post autor: Heiji »

Dziewczyna idąc rozmyślała nad wieloma sprawami dotyczącymi jej życia. Zastanawiała się poniekąd jak poprowadzi ją los no i przede wszystkim gdzie skończy swą przygodę. Kunoichi nie przewidywała starych lat... No bo przecież cały czas stała z wiekiem w jednym miejscu, dlatego też mogła swe plany wyciągnąć nieco na dłuższy okres czasu skierowany ku przyszłości. Prawda? Po upłynięciu kolejnych kilkunastu sekund rozmowy nasza młoda bohaterka musiała coś powiedzieć. W końcu padło pytanie do niej. Czy zostanie przez ten czas w Ryuzaku no Taki? Dziewczyna nie wiedziała co będzie dokładnie robić za dwa, trzy lub cztery miesiące. No ale pytanie to pytanie, musiała coś odpowiedzieć. Prawda? Tak więc po dwóch, albo i trzech sekundach pozostawionych sobie na przemyślenie odpowiedzi Heiji powiedziała.
-Nie jestem pewna, w każdym bądź razie będę sporo misji wykonywać więc podróżami się nie przejmuje.-po tych słowach lekko się uśmiechnęła, następnie jeszcze dodała kilka słów na podsumowanie.
-Czasami same do nas przyjdą... Ale jeżeli życie mnie zmusi lub znudzi mi się w tym miejscu to po prostu gdzieś wyruszę...-gdy skończyła mówić swój wzrok skierowała w stronę nieba, gdzie kilka chmur zaczęło układać się dosyć ciekawy wzór. Było to na tyle fascynujące, że nigdy przedtem dziewczyna nie miała okazji ujrzeć takiego wzoru. Można by powiedzieć że z jednej strony przypominały swego rodzaju bestię posiadającą ogromne kły i pazury, natomiast z drugiej... Z drugiej strony to dziewczyna nawet nie wiedziała co to mogło by być. Bądź co bądź można było zauważyć lekki grymas na jej twarzy, ale po krótkiej chwili on znikł, a niego zastąpiła całkiem poważna mina.
-Z drugiej strony skoro mamy tyle czasu to moglibyśmy zacząć coś już zbierać.... Mam na myśli jakieś informacje odnośnie map oraz stworzeń znajdujących się za murem.-powiedziała dzieląc się swymi przemyśleniami z Ren'em. W sumie wydawał się być to całkiem dobry pomysł, zawsze jakieś zajęcie. Prawda? Bądź co bądź najwięcej swego czasu musieli spędzić na doskonaleniu swych umiejętności, bo inaczej w przyszłości mogą okazać się zbyt słabi by dokonać czegokolwiek....
0 x
Ren

Re: Gaj na uboczu miasta

Post autor: Ren »

Co prawda wydawało mi się, że wspominałem już dziewczynie o tym pomyśle no ale opcje są dwie. Tylko mi się wydaje albo zapomniała już o tym. Nie mniej będę sprawiać pozory, że nie poruszyliśmy tego tematu. - Taki też miałem zamiar. Posiadanie informacji to już połowa sukcesu. Nie wiele osób jednak było za murem. Najlepiej popytać wśród Shinsengumi lub jeszcze lepiej kogoś z nich zwerbować do drużyny. Kto jak kto ale ktoś taki będzie skarbnicą danych. Nie głupim pomysłem było by wstąpić na jakiś czas do czarnych braci. Na razie jednak chciałbym zwiedzić kawałek świata, a kiedy już stwierdzę, że chciałbym spróbować innego życia zawitam do nich. Kilka miesięcy temu widziałem plakat zachęcający do służby na murze. Wtedy to jednak zlekceważyłem to. Nie było mi po drodze.
Mówisz sporo misji? Trzeba też znaleźć czas na odpoczynek i zregenerowanie sił. Organizm długo nie pociągnie przy ciągłym wysiłku. Rozumiem, że ból to część szkolenia oraz co ciebie nie zabije to wzmocni jednak z kontuzją będziesz wyłączona na bardzo długo. Sama więc chyba rozumiesz, że trzeba znaleźć złoty umiar. Nie chciałem aby słowa brzmiał jak próba nauczania nowej koleżanki. Wśród jashinistów ból jest wielbiony jednak pomiędzy wiarą, a ślepym nieokaleczenie siebie jest cienka granica. Ja choć kocham moją sztukę wybuchu próbuję ograniczać jej prezentowanie- to chyba akurat jest związane z byciem wyrzutkiem i próbą ukrycia się do czasu, aż nie zyskam na sile... no ale liczy się że nie pokazuje tego każdemu napotnemu na ulicy.
Co masz zamiar robić po naszym spotkaniu? Zapytałem się, będą bardzo ciekawym. Rozważałem mały spacer lub lot więc mógłbym podrzucić/ odprowadzić Heiji.
0 x
Heiji

Re: Gaj na uboczu miasta

Post autor: Heiji »

Kunoichi idąc słyszała kolejne słowa wypowiadane przez chłopaka. Objaśnił poniekąd co będzie robił przez ten czas, natomiast niedługo po tym młodzieniec podał kilka całkiem cennych rad dziewczynie. Bądź co bądź od sprzątania, albo wynoszenia lub malowania czegoś jeszcze nikt nie zginął. Więc jak narazie nic jej nie groziło, no ale na chleb trzeba zarobić więc leżeć do góry... nie będzie. Prawda? Tak czy inaczej wysłuchała wszystkich słów Ren'a, po czym uśmiechnęła się szczerze w jego kierunku zupełnie tak jak by nie chciała urazić chłopaka. Heiji nie zamierzała się o coś takiego obrażać, ani unosić dumą czy czymś tam jeszcze więc gdy skończył mówić powiedziała.
-Wiem, wiem... Może i masz rację, ale coś robić trzeba.-miała na myśli swego rodzaju sporą ilość misji... A jeśli chodzi o drugi temat to dziewczyna dosłownie przez chwilę się zastanowiła, następnie dodała mówiąc spokojnym głosem w kierunku kolegi.
-Co będę robić? Resztę dnia napewno przeznaczę na odpoczynek...-po tych słowach uśmiechnęła się, chwilę później znów można było usłyszeć jej głos.
-No cóż wrócę do miasta i pójdę załatwić jeszcze kilka spraw... Nie są one jakieś ważne więc zajmą mi parę minut, no ale jakoś będę musiała dostać się do centrum, a to napewno potrwa...- kilka ostatnich słów wypowiedziała ze swego rodzaju grymasem na twarzy. Wyglądało to zupełnie tak jak by jej się nie chciało iść taki kawał drogi. Z drugiej strony nie miała ona żadnych spraw do załatwiania, ale przecież nie powie mu że pójdzie do domu. W końcu chłopak nie zdobył jej pełnego zaufania, więc Heiji nie powie mu gdzie mieszka. Tym bardziej, że specjalizuje się On w wybuchach, to była by całkowita głupota z jej strony. Prawda? Bądź co bądź sprawnie udało jej się wybrnąć z pułapki...
0 x
Ren

Re: Gaj na uboczu miasta

Post autor: Ren »

Po słowach dziewczyny, że potrzebuje dostać się do centrum od razu powiedziałem. Pozwól, że ciebie tam podrzucę na moim ognistym rumaku. na koniec tylko zaśmiałem się szczerze. Włożyłem moją rękę w torbę na glinę i pobrałem małą porcję wybuchowego materiału. Zacząłem przelewać chakrę mając zaciśniętą pięść. Po kilku sekundach jak rozluźniłem palce naszym oczom ukazał się niewielki ptak, a konkretnie sowa. Po chwili uniosła się, powiększyła swoje rozmiary i wylądowała tuż przed nami. Klik Dostatecznie duża aby przenieść bez problemu dwie a nawet trzy osoby. Pytanie tylko czy Heiji nie ma lęku wysokości? Zresztą jeżeli zgodzi się wejść na pokład linii lotniczych Dohito to nie będę musiał długo czekać na odpowiedź. No dobra może nie jest to rumak ale też potrafi szybko przemierzać spore odległości i w dodatku idealnie nadaje się na podróże pomiędzy regionami. Nie krępuj się zapraszam ciebie na jego grzbiet. Jednak czy dziewczyna nie boi się wejść na mój wybuchający twór? Ma dostatecznie dużo odwagi i zaufania do mojej osoby? Niebo to mój świat Zaśmiałem się wniebogłosy. Heiji jeszcze chwile temu chciała abyśmy zaprezentowali co potrafimy, więc można powiedzieć, że z opóźnieniem ale w końcu pokazałem co potrafię. Nie jest to nic wielkiego, porost klanowa technika jednak bardzo wszechstronna. Znajduje zastosowanie zarówno w walkach jak i do podróży co teraz mam zamiar zaprezentować.
Jeżeli dziewczyna wejdzie na pokład moich linii lotniczych to wzbijemy się wysoko, a potem zapytam się czy chce gdzieś konkretnie dolecieć. Zawsze można wylądować na środku rynku... why not.
0 x
Heiji

Re: Gaj na uboczu miasta

Post autor: Heiji »

Podczas spaceru Ren zaproponował, że podrzuci Heiji do centrum. W każdym bądź razie kiedy wypowiedział pierwsze zdanie dziewczyna lekko się zaśmiała, ponieważ uważała, że chłopak sobie tylko żartuje. Bądź co bądź po kilku krótkich chwilach Heiji doszła do wniosku, że tak nie było. Ku jej oczom ukazała się dosyć sporych rozmiarów sowa, stworzenie to było na tyle duże, aby mogło pomieścić dwie, a nawet trzy osoby dzięki czemu przemieszczanie się z tego typu umiejętnością było bardzo wygodne. Kunoichi widząc duży twór uśmiechnęła się do chłopaka zupełnie tak jak by jego umiejętności poniekąd jej zaimponowały. Z góry wiedziała, że chłopak może być bardzo dobrym sprzymierzeńcem i lepiej zachować z nim dobre relację, ponieważ w przyszłości mogła to całkiem dobrze wykorzystać. Tak czy inaczej nadszedł czas na podjęcie decyzji. Lecieć czy zostać na ziemi? Odpowiedź była praktycznie oczywista, dziewczyna nie zamierzała dłużej marnować czasu na zbędne przemyślenia po prostu jednym ruchem ciała wskoczyła na ogromną sowę.
-No to lecimy...-powiedziała, następnie się uśmiechnęła od ucha do ucha. Wszystko wskazywało na to, że dziewczyna nie miała lęku wysokości i bardzo chciała polatać. W końcu nigdy czegoś takiego nie próbowała. Czy się bała lecieć na wybuchowym tworze? Z tego co można było po niej zauważyć to nie, no bo przecież chłopak stał dosłownie obok niej. A gdyby coś poszło nie tak jak trzeba to dziewczyna miała by przewagę, w końcu powiedziała że lubi walczyć na bliskim dystansie to przecież młodzieniec powinien to uwzględnić w swoich planach. Prawda? Tak czy inaczej, aby nie spaść kiedy Heiji będzie na sporej wysokości to po prostu użyje techniki której nauczyła się będąc jeszcze w zakonie, po prostu przeleje chakre do stóp by utrzymać się na danej powierzchni, nim to jednak zrobi zapyta czy może. Bądź co bądź Heiji dobrze wie co by się stało gdyby nie mogła tego zrobić. Prawda?
-Mogę przelać chakre do stóp żeby utrzymać się na sowie?-zapytała, w sumie kto pyta ten nie błądzi... Gdy Ren się zgodzi ta jedynie doda mówiąc.
-Lepiej było by wylądować gdzieś na jakimś budynku, aby nie wzbudzać dużego zainteresowania...-po tych słowach wszystko było już oczywiste... Jedyne co wystarczyło teraz zrobić to lecieć, ale to już było w kwestii chłopaka.
0 x
Ren

Re: Gaj na uboczu miasta

Post autor: Ren »

Dziewczyna zgodziła się na wspólny lot. Tak bardzo romantycznie, brakuje tylko zachodzącego słońca... no nie można mieć wszystkiego, może w przyszłości powtórzy się o lepszej porze dnia. Nie miałem względem niej złych zamiarów.
Oczywiście możesz przelać chakrę do nóg jeżeli czujesz się niepewnie. Nie spodziewam się dużych turbulencji, a tobie śmierć nie grozi więc możesz czuć się bezpieczna. Pozwoliłem sobie na dość subtelny żarcik dotyczący klanu z jakiego pochodzi. Nawet jeżeli by spadła to poskłada się ciało do kupy i będzie prawie jak nowa, tylko kilkanaście szwów będzie wskazywało na pozostałość wypadku.
Wiatru praktycznie nie było więc, tym bardziej miałem słuszność o braku turbulencji. Z każdą sekundą oddalaliśmy się od miejsca w którym staliśmy, żeby po chwili móc ogarnąć wzrokiem cały gaj, który zresztą taki mały nie był. Z daleka było widać najwyższe wierze budynków Ryuzaku no Taki- przecież nie byliśmy zbyt daleko od osady.
Lądowanie na jakimś dachu nie jest złym pomysłem, wszystko w świetle zrobienia przedstawienia na środku rynku wydaje się rozważniejsze. Dobrze zrobimy jak mówisz powiedziałem krótko. Kiedy będziemy już dostatecznie blisko wyszukam jakiegoś budynku o płaskim dachu, nie za wysokiego i wyląduję na nim.
Dopiero jak człowiek znajduje się wysoko nad ziemią to zaczyna rozumieć jak bardzo przypomina ziarenko piasku. Z nieba nawet nie można wskazać czy ktokolwiek porusza się po ziemi czy może tylko się wydaje.

// W sumie jak chcesz możemy przyspieszyć i już wylądować na dachu. Decyzje pozostawiam tobie.
0 x
Heiji

Re: Gaj na uboczu miasta

Post autor: Heiji »

Po kilku, a może i kilkunastu sekundach dziewczyna wraz z chłopakiem wzbili się w powietrze na ogromnej sowie. Widoki z sekundy na sekundę stawały się coraz to ładniejsze i ładniejsze. Nawet chłopakowi zebrało się na kolejny żart, który tym razem dotyczył pochodzenia dziewczyny. Nie mniej jednak ta nie chciała okazać się gorszą i niedługo po tym w najmniej oczekiwanej przez niego chwili kiedy to zapatrywał się w kierunku gleby dziewczyna szybkim ruchem ciała chwyciła go za ramiona, tym samym chwilę później szarpneła nim lekko do przodu. Chciała żeby przez chociaż chwilę wyglądało to tak że zamierza go zabić oczywiście zrzucając z ptaka. Prawda? Czy chciała to zrobić? O nie, to tylko był głupi i rzadko zdarzający się z jej strony żart, który zamierzała zaraz po chwili rozprostować... Tak czy inaczej trwało to wszystko dosłownie dwie, no może trzy sekundy dzięki czemu wszystko wyglądało naprawdę realistycznie i przedewszytkim groźnie.
-Ale miałeś minę!-krzyknęła Heiji tym samym śmiejąc się głośno, ale nie aż tak żeby chłopakowi bębenki w uszach pękły. Po krótkiej chwili poluzowała uścisk dłońmi no jego rękach, niedługo później całkowicie je puściła oczywiście przez cały czas się śmiejąc w kierunku Rena. Ostatnie czego by chciała to żeby spadł z tak sporej wysokości, chociaż tego typu ofiara mogła by się spodobać jashinowi, w końcu nie często takie występują. Prawda? Pomimo całkiem można by powiedzieć, że poważnie wyglądającj sytuacji dla dziewczyny było to nadwyraz zabawnę. Bądź co bądź przez cały czas przelewała chakre do stóp, aby nie spaść kiedy to chłopakowi zebrało by się na żart w ramach odwetu. Kosmyki jej włosów rozwiewały podmuchy wiatru co było nawet przyjemne w odczuciu. Czasami przydaje się taki wiaterek, zwłaszcza w upalne dni. Prawda? Tak czy inaczej Heiji nie bawiła się tak dobrze od... no właśnie nie pamiętała od jakiego czasu w końcu nie miała okazji wśród swych dawnych rówieśników znaleźć tego typu osobę. Ostatni z którym spotkała się całkiem niedawno w Ryuzaku no Taki zagroził jej śmiercią przy kolejnym z ich spotkań, więc raczej niezbyt dobrze wspomina czasy spędzone w zakonie, no może poza umiejętnościami które tam nabyła. Tak czy inaczej czasami ich wogóle nie rozumiała... No ale nie zawsze trzeba żyć wspomnieniami. Prawda? Tylko teraz pytanie, jak zareaguje Ren na tego typu zachowanie. W końcu dziewczyna znajdowała się na jego statku...
0 x
Satoshi

Re: Gaj na uboczu miasta

Post autor: Satoshi »

Satoshi był niezwykle podekscytowany na samą myśl o podróży, jako że nigdy wcześniej nie był jeszcze poza granicami Yusetsu. Ostatnimi czasy wiele jednak trenował i w końcu stwierdził, że przyszedł najwyższy czas, by ruszyć swoje cztery litery i poznać trochę świata. Przecież, jako shinobi, powinien orientować się nie tylko w sprawach własnej wioski, ale także jej relacji z innymi osadami. Co zaś można powiedzieć o sąsiadach bez wcześniejszego, choćby pobieżnego zwiedzeniach ich terenów? Otóż to. To właśnie dlatego chłopak namówił Akihiro do nieco dłuższego spaceru niż zwykle, po czym z radością, ale i pewną obawą, opuścił swoją rodzinną wioskę.
Ktoś mógłby zapytać, czego się obawiał? Cóż, nie był jeszcze tak potężnym wojownikiem jak Yoichi, a przecież nikt nie mógł mu zagwarantować tego, że droga przebiegnie spokojnie. Zawsze mógł natrafić na pewne niebezpieczeństwa. Z drugiej strony... czymże byłoby życie bez ryzyka? Jeżeli ktoś nie był w stanie troszkę poigrać z losem, nie powinien nawet myśleć o zostaniu ninja.
Po przejrzeniu mapy chłopak zdecydował, że jego celem będzie Ryuuzaku no Taki. Ta jedna nazwa jeszcze cokolwiek mu mówiła. Satoshi słyszał bowiem, że to właśnie w tym ośrodku kupieckim wychowują się shinobi i kunoichi, którzy nie szkolą się pod okiem swojego klanu. To miejsce wydawało się więc dla młodego Inuzuki idealne. W kraju kupieckim powinno być bowiem stosunkowo bezpiecznie, zaś istniała przy tym szansa na poznanie kogoś o podobnym poziomie, z kim można byłoby się zmierzyć. W końcu Satoshi i jego pupil na pewno chcieliby sprawdzić swoje umiejętności.
I tak oto, po kilku dniach żmudnej wędrówki, Dōkō dotarł szczęśliwie do granic osady, wraz z merdającym wesoło ogonem pieskiem. Obaj byli przeklęcie głodni i spragnieni, dlatego chłopak, przechodząc ulicami wioski, cały czas rozglądał się za jakimś barem. Był ciekawy czy ramen w Ryuuzaku no Taki smakuje dokładnie tak jak w Yutetsu, czy może jest trochę ostrzejsze, a może dodają tutaj więcej mięsa. Problem polegał jednak na tym, że Satoshi kompletnie nie orientował się w terenie, a jedyne na co trafiał, to przeróżne sklepy, które z gastronomią nie miały nic wspólnego. Ostatecznie więc kupił w przydrożnym stoisku kilka smażonych kawałków wołowiny, coś w rodzaju dzisiejszego fast fooda, dla siebie i Akihiro. Na szczęście mięso okazało się smaczne i chociaż na jakiś czas zadowoliło podniebienia psiaka i jego pana.
- Ta wioska jest ogromna, co Akihiro? - Mruknął Dōkō, przegryzając ostatni kęs wołowiny. Musiał przyznać, że Ryuuzaku no Taki kusiło przeróżnymi atrakcjami, a chłopak już teraz zaczął się obawiać o stan swojego portfela. Szczególnie, że właśnie do jego nozdrzy dotarł smakowity zapach Dango.
- Chyba powinniśmy kogoś zapytać, co dokładnie można tutaj zobaczyć, hm? - Zwrócił się znowu do swojego psa, szczerze przyznając się do tego, że w tym całym zgiełku i tłumie ludzi, czuje się nieco zagubiony. Akihiro zaczął jednak cichutko powarkiwać, po czym wskoczył mu na ręce, zmuszając chłopaka, żeby ten go złapał.
- Ah, mieliśmy jeszcze nauczyć się tej nowej techniki! Dobrze, że mi przypomniałeś. W takim razie chodźmy poszukać jakiegoś ustronnego miejsca. - Po tych słowach przyśpieszyli marszu, żeby jak najbardziej oddalić się od centrum osady, aż wreszcie trafili do gaju na uboczu północnej części Ryuuzaku no Taki. Okolica była przepiękna. Ba, aż dziwne, że tak dziewicze miejsce znajdowało się jednak jeszcze w granicach cywilizacji. No, to przynajmniej odnaleźli idealne miejsce do treningu.
- -Dobrze, Akihiro. Pamiętasz jak ćwiczyliśmy Doton no Jutsu i wchodziliśmy pod ziemię? Teraz będziemy musieli nauczyć się wciągnąć kogoś pod jej powierzchnię. Właśnie dlatego najpierw użyjemy techniki Jūjin Bunshin. - Zaczął tłumaczyć swojemu psu o co dokładnie mu chodzi, zanim rozpoczną naukę. Właściwie mógłby spróbować wciągnąć pod ziemię Akihiro również pod jego zwierzęcą postacią, ale doszedł do wniosku, że większość walk stoczy jednak przeciwko "ludzkim" przeciwnikom, więc wykorzystanie do treningu Jūjin Bunshin wydawało mu się odpowiednim pomysłem.
- Niestety to technika, którą będę mógł wykorzystać w walce tylko ja, więc dzisiaj będziesz mi tylko pomagał. - Dodał po chwili i niestety zrobiło mu się trochę przykro, kiedy Akihiro zaskomlał ze smutkiem. Nie było jednak wyboru. Psy, nawet jeśli należały do ninkenów klanu Inuzuka, nie były zdolne do wykonywania technik żywiołowych.
- Najpierw poćwiczę na nieruchomym celu, w porządku? Dasz radę przez jakiś czas stać w jednym miejscu? - Tym razem pyszczek psiaka już trochę rozpromieniał. Akihiro miał bowiem świadomość tego, że jego pan musi stać się silniejszym, i nawet, jeśli jego rola w treningu nie była wielka, cieszył się, że może mu pomóc.
- Doton no Jutsu - Krzyknął Satoshi, tworząc dość dużą dziurę w ziemi, by następnie po prostu do niej wskoczyć. Przemieścił się od razu tak, żeby znajdować się pod Akihiro, po czym podjął pierwszą próbę wykonania techniki Doton: Shinjū Zanshu no Jutsu, bezbłędnie wciągając psa pod ziemię. Cóż, było łatwo, ale chyba tylko wtedy, kiedy faktycznie cel stał nieruchomo. Chłopak postanowił więc od razu utrudnić sobie naukę. Wyskoczył, żeby pomóc swojemu pupilowi wydostać się z pułapki, po czym kazał mu biegać po gaju i cały czas zmieniać swoją pozycję.
Tym razem młody Inuzuka, po wskoczeniu do dziury w ziemi, musiał wysilić wszelkie zmysły, by odgadnąć, gdzie na powierzchni znajduje się jego pies. Słuch czasami potrafił być mylący, dlatego piętnastolatek zadecydował, że postaci na swój węch. I chociaż jego nos pod ziemią nie był aż tak skuteczny, jak na powierzchni, to przecież Satoshi należał do klanu psiarzy! Właściwie pozycję Akihiro odczytał bez większego problemu, jednakże... nie był wystarczająco szybki, by złapać za nogę pupila po jego transformacji w ludzkiego klona.
"Cholera. Muszę spróbować kilka razy." - Przeszło mu przez myśl, chociaż z jego ust wydostało się siarczyste przekleństwo. Nie lubił, kiedy coś mu się nie udawało, ale nie był przy tym osobą, która tak szybko by się poddawała, dlatego dalej starał się wywąchać Akihiro. Teraz jednak dodatkowo zamierzał przewidzieć jego kolejny ruch, aby być od niego szybszym. Oczywiście trochę się musiał namęczyć, ale wreszcie, za piątym razem, wciągnął swojego psa pod ziemię tak, że wystawała mu jedynie głowa.
- Świetnie! Mamy to! - Wykrzyczał więc radośnie do Akihiro. Chłopiec i jego pies powtórzyli ćwiczenie jeszcze kilkukrotnie, by Satoshi miał pewność, że nowo nauczona technika nie zawiedzie go w boju. Nasi dzielni wojownicy trochę się za sobą nabiegali, dlatego po treningu postanowili odpocząć. Usiedli razem pod jednym z drzew i wspólnie obserwowali poruszające się na wierze liście drzew.
Trenowana technika: Doton: Shinjū Zanshu no Jutsu [D]
Czas trwania treningu: 3h
Koniec treningu: 29.08.2016 r., godz. 4.11
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Osada Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości