Karczma Onigiri

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Yuuhi

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Yuuhi »

Yuuhi amciała smacznie swoje Onigiri, kiedy do jej uszu dotarły dźwięku jakiejś awantury na zapleczu.
Oho, chyba ktoś ma kłopoty.. pfff, jakie to dobre! - mówiła do siebie w myślach, kiedy to za karczemnymi kulisami działy się iście dantejskie sceny. Troszkę nią wzdrygnęło, kiedy usłyszała przekleństwa ale cóż, widocznie szef lokalu był człowiekiem raczej nerwowym, a na takich trudno coś poradzić, szczególnie, kiedy mają sporo na głowie. Tak czy inaczej, jej Onigiri znikało szybciej, niż lodowce na biegunie i wkrótce jej brzuch się solidnie zapełnił, co wprawiło ją w błogi stan zadowolenia bliski temu, który czuje każdy zmęczony człowiek kładzący się na wygodne posłanie. Trochę rozleniwiona, nie kwapiła się, aby ruszać swoją pupę gdziekolwiek, jednak los biedaczyska troszkę poruszył jej sercem. I pewnie nie zrobiłaby nic z tym, gdyby nie to, że po zobaczeniu zawartości swojej sakiewki zrobiło się jej trochę smutno. Przehulała już prawie wszystkie swoje oszczędności i jeśli nie zamierzała wracać do swoich rodzinnych stron w trybie natychmiastowym, musiała gdzieś złapać trochę grosza.
Zaczaiła się na ofiarę właściciela niczym dziki kot tuż przy wyjściu na zaplecze, czekając na faceta w tarapatach z myślą, aby go zaczepić. Może uda się jej coś ciekawego wykombinować.
0 x
Iwaru

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Iwaru »

[Misja rangi D] Dostawa - Yuuhi Terumi - 4/15 Dziewczyna zaczaiła się więc na swoją ofiarę. Oczywiście nie zamierzała jej zabijać ani tym bardziej zjadać, przynajmniej nie dosłownie. Zamierzała jednak zapytać czy może jakoś pomóc i ewentualnie upolować trochę grosza. Przynajmniej taki był plan. Stanęła więc koło drzwi prowadzących na zaplecze. Na drzwiach widniał napis "Tylko dla personelu", także w ogóle nie powinno jej tutaj być. Po chwili otworzyły się i wyszedł z nich pewien blondyn. Na oko metr 60 wzrostu i 50 kilo wagi. Nie był może jakoś specjalnie przystojny, jednak nie można było powiedzieć o nim, że był szpetny. Yuuhi zauważyła go i po jego wyrazie twarzy można było poznać, że to właśnie on jest tym gościem, który miał problem. Wkurzenie, smutek, niepewność to wszystko odciskało się na jego facjacie, tworząc pewnego rodzaju niezmywalny, eteryczny makijaż. Z pewnością by zareagował na to, że Yuuhi stała tam gdzie nie powinna i zwrócił jej uwagę, jednakże był zbyt przejęty, by w ogóle ją zauważyć. Być może nawet zauważył ją, lecz interpretując jej urodę, wziął ją za jedną z kelnerek roznoszących onigiri klientom czy inne potrawy. Po prostu myśląc, że młoda Terumi tutaj pracuje. Oczywiście to jeszcze nie była prawda. Ale kto wie? Kto wie? Chłopak obracał się w towarzystwie pięknych niewiast, więc jedna więcej czy jedna mniej nie robiło mu różnicy. Paradoksalnie, zapewne, gdyby kunoichi była ciut odrobinę brzydsza, może nawet szpetna, to chłopak zwróciłby na nią uwagę. Niemniej jednak, nie była i chłopak potraktował ją jak powietrze i zanim cokolwiek zdążyła powiedzieć, minął ją, udając się do wyjście. No co za niekulturalny typ! Niemniej jednak, Yuuhi miała swoją chwilę. 5 minut w światłach jupiterów. Bowiem ktoś inny zwrócił na nią uwagę. Jedna z kelnerek podeszła od tyłu i poklepała ją po ramieniu i delikatnie powiedziała:
- Przepraszam, panienko, tutaj nie wolno gościom przebywać.
Tym samym prosząc, by dziewczyna udała się do jakiegoś stolika bądź po prostu opuściła lokal, jeśli takie było jej życzenie. Oczywiście niczego nie narzucała. Zwyczajnie oznajmiła, że taki tutaj panuje regulamin. Goście do pomieszczeń dla personelu zwyczajnie nie powinni wchodzić, także kręcenie się w ich pobliżu było więc podejrzane.
0 x
Yuuhi

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Yuuhi »

Kunoichi aż wzdrygnęła, kiedy zobaczyła, jak przed jej oczami wparował do wyjścia młody facet, o dziwo - niższy od niej, biedny! Zapewne poczuł się dość zdesperowany w tej sytuacji. Czyżby zamierzał i tak zrobić swoje? Cóż, nie miał specjalnie wyboru najwyraźniej. Udała się więc za nim nie chcąc zwracać na siebie specjalnej uwagi, a wiedziała, że tak się stanie. I tak już jedna z kelnerek to za nią zrobiła, więc nie pozostawało jej nic poza dostosowaniem się do jej prośby. Udała się za chłopakiem szybkim krokiem tak, aby go dogonić. Wiedziała, że zachował się dość okropnie ale jego sytuacja była nie do pozazdroszczenia, a sama wiedziała, jakie ma rogi, kiedy się wkurzy. Dogoniła go i zaczepiła słowami:
- Hej, słyszałam, że masz kłopoty w pracy. Mogłabym ci pomóc - rzekła przekonującym tonem - Oczywiście, jeśli faktycznie potrzebujesz pomocy. Twój szef to raczej głośny facet, więc wiem, co jest na rzeczy
Zastanawiała się, czy w przypływie złości nie zignoruje ją ponownie, ale miała nadzieję, że nie - jeśli tak się stanie, nie zostanie jej nic innego, jak pójść poszukać pracy gdzie indziej.
0 x
Iwaru

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Iwaru »

[Misja rangi D] Dostawa - Yuuhi Terumi - 6/15 Chłopak przez chwilę nie kontaktował, ale w końcu udało mu się "odkryć" obecność młodej Yuuhi. Oczywiście nie dosłownie. Dziewczyna bowiem się nie ukrywała. To jego wzrok był tak jakby zamglony przez jego własną niedolę. Z początku też nie dosłyszał co ona do niego mówiła, więc grzecznie poprosiła by powtórzyła. Yuuhi nie miała z tym najmniejszego problemu. Powtórzyła więc to co mówiła na samym początku i spojrzała na niższego od niej mężczyznę. Teraz bowiem zdawał się być zaskakująco męski. Może nawet starszy od kunoichi i to o dużo. Jego smutny, niematerialny makijaż w jednej chwili po prostu się rozpłynął i chłopak przybrał szczęśliwą maskę. Być może to była tylko maska, niemniej jednak wtedy aż promieniał ze szczęścia. Cieszył się, że ktoś się nim zainteresował. Być może cieszył się także, że znalazł tą jedną głupią dziewczynę, która wyręczy go w niewygodnym zadaniu. Podrapał się więc po podbródku i powiedział:
- Czy masz wysportowane nogi?
Uśmiechnął się. Zadowolony, że udało mu się taki fajny, lekko seksistowski żart powiedzieć. Na swój sposób to było bowiem śmieszne, oczywiście o ile ktoś miał na tyle seksowną i zboczoną wyobraźnię, żeby pojąć ukryty sens tego dowcipu.
- Czy mogłabyś wykonać dla mnie pewną dostawę? Bierzesz jedzenie stąd i idziesz je dostarczyć we wskazane miejsce. Prosta sprawa. Oczywiście zapłacę.
To brzmiało jak dość łatwa i przyjemna praca. Okazja na szybki zarobek, jednakże dziewczyna podejrzewała, że w tym wszystkim jest jakiś dziwny haczyk. Tylko co? No co?
0 x
Yuuhi

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Yuuhi »

Yuuhi wzruszyła ramionami. Wiedziała, że pytanie było posłane pół-żartem, ale mimo wszystko mężczyzna ten swoim wcześniejszym zachowaniem nie nastroił ją zbyt pozytywnie wobec niego. Ale przynajmniej cieszyła się, że ją nie zignorował.
- Wystarczająco - odpowiedziała.
Nieświadoma ukrytego podtekstu mężczyzny, wyraźnie zgłosiła swoją gotowość do podjęcia się pracy.
W sumie cokolwiek by to nie miało być, wiedziała, że się specjalnie nie narobi, a pieniążki się zawsze przydadzą na później. Czekało ją sporo rzeczy do zrobienia w najbliższej przyszłości oraz wydatków. Zresztą, cokolwiek by nie robiła, wszystko było lepsze od tego, do czego ją szkolono - do bycia shinobi. Miała nadzieje, że w przyszłości uda się jej od tego jakoś uciec.
Ale dość już tych rozważań, prawda?
- Mogę. Powiedz tylko gdzie i gdzie potem się spotykamy. Mała zaliczka też by była mile widziana - rzekła, puszczając zadziorne oczko, które dawało przynajmniej trochę do myślenia.
Wiedziała, że facet nie ma większego powodu, aby zrobić ją w konia, wszakże zawsze mogła powiedzieć słowo lub dwa jego szefowi, a ten raczej nie byłby zadowolony. Nie chciała się posuwać do drastycznych metod ale przezorny jest zawsze ubezpieczony!
0 x
Iwaru

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Iwaru »

[Misja rangi D] Dostawa - Yuuhi Terumi - 8/15 Chłopak a być może mężczyzna wziął oddech i zaciągnął się tak jakby palił fajkę. W rzeczywistości jednak nic takiego nie miało miejsca. Zlustrował dziewczynę od stóp do głów. Nie była brzydka, ale wydawała mu się trochę zbyt naiwna. Przecież logicznym było, że gdy ktoś zamawia jedzenie do domu, to płaci za nie przy odbiorze. To Yuuhi była tą, która będzie więc musiała odebrać pieniądze od klienta. Zatem tak na prawdę to chłopak ryzykował, że dziewczyna okradnie jego pracodawcę, a ta jeszcze śmiała żądać zaliczki? Postanowił jej to dobitnie, jednakże spokojnie wytłumaczyć. Powiedział:
- Gdy już dostarczysz klientowi to jedzenie, to on zapłaci. Płatne przy odbiorze. Sama rozumiesz. Przyniesiesz te pieniądze tutaj i oddasz, odliczając od tego Twoje wynagrodzenie. Może być taki układ?
Jeśli tylko dziewczyna się zgodziła, ten dał jej znak ręką i poprowadził za budynek, gdzie znajdowało się coś w rodzaju szopy. Mógł być to po prostu jakiś magazyn z żywnością. Otworzył to pomieszczenie i oczom dziewczyny ukazał się wózek. Miał on około 20-30 litrów pojemności i pełny wypakowany był jedzeniem. Prawdopodobnie był ważył z jakieś 20-40 kilo. Jednakże konstrukcja wózka pozwalała na w miarę normalne i niemęczące przewożenie, jeśli poruszało się po prostym gruncie. Dużo trudniej mogło być ze schodzeniem z góry a jeszcze trudniej z wchodzeniem pod górę. Z góry dlatego, że wózek po prostu bardzo szybko z niej zjeżdżał i jego "operator" musiał trzymać go w odpowiedni sposób i powstrzymywać przed spadkiem i rozbiciem się. Pod górę - z oczywistych względów. Wózek ciągnął w dół, a trzeba było iść w górę. Blondyn dla pewności zapytał:
- Dasz radę? Eeee ... przepraszam ... nie złapałem imienia.
0 x
Yuuhi

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Yuuhi »

Yuuhi w mig załapała, na czym polega cała ta 'praca'. Nie widziała w niej nic trudnego, więc nie było powodu, aby tracić czas na zadawanie zbędnych pytań. Zaprowadził ją w miejsce, gdzie znajdował się wózek z towarem. Ciekawe, wożenie jedzenia wózkiem w takich ilościach? To musiał być niezły festyn, skoro aż tyle tego klient sobie zażyczył. Cóż, zamierzała postąpić zgodnie ze wskazówkami swojego 'pracodawcy".
- Tak zrobię. Płatne przy odbiorze.. - rzekła, po czym westchnęła lekko.
- A adres? Pytałam się o adres. Skąd mam wiedzieć, komu to zawieść? - zapytała.
Miała nadzieje, że po tych całych formalnościach będzie mogła śmiało ruszyć swoją drogą i załatwić tą błahostkę w miarę szybko. W końcu to nie mogło być specjalnie trudne, prawda?
Całe szczęście, że była najedzona, bo zapach jedzenia był niemal przytłaczający. Gdyby dokuczał jej głód, mogłaby nie znieść trudów dostarczenia towaru na miejsce przeznaczenia. Chwyciła za rękojeść wózka i skierowała się we właściwe miejsce.
0 x
Iwaru

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Iwaru »

[Misja rangi D] Dostawa - Yuuhi Terumi - 10/15 No i kolejne westchnięcie.
- Przepraszam - powiedział - Ostatnio jestem taki, taki roztargniony ...
Po tych słowach rzucił coś w stylu "No więc ..." i zaczął tłumaczyć Yuuhi bardzo, ale to bardzo dokładnie, gdzie dziewczyna powinna się udać. Jej droga prowadziła do Świątyni Bishamona. Tam zamówienie miał odebrać jeden z mnichów. Czyżby to mnisi przygotowywali ów festyn? Dla kogo? Dla wiernych? Blondyn postanowił wyjaśnić i tą tajemnicę. Powiedział więc, przekazując niezwykłą prawdę:
- Mnich ten jest niezwykle stary. Całkowicie łysy i chudy. Non-stop chodzi ze skrętem i jara jakieś gówno. Nazywamy go spizganym mnichem. Ma ciągłe gastro i chociaż żre non-stop, to wcale nie grubnie. Ten cały wózek jest tylko dla niego. On to wszystko zje sam! Wiem co mówię. Widziałem na własne oczy.
Sama misja nie wydawała się więc zbytnio ciekawa. Wziąć wózek i dostarczyć jedzenie. Niemniej jednak, osoba, która zamówiła to jedzenie wydawała się niezmiernie ciekawa. Narkotyki czasem mogą powodować bardzo dziwne i niebezpieczne skutki uboczne. Nikt więc nie wie co młodą Terumi czeka podczas spotkania z tą osobą. Czy ona zapłaci? Czy będzie pamiętać? A może narkotyk spowoduje wzrost agresji? Może Terumi będzie zmuszona do walki o własną cnotę i życie? Kto wie? Kto wie? Wszystkiego miała dowiedzieć się na miejscu. Dziewczynie oprócz myśli na temat tego mnicha nie pozostało nic innego niż wziąć ten wózek i ruszyć w drogę. Oczywiście mogła spróbować trochę jeszcze pogadać z blondynem, jednak to raczej nie miało sensu. Blondyn zapytał:
- To wszystko? Jeśli tak, to idź. Prędko!

z/t: tutaj (w następnym poście opisz wędrówkę)
0 x
Yoshimitsu

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Yoshimitsu »

I tak oto Yoshi dotarł pod drugie kupieckie miasto. Niezbyt różniły się między sobą, a przynajmniej dla Uchihy. Kaptur zarzucony na czerwony łeb, między ustami trzymał papierosa, który lekko oddychał krótkim kręcącym się dymem. Dłonie trzymał w swojej ulubionej kieszeni, tej na środku jego bluzy. Ta... Ta dwustronna skrytka uratowała mu dupsko nie raz, nie dwa. Najwspanialszy element zaskoczenia, kiedy to przeciwnik nie wiedział co też stało się z nim, kiedy to Czerwony Król stał w miejscu, a z oponenta już upływała szkarłatna ciecz. Przechylił głowę do tyłu, cicho, jakby nieśmiało coś strzeliło mu w szyi. Zaraz po tym okręcił powoli ją na prawo i lewo. Natomiast pozostałe części jego ciała zastygły w bezruchu. Ślepia wpatrywały się teraz w otaczające go niebo, na którym znajdywało się kilka szarych chmurek, które mogły zwiastować jakieś zbliżające się opady. Dodatkowo pozostałą część nieba również wyglądała niezbyt wyraźnie. Innymi słowy szarówka panowała wszędzie. Wzruszył ramionami, po czym stwierdził pod nosem.
-Taa... Największe i najstarsze drzewo czasem potrzebuje zostać podlane przez człowieka. Heh... -dłoń wysunęła się z kieszeni i sięgnęła do papierosa. Odsunął go zaraz na bok by strzepać popiół, który za drugim uderzeniem palca po prostu się poddał, zgrywając się wręcz idealnie z czasem podmuch wiatru cisnął niepotrzebnym kawałkiem gdzieś między tutejsze ciemne zakamarki. Yoshi tym samym wydmuchał zebrany w płucach dym i zaśmiał się pod nosem, jakby przed chwilą usłyszał średniej jakości kawał.
-Co ja pierdole...? Bez Inu zmieniam się w jakiegoś beznadziejnego poetę, chyba mnie do reszty pojebało. Po prostu musisz się napić i przejdzie Ci to bezsensowne bajeczne pierdolenie. - przymknął na moment ślepia i wziął większy haust powietrza, by zaraz go wypuścić. Łeb skręcił się w prawo, a szkarłatne oczy otworzyły. W nich odbił się natomiast skromny bar, który miał wszystko czego teraz potrzebował. Miejsce, ponieważ nikogo w nim nie było. A także zapewne alkohol, który zaraz przetestuje. Umieścił papierosa między ustami, ruszył ramionami i usadowił głowę tak jak powinna być. Pewnie postawił kilka kroków, podchodząc pod budynek, od ulicy oddzielony bar był tylko zasłoną. Skąd wiedział, że nie ma ludzi? Otóż, własnie przed momentem lokal został otwarty, tak wskazywała tablica z godzinami otwarcia.
Złapał za zasłonę i przez powstałą szparę wsadził łeb. Tak jak myślał, tak też było. Cicho... Jedynie przy barze stała persona, a inne obecne to kelnerzy i kelnerki, które właśnie układają poduszki. Zadowolony wszedł i usadowił się pod barem. Nie miał zamiaru siadać gdzieś w kącie, gdzie i tak nie czeka teraz na nikogo, poza Inu. A ta zapewne rzuciłaby okiem tylko na bar czy przypadkiem tam nie przesiaduje jej ukochany. Toteż chciał ułatwić jej tym całą sprawę. Usiadł zrzucając z łba kaptur i rzucił kilka słów do barmana, który teraz przemywał szmatą szklanki.
-Szklanka czegoś mocnego i popielniczka... Poproszę.
0 x
Ayato

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Ayato »

Nuda panująca w mieście była okropna. Wszystko chodziło jak w zegarku. Ludzie rano wychodzili na ulice by rozłożyć swój interes i zabierali się z nim wieczorem. Bezdomne dzieciaki by zdobyć nieco jedzenia, okradały kramy tworząc przy tym niesamowite zamieszanie. Każdy dzień wyglądał tak samo, a mimo to te drobne przestępstwa robiły ogromną furorę. Gwar panujący w centrum, wręcz przyprawiał młodego Akimichi o ból głowy. Może to jednak były skutki wczorajszej beztroski. Jedyne o czym marzył, to by uciec od tego hałasu, a obrzeża miasta wydawały się do tego idealne.
Delikatnie chwiał się jeszcze przy każdym kroku. Lekkie falowanie w jego głowie, przyprawiało go o mdłości. Zatrzymywał się co kilka kroków, by zastanowić się nad dalszą drogą, a zarazem by nieco odsapnąć. Tabletki przeciwbólowe łykał jak cukierki, na zmianę z papierosem. Ani jedna nie przynosiła oczekiwanego efektu, a wręcz odwrotnie. Pojawiło się ból brzucha, a dokładnie kłucie w okolicy wątroby. Niezbyt przyjemne, ale znośne. Dla Ayato nawet zabawne.
Jakby się nie starał to nie potrafił sobie przypomnieć co wczoraj się wydarzyło. Poza tym, że jego ubrania nieco śmierdziały alkoholem to nic złego raczej nie miało miejsca. Dłonie mu drżały ze zmęczenia, ale nie były brudne. To dobrze. Sam też nie był poobijany. Bardziej martwił go fakt, że fajki powoli mu się kończyły.
Kątem oka dostrzegł szyld karczmy. Wielki napis tuż nad drzwiami, był jak zbawienie. Wołał młodzieńca do środka, by przewalił kilka kolejnych monet, a ten jak dziecko kuszone cukierkami nie potrafił się powstrzymać. Kilka szybkich kroków i już znalazł się przed drzwiami. Z hukiem otworzył je, zwracając na siebie niepotrzebną uwagę. Gdy jednak dokładnie się rozejrzał, to wewnątrz nie było prawie nikogo. Za ladą stał barman, a tuż obok siedział jakiś koleś.
Podszedł do baru i usiadł na krześle, obok mężczyzny. Nie miał zamiaru rozpoczynać niepotrzebnego dialogu, ale siadać gdzieś na uboczy też nie miał ochoty. Papieros w ustach czerwonowłosego nieco kusił, ale nie tak jak trunki stojące na półkach. Mimo wszystko nie przyglądał się im długo.
-Czystej. – mruknął nieco odchylając się do tyłu. Ręce wyciągnął wysoko do góry, rozciągając się. Na twarzy młodzieńca pojawił się delikatny uśmiech. Bez wątpienia to właśnie tego teraz potrzebował, by poczuć się jak nowo narodzony. Zerknął na siedzącego obok mężczyznę i wzruszył lekko ramionami. Może też miał podobne potrzeby. Sięgnął po kieliszek i przystawił go do ust. Ostry zapach wódki zabił odór papierosów. Odchylając nieco głowę do tyłu wypił wszystko na raz.
-Ahh… - pokręcił lekko głową na boki, gdy alkohol rozgrzewał jego gardło.
0 x
Yoshimitsu

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Yoshimitsu »

Nie trzeba było długo czekać nim ktoś jeszcze pojawi się w barze, nim barman zdążył dobrze przygotować wszystkie szklanki na przyjęcie potencjalnych gości do budynku wszedł mężczyzna. Yoshiego niespecjalnie interesowało to któż to jest, toteż nawet nie przesunął wzroku w jego stronę. Lustrował zniecierpliwiony mężczyznę za ladą, by ten pośpieszył się i nalał mu wreszcie porządny trunek do szklanki i podał popielniczkę. To przecież nie było nic wymagającego, sięgnąć ręką po wyborny i mocny alkohol, drugą po umytą i przygotowaną już szklankę, nalać i zaraz do tego obok postawić popielniczkę. Nowy gość jak na złość usiadł tuż nieopodal Czerwonego Króla. Co wywołało w jego myślach delikatny śmiech. Jednak nie miał okazji skomentować, gdyż to własnie teraz dopiero dostał swój napitek, wraz z kolegą obok. Położył papierosa opierając o popielniczkę. Spojrzał krytycznie na szklankę, która do połowy wypełniona była ciemno złotym napojem. Dokładnie tego chciał... Tylko czemu to trwało tak długo. Wziął pierwszy łyk, który dał mu do zrozumienia, że chyba posiedzi tutaj o wiele dłużej niż miał zamiar.
Wtem, przekręcił swoje ciało by spojrzeć za siebie. Ślepia odbiły obraz całego pomieszczenia i tak jak myślał. Nie przegapił niczego, wszystkie miejsca były wolne. Plecami do baru, z szklanką w dłoni, lekko uniesioną tak w okolicach klatki piersiowej. Jeden kącik ust uniósł się wyżej. Jakby wpół uśmiech czy wyraz lekkiej drwiny. By to zaraz skręcił troszkę łbem i skierować wzrok na mężczyznę proszącego wcześniej o czystą. Obraz lekko ponurej i nadszarpnięte przez szpony trudu życia postaci nie zrobił na nim większego wrażenia. Widział już wiele na tym nużącym go od jakiegoś świecie.
-Tak z ciekawości... Zawsze mnie to interesowało. Co myśli osoba, która widzi prawie pusty bar, mając do dyspozycji wiele miejsc, a wybiera to... zaraz obok kogoś. -kiedy skończył, zabrał się za kolejny łuk wybornego trunku. Miał porządny i zadowalający procent alkoholu, smakował w miarę i jeszcze tylko by po nim nie było kaca. Ten ostatni aspekt sprawdzi dopiero jutro... O ile dzisiaj skończy w ogóle pić, co było mało prawdopodobne.
Machnął delikatnie nogą by za jej ruchem obróciło się ciało, usadawiając znów twarzą do ściany pełnej kolorowych butelek. Postawił szklankę na ladzie, z cichym akcentem mlasku potwierdzającym, że mu smakuje sięgnął po resztkę pozostałego papierosa. Zaciągnął ile tylko mógł, by oddać ostatnią chmurkę dymu w objęcia swych "martwych" płuc. Zgasił w popielniczce pozostałość i wydmuchał większą chmurę z ust.
-To jak to jest? Czy Wy wszyscy szukacie towarzystwa czy to ja przyciągam Was wszystkich do mnie w jakiś sposób? Heh... Tylko mi nie mów, że gustujesz w facetach, bo wtedy poczuje się urażony. -ostatnie słowa podkreślił skręcając łeb w pytający wręcz sposób do nieznajomego przybysza.
0 x
Ayato

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Ayato »

Niewielka przeźroczysta szklaneczka, błyszczała w dłoniach młodzieńca od światła wpadającego przez okna. Na dni iskrzyło się kilka kropel alkoholu, które zostały po tym jak Akimichi błyskawiczne wypił jej zawartość. Pomiędzy palcami kręcił szklanym naczyniem przyglądając się mu z każdej strony. Powoli podsunął ją barmanowi do ponownego napełnienia, gdy siedzący tuż obok mężczyzna zaczął coś mamrotać.
Spojrzał za siebie, by dokładnie przyjrzeć się całej karczmie. Urządzona w dosyć przyjemnym dla oka stylu. Wszędzie stała masa stolików, a obok puste krzesła czekały, aż któryś z klientów je zajmie. Gdy wchodził nie myślał o tym tak bardzo. Już wtedy widział, że jest prawie pusta, ale jedyne o czym marzył, to było napić się. Słowa mężczyzny nieco go rozbawiły. Zrozumiał jak błahe pobudki nim kierowały. Uśmiechnął się delikatnie, tłumiąc cichy śmiech wewnątrz siebie. Odwrócił się twarzą do barmana, który właśnie napełniał jego szklaneczkę kolejną porcją alkoholu.
-Jedyne o czym wtedy myślałem, to by się napić. – odparł z delikatnym rozbawieniem w głosie. Pochylił się nad ladą, opierając o nią swoje łokcie. Pomiędzy dłońmi trzymał kieliszek przeźroczystego alkoholu. W jego zawartości utkwił pusty wzrok młodzieńca.
Gęsty dym papierosa uniósł się w powietrzu. Silny zapach zmusił białowłosego do zerknięcia w bok. Odruchowo sięgnął do jednej ze swoich kieszeni, później do kolejnej. Niestety wszystkie były puste, a przynajmniej nie miały tego co najważniejsze. Ani jedna paczka z papierosami już mu nie została. Westchnął nieco zniechęcony.
-Masz tu jakieś fajki? – skierował swoje pytanie do barmana, po czym spojrzał na siedzącego obok mężczyznę. Z ich dwóch tutaj, to chyba białowłosy powinien się czuć urażony. Pokręcił nieco głową na boki w przeczący sposób.
-Jak dla mnie, to możesz wypierdalać… - odparł z dosyć irytującym wyrazem twarzy i wzrokiem wbitym prosto w klienta siedzącego obok. –Kto by się chciał zadawać z rudym. – dodał wracając do swojego kieliszka. Uniósł szklane naczynie nieco do góry i uśmiechnął się delikatnie do niego.
-Twoje zdrowie. – mruknął by rozluźnić sytuację, po słowach które mogły wkurzyć czerwonookiego. Kieliszek delikatnie ruszył w jego stronę po czym wylał jego zawartość do własnych ust, rozgrzewając tym samym nieco swoje wnętrzności. Skrzywił się nieco czując w ustach posmak alkoholu. Od barmana odebrał papierosa. Tytoń nieco nieumiejętnie zbity, wysypywał się nieco. Nie przeszkadzało to białowłosemu, by odpalić fajkę i wypełnić płuca popielatym dymem.
0 x
Yoshimitsu

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Yoshimitsu »

Otrzymując odpowiedź zmrużył ślepia, jakby chcąc wzrokiem skarcić niezbyt oczekiwaną odpowiedź. Uśmiech zagościł również pod jego nosem. Nie wiedział jak odpowiedzieć na to co padło z ust siwowłosego, po prostu odpowiedział zwyczajnym uśmiechem. Toteż było troszkę nienaturalne z jego strony , co można było zobaczyć po niezbyt zgrabnym przyjacielskim wręcz geście. Odwrócił znów swoją głowę by spojrzeć na to ile tam trunku zostało mu w szklance. Było go akurat na jeden łyk. Toteż po prostu jednym ruchem wypił go i przysunął szklankę bliżej baru, by gestem skłonić barmana na drugą rundę. Kątem oka spojrzał zza okno czy może pogada na dworze się nie poprawia, mimo że nie przepadał za uderzającym w oczy słońcem, to po prostu chciał wiedzieć czy znów będzie musiał się z nim dziś zmagać czy może jednak będzie to jeden z tych dni, które to młody Uchiha sobie chwali. Tak zwana barowa pogoda...
Co prawda pogodę można było przewidzieć po przez obserwację kilku zjawisk, to też człowieka można było rozpoznać po pierwszym wypowiedzianym zdaniu, choć nie zawsze się to sprawdzało... Pogada i ludzie mając coś ze sobą wspólnego, choć bardziej trafnym określeniem jest tutaj natura. Siwowłosy po jednym zdaniu wydał się Yoshiemu po prostu cichym facetem, który przyszedł tutaj w jednym celu, napić się i zapomnieć o całym życiu, jego opinia diametralnie zmieniła się po kolejnym zdaniu jakie wyleciało z ust nieznajomego. Wtedy wszystko w Czerwonym Królu się ruszyło, a spokojna postać została przeszyta przez to najlepsze uczucie jakie towarzyszyło mu od początku... Chęć zamordowania człowieka, który pewnością siebie lub głupotą, czego nie można było szybko stwierdzić. Nadawał mu chęci do przetestowania czy poza Hisato, jest ktoś obecny na tym świecie kto może pokonać go jednym ruchem? Czy trafił na kogoś kto zapewni mu chwilę rozrywki i będzie tak silny, jak on sam, towarzysząc mu przez najbliższe godziny swoją obecnością i prezentując z sekundy na sekundę swoją potęgę. By na końcu i tak wszystko zostało sprowadzone do jednego martwego ciała, bezwładnej kukły i litrach rozlanej na ziemi krwi, która bajecznie maluje niezapominany obraz z pamięci wojowników, a także ten cudowny charakterystyczny zapach wciskający w wyobraźnię kolejne fale morderczych pragnień...
W dosłownie jednym słowie zawarte było więcej niż Siwy mógł sobie wyobrazić. Myśli Czerwonego Króla mieszały się raz za razem, lecz głównie przeważały wspomnienia z rzezi jaka odbyła się na ostatnim turnieju. W miejscu gdzie nie musiał się powstrzymywać przed obieraniem życia, za życiem. Mógł pokazać swoją postać, którą jest skrywany pod płaszczem ludzkim potwór, mający szkarłatne ślepia...
Najpierw niezdarny wcześniej uśmiech rozszerzył się po same uszy, a później powstał cichy, krótki śmiech. Drwił z niego. -A już myślałem, że ten dzień będzie kolejnym nudnym oczekiwaniem... -barman w tym czasie podał fajkę, a także rozlał kolejkę. Spotkanie kogoś, kto zdaje się być odważnym, w połączeniu z podpitym z znudzonym Yoshim doprowadzić może tylko do jednego, choć kto wie jak to wszystko się potoczy. Uniósł szklankę wraz na toast, wypił. Ich alkohol trochę się różnił, tak więc Uchiha nie wypił całej swojej porcji, była połowa chyba była tak mocna jak cała należąca do Siwego.
-Ostatnia osoba, która w podobny sposób mnie "przywitała", została pozbawiona życia przez własnego towarzysza, hah! Ale masz szczęście, chciałbym jeszcze odwiedzić ten bar kiedyś, a przed przybyciem pewnej osoby... Muszę być troszkę grzeczny. Jestem Yoshimitsu, no ale mów mi Yoshi. A Ty jak się nazywasz? Chciałbym poznać pierwszą personę, która przeżyje takie spotkanie... -zamilkł na chwilę by dokończyć po chwili dodając do tego nutkę tajemniczości. -Chyba... -sięgnął po swój alkohol, spojrzał w znajdujący się w szklance trunek. Odbijała się w nim jego rozbawiony wyraz twarzy, zaraz zaczął mieszać, delikatnie kręcąc dłonią by wymazać swoje odbicie w oczekiwaniu na rozwój sytuacji.
0 x
Ayato

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Ayato »

Ocenianie książki po okładce to dosyć często popełniany błąd. Rzeczywistość często okazuje się zupełnie inna od oczekiwań. Czasem zaskakuje nas pozytywnie, a czasem jest zupełnie odwrotnie. Zarówno jeden jak i drugi popełnili ten sam błąd. Na pierwszy rzut oka, czerwonowłosy wydawał się typowym gburem z okolicy. Od samego otwarcia siedział w barze, przepijając swoje pieniądze i szukając burdy. Nic dziwnego, że zbyt pewny siebie młodzieniec zdecydował się zwyczajnie pyskować.
Jak od dłuższego czasu się o to prosił, tak teraz doigrał się. Trafił na człowieka, który przerósł jego oczekiwania. Siedział obok osoby, która potrafiła zabijać bez chwili zawahania. Mimo to nie bał się. Podsunął barmanowi kieliszek po kolejną porcję wódki, jak gdyby nigdy nic. Głowę delikatnie przechylił na bok i uśmiechnął się odrobinę, jakby cieszył się ze spotkania kogoś silnego.
-Znam Twój ból, wszędzie pełno jakiś mundurowych. – mruknął doskonale rozumiejąc mężczyznę. Nawet białowłosy nie raz spotkał się ze strażnikami, w nawet najmniej oczekiwanym miejscu. Wyłaniali się z ciemnych zakamarków, utrudniając wszystkie najgorsze plany.
Zaciągnął się głęboko dymem papierosowym, który wypełnił jego płuca aż po same brzegi. Spopielony stożek delikatnie wygiął się do dołu i bezwładnie spadł na podłogę, pomiędzy mężczyznami.
-Ayato. – wyciągnął dłoń w kierunku Yoshiego, dokładnie mu się przy tym przyglądając. Jakby był trochę nieufny, a mimo to liczył, że pokaże coś nietypowego, że zaskoczy czymś młodego Akimichi. Nie było w tym jednak nic dziwnego. Nie wiedział czego mógł się spodziewać. W każdym bądź razie jego historie nie wyglądały na zmyślone na szybko, wręcz przeciwnie były przekonujące, a zarazem intrygujące.
-Opowiedz mi o tym. – odchylił się na krześle nieco do tyłu, prostując się na tym. Ręce wyciągnął za siebie, rozciągając się odrobinę. Nawet się nie zorientował, gdy po tych dwóch kolejkach okropny ból głowy poszedł w niepamięć.
Obrócił się na krześle o sto osiemdziesiąt stopni. Łokcie oparł o ladę i wbił wzrok w zamknięte drzwi do karczmy. Skrzywił się delikatnie widząc, ze nikt nowy nie dochodzi. Z jednej strony miało to swoje plusy, mógł usłyszeć interesująca historię Yoshiego, z drugiej w karczmie byli tylko oni i barman. Zarówno Ayato jak i Yoshimitsu mogli to wykorzystać na swoją korzyść. Brak światków, brak dowodów.
-Czy zmusić kogoś do morderstwa jest łatwiej niż do samobójstwa? – spytał nieco rozmarzonym tonem. Było to dosyć trudne pytanie. Spotkał się z ludźmi, którzy nawet pewni własnego końca, z całych sił walczyli o życie. Nie chcieli zakosztować ukojenia jakie niosła ze sobą śmierć. Bali się popełnić samobójstwa. Czy jednak zabić kogoś jest łatwiej? Wszak nie chodzi tutaj o nas, ale wciąż o kogoś nam bliskiego. Kogoś, kogo życie jest równie ważne co nasze.
0 x
Narubi

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Narubi »

Po dość długiej podróży w końcu udało mi się dotrzeć do Ryuzaku no Taki. Potrzebowałam informacji, odpoczynku i jakiejś strawy, a także pewnie skorzystania z toalety. No chyba, że właściciele chcieli mieć nasrane na środku lokalu. Brzucha się nie wybiera i dolegliwości żołądkowych też nie. Weszłam więc do pierwszej lepszej karczmy i od razu zauważyłam dwóch gości. Cholera. To nie wyglądało dobrze. O dziwo nie byłam tak zmęczona jak mi się wydawało. To pewnie zasługa licznych postojów, których dokonałam po drodze. Usłyszałam część rozmowy. Białowłosy, Ayato - jak się przedstawił, zaczął narzekać na mundurowych. Zrobiło mi się trochę słabo. Bowiem ja właśnie byłam ubrana w swój mundur. Lubiłam mundury, no! Siadłam więc z dala od nich - ten białowłosy pewnie mnie widział - nie chciałam się narażać i po prostu przysłuchiwałam się rozmowie. Nie żebym podsłuchiwała czy coś, chociaż informacje to cenna rzecz, ale zwyczajnie głośno mówili i byłam w stanie to usłyszeć. Knajpa nie była aż tak duża i nie było aż tak gwarno, żebym nie była w stanie. Nawet pomimo mojej niskiej i to bardzo, jak się zdążyłam przekonać, percepcji. Mówili o bardzo nieprzyjemnych tematach. Śmierć to nie było nic fajnego. Pan Osamu, cztery trupy, które padły z moich rąk - oni wszyscy pewnie by się z tym zgodzili. Bo co fajnego było w umieraniu? Naprawdę nie chciałam się wtrącać, ale takie pytania strasznie mnie irytowały. Zmusić kogoś do morderstwa czy samobójstwa? Postanowiłam go trochę pouczyć, wtrącając się do rozmowy:
- Cholera, nie dość, że jesteś facetem i nie masz cycków, które mogłabym popieścić, to jeszcze jesteś durny jak but! - wykrzyczałam w stronę Ayato. To było bardzo, ale to bardzo w moim stylu. Bycie wredną było fajne. Oczywiście jeszcze fajniej jest jeśli nikt nic nie mówi i nie zmusza Cię do odpowiedzi. Ale w tym przypadku właśnie zostałam zmuszona - Nie można nikogo zmusić ani do morderstwa ani do samobójstwa. On sam musi tego chcieć, a twoja rola ogranicza się jedynie do tego, by sprawić, żeby on tego chciał. Musisz dać mu powód. Jeśli chciałabym, żebyś kogoś dla mnie zabił to dałabym ci za to pieniądze albo wzięła twoją rodzinę jako zakładników i grożąc, że ich zabiję, dałabym ci powód: ich życie w zamian za życie osoby, której pragnę się pozbyć. Jeśli chciałabym, żebyś popełnił samobójstwo, to bym cię poniżała przy każdej możliwej okazji, torturowała i utrzymywała przy życiu, tak, żebyś sam zapragnął uciec z tego łez padołu i popełnił samobójstwo. Tak to działa.
Byłam inteligentna i wiedziałam takie rzeczy i można powiedzieć, że zrobiłam błąd, zdradzając temu białowłosemu przygłupowi takie istotne informacje. A co jeśli je kiedyś wykorzysta przeciwko niewinnej osobie? Ale ja nie myślałam w ten sposób. Wiedziałam bowiem, że ta teoria nie zawsze sprawdzała się w praktyce. W rzeczywistości bowiem było dość sporo czynników hamujących i broniących przed takimi zagraniami. Dodałam więc:
- To nie jednak nie takie proste. Istnieje szereg czynników, które skutecznie hamują taką próbę oddziaływania. W przypadku zabójstwa może to być zwyczajnie strach przed tym, że cię złapią i powieszą na szubienicy albo strach przed wyrzutami sumienia. Czy powód który bym ci dała wystarczyłby, żeby przełamać tego rodzaju lęki twojej duszy? W przypadku samobójstwa takim czynnikiem jest po prostu nadzieja, że kiedyś będzie lepiej. A taką nadzieję mogą dawać chociażby bliscy. Wbij sobie to do tej swojej durnej głowy.
Wytłumaczyłam. Popisałam się wiedzą. Chociaż może nie sprawdzoną i dla niektórych ekspertów głupią. Na tym koniec. Zamilkłam. Niczego nie zamawiałam. To jeszcze nie była ta pora. Musiałam wpierw znaleźć toaletę, tak na wszelki wypadek. Żeby później, w przypadku wystąpienia problemów z żołądkiem, nie musieć jej szukać pod presją czasu, ryzykując zwyczajne popuszczenie i zesranie się w gacie.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Osada Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości