Kompleks Mieszkalny (Wolne Pokoje: 4/5)
Re: Kompleks Mieszkalny (Wolne Pokoje: 4/5)
Nie mogłam uwierzyć we własne szczęście. Coś udało mi się jakimś cudem sypnąć piaskiem w oczy przeciwnika. To była moja szansa, żeby go wykończyć. Oczywiście mógł mieć jakąś rodzinę czy dzieci, które zapewne mogłyby za nim tęsknić, jednak ja się nie wahałam. Tyle jeszcze było przede mną, a ten człowiek w gruncie rzeczy był złym człowiekiem. Jak ci wszyscy, którzy tutaj przyszli i zaczęli rabować i zbierać haracze. Szybkim cięciem ścięłam przeciwnikowi głowę i następnie starałam się dotrzeć do Pana Osamu i użyć na nim Kai. Gdy tylko mi się to udało, powiedziałam:
- Niebezpieczeństwo minęło ...
Otarłam krew z czoła, bowiem przysłaniała mi wzrok. Posłusznie czekałam na dalsze instrukcje, chociaż zmęczenie dawało o sobie znać. Ból głowy także robił swoje, a do tego dochodziły kłopoty z żołądkiem. Czyżbym zjadła coś nieświeżego? To na pewno nie mogła być wina tej pigułki.
- Niebezpieczeństwo minęło ...
Otarłam krew z czoła, bowiem przysłaniała mi wzrok. Posłusznie czekałam na dalsze instrukcje, chociaż zmęczenie dawało o sobie znać. Ból głowy także robił swoje, a do tego dochodziły kłopoty z żołądkiem. Czyżbym zjadła coś nieświeżego? To na pewno nie mogła być wina tej pigułki.
0 x
Re: Kompleks Mieszkalny (Wolne Pokoje: 4/5)
Położyłam staruszce rękę na ramieniu. To miał być gest pocieszenia. Nie wiem czy tak to odebrała. Mnie także było smutno. Nie byłam wystarczająco silna, by obronić Pana Osamu. Ciekawe jak to jest stracić kogoś bliskiego? Ja wiedziałam, bo straciłam rodziców. Wysłuchałam rozkazów i pokiwałam potwierdzająco głową. Jednakże jeszcze dodałam:
- Jakbym padła nieprzytomna ... źle się czuję ... to mogę liczyć na Pani pomoc? Nie chcę umrzeć ...
Rzeczywiście nie chciałam i niejako byłam zdana na łaskę staruszki. Krwawiłam, bolał mnie brzuch i głowa i byłam niesamowicie zmęczona. Tak niestety było. Miałam dobić innych złych ludzi. Zlokalizować cele i je zlikwidować. Być może jednak najpierw powinnam zlokalizować bandaże? Nie chciałam chodzić sama po domu i grzebać w szafkach do mnie nie należących, ale moja własna krew bardzo mi przeszkadzała. Zapytałam:
- Ma Pani jakieś bandaże?
Jeśli tylko kobieta się nade mną ulitowała, to opatrzyłam się jakoś, żeby zatamować wyciek krwi, a następnie ruszyłam w poszukiwaniu wrogów, którym mogę dobić i których powinnam dobić.
- Jakbym padła nieprzytomna ... źle się czuję ... to mogę liczyć na Pani pomoc? Nie chcę umrzeć ...
Rzeczywiście nie chciałam i niejako byłam zdana na łaskę staruszki. Krwawiłam, bolał mnie brzuch i głowa i byłam niesamowicie zmęczona. Tak niestety było. Miałam dobić innych złych ludzi. Zlokalizować cele i je zlikwidować. Być może jednak najpierw powinnam zlokalizować bandaże? Nie chciałam chodzić sama po domu i grzebać w szafkach do mnie nie należących, ale moja własna krew bardzo mi przeszkadzała. Zapytałam:
- Ma Pani jakieś bandaże?
Jeśli tylko kobieta się nade mną ulitowała, to opatrzyłam się jakoś, żeby zatamować wyciek krwi, a następnie ruszyłam w poszukiwaniu wrogów, którym mogę dobić i których powinnam dobić.
0 x
Re: Kompleks Mieszkalny (Wolne Pokoje: 4/5)
Sytuacja nie wyglądała na ciekawą. W sumie czerwony kolor nigdy nie wydawał mi się ciekawy. Nic nie widziałam i z moją percepcją znalezienie bandaża w ciemnym i czerwonym od krwi pomieszczeniu mogło być wielce problematyczne, jednak ja nie mogłam sobie pozwolić na zwyczajne wykrwawienie się. Przemyłam więc twarz w źródełku, jednak była to sama twarz. Starałam się tak myć, żeby nie dotknąć wodą czoła. Oczywiście woda raczej była czysta, jednak miałam jakieś takie dziwne przeczucie, że może się wdać zakażenie. Za dużo dzisiaj było dziwnych przeczuć. Następnym moim krokiem było zatamowanie krwawienia. Ściągnęłam więc swój krawat (czy coś takiego - czarne pod szyją na avatarze) i obwiązałam to wokół rany. Oczywiście ból i zmęczenie z pewnością utrudniał całą tą akcję, jednak to póki co była moja jedyna możliwość. Znaleźć bandaż w ciemnym pomieszczeniu w takim stanie ... no, to nie było wykonalne. Gdy już się prowizorycznie opatrzyłam, ruszyłam dokończyć dzieła. Poszukiwałam śpiących bandytów i każdego z nich zwyczajnie zabijałam, prostymi cięciami w szyję. Oczywiście raczej nie byłam w stanie ich pozbawić głowy, jednak taki atak wystarczał. Miałam już w tym doświadczenie. Nie przejmowałam się zupełnie zabrudzeniami wody czy własnego ubrania. Wszystko szło uprzątnąć później. Oczywiście dopiero po wizycie w szpitalu. Musiałam bowiem udać się do szpitala, bowiem mogłam być w stanie zagrażającym mojemu życiu, więc trzeba było się przebadać i profesjonalnie opatrzyć.
0 x
Re: Kompleks Mieszkalny (Wolne Pokoje: 4/5)
Westchnęłam. Ostatnio często mi się to zdarzało. Rzeczywiście, nie mogłam go dobić w tym miejscu, bowiem okropnie bym tutaj nabrudziła. Wyciągnęłam go więc na korytarz. Tam przebiłam mu kunaiem serce. Nie chciałam, by krew tryskała na wszystkie strony z odciętej głowy. W końcu miałam to jeszcze posprzątać. Oczywiście sam pomysł sprzątania był trochę poroniony. Byłam na to zbyt zmęczona i bolał mnie brzuch i głowa. Jednak rozkaz to rozkaz, a ja, zgodnie z moim charakterem, nie mogłam się wycofać i musiałam wszystko zrobić idealnie i sumiennie. No i się zaczęło, mozolne ciągnięcie zwłok. Najpierw tego ostatniego trupa wyciągnęłam na zewnątrz, jakieś 500 metrów za posesję. Był to kamień węgielny mojego stosu. Następnie wzięłam ciało łucznika, jego złamany łuk i kołczan ze strzałami i rzuciłam na tego pierwszego trupa. Wkrótce do nich dołączył herszt bandytów. Na sam koniec dotaszczyłam na kupkę tego pierwszego trupa, którego zabiłam na samym początku. Następnie udałam się, by znaleźć drewno i coś, co by móc rozpalić ognisko. Gdy zebrałam te wszystkie składniki, zapaliłam stos i wróciłam do pensjonatu, a ciała się paliły i paliły i paliły. Co mnie to obchodziło? Trwało to niemiłosiernie długo, bowiem okropnie dużo czasu zabierały mi posiedzenia w ubikacji i po prostu zwyczajne sranie, a drugie tyle czasu stałam i próbowałam złapać oddech i zebrać siły. Po wszystkim jednak wróciłam i zajęłam się sprzętem. Katanę herszta postanowiłam sobie zachować. Przyczepiłam ją więc do pasa, obok tanta. Pozbierałam też swoje kunaie. Dwa, tkwiące w szyi łucznika, oczywiście wcześniej wyciągnięte, wsadziłam do torby. Trzeci, ten wyrzucony w herszta także odnalazłam i umieściłam go na swoim miejscu. Oczywiście wcześniej cały sprzęt umyłam w swojej łazience, opłukawszy dokładnie z krwi i ziemi. Tanto i kunaie. Katanę herszta też umyłam, tak dla pewności. A potem ... a potem ... a potem ... było najgorzej. Wzięłam się za usuwanie krwi ze ścian i podłóg (sufit chyba był czysty). Używałam do tego szmaty i mopa. Kątem oka doglądałam też staruszki. Biedna kobieta. Czujność mnie nie opuszczała. To mógł być tylko oddział zwiadowczy, ale takiego pecha raczej się nie spodziewałam. Nie mogłam być aż tak pechowa. Oczywiście nie obyło się bez stękania, jęków i posiedzeń w toalecie, ale jakoś dałam radę. Trochę zanieczyściłam jeziorko, ale stwierdziłam, że i tak nie wiem jak to wyczyścić, a kobieta mi w tym nie pomoże zapewne, więc zgłosiłam jej wykonanie zadania i zapytałam:
- Jestem już wolna? Mogę iść?
Oczywiście zamierzałam opuścić pensjonat i udać się prosto do szpitala. To cud, że aż tyle udało mi się zrobić mając dziurę w głowie. Dobrze, że mi mózg nie wypłynął, o ile go miałam.
- Jestem już wolna? Mogę iść?
Oczywiście zamierzałam opuścić pensjonat i udać się prosto do szpitala. To cud, że aż tyle udało mi się zrobić mając dziurę w głowie. Dobrze, że mi mózg nie wypłynął, o ile go miałam.
0 x
Re: Kompleks Mieszkalny (Wolne Pokoje: 4/5)
Eh. Co ja miałam z tą kobietą. Tylko wymagania i wymagania. Ale to była moja misja, więc musiałam spełnić tą prośbę. Oczywiście byłoby to trochę dziwne, gdyby taka osoba jak ja ochoczo kąpała nieżywego, starego i, co najgorsze, nagiego faceta. Ograniczyłam się więc jedynie do mycia jego górnych części ciała. Klata, głowa, ręce, ramiona. Te części ciała mogłam jeszcze dotykać. Dolne partie zostawiłam kobiecie. Ona nieraz widywała go nago i pewnie dotykała jego wszystkich członków, wiec dla niej to było bardziej naturalne niż dla mnie. Dla mnie czyli dla osoby, która nawet nie odważyła zerknąć się w kierunku krocza mężczyzny. Po wszystkim, ukłoniłam się i odebrałam swoją nagrodę, jeśli kobieta mi coś dała i udałam się w stronę szpitala. Wcześniej jednak uprzątnęłam jeszcze broń tych zwykłych płotek. Zapomniałam o tym, a takie żelastwo nie powinno walać się po domu. Był to złom. Ostrza niegodne wojownika. Pozbawione honoru tak jak pozbawieni honoru byli ich właściciele. Wywaliłam je w drodze do szpitala. To była bardzo intensywna noc.
z/t
z/t
0 x
Re: Kompleks Mieszkalny (Wolne Pokoje: 4/5)
Moje ostatnie dni były bardzo dziwne. Można powiedzieć, że nachodziłam się co niemiara. Po ataku na ten pensjonat, w którym mieszkałam udałam się do szpitala. Byłam ranna. Ze szpitala ruszyłam prostu do Ryuzaku no Taki, gdzie wdałam się w dość nieprzyjemne i niebezpieczne towarzystwo. Białowłosy Ayato Akimichi, a także Czerwonowłosy użytkownik genjutsu. Walczyłam z nimi, chociaż nie można tego było nazwać walką. Następnie miałam kryzys. Bałam się, jednakże spotkałam Kin'yu. Do Ryuzaku no Taki udałam się w poszukiwaniu swojej przyjaciółki, jednakże stwierdziłam, że trzeba się jednak szybko stamtąd ulotnić. Chłopak pomógł mi dojść do siebie i przyprowadził z powrotem do Shigashi no Kibu. Bardzo miło z jego strony. Mieliśmy naszą małą wspólną przygodę. Byłam mu wdzięczna. Teraz wracałam do swojego pokoju. Wychodziło na to, że bardzo, ale to bardzo dawno tutaj nie byłam. Ciekawe czy Pani Ayumi pozbierała się po tym wszystkim. Po stracie męża. Być może jej żałoba jeszcze trwała, więc po prostu cicho weszłam do swojego pokoju. Nie chciałam jej przeszkadzać. Ciekawa byłam jednak czy w ogóle zauważyła moją nieobecność. Czy robiła mi śniadania, które nie znikały? Niczego takiego nie widziałam. Więc prawdopodobnie albo zauważyła i nie robiła albo nie zauważyła i i tak nie robiła, w takim wypadku po prostu nawet jakbym mieszkała dalej w tym kompleksie, to pewnie i tak bym nie otrzymywała posiłków, chyba, że bym się po prostu domagała. Miałam prawo do jedzenia, bo ktoś opłacał mój pokój. Ciekawe kto? Być może posiłek codziennie pojawiał się na moim stoliku, jednak za każdym razem rano kobieta go sprzątała. Niestety nie znałam prawdy. Mogłam zapytać, jednak po co? To nie była niezbędna mi wiedza. Powiem szczerze, że nawet bym tutaj się nie pojawiła, gdyby nie jeden incydent. Nie miałam bowiem na sobie majtek. By wyruszyć w dalszą drogę i odbywać dalsze przygody zwyczajnie musiałam ubrać majtki, bo źle się bez nich czułam. Wyciągnęłam więc jedną parę z szafki i ściągnęłam dolną część munduru. Stałam przez chwilę półnaga, ale szybko to naprawiłam i przywdziałam zarówno majtki jak i zdjętą część. Było popołudnie, a ja chociaż nie jadłam przez połowę dnia, nie byłam głodna. Może mój żołądek oduczył się jeść. Nie mogłam tego stwierdzić. Ubrana już położyłam się na łóżku. Nie przykrywałam się jednak. Dzień był jeszcze ciepły i powodował, że pod kołdrą bym się po prostu ugotowała. Tak sobie leżałam i rozmyślałam nad tym co przyniesie przyszłość. Może zrobiłam błąd, że nie odszukałam domu Iwaru. Być może. Może Kin'yu się na mnie obraził? To pewnie wiedział tylko on. Miałam nadzieję go jeszcze spotkać. Ogólnie rzecz biorąc miałam wtedy bardzo dużo myśli. Nabiegały do mojej głowy pewnie dlatego, że mi się okropnie nudziło i chętnie bym coś porobiła. Być może jakieś małe zlecenie? Takie, które nie zagrażałoby mojemu życiu, a które mogłoby podreperować mój bardzo słaby, zerowy stan portfela? Kto wie? Może w najbliższym czasie coś takiego właśnie się trafi. Kto wie?
0 x
Re: Kompleks Mieszkalny (Wolne Pokoje: 4/5)
Misja rangi D dla Narubi
1/15
Narubi siedziała sobie spokojnie w swoim pokoiku, kiedy to nagle usłyszała dźwięk dzwonka. Zdaje się, że ktoś, nie wiadomo kto, bardzo chciał się z nią zobaczyć. Ale przecież nie spodziewała się gości, prawda? Tymczasem, dzwonek dudbnił natarczywie, wyraźnie zawiadamiając, że ktoś bardzo, ale to bardzo chce się z nią zobaczyć. Kwestią woli kunoichi było to, czy będzie chciała otworzyć, czy nie. W teorii, nic strasznego się nie stanie, w końcu był środek dnia. Narubi mogła więc czekać, aż sobie odpuści i pójdzie sobie dalej, albo otworzyć i przekonać się na własnej skórze. Wszystko zależało od niej tymczasem.. cóż, dzwonek nie dawał jej spokoju. Co za natarczywe dziadostwo, prawda?
1/15
Narubi siedziała sobie spokojnie w swoim pokoiku, kiedy to nagle usłyszała dźwięk dzwonka. Zdaje się, że ktoś, nie wiadomo kto, bardzo chciał się z nią zobaczyć. Ale przecież nie spodziewała się gości, prawda? Tymczasem, dzwonek dudbnił natarczywie, wyraźnie zawiadamiając, że ktoś bardzo, ale to bardzo chce się z nią zobaczyć. Kwestią woli kunoichi było to, czy będzie chciała otworzyć, czy nie. W teorii, nic strasznego się nie stanie, w końcu był środek dnia. Narubi mogła więc czekać, aż sobie odpuści i pójdzie sobie dalej, albo otworzyć i przekonać się na własnej skórze. Wszystko zależało od niej tymczasem.. cóż, dzwonek nie dawał jej spokoju. Co za natarczywe dziadostwo, prawda?
0 x
Re: Kompleks Mieszkalny (Wolne Pokoje: 4/5)
Co prawda dopiero co wróciłam z dość długiej wyprawy. Tam i z powrotem, z Shigashi no Kibu do Ryuzaku no Taki. Na nogach! Czaicie? Na nogach. Przynajmniej droga powrotna zleciała mi jako tako. Niemniej jednak ciągle byłam zmęczona. No i ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Miałam co do tego mieszane uczucia. Oczywiście mógł to być jakiś mój przyszły zleceniodawca, który dałby mi jakieś zlecenie. Potrzebowałam pieniędzy, ale nie byłam pewna czy na chwilę obecną potrzebuję bardziej pieniędzy czy bardziej odpoczynku. Mógł to być też Kin'yu, który jednak postanowił wrócić i trochę jeszcze ze mną posiedzieć. Kto wie co tam siedziało w głowie tego chłopaka. Ja go polubiłam, on mnie chyba też. Dlatego właśnie dałam mu swój adres i powiedziałam, że jak chce to może mnie odwiedzić. Dlatego jeśli miałam do wyboru albo zwykłego przyszłego zleceniodawcę albo Kin'yu, to w obecnej sytuacji wybrałabym na sto procent tego drugiego. Chciałam wierzyć, że to właśnie młodzieniec przyszedł do mych drzwi. I z takim też przekonaniem postanowiłam mu otworzyć. Otworzyłam więc drzwi cała rozradowana i krzyknęłam:
- Kin'yu! Ubrałam już majtki, wiesz?!
Wypaliłam w z grubej rury, nawet nie popatrzywszy któż to przede mną właśnie stoi. Chciałam zrobić przyjacielowi kawał, nawiązując do naszych poprzednich przygód, które przeżyliśmy w drodze z Shigashi no Kibu do Ryuzaki no Taki.
- Kin'yu! Ubrałam już majtki, wiesz?!
Wypaliłam w z grubej rury, nawet nie popatrzywszy któż to przede mną właśnie stoi. Chciałam zrobić przyjacielowi kawał, nawiązując do naszych poprzednich przygód, które przeżyliśmy w drodze z Shigashi no Kibu do Ryuzaki no Taki.
0 x
Re: Kompleks Mieszkalny (Wolne Pokoje: 4/5)
Misja rangi D dla Narubi
3/15 Jakie było zaskoczenie dziewczyny, kiedy po otwarciu drzwi, jej oczom ukazał się raczej średniego wzrostu, ale wciąż postawny mężczyzna w średnim wieku, którego kolor skóry przypominał hebanowe drewno. Miał na sobie czarne płaszcz i ciemne okulary - nie wyglądały zbyt powalająco, wszakże wtedy okulary były raczej rzeczą ekskluzywną i używaną głównie przez bogatych mieszczan i szlachtę. Tak czy inaczej, jeśli ten człowiek był kupcem, wyglądał dość groźnie.
Ukłonił się lekko, pro forma, po czym od razu przeszedł do rzeczy.
- Dzień dobry panienko - miał bardzo enigmatyczny głos, przez co wydawał się być jednym z tych typów, którzy znają wiele sekretów. Ale to było tylko i wyłącznie wrażenie, które sprawiał przez swój niecodzienny wizerunek.
- Pozwoli, że się przedstawię. Jestem Ao Yugaku, przedstawiciel handlowy największego w tej prowincji producenta wyrobów czekoladowych i czekoladopodobnych, cieszących się wieloletnią tradycją i szacunkiem klientów - tłumaczył, nie przestając być ani trochę mniej tajemniczy, niż na samym początku.
- Polityka naszej firmy zakłada, że przed wypuszczeniem na rynek nowego produktu, wybieramy losowe osoby w celu przetestowania naszego produktu w celu uzyskania opinii, która ma na celu dopracowanie naszych produktów w celu zapewnienia maksymalnej satysfakcji po zakupie. W związku z tym, ma dziś panienka niepowtarzalną okazję wypróbować nasz nowy produkt, którym zamierzamy podbić rynek i podniebienia naszych klientów. Małe tego, za poświęcony czas otrzyma panienka skromne, ale jak najbardziej stosowne wynagrodzenie za wyświadczenie nam ogromnej przysługi. Czy jest panienka zainteresowana?
Po tych słowach zastygnął w milczeniu, jednocześnie wyciągnął przed siebie niewielką walizeczkę, z której dobywały się bardzo interesujące aromaty. Jakakolwiek czekolada to nie była, z pewnością musiała być warta grzechu.
3/15 Jakie było zaskoczenie dziewczyny, kiedy po otwarciu drzwi, jej oczom ukazał się raczej średniego wzrostu, ale wciąż postawny mężczyzna w średnim wieku, którego kolor skóry przypominał hebanowe drewno. Miał na sobie czarne płaszcz i ciemne okulary - nie wyglądały zbyt powalająco, wszakże wtedy okulary były raczej rzeczą ekskluzywną i używaną głównie przez bogatych mieszczan i szlachtę. Tak czy inaczej, jeśli ten człowiek był kupcem, wyglądał dość groźnie.
Ukłonił się lekko, pro forma, po czym od razu przeszedł do rzeczy.
- Dzień dobry panienko - miał bardzo enigmatyczny głos, przez co wydawał się być jednym z tych typów, którzy znają wiele sekretów. Ale to było tylko i wyłącznie wrażenie, które sprawiał przez swój niecodzienny wizerunek.
- Pozwoli, że się przedstawię. Jestem Ao Yugaku, przedstawiciel handlowy największego w tej prowincji producenta wyrobów czekoladowych i czekoladopodobnych, cieszących się wieloletnią tradycją i szacunkiem klientów - tłumaczył, nie przestając być ani trochę mniej tajemniczy, niż na samym początku.
- Polityka naszej firmy zakłada, że przed wypuszczeniem na rynek nowego produktu, wybieramy losowe osoby w celu przetestowania naszego produktu w celu uzyskania opinii, która ma na celu dopracowanie naszych produktów w celu zapewnienia maksymalnej satysfakcji po zakupie. W związku z tym, ma dziś panienka niepowtarzalną okazję wypróbować nasz nowy produkt, którym zamierzamy podbić rynek i podniebienia naszych klientów. Małe tego, za poświęcony czas otrzyma panienka skromne, ale jak najbardziej stosowne wynagrodzenie za wyświadczenie nam ogromnej przysługi. Czy jest panienka zainteresowana?
Po tych słowach zastygnął w milczeniu, jednocześnie wyciągnął przed siebie niewielką walizeczkę, z której dobywały się bardzo interesujące aromaty. Jakakolwiek czekolada to nie była, z pewnością musiała być warta grzechu.
0 x
Re: Kompleks Mieszkalny (Wolne Pokoje: 4/5)
Westchnęłam tylko. Chciałam dostać jakieś zlecenie, bo zwyczajnie brakowało mi pieniędzy w portfelu i dostałam zlecenie. Zlecenie to było bardzo, ale to bardzo proste i bardzo, ale to bardzo przyjemne. Po prostu szybka kasa za bardzo przyjemną rzecz. Niemniej jednak ta reguła nie dotyczyła mnie. Ja niestety nie mogłam niczego jeść i liczyć na to, że mój brzuch po prostu to przetrawi. Każda porcja jedzenia. Każdy kęs. Wszystko zostawało bardzo, ale to bardzo szybko wydalone. Ostatnim razem, w Karczmie w Sogen zostało wręcz wydalone zbyt szybko. Nie mogłam więc jeść czekolady w towarzystwie tego faceta i mówić, że jest bardzo, ale to bardzo dobra, bo pewnie tego ode mnie oczekiwał, a potem zwyczajnie się przy nim posrać w majtki. Samo posranie się w majtki przy tym kolesiu byłoby mega niezręczne, a dodając do niego to, że miałam testować czekoladę, to już w ogóle. Na bank by mi wtedy nie zapłacił, a mój brzuch jeszcze by na tym ucierpiał. Ból był bowiem po tym gwarantowany. Nie chciałam jednak przepuścić sprzed nosa szybkiej kasy i dlatego postanowiłam być taką wredną i wyrafinowaną jędzą jaką tylko zdołałam być. Zamierzałam go oszukać. Pewnie wyuczył się tej formułki na pamięć i każdej osobie mówił to samo. Typowy sztywny sprzedawca czy ankieter. Ja jednak oczywiście byłam bardzo podniecona i miałam wielką chęć na jego pieniądze. Niemniej jednak powiedziałam:
- Niestety nie jestem zainteresowana. Ale proszę wejść - wykonałam charakterystyczny ruch ręką, zapraszając osobę do wejścia - Może jak poznam więcej szczegółów to zmienię zdanie. Proszę siadać i mówić
Usiadłam na łóżku i czekałam aż facet gdzieś usiądzie i zacznie mówić. Oczywiście mówiąc do niego starałam się nie pokazywać żadnych emocji i kłamać mu w żywe oczy. Mówiłam, że nie jestem zainteresowana, a w rzeczywistości byłam. Chciałam wiedzieć czy facet potrafi poznać moje kłamstwa. Nie byłam dobrą aktorką i przed zaplanowaniem jakiegoś większego numeru w ten prostu sposób chciałam zwyczajnie zbadać cel. Zwracałam uwagę głównie na jego mimikę. Uśmiech na twarzy oznaczałby to, że poznał moje kłamstwo i cieszył się, że jednak znalazł taką głupią, która zje jego czekoladę. Smutek natomiast oznaczałby prawdopodobnie, że udało mi się go nabrać. Oczywiście on także mógł maskować swoje emocje i prawdziwe myśli. Było to więc swoiste starcie charakterów. Starcie umysłów. Ja tutaj jednak byłam ninja. On nie.
- Niestety nie jestem zainteresowana. Ale proszę wejść - wykonałam charakterystyczny ruch ręką, zapraszając osobę do wejścia - Może jak poznam więcej szczegółów to zmienię zdanie. Proszę siadać i mówić
Usiadłam na łóżku i czekałam aż facet gdzieś usiądzie i zacznie mówić. Oczywiście mówiąc do niego starałam się nie pokazywać żadnych emocji i kłamać mu w żywe oczy. Mówiłam, że nie jestem zainteresowana, a w rzeczywistości byłam. Chciałam wiedzieć czy facet potrafi poznać moje kłamstwa. Nie byłam dobrą aktorką i przed zaplanowaniem jakiegoś większego numeru w ten prostu sposób chciałam zwyczajnie zbadać cel. Zwracałam uwagę głównie na jego mimikę. Uśmiech na twarzy oznaczałby to, że poznał moje kłamstwo i cieszył się, że jednak znalazł taką głupią, która zje jego czekoladę. Smutek natomiast oznaczałby prawdopodobnie, że udało mi się go nabrać. Oczywiście on także mógł maskować swoje emocje i prawdziwe myśli. Było to więc swoiste starcie charakterów. Starcie umysłów. Ja tutaj jednak byłam ninja. On nie.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość