Kodokunayama 孤独な山

Kolejna z prowincji Wietrznych Równin o dość pokaźnych rozmiarach. Sakai zamieszkiwane i zarządzane jest przez Ród Akimichi. Prowincja sąsiaduje od południowego zachodu z regionem Samotnych Wydm, a od południowego wschodu z regionem Prastarego Lasu. Od południa Sakai z kolei sąsiaduje z terenami niezbadanymi, co niejednokrotnie powoduje zbrojne utarczki. W prowincji tak jak w regionie, od czasu do czasu dopatrzeć się można niewielkich zagajników leśnych, ale w przeważającej części dominuje ukształtowanie równinne, z wysoką trawą, które idealnie nadaje się do hodowli bądź uprawy roli. Nieopodal granic znajdują się również wioski pod zarządem Szczepu Kakuzu.
Murai

Re: Kodokunayama 孤独な山

Post autor: Murai »

O Shigeru Murai nic praktycznie nie wiedział. Znał tylko jego stopień i pochodzenie. Nie znał dokładnie jego umiejętności, nie posiadał informacji o jego umiejętnościach przywódczych czy doświadczenia w boju. Najpewniej trzeba było mu zaufać, czego Murai na pewno nie zrobi. Kierował się jedynie wpojonymi zasadami. I o ile Kira była wyjątkiem z uwagi na czas wystarczający do zbudowania przez nią zaufania w stosunku do Muraia, to w przypadku grupki nieznajomych nie miał żadnych powodów do tego. Fakt, byli po jednej stronie konfliktu, ale nie znając ich umiejętności, stosunku do niego, sposobów myślenia, nie miał pewności czy w razie czego użyliby techniki by go osłonić. I czy będzie wystarczająco silna. Miał o nich zdecydowanie zbyt mało informacji. Kiedy szedł za Shigeru, Murai przypomniał sobie słowa swojej białowłosej podopiecznej. " Twoja zasada jest dobra wtedy, kiedy działasz samemu" i musiał przyznać temu stwierdzeniu rację. Mimo tego nadal z dystansem odnosić się będzie do swoich towarzyszy. A przynajmniej do czasu rozpoczęcia potyczek, kiedy nie będzie mógł patrzeć się w każdym kierunku by wyłapać potencjalne zagrożenie.
Poszukiwania odpowiedniego oddziału nie trwały długo. Łucznicy trzymali się na uboczu obozu czym rzucali się w oczy i przez to szybko duetowi udało się ich znaleźć. Inne oddziały zbierały się natomiast w centrum obozu. To był niezaprzeczalny znak, że potyczka niedługo się rozpocznie. Zazwyczaj przed nią przywódcy wygłaszają przemowy do wojowników celem podniesienia ich morale i tym samym zwiększenia efektywności w walce. Mięso armatnie musi być możliwie jak najbardziej użyteczne, a odpowiednie słowa wyzwolą w nich bojowego ducha, przez co chętniej będą oddawać swoje życia za sprawę. Tak przynajmniej wyglądało to z punktu widzenia Muraia. On, jako jednostka przewyższająca kwalifikacjami przeciętnych ludzi, nie dopuszczał nawet do głosu możliwości oddania w tym miejscu swojego życia, za czyjąś sprawę. W przeciwieństwie do Sabishi, gdzie po zdobyciu serca opuścił plac boju wypełniony chaosem, tutaj nie było mowy o przedwczesnym odwrocie. Dezercja, ucieczka z pola bitwy, zdrada - wszystko to było najwyższymi wykroczeniami i kara za nie była dla Muraia dość oczywista. Musiał doprowadzić to do końca. Zamiast przemowy wygłoszonej przez najważniejsze osoby, Murai musiał słuchać słów majora Shigeru, swojego tymczasowego dowódcy. Jego mowa była w miarę spójna i ograniczała się głównie do wyjaśnienia co dokładnie trzeba będzie robić i w jakiej formacji. Informację o natychmiastowym zabijaniu przeciwników Kakuzu przyjął z aprobatą. Są sytuacje optymalne do brania jeńców i sytuacje wymagające parcia naprzód bez oszczędzania nikogo. W takim wypadku wystarczyło trafić na odpowiednio silnego, spełniającego kryteria przeciwnika i przy pomocy reszty oddziału pokonać. A potem niepostrzeżenie wziąć serce. Brzmi prosto. Oprócz Shigeru, Muraia i łuczników, w oddziale były jeszcze dwie osoby wyróżniające się mniej bądź bardziej. Jedną z nich była Pani Kapral, kobieta o białych włosach. Drugą tą osobą był osobliwie ubrany mężczyzna określony jako "mistrz miecza". Czy faktycznie mistrzem był nie dane było Muraiowi stwierdzić po samym wyglądzie, będzie musiał z oceną poczekać na rezultaty. Chwilę po końcu mowy Majora, nastąpił wymarsz.
Podróż przez las okazała się w miarę bezproblemowa. Brak jakichkolwiek przeszkód spowodował szybkie dotarcie na miejsce. Łucznicy okazali się bardzo sprawni fizycznie i może nie posiadali umiejętności Shinobi, ale i tak szybko wspinali się po drzewach. Jak dotąd wszystko szło prosto, co samo w sobie było podejrzane. Jednak rozmyślania na temat możliwej zasadzki akurat w tym miejscu trzeba było przerwać z dwóch powodów. Po pierwsze była ona bardzo mało prawdopodobna. Drugim powodem było zajęcie dobrego punktu widokowego umożliwiającego dokładne zobaczenie obiektu trwogi i obaw. Ogromne działo wcale działa nie przypominało. Z kształtu przypominało wieżę, ale może działo ukryte jest w środku, a forma została mu nadana by pomieścić skomplikowaną aparaturę i zabezpieczyć przed uszkodzeniami. Ktoś zabrał głos, zdając tym samym szybki raport. Mówił o liczebności oponentów, tworzeniu ogromnej wieży wraz z fundamentami i o różnorodności armii. Murai słuchał z najwyższą uwagą, jednocześnie patrząc na widok i starając się zapamiętać z niego jak najwięcej się dało, wyłapać wszystko. I wtedy nastąpiło TO. Ciężko było opisać słowami widoczne zjawisko, trzeba było to zobaczyć. Murai kurczowo trzymał się drzewa, byleby tylko nie spaść i utrzymać się na bezpiecznej, stabilnej gałęzi. Podmuch był potężny, wielu łuczników pospadało wydając z siebie odgłosy przeżywanego cierpienia. Murai zafascynowany patrzył na strugę światła i ogromną kulę ognia. Kakuzu nigdy wcześniej nie miał styczności z destrukcją w czystej postaci, ale to widziany obraz był najbliżej tego tytułu. Zasłonił ramieniem oczy, by nie dostały się do niego drobiny kurzu i brudu, mogące przeszkodzić w obserwacji. Drzewa latały połamane jak źdźbła trawy, będąc w obliczu siły działa nic nieznaczącą przeszkodą.
- Niesamowite... - Muraiowi z ust wydobyło się tylko jedno słowo, chyba najlepiej opisujące wrażenia z tego krótkiego pokazu siły. Major Shigeru milczał przez kilka sekund, najwidoczniej będąc zszokowanym widokiem zaserwowanym przez oponentów. W tym momencie Murai w pełni to rozumiał. W końcu zaczął wydawać rozkazy, szczególnie skierowane do łuczników. Działo nawet nie było skierowane blisko pozycji jaką przyjął oddział, a już generowało straty. Jak obronić się przy centralnym trafieniu? Odpowiedź wydawała się prosta - nie dało się. A na pewno Murai nie był w stanie. Wybitna jednostka przekraczająca kompetencjami zwykłych ludzi nie była w stanie nic zrobić. Dlatego postanowił kierować się za Majorem. On dowodził, w tym momencie Murai był tylko pionkiem. Jak każdy tutaj. Bezużytecznym w obliczu tej potęgi pionkiem.

SIŁA 10 (1 poziom)
WYTRZYMAŁOŚĆ 65 (2 poziom)/NICI: D: 19,5|C: 32,5|B: 45,5|A: 58,5
SZYBKOŚĆ 170 (180) (5 poziom)/NICI: D: 72|C: 90|B: 108|A: 144
PERCEPCJA 78 (88) (3 poziom)
PSYCHIKA 1 (1 poziom)
KONSEKWENCJA 5 (1 poziom)
0 x
Jiro

Re: Kodokunayama 孤独な山

Post autor: Jiro »

Nieco dziwne było by, gdyby Hisato, pan wielkiego i potężnego klanu Uchiha, do którego zresztą należał Jiro, miałby posyłać na śmierć trójkę shinobi, oczywiście musiał więc być pewien iż Senju nie podejdą aż tak blisko, chociażby ze względu na działo, młodzieniec jednak był zgoła odmiennego zdania, a to dlatego iż on, tak samo jak i Senju, nie znali dokładnego zasięgu niszczycielskiej maszyny, więc istniało duże prawdopodobieństwo iż wyślą jakiś zwiad. Dowódca nie był jednak głupi, może nieco zbyt arogancki, ale nie głupi, oczywiście na pytanie Yuushy, odpowiedział że mają się po prostu wycofać, w oczach Jiro byłby głupi, gdyby odpowiedź była czymś w rodzaju: "Walczcie do końca i gińcie z honorem", może i jest to nieco naciągane, jednak zdarzały się i takie przypadki dowódców, w dziejach naszego świata. Po wysłuchaniu rozkazów, Jiro wyszedł, oczywiście kłaniając się etc, tak jak to było już napisane, w trakcie wychodzenia usłyszał jeszcze jedno zdanie, które Hisato wypowiedział do swego stratega, które młodzieniec zapamiętał, w końcu sam kierował się na granicę owego lasu. Po niedługiej konwersacji w której trójka shinobi się przedstawiła oraz wymieniła planami na temat wzbudzenia pożaru w lesie, zakładając że będą tam sami, bo było nieco głupim założeniem, w końcu taki potężny klan nie mógł wysłać do tego typu zadania tylko trójki shinobi, szesnastolatek postarał się zapamiętać imiona obu najemników, w końcu lepiej wiedzieć kogo ma się za sojusznika, nareszcie udali się na ustalone miejsce, którym była granica pomiędzy Sogen, a Shinrin.
Nie musieli wcale iść długo, bo już po wyjściu z obozu, a raczej będąc przy ostatnich już namiotach, mogli zobaczyć oddział rodaków czarnowłosego, który dostał dokładnie takie same rozkazy, co owa trójka, a mianowicie podpalenia części lasu, co może bardzo skomplikować plany Senju. - No tak... Notki wybuchowe. - pomyślał młody Uchiha, nie wierzył iż jego rodacy podpalają las używając cennej chakry, która przecież przyda im się w walce, nawet jeżeli jego klan znany był z tego, iż doskonale władał naturą chakry Katon, ale przy omawianiu "planów", na rozniesienie ognia po drzewach, za żadne skarby nie mógł sobie przypomnieć, co prócz pochodni mogło skutecznie wzniecić pożar. Zresztą ich planowanie poszło na marne, ponieważ dowódcy znów ich uprzedzili i mieli wszystko dokładnie zaplanowane, co potwierdzał tylko człowiek rozdający oliwę i wybuchowe notki. Wspomniany wcześniej człowiek, który wyglądał na oficera, a za razem na dowódcę oddziału podpalającego, pośpieszył gestem naszą trójkę, gdy tylko ich zobaczył. Jiro przyśpieszył tylko na tyle, by iść razem z nowo poznanymi najemnikami, wysłuchał Uchihy i wziął od niego swoją część notek oraz oliwy, podziękował skinięciem głowy, szukając już wzrokiem miejsca, gdzie nie drzewa nie były jeszcze oblepione tymi ładunkami wybuchowymi. Przy okazji mógł podziwiać technikę jegomościa, która miała pomóc w sfajczeniu lasu i której efekty widać było w postaci deszczu, jednak nie był to zwykł deszcz, w końcu taki tylko przeszkodziłby w wykonaniu zadania, z chmury padała jakaś śmierdząca, czarna substancja, która przypominała ropę, w każdym razie, na pewno była to jakaś substancja łatwopalna.
Młodzieniec zabrał się jak najszybciej do pracy, wybrawszy odpowiednie miejsce, które nie było jeszcze odpowiednio przygotowane na rozpierduchę, włożył swoje notki do kieszeni, a dzbany wziął i zaczął tam rozlewać ropę, tak by na pewno rozpaliło się każde drzewo, gdy skończył mu się pierwszy dzban, rzucił go w randomowe miejsce i mniej więcej wtedy zaczęło się przemówienie Hisato, który był na szczycie wieży. Gdy Jiro spojrzał w jego stronę, oniemiał z wrażenia, w oczach Hisato i jego stratega, z którym wcześniej rozmawiał w namiocie, był sharingan, ale nie taki, którego znał, nie był to zwykły trójłezkowy wzór, to było coś innego, tym bardziej każdy z ich wzorów był inny, wzbudziło to nie małą ekscytację i ciekawość u szesnastolatka, który właśnie uświadomił sobie iż jego klan skrywa jeszcze wiele tajemniczych mocy. - Ciekawe, co te oczy potrafią, a przede wszystkim; jak je zdobyć?! - pomyślał, nie mogąc ukryć zaskoczenia, musiał jednak wrócić do pracy, w końcu dzban sam się nie opróżni. Przygotowywał więc kolejne drzewa do wielkiego pożaru, tak szybko jak potrafił, słuchając jednocześnie charyzmatycznego przemówienie dowódcy, mimo iż wiedział że nie wszystko musi być w tym prawdą, zgadzał się jednak z faktem, iż większość świata niesłusznie oskarża o wszystko jego klan. Przypiąwszy ostatnią notkę, skupił się na słuchaniu motywacyjnego przemówienia, lecz bardziej skupiony był na oczach Hisato, tak jakby zakręciły mu w głowie. W końcu mógł być świadkiem kolejnej demonstracji siły Uchiha, otóż po zakończeniu przemowy, wydano rozkaz wystrzelenia pocisku z wielkiego działa, na początku kula rozbłysła, jakby ładowała się, zbierając światło, prosto ze Słońca, widać było wokół niej wyładowania elektryczne.
Nagle błysnęło, oślepiającym światłem, a następnie promień światła, niczym wyprostowany piorun, walnęła w ziemię, huk był tak wielki że zabębniło młodzieńcowi w uszach, a fala uderzeniowa na tyle duża że miotała drzewami, jak trawą, a większość ludzi z oddziału podpalającego, w tym też i Jiro, rzuciło na dobre kilkanaście metrów, na szczęście podniósł się bez żadnych większych uszkodzeń ciała, prócz kilku siniaków i zobaczył olbrzymią kulę ognia, rozchodzącą się od strony trafionego terenu. Była to druga rzecz, dzisiaj i w ogóle, która wzbudziła w nim ekscytację potęgą, jaką dysponował jego ród, potężny klan Uchiha, miał nadzieję iż uda im się wygrać tą bitwę, a następnie wojnę. Gdy tylko usłyszał rozkaz podpalenia lasu, wykonał go natychmiast, ciesząc wzrok kolejnym wybuchem, lecz nie tak potężnym jak ostatni, następnie wrócił do rozdającego notatki "oficera/dowódcy", by wysłuchać rozkazów, dotyczących kolejnych kroków, którymi zapewne będzie wycofanie się.
0 x
Nibui

Re: Kodokunayama 孤独な山

Post autor: Nibui »

  • Przemowa podnosząca morale? Nibui się na to pisał, ale mina szybko mu zrzedła, kiedy usłyszał słowa wychodzące z ust kolejnego Senju, którego spotkał na swojej drodze. Co prawda, pierwszy nie był do końca Senju, ale to są już techniczne szczegóły. O co chodziło samurajowi? Tym razem miał problem z jeńcami. Rozumiał, że są w oddziale zwiadowczym i nic nie powinno ich spowalniać, ale nie oznaczało to od razu, że powinni każdego napotkanego człowieka posiekać na kawałki. Jest przecież wiele możliwości ograniczenia przeciwnikowi ruchu czy zwyczajnego unieszkodliwienia go. Dlaczego shinobi tak bardzo narzekali za każdym razem na odebranie życia? Pewnie, że była to droga najłatwiejsza, ale nie oznaczało to, że najodpowiedniejsza. Nibui jednak nie odezwał się ani słowem. Doskonale znał swoją pozycję w tej chwili i również zdawał sobie sprawę z tego, że podważanie słów dowódcy będzie miało miażdżący efekt na morale pozostałych członków drużyny. To był właśnie ten aspekt, który wiele osób zdawało się przeoczyć. Jedność, zaufanie i pewność akcji często rzutowały na powodzenie misji, a w wielu drużynach zdarzały się jednostki, które jednym, głupim zdaniem potrafiły zachwiać równowagę. Na całe szczęście Kaizaki się do nich nie zaliczał i potrafił w odpowiednim momencie zamknąć jadaczkę, żeby zachować swoje przemyślenia dla siebie.
    - Proszę mnie tak nie nazywać Majorze. Do Mistrzów jest mi dalej niż do porozumienia między Waszymi zwaśnionymi rodami. Wystarczy Nibui. - odpowiedział na słowa Shigeru, ale co do samego planu się nie wypowiedział. Mogło to oznaczać jedynie, że nie ma nic przeciwko niemu i jak najbardziej dostosuje się zarówno do postanowień, jak i do formacji. Chociaż te pierwsze nie pasowały mu na tyle, że gotów będzie lekko je naginać. Cięcie kataną nie musi przecież za każdym razem zostać wymierzone w szyję, głowę czy serce. Wystarczy trafić lekko obok, a przeciwnik być może będzie miał szanse na przeżycie po otrzymaniu opieki medycznej. Kaizaki zastanawiał się również dlaczego każdy napotkany przez niego shinobi zakładał, że jego umiejętności walki mieczem są na wysokim poziomie. Czyżby na tym lądzie panował stereotyp samuraja mistrza, który potrafi wszystko? Niestety tak nie było. Zarówno shinobi, jak i samurajowie posiadali określone progi siły, podział w swoich szeregach, a także niekończące się treningi mające sprawić, że ciało i umysł wojownika wkroczy na nowe wyżyny. Oczywiście w przypadku takich osób jak Nibui trening ten był o wiele cięższy. On nie mógł polegać na magicznej chakrze, nie potrafił się teleportować, hipnotyzować ludzi czy pluć ogniem. Białowłosy skupiał się za to na swoim ciele i o ile przez to jego rozwój był wolniejszy, to na pewno miał solidniejsze podstawy niż w przypadku shinobich.
    Mowa się jednak zakończyła, a cały oddział ruszył do przodu. Nibui uważnie rozglądał się dookoła, aby niczego nie przeoczyć. Nie wiedział jak reszta, ale on był niezwykle czujny. Jak już było napisane wcześniej, mógł on polegać tylko na swoim ciele i zmysłach, więc musiał je wytężyć do granic możliwości. I być może dlatego też jako pierwszy zauważył dym unoszący się z oddali.
    - Spój... - próbował zwrócić uwagę oddziału na ten dziwny znak, kiedy jego słowa zagłuszył i przerwał niewyobrażalny huk. Mężczyzna przechylił się do przodu, starając się przesunąć swój środek ciężkości. Jego prawa ręka natychmiast powędrowała na rękojeść katany, a lewa zasłaniała twarz po to, aby losowe przedmioty nie pozbawiły go chwilowo wzroku. To mogło być tragiczne w skutkach, bo kto wie, czy ten wybuch nie był jedynie początkiem ataku przeciwnika? Ten jednak nie nadszedł, a po paru długich sekundach wszystko się względnie uspokoiło. Kaizaki spojrzał na swój strój, który miejscami był nadszarpnięty przez odłamki drzew i gałęzi, a następnie przeniósł wzrok na towarzyszy. Głównym jednostkom nic się nie stało, choć część łuczników ucierpiała. Nie ma się co dziwić. Wybuch był potężny, a oni byli tylko zwykłymi ludźmi. Jednak nie to martwiło samuraja. Nibui dopiero teraz zdał sobie dokładnie sprawę przeciwko czemu walczą. Ta nowa broń Uchiha była niezwykle niebezpieczna i jeśli Senju oraz ich sojusznicy polegną, to Teiz może być następne. Siła rażenia działa była ogromna, a nie od dziś wiadomo, że siła dzierżona w rękach często kusi i prowadzi do przemocy. To był pierwszy raz kiedy samuraj poczuł respekt do pomysłowości i siły shinobi. Nie oznacza to jednak tego, że im w jakikolwiek sposób zazdrościł. W tym rozwoju widział o wiele więcej zagrożenia, niż pożytku, ale najwidoczniej upływu czasu nie da się zatrzymać. Jeśli zaś chodzi o jego reakcję, to stał przez jakiś czas w ciszy spoglądając w stronę, z której nadeszła fala. Jego ręka natomiast nadal spoczywała na rękojeści. Nie zamierzał jej teraz puszczać pod żadnym pozorem.
    - Majorze, przed wybuchem widziałem wielki kłąb dymu. Albo poprzedził on sam wystrzał z działa, albo mamy do czynienia z niezależnym ogniem. To miałoby sens. Po co bić się w lesie, skoro można spalić jednostki, które mogłyby z niego atakować? - podzielił się tym, czym nie zdążył przed paroma chwilami. Swoje powiedział, więcej dodawać nie musiał. Zamiast tego zaczął rozglądać się dookoła siebie, żeby sprawdzić czy aby na pewno nikt nie potrzebuje pomocy. Jeśli taka osoba się znalazła, to samuraj starał się pomóc jej w stanięciu na nogi. Ran nie opatrzy, ale zawsze może gdzieś przenieść, podnieść, zrobić cokolwiek, aby ulżyć. Na sygnał Shigeru był jednak gotowy do drogi.
W zasadzie to nie wiem po co dajo tutaj hajdy, ale nie będę gorszy. Pozdrowienia dla Natsu! A profilaktycznie niżej daję staty:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 20
    WYTRZYMAŁOŚĆ 29 | 32
    SZYBKOŚĆ 36 | 41
    PERCEPCJA 36 | 41
    PSYCHIKA 1
    KONSEKWENCJA 1
KONTROLA CHAKRY E
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: 15% szybkość, 15% percepcja - Battodo, 10% wytrzymałość - szkoła Kame
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • TAIJUTSU - D
    BUKIJUTSU
    • KENJUTSU - D
JUTSU:
  • Kenjutsu:
    • Ranga D: Yōdō, Fūma Ninken
  • Taijutsu:
    • Ranga D: Aian Kurōī, Dainamikku Entorī, Dainamikku Akushyon
0 x
Masaru

Re: Kodokunayama 孤独な山

Post autor: Masaru »

Masaru bez pośpiechu dostał się na miejsce zbiórki. Idący obok niebiesko włosy samuraj właśnie poszedł gdzie indziej. Szkoda pomyślał, ktoś taki zawsze jest cennym sojusznikiem jeżeli trzeba walczyć w zwarciu. Teraz jednak zaczął wysłuchiwać przemówienia motywacyjnego, gdy usłyszał plan szczęka mu opadła. Dlaczego my mamy iść do tej wieży ?! Dlaczego mając mniej ludzi atakujemy? Dlaczego nie będziemy tu czekać z dala od zasięgu ich broni, i nie zmusimy ich czekaniem, żeby to oni na naszych warunkach przyszli ? Takie pytania miał w głowie nasz lalkarz. Nie pisałem się na samobójstwo tylko na walkę pod dowództwem jakiś rozgarniętych przywódców. Ale trudno rzekł sam do siebie, najwyżej wypruje kilku przeciwnikom flaki, a jak zaczniemy mocno przegrywać to ucieknę. W końcu to nie moja wojna. Pomysł tworzenia barier z drewna i ziemi, wydawał się również nie zbyt dobry. Jeden porządny strzał z działa i już nic z nich nie zostanie. Jego sceptyczne rozważania przerwał wybuch, jak mógł się potem domyślić spowodowany uruchomieniem działa. Miał tylko nadzieje że nikogo z jego nowych ziomków tam nie było. Gdy opadł kurz, można był zobaczyć że zamiast lasu jest czarna zniszczona ziemia, a na prawo od niej jest płonący las. Po prostu super, stwierdził chłopak przygryzając wargę. Sięgnął ręką za plecy żeby upewnić się że jego drewniana lalka dalej tam jest. Była, ale niestety była z drewna, co oznacza że lepiej żeby się nie zaczęła się jarać. Szybko rozejrzał się po innych towarzyszach broni, mógł się szybko zorientować że duża część z nich żegnała się z bliskim. Pfff, ja nie muszę się z nikim żegnać powiedział do siebie. Po raz kolejny dotknął swojego drewnianego towarzysza. Ja i mój Kamakiri nie musimy się rozstawać pomyślał z uśmiechem. Sprawdził czy ma cały ekwipunek i ruszył na wyznaczoną pozycję do walki. Jednak przezornie nie zajmował miejsca w pierwszej linii, a nawet w miarę możliwości chciał wleźć za 2 linię. W końcu był lalkarzem, mógł walczyć w pewnej odległości. Uznał że niema sensu na razie zdejmować z pleców niczego, więc po prostu poszedł jak stał na zbiórce. Lalkarz z zaskoczeniem zauważył że jego ciało się trzęsie. Nie z powodu strachu. Jego ciało trzęsło się z powodu tego że nie mogło doczekać się walki. Uśmiech zakwitł na jego obliczu. Pora rozpocząć rzeź.
0 x
Senju Toshio

Re: Kodokunayama 孤独な山

Post autor: Senju Toshio »

Miło było spotkać jeszcze przed bitwą Shigeru i móc pocieszyć się nawzajem. To także dość gorzki moment, w którym trzeba było sobie uświadomić dalsze wyczekiwanie ku kolejnemu spotkaniu. Wraz z tym nawet łatwo przyszło Toshiemu pogodzenie się, że nie dołączy do oddziału, którym dowodził starszy kuzyn. Mimo wszystko nie było w tym nic złego, co wprawiłoby o niewłaściwe nastawienie. Zwłaszcza, że Shigeru wyraził swoje zmartwienia względem bezpieczeństwa bliskiej mu siostry oraz młodszego kuzyna. Chłopiec spoglądając na Reikę mógł odczuć te chłodne nastawienie, którego zaś Shigeru nie rozumiał. Nie mógł pozwolić, żeby tak to się między nimi potoczyło. Wraz ze swym brawurowym entuzjazmem zamierzał jakoś pogodzić sprawy krótkiego rozdzielenia na czas wszystkich operacji. Nazwany podporucznikiem z samych ust Majora nie mogło obejść się bez chęci współpracy.
- Na pewno nic nam nie będzie. Skopiemy parę tyłków i znowu się zobaczymy, prawda? - odpowiedział na odchodne Toshio i spojrzał na Reikę, aby ta jakoś przełamała się i zareagowała przed bratem. Chyba jednak nie najlepiej się wstrzelił i pozostał ze zwyczajowym już od początku ignorowaniem. Tak musiał to sobie wytłumaczyć, bo przecież mimo młodego wieku granica bycia dzieckiem powoli zacierała się w oczach dorosłych. Przynajmniej będąc częścią wojska nie musiał się martwić opiekuńczym i małostkowym traktowaniem. Był jednym z żołnierzy, a więc należał do ścisłej hierarchii bez wyjątków i ustępstw związanych z byciem bardziej ostrożnym, a zatem muszącym trzymać się za dorosłymi.
Nie pozostało już nic więcej niż udanie się na odprawę. Wielkie zebranie z przemową. Takiego zgromadzenia Toshio nigdy nie widział na oczy i wywarło na nim ogromne wrażenie. Reika podprowadziła go na sam przód, więc czuł się specjalnie, bo oczy Kazuo - Lidera klanu i ojca rodzeństwa Senju - sięgały go pierwsze. Zaraz za tym po plecach przeszły go ogromne ciarki, a to za sprawą ogromnego odzewu. Ryk setek żołnierzy poniósł się po okolicy obozu. Wszyscy niezwiązani z odprawą stanowili pewnie personel i mogli odczuwać różne skutki tego przedstawienia. Bać się, mieć nadzieje albo być dumę? W chłopcu splatały się wszystkie z tych emocji, które w efekcie miały pozytywny, właściwy cel - aby zaprawić do boju i nie pozwolić przeciwnej stronie załamać się za szybko. Nie w sposób pomyśleć sobie, jak to będzie kiedy dookoła znajdą się nieprzyjaciele, a w serce będą wdzierać się słabości, coraz większe zmęczenie czy niepokój. Wraz z drugim rykiem Toshio także się dołączył, a twarz przepełniała mu radość widowiska. Miał też bardzo stanowcze nastawienie, którym nie w sposób zawieść.
Z bojowej atmosfery wybił go uścisk matczynej ochrony, którą zapewniła mu nagle Reika. Niedługo potem przez szum w uszach zaczynały docierać gasnące echa eksplozji, która wręcz zatrząsnęła ziemią. Nie chciał się przewrócić, dlatego na pewno próbowałby utrzymać równowagę. Stanąć w większym rozkroku i ugiętymi kolanami na każdą ewentualność - spadających gałęzi, walących się drzew. Gdy tylko został oswobodzony spojrzał na błękitnowłosą i zaczął spoglądać w kierunku, jaki obrała. Ogromny wybuch poniósł za sobą dym i ogień. Te dwa czynniki były od siebie zależne. Ktoś uruchomił już machinę zagłady. Nie mieli chwili do stracenia i z tym akcentem każdy, jak jeden mąż zamierzał wymaszerować. Toshio w tym czasie, gdy Reika chciała złapać jeszcze ojca, czekał za jej plecami i łapał oddech. Nie mógł teraz wypaść z rytmu i być utrapieniem. W końcu miał sprawdzić efekty swojego treningu. Czy zdoła chociaż obronić się przed masywnym natarciem wroga? Jeśli nie, to zrujnuje sobie tylko dalsze plany. Wyobrażenie o byciu silnym może zostać poważnie nadszarpnięte. Ale nie po to z determinacją parł do przodu, żeby w trakcie nie zdołać wymyślić jakiegoś rozwiązania, którym dopomoże sobie w trudnej przeprawie, walce shinobi.
- Jak daleko mógł być ten wybuch? - zastanawiał się tylko i wyraźnie zwrócił się z pytaniem do Reiki. Nie oczekiwał odpowiedzi, bo przecież nie o to chodziło. Sam fakt miał wyrażać zaskoczenie i tonem głosu na pewno to oznajmił. Skinięciem głowy dał też dziewczynie znać, że będzie podążał za jej instrukcjami i z bojowym nastawieniem zamierzał przyczynić się do wygrania tej wojny. Senju nigdy nie poddawali się tyrani i niewłaściwym sposobom, które nie miały prawa bytu w świecie. Istniały jednak i przeszkadzały w pokoju, aby utworzyć harmonię, która znana była chłopcu, jak odwieczna walka Dobra i Zła - Yin i Yang. Poprawił opaskę na czole oraz kabury na udzie i pognał ku swej przyszłości, ku przeznaczeniu - widząc niezłomną postawę Isoshiego, który wrócił do nich z martwych.

Chakra: 100%

ATRYBUTY PODSTAWOWE:
Siła 10
Wytrzymałość 10
Szybkość 25
Percepcja 31
Psychika 5
Konsekwencja 5

KONTROLA CHAKRY D
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: Percepcja: 31 | 51

POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
BUKIJUTSU
Shurikenjutsu D
ELEMENTARNE
Suiton C
Doton D
KLANOWE D
0 x
Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Re: Kodokunayama 孤独な山

Post autor: Rokuramen Sennin »

PS Masaru, stoisz w obozie. Ni cholery nie miałeś szansy widzieć ani "zniszczonej ziemi", ani "płonącego lasu". Od tej pory proszę bez info od boga, jesteś w obozie i tyle widzisz.
PS2 Od tej pory w hide wrzucajcie swoje statystyki.
Mapa, plik jest za duży by wstawić w [img].

Gwoli wytłumaczenia:
  • Czerwone kółka oznaczają jednostki Uchiha, niebieskie - Akimichi, a zielone - Senju
  • Typ jednostki powinniście rozpoznać po wyglądzie (piechota, kawaleria, strzelcy).
  • Bohaterowie (kunie z flagą) to dowódcy
  • Czarodzieje to oddziały shinobi (U Uchiha będą dwa)
  • Każdy żeton przedstawia oddział, składający się ze 50 żołnierzy.
0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Yuusha

Re: Kodokunayama 孤独な山

Post autor: Yuusha »

Z jednej strony dziursko jak stąd do Zakopanego i zwęglona ziemia, a z drugiej - szalejący pożar. W gruncie rzeczy może to dobrze, że wybrał stronę Uchiha, nawet nie chciał myśleć, jakby się czuł po drugiej stronie. Zapewne żadne pieniądze, by go nie zmusiły do walki z tym potwornym działem. Jego kryształ był silny, ale raczej czegoś takiego, by nie przeżył przy bezpośrednim trafieniu. Chociaż chuj go tam wie, jednak nie miał zamiaru próbować, a tym bardziej nie musiał. Teraz stał, patrząc jak las płonie, musiał przyznać, że widok tańczących płomieni był hipnotyzujący.
Ze stanu zawieszenia wyrwał go kolejny rozkaz głównodowodzącego, nakazujący powrót oddziałowi podpalającemu - czyli im - z powrotem pod wieżę. Mieli zamiar jeszcze raz strzelić. Yuushy nie trzeba było dwa razy powtarzać, raz, że wykonywał rozkazy natychmiastowo, a ponadto - nie chciał jeszcze raz leżeć na ziemi. A tym bardziej mieć powywracanych organów jak stwierdził Hisato. Westchnął cicho pod nosem i zrobił zwrot na pięcie, by następnie szybko ruszyć w stronę oddziałów, które oczekiwały przybycia wroga pod wielką budowlą. Za nim jeszcze na dobre zdążył się wmieszać w innych wojaków, działo ponownie wydało z siebie ten potwornym pomruk i kolejny raz huknęło, gdzieś w las, obracając w perzynę biedne drzewa, a niektóre wyrzucając w powietrze, jak gdyby były jedynie suchymi gałęziami, targanymi przez wiatr. 'Imponujące i przerażające', pomyślał raz jeszcze.
Rozkazano uformować szyk obronny. Otori natychmiast stanął ramię w ramię pośród innych, zwykłych żołdaków, bądź i nawet samych Uchiha, nie wiedział, nie rozglądał się zbytnio. Jego wzrok był utkwiony w lesie przed nim skąd mieli nadejść Senju. Był skupiony. Lewą ręką sięgnął po kunai, zaś prawą po cztery shurikeny. Czekał. Czekał jak inni. Jak zaatakują? Ilu ich będzie? A może będzie to atak z zaskoczenia od tyłu? Nieee, to odpadało. Hisato wraz ze swoim podwładnym stali na samej górze wieży, na pewno by zauważyli. Więc nie było innej opcji, musieli podejść od frontu, ale najpierw poradzić sobie z ogniem. Taki frontalny atak był słabym pomysłem, zaś strona Uchiha miała wiele możliwości. Bo czemu by na przykład nie pierdolnąć im z działa w momencie, kiedy przekroczą linię drzew? Albo czymkolwiek innym. Sam Yuusha miał nawet pomysł co im sprezentować, ale nie chciał się jeszcze wychylać. To może poczekać, nie warto pokazywać swoich najlepszych kart od razu. Przyjdzie jeszcze na to czas. Teraz stał i czekał w skupieniu.
Eq:
Na sobie: Strój Shinsengumi + czarny płaszcz.

PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
Sakwa na prawym pośladzie (pod płaszczem):

26 kunaiów z kryształu [reberu C]

Sakwa na lewym pośladzie (pod płaszczem):

40 shurikenów z kryształu [reberu C]

Kieszenie płaszcza:

1 bojowa pigułka żywnościowa;
1 pigułka ze skrzepniętą krwią;
Zdolności:
KEKKEI GENKAI: Shōton no Jutsu [kolor czerwony].
NATURA CHAKRY: Fūton [główny]; Doton.
STYLE WALKI: Kenjutsu.
UMIEJĘTNOŚCI:

Wrodzona ---
Nabyta ---

PAKT: ---
ATRYBUTY PODSTAWOWE:

SIŁA 31/41.
WYTRZYMAŁOŚĆ 3.
SZYBKOŚĆ 40/50.
PERCEPCJA 41.
PSYCHIKA 1.
KONSEKWENCJA 1.

KONTROLA CHAKRY D.
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: Kenjutsu [+10 Siła; +10 Szybkość]
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:

NINJUTSU E.
GENJUTSU E.
TAIJUTSU E.
BUKIJUTSU E.
KYUJUTSU E.
KENJUTSU E.
SHURIKENJUTSU E.
KUSARIJUTSU E.
KIJUTSU E.
IRYōJUTSU E.
FūINJUTSU E.
ELEMENTARNE
KATON E.
SUITON E.
FUUTON C.
DOTON D.
RAITON E.
KLANOWE B.
0 x
Shigeru

Re: Kodokunayama 孤独な山

Post autor: Shigeru »

W momencie gdy doszliśmy do siebie po pierwszym szoku, postanowiliśmy od razu działać. Sierżant wysłuchał mojego rozkazu i sprawdził stan poszczególnych członków naszego oddziału, zwłaszcza tych, którzy najbardziej ucierpieli w wyniku potężnego wstrząsu jaki powstał po wywołanej przez Uchiha eksplozji. Przyglądając się z jaką troską Hashikame ocenia stan swoich ludzi, musiałem przyznać, że trafił mi się w oddziale faktycznie właściwy człowiek. Jego zachowanie wiele mi o nim samym mówiło. Sam w tym czasie przyjrzałem się pozostałym osobom, ale zarówno u Nikusui jak i Muraiu oraz u samuraja nie dostrzegłem żadnych obrażeń. Ucieszyło mnie to, choć nie uzewnętrzniłem tego w żaden sposób, nieco tylko dłużej zatrzymując swoje spojrzenie na Nikusui. Również jej uwaga była słuszna, stąd kiwnięciem głowy potwierdziłem, że zgadzam się z tym uzasadnieniem.
- Istnieje duże prawdopodobieństwo, że się na nikogo nie natkniemy. Niemniej musimy sprawdzić te tereny. Nie możemy pozwolić, aby nasze armie były atakowane z zaskoczenia w trakcie wymarszu - zauważyłem, przypatrując się jak żołnierze z oddziału wyciągają różnych rozmiarów pigułki, które następnie zaczęli spożywać. Po tym nastąpiła dostrzegalna w ich stanie różnica. Równocześnie dowiedziałem się od samuraja, że nie jest on mistrzem miecza. Nie była to pocieszająca informacja, choć dobrze było o tym wiedzieć. - Dziękuje za szczerość, Nibui. Będę to miał na uwadze - krótko odparłem, wiedząc że w trakcie pojedynku i w tym względzie będzie trzeba zwracać uwagę. Chwilę później, wyruszyliśmy dalej, gdy oddział dostatecznie pozbierał się po tym incydencie.
W trakcie naszej podróży, Nibui zwrócił uwagę na czarne kłęby dymu, które mogły być skutkiem podpaleń. Z racji tego że zmierzaliśmy w tą samą stronę, będzie okazja się przekonać. Gdyby udało się powstrzymać pożar, oddziały naszych wojsk, mogłyby udanie kontynuować przemarsz korzystając z ukrycia w lesie. Niestety, po dotarciu na miejsce, sprawdziły się najgorsze przypuszczenia - setki płonących drzew miało nam uniemożliwić wykorzystania atutu lasu. - Psia mać.
- Jeśli przedrzemy się przez pożar, zaskoczymy przeciwnika. Nikusui pomożesz - zawołałem w stronę ukochanej, po czym szybko uformowałem kilka pieczęci, a z ust wystrzelił w stronę ognia, silny strumień wody pod wysokim ciśnieniem. Zamierzałem sobie przy pomocy tej techniki, wytoczyć przez ogień, bezpieczną ścieżkę. Niestety, próba ugaszenia całego pożaru, na całej lini, byłby zbyt kosztowny i czasochłonny. W ten jednak oto sposób, mogliśmy dla zjednoczonych sił Senju i Akimichich, dać znaczne wsparcie, gdyby się tylko plan powiódł. Ponadto, istniało duże prawdopodobieństwo, że przeciwnik nie będzie się spodziewał ataku z tej strony - tym bardziej może nie zdecyduje się użyć działa, aby strzelać w tą stronę.

ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 70
WYTRZYMAŁOŚĆ 70
SZYBKOŚĆ 110 | 120
PERCEPCJA 50 | 60
PSYCHIKA 40
KONSEKWENCJA 50
Nazwa
Suiton: Mizurappa
Pieczęci
Smok → Tygrys → Zając
Zasięg Max.
20 metrów
Koszt
E: 25% | D: 20% | C: 10% | B: 7% | A: 5% | S: 3% | S+: 3%
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Niezbyt skomplikowane jutsu, będące wodną wersją techniki Katon: Goukakyuu no Jutsu. Użytkownik wytwarza wewnątrz swojego ciała dużą ilość wody, a następnie wystrzeliwuje ją pod ogromnym ciśnieniem w kierunku przeciwnika. Technika sama w sobie jest dosyć łopatologiczna, za to skuteczna - może zadać dość dobre obrażenia, jeżeli przeciwnik nie jest daleko. Kolejnym plusem jest to, że wytwarzamy w ten sposób wodę, której możemy użyć do innych technik!
W przypadku gdyby istniało zagrożenie, że kolejny pocisk, miałby w nas uderzyć, używam poniższego Jutsu do ochrony oddziału - czyli tak jak post wcześniej.
Nazwa
Mokuton: Hōbi no Jutsu
Pieczęci
Brak
Zasięg
Dowolny
Koszt
E: 55% | D: 45% |C: 35% | B: 25% | A: 17% | S: 15% | S+: 5%
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Jutsu polega na błyskawicznym utworzeniu osłony w kształcie głowy smoka, która charakteryzuje się olbrzymią wytrzymałością. Defensywa tej technika jest na tyle silna, że jest w stanie zatrzymać Bijuudama z bliskiego dystansu bez żadnego uszczerbku na swojej strukturze.
0 x
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2046
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Kodokunayama 孤独な山

Post autor: Reika »

Reika trzymała się blisko Isoshiego, mając przy sobie Toshio, na którym chyba wystrzał z działa zrobił piorunujące wrażenie. Cóż, nie tylko na nim, ale kunoichi starała się ze wszystkich sił zamaskować swój strach. Jeśli oberwą takim pociskiem, to nic z nich nie zostanie. Spojrzała na kuzyna, który właśnie zadał pytanie, po czym zwróciła wzrok w stronę, gdzie akurat biegli, by ostatecznie ocenić odległość widzianej wcześniej kuli ognia. Zmarszczyła brwi.
- Wydaje mi się, że na skraju lasu, jakieś kilkaset metrów od nas. - Odpowiedziała Toshio. - Najwyraźniej oczyszczają teren przed sobą, żeby zmusić nas do wyjścia na otwartą przestrzeń i nie dopuścić do tego, żebyśmy mieli gdzie się skryć. Chcą otwartej walki...
Przerabiali to na naradzie i na miejscu Uchiha, Reika postąpiłaby tak samo. Zastanawiała się tylko, czy byliby w stanie ruszyć stok górski. Gdyby tam się przyczaili i spuścili na głowy Uchiha ogromną lawinę, to nie byłoby czego zbierać, a strzelać do nich też by wtedy nie mogli, bo sami by siebie pogrzebali. Miała jednak w pamięci słowa Hanjiego, który stanowczo zapowiedział, że kto się zbliży do Góry, to zostanie przez niego zabity, więc nawet nie proponowała takiej dywersji Isoshiemu, który zresztą wiedział o tym pomyśle, bo o nim też wspomniała. Ciekawe, czy były Lider Senju wykorzysta któryś z jej pomysłów, aby jakoś zaskoczyć wroga. Na razie jednak to Uchiha mieli przewagę, wystrzeliwując kolejny pocisk z działa, który uderzył niebezpiecznie blisko nich. Reika już chciała osłonić Toshio, gdy jeden z żołnierzy instynktownie postawił silną barierę, która ochroniła ich wszystkich przed falą uderzeniową. Dobry ruch, ale niestety zdradził ich położenie, czego nie omieszkał wytknąć wkurzony Isoshi. Kunoichi aż się skrzywiła, gdy ponownie usłyszała siarczyste przekleństwo z ust człowieka, którego tak szanowała. Przyspieszyła, jednocześnie pilnując, czy Toshio za nią nadąża, ale wyglądała na to, że chłopak dobrze sobie radzi. Była z niego dumna i podziwiała jego odwagę, że pomimo młodego wieku postanowił wziąć udział w tej masakrze. Oby tylko nie przypłacili jej życiem.
- Isoshi-sama. - Zwróciła się do dowódcy. - Czy masz może jakiś konkretny plan? Wątpię, czy na otwartej przestrzeni zaskoczymy ich w jakikolwiek sposób. Może tunele pod ziemią?
Mogliby się niepostrzeżenie przekopać pod ziemią i wyjść w najmniej spodziewanym miejscu prosto na zdumionego przeciwnika, no ale to była tylko propozycja. Póki co Reika koncentrowała się na nasłuchiwaniu kolejnego pocisku i w razie czego stworzy ścianę z Dotonu, aby osłonić siebie i osoby w jej najbliższym otoczeniu.
  Ukryty tekst
0 x
Jiro

Re: Kodokunayama 孤独な山

Post autor: Jiro »

Niebywałe, jak wiele może zrobić człowiek z charką, a może to działo w ogóle nie używało chakry? Chociaż nie, to by było praktycznie niemożliwe, biorąc pod uwagę, na jakim etapie rozwoju technicznego jest świat w którym żyją, świat shinobi, nie dałoby się wytworzyć tak potężnego działa, które całkowicie zmienia krajobraz już po jednym strzale. Najlepsze było to że to właśnie klan Uchiha miał go w posiadaniu, bo gdyby było inaczej, to cóż, byłoby naprawdę ciężko... Jiro jedynie obawiał się, iż mogą przegrać bitwę przez zniszczenie tejże maszyny zniszczenia, przez wrogów, lub co gorsza, przejęcie go, chociaż gdyby to drugie miało miejsce, to pewnie musieliby stracić nieco czasu, by nauczyć się z niego strzelać, jednak byłaby to wielka strata i zapewne zdecydowałoby to o przegranej w bitwie, dlatego właśnie, mimo iż posiadał małe doświadczenie w walce i podstawowe umiejętności, postara się nie dopuścić do tego, by przeciwnik zbliżył się do wieży, a jednocześnie ujść z życiem, chyba że dostanie jakieś inne rozkazy.
Był przy dowódcy oddziału podpalającego, czyli "Oddziału Hi", tego samego, który wcześniej rozdawał wybuchowe notki i oliwę, przyszedł po rozkazy, zaraz po wybuchu i rozglądał się, w poszukiwaniu wcześniej poznanych najemników. Gdy w końcu dostał rozkaz, nakazujący wrócić pod wieżę, postanowił go wykonać, to znaczy; spiął poślady i ruszył truchtem, przyśpieszając w razie potrzeby, po prostu tak, by nie dotrzeć pod wieżę, jako ostatni z oddziału. Gdy na wskazanym miejscu byli już wszyscy podpalacze, przywódca klanu znów rozkazał wystrzelić z działa, kolejny błysk, który oznaczał gromadzenie się mocy w kuli, lub po prostu ładowanie działa, wielki błysk, nie zdążył zasłonić oczu, tym razem ta mała chwila zdawała się wiecznością, która jednak wieczna nie była, bo za chwilę, mimo zasłoniętych uszu, został ogłuszony olbrzymim hukiem. Po tym wszystkim, gdy otworzył oczy, zobaczył wielki słup ognia, pnący się aż do nieba, który to, tylko powiększył pożar w całym tym lesie. - Uff, muszą mieć tam gorąco. - pomyślał westchnąwszy, nie zazdrościł Senju, ale też im nie współczuł, w końcu to wrogowie, a przynajmniej w tej bitwie i tej wojnie.
Oczywiście, gdy wszyscy zdążyli się otrząsnąć po tym niesamowitym spektaklu, wszystkie oddziały dostały oczywisty rozkaz, każący im uformować szyk obronny. Zrobiło się nieco tłoczno, jednak Jiro zauważył Yuushę, tak tego nowo poznanego najemnika, spróbował podejść jak najbliżej niego, jednak gdy całe to przegrupowanie się skończyło i wszyscy stali już na swoich miejscach, wyszło na to iż był około 5-10 metrów od niego w prawo, a na dodatek stał jedną linię za tą, co Otori. Niestety taki los, można powiedzieć że to ustawianie się, było jak loteria, na którą masz nieduży wpływ, bo nigdy nie wiesz czy na przykład ktoś nie popchnie cię do przodu i nie wylądujesz w pierwszej linii, a może zupełnie odwrotnie, jak w przypadku Jiro, nie było miejsca w szeregu przed nim. Miał jednak nadzieje iż Kyoushi także był niedaleko, może i dopiero poznał tych dwóch, ale bardziej mógł ufać komuś, kogo imię znał, niż randomowemu żołdakowi. Teraz jednak skupił się na granicach lasu, w końcu stamtąd mieli wyjść wrogowie, przygotował już kunaie w prawej ręce, a drugą włożył do torby, gdzie miał resztę broni.
SIŁA 7 I 17
WYTRZYMAŁOŚĆ 13 I 0
SZYBKOŚĆ 10 I 20
PERCEPCJA 14 I 0
PSYCHIKA 18 I 0
KONSEKWENCJA 8 I 0
0 x
Nibui

Re: Kodokunayama 孤独な山

Post autor: Nibui »

  • Dowództwo było całkiem dobrze poukładane, ale czy to wystarczy? Nibui zaczął się zastanawiać czy w obliczu tak potężnej siły ich mały oddział zwiadowczy będzie w stanie cokolwiek zdziałać. Pewnie, że zyskają element zaskoczenia i będą mogli wybić kilku przeciwników zanim Ci w ogóle się o tym zorientują, ale czy aby na pewno im się to uda? Wszystko wskazywało na to, że Uchiha albo się ich spodziewali, albo najzwyczajniej w świecie wiedzieli od której strony zaatakują. Ten strzał w las nie był przypadkowy. Podłożenie ognia zaraz przed nim również nie należało do szczęśliwego trafu, a było przemyślaną strategią. Albo Nibui z resztą będzie musiał przedzierać się przez płomienie, albo je ugasić. Niezależnie od tego, która wersja okaże się prawdziwa, to niewielki oddział straci element zaskoczenia i staną się celem, do którego można strzelać ze wszystkiego, co się ma. Otwarte pole, pełna widoczność, przewaga oddziałów stacjonujących, a nie poruszających się. Wszystko przemawiało za sukcesem czerwonookich, ale czas pokaże czy tak faktycznie się stanie.
    Samuraj zauważył jeszcze dwie rzeczy, które wydały mu się dość nietypowe. Pierwszą z nich był Major, który najwyraźniej zdał sobie sprawę, że nie zabrał ze sobą kogoś tak silnego, jak z początku podejrzewał. To akurat wina białowłosego nie była. Nie można przecież zakładać, że każdy samuraj jest od razu mistrzem miecza. Pewnie, że poświęcają mu całe swoje życie od najmłodszych lat, ale trzeba było mieć również na uwadze to, że nie korzystają oni z chakry. Samuraj jest zwykłym człowiekiem, który z każdym treningiem pokonuje swoje limity i stara się wspiąć wyżej. Takich jak on można spotkać wszędzie, ale filozofii, którą dzierży szukać należy już ze świecą. Drugą rzeczą, która zaskoczyła mężczyznę był dziwny prowiant, który przyjęli łucznicy. Z opłakanego stanu doprowadzili się do stanu używalności i co więcej zrobili to w kilka sekund. Samuraj nie wiedział co to za medykament, ale gdyby tylko takie coś funkcjonowało na Teiz, to z pewnością samurajowie staliby się jeszcze straszniejszymi wojownikami.
    A co konstruktywnego robił Kaizaki? Nic. Nie mógł zrobić niczego, co pozwoliłoby im się w spokoju przedrzeć przez las. Mimo wszystko chciał jakoś pomóc, więc złożył pieczęcie do najpotężniejszego jutsu suitonu, jakie miał w swoim arsenale i wypalił.. Dobra... Tak naprawdę to po prostu strzelił palcami prawej dłoni i splunął pod nogi, bo w ustach nazbierało mu się kurzu od kolejnego wystrzału. Gdyby mógł pluć uszami, to pozbył się go również z tamtej części ciała. Tak, drodzy państwo. To splunięcie było najpotężniejszym jutsu suitonu. Wracając jednak do poważnej rzeczywistości, samuraj zwyczajnie czekał na rozwój akcji. Nie mógł w tej chwili dużo zrobić, ale postanowił, że odwdzięczy się już na polu bitwy. Jego ostrze spłynie dzisiaj krwią.
ATRYBUTY PODSTAWOWE:

SIŁA 20
WYTRZYMAŁOŚĆ 29 | 32
SZYBKOŚĆ 36 | 41
PERCEPCJA 36 | 41
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1

KONTROLA CHAKRY E
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: 15% szybkość, 15% percepcja - Battodo, 10% wytrzymałość - szkoła Kame
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:

TAIJUTSU - D
BUKIJUTSU
KENJUTSU - D

JUTSU:

Kenjutsu:
Ranga D: Yōdō, Fūma Ninken
Taijutsu:
Ranga D: Aian Kurōī, Dainamikku Entorī, Dainamikku Akushyon
0 x
Murai

Re: Kodokunayama 孤独な山

Post autor: Murai »

Całe to przedsięwzięcie było bardzo ważne. Ich rolą było oczyszczenie lasu z potencjalnego przeciwnika, który mógłby próbować zajść ich od tyłu i tym samym postawić w sytuacji ekstremalnie niebezpiecznej. Jednak w tym momencie to oni byli postawieni przed takową. Z ogromną wieżą generującą wiązki światki energii i ogromne wybuchy. W każdym momencie to właśnie centralnie w nich mogła trafić kolejna seria, definitywnie kończąc ich misję. I ich życia. Raz był w takiej sytuacji, kiedy użył budynku jako prowizorycznego bunkra przed deszczem wybuchowych kul. Przebiły się, ale skończyło się tylko na uszkodzonych płucach i poparzeniach. Tutaj może skończyć się znacznie, znacznie gorzej. Przez chwilę Murai rozważał nawet możliwość dezercji, jednak z uwagi na dużą uwagę lidera grupy i ewentualne konsekwencje szybko ją odrzucił. Jeśli zostanie i oberwie wybuchem, umrze. Jeśli ucieknie i zostanie złapany, umrze. To chyba nazywają sytuacją bez wyjścia, jednak jeszcze z takową się nie spotkał. Było wyjście - podążanie z innymi i zaufanie im. Chyba nie miał większego wyboru w tym momencie, jak to zrobić. Użyć swojej wyuczonej zdolności do adaptacji także w tym zakresie.
Został jednym z nielicznych, którzy nie doznali jakiegoś uszczerbku na zdrowiu, nawet niewielkiego. Zwykli ludzie byli zdecydowanie nieprzygotowani na taką potęgę, Murai zresztą też nie przypuszczał, że broń Uchihów okaże się aż tak destrukcyjna. Ciekawiło go skąd właściwie ta broń pochodzi? Czy jej twórcą jest jakiś geniusz z klanu Uchiha? Może plany pochodzą z innego źródła? Z uwagi na zdecydowanie zbyt małą ilość informacji postanowił odsunąć przypuszczenia i skupić się na przebiegu zadania. Po kilku minutach cały oddział wyruszył ponownie, wcześniej indywidualnie otrzymując pytania od dowództwa. Widać było, że dla niego stan jego żołnierzy jest bardzo ważny. Logiczne, jeśli nie odstają od reszty, trzeba ich umotywować, pokazać ich wagę. Doszli w końcu do płonącego lasu. Ogień zaprószony został przez działo, przez co ten fragment drzewostanu cały płonął. Co dalej? Sam nie podejmował decyzji, czekał na dowódcę. Major postanowił przedrzeć się przez las celem zaskoczenia przeciwnika. Dobry pomysł, obłoki ciemnego dymu mogły maskować przybycie kolejnych oddziałów. Z najwyższą ostrożnością szedł za Shigeru i Panią Kapral, którzy tworzyli ścieżkę przez gaszenie wody. A więc obydwoje potrafią korzystać z tego żywiołu, na nieokreślonym poziomie. Informacja warta zapamiętania.
SIŁA 10 (1 poziom)
WYTRZYMAŁOŚĆ 65 (2 poziom)/NICI: D: 19,5|C: 32,5|B: 45,5|A: 58,5
SZYBKOŚĆ 170 (180) (5 poziom)/NICI: D: 72|C: 90|B: 108|A: 144
PERCEPCJA 78 (88) (3 poziom)
PSYCHIKA 1 (1 poziom)
KONSEKWENCJA 5 (1 poziom)
0 x
Senju Toshio

Re: Kodokunayama 孤独な山

Post autor: Senju Toshio »

Od chwili pierwszego wystrzału młodemu adeptowi ninja zrobiło się gorąco i to na poważnie. Czuł, co prawda ekscytację związaną z rozpoczęciem batalii, ale także ogarniający powoli strach. Niepewność świdrowała jego wnętrzności i powodowała, że z każdym kolejnym krokiem nie wiedział, jaki czeka go los. Mógł podążać za Isoshim i wchłaniać cząstki wiedzy, jakie uda mu się wyłapać. To wszystko na potrzeby dobrze zrozumianego przez organizm i umysł człowieka zdobywania doświadczenia. Był potencjalnie najlepiej rozwijającym się shinobi z całego oddziału, gdyż mógł zetknąć się ze wszystkim i przyswoić sobie cokolwiek zechciał. Weterani, których podzielił na młodszych i starszych, grupowali się koło niego i dodawali odwagi. Niewątpliwie bez nich nie zdołałby przebrnąć dotychczasowej drogi, kiedy sądził, że na pewno da radę i wykaże się brawurą.
Podwyższony stan adrenaliny pozwalał mu wyłapywać drobne szczegóły, które także zaprzątały niepotrzebnie głowę. Reika ciągle spoglądała na młodego Senju, za co był wdzięczny. Nie mógł w tym wypadku oskarżać jej o zbytnia opiekuńczość. W końcu z pośród wszystkich towarzyszy była mu najbliższa i mógł się do niej zwrócić ze wszystkim. Przyjął słowa niebieskowłosej, jako ważną podpowiedź. W końcu znajomość terenu była tutaj bardzo ważna. Możliwości przewidywania ruchu przeciwnika także. Sukcesem ich natarcia musi być niezłomna postawa w niemal idealnie dobranym pod przeciwnika planie.
- Czy to nie znaczy prawie to samo, że i tak znajdziemy się w bezpośredniej walce z przeciwnikiem? - chciał się upewnić, bowiem w końcu byli w sytuacji bez wyjścia. Muszą postawić życie na szali, żeby zniszczyć to piekielne urządzenie. Chłopcu oczywiście do głowy przyszły bardziej bohaterskie określenia, którymi można nazwać to działo. Wyobraźnia jednak skierowała się ki innemu celowi. Ochronieni przez ścianę ziemi musieli zmobilizować się szybciej niż zazwyczaj. Toshio słysząc słowa dowódcy miał na uwadze nabyte techniki i bez zbędnej zwłoki zamierzał być w gotowości. Co do samego faktu i ataku na nich, jedynym rozwiązaniem dla młodzika było zasklepiania luk, które mogłyby gdziekolwiek powstawać. Rozglądanie się i pomaganie za pomocą swoich więzów krwi tym, którzy przypadkiem sobie nie poradzili.
Chakra: 100% - 18% (techniki)

Pomoc. Miał ku temu jeden czy dwa pomysły. Choćby taki, aby stworzyć z Mokutonu coś w rodzaju klatki. Porywiste wstrząsy nie pozwolą nikogo takiego zdmuchnąć, kiedy z tyłu będzie chronić niewielka przeplatanka z drewna. Zaś z przodu to samo w niewielkim stopniu. Takie rozwiązanie splecionych ze sobą pędów drewna zminimalizuje wymagania stawiane najprostszemu z manipulacji Mokuton: reberu Di. Na początku natomiast złożył pieczęci do podstawowej techniki podmiany, także z dziedziny Senju, Mokuton: Kawarimi no Jutsu (D).

ATRYBUTY PODSTAWOWE:
Siła 10
Wytrzymałość 10
Szybkość 25
Percepcja 31
Psychika 5
Konsekwencja 5

KONTROLA CHAKRY D
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: Percepcja: 31 | 51

POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
BUKIJUTSU
Shurikenjutsu D
ELEMENTARNE
Suiton C
Doton D
KLANOWE D
0 x
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2683
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Kodokunayama 孤独な山

Post autor: Kyoushi »

  • Jeśli to przeżyję, będę miał co opowiadać.. Niech Takashi żałuje, że go tutaj nie ma. W zasadzie.. Kto mógłby się przeciwstawić tak potężnej broni? To w ogóle możliwe? Zastanawiał się białowłosy, spoglądając nad swoją głowę i obserwując jak pocisk, przypominający mniej więcej meteor, pędzi z zastraszającą szybkością w wycelowany obszar lasu. Otóż, kula ognia, która gnała jak szalona z wielkim, niewyobrażalnym wręcz impetem, trafiając w cel, rozdmuchiwała go wręcz na drobiny piaskowe. Z pięknego i bujnego lasu, pozostawała jałowa pustynia. Uchiha mieli rozmach, skurwysyny. Kyu to wiedział. Czuł też, że stanął po dobrej stronie. To znaczy, tej potężnej stronie, która ma asa w rękawie. Jednak, czy będzie tak dalej? Czy nadal będzie tak myślał? Okaże się później. Póki co wykonywał rozkazy i wszystkie polecenia. Wiedział, że tylko tak, może zaskarbić sobie trochę zaufania u szkarłatnookich. Przywódca, uśmiechnięty i zadowolony z tego, że jego machina do siania terroru działa, ruszył, a za nim dowódcy wraz z legionami. Wyglądało to zaiste epicko, jednak białowłosemu nie spieszyło się tak do walki jak tutejszemu rodowi, z którym poniekąd nawiązał współpracę. Gra była prosta. Przeczekać przeciwnika, wyczekać moment, w którym ten zaatakuje i postanowi rzucić wszystko na jedną kartę. Niezwykle przebiegle i mądrze ze strony Hisato. Jednak co na to Senju z sojusznikami? To trudno ocenić. Czy się przerażą? Kolejna zagadka, która póki co nie zostanie rozwiązana.. Tak łatwo. Oddział, w którym miał swoje miejsce Kyu został odwołany, by wrócić do lorda dowódcy. W pośpiechu, białowłosy ruszył w kierunku rozkazów, w końcu nie chciał skończyć jako popiół. Wiedział, a nawet słyszał od Hisato, że maszyna ma kolejny raz wystrzelić, a pewnie teraz, ataki będą co raz bliższe, ze względu na to, że przeciwnik też nie zasypuje gruszek w popiele, a przemieszcza się ze swoją szybkością, kombinując jak utrzeć nosa właścicielom Sharingana. Powrót był szybki i bardzo zorganizowany. Hisato tylko kiwnął głową, na znak, że kolejny pocisk powinien ruszyć i.. Poleciał. Młodzieniec obserwował to, jakby oglądał spadającą gwiazdę, która przeleciała tuż nad jego śnieżnobiałą czupryną. Łapiąc się za głowę, nie mógł uwierzyć, że jest światkiem takiej masakry. Białowłosy nie wiedział co może się stać, jednak był gotowy. Przynajmniej tak mu się wydawało. Gdzieś pewnie przy końcu, rzucił już dłoń na swoją katanę i rozglądał się skupiony. Był w armii, jednak kto go tam wie, co przeciwnik może kombinować. Może atak z podziemi? Dlaczego by nie.. Wszystkiego trzeba się spodziewać. Nawet takich niekonwencjonalnych zagrań. Być gotowym na wszystko, to przebiegłe, jednak istotne na tym poziomie bitwy. W razie zagrożenia, dobywa miecza, koncentrując się na utrzymaniu dystansu. Jednak, chyba jeszcze nie na to czas, prawda?
  Ukryty tekst
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Masaru

Re: Kodokunayama 孤独な山

Post autor: Masaru »

Przepraszam za mała obsówę, internet w górach się stracił. Już się nie powtórzy.
Masaru zastanawiał się jaki plan mieli dowódcy. Jego rozważania przerwał krzyk żołnierzy z głównego oddziału. Coś sobie pokazywali, chłopak nie wiedział co dokładnie bo byl zajęty oglądaniem jakże ważnej części jego garderoby zwanej butem. Nie wiedział dokładnie co powinien robić dlatego bacznie pilnował swoich najbliższych towarzyszy broni. Gdzie oni się ruszali on szedł za nimi. Lepiej wyjść na troszkę nie rozgarnięty młodzika niż być martwym bohaterem. Gdy nastąpiło poruszenie się wojsk, młody Ayatsuri postanowił porzucić swój plan zdjęcia lalki z pleców. Ruszył tam gdzie powinien, trzymając ręce blisko swojej torby. W głowie miał nadzieję że przeżyje wojnę i wrócić do domu, bogatszy o kilkaset ryo i spore doświadczenie wojenne. No to na pora uciąć kilka głów pomyślał.

ZDOLNOŚCI
KEKKEI GENKAI: Ayatsuri
NATURA CHAKRY: FUUTON
STYLE WALKI: Kugutsu no Jutsu:
PAKT: -------------
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 30
    WYTRZYMAŁOŚĆ 1
    SZYBKOŚĆ 17|27
    PERCEPCJA 33|43
    PSYCHIKA 1
    KONSEKWENCJA 1
KONTROLA CHAKRY E
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI:
Kugutsu no Jutsu: +10 szybkość +10 percepcja
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • NINJUTSU
    GENJUTSU
    TAIJUTSU
    BUKIJUTSU
    • KYUJUTSU
      KENJUTSU
      SHURIKENJUTSU D
      KUSARIJUTSU
      KIJUTSU
    IRYōJUTSU
    FūINJUTSU
    ELEMENTARNE
    • KATON
      SUITON
      FUUTON D
      DOTON
      RAITON
    KLANOWE
Ayatsuri C
JUTSU:
KLANOWE:
-[D]Kugutsu no Jutsu
-[D]Chakura no Ito
-[D]Kugutsu Kawarimi no Jutsu
-[D]Sōshūjin
SHURIKENJUTSU:
-[D]Kage Shuriken no Jutsu
FUUTON:
-[D] Fūton: Enshō No Kaze
Ninjutsu:
-[E]Bunshin no Jutsu
-[E]Henge no Jutsu
-[E]Kai
-[E]Kawarimi no Jutsu
-[E]Kinobori no Waza
-[E]Suimen Hokō no Waza
-[E]Nawanuke no Jutsu
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): 2 duże shurikeny na plecach , torba u pasa, lalka z drewna(wygląd http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=43&t=2435&#41; która ogonem trzyma się jak damska torebka (tylko że jest na plecach na shurikenach)
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE): 10 kunai, 5 shurikenów, 1 porcja Makibishi, i 2 Fūma Shurikeny w torbie,10 kunai w magazynku w lalce
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Sakai”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości