Domostwo Shigeru
Domostwo Shigeru
***
Wytarłem spocone czoło, kończąc obchodzenie posesji, której tereny zostały mi przydzielone przez władze osady. Posiadłość, mimo że nie duża, to dawała wystarczająco miejsca do samodzielnego prowadzenia się. Domostwo było solidne, stworzone z własnoręcznie utworzonych bali drewna, które łącząc się ze sobą, stworzyły najpierw szkielet, a potem cały budynek. Po przejrzeniu wszystkich pomieszczeń i dokonanej ocenie przeszedłem do czynności, której nie mogłem dłużej odkładać, ponieważ zdawałem sobie sprawę z oczekiwań drugiej strony. Z tego wiec względu, przyszykowawszy sobie prowizoryczne miejsce, złapałem za kartkę, pióro oraz atrament i zacząłem kreślić pierwsze wyrazy...
0 x
Re: Domostwo Shigeru
Czas jaki mi pozostał wykorzystywałem skrzętnie na trening, aby jeszcze bardziej wzmocnić swój umysł i ciało. Wojna, która się zbliżała stawiała przed nami ogromne wyzwanie i jeżeli chcieliśmy mu sprostać, nie mogliśmy marnować tego co nam pozostało. Musieliśmy być silniejsi, aby być w stanie ochronić siebie i najbliższych. Stąd też gdy się obudziłem, odświeżyłem, to udałem się do kuchni gdzie przyrządziłem sobie skromne, acz pożywne śniadanie. Nie zamierzałem się zbtnio przejadać przed samym treningiem, bo wiadomym powszechnie było, że ociężałość nie wpływa dobrze na efektywność ćwiczeń. Stąd też gdy się posiliłem, posprzątałem, a następnie opuściłem domostwo, udając się na zewnątrz posesji, gdzie w zaciszu niedużego ogrodu, miałem odbyć trening.
Wiosenny zefirek jaki powiał wprawiał organizm w przyjemne orzeźwienie. Temperatury nie były jeszcze na tyle wysokie, aby kłopotać się przepoconym od temperatury ubraniem, choć w trakcie treningów siłowych niewątpliwie do tego dochodziło, nawet w taką pogodę. Tym jednak razem, zamierzałem skupić się na rozwoju częsci bardziej duchowej, własnej kontroli nad chakrą, bo wciąż odnosiłem przeczucie, że wciąż nie osiągnąłem poziomu na jaki mnie stać. Stąd też kolejny już raz podchodziłem do tego ćwiczenia, chcąc pozbyć się odczucia jakobym nie uczynił wszystkiego co można, aby sprostać nadchodzącym wyzwaniom.
Odnalazłem w gąszczu ogrodu drzewo, w cieniu którego zwykle odbywałem tego rodzaje treningi, i nie bacząc na podłoże, usiadłem pod nim, przyjmując pozycję podkarpacką. Dłonie wysunęły się na boki, a opuszki palców serdecznych zetknęły się z kciukiem, tworząc u obu dłoni z palców nieduże pętelki. Z tej pozycji zazwyczaj rozpoczynąłem medytację i odkryłem, że wraz z upływem czasu, co raz mniej zajmuje mi czasu odpowiednie skupienie, które pozwala wyczuć własny układ chakry i związane z tym spowinowacenia. W ten oto sposób, stawałem się co raz bardziej świadomy swoich własnych możliwości.
Kontrola Chakry A - 12h
Start: 18:40, 27.06.2016
Koniec: 06:40, 28.06.2016
Odnalazłem w gąszczu ogrodu drzewo, w cieniu którego zwykle odbywałem tego rodzaje treningi, i nie bacząc na podłoże, usiadłem pod nim, przyjmując pozycję podkarpacką. Dłonie wysunęły się na boki, a opuszki palców serdecznych zetknęły się z kciukiem, tworząc u obu dłoni z palców nieduże pętelki. Z tej pozycji zazwyczaj rozpoczynąłem medytację i odkryłem, że wraz z upływem czasu, co raz mniej zajmuje mi czasu odpowiednie skupienie, które pozwala wyczuć własny układ chakry i związane z tym spowinowacenia. W ten oto sposób, stawałem się co raz bardziej świadomy swoich własnych możliwości.
Kontrola Chakry A - 12h
Start: 18:40, 27.06.2016
Koniec: 06:40, 28.06.2016
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Domostwo Shigeru
Nie zrobiła sobie nawet chwili przerwy. Pobudzona w niej determinacja dawała jej jakieś wewnętrzne siły i nie pozwoliła odczuwać zmęczenia. Nieważne, że jej lekko zaróżowiona od wysiłku twarz mówiła sama za siebie. Mknęła przed siebie i nawet niezbyt zwracała uwagę na to, czy kogoś mija czy nie dzieje się coś niepokojącego. Pomijając fakt, że przemierzała przez Sogen, co już samo w sobie mogło wzbudzić jakieś podejrzenia. Nie przechodziła jednak zbyt blisko osady Uchiha, dlatego się nie obawiała. Zresztą, to nie jej było w głowie. Chciała po prostu jak najszybciej dostać się do Shinrin, do osadu Senju i odnaleźć adres, który był zapisany na karteczce, teraz już mocno wymiętolonej.
Nic dziwnego, że droga minęła jej wyjątkowo szybko. Z takim natłokiem myśli czas był nieważny. Jednak widząc zarys osady, odczuła jakąś ulgę. Nawet się zatrzymała, łapiąc płytki oddech i czując jak pieką ją policzki, a nadwyrężone szybkim i niespokojnym krokiem plecy, dalej dokuczają. Pokręciła głową i wznowiła krok, który był już nieco wolniejszy, aczkolwiek dalej zdecydowany. I tak dotarła do wejścia osady, gdzie oczywiście musiała się wylegitymować. Poprosiła również o wskazówki dojścia do miejsca, które zapisane zostało na karteczce. Mimo, iż spędziła tu parę dni, to nie mogła znać każdego kąta na pamięć, więc małe podpowiedzi były mile widziane. Na szczęście takowe otrzymała i już nie tracąc czasu, ruszyła we wskazanym kierunku. Uważnie rozglądała się dookoła, nie dając swojemu organizmowi czasu na odpoczynek.
Znalazła. Stanęła pod drewnianym, tradycyjnym domem. Niezbyt duży, ale podobnej wielkości był dom jej mamy, w którym mieszkała. W przypływie chwili mogłaby po prostu wejść do środka, ale nie wiedziała czy jest tutaj sam i czy w ogóle jest. A co, jeśli to dom jego rodziny? Nie znała dokładnego adresu, ale nie trudno było zaadresować do niego list, był jedną z ważniejszych postaci w osadzie, w końcu syn lidera. Z nią już było nieco ciężej, ale dzięki jej wcześniejszej przesyłce, Shigeru mógł się z nią skontaktować. Co prawda nie tak, jakby chciała, ale jeszcze trochę i wybije mu podobne pomysły z głowy.
Podniosła dłoń i zapukała do drzwi zdecydowanie. W głowie kłębiło jej się mnóstwo myśli, nie wiedziała czy się na niego złościć, że pomyślał o tym, by się tu nie pojawiała, czy po prostu dać do zrozumienia bez niepotrzebnych uniesień, że nie zostawiłaby go w takiej sytuacji. To było dla niej dość ciężkie, bo pierwszy raz znajdowała się w takiej relacji i może nie do końca racjonalnie podchodziła do sprawy. Może jej reakcje były przesadzone, ale już zdążyła się zaangażować. Było to dziwne uczucie dla białowłosej, ale pragnęła go zobaczyć. Tu nie chodziło tylko o cielesną bliskość. To było dla niej coś znacznie więcej, chociaż zawsze te sprawy wydawały jej się irracjonalne. Jeszcze parę miesięcy temu wyśmiałaby kogoś, kto by jej powiedział, że w takich emocjach będzie przerabiać taką odległość i to tylko przez wzgląd na mężczyznę. Miała tylko nadzieje, że nie skończy tak, jak swoja matka. Chociaż ona nie dałaby się tak zwodzić, więc nie powieliłaby jej losu, nawet jeśli trochę bała się, że młody Senju mógłby złamać jej serce.
Dopiero teraz, gdy przystanęła w miejscu i zapukała do drzwi, poczuła, jak gorąco jej się zrobiło. Rozchyliła płaszcz, wpuszczając i otarła dłonią czoło, a następnie policzki. Pozostało jej wyczekiwać, aż ktokolwiek otworzy.
Nic dziwnego, że droga minęła jej wyjątkowo szybko. Z takim natłokiem myśli czas był nieważny. Jednak widząc zarys osady, odczuła jakąś ulgę. Nawet się zatrzymała, łapiąc płytki oddech i czując jak pieką ją policzki, a nadwyrężone szybkim i niespokojnym krokiem plecy, dalej dokuczają. Pokręciła głową i wznowiła krok, który był już nieco wolniejszy, aczkolwiek dalej zdecydowany. I tak dotarła do wejścia osady, gdzie oczywiście musiała się wylegitymować. Poprosiła również o wskazówki dojścia do miejsca, które zapisane zostało na karteczce. Mimo, iż spędziła tu parę dni, to nie mogła znać każdego kąta na pamięć, więc małe podpowiedzi były mile widziane. Na szczęście takowe otrzymała i już nie tracąc czasu, ruszyła we wskazanym kierunku. Uważnie rozglądała się dookoła, nie dając swojemu organizmowi czasu na odpoczynek.
Znalazła. Stanęła pod drewnianym, tradycyjnym domem. Niezbyt duży, ale podobnej wielkości był dom jej mamy, w którym mieszkała. W przypływie chwili mogłaby po prostu wejść do środka, ale nie wiedziała czy jest tutaj sam i czy w ogóle jest. A co, jeśli to dom jego rodziny? Nie znała dokładnego adresu, ale nie trudno było zaadresować do niego list, był jedną z ważniejszych postaci w osadzie, w końcu syn lidera. Z nią już było nieco ciężej, ale dzięki jej wcześniejszej przesyłce, Shigeru mógł się z nią skontaktować. Co prawda nie tak, jakby chciała, ale jeszcze trochę i wybije mu podobne pomysły z głowy.
Podniosła dłoń i zapukała do drzwi zdecydowanie. W głowie kłębiło jej się mnóstwo myśli, nie wiedziała czy się na niego złościć, że pomyślał o tym, by się tu nie pojawiała, czy po prostu dać do zrozumienia bez niepotrzebnych uniesień, że nie zostawiłaby go w takiej sytuacji. To było dla niej dość ciężkie, bo pierwszy raz znajdowała się w takiej relacji i może nie do końca racjonalnie podchodziła do sprawy. Może jej reakcje były przesadzone, ale już zdążyła się zaangażować. Było to dziwne uczucie dla białowłosej, ale pragnęła go zobaczyć. Tu nie chodziło tylko o cielesną bliskość. To było dla niej coś znacznie więcej, chociaż zawsze te sprawy wydawały jej się irracjonalne. Jeszcze parę miesięcy temu wyśmiałaby kogoś, kto by jej powiedział, że w takich emocjach będzie przerabiać taką odległość i to tylko przez wzgląd na mężczyznę. Miała tylko nadzieje, że nie skończy tak, jak swoja matka. Chociaż ona nie dałaby się tak zwodzić, więc nie powieliłaby jej losu, nawet jeśli trochę bała się, że młody Senju mógłby złamać jej serce.
Dopiero teraz, gdy przystanęła w miejscu i zapukała do drzwi, poczuła, jak gorąco jej się zrobiło. Rozchyliła płaszcz, wpuszczając i otarła dłonią czoło, a następnie policzki. Pozostało jej wyczekiwać, aż ktokolwiek otworzy.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Re: Domostwo Shigeru
Trening przebiegał spokojnie. Poświęcony czas skrzętnie wykorzystałem, aby pogłębić wiedzę o własnych możliwościach. To, mimo że zajmowało dużo czasu, przynosiło pierwsze efekty. Co raz łatwiej przychodziło mi skupienie, dużo prościej było mi wyczuć własną chakrę, a nawet odnaleźć jej głębsze pokłady. Co więcej - prowadzona medytacja nauczyła mnie efektywniej wykonywać Jutsu co przekładało się na mniejsze zmęczenie, a tym samym na możliwość dłuższego prowadzenia walk. Cały czas jaki poświęcałem na trening, nie szedł jedynie na rozwój duchowy. Ważny w tym przypadku był również rozwój własnego ciała. Co w końcu też po całym treningu, jeżeli nie jesteś w stanie sprostać fizycznie wyzwaniom jakie stawia przed Tobą pole bitwy?
Lekko zziajany właśnie podnosiłem się z mchu, który służył mi za wygodną kanapę w cieniu rozłożystego drzewo, dając zmęczonemu ciału odpoczynek. Szybkie spojrzenie na tarcze słońca upewniło mnie, że najwyższa pora przygotować posiłek, a może potem odwiedzić rodzicielkę z którą nie było do tej pory czasu po wykonaniu misji się spotkać i porozmawiać. Gdy pokonałem pierwsze kilka metrów zbliżając się do krawędzi, a raczej rogu domostwa, doszły mnie odgłosy pukania. Na chwilę się nawet wstrzymałem przed postawieniem kolejnego kroku, nie chcąc zagłuszyć dźwięku w celu przekonania się, czy aby zmysły nie płatają mi figli, ale okazało się, że nie. Ciężko było pomylić dźwięk uderzanego ciała o drzwi.
Gdy żwawo wyszedłem zza skraju domu, chcąc szybko zaspokoić swoją ciekawość tego, kogo mogły do mnie wiatry przynieść, zaraz po wyjściu aż z wrażenia przystanąłem. Wystarczyło jedno spojrzenie, aby rozpoznać dobrze znany, niezwykły kolor włosów oraz smukłą kobiecą sylwetkę. Chwilowy paraliż szybko jednak przezwyciężyłem, szybko z tyłu podchodząc do kobiety za którą zdążyłem się mocno stęsknić i równie mocno zadurzyć.
- Nikusui! - zawołałem kilka kroków za nią, nie chcąc jej niepotrzebnie wystraszyć, ale równocześnie nie mogąc ukryć radości na jej widok - Co tu robisz? Nie spodziewałem się Ciebie! - szybko dodałem, w tej chwili pokonując ostatnią dzielącą nas odległość i chwytając dziewczynę mocno w pasie, chcąc w ten sposób zaspokoić gwałtownie narosłą potrzebę bliskości - Pisałem, że jest tu niebezpiecznie - ostrożnie, choć pojednawczo mruknąłem, bo mimo iż nierozsądnym było narażania swojego życia dla przybycia tutaj, to łatwo przychodziło zignorowanie tego, w końcu mogąc zaspokoić tęsknotę.
Nie mogłem jednak tak w nieskończoność jej przetrzymywać, stąd po chwili ją wypuściłem, uprzednio szybko składając na jej drobnych usteczkach czuły pocałunek - Wskakuj do środka, drzwi są otwarte. Musisz być zmęczona podróżą - mruknąłem, dłonią pociągając za klamkę i w ten sposób otwierając przed Nikusui wejście do mojego nowego lokum. Ciekaw byłem tego co powie, bardziej niż opinią na temat domostwa, spodziewając się jej opinii na temat ostatnich wydarzeń.
Lekko zziajany właśnie podnosiłem się z mchu, który służył mi za wygodną kanapę w cieniu rozłożystego drzewo, dając zmęczonemu ciału odpoczynek. Szybkie spojrzenie na tarcze słońca upewniło mnie, że najwyższa pora przygotować posiłek, a może potem odwiedzić rodzicielkę z którą nie było do tej pory czasu po wykonaniu misji się spotkać i porozmawiać. Gdy pokonałem pierwsze kilka metrów zbliżając się do krawędzi, a raczej rogu domostwa, doszły mnie odgłosy pukania. Na chwilę się nawet wstrzymałem przed postawieniem kolejnego kroku, nie chcąc zagłuszyć dźwięku w celu przekonania się, czy aby zmysły nie płatają mi figli, ale okazało się, że nie. Ciężko było pomylić dźwięk uderzanego ciała o drzwi.
Gdy żwawo wyszedłem zza skraju domu, chcąc szybko zaspokoić swoją ciekawość tego, kogo mogły do mnie wiatry przynieść, zaraz po wyjściu aż z wrażenia przystanąłem. Wystarczyło jedno spojrzenie, aby rozpoznać dobrze znany, niezwykły kolor włosów oraz smukłą kobiecą sylwetkę. Chwilowy paraliż szybko jednak przezwyciężyłem, szybko z tyłu podchodząc do kobiety za którą zdążyłem się mocno stęsknić i równie mocno zadurzyć.
- Nikusui! - zawołałem kilka kroków za nią, nie chcąc jej niepotrzebnie wystraszyć, ale równocześnie nie mogąc ukryć radości na jej widok - Co tu robisz? Nie spodziewałem się Ciebie! - szybko dodałem, w tej chwili pokonując ostatnią dzielącą nas odległość i chwytając dziewczynę mocno w pasie, chcąc w ten sposób zaspokoić gwałtownie narosłą potrzebę bliskości - Pisałem, że jest tu niebezpiecznie - ostrożnie, choć pojednawczo mruknąłem, bo mimo iż nierozsądnym było narażania swojego życia dla przybycia tutaj, to łatwo przychodziło zignorowanie tego, w końcu mogąc zaspokoić tęsknotę.
Nie mogłem jednak tak w nieskończoność jej przetrzymywać, stąd po chwili ją wypuściłem, uprzednio szybko składając na jej drobnych usteczkach czuły pocałunek - Wskakuj do środka, drzwi są otwarte. Musisz być zmęczona podróżą - mruknąłem, dłonią pociągając za klamkę i w ten sposób otwierając przed Nikusui wejście do mojego nowego lokum. Ciekaw byłem tego co powie, bardziej niż opinią na temat domostwa, spodziewając się jej opinii na temat ostatnich wydarzeń.
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Domostwo Shigeru
Chyba pierwszy raz w życiu w jakiś sposób odczuwała stres, chociaż sama nie wiedziała jak to nazwać i dość dziwnie się z tym czuła. Wydawało jej się, że odkąd zapukała czas nagle zwolnił i niemiłosiernie się dłużył, a do jej uszu nie dochodziły żadne dźwięki z środka domu, które świadczyłyby o tym, że jednak ktoś tam jest i zaraz otworzy jej drzwi. Już zbierała się do tego, by unieść dłoń i ponownie zakomunikować swoją obecność, kiedy usłyszała swoje imię, wybrzmiewające w tak dobrze znanym głosie, choć dawno nie słyszanym. Odwróciła się bez wahania w stronę, z której słyszała wołanie i ujrzała tego, na którego tu czekała. Dla którego w ogóle się tutaj pojawiła.
Uśmiechnęła się z ulgą, uświadomiona, że jej poszukiwania dobiegły końca i nie będzie musiała chociaż i szukać go po osadzie, czy też czekać tutaj na niego. Już parę sekund później poczuła męskie uścisk, dzięki któremu pokonali dzielącą ich odległość, by ich ciała na trochę się ze sobą zetknęły. Shigeru nie ukrywał, że jednak się jej nie spodziewał. Zwłaszcza po liście, jaki jej wysłał. Nie wyglądało na to, żeby się złościł z tego powodu, więc byli już na dobrej drodze. A krótki, acz czuły pocałunek wynagrodził jej poddenerwowanie, które towarzyszyło od przeczytania listu, aż do spotkania z brunetem.
Zgodnie z jego wolą, weszła do środka, kiedy tylko Shigeru otworzył drzwi. Zdjęła buty zaraz przy drzwiach i zsunęła z siebie biały płaszcz, który zamierzała powiesić gdzieś, gdzie byłoby jakiekolwiek miejsce. Jak nie, to będzie musiała w tym temacie skorzystać z pomocy bruneta, który tak zawrócił jej w głowie.
- Wiem, że pisałeś, dlatego tu jestem. - odpowiedziała, krocząc powoli, jakby instynktownie, w stronę salonu. Z początku nie zwracała zbyt dużej uwagi na to, gdzie jest i jak to miejsce wygląda, bo była zaaferowana jeszcze ostatnimi wydarzeniami, który nie zdążyły ostygnąć. - Chyba nie myślałeś, że tak cię zostawię, co? - zapytała, stojąc na drewnianej podłodze zapewne w jednym, z największych pomieszczeń tego domostwa i spoglądając na Shigeru wyczekująco. Nie mówiła tego z jakimś wyrzutem, mogła w pewien sposób zrozumieć troskę, ale myślała, że zna ją na tyle, iż wie, że ona nie ucieka przed niebezpieczeństwem. A już na pewno nie w sytuacji, kiedy coś może grozić komuś, na kim naprawdę jej zależy.
- Obiecałam, że wrócę. Rozmawiałam z Ukyo, nie miał nic przeciwko, wydawało się, że jest nawet zainteresowany takim przebiegiem wydarzeń, więc byłam zaskoczona, że nie wyraził oficjalnej chęci wsparcia czy współpracy. Może jeszcze nie wie, co się szykuje... Zresztą, to nie ma znaczenia, bo i tak bym do ciebie przyszła i tak. - dopowiedziała, wyrażając swoje zaskoczenie tym, iż Kaminari nie poparli strony Senju. Przynajmniej jeszcze nie. Po rozmowie z liderem naprawdę spodziewała się innych działań, ale możliwe, że się przeliczyła.
Zmęczenie jeszcze nie przejęło nad nią kontroli, bo była zbyt pobudzona informacjami i podróżą, żeby tak paść. Zamiast tego w jednej chwili przylgnęła do ciała Shigeru, wtulając policzek w jego klatkę piersiową i powoli uspakajając swój oddech. Potrzebowała poczuć, że jest. Nie widzieli się przecież dobrych kilka miesięcy.
Uśmiechnęła się z ulgą, uświadomiona, że jej poszukiwania dobiegły końca i nie będzie musiała chociaż i szukać go po osadzie, czy też czekać tutaj na niego. Już parę sekund później poczuła męskie uścisk, dzięki któremu pokonali dzielącą ich odległość, by ich ciała na trochę się ze sobą zetknęły. Shigeru nie ukrywał, że jednak się jej nie spodziewał. Zwłaszcza po liście, jaki jej wysłał. Nie wyglądało na to, żeby się złościł z tego powodu, więc byli już na dobrej drodze. A krótki, acz czuły pocałunek wynagrodził jej poddenerwowanie, które towarzyszyło od przeczytania listu, aż do spotkania z brunetem.
Zgodnie z jego wolą, weszła do środka, kiedy tylko Shigeru otworzył drzwi. Zdjęła buty zaraz przy drzwiach i zsunęła z siebie biały płaszcz, który zamierzała powiesić gdzieś, gdzie byłoby jakiekolwiek miejsce. Jak nie, to będzie musiała w tym temacie skorzystać z pomocy bruneta, który tak zawrócił jej w głowie.
- Wiem, że pisałeś, dlatego tu jestem. - odpowiedziała, krocząc powoli, jakby instynktownie, w stronę salonu. Z początku nie zwracała zbyt dużej uwagi na to, gdzie jest i jak to miejsce wygląda, bo była zaaferowana jeszcze ostatnimi wydarzeniami, który nie zdążyły ostygnąć. - Chyba nie myślałeś, że tak cię zostawię, co? - zapytała, stojąc na drewnianej podłodze zapewne w jednym, z największych pomieszczeń tego domostwa i spoglądając na Shigeru wyczekująco. Nie mówiła tego z jakimś wyrzutem, mogła w pewien sposób zrozumieć troskę, ale myślała, że zna ją na tyle, iż wie, że ona nie ucieka przed niebezpieczeństwem. A już na pewno nie w sytuacji, kiedy coś może grozić komuś, na kim naprawdę jej zależy.
- Obiecałam, że wrócę. Rozmawiałam z Ukyo, nie miał nic przeciwko, wydawało się, że jest nawet zainteresowany takim przebiegiem wydarzeń, więc byłam zaskoczona, że nie wyraził oficjalnej chęci wsparcia czy współpracy. Może jeszcze nie wie, co się szykuje... Zresztą, to nie ma znaczenia, bo i tak bym do ciebie przyszła i tak. - dopowiedziała, wyrażając swoje zaskoczenie tym, iż Kaminari nie poparli strony Senju. Przynajmniej jeszcze nie. Po rozmowie z liderem naprawdę spodziewała się innych działań, ale możliwe, że się przeliczyła.
Zmęczenie jeszcze nie przejęło nad nią kontroli, bo była zbyt pobudzona informacjami i podróżą, żeby tak paść. Zamiast tego w jednej chwili przylgnęła do ciała Shigeru, wtulając policzek w jego klatkę piersiową i powoli uspakajając swój oddech. Potrzebowała poczuć, że jest. Nie widzieli się przecież dobrych kilka miesięcy.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Re: Domostwo Shigeru
Nikusui błyskawicznie zareagowała, gdy usłyszała swoje imię padajace z moich ust. Uśmiech, który dostrzegłem na jej buzi, dodał mi pewnej otuchy, bo oznaczało to, że w dalszym ciągu między nami wszystko jest w porządku. A jakby nie patrzeć, długie miesiące wzajemnej rozłąki, mogły różnie wpłynąć na siłę naszych więzi. Dostrzegłszy jednak białowłosą, czując jak moje serce mocniej zabiło, byłem pewny tego, że z mojej strony nic się nie zmieniło. Miałem nadzieję, że i u Nikusui było tak samo.
Po krótkim powitaniu i czułościach jakie padły w naszym wykonaniu, wskazałem dziewczynie kierunek w którym mieliśmy się udać, z czego ta skrzętnie skorzystała. Zaraz po przejściu progu, Nikusui ściągnęła obuwie, uwalniając nieduże stópki i delikatnie stąpając, ruszyła zgrabnie poruszając biodrami w stronę salonu. Podążając za nią, nieco się zarumieniłem, bo mimowolnie przypomniałem sobie nasze wspólne wspomnienie, gdzie kobieta równie zgrabnie ruszała biodrami, w rytm uderzeń moich ud. Szybko się jednak postarałem otrząsnąc, bo to chyba nie była właściwa pora na takie zachowania. Najpierw należało omówić inne kwestie, do których Nikusui zresztą szybko ostatecznie przeszła.
- Nie chciałem i nadal... nie chcę byś ryzykowała własne życie..dla takiej sprawy, zwłaszcza jeżeli Twój własny klan postanowił inaczej - szczerze, choć cicho zauważyłem. Czułem bardzo wiele względem Nikusui i po prostu jak każdy zakochany człowiek, troszczyłem się o tą drugą połówkę. Na swój, możliwy do wykonania sposób. - Mimo wszystko, obecna sytuacja jest dziwna. Może pojawiło się coś o czym nie wiemy, stąd taka decyzja Ukyo? - spytałem retorycznie, myślami próbujać sobie wyobrazić powód, który mógłby być tak poważną przeszkodą. Niestety wszystko co mi przychodziło do głowy, tylko jeszcze bardziej stawiało naszą sprawę w jeszcze większym dołku.
Nikusui nie baczyła jednak na takie niuanse. Była szczera, a swoją postawą i wypowiedzią, tylko spowodowała, że moje serce jeszcze bardziej mocno zadrżało. Westchnąłem cięzko i przytuliłem ją mocno, gdy tylko poczułem jej głowę wtuloną w swój tors. - Dziękuje. Na prawdę mi Cię brakowało - zapewniłem, nie szczędząc mocnego, ale wciąż czułego uścisku. - Na pewno jesteś zmęczona... i głodna? Długo trwała podróż? Nie było żadnych problemów po drodze? - zapytałem, chcąc jeszcze poznać szczegóły odnośnie jej samopoczucia oraz warunków w jakich odbywała podróż do Shinrin.
Po krótkim powitaniu i czułościach jakie padły w naszym wykonaniu, wskazałem dziewczynie kierunek w którym mieliśmy się udać, z czego ta skrzętnie skorzystała. Zaraz po przejściu progu, Nikusui ściągnęła obuwie, uwalniając nieduże stópki i delikatnie stąpając, ruszyła zgrabnie poruszając biodrami w stronę salonu. Podążając za nią, nieco się zarumieniłem, bo mimowolnie przypomniałem sobie nasze wspólne wspomnienie, gdzie kobieta równie zgrabnie ruszała biodrami, w rytm uderzeń moich ud. Szybko się jednak postarałem otrząsnąc, bo to chyba nie była właściwa pora na takie zachowania. Najpierw należało omówić inne kwestie, do których Nikusui zresztą szybko ostatecznie przeszła.
- Nie chciałem i nadal... nie chcę byś ryzykowała własne życie..dla takiej sprawy, zwłaszcza jeżeli Twój własny klan postanowił inaczej - szczerze, choć cicho zauważyłem. Czułem bardzo wiele względem Nikusui i po prostu jak każdy zakochany człowiek, troszczyłem się o tą drugą połówkę. Na swój, możliwy do wykonania sposób. - Mimo wszystko, obecna sytuacja jest dziwna. Może pojawiło się coś o czym nie wiemy, stąd taka decyzja Ukyo? - spytałem retorycznie, myślami próbujać sobie wyobrazić powód, który mógłby być tak poważną przeszkodą. Niestety wszystko co mi przychodziło do głowy, tylko jeszcze bardziej stawiało naszą sprawę w jeszcze większym dołku.
Nikusui nie baczyła jednak na takie niuanse. Była szczera, a swoją postawą i wypowiedzią, tylko spowodowała, że moje serce jeszcze bardziej mocno zadrżało. Westchnąłem cięzko i przytuliłem ją mocno, gdy tylko poczułem jej głowę wtuloną w swój tors. - Dziękuje. Na prawdę mi Cię brakowało - zapewniłem, nie szczędząc mocnego, ale wciąż czułego uścisku. - Na pewno jesteś zmęczona... i głodna? Długo trwała podróż? Nie było żadnych problemów po drodze? - zapytałem, chcąc jeszcze poznać szczegóły odnośnie jej samopoczucia oraz warunków w jakich odbywała podróż do Shinrin.
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Domostwo Shigeru
Mieli inne podejścia co do swoich klanów. Białowłosa zdecydowanie nie poczuwała się do bycia przywiązaną do Kaminari czy też wykonywania dla nich jakiejkolwiek posługi. Uważała, że nie była im nic winna, więc ewentualne postanowienia Ukyo były dla niej nieistotne. Jeśli zakazł by angażować się w sprawy między Senju a Uchiha, to i tak zrobiłaby to po swojemu, nie licząc się z jakimikolwiek konsekwencjami. Nie mogła jednak powiedzieć, że Shigeru nie postąpiłby podobnie, gdyby groziło jej jakieś niebezpieczeństwo. Faktem jednak było to, że on czuł tę przynależność do Senju, współjednoczył się z nimi. Nie krytykowała tego, absolutnie. Po prostu tam, gdzie się wychowała, to jak wyobcowana się tam czuła, sprawiło, że nie czuła więzi z Kaminari.
- Cokolwiek nie postanowi, to i tak nie zmieni tego, że chcę tu być i chcę w tym uczestniczyć. - mruknęła, bo jakoś ciężej przychodziły jej jakikolwiek głębokie wyznania. Nie była ich nauczona, bo ich nie doświadczała, a więź z matką to zupełnie inne sprawa. Nawet, jeśli czuła, jakby to ona była głową rodziny. - Dla mnie liczy się to, że ty tu jesteś. Nie obchodzi mnie twoje pochodzenie czy cokolwiek innego. Jedziemy na tym samym wózku, zawsze będziemy ryzykować życie. Wolałabym jednak ryzykować je przy tobie, niż bezradnie czekać na to, co się stanie. Nie jestem taka. - dodała, po czym zmarszczyła nieco brwi. Dała się już porwać temu uczuciu, więc to byłoby kompletnie nie w jej stylu, gdyby rzeczywiście się go posłuchała i została w Antai. Nie byłaby sobą i wyglądało by to tak, jakby los bruneta był jej obojętny, a przecież tak nie było. Jej przybycie tutaj i to w tak rozemocjonowanym stanie, było swego rodzaju deklaracją i zapewnieniem Shigeru, że z jej strony nic się nie zmieniło, bez względu na czas ich rozłąki.
Korzystając z chwili wytchnienia i bliskości mężczyzny, odnajdywała ukojenie po podróży. Dobra, to może i nie było w jej stylu, ale przecież ludzie się zmieniają. Wcześniej nie odczuwała potrzeby bycia z mężczyzną, traktowała ich przedmiotowo, ale przebyte doświadczenia zdążyły na nią znacząco wpłynąć. Zwłaszcza pojawienie się Shigeru. Nigdy by siebie nie podejrzewała o takie odczucia i takie potrzeby względem drugiej osoby, ale nie chciała tego tłumić. Było to dla niej tak przyjemne i nieznane, że chciała się temu poddać.
- Nie, dziękuję. Zdążyłam zjeść w knajpce przed podróżą. A podróż minęła spokojnie i wyjątkowo szybko, nic się nie działo. - odpowiedziała, odsuwając od torsu mężczyzny nieco głowę, którą zaraz zadarła do góry, by na niego spojrzeć. - A ty jak? Chyba nie próżnowałeś przez ten czas. Mam nadzieję, że nie przerwałam ci jakiejś randki. - dodała, uśmiechając się od ucha do ucha i mrużąc oczy. Nie przypuszczała, by po tak krótkim, ale czułym powitaniu Shigeru wyznał, że zdążył już ulokować swoje zainteresowanie w innej kobiecie. Poza tym, chyba nie pisałby wtedy tego listu. Chociaż, przecież ona nie znała się na tych rzeczach, wiec wszystko było możliwe.
- Powiesz coś więcej na temat tego zagrożenia? - zapytała jeszcze, kładąc dłoń na tyle jego głowy i spokojnie oraz z wyczuciem przeczesując palcami jego ciemne włosy. Skoro już tutaj była, to pasowałoby, żeby dowiedziała się nieco więcej na temat sytuacji, o której mężczyzna wspomniał jej w liście. A przy okazji będzie mogła dalej cieszyć się jego bliskością, chociaż dała mu już nieco więcej swobody, nie przyklejając policzka do jego umięśnionej klatki piersiowej. Nie miała teraz okazji dotknąć jego skóry, ale doskonale pamiętała wydarzenia spod wodospadu, więc miała dobre wyobrażenie jego ciała. Te parę miesięcy nie zmieniły zbyt wiele, chociaż patrząc na jego twarz miała wrażenie, jakby jeszcze nieco zmężniał, chociaż przy ich ostatnim spotkaniu już i tak wystarczająco ją pociągał.
- Cokolwiek nie postanowi, to i tak nie zmieni tego, że chcę tu być i chcę w tym uczestniczyć. - mruknęła, bo jakoś ciężej przychodziły jej jakikolwiek głębokie wyznania. Nie była ich nauczona, bo ich nie doświadczała, a więź z matką to zupełnie inne sprawa. Nawet, jeśli czuła, jakby to ona była głową rodziny. - Dla mnie liczy się to, że ty tu jesteś. Nie obchodzi mnie twoje pochodzenie czy cokolwiek innego. Jedziemy na tym samym wózku, zawsze będziemy ryzykować życie. Wolałabym jednak ryzykować je przy tobie, niż bezradnie czekać na to, co się stanie. Nie jestem taka. - dodała, po czym zmarszczyła nieco brwi. Dała się już porwać temu uczuciu, więc to byłoby kompletnie nie w jej stylu, gdyby rzeczywiście się go posłuchała i została w Antai. Nie byłaby sobą i wyglądało by to tak, jakby los bruneta był jej obojętny, a przecież tak nie było. Jej przybycie tutaj i to w tak rozemocjonowanym stanie, było swego rodzaju deklaracją i zapewnieniem Shigeru, że z jej strony nic się nie zmieniło, bez względu na czas ich rozłąki.
Korzystając z chwili wytchnienia i bliskości mężczyzny, odnajdywała ukojenie po podróży. Dobra, to może i nie było w jej stylu, ale przecież ludzie się zmieniają. Wcześniej nie odczuwała potrzeby bycia z mężczyzną, traktowała ich przedmiotowo, ale przebyte doświadczenia zdążyły na nią znacząco wpłynąć. Zwłaszcza pojawienie się Shigeru. Nigdy by siebie nie podejrzewała o takie odczucia i takie potrzeby względem drugiej osoby, ale nie chciała tego tłumić. Było to dla niej tak przyjemne i nieznane, że chciała się temu poddać.
- Nie, dziękuję. Zdążyłam zjeść w knajpce przed podróżą. A podróż minęła spokojnie i wyjątkowo szybko, nic się nie działo. - odpowiedziała, odsuwając od torsu mężczyzny nieco głowę, którą zaraz zadarła do góry, by na niego spojrzeć. - A ty jak? Chyba nie próżnowałeś przez ten czas. Mam nadzieję, że nie przerwałam ci jakiejś randki. - dodała, uśmiechając się od ucha do ucha i mrużąc oczy. Nie przypuszczała, by po tak krótkim, ale czułym powitaniu Shigeru wyznał, że zdążył już ulokować swoje zainteresowanie w innej kobiecie. Poza tym, chyba nie pisałby wtedy tego listu. Chociaż, przecież ona nie znała się na tych rzeczach, wiec wszystko było możliwe.
- Powiesz coś więcej na temat tego zagrożenia? - zapytała jeszcze, kładąc dłoń na tyle jego głowy i spokojnie oraz z wyczuciem przeczesując palcami jego ciemne włosy. Skoro już tutaj była, to pasowałoby, żeby dowiedziała się nieco więcej na temat sytuacji, o której mężczyzna wspomniał jej w liście. A przy okazji będzie mogła dalej cieszyć się jego bliskością, chociaż dała mu już nieco więcej swobody, nie przyklejając policzka do jego umięśnionej klatki piersiowej. Nie miała teraz okazji dotknąć jego skóry, ale doskonale pamiętała wydarzenia spod wodospadu, więc miała dobre wyobrażenie jego ciała. Te parę miesięcy nie zmieniły zbyt wiele, chociaż patrząc na jego twarz miała wrażenie, jakby jeszcze nieco zmężniał, chociaż przy ich ostatnim spotkaniu już i tak wystarczająco ją pociągał.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Re: Domostwo Shigeru
Nie odpowiedziałem na deklarację Nikusui o chęci uczestnictwa w bitwie, niezależnie od decyzji jej klanu, bo zwyczajnie nie wiedziałem co odrzec. Już od dawna wiedziałem, że dziewczyna nie przywiązuje tak wielkiej wagi do swojego klanu jak ja sam. Z jednej strony cięzko było mi to zrozumieć, bo sam siebie nie wyobrażałem w takiej sytuacji, a z drugiej strony zdążyłem Nikusui na tyle poznać, że nic nie działo się bez przyczyny i takie zachowanie musiało mieć swoje twarde podstawy. Podobnie wyglądała nasza początkowa znajomość - na początku było trudno, ale stawiając wspólnie czoło przeciwnościom i niebezpieczeństwom, szybko przekonaliśmy się o tym, że to co przed sobą ujawnialiśmy, nie było na prawdę tym, jacy jesteśmy.
- Wiem, że taka nie jesteś. Po prostu... martwię się tylko tym, aby konsekwencje takiej postawy, w przyszłości nie odbiły się na Tobie - odpowiedziałem, przy okazji wysłuchując uwagi Nikusui co do spokojnej podróży, którą odbyła, a także jej braku apetytu, który zdążyła wcześniej zaspokoić. Przez chwilę ją uważnie lustrowałem, próbując w jej spojrzeniu dostrzec iskierki nie prawdomówności, które świadczyłyby o tym, że nie chcę mnie ani kłopotać, ani martwić. Nic jednak takiego w jej obliczu nie zobaczyłem, stąd temat ten odpuściłem.
- Ciesze się, że nie miałaś po drodze problemów. Wiem po swoich doświadczeniach, że nie wszędzie jest tak bezpiecznie - mruknąłem w odpowiedzi, choć bardziej do siebie, bo w cichy sposób wymawiając poszczególne słowa. Do tej pory siedziały we mnie wydarzenia z prowincji Sakai, zwłaszcza, że Ród który zarządzał tą prowincją, miał być naszymi sojusznikami. Pytanie tylko, jaką siłą dysponuje klan, który nie potrafi zapewnić bezpieczeństwa w okolicy własnego miasta.
Na wzmiankę o potencjalnej randce, pozwoliłem sobie tylko na lekki uśmiech, bo faktycznie w takiej perspektywie czasowej przez jaką się nie widzieliśmy, mogły pojawić się takie przypuszczenia, jednakże to co czułem do Nikusui, wykluczało takie zachowania. Stąd też skwitowałem to tylko uśmiechem, nie komentując słowami. Nie mogłem jednak dłużej ignorować powodu, dla którego tak pośpiesznie tu przybyła, bo właśnie powód ten będzie determinował nasze najbliższe dni, jak nie i tygodnie.
- Nie wiele wiemy tak na prawdę. Wiemy, że Uchiha Hisato, posiada broń... jakąś wieże, która potrafi wystrzeliwać potężne ładunki i to w niedługich odstępach czasu. Wiemy również, że chce przy jej wykorzystaniu, zniszczyć Nas. Nie wiem czy zależy mu na ziemiach, czy po prostu chce się nas pozbyć. Wiemy za to, że nie będzie sam - ma armię, która być może, nie jest mu do końca oddana - rozpocząłem swój monolog, nie wzgłębiając się w nieistotne szczegóły, skupiając się tylko na rzeczach pewnych i kluczowych dla szykującej się bitwy - Hisato rządzi poprzez terror, wiemy również że dorwał Yuriko, kobietę która Wam pomagała w Sachū no Senjō. Jego ludzie ją zgwałcili, a następnie wydłubali oczy. A te nie są niezwykłe i tylko wzmocniły tą bestie - odrzekłem, grymasem wyrażając to co o tym wszystkim myślałem - Wiemy również, że lider Shiro Ryu nie zostawi tego tak i obiecał, że osobiście wywrze na Hisato zemstę, a każdy kto mu stanie w tym na drodzę - umrze - dodałem, tym samym na koniec zatrzymujac swoje spojrzenie na pięknej buzi Nikusui, doszukując się w jej spojrzeniu jakichś pytań.
Szybko jednak okazało się, że nie dane nam będzie kontynuować wywodu, a przynajmniej nie w obecnej chwili, bo z tego stanu, wyrwało nas gwałtowne łomotanie w drzwi. Gestem dłoni pokazałem Nikusui, aby zaczekała, rozgościła się, a sam skierowałem się do drzwi. Po ich otwarciu, ukazał mi się postawny mężczyzna, przywdziany w szarą zbroję o kruczoczarnych włosach, szpakowatym nosie i szramie przebiegającej od prawego policzka do niemalże samej szyi. Jak się szybko okazało - był to posłaniej, którego jednak chyba nikt nie chciałby spotkać na swojej drodze.
- Shigeru-san, Kazuo-sama wraz z Isoshim-samą informują, że już czas. Nieduże grupki wysyłane są na granice Sakai, a Ty zostałeś przydzielony jako starszy rangą do kolejnej takiej drużyny. Zbiórka przy bramie na szlaku. - usłyszałem, co było również jasną instrukcją tego co należało zrobić. Stąd podziękowałem za przekazanie informacji, a gdy posłaniec kiwnięciem głowy się pożegnał, zamknąłem drzwi i z cichym westchnięciem wróciłem do Nikusui.
- No i wykrakałem. Wyruszamy do Sakai. Zaczeło się - oznajmiłem białowłosej, przy okazji odpowaidajac na jej pytania i wyjawiając, że niedawno zostałem mianowy dowódcą w randze majora, jako członku rodziny Rodu panującego. Jak się Nikusui mogła szybko domyślić, wiązać się to zapewne miało z dodatkowymi powinnościami.
Nie tracąc więcej czasu, zaczęliśmy się pakować, nie zapominając o przygotowaniu prowiantu na drodę. Gdy spakowaliśmy najpotrzebniejsze rzeczy, przejrzeliśmy jeszcze raz swoje ekwipunku, a na koniec poprosuiłem Nikusui o pomoc w założeniu brunatnej zbroi płytowej, która niedawno z polecenia byłego władcy - Isoshiego, znalazła się w moim posiadaniu.
- Zbiórka jest na szlaku, staniemy na czele jednego z oddziałów - wyjaśniłem Nikusui, gdy już byliśmy gotowi do drogi. Zanim jednak wyruszyliśmy, jeszcze raz korzystając z danej nam imtymności, ucałowałem kobietę, która zdążyła skraść moje serce. Dopiero po tej drobnej czułości, wyruszyliśmy pod bramy osady.
- Wiem, że taka nie jesteś. Po prostu... martwię się tylko tym, aby konsekwencje takiej postawy, w przyszłości nie odbiły się na Tobie - odpowiedziałem, przy okazji wysłuchując uwagi Nikusui co do spokojnej podróży, którą odbyła, a także jej braku apetytu, który zdążyła wcześniej zaspokoić. Przez chwilę ją uważnie lustrowałem, próbując w jej spojrzeniu dostrzec iskierki nie prawdomówności, które świadczyłyby o tym, że nie chcę mnie ani kłopotać, ani martwić. Nic jednak takiego w jej obliczu nie zobaczyłem, stąd temat ten odpuściłem.
- Ciesze się, że nie miałaś po drodze problemów. Wiem po swoich doświadczeniach, że nie wszędzie jest tak bezpiecznie - mruknąłem w odpowiedzi, choć bardziej do siebie, bo w cichy sposób wymawiając poszczególne słowa. Do tej pory siedziały we mnie wydarzenia z prowincji Sakai, zwłaszcza, że Ród który zarządzał tą prowincją, miał być naszymi sojusznikami. Pytanie tylko, jaką siłą dysponuje klan, który nie potrafi zapewnić bezpieczeństwa w okolicy własnego miasta.
Na wzmiankę o potencjalnej randce, pozwoliłem sobie tylko na lekki uśmiech, bo faktycznie w takiej perspektywie czasowej przez jaką się nie widzieliśmy, mogły pojawić się takie przypuszczenia, jednakże to co czułem do Nikusui, wykluczało takie zachowania. Stąd też skwitowałem to tylko uśmiechem, nie komentując słowami. Nie mogłem jednak dłużej ignorować powodu, dla którego tak pośpiesznie tu przybyła, bo właśnie powód ten będzie determinował nasze najbliższe dni, jak nie i tygodnie.
- Nie wiele wiemy tak na prawdę. Wiemy, że Uchiha Hisato, posiada broń... jakąś wieże, która potrafi wystrzeliwać potężne ładunki i to w niedługich odstępach czasu. Wiemy również, że chce przy jej wykorzystaniu, zniszczyć Nas. Nie wiem czy zależy mu na ziemiach, czy po prostu chce się nas pozbyć. Wiemy za to, że nie będzie sam - ma armię, która być może, nie jest mu do końca oddana - rozpocząłem swój monolog, nie wzgłębiając się w nieistotne szczegóły, skupiając się tylko na rzeczach pewnych i kluczowych dla szykującej się bitwy - Hisato rządzi poprzez terror, wiemy również że dorwał Yuriko, kobietę która Wam pomagała w Sachū no Senjō. Jego ludzie ją zgwałcili, a następnie wydłubali oczy. A te nie są niezwykłe i tylko wzmocniły tą bestie - odrzekłem, grymasem wyrażając to co o tym wszystkim myślałem - Wiemy również, że lider Shiro Ryu nie zostawi tego tak i obiecał, że osobiście wywrze na Hisato zemstę, a każdy kto mu stanie w tym na drodzę - umrze - dodałem, tym samym na koniec zatrzymujac swoje spojrzenie na pięknej buzi Nikusui, doszukując się w jej spojrzeniu jakichś pytań.
Szybko jednak okazało się, że nie dane nam będzie kontynuować wywodu, a przynajmniej nie w obecnej chwili, bo z tego stanu, wyrwało nas gwałtowne łomotanie w drzwi. Gestem dłoni pokazałem Nikusui, aby zaczekała, rozgościła się, a sam skierowałem się do drzwi. Po ich otwarciu, ukazał mi się postawny mężczyzna, przywdziany w szarą zbroję o kruczoczarnych włosach, szpakowatym nosie i szramie przebiegającej od prawego policzka do niemalże samej szyi. Jak się szybko okazało - był to posłaniej, którego jednak chyba nikt nie chciałby spotkać na swojej drodze.
- Shigeru-san, Kazuo-sama wraz z Isoshim-samą informują, że już czas. Nieduże grupki wysyłane są na granice Sakai, a Ty zostałeś przydzielony jako starszy rangą do kolejnej takiej drużyny. Zbiórka przy bramie na szlaku. - usłyszałem, co było również jasną instrukcją tego co należało zrobić. Stąd podziękowałem za przekazanie informacji, a gdy posłaniec kiwnięciem głowy się pożegnał, zamknąłem drzwi i z cichym westchnięciem wróciłem do Nikusui.
- No i wykrakałem. Wyruszamy do Sakai. Zaczeło się - oznajmiłem białowłosej, przy okazji odpowaidajac na jej pytania i wyjawiając, że niedawno zostałem mianowy dowódcą w randze majora, jako członku rodziny Rodu panującego. Jak się Nikusui mogła szybko domyślić, wiązać się to zapewne miało z dodatkowymi powinnościami.
Nie tracąc więcej czasu, zaczęliśmy się pakować, nie zapominając o przygotowaniu prowiantu na drodę. Gdy spakowaliśmy najpotrzebniejsze rzeczy, przejrzeliśmy jeszcze raz swoje ekwipunku, a na koniec poprosuiłem Nikusui o pomoc w założeniu brunatnej zbroi płytowej, która niedawno z polecenia byłego władcy - Isoshiego, znalazła się w moim posiadaniu.
- Zbiórka jest na szlaku, staniemy na czele jednego z oddziałów - wyjaśniłem Nikusui, gdy już byliśmy gotowi do drogi. Zanim jednak wyruszyliśmy, jeszcze raz korzystając z danej nam imtymności, ucałowałem kobietę, która zdążyła skraść moje serce. Dopiero po tej drobnej czułości, wyruszyliśmy pod bramy osady.
- 2x [z/t].
Nikusui piszesz już na szlaku transportowym
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Domostwo Shigeru
Zapewne z czasem wyjdą też inne różnice między nimi, ale się tym nie przejmowała. Nie było to nic, co mogłoby ich na tyle poróżnić, by się od siebie oddalili. Oczywiście wszystko zweryfikuje los i kolejne wspólne chwile, ale była dobrej myśli. To uczucie umacniało się, kiedy tylko znajdowała się blisko niego.
- I ty i ja robimy to, co robimy. Ryzyko jest wpisane wpisane w tę drogę. Nie chcę ci mówić, żebyś się nie martwił, ale żebyś nie próbował odsunąć mnie od rzeczy, które i tak mnie dotykają. Przede wszystkim dlatego, że sam też będziesz brał w tym udział. - wyjaśniła, mając nadzieję, że Shigeru zrozumiał jej przesłanie. Byli ninja, ryzykowanie życia było czymś normalnym. To zrozumiałe, że jeśli na kimś nam zależy, to wolelibyśmy, by ta osoba była bezpieczna, ale tak się w tym "zawodzie" nie da.
Musiała przyznać brunetowi rację, bo rzeczywiście w drodze można było napotkać na wiele trudności. Jej udało obejść się bez tego, ale najwidoczniej mężczyzna w ostatnim czasie miał inne doświadczenia. Już chciała o to zapytać, ale poruszyli inny, bardziej bliższy temat. To, co usłyszała od Shigeru było dla niej nie do pomyślenia. Uchiha aż tak postradali rozum i zmysły? Jasne, że wolą zaatakować Senju, bo to z nimi od zawsze żyli w ostrej niezgodzie, ale to było bardzo nierozsądne. W dodatku dziewczyna, która im pomagała po turnieju, została porwana, zgwałcona i okaleczona. I to ma być jakakolwiek taktyka? To bezpodstawne bestialstwo.
Po jej szerzej otworzonych oczach i uniesionych brwiach, łatwo było rozpoznać, że te informacje były nieco szokujące. Nawet żadna konkretna myśli nie przychodziło jej do głowy, a jedynie wpatrywała się w oczy bruneta. Nie wiedziała, co na to powiedzieć, ale to nie oznaczało, że żałowała swojego przybycia.
- Dostaniecie jakiś znak by wyjść im naprzeciw czy czekacie na ich ruch? - zapytała i chociaż zwracała się tak, jakby miała na myśli jedynie ród Senju, to przecież i ona chciała brać w tym udział. Dopytywała, bo chciała wiedzieć na co ma się przygotować. Czy mają jeszcze trochę czasu, czy też może nie.
- Ukyo pragnie zemsty na Uchiha, za stracone życie swojej córki, więc wydaje mi się, że jakoś zareaguje. Ja na pewno to zrobię, masz mnie zabrać ze sobą, jasne? - zakomunikowała, patrząc na nieco stanowczo, ale kąciki jej ust lekko drgnęły ku górze. Po prostu nie chciała by wywinął jej jakiś numer, chociaż możliwe było, że w trakcie potyczki będą musieli się rozłączyć. By go przekonać, oczywiście w swój dziwny sposób, wspięła się na palcach u stóp i skradła mu czułego, acz krótkiego buziaka. Było jej naprawdę przy nim dobrze, dlatego nie martwiła się przyszłością.
Rozmowę przerwało im pukanie do drzwi. Nie zamierzała być wścibska, więc zaczekała w salonie, poprawiając nieco torbę przewieszoną na biodrze. Zajrzała jeszcze raz do jej środka, przypominając sobie co też takiego tam ma, i w którym dokładnie miejscu, gdyż był to nowy element jej odzienia. Akurat skończyła, kiedy Shigeru wrócił i powiadomił ją o tym, że już wyruszają. Odpowiedź na jej wcześniejsze pytanie nadeszła dość szybko. Trzeba było się przyszykować, w sumie to ona byłą gotowa, jedynie przekąsiła coś na szybko, zapakowali suchy prowiant i wodę na drogę oraz pomogła Shigeru odziać jego nową zbroję, w której wyglądał naprawdę mężnie. W dodatku dowiedziała się, że został mianowany majorem, więc jego rola będzie na pewno znacząca.
Przygotowani, gotowi by wyruszyć, już mieli wychodzić, kiedy ku zadowoleniu białowłosej, usta Shigeru przylgnęły do jej wag, w kolejnym pocałunku. No, teraz to mogą iść!
z/t x2
- I ty i ja robimy to, co robimy. Ryzyko jest wpisane wpisane w tę drogę. Nie chcę ci mówić, żebyś się nie martwił, ale żebyś nie próbował odsunąć mnie od rzeczy, które i tak mnie dotykają. Przede wszystkim dlatego, że sam też będziesz brał w tym udział. - wyjaśniła, mając nadzieję, że Shigeru zrozumiał jej przesłanie. Byli ninja, ryzykowanie życia było czymś normalnym. To zrozumiałe, że jeśli na kimś nam zależy, to wolelibyśmy, by ta osoba była bezpieczna, ale tak się w tym "zawodzie" nie da.
Musiała przyznać brunetowi rację, bo rzeczywiście w drodze można było napotkać na wiele trudności. Jej udało obejść się bez tego, ale najwidoczniej mężczyzna w ostatnim czasie miał inne doświadczenia. Już chciała o to zapytać, ale poruszyli inny, bardziej bliższy temat. To, co usłyszała od Shigeru było dla niej nie do pomyślenia. Uchiha aż tak postradali rozum i zmysły? Jasne, że wolą zaatakować Senju, bo to z nimi od zawsze żyli w ostrej niezgodzie, ale to było bardzo nierozsądne. W dodatku dziewczyna, która im pomagała po turnieju, została porwana, zgwałcona i okaleczona. I to ma być jakakolwiek taktyka? To bezpodstawne bestialstwo.
Po jej szerzej otworzonych oczach i uniesionych brwiach, łatwo było rozpoznać, że te informacje były nieco szokujące. Nawet żadna konkretna myśli nie przychodziło jej do głowy, a jedynie wpatrywała się w oczy bruneta. Nie wiedziała, co na to powiedzieć, ale to nie oznaczało, że żałowała swojego przybycia.
- Dostaniecie jakiś znak by wyjść im naprzeciw czy czekacie na ich ruch? - zapytała i chociaż zwracała się tak, jakby miała na myśli jedynie ród Senju, to przecież i ona chciała brać w tym udział. Dopytywała, bo chciała wiedzieć na co ma się przygotować. Czy mają jeszcze trochę czasu, czy też może nie.
- Ukyo pragnie zemsty na Uchiha, za stracone życie swojej córki, więc wydaje mi się, że jakoś zareaguje. Ja na pewno to zrobię, masz mnie zabrać ze sobą, jasne? - zakomunikowała, patrząc na nieco stanowczo, ale kąciki jej ust lekko drgnęły ku górze. Po prostu nie chciała by wywinął jej jakiś numer, chociaż możliwe było, że w trakcie potyczki będą musieli się rozłączyć. By go przekonać, oczywiście w swój dziwny sposób, wspięła się na palcach u stóp i skradła mu czułego, acz krótkiego buziaka. Było jej naprawdę przy nim dobrze, dlatego nie martwiła się przyszłością.
Rozmowę przerwało im pukanie do drzwi. Nie zamierzała być wścibska, więc zaczekała w salonie, poprawiając nieco torbę przewieszoną na biodrze. Zajrzała jeszcze raz do jej środka, przypominając sobie co też takiego tam ma, i w którym dokładnie miejscu, gdyż był to nowy element jej odzienia. Akurat skończyła, kiedy Shigeru wrócił i powiadomił ją o tym, że już wyruszają. Odpowiedź na jej wcześniejsze pytanie nadeszła dość szybko. Trzeba było się przyszykować, w sumie to ona byłą gotowa, jedynie przekąsiła coś na szybko, zapakowali suchy prowiant i wodę na drogę oraz pomogła Shigeru odziać jego nową zbroję, w której wyglądał naprawdę mężnie. W dodatku dowiedziała się, że został mianowany majorem, więc jego rola będzie na pewno znacząca.
Przygotowani, gotowi by wyruszyć, już mieli wychodzić, kiedy ku zadowoleniu białowłosej, usta Shigeru przylgnęły do jej wag, w kolejnym pocałunku. No, teraz to mogą iść!
z/t x2
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Re: Domostwo Shigeru
Po ogłoszeniu podjętych decyzji, a także ustaleniu warunków pobytu Nikusui w Shinrin, nie pozostało naszej dwójce nic innego, jak podziękować, pożegnać dwójkę Liderów, a następnie opuścić pomieszczenie Siedziby Władzy. Chwile po tym jak tylko wyszliśmy z budynku, poczułem dotknięcie dłoni białowłosej, które po chwili przeobraziło się w stanowczy uścisk. Mile zaskoczony spojrzałem na Nikusui, której blade lico oblało się słodkim rumieńcem. Nie chcąc jednak aby jej zakłopotanie jeszcze bardziej się pogłębiło, odwzajemniłem uścisk, również odwzajemniając uśmiech.
- Świetny pomysł - odpowiedziałem na propozycję uczczenia naszych awansów, a pomysł kąpieli jeszcze bardziej wygiął koniuszki moich ust do góry. Słońce powoli chowało się już za widnokręgiem, co nie było niczym nadzwyczajnym biorąc pod uwagę późną porę dnia i szybko zbliżający się wieczór. Mimo tego, można było dostrzec na ulicach sporo mieszkańców, którzy zaaferowani powrotem wojsk do osady, wyrażali w dyskusjach własne opinie o tym co nas teraz mogło czekać. Część tych ludzi również bezwstydnie na nas spoglądała, nieraz wskazując dłońmi, cicho szepcząc coś do siebie. W pierwszej chwili byłem zaskoczony takim zachowaniem, ale wraz z upływem czasu i powtarzającymi się często gestami pokłonów wyrażającymi szacunek, dotarło do mnie to, iż wiedzą oni o tym, jaką rolę zajęliśmy w tym konflikcie.
- Najwyraźniej nie jesteśmy już tak anonimowi jak wcześniej.. - mruknąłem do swojej towarzyszki, mimo wszystko nie czując z tego powodu zawodu. Czułem się dumny z tego, że doceniono nasze poświęcenie jak i rolę. Ryzykowaliśmy w końcu dla tych ludzi swoje życia, oczywiście było to naszą powinnością, ale jakże prościej było po prostu w przypadku takiego zagrożenia, po prostu gdzieś w siną dal prysnąc...
W połowie drogi do domu, wpadłem na pomysł, aby coś jeszcze kupić do jedzenia, dochodząc do wniosku, że w dzisiejszym dniu żadne z nas nie powinno kłopotać się tak trywialnymi czynnościami jak gotowanie. Z tego względu, gdy tylko dostrzegłem otwarty jeszcze lokal, zamówiłem dla naszej dwójki po opakowaniu sajgonek. Nic wymyślnego, ale powinno zaspokoić nasze żołądki, a na dodatek nie był długi czas oczekiwania na przyrządzenie ich. Po wszystkim, ruszyliśmy na powrót drogą do domu, gdzie też niedługo się znaleźliśmy.
- Śmiało, rozgość się, w końcu od dzisiaj już tu mieszkasz - wesoło rzuciłem w kierunku Nikusui, dając jej lekkiego kuksańca na progu, chcąc przełamać jej wszelkie zahamowania, gdyby takie się pojawiły w tym momencie. Sam zrzuciłem w progu sandały, a także zawiesiłem płaszcz i kierując się do kuchni, położyłem na stole wciąż ciepłe pudełeczka z jedzeniem. Następnie sięgnąłem dłońmi do wiązań na plecach próbując je samodzielnie rozsznurować, aby móc ściągnąć zbroje płytową, która była od momentu bitwy, moim nieodzownym towarzyszem. - Z tego wszystkiego zapomniałem spytać, czy mam ją oddać... To był prezent od Isoshiego... - mruknąłem, na chwilkę zamykając buzie bo i o jego stan nie zapytałem. Nie wiedziałem czy się wybudził, czy dalej przebywał w śpiączce. Miałem jednak nadzieję, że nie opuścił tego świata. Wiele temu człowiekowi zawdzięczaliśmy i niesprawiedliwym by było, jakby musiał odejść z tego padołu w tak młodym wieku...
- Świetny pomysł - odpowiedziałem na propozycję uczczenia naszych awansów, a pomysł kąpieli jeszcze bardziej wygiął koniuszki moich ust do góry. Słońce powoli chowało się już za widnokręgiem, co nie było niczym nadzwyczajnym biorąc pod uwagę późną porę dnia i szybko zbliżający się wieczór. Mimo tego, można było dostrzec na ulicach sporo mieszkańców, którzy zaaferowani powrotem wojsk do osady, wyrażali w dyskusjach własne opinie o tym co nas teraz mogło czekać. Część tych ludzi również bezwstydnie na nas spoglądała, nieraz wskazując dłońmi, cicho szepcząc coś do siebie. W pierwszej chwili byłem zaskoczony takim zachowaniem, ale wraz z upływem czasu i powtarzającymi się często gestami pokłonów wyrażającymi szacunek, dotarło do mnie to, iż wiedzą oni o tym, jaką rolę zajęliśmy w tym konflikcie.
- Najwyraźniej nie jesteśmy już tak anonimowi jak wcześniej.. - mruknąłem do swojej towarzyszki, mimo wszystko nie czując z tego powodu zawodu. Czułem się dumny z tego, że doceniono nasze poświęcenie jak i rolę. Ryzykowaliśmy w końcu dla tych ludzi swoje życia, oczywiście było to naszą powinnością, ale jakże prościej było po prostu w przypadku takiego zagrożenia, po prostu gdzieś w siną dal prysnąc...
W połowie drogi do domu, wpadłem na pomysł, aby coś jeszcze kupić do jedzenia, dochodząc do wniosku, że w dzisiejszym dniu żadne z nas nie powinno kłopotać się tak trywialnymi czynnościami jak gotowanie. Z tego względu, gdy tylko dostrzegłem otwarty jeszcze lokal, zamówiłem dla naszej dwójki po opakowaniu sajgonek. Nic wymyślnego, ale powinno zaspokoić nasze żołądki, a na dodatek nie był długi czas oczekiwania na przyrządzenie ich. Po wszystkim, ruszyliśmy na powrót drogą do domu, gdzie też niedługo się znaleźliśmy.
- Śmiało, rozgość się, w końcu od dzisiaj już tu mieszkasz - wesoło rzuciłem w kierunku Nikusui, dając jej lekkiego kuksańca na progu, chcąc przełamać jej wszelkie zahamowania, gdyby takie się pojawiły w tym momencie. Sam zrzuciłem w progu sandały, a także zawiesiłem płaszcz i kierując się do kuchni, położyłem na stole wciąż ciepłe pudełeczka z jedzeniem. Następnie sięgnąłem dłońmi do wiązań na plecach próbując je samodzielnie rozsznurować, aby móc ściągnąć zbroje płytową, która była od momentu bitwy, moim nieodzownym towarzyszem. - Z tego wszystkiego zapomniałem spytać, czy mam ją oddać... To był prezent od Isoshiego... - mruknąłem, na chwilkę zamykając buzie bo i o jego stan nie zapytałem. Nie wiedziałem czy się wybudził, czy dalej przebywał w śpiączce. Miałem jednak nadzieję, że nie opuścił tego świata. Wiele temu człowiekowi zawdzięczaliśmy i niesprawiedliwym by było, jakby musiał odejść z tego padołu w tak młodym wieku...
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Domostwo Shigeru
Na pewno jej zawstydzenie nieco złagodniało, kiedy Shigeru nie oponował na taką formę bliskości. Ona nie przejmowała się opinią innych czy plotkami. Zrobiła to, co chciała zrobić i najwyraźniej brunet też nie widział w tym problemu. Poza tym, przystał na pomysł z kąpielą, więc cała reszta dookoła nie miała w tym momencie znaczenia. Oczywiście nie mogło umknąć jej uwadze to, że jednak nie są nierozpoznawalni. W sumie bardziej skłaniałaby się do opcji, że to młody Senju był tu aż tak rozpoznawalny, a ona przez znajomość z nim i dość bliskie stosunki, co mieszkańcy Shinrin właśnie mogli zobaczyć, mogła być kojarzona z niektórymi wydarzeniami. Zresztą, zapewne dla innych wystarczająco znaczącym mógł być fakt, że związała się z synem samego Lidera klanu Senju. Tak czy siak, nie zmieniało to faktu, że to był on, po prostu Shigeru i białowłosej to całkowicie wystarczało.
Szturchnęła lekko ramieniem mężczyznę w jego ramię, zaraz po wypowiedzeniu przez niego słów o tym, że jednak nie są anonimowi. Posłała mu jeszcze szeroki uśmiech, cicho śmiejąc się pod nosem i niedługo po tym kierując się ze swoim ukochanym do najbliższego lokalu, gdzie zamówili sajgonki na wynos. W sumie od ostatniego posiłku minęło już trochę czasu, więc pasowałoby coś przekąsić, zanim znuży ich oboje sen. O ile w ogóle zasną.
I dotarli. Przekroczyli próg domu Shigeru, w którym właśnie od dzisiaj miała mieszkać. Mężczyzna nawet zachęcił ją nie tylko słowami, ale również kuksańcem. Idąc za ciosem, zdjęła swoje buty i cichutko zaczęła kroczyć do kuchni, jakby robiła to na palcach. W końcu zakupili sajgonki, które jeszcze ciepłe, czekały aż staną się ich kolacją. Jej towarzysz chciał jeszcze jednak pozbyć się zbroi, którą wciąż dzierżył, a raczej nie było to proste zadanie, więc się odwróciła i zachodząc do niego od tyłu, odsunęła jego dłonie, by nie kombinował i odsznurowała wiązania, uwalniając go zapewne już z nieco niewygodnego wdzianka.
- Skoro prezent, to powinieneś zachować. - mruknęła, przesuwając dłońmi po jego rozbudowanych i twardych ramionach, nadal będąc jeszcze za nim. Otarła się czubkiem nosa w miejscu, gdzie znajdowała się jego prawa łopatka, po czym przesunęła się, by stanąć praktycznie przed nim. - Chodź, zjemy, bo wystygnie. - dodała cicho i upewniając się, że w niczym mu nie będzie przeszkadzać, ułożyła dłonie na jego karku i wspięła się na palcach, przy okazji też nieco i Shigeru przymuszając do tego, by nachylił głowę. Miała nadzieję, że nie będzie walczył i będzie mogła bez problemu skraść mu buziaka. Krótkiego, bo przecież sama przed chwilą poganiała go do kuchni!
Wzięła pudełeczko z sajgonkami i wraz z brunetem po chwili znalazła się w kuchni. Z racji tego, że miała się czuć jak u siebie, sama postanowiła zabrać się z otworzenie pudełeczek i ułożenie obok pałeczek. Zadbała też o to, żeby jej ukochany zajął miejsce i nie kręcił się dookoła, w końcu była teraz tutaj nowa pani domu.
- Coś do picia? - zapytała i jeśli Shigeru będzie coś chciał, to oczywiście to dla niego przygotuje. Ona zaś pokusiła się jedynie na wodę i o ile brunet był w posiadaniu cytryny, to zamierzała skorzystać i z tego dodatku. Po zrobieniu wszystkiego zajęła miejsce obok niego. - Smacznego. - powiedziała, łapiąc za jedną sajgonkę i zajadając się ją. Rzeczywiście, były jeszcze ciepłe, pudełeczka dobrze spełniały swoją rolę.
- Jestem nieco zdziwiona zachowaniem Ukyo. Zawsze był oschły i bezprecedensowy. A dziś wszystko przychodziło mu tak lekko. No ale przynajmniej dogadali się z Twoim ojcem. - zauważyła, po czym ponownie ugryzła kawałek sajgonki, która już po chwili była w całości zjedzona. Nagle jednak przypomniało jej się o kimś. Zmarszczyła jedną brew i trzymając między pałeczkami kolejną sajgonkę, zerknęła na swojego ukochanego.
- A co z twoją siostrą? Nie było jej u was, ani w siedzibie... już trenuje? Zawzięta dziewczyna. - mruknęła, bo naprawdę ją to zastanowiło. Myślała, że skoro Shigeru jest taki prorodzinny, to i jego siostra również będzie. Tymczasem po powrocie z tych walk, jeszcze jej nie widziała. Może nie lubiła zbyt długo siedzieć na miejscu i postanowiła od razu się doszkalać? Trzeba będzie wziąć z niej przykład i zabrać się do pracy w najbliższym czasie. Szczególnie, że będzie miała dobrego towarzysza treningów czy sparingów. Może ona nie będzie dla niego wielkim wyzwaniem, ale zawsze jakimś. Białowłosa zaś czuła, że przy nim się rozwinie. I nie tylko jeśli chodzi o siłę i umiejętności, a samą siebie.
Szturchnęła lekko ramieniem mężczyznę w jego ramię, zaraz po wypowiedzeniu przez niego słów o tym, że jednak nie są anonimowi. Posłała mu jeszcze szeroki uśmiech, cicho śmiejąc się pod nosem i niedługo po tym kierując się ze swoim ukochanym do najbliższego lokalu, gdzie zamówili sajgonki na wynos. W sumie od ostatniego posiłku minęło już trochę czasu, więc pasowałoby coś przekąsić, zanim znuży ich oboje sen. O ile w ogóle zasną.
I dotarli. Przekroczyli próg domu Shigeru, w którym właśnie od dzisiaj miała mieszkać. Mężczyzna nawet zachęcił ją nie tylko słowami, ale również kuksańcem. Idąc za ciosem, zdjęła swoje buty i cichutko zaczęła kroczyć do kuchni, jakby robiła to na palcach. W końcu zakupili sajgonki, które jeszcze ciepłe, czekały aż staną się ich kolacją. Jej towarzysz chciał jeszcze jednak pozbyć się zbroi, którą wciąż dzierżył, a raczej nie było to proste zadanie, więc się odwróciła i zachodząc do niego od tyłu, odsunęła jego dłonie, by nie kombinował i odsznurowała wiązania, uwalniając go zapewne już z nieco niewygodnego wdzianka.
- Skoro prezent, to powinieneś zachować. - mruknęła, przesuwając dłońmi po jego rozbudowanych i twardych ramionach, nadal będąc jeszcze za nim. Otarła się czubkiem nosa w miejscu, gdzie znajdowała się jego prawa łopatka, po czym przesunęła się, by stanąć praktycznie przed nim. - Chodź, zjemy, bo wystygnie. - dodała cicho i upewniając się, że w niczym mu nie będzie przeszkadzać, ułożyła dłonie na jego karku i wspięła się na palcach, przy okazji też nieco i Shigeru przymuszając do tego, by nachylił głowę. Miała nadzieję, że nie będzie walczył i będzie mogła bez problemu skraść mu buziaka. Krótkiego, bo przecież sama przed chwilą poganiała go do kuchni!
Wzięła pudełeczko z sajgonkami i wraz z brunetem po chwili znalazła się w kuchni. Z racji tego, że miała się czuć jak u siebie, sama postanowiła zabrać się z otworzenie pudełeczek i ułożenie obok pałeczek. Zadbała też o to, żeby jej ukochany zajął miejsce i nie kręcił się dookoła, w końcu była teraz tutaj nowa pani domu.
- Coś do picia? - zapytała i jeśli Shigeru będzie coś chciał, to oczywiście to dla niego przygotuje. Ona zaś pokusiła się jedynie na wodę i o ile brunet był w posiadaniu cytryny, to zamierzała skorzystać i z tego dodatku. Po zrobieniu wszystkiego zajęła miejsce obok niego. - Smacznego. - powiedziała, łapiąc za jedną sajgonkę i zajadając się ją. Rzeczywiście, były jeszcze ciepłe, pudełeczka dobrze spełniały swoją rolę.
- Jestem nieco zdziwiona zachowaniem Ukyo. Zawsze był oschły i bezprecedensowy. A dziś wszystko przychodziło mu tak lekko. No ale przynajmniej dogadali się z Twoim ojcem. - zauważyła, po czym ponownie ugryzła kawałek sajgonki, która już po chwili była w całości zjedzona. Nagle jednak przypomniało jej się o kimś. Zmarszczyła jedną brew i trzymając między pałeczkami kolejną sajgonkę, zerknęła na swojego ukochanego.
- A co z twoją siostrą? Nie było jej u was, ani w siedzibie... już trenuje? Zawzięta dziewczyna. - mruknęła, bo naprawdę ją to zastanowiło. Myślała, że skoro Shigeru jest taki prorodzinny, to i jego siostra również będzie. Tymczasem po powrocie z tych walk, jeszcze jej nie widziała. Może nie lubiła zbyt długo siedzieć na miejscu i postanowiła od razu się doszkalać? Trzeba będzie wziąć z niej przykład i zabrać się do pracy w najbliższym czasie. Szczególnie, że będzie miała dobrego towarzysza treningów czy sparingów. Może ona nie będzie dla niego wielkim wyzwaniem, ale zawsze jakimś. Białowłosa zaś czuła, że przy nim się rozwinie. I nie tylko jeśli chodzi o siłę i umiejętności, a samą siebie.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Re: Domostwo Shigeru
Próba rozsznurowania więzów, które podtrzymywały zbroję spaliłyby zapewne na panewce, gdyby nie pomoc Nikusui, która widząc trudności jakie napomknąłem, czule odsunęła moje dłonie, a następnie sprawnie poruszając paluszkami, uwolniła mnie z ciężaru zbroi.
- No... nie do końca prezent, chyba. Odebrałem to bardziej jako... sytuacyjny podarunek? - stwierdziłem, na koniec chyba nawet bardziej pytając niż oznajmiając bo nie byłem sam pewny czy istnieje takie stwierdzenie. W każdym razie wydawało mi się, że szło zrozumieć o jaki kontekst chodzi - dla wszystkiego jednak postanowiłem to wyjaśnić. - Wtedy z Reiką zostaliśmy poinformowani o nominacji wojskowej i możliwości odebrania ekwipunku ze sklepu z wyposażeniem... Na polecenie Isoshiego... - westchnąłem, rozmyślając nad tym co spotkało naszego poprzedniego Lidera w poprzedniej bitwie, a co teraz. Los go nie oszczędzał. - Nie wiem czy nie chciałby, abyśmy zwrócili zaciągniętą na jego koszt własność... W każdym razie... chyba prędko tego się nie dowiemy - wspomniałem, nawiązując w tej chwili do jego stanu w jakim się znalazł, po poświęceniu dla uratowania życia Toshio Senju.
Dotyk Nikusui, który przesunął się na moje uwolnione ze zbroi plecy, otrzeźwił mnie na tyle, bym jednak przegonił pochmurne myśli i skupił się nad tym co jest tu i teraz. Uśmiechnąłem się, gdy Niku odwróciła się do mnie, a gdy nachyliła się w kierunku moich ust w wiadomym celu, uczyniłem podobnie by połączyć nasze wargi w jednym, mocniejszym pocałunku. Cholernie przyjemnie było ponownie poczuć jej słodki dotyk na swoim ciele. - Masz rację... Może to i dobrze, że o tej sprawie nie wspomniałem w siedzibie. Przed Ukyo, a więc Liderem Klanu Kaminari wyszlibyśmy na strasznie małostkowych - zagaiłem wesoło, posłusznie jednak zajmując miejsce przy stole, gdzie też mieliśmy się posilić zakupionym posiłkiem. Po położeniu czterech liter na twardym krześle, nawet cicho westchnąłem z zadowolenia. Dobrze było w końcu odpocząć.
Szybko wziąłem też przykład z Nikusui i poczęstowałem się ciepłymi jeszcze sajgonkami. Słysząc jak Nikusui życzy mi smacznego, o mało co mi nie stanęło w gardle - tak łapczywie się rzuciłem na posiłek, że całkiem zapomniałem o dobrych manierach. - Dzięki i wzajemnie...hmmm może być herbata - poprosiłem, a gdy usłyszałem uwagi Nikusui dotyczące Ukyo, pozwoliłem sobie na nikły uśmiech bo i ja zauważyłem podobne zmiany w zachowaniu ojca. Stał się... dużo bardziej wybuchowy i chyba zaprzyjaźnił się już z przekleństwami. - Wojna odbiła się na wszystkich... W mniejszym lub większym stopniu, ale z pewnością w jakiś - stwierdziłem spokojnie częstując się kolejną porcją sajgonek i zastanawiając się czy jednak nie zaistniały jeszcze inne powody, które zdecydowały o zmianach w zachowaniu - Wydaje mi się, że świadomość własnej ulotności mogło mieć tu też znaczenie - dodałem, nie musząc tu na głos wspominać jego brak ręki.
Chwilę potem odebrałem od Nikusui herbatę, cicho dziękując. Odwzajemniłem spojrzenie białowłosej, przyglądając się jak chwyta między palce kolejną sajgonkę i zastanawiając nad odpowiedzią na pytanie, które zadała. Ostatecznie dziwny, nieduży grymas zakwitł mi na ustach co mogło oznaczać, że coś na rzeczy być może. - Szczerze mówiąc... to nie wiem. Unikała kontaktu ze mną, nawet mojego spojrzenia zarówno przed samą bitwą jak i po niej... Ma do mnie o coś żal - stwierdziłem, powoli nawet domyślając się co mogło być powodem tego, choć nie chciałem tego poruszać tego, a nawet spoglądać na Nikusui, która mogłaby coś zacząc podejrzewać.
- Nie rozmawiajmy o tym - stwierdziłem, na chwile wstając i podchodząc do jednej z szafek, z której wyciągnąłem sporawą, zapieczętowana buteleczkę - Powinniśmy świętować i sądzę, że to nam w tym pomoże - dopowiedziałem, kładąc przed Nikusui pojemniczek - Wino ryżowe. Juz dawno czekałem na to, żeby je spróbować. Chętna? - zapytałem, zawadiacko uśmiechając się do niej, zachęcająco na koniec puszczając oczko.[/akap]
- No... nie do końca prezent, chyba. Odebrałem to bardziej jako... sytuacyjny podarunek? - stwierdziłem, na koniec chyba nawet bardziej pytając niż oznajmiając bo nie byłem sam pewny czy istnieje takie stwierdzenie. W każdym razie wydawało mi się, że szło zrozumieć o jaki kontekst chodzi - dla wszystkiego jednak postanowiłem to wyjaśnić. - Wtedy z Reiką zostaliśmy poinformowani o nominacji wojskowej i możliwości odebrania ekwipunku ze sklepu z wyposażeniem... Na polecenie Isoshiego... - westchnąłem, rozmyślając nad tym co spotkało naszego poprzedniego Lidera w poprzedniej bitwie, a co teraz. Los go nie oszczędzał. - Nie wiem czy nie chciałby, abyśmy zwrócili zaciągniętą na jego koszt własność... W każdym razie... chyba prędko tego się nie dowiemy - wspomniałem, nawiązując w tej chwili do jego stanu w jakim się znalazł, po poświęceniu dla uratowania życia Toshio Senju.
Dotyk Nikusui, który przesunął się na moje uwolnione ze zbroi plecy, otrzeźwił mnie na tyle, bym jednak przegonił pochmurne myśli i skupił się nad tym co jest tu i teraz. Uśmiechnąłem się, gdy Niku odwróciła się do mnie, a gdy nachyliła się w kierunku moich ust w wiadomym celu, uczyniłem podobnie by połączyć nasze wargi w jednym, mocniejszym pocałunku. Cholernie przyjemnie było ponownie poczuć jej słodki dotyk na swoim ciele. - Masz rację... Może to i dobrze, że o tej sprawie nie wspomniałem w siedzibie. Przed Ukyo, a więc Liderem Klanu Kaminari wyszlibyśmy na strasznie małostkowych - zagaiłem wesoło, posłusznie jednak zajmując miejsce przy stole, gdzie też mieliśmy się posilić zakupionym posiłkiem. Po położeniu czterech liter na twardym krześle, nawet cicho westchnąłem z zadowolenia. Dobrze było w końcu odpocząć.
Szybko wziąłem też przykład z Nikusui i poczęstowałem się ciepłymi jeszcze sajgonkami. Słysząc jak Nikusui życzy mi smacznego, o mało co mi nie stanęło w gardle - tak łapczywie się rzuciłem na posiłek, że całkiem zapomniałem o dobrych manierach. - Dzięki i wzajemnie...hmmm może być herbata - poprosiłem, a gdy usłyszałem uwagi Nikusui dotyczące Ukyo, pozwoliłem sobie na nikły uśmiech bo i ja zauważyłem podobne zmiany w zachowaniu ojca. Stał się... dużo bardziej wybuchowy i chyba zaprzyjaźnił się już z przekleństwami. - Wojna odbiła się na wszystkich... W mniejszym lub większym stopniu, ale z pewnością w jakiś - stwierdziłem spokojnie częstując się kolejną porcją sajgonek i zastanawiając się czy jednak nie zaistniały jeszcze inne powody, które zdecydowały o zmianach w zachowaniu - Wydaje mi się, że świadomość własnej ulotności mogło mieć tu też znaczenie - dodałem, nie musząc tu na głos wspominać jego brak ręki.
Chwilę potem odebrałem od Nikusui herbatę, cicho dziękując. Odwzajemniłem spojrzenie białowłosej, przyglądając się jak chwyta między palce kolejną sajgonkę i zastanawiając nad odpowiedzią na pytanie, które zadała. Ostatecznie dziwny, nieduży grymas zakwitł mi na ustach co mogło oznaczać, że coś na rzeczy być może. - Szczerze mówiąc... to nie wiem. Unikała kontaktu ze mną, nawet mojego spojrzenia zarówno przed samą bitwą jak i po niej... Ma do mnie o coś żal - stwierdziłem, powoli nawet domyślając się co mogło być powodem tego, choć nie chciałem tego poruszać tego, a nawet spoglądać na Nikusui, która mogłaby coś zacząc podejrzewać.
- Nie rozmawiajmy o tym - stwierdziłem, na chwile wstając i podchodząc do jednej z szafek, z której wyciągnąłem sporawą, zapieczętowana buteleczkę - Powinniśmy świętować i sądzę, że to nam w tym pomoże - dopowiedziałem, kładąc przed Nikusui pojemniczek - Wino ryżowe. Juz dawno czekałem na to, żeby je spróbować. Chętna? - zapytałem, zawadiacko uśmiechając się do niej, zachęcająco na koniec puszczając oczko.[/akap]
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Domostwo Shigeru
Pomogła Shigeru uwolnić się z niewygodnej zbroi, a przynajmniej niezbyt funkcjonalnej podczas codziennych czynności. Wtedy mężczyzna postanowił wyjaśnić jej, na jakiej zasadzie owa garderoba znalazła się w jego posiadaniu. Białowłosa uśmiechnęła się lekko i poklepała go po ramieniu.
- Hm, prezent i podarunek to nie to samo? - zapytała, unosząc wyżej brwi i kręcąc z rozbawieniem głową. W sumie rozumiała bruneta, bo dostał coś, co miało być na tę bitwę, a głupio poruszać taki temat z kimś, kto może nawet nie odpowiedzieć. I tu nie chodzi o to, że Isoshi może nie żyć, bo gdyby ta było, to przecież cała osada by o tym mówiła i na pewno by to do nich doszło. Zapewne więc, a przynajmniej tak przypuszczała, były Lider klanu Senju kurował się. - Wątpię, żeby chciał, byście to zwrócili. Jesteśmy ninja, taka zbroja może nam się przydać w każdej chwili. Szczególnie, że oboje wiemy, iż to nie koniec. Nie wiem, co będzie później, ale mam dziwne wrażenie, że to co się stało, to jest jedna z zapowiedzi. - dodała, nieco zmartwiona, ale szczerze przekonana o tym, co mówi. Po prostu nie mogła oprzeć się wrażeniu, że to nie wszystko, co ich czeka. Że ten szalony facet naprawdę sprowadzi na nich kłopoty. Powrót Antykreatora nawet nie chciał przyjść jej do głowy. To już naprawdę byłoby dużo.
- Mam pomysł. Jutro wstaniemy, zjemy jakieś śniadanie i zapytać twojego tatę o Isoshiego, hm? Myślę, że pewnie byłoby mu milej w towarzystwie. - powiedziała, nawet nie biorąc pod uwagę śmierci byłego Lidera Senju. Stojąc z boku, mogłaby się zdziwić swoimi pomysłami, bo to było do niej niepodobne, ale Shigeru tak na nią działał. Tak, że chciała mu pomagać i odciążać od niego jakieś problemy czy wyrzuty sumienia.
Młody mężczyzna odwzajemnił jej pocałunek, po czym przyznał jej rację, na co krótko się uśmiechnęła i przeczesała dłonią jego włosy. Temat był skończony, więc nie pozostało im nic innego, jak udanie się do kuchni, by zjeść kolację. Shigeru najwidoczniej był głodny, bo dość szybko zabrał się za jedzenie, w czym mu nieco przerwała życząc smacznego. W tym momencie zachciało jej się śmiać, ale udało jej się powstrzymać, jedynie cicho podśmiechujac się pod nosem. Skupiła się zaś na zrobieniu herbaty do swojego ukochanego, a dla siebie przygotowała wodę z cytryną.
- Pewnie i tak. Strata córką też zapewne miała spore znaczenie, chociaż wtedy był tak przysowiały, jakby nieobecny. Teraz nie dość, że stał się bardziej kontakty i do tego pokusił się o żarty, to jeszcze miał w sobie tyle życia. - zastanowiła się, bo jednak ciekawiły ją te rzeczy. Sama przecież też zaczęła się zmieniać pod wpływem tych wszystkich wydarzeń. Stąd też było dla niej dziwne to, że tak związany z rodzina Shigeru, od jej pojawienia się, praktycznie nie widział się z własną siostrą. Tym bardziej było to podejrzane, że dość szybko urwał temat. Owszem, mogłaby to olać, ale nie potrafiła. Przynajmniej nie teraz. Nie odezwała się jednak do momentu, kiedy to młody Senju wyjął wino ryżowe. Tak, była chętna, bo bardzo je lubiła, ale jednak męczyło ją to, że mężczyzna tak sprawnie ominął temat, który poruszyła.
- Skoro nie chcesz, byśmy o tym rozmawiali, to pewnie przypuszczasz, o co może chodzić. - powiedziała, po czym sama wstała z miejsca, poszukując czarek, do których mogliby nalać trunek. - Nie chcesz mi powiedzieć? - zapytała wprost, odwracając się w jego stronę i stawiając odpowiednie naczynia, oczywiście o ile takowe znalazła. Nie miała do niego żalu, była swobodna w swoich wypowiedziach. Chcąc, by i on poczuł to, że ma w niej wsparcie, pozwoliła sobie objąć go jednym ramieniem, by następnie cmoknąć go w bok szyi, dalej ciesząc się jego obecnością, jakby zaraz miał gdzieś uciec.
- Hm, prezent i podarunek to nie to samo? - zapytała, unosząc wyżej brwi i kręcąc z rozbawieniem głową. W sumie rozumiała bruneta, bo dostał coś, co miało być na tę bitwę, a głupio poruszać taki temat z kimś, kto może nawet nie odpowiedzieć. I tu nie chodzi o to, że Isoshi może nie żyć, bo gdyby ta było, to przecież cała osada by o tym mówiła i na pewno by to do nich doszło. Zapewne więc, a przynajmniej tak przypuszczała, były Lider klanu Senju kurował się. - Wątpię, żeby chciał, byście to zwrócili. Jesteśmy ninja, taka zbroja może nam się przydać w każdej chwili. Szczególnie, że oboje wiemy, iż to nie koniec. Nie wiem, co będzie później, ale mam dziwne wrażenie, że to co się stało, to jest jedna z zapowiedzi. - dodała, nieco zmartwiona, ale szczerze przekonana o tym, co mówi. Po prostu nie mogła oprzeć się wrażeniu, że to nie wszystko, co ich czeka. Że ten szalony facet naprawdę sprowadzi na nich kłopoty. Powrót Antykreatora nawet nie chciał przyjść jej do głowy. To już naprawdę byłoby dużo.
- Mam pomysł. Jutro wstaniemy, zjemy jakieś śniadanie i zapytać twojego tatę o Isoshiego, hm? Myślę, że pewnie byłoby mu milej w towarzystwie. - powiedziała, nawet nie biorąc pod uwagę śmierci byłego Lidera Senju. Stojąc z boku, mogłaby się zdziwić swoimi pomysłami, bo to było do niej niepodobne, ale Shigeru tak na nią działał. Tak, że chciała mu pomagać i odciążać od niego jakieś problemy czy wyrzuty sumienia.
Młody mężczyzna odwzajemnił jej pocałunek, po czym przyznał jej rację, na co krótko się uśmiechnęła i przeczesała dłonią jego włosy. Temat był skończony, więc nie pozostało im nic innego, jak udanie się do kuchni, by zjeść kolację. Shigeru najwidoczniej był głodny, bo dość szybko zabrał się za jedzenie, w czym mu nieco przerwała życząc smacznego. W tym momencie zachciało jej się śmiać, ale udało jej się powstrzymać, jedynie cicho podśmiechujac się pod nosem. Skupiła się zaś na zrobieniu herbaty do swojego ukochanego, a dla siebie przygotowała wodę z cytryną.
- Pewnie i tak. Strata córką też zapewne miała spore znaczenie, chociaż wtedy był tak przysowiały, jakby nieobecny. Teraz nie dość, że stał się bardziej kontakty i do tego pokusił się o żarty, to jeszcze miał w sobie tyle życia. - zastanowiła się, bo jednak ciekawiły ją te rzeczy. Sama przecież też zaczęła się zmieniać pod wpływem tych wszystkich wydarzeń. Stąd też było dla niej dziwne to, że tak związany z rodzina Shigeru, od jej pojawienia się, praktycznie nie widział się z własną siostrą. Tym bardziej było to podejrzane, że dość szybko urwał temat. Owszem, mogłaby to olać, ale nie potrafiła. Przynajmniej nie teraz. Nie odezwała się jednak do momentu, kiedy to młody Senju wyjął wino ryżowe. Tak, była chętna, bo bardzo je lubiła, ale jednak męczyło ją to, że mężczyzna tak sprawnie ominął temat, który poruszyła.
- Skoro nie chcesz, byśmy o tym rozmawiali, to pewnie przypuszczasz, o co może chodzić. - powiedziała, po czym sama wstała z miejsca, poszukując czarek, do których mogliby nalać trunek. - Nie chcesz mi powiedzieć? - zapytała wprost, odwracając się w jego stronę i stawiając odpowiednie naczynia, oczywiście o ile takowe znalazła. Nie miała do niego żalu, była swobodna w swoich wypowiedziach. Chcąc, by i on poczuł to, że ma w niej wsparcie, pozwoliła sobie objąć go jednym ramieniem, by następnie cmoknąć go w bok szyi, dalej ciesząc się jego obecnością, jakby zaraz miał gdzieś uciec.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Re: Domostwo Shigeru
- Komu, ojcu czy Isoshiemu? - spytałem, gdy Nikusui stwierdziła, że moglibyśmy udać się jutro z rana do mojego ojca i zapytać go o stan poprzedniego Lidera, a następnie dotrzymać towarzystwa... jednemu lub drugiemu, lub obydwu, do końca nie zrozumiałem, co też potwierdzało moje uważne spojrzenie skierowane na kobietę. Niewątpliwie też taką informację od niego uzyskać byśmy mogli, ale nie byłem pewny czy podobnych wieści nie dostaniemy po prostu w szpitalu. W każdym jednak razie, kiwnąłem głową na zgodę - Pomyślimy po śniadaniu.
Nasza rozmowa po chwili zeszła na temat Ukyo i zmian w jego charakterze, podejściu do życia. Dość szybko doszliśmy do podobnych wniosków, iż przyczyną tego musiały być ostatnie wydarzenia, które w dość znaczący sposób musiały odbić się na jego zachowaniu. I nie tylko na jego. - W każdym razie... zmiana na lepsze, nie? - zagaiłem, odbierając przy tej okazji od Nikusui kubek herbaty. Łyk ciepłego płynu, przyjemnie rozlał się po żołądku, a kolejna sajgonka, jedna już z nielicznych jakie pozostały, dopełnił uczucie rosnącej sytości. - Dobrze, że wpadliśmy do tej knajpy - zabawna myśl przeszła mi przez głowę, w chwili gdy rozmawialiśmy zarówno o stracie jak i przemianach jakie zachodziły
Przypuszczałem, że moja prośba o tym, by nie rozmawiać o sytuacji dotyczącej Reiki zostanie spełniona i powrócimy do milszych aspektów niż rozmyślania nad sprawą, która najwyraźniej przybrała między rodzeństwem do rozmiarów jakiegoś małego konfliktu. Nikusui jednak nie zadowoliła taka odpowiedź, przypuszczając - i mówiąc o tym na głos - że zapewne posiadam jakieś uzasadnienie takiego zachowania. Chwile potem usłyszałem pytanie - choć bardziej odebrałem to jako zarzut - czy nie chcę podzielić się z nią taką wiedzą. Niestety poniekąd była to prawda, ale też nie do końca. - Chciałbym się najpierw rozmówić z Reiką. Możliwe, że niewłaściwie... oceniam sytuację. Bez rozmowy z nią tego nie stwierdzę - spokojnie odparłem, nie spuszczając z Nikusui teraz spojrzenia, gdy ta po odstawieniu naczyń, do mnie podeszła i objęła mnie ramieniem.
- Nie chcę, żebyś czuła się pokrzywdzona... albo, żebyś odebrała to w niewłaściwy sposób. Po prostu.. to jest sprawa między rodzeństwem - dodałem, dłonią presuwając po jej ramieniu, bay ostatecznie zatrzymać się przy jej policzku by odgarnąć kosmyk śnieżnobiałych włosów, który niesfornie przysłaniał jej słodkie spojrzenie. - Mam nadzieję, że nie gniewasz się z tego powodu, hmm? - zapytałem, na razie ignorując flaszeczkę, która położyłem na stole. Alkohol mógł poczekać.
Nasza rozmowa po chwili zeszła na temat Ukyo i zmian w jego charakterze, podejściu do życia. Dość szybko doszliśmy do podobnych wniosków, iż przyczyną tego musiały być ostatnie wydarzenia, które w dość znaczący sposób musiały odbić się na jego zachowaniu. I nie tylko na jego. - W każdym razie... zmiana na lepsze, nie? - zagaiłem, odbierając przy tej okazji od Nikusui kubek herbaty. Łyk ciepłego płynu, przyjemnie rozlał się po żołądku, a kolejna sajgonka, jedna już z nielicznych jakie pozostały, dopełnił uczucie rosnącej sytości. - Dobrze, że wpadliśmy do tej knajpy - zabawna myśl przeszła mi przez głowę, w chwili gdy rozmawialiśmy zarówno o stracie jak i przemianach jakie zachodziły
Przypuszczałem, że moja prośba o tym, by nie rozmawiać o sytuacji dotyczącej Reiki zostanie spełniona i powrócimy do milszych aspektów niż rozmyślania nad sprawą, która najwyraźniej przybrała między rodzeństwem do rozmiarów jakiegoś małego konfliktu. Nikusui jednak nie zadowoliła taka odpowiedź, przypuszczając - i mówiąc o tym na głos - że zapewne posiadam jakieś uzasadnienie takiego zachowania. Chwile potem usłyszałem pytanie - choć bardziej odebrałem to jako zarzut - czy nie chcę podzielić się z nią taką wiedzą. Niestety poniekąd była to prawda, ale też nie do końca. - Chciałbym się najpierw rozmówić z Reiką. Możliwe, że niewłaściwie... oceniam sytuację. Bez rozmowy z nią tego nie stwierdzę - spokojnie odparłem, nie spuszczając z Nikusui teraz spojrzenia, gdy ta po odstawieniu naczyń, do mnie podeszła i objęła mnie ramieniem.
- Nie chcę, żebyś czuła się pokrzywdzona... albo, żebyś odebrała to w niewłaściwy sposób. Po prostu.. to jest sprawa między rodzeństwem - dodałem, dłonią presuwając po jej ramieniu, bay ostatecznie zatrzymać się przy jej policzku by odgarnąć kosmyk śnieżnobiałych włosów, który niesfornie przysłaniał jej słodkie spojrzenie. - Mam nadzieję, że nie gniewasz się z tego powodu, hmm? - zapytałem, na razie ignorując flaszeczkę, która położyłem na stole. Alkohol mógł poczekać.
//Ktoś tu wczoraj był po imprezie? Kappusia ;D
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Domostwo Shigeru
Roześmiała się cicho, gdy z jej wypowiedzi wynikła jakaś niejasność. Oczywiście ona wiedziała, co ma na myśli, jednakże dla jej ukochanego najwidoczniej nie było to takie jasne.
- Potowarzyszymy Isoshiemu, Twój ojciec raczej ma teraz zbyt wiele na głowie, by kręcić się koło niego przez dłuższy czas. - mruknęła rozbawiona, przeczesując placami dłoni jego ciemne włosy. W każdym razie, teraz wyjaśniła o co jej tak dokładniej chodziło. Kto wie, może już zmęczenie dawało jej we znaki? Tak czy siak, kiwnęła jeszcze głową w geście zgody, że rozważą tę opcję jak już wstaną, z zapasem nowych sił. Tak samo zgodziła się w kwestii, która dotyczyła Ukyo. To była zmiana na lepsze, ale przecież nie tylko Lider Kaminari się zmienił. Tego jednak nie trzeba było poruszać, bo oboje to widzieli.
Swoją część kolacji już zjadła, bo sama nie potrzebowała dużo. Kilka sajgonek to była wystarczająca ilość, więc teraz, stojąc nieco za Shigeru, obejmowała go czule i próbowała się dowiedzieć, o co takiego chodzi z jego siostrą. Musiała zapytać wprost, bo nigdy nie lubiła owijać w bawełnę. Młody mężczyzna jednak dalej zawzięcie nie drążył tematu, tłumacząc, że chce najpierw wyjaśnić sprawę z Reiką. W sumie ciężko było jej to teraz ocenić. Nie doświadczyła więzi, jaka jest miedzy rodzeństwem, ale też dopiero uczyła się być z drugą osobą, więc nie wiedziała czy powinna próbować się dowiedzieć czy też nie. Nie chciała jednak wywierać na nim jakiejkolwiek presji i nie chciała również, by czuł się przez nią przytłoczony, bo sama ceniła sobie swobodę i jakąś dozę własnej prywatności.
- Daj spokój. - mruknęła cicho, przymykając na moment oczy, kiedy brunet odgarnął kosmyk jej białych włosów. Powoli, ale zgrabnie, przesunęła się tak, że uniosła jego rękę do góry, a sama usadziła swój tyłek na jego prawym udzie. - Będziesz chciał to wrócimy do tematu. - dodała, cmokając go krótko w usta. Naprawdę nie była na niego zła i miała nadzieję, że było to po niej widać.
- Najedzony? - zapytała, następnie odsuwając puste pudełeczka po sajgonkach na bok. Czekało na nich wino ryżowe, rzeczywiście powinni poświętować. Sugestywnie postawiła wskazujący palec na brzegu buteleczki i zerknęła zadziornie w oczy ukochanemu. - Za to, że tu jesteśmy? - zapytała, oczywiście mając na myśli ich ostatnie przeżycia, i że mimo tych wydarzeń, mogli się właśnie znaleźć w ty miejscu, w końcu razem.
- Potowarzyszymy Isoshiemu, Twój ojciec raczej ma teraz zbyt wiele na głowie, by kręcić się koło niego przez dłuższy czas. - mruknęła rozbawiona, przeczesując placami dłoni jego ciemne włosy. W każdym razie, teraz wyjaśniła o co jej tak dokładniej chodziło. Kto wie, może już zmęczenie dawało jej we znaki? Tak czy siak, kiwnęła jeszcze głową w geście zgody, że rozważą tę opcję jak już wstaną, z zapasem nowych sił. Tak samo zgodziła się w kwestii, która dotyczyła Ukyo. To była zmiana na lepsze, ale przecież nie tylko Lider Kaminari się zmienił. Tego jednak nie trzeba było poruszać, bo oboje to widzieli.
Swoją część kolacji już zjadła, bo sama nie potrzebowała dużo. Kilka sajgonek to była wystarczająca ilość, więc teraz, stojąc nieco za Shigeru, obejmowała go czule i próbowała się dowiedzieć, o co takiego chodzi z jego siostrą. Musiała zapytać wprost, bo nigdy nie lubiła owijać w bawełnę. Młody mężczyzna jednak dalej zawzięcie nie drążył tematu, tłumacząc, że chce najpierw wyjaśnić sprawę z Reiką. W sumie ciężko było jej to teraz ocenić. Nie doświadczyła więzi, jaka jest miedzy rodzeństwem, ale też dopiero uczyła się być z drugą osobą, więc nie wiedziała czy powinna próbować się dowiedzieć czy też nie. Nie chciała jednak wywierać na nim jakiejkolwiek presji i nie chciała również, by czuł się przez nią przytłoczony, bo sama ceniła sobie swobodę i jakąś dozę własnej prywatności.
- Daj spokój. - mruknęła cicho, przymykając na moment oczy, kiedy brunet odgarnął kosmyk jej białych włosów. Powoli, ale zgrabnie, przesunęła się tak, że uniosła jego rękę do góry, a sama usadziła swój tyłek na jego prawym udzie. - Będziesz chciał to wrócimy do tematu. - dodała, cmokając go krótko w usta. Naprawdę nie była na niego zła i miała nadzieję, że było to po niej widać.
- Najedzony? - zapytała, następnie odsuwając puste pudełeczka po sajgonkach na bok. Czekało na nich wino ryżowe, rzeczywiście powinni poświętować. Sugestywnie postawiła wskazujący palec na brzegu buteleczki i zerknęła zadziornie w oczy ukochanemu. - Za to, że tu jesteśmy? - zapytała, oczywiście mając na myśli ich ostatnie przeżycia, i że mimo tych wydarzeń, mogli się właśnie znaleźć w ty miejscu, w końcu razem.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości