PORT
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: PORT
Wybacz Natari, że dopiero teraz odpisuję, ale kompletnie nie zauważyłam, że wróciłaś i odpisałaś.
0 x


|| Karta Postaci || Pieniądze || Punkty Historii || Głos ||
Re: PORT
Wiedziałam dobrze że skorupiaki to moja działka, a więc nie chcąc się wygłupiać bez celu użyłam swoich umiejętność do złapania kraba. Nie wszystko poszło po mojej myśli, ponieważ no cóż krab nie chciał wypuścić z uścisku swoich szponów swej ofiary. Kapitan widząc że sobie nie radzę, wziął to w swoje ręce. Czyli pomógł mi i rozszerzył uścisk szczypiec, a ja mogłam już włożyć kraba do swojej skrzyni. Lecz po kilku chwilach, gdy obok mnie przechodził kapitan skomentował moje umiejętność. Nie podobał mi się ten komentarz, ale i tak nie wyprowadziło mnie to z równowagi. Kapitan powiedział kto co ma robić, po czym wykrzyczał że za chwilę będziemy w porcie. Wzięłam mop i wiadro z wodom, by pościerać brudny pokład po rybach razem z innymi.
0 x
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
Re: PORT
A więc po oprzątnięciu pokładu, musieliśmy jeszcze posprzątać po sobie. Czyli wiadra z wodą i ścierki. Nic trudnego. Prawda ? Po posprzątaniu ja sama miałam wolną chwile na odpoczynek, w przeciwieństwie od rybaków. Oni musieli jeszcze przygotować statek do przycumowania, ponieważ zbliżaliśmy się już coraz bardziej do lądu. Gdy dotarliśmy do celu, niektórzy zaczęli się już zbierać. Powodem było to że trzeba jeszcze rozładować towar. A więc..... Kapitan po chwili mi powiedział żebym wzięła drugą skrzynię gdzie było mniej skorupiaków, a sam wziął pierwszą gdzie ich liczba była większa. Pod koniec dopowiedział że gdy zaniose skrzynie do magazynku, on będzie na mnie tam czekał po czym da mi pieniądze za dzisiejszą prace. A ja wreszcie będę mogła iść do domu. A więc zrobiłam to co mi kazał. Wzięłam skrzynię, i zaczęłam zmierzać w stronę magazynu. Po odebraniu pieniędzy, zapewne skieruje się do domu.
Z/t
Z/t
0 x
- Reika
- Martwa postać
- Posty: 2046
- Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
- Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
- Link do KP: http://www.shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=245
- Multikonta: Brak
- Ichirou
- Posty: 4027
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: PORT
Ruszyłem wraz z żołnierzem. Kiyoshi zaprowadził mnie do portu. Miejsce to odwiedziłem po raz pierwszy i szczerze mówiąc, nie zrobiło na mnie pozytywnego wrażenia. Ogromne, pełne ludzi z każdej kasty. Przy tym ohydne i brudne. Tak niestety wyglądały prawie każde doki. Nie zmieniało to faktu, że widok ludzkiego ubóstwa nie był dla mnie czymś złym. Doskonale wiedziałem jak żyją najbiedniejsi i miałem na tyle bogatą wyobraźnię, aby im współczuć. Mimo wszystko najbardziej złe emocje spowodował wygląd tego miejsca. Brud. Smród. O biedocie już wspomniałem. Ludzie, którzy myślą, że są bogami, czyli rozmaici krezusi. W lektykach noszeni, albo z ogromną obstawą. A do tego cuchnący łowcy, cyganeria i żebracy. Cudownie. Nie mogli jakoś rozplanować tego miejsca, żebym nie męczył mojego oka?
W końcu dostaliśmy się do jakiejś alei, gdzie tłum się przerzedził. Ludzi coraz mniej, budynków zresztą też. Chwała bogu, w którego nie wierzę. Gdybym miał dalej oglądać te rozmaite budowle, słabo wyglądające i o beznadziejnych fundamentach, chyba bym padł ze zmęczenia. Ludzie chyba naprawdę nie słyszeli o architekturze.
Dotarłem do magazynu. Strażnik wpuścił mnie, informując o dotarciu.
- Widzę. - mruknąłem. Nie chciał rozmawiać i traktował mnie źle. Niech nie liczy na nic więcej. Obojętnie, jak i on, wkroczyłem do środka. Zacząłem jednak odbierać wszystko najlepiej jak potrafiłem. Co jak co, reakcje miałem wytrenowane maksymalnie. Chciałem czuć się bezpiecznie, a w takim porcie raczej nie mogłem się tego spodziewać. Również strażnik mógł mieć do mnie pretensje i się mnie pozbyć - chociaż na pewno to byłaby najgłupsza decyzja w jego życiu. Mimo wszystko miałem się na baczności. Po pierwsze, aby dobrze obejrzeć teren. Po drugie, by pozostać przy życiu, a najlepiej bez uszczerbku na zdrowiu.
Zbliżyłem się do centrum magazynu. Jakieś rozwalone drewno i byłe meble. Ubrania, ozdoby. W zasadzie wszystko. Musiałem więc wykazać się spostrzegawczością, a liczyłem, że oko i tym razem mnie nie zmyli. Wytężyłem więc zmysły, ponownie, i przeszedłem do obserwacji. Zacząłem od centrum, gdzie najwięcej rozwalono. Być może zostały jakieś resztki pakunku? Albo ktoś tak nieudolnie zrobił ten bajzel, chcąc coś ukryć, że zapomniał o najmniejszym detalu. Świdrowałem to miejsce tak jak się dało. Jeśli nic nie pomagało, zacząłem badać jego obrzeża.
- Zauważyłeś tu coś ciekawego wcześniej? - zapytałem Kiyoshiego.
W końcu dostaliśmy się do jakiejś alei, gdzie tłum się przerzedził. Ludzi coraz mniej, budynków zresztą też. Chwała bogu, w którego nie wierzę. Gdybym miał dalej oglądać te rozmaite budowle, słabo wyglądające i o beznadziejnych fundamentach, chyba bym padł ze zmęczenia. Ludzie chyba naprawdę nie słyszeli o architekturze.
Dotarłem do magazynu. Strażnik wpuścił mnie, informując o dotarciu.
- Widzę. - mruknąłem. Nie chciał rozmawiać i traktował mnie źle. Niech nie liczy na nic więcej. Obojętnie, jak i on, wkroczyłem do środka. Zacząłem jednak odbierać wszystko najlepiej jak potrafiłem. Co jak co, reakcje miałem wytrenowane maksymalnie. Chciałem czuć się bezpiecznie, a w takim porcie raczej nie mogłem się tego spodziewać. Również strażnik mógł mieć do mnie pretensje i się mnie pozbyć - chociaż na pewno to byłaby najgłupsza decyzja w jego życiu. Mimo wszystko miałem się na baczności. Po pierwsze, aby dobrze obejrzeć teren. Po drugie, by pozostać przy życiu, a najlepiej bez uszczerbku na zdrowiu.
Zbliżyłem się do centrum magazynu. Jakieś rozwalone drewno i byłe meble. Ubrania, ozdoby. W zasadzie wszystko. Musiałem więc wykazać się spostrzegawczością, a liczyłem, że oko i tym razem mnie nie zmyli. Wytężyłem więc zmysły, ponownie, i przeszedłem do obserwacji. Zacząłem od centrum, gdzie najwięcej rozwalono. Być może zostały jakieś resztki pakunku? Albo ktoś tak nieudolnie zrobił ten bajzel, chcąc coś ukryć, że zapomniał o najmniejszym detalu. Świdrowałem to miejsce tak jak się dało. Jeśli nic nie pomagało, zacząłem badać jego obrzeża.
- Zauważyłeś tu coś ciekawego wcześniej? - zapytałem Kiyoshiego.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4027
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: PORT
Miejsce wyglądało na kompletnie zdemolowane. Znalezienie tutaj czegoś szczególnego raczej graniczyło z cudem. Szczerze, to nie miałem większych nadziei na rozwikłanie tej zagadki. Nie zmieniało to faktu, że zaoferowałem swoją pomoc i chciałem wywiązać się przynajmniej z tego co dało się zrobić. Jeśli znajdę tutaj jakiś trop to z pewnością będę mógł go wykorzystać do dalszego śledztwa. No i przedstawić Wangowi. Towarów tutaj było od groma, może przeciwnik zostawił coś od siebie? W końcu nie da się działać bezbłędnie. Jeśli doszło tutaj do szarpaniny to wręcz pewne, że pominął pewien detal. Szczegół, który miał być moim drogowskazem. Natomiast jeśli wcale nie było tutaj bitki, a wszystko zostało upozorowane, przesadny chaos też powinien dawać mi jakieś wskazówki. No nic, pozostał jeszcze cały magazyn do zbadania.
Wzrok mój krążył po rozmaitych pudłach. Wystawały z nich przerozmaite przedmioty i szczerze mówiąc, pojawił się w mojej głowie kolejny plan. Jeśli już wszystko zawiedzie, zawsze można przetrząsnąć zawartość towaru. Jeśli były tu jakieś drogocenne przedmioty, które ukradł napastnik, dało się go wytropić. Czy to psem, czy korzystając z raportów miejscowych urzędów i służb celnych. A na pewno Wang miał do nich dostęp, jeśli przynajmniej był miejscowym biznesmenem. W końcu birokracja w odpowiednich rękach to potęga.
- Mówisz? - spytałem zdziwiony. Wcześniej nie powiedział o tym przy swoim pracodawcy. Wydawało mi się, że Yun przekazał mi wszystkie potrzebne wiadomości, abym mógł odnaleźć zgubę. Ślady w rogu pomieszczenia? Nie powiem, brzmiało to dziwacznie, ale jeśli to prawda, wypadało sprawdzić. Skierowałem więc swoje kroki w stronę wskazaną przez strażnika, jednak nie umknął mi dźwięk, który wydały drzwi.
Odwracając się do napastnika, złożyłem trzy pieczęci. Ty kłamliwa szujo, mam dla ciebie prezent. Wystrzeliłem z ust promień wody pod ogromnym ciśnieniem. Pocisk miał trafić ofiarę w korpus tak, aby go odepchnąć dalej. Walka w takim stanie raczej nie należała do najwygodniejszych. Nie zmieniało to jednak faktu, że wypadało zareagować. Kiedy więc szermierz otrzymał obrażenia i odleciał dalej, sięgnąłem po dmuchawkę. Chciałem zabrać się za tworzenie baniek, jednak jeśli sytuacja była beznadziejna, czyli po prostu jakoś ominął wodny atak, użyłem Kawarimi.
- Dla kogo pracujesz? - zapytałem spokojnie i poważnie, jeśli atak się powiódł.
Wzrok mój krążył po rozmaitych pudłach. Wystawały z nich przerozmaite przedmioty i szczerze mówiąc, pojawił się w mojej głowie kolejny plan. Jeśli już wszystko zawiedzie, zawsze można przetrząsnąć zawartość towaru. Jeśli były tu jakieś drogocenne przedmioty, które ukradł napastnik, dało się go wytropić. Czy to psem, czy korzystając z raportów miejscowych urzędów i służb celnych. A na pewno Wang miał do nich dostęp, jeśli przynajmniej był miejscowym biznesmenem. W końcu birokracja w odpowiednich rękach to potęga.
- Mówisz? - spytałem zdziwiony. Wcześniej nie powiedział o tym przy swoim pracodawcy. Wydawało mi się, że Yun przekazał mi wszystkie potrzebne wiadomości, abym mógł odnaleźć zgubę. Ślady w rogu pomieszczenia? Nie powiem, brzmiało to dziwacznie, ale jeśli to prawda, wypadało sprawdzić. Skierowałem więc swoje kroki w stronę wskazaną przez strażnika, jednak nie umknął mi dźwięk, który wydały drzwi.
Odwracając się do napastnika, złożyłem trzy pieczęci. Ty kłamliwa szujo, mam dla ciebie prezent. Wystrzeliłem z ust promień wody pod ogromnym ciśnieniem. Pocisk miał trafić ofiarę w korpus tak, aby go odepchnąć dalej. Walka w takim stanie raczej nie należała do najwygodniejszych. Nie zmieniało to jednak faktu, że wypadało zareagować. Kiedy więc szermierz otrzymał obrażenia i odleciał dalej, sięgnąłem po dmuchawkę. Chciałem zabrać się za tworzenie baniek, jednak jeśli sytuacja była beznadziejna, czyli po prostu jakoś ominął wodny atak, użyłem Kawarimi.
- Dla kogo pracujesz? - zapytałem spokojnie i poważnie, jeśli atak się powiódł.
Szybkość 40
Percepcja 121
Chakra: 93%
Zadecyduj czy zdążyłem zrobić bańki, czy Kawarimi.
Percepcja 121
Chakra: 93%
Zadecyduj czy zdążyłem zrobić bańki, czy Kawarimi.
- Nazwa
- Suiton: Mizurappa
- Pieczęci
- Smok → Tygrys → Zając
- Zasięg Max.
- 20 metrów
- Koszt
- E: 25% | D: 20% | C: 10% | B: 7% | A: 5% | S: 3% | S+: 3%
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Niezbyt skomplikowane jutsu, będące wodną wersją techniki Katon: Goukakyuu no Jutsu. Użytkownik wytwarza wewnątrz swojego ciała dużą ilość wody, a następnie wystrzeliwuje ją pod ogromnym ciśnieniem w kierunku przeciwnika. Technika sama w sobie jest dosyć łopatologiczna, za to skuteczna - może zadać dość dobre obrażenia, jeżeli przeciwnik nie jest daleko. Kolejnym plusem jest to, że wytwarzamy w ten sposób wodę, której możemy użyć do innych technik!
0 x
- Ichirou
- Posty: 4027
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: PORT
Trudno mi powiedzieć, co czułem do strażnika. Doskonale rozumiałem mechanizmy, które tutaj zaszły. Nie znaczy to oczywiście, że aprobowałem wszystko i nie czułem niechęci do tego faceta. Szermierz zasłużył sobie na karę. Najwygodniej byłoby go zabić, ale niestety nie dysponowałem jeszcze takimi umiejętnościami, które mogłyby go zniszczyć dosłownie jednym posunięciem. Trudno. Wracając do tematu - gość został albo przekupiony, albo realne zadanie Wanga Yuna polegało na wyeliminowaniu mnie. Rozważmy obie propozycje. Pierwsza była zdecydowanie bliższa prawdy, chociaż nie mogłem tego założyć teraz. Pamiętałem słowa mojego pracodawcy - to wartownik był odpowiedzialny za odbiór paczki i to właściwie tylko on miał do niej dostęp. Jeżeli plan nawalił to winnym dało się nazwać właśnie strażnika. Gdyby został przekupiony, albo zwerbowany przez inną osobę, zadanie sprowadzałoby się do banalności. Wymiany ognia i przedstawienia sprawy Wangowi. Podejrzewam, że sam był w stanie dotrzeć do odpowiednich ludzi, bo w porównaniu do mnie, dysponował pokaźną wiedzą. Ja natomiast nie znałem nikogo w Ryuzaku no Taki i to raczej miało pozostać niezmienne.
Druga opcja, zdecydowanie dla mnie gorsza - Wang nasłał na mnie zabójcę. Wplątał mnie w wydarzenie, które dawało mi najgorszą z możliwych obron. Niby w centrum miasta, ale daleko od wszystkich. Co począć? Na pewno nie dać się zabić. Na obecny moment priorytetem dla mnie było wygranie pojedynku. Chciałem nie zabijać jeszcze mężczyzny, natomiast trzymanie go w szachu i torturowanie... tak, o wiele lepsze zakończenie tej sytuacji. Gdyby okazało się, że Yun pragnie zemścić się na Shinsaku, albo po prostu spałem z jego córką (w końcu wiele dwórek i bogatych panienek przewinęło się w willi ojca)... Cóż, najlepiej będzie się ulotnić, wykorzystując moje zdolności. To raczej problematyczne nie było, natomiast na razie wszystko sprowadzało się do pojedynku. No nic, to chyba najważniejsze.
Udało się zdobyć mi tyle czasu, abym stworzył bańki. Przeciwnik uniknął mojego uderzenia wodnym promieniem, co wywołało u mnie spore zdziwienie. Naprawdę? Z odległości kilku metrów nie dać się trafić czymś takim? Cholera, pewnie byłem lepszy w unikach i ogólnopojętej percepcji, ale ten typ zdawał się mieć naprawdę dobre ciało. Reagował świetnie i przede wszystkim - myślał. Teraz poruszał się bokiem, przez co trafienie go zdawało się być trudniejsze. Mogłem oczywiście próbować zaatakować go pod kątem, albo "przesunąć" wodny pocisk ruszając ustami. Opcja taka zdawała się być zdecydowanie nie na miejscu. Nie dlatego, że zła. Nie, po prostu zbyt ryzykowna. No i element zaskoczenia. Nie znasz się na umiejętnościach mojego szczepu? Szkoda, bo banki Shabondama mogą być twoim ostatnim wspomnieniem.
- Wolałbym wiedzieć komu mam stawić czoła. Rozumiesz, zemsta rodowa, zniszczenie osobnika i całej jego rodziny. - powiedziałem zadowolony. To prawda. Jeśli nawet umrę, to powodzenia, Wangu Yunie i Kiyoshi. Shinsaku załatwi was jak kury - oskubie i ugotuje. A rodzinę albo zabije, albo podda torturom. Najlepiej oba. No, ewentualnie karne galery lub sprzedaż do krajów, gdzie brakuje niewolników. Tatuś nie miał zbyt "lekkich" metod rozwiązywania podobnych konfliktów.
Druga opcja, zdecydowanie dla mnie gorsza - Wang nasłał na mnie zabójcę. Wplątał mnie w wydarzenie, które dawało mi najgorszą z możliwych obron. Niby w centrum miasta, ale daleko od wszystkich. Co począć? Na pewno nie dać się zabić. Na obecny moment priorytetem dla mnie było wygranie pojedynku. Chciałem nie zabijać jeszcze mężczyzny, natomiast trzymanie go w szachu i torturowanie... tak, o wiele lepsze zakończenie tej sytuacji. Gdyby okazało się, że Yun pragnie zemścić się na Shinsaku, albo po prostu spałem z jego córką (w końcu wiele dwórek i bogatych panienek przewinęło się w willi ojca)... Cóż, najlepiej będzie się ulotnić, wykorzystując moje zdolności. To raczej problematyczne nie było, natomiast na razie wszystko sprowadzało się do pojedynku. No nic, to chyba najważniejsze.
Udało się zdobyć mi tyle czasu, abym stworzył bańki. Przeciwnik uniknął mojego uderzenia wodnym promieniem, co wywołało u mnie spore zdziwienie. Naprawdę? Z odległości kilku metrów nie dać się trafić czymś takim? Cholera, pewnie byłem lepszy w unikach i ogólnopojętej percepcji, ale ten typ zdawał się mieć naprawdę dobre ciało. Reagował świetnie i przede wszystkim - myślał. Teraz poruszał się bokiem, przez co trafienie go zdawało się być trudniejsze. Mogłem oczywiście próbować zaatakować go pod kątem, albo "przesunąć" wodny pocisk ruszając ustami. Opcja taka zdawała się być zdecydowanie nie na miejscu. Nie dlatego, że zła. Nie, po prostu zbyt ryzykowna. No i element zaskoczenia. Nie znasz się na umiejętnościach mojego szczepu? Szkoda, bo banki Shabondama mogą być twoim ostatnim wspomnieniem.
- Wolałbym wiedzieć komu mam stawić czoła. Rozumiesz, zemsta rodowa, zniszczenie osobnika i całej jego rodziny. - powiedziałem zadowolony. To prawda. Jeśli nawet umrę, to powodzenia, Wangu Yunie i Kiyoshi. Shinsaku załatwi was jak kury - oskubie i ugotuje. A rodzinę albo zabije, albo podda torturom. Najlepiej oba. No, ewentualnie karne galery lub sprzedaż do krajów, gdzie brakuje niewolników. Tatuś nie miał zbyt "lekkich" metod rozwiązywania podobnych konfliktów.
Od początku uniku faceta, bańki mają proste zadanie - dostać się pod jego stopy i go unieruchomić. Polega na tym efekt kleju, który go zwyczajnie załatwi. W tym samym czasie, a nie później, tworzę bańkę mającą złapać jego głowę. Ta zostanie zamknięta, a szermierz będzie podduszany.
W razie sytuacji krytycznej - Kawarimi.
Baniek jest 20, co powinno go unieruchomić.
Chakra: 87% - jutsu (jeśli się udało)
W razie sytuacji krytycznej - Kawarimi.
Baniek jest 20, co powinno go unieruchomić.
Chakra: 87% - jutsu (jeśli się udało)
- Nazwa
- Suishi Suihō no Jutsu
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Dowolny
- Koszt
- Podwójny koszt średniej bańki
- Dodatkowe
- Należy posiadać dmuchawkę do baniek
- Opis Użytkownik tworzy bańki mydlane dwa razy większe od głowy przeciwnika, które zaczynają lecieć w stronę wroga. Bańka zaczyna więzić jego głowę, a on zostaje podtapiany. Dzięki temu traci tlen i siły do walki. Ofiara po 3 turach mdleje, natomiast po 4 następuje uduszenie i śmierć oponenta.
- Efekt
- Klej
- Działanie Po napełnieniu baniek specjalną substancją, shinobi może ją wyzwolić w każdej chwili, wytwarzając tym samym bardzo mocny klej. Odpowiednie użycie może spętać przeciwnika lub przykuć go do podłoża, praktycznie kończąc pojedynek. Zaleca się użycie większej ilości baniek, aby zmaksymalizować szansę powodzenia.
- Koszt efektu
0 x
- Ichirou
- Posty: 4027
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: PORT
Reprezentowaliśmy zupełnie dwa różne style walki. Ja wolałem daleki dystans, miecznik bezpośredni kontakt. Dało się to jakoś pogodzić? Nie. Na szczęście znałem techniki, które mogły albo mężczyznę odepchnąć, albo skłonić go do oddalenia się. Ewentualnie sam mogłem się przecież ewakuować. Taka była najlepsza opcja, prawda? W końcu z samurajem na pięści nie wygram. A zważywszy, że moje umiejętności w Taijutsu czy tam Kenjutsu były... marne, to już w ogóle. Facet może wirtuozem swojej broni nie był i wątpię, że mógłby mi stawić czoła, gdybym przykładał się do lekcji z wujem. Mimo wszystko jednak dalej pogardzałem starciami fizycznymi. Uważałem, że niewiele je różni od tych zwyczajnych. Albo burd w knajpach. Co to za ninja, który musi korzystać z katany, zamiast z chakry?
Mężczyzna nie miał zamiaru się poddać. O ile wpadł w moją pułapkę, to technika się nie powiodła. Cholera, szkoda tylko manewru. Teraz już znał możliwości baniek, a przynajmniej tych z klejem. Może nie wiedział niczego innego o moim klanie, no ale nieważne. Był dość trudnym mężczyzną do pokonania i na obecny moment nie miałem zbyt wielu okazji, aby go zgładzić. Trudno. Niech sobie szaleje, póki jest przyklejony do ziemi. Przy okazji Kiyoshi wyznał mi o co tutaj chodzi... No tak, Wang Yun maczał w tym... palce. Trudno. Nie mogłem więc udać się z trupem strażnika do przedsiębiorcy, bo skończyłoby się to w ten sam sposób. Jedyne co w zasadzie powinienem zrobić to ujść. Z życiem. No i truchłem samuraja, jeśli los dopisze. A potem? Wypadałoby skonsultować się z ojcem. Tatulek mógłby zmusić swoimi kontaktami Yuna, żeby padł trupem. Po prostu.
- Wolałbym fioletową wstążkę. - mruknąłem zadowolony. Jednak kiedy lokal spowił dym, opuściła mnie pewność. Cholera, facet na pewno jakoś wydostanie się z mojej pułapki, ale na razie mam czas. Prędko stworzyłem dwa klony. Pierwszy z nich stał w moim miejscu, drugi udał się tam, gdzie przed chwilą stał Kiyoshi. Oczywiście miał go zabić. Ja natomiast postanowiłem uciekać. Obejść lokal najszerzej jak się da. Pamiętałem również o tym, że pierwsza replika wykonywała przydatne na ten moment jutsu Suitonu. Miałem więc możliwość ewakuacji, przynajmniej jeśli moja ofiara zostanie przyklejona do podłoża. Ja oczywiście uważałem na substancję i unikałem jej.
Mężczyzna nie miał zamiaru się poddać. O ile wpadł w moją pułapkę, to technika się nie powiodła. Cholera, szkoda tylko manewru. Teraz już znał możliwości baniek, a przynajmniej tych z klejem. Może nie wiedział niczego innego o moim klanie, no ale nieważne. Był dość trudnym mężczyzną do pokonania i na obecny moment nie miałem zbyt wielu okazji, aby go zgładzić. Trudno. Niech sobie szaleje, póki jest przyklejony do ziemi. Przy okazji Kiyoshi wyznał mi o co tutaj chodzi... No tak, Wang Yun maczał w tym... palce. Trudno. Nie mogłem więc udać się z trupem strażnika do przedsiębiorcy, bo skończyłoby się to w ten sam sposób. Jedyne co w zasadzie powinienem zrobić to ujść. Z życiem. No i truchłem samuraja, jeśli los dopisze. A potem? Wypadałoby skonsultować się z ojcem. Tatulek mógłby zmusić swoimi kontaktami Yuna, żeby padł trupem. Po prostu.
- Wolałbym fioletową wstążkę. - mruknąłem zadowolony. Jednak kiedy lokal spowił dym, opuściła mnie pewność. Cholera, facet na pewno jakoś wydostanie się z mojej pułapki, ale na razie mam czas. Prędko stworzyłem dwa klony. Pierwszy z nich stał w moim miejscu, drugi udał się tam, gdzie przed chwilą stał Kiyoshi. Oczywiście miał go zabić. Ja natomiast postanowiłem uciekać. Obejść lokal najszerzej jak się da. Pamiętałem również o tym, że pierwsza replika wykonywała przydatne na ten moment jutsu Suitonu. Miałem więc możliwość ewakuacji, przynajmniej jeśli moja ofiara zostanie przyklejona do podłoża. Ja oczywiście uważałem na substancję i unikałem jej.
Jeden z klonów stoi w miejscu i robi kleistą ciecz, drugi błąka się gdzieś po magazynie, ja staram się wyjść, chociaż uważam, gotowy do Kawarimi cały czas [jak się uda to za lokal].
Chakra: 78%
Chakra: 78%
- Nazwa
- Suihō Bunshin no Jutsu
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Dowolny
- Koszt
- Zależy od życzenia użytkownika
- Dodatkowe
- Należy posiadać dmuchawkę do baniek
- Opis Kolejne przydatne Jutsu. Użytkownik wytwarza nim kilka baniek, które łączą się ze sobą i przybierają kształt używającego. Jest to po prostu klon, którego można wykorzystać na wiele sposobów. Replika ta może wykonywać wszystkie techniki oryginału, jednak tylko z zakresu Suitonu i te klanowe.
- Nazwa
- Suiton: Mizuame Nabara
- Pieczęci
- Baran → Tygrys
- Zasięg Max.
- 15 metrów
- Koszt
- E: 25% | D: 20% | C: 10% | B: 7% | A: 5% | S: 3% | S+: 3%
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Kolejna specyficzna technika, za pomocą której można zdobyć przewagę na polu walki. Tym razem użytkownik wytwarza i wypuszcza w dowolnym kierunku strumień lepkiej mazi. Ktokolwiek zostanie dosięgnięty taką pułapką, zostaje unieruchomiony. Jedynym sposobem na uwolnienie się z takiej pułapki jest przesłanie do stóp sporej dawki chakry (około 200 punktów). Jeżeli ciecz przestała być wydzielana, można na nią wejść za pomocą Suimen Hoko no Waza.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4027
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: PORT
Nie powiem, wykonałem nie lada robotę. Przede wszystkim, wykorzystałem manewr mojego przeciwnika. Teraz ten pajac błąkał się pośród dymu, a i nawet jeśli znalazł mojego klona - to co? W budynku przebywał jeszcze jeden. Ten mógł go zatrzymać, czy to celowo, czy nie. Klon znajdujący się w magazynie wraz z miecznikiem powinien dać mi odpowiednią ilość czasu do ucieczki. Tak, ja, wspaniały ninja, nie miałem zamiaru być w Ryuzaku dłużej niż kilka minut. Doświadczyłem tego miasta krótko, ale na pewno bardzo intensywnie. Jedyne co mogłem jeszcze zrobić to... ponownie zerżnąć córkę Wanga, ale szczerze, nie miałem teraz na to chęci. Bardziej martwiłem się tym, że samuraj przy odrobinie pecha mnie znajdzie. Czyli zamiast szukać dalej przewidzi mój plan, co jest chyba niemożliwe.
Nie miałem zamiaru dać się zaatakować drugi raz. Stworzyłem klona, podobnie jak wcześniej, a ten zaczął biec główną ulicą miasta. Nie wiem, co on tam będzie robić, miał zwrócić na siebie uwagę. Pewno tamten przedsiębiorca miał swoje wtyki i na moment obecny pozostawało mi tylko obejść jego informatorów. Wykorzystałem więc prostą technikę - Henge no Jutsu. Zmieniłem się w przeciętnego obywatela Ryuzaku, który w zwyczajnym tempie zmierza do bramy głównej. Chciałem nią opuścić tą lokację, albo chociaż dostać się w pobliże strażników. Miasta, a nie Wanga Yuna. Ci mogli zapewnić mi azyl.
Wiedziałem jednak, że ściany mają uszy i oczy. Podmiana, jeśli została wykonana na pustym terenie, czyli gdy byłem niezauważony, miała sens. Jeśli jednak ktoś mnie widział, dość prędko udałem się do miejsca odosobnionego, gdzie dało się ponownie wykonać Henge. Zmieniłem swój imidż drugi raz i ruszyłem ku bramie.
Z tematu?
Nie miałem zamiaru dać się zaatakować drugi raz. Stworzyłem klona, podobnie jak wcześniej, a ten zaczął biec główną ulicą miasta. Nie wiem, co on tam będzie robić, miał zwrócić na siebie uwagę. Pewno tamten przedsiębiorca miał swoje wtyki i na moment obecny pozostawało mi tylko obejść jego informatorów. Wykorzystałem więc prostą technikę - Henge no Jutsu. Zmieniłem się w przeciętnego obywatela Ryuzaku, który w zwyczajnym tempie zmierza do bramy głównej. Chciałem nią opuścić tą lokację, albo chociaż dostać się w pobliże strażników. Miasta, a nie Wanga Yuna. Ci mogli zapewnić mi azyl.
Wiedziałem jednak, że ściany mają uszy i oczy. Podmiana, jeśli została wykonana na pustym terenie, czyli gdy byłem niezauważony, miała sens. Jeśli jednak ktoś mnie widział, dość prędko udałem się do miejsca odosobnionego, gdzie dało się ponownie wykonać Henge. Zmieniłem swój imidż drugi raz i ruszyłem ku bramie.
Z tematu?
Chakra: 75%
- Nazwa
- Henge no Jutsu
- Pieczęci
- Pies → Świnia → Baran
- Zasięg
- Na ciało
- Koszt
- E: 5% | D: 4% | C: 3% | B: 2% | A: 1% | S: 1% | S+: 1%
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Pomocna technika przy pomocy której użytkownik może przybrać wygląd innej osoby bądź obiektu. Co za tym idzie jeśli zmieniamy się w personę, to wygląd, a także ubranie zostaje zmienione. Również i głos pozostanie zmutowany do pewnego stopnia przypominający ten osoby w którą to się zamieniliśmy. Jednak jest to tylko zmiana aparycji, tak więc nie przejmujemy zdolności fizycznych czy też innych. Możemy zmienić się w każdą osobę, a także w przedmiot. Jednak nie może on być zbyt mały. Więc nie możemy zmienić się w Kunai czy zwykłego Shurikena. Dodatkowo nasza chakra pozostaje bez zmian. Tak więc, jeśli ktoś wykryje naszą niebieską energię, może bez problemu odkryć oszustwo, również i wszystkie Doujutsu bezproblemowo sobie z tym radzą.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Ayumu i 1 gość