
Wioska Itojin (szczep Kakuzu)
- Rokuramen Sennin
- Support
- Posty: 1033
- Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
- Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki
Wioska Itojin (szczep Kakuzu)

0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Re: Wioska Itojin (szczep Kakuzu)
Podróż minęła spokojnie i bez żadnych przeszkód. Taki stan rzeczy odpowiadał idealnie Muraiowi, któremu zależało na bezproblemowe dostanie się do miejsca pobytu jemu podobnych. Wraz z Kirą przemierzali kolejne szlaki i ścieżki różnych prowincji. Dziewczynka podobną drogę już przebyła, tyle że w drugą stronę i w środku uplecionego z nici koszta. Teraz Kira mogła podziwiać krajobrazy podczas podróży. Pierwszy nietypowy widok mogła zauważyć już w Midori. Wszędzie pełno drzew, jak okiem sięgnąć nie można było zobaczyć horyzontu, szczególnie na drogach przebiegających bezpośrednio przez lasy. W połączeniu z stosunkowo chłodnym powietrzem i niską temperaturą otoczenia dawało to nieprzyjemne wrażenia. Murai bez problemu mógł to znieść, ale jak Kira? Chociaż odpowiednio ubrana nie powinna narzekać. Następnie trzeba było przejść przez Shinrin, obszary tej prowincji były jeszcze bardziej zalesione niż Midori. Nie myło więc unikalnych krajobrazów, a ściany pni i krzaków blokujących wejście do lasu. Trzeba było przyznać, że w tak bujnym i rozwiniętym drzewostanem nigdy wcześniej się nie zetknął. Jak dobrze, że szedł utartym szlakiem miast podejrzanymi leśnymi drogami, w przeciwnym razie mógłby bardzo łatwo się zgubić. Chociaż biorąc pod uwagę obecność Kiry, Muraiowi nie groziło zgubienie się. W końcu dotarli do Sakai. Młodzieniec poznał to przez zmianę krajobrazu - ogromne lasy ustąpiły miejsca równie ogromnym równinom zagospodarowanymi na farmy i inne działalności z sektora żywnościowego. Teraz trzeba było znaleźć wioskę. A potem znaleźć lidera. Na szczęście spotkali po drodze kilku tutejszych, który poprowadzili go w miarę precyzyjnie do poszukiwanego przez Muraia miejsca.
Po dłuższym czasie i dzięki wskazówkom miejscowych wraz z pomocą Kiry, Murai dotarł do wejścia jakiejś niezbyt imponującej wioski. Do Ryuzaku się nie umywała rozmiarami i populacją, ale młodzieniec wiedział na pierwszy rzut oka, że jest we właściwym miejscu. Już przy wejściu zobaczył dwóch strażników, z czego jeden z nich miał rozległe pozszywane blizny. Zupełnie jak jego. Muraiowi ciężko było ukryć zainteresowanie obecną sytuacją. W osadzie byli przeważnie ludzie jemu podobni. Z czarnymi białkami oczu, z licznymi szwami na ciele. Tutaj Murai nie był czymś niezwykłym. Fakt, oglądano się za nim, ale to głównie przez obecność Kiry i fakt, że pierwszy raz go tutaj widzieli. To było całkowicie nowe doświadczenie, na które młodzieniec reagował silnym zainteresowaniem. Sama wioska była utrzymana w trochę tradycyjnym stylu, z dużą ilością drzew pomiędzy budynkami. Ciężko było to nazwać architektonicznym cudem, ale prezentowało się bardzo dobrze. Natychmiastowo skierował się do jednego z większych budynków w poszukiwaniu siedziby lidera.
Po dłuższym czasie i dzięki wskazówkom miejscowych wraz z pomocą Kiry, Murai dotarł do wejścia jakiejś niezbyt imponującej wioski. Do Ryuzaku się nie umywała rozmiarami i populacją, ale młodzieniec wiedział na pierwszy rzut oka, że jest we właściwym miejscu. Już przy wejściu zobaczył dwóch strażników, z czego jeden z nich miał rozległe pozszywane blizny. Zupełnie jak jego. Muraiowi ciężko było ukryć zainteresowanie obecną sytuacją. W osadzie byli przeważnie ludzie jemu podobni. Z czarnymi białkami oczu, z licznymi szwami na ciele. Tutaj Murai nie był czymś niezwykłym. Fakt, oglądano się za nim, ale to głównie przez obecność Kiry i fakt, że pierwszy raz go tutaj widzieli. To było całkowicie nowe doświadczenie, na które młodzieniec reagował silnym zainteresowaniem. Sama wioska była utrzymana w trochę tradycyjnym stylu, z dużą ilością drzew pomiędzy budynkami. Ciężko było to nazwać architektonicznym cudem, ale prezentowało się bardzo dobrze. Natychmiastowo skierował się do jednego z większych budynków w poszukiwaniu siedziby lidera.
- Kira, możesz powiedzieć mi gdzie wyczuwasz najsilniejsze źródło chakry?
0 x
Re: Wioska Itojin (szczep Kakuzu)
Trzymając Muraia za rękę, Kira dreptała u jego boku, rozglądając się z wyraźnym zainteresowaniem, zwłaszcza po tym, gdy opuścili Ryuzaku no Taki. Wcześniej dziewczynka dotarła tutaj w koszu, na plecach Kakuzu, zbyt wyczerpana i poraniona, żeby jeszcze podziwiać widoki. Teraz spokojnie mogła się rozglądać na wszystkie strony i zapamiętywać szlaki, żeby wiedzieć mniej więcej, gdzie się znajdują. Ubrana w ciepłą pelerynę, nie narzekała na zimno, więc podróż mijała im całkiem przyjemnie, dopóki Kira nie zaczęła w końcu odczuwać zmęczenia i obolałych nóg. Aby nie spowalniać Muraia zaproponowała, aby wziął ją na barana, dzięki temu ona będzie mogła odpocząć, a on będzie mógł dalej iść, skoro miał niewyczerpalne pokłady sił. Jak na razie mieli przed sobą las, las i jeszcze więcej lasu, więc krajobraz był niezwykle monotonny i nawet usypiający, co sprawiło, że Kira oparła policzek o głowę Muraia i zwyczajnie sobie przysnęła do czasu, aż nie zbliżyli się do pierwszej z większych osad w prowincji Midori. Oczywiście ominęli ją pospiesznie, kupując tylko coś do jedzenia dla Kiry, by dalej ruszyć w drogę. Następne było Shinrin, a potem w końcu dotarli do Sakai i tu zaczynały się schody, bo dalej nie wiedzieli, gdzie trzeba iść, więc musieli pytać o drogę napotkanych przechodniów. Na szczęście ludzie byli na tyle pomocni, że pokierowali ich w dobrą stronę i w końcu stanęli przed bramą do wioski, która należała do pobratymców Muraia. Kira dreptała teraz obok swojego opiekuna, trzymając się jego ręki i rozglądając się z wyraźnym zaciekawieniem. Rzeczywiście mieszkańcy tej mieściny wyglądali tak jak Murai. Te same oczy, pozszywane ciała. Było to zarazem fascynujące i lekko przerażające, dlatego Kira trzymała się blisko Muraia, wiedząc doskonale, do czego są zdolni Kakuzu.
- Wiosną musi tu być całkiem przyjemnie. - Przyznała dziewczynka. - Mają tu bardzo ładne domy.
- Wiosną musi tu być całkiem przyjemnie. - Przyznała dziewczynka. - Mają tu bardzo ładne domy.
Słysząc pytanie Muraia, dziewczynka skinęła głową i zamknęła oczy, aby lepiej się skupić na otaczających ją źródłach chakry. Wszystkie były w miarę silne, co było dość przerażające, zważywszy na fakt, co potrafili Kakuzu, ale z drugiej strony jeśli było się ich przyjaciółmi, to mogli zapewnić dość dobrą ochronę. Analizując wyczuwane źródła, Kira w końcu dostrzegła wyraźnie silniejszą chakrę, co mogło wskazywać na fakt, że był to sam Lider. Otworzyła oczy i wskazała palcem przed siebie, gdzie droga biegła dalej w głąb wioski, aż na plac, gdzie stał jeden z bogatszych i większych budynków, prawdopodobnie siedziba szczepu.
- Tam. - Powiedziała dziewczynka. - Wyczuwam też inne źródła w tym budynku, więc to chyba strażnicy na posterunkach, ale czuję też wyraźnie silniejszą aurę, która musi należeć do Lidera.
Pozostało już tylko udać się w tamtym kierunku i poprosić o audiencję, zaś dziewczynka nadal trzymała się dłoni swojego opiekuna, zdając sobie sprawę z faktu, że się jej przyglądają i przez to nie czuła się zbyt pewnie.
- Tam. - Powiedziała dziewczynka. - Wyczuwam też inne źródła w tym budynku, więc to chyba strażnicy na posterunkach, ale czuję też wyraźnie silniejszą aurę, która musi należeć do Lidera.
Pozostało już tylko udać się w tamtym kierunku i poprosić o audiencję, zaś dziewczynka nadal trzymała się dłoni swojego opiekuna, zdając sobie sprawę z faktu, że się jej przyglądają i przez to nie czuła się zbyt pewnie.
0 x
Re: Wioska Itojin (szczep Kakuzu)
Otoczenie było inne niż w Ryuzaki, gdzie było bardzo dużo ludzi różnej aparycji. Budynki w ogromnych ilościach, wysokie i niskie. Zapełnione stoiskami place targowe. Nie darzył sympatią Ryuzaku, chociaż do swojego domostwa przywyknął. To miejsce bardziej przypadło mu do gustu. Było znacznie przestronniej, budynki nie były aż tak gęsto rozstawione. Architektura i styl budowli również były milsze dla oka. Nawet Murai, mocno wypaczony z poczucia estetyki, mógł postawić tą wioskę wyżej niż osadę kupiecką, w której mieszkał. Dziwnie było widzieć innych ludzi, którzy mieli podobne Muraiowi szwy na ciele. Podobne uczucie towarzyszyło mu, kiedy spotkał się na trybunach z liderem Szczepu Kakuzu. Nie był aż tak wyjątkowy i w pewnym sensie czuł ulgę. Może wśród nich wszystkich jest ktoś jeszcze, komu udało się wydostać z tego miejsca, w którym był szkolony? Murai szybko porzucił tą myśl, przecież był świadkiem ich śmierci. Dziewczynka ocuciła go wspominając o ładnych domach. Najwidoczniej podzielała opinię swojego opiekuna. Nadal jednak nie wiedzieli, gdzie powinni iść. Zapytać się kogoś? W sumie tak powinien uczynić, jednak wolał polegać na Kirze. Chyba nabrał do niej wystarczająco pewności, by móc powierzyć jej tak proste zadanie. Zresztą sama powiedziała, że przecież nie ma po co wprowadzać go w błąd. Dziewczynka wskazała odpowiedni kierunek, a Murai w pełni na to przystał. Kira zaprowadziła go do jednego z największych i najlepiej prezentujących się budynków. Logiczny wybór, sam też mógł na to wpaść. Murai podszedł do drzwi, po czym zapukał mocno. Nie wiedział czy struktura budynku polegała na samodzielnym wejściu do przedpokoju i stamtąd dopiero skierowanie się do odpowiedniego gabinetu, czy może pierw trzeba było zapukać. Postanowił pierw zapukać, a jeśli przez pół minuty nikt nie przyjdzie, po prostu wejdzie samodzielnie. Ostrożnie i powoli, rozglądając się uważnie wokoło swoim zwyczajem, kiedy tylko pojawia się w nowym środowisku.
0 x
- Rokuramen Sennin
- Support
- Posty: 1033
- Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
- Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki
Re: Wioska Itojin (szczep Kakuzu)
Budynek w rzeczy samej był dość okazały, nawet pomimo swojej prostoty - duża, piętrowa budowla wzniesiona głównie z drewna różnych gatunków, papieru ryżowego stanowiącego okna i drzwi, oraz glinianych płytek na dachu. I nawet pomimo tego, że wyglądało to jak najzwyklejszy (no, może trochę bogatszy) dom rodzinny, dało się wokół zauważyć kilkoro mężczyzn i kobiet w lekkich pancerzach i szatach, widocznie przypominający straż lub innych żołnierzy. Murai podszedł na spokojnie do drzwi i zapukał we framugę, na co jeden ze strażników podszedł i otaksował ich spojrzeniem.
-Mitsuchi-sama obecnie wyszedł na spacer, niedługo wróci. Jeśli chcecie, możecie poczekać na ławce tu obok.
Wtedy podeszła jedna ze strażniczek i spojrzała na Muraia z większym zainteresowaniem niż jej kompan.
-Zaraz... jesteś Murai, prawda? Ten nieznany Kakuzu, który walczył na turnieju na pustyni? - młoda shinobi uśmiechnęła się wesoło i skłoniła się z uznaniem. - Pan Mitsuchi i jego gwardia wspominała o pojedynkach, niektórzy z nas również tam byli. Obserwowanie Twojej walki, zwłaszcza tej w pierwszej rundzie, było niesamowitym przeżyciem! Opowiadają o Tobie naszym adeptom, żebyśmy również próbowali być tak nieustępliwi...
Wtedy na ramieniu dziewczyny pojawiła się czyjaś dłoń. Niezauważony przez nikogo, Mitsuchi podszedł do grupy, uciszył strażniczkę i z lekkim uśmiechem na wychudzonej, bladej twarzy, zwrócił się do Muraia. Jedną ręką odgarnął swoje gęste czarne włosy.
-Murai. Miło, że postanowiłeś jednak przyjąć zaproszenie. Wejdźmy do środka. Jak minęła podróż?
Z tymi słowami zaprowadził dwójkę do swojego domu. W środku był równie okazały jak na zewnątrz - pomimo prostoty, potrafił zachwycić. Ładne, drewniane zdobienia, ołtarzyk dla bogów... wszystko, czego potrzeba. Lider pokazał dwójce przybyszy kotatsu, za którym sam po chwili się usadowił.
-Więc? Czemu zawdzięczam tę wizytę?
-Mitsuchi-sama obecnie wyszedł na spacer, niedługo wróci. Jeśli chcecie, możecie poczekać na ławce tu obok.
Wtedy podeszła jedna ze strażniczek i spojrzała na Muraia z większym zainteresowaniem niż jej kompan.
-Zaraz... jesteś Murai, prawda? Ten nieznany Kakuzu, który walczył na turnieju na pustyni? - młoda shinobi uśmiechnęła się wesoło i skłoniła się z uznaniem. - Pan Mitsuchi i jego gwardia wspominała o pojedynkach, niektórzy z nas również tam byli. Obserwowanie Twojej walki, zwłaszcza tej w pierwszej rundzie, było niesamowitym przeżyciem! Opowiadają o Tobie naszym adeptom, żebyśmy również próbowali być tak nieustępliwi...
Wtedy na ramieniu dziewczyny pojawiła się czyjaś dłoń. Niezauważony przez nikogo, Mitsuchi podszedł do grupy, uciszył strażniczkę i z lekkim uśmiechem na wychudzonej, bladej twarzy, zwrócił się do Muraia. Jedną ręką odgarnął swoje gęste czarne włosy.
-Murai. Miło, że postanowiłeś jednak przyjąć zaproszenie. Wejdźmy do środka. Jak minęła podróż?
Z tymi słowami zaprowadził dwójkę do swojego domu. W środku był równie okazały jak na zewnątrz - pomimo prostoty, potrafił zachwycić. Ładne, drewniane zdobienia, ołtarzyk dla bogów... wszystko, czego potrzeba. Lider pokazał dwójce przybyszy kotatsu, za którym sam po chwili się usadowił.
-Więc? Czemu zawdzięczam tę wizytę?
0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Re: Wioska Itojin (szczep Kakuzu)
Ruszyli więc dalej przez wioskę, aż dotarli do odpowiedniego budynku. Kira uważnie rozglądała się na wszystkie strony i dostrzegała zainteresowane spojrzenia, które się na nich kierowały. Trzymała się blisko Muraia, nie będąc pewna zamiarów tych ludzi, o ile można było nazwać ludźmi osoby składające się prawie w całości z nici. Jej opiekun jednak nie przejmował się tym, że był obserwowany i podszedł do frontowych drzwi siedziby Lidera, aby zapukać do drzwi i czekać na odpowiedź. Zamiast tego podszedł do nich jeden ze strażników, którego Kira już uważnie obserwowała. Uśmiechnęła się lekko na jego słowa, bo nawet nie miał pojęcia, jak blisko nich Lider obecnie spacerował. Nie odzywała się jednak, nawet wtedy, gdy podszedł drugi strażnik, tym razem kobieta, która o dziwno znała Muraia. Uważnie przysłuchiwała się jej słowom, ale jednocześnie jej uwaga była skupiona na zbliżającej się postaci, której nikt oprócz niej nie zauważył. Pociągnęła Muraia za rękę i skinęła głową w stronę Lidera, który właśnie położył dłoń na ramieniu swojej podwładnej, tym samym uciszając ją. Kira musiała przyznać, że ten mężczyzna robił wrażenie swoją postawą, ale coś jej tu nie pasowało. Ze zmarszczonym czołem badała go przez dłuższą chwilę, ale nie bardzo rozumiała, jak powinna to odebrać. To samo miała w przypadku Muraia.
Zanim zdołała dłużej się nad tym zastanowić, Mitsuchi zaprosił ich do środka, więc podreptała za Muraiem, ściągając z głowy kaptur peleryny i puszczając wolno swoje długie, białe włosy. Nie odzywała się, zostawiając mówienie swojemu opiekunowi, więc tylko usadowiła się obok niego, gdy ten usiadł i przyglądała się z wyraźnym zainteresowaniem Liderowi Kakuzu swoimi czerwonymi oczami. Był nawet troszkę podobny do Muraia, ale tylko troszkę.
Zanim zdołała dłużej się nad tym zastanowić, Mitsuchi zaprosił ich do środka, więc podreptała za Muraiem, ściągając z głowy kaptur peleryny i puszczając wolno swoje długie, białe włosy. Nie odzywała się, zostawiając mówienie swojemu opiekunowi, więc tylko usadowiła się obok niego, gdy ten usiadł i przyglądała się z wyraźnym zainteresowaniem Liderowi Kakuzu swoimi czerwonymi oczami. Był nawet troszkę podobny do Muraia, ale tylko troszkę.
To co wyczuwała za pomocą swoich umiejętności sensorycznych, było tak dziwne, że dziewczynka nie miała pojęcia, jak to interpretować. Z początku, gdy zapoznała się z dziwną chakrą Muraia, uznała że jest tak dlatego, bo jest bardzo silny, ale teraz, kiedy miała przed sobą Mitsuchi, nie była już tego taka pewna. To wyglądała tak, jakby Murai miał w sobie dwie różne chakry, zaś Lider aż pięć! Czy można komuś ukraść chakrę? Nie miała pojęcia, ale im dłużej badała oba źródła, tym bardziej była przekonana o tym, że zarówno Murai, jak i Lider, mieli w sobie nie tylko własną chakrę, ale także cudzą. Jak to możliwe? Będzie musiała zapytać o to Muraia, ale nie teraz.
0 x
Re: Wioska Itojin (szczep Kakuzu)
Ostrożnie zapukał do drzwi i czekał. Nie stresował się przyszłym spotkaniem z Mitsuchim, nie miał żadnych oporów z rozmawianiem z nim, nie odczuwał też strachu związanego z jego osobą. Dla Muraia był wojownikiem o potencjalnie ogromnej sile, znacznie przewyższającej jego własną, a także dużym bagażem doświadczeń. I miał ogromną władzę jako lider Szczepu, podlegać mu musieli wszyscy Kakuzu obecni w osadzie. Z racji tego logicznym było, że Murai powinien robić jak najlepsze wrażenie, podejmować kroki prowadzące do wyrobienia sobie w jego oczach dobrej opinii. Nie tylko dla tego przyjął zaproszenie. Potrzebował informacji które były w posiadaniu Mitsuchiego. Wiedzy o "naturze naszych możliwości", jak sam Mitsuchi to ujął. Ciekawość Muraia nie mogła przejść obok tego obojętna, dodatkowo on sam niezbyt dobrze znał swoją przeszłość poza kilkoma szczegółami, ale głównie ogólnikami. Murai nie musiał długo czekać na odpowiedź po zakukaniu we framugę. Dwoje strażników będących obok zareagowało na czyn Muraia. Jeden z nich poinformował, że lider udał się na spacer i trzeba będzie zaczekać. Murai już miał przystać na tą propozycję, kiedy do rozmowy włączyła się druga strażniczka. Naznaczona szwami, młoda dziewczyna. Dziwnym było widzieć z bliska osobę pod wieloma względami podobną do Muraia, ale jednak innej płci. Dodatkowo dziewczyna o nim słyszała. I zgodnie z jej słowami zyskał w tej osadzie rozgłos z racji turnieju, w którym doszedł do finału. Analizując jej słowa faktycznie jego pierwsza walka była najbardziej widowiskowa. Druga była starciem przeciwko Genjutsu, to nie mogło być ciekawe dla oglądających w tym samym stopniu, co starcie z czystą i brutalną siłą. Finału nawet nie dało się oglądać. I na dodatek podają Muraia za przykład nieustępliwości. Biorąc pod uwagę ogromny błąd przez który prawie pożegnał się z wygraną, nieustępliwość to faktycznie jedyna rzecz za jaką mógłby być chwalony. Nieprzywykły jednak do komplementów, nawet nie do końca bezpośrednich, Murai nie do końca wiedział jak powinien postąpić. Nie co dzień pierwszy raz spotkana osoba kłania ci się w uznaniu umiejętności.
- Dziękuję, robiłem co w mojej mocy. Szkoda, że następne walki nie były tak ciekawe... - odpowiedział, a przynajmniej próbował. Zobaczył bowiem Mitsuchiego we własnej osobie, który najwidoczniej wrócił ze spaceru. Przywitał się z Muraiem, a ten był lekko zaskoczony tak szybkim przybyciem głowy Kakuzu. Najwidoczniej trafił na idealny moment.
- Nie mógłbym zignorować tego zaproszenia, Mitsuchi-dono. Na własne oczy chciałem zobaczyć miejsce przebywania innych przedstawicieli klanu Kakuzu. - odpowiedział absolutnie zgodnie z prawdą. Bo czy był sens przeinaczania faktów w obecnej sytuacji? Faktem było, że chciał to miejsce zobaczyć. A także zobaczyć innych mu podobnych, ale pewnie o tym Mitsuchi wiedział już od czasu spotkania na trybunach. Murai ciekaw był reakcji Kiry na spotkanie z mężczyzną, koniecznie będzie musiał się o to zapytać po znalezieniu chwili dla siebie. Wraz z Mitsuchim wszedł do środka, po czym zgodnie z wolą właściciela przybytku i usiadł przy kotatsu.
- Przybyłem po wiedzę. Na trybunach nie było odpowiednich do tego warunków, dlatego zgodnie z propozycją Mitsuchi-dono postanowiłem poczekać do teraz. Nadal nie wiem zbyt dużo o genezie moich zdolności, nie jestem w stanie przywołać odpowiednich wspomnień z nimi związanych. Znam tylko ogólniki, zgodnie z którymi poddany zostałem jakimś zabiegom, które doprowadziły mnie do tego stanu. A skoro nadarza się okazja do uzupełnienia tego braku wiedzy, postanowiłem ją wykorzystać. - szczerość była teraz bardzo ważna. Skoro ten człowiek wie praktycznie wszystko o swoich specyficznych umiejętnościach, a przynajmniej tak zakładał Murai, to mógł się z nimi podzielić. Mógł, ale nie musiał, młodzieniec brał pod uwagę również ten scenariusz. Mimo tego musiał tego spróbować. Jak sam powiedział nadarza się okazja i można ją wykorzystać.
- Dziękuję, robiłem co w mojej mocy. Szkoda, że następne walki nie były tak ciekawe... - odpowiedział, a przynajmniej próbował. Zobaczył bowiem Mitsuchiego we własnej osobie, który najwidoczniej wrócił ze spaceru. Przywitał się z Muraiem, a ten był lekko zaskoczony tak szybkim przybyciem głowy Kakuzu. Najwidoczniej trafił na idealny moment.
- Nie mógłbym zignorować tego zaproszenia, Mitsuchi-dono. Na własne oczy chciałem zobaczyć miejsce przebywania innych przedstawicieli klanu Kakuzu. - odpowiedział absolutnie zgodnie z prawdą. Bo czy był sens przeinaczania faktów w obecnej sytuacji? Faktem było, że chciał to miejsce zobaczyć. A także zobaczyć innych mu podobnych, ale pewnie o tym Mitsuchi wiedział już od czasu spotkania na trybunach. Murai ciekaw był reakcji Kiry na spotkanie z mężczyzną, koniecznie będzie musiał się o to zapytać po znalezieniu chwili dla siebie. Wraz z Mitsuchim wszedł do środka, po czym zgodnie z wolą właściciela przybytku i usiadł przy kotatsu.
- Przybyłem po wiedzę. Na trybunach nie było odpowiednich do tego warunków, dlatego zgodnie z propozycją Mitsuchi-dono postanowiłem poczekać do teraz. Nadal nie wiem zbyt dużo o genezie moich zdolności, nie jestem w stanie przywołać odpowiednich wspomnień z nimi związanych. Znam tylko ogólniki, zgodnie z którymi poddany zostałem jakimś zabiegom, które doprowadziły mnie do tego stanu. A skoro nadarza się okazja do uzupełnienia tego braku wiedzy, postanowiłem ją wykorzystać. - szczerość była teraz bardzo ważna. Skoro ten człowiek wie praktycznie wszystko o swoich specyficznych umiejętnościach, a przynajmniej tak zakładał Murai, to mógł się z nimi podzielić. Mógł, ale nie musiał, młodzieniec brał pod uwagę również ten scenariusz. Mimo tego musiał tego spróbować. Jak sam powiedział nadarza się okazja i można ją wykorzystać.
0 x
- Rokuramen Sennin
- Support
- Posty: 1033
- Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
- Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki
Re: Wioska Itojin (szczep Kakuzu)
Strażniczka pokiwała głową, okazując zrozumienie. W końcu w rzeczy samej, trudno oczekiwać żeby walka z użytkownikiem genjutsu była wypełniona fajerwerkami, skoro większość akcji dzieje się w głowach bojowników. A w drugim przypadku całość areny zasłaniała mgła... Cóż, tak to jest ze skrytobójcami. Zamiast walczyć otwarcie, wolą się ukryć i liczyć na ogłupienie przeciwnika. Niby działa, ale co to za walka? I jaka to satysfakcja? Chociaż, w sumie dużo zależy od podejścia... Ale nawet mimo tego, dziewczyna była widocznie zadowolona, mogąc w końcu spotkać człowieka, który reprezentował ich niewielki szczep na arenie, nomen omen, międzyprowincjonalnej. Zanim jednak zdążyła powiedzieć coś jeszcze, do reszty dołączył Mitsuchi w swojej niepokojącej osobie.
Bo i w sumie w samym Mitsuchim faktycznie było coś niepokojącego. Pomimo tego, że wyglądał na po prostu niskiego, chuderlawego, styranego chorobą mężczyznę o białej cerze i wielu śladach po zszywanej skórze, dało się wyczuć z niego niebezpieczeństwo. Niby wygląda na słabego, ale gdyby doszło do walki, prawdopodobnie byłby w stanie rozsmarowywać po ścianach całe oddziały. Tym bardziej, że Murai wiedział, że lider ma z pewnością więcej niż jedno serce bijące w piersi. Kira co prawda miała swoje umiejętności, ale jeszcze nie miała odpowiedniej wiedzy... i to właśnie to mogło sprawiać, że chrypiący mężczyzna zdawał się być groźny samym swoim jestestwem.
Gdy Murai i Kira znaleźli się przy kotatsu, Rentaro podszedł do jednej z półek i wyciągnął z niej niewielką, obłą butelkę i dwa naczynka, przypominające kieliszki. Zaczął już zmierzać do stołu, lecz po chwili namysłu i krótkim spojrzeniu czarnych oczu na białowłosą, wysunął z rękawa siatkę nici, która precyzyjnie spomiędzy butli jakiś napitek trzymany w zamkniętym dzbanku. Mając wszystko, usiadł przy kotatsu i postawił wszystko na stoliku (nici postawiły dzbanek przed Kirą) i wyprostował się lekko.
-Spróbuj. Nazywamy to choya, jest to wino robione z miejscowych ume (śliwek). Znakomicie smakuje w połączeniu z mięsem, ale i samo w sobie jest orzeźwiające. Dziewczynie dałem trochę zielonej herbaty z miodem i pomarańczą. Dobre na chłodne wieczory.
Nalał odrobinę wina sobie i Muraiowi, po czym spojrzał na współklanowicza przeciągle.
-Dobrze więc. Od czego chcesz, żebym zaczął?
Bo i w sumie w samym Mitsuchim faktycznie było coś niepokojącego. Pomimo tego, że wyglądał na po prostu niskiego, chuderlawego, styranego chorobą mężczyznę o białej cerze i wielu śladach po zszywanej skórze, dało się wyczuć z niego niebezpieczeństwo. Niby wygląda na słabego, ale gdyby doszło do walki, prawdopodobnie byłby w stanie rozsmarowywać po ścianach całe oddziały. Tym bardziej, że Murai wiedział, że lider ma z pewnością więcej niż jedno serce bijące w piersi. Kira co prawda miała swoje umiejętności, ale jeszcze nie miała odpowiedniej wiedzy... i to właśnie to mogło sprawiać, że chrypiący mężczyzna zdawał się być groźny samym swoim jestestwem.
Gdy Murai i Kira znaleźli się przy kotatsu, Rentaro podszedł do jednej z półek i wyciągnął z niej niewielką, obłą butelkę i dwa naczynka, przypominające kieliszki. Zaczął już zmierzać do stołu, lecz po chwili namysłu i krótkim spojrzeniu czarnych oczu na białowłosą, wysunął z rękawa siatkę nici, która precyzyjnie spomiędzy butli jakiś napitek trzymany w zamkniętym dzbanku. Mając wszystko, usiadł przy kotatsu i postawił wszystko na stoliku (nici postawiły dzbanek przed Kirą) i wyprostował się lekko.
-Spróbuj. Nazywamy to choya, jest to wino robione z miejscowych ume (śliwek). Znakomicie smakuje w połączeniu z mięsem, ale i samo w sobie jest orzeźwiające. Dziewczynie dałem trochę zielonej herbaty z miodem i pomarańczą. Dobre na chłodne wieczory.
Nalał odrobinę wina sobie i Muraiowi, po czym spojrzał na współklanowicza przeciągle.
-Dobrze więc. Od czego chcesz, żebym zaczął?
0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Re: Wioska Itojin (szczep Kakuzu)
Rozmowa ta była dość ważna dla Muraia z kilku przyczyn. Głównie z uwagi na dość niejasną przeszłość. Nie twierdził, że ten mężczyzna jest rozwiązaniem wszystkich problemów czy kompendium wszelkiej dostępnej wiedzy. Murai zainteresowany był głównie tematem tajemniczej placówki w której był szkolony, a także samym procesem tworzenia kolejnych przedstawicieli. Może po prostu był kopią już istniejącego klanu? Tak jakby drogą operacji komuś dano możliwość tworzenia lodu. O ile takie coś jest możliwe, młodzieniec nigdy o czymś takim nie słyszał. Mimo wszystko skoro dostał możliwość odkrycia kilku faktów o swojej przeszłości, to byłby całkowitym kretynem gdyby jej nie wykorzystał. Ledwo co usiedli, a gospodarz wyciągnął z jakiejś półki trunek nazwany przez niego choya. Nie przepadał za alkoholem, ogólnie nie jadł i nie pił czegokolwiek z braku takowej potrzeby. Kira natomiast została poczęstowana herbatą. Murai zdziwił się trochę tym, że Mitsuchi nie zapytał jeszcze o białowłosą dziewczynkę przy której prawdopodobnie będą rozmawiać o tajnikach Szczepu Kakuzu. Murai nie miał zamiaru wyganiać Kiry z pokoju, jakby nie patrzeć było to pokazanie zaufania do jej osoby. No i chyba nie zaszkodzi, jeśli pozna swojego opiekuna trochę lepiej. I jego przeszłość też.
- Dziękuję. - powiedział Murai, po czym upił łyk podanego napoju. Nie był znawcą w dziedzinie win, ale było nawet dobre. Już kiedyś miał spotkanie z pewnym sommelierem, którego kontakty Murai chciał wykorzystać do swoich celów, ale z mierną skutecznością. O ile tamte wina niemalże wciskane mu na siłę nie przypadły do jego gustu, a warto nadmienić że praktycznie nic nie trafiało do jego gustu, to to wino mu przypasowało. Po upiciu łyku postanowił przejść do konkretów, jak Mitsuchi przyzwolił.
- W osadzie widziałem mi podobnych. Przedstawicieli Szczepu Kakuzu. Czy wszyscy zostali tacy tym samym sposobem co ja, czyli dziwnymi operacjami i zabiegami? Dopuszczałem też opcję, że jest identycznie jak z Klanem Uchiha, którego przedstawiciele rodzą się ze swoimi umiejętnościami. W takim wypadku byłbym sztucznym Kakuzu, otrzymawszy umiejętności innego Szczepu przez eksperymenty. Ale słysząc od Mitsuchi-dono o niezwykłej naturze naszych możliwości, uznałem tą opcję za nierealną. Która wersja jest prawdziwa? I po co ktoś właściwie miałby próbować stworzyć sztucznego Kakuzu? - pierwsze ważne pytanie zostało zadane. Było ono wstępem do innych, bardziej ciekawych. Skoro inni są wytworem eksperymentów, to na czym on polega? Czy były inne placówki poza tą w której był Murai? Stanowczo za dużo pytań. Odpowiedź na drugie pytanie zadane Mitsuchiemu teoretycznie było do domyślenia się. Ze względów finansowych, dla władzy, dla innych profitów, może nawet dla "postępu"? Może osoba siedząca naprzeciwko Muraia potwierdzi którąś z tych opcji?
- Dziękuję. - powiedział Murai, po czym upił łyk podanego napoju. Nie był znawcą w dziedzinie win, ale było nawet dobre. Już kiedyś miał spotkanie z pewnym sommelierem, którego kontakty Murai chciał wykorzystać do swoich celów, ale z mierną skutecznością. O ile tamte wina niemalże wciskane mu na siłę nie przypadły do jego gustu, a warto nadmienić że praktycznie nic nie trafiało do jego gustu, to to wino mu przypasowało. Po upiciu łyku postanowił przejść do konkretów, jak Mitsuchi przyzwolił.
- W osadzie widziałem mi podobnych. Przedstawicieli Szczepu Kakuzu. Czy wszyscy zostali tacy tym samym sposobem co ja, czyli dziwnymi operacjami i zabiegami? Dopuszczałem też opcję, że jest identycznie jak z Klanem Uchiha, którego przedstawiciele rodzą się ze swoimi umiejętnościami. W takim wypadku byłbym sztucznym Kakuzu, otrzymawszy umiejętności innego Szczepu przez eksperymenty. Ale słysząc od Mitsuchi-dono o niezwykłej naturze naszych możliwości, uznałem tą opcję za nierealną. Która wersja jest prawdziwa? I po co ktoś właściwie miałby próbować stworzyć sztucznego Kakuzu? - pierwsze ważne pytanie zostało zadane. Było ono wstępem do innych, bardziej ciekawych. Skoro inni są wytworem eksperymentów, to na czym on polega? Czy były inne placówki poza tą w której był Murai? Stanowczo za dużo pytań. Odpowiedź na drugie pytanie zadane Mitsuchiemu teoretycznie było do domyślenia się. Ze względów finansowych, dla władzy, dla innych profitów, może nawet dla "postępu"? Może osoba siedząca naprzeciwko Muraia potwierdzi którąś z tych opcji?
0 x
Re: Wioska Itojin (szczep Kakuzu)
Kiedy usiedli, Kira przelotnie spojrzała na Muraia i uśmiechnęła się do niego, jakby chciała dodać mu otuchy, jednak gdy tylko Lider ruszył się z miejsca, jej czerwone oczy od razu się na niego przeniosły, śledząc jego poczynania. Nie dało się ukryć, że była to osoba o niezwykłej silne, pomimo tak wątłego ciała, dlatego Kira na pewno nie chciała robić sobie z niego wroga. Jej przyglądanie się też wcale nie było podyktowane nieufnością, a zwykłą ciekawością, po tym co udało jej się odkryć. Póki co, musiała jednak zachować swoje pytania dla siebie. Jej spojrzenie spotkało się ze wzrokiem Mitsuchi, gdy ten zerknął w jej kierunku, wyjmując coś do picia i zamiast odwrócić wzrok zawstydzona, dziewczynka uśmiechnęła się do niego lekko. Jej uśmiech poszerzył się, gdy użył swoich nici, żeby postawić przed nią dzbanek z jakimś napojem. Ta sztuczka oczywiście nie zrobiła na niej wrażenia, bo już nie raz miała okazję podziwiać to, co potrafią nici Muraia. Zastanawiała się teraz, co jest w dzbanku, ale po chwili dostała na to odpowiedź, gdy Lider powiedział o tym Muraiowi. Było to trochę irytujące, że zwrócił się z tym do niego, a nie bezpośrednio do niej, no ale zachowała swoje uwagi dla siebie.
- Dziękuję, Mitsuchi-sama. - Podziękowała mu z uprzejmym skinieniem głową.
Więcej już się nie odezwała, zajmując się swoją herbatką, ale uważnie przysłuchiwała się temu, co powiedział Murai. Fakt, że pozwolił jej zostać, był dla niej sygnałem, że nie ma zamiaru niczego przed nią ukrywać, a to z kolei było dość budujące dla ich relacji. Spojrzała na swojego opiekuna, gdy ten zapytał o swoje pochodzenie i skąd tak naprawdę wzięły się jego umiejętności. Miała tylko nadzieję, że prawda nie będzie dla niego zbyt trudna do zaakceptowania. Nadal czuła gniew wobec tych, którzy ''szkolili'' Muraia brutalnymi metodami i wpajali mu swoje własne zasady.
- Dziękuję, Mitsuchi-sama. - Podziękowała mu z uprzejmym skinieniem głową.
Więcej już się nie odezwała, zajmując się swoją herbatką, ale uważnie przysłuchiwała się temu, co powiedział Murai. Fakt, że pozwolił jej zostać, był dla niej sygnałem, że nie ma zamiaru niczego przed nią ukrywać, a to z kolei było dość budujące dla ich relacji. Spojrzała na swojego opiekuna, gdy ten zapytał o swoje pochodzenie i skąd tak naprawdę wzięły się jego umiejętności. Miała tylko nadzieję, że prawda nie będzie dla niego zbyt trudna do zaakceptowania. Nadal czuła gniew wobec tych, którzy ''szkolili'' Muraia brutalnymi metodami i wpajali mu swoje własne zasady.
0 x
- Rokuramen Sennin
- Support
- Posty: 1033
- Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
- Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki
Re: Wioska Itojin (szczep Kakuzu)
Na styranej życiem twarzy Mitsuchiego powoli pojawił się uśmiech, przypominający trochę pęknięcie na suchej ziemi. Nietrudno było się domyślić, że nie był on człowiekiem zbyt chętnie przyjmującym tę ekspresję, ale jednak widać było, że krótka rozmowa z kimś nowym była dla niego czymś godnym zainteresowania. A zwłaszcza, patrząc na dobre maniery dwójki. Czarne oczy mężczyzny spoczęły na moment na Kirze, w kierunku której posłał krótkie spojrzenie.
-Nie ma sprawy, moja droga. Jak się nazywasz, tak w ogóle? I w jaki sposób poznałaś Muraia? - spytał, najwidoczniej po prostu szukając pretekstu na zamienienie kilku słów. Poczekawszy na odpowiedź białowłosej, pokiwał lekko głową, po czym z powrotem skupił swoją uwagę na przedstawicielu swojego klanu. Słysząc pytanie z ust mężczyzny, Rentaro podniósł brwi, a na jego twarzy pojawiło się lekkie zaskoczenie.
-Zaraz... nic nie wiesz? Nie masz pojęcia, skąd się biorą Kakuzu? - powiedział z ledwo wychwytywalnym zaskoczeniem w głosie, lecz po chwili ogarnął myśli i pokręcił głową. - Hm... a ja się spodziewałem, że sprowadziłeś tę dziewczynkę, by zyskała nasze umiejętności. Cóż, w takim razie zacznę od początku...
Podniósł się zza stołu i podszedł do biblioteczki z olbrzymią ilością zwojów, zaczynając poszukiwać jakiegoś specjalnego dokumentu, nucąc coś pod nosem. Dało się przy tym dostrzec nutkę pedanterii u lidera - żadnego zwoju nie odsuwał na siłę, ani tym bardziej nie odrzucał na bok. Każdy z nich ostrożnie sprawdzał i ustawiał z powrotem na swoje miejsce, tak jakby chciał uniknąć nieporządku.
-Zacznijmy więc od tego, że Kakuzu się nie rodzą. Kakuzu się tworzy. I można w ten sposób przekształcić zarówno dzieci, które mogą dzięki temu zachować wieczną fizyczną młodość, jak i dorosłych. Setki lat temu pewni mężczyźni zaczęli eksperymentować z umiejętnościami kontroli tak zwanych nici negatywnej energii... chociaż, tak naprawdę są to wytwory chakry, w stylu... ja wiem, miniaturowych, lecz bardzo grubych macek, które są w stanie kontrolować funkcje życiowe i utrzymywać je tak długo, jak mózg i serce pozostaną nienaruszone. Nazwali to Ziemią Żalu, Jiongu. Nauczyli się, jak to szczepić w ludzkich ciałach i przekształcać je w... cóż, to.
Z tymi słowami zdjął płaszcz, odsłaniając klatkę piersiową, a z niezliczonych zszyć na jego ciele wystrzeliły olbrzymie sznury nici, tworząc wokół niego osiem grubych macek. Cztery z macek miały na sobie jeszcze po jednej masce, przypominające te dostępne dla oddziałów skrytobójców. Po pokazie ponownie schował swoje Jiongu wewnątrz ciała, przyjmując normalny wygląd.
-W teorii, nie jesteśmy już ludźmi. Ale ma to też swoje zalety. Jesteśmy praktycznie nieśmiertelni, zranienie nas jest bardzo trudnym zadaniem. Potrafimy walczyć zarówno dystansowo, jak i na bliski kontakt. Nie mówiąc już o możliwościach kradzieży mocy innych... no, ale o tym już raczej wiesz - dodał, uśmiechając się krzywo. Wiedział, że Murai zabił w Sachu jednego z przedstawicieli Terumi i zabrał mu serce.
W końcu wyciągnął jeden ze zwojów i położył go przed Muraiem.
-Oto dokładniejszy opis, na czym polegało stworzenie naszego Rodu. Ludzie się nas bali, dlatego postanowiliśmy się wycofać z publiki i trzymać w odosobnionych miejscach, takich jak właśnie wioska Itojin. Akimichi byli na tyle mili, że pozwolili nam zamieszkać u siebie, o ile tylko nie będziemy niczego żądać. I nie żądamy, dzięki czemu mamy święty spokój.
Usiadł ponownie przy kotatsu i napił się kolejny kieliszek choyi. Widać było, że lubił ten napój.
-Nie ma sprawy, moja droga. Jak się nazywasz, tak w ogóle? I w jaki sposób poznałaś Muraia? - spytał, najwidoczniej po prostu szukając pretekstu na zamienienie kilku słów. Poczekawszy na odpowiedź białowłosej, pokiwał lekko głową, po czym z powrotem skupił swoją uwagę na przedstawicielu swojego klanu. Słysząc pytanie z ust mężczyzny, Rentaro podniósł brwi, a na jego twarzy pojawiło się lekkie zaskoczenie.
-Zaraz... nic nie wiesz? Nie masz pojęcia, skąd się biorą Kakuzu? - powiedział z ledwo wychwytywalnym zaskoczeniem w głosie, lecz po chwili ogarnął myśli i pokręcił głową. - Hm... a ja się spodziewałem, że sprowadziłeś tę dziewczynkę, by zyskała nasze umiejętności. Cóż, w takim razie zacznę od początku...
Podniósł się zza stołu i podszedł do biblioteczki z olbrzymią ilością zwojów, zaczynając poszukiwać jakiegoś specjalnego dokumentu, nucąc coś pod nosem. Dało się przy tym dostrzec nutkę pedanterii u lidera - żadnego zwoju nie odsuwał na siłę, ani tym bardziej nie odrzucał na bok. Każdy z nich ostrożnie sprawdzał i ustawiał z powrotem na swoje miejsce, tak jakby chciał uniknąć nieporządku.
-Zacznijmy więc od tego, że Kakuzu się nie rodzą. Kakuzu się tworzy. I można w ten sposób przekształcić zarówno dzieci, które mogą dzięki temu zachować wieczną fizyczną młodość, jak i dorosłych. Setki lat temu pewni mężczyźni zaczęli eksperymentować z umiejętnościami kontroli tak zwanych nici negatywnej energii... chociaż, tak naprawdę są to wytwory chakry, w stylu... ja wiem, miniaturowych, lecz bardzo grubych macek, które są w stanie kontrolować funkcje życiowe i utrzymywać je tak długo, jak mózg i serce pozostaną nienaruszone. Nazwali to Ziemią Żalu, Jiongu. Nauczyli się, jak to szczepić w ludzkich ciałach i przekształcać je w... cóż, to.
Z tymi słowami zdjął płaszcz, odsłaniając klatkę piersiową, a z niezliczonych zszyć na jego ciele wystrzeliły olbrzymie sznury nici, tworząc wokół niego osiem grubych macek. Cztery z macek miały na sobie jeszcze po jednej masce, przypominające te dostępne dla oddziałów skrytobójców. Po pokazie ponownie schował swoje Jiongu wewnątrz ciała, przyjmując normalny wygląd.
-W teorii, nie jesteśmy już ludźmi. Ale ma to też swoje zalety. Jesteśmy praktycznie nieśmiertelni, zranienie nas jest bardzo trudnym zadaniem. Potrafimy walczyć zarówno dystansowo, jak i na bliski kontakt. Nie mówiąc już o możliwościach kradzieży mocy innych... no, ale o tym już raczej wiesz - dodał, uśmiechając się krzywo. Wiedział, że Murai zabił w Sachu jednego z przedstawicieli Terumi i zabrał mu serce.
W końcu wyciągnął jeden ze zwojów i położył go przed Muraiem.
-Oto dokładniejszy opis, na czym polegało stworzenie naszego Rodu. Ludzie się nas bali, dlatego postanowiliśmy się wycofać z publiki i trzymać w odosobnionych miejscach, takich jak właśnie wioska Itojin. Akimichi byli na tyle mili, że pozwolili nam zamieszkać u siebie, o ile tylko nie będziemy niczego żądać. I nie żądamy, dzięki czemu mamy święty spokój.
Usiadł ponownie przy kotatsu i napił się kolejny kieliszek choyi. Widać było, że lubił ten napój.
0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Re: Wioska Itojin (szczep Kakuzu)
Dziewczynka spojrzała uważnie na Lidera, gdy ten zwrócił się bezpośrednio do niej. Czerwone oczka zamigotały radośnie, a na usteczka wypłynął słodki uśmiech. Wyglądało na to, że Mitsuchi nie był do końca takim chłodnym gburem, na jakiego wyglądał. Nawet potrafił się uśmiechać! Będzie musiała nauczyć Muraia tego odruchu, ale to jak będzie czas i okazja.
- Jestem Akashi Kira. - Przedstawiła się, odstawiając herbatkę. - Uciekłam z rodzinnego domu, bo mnie tam bili i zawędrowałam aż na pustynię. Tam już nie miałam sił dalej iść i pewnie bym zginęła, gdyby Murai-san mnie nie znalazł. Zgodził się mną zaopiekować w zamian za to, jeśli będę mu pomagać. Lubię go, jest dobrym opiekunem.
Spojrzała na Muraia i uśmiechnęła się do niego szeroko. Jej relacja była dość prosta i nikt by nie przypuszczał, że ''bicie'' przez rodzinę było tak naprawdę krwawą siatką smagnięć rózgą na plecach dziewczynki, które teraz odznaczały się cienkimi, białymi bliznami. Może Murai będzie chciał coś w tej kwestii dopowiedzieć, w każdym razie dziewczynka znów zajęła się swoją herbatą i uważnie przysłuchiwała się ich rozmowie. Zrobiła wielkie oczy, gdy Mitsuchi przedstawił swoje domysły odnośnie jej obecności tutaj i szybko pokręciła głową, stanowczo zaprzeczając.
- Wasze umiejętności są naprawdę niesamowite, Mitsuchi-sama, jednak wolałabym zostać przy moich, które też są na swój sposób przydatne. - Odpowiedziała z miną niewiniątka. - Za bardzo lubię słodycze i dobre jedzenie, żeby z tego rezygnować.
To, że Kakuzu się nie rodzą, nie było dla niej zaskoczeniem, bo przecież jak może się rodzić ktoś, kto praktycznie nie żyje? Była jednak ciekawa, jak w takim razie powstają i kto jest za to odpowiedzialny, bo może wtedy dowie się, kto tak skrzywdził Muraia. A więc eksperymenty. Normalnego człowieka poddawało się eksperymentom i przekształcano w takich pozszywanych zombie, wiecznie młodych i wiecznie silnych, dopóki mózg i serce były nienaruszone. Ciekawe. Jednak to nie był koniec, bo już po chwili Mitsuchi zaczął się rozbierać, prezentując swoją chudą, pozszywaną klatę, z której wystrzeliły macki z nici. Był to naprawdę ciekawy widok, który ożywił dziewczynkę, wpatrującą się teraz z zainteresowaniem w Lidera Kakuzu. Jej czerwone ślepia błysnęły, gdy usłyszała o kradzieży chakry, tym samym potwierdzając jej domysły.
- Jestem Akashi Kira. - Przedstawiła się, odstawiając herbatkę. - Uciekłam z rodzinnego domu, bo mnie tam bili i zawędrowałam aż na pustynię. Tam już nie miałam sił dalej iść i pewnie bym zginęła, gdyby Murai-san mnie nie znalazł. Zgodził się mną zaopiekować w zamian za to, jeśli będę mu pomagać. Lubię go, jest dobrym opiekunem.
Spojrzała na Muraia i uśmiechnęła się do niego szeroko. Jej relacja była dość prosta i nikt by nie przypuszczał, że ''bicie'' przez rodzinę było tak naprawdę krwawą siatką smagnięć rózgą na plecach dziewczynki, które teraz odznaczały się cienkimi, białymi bliznami. Może Murai będzie chciał coś w tej kwestii dopowiedzieć, w każdym razie dziewczynka znów zajęła się swoją herbatą i uważnie przysłuchiwała się ich rozmowie. Zrobiła wielkie oczy, gdy Mitsuchi przedstawił swoje domysły odnośnie jej obecności tutaj i szybko pokręciła głową, stanowczo zaprzeczając.
- Wasze umiejętności są naprawdę niesamowite, Mitsuchi-sama, jednak wolałabym zostać przy moich, które też są na swój sposób przydatne. - Odpowiedziała z miną niewiniątka. - Za bardzo lubię słodycze i dobre jedzenie, żeby z tego rezygnować.
To, że Kakuzu się nie rodzą, nie było dla niej zaskoczeniem, bo przecież jak może się rodzić ktoś, kto praktycznie nie żyje? Była jednak ciekawa, jak w takim razie powstają i kto jest za to odpowiedzialny, bo może wtedy dowie się, kto tak skrzywdził Muraia. A więc eksperymenty. Normalnego człowieka poddawało się eksperymentom i przekształcano w takich pozszywanych zombie, wiecznie młodych i wiecznie silnych, dopóki mózg i serce były nienaruszone. Ciekawe. Jednak to nie był koniec, bo już po chwili Mitsuchi zaczął się rozbierać, prezentując swoją chudą, pozszywaną klatę, z której wystrzeliły macki z nici. Był to naprawdę ciekawy widok, który ożywił dziewczynkę, wpatrującą się teraz z zainteresowaniem w Lidera Kakuzu. Jej czerwone ślepia błysnęły, gdy usłyszała o kradzieży chakry, tym samym potwierdzając jej domysły.
- A więc dobrze czułam, ale nie wiedziałam jak to zrozumieć. - Odezwała się na głos, wpatrując się w Mitsuchi. - Umiem wyczuwać chakrę i kiedy zapoznałam się z energią Muraia, wydawała mi się dziwna. Stwierdziłam jednak, że to dlatego, bo jest taki silny, ale gdy wyczułam Ciebie, Mitsuchi-sama, zdałam sobie sprawę, że to nie do końca to. Murai ma w sobie dwie różne chakry, a Ty pięć. W jaki sposób jesteście w stanie ukraść komuś chakrę i zachować dla siebie?
Bardzo ją ciekawiła ta kwestia, bo to oznaczało, że Kakuzu, nie dość że nieśmiertelni, mogli jeszcze dodatkowo zwiększać swoją siłę poprzez kradzież chakry. Chętnie pomogłaby Muraiowi stać się jeszcze silniejszym, jeśli tylko będzie w stanie, bo im on będzie silniejszy, tym ona będzie miała lepszą ochronę.
Bardzo ją ciekawiła ta kwestia, bo to oznaczało, że Kakuzu, nie dość że nieśmiertelni, mogli jeszcze dodatkowo zwiększać swoją siłę poprzez kradzież chakry. Chętnie pomogłaby Muraiowi stać się jeszcze silniejszym, jeśli tylko będzie w stanie, bo im on będzie silniejszy, tym ona będzie miała lepszą ochronę.
0 x
Re: Wioska Itojin (szczep Kakuzu)
Mitsuchi w końcu zainteresował się Kirą. Murai zdziwiony był nieco tym, że lider nie był zainteresowany dziewczynką. Najwidoczniej okazał się człowiekiem niezbyt pośpiesznym. Murai już na starcie domagałby się wyjaśnień odnośnie niezapowiedzianej dodatkowej osoby, jej pochodzenia i praktycznie wszystkiego. Jego wrodzona ostrożność najpewniej spowodowałaby niewpuszczenie takowej osoby, by poczekała na podwórzu. Mitsuchi zadał Kirze proste pytanie odnośnie jej personaliów, a dziewczynka nawet się uśmiechnęła. Podobnie jak lider. Kira powiedziała o znalezieniu jej na pustyni, ale nie do końca dokładnie. On najpewniej dopowiedziałby nazwę prowincji i dokładniej opisał jej rany, mimo tego milczał i obserwował to Kirę, to Mitsuchiego. Po raz pierwszy Kira powiedziała komuś o swojej przeszłości, poza Muraiem. Nie była to jakaś przełomowa chwila, jakieś godne odnotowania zdarzenie. Jednak analityczny i przykładający wagę do szczegółów Murai zauważył takowy. Lider Szczepu był wyraźnie zaskoczony tym, że przybyły z wizytą nie ma praktycznie żadnego pojęcia o powstawaniu Kakuzu. Murai co prawda sam wpadł na to na podstawie kilku składowych, przykładowo odnotowaniem braku układu odpowiedzialnego za rozmnażanie się, potrzebował jednak potwierdzenia i dokładniejszych opisów całego procesu. Murai sam okazał zaskoczenie, kiedy lider ujawnił swoje przypuszczenia odnośnie Kiry. Zmienić ją w jednego z nich? Nie biorący pod uwagę takiej opcji młodzieniec nagle zaczął intensywnie myśleć o możliwych zaletach i wadach takiego przedsięwzięcia. I jeśli nie wiązałoby się to ze stratą jej aktualnych umiejętności, to Murai raczej nie miałby nic przeciwko. Oczywiście jeśli sama Kira również byłaby zainteresowana, tak się jednak nie stało. Murai znał dziewczynkę stosunkowo krótko, domyślił się więc że miłość do cukierków nie była główną przyczyną. Sama zresztą wspomniała o zachowaniu swoich umiejętności. Wtedy to Mitsuchi wstał i pogrzebał trochę wśród różnych zwojów. Nie umknął Muraiowi specyficzny sposób w jaki to robił. Brał zwoje pojedynczo, sprawdzał ich zawartość i odkładał na miejsce, by następnie sięgnąć po kolejny. Miłośnik porządku? W tej chwili Murai poznał kolejnego pedanta. On sam też uwielbiał porządek i starał się go zachowywać jak tylko się da, zwłaszcza w swoim domostwie. Kiedy lider znalazł odpowiedni zwój nastąpiły dokładne wyjaśnienia. Ziemia Żalu. Miniaturowe macki kontrolujące funkcje życiowe. Murai starał się pojąć jak najwięcej, zapamiętać każde słowo lidera tłumaczącego genezę i naturę ich umiejętności. W najwyższym skupieniu obserwował mężczyznę, który odsłonił swój tors i wydobył z niego macki wraz z dziwnymi maskami. Takimi samymi, co jego jedna maska. Więc... Mitsuchi miał aż pięć serc? Czy to jest dostępny limit? Każde słowo wypowiedziane przez mężczyznę siedzącego naprzeciw Muraia powodowało u niego nową falę informacji i rozważań, porządkowania całej swojej wiedzy i eliminowania tej opartej na czystych domysłach. Więc czy miał się uważać za człowieka? Zgodnie ze słowami lidera, to nie... Kira postanowiła się wtrącić, pytając się lidera o jego serca. Nigdy nie spytała o to Muraia, potrzebowała drugiego Kakuzu posiadającego więcej serc od niego. Młodzieniec podejrzewał że potrzebowała porównania i milczał. Pozwolił, by Mitsuchi odpowiedział dziewczynce i swoimi słowami to wyjaśnił. A może Murai dowie się jeszcze czegoś nowego? W tym czasie, korzystając ze swojej podzielności uwagi, lustrował zwój i dokładnie wczytał się w jego treść. Kiedy ten skończył, młodzieniec ponownie przemówił:
- Rozumiem, że to tutaj tworzeni są nowi członkowie Szczepu. Czy w takim razie moja przemiana była kontrolowana? Ośrodek w którym się wychowywałem był miejscem, gdzie starano się stworzyć możliwie jak najwięcej przedstawicieli Kakuzu i uczynić z nich bezdusznych wojowników, zdolnych wykonać każdy rozkaz. Udało mi się uciec, kiedy ośrodek uległ zniszczeniu z nieznanych mi przyczyn. Nie jestem w stanie przypomnieć sobie jego lokalizacji, nigdy też nie widziałem w nich żadnego innego Kakuzu poza mną i innymi wychowankami, którzy prawdopodobnie zginęli podczas zniszczenia. Czy Mitsuchi-dono słyszał kiedykolwiek o takim procederze? - kolejne poważne pytanie, które być może przybliży go do grupy ludzi, którzy takim go stworzyli? Zorganizowana grupa o nieokreślonym celu? Murai nie chciał ich szukać w ramach zemsty. To oni go zmienili, przez co zdecydowanie stał się silniejszy niż mógłby bez swoich nici. W pewnym sensie był im za to wdzięczny. Ale na pewno nie chciał im ani dziękować, ani szukać by zabić ich własnymi rękoma.
- Rozumiem, że to tutaj tworzeni są nowi członkowie Szczepu. Czy w takim razie moja przemiana była kontrolowana? Ośrodek w którym się wychowywałem był miejscem, gdzie starano się stworzyć możliwie jak najwięcej przedstawicieli Kakuzu i uczynić z nich bezdusznych wojowników, zdolnych wykonać każdy rozkaz. Udało mi się uciec, kiedy ośrodek uległ zniszczeniu z nieznanych mi przyczyn. Nie jestem w stanie przypomnieć sobie jego lokalizacji, nigdy też nie widziałem w nich żadnego innego Kakuzu poza mną i innymi wychowankami, którzy prawdopodobnie zginęli podczas zniszczenia. Czy Mitsuchi-dono słyszał kiedykolwiek o takim procederze? - kolejne poważne pytanie, które być może przybliży go do grupy ludzi, którzy takim go stworzyli? Zorganizowana grupa o nieokreślonym celu? Murai nie chciał ich szukać w ramach zemsty. To oni go zmienili, przez co zdecydowanie stał się silniejszy niż mógłby bez swoich nici. W pewnym sensie był im za to wdzięczny. Ale na pewno nie chciał im ani dziękować, ani szukać by zabić ich własnymi rękoma.
0 x
- Rokuramen Sennin
- Support
- Posty: 1033
- Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
- Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki
Re: Wioska Itojin (szczep Kakuzu)
Mitsuchi zaczął spokojnie sączyć choyę, jakby delektując się smakiem pitego właśnie alkoholu. Tak, jakby mu zupełnie nie przeszkadzał fakt, że zupełnie nie potrzebował pić, ani że alkohol nie będzie mieć na niego zupełnie żadnego wpływu. Ot, zachowywał się w pełni naturalnie. Tak, jakby odczuwał świadomość że nie jest człowiekiem, lecz nie chciał by ta mu przeszkodziła mu się nim poczuwać. I w sumie dało się to teraz u niego wyczuć - pomimo tego, że był on wciąż niciowym potworem, potrafiącym przekształcić swój organizm wedle woli i mogącym zabić człowieka w ułamki sekund, dało się teraz wyczuć wytwarzaną przez niego aurę spokoju - ot, tak jakby się siedziało w mieszkaniu jakiegoś starego znajomego i wspominało dawne czasy. Może to było związane z jego pozycją, może nie - ciężko było to określić. W końcu, zapytany przez dziewczynkę, pokręcił tylko lekko głową.
-Jeśli zastanawiałaś się nad zrobieniem tego samej, to obawiam się, że dla ciebie jest to niemożliwe. Wymaga to wysokiej kontroli Jiongu, i tylko niektórzy potrafią to osiągnąć. A polega to, mówiąc w skrócie, na wyrwaniu wciąż bijącego serca z piersi człowieka i wkomponowanie go w swoje Jiongu. Co prawda daje to dostęp tylko do chakry żywiołu, ale zawsze to coś.
Następnie zwrócił głowę w kierunku Muraia, który opowiedział genezę swojej mocy, o eksperymentach i o tajemniczej placówce. Lider opuścił głowę, najwidoczniej zastanawiając się nad odpowiedzią, po czym tylko lekko pokręcił głową.
-Nie przypominam sobie niczego takiego. Czyli ktoś musiał ukraść sekret Jiongu i próbuje go wykorzystać na własną rękę, na dodatek eksperymentując na niewinnych... bydlak.
Podniósł się do pozycji stojącej i podszedł do okna, przyglądając się czemuś.
-Pełne i kontrolowane transformacje są przeprowadzane tutaj, w Itojin. I każdy obiekt, który chce zostać Kakuzu, robi to dobrowolnie, nikogo nie zmuszamy. Trzeba będzie się tej sprawie przyjrzeć bliżej... zaraz, moment.
Uchylił okno z pergaminu ryżowego, a do środka wleciał jakiś spory ptak, przypominający sokoła. Stworzenia te były dosyć często wykorzystywane jako dostawcy listów, i ten tutaj również okazał się nieść ze sobą jakiś zwój, przywiązany do nogi ptaka. Był on zabezpieczony kartką z napisami "Senju Kazuo, Rentaro Mitsuchi". Uniósłszy brew, Shirei-kan sięgnął po list i otworzył go, czytając z uwagą. Widocznie się skrzywił, czytając słowa nań się znajdujące.
-... szlag. Hisato chyba sobie jaja robi...
-Jeśli zastanawiałaś się nad zrobieniem tego samej, to obawiam się, że dla ciebie jest to niemożliwe. Wymaga to wysokiej kontroli Jiongu, i tylko niektórzy potrafią to osiągnąć. A polega to, mówiąc w skrócie, na wyrwaniu wciąż bijącego serca z piersi człowieka i wkomponowanie go w swoje Jiongu. Co prawda daje to dostęp tylko do chakry żywiołu, ale zawsze to coś.
Następnie zwrócił głowę w kierunku Muraia, który opowiedział genezę swojej mocy, o eksperymentach i o tajemniczej placówce. Lider opuścił głowę, najwidoczniej zastanawiając się nad odpowiedzią, po czym tylko lekko pokręcił głową.
-Nie przypominam sobie niczego takiego. Czyli ktoś musiał ukraść sekret Jiongu i próbuje go wykorzystać na własną rękę, na dodatek eksperymentując na niewinnych... bydlak.
Podniósł się do pozycji stojącej i podszedł do okna, przyglądając się czemuś.
-Pełne i kontrolowane transformacje są przeprowadzane tutaj, w Itojin. I każdy obiekt, który chce zostać Kakuzu, robi to dobrowolnie, nikogo nie zmuszamy. Trzeba będzie się tej sprawie przyjrzeć bliżej... zaraz, moment.
Uchylił okno z pergaminu ryżowego, a do środka wleciał jakiś spory ptak, przypominający sokoła. Stworzenia te były dosyć często wykorzystywane jako dostawcy listów, i ten tutaj również okazał się nieść ze sobą jakiś zwój, przywiązany do nogi ptaka. Był on zabezpieczony kartką z napisami "Senju Kazuo, Rentaro Mitsuchi". Uniósłszy brew, Shirei-kan sięgnął po list i otworzył go, czytając z uwagą. Widocznie się skrzywił, czytając słowa nań się znajdujące.
-... szlag. Hisato chyba sobie jaja robi...
0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Re: Wioska Itojin (szczep Kakuzu)
Dziewczynce aż się zaświeciły oczka z podekscytowania, gdy Mitsuchi zdradził jej sekret siły Kakuzu. Czy była obrzydzona? Wręcz przeciwnie! Była tak podekscytowana perspektywą wyrywanych serc, że spojrzała na Muraia i uśmiechnęła się szeroko, niemal upiornie. Czyli jej opiekun ma w sobie dwa serca, a Lider Kakuzu aż pięć. Niesamowita sprawa. Kira była wyraźnie rozpromieniona i już zaczęła obmyślać pewne możliwości, z tym związane.
- Nie, Mitsuchi-sama, nie chodzi o mnie. - Odpowiedziała z uśmiechem. - Zastanawiałam się, jak mogę pomóc Muraiowi-san stać się jeszcze silniejszym, a teraz dostałam na to odpowiedź.
Wystarczyłoby znaleźć odpowiednią osobę, unieruchomić ją dla niego i oddać jego mackom. To było takie piękne i proste, a przynajmniej tak się dziewczynce wydawało. Będzie z nich dobra para sprzymierzeńców i oboje na tym skorzystają. On stanie się silniejszy, a ona będzie miał lepszą ochronę i wszyscy będą zadowoleni. Z uśmiechem napiła się swojej herbatki i przysłuchiwała się dalszej rozmowie na temat tych, którzy skrzywdzili Muraia. Zmarszczyła brwi, słysząc słowa Lidera, który sam był zdziwiony możliwością przeprowadzania nielegalnych eksperymentów.
- Nie martw się, Murai-san. - Zwróciła się do swojego opiekuna. - Kiedy ich znajdziemy, będą cierpieć za to, co Ci zrobili, obiecuję.
To nie była czcza obietnica z jej strony, bo sama doznała sporej krzywdy i wiedziała jak to jest, a jej mroczny ton głosu był tylko dowodem na to, że ona wcale nie żartuje. Jeśli uda jej się jeszcze trochę wzmocnić, będzie naprawdę groźnym i przydatnym sojusznikiem, a wtedy będą mogli już działać razem na całego i niech drżą Ci, którzy staną im na drodze. Tymczasem coś odwróciło uwagę Mitsuchi od rozmowy i otworzył okno, przy którym właśnie stał. Do środka wleciał całkiem duży ptak drapieżny, mający przy nodze przywiązaną tubę na wiadomość.
- Ojej jaki ładny ptaszek! - Zapiszczała uradowana Kira, ale gdy zobaczyła minę Lidera Kakuzu, gdy ten zabrał się za wiadomość, zmarszczyła brwi. - Chyba złe wieści.
Nie pozostało jej nic innego, jak czekać. Może Mitsuchi podzieli się z nimi tą wiadomością, jeśli miała jakieś znaczenie dla ogółu, a jeśli nie, to nawet nie będzie naciskać. Znów zajęła się swoją herbatką, która była całkiem smaczna.
- Nie, Mitsuchi-sama, nie chodzi o mnie. - Odpowiedziała z uśmiechem. - Zastanawiałam się, jak mogę pomóc Muraiowi-san stać się jeszcze silniejszym, a teraz dostałam na to odpowiedź.
Wystarczyłoby znaleźć odpowiednią osobę, unieruchomić ją dla niego i oddać jego mackom. To było takie piękne i proste, a przynajmniej tak się dziewczynce wydawało. Będzie z nich dobra para sprzymierzeńców i oboje na tym skorzystają. On stanie się silniejszy, a ona będzie miał lepszą ochronę i wszyscy będą zadowoleni. Z uśmiechem napiła się swojej herbatki i przysłuchiwała się dalszej rozmowie na temat tych, którzy skrzywdzili Muraia. Zmarszczyła brwi, słysząc słowa Lidera, który sam był zdziwiony możliwością przeprowadzania nielegalnych eksperymentów.
- Nie martw się, Murai-san. - Zwróciła się do swojego opiekuna. - Kiedy ich znajdziemy, będą cierpieć za to, co Ci zrobili, obiecuję.
To nie była czcza obietnica z jej strony, bo sama doznała sporej krzywdy i wiedziała jak to jest, a jej mroczny ton głosu był tylko dowodem na to, że ona wcale nie żartuje. Jeśli uda jej się jeszcze trochę wzmocnić, będzie naprawdę groźnym i przydatnym sojusznikiem, a wtedy będą mogli już działać razem na całego i niech drżą Ci, którzy staną im na drodze. Tymczasem coś odwróciło uwagę Mitsuchi od rozmowy i otworzył okno, przy którym właśnie stał. Do środka wleciał całkiem duży ptak drapieżny, mający przy nodze przywiązaną tubę na wiadomość.
- Ojej jaki ładny ptaszek! - Zapiszczała uradowana Kira, ale gdy zobaczyła minę Lidera Kakuzu, gdy ten zabrał się za wiadomość, zmarszczyła brwi. - Chyba złe wieści.
Nie pozostało jej nic innego, jak czekać. Może Mitsuchi podzieli się z nimi tą wiadomością, jeśli miała jakieś znaczenie dla ogółu, a jeśli nie, to nawet nie będzie naciskać. Znów zajęła się swoją herbatką, która była całkiem smaczna.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości