
Swoją drogą, już po raz kolejny zauważył, że los lubił stawiać na jego drodze różne nadzwyczajne wydarzenia lub persony. Nie raz i nie dwa, tam gdzie się pojawił dwudziestolatek, tam zaraz pojawiało się zamieszanie, często na dużą skalę. Wielkie dramy, waśnie między rodami, zamachy, wybuchy wojen. Los regularnie umiejscawiał dwudziestolatka w burzliwych wydarzeniach i na swój sposób był dla niego łaskawy, cały czas utrzymując jakimś sposobem bohatera przy życiu. Do tego należy dodać osobistości, z którymi miał okazje się spotykać, właśnie w głównej mierze zupełnie przypadkowo. Ktoś mógłby go nazwać dzieckiem szczęścia, ale on osobiście wolałby to określić jako umiejętność pojawiania się w odpowiednim czasie i w odpowiednim miejscu. A co różniło zwykłych, szarych ludzi od wielkich ludzi? Właśnie często były to takie, wydawać by się mogło, drobnostki.
- Cóż, nie bez powodu na siebie trafiliśmy. Zrobię, co trzeba. Powodzenia w interesach - odrzekł na pożegnanie, spokojnie obserwując jak dwójka mężczyzn odchodzi od stolika. Teraz już wiedział, gdzie szukać. Tajemniczy Las, miejsce, które ludzie zazwyczaj mijali szerokim łukiem. Nie dziwne zresztą, biorąc pod uwagę niebezpieczeństwa, które ponoć tam czyhały. A może to jedynie wymyślone legendy, by odstraszyć intruzów? Tak czy inaczej, Sabaku miał się wkrótce przekonać o tym na własnej skórze. Uśmiechnął się drwiąco do pleców naburmuszonego biznesmena, a gdy obaj opuścili salę, mógł wreszcie skupić się na sednie sprawy. Chociaż nie, jeszcze nie. Najpierw sięgnął po dziwną notatkę, którą przeczytał z zainteresowaniem. Jej treść była dość niejasna, traktowała o... Bestii? Czy to była mowa o tej samej Bestii, o której padła wzmianka podczas jednej z jego ostatnich misji? Może, cholera wie. Na ten moment schował kartkę i przestał o tym myśleć, bo o swojej obecności przypomniała właśnie gejsza, która przecież była u jego boku cały ten czas.
- Trochę usłyszałaś i jak zapewne się domyślasz, czeka mnie mała podróż - odpowiedział, rozlewając przyniesione przez nią wino do dwóch kieliszków. - Chciałbym się więc nieco zrelaksować i wypocząć, zanim wyruszę w drogę - dodał, sięgając po trunek. Na koniec uśmiechnął się do niej figlarnie, bo w obecnej chwile różne myśli przechodziły mu przez głowę. Był przecież klientem, a ona była tutaj po to, by umilić mu czas, nieprawdaż?