Posiadłość Reiki

Shigeru

Re: Posiadłość Reiki i Shigeru

Post autor: Shigeru »

Dłonią otarłem mokre czoło, przyjmując wyprostowaną sylwetkę i pozwalając w ten sposób odpocząć napiętym mięśniom, które wytrwale musiały sprostać trudom treningu. W pewnym momencie dostrzegłem jakiegoś mężczyznę, który wkroczył na naszą posesję, wyraźnie się rozglądając, jakby kogoś szukając. Blondyn jednak żwawo ruszył do przodu i gdy znalazł się pod naszymi drzwiami, zapukał, a następnie wręczył pakunek mojej mamie, która jako jedyna w tym momencie była w mieszkaniu. Postanawiając ugasić pragnienie, a ponadto przekonać się czy nic się złego nie stało, ruszyłem ścieżką wprost do domu, pozwalając uprzednio obcemu mężczyźnie opuścić nasz zagajnik. Nie miałem ochoty ujawniać się przed nim. Po tym jak znalazłem się w domu, matka przekazała mi zawiniątko, zaplombowaną kopertę która jasno wskazywała zgrabnym pismem na adresata. Z szybko bijącym sercem otworzyłem list, domyślając się kto mógł być nadawcą, a po tym jak mój wzrok pokonał pierwsze linijki, mimowolny uśmiech rozpłynął się na mojej buzi. To nie umknęło mojej rodzicielce - Dobra wiadomość? - spytała rodzicielka lekko, jakby od niechcenia, choć krótkie spojrzenie znad koperty w pełni ujawniało z jaką uwagą mama mi się przygląda. - Owszem, nawet bardzo - jedynie odpowiedziałem, pozwalając sobie posłać przy tym mamie nieco zawadiacki uśmieszek, na który się roześmiała, bo musiało jej to przypomnieć stare, dobre czasy, gdy jeszcze byłem w wieku zdolnym do brojenia. - Ugaszę pragnienie i jeszcze potrenuje póki dzień, a potem udam się do ojca, muszę się rozmówić, jest dziś zapewne dalej do późna w siedzibie, prawda? - na co rodzicielka kiwnęła potwierdzająco głową, upewniając mnie tylko w tym przeświadczeniu. Po opróżnieniu połowy dzbanka, wyszedłem z domu, dostrzegając z daleka Reike, na co jej pomachałem koontynując swój marsz do miejsca treningowego.
Przyjrzałem się jeszcze raz zawartym w pozostałych zwojach technikom, zastanawiając się przy tym, która z tych technik wydaje się najodpowiedniejsza na ten moment. Po chwili namysłu uznałem, że poznałem dość już ofensywnych Jutsu i najwyższa pora nauczyć się czegoś, co może ułatwić mi w przyszłości podejmowanie niektórych zadań. Jedna z technik które właśnie przed sobą miałem - taka właśnie była. Mokuton: Chakra Shizu polegała na stworzeniu kilkunastu niewielkich ziarenek, których zadaniem było umozliwienie zlokalizowania wrogów, albo przyjaciół poprzez podrzucenie ich do kieszonki, za kołnierz bądź do jakiejś innej garderoby znajdującej się w posiadaniu interesujących nas person.
Technika była czymś innym od tego czego ostatnio się uczyłem, ponieważ w tym przypadku nie manipulowałem swoim ciałem, tylko tworzyłem miniaturowy twóry Mokutonu. Niemniej jednak jeżeli miał on wskazywać lokalizację, musiał zawierać w sobie cząstkę chakry użytkownika. Zastanawiając się nad sposobem działania tej techniki uznałem, że mógłbym ją wykorzystywać na wiele różnych sposobów, zaczynając przede wszystkim od rozdania tych nasionek swoim bliskim, aby w każdym momencie móc ich odnaleźć. Zwłaszcza gdy nie mógłbym nawiązać z nimi kontaktu...
Nie tracąc więcej cennego czasu rozpocząłem od prób właściwego kumulowania chakry, które spowodować miały wytworzenie niewielkich nasionek, które zawierały moją cząstke chakry, którą następnie mógłbym wyczuć. Pierwsze próby objawiały się zbyt dużymi tworami, które owszem - przepełnione były chakrą, ale w stopniu znacznie przewyższającym moje potrzeby. Wszystko należało właściwie zminiaturyzować, a to wymagało ode mnie i mojej nauki jeszcze więcej czasu...

Mokuton: Chakra Shizu - 8h
Start: 2016-04-11, 20:00
Koniec: 2016-04-12, 04:00
Po ukończonym treningu nie pozostało mi nic innego jak się odświeżyć, a następnie udać do siedziby władzy, porozmawiać z naszym nowym Shinrei-kan, moim ojcem, który - jak miałem nadzieję - wysłucha mnie i przychylnie przystanie do mojej propozycji.
  • [z/t]
0 x
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2046
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Posiadłość Reiki i Shigeru

Post autor: Reika »

Zmęczona Reika wróciła do domu i o mało nie została przewrócona przez Akumę, który dosłownie skoczył na nią z radości, ciesząc się że wróciła. Pogłaskała merdającą ogonem psinę i zdjęła buty w przedpokoju, po czym ruszyła na poszukiwanie rodzicielki. Znalazła ją oczywiście w kuchni, bo szykowała się pora kolacji, ale nikogo oprócz niej nie było w domu, co w sumie Reiki nie zdziwiło. Ojciec pewnie jeszcze pracował, a z Shigeru od rana się mijała, bo każdy trenował w swoim odosobnieniu i wracał na posiłki i chwilę odpoczynku, dlatego też zdumiała się, gdy matka powiedziała jej, że obaj są w siedzibie klanu i pewnie wrócą później. Najwyraźniej przyszły jakieś wieści, które trzeba było omówić, więc Reika tylko skinęła głową i umyła ręce, aby pomóc rodzicielce przy kolacji. Razem szybko się ze wszystkim uporały, a Blondynka zabrała się za szykowanie jedzenia dla Akumy, który śledził uważnie każdy ich ruch w kuchni, popiskując cicho i wyrażając tym samym, że on też coś był w końcu zjadł. Gdy już pupil miał miskę pełną jedzenia i drugą taką samą wody, Reika zaparzyła herbaty i sama usiadła do kolacji, nie mając matce za złe, że chce z jedzeniem poczekać na swoich mężczyzn, aby się dowiedzieć o co chodzi. Reika pewnie też by tak zrobiła, gdyby nie była tak zmęczona treningami, dlatego też zrelacjonowała matce swoje postępy, wyraźnie entuzjazmując się niektórymi z silniejszych technik i zajadając smaczny posiłek. Powiedziała też rodzicielce, że dostała w szpitalu swój lek nasenny, więc póki przebywa w domu, to będzie go stosować, więc żeby się nie przejmowali faktem, że nie można jej dobudzić, czy coś. Matka wyraźnie odetchnęła z ulgą, bo to oznaczało, że Reika spokojnie będzie przesypiać noce, nie obciążona psychicznie przez straszne koszmary. Osobiście wolałaby, żeby dziewczyna zakończyła karierę shinobi i zajęła się normalnym, spokojnym życiem, jednak doskonale wiedziała, że Reika póki co się na to nie zgodzić, zwłaszcza gdy robiła tak widoczne postępy i miała szansę zajść naprawdę daleko w hierarchii ninja. Cóż, to było jej życie, a jako matce, pozostało już tylko ją w tym wszystkim wspierać i pomagać w razie możliwości. Na wszystko przyjdzie jeszcze czas.
Kiedy Akuma zniknął w ogrodzie za potrzebą, Reika pozmywała po sobie i życzyła matce dobrej nocy, po czym ruszyła do łaźni, aby wziąć szybką, ale gorącą kąpiel, aby rozluźnić zmęczone mięśnie. Była zbyt zmęczona na dłuższe siedzenie i moczenie się w wodzie, a poza tym nie była w domu sama, dlatego też gdy tylko obmyła ciało z trudów dzisiejszego dnia, opuściła łaźnie, tym samym zwalniając ją dla reszty domowników. Akuma już czekał na nią pod drzwiami, więc razem ruszyli do pokoju Reiki, gdzie Blondynka zasunęła za sobą drzwi i przebrała się w nocny strój. Zażyła jedną dawkę leku i rozczesała włosy, aby ostatecznie położyć się na swoim posłaniu i zakopać w pościeli, czekając na spokojny sen. Akuma ułożył się obok materaca, jak zwykle czuwając nad swoją panią. Po chwili oboje zasnęli.

Blondynka mocno i spokojnie przespała całą noc i część poranka, co sprawiło, że wstała wypoczęta jak nigdy. Zadowolona z działania leku, wstała i pościeliła posłanie, a gdy się ubrała i uczesała, razem z Akumą opuścili sypialnię, aby rozejrzeć się za resztą domowników. Oczywiście po ojcu i bracie nie było śladu, co Reika przyjęła z westchnieniem rezygnacji. A może by tak udać się do siedziby klanu i zapytać się o zdrowie Isoshi? Całkiem dobry pomysł, ale zostawi go sobie na później. Przywitała się z matką i skubnęła kilka kanapek, które zostały ze śniadania, popijając ciepłą herbatą. Gdy głód został zaspokojony, a Akuma dostał swoją porcję. Reika ogarnęła się jeszcze w łaźni i oznajmiła rodzicielce, że wychodzi dalej trenować i że nie zostało jej już tak dużo. Poprosiła też o zaopiekowanie się psem, bo nie chciała go narażać na niebezpieczeństwo ze strony lasu i jej własnych umiejętności. Tak więc zabierając swój ekwipunek i zakładając buty, Blondynka wyszła z domu, zamykając za sobą drzwi i ruszając w stronę lasu.

[zt]
0 x
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2046
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Posiadłość Reiki i Shigeru

Post autor: Reika »

Blondynka wróciła wreszcie do domu po intensywnych treningach, których jednak w całości nie zakończyła. Nadal zostało jej jeszcze kilka technik do opanowania, ale na obecną chwilę nie miała już na nic więcej siły. W porę usunęła się w przedpokoju, gdy Akuma wyskoczył na nią z radości, bo inaczej pewnie już by leżała na podłodze, a tak zaczęła głaskać psisko, aby zadowolił się tą pieszczotą i przestał na nią skakać. Gdy już pozwolił jej zdjąć buty, kunoichi ruszyła za przyjemnymi zapachami, dolatującymi z kuchni, gdzie jak zwykle uwijała się rodzicielka. W sumie to Reika trochę jej współczuła w tym momencie. Mąż całymi dniami pracował, a dzieci intensywnie się szkoliły i jedyną istotą, do której mogła otworzyć usta był Akuma. Aż przytuliła matkę mocno, za co została obdarowana tym samym, a potem jeszcze ciepłym uśmiechem.
- Jak tam treningi? - Zapytała, mieszając w garnku. - Już koniec?
- Jeszcze kilka zostało, ale już niedługo koniec. - Odpowiedziała Reika, myjąc ręce. - Mam nadzieję, że tata mnie nie zje za stan zwoju, bo często go rozwijam i zwijam, a technik jest tam naprawdę sporo i nic na to nie mogę poradzić.
- Po to jest właśnie zwój. - Przyznała z uśmiechem rodzicielka. - Nie po to, żeby tylko leżał na półce i się kurzył. Dobrze, że jest przydatny i mogłaś się z niego wiele nauczyć.
Blondynka uśmiechnęła się w odpowiedzi i zabrała się za przenie herbaty. Na dworze było chłodno, więc przyda jej się ciepły napój na rozgrzanie. Chwilę nasłuchiwała dźwięków w domu, ale poza stukaniem łyżki o garnek i dyszenia Akumy, nic nie słyszała. Ojca oczywiście nie było w domu i byłaby bardzo zdziwiona, gdyby był, ale wyglądało na to, że i Shigeru również wybył. Reika westchnęła. Przez te ciągłe treningi mijali się z bratem jak nigdy dotąd. Będzie trzeba w końcu przysiąść i pogadać sobie normalnie. No ale to już niedługo. Kiedy herbata była gotowa, kunoichi nalała parującego naparu dla siebie i matki, po czym usiadła przy stole. Gdy rodzicielka zapytała o techniki, których dziewczyna się nauczyła, Reika opowiedziała jej z entuzjazmem o tych potężnych, którymi mogła naprawdę wiele zdziałać i ucieszyła się, widząc zdumienie i podziw na twarzy własnej matki. Właśnie dla takich chwil warto było ciężko pracować.
- Zamierzasz brać czynny udział w regularnej walce, jeśli do niej dojdzie? - Zapytała niepewnie matka, przyglądając się jej uważnie. - Jako medyk powinnaś raczej trzymać się z tyłu...
- I tak będzie. - Zapewniła Reika. - Ale na wszelki wypadek muszę znać też jutsu ofensywne i defensywne, a nie tylko medyczne. Czasami ochrona i wsparcie może przyczynić się do mniejszej liczby rannych, którymi potem musiałabym się zajmować. Wszystko zależy od sytuacji.
- To prawda. - Przyznała matka z westchnieniem. - Po prostu nie chcę, żebyś się w to pakowała.
- Może nie będę musiała. - Odpowiedziała Blondynka. - Ojciec na pewno się na to nie zgodzi. Z resztą zobaczymy jak to będzie. Szczerze mówiąc, wolę brać udział w pojedynczych atakach i zasadzkach niż w regularnej walce.
Matka potaknęła na znak, że rozumie, po czym nałożyła córce na talerz porcję ryżu z kurczakiem wy warzywami. Reika podziękowała i zabrała się do pałaszowania, czując jak żołądek skręca się jej z głodu przez to całe trenowanie. Kiedy już się najadła, podziękowała za posiłek i pozmywała wszystkie naczynia, żeby trochę odciążyć matkę i kiedy ta zniknęła w salonie, aby zająć się swoją robótką, Blondynka wraz z Akumą, ruszyli do jej pokoju i uwalili się na posłaniu, aby zakosztować trochę drzemki i zregenerować siły w przypadku Reiki.

Kunoichi obudziła się kilka godzin później wypoczęta. Co prawda dręczyły ją koszmary ale nie na tyle, żeby zrywała się z krzykiem z łóżka. Przynajmniej zregenerowała się na tyle, aby móc dalej kontynuować treningi, a przynajmniej do wieczora. Wyprowadziła więc Akumę do ogrodu, a sama oznajmiła matce, że wychodzi i wróci na kolację. Po tych słowach ubrała buty i ruszyła w las.

[zt]
0 x
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2046
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Posiadłość Reiki i Shigeru

Post autor: Reika »

Jeszcze tylko dwie techniki i będzie mogła odłożyć zwój do rodzinnej biblioteki. Ta myśl wyraźnie cieszyła Reikę, bo przez te ostatnie dni zrobiła naprawdę spore postępy, z czego była naprawdę dumna i miała nadzieję, że jej rodzina także to doceni, zwłaszcza ojciec i brat. Tylko, że ostatnio tak rzadko ich widuje, że aż smutno. Westchnęła przygnębiona, zmierzając w kierunku domu. Wiedziała, że ojciec będzie miał teraz więcej pracy jako Lider Klanu, ale nie spodziewała się, że prawie też nie będzie widywać Shigeru. Cóż, cała ich trójka ciężko teraz pracowała, aby przygotować się do ewentualnej konfrontacji z Uchiha, tylko matka siedziała w domu jak na skazaniu i dbała o to, żeby mieli zawsze ciepły posiłek. Reika stwierdziła, że gdyby nie wybrała drogi Shinobi, to pewnie też siedziałaby teraz w domu, tyle że jako mężatka zapewne. Może to nie byłby taki zły pomysł, jeśli tylko miałaby drugą osobę, która naprawdę by się o nią troszczyła, tak jak jej własna rodzina. Może powinna rozważyć tą możliwość, bo zamiast brania udziału w walkach, siedziałaby w domu na tyłku i nie narażała się. Czy to jednak nie było tchórzostwo z jej strony? Nie, po prostu widziała już wystarczająco wiele, żeby zdać sobie sprawę, że nie chce brać udziału w regularnej wojnie. Westchnęła. Może warto by było wybrać się do Ryuzaku no Taki i trochę po szpiegować? Przynajmniej miałaby jakieś ciekawe zajęcie, z tym że na dworze robiło się coraz zimniej, co nie napawało optymizmem takiego zmarzlucha jak ona. Może zostanie jeszcze dzień czy dwa, aby zorientować się w osadzie, czy przypadkiem ludzie nie potrzebują pomocy, a potem się zobaczy. Może w końcu będzie miała okazję pogadać z ojcem, to coś jej podpowie.
Weszła do domu i przywitała się z Akumą, który uradowany że wróciła, rzucił się w jej kierunku do przedpokoju, gdzie właśnie ściągała buty. Kiedy pies dostał odpowiednią ilość pieszczot, Blondynka mogła się wreszcie ruszyć w głąb domu, aby odnaleźć odpoczywającą matkę w salonie.
- Źle się czujesz, mamo? - Zapytała Reika, podchodząc bliżej.
- To tylko ból głowy, nic takiego. - Uspokoiła ją rodzicielka, uśmiechając się. - Kolacja jest w piecu, jeśli jesteś głodna.
- W porządku. - Skinęła głową Reika. - Zrobię Ci ciepłej herbaty.
Po tych słowach dała znak Akumie, żeby położył się obok kanapy i pilnował matki, zaś ona ruszyła do kuchni, gdzie zaparzyła herbatę i przyniosła parujące naczynie do salonu, aby postawić je w zasięgu ręki rodzicielki. Pozostało jej już tylko zjeść w samotności kolację i udać się do łaźni, aby się wykąpać i umyć włosy. Kiedy już się ogarnęła i uszykowała do spania, zeszła jeszcze do salonu, uściskała matkę, życząc jej dobrej nocy i zabrała ze sobą Akumę, zamykając za nim drzwi własnej sypialni. Wzięła lek na sen i położyła się na posłaniu, głaszcząc leżącego obok pupila, by po chwili zapaść w głęboki sen, pozbawiony wszelkich snów.

Następnego dnia wstała wypoczęta i pełna energii, więc ubrała się w swój strój shinobi i ogarnęła w pokoju, po czym zeszła do kuchni, aby przywitać się z matką, która właśnie sprzątała po śniadaniu. Załapała się na kilka kanapek, a Akuma wyszedł do ogrodu, po czym wrócił do swoich misek, gdzie czekała już na niego świeża woda i pełna micha jedzenia.
- Jakie plany na dzisiaj? - Zapytała matka? - Dalej treningi?
- Zostały mi tylko dwa. - Przyznała uśmiechnięta Reika. - A potem zajrzę do osady. Może ktoś będzie potrzebować kunoichi do pomocy i na coś się przydam.
Rodzicielka skinęła głową na zgodę i dokończyła mycie naczyń, zaś Reika zjadła do końca śniadanie, dopiła herbatę i wyszła z domu, dając jeszcze matce całusa w policzek na pożegnanie.

[zt]
0 x
Shigeru

Re: Posiadłość Reiki i Shigeru

Post autor: Shigeru »

Po dokonaniu zakupów ruszyłem szybszym krokiem do domu, bo niestety gonił mnie mocno czas, a nie byłem jeszcze na tyle przygotowany, aby ruszyć na tak daleką wyprawę prosto z marszu. Poza tym tak jak to wspomniane było wcześniej, chciałem jeszcze pożegnać się z mamą i siostrą. Stąd gdy tylko dostrzegłem zarys naszego domu, podbiegłem nie przechodząc przed bramkę, tylko przeskakując ogrodzenie. Nie zwolniłem kroku również w ogrodzie stąd już po kilku sekundach znalazłem się w progu domu.
- Mamo, Reika wróciłem! - krzyknąłem od wejścia, ściągając buty i żwawo ruszając do kuchni. - Mamo? - rzuciłem, dostrzegając już krzątającą się rodzicielkę przy kuchennym blacie - Tutaj Shigeru, dobrze, że już wróciłeś, zaraz będzie gotowy posiłek, a ani taty, ani Reiki nie widać - odparła odwracając się do mnie, po usłyszczeniu czego aż zrzedła mi mina. Mama szybko wytłumaczyła, że Reika poszła dalej trenować, a potem zamierzała w mieście poszukać zleceń. - Ech.. to tyle z pożegnania - mruknąłem, na co mama zaskoczona aż drgnęła - Pożegnania? - spytała, a ja wyjaśniłem po krótce, że właśnie dostałem misję i za kilkanaście minut powinienem być już w bramie osady. Mama cięzko westchnęła, bo nie dość, że nikogo nie było, jej ciepły posiłek się zmarnuje to na dodatek najstarsza latorośl opuszczała znowu gniazdo rodzinne.
Zawód Shinobiego miał to do siebie, że było trzeba godzić się z takim stanem rzeczy, a mama jako żona i matka ninja zdawała sobie świetnie z tego sprawę. W związku z tym nie robiła problemów, acz pomogła mi się zebrać. Szybko ruszyła do spiżarni grzebiąc i najwyraźniej chcąc przygotować coś do przekąszenia na drogę. Sam z kolei ruszyłem na górę i tam też przejrzałem jeszcze raz cały ekwipunek uznając co może mi się przydać, a co nie. Gdy przejrzałem wszystko, mając jeszcze chwilę złapałem za kartkę i pióro a następnie nabazgrałem piórem kilka słów dla siostry. Po wszystkim zszedłem na dół i przyjąłem od mamy podarek w postaci jedzenia, a w podzięce mocno ją uściskałem.
- Pożegnaj Reike ode mnie, tate również choć on sam prosił mnie o zajęcie się tym. Mimo jednak wszystko.. sama wiesz - mruknąłem rodzicielce do ucha, na co ona skrzętnie kiwnęła głową, dopiero po dłuższym czasie mnie puszczając. Wychodząc z domu zanim minąłem bramkę ogrodzenia, jeszcze raz się odwróciłem, pomachałem, a dopiero potem prędko ruszyłem pod bramę osady.
Reika,

Z polecenia ojca ruszyłem do Kyuzo odeskortować córkę ważnej persony. Nie wiem ile mi to zajmie, ale postaram wykonać się to zadanie jak najszybciej. Mam nadzieję, że obejdzie się bez większych problemów. Miej tu oko na mamę i tatę. Nie pozwól się ojcu zbytnio przepracowywać, choć wiem że ma z pewnością teraz wiele ważnych spraw na głowie. Proszę też, uważaj na siebie, nie szarżuj za bardzo, wiem ile ostatnio trenowałaś.

Kocham Was,
Shigeru
[z/t]
0 x
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2046
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Posiadłość Reiki i Shigeru

Post autor: Reika »

Reika wróciła do domu i jak zwykle została przywitana przez Akumę, który już czekał na nią w przedpokoju. Dopiero jak nacieszył się głaskaniem, pozwolił Blondynce zdjąć buty i wejść do kuchni, gdzie jak zwykle uwijała się rodzicielka. Minę miała jednak zmartwioną i kunoichi przez chwilę miała naprawdę czarne myśli, że coś się złego stało. Czyżby Uchiha zaatakowali?
- Co się stało, mamo? - Zapytała Reika, nalewając sobie herbaty. - Czyżby jakieś złe wieści.
- Po prostu się martwię. - Westchnęła rodzicielka, krojąc warzywa. - Ojciec wysłał Shigeru z misją, aby eskortował córkę ważnej osobistości do jej rodzinnej posiadłości. Wiem, że Twój brat sobie poradzi w razie napadu bandytów, ale mimo wszystko mam złe przeczucia.
- Nie martw się mamo. - Pocieszyła ją Reika. - Bardziej bym się martwiła, że ta dziewczyna będzie próbowała go uwieść, niż da się pokonać jakimś zbirom. Z bandytami sobie poradzi, ale nie wiem czy oprze się kobiecie, zwłaszcza jeśli jest ładna.
Obie zachichotały na to, a Blondynka cieszyła się, że chociaż trochę poprawiła rodzicielce nastrój. Oczywiście poczęstowała się obiadem, bo przecież kto inny miałby spróbować posiłku, skoro nikogo innego nie było w domu. Zjadły więc w swoim własnym towarzystwie, rozmawiając o tym, co się przydarzyło Reice w lesie, kiedy to spotkała faceta, uciekającego przed panterą śnieżną. Po obiedzie kunoichi zdeklarowała się, że pozmywa naczynia, a matce nakazała trochę sobie odpocząć. Sama zaś, po skończeniu w kuchni, ruszyła z Akumą najpierw do biblioteki, gdzie odłożyła zwój, z którego ostatnio tyle korzystała, a następnie do swojego pokoju, gdzie zastała na biurku złożoną kartkę. Okazało się, że to wiadomość od Shigeru. O misji już się dowiedziała od matki, więc wszystko w porządku, ale dlaczego ma mieć oko na rodziców? Przecież i tak nic się nie dzieje, bo ojciec całymi dniami siedzie w Siedzibie Klanu, a nawet jakby miała go pilnować, żeby się nie przepracowywał, to przecież i tak jej nie posłucha, jak będzie mu o tym truć i kazać wracać do domu. Ostatnie zdanie sprawiło jednak, że się uśmiechnęła. Miło, że Brat się o nią tak troszczy, zresztą zawsze to robił, za co bardzo go kochała. Schowała liścik do jednej z szuflad biurka, a następnie wyciągnęła czystą kartkę i przybory do pisania i usiadła przy biurku. Co zamierzała zrobić? Przepisać na czysto to, co znalazła, dlatego też ostrożnie wyciągnęła zrolowany kawałek pergaminu i zabrała się za przepisywanie tego, co udało jej się rozszyfrować. Chciała to koniecznie pokazać ojcu, jak tylko wróci wieczorem do domu.

Ojciec wszedł do biblioteki i rozejrzała się po pomieszczeniu za Reiką. Matka powiedziała mu, że Blondynka chce się z nim spotkać w jakiejś sprawie i będzie czekać w bibliotece, dlatego też od razu podążył w tamtym kierunku. Córka siedziała przy biurku odziana w szlafrok i czytała jakąś książkę, ale gdy wszedł podniosła na niego głowę i uśmiechnęła się lekko. Akuma, który leżał na dywanie, też zareagował na jego obecność i zaczął merdać ogonem.
- Jak będziesz wracać tak późno do domu to osobiście będę przychodzić do Siedziby i wyciągać Cię z niej za ucho. - Zagroziła pół żartem, pół serio. - Miałeś się nie przepracowywać.
- Wiem, wiem, ale dzisiaj było ważne spotkanie i sporo było do omówienia. - Próbował się bronić. - Obiecuję, że to ostatni raz, chociaż chętnie bym zobaczył, jak to mnie przy wszystkich wyciągasz za ucho.
- Jestem pewna, że jednak nie chcesz, żebym narobiła Ci takiego wstydu. - Stwierdziła Reika, zamykając książkę i odłożyła ją na pobliską półkę. - A uwierz mi, że naprawdę jestem do tego zdolna, jeśli to ma zakończyć zamartwianie się matki o stan Twojego zdrowia.
- Masz rację. Nie chcę. - Przyznał z westchnieniem ojciec, poddając się. - To o czym chciałaś porozmawiać, hm?
Reika ostrożnie podała mu stary, poplamiony krwią pergamin i wyjaśniła, że to chyba karta z jakiegoś bardzo starego pamiętnika, którą znalazła, będąc w osadzie. Podała mu też drugą, gdzie własnoręcznie przepisała to, co udało jej się odszyfrować z mało czytelnego tekstu.
- Trochę niepokojące. - Przyznała Blondynka. - Wygląda na to, że ktoś miał naprawdę spore ambicje, żeby chcieć złapać wszystkie demony. Ja bałabym się zbliżyć nawet do jednego. Ten, kto napisał ten dziennik zapewne zginął w dość marny sposób.
- Pewnie masz rację, Reiko. - Przyznał ojciec, marszcząc brwi. - Zastanawiam się tylko, czy w reszcie tego dziennika jest może opis, jak zniewolić wszystkie demony. Taka wiedza byłaby dość niepokojąca w nieodpowiednich rękach, choć wątpię, czy jest na świecie ktoś tak potężny, żeby rozkazywać wszystkim demonom. Zanim jednak podejmę się poszukiwań reszty tego tekstu, trzeba sprawdzić, czy to przypadkiem nie jest jakiś głupi żart, który ma za zadanie zasiewać ziarna strachu i wątpliwości. Mogę to zatrzymać?
- Jasne. - Zgodziła się. - Mi się raczej do niczego nie przyda. Aha, tato. Jutro wybieram się do Ryuzaku na kilka dni. Przy okazji zorientuję się, czy tam wszystko w porządku.
- Dobrze, tylko uważaj na siebie. - Odpowiedział ojciec. - Osobiście wolałbym, żebyś dotrzymała towarzystwa matce, teraz, kiedy Shigeru ruszył z misją, ale sprawa kupieckiego miasta też jest ważna, a mama przecież ma koleżanki. A teraz uciekaj spać. Już późno.
Reika uściskała go na pożegnanie i wyszła razem z psem z biblioteki, kierując się do swojej sypialni, zaś Kazuo jeszcze chwilę przyglądał się temu, co dostał od córki, po czym sam udał się na spoczynek. Był wykończony.

Następnego dnia Reika spakowała plecak, zostawiając jednak ochraniacz ze znakiem klanu i po śniadaniu ruszyła do Ryuzaku no Taki, wcześniej jeszcze informując matkę na ile zamierza wyruszyć. Oczywiście też poprosiła o opiekę nad Akumą, który chyba przyzwyczaił się do rodzinnej posiadłości, bo nie sprawiał już takich problemów jak na początku i gdy Reiki nie było, pilnował wtedy matki, chodząc za nią krok w krok. Przynajmniej będzie miała towarzystwo, a to przecież tylko kilka dni. Sprawdzi, czy wszystko w porządku, posłucha miejscowych plotek i wróci do domu. Możliwe, że nawet szybciej, niż Shigeru wróci ze swojej własnej misji.

[zt]
0 x
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2046
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Posiadłość Reiki i Shigeru

Post autor: Reika »

Kiedy kunoichi wróciła do domu, Akuma o mało nie zwalił jej z nóg, ciesząc się z jej powrotu, choć nie było jej z dwie godziny? Wyściskała i wygłaskała psisko, po czym zdjęła buty i ruszyła w głąb domu w poszukiwaniu rodzicielki. Znalazła ją w salonie, czytającą jakąś książkę, którą odłożyła, gdy tylko zobaczyła wchodzącą Reikę w towarzystwie Akumy. Uśmiechnęła się lekko.
- Jak poszła narada? - Zapytała, a uśmiech zniknął z jej twarzy. - Sprawa jest poważna, prawda.
Reika usiadła obok matki i najzwyczajniej w świecie się do niej przytuliła, szukając wątłego pocieszenia w tej jakże trudnej chwili zwątpienia. Sama nie wiedziała, jak powinna jej o tym wszystkim powiedzieć, ale jeśli od niej się nie dowie, to wydusi to od ojca.
- Tak, sprawa jest poważna. - Przytaknęła i usiadła prosto. - Uchiha dysponują jakąś niebezpieczną bronią, którą chcą wykorzystać przeciw nam. Musimy jakoś ją unieszkodliwić, zanim nas wykończy. Podsunęłam ojcu i Isoshiemu kilka taktycznych pomysłów i chyba udało mi się zrobić na nich pewne wrażenie, zwłaszcza że mogę z odległości zrobić spore zamieszanie.
- Zaraz, zaraz. - Wtrąciła wyraźnie zaniepokojona rodzicielka. - To znaczy, że bierzesz bezpośredni udział w tej bitwie? Nie będziesz kierować szpitalem polowym?
- Nie, mamo. - Odpowiedziała kunoichi. - Chcę walczyć i bardziej się teraz przydam w bitwie niż w szpitalu. Ostatnio zrobiłam wystarczające postępy, żeby dołączyć do ojca i pomóc wygrać tą bitwę.
- Nie podoba mi się do, Reiko. - Stwierdziła matka. - Nie chcę, żebyś się narażała.
- Mamo, Shigeru też bierze w tym udział. - Broniła się Reika. - Wiem, że mimo wszystko jest ode mnie silniejszy, ale ja też nie jestem już słaba. Chcę pomóc Senju i zemścić się na Uchiha za to, co zrobili Isoshiemu. Obiecałam to jemu i sobie. Chcę walczyć.
- To Shigeru już wrócił z misji? - Zapytała zaskoczona matka. - Nic mu nie jest, jest cały?
- Tak, wszystko z nim w porządku. Akurat chciał zdać raport z misji, zanim załapał się na naradę wojenną. Jest cały i zdrowy.
- A gdzie jest teraz? - Padło kolejne pytanie. - Nadal debatują nad strategią?
Reika skrzywiła się lekko. No i niby jak ma teraz powiedzieć rodzicielce, że zamiast się zobaczyć z matką i zapewnić ją, że wszystko w porządku, Shigeru postanowił pobawić się w budowanie własnego domu i tam szukać samotności. To będzie dla niej bolesne i w tym momencie Reika była bardzo zła na brata za to, że zrzucił ten ciężar na jej barki. Będzie musiała z nim pogadać.
- Shigeru postanowił wybudować własny dom i tam się zaszyć. - Odpowiedziała w końcu z wyraźną nutą irytacji w głosie. - Chyba potrzebował trochę samotności przed bitwą...Nie poznaję go. Zamiast spędzić ten czas z bliskimi, bo na wojnie wszystko może się zdarzyć, to wzięło go na wyprowadzkę. Mam ochotę mu przywalić.
- Daj spokój, Reiko. - Uspokoiła ją matka, ale minę miała przygnębioną. - Może po prostu potrzebował spokoju na trenowanie i przygotowanie się do bitwy. Nie wiń go za to.
- Ale mógłby chociaż przyjść się z Tobą zobaczyć i powiedzieć, że wszystko jest w porządku, a nie przekazywać to przeze mnie. - Westchnęła. - Zawsze byliśmy wszyscy tacy zżyci ze sobą, a teraz mam wrażenie, że Shigeru się zmienił. Stał się bardziej wycofany...
Tą wypowiedź Reiki matka przemilczała i zaproponowała, że zrobi herbaty, by po chwili zniknąć w kuchni. Kunichi widziała, że nie jest jej z tym łatwo i jeszcze bardziej się wkurzała na brata. Podrapała Akumę za uchem, który wyłożył się pod jej nogami. Po dłuższej chwili rodzicielka wróciła z tacą i naczyniami do parzenia herbaty, na co kunoichi zmarszczyła brwi, bo przypomniała sobie o pewnej rzeczy, którą planowała zrobić.
- Mamo? - Odezwała się. - Mogę Ci prosić o przysługę?
- Oczywiście, jeśli tylko będę w stanie ją spełnić. - Odpowiedziała, nalewając im herbaty. - O co chodzi?
- Widziałam w jakim stanie jest ojciec i nie podoba mi się to. - Przyznała w końcu. - Czy mogłabyś podać mu dzisiaj w herbacie środek nasenny, żeby chociaż tą noc porządnie przespał? Potrzebujemy go wypoczętego i w pełni sił, a znając go, zapewne sam z siebie nie będzie mógł zasnąć po tym wszystkim. Dam Ci jedną dawkę tego leku, który sama biorę. Pewnie będzie zły, ale wyjdzie mu to na dobre. Zrozumie, że to z troski o jego dobro, a przynajmniej taką mam nadzieję.
- Myślę, że to dobry pomysł. - Zgodziła się matka. - W razie czego wezmę to na siebie.
- Dziękuję, mamo. - Uściskała rodzicielkę i wzięła swoją herbatę. - Ja też wezmę jedną dawkę. Koszmary nadal nie chcą mi odpuścić, a powinnam się porządnie wyspać.
Rodzicielka spojrzała na nią ze współczuciem, ale nic już więcej nie powiedziała na ten temat. Zamiast tego, spokojnie popijały herbatę i rozmawiały o tym, co Reika miała zamiar zdziałać podczas bitwy za pomocą swoich umiejętności. Kunoichi miała nadzieję, że chociaż to nieco uspokoi ją i przekona, że Reika wie co robić i w razie czego wycofa się. Potem pozostało już tylko przekazać matce lek nasenny dla ojca, iść się wykąpać i samej zażyć proszki, aby ostatecznie położyć się spać, z wtulonym w nią Akumą.
0 x
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2046
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Posiadłość Reiki i Shigeru

Post autor: Reika »

Następnego ranka Reika obudziła się wypoczęta i pełna energii. Szybko się ubrała w swój tradycyjny strój shinobi, przywdziała ekwipunek i zrobiła porządek w pokoju, po czym wraz z Akumą opuściła swoje lokum i ruszyła do łaźni, zaś pies pognał otwartymi drzwiami do ogrodu, zapewne za potrzebą. Po porannej toalecie, Reika udała się do kuchni, gdzie zastała krzątającą się przy śniadaniu matkę i siedzącego przy stole ojca, który wyglądał znacznie lepiej, niż wczoraj, a więc podstęp z faszerowaną herbatką się powiódł i Lider Klanu Senju spokojnie przespał noc.
- Dzień dobry. - Przywitała się i objęła barki ojca, żeby się przytulić. - Spałeś chociaż trochę?
- Tak. - Przyznał Kazuo i spojrzał na żonę z lekkim wyrzutem. - Dzięki Twojej matce spałem jak zabity. Chyba podprowadziła Ci trochę leku nasennego.
- Naprawdę? - Reika udała zaskoczoną i puściła go. - Ale może to i lepiej. Przynajmniej w końcu porządnie odpocząłeś po tym wszystkim. Wczoraj wyglądałeś na naprawdę zmęczonego.
- Tak, chyba masz rację. - Przyznał ojciec, popijając herbatę. - Zwłaszcza, że niedługo wyruszamy.
- Już? - Zapytała Reika i usiadła przy stole, żeby zabrać się za śniadanie. - Myślała, że minie jeszcze kilka dni zanim wyruszymy.
- Nie. Ruszamy za godzinę. - Przyznał ojciec z westchnieniem. - Akimichi nas oczekują w Sakai.
Kunoichi spojrzała na przygnębioną matkę, po czym zabrała się za posiłek, który zaraz za razem stawał jej w gardle z niepokoju. A więc już czas. Tylko gdzie jest Shigeru? Skoro Senju zostali poinformowani o wymarszu, to on zapewne też, więc dlaczego go tu nie ma? Czyżby miał zamiar iść na wojnę bez choćby pożegnania się z własną matką? Będzie musiała go dorwać i porządnie nim potrząsnąć. Westchnęła, wyraźnie przygnębiona tym faktem i spróbowała wmusić w siebie kolejną kanapkę, przyglądając się, jak Akuma wparował do kuchni i zabrał się za swoje jedzenie, które matka mu naszykowała. Widać było, że polubiła psa, bo przynajmniej on dotrzymywał jej towarzystwa, a teraz też będzie dla niej pocieszeniem, gdy oni ruszą na wojnę. Poczuła dłoń na swoim ramieniu i spojrzała na Kazuo, który się jej przyglądał.
- W porządku, Rei? - Zapytał z troską. - Jesteś blada.
- Tak, wszystko dobrze. - Odpowiedziała z westchnieniem. - Po prostu trochę się denerwuję.
- To zrozumiałe. Ja też się obawiam tego, co nas czeka. - Przyznał, po czym zmarszczył brwi, spoglądając na córkę. - A gdzie Twoja zbroja? Mieliście z Shigeru wypożyczyć pancerze.
- Shigeru wypożyczył. - Zapewniła ojca. - Ale na mnie niczego nie mieli. Była jedna zbroja płytowa, ale za ciężka dla mnie i tylko by mi utrudniała ruchy. W razie czego będę się bronić technikami. Są znacznie skuteczniejsze niż taki pancerz.
Ojciec niechętnie przyjął to do wiadomości, ale nic nie mógł na to poradzić, że tak mało kunochi korzystało z tak ciężkiego uzbrojenia i przez to w sklepach trudno było coś takiego dostać. Z kolei Reika może i była wysoką i dobrze zbudowaną kobietą, ale jej domeną była szybkość i gibkość, a nie siła, dlatego też nic nie można było na to poradzić. Nadal nie podobało mu się, że córka weźmie udział w tej masakrze, ale nie mógł jej tego zabronić, zwłaszcza że Isoshi nie miał nic przeciwko, a sama Reika wykazała się pewnym zmysłem taktycznym, więc może się przyda jej pomoc.
Kiedy skończyli śniadanie, przyszła kolej się pożegnać, co nie było przyjemną chwilą, zwłaszcza że matka miała w oczach wyraźny strach i o mało nie udusiła Reiki, gdy ją mocno przytuliła.
- Proszę, uważaj na siebie i nie ryzykuj niepotrzebnie. - Szepnęła jej do ucha.
- Będę uważać, mamo. - Odpowiedziała kunoichi i ucałowała ją w policzek.
Rodzicielka skinęła głową, wyraźnie powstrzymując łzy, po czym uściskała męża, szepcząc mu do ucha, żeby nie pozwolił zginąć ich dzieciom i żeby sam na siebie uważał, bo nie zniesie wiadomości o tym, że któreś z nich miałoby nie wrócić do domu. Scena była tak wzruszająca, że nawet Reika uroniła kilka łez i przytuliła lekko skomlącego Akumę. Potem pozostało już tylko ubrać buty i ruszyć wraz z ojcem na miejsce zbiórki, machając jeszcze matce na pożegnanie.
- Mam nadzieję, że się nie rozchoruje z niepokoju o nas. - Przyznała zaniepokojona Reika.
- Mam nadzieję, że wrócimy cali i zdrowi, bo inaczej da nam ostro popalić. - Odpowiedział ojciec, krzywiąc się lekko. - Zawłaszcza mi...
Reika spojrzała na ojca ze współczuciem. Ciążyło na nim brzemię stanowiska Lidera i za wszystko co złego stanie się Senju, będzie obwiniany właśnie on jako przywódca. Miała nadzieję, że mimo wszystko wygrają tą bitwę.

[zt]
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1028
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Posiadłość Reiki i Shigeru

Post autor: Nikusui »

Nastał koniec jakiegoś etapu. Zakończyli tę bitwę, ale każdy zdawał sobie sprawę z tego, że jeszcze coś, a raczej ktoś, na nich czekał. Nie wiedzieli kiedy to nastąpi, ale mogli się już do tego przygotowywać, jak tylko odpoczną po ostatnich wydarzeniach.
Postanowiła wraz z Shigeru i resztą Senju udać się do Shinrin. I tak zamierzała tam zostać, chociaż rozmyślała jeszcze o krótkim pobycie w swoich rodzinnych stronach, by chwilę pobyć z rodzicielką. Jednakże na pewno matka białowłosej dowie się, że nic jej nie jest, i że kontynuując ustalenia z Ukyo, postanowiła zagościć w osadzie rodu Senju. Poza tym, jej ukochany stwierdził, że odpowiadałoby już ją przedstawić swojej rodzicielce. Nie miała nic przeciwko i nie czuła przed tym jakiegoś stresu, który często gości w takich sytuacjach. Będąc pierwszy raz w związku i tak na dobrą sprawę zakochując się bez końca, nie myślała o tym, że może być źle czy że zostanie niezaakceptowana. W końcu Kazuo, ojciec bruneta, już powiedział jej parę miłych słów, więc byli na dobrej drodze by wszystko pogodzić.
- W takim razie w niedługim czasie będziesz już zobowiązany odwiedzić Antai. - mruknęła z szerokim uśmiechem, dając się prowadzić w niezbyt sobie znanym kierunku, bo przecież mimo pobytu w Shinrin, to jeszcze nie była w rodzinnym domu młodego Senju. Oczywiście chodziło jej również o poznanie jej matki, bo akurat nie wiedziała czy natkną się na ojca, a poza tym jakoś nie byli do siebie przywiązani, a przynajmniej nie było tego po nich widać. Tego tematu jednak nie poruszała, bo uznała to za mało istotne.
- Jak się czujesz? - zapytała nieco cicho, ale byłą pewna, że mężczyzna ją słyszał. Martwiła się o niego, widziała w jakim był stanie, ale nie wiedziała czy całkowicie się zregenerował, bo przecież na powrót do Shinrin też musiał zmarnować trochę siły. Trzymał się jednak całkiem nieźle, ale nie mogła być pewna czy to nie są tylko pozory. Nawet z resztkami sił wolał, by ratowano najpierw innych. - Będę chyba musiała sobie coś tutaj kupić. Tak się śpieszyłam, że nic nie zabrałam. - dodała, uśmiechając się nieco szerzej. Nie chciała dołować się tym, co zostawili tymczasowo za sobą. Będzie czas by nad tym podyskutować i planować, co zrobić dalej. Teraz trzeba było iść do przodu, nabierając nowych sił. A ona, ona cieszyła się, że jest tutaj, tuż obok Shigeru. Dobrze zrobiła, że go nie posłuchała, a jedynie odebrała to jako zachętę do przybycia w te strony, by móc być przy brunecie. Nie była wielką wojowniczką, ale przynajmniej się nim zajęła i mogła czuwać, kiedy jemu brakło sił, bo głuptas nie myślał o swoim zdrowiu.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Shigeru

Re: Posiadłość Reiki i Shigeru

Post autor: Shigeru »

Pochód naszych wojsk, nie został na szczęście w żaden sposób zakłócony. Dotarliśmy do osady w takim samym stanie w jakim opuściliśmy tereny spod góry Kodokunayamy. Wysłani wcześniej posłańcy, przygotowali osadę na nadejście rannych, a gdy tylko zbliżyliśmy się wystarczając do bram wioski, natychmiast zajęli się nami medycy i pozostawieni na miejscu żołnierze. Chwilę czasu zajęło nim ogarnęliśmy cały ten bałagan, ale w końcu się udało, a po zapewnieniu, że ani mi ani towarzyszącej nam Nikusui nic się nie stało, zostaliśmy puszczeni wolno. Gdy pozostawiono nas samych sobie, odetchnąłem głośno, odczuwając ulgę, że udało nam się jednak w jednym kawałku wrócić do domu. No, przynajmniej większości.
- Szczerze na to liczę - uśmiechnąłem się do białowłosej, gdy ta zauważyła, że i mi wtedy wypada odwiedzić strony z których pochodzi, w szczególności jednak po to, żeby przedstawić się kobiecie, która wydała Nikusui na świat. - Musi być niesamowitą kobietą - ciepło spostrzegłem, kątem oka spoglądając na dziewczynę, czy aby ta uwaga nie wywoła i u niej szerszego uśmiechu na buzi. Miło było tak lekko porozmawiać o czymś innym poza wojną. Świadomość ilu nas poległo i tego ile jest dusz do opłakiwania, było strasznie dla mnie przygniatającym uczuciem. Twardo jednak nie ustępowałem, próbując tego po sobie w Nikusui towarzystwie nie pokazywać.
Pytanie jakie nagle padło ze strony Nikusui spowodowało, że na chwilę umilkłem, zastanawiając się nad tym co odpowiedzieć. Faktem było, że stan ducha był na prawdę marny, z drugiej jednak strony cieszyłem się, że żyjemy. Spełniliśmy swoją rolę, ale jakim kosztem? Było... tego wszystkiego na prawdę dużo. Przypuszczałem, że minie jeszcze sporo czasu, zanim to wszystko sobie poukładam w głowie. - Jako... tako. Jestem bardzo wyczerpany, smutny, ale też szczęśliwy.... Ciężko to wszystko... jest wyrazić - zauważyłem ciszej, mimowolnie zaciskając dłoń w pięść, układając ją po lewej stronie klatki piersiowej na wysokości serca, tuż na zimnym pancerzu. - A Ty? Wy także straciliście w tej wojnie mnóstwo ludzi - trzeźwo spostrzegłem, wiedząc jednak że Nikusui nie jest tak związana z Rodem Kaminari jak ja. Mimo wszystko wierzyłem, że i jej jest cięzko. To w końcu z naszej inicjatywy zawiązał się tenże sojusz. Gdybyśmy nie wykorzystali uczuć Ukyo... Kaminari nie ucierpieliby tak. Wtedy jednak Senju i Akimichi zapewne polegliby by.[/akap]
Pokonawszy kolejny zakręt, naszym oczom ukazał się znany mi obraz, na widok którego mocniej zabiło serce. Miałem z domem rodzinnym mnóstwo szczęśliwych wspomnień. Cieszyłem się, że właśnie teraz tutaj się znaleźliśmy - Mama pewnie odchodzi od zmysłów - westchnąłem ni to ciężko, ni to lekko, ale po chwili mimowolnie parsknąłem śmiechem, bo wpadła mi do głowy jakże celna riposta na uwagę Nikusui odnośnie ubioru - Nic nie szkodzi, to mi akurat przeszkadzać nie będzie - chichocząc zauważyłem, ale ostatecznie dla kobiety mógł to być znaczący problem, wiec postanowiłem być wspaniałomyślny - Noo... jakąs koszulkę to Ci pożyczę... chyba. Zadowolony z siebie, otworzyłem przed Nikusui furtkę, wpuszczając ją tym samym na tereny ogrodu okazałej posiadłości. Wytyczona kamienna ścieżka jasno wskazywała którędy można dalej się kierować, a sam z pełnym uśmiechem i zadowoleniem z siebie na gębie z wcześniej wspomnianych słów - prowadziłem naprzód.
Gdy stanęliśmy na podejście, a ręka spoczęła mi na framudze rozsuwanych drzwi, wciągnąłem lekko powietrzę, spojrzałem na swoją uroczą towarzyszkę, a następnie rozsunąłem wejście, gestem prosząc, by Nikusui również weszła. A gdy tylko znaleźliśmy się już wewnątrz, od razu zakomunikowałem przybycie, tak jak to miałem zwykle w zwyczaju. - Mamoooo, wróciłem! - głośno wykrzyczałem wgłąb posiadłości, chwilę nasłuchując by w końcu to usłyszeć - szybko nadchodzące po drewnianej posadzce, lekki chód należacy do mojej rodzicielki. Wystarczyła chwila, by ją ujrzeć, a łzy które ciurkiem płynęły po jej twarzy wystarczyły, bym sam się wzruszył.
- Shigeru, tak się martwiłam, tak długo bez żadnych wieści.... Co z Tobą, Reiką, Kazuo... Już myślałam o najgorszym... Te wstrząsy... Nawet tu były odczuwalne... Wszyscy się baliśmy... Podobno jest wiele martwych... Oh synku - mama zasypywała mnie potokiem słów, nie pozwalając dojść do słowa, dzieląc się towarzyszącym jej strachem, bólem, tęsknotą. W tym momencie czułem jeszcze większe wyrzuty, że wcześniej się z nią nie zobaczyłem - Żyjemy, tata z Reiką są również bezpieczni, już w osadzie... Ciii, już dobrze mamo, wróciliśmy - opiekuńczo objąłem rodzicielkę, mówiąc kolejne kojące słowa. Nie chciałem teraz mówić o tym, potwierdzać, że faktycznie wielu poległo, bo to by wcale nie pomogło jej się uspokoić.
Chwila ciszy, spokoju wystarczyła jednak do tego, by Erumi w końcu się wzięła w garść, przypominając o tym, że nie jest sama. Odsunęła się ode mnie, pogładziła dłonią jeszcze po policzku, po czym zwróciła się już do Nikusui, podchodząc nieco bliżej. Widząc to, od razu przeszedłem do rzeczy - Mamo, to jest Nikusui, towarzyszyła nam w Sabishi, a teraz uczestniczyła również w naszej wojnie, ryzykując dla nas swoje życie. To dzięki niej Ród Kaminari nas wspomógł... - mówiąc to poczułem się niezwykle dumny z tego, że poznałem taką kobietę, której niezwykły hart ducha oraz oddanie pozwoliły nam przetrwać to wszystko - Nikusui... to moj... - tu przerwała mi matka, wyciągając w stronę dziewczyny dłoń, po czym jednak cmokając zabrała ją i objęła Nikusui, uznają najwyraźniej że to co usłyszała jest wystarczające. Moje zaskoczenie przerodziło się w szeroki uśmiech - moja mama już po prostu była taką ciepłą kobietą
- To Twoja dziewczyna, nie musiałeś kończyć, widzę jak na siebie spoglądacie, nie jestem ślepa - stwierdziła Erumi, przerywając w końcu tą bliskość wywołaną objęciem - Dziękuje Ci Nikusui że byłaś przy moim synu. Nie zapomnę o tym - szczerze i poważnie oznajmiła, po czym ponownie się uśmiechnęła, gestem zapraszając białowłosą do salonu - Wejdźcie, zaraz coś podam, musicie być głodni i spragnieni, prawda? Opowiedzcie proszę co się wydarzyło, ze wszystkimi szczegółami - mama oznajmiła, unosząc do góry na koneic wypowiedzi palec, jakby ostrzeżenie, aby brać jej słowa na poważnie. Sam pokręciłem głową i cięzko pupą klapłem na jedno z mebli, przenosząc spojrzenie to z jednej kobiety, na drugą.
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1028
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Posiadłość Reiki i Shigeru

Post autor: Nikusui »

Tak czy siak, Shigeru nie miałby za dużego wyboru i tak musiałby się w końcu wybrać do Antai. Już ostatnim razem matka co nieco próbowała podpytać, ale białowłosa była dość oszczędna w swoich wyjaśnieniach, szczególnie przez wzgląd na fakt, że nigdy zbytnio mężczyzn nie tolerowała. Poza tym, jeszcze jakoś nie była przyzwyczajona do zwierzenia się w takich sprawach, więc przychodziło jej to dość trudno, chociaż liczyła na to, że z czasem, kiedy znacznie więcej czasu będzie spędzać z brunetem, to się zmieni.
- Śmiało mogę stwierdzić, że poznasz nieco starszą wersję mnie. Tylko łagodniejszą. - oznajmiła nieco z rozbawieniem, chcąc delikatnie nakreślić mu sytuację. Naprawdę, ze swoją rodzicielką była niemalże kropla w krople taka sama, a różnice odznaczał wiek, ale też kolor oczu, które odziedziczyła akurat po swoim ojcu. Można było powiedzieć, że taka luźna rozmowa byłą dobrą odskocznią od niedawnych wydarzeń, dlatego podciągała temat, by chociaż na trochę nie rozpamiętywać widoków, które zastali na polu bitwy. A to mimo wszystko nie było łatwe zadanie, szczególnie dlatego, że białowłosa interesowała się stanem fizycznym i psychicznym swojego ukochanego, więc nie mogła udawać, że nic się nie wydarzyło.
Co mogłaby mu teraz powiedzieć? Sama nie wiedziała. Nie potrafiła się postawić w jego sytuacji, nawet jeśli usilnie tego chciała, bo jednak był dla niej niesamowicie ważny. Postanowiła więc na tę chwilę nic nie mówić, bo była pewna, że jeszcze przyjdzie na to pora. Zamiast tego, wsunęła delikatnie dłoń o jego ramię, obejmując je z wyczuciem i na krótki moment opierając bok swojej głowy o właśnie tę część jego ciała.
- Ukyo jest bez ręki, większość jego skóry była po prostu zdarta, ale trzymał się o własnych siłach. Jak znalazłam oddziały Kaminari, no to została ich niewielka ilość. Nie wyglądało jednak na to, żeby Ukyo żałował swojego przybycia, miał tutaj też swoje porachunki. - odpowiedziała raczej oględnie, nie wspominając o jakichkolwiek swoich odczuciach. A przynajmniej nie w tej chwili. Shigeru przecież wiedział, że nie była zbyt związana ze swoim klanem, a była świadoma tego, że w takich sytuacjach śmierć jest czymś normalnym. Może wychodziła z niej w tym momencie nieco znieczulica, ale nie potrafiła od tak od razu przekonać się do swojego klanu, skoro od zawsze była z niego odtrącana. - Raczej ciężko mi powiedzieć, jak sama się do tego odnoszę. Wiem, że ze śmiercią trzeba się liczyć i zawsze będą ofiary, a takie, a nie inne relacje z innymi członkami klanu, nie pozwalają mi na czarną rozpacz. Jednak... jest mi żal, oczywiście, że jest. Poza tym, powoli, ale to zaczyna się zmieniać. Głównie przez ciebie. - dodała, uśmiechając się na końcu lekko i odrywając głowę od jego ramienia, spojrzała przed siebie. Właśnie mijali zakręt, po którym Shigeru wspomniał o swojej matce i o tym, że zapewne odchodzi od zmysłów. Ona była pewna, że wiadomość o jej dobrym stanie zdrowia zostanie przekazana rodzicielce, ale i tak zamierzała ją odwiedzić.
Zerknęła kątem oka na bruneta, kiedy ten się zaśmiał i powiedział, że brak ciuchów wcale mu nie przeszkadza. Jednakże, z dobrego serca, zaoferował pożyczyć białowłosej koszulkę... chyba. Szturchnęła go lekko ramieniem w bok, by nie narobić mu krzywdy i uśmiechnęła się szeroko.
- W to nie wątpię. Zresztą ciało wtedy lepiej oddycha, człowiek się swobodniej czuje, same plusy. - zakomunikowała z wielką powagą i zadowoleniem, jak najbardziej sugerując, że dla niej chodzenie po domu bez ubrań, oczywiście tylko w jego obecności, również nie jest problemem. - To z koszulki będę korzystać tylko z chłodniejsze dni, żeby mnie nie przewiało. - dodała z rozbawieniem i zmrużyła zabawnie oczy. Przyjemnie jej tak było. Był blisko i się sobą nie krępowali, co była dla niej naprawdę bardzo ważne.
Dom był naprawdę sporych rozmiarów, wyglądał okazale. Jej domostwo w Antai się przy tym chowało, ale nie wstydziła się tego. Ona mieszkała sama z matką, a jej rodzicielka wiele też nie zarabiała. Nigdy jednak niczego im nie brakowało, a taki domek był wystarczający dla dwóch osób. Tutaj mieszkały minimum cztery osoby, przynajmniej z tego co mogła skojarzyć. W końcu Shigeru miał jeszcze siostrę. Z tego zamyślenia wyrwał ją dźwięk rozsuwanych drzwi. Spojrzała na bruneta i zachęcona jego gestem, weszła do środka, nienachalnie rozglądając się dookoła. Już od wejścia jej ukochany oznajmił swoje przybycie, więc pozostało jej jedynie czekać. Już parę sekund później słychać było czyjeś kroki, a zaraz jej oczom ukazała się mama mężczyzny. Rzeczywiście musiała się bardzo zamartwiać, bo łzy leciały jej niemalże ciurkiem. Nie przypominała sobie, by kiedykolwiek widziała podobną scenę. Ona też była przywiązana ze swoją matką i to właśnie matka była bardziej skłonna do takiej wylewności, ale miło było zobaczyć tyle emocji i zażyłości między matką, a synem. Dlatego się nie wtrącała, bo czuła, że tej dwójce potrzebna jest ta chwila spokoju tylko dla siebie, jakby upewniając się, że naprawdę wszystko jest w porządku.
Spojrzenie jej żółto-zielonych oczu spotkało się we wzrokiem kobiety. Nie bardzo wiedziała, co zrobić, ale Shigeru szybko przejął inicjatywę, wyjaśniając kim jest i co to się stało, że ona tu jest. Chyba nawet chciał powiedzieć, kim jest dla niego, ale nie zdążył. Kobieta wyciągnęła w jej stronę dłoń, po czym bez skrępowania po prostu ją przytuliła. Ciężko było nawet określić w tym momencie, co dziewczyna sobie myślała, bo o dziwo, było to dla niej dość krępujące, co jeszcze jej się nie zdarzyło, a co ją nieco zawstydziło. Białowłosa zamrugała parę razy oczyma, przez parę sekund stojąc niemal jak kłoda. Zaskoczenie wzięło górę, ale szeroki uśmiech Shigeru sprawił, że poczuła się pewniej i odwzajemniła ciepły uścisk kobiety. Potem już jedynie z rozbawieniem wzruszyła ramionami po słowach mamy Shigeru, oczywiście względem tego, jak to na siebie z Shigeru patrzą. Nie przeszkadzało jej to jednak, bo nie wstydziła się tego, chociaż wiadomo, nie zamierzała migdalić się z brunetem przy każdej okazji.
- Nie ma mi pani za co dziękować, naprawdę. Nie mogłoby być inaczej. - powiedziała, oczywiście odnosząc się do bycia przy Shigeru. Kobieta tym bardziej powinna rozumieć jej postępowanie, że jak się kogoś kocha, to się to robi bezwarunkowo.
Zachęceni zaproszeniem żony Kazuo, ruszyła wraz z brunetem do salonu, gdzie usiadła dość blisko niego i uśmiechnęła się na gest grożenia palcem. No cóż, ciepła i miła kobieta, ale nie pozwoliła sobie w kaszę dmuchać, a to jej zaimponowało.
- Shigeru dał z siebie nawet więcej niż wszystko, jego działania były nieocenione. Wiedział, co robić. Ogólnie byliśmy podzieleni na oddziały, potem znowu się rozproszyliśmy, ale może więcej opowie nasz pułkownik, hm? - mruknęła, odwracając głowę w bok i unosząc sugestywnie jedną brew do góry. Na jej twarzy podczas wypowiadania ostatnich słów pojawił się delikatny uśmiech, jakby z przekomarzania, ale był nienachalny, bo mówienie o tym co się darzyło, do najprzyjemniejszych nie należało.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Shigeru

Re: Posiadłość Reiki i Shigeru

Post autor: Shigeru »

Uśmiechnąłem się, gdy usłyszałem, że po przybyciu do Antai, mogę spodziewać się kobietę podobną z wyglądu do Nikusui, będąca jednak jej dużo łagodniejszą wersją. Przez chwile nawet wyobrażałem sobie tą chwilę, bo miałem faktycznie problem z wizualizacją spokojnej "starszej" Nikusui, choć nie powiem, wydało mi się to bardzo interesujące. - A więc spędzę sporo czasu w towarzystwie dwóch piękności... Ale mnie szczęście spotka - zagaiłem, szczerząc białe ząbki w szerokim uśmiechu. Potem jednak wesołość ta przeminęła, bo przyszła refleksja nad wspomnienia pola bitwy i związane z tym konsekwencje. Świadomość jak poważne odniósł obrażenia przywódca Rodu Kaminari, skwitowałem ciszą, bo i nasz Ród ponownie utracił sprawnego wodza. Isoshi do tej pory się nie wybudził ze śpiączki. - Wyjdziemy z tego silniejsi... wspólnie - odpowiedziałem, chwytając białowłosą za dłoń, po tym jak stwierdziła, że to za moją przyczyną się zmienia.
Smutne myśli szybko jednak przegoniliśmy bo rozmowa zeszła na temat garderoby...,a raczej jej braku. Oczywiście jako gentelmen zaoferowałem użyczenie zastępczych ubrań - w tym w szczególności (a może i wyłącznie) jedynie bawełnianej koszulki, która jednak swoją długością winna skutecznie ukryć wszelkie strategiczne miejsca. Nikusui wyraźnie rozbawiła ta myśl, ale jak się można było spodziewać, miała przygotowaną już na to odpowiedź. Jej zmrużone spojrzenie wywoływało u mnie przyjemne dreszcze, a gdy usłyszałem jej odpowiedź, uśmiechnąłem się ponownie szeroko na myśl o powrocie do domu. Stęskniłem się już za widokiem jej nagich piersi uwieńczonych sterczącymi sutkami... - Już nie mogę się doczekać - wymruczałem, mocniej zaciskając dłoń na jej palcach.
Chwilę potem dotarliśmy do posiadłości mojej rodziny. Widok domostwa nie wywołał u dziewczyny jakiegoś zdziwienia, bądź konsternacji, raczej zadume, co odebrałem za dobrą monetę, bo nie chciałęm by się u mnie krępowała. Głośny zakomunikowany powrót po przekroczeniu progu, wywołał lawinę zdarzeń, która ostatecznie skończyła się na "mokrym" przywitaniu, w postaci łez Erumi na moim ramieniu. Mama szybko się jednak uspokoiła, a następnie przywitała z gościem, co również w sposób w jaki to zrobiła, obrałem za dobrą monetę. Cieszyłem się, że jak na razie wszystko przebiegało na "pewnym luzie".
Zgodnie z prośbą mamy skierowaliśmy się do salonu, a ona udała się do kuchni, najpierw jednak prosząc, byśmy opowiedzieli co się udało przeżyć. Tutaj, nieco zwątpiłem w te działania, bo obawiałem się, że po tym co powiemy, matka ponownie się rozklei. Jej niezwykła dobroć stała w ogromnej sprzeczności do ciężaru jaki oboje z Nikusui nieśliśmy. Taka opowieść dobrze się skończyć nie mogła. Z powątpiewaniem spojrzałem na białowłosą, która jednak odważnie rozpoczęła, najpierw wspominając o tym, że nie mogłaby mnie pozostawić samego. Trudno było się nie uśmiechnąc, słysząc takie słowa. Nikusui opowiedziała po krótce o tym czego próbowałem dokonać, choć w jej ustach zabrzmiało to zgoła inaczej niż ja sam to widziałem - a przynajmniej w moim mniemaniu, tak spektakularnie nie zadziałałem. - Zabrzmiało to zbyt górnolotnie... - stwierdziłem, spoglądając ciepło na ukochaną - Ale to prawda, że każdy z nas dał z siebie tyle ile mógł. Wiele poniosło śmierć... bardzo wielu, ale mimo wszystko udało nam się przeżyć i niedopuścić do katastrofy... Chociaż, kto wie. Okazało się, że Uchiha Hisato, przywódca Rodu z Sogen był pod wpływem Genjutsu i cała ta rozpierducha nie była jego inicjatywą, tylko jego przybocznego, który służył innemu człowiekowi. To jego mocodawca stał za tym wszystkim - dodałem, by po chwili usłyszeć jak mama wraca do nas z tacą na której stały szklarki oraz talerze i owinięte w białą tkaninę drewniane pałeczki.
- Wiadomo co to za człowiek? - Erumi zapytała, spoglądajac na przemian to na mnie, to na Nikusui. Nie chciałem na tym etapie mówić, jakie chodzą podejrzenia, bo to z pewnością wywoła panikę jak dojdzie do uszu tuszy. Postanowiłem przedłużyć ten moment niewiedzy, dopóty dopóki nie będzie to już pewne - Na razie zbierane są dowody, sprawdzane poszlaki. Niewątpkiwie jednak ktoś potęzny. W pojedynkę okaleczył przywódcę Rodu Kaminari, a następnie wykończył przywódcę Uchiha. Potem zwyczajnie umknął pozostawiając pogorzelisko samemu sobie - odparłem, uznając, że jednak takie informacje można przekazać. Matka powinna znać chociaż ich część - nie winna tego się dowiadywać od trzecich i to jeszcze nabywać niepotwierdzonych informacji. Mama w ciszy to przyjęła, choć nie umknęło mi to, jak jedną dłonią objęła drugą, mocniej na niej zaciskając palce.
- Póki Was nie było, przygotowywałam gulasz, powinien być już dobry, zaraz podam - powiedziała, a gdy próbowałem się podnieść, żeby pomóc, szybko omachała mnie szmatką, która znajdowała się u nie u niej w kieszonce fartucha - Ani mi się waż, nie wątpie, że Nikusui mówiła prawdę, masz odpoczywać! - dodała, następnie szybko udając się do kuchni, skąd słychać było pobrzękiwanie pokrywy garnków. Z westchnięciem spojrzałem na Nikusui, cicho mówiąc, że oto moja mama w całej okazałości, co jednak skwitowałem uśmiechem, a następnie nawet cichym chichotem. W tym czasie Erumi wyszła z kuchni i położyła na stole przed nami drewnianą deseczkę, a na niej okrągłe gliniane naczynie na którym znajdowała się usypana górka ryżu, polana gulaszem mięsnym. - Mam nadzieję, że to wystarczy... Gotuje codziennie, nie wiedząc kiedy wrócicie... Musiałam coś robić, bo bym oszalała- nie co wstydliwie mama wydukała, tłumacząc tym samym swoje zachowanie. - W każdym razie... smacznego, częstujcie się - ostatecznie rzuciła, a my nie pozostając dłużnym, podziękowaliśmy i rozpoczęliśmy posiłek.
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1028
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Posiadłość Reiki i Shigeru

Post autor: Nikusui »

To było miłe, że Shigeru akceptował to, jaka jest i to, jak się dzięki niemu zmienia. Nie miał żadnych pretensji, więc chyba wiedział, że wszystko przyjdzie z czasem. Wystarczy jedynie dobre nastawienie. I nieważne było to, że ich pierwsze spotkanie było niczym tykająca bomba. Coś ją jednak do niego od początku ciągnęło. Nie chodziło tu o pociąg fizyczny, ale po prostu chciała przy nim być, miał coś, co ją niesamowicie przyciągało i nie potrafiła tego wytłumaczyć. Do czasu, kiedy przybyła do Shinrin i spędziła tam trochę czasu. Aż ciężko jej było się z nim rozstać. Nic więc dziwnego, że jej się ciepło robiło na myśl o tym, że niedługo wrócą do niego do domu i się sobą nacieszą.
Kiedy usiedli w salonie, mama Shigeru zaraz chciała wiedzieć, co się działo. Owszem, pokusiło się o bardzo ukrócone streszczenie wydarzeń, nie ukrywając, ile wkładu miał w tym brunet. Bo według niej zrobił naprawdę wiele. Przy nim czuła się naprawdę malutka, ale jakoś jej to nie przeszkadzało. A to było już naprawdę coś, bo zawsze uważała, że mężczyźni jedynie się wywyższając, a tak naprawdę więcej mówią, niż robią. Z młodym Senju było inaczej. Był skromny, nie mówił o swoich zasługach. A to się ceniło. Mimo wszystko, mężczyzna postanowił przedstawić swoją wersję, twierdząc, że wersja białowłosej jest nieco przesadzona. Ona jedynie pokiwała na to głową z rozbawieniem, co miało dać znać jego mamie, że Shigeru po prostu nie chcę przypisywać sobie zasług.
Kobieta nie odpuszczała, chciała wiedzieć jak najwięcej, ale Shigeru nie mówił jej wszystkiego. Nie wiedziała w sumie dlaczego, ale mogła się domyślać. Jego mama nie walczyła, ale martwiła się o bliskich, więc w sumie nic dziwnego, że nie wdawał ją w szczegóły. Jednakże ogólniki, które powiedział, najwidoczniej tymczasowo wystarczyły, bo gospodyni zaproponowała im gulasz. Oczywiście się poczęstowali, a nie było co ukrywać, zjedli to z wielkim smakiem. Dawno już nie jadła ciepłego, dobrego posiłku. Nie wahała się przed pochwałą, co świadczyło o zdolnościach kulinarnych mamy Shigeru. Czuła się tutaj naprawdę dobrze, mimo iż dopiero poznała tę kobietę. Nie miała do niej żadnego dystansu czy uprzedzeń, co niezmiernie białowłosą cieszyło.
- Dziękuje bardzo za obiad. Przepyszny, zupełnie jak u mojej mamy. - stwierdziła młoda Ryukata i nie chcąc siedzieć tak bezczynnie, niezależnie od protestów kobiety, pomogła w zebraniu brudnych naczyń i pozmywaniu ich. Następnie podziękowała za gościnę i wraz z Shigeru pożegnali się z jego mamą, tłumacząc, że muszą jeszcze pojawić się w siedzie Lidera, by móc obgadać pobyć białowłosej w Shinrin. Co prawda już wcześniej było o tym wspomniane, ale Senju tak do końca nie byli co tego przekonani. Miała więc nadzieję, że po ostatnich wydarzeniach nabrali do niej zaufania i pozwolą jej spędzać czas w osadzie, przy boku swojego ukochanego. Nie chciała mieć żadnych forów przez wzgląd na to, iż brunet był synem Shirei-kana. Uważała, że zasłużyła sobie na uznanie w jakimkolwiek stopniu. Nie chodziło jej o żadne wyróżnienia, a o to, żeby mogła tu przebywać bez żadnych problemów.
Oboje pożegnali się z kobietą. Białowłosa nie ukrywając zadowolenia z dzisiejszej wizyty, przytuliła kobietę i krótko się z nią pożegnała, a następnie wraz z Shigeru opuściła domostwo, udając się do siedziby lidera.

z/t Nikusui i Shigeru
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2046
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Posiadłość Reiki i Shigeru

Post autor: Reika »

Z sokołem wędrownym, siedzącym jej na przedramieniu, Reika wróciła do domu, zastając dla odmiany matkę nie w kuchni, a w ogrodzie, gdzie korzystała z ładnej pogody wraz z Akumą, który leniwie rozwalił się na trawie. Psisko poderwało się jednak na widok kunoichi i podbiegło uradowane, skacząc wokół niej, więc Reika pogłaskała go wolną ręką, trzymając ptaka drapieżnego z dala, który jednak nie robił sobie nic z obecności czarnego wilczura, tylko spokojnie lustrował go wzrokiem paciorkowatych oczu, lekko przekręcając łepek to w jedną, to w drugą stronę. Kiedy Akuma nacieszył się już pieszczotami i znowu uwalił się na trawie, kunoichi usiadła obok matki, która spoglądała ze zmarszczonym czołem na sokoła. Nie trudno było się domyślić, że jest to ptak pocztowy, gdyż przy jednej nóżce miał małą tubkę, w której przenoszone były wiadomości. Reika puściła stworzenie w niebo, aby rozprostował skrzydła i poszukał sobie coś do jedzenia, zaś ją czekała trudna rozmowa z rodzicielką. Jej nie będzie tak łatwo przekonać co do wyprawy, dlatego też odpowiednio dobierała słowa i tłumacząc, że robi to po to, aby poprawić siłę klanu, zwłaszcza teraz, kiedy została awansowana. Tak jak się spodziewała, matka ciężko przyjęła fakt, że Reika miałaby udać się w świat na poszukiwanie zwojów, ryzykując przy tym życie i nie wiadomo, kiedy zawita do domu. Kunoichi zaś zapewniła, że dostała sokoła właśnie po to, żeby przysyłać wieści, a gdy uda jej się coś znaleźć, to osobiście przyniesie zwój do Shinrin. Przyznała też, tak samo jak wcześniej ojcu, że musi na trochę się stąd wyrwać, żeby wszystko sobie poukładać i popracować nad sobą, zwłaszcza nad psychiką, którą nadal miała zbyt słabą, bo nie mogła sobie poradzić z traumatycznymi przeżyciami, które nawiedzały ją w koszmarach. W końcu, po dłuższej rozmowie, matka dała się obłaskawić, jednak w jej oczach nadal czaił się niepokój, co było całkowicie zrozumiałe. Pogodziła się jednak z faktem, że już czas, aby Reika zaczęła samodzielnie o sobie decydować i miała tylko nadzieję, że córka poradzi sobie podczas wyprawy. Nieco uspokoił ją fakt, że w razie czego, Reika mogła poprosić o pomoc swoich przyjaciół i to nie byle jakich, a naprawdę silnych, więc tym bardziej ustąpiła i zaproponowała, że przygotuje kunoichi prowiant na drogę, żeby przez najbliższe dni podróży nie musiała nigdzie się specjalnie zatrzymywać, aby zrobić zakupy. Reika uściskała matkę i podziękowała za wyrozumiałość, obiecała też, że będzie na siebie uważać i że póki co, jeszcze będzie w domu, bo czeka na list od Klanu Yuki. Ten w końcu nadszedł, jednak nie przekazywał dobrych wieści, o czym poinformował ją ojciec:


Te wieści bardzo zaniepokoiły Reikę, która nie chciała dopuścić myśli, że Natsume mógł zginąć na morzu. Umiał manipulować lodem, więc nie było możliwości, żeby tak po prostu zaginął. Może dryfuje gdzieś na swojej krze lodowej, albo coś i po prostu nie ma z nim zwyczajnie kontaktu. Nie ulegało jednak wątpliwości, że nie będzie mógł jej towarzyszyć w wyprawie, więc kunoichi postanowiła ruszyć sama. Plecak był już dawno spakowany. Kilka rzeczy na zmianę, koc, trochę drobiazgów pierwszej potrzeby, przybory do pisania i prowiant na drogę, który przygotowała jej matka. Gdy wszystko było gotowe, Reika ruszyła w drogę następnego ranka, żegnając się zarówno z ojcem, który właśnie wychodził do siedziby klanu, jak i z matką, która nie miała nic przeciwko temu, że Akuma dotrzyma jej towarzystwa. Obojgu rodzicom nie uszło jednak uwadze, że przez ten czas Reika ani razu nie skontaktowała się z Shigeru i zastanawiali się, co może być tego powodem. Co prawda ojciec trochę się domyślał, ale spodziewał się, że ta sprawa już została wyjaśniona.
Z plecakiem na plecach i sokołem wędrownym na ramieniu, Reika wyruszyła z Shinrin, ku Karmazynowym Szczytom.

[zt]
0 x
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2046
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Posiadłość Reiki i Shigeru

Post autor: Reika »

Po opuszczeniu szpitala, Reika wreszcie wróciła do rodzinnego domu, na wstępie przewrócona przez uradowanego na jej widok Akumy. Wyściskała czarnego wilczura ze łzami w oczach, ponieważ w tym momencie przypomniał jej się Akira i Ayu, po czym głaskała go przez chwilę, aż się nie uspokoił. Razem z matką weszły do domu, a Reika, wraz z nieodstępującym jej na krok Akumą, skierowała się od razu swojego pokoju, gdzie zobaczyła własny plecak podróżny. Najwyraźniej ojciec przyniósł go z gabinetu. Rozpakowała się i przebrała w lekką yukatę, chcąc się na jakiś czas uwolnić od swojego stroju shinobi. Budził zdecydowanie przykre wspomnienia. Na widok błękitnego kryształu, zawieszonego na szyi, nie wytrzymała i rzuciła się z płaczem na własne łóżko, trącana nosem przez skomlącego Akumę. To zaalarmowało Erumi, która od razu przybiegła i przytuliła córkę, gładząc ją po włosach i szepcząc kojące słowa, lecz to wiele nie pomogło. W końcu Reika zdobyła się na odwagę i opowiedziała matce, co tak naprawdę leży jej na złamanym sercu. Przyznała, że naprawdę szczerze się zakochała w Inuzuce, który jej towarzyszył na wyprawie i który odwzajemniał jej uczucia, jednak po zakończeniu zadania zdecydował się odejść. Kunoichi z płaczem opowiedziała matce o powodach, jakie kierowały Yoichim, nie mogąc tego zrozumieć, zaś rodzicielka w końcu zrozumiała, co tak naprawdę czuje Reika i dlaczego wiadomość o śmierci brata niemal doprowadziła ją do szaleństwa. To było zdecydowanie za dużo, jak na tak krótki odstęp czasu i była pełna podziwu dla córki, która ostatkami sił starała się jakoś trzymać i nie poddawać.
Gdy już jej wszystko opowiedziała, Erumi przyznała jej, że ojciec na początku też miał podobne opory, choć jemu było nieco łatwiej, ponieważ ona sama nie była kunoichi i nie narażała się w walce. Jednak także się obawiał, że któregoś dnia wyjdzie na misję i już więcej nie wróci, tym samym łamiąc jej serce. Ostatecznie jednak miłość zwyciężyła, a co więcej, dawała mu motywację za każdym razem, gdy wykonywał zlecenie, ze wszystkich sił starając się wrócić. To jednak nie pocieszyło Reiki, więc matka spróbowała z innej strony, żeby dała chłopakowi czas. Skoro naprawdę ją kochał, to w końcu stanie przed takim momentem, że ciężko mu będzie wytrzymać z tęsknoty i wróci, a do tego czasu Reika powinna wznowić treningi, żeby stać się silniejszą i sprawić, żeby więcej nie musiał się o nią tak martwić. Tutaj wskazała na jej blizny, komunikując tym samym, że je widziała i że nie jest z nich zadowolona. To już bardziej przemówiło do kunoichi, podbudowując jej kruchą nadzieję, że może jeszcze to uczucie jest do odratowania, jednak wymaga więcej czasu. Postanowiła też ostro wziąć się za siebie, żeby na drugi raz pokazać Yoichiemu, że dorównuje mu siłą, albo nawet go przewyższa. Jeśli będzie trzeba, zmusi go do walki, żeby mu to udowodnić i tym samym pokaże, że umie o siebie zadbać i nie musi się więcej o nią tak martwić.
Kiedy Kazuo wrócił wieczorem do domu, żona oczywiście opowiedziała mu o wszystkim, czego się dowiedziała, a ten wreszcie zrozumiał, co jest na rzeczy. Musiał przyznać, że była to naprawdę trudna sytuacja, ale po części rozumiał Yoichiego, jednak tylko po części. Miłość była zdecydowanie ważniejsza i wyrzekanie się jej także odbierało część tego, kim się było. Chłopak musiał się jeszcze sporo w życiu nauczyć i może ostatecznie zrozumie. Lider udał się więc do Reiki i spędził z nią długi czas na rozmowie na ten temat, aby mogła chociaż trochę zrozumieć punkt widzenia mężczyzny, który został postawiony w takiej sytuacji. Nie bronił Yoichiego, ponieważ uważał, że chłopak postąpił lekkomyślnie i nie zdawał sobie do końca sprawy, jak Reika mogłaby mu pomóc przetrwać, nie tylko swoimi umiejętnościami medycznymi. Rozumiał jednak jego punkt widzenia, bo kiedyś też się nad tym zastanawiał, ale ostatecznie znalazł rozwiązanie i wybrał inną drogę. Zwyczajnie sam się poświęcił dla miłości. Ta rozmowa również podbudowała nadzieję Reiki, która obiecała, że zacznie ciężko trenować, żeby stać się jeszcze silniejsza.

Pół roku minęło niespodziewanie szybko, a przynajmniej Reice tak się wydawało. Całkiem możliwe, że to przez rutynę, jaką sobie obrała. Codziennie po śniadaniu odwiedzała grób brata i Isoshiego, a potem zaszywała się w Prastarym Lesie, aby trenować. Nie trenowała jednak kolejnych technik, ani nie starała się zwiększyć możliwości chakrowych, skupiła się przede wszystkim na umiejętnościach fizycznych, mordując się bieganiem, ćwiczeniami wysiłkowymi, obijaniem spróchniałego drzewa i tak dalej. Chakra to nie wszystko. Gdy się skończyła, była praktycznie bezbronna. To się musiało zmienić, dlatego też Reika zdecydowała się pójść trochę w tym kierunku, aby móc rozpocząć naukę walki wręcz. Nawet ojciec przestawił jej jednego Sejnu, który specjalizował się w Taijutsu i który zdecydował się dać kilka lekcji Pani Kapitan. To wszystko skutecznie zajmowało umysł Reiki na tyle, żeby nie musiała myśleć o przykrych wspomnieniach, zaś rodzice z ulgą zauważyli, że córka jakby trochę uodporniła się psychicznie. Stała się powściągliwa i jakby trochę zobojętniała na pewne rzeczy. Nawet rzadziej miewała te swoje koszmary, kiedy postanowiła raz na zawsze odstawić leki nasenne. Mimo to, nadal mieli ją na oku, ponieważ wiedzieli, że nie zapomniała o Inuzuce, a dowodem na to był niebieski kryształ na jej szyi, którego nigdy nie zdejmowała.

[zt]
0 x
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 12 gości