Niedaleko głównego traktu
Re: Niedaleko głównego traktu
Należy tutaj jednak odróżnić wiarę w religię od wiary w innego człowieka, który jest Ci bliski na tyle, że możesz na nim polegać. Głównej różnicy należało upatrywać w prostej sprawdzalności swojej wiary. Przyjaciel czy inna zaufana osoba podejmowała jakieś akcje, od których zależy własny pogląd na jego lub jej temat. Mogła zawieść, mogła się starać, mogła też unieść wyzwanie na swoich barkach i wyjść z tego zwycięsko. Właśnie na podstawie czynów można zweryfikować czy pokładana w kimś wiara jest dobrym rozwiązaniem. Natomiast religia byłą jedną, wielką niewiadomą. Praktycznie całość wyznawanych dogmatów i prawd tak naprawdę nigdy nie została sprawdzona. Zamiast tego była jedynie sumą, zbieraniną jakichś opowiadań i przekazów ustnych, których prawdziwości nie dało się dowieść w żaden sposób. Oczywiście znajdą się tacy, którzy stwierdzą, że doświadczyli przejawu swojej wiary w codziennym życiu i bóstwo ich wysłuchało, ale jest to zwykłe przypisywanie codziennym zjawiskom nadprzyrodzonych początków tylko dlatego, że doskonale pasują do wymyślonego przez nas opisu. To samo zdarzenie dla osoby postronnej byłoby zwykłym zbiegiem okoliczności albo przeznaczeniem. Właśnie dlatego Aori nie wierzył w takie zabobony i nawet jeśli je w jakiś sposób praktykował, to i tak robił to z przymrużeniem oka. Może dlatego, żeby lekko podbudować swoją podświadomość i sprawić, że coś przyjdzie mu znacznie łatwiej, niż normalnie powinno.
- Takari... Dobrze, znajdę go. - odpowiedział tylko tyle i ukłonił się delikatnie, aby następnie wyruszyć w podróż. Pierwsza kapliczka i zapewne pierwsze rozczarowanie. Gdyby mnich był tak blisko, to zapewne jego bracia znalaźliby go sami, ale nic. Trzeba próbować!
Z głównego traktu prosto w mniej ruchliwą odnogę, czyli coś, czego można było się po świątyniach spodziewać. Te zazwyczaj nie były lokalizowane w ruchliwych miejscach chyba, że ktoś liczył na wielkie datki i przepustowość ludzi. Jeśli tymczasem dla mnichów liczył się spokój i modlitwa, to wybierali miejsca odludne i spokojne, żeby jak najmniej spraw ich rozpraszało. Najwidoczniej ten przybytek należał do drugiego rodzaju. I tak też było. Konstrukcja może nie zapierała tchu w piersiach, ale nadal była całkiem miła dla oka. Mimo wszystko Aori skupił się jednak na ludziach, którzy przy niej się znajdowali, bowiem to właśnie oni mieli być jego głównym źródłem informacji o celu.
- Witam Pana. Zostałem tutaj przysłany przez mnicha ze świątyni Bishamona z Ryuuzaku no Taki. Czy było może dane Panu poznać Hyota Takariego, mnicha? - zwrócił się najpierw do lekko otyłego kolesia, bowiem obecny tutaj mnich odprawiał jakieś modły i byłoby niegrzecznym tak po prostu do niego podejść i przerwać. Oczywiście Hyuuga delikatnie się ukłonił na znak szacunku przy powitaniu. Musiał być miły, jeśli chciał jakichś informacji. To podstawa.
- Takari... Dobrze, znajdę go. - odpowiedział tylko tyle i ukłonił się delikatnie, aby następnie wyruszyć w podróż. Pierwsza kapliczka i zapewne pierwsze rozczarowanie. Gdyby mnich był tak blisko, to zapewne jego bracia znalaźliby go sami, ale nic. Trzeba próbować!
Z głównego traktu prosto w mniej ruchliwą odnogę, czyli coś, czego można było się po świątyniach spodziewać. Te zazwyczaj nie były lokalizowane w ruchliwych miejscach chyba, że ktoś liczył na wielkie datki i przepustowość ludzi. Jeśli tymczasem dla mnichów liczył się spokój i modlitwa, to wybierali miejsca odludne i spokojne, żeby jak najmniej spraw ich rozpraszało. Najwidoczniej ten przybytek należał do drugiego rodzaju. I tak też było. Konstrukcja może nie zapierała tchu w piersiach, ale nadal była całkiem miła dla oka. Mimo wszystko Aori skupił się jednak na ludziach, którzy przy niej się znajdowali, bowiem to właśnie oni mieli być jego głównym źródłem informacji o celu.
- Witam Pana. Zostałem tutaj przysłany przez mnicha ze świątyni Bishamona z Ryuuzaku no Taki. Czy było może dane Panu poznać Hyota Takariego, mnicha? - zwrócił się najpierw do lekko otyłego kolesia, bowiem obecny tutaj mnich odprawiał jakieś modły i byłoby niegrzecznym tak po prostu do niego podejść i przerwać. Oczywiście Hyuuga delikatnie się ukłonił na znak szacunku przy powitaniu. Musiał być miły, jeśli chciał jakichś informacji. To podstawa.
0 x
Re: Niedaleko głównego traktu
Grubi ludzie mają to do siebie, że... są grubi. To nie miało może większego sensu, ale chodzi przede wszystkim o to, że nie należało oceniać ich po okładce. Być może wąsacz uwielbiał chodzić po górach, tylko w domu miał kochającą go żonę, która pasła go jedzeniem ile wlezie i za to przybyło mu brzuchola? Wszystko jest możliwe. W każdym razie Hyuuga trafił z zapytaniem w dziesiątkę, bowiem okazało się, że ten właśnie nieciekawie wyglądający jegomość doskonale wiedział o kim była mowa. No... A przynajmniej widział kogoś podobnego, co już jest jakąś częścią sukcesu. Niestety nie mówił zbyt wyraźnie, więc Aori musiał wysilać swoje uszy. Szkoda, że Hyuuga nie mają dodatkowo o wiele lepszego słuchu, to byłoby łatwiej, a tak byakugan niewiele mógł tutaj zdziałać.
- Może mi Pan powiedzieć, w której mieścinie go spotkał i jak daleko jest położona? Muszę go spotkać i usłyszeć to od niego samego. Całkiem możliwe, że to tylko ktoś podobny. Widzi Pan, że wszyscy wyglądają u nich tak samo. Z góry dziękuję za każdą informację, jaką jest mi Pan jeszcze w stanie przekazać. - zwrócił się do mężczyzny po raz kolejny, znowu z grzecznym, spokojnym tonem. Nie zmieniało to jednak faktu, że wolał poczekać na to, aż obecny tutaj mnich skończy swoją modlitwę. Może i potrwa to jeszcze godzinę, ale to o wiele lepsze, niż wyruszenie do przodu z niepewną informacją. Zresztą ile można się modlić do boga bogactwa? Aori nie sądził, żeby był to jakiś cierpliwy typ, bo w końcu czas to pieniądz, a jego wielogodzinne marnowanie raczej nie sprzyja gromadzeniu dóbr materialnych. Po co czekał na mnicha? Ano, żeby zadać mu to samo pytanie, co grubaskowi.
- Może mi Pan powiedzieć, w której mieścinie go spotkał i jak daleko jest położona? Muszę go spotkać i usłyszeć to od niego samego. Całkiem możliwe, że to tylko ktoś podobny. Widzi Pan, że wszyscy wyglądają u nich tak samo. Z góry dziękuję za każdą informację, jaką jest mi Pan jeszcze w stanie przekazać. - zwrócił się do mężczyzny po raz kolejny, znowu z grzecznym, spokojnym tonem. Nie zmieniało to jednak faktu, że wolał poczekać na to, aż obecny tutaj mnich skończy swoją modlitwę. Może i potrwa to jeszcze godzinę, ale to o wiele lepsze, niż wyruszenie do przodu z niepewną informacją. Zresztą ile można się modlić do boga bogactwa? Aori nie sądził, żeby był to jakiś cierpliwy typ, bo w końcu czas to pieniądz, a jego wielogodzinne marnowanie raczej nie sprzyja gromadzeniu dóbr materialnych. Po co czekał na mnicha? Ano, żeby zadać mu to samo pytanie, co grubaskowi.
0 x
Re: Niedaleko głównego traktu
Misja rangi D dla Nibuiego
Proste zadanie!
5 / 15+ Główny trakt był bardzo uczęszczany przez różnego rodzaju przechodniów: dalekich kupców idących z towarami i po towary, chcących wzbogacić się na "orientalnych" towarach, miejscowych dopełniających swoich obowiązków jak i awanturników, ale Ci zazwyczaj przechodzili bokiem, co najwyżej kiwając głową w geście pozdrowienia. Dzisiaj jednak wśród nich można było dostrzec młodego samuraja z kocimi uszkami i workiem peeeeeełnym świeżo złowionych ryb. Jednak ani specyficzny rybi zapach ani ubiór mężczyzny nie był źródłem zbytniego zainteresowania osobą samuraja - każdy miał swoje własne zmartwienia i jedna dziwna postać przemierzająca trakt jak długi szeroki nie wpływała na obowiązki wszystkich naokoło.
No, może prawie wszystkich. Dwoje sług przyglądało się bacznie wspaniałemu strojowi kociego wojownika, obserwując go zza rogu. Szli nieco za nim, udając, że w ogóle nie interesuje ich co chłopak niesie w torbie i czemu nosi ze sobą miecz na głównym trakcie, a już na pewno nie interesowało ich czy na pewno wynajęto go do ochrony cennego pakunku, tuszując jego zapach rybami. W końcu jeden z nich popchnął drugiego, który zagadał niewinnie:
- Cześć... - a była to młoda szatynka o kształtach, które warte były pozazdroszczenia - Nie jesteś stąd, prawda? W sensie masz ogon! - powiedziała w końcu nieco piskliwym głosem i oblała się rumieńcem. Chłopak za nią nadal utrzymywał dystans.
Proste zadanie!
5 / 15+ Główny trakt był bardzo uczęszczany przez różnego rodzaju przechodniów: dalekich kupców idących z towarami i po towary, chcących wzbogacić się na "orientalnych" towarach, miejscowych dopełniających swoich obowiązków jak i awanturników, ale Ci zazwyczaj przechodzili bokiem, co najwyżej kiwając głową w geście pozdrowienia. Dzisiaj jednak wśród nich można było dostrzec młodego samuraja z kocimi uszkami i workiem peeeeeełnym świeżo złowionych ryb. Jednak ani specyficzny rybi zapach ani ubiór mężczyzny nie był źródłem zbytniego zainteresowania osobą samuraja - każdy miał swoje własne zmartwienia i jedna dziwna postać przemierzająca trakt jak długi szeroki nie wpływała na obowiązki wszystkich naokoło.
No, może prawie wszystkich. Dwoje sług przyglądało się bacznie wspaniałemu strojowi kociego wojownika, obserwując go zza rogu. Szli nieco za nim, udając, że w ogóle nie interesuje ich co chłopak niesie w torbie i czemu nosi ze sobą miecz na głównym trakcie, a już na pewno nie interesowało ich czy na pewno wynajęto go do ochrony cennego pakunku, tuszując jego zapach rybami. W końcu jeden z nich popchnął drugiego, który zagadał niewinnie:
- Cześć... - a była to młoda szatynka o kształtach, które warte były pozazdroszczenia - Nie jesteś stąd, prawda? W sensie masz ogon! - powiedziała w końcu nieco piskliwym głosem i oblała się rumieńcem. Chłopak za nią nadal utrzymywał dystans.
0 x
Re: Niedaleko głównego traktu
- Ryby! Ryby! Jeszcze raz ryby! Może i Nibui jakoś za nie by nie zabił, ale nie oznacza to, że nie przepadał za ich smakiem. Wszak te małe morskie żyjątka miały dość dużo potrzebnych składników odżywczych. Być może tutaj były one jednak czymś ważnym, ale tam, skąd wywodzi się samuraj, były one czymś normalnym. Tak, jak gdzieniegdzie ludzie ryż traktowali jako coś tak normalnego, jak deszcz, tak na wyspie Kaizakiego ryby nie były niczym dziwnym i jadło się je praktycznie codziennie. Być może dlatego Nibui załapał te kocie zachowania i wygląd? Całkiem możliwe! Faktem było jednak to, że nie uśmiechało mu się śmierdzenie rybami przez cały dzień, a wszystko wskazywało na to, że tak właśnie będzie. Na samą myśl westchnął lekko i pokręcił niezadowolony głową. I jak on znajdzie swoją wybrankę serca, jeśli będzie czuć od niego taką przykładową makrelę na kilometr?!
I wtedy, jak na zawołanie, los podesłał mu przed oczęta szatynkę, która wpisywała się w większość kanonów piękna mężczyzn. Jednak czy Nibui się do nich zaliczał? Niekoniecznie. Dla niego bowiem nie wygląd był najważniejszy, bo ten jeszcze nikomu nie zapewnił długich, spokojnych lat wspólnego życia. Nie tędy droga, drodzy panowie!
- Nyan? - taki oto dźwięk zaskoczenia wyrwał się z jego ust i był pierwszą reakcją na nietypowe zachowanie dziewczyny. Nibui odwrócił się mimowolnie za siebie, żeby sprawdzić czy jakiś żartowniś nie doczepił mu sztucznego ogona tak, jak to zdarzało się w przeszłości, ale nic takiego nie zauważył.
- Jestem samurajem pochodzącym z Teiz, ale jedynym ogonem, który mogę posiadać są zapewne bezpańskie koty, które czają się tylko w krzakach, czekając na okazję, żeby dobrać się do ryb w worku, panienko. Czegoś Ci potrzeba? - zwrócił się po raz kolejny do rozmówczyni, poprawiając sobie przy tym worek, który był przerzucony przez jego prawe ramię. Taka pozycja była najwygodniejsza, a jeśli chodzi o ubrania... Cóż! Wypierze się, kupi się nowe, zrobi się cokolwiek, żeby smród zniknął. To nie problem.
0 x
Re: Niedaleko głównego traktu
Misja rangi D dla Nibuiego
Proste zadanie!
7 / 15+ Odkąd Nibui rozpoczął swą wędrówkę, oddalając się od straganu pogoda jeszcze bardziej się polepszyła - może miało to miejsce z opadającą już poranną mgiełką i wznoszącym się słońcem, a może z nieznajomą, która tak odważnie zagadała do niego już na początku drogi.
Dziewczynka zamrugała oczętami i roześmiała się, zasłaniając niezbyt białe ząbki otwartą dłonią. Widocznie nie była zbyt obyta z obyczajami dworskimi, które kazały w takiej sytuacji jak najprędzej się wycofać i wybielić zęby wapnem, żeby uniknąć następnym razem nieprzyjemności - jednak nikt nie jest przecież idealny, prawda? Jej promienny chichot przedzierał się do nawet najzimniejszego serca.
- Bo myślałam, że skoro masz kocie uszy i pachniesz rybkami, to masz też ogon i duuuuże wąsy... ale teraz widzę, że to tylko włosy - powiedziała nieco zawiedziona, ale zaraz potem zaciekawienie wróciło na jej twarz - A co niesiesz w tym worku? Bo z daleka widać, że to duuuuuży worek, a ty jesteś tylko jeden i sam go niesiesz, więc musisz być baaaardzo silny - dopytywała istotka, a za każdą przeciągniętą samogłoską rozrzucała ramiona jak gdyby chciała objąć coś naprawdę wielkiego.
Proste zadanie!
7 / 15+ Odkąd Nibui rozpoczął swą wędrówkę, oddalając się od straganu pogoda jeszcze bardziej się polepszyła - może miało to miejsce z opadającą już poranną mgiełką i wznoszącym się słońcem, a może z nieznajomą, która tak odważnie zagadała do niego już na początku drogi.
Dziewczynka zamrugała oczętami i roześmiała się, zasłaniając niezbyt białe ząbki otwartą dłonią. Widocznie nie była zbyt obyta z obyczajami dworskimi, które kazały w takiej sytuacji jak najprędzej się wycofać i wybielić zęby wapnem, żeby uniknąć następnym razem nieprzyjemności - jednak nikt nie jest przecież idealny, prawda? Jej promienny chichot przedzierał się do nawet najzimniejszego serca.
- Bo myślałam, że skoro masz kocie uszy i pachniesz rybkami, to masz też ogon i duuuuże wąsy... ale teraz widzę, że to tylko włosy - powiedziała nieco zawiedziona, ale zaraz potem zaciekawienie wróciło na jej twarz - A co niesiesz w tym worku? Bo z daleka widać, że to duuuuuży worek, a ty jesteś tylko jeden i sam go niesiesz, więc musisz być baaaardzo silny - dopytywała istotka, a za każdą przeciągniętą samogłoską rozrzucała ramiona jak gdyby chciała objąć coś naprawdę wielkiego.
0 x
Re: Niedaleko głównego traktu
- Słońce? Niestety, ale Nibui nie był z tych ludzi, którzy uwielbiali wszechobecne ciepło. jego własna wyspa przyzwyczaiła go do trochę innych warunków pogodowych. Wieczne mrozy i śniegi były naprawdę tym, co uwielbiał, a upalne dni mógł porównać do katorgi. Jednak i na to był sposób! W końcu kto nie lubi przechadzać się nago nad jeziorem albo jeszcze lepiej - w samym jeziorze?! Pewnie znajdzie się parę takich osób, ale nie Kaizaki. Na dodatek musiał teraz rozmawiać z jakąś dziewczyną. Może i kiedy indziej zwyczajnie by się tym cieszył, ale nie w momencie kiedy na nieboskłon wtacza się słońce, a on na plecach ma worek z rybami. Jeśli ich się szybko nie pozbędzie, to na pewno przesiąknie tym zapachem na całe wieki i nie będzie już zmiłuj. Mimo wszystko istotka trafiła jednak w dziesiątkę - połechtała ego Nibuia, który od razu się rozpromienił.
- [b\Pewnie, że muszę być silny. W końcu walczę kataną, a to wymaga siły. Widzisz... Samuraje w przeciwieństwie do shinobi używają swojego wolnego czasu po to, żeby hartować ciało, a nie jakieś szemrane sztuczki.[/b] - wyjaśnił szybko to kim jest i dlaczego akurat prezentuje sobą taką, a nie inną siłę. Co prawda było mu jeszcze daleko do porządnego poziomu, ale na razie wszystko wskazywało na to, że naprawdę niedługo go osiągnie.
- Musisz mi też wybaczyć panienko, ale w worku niosę ryby i jeśli nie ruszę dalej, to na pewno się zepsują. Jeśli chcesz rozmawiać dalej, to możesz się ze mną kawałek przespacerować. - rzucił jeszcze, żeby wszystko było jasne i zwyczajnie ruszył przed siebie. Jeśli nieznajoma będzie chciała dotrzymać mu towarzystwa, to na pewno to zrobi. W innym wypadku będzie miał po prostu chwilę spokoju w podróży.
0 x
Re: Niedaleko głównego traktu
Misja rangi D dla Nibuiego
Proste zadanie!
9 / 15+ Dziewczyna zadawała bardzo wiele pytań, gdy chłopak trzymał się na uboczu i nie wchodził w pole widzenia samuraja. Pochłaniała całą uwagę nie tylko Nibuiego, ale też mijających ich podróżnych, którzy gapili się na nią, ale nie śmieli podejść, podczas gdy chłopaka ignorowali albo mijali jak gdyby nigdy nie istniał. Była ciekawa wszystkiego - aż w końcu Władca Kłaczków nie wytrzymał i dał swoje ultimatum brzmiące w skrócie: "jeśli chcesz rozmawiać, to chodź ze mną". Mina dziewczyny mówiła sama za siebie - i wcale nie była to mina cudownego uniesienia.
- Aaaa nie, ja chyba się już będę zbierać... - powiedziała, ukłoniła się i pobiegła z chłopakiem niosącym coś w rękach. Chwila... czy on wcześniej coś niósł? I czyżbyś stał się nagle silniejszy, skoro teraz worek wydaje się taki lekki? A może śmierdzi bardziej, bo kot przesiąkł zapachem ryb? Obie postacie - dziewczyna i chłopak - biegły w stronę lasu, uciekając jak najdalej od przybysza z dziurawym (od kilku minut) workiem.
Proste zadanie!
9 / 15+ Dziewczyna zadawała bardzo wiele pytań, gdy chłopak trzymał się na uboczu i nie wchodził w pole widzenia samuraja. Pochłaniała całą uwagę nie tylko Nibuiego, ale też mijających ich podróżnych, którzy gapili się na nią, ale nie śmieli podejść, podczas gdy chłopaka ignorowali albo mijali jak gdyby nigdy nie istniał. Była ciekawa wszystkiego - aż w końcu Władca Kłaczków nie wytrzymał i dał swoje ultimatum brzmiące w skrócie: "jeśli chcesz rozmawiać, to chodź ze mną". Mina dziewczyny mówiła sama za siebie - i wcale nie była to mina cudownego uniesienia.
- Aaaa nie, ja chyba się już będę zbierać... - powiedziała, ukłoniła się i pobiegła z chłopakiem niosącym coś w rękach. Chwila... czy on wcześniej coś niósł? I czyżbyś stał się nagle silniejszy, skoro teraz worek wydaje się taki lekki? A może śmierdzi bardziej, bo kot przesiąkł zapachem ryb? Obie postacie - dziewczyna i chłopak - biegły w stronę lasu, uciekając jak najdalej od przybysza z dziurawym (od kilku minut) workiem.
0 x
Re: Niedaleko głównego traktu
- Reakcja dziewczynki była co najmniej dziwna, ale jakoś szczególnie nie zaskoczyła samuraja. W końcu kobiety zawsze były tymi istotami, które nigdy nie działały logicznie i które zawsze wynajdowały problemy tam, gdzie ich akurat nie było. Nibui doskonale pamiętał jeszcze swoją matkę, która potrafiła suszyć ojcu głowę o nic. I to tak naprawdę o nic! Wchodzą do domu po raz pierwszy od wczesnego poranka i nagle na głowę biednego staruszka rusza nawałnica argumentów, które w gruncie rzeczy są jedynie jednym zdaniem ubranym w kilka różnych wersji. Po co to komu? Na co to komu? Tego niestety Nibui nigdy nie rozumiał, ale to dobrze. Nie spieszyło mu się do małżeństwa, nie spieszyło mu się do kobiet, więc miał wolną głowę. Wracając jednak do meritum, to wraz ze zniknięciem dziewczynki zniknął także ciężar na plecach samuraja, co niestety dobrą wiadomością nie było. Albo w worku przechowywał latające ryby, które zwyczajnie mu z niego wyleciały, albo też ktoś mu je przeszwindlował i nawet tego nie zauważył. Trybiki w głowie kociego samuraja zaskoczyły dość szybko i już po chwili w wyniku intensywnego procesu myślowego skojarzył wszystkie fakty. Uciekające dzieciaki, zmieszanie i pusty worek = kradzież rybek!
- Oj, oj! Czekajcie! - krzyknął za dzieciakami i złapał worek tak, żeby nic więcej z niego nie wyleciało. Oczywiście, że nie zamierzał im dawać nauczki czy karać ich za kradzież. To nadal były dzieci. Teraz zależało mu tylko na tym, żeby odzyskać towar i dowiedzieć się dlaczego te dwa małe kurczaczki postąpiły w taki sposób. Ruszył więc za nimi z kopyta. Z samym dogonieniem ich nie powinno być problemu. W końcu to on był tutaj wojownikiem, który trenował swoje ciało, a w dodatku miał dość długie nogi. Z drugiej strony, jego przeciwnikami była dwójka dzieciaków, która nie dość, że zapewne nie biega szybko, to na dodatek powinna się zmęczyć po kilkuset metrach. No... Pościg czas zacząć!
0 x
Re: Niedaleko głównego traktu
[Misja rangi D] Proste zadanie! - Nibui - 13/15
(policzyłem posty i poprzedni prowadzący pomylił się o 2) Samuraj nie pomylił się w swoim osądzie. Mimo, że był tylko samurajem i nie potrafił walczyć w stylu shinobi, starczyło mu spostrzegawczości, by zauważyć, że właśnie został okradziony. Słońce grało do tego niemiłosiernie, a on nie był przyzwyczajony do gorących klimatów. Dzieci natomiast wychowały się w tym miejscu i przeżyły zapewne niejedno tak upalne lato (wnioskuję, że ta misja odbywała się latem). To dawało jednak pewną przewagę uciekającym. Drugą przewagą był paradoksalnie worek. Chłopak tak go uszkodził, wyciągając trochę ryb, że teraz Nibui musiał trzymać go dwiema rękami, by nie wyleciała już żadna rybka. No i kolejną przewagą dzieciaków było to, że wkraczali w las, który pewnie doskonale znali. Czy Nibui także znał te lasy? No, ale musiał rzucić się w pościg. Został wynajęty do ochrony tego towaru i dbania o dobre imię swojego zleceniodawcy. Ten miał wyjątkowo dobre zdanie o Samurajach i niezbyt rozważnym posunięciem byłoby to zniszczyć, szargając dobre imię swojej frakcji. No i trzeba było zarobić trochę grosza. Bowiem Ryo nie jest jak samotny samuraj i piechotą nie chodzi. Zazwyczaj więc brakuje go wtedy kiedy jest najbardziej potrzebne. A teraz brakowało samurajowi nie tylko Ryo, ale także i ryb. Także hajs w ogóle się mu nie zgadzał i to była wystarczająca motywacja do tego, by rzucić się w szaleńczą pogoń. Ale to nie było takie proste na jakie wyglądało. Dzieci zwinnym ruchem przeskoczyły przez barierkę i jakoś zbiegły w dół zbocza, by następnie ukryć się przed wzrokiem ścigającego ich samuraja za jakimiś krzakami. On natomiast miał problem z zejściem ze zbocza, bowiem to wymagało od niego użycia dwóch rąk, a obie miał zajęte. Zeszedł jednak jakoś, korzystając ze swojej wrodzonej czy nabytej samurajskiej zręczności i przystanął. Nie miał pojęcia, w którą stronę dzieci uciekły. Gdyby miał chociaż trochę szacunku do zawodu shinobi, to pewnie teraz żałowałby, że nim nie jest i nie potrafi ich wykryć z tej odległości. Był w kropce, a do tego trochę się zmęczył, bo jednak mimo cienia, panowała wysoce dodatnia temperatura. To była jego szansa. Dzieci prawdopodobnie też już się zmęczyły, więc powinny być łatwiejszym celem. No, ale trzeba było je jeszcze znaleźć, co mogło nie być takie proste. Las był naprawdę piękny, ale pewnie też posiadał wiele skrótów, które młodzi prawdopodobnie znali i być może korzystając z nich przemieszczali się znacznie szybciej niż mogłaby na to wskazywać ich szybkość przemieszczania się. Tutaj miały przewagę. Przemieszczając się szybciej pewnie nie męczyły się aż tak bardzo, więc mogły przemieszczać się dłużej, podczas, gdy samuraj musiałby robić sobie przerwy. Nibui zdawał sobie z tego sprawę. Odzyskanie ryb graniczyło z cudem, jednakowoż musiał spróbować szczęścia. Może nie do końca go opuściło? Musiał coś zrobić. Jednak kolejną przeszkodą mogłyby być zastawione w lesie pułapki. Dzieci w tym wieku potrafią sobie radzić i jeśli znają las to to jest bardziej niż pewne, że jeden nieostrożny krok i można stracić głowę.
(policzyłem posty i poprzedni prowadzący pomylił się o 2) Samuraj nie pomylił się w swoim osądzie. Mimo, że był tylko samurajem i nie potrafił walczyć w stylu shinobi, starczyło mu spostrzegawczości, by zauważyć, że właśnie został okradziony. Słońce grało do tego niemiłosiernie, a on nie był przyzwyczajony do gorących klimatów. Dzieci natomiast wychowały się w tym miejscu i przeżyły zapewne niejedno tak upalne lato (wnioskuję, że ta misja odbywała się latem). To dawało jednak pewną przewagę uciekającym. Drugą przewagą był paradoksalnie worek. Chłopak tak go uszkodził, wyciągając trochę ryb, że teraz Nibui musiał trzymać go dwiema rękami, by nie wyleciała już żadna rybka. No i kolejną przewagą dzieciaków było to, że wkraczali w las, który pewnie doskonale znali. Czy Nibui także znał te lasy? No, ale musiał rzucić się w pościg. Został wynajęty do ochrony tego towaru i dbania o dobre imię swojego zleceniodawcy. Ten miał wyjątkowo dobre zdanie o Samurajach i niezbyt rozważnym posunięciem byłoby to zniszczyć, szargając dobre imię swojej frakcji. No i trzeba było zarobić trochę grosza. Bowiem Ryo nie jest jak samotny samuraj i piechotą nie chodzi. Zazwyczaj więc brakuje go wtedy kiedy jest najbardziej potrzebne. A teraz brakowało samurajowi nie tylko Ryo, ale także i ryb. Także hajs w ogóle się mu nie zgadzał i to była wystarczająca motywacja do tego, by rzucić się w szaleńczą pogoń. Ale to nie było takie proste na jakie wyglądało. Dzieci zwinnym ruchem przeskoczyły przez barierkę i jakoś zbiegły w dół zbocza, by następnie ukryć się przed wzrokiem ścigającego ich samuraja za jakimiś krzakami. On natomiast miał problem z zejściem ze zbocza, bowiem to wymagało od niego użycia dwóch rąk, a obie miał zajęte. Zeszedł jednak jakoś, korzystając ze swojej wrodzonej czy nabytej samurajskiej zręczności i przystanął. Nie miał pojęcia, w którą stronę dzieci uciekły. Gdyby miał chociaż trochę szacunku do zawodu shinobi, to pewnie teraz żałowałby, że nim nie jest i nie potrafi ich wykryć z tej odległości. Był w kropce, a do tego trochę się zmęczył, bo jednak mimo cienia, panowała wysoce dodatnia temperatura. To była jego szansa. Dzieci prawdopodobnie też już się zmęczyły, więc powinny być łatwiejszym celem. No, ale trzeba było je jeszcze znaleźć, co mogło nie być takie proste. Las był naprawdę piękny, ale pewnie też posiadał wiele skrótów, które młodzi prawdopodobnie znali i być może korzystając z nich przemieszczali się znacznie szybciej niż mogłaby na to wskazywać ich szybkość przemieszczania się. Tutaj miały przewagę. Przemieszczając się szybciej pewnie nie męczyły się aż tak bardzo, więc mogły przemieszczać się dłużej, podczas, gdy samuraj musiałby robić sobie przerwy. Nibui zdawał sobie z tego sprawę. Odzyskanie ryb graniczyło z cudem, jednakowoż musiał spróbować szczęścia. Może nie do końca go opuściło? Musiał coś zrobić. Jednak kolejną przeszkodą mogłyby być zastawione w lesie pułapki. Dzieci w tym wieku potrafią sobie radzić i jeśli znają las to to jest bardziej niż pewne, że jeden nieostrożny krok i można stracić głowę.
0 x
Re: Niedaleko głównego traktu
- Nibui był samurajem. Co to oznaczało? Ano to, że od najmniejszego szkraba ćwiczył swoje ciało i ducha po to, aby sprostały one każdej przeszkodzie. Nieważne czy miały to być fale wody otaczającej jego wyspę, zimny wodospad spadający na jego plecy podczas medytacji czy też zabójcze burze śnieżne, które mogły sprawić nawet problemy rodowitym samurajom. Jak wiec widać białowłosy nie był jakąś pierwszą lepszą fizyczną łamagą, która potknęłaby się o własne sandały na prostej drodze. A jednak te małe skurczybyki przed nim uciekały! Najwidoczniej Kaizaki o czymś nie wiedział. Być może shinobi poddawali swoje najmłodsze pociechy jakimś okrutnym eksperymentom, które miały zwiększać ich sprawność fizyczną? Może nawet wieśniakom przekazywano tajemne ninjutsu, które sprawiało, że mogą równać się nawet z wyszkolonym wojskowym. Tego biedny samuraj nie wiedział, ale na pewno się dowie. W końcu nie tylko on miał do niesienia ryby, a był przynajmniej trzy razy większy od złodziejaszków, którzy nie mieli najmniejszych problemów z tym, żeby uciec przed nim z tak wielkim ładunkiem. I jeszcze ta zwinność, z którą zbiegali ze zbocza. Biedak wpadał raz za razem w kompleksy, ale był to też dobry pretekst do tego, żeby od tej chwili pracować o wiele ciężej i stawać się jeszcze silniejszym. Wtedy na pewno nie okaże się już, że jakiś wygłodzony, nieletni żebraczek okaże się sprawniejszy fizycznie od niego!
Ładunek trzeba było jednak odzyskać, więc Nibui stanął wreszcie w miejscu i rozejrzał się dookoła, starając się przy tym wyłapać najmniejszy ruch czy szelest, który mógłby go naprowadzić do dwójki brudasków, która położyła łapska na towarze nienależącym do nich. Nie zamierzał ich jednak karcić, ani też oddawać władzom. W końcu to były tylko biedne, wygłodzone dzieci. Nie trzeba robić z tego jakiegoś wielkiego problemu.
- Dobra, dzieciaki. Wyłaźcie z ukrycia. Nic Wam nie zrobię. - krzyknął tak, żeby na pewno go usłyszały. W jego głosie nie było jednak żadnej złości czy też zniesmaczenia z powodu sytuacji, która przed chwilą zaszła na trakcie - Pewnie jesteście głodne. Nie zamierzam zostawiać Was z pustymi żołądkami. Sprawa wygląda jednak tak, że jeśli nie dostarczę im wszystkich ryb nie dostanę zapłaty, a dodatkowo mogą mnie jeszcze posądzić o ich kradzież i wtrącić do lochów. Co Wy na to, żebym zostawił pod drzewem 100 ryo, które następnie wymienicie na ryby? - kontynuował, starając się dojść do porozumienia. Był gotów im zaufać i poczynić taki krok. To tylko dzieciaki, którym nie wiedzie się w życiu najlepiej, więc Nibui był gotowy im w jakikolwiek sposób pomóc nawet jeśli miało to oznaczać, że odda im część swoich pieniędzy.
0 x
Re: Niedaleko głównego traktu
[Misja rangi D] Proste zadanie! - Nibui - 15/15
Samuraj nie mógł zrozumieć jakim cudem dzieciaki mu uciekły. Przecież on był wyszkolonym samurajem, a one tylko dziećmi. Jednak to nie było tak, że mu uciekły. W sumie to samuraj i tak był od nich szybszy. Gdy tylko skończył swoją kwestię, coś się stało. W pewnym momencie bowiem coś zaszeleściło mu za plecami.Odwrócił się i zauważył, że z jednego krzaka wychodzi dwoje dzieciaków i niesie ryby.
- Przepraszamy - powiedzieli chórem - Nie chcieliśmy nikogo okraść, po prostu od dłuższego czasu nie mieliśmy nic w ustach.
Wyglądało to tak, że dzieciaki po prostu zbiegając po zboczu miały lekką przewagę czasową, jednak nie tak dużą, że samuraj nie mógł jej nadrobić. Mógł nadrobić ją bez najmniejszego problemu. Postanowiły więc się ukryć i poczekać aż samuraj ich minie, a wtedy wyjść i udać się w przeciwnym kierunku, gubiąc pościg. Nibui podjął jednak słuszną decyzję i nie ruszał się z miejsca, które jak się okazało znajdowało się w pobliżu ich kryjówki. Dzieciaki miały jednak jakąś moralność i wiedziały, że nie powinny, nawet mimo głodu, zabierać tych ryb. Postawa godna samuraja i pewnie byliby z nich idealni adepci Battoto. Oczywiście Nibui także zachował się jak na samuraja przystało. Chciał się poświęcić dla ich dobra. Godne podziwu. Jednak z tego impasu trzeba było jakoś wyjść. Ale oczywiście dobrzy ludzie są wspierani przez opatrzność bożą czy coś takiego i krzywda się im nie dzieje. Dobra karma bowiem zazwyczaj wraca. Teraz wróciła bardzo szybko. W końcu chłopak, którego jeszcze samuraj nie poznał przemówił:
- Pójdziemy z Tobą dostarczyć towar i poprosimy właściciela o coś do jedzenia.
Jak postanowili tak zrobili. Ryby zostały na powrót zapakowane do worka i po chwili cała trójka ruszyła w kierunku rezydencji, gdzie mieli dostarczyć przesyłkę. Już przy samej bramie czekała na nich osoba odpowiedzialna (facet) za zaopatrzenie. Odebrała ryby i wręczyła każdemu z tragarzy po 50 Ryo i powiedziała:
- Wróćcie do Moguzo i odbierzcie drugie tyle.
Układ był prosty. Za każdą dostawę tragarze dostawali po 50 Ryo od właściciela rezydencji i po 50 Ryo od Moguzo. Niemniej jednak Moguzo zatrudnił tylko samuraja, więc tylko on był upoważniony do odbioru "drugiego tyle". Niemniej jednak udało się "wyłudzić" dodatkowe 100 Ryo, które na pewno zaspokoi głód dzieci. Cała trójka wróciła na targowisko jeszcze przed zmrokiem i Nibui mógł odebrać dodatkowe wynagrodzenie. Wszystko dobrze się skończyło, a ta przygoda z pewnością zapadnie głęboko w jego pamięci.
- Przepraszamy - powiedzieli chórem - Nie chcieliśmy nikogo okraść, po prostu od dłuższego czasu nie mieliśmy nic w ustach.
Wyglądało to tak, że dzieciaki po prostu zbiegając po zboczu miały lekką przewagę czasową, jednak nie tak dużą, że samuraj nie mógł jej nadrobić. Mógł nadrobić ją bez najmniejszego problemu. Postanowiły więc się ukryć i poczekać aż samuraj ich minie, a wtedy wyjść i udać się w przeciwnym kierunku, gubiąc pościg. Nibui podjął jednak słuszną decyzję i nie ruszał się z miejsca, które jak się okazało znajdowało się w pobliżu ich kryjówki. Dzieciaki miały jednak jakąś moralność i wiedziały, że nie powinny, nawet mimo głodu, zabierać tych ryb. Postawa godna samuraja i pewnie byliby z nich idealni adepci Battoto. Oczywiście Nibui także zachował się jak na samuraja przystało. Chciał się poświęcić dla ich dobra. Godne podziwu. Jednak z tego impasu trzeba było jakoś wyjść. Ale oczywiście dobrzy ludzie są wspierani przez opatrzność bożą czy coś takiego i krzywda się im nie dzieje. Dobra karma bowiem zazwyczaj wraca. Teraz wróciła bardzo szybko. W końcu chłopak, którego jeszcze samuraj nie poznał przemówił:
- Pójdziemy z Tobą dostarczyć towar i poprosimy właściciela o coś do jedzenia.
Jak postanowili tak zrobili. Ryby zostały na powrót zapakowane do worka i po chwili cała trójka ruszyła w kierunku rezydencji, gdzie mieli dostarczyć przesyłkę. Już przy samej bramie czekała na nich osoba odpowiedzialna (facet) za zaopatrzenie. Odebrała ryby i wręczyła każdemu z tragarzy po 50 Ryo i powiedziała:
- Wróćcie do Moguzo i odbierzcie drugie tyle.
Układ był prosty. Za każdą dostawę tragarze dostawali po 50 Ryo od właściciela rezydencji i po 50 Ryo od Moguzo. Niemniej jednak Moguzo zatrudnił tylko samuraja, więc tylko on był upoważniony do odbioru "drugiego tyle". Niemniej jednak udało się "wyłudzić" dodatkowe 100 Ryo, które na pewno zaspokoi głód dzieci. Cała trójka wróciła na targowisko jeszcze przed zmrokiem i Nibui mógł odebrać dodatkowe wynagrodzenie. Wszystko dobrze się skończyło, a ta przygoda z pewnością zapadnie głęboko w jego pamięci.
0 x
Re: Niedaleko głównego traktu
- Oczywiście, że Nibui nie miał za złe dzieciakom ich czynu. Kiedy człowiek jest głodny, to musi się jakoś ratować. Patrząc na ich wiek dośc łatwo stwierdzić, że nie ma dla nich zbyt wielu prac, których mogłyby się podjąć i tym samym zarobić na jakieś jedzenie. Nie było więc większych problemów z tym, żeby parka ruszyła razem z nim w dalszą podróż, podczas której poopowiadał im trochę o swoim życiu i przygodach. Samurajowie rzadko wędrują na tereny shinobi, więc Kaizaki z zadowoleniem przyglądał się zdziwieniu na ich twarzach. Jak widać, można być nieprzeciętnym nawet bez posiadania tej głupiej chakry czy tam używania jej. Nibui nigdy nie mógł spamiętać dlaczego akurat on nie strzela kulą ognia i w tej chwili niewiele go to obchodziło.
Kiedy dotarli na miejsce okazało się, że facet był znacznie szczodrzejszy, niż samuraj się z początku spodziewał. Przewidywał, że to on będzie zmuszony do pokrycia kosztów jedzenia dzieciaków, ale wyszło kompletnie inaczej. Odbiorca dał 50 yen, zleceniodawca 50 yen i wszystko się jakoś potoczyło. Dzieciaki dały nawet Nibuiowi prezent, którego ten nie chciał długo przyjąć, ale ostatecznie uległ, kiedy zobaczył w ich oczach pierwsze łzy. Była to co prawda tylko bransoletka, ale skoro już mu ją wręczono, to od razu założył ją na nadgarstek. Następnie udał się w swoją stronę, co by nie stać dłużej na słońcu.
z/t
odebranie bransoletki z Kuramą z konkursu/eventu/czegośtam
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości