Północno - wschodnie wybrzeże
- Anzou
- Posty: 1102
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Chłopak bez dwóch zdań wiele zawdzięczał kobiecie, która go uleczyła. Co więcej, nie tylko on, praktycznie każdy, kto został ranny jest winny medyczce z klanu Pawia sowite podziękowania. Chłopak jeszcze raz podziękował i wraz z Haruką udał się "na miasto". O ile w ogóle tak można było to nazwać. Sama Haruka ma niedługo mieć jakiś rodzaj inicjacji, co spowodowało żywiołową dyskusję pomiędzy Shirą, a Fugatą, której finał niestety pozostał dla Władcy Piorunów niewiadomy. Trzeba to było otwarcie powiedzieć, klan Pawia wyróżniał się na tle dzikich, był inny, nie tylko pod kątem swoich umiejętności i tego meteorytu, ale tutaj za tym szło coś zdecydowanie więcej, pełna kultura i rytuały. Chłopak nie widział wielu różnic pomiędzy Pawiami, a Kaminari, jeżeli mowa o tych aspektach 'ludzkich'. Na mieście też wiele ludzi pracowało i dawało z siebie wszystko, wiele osobników zapewne chciało tego co Anzou - normalności, spokoju i jakiejkolwiek stabilizacji. Przez chwilę chyba tak było, mimo to, nadal pewne chmury wisiały gdzieś w powietrzu i zbliżały się praktycznie z każdą sekundą do osady. Mowa tutaj oczywiście o Chino oraz przedstawicielach Pawia, którzy byli wspierani przez solidne armie. Przedstawienie dopiero może przejść do kolejnego aktu, oby jednak był to bardziej pokojowy spektakl. Na ogół jednak ludzie to był gatunek, który potrafił się dostosować do warunków w błyskawicznym tempie, o czym mogły świadczeć zachowania zwyczajnych ludzi, którzy próbwali wrócić do tego, co robili przed wielką bitwą. Nastolatek wyleczył rany, jednak nadal miał pewną skazę na psychice, którą powodował brak odpowiedniego ubioru. Chłopak w poprzedniej siedzibie, w której przebywali powinien mieć jakieś ubrania. Nastolatek wraz z Haruką na początku udali się w kierunku krateru.
- To imponujące, jak ludzie się szybko pozbierali. Jeszcze niedawno... walczyliśmy o przetrwanie, a dzisiaj... powraca tutaj jakaś normalność... oby na dłużej.
Skomentował Anzou w kierunku Haruki głosem pełnym nadziei. Krater, który powstał po eksplozji robił ogromne wrażenie. Klan Pawia dysponował potężną technologią, której nie pojmował. Ciekawe w jaki sposób wytwarzają tak ogromną bombe...Jak wielkie zniszczenia mogłaby ona zadać zwykłym ludziom? Przecież to niewyobrażalne. Anzou stał wyprostowany, przełknął ślinę i spojrzał na Harukę poważnym wzrokiem.
- Chcieliście zrzucić na nas te bomby? Na to miasto?
Nie czekając na odpowiedź zauważył jednocześnie w oddali swoich towarzyszy, którzy ich zawołali. Nastolatek skinął głową do Haruki i udał się w ich kierunku. Moshi zachowywał się w swoim stylu, a Sanda przedstawiła jak się sprawy mają. Anzou wszystko zanotował w swojej głowie, przynajmniej próbował.
- Czołem ekipa. Faktycznie, może trochę zimno, ale chyba wolę nie pić. Zwłaszcza, że raczej nadal musimy być w pewnego rodzaju gotowości.
I wtedy, do Anzou dotarło, że nie musi już dłużej szukać Kagady. Była tam. Trenowała. Nie kazała trenować innym. Sama wzieła się za pracę, bez wydawania rozkazów pozostałym, że jak dojdą do zdrowia, to mają trenować do posrania. Chłopak chce z nią porozmawiać, ustalić jaki jest dalszy plan działania. Fakt, ona zazwyczaj wydawała dyspozycje i jej grupa może obecnie czuć się zagubiona. Nastolatek spojrzał na Sandę, Moshiego, a potem Harukę.
- To co, idzie ktoś ze mną? Trzeba się dowiedzieć, jakie są dalsze kroki. Nie możemy przecież tylko i wyłącznie czekać, aż zjawią się tutaj te armie. Czy pękacie na robocie?
Zapytał nastolatek z delikatnym uśmiechem na twarzy i ruszył w kierunku Kagady. Nie miał zamiaru czekać, tracić cennego czasu, musiał jak najszybciej dowiedzieć się co dalej i ogarnąć swoje ubrania. Kaminari szedł spokojnym krokiem, nie biegł jak idiota, zwyczajnie przemieszczał się w swoim tempie, razem z grupą lub sam. Niebieskooki po dotarciu do Kagady zachowa dystans, nie chce ryzykować jakiegoś przypadkowego lub też celowego oberwania. Nigdy przecież nie wiadomo, to Kagada.
- Dobrze Ciebie widzieć, Kagada... Jak się czujesz?
Nastolatek nie zamierzał pytać wprost. Chciał wybadać nastrój, jakoś się dostroić i dowiedzieć, jak aktualnie czuje się kobieta, która dawała z siebie wszystko, stanęła ponownie oko w oko z ogoniastą bestią, aby chronić Anzou i pozostałych. Nie pękała na robocie. Była prawdziwą Kaminari, z wybuchowym charakterem, no może ostatnio nie - wierząc zeznaniom Sandy i Moshiego. Chłopak oczekiwał na odpowiedź i dalszy rozwój wypadków.
- To imponujące, jak ludzie się szybko pozbierali. Jeszcze niedawno... walczyliśmy o przetrwanie, a dzisiaj... powraca tutaj jakaś normalność... oby na dłużej.
Skomentował Anzou w kierunku Haruki głosem pełnym nadziei. Krater, który powstał po eksplozji robił ogromne wrażenie. Klan Pawia dysponował potężną technologią, której nie pojmował. Ciekawe w jaki sposób wytwarzają tak ogromną bombe...Jak wielkie zniszczenia mogłaby ona zadać zwykłym ludziom? Przecież to niewyobrażalne. Anzou stał wyprostowany, przełknął ślinę i spojrzał na Harukę poważnym wzrokiem.
- Chcieliście zrzucić na nas te bomby? Na to miasto?
Nie czekając na odpowiedź zauważył jednocześnie w oddali swoich towarzyszy, którzy ich zawołali. Nastolatek skinął głową do Haruki i udał się w ich kierunku. Moshi zachowywał się w swoim stylu, a Sanda przedstawiła jak się sprawy mają. Anzou wszystko zanotował w swojej głowie, przynajmniej próbował.
- Czołem ekipa. Faktycznie, może trochę zimno, ale chyba wolę nie pić. Zwłaszcza, że raczej nadal musimy być w pewnego rodzaju gotowości.
I wtedy, do Anzou dotarło, że nie musi już dłużej szukać Kagady. Była tam. Trenowała. Nie kazała trenować innym. Sama wzieła się za pracę, bez wydawania rozkazów pozostałym, że jak dojdą do zdrowia, to mają trenować do posrania. Chłopak chce z nią porozmawiać, ustalić jaki jest dalszy plan działania. Fakt, ona zazwyczaj wydawała dyspozycje i jej grupa może obecnie czuć się zagubiona. Nastolatek spojrzał na Sandę, Moshiego, a potem Harukę.
- To co, idzie ktoś ze mną? Trzeba się dowiedzieć, jakie są dalsze kroki. Nie możemy przecież tylko i wyłącznie czekać, aż zjawią się tutaj te armie. Czy pękacie na robocie?
Zapytał nastolatek z delikatnym uśmiechem na twarzy i ruszył w kierunku Kagady. Nie miał zamiaru czekać, tracić cennego czasu, musiał jak najszybciej dowiedzieć się co dalej i ogarnąć swoje ubrania. Kaminari szedł spokojnym krokiem, nie biegł jak idiota, zwyczajnie przemieszczał się w swoim tempie, razem z grupą lub sam. Niebieskooki po dotarciu do Kagady zachowa dystans, nie chce ryzykować jakiegoś przypadkowego lub też celowego oberwania. Nigdy przecież nie wiadomo, to Kagada.
- Dobrze Ciebie widzieć, Kagada... Jak się czujesz?
Nastolatek nie zamierzał pytać wprost. Chciał wybadać nastrój, jakoś się dostroić i dowiedzieć, jak aktualnie czuje się kobieta, która dawała z siebie wszystko, stanęła ponownie oko w oko z ogoniastą bestią, aby chronić Anzou i pozostałych. Nie pękała na robocie. Była prawdziwą Kaminari, z wybuchowym charakterem, no może ostatnio nie - wierząc zeznaniom Sandy i Moshiego. Chłopak oczekiwał na odpowiedź i dalszy rozwój wypadków.
0 x

- Kujaku Haruka
- Posty: 548
- Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11834&p=224917#p224917
- Nizan
- Posty: 70
- Rejestracja: 9 lis 2025, o 10:25
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Akoraito
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=231394#p231394
- GG/Discord: boyos
- Anzou
- Posty: 1102
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Władca Piorunów nie znał tak dobrze Kagady jak Sanda czy Moshi. Dołączył do ekipy zdecydowanie później, musiał się wkupić, zasłużyć na ich zaufanie i udowodnić, że można na niego liczyć, co faktycznie udało się udowodnić w trakcie wykonywanych zadań. Nastolatek z klanu Kaminari podziwiał Kagadę, za to, jaka była, za to, że tak mocno parła do przodu i nie zważała na okoliczności. Bez wątpienia jest to wzór do naśladowania. Kobieta, która go inspiruje. Słowa Haruki o tym, że nie zamierzały zrzucać bomby na osadę Anzou przyjął z wielką ulgą. Nie wyobrażał sobie jak ogromne zniszczenia mogłoby to przynieść, jak bardzo zwykli, przeciętni ludzie mogliby ucierpieć.
- Całe szczęście. Szkoda osady, życia tych ludzi.
Skomentował nastolatek Haruce. Krater, który powstał był potężny, więc taki zrzut na miasto równałby się z pochłonięciem dziesiątek, jak nie setek istnień. Sanda i Moshi prowadzili dialog typowo w swoim stylu. Sama historia walki z ogoniastą bestią oraz to, co ona powiedziała finalnie do Kagady mogło istotnie wpłynąć na jej ambicje, poczucie własnej wartości. Nie były to przyjemne słowa, zwłaszcza biorąc pod uwagę całą historię Kagady, która musiała udowadniać innym, walczyć ze swoimi braćmi...
- Nie ma co tutaj walczyć, kto ma gorzej. Kagada wybrała swoją drogę, ludzie mają wolną wolę i mogą realizować to co chcą. Przynajmniej tak powinno być. Ja się cieszę, że Kagada poszła drogą wojowniczki, liderki, dzięki temu mogłem poznać ją, was, a to wiele dla mnie znaczy. Na pewno, kop w jajka jest nieprzyjemny, ale ból trwa zdecydowanie krócej, niż ciąża czy poród, tak mi się przynajmniej wydaje, Moshi.
Anzou puścił oczko do Moshiego, bo pod tym kątem kobiety mimo wszystko miały chyba gorzej. Władca Piorunów nie tracił czasu i ruszył, reszta ekipy nie była skora do ryzykowania.
- Raz już prawie umarłem, najwyżej... poproście którąś z Sióstr, żeby poskładała mnie do całości.
Anzou ponownie z delikatnym uśmiechem wypowiadał te słowa. Zrozumiał, że oni nie chcieli iść, Haruka również miała jakieś swoje plany. Kaminari zupełnie to uszanował i ruszył w kierunku Kagady. To było ryzykowne, ale Anzou szedł pewnie, wyprostowany i dumny, tak jak przystało. Nie spodziewał się miłego powitania, nie spodziewał się tego, że Kagada zaskoczy go jakimiś oklaskami. W sumie, to nie wiedział za cholerę czego się spodziewać. Anzou uważnie wysłuchał tego, co ma do powiedzenia, w głosie Kagady i w jej słowach dało się wyczuć jakiś żal, wkurwienie, ale kobieta przeżywała to totalnie w inny sposób. Niebieskooki był poważny, jego twarz nie zdradzała ani grama uśmiechu, ponieważ słowa Kagady również go denerwowały, w pewien sposób trafiały.
- Ja? Zadowolony? Z czego, kurwa z czego mam być zadowolony? Z tego, że nie potrafiłem wykończyć jednej z Sióstr? Że nie byłem w stanie ograniczyć śmierci tylu istnień? Czy może z tego, że ledwo uszedłem z życiem? Na pewno, nie jestem z siebie dumny. Jeszcze wiele pracy przede mną, ogrom pracy, zanim jakkolwiek zbliżę się poziomem do Ciebie, Kagado. Jestem dumny z tego, że mogłem patrzeć jak walczysz, inspirujesz nie tylko mnie, ale wszystkich, nas wszystkich przygłupów.
Anzou mówił pewnie, przekonująco, tak czuł, wiele zawdzięczał kobiecie, chciał dążyć do jej poziomu, aby móc chronić najbliższych. Nastolatek dalej obserwował Kagadę, która tyrała głazami, które były POTĘŻNE. Ona jest z innej planety, jak ta ogoniasta bestia.
- I bardzo dobrze, że bestia miała takie widzimisię. Szkoda żyć. Mimo wszystko to dziwne zachowanie, mogła postawić kropkę nad i, ale odpuściła.
Anzou nie omieszkał poruszyć kwestii bestii, natomiast tutaj zakończył jej temat. Nie chciał brnąć dalej, ponieważ sama Kagada otrzymała od niego stosowną reprymendę, przez którą zapewne zachowuje się teraz tak, a nie inaczej.
- Pozwól, że potrenuję z Tobą. Wiem jak. Do utraty tchu. Chcę być taki jak Ty, tak silny jak Ty, być kimś, komu mogą zaufać, kimś, kto jest w stanie walczyć jak równy z równym z pierdoloną ogoniastą bestią czy Seininami wroga. Chcę nauczyć się tych samych technik co Ty. Z czasem, kiedy będę gotowy, zwłaszcza tej powłoki elektrycznej.
Anzou na tym zakończył swój wywód i od razu złożył pieczęci, wytworzył piękne elektryczne wiązki, którymi zaczął się bawić, wytwarzał je wszędzie i niszczył co się da, ponawiał to, bawił się tym i tworzył różnego rodzaju kombinacje, które może potem szybko i sprawnie wykorzystywać w walce.
- Całe szczęście. Szkoda osady, życia tych ludzi.
Skomentował nastolatek Haruce. Krater, który powstał był potężny, więc taki zrzut na miasto równałby się z pochłonięciem dziesiątek, jak nie setek istnień. Sanda i Moshi prowadzili dialog typowo w swoim stylu. Sama historia walki z ogoniastą bestią oraz to, co ona powiedziała finalnie do Kagady mogło istotnie wpłynąć na jej ambicje, poczucie własnej wartości. Nie były to przyjemne słowa, zwłaszcza biorąc pod uwagę całą historię Kagady, która musiała udowadniać innym, walczyć ze swoimi braćmi...
- Nie ma co tutaj walczyć, kto ma gorzej. Kagada wybrała swoją drogę, ludzie mają wolną wolę i mogą realizować to co chcą. Przynajmniej tak powinno być. Ja się cieszę, że Kagada poszła drogą wojowniczki, liderki, dzięki temu mogłem poznać ją, was, a to wiele dla mnie znaczy. Na pewno, kop w jajka jest nieprzyjemny, ale ból trwa zdecydowanie krócej, niż ciąża czy poród, tak mi się przynajmniej wydaje, Moshi.
Anzou puścił oczko do Moshiego, bo pod tym kątem kobiety mimo wszystko miały chyba gorzej. Władca Piorunów nie tracił czasu i ruszył, reszta ekipy nie była skora do ryzykowania.
- Raz już prawie umarłem, najwyżej... poproście którąś z Sióstr, żeby poskładała mnie do całości.
Anzou ponownie z delikatnym uśmiechem wypowiadał te słowa. Zrozumiał, że oni nie chcieli iść, Haruka również miała jakieś swoje plany. Kaminari zupełnie to uszanował i ruszył w kierunku Kagady. To było ryzykowne, ale Anzou szedł pewnie, wyprostowany i dumny, tak jak przystało. Nie spodziewał się miłego powitania, nie spodziewał się tego, że Kagada zaskoczy go jakimiś oklaskami. W sumie, to nie wiedział za cholerę czego się spodziewać. Anzou uważnie wysłuchał tego, co ma do powiedzenia, w głosie Kagady i w jej słowach dało się wyczuć jakiś żal, wkurwienie, ale kobieta przeżywała to totalnie w inny sposób. Niebieskooki był poważny, jego twarz nie zdradzała ani grama uśmiechu, ponieważ słowa Kagady również go denerwowały, w pewien sposób trafiały.
- Ja? Zadowolony? Z czego, kurwa z czego mam być zadowolony? Z tego, że nie potrafiłem wykończyć jednej z Sióstr? Że nie byłem w stanie ograniczyć śmierci tylu istnień? Czy może z tego, że ledwo uszedłem z życiem? Na pewno, nie jestem z siebie dumny. Jeszcze wiele pracy przede mną, ogrom pracy, zanim jakkolwiek zbliżę się poziomem do Ciebie, Kagado. Jestem dumny z tego, że mogłem patrzeć jak walczysz, inspirujesz nie tylko mnie, ale wszystkich, nas wszystkich przygłupów.
Anzou mówił pewnie, przekonująco, tak czuł, wiele zawdzięczał kobiecie, chciał dążyć do jej poziomu, aby móc chronić najbliższych. Nastolatek dalej obserwował Kagadę, która tyrała głazami, które były POTĘŻNE. Ona jest z innej planety, jak ta ogoniasta bestia.
- I bardzo dobrze, że bestia miała takie widzimisię. Szkoda żyć. Mimo wszystko to dziwne zachowanie, mogła postawić kropkę nad i, ale odpuściła.
Anzou nie omieszkał poruszyć kwestii bestii, natomiast tutaj zakończył jej temat. Nie chciał brnąć dalej, ponieważ sama Kagada otrzymała od niego stosowną reprymendę, przez którą zapewne zachowuje się teraz tak, a nie inaczej.
- Pozwól, że potrenuję z Tobą. Wiem jak. Do utraty tchu. Chcę być taki jak Ty, tak silny jak Ty, być kimś, komu mogą zaufać, kimś, kto jest w stanie walczyć jak równy z równym z pierdoloną ogoniastą bestią czy Seininami wroga. Chcę nauczyć się tych samych technik co Ty. Z czasem, kiedy będę gotowy, zwłaszcza tej powłoki elektrycznej.
Anzou na tym zakończył swój wywód i od razu złożył pieczęci, wytworzył piękne elektryczne wiązki, którymi zaczął się bawić, wytwarzał je wszędzie i niszczył co się da, ponawiał to, bawił się tym i tworzył różnego rodzaju kombinacje, które może potem szybko i sprawnie wykorzystywać w walce.
0 x

- Kujaku Haruka
- Posty: 548
- Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11834&p=224917#p224917
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
- Nie wyżywam się, Sando. To tylko drobna szpileczka. Jak mówiłam - widziałam co potrafi Shira-sama i to, że Kagada jej dorównuje... to już dla mnie świadczy o tym, jak potworną siłą dysponuje. Zresztą... - wskazała dłonią na przesuwane przez seinin Kaminari kamienie, nie kończąc już zdania - siła Kagady była oczywista. Potem wysłuchała uważnie krótkie opowieści o tym, w jakich warunkach dorastała. Wyglądało na to, że... nie tylko jej liderka miała parszywą rodzinę. Spojrzała na trenującą w oddali kobietę, zastanawiając się, jak bardzo ich doświadczenia zaważyły na tym, że dzisiaj były tak potężne. Czy było możliwe posiadać taką siłę bez całego bagażu okropnych doświadczeń? Czy może tylko takie doświadczenia potrafiły sprawić, że da się wykuć osobę o niezrównanej sile?
Nie. Haruka mimowolnie potrząsnęła lekko głową do własnych myśli.
Nie uwierzy, że tylko trauma pastwienia się nad kimś może sprawić, że ktoś zyska taką siłę. Udowodni to, choćby miała sama trenować do samego krańca swoich sił. To kwestia motywacji, niczego więcej.
- Wydaje mi się, że Shira i Kagada-sama mogą mieć... o wiele więcej wspólnego, niż sądziłam. Byłabym bardzo ciekawa ich rozmowy, gdyby wymieniły się kiedyś doświadczeniami. - odparła, zarysowując jedynie delikatnie sytuację - nie czuła się na razie komfortowo z dzieleniem się swoją wiedzą na temat przeszłości Shiry z nowymi znajomymi.
- Poród da się... ominąć, czasami. O ile się adoptuje, jak ja. Czwórka w domu, a dalej nie mam pojęcia jak wygląda jeden i drugi ból. - roześmiała się nieco, komentując jeszcze krótko rozmowę Moshiego i Sandy.
Kiedy wspomniano o Yaiu, skinęła głową. Jednocześnie, poczuła ukłucie żalu, przypominając sobie biedną, przestraszoną bitwą Yeny, która tak dzielnie starała się stanąć razem z nimi naprzeciw Sanbiego, tylko po to, by zostać zmiażdżoną. To było głupie, ale... strasznie polubiła tego przerośniętego robaka. Miała cichą nadzieję, że gdzieś w podziemiach Bastionu Gwiazd kryją się jeszcze jakieś jej siostry i bracia, które mogłaby podobnie zacząć oswajać. Będzie musiała spytać Shiry o to, kiedy wszystko... kiedy wszystko się już uspokoi.
- Tak, rozmawialiśmy. Sprytnie mnie podszedł, zakrył rękojeść kunaia całą dłonią, także widziałam tylko skrawek pergaminu i musiałam... musiałam założyć, że nie blefuje i rzeczywiście ma notkę wybuchową. Gdzie go znajdę? - spytała, a widząc Anzou oddalającego się ku swojej seinin, zanim ona sama ruszyła ku tajemniczej obserwatorce - westchnęła lekko, patrząc za nim i rzuciła żartobliwie, na odchodne do Sandy i Moshiego:
- Jak już dostanie łomot, to mnie zawołajcie... przelecę się z nim do szpitala. Muwara się na pewno ucieszy. -
Potem oddaliła się, podchodząc do nieznajomej Siostry, którą jednak szybko rozpoznała po kombinezonie.
- Ohayo. - odpowiedziała tym samym gestem, rozpoznając w niej - czy też domyślając się - Niyomi. Słyszała o jej rodzinie, ale nigdy chyba nie miała okazji z żadnym jej przedstawicielem rozmawiać. Chyba tylko Misuno coś jej wspominała, że jedna z jej misji ich dotyczyła, ale w jakim charakterze - tego nie wiedziała za ryo. Na wspomnienie o kumplach, obróciła się w stronę Kaminarich, ale potrząsnęła głową. - No nie, jeszcze za krótko się znamy, żeby to byli "kumple". Ale... wydają się całkiem mili, kiedy z nimi chwilę porozmawiać, zamiast próbować się wzajemnie zabić. -
Mówiła swobodnie, instynktownie przyjmując towarzystwo Siostry - nawet nieznanej wcześniej - za bardziej naturalne, niż Kaminari. Na propozycję zakupów, zerknęła na swój obecny... strój.
- Tak... w zasadzie, to chyba dobry pomysł, dziękuję. Oddam ci za to jak wrócimy do Kinoko. - odparła, z wdzięcznością przyjmując propozycję i z zaciekawieniem zerkając na wysportowaną sylwetkę Niyomi. - Gdzieś w okolicy widziałam coś, co się nazywało... zaraz. A tak - "Arystokracka Odzież Sakury", albo jakoś podobnie. Zacznijmy tam, mam ochotę wreszcie ponosić coś porządnego. Oczywiście pod warunkiem, że ceny nie będą zawrotne. -
Kiedy ruszyły w stronę straganów, zerknęła po raz kolejny na Niyomi.
- To... jak Jirou-sama zareagował na wieści Yadasu? Bardzo był wściekły? Chyba... nie za bardzo ktokolwiek się spodziewał, że uda nam się sprowokować Sanbiego... - zagaiła ostrożnie, zastanawiając się, czy Siostra była przy tej dyskusji, a zaraz potem zorientowała się, że przecież... przecież się nie przedstawiła. - A, właśnie... podejrzewam, że już wiesz, ale... Haruka. Miło cię poznać. -
0 x
- Nizan
- Posty: 70
- Rejestracja: 9 lis 2025, o 10:25
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Akoraito
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=231394#p231394
- GG/Discord: boyos
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Ostateczne Starcie
Ścieżka Przeznaczenia - Anzou i Haruka
Gdy Anzou poszedł do Kagady, Haruka jeszcze wykorzystała chwilę, by porozmawiać z Sandą na temat Yaia.
- Myślę, że jak wróci, to powinien być u nas w tej tymczasowej... bazie? Napewno się złapiecie. Jednak jeszcze nie wrócił. - odparła dziewczyna. - A co do Anzou... to normalnie by już dostał ochrzan za to, że nie jest spocony po treningu, ale mówię. Coś się zmieniło i nie wiem co. Sama jestem ciekawa, jak zareaguje. - mruknęła. - Chyba właśnie takie olewnicze podejście z jej strony przytłacza mnie najbardziej.
Wtedy też Anzou podszedł do Kagady. Po tym, jak Kagada zwróciła się do niego z tym całym wyrzutem, ten starał się ją w jakiś sposób pocieszyć. Mówił, że nie jest zadowolony, że nie pokonał swojego przeciwnika, że nie jest z siebie dumny, a co najważniejsze - że ogrom pracy przed nim, nim zbliży się do kobiety poziomem. Dodatkowo powiedział też, że jest nie tylko dla niego, ale i reszty przygłupów inspiracją.
Kagada w żaden sposób tego nie komentowała. Wzięła kolejny głaz i zaczęła przenosić w drugą stronę. Anzou zaś szedł w bliskiej odległości od niej (ale też bezpiecznej) i opowiadał, że bestia dobrze zrobiła, nie kończąc tego, co zaczęła. Nadal, Kagada nie odezwała się, tylko kontynuowała to co robiła.
Najwidoczniej Seinin Kaminari nie potrzebowała w żaden sposób pocieszenia. Nie to było rzeczą, lub bardziej odpowiedzią, której poszukiwała. Czego tak naprawdę chciała więc Kagada? Odpowiedź była prostsza niż mogło się wydawać.
Wtedy też Anzou przeszedł do czynów. Nie zamierzał czekać. Trening, trening, trening. Gdy Anzou powiedział o elektrycznej powłoce, Kagada dosłownie na chwilę drgnęła, ale było to niezbyt zauważalne. W każdym razie, wspomnienie o tej technice jakoś na nią zadziałała.
Władca Piorunów przeszedł do działania. Złożył pieczęci i zaczął odrazu wytwarzać wiązki elektryczne, które atakowały wszystko co się nadawało do rozwalenia. Chłopak dzielił je na kilka mniejszych, używał do ataku, do obrony. W jego głowie była walka z Fugatą i też zamknął oczy i wyobraził sobie walkę z cieniem. Wiedział jak Fugata atakowała i eksponowała jego słabości, więc miał teraz świadomość, gdzie szukać pewnego rodzaju rozwiązań.
To czego Władca Piorunów nie uwzględnił, to fakt, że dopiero co wstał z szpitalnego wyra i jego wyskoki, ewolucje i inne rzeczy były naprawdę świetne i mogły robić imponujące wrażenie... ale nie w szpitalnym stroju. Gdyby nie to, że miał bieliznę, nie raz zaświeciłby jajami przed swoją seinin lub co gorsza - przed Sandą i Moshim. ALE! Bieliznę miał, więc mógł kontynuować to co robił. Przynajmniej do momentu, w którym wykorzystał połowę swojej chakry. Nagle jego ciało odmówiło posłuszeństwa i wpadł w błoto, brudząc się cały od nowa. Chyba taki wysiłek po tym co przeszedł z Haruką nie był jeszcze wskazany. Jego nogi ponownie zaczęły się trząść tak samo jak ręce. Nie mógł za bardzo wstać i wyglądał dość żałośnie.
Wtedy jednak stało się coś dziwnego. Kagada nagle zrzuciła głaz, który niosła i podeszła do leżącego Anzou. Nachyliła się nad nim, po czym złapała go w żelaznym uścisku za fraki i podniosła tak, by stanął prosto.
- Kurwa, co Ty robisz? - zapytała. - Jesteś tancerzem do chuja? Po co dzielisz te wiązki na te do ataku i obrony? Boisz się bólu? - dodała, po czym zrobiła kilka kroków do przodu. - Zaprzyj się kurwa, stań prosto, skup się. - złożyła pieczęci. Nagle z jej ciała wystrzeliła jedna, gigantyczna wiązka, którą trafiła w kamień, który nosiła. Wiązka uderzyła w środek, a sam kamień wybuchł od środka, robiąc deszcz z odłamków. - I PRZYPIERDOL JAK CZŁOWIEK! - wydarła się, wygaszając technikę.
Nie komentowała nic więcej, tylko ruszyła po inny kamień, bo ten co nosiła - właśnie przestał istnieć.
Haruka podeszła do nowo poznanej Siostry Nocy i powiedziała, że to jeszcze nie tyle są kumple, co ludzie co są na dobrej drodze by być kumplami. Niyomi wzruszyła ramionami.
- Luz, nie oceniam, nie oceniam. Słuchamy, nie oceniamy. - powiedziała, wzruszając ramionami, po czym sięgnęła do kieszeni i wyjęła paczkę. W środku były grzybki do żucia. Stosowane głównie po to, by zabić potrzebę głodu, ale też bywały przypadki, że niektórzy się od nich potrafili uzależnić. Zwolenników i ich przeciwników było po równo. Mówiło się, że pomagają chudnąć, ale z drugiej strony, że to tylko oszukiwanie własnego ciała. - Grzybka?
Mogłaś wziąć albo nie. W każdym razie, przystałaś na propozycję Niyomi, by iść kupić jakiś strój. Powiedziałaś też, że oczywiście oddasz jej pieniądze.
- Weź nie świruj. - mruknęła. - Hajsem się nie przejmuj. Może być sklep jaki sobie chcesz.
Wtedy miałyście kawałek drogi by porozmawiać. Jak tylko zadałaś pytanie na temat tego, jak zareagował Jirou, dziewczyna westchnęła. Nim odpowiedziała, to wystawiła żółwika, by się z Tobą przywitać.
- Niyomi. Spoko akcja z tym, że jest nowa rekrutka. Mega zajawka, nie. - powiedziała, komentując Twoje przedstawienie się. - W każdym razie zdrowo się pojebało. Jirou to ogólnie zadowolony, bo wykonałyście misję, ale samo pojawienie się bijuu, to inny temat. Do tej pory nikt się nie przejmował pierdołami, bo był w razie czego Yamamoto-dono, ale demon... no, to już nie są jajca, nie. W każdym razie, wiem tyle, że już chodzą legendy w osadzie, że pokonałyście Sanbiego. W sensie, Ty i Shira. Zdrowa akcja, co. - wyszczerzyła się. - Ale Musanowi musi być ciepło w dupie, jak teraz wszyscy gadają tylko, że Shira jest namaszczona przez meteoryt i takie tam. W ogóle, Chocho-dono odeszła. Ale to pewnie wiesz już, nie? Zasnęła na kanapie w naszej siedzibie i tak już została. - wypluła grzyba i wzięła nowego do żucia. - W każdym razie, wiem, że Jirou prosił o audiencję o Yamamoto-dono, ale nie wiem jak to się skończyło. Chyba lepiej, by staruszek nie przeciążał się z walką z kolejnym demonem. Też już nie jest pierwszej młodości. Chuj wie co się wydarzy. Jak przyjdą tutaj Jirou, Yamamoto i Musan, no to raczej po negocjacjach będzie i po prostu ubiją wszystkich. Ale czy to nie wywabi demona? W każdym razie, masz szczęście, że nie widziałaś furii Waby, jak zobaczyła, że poleciałyście bez nas. Czuję, że afera dopiero się rozkręci, jak trochę ochłonie.
Stanełyście przed sklepem, o którym mówiłaś.
- O, to ten co chciałaś, nie? Wbijamy. - Niyomi jako pierwsza weszła do sklepu, otwierając drzwi.
W środku zobaczyłaś... marzenie każdej dziewczyny. Mnóstwo, naprawdę mnóstwo pięknych sukien. Przeróżnego kroju. Przeróżnego koloru. Przeróżnej jakości. Nie miałaś pojęcia, jakim cudem, taki sklep jest w takim miejscu.
Za ladą siedziała staruszka w eleganckim kimonie, popijająca ciepłą herbatę. Na wasz widok, uśmiechnęła się.
- Witam drogie klientki, w czym mogę pomóc? - zapytała.
Niyomi podeszła do niej i skinęła głową.
- Joł, moja kumpela zrobi sobie zakupy. - powiedziała, wskazując na Ciebie głową. Następnie... wyjęła zza pazuchy sakwę i położyła na stole. Sakwa była tak pełna, że kasa aż się z niej wysypywała. Mnóstwo pieniędzy. - Tyle starczy? - zapytała Niyomi.
Napewno starczyło.
- Tak, ale... jeszcze nie wiem, co klientka sobie zażyczy?
Niyomi skinęła głową.
- Haruko, wybierz se co chcesz, a Pani niech weźmie tyle pieniędzy, ile to kosztuje. - odwróciła się do Ciebie. - Ja nie jestem za bardzo kimonowa, ale no dotrzymam Ci towarzystwa, wiesz o co chodzi. To co tam przymierzasz pierwsze?
Ukryty tekstShira Kujaku - klik
Fugata Kujaku - Klik
Hisamida Kujaku - klik
Yadasu Kujaku - klik
Muwara Kujaku - klik
Nagome Kujaku - klik
Waba Kujaku - klik
Niyomi Kujaku - klik
Hihai
Sanbi
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
0 x
- Anzou
- Posty: 1102
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Anzou może nie do końca przemyślał, w jaki sposób rozmawiać z Kagadą, jak ją podejść, aby w jakikolwiek sposób ogarnąć co siedzi w jej głowie i co takiego dalej powinna robić ekipa. Na dobrą sprawę, po takim ciężkim pojedynku, najpierw z Siostrami nocy, potem z Bijuu rozsądne byłoby zwyczajnie... odpoczywanie, zwłaszcza, że idzie tutaj wielka armia, zarówno Pawia i Kaminarich. Teraz to był być może jedyny czas, jedyne okienko na to, aby jakkolwiek się zregenerować. Niemniej - sam chłopak widział, że Kagada się przejmuje i praktycznie w ogóle nie reaguje na to, co mówi do niej Niebieskooki. Była jak w jakimś transie, skupiona na treningu, chociaż jej ciało... jakby... pomimo zmęczenia skrywało coś jeszcze, jakąś zadrę, wewnętrzny dyskomfort, prawdopodobnie spowodowany słowami ogoniastej bestii. Władca Piorunów myśli, że zwyczajnie kobieta potraktowała to personalnie. To dało jej impuls do takich zachowań. Słowa nie podziałały, więc Anzou postanowił zadziałać czynami. Może też nie było to bardzo inteligentne, ponieważ pomimo względnie dobrego samopoczucia - chłopak czuł używanie wiązek zdecydowanie bardziej, niż poprzednio. Jego ciało drżało, ręce, nogi... praktycznie wszystko. Sam Anzou też był zadowolony z tak beztroskiego treningu, z tego, że mógł pobawić się technikami, potworzyć wiązki, używać ich zarówno w formie defensywnej jak i ofensywnej. Chłopakowi nie umknęła też reakcja Kagady na słowa Anzou na temat tej dziwnej elektrycznej powłoki. Niebieskooki jednak po chwili treningów padł ryjem w błoto. Nie posrał się, ale fakt, że też był w jakichś szpitalnych ciuchach nie poprawiał sytuacji. Musiał się ogarnąć, doprowadzić do ładu, conajmniej pod względem wyglądu. I wtedy... Kagada też go zrugała, trochę w swoim stylu, I... powiedziała coś na temat ofensywy i defensywy. Anzou zmarszczył czoło i szybko stanął na nogi, otrzepał się i wyprostował.
- Nie boję się oberwać, zawsze przyjmuje coś na swoje ciało. Właśnie po to potrzebuję lepszej obrony. Poza zwiększeniem siły i wytrzymałości... trochę kończą się moje możliwości. Muszę zgłębić jakąś technikę, coś, co sprawi, że będę szybszy, silniejszy i bardziej wytrzymały. No i muszę przypierdolić.
Anzou miał wiedzę na temat swoich braków i nie mógł pozwolić sobie na zaniedbywanie tężyzny fizycznej. SIła, wytrzymałość i szybkość - to podstawa. Bez tego nie będzie mógł prowadzić tak długich bojów. Kaminari jednak musiał się posilić, napić i zmienić ubranie. Nie będzie trenował w takich ciuchach. To karygodne.
- Za chwilę tu wrócę. Muszę się przebrać, bo wyglądam idiotycznie, a nigdy nie wiadomo, kiedy przybędą pozostałe armie. Zgarnę resztę przygłupów po drodze jak będę wracać.
Anzou ruszył w kierunku osady, pomimo zmęczenia, cel był prosty; odnaleźć ubranie, ogarnąć się i nieco obmyć, posilić i napić. Po drodze, gdy dotarł na wysokość Sandy i Moshiego... zamierzał przekazać do nich pewien komunikat.
- Nie jest źle. Uważam, że zwyczajnie powinniśmy trenować. Tylko... inaczej. Pójdźcie tam, zacznijcie trenować, według mnie powinniśmy posiadać jakieś skoordynowane sposoby walki, coś jak... ja te Siostry. Widzieliście jak się komunikują, jak zgrane są? Nam tego brakuje, mamy dobre umiejętności indywidualne, ale leżymy jako drużyna. Idę po ubrania i wracam tutaj trenować.
Chłopak mówił faktami. Siostry zachowywały się zdecydowanie inaczej, były zgrane i stanowiły rodzinę. Owszem, Anzou czuł więź ze swoją ekipą, ale jednak ich ruchy, ich zachowania nie były aż tak skoordynowane. Być może właśnie Kaminarim brakuje takiej organizacji zasobów, wykorzystywanie maksymalnie zdolności indywidualnych w zadaniach grupowych! Ze też ten Yai geniusz na to nie wpadł. Anzou ruszył do osady, szukając jakiegoś sklepu z godnym odzieniem. Po zakupie udał się w jakikolwiek miejsce, które może się obmyć, chociaż delikatnie, a potem posilić i napić. Robił to pospiesznie, ponieważ jak najszybciej chciał wrócić do miejsca, w którym była Kagada. Trening należy kontynuować. Anzou nie może polegać jedynie na technikach, więc rozpocznie trening od podobnych ruchów. Będzie nosił kamienie, z miejsca na miejsce, jak najszybciej to możliwe. Pora nieco przypakować! Oczywiście... stosunkowo mniejsze niż potwór Kagada.
- Nie boję się oberwać, zawsze przyjmuje coś na swoje ciało. Właśnie po to potrzebuję lepszej obrony. Poza zwiększeniem siły i wytrzymałości... trochę kończą się moje możliwości. Muszę zgłębić jakąś technikę, coś, co sprawi, że będę szybszy, silniejszy i bardziej wytrzymały. No i muszę przypierdolić.
Anzou miał wiedzę na temat swoich braków i nie mógł pozwolić sobie na zaniedbywanie tężyzny fizycznej. SIła, wytrzymałość i szybkość - to podstawa. Bez tego nie będzie mógł prowadzić tak długich bojów. Kaminari jednak musiał się posilić, napić i zmienić ubranie. Nie będzie trenował w takich ciuchach. To karygodne.
- Za chwilę tu wrócę. Muszę się przebrać, bo wyglądam idiotycznie, a nigdy nie wiadomo, kiedy przybędą pozostałe armie. Zgarnę resztę przygłupów po drodze jak będę wracać.
Anzou ruszył w kierunku osady, pomimo zmęczenia, cel był prosty; odnaleźć ubranie, ogarnąć się i nieco obmyć, posilić i napić. Po drodze, gdy dotarł na wysokość Sandy i Moshiego... zamierzał przekazać do nich pewien komunikat.
- Nie jest źle. Uważam, że zwyczajnie powinniśmy trenować. Tylko... inaczej. Pójdźcie tam, zacznijcie trenować, według mnie powinniśmy posiadać jakieś skoordynowane sposoby walki, coś jak... ja te Siostry. Widzieliście jak się komunikują, jak zgrane są? Nam tego brakuje, mamy dobre umiejętności indywidualne, ale leżymy jako drużyna. Idę po ubrania i wracam tutaj trenować.
Chłopak mówił faktami. Siostry zachowywały się zdecydowanie inaczej, były zgrane i stanowiły rodzinę. Owszem, Anzou czuł więź ze swoją ekipą, ale jednak ich ruchy, ich zachowania nie były aż tak skoordynowane. Być może właśnie Kaminarim brakuje takiej organizacji zasobów, wykorzystywanie maksymalnie zdolności indywidualnych w zadaniach grupowych! Ze też ten Yai geniusz na to nie wpadł. Anzou ruszył do osady, szukając jakiegoś sklepu z godnym odzieniem. Po zakupie udał się w jakikolwiek miejsce, które może się obmyć, chociaż delikatnie, a potem posilić i napić. Robił to pospiesznie, ponieważ jak najszybciej chciał wrócić do miejsca, w którym była Kagada. Trening należy kontynuować. Anzou nie może polegać jedynie na technikach, więc rozpocznie trening od podobnych ruchów. Będzie nosił kamienie, z miejsca na miejsce, jak najszybciej to możliwe. Pora nieco przypakować! Oczywiście... stosunkowo mniejsze niż potwór Kagada.
0 x

- Kujaku Haruka
- Posty: 548
- Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11834&p=224917#p224917
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Zgodnie z tym co mówiły wcześniej Siostry - Yai jeszcze nie dotarł na miejsce. W końcu szedł razem z główną częścią armii Kaminari, nie miał takich zdolności jak one... chociaż, dalej intrygowało ją, w jaki sposób rozpłynął się w powietrzu i tak szybko przemieścił z powrotem do swoich, kiedy z nią rozmawiał na polu bitwy. Może spyta go o to bezpośrednio, kiedy już będą mieli okazję porozmawiać.
Na razie jednak wdała się w dyskusję z Niyomi, która okazała się - póki co - nieco dziwacznie się wyrażającą, ale swobodną w obejściu osobą, do tego najwyraźniej z głębokim portfelem. Widać było też, że lubi gumowe grzybki, odmianę, którą chyba nawet wychodowała jej rodzina, jeśli tylko Haruce coś się nie pomyliło. W sumie, od blisko roku chyba nie żuła żadnego - ostatni raz... tak, przed Wielką Bitwą, żeby zabić nieco stres.
- Chętnie, dzięki. - przyjęła jednego i włożyła sobie do ust, pozwalając by specyficzny smak rozszedł się po jej podniebieniu. Trochę inaczej go zapamiętała. Ten był chyba nieco bardziej... orzeźwiający, a jednocześnie cierpki? Uniosła brwi w zdziwieniu. - To jakaś nowa odmiana? -
Potem wysłuchała relacji. Nieco niepokoiło ją, że jej rola była... nieco nadmiernie eksponowana w całej historii. Jasne, zrobiła co do niej należało, ale prawda była jednak taka, że pewnie gdyby nie współpraca absolutnie wszystkich - włączając w to też Kaminari - to zdecydowanie nie byłoby tak kolorowo, a i tak jaki był bilans? Sanbi został jedynie ranny na tyle, by odrobinę ochłonąć i przestać walczyć, a i tak wszyscy przypłacili to niemal życiem. Shira... prawie dosłownie.
- O nie... trzeba to będzie jakoś sprostować... To znaczy... no ja, a nawet Shira... byłyśmy tylko elementem. Jakby każdy czegoś nie dołożył, to by nie było czego zbierać, z nas i z całego tego miasta. - westchnęła, chociaż gdzieś w głębi ducha czuła, że Jirou-sama może zechcieć to przekonanie tylko i wyłącznie wykorzystać, aby dać nieco nadziei ich ludziom. Przecież ona sama jeszcze dwa tygodnie temu była przekonana o niezwykłej mocy oddziału i nieomylności wszystkich jego członkiń, a teraz widziała doskonale, jak mało brakowało do katastrofy. W tym wszystkim jedynym plusem było chyba to, co Niyomi wspomniała o Musanie.
- Przynajmniej tyle, że on i ci jego Królowie trochę może spuszczą z tonu, co? - uśmiechnęła się z satysfakcją, chociaż zaraz posmutniała na wieść o Chocho. - Co? Nie, nie miałam pojęcia... chociaż... coś mi podpowiadało, że tak może być. -
Przypomniała sobie wizję staruszki w czasie bitwy i jej słowa otuchy. Jej prawa dłoń instynktownie poszła na plecy, dotykając miejsca, z którego w trakcie bitwy udało jej się przyzwać nowe, przeobrażone skrzydła. Przez to wspomnienie przebiła się jednak reszta słów, o perspektywie kolejnej bitwy.
- Mam nadzieję... że do tego jednak nie dojdzie. Kaminari nie mieli pojęcia, że meteoryt... zmienia okolicę, w której się znajduje. I że nawet jeśli go usuną, to ich ziemie pozostaną jałowe, a nie są w stanie się przystosować do meteorytowej flory i fauny, tak jak my. Będę musiała porozmawiać z Shirą... i z Yaiem, i może samą Kagadą też. Już pomijając nawet to, że Sanbi nam jasno powiedział, co się stanie jak zaczniemy znowu się między sobą żreć, to... no, oni po prostu chyba nie wiedzieli, jak bardzo bez sensu w tym momencie ten cały nasz konflikt. Musimy się z nimi jakoś dogadać. No, ale... to tak jak mówiłaś, temat na potem, jak afera dopiero się rozkręci. -
Potem dotarły wreszcie do sklepu, który... cóż, który zdecydowanie Haruce pasował. Nawet, jeśli w trakcie misji ubierała stroje stonowane, często wręcz bure i nijakie, tak kiedy tylko miała okazję - kochała porządne, estetyczne tkaniny. A teraz, skoro przeżyła swoją pierwszą misję i do tego tylko... no, z pięć razy niemal zginęła oraz raz niemal została kaleką... to postanowiła sobie sama sprawić prezent. Mimo słów Niyomi, postanowiła i tak oddać jej potem pieniądze za suknie, ponieważ miała zamiar odrobinę zaszaleć.
- To... chwilę potrwa, wybacz. - uprzedziła Siostrę z uśmiechem, po czym zanurzyła się pomiędzy półki wyciągając kolejne tkaniny, przymierzając je, sprawdzając ich długość, krój oraz zdobienia. Wszystkie w zimnych kolorach od razu odrzucała, ponieważ takich nigdy nie lubiła - nieważne ile Misuno mówiła jej, że niebieski doskonale pasuje do jej białych włosów, to czuła się jak jakaś... królowa lodu w nich, a zimy nie znosiła. Zbyt często głód zaglądał wtedy im w oczy, kiedy byli jeszcze za Murem. Barwy jesieni zdecydowanie jej bardziej odpowiadały, zwłaszcza tej ciepłej, nim jeszcze zimne wiatry z północy usuwały ostatnie liście z drzew.
- Swoją drogą, o Wabie mało słyszałam. Kto był jej mentorką? Bo na razie chyba tylko tyle do mnie dotarło, że ona była mentorką Muwary, zgadza się? - spytała, przerzucając kolejne tkaniny.
Po blisko... godzinie buszowania w sklepie zdecydowała się nareszcie. Tyle, że nie na jedną, a na trzy kimona.
Pierwsze, w tonacji głębokiego pomarańczy, cieniowanej w dół tkaniny i obramowanej czarnym paskiem, z roślinnymi motywami oraz z czarno-czerwonym pasem wiążącym wszystko w całość, podszyte białą tkaniną. Będzie idealne na bardziej formalne okazje.
Drugie, już w bardziej zbliżonych jej kolorach, mieszające czerwień, róż, biel i czerń, z motywem - a wręcz zwyczajnie pełną postacią - czapli, wyhaftowanej u dołu tkaniny, bardziej w zasadzie krojem zbliżone do yukaty. Będzie w sam raz chociażby na Paradę Zwierząt, na którą chciała wybrać się z Rinem, jeśli tylko będzie taka okazja. Najbardziej podobało jej się, że druga czapla była wyhaftowana na plecach, a jej pióra delikatnie zachodziły na ramiona, co świetnie zgrywało się z jej nową rolą jako Pierwszego Pióra.
I wreszcie trzecie, najbardziej swobodne i nowoczesne w kroju, czerwono-burgundowo-czarne, łączące elegancję z niemal wojowniczym charakterem, przechodzące płynnie od jasnej czerwieni ku czerni u dołu, przełamanej jedynie haftem przedstawiającym wzburzone, morskie fale. Po ich bitwie z Sanbim uznała je za bardzo odpowiednie - i właśnie to kimono od razu ubrała na siebie i miała zamiar w nim się zaprezentować na dzisiejszej ceremonii, o ile jej mentorka nie poinstruuje jej inaczej.
- To... tyle. Te trzy. Niyomi, mogą być wszystkie? Serio oddam ci te Ryo, ale po prostu było to wszystko tak śliczne, że nie miałam serca z któregokolwiek zrezygnować... - popatrzyła błagalnie na Siostrę, mając nadzieję, że nie przesadziła. I że w razie czego dostaną zniżkę, skoro kupują od razu trzy sztuki.
0 x
- Nizan
- Posty: 70
- Rejestracja: 9 lis 2025, o 10:25
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Akoraito
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=231394#p231394
- GG/Discord: boyos
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Ostateczne Starcie
Ścieżka Przeznaczenia - Anzou i Haruka
Anzou po szybkim treningu przyjął uwagi od Kagady, po czym wrócił do Sandy i Moshiego. Ubrudzony w błocie, stanął przed nimi i zadowolony z siebie przekazał radosną informację. Bestia z Atarashi miała mieć się dobrze, tylko potrzebowała coś przepracować. Co więcej, Kaminari ogłosił, że idzie po ubrania i wraca trenować, no i żeby zarówno jedno jak i drugie ruszyło na ten tychmiast i mieli robić to samo. Moshi uniósł brew, ale to Sanda odezwała się pierwsza.
- Wywaliłeś się na błoto i nawet nikt nie musiał Cię popchnąć. Nie słyszałeś Pani Muwary? Masz się nie przeciążać. Jak zaczniesz teraz trenować, to ponownie pootwierasz rany czy coś. - powiedziała. - I co, będziesz liczył, że kunoichi z klanu Kujaku będzie Cię składać do kupy za każdym razem? Jak się przeciążysz teraz i dojdzie do ponownie do konfliktu, to co, będziesz oglądał wszystko zza szpitalnej szyby?
- Ma rację. Jakby, lubię je i tak dalej, ale tak naprawdę nie wiemy co się wydarzy. Teraz już i tak chuja przytrenujesz, a jedynie pogorszysz swoje zdrowie i osłabisz nas w kluczowym momencie. - nawet jak na Moshiego, owe stwierdzenie brzmiało nad wyraz inteligentnie.
- Zamiast chodzić i skakać wokół Kagady, to lepiej idź za tą... Haruką i słuchaj co opowiadają. Im więcej wiemy, tym dla nas lepiej. Tym bardziej, że wydaje się spoko, to pewnie nawet możesz jej zadać parę pytań. - wzruszyła ramionami. - Ale zrobisz jak sobie chcesz, przecież Kagada nie wygoni Cię z treningu, jak się uprzesz.
- Dokładnie. Ja to przede wszystkim muszę zadbać o swoją głowę, a najlepiej mi idzie leczenie jak popijamy sobie z Sandą nad nowym bajorem imienia Anzou i Haruki. - wyszczerzył się.
- Dokładnie tak. Teraz to już i tak chuja zmienisz, Anzou. Jakbyś nas szukał, to tu będziemy.
No i w związku z tym, ruszyłeś przed siebie dalej w miasto, w poszukiwaniu ciuchów.
Haruka poczęstowała się grzybkiem. Rzeczywiście, był dużo bardziej słony niż smak, który znalazałaś. Zapytałaś Niyomi o odmianę.
- Ano. Nie są aż tak uzależniające, ale smak jest dojebany, nie. - zaczęła. - Niby słone, ale pić się po nich nie chce. Szkoda tylko, że szybko stają się takie rozpapciane.
Następnie poruszyłaś kwestię tego, że trzeba sprostować kilka rzeczy. Owszem, było to wszystko już częścią tego, co przeczuwałaś - że legendę Sióstr Nocy tworzono od bardzo długiego czasu i teraz, dopiero teraz wiedziałaś, czemu dziewczyny podśmiechiwały się gdy opowiadałaś z pasją, jak wspaniałym oddziałem nie były Siostry. Niyomi przewróciła oczami.
- Daj spokój, dobra faza z tym jest. Sama bym chciała, by mówili, że pokonałam bijuu. Stara, do końca życia zapamiętają Cię jako bohaterkę, a jeszcze nawet skrzydeł nie masz. Rekrutka, co dojebała Sanbiemu. - wyszczerzyła się. - Rośnie nam nowa gwiazda, jaja. Zawsze trochę się koloryzuje, ale to już ludzie se dopowiadają, by opowieść była spójna.
Ucieszył Cię jednak Musan. On i Królowie, którzy mieli spuścić z tonu. A przynajmniej tak Ci się wydawało.
- Co Ty gadasz, absolutnie. - Niyomi pokiwała głową. - Wręcz przeciwnie. Teraz to się dopiero zacznie. Staną na chuju, by podkopać naszą pozycję. Trzeba być uber czujnym laska. Szczególnie Ty, bo Shiry to tam nie dadzą rady zbałamucić w żaden sposób, ale Ty jesteś świeżak, więc jakbym miała strzelać, to z Tobą spróbują. - powiedziała, po czym na hasło "zbałamucić" Niyomi zorientowała się, że mogłaś to zrozumieć dwuznacznie. - Przekabacić w sensie. - poprawiła się. - A zresztą, skąd wiesz o tym? Poznałaś ich już czy coś?
Nim jeszcze weszłyście do środka, zaczęłaś opowiadać o meteorycie i o tym, że Kaminari nie wiedzieli, że nie mają szans na odzyskanie ziem sprzed skażenia ich. Dla Was było to oczywiste jak to, że dango jest pyszne.
- Co Ty gadasz? A to Ci dobre. - odparła. - To oni chcieli żeby te ziemie cofnęły się do stanu sprzed meteorytu? Beka. Nie no nie da się cofnąć tych zmian. Ktoś im w ogóle o tym powiedział?
Wtedy już weszłyście do sklepu, miała się odbyć cała scena związana z przymierzaniem. Niyomi chodziła za Tobą, ale widać było, że nie interesuje ją moda zupełnie. Była tam tylko dlatego, bo Ty tam byłaś. Nie mniej, nie dała po sobie w żaden sposób poznać, że coś jej nie pasuje. Pod tym kątem była trochę jak Yadasu. Tylko tamta była bardziej wymulona, a ta chyba nawet dobrze się czuła w Twoim towarzystwie.
- Waba? - zapytała. - To nie wyjaśniły Ci kto jest czyją mentorką? - uniosła brew. - Dobra to tak. Chishiba jak założyła od nowa Siostry, to jej pierwszą rekrutką była Hisamida. Można powiedzieć, że Chishiba mentorowała Hisamidzie, ale one działały trochę na innych zasadach niż mentorki i uczennice z teraz. - zaczęła. - Potem jest tak. Hisamida jest Mentorką Shiry. Shira mentorką Fugaty, a Fugata Twoją. Potem masz Wabę, która jest mentorką Muwary, a Muwara mentorką Yadasu. Dalej jest Nagome i jej mentorką była Chishiba, a sama Nagome jest mentorką Urasano. Moją mentorką była Ebiro. Chyba nic nie pomyliłam. A Waby mentorką była Okimaya. Też jedna z pierwszych rekrutek Chishiby.
Miałyście dużo czasu na przeglądanie różnych sukien, tak więc też Niyomi chodziła za Tobą i opowiadała Ci różne rzeczy, o które pytałaś.
- Waba jest naszą skarbniczką. Czasem wpłacam więcej, żeby dała se siana i nie ścigała dziewczyn, ale nie odpuszcza. Każda ma płacić tyle samo, nawet jak coś tam dorzucę górką, wiesz o co chodzi. Jaka jest? Spokojna, ale twarda. No, chyba, że odwali się jakąś głupotę jak teraz z tym wylotem w niepełnym składzie, to odpala jej się tryb demona. Ale jak jej przejdzie to wszystko będzie git.
Finalnie wybrałaś trzy suknie, z czego w tą trzecią odrazu się przebrałaś. Właścicielka odliczyła pieniądze, które to kosztowało i dosłownie zostały cztery monety zwrotu. Niyomi wzięła sakwę ze sobą.
- Luz, bierz ile chcesz. Nie musisz mi nic oddawać. Będę kiedyś ja w potrzebie, to mi też pomożesz, nie? Jesteśmy Siostrami. - odparła to w taki sposób, jakby była to największa oczywistość na świecie i nie śmiała nawet tego podważyć.
Następnie wyszłyście - z dwiema torbami na zakupy - na ulicę.
I masz ci los, prawie byście na siebie wpadli z Anzou.
Widok był śmieszny: tak jak startowaliście przed chwilą w tych samych strojach, tak teraz Haruka była ubrana w piękne kimono, a Anzou nie dość, że był w tej samej koszuli, to jeszcze teraz był cały, ale to cały w błocie. Jakby właśnie wracał ponownie z wojny.
Wyglądało to tak, jakby Haruka była bogatym dzieckiem ze szkoły, do której chodzą sami arystokraci, a Anzou jakimś chłopakiem ze slumsów.
Niyomi obserwowała to żując grzybka.
- Joł. - powiedziała w jego stronę, po czym odwróciła się w stronę Haruki. - Mam mu też coś kupić? - ewidentnie Niyomi nie znała Waszych relacji i nim się wychyli z czymkolwiek, szukała potwierdzenia u Haruki.
Shira Kujaku - klik
Fugata Kujaku - Klik
Hisamida Kujaku - klik
Yadasu Kujaku - klik
Muwara Kujaku - klik
Nagome Kujaku - klik
Waba Kujaku - klik
Niyomi Kujaku - klik
Hihai
Sanbi
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
0 x
- Anzou
- Posty: 1102
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Całkiem możliwe, że dalszy trening Anzou mógłby otworzyć jego rany i tylko pogorszyć sytuacje. Chłopak oberwał, chyba najmocniej z całego składu i jego rekonwalescencja dopiero co się skończyło, dalszy trening mógłby najzwyczajniej w świecie zakończyć się tragicznie, chociażby tym, że nie mógłbym stać twardo na nogach w momencie, gdy dwie wielkie armie dotrą tutaj na miejsce. Chyba faktycznie, czasami trzeba nieco przystopować, posłuchać się głosu rozsądku, który tym razem, o dziwo płynął z ust Moshiego i Sandy. Kaminari marszczył czoło słuchając tego co mówią i zwyczajnie - miało to sens. Nastolatek skinął głową, nie nauczy się też niewiadomo ile. Możliwe, że więcej mógł ogarnąć dla siebie i klanu poprzez odpoczynek i interakcje z Haruką, być może uda się mu coś dowiedzieć więcej.
- Trochę macie racji, ekipa. Faktycznie, nie zawrócę rzeki kijem, za mało czasu. Ogarnę się, zjem coś i poszukam tej Haruki. Może uda się nieco bliżej poznać właściwości ich klanu, ich historie... Musimy się zregenerować, wszyscy, fizycznie i psychicznie, bo za cholerę nie wiemy, co przed nami. Dwie duże armie. Nasz wybuchowy temperament. Oby nie skończyło się ponownie jakąś walką z Ogoniastą Bestią...
Władca Piorunów po wypowiedzeniu tych słów ruszył przed siebie w kierunku osady. Miał kilka rzeczy i spraw do załatwienia. Nastolatek nawet nie nawiązał do zabawnej nazwy bajora. Nadal to wszystko wydawało się jakieś surrealistyczne, niemożliwe. Anzou szedł stosunkowo szybko do osady i po wejściu początkowo szukał miejsca, w którym mógł się posilić. Nie wybrzydzał, nie komplikował, szukał pierwszego lepszego miejsca, aby zjeść nieco ryżu, uzupełnić węglowodany i dodać sobie energetycznego kopa. Miło, że danie było uzupełnione jakimś mięsem, nie smakowało wybitnie, ale najważniejsze, że spełniało swoje zadanie. Dalej nastolatek z klanu Kaminari ruszył w kierunku jakiegoś sklepu, chociaż zdał sobie sprawę, że jeszcze musi się jakkolwiek obmyć, stąd zanim zakupi i zmieni ubrania - zorganizuje sobie jakąś prowizoryczną kąpiel, szukając w miejscu, gdzie zazwyczaj nocowali w osadzie. Wtedy udał się w końcu do sklepu z ubraniami i tam... czy to przeznaczenie? Haruka, natomiast w zdecydowanie innym ubraniu, ze swoją nową towarzyszką, zapewne siostrą nocy. Nastolatek zawiesił nieco swój wzrok na ubraniach, które miała na sobie. Miała gust. Poczuł, jak serce bije mu szybciej, sam uwielbiał dobrze wyglądać, a teraz, w momencie gdy był jak jakiś bezdomny... Nie czuł się dobrze.
- Szybko Ci się udało zorganizować nowe ubrania.
Powiedział Anzou z uśmiechem na twarzy do Haruki. Wtedy w jakiś dziwny sposób, nietypowy przywitała się z nim jej towarzyszka. Chłopak polubił kolor jej oczu, był hipnotyzujący, a jej ciało stosunkowo chude, chociaż dało się wyczuć zarys mięśni. Ciekawe jaki poziom siły prezentuje.
- Cześć. Kaminari Anzou, miło mi Ciebie poznać.
Przywitał się Anzou wyprostowany, w ubrudzonej koszuli. Pierwsze wrażenie... można powiedzieć, że wspaniałe! Chłopak nie mógł tego znieść, musiał jak najszybciej zmazać z siebie to poczucie wstydu i ogarnąć jakieś porządne ubrania, solidne spodnie i płaszcz, tak jak to ma w zwyczaju.
- Nie, nie trzeba, bardzo dziękuję za propozycje, ale to byłoby nietaktowne.
Anzou odpowiedział to dość poważnie i rozpoczął przeszukiwania jakiegoś stroju, który będzie spełniał jego oczekiwania pod kątem estetycznym jak i jakościowym. Przecież tylko najlepsza jakość materiału może zapewnić mu odpowiedni styl i komfort. Władca Piorunów dość szybko znalazł komfortowe buty, czarne, luźne spodnie oraz na to coś w styłu płaszcza, kimono, które gwarantowało swobodę ruchu oraz odpowiednie ciepło w w tych warunkach pogodowych. Chłopak nie może się za bardzo pocić, ani wychładzać, szukał idealnego balansu. Po zakupie i przebraniu był gotowy i przede wszystkim, czuł się dużo lepiej i bardziej pewnie.
- To jak, może być? Nie ma przypału?
Zapytał chłopak z delikatnym uśmiechem na twarzy o opinię ekspertek, Haruki i jej nowej towarzyszki. Do czego to doszło, że Anzou po walce na śmierć i życie z Pawiem, niejednokrotnie w sumie... będzie rozmawiać na takim luźnym poziomie z kobietami, które jeszcze chwilę temu chciały mu ściąć głowę. Władca Piorunów jedyne co już teraz mógł robić to spędzić z nimi czas, być może dowiedzieć się czegoś więcej o ich kulturze, zwyczajach, tym, jakie są. Bo bez cienia wątpliwości - do Dzikich im daleko.
- Trochę macie racji, ekipa. Faktycznie, nie zawrócę rzeki kijem, za mało czasu. Ogarnę się, zjem coś i poszukam tej Haruki. Może uda się nieco bliżej poznać właściwości ich klanu, ich historie... Musimy się zregenerować, wszyscy, fizycznie i psychicznie, bo za cholerę nie wiemy, co przed nami. Dwie duże armie. Nasz wybuchowy temperament. Oby nie skończyło się ponownie jakąś walką z Ogoniastą Bestią...
Władca Piorunów po wypowiedzeniu tych słów ruszył przed siebie w kierunku osady. Miał kilka rzeczy i spraw do załatwienia. Nastolatek nawet nie nawiązał do zabawnej nazwy bajora. Nadal to wszystko wydawało się jakieś surrealistyczne, niemożliwe. Anzou szedł stosunkowo szybko do osady i po wejściu początkowo szukał miejsca, w którym mógł się posilić. Nie wybrzydzał, nie komplikował, szukał pierwszego lepszego miejsca, aby zjeść nieco ryżu, uzupełnić węglowodany i dodać sobie energetycznego kopa. Miło, że danie było uzupełnione jakimś mięsem, nie smakowało wybitnie, ale najważniejsze, że spełniało swoje zadanie. Dalej nastolatek z klanu Kaminari ruszył w kierunku jakiegoś sklepu, chociaż zdał sobie sprawę, że jeszcze musi się jakkolwiek obmyć, stąd zanim zakupi i zmieni ubrania - zorganizuje sobie jakąś prowizoryczną kąpiel, szukając w miejscu, gdzie zazwyczaj nocowali w osadzie. Wtedy udał się w końcu do sklepu z ubraniami i tam... czy to przeznaczenie? Haruka, natomiast w zdecydowanie innym ubraniu, ze swoją nową towarzyszką, zapewne siostrą nocy. Nastolatek zawiesił nieco swój wzrok na ubraniach, które miała na sobie. Miała gust. Poczuł, jak serce bije mu szybciej, sam uwielbiał dobrze wyglądać, a teraz, w momencie gdy był jak jakiś bezdomny... Nie czuł się dobrze.
- Szybko Ci się udało zorganizować nowe ubrania.
Powiedział Anzou z uśmiechem na twarzy do Haruki. Wtedy w jakiś dziwny sposób, nietypowy przywitała się z nim jej towarzyszka. Chłopak polubił kolor jej oczu, był hipnotyzujący, a jej ciało stosunkowo chude, chociaż dało się wyczuć zarys mięśni. Ciekawe jaki poziom siły prezentuje.
- Cześć. Kaminari Anzou, miło mi Ciebie poznać.
Przywitał się Anzou wyprostowany, w ubrudzonej koszuli. Pierwsze wrażenie... można powiedzieć, że wspaniałe! Chłopak nie mógł tego znieść, musiał jak najszybciej zmazać z siebie to poczucie wstydu i ogarnąć jakieś porządne ubrania, solidne spodnie i płaszcz, tak jak to ma w zwyczaju.
- Nie, nie trzeba, bardzo dziękuję za propozycje, ale to byłoby nietaktowne.
Anzou odpowiedział to dość poważnie i rozpoczął przeszukiwania jakiegoś stroju, który będzie spełniał jego oczekiwania pod kątem estetycznym jak i jakościowym. Przecież tylko najlepsza jakość materiału może zapewnić mu odpowiedni styl i komfort. Władca Piorunów dość szybko znalazł komfortowe buty, czarne, luźne spodnie oraz na to coś w styłu płaszcza, kimono, które gwarantowało swobodę ruchu oraz odpowiednie ciepło w w tych warunkach pogodowych. Chłopak nie może się za bardzo pocić, ani wychładzać, szukał idealnego balansu. Po zakupie i przebraniu był gotowy i przede wszystkim, czuł się dużo lepiej i bardziej pewnie.
- To jak, może być? Nie ma przypału?
Zapytał chłopak z delikatnym uśmiechem na twarzy o opinię ekspertek, Haruki i jej nowej towarzyszki. Do czego to doszło, że Anzou po walce na śmierć i życie z Pawiem, niejednokrotnie w sumie... będzie rozmawiać na takim luźnym poziomie z kobietami, które jeszcze chwilę temu chciały mu ściąć głowę. Władca Piorunów jedyne co już teraz mógł robić to spędzić z nimi czas, być może dowiedzieć się czegoś więcej o ich kulturze, zwyczajach, tym, jakie są. Bo bez cienia wątpliwości - do Dzikich im daleko.
0 x

- Kujaku Haruka
- Posty: 548
- Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11834&p=224917#p224917
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Niyomi... okazała się być naprawdę przyjemna w obyciu. Jej luźne, zdystansowane podejście do wszystkiego, które prezentowała, sprawiało, że łatwo się było przy niej zrelaksować i szybko wchodziło się z nią w luźną, miłą rozmowę. Po wszystkich intensywnych emocjach, jakie przeszła podczas dnia rekrutacji oraz potem, kiedy wraz z Fugatą uczyła się znaków, kiedy jej poziom uwagi i skupienia musiał być na najwyższym poziomie... miło było porozmawiać z kimś, kto wydawał się absolutnie nie oceniać ani twojego gustu, ani specjalnie tego, co mówisz.
- Gorzej, jak ta gwiazda wywali się podczas drugiej z kolei misji. No, ale... grunt, że pierwszą udało nam się wszystkim przetrwać. I żadna nie zginęła. Naprawdę, to jakiś cholerny cud i paradoks, kiedy tyle z naszych żołnierzy oddało życie. - westchnęła, po czym podrapała się po nosie i poprawiła jakiś kawałek materiału, by lepiej się układał podczas przymiarek. - Właśnie, wiesz może, czy... Yeny była jedyna w swoim rodzaju, czy mamy takich więcej? Strasznie bym chciała się zgłosić do jakichś... prób dalszych z nimi, jeśli by tylko były kontynuowane i był na to czas. Prze-sym-pa-tycz-ny zwierzak z niej był. -
Mówiła oczywiście szczerze, nawet jeśli... być może nikt poza Muwarą i Shirą nie podzielał jej sympatii do ogromnego robala, który w trakcie bitwy chyba równie często zjadał swoich, co wrogów. Wierzyła jednak, że dałoby się je wytresować tak, by rozpoznawały chociażby zapach ziół i grzybów, które mieli w maskach, a najlepiej - ślady Gwiezdnego Blasku, którym się posługiwali, by nie atakowały ich ludzi.
Na pytanie o Musana na moment zmarszczyła brwi, ale zaraz sobie przypomniała, że przecież Shira pozwoliła jej rozmawiać na ten temat.
- No, jeszcze kiedy mnie Shira awansowała na Akoraito i wychodziłyśmy z siedziby władz, to spotkałyśmy tego jej byłego... jak mu było, Asaro? Podobno Musan zapraszał Shirę za dwa tygodnie na spotkanie, sam na sam. A ona chyba... chyba rozważała rzeczywiście pójście tam samej. A, no i jeszcze jak opuszczałyśmy Kinoko, to widziałyśmy trzech jego Króli, jak obserwowali nas z dachów. - westchnęła, jednocześnie odrzucając kolejną tkaninę na bok, która nie do końca miała ten odcień czerwieni, o który jej chodziło.
Potem Niyomi przedstawiła jej po kolei, kto kogo szkolił. Haruce nieco się od tego zakręciło w głowie, bo pojawiło się w opowieści też parę imion, których wcześniej nie kojarzyła.
- Ebiro i Okimaya... o nich chyba jeszcze nie słyszałam. To znaczy, kojarzę imiona z opowieści, które ludzie po wioskach opowiadali, ale chyba nic więcej. Opowiesz o nich coś więcej? - poprosiła. - To, że Waba jest skarbniczką jest mi już wiadome, dziewczyny śmiały się, że mnie za sprzęt rozwalony podczas pierwszego treningu policzy. -
Kiedy przyszło do płacenia, skłoniła się z wdzięcznością.
- No dobrze, w takim razie jeszcze raz dziękuję. I jasne, wiadomo, że możesz na mnie liczyć. - uśmiechnęła się, po czym usłyszała - a zaraz potem ujrzała - lekko dyszącego i sromotnie ubłoconego Anzou. Mimo wszystko jednak nie wyglądało na to, żeby miał coś złamane.
- Ohayo ponownie. Niyomi - Anzou, Anzou-Niyomi. - przedstawiła ich sobie szybko Haruka, ale nim zdążyła potwierdzić lub zaprzeczyć, czy mają na niego wydawać kasę, Kaminari uznał, że chce być w tej kwestii niezależny. Ciekawa była, czy wziął ze sobą sakiewkę, a jeśli tak - to gdzie ją ukrył, bo przecież szpitalne stroje chyba nie były zbyt bogate w kieszenie.
Uznała, że woli o tym nie myśleć na razie.
- Tylko może najpierw... wytrzyj się porządnie z tego błota? To twoja seinin cię tak urządziła? Czy raczej sam sobie to zrobiłeś, bo gdyby to była seinin, to byś ze złamaną ręką wrócił? - spytała Gromowładnego, otaksowując go wzrokiem z góry na dół, a zaraz potem dodała, żeby wyjaśnić być może nieco sytuację Niyomi. - Podobno ich seinin ma metody treningowe podobne nieco do tych, które miała Chishiba. A, no i nie wiem gdzie on chowa kasę, więc... jeśli mu zabraknie, to może faktycznie też mu zasponsorujmy jeden strój. -
Potem poczekała spokojnie, aż chłopak dobierze sobie coś odpowiedniego. Kiedy wyszedł, było... całkiem nieźle. Nawet było na czym zawiesić oko, to jedno, które jej zostało.
- Nie ma. Czerń dobrze na tobie leży, ale przy twojej karnacji to jeśli jej nie przełamiesz jakoś - najlepiej zimnymi barwami - to w niej utoniesz i będziesz wyglądać jak pędzelek jakiegoś Gazo z białą farbą na końcu. - skomentowała, po czym moment się zastanowiła, obchodząc Anzou dookoła. - Moim zdaniem pasowałoby ci znaleźć coś z niebieskimi detalami, może jakiś haft porządny, albo w ogóle dwuczęściowy, czarno-niebieski strój. Kobalt i lazur by się dobrze sprawdziły, jak sądzę... będą z oczami współgrać. I odrobina bieli, żeby do włosów pasowało. Ale poza tym, naprawdę nieźle. -
0 x
- Nizan
- Posty: 70
- Rejestracja: 9 lis 2025, o 10:25
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Akoraito
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=231394#p231394
- GG/Discord: boyos
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Ostateczne Starcie
Ścieżka Przeznaczenia - Anzou i Haruka
Haruka czuła się swobodnie przy Niyomi. Dziewczyna ani trochę jej nie oceniała, a co więcej, prezentowała bardzo luźne podejście do wszystkiego. Było to kolejne potwierdzenie faktu, że charaktery Sióstr bywały naprawdę przeróżne.
- Daj spokój, jak się wywalisz to któraś Cię zbierze, nie? - Niyomi machnęła ręką. - Ja do dziś potrafię się o coś rozpierdolić i żyje. Tego nie przewidzisz, wiesz o co chodzi. Nawet Shirę teraz zdjęli z powietrza z tego co Yadasu opowiadała, także nie ma mocnych na to. - wyjaśniła, totalnie spłaszczając to, co widziałaś na własne oczy. Z jednej strony, moment zniknięcia Shiry był istnie przerażający, ale... czy Niyomi nie miała trochę racji? Zarówno Shira, Ty jak, Fugata i Yadasu - z tego co widziałaś przynajmniej na ostatniej bitwie - rozbiły się o ziemię. No i wszystkie żyjecie.
Zapytałaś o Yeny. Niyomi pokiwała przecząco głową.
- Ja to średnio wiem. Musisz Muwarę albo Shirę podpytać, bo one najwięcej działały z Yeny. Ja nie jestem fanką robali. - odparła, ale ponownie, czułaś, że dziewczyna nie ocenia Cię pod tym względem.
Dalej przeszliście do rozmowy na temat Musana i króli. I tutaj gdy w całym tym luźnym podejściu, powiedziałaś o tym, że Shira zamierza się spotkać sam na sam, Niyomi się wyprostowała.
- Czaje. - odparła. - Czyli już byli w mieście. To było do przewidzenia. Już i tak dawno o nich nie było nic słychać, więc zakładam, że wreszcie wrócili do domu. - powiedziała. - Ciekawe czy się polepszyli. Dawno nie było żadne konfrontacji z nimi. Nawet na misje z nimi nie latałyśmy, to są teraz zagadką. No, a skoro widzieli nasze nowe stroje, to my jesteśmy dla nich mniejszą zagadką. - i tutaj mogło Cię to delikatnie zaskoczyć, bo Niyomi raczej wprost mówiła o nich jak o wrogach.
Kolejna sprawa o którą zapytałaś to Ebiro i Okimaya. Niyomi była dobrą rozmówczynią, bo w przeciwieństwie do Fugaty, na spokojnie odpowiadała Ci na wszystkie Twoje pytania. Przynajmniej tyle ile wiedziała.
- Ebiro była chaotyczna. W sensie, ona dalej żyje, ale zaciążyła i przeszła na emeryturę. Silna, chaotyczna i strasznie głośna. Ale przede wszystkim czysty chaos. Jest spoko, lubię ją. - powiedziała. - Okimaya już nie żyje, zginęła na misji. Jakoś na początku powstawania oddziału. Chyba pierwsza śmierć za Chishiby jak tak sobie przypominam. Wpadły w grupę nieznanych yokai i ją otoczyły. Waba Ci lepiej to opowie, bo mnie wtedy nawet w Siostrach nie było, a ona to widziała na własne oczy. - powiedziała, a na słowa o podliczeniu przez Wabę uniosła brew. - Ty no właśnie, jak Ci poszedł test ze stogiem siana?
Wkońcu jednak trafiłyście na Anzou. Zapoznałaś swoją nową koleżankę i towarzysza od zrzucania bomby. Para wymieniła uprzejmości, po czym został omówiony problem z ubraniami Władcy Piorunów. No i dokładnie tak jak przewidywałaś, Anzou nie miał nigdzie żadnych pieniędzy, bo wszystkie Wasze rzeczy były w nowej siedzibie. Niyomi, gdy poprosiłaś ją, by mimo wszystko zapłaciła za jego zakupy, machnęła ręką jakby była to dla niej drobnostka.
- Luz. - po czym jednak na komentarz o tym, że seinin Kaminari ma takie same metody treningowe jak Chishiba, tamta parsknęła śmiechem. - Chuja tam, a nie takie same. Jak może chodzić to nie jest nawet blisko Chishiby. - powiedziała, ewidentnie ubawiona. - Zwarciowcy tacy jak ja czy Fugata, to po treningach albo byli znoszeni z maty przez Muwarę, albo budziłyśmy się po kilku godzinach. No i z Shirą, ona dostawała wpierdol niezależnie od rodzaju treningu. - dodała. - A Twój ziomek to tylko trochę ubłocony jest. Trochę wody i będzie dobrze.
Tym razem jednak nie robiliście zakupów w tym samym sklepie co Haruka, bo tam ewidentnie były najlepsze i najdroższe ubrania. Niyomi zaprowadziła Was na targ, gdzie Anzou na jednym ze straganów - po wcześniejszym umyciu się w ujęciu wody - mógł wybrać podstawowy strój w kolorze jaki sobie chciał. Padło na czarne spodnie, płaszcz i kimono. Następnie, gdy Niyomi zapłaciła, wynikła ciekawa rozmowa między Anzou i Haruką. Niyomi w tym czasie wypluła grzybka i wzięła do ust kolejnego, zaczynając go żuć.
- Ty znasz się na modzie widzę. - powiedziała ewidentnie pod wrażeniem. - Urasano się ucieszy, bo wkońcu ktoś jej pomoże w projektowaniu kombinezonów. No i przestanie nam męczyć bułę o kolory i inne rzeczy.
Dalej nie mieliście zbytnio planu co robić. Odwiedziliście Kagadę, odwiedziliście sklepy, widzieliście się z Moshi i Sandą, poznaliście Niyomi. Obserwowaliście miasto, krater. Niyomi widząc Was, machnęła ręką.
- Jak już się przewietrzyliście, to dawajcie do siedziby. Jest co robić, a ja bym coś zjadła. Może Hisamida coś ugotowała. Po lataniu zawsze mi kichy skręca i bym coś wszamała. - powiedziała, przypominając delikatnie, że przecież spędziła dużo czasu w locie, przylatując to z Kinoko.
Zaczęła prowadzić Was i nie aż tak daleko dotarliście do... siedziby. Była... no... yyy... jakby sklejka z tego co zostało po wojnie. Podstawą domu były jakieś resztki dwupiętrowego dużego budynku, który tu i uwdzie był połatany jakimiś technikami dotonu. Co najważniejsze - miał okna i wydawał się spory. Nie wiedzieliście jednak, czy przetrwa wichurę. Drzwi były otwarte na oścież i z wnętrza dochodziły jakieś krzyki.
- Oho, dymy jakieś. Dawajcie. - powiedziała, po czym weszła pierwsza do siedziby.
- Jeszcze raz Ci powtarzam, że jesteś najbardziej nieodpowiedzialną osobą ze wszystkich! Jak mogłaś na to pozwolić! - Waba machała rękami, stojąc metr przed Hisamidą.
- To było zagęszczać ruchy i szybciej wracać z misji, jak dostałaś wezwanie!
- Ah tak, to teraz moja wina? To, że wysadziłyście połowę wybrzeża, to może też moja wina?! Albo, że zrekrutowałyście Doko...
I tutaj gdy zobaczyły jak wchodzicie do pomieszczenia, we dwie odsunęły się o krok. Waba poprawiła okulary i odchrząknęła, zaś Hisamida odwróciła ostentacyjnie głowę od Waby, jakby była na nią obrażona.
W pomieszczeniu było jasno. Ale nadal, była to niestety zawalająca się rudera. Środek trochę przypominał... jakby ktoś próbował zmienić pomieszczenie barowe w recepcję czy coś w ten deseń. Była duża lada z półkami, stoliki z krzesłami, a z drugiej strony mnóstwo kartonów, które wypełnione były różnymi przedmiotami. Były w nich chyba narzędzia ninja? Oprócz Waby i Hisamidy, w środku była Yadasu i... jakiś chłopak, którego nikt nie poznawał. Zarówno Anzou, jak i Haruka.
Chłopak odwrócił się i pomachał do Anzou, po czym podszedł do niego. Za nim ruszyła Yadasu.
- Cześć Anzou, cieszę się, że nic Ci nie jest. - powiedział. Twarz chłopaka była gładka. Miał czarne włosy i był dość... przystojny.
I wtedy do Anzou dotarło. Był to Zaku. Jego poparzona wcześniej twarz zniknęła. Był wyleczony. Zgodnie z tym, co mówiła Muwara. W tym samym czasie Yadasu pomachała Haruce.
- Eee... cześć. Eee... niezła akcja z tymi skrzydłami, dziewczyny mi opowiadały.
- Mamy mnóstwo pracy. Znieśliśmy z Yadasu sprzęt z byłego wojska Kaminari i Kujaku. Dużo jeszcze zostało noszenia. Pomożesz nam? Czy masz coś do robienia? - zapytał.
I wtedy jak gdyby nigdy nic, Niyomi ze swoim luzackim podejściem miała rozwiązać konflikt Hisamidy i Waby.
Stanęła na środku żując grzybka, z rękami w kieszeni.
- Ej, Hisa, czemu nie mówiłaś, że Shira idzie na spotkanie z Musanem za dwa tygodnie? - zapytała. - Haruka mi mówiła, że spotkały Asaro przed siedzibą i zaprosili Shirę, a ta ma iść sama. - dodała. - No to trochę po chuju, bo mnie nosi, nie? Też bym się ponapierdalała, czemu tylko Shira ma iść? Jeszcze zajebanie kopa na łeb takiemu Królowi to jest podwójnie punktowane przecież.
No i w tym momencie Hisamida i Waba spojrzały najpierw na siebie, a potem na Harukę.
Ewidentnie rosła nam nowa gwiazda, bo wszystkie reflektory, spojrzenia i inne piedestały były skierowanie w tym momencie na Pierwsze Pióro Sióstr Nocy, Rekrutkę Kujaku Harukę.
- Co kurwa?
- Co kurwa?
- Eee... co kurwa?
Niyomi odwróciła się zaskoczona do Haruki.
- Co? Nie mówiłaś im? - zapytała. Jednak nadal, była totalnie wyluzowana i miała to chyba w dupie.
Hisamida niemalże zrobiła krok do przodu.
- Rozumiem, że Niyomi gada głupoty, bo naćpała się grzybkami, prawda?
Shira Kujaku - klik
Fugata Kujaku - Klik
Hisamida Kujaku - klik
Yadasu Kujaku - klik
Muwara Kujaku - klik
Nagome Kujaku - klik
Waba Kujaku - klik
Niyomi Kujaku - klik
Hihai
Sanbi
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
0 x
- Anzou
- Posty: 1102
- Rejestracja: 14 sty 2019, o 19:58
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Widoczny ekwipunek: - odznaka Ninja, zawieszona na szyi
- Kabura na lewym i prawym udzie
- plecak
- blaszane rękawiczki
- opaski na dwóch przedramionach
- kamizelka Shinobi pod płaszczem - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=6941
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Wybór stroju to nie lada wyzwanie. Nastolatek z klanu Kaminari stawiał zazwyczaj na proste kolory, bez konkretnych przełamań i dobre materiały. Lubił czuć się dobrze, mieć swobodę ruchu oraz ładnie pachnieć. Takie podstawowe czynności przypominały mu o tym, że też był człowiekiem, przede wszystkim człowiekiem, który ma jakieś swoje potrzeby. Piramida potrzeb. Poza tym, by dobrze wyglądać, Anzou lubił dobrze zjeść, zwiedzać świat i zwyczajnie - zgłębiać wiedzę. Lubił uczyć się nowych rzeczy. To go nakręcało, natomiast w wirze wykonywania zadań dla klanu nie do końca mógł się w tym realizować. Przydałby się taki porządny odpoczynek. Sama Haruka zasugerowała nieco inny styl, widać, że znała się na ubraniach. Dlaczego by nie skorzystać z jej porad? Nie chce wyglądać jak Gazo. Stroni od tych ludzi, miał okazję z nimi walczyć. Ciekawe umiejętności. Niemniej, nastolatek początkowo postanowił odnieść się do słów na temat treningu.
- Nie, to nie Kagada, poużywałem trochę technik i chyba... jeszcze moje ciało dalej odczuwa trudy ostatnich dni. Wyryłem w błoto jak świnia. Bywa i tak. To nie trening. To, co zazwyczaj robiliśmy to słynny trening do utraty przytomności, najpierw wykorzystanie całej Chakry, a potem... dyganie na górę z obciążeniem i to kilka razy. Zazwyczaj kończyło się utratą przyjemności i... godności, ale... czego się nie robi dla klanu, prawda?
Zapytał Kaminari z delikatnym uśmiechem. Wtedy też dostrzegł strój, który oddawałby to, o czym mówiła Haruka. Odnalazł czarne, ciemne spodnie z górą, która była granatowa, przełamywała co nieco styl i pasowała do koloru oczu nastolatka. Do tego wszystkiego, chłopak przewiązał się białym pasem, przez co dodatkowo podkreśli swoje włosy, gdy te w pełni się zregenerują i odrosną.
- Dobrze mówisz, Haruka. Tak wyglądam zdecydowanie lepiej, będzie na Twoje.
Wtedy przyszło do momentu płatności i Anzou poczuł, jak jego twarz robi się ciepła, a pewnie do tego nabiera rumieńców. Okazało się, że chłopak nie ma kasy. Pewnie jego cały ekwipunek jest gdzieś w siedzibie, przecież był w samej szpitalnej koszuli. Co za gość. Chyba faktycznie, jego głowa nie do końca wróciła na właściwe tory. Nastolatek podziękował za płatnośc.
- Oddam całą kasę jak dotrzemy do miejsca, gdzie mam sakiewkę. Bardzo dziękuję.
Powiedział lekko zakłopotany Władca Piorunów. Kolejny raz granica absurdu została przekroczona, ponownie wydarzyły się rzeczy, których nie przewidział i które... są cholernie nietypowe. Siostra Nocy, wróg kupuje mu ubrania. Cyrk. Cała grupa finalnie udała się do Siedziby, gdzie nastolatek jako jedną z pierwszych rzeczy skupił się na odnalezieniu swojego ekwipunku i ubraniu go i oddaniu kasy siostrze. Oddawaj hajs człowieku, lepiej na czas. Taka myśl przeszła mu przez głowę. W siedzibie się działo.
- Dzień bez afery dniem straconym. Widzę, że Wy też podobnie jak My jesteście w gorącej wodzie kąpani, emocje czasami za bardzo nami targają, prawda?
Anzou chciał się utwierdzić w swoim przekonaniu. Aktywne dyskusje Sióstr nocy praktycznie niczym nie odbiegały od tego, do czego można się przyzwyczaić również u Kaminarich - aktywne i głośne dywagacje, przepełnione krzykiem i czasami... jakąś małą bitką. W środku był ktoś nowy, nastolatek nie był w stanie go zidentyfikować, chłopak podszedł do Anzou i się przywitał, a jego głos zdradził tożsamość. Anzou lekko wzdrygnął i się uśmiechnął. Co do cholery? Zaku? To tak wygląda? Poparzenia zniknęły. Cud medyczny. Kolejny dowód na to, że warto poświęcić się nauce w tej dziedzinie, bo zwyczajnie - można działać rzeczy, o którym się nie śni...
- Bardzo dobrze wyglądasz! Musimy nauczyć Yai'a tych medycznych sztuczek. Opowiadaj, jak się czujesz, jak Twoja bitwa? Nie było lekko, co? Do tego chyba... dalej nie możemy się czuć zbyt pewnie, dwie armie tutaj idą, ale Bestia dała ostatnie ostrzeżenie. Ciekawi mnie jak się to potoczy... Jak mam być szczery - to chyba wolę skupić się na działaniach wojennych w innym regionie, ale... i tak chuja mamy do gadania.
Chcieć, a móc. Idealne podsumowanie tej sytuacji. Wtedy Zaku dopytał, czy Anzou nie pomoże mu w znoszeniu sprzętu po poległych, Faktycznie, pewnie było tego sporo, a kto wie, może uda się znaleźć coś ciekawego, coś, co może się przydać w przyszłości. Nastolatek nie miał nic innego do roboty, na trening było za wcześnie, a w ten sposób mógł pomóc.
- Pewnie, czemu nie. Trzeba jak najszybciej przywrócić tutaj jakiś względny porządek. Im szybciej, tym lepiej. Prowadź.
Anzou zgodził się na to, co powiedział Zaku i był gotowy z nim ruszyć. Chwilowo pożegnał się z Haruką, podziękował jej jeszcze za dobór stroju i jej porady. Nastolatek spojrzał jeszcze na Yadasu.
- Idziesz z nami?
Zapytał zostawiając jej pole do decyzji. W przeciwnym razie - zwyczajnie ruszy z samym Zaku, aby poznosić nieco sprzętu, a potem - układać go tematycznie wedle rozmiaru czy też typu broni. Nastolatek delikatnie posmutniał, ponieważ.... elitarny oddział poległ, a on żył tylko dlatego, że jego dowódca uratował mu życie, dosłownie w ostatnim momencie. Działo się, ta walka to była ogromna lekcja. Anzou wie, że musi skupić się na swoich atrybutach fizycznych. Nie może stale polegać na tym, co oferuje mu arsenał technik. W pewnych okolicznościach dochodzi czasami do starcia wręcz, a fajnie byłoby odpowiadać konkretnymi i silnymi ciosami, Fugata napierała jak zwierzę i poruszała się z taktem, gracją i opanowaniem, jej każdy ruch był przemyślany. Owszem, może nie posiadała tak mocnych technik, ale była szybsza od Anzou, zwinniejsza. Ogromne pole do dalszych poprawek.
- Nie, to nie Kagada, poużywałem trochę technik i chyba... jeszcze moje ciało dalej odczuwa trudy ostatnich dni. Wyryłem w błoto jak świnia. Bywa i tak. To nie trening. To, co zazwyczaj robiliśmy to słynny trening do utraty przytomności, najpierw wykorzystanie całej Chakry, a potem... dyganie na górę z obciążeniem i to kilka razy. Zazwyczaj kończyło się utratą przyjemności i... godności, ale... czego się nie robi dla klanu, prawda?
Zapytał Kaminari z delikatnym uśmiechem. Wtedy też dostrzegł strój, który oddawałby to, o czym mówiła Haruka. Odnalazł czarne, ciemne spodnie z górą, która była granatowa, przełamywała co nieco styl i pasowała do koloru oczu nastolatka. Do tego wszystkiego, chłopak przewiązał się białym pasem, przez co dodatkowo podkreśli swoje włosy, gdy te w pełni się zregenerują i odrosną.
- Dobrze mówisz, Haruka. Tak wyglądam zdecydowanie lepiej, będzie na Twoje.
Wtedy przyszło do momentu płatności i Anzou poczuł, jak jego twarz robi się ciepła, a pewnie do tego nabiera rumieńców. Okazało się, że chłopak nie ma kasy. Pewnie jego cały ekwipunek jest gdzieś w siedzibie, przecież był w samej szpitalnej koszuli. Co za gość. Chyba faktycznie, jego głowa nie do końca wróciła na właściwe tory. Nastolatek podziękował za płatnośc.
- Oddam całą kasę jak dotrzemy do miejsca, gdzie mam sakiewkę. Bardzo dziękuję.
Powiedział lekko zakłopotany Władca Piorunów. Kolejny raz granica absurdu została przekroczona, ponownie wydarzyły się rzeczy, których nie przewidział i które... są cholernie nietypowe. Siostra Nocy, wróg kupuje mu ubrania. Cyrk. Cała grupa finalnie udała się do Siedziby, gdzie nastolatek jako jedną z pierwszych rzeczy skupił się na odnalezieniu swojego ekwipunku i ubraniu go i oddaniu kasy siostrze. Oddawaj hajs człowieku, lepiej na czas. Taka myśl przeszła mu przez głowę. W siedzibie się działo.
- Dzień bez afery dniem straconym. Widzę, że Wy też podobnie jak My jesteście w gorącej wodzie kąpani, emocje czasami za bardzo nami targają, prawda?
Anzou chciał się utwierdzić w swoim przekonaniu. Aktywne dyskusje Sióstr nocy praktycznie niczym nie odbiegały od tego, do czego można się przyzwyczaić również u Kaminarich - aktywne i głośne dywagacje, przepełnione krzykiem i czasami... jakąś małą bitką. W środku był ktoś nowy, nastolatek nie był w stanie go zidentyfikować, chłopak podszedł do Anzou i się przywitał, a jego głos zdradził tożsamość. Anzou lekko wzdrygnął i się uśmiechnął. Co do cholery? Zaku? To tak wygląda? Poparzenia zniknęły. Cud medyczny. Kolejny dowód na to, że warto poświęcić się nauce w tej dziedzinie, bo zwyczajnie - można działać rzeczy, o którym się nie śni...
- Bardzo dobrze wyglądasz! Musimy nauczyć Yai'a tych medycznych sztuczek. Opowiadaj, jak się czujesz, jak Twoja bitwa? Nie było lekko, co? Do tego chyba... dalej nie możemy się czuć zbyt pewnie, dwie armie tutaj idą, ale Bestia dała ostatnie ostrzeżenie. Ciekawi mnie jak się to potoczy... Jak mam być szczery - to chyba wolę skupić się na działaniach wojennych w innym regionie, ale... i tak chuja mamy do gadania.
Chcieć, a móc. Idealne podsumowanie tej sytuacji. Wtedy Zaku dopytał, czy Anzou nie pomoże mu w znoszeniu sprzętu po poległych, Faktycznie, pewnie było tego sporo, a kto wie, może uda się znaleźć coś ciekawego, coś, co może się przydać w przyszłości. Nastolatek nie miał nic innego do roboty, na trening było za wcześnie, a w ten sposób mógł pomóc.
- Pewnie, czemu nie. Trzeba jak najszybciej przywrócić tutaj jakiś względny porządek. Im szybciej, tym lepiej. Prowadź.
Anzou zgodził się na to, co powiedział Zaku i był gotowy z nim ruszyć. Chwilowo pożegnał się z Haruką, podziękował jej jeszcze za dobór stroju i jej porady. Nastolatek spojrzał jeszcze na Yadasu.
- Idziesz z nami?
Zapytał zostawiając jej pole do decyzji. W przeciwnym razie - zwyczajnie ruszy z samym Zaku, aby poznosić nieco sprzętu, a potem - układać go tematycznie wedle rozmiaru czy też typu broni. Nastolatek delikatnie posmutniał, ponieważ.... elitarny oddział poległ, a on żył tylko dlatego, że jego dowódca uratował mu życie, dosłownie w ostatnim momencie. Działo się, ta walka to była ogromna lekcja. Anzou wie, że musi skupić się na swoich atrybutach fizycznych. Nie może stale polegać na tym, co oferuje mu arsenał technik. W pewnych okolicznościach dochodzi czasami do starcia wręcz, a fajnie byłoby odpowiadać konkretnymi i silnymi ciosami, Fugata napierała jak zwierzę i poruszała się z taktem, gracją i opanowaniem, jej każdy ruch był przemyślany. Owszem, może nie posiadała tak mocnych technik, ale była szybsza od Anzou, zwinniejsza. Ogromne pole do dalszych poprawek.
0 x

- Kujaku Haruka
- Posty: 548
- Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11834&p=224917#p224917
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
NIyomi poprawiła trochę jej pewność siebie, przypominając, że w trakcie walk... w zasadzie każdej z nich może się przydarzyć upadek. Zwłaszcza w tak skomplikowanej bitwie, jak ta, która miała parę dni temu. Ostatecznie liczyło się jednak to, że nie traciły głowy i wspierały się nawzajem, pomagając powstać, dzieląc na ile się dało przeciwnikami i walkami. Skinęła głową.
- Masz rację. Chociaż zdjęli... no, dokładnie rzecz biorąc, to ta seinin Gromowładnych na nią skoczyła dosłownie, inaczej pewnie nic innego by jej nie dosięgło. Prawdziwy potwór z tej Kagady, naprawdę. - delikatnie sprostowała, a kiedy przyszło do jej własnego, pierwszego treningu, to przewróciła jednym okiem i westchnęła. Na szczęście teraz wstyd minął i ona sama była bardziej rozbawiona swoim pomysłem.
- No... tak jakby trochę szkodziłam manekina. Przyszło mi do głowy, żeby użyć notki wybuchowej... chciałam wycelować trochę przed niego, żeby mieć zapas dystansu... ale jak nim Fugata poruszyła, to nie dość, że spudłowałam, to jeszcze przez wybuch nie trafiłam w stóg siana i zaryłam o ziemię. Dziewczyny wyły ze śmiechu i w sumie to im się nawet nie dziwię. Jakby mnie Muwara nie poskładała od razu, to bym jeszcze do tej pory pewnie siedziała w Kinoko i lizała złamania. - opowiedziała szczerze. Zresztą, nie było sensu kłamać ani koloryzować opowieści, bo reszta dziewczyn szybko by naprostowała tę opowieść.
Poza tą humorystyczną anegdotą, ich rozmowa dotycząca Musana uświadomiła jej, jak bardzo... jak bardzo podzielony w istocie jest ich klan, zwłaszcza na górze. Czy u Kaminari było podobnie, czy może tylko łut szczęścia sprawił, że nie byli tego podziału świadomi i jeszcze go nie wykorzystali przeciwko nim? Co prawda do tej pory zarówno Siostry, jak i Musan sprawnie tuszowali oznaki wewnętrznego rozłamu, ale... ale jak długo będą w stanie to robić? I czy w ogóle da się z Musanem i jego ludźmi odbudować zaufanie? Przecież takie spory szkodziły tylko klanowi. Nawet ona sama dała się złapać na tym, że kiedy myśli o nim, to darzy go większą wrogością, niż samych Kaminari. Nawet ta mroczniejsza, drapieżna część jej psychiki, którą odkryła w trakcie bitwy reagowała podobnie. Musiała się mieć na baczności i porozmawiać poważnie z resztą Sióstr na ten temat.
Potem przeszli już do rozmowy z Anzou, dość szybko chyba przechodząc do metaforycznego mierzenia... powiedzmy, że skrzydeł na to, kto dostawał większy wycisk od swoich liderów. Tutaj uznała, że nie będzie komentować niczego więcej - tym bardziej, że nie widziała na własne oczy ani treningów Chishiby, ani Kagady. Za to już na komentarz dotyczący mody odpowiedziała z chęcią.
- Raczej znam same podstawy, ale... tak, dobieranie odpowiednich krojów i barw sprawia mi dużą przyjemność. Jak jeszcze mieszkaliśmy za Murem, to ja szyłam stroje kapłankom Nesaku w naszej świątyni. Potem miałam przerwę, bo wojna przyniosła inne obowiązki... ale może uda mi się do tego trochę wrócić. Chętnie porozmawiam z urasano na ten temat. Będziemy nie tylko skuteczne, ale i stylowe. - uśmiechnęła się do Niyomi, po czym przeniosła wzrok na Anzou, który dobrał sobie nowe elementy stroju zgodnie z jej sugestią.
Kiedy był gotowy, Haruka zmarszczyła jeszcze brwi.
- Poczekaj, coś jeszcze tutaj widziałam... - szybko przebrała wybór pasów, zamiast czystego, białego, znajdując nieco inny - też biały, ale przechodzący na końcu w burzowe niebo ze stylizowanymi błyskawicami. Nieco droższy, ale skoro już żerowali na Niyomi, a ta nie oponowała...
- O, ten będzie idealny pod wasze zdolności. Jeżeli zawsze działacie w tym samym oddziale u Kagday-sama, to możecie pomyśleć o kupieniu jeśli nie całych strojów, to przynajmniej o ujednoliceniu detali takich jak ten. Pomoże wam w budowaniu wspólnej tożsamości i jedności. - poradziła, bezceremonialnie zbliżając się do Anzou, odwiązując mu poprzedni pas i zawiązując ten, który wybrała. Dopiero po paru sekundach zorientowała się, że w sumie daje dobre rady wrogo... nie. Mieli zawieszenie broni. Kruche, ale jednak - zawieszenie, do tego razem pokonali - a przynajmniej odpędzili - Sanbiego. Parę takich gestów nie zaszkodzi, tym bardziej, że pewnie Kagada i tak uzna, że jedynym uniformem jakiego potrzebują, to siniaki po treningach.
Poklepała delikatnie Anzou w ramię - to, które nie było wcześniej ranne, po czym odwróciła się, ruszając za sugestią Niyomi do siedziby.
Nowa, tymczasowa siedziba okazała się być... w zasadzie pół ruiną-pół barakiem. Nie mogła powiedzieć, żeby jej nie ostrzegano o tym i też niczego więcej specjalnie nie oczekiwała, ale nadal... mając w pamięci całkiem wygodne kwatery w Kinoko - nie wspominając o jej własnym domu - były to zdecydowanie polowe warunki.
Do tego dyskusja - a raczej kłótnia - Waby i Hisamidy trwała najwyraźniej w najlepsze. Westchnęła ciężko. Miała nadzieję, że do tej pory sytuacja już się nieco uspokoi, ale najwyraźniej nie było jej to dane. Na komentarz Anzou skinęła głową.
- Tak... na to wygląda. Czasami przydałby się kubeł zimnej wody, ale jak widać, nawet Sanbi nie jest w stanie jej wypluć wystarczająco dużo niekiedy. - skomentowała, po czym pozwoliła mu oddalić się do Zaku, któremu tylko skinęła z daleka głową. Do Yadasu za to uśmiechnęła się, podchodząc bliżej i obejmując ją.
- Yadasu, strasznie się cieszę, że nic ci się nie stało! No, w każdym razie... prawie nic, poza niemal utonięciem i byciem niemal przebitą przez harpun... Myślałam, że mi serce stanie jak to obserwowałam, nie mam pojęcia jak Shira zdążyła tak wypruć do przodu i cię strącić na bok. A potem jeszcze te statki urządziłaś pięknie... Niesamowite! - powiedziała szybko i całkiem szczerze, uśmiechając się do Siostry, z którą do tej pory nie miała okazji wiele rozmawiać. - Dzięki. Te skrzydła to było naprawdę błogosławieństwo, nie mam pojęcia jak mi się udało coś podobnego z siebie wykrzesać... i nie mam pojęcia, jak to powtórzyć. Będę musiała potrenować, ale to jak się całkiem zregeneruję. Przydałoby mi się na kolejne misje. -
Potem, kiedy Anzou się oddalił, żeby pomóc Zaku w przenoszeniu rzeczy, a uwaga reszty Sióstr nagle się skupiła ponownie na niej, odchrząknęła zakłopotana. Zerknęła, czy na pewno rozmawiają teraz tylko w towarzystwie Sióstr, nim odpowiedziała.
- Teraz to już nie za dwa, tylko... niecały tydzień? Niyomi mówi prawdę, kiedy mnie zrekrutowano, to spotkałyśmy... byłego Shiry przed siedzibą władzy, z zaproszeniem od Musana. Obiecałam nikomu nie mówić, dopiero tuż przed bitwą Shira-sama zwolniła mnie z tej przysięgi, no i potem nie było kiedy o tym porozmawiać. Wybacz, Hisamido - gryzło mnie to cały czas, ale... ale nie chciałam złamać danego słowa. Dlatego ci się wtedy postawiłam. - spojrzała przepraszająco prosto na najstarszą z Sióstr, jednak utrzymała wzrok. Było jej głupio, ale... ale uważała, że postąpiła tak słusznie, jak tylko była w stanie jak na tamte okoliczności.
0 x
- Nizan
- Posty: 70
- Rejestracja: 9 lis 2025, o 10:25
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Akoraito
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=231394#p231394
- GG/Discord: boyos
Re: Północno - wschodnie wybrzeże
Ostateczne Starcie
Ścieżka Przeznaczenia - Anzou i Haruka
Gdy weszliście do siedziby, byliście świadkiem wymian zdań. Zarówno Anzou jak i Haruka mogli przywitać się ze swoimi towarzyszami: Zaku i Yadasu. Jedna i druga strona nie wyglądała na skłóconą. Chyba mimo wszystko, każdy z Was zaczął traktować drugą stronę bardziej w formie zdrowej rywalizacji, niż jakichś zwaśnionych wrogów.
Kaminari odkrywali oblicze Kujaku, nie jako Dzikich, co najechali Kontynent w celu wybicia ich, a jedynie ucieczki przed... czymś bliżej nie określonym. Klan pawia przypominał normalnych ludzi dużo bardziej, niż tamci mogli się spodziewać. Z drugiej strony, Kaminari nie byli aż tak narwani, jak przedstawiały to opowieści. Krwawi barbarzyńcy i wojownicy byli tak samo ludzcy i normalni, jak Siostry Nocy. Z różnymi charakterami, ale przede wszystkim - z honorem.
Gdy Zaku zaczął prowadzić Anzou w kierunku pracy, którą mieli wykonywać, Yadasu jeszcze na chwilę została z Haruką.
- Eee... no powiem Ci, że nie widziałam tego harpunu. Gdyby nie Shira, to byśmy pewnie nie rozmawiały. - powiedziała, drapiąc się po głowie. - Eee... no i trochę mnie poniosło, bo jak zobaczyłam skąd to poleciało, to się zdenerwowałam i sama zaszarżowałam na przeciwnika. Eee.... powinnam trzymać się formacji, ale miałam ich na tacy podanych, a do Was daleko i nie wiedziałam, czy Was odnajdę szybko. - cicho odchrząknęła. - Eee... w każdym razie jest w porządku. Eee... trochę nie spodziewałam się tej siatki, co we mnie strzelili, ale akurat woda to moja domena, więc dałam sobie radę. Eee... ten chłopak, Zaku, też jest użytkownikiem Suitonu, więc mieliśmy bardzo wyrównaną walkę. Eee... cieszę się, że już nie musimy walczyć, bo go polubiłam. - powiedziała.
Jak widać, relacje między Waszymi zespołami zawiązywały się nad wyraz... szybko. I skutecznie. Czy to zasługa Shiry? Chyba nie tylko. Ani jedni ani drudzy przestawali widzieć sens w wojnie. Jednak czy wojna, nie była tutaj typowo kwestią polityki?
W każdym razie, nim rozmowa z Yadasu się rozkręciła, Anzou zawołał ją do pomocy przy skrzynkach. Kobieta skinęła głową, że idzie do nich, jednak nim zdążyła się poruszyć, nastąpiła akcja spowodowana przez Niyomi. Kobieta odpaliła istną bombę, bo gdy tylko Haruka potwierdziła jej słowa, Waba momentalnie się odwróciła do Hisamidy.
- Świetnie, naprawdę świetnie. Kolejna rewelacja. Shira spotykająca się z Asaro i uzgadniająca samodzielne pójście do Musana na rozmowy?
Widziałaś jak Hisamida pobladła. Popatrzyła na Ciebie z mieszanką żalu i frustracji, ale potem skierowała głowę na Wabę.
- To Liderka, będzie tak jak postanowi. - odparła krótko, ale widać było, że agresja pomału przejmować dialog pomiędzy nimi. - Nie jestem jej matką, by śledzić i decydować o każdym jej kroku. Jest dorosła, wie co robi.
- Doprawdy? Kiedyś Ci to nie przeszkadzało. - odparła, ponownie poprawiając okulary. - Jak śledziłaś każdy jej ruch.
- Bo miała, kurwa, szesnaście lat.
- I wtedy też jej nie upilnowałaś.
I to był moment, w którym Hisamida dostała chyba o jeden raz za mocno. Kobieta dosłownie wyprostowała się jak struna i Niyomi z Yadasu zorientowały się, co się teraz wydarzy. Niyomi wyskoczyła pierwsza i dosłownie stanęła pomiędzy najstarszymi kobietami, które toczyły jakąś bliżej nieokreśloną grę.
- Czekajcie, nim się odpalicie na dobre...
Hisamida jednak doskoczyła niemalże do kobiety jak kogut, odpychając z drogi Niyomi i Yadasu.
- A ty kurwa gdzie byłaś wtedy? Co? Bawiłaś się w polityka z Musankiem i Jirou? - niemalże wysyczała w kierunku Waby. - Zostawiłaś na mojej głowie dosłownie WSZYSTKO, co dało się zostawić. Pomogłaś jej rozwiązać problem? Jakikolwiek? Czy stałaś i przyglądałaś się, albo lepiej - udawałaś, że ich nie widzisz?
Waba jednak nie obawiała się w żaden sposób Hisamidy.
- Nie ja jestem jej mentorką, ani nie ja ją rekomendowałam do zespołu. Chishiba zgodziła się dosłownie dlatego, bo TY ją wybłagałaś, więc jest to tylko i wyłącznie TWOJA odpowiedzialność.
- Moją odpowiedzialnością było przerwanie tego, że Chishiba ją lała za każdym razem. Ty jednak nigdy nawet nie mrugnęłaś na to co się działo.
- W tym co robiła była metoda i cel. Nie robiła tego z nudów czy dla własnego poczucia wartości.
- No, zdecydowanie. - Hisamida uniosła brodę. - Tylko ja traktowałam ją jak człowieka. Od początku do końca. Zawsze dawałam jej wybór, by mogła się uczyć i odkrywać samą siebie. TY zaczęłaś ją zauważać dopiero, jak prawie najebały Chishibie z Fugatą. Albo jak sama wzięła na siebie atak Yokai. Dlatego przestań mi pierdolić tutaj o tym, jak bardzo Ci zależy, bo wiem, że to farsa.
- Nie wygrały prawie z Chishibą. Ona była już wtedy chora.
- Nie była. Wiem od kiedy była chora i wiem jak wyglądały ich sparingi, bo w odróżnieniu od Cieibe, to JA je zbierałam z Muwarą z ziemi. Ty przyszłaś może na ze dwa.
- Bo kiedy Ty bawisz się w dom, ktoś musi zajmować się jak to ładnie określiłaś - polityką. W inny sposób już dawno by nas powyłapywali. Myślisz, że czemu oddziały Musana stacjonowały poza osadą, co? Jak Siostry nie były zwołane?
I wtedy nadeszła kontra od Hisamidy. Czara goryczy się przelała.
- A może Ty mu donosisz? Albo z nim sypiasz?
Niyomi i Yadasu aż wstrzymały oddech. Waba rozszerzyła oczy i delikatnie rozchyliła usta. Nabrała powietrza i... zacisnęła pięść.
To już nie była obelga. To było... coś więcej. Nie odpowiedziała nic. Patrzyły sobie w oczy. Czy między nimi była... jakaś bliżej niepisana rywalizacja?
- Przekroczyłaś granicę, której nie powinnaś przekraczać, Hisamido.
- Teraz mamy jakieś granice? - zapytała. - Interesujące. Szkoda, że jak nawiązywałaś do tego jak była młoda, to nie miałaś ustalonych granic. Wiem, że chodziło Ci o...
- O co chodziło?
I nagle wszystkie wyprostowały się i przeniosły wzrok na drzwi. Stała w nich nikt inny jak Shira - w koszuli szpitalnej. Trzymała się framugi drzwi, a obok niej stała Fugata, na której trochę się podpierała.
- Siema laski, ale jesteście głośne. - powiedziała, szczerząc się.
Na jej widok, Niyomi doskoczyła do niej i... zrobiły bardzo dziwne przywitanie. Zbijały się żółwikami i otwartymi dłońmi, tworząc jakąś sekwencję piątek.
- Joł Joł! Jest i moja suczita! Ale żeś narobiła rabanuuuu! Cała osada mówi, że najebałaś bijuu!
- Hah, nie no, sama to nie, poza tym przegrałyśmy, ale... dałam z siebie wszystko! Zresztą, nie tylko ja. Siorki Nocy górą!
- Eee... dobrze, że żyjesz Shira, trochę się martwiłam. - powiedziała Yadasu.
- Jest wszystko daijobu. Muwara mnie posklejała. Jeszcze będę żyć. Ale zrobiłaś świetną szarże na te statki. Wszystko widziałam, doskonała robota! Wzięłaś na siebie cały sektor! Muwara jest dumna, mówiła mi.
Yadasu pokryła się rumieńcem, po czym złapała Shirę i przytuliła się do niej mocno. Shirą aż bujnęło.
- Eee... przepraszam, że nie widziałam tego harpuna... uratowałaś mnie w ostatniej chwili... przepraszam, przeze mnie się rozpadła formacja na pierwszym nalocie...
Shira przytuliła ją drugą ręką, a pierwszą pogłaskała po głowie.
- Daj spokój, byłaś świetna. Od tego jestem liderką, by reagować, pamiętasz? Poza tym, dobrze, że Cię kopnęłam, bo wtedy poleciałaś na statki. Nie było jak wydać Ci polecenia inaczej, to połączyłam dwa w jedno. Dobrze, że rozszyfrowałaś to wszystko bez problemu. Naprawdę, polepszyłaś się!
Wtedy jednak Fugata wyciągnęła rękę i zaczęła odsuwać Yadasu od Shiry.
- Nie może się przemęczać. Wystarczy tych uścisków. - Yadasu skinęła głową. - Dobrze walczyłaś. - powiedziała dodatkowo Fugata do Yadasu. Na te słowa, ewidentnie Yadasu bardziej się rozpromieniowała. Na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Eee... dziękuję... Fugato! Eee... to wiele dla mnie znaczy, Twoje uznanie.
- Fugata posparujemy dziś? Opanowałam nową sztuczkę z chakramem! Weź ze mną pociśnij jakąś bitkę coo...!
Fugata odwróciła się do Niyomi, po czym... delikatnie skinęła głową.
- Tylko później. Narazie jest co robić.
Na ten widok, Niyomi podskoczyła z radości.
- No i klasa! Ty to jesteś fachurka!
Następnie Shira zrobiła krok w kierunku Hisamidy i Waby. Odwróciła głowę na chwilę w kierunku Haruki, a na jej twarzy pojawił się ten mroczy wyraz twarzy, który parę razy Haruka mogła zaobserwować. Wróciła jednak szybko do dwóch najstarszych kobiet. Fugata próbowała jej pomóc, ale Shira zastopowała ją otwartą dłonią, nie odwracając się do niej.
- Wszystkie decyzje były podjęte przeze mnie. Jeżeli masz z tym jakiś problem Wabo, to stoję przed Tobą. - powiedziała, ale jej głos... był bardzo szorstki. Nie taki jak zawsze. To było coś pomiędzy Shirą z Asaro, a Shirą kontra Kagada. - Skoro nie masz mi nic do powiedzenia, to następnym razem jak będziesz miała zamiar zakwestionować moją decyzję, to przyjdź do mnie, a nie do Hisamidy. Ona nie jest tu by mi matkować i brać za mnie odpowiedzialność. - przeniosła wzrok na Hisamidę. - A Ty nigdy więcej nie insynuuj żadnej z Sióstr zdrady. Jeszcze raz usłyszę coś podobnego i niezależnie od statusu, zrobię Wam to, co Chishiba robiła mi przez lata. - Shira zmrużyła oczy. - Chcecie się kłócić, to wynocha stąd i załatwcie to jak należy. Jaki przykład dajecie młodym Siostrom? Tak chcecie być zapamiętane? Jako niestabilnie emocjonalne emerytki? - wyciągnęła palec i wskazała nim zarówno na Hisamidę, jak i Wabę. - To moje ostatnie ostrzeżenie do Waszej dwójki.
Hisamida i Waba patrzyły na ciut mniejszą od siebie Shirę, ale finalnie zarówno jedna jak i druga skinęła głowami, uciekając gdzieś wzrokiem na bok.
- Temat spotkania z Musanem uważam za zakończony. - odwróciła się powoli, po czym spojrzała na Harukę. - Ajaj! A my musimy omówić najważniejsze! Dziś Twój wielki dzień! - i nagle kobieta była totalnie odmieniona. - Ale dobrałaś sobie kieckę! Hoho, ciekawe skąd miałaś pieniążki!
- Ja sponsorowałam. Ale jest luz, jest git. Jak jej się podoba, to dobrze.
- Ceremonia odbędzie się w piwnicach siedziby władzy. Już wszystko załatwione! Teraz tylko byśmy coś zjadły dobrego. No, a ja muszę iść do Kagady na słowo. Gdzie ona jest?
Wtedy Waba wyciągnęła świstek papieru i wręczyła go Haruce.
Rachunek.
- Manekin 500 ryo
- Roztrzaskany stóg siana 25 ryo
- Składka Sióstr Nocy 250 ryo (z dopiskiem, że niepełna składka bo jesteś dopiero chwilę, ale podliczone tak, żeby było dobrze)
- Zrzutka na cele społeczne 50 ryo (z dopiskiem, że "Shiry" cele społeczne)
Gdy Ci to wręczyła, nic nie powiedziała więcej.
Anzou zszedł z Zaku do piwnicy. We dwóch mieli ze sobą kartony pełne sprzetu. Okazało się, że sporo już zostało przeniesione, więc tak naprawdę pozostało tylko... donieść resztę i posegregować.
Narzędzia były poukładane tematycznie. Ewidentnie był podział na sprzęt Kujaku i Kaminari, ale nadal było wszystko w miarę razem. Towaru było tak dużo, że nie dało się tego lepiej posortować. Widać, że część sprzętu pochodziła też z bitwy. Jakieś miecze, topory czy zbroje były jeszcze w błocie lub krwi.
Anzou przekazał pieniądze Niyomi, jednak ta nie była skora do odzyskania ich. Jednak jak wciskał, to wzieła. Najpierw jednak musiał pójść i znaleźć swoje rzeczy. Byliście podzieleni piętrami. Pierwsze piętro, jeden duży pokój wzięły Siostry Nocy. Miały śpiwory i równo ułożone miejsca do spania dla każdej z nich. Kaminari miało drugie piętro i... wszystko było pierdolnięte w jedno miejsce. Nikt nie kwapił się do tego, by to ogarnąć. Nie mniej, Anzou odzyskał swój ekwipunek, a także i ryo, więc tutaj miał sytuację rozliczoną.
Na dole Zaku wskazał dłonią na to, co zostało ogarnięte.
- Dużo już zrobiliśmy z Yadasu, jednak nadal zostało mnóstwo do zniesienia. Odkopywanie zwłok z ziemi to naprawdę niewdzięczne zajęcie. - powiedział. - Ale ktoś to musi zrobić. W każdym razie, moja bitwa... no cóż, prawie zestrzeliłem jedną z Sióstr, ale ona przeżyła i przeprowadziła szturm na statki. Też jest użytkowniczką Suitonu tak jak ja, więc mieliśmy równą, zaciekłą bitwę. Dopóki nie przypłynął Sanbi, bo wyrzuciło mnie w powietrze i już dalej nic nie pamiętam.
Chłopak przeczesał ręką włosy. Yadasu zeszła potem do Was na dół.
- Eee... co teraz robimy? Eee... dalej sortujemy czy idziemy po skrzynki?
Zaku popatrzył na Yadasu i skinął głową.
- Na górze rozmawiają, to lepiej im nie przeszkadzać. Posortujmy jeszcze tutaj, bo potrzebujemy mieć miejsce, gdzie kłaść rzeczy. Anzou, a jak Tobie poszło na wojnie? W ogóle się nie widzieliśmy. Jak obudziłem sie w szpitalu z Yadasu to nie wiedzieliśmy co się dzieje, więc odrazu rzuciliśmy się na siebie z powrotem.
- Eee... było to zabawne, rzeczywiście.
Zarówno Yadasu, jak i Zaku uśmiechnęli się.
Nie do Ciebie. Do siebie.
Oni, kurwa, ze sobą flirtowali. I Ty byłeś tego świadkiem. Czyżby pierwszy romans na linii kujaku-kaminari miał wykiełkować na Twoich oczach?
Shira Kujaku - klik
Fugata Kujaku - Klik
Hisamida Kujaku - klik
Yadasu Kujaku - klik
Muwara Kujaku - klik
Nagome Kujaku - klik
Waba Kujaku - klik
Niyomi Kujaku - klik
Hihai
Sanbi
Kagada Kaminari - klik
Yai Kaminari - klik
Sanda Kaminari - klik
Moshi Kaminari - klik
Zaku Kaminari - klik
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość

