Atarashi jest prowincją położoną na północnym krańcu kontynentu, nad Morzem Lazurowym, pomiędzy Antai a pozostałościami Muru oddzielającego dawniej Sogen i tak zwane Niezbadane Obszary. Powstała ona w wyniku podboju części Sogen przez „ludzi zza muru”, którzy w lecie 394 r. dokonali inwazji, usuwając z tych terytoriów władzę klanów Uchiha. Od tego czasu zamieszkują oni te ziemie, rozdając karty w tej części Wietrznych Równin. Zamieszkiwana jest przez klany Soma, Orochi i Mateki , które swoją siedzibę mają w Mieście Atarashi (Stare Kōtei), odbudowanym po zniszczeniach powstałych podczas podboju. Klan Kujaku poszedł za to dalej na zachód, zatrzymując się na Półwyspie Antai. Jest to także miejsce położenia tajemniczego Kamienia z Gwiazd.
Shins Hyo
Posty: 384 Rejestracja: 12 gru 2023, o 07:02
Wiek postaci: 30
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Shins ubrany jest w czarny strój zasłaniający większość jego ciała. Widoczne są jedynie niebieskie oczy.
Widoczny ekwipunek: Wielki Kunai na plecach Płaszcz
Link do KP: viewtopic.php?p=213621#p213621
GG/Discord: shintarguar
Post
autor: Shins Hyo » 21 lis 2025, o 09:37
MISJA DLA YAMIEGO
Misja Rangi C
27/28 (co najmniej)
Potężnie wyglądający Yokai skoczył wprost na Yamiego by jednym, potężnym ciosem pokonać naczelnika Shi No Geto. Potwór wyglądał, jakby miał ręka miażdżyć skały i bez problemu łamać ludzkie kości na pół. Jinchuuriki nie czekał więc na cios i postanowił kontratakować - odpieczętował miecz, nałożył na niego Hien i zadał cios. Ale zanim go zadał musiał chwilę poczekać. Potwór choć wyglądał na potężnego okazał się w porównaniu z protagonistą strasznie powolny. Wręcz ślamazarny. Potem nastąpiło cięcie. Cięcie, które przeorało ciało potwora tak potężnie, że aż stęknął z bólu. Coś na kształt krwi zaczęło kapać z jego ciała. Potwór ryknął jeszcze raz i rzucił się w Yamiego całym ciałem.
Ukryty tekst
0 x
Yami
Posty: 3088 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 27
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Post
autor: Yami » 23 lis 2025, o 00:17
Jedno celne trafienie i potwór już słaniał się na własnych nogach. Miałem nadzieję, że taki cios pozwoli mu zrozumieć w jakim jest położeniu, że dalsza walka nie ma sensu. Spoglądałem na jego plecy. Strzepałem szybkim ruchem ręki krew zalegającą na katanie.
- Nie wiem w czym zawiniliśmy, aby nas atakować. Powiedz, a z następnym rokiem inaczej to będzie wyglądało.
Słowa jednak nie docierały. Gniew i szaleństwo. Pożoga i krew. Westchnąłem. Kolejny wrzask i atak z strony cienia. To było przykre. Wielki wojownik minionych lat teraz oszalały pragnął krwi. Dlaczego? Ludzie przyszli oddać niejako mu część, pamiętać dokonania i poświęcenie. Niewielki błąd w rytuale nie powinien mieć takiego efektu, to był tylko symbol a one zmieniają się w czasie. To co jednak za nimi stoi pozostaje.
Czekałem mając nadzieję, że jednak zaniecha ataku. Niestety do tego nie doszło. Postanowiłem zakończyć jego hańbę pozwalając odzyskać honor. Krok w bok, błyskawiczne cięcie w kark. Głowa powinna odłączyć się od reszty ciała. Jeśli ciało pozostanie, jeśli nie zniknie wśród cieni trzeba będzie spalić zwłoki i tym samym oddać cześć.
Miałem nadzieję, że to będzie już koniec tego nieudanego rytuału. Jeśli tak, wówczas wbiję katanę w ziemię. Wezmę oddech i zwrócę się do ludzi.
- Wybaczcie proszę za tę niedogodność. Niestety, jak zresztą zdążyliście zauważyć, rytuał nie poszedł po naszej myśli. Wierzę jednak w słowa jakie podczas niego padły. Czynności może nie były właściwe jednak intencja szczera i prawdziwa. Dlatego nie zamartwiajcie się. Noc jest jeszcze młoda, kufle puste, w przeciwieństwie do stojących beczek z piwem a jadło jeszcze ciepłe. Nie martwcie się, jutrzejszego dnia będziemy odpoczywać.
Ukryty tekst
0 x
Shins Hyo
Posty: 384 Rejestracja: 12 gru 2023, o 07:02
Wiek postaci: 30
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Shins ubrany jest w czarny strój zasłaniający większość jego ciała. Widoczne są jedynie niebieskie oczy.
Widoczny ekwipunek: Wielki Kunai na plecach Płaszcz
Link do KP: viewtopic.php?p=213621#p213621
GG/Discord: shintarguar
Post
autor: Shins Hyo » 23 lis 2025, o 23:24
MISJA DLA YAMIEGO
Misja Rangi C
29/28 (co najmniej)
Choć postać Yokaia była przeraźliwa i niejeden z obecnych stając przeciw niemu uległby strachowi, to jednak Yami górował nad nim swoją siłą i szybkością. Drugi cios zadany demonowi przeszył jego ciało a sam potwór rozpłynął się jakby składał się z cienia. W jednym momencie, gdy miecz Jinchuurikiego przecinał widmowe ciało stwora, wszystko to, co mogli obserwować obecnie stało się jakby bardziej realne. Świece zgasły, ciemność ustąpiła światłu z pochodni trzymanych przez wieśniaków. Atmosfera się uspokoiła. Sami wieśniacy z przejęciem rozmawiali między sobą. Naczelnik Shi No Geto porozumiał się z sensorami, którzy mieli mu pomagać w rytuale - nie wyczuwali oni nigdzie Yokaia. Chyba zniknął. Przynajmniej na razie.
Zabawa trwała do rana. Nazajutrz chłopi wrócili do swoich prac ze zdwojoną siłą i w znacznie lepszych humorach niż dotychczas. Choć Yamiemu nie udało się przeprowadzić rytuału w odpowiedni sposób, to demon uprzykrzający życie lokalnym mieszkańcom zniknął, dzięki czemu nie musieli martwić się o znikające narzędzia. Ułatwiło to ich pracę i również wpłynęło pozytywnie na ich nastawienie.
0 x
Yami
Posty: 3088 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 27
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Post
autor: Yami » 30 lis 2025, o 13:29
Kurtyna opadła. Przedstawienie zakończone chociaż na powrót do domu jeszcze za wcześnie. Przy pomocy techniki ponownie zapieczętowałem katanę w karwaszu. Broń nie będzie już potrzebna, przynajmniej nie dzisiaj. Yokai będą rozchodzić się po regionie jeśli nie uda nam się znaleźć sposobu zabezpieczenie muru. Czekało nas wiele pracy. Uśmiechnąłem się. Zbliżyłem się do grupki sensorów, która stała przy jednym ze stołów. Aiko z Yumiko już zapomniały o zmorze. Kenta przyglądał mi się z zaciekawieniem. Chwyciłem dwa kufle z piwem. Wcisnąłem mu jeden w osamotnione dłonie.
- Wiem, w przyszłym roku może uda się rozwiązać to inaczej. Wspominaliście mi nie raz, że są między nimi poczciwe dusze. Nie będę go osądzał. Widziałem, że do pewnego momentu wszystko zdawało się iść w dobrą stronę. Daję więc wiarę w pokojowe rozwiązanie tej sprawy. Teraz możesz się rozluźnić, nie tylko dla nich przygotowałem tę noc. Dzięki temu, nie będą już na nas patrzeć jak na "nadzorców".
Stuknęliśmy kuflami i powoli opróżnialiśmy kufle z trunku delektując się dobrą, jak na tę porę roku, pogodą. Przyglądałem się bawiącym się ludziom, przy większej ilości trunku zdarzało się, że ktoś zareagował ciut bardziej agresywnie a wtedy wystarczyło wkroczyć i ostudzić bojowe zapały. Noc ostatecznie minęła spokojnie.
* * *
Wróciłem przed świtem do swojego gabinetu, o ile tak można było nazwać pokój, którego odbudowę zarządziłem na samym końcu. Chłód wciąż wkradał się przez liczne szczeliny. Usiadłem na krześle, zapaliłem świecę. Ująłem w dłoń jeden z pergaminów i zacząłem opisywać dzisiejszy dzień. Zgodnie z złożoną obietnicą nie chciałem aby tradycja zamierała. Mnie to pewnie będzie czekać za dziesiątki lat... o ile dożyję starości.
* * *
Nie spałem najlepiej. Koszmary trawiły sny. Wojna, dookoła setki zabitych, Kenta krzyczał moje imię. Nie miałem ręki, w drugiej trzymałem bezwładne ciało Yumiko. Cień wielkiej bestii zasłonił słońce. Obudziłem się gdy jej ogon przygniótł nas do ziemi. Zacisnąłem mocniej dłonie. Czy to znak, że zbliża się nowe zagrożenie? Miałem rozwiązać zagadkę Yokai. Co jeśli nie uda się nic znaleźć, że dawna wiedza została zatracona a ja jedynie marnuję czas gdy nowe zagrożenie zbliżać się będzie nieubłagalnie? Muszę się rozwijać, nie mogę zatrzymać się w miejscu.
Odszedłem dość daleko od obozu. Między drzewami znalazłem miejsce gdzie znajdowało się wiele porzuconych głazów. Miało być to moje nowe miejsce treningowe. Kokuou wspominała niegdyś, że nie tylko gorąca para jest jej atutem. Jest nią również i kwas. Żrąca i niebezpieczna chmura, która wypali wszystko co ma na swojej drodze. Techniki Futon nie należały do silnych. Musiałem więc znaleźć sposób na zniszczenie wytrzymałych technik Dotonu, kwas wydawał się do tego celu idealny. Oznajmiłem zawczasu swoje cele Kencie. Dobrze wiedziałem, że nie mogę zniknąć z ich radaru. Nie wchodził mi w drogę jednak był w odpowiednim dystansie.
Pozwoliłem chakrze Kokuou rozejść się po ciele. Musiałem nauczyć się wyczuwać zmianę chakry nim sam zacznę z niej korzystać. Pozwoliłem aby chakra demona zaczęła się rozlewać po okolicy. Trwa zaczęła syczeć, chwilę później jedyne co miałem pod nogami to jałową ziemię. Głazy były zdecydowanie bardziej odporne. Ich konstrukcja była niewzruszona, jednak i one musiały się w końcu ugiąć. Zaczęły parować. Kawałki zaczynały znikać. Nie był to jednak proces szybki. Analizowałem przebieg chakry, to jak konkretne elementy wiązały się wewnątrz meridianów aby znaleźć jedno ujście. Powoli sam przejmowałem kontrolę nad przepływem chakry. Gdy jednak efekty zaczynały znikać ponownie pozwalałem chakrze Kokuou swobodny przepływ. Imitowałem go najlepiej jak tylko umiałem. Ćwiczenia były wyczerpujące. Nie trwały też godziny a wiele dni prób i błędów, podczas których sam niejednokrotnie raniłem swoje ciało. Z każdym mijającym dniem stawałem się w tym coraz lepszy. Aż jednego dnia, nie potrzebowałem wsparcia. Teren o promieniu 20m stał się martwą pustą strefą...
Ukryty tekst
0 x
Yami
Posty: 3088 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 27
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Post
autor: Yami » 1 gru 2025, o 20:30
Im dłużej korzystałem z nowych zdolności tym coraz częściej wpadałem na różne sposoby jej wykorzystania. Znaczna część z nich była nieudana jednak pewna koncepcja wracała do mnie niczym dobrze rzucony shuriken. I właśnie pomysł wziął się od niego. Umiejętnie wykonany Fūton: Reppūshō pozwalał nadać większej prędkości rzuconej broni. Podmuch wiatru czy rozgrzanej pary mógłby mieć podobny efekt na ludzkie ciało. Odpowiednio wypuszczana energia mogłaby być w stanie zwiększyć szybkość zadawanych ciosów. Dopóki musiałem korzystać z pieczęci aby kontrolować gorącą parę tak idea zdawała się nieosiągalna. Z biegiem tygodni jednak, mur zaczął rozpadać się dając szansę rozkwitnąć pomysłowi. Początkowo trenowałem sam. Na początku był to zwykły bieg między drzewami, potem wyprowadzanie ciosów czy to przy pomocy pięści czy przy pomocy katany. Początki bywały trudne. Za duża ilość chakry i ryłem twarzą o ziemię. Odrobina za mało, nie zdążyłem zmienić kierunku i zawiązałem bliższe relacje z urokliwą sosną. Wyczucie przychodziło jednak z długim, żmudnym treningiem. Kiedy czułem się gotowy poprosiłem Kentę, jednego z sensorów, o pomoc. Poruszanie się po nieruchomym terenie nie pozwoli mi pozyskać odpowiedniej szybkości reakcji. Dlatego on atakował a ja miałem unikać. Kenta miał odpowiednie zdolności aby trening był wymagający i byłem mu za to wdzięczny nawet jeśli kończyło się na kilku uderzeniach w żebra i jedno w twarz. Splunąłem krwią która napłynęła do ust ale kontynuowaliśmy trening. Gdy nie byłem pewny czy moje zdolności stały się wystarczająco dobre czy może przyzwyczaiłem się do jego stylu walki wstrzymaliśmy się od dalszych sparingów.
To co jednak nie dawało mi spokoju to przeczucie, że odpowiednie ukierunkowanie pary mogłoby pozwolić zwiększyć zdolności techniki. Może warto będzie zagłębić się w temat.
Ukryty tekst
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość