Tajemniczy Las oddziela region Prastarego Lasu oraz regionu Samotnych Wydm. Miejsce to jest bardzo tajemnicze, gdyż niewielu ludziom udaje się z niego powrócić. A przynajmniej o zdrowych zmysłach. Ci jednak, którzy powrócili opowiadali, że w lesie napotkać można najróżniejsze stwory, które kilkakrotnie przewyższają rozmiarami znane nam zwierzęta. Jak się można więc domyślić ogromne pajęczaki lub też kilkunastu metrowe węże są spowszechniałymi mieszkańcami tej krainy.
Takashi
Posty: 1236 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » 16 paź 2025, o 01:24
P ochówek Asame może i nie trwał długo, ale był procesem, którego potrzebowała najwidoczniej nie tylko Hinata. Umożliwił grupce podróżników zatrzymanie się, co dało im możliwość odpoczynku, posilenia się, zregenerowania energii i kontemplacji. Najbardziej rozmowny podczas tego wszystkiego był Rei. Dzieciak przejął się stanem długowłosej oraz jej - martwej już - przyjaciółki. Cała ta sytuacja wywołała w nim współczucie, które spowodowało, że choć w lekkim stopniu chciał zaleczyć powstałe na jej skutek rany. Choć niewiele mógł zrobić, przyłożył się do zadania - stworzył szybką, prowizoryczną mogiłę i zasypywał dziewczynę nie tylko wieloma pytaniami, ale również sformułowaniami i wątkami, które mogły ją na kilka chwil zająć. Tak też minęły im ich następne minuty podróży, które przeobraziły się nawet w godziny. I nawet uszczypliwa uwaga różowowłosego o byciu cymbałem nie wywarła na Takashim dużego wrażenia. Uśmiechnął się, ale nie był to najszczerszy uśmiech, którego mógł użyć w odpowiedzi na zgryźliwość. Był to uśmiech wymuszony, nieco krzywy i ukazujący coś w rodzaju przygnębienia.
Przygnębienia? Chyba tak. Po paru chwilach odpoczynku i złapania oddechu kontynuowali przeprawę przez leśne gęstwiny. Nara nie udzielał się za bardzo, wsłuchując się w słowa swojego towarzysza i reszty gromady. Jego szczególną uwagę zwróciły wypowiedzi Hinaty, która - choć nie znała wszystkich szczegółów sprawy - miała częściowo rację. Jinchuriki nie był w pełni doinformowany w kwestii mocy swojego kompana, dlatego prędzej czy później będzie go musiał o nią dopytać, wiedział natomiast wiele o swojej własnej przypadłości. O swojej potędze. O drzemiącej w nim Ogoniastej Bestii. Wiedział, że pomimo tego, iż aktualnie nie miał nad nią pełnej kontroli, to kiedyś mógł ją osiągnąć i jest to kwestia zarówno upływu czasu, jak i treningów. Chociaż on sam nie chciał mówić o tym jak o kontroli, wolał raczej sformułowanie "współpraca". Jego aktualny poziom współpracy z Saikenem był całkiem dobry, ale chłopak czuł, że może być on jeszcze większy i jeszcze lepszy. Sześcioogoniasty chętnie dzielił się z hostem swoją chakrą i wspierał go w kryzysowych sytuacjach, ale to Nara musiał wykazywać się inicjatywą, by tę chakrę pobrać i czuł, że ma narzucone pewne ograniczenia. Że ta moc ma swoje limity i w bieżących okolicznościach nie jest w stanie ich naruszyć. Nie oznaczało to mimo wszystko, że kiedyś nie będzie mógł tego zrobić. I też nie negowało to tego, że na dzień dzisiejszy naprawdę był chodzącą notką wybuchową, która w każdej chwili mogła eksplodować, raniąc niewinnych. W każdym razie nie tylko ta kwestia spowodowała u Takashiego pogorszenie nastroju.
Główną przyczyną jego złego samopoczucia był... ogólny klimat. Pogrzeb, mgła wywołująca niepokojące wizje, duchy przeszłości i świadomość ucieczki, a do tego wszystkiego ten przeklęty las - to główne składniki, które odbijały się echem w umyśle bohatera, mieszając mu w głowie i zasypując go lawiną negatywnych emocji. Chyba najbardziej dokuczliwa była wspomniana świadomość ucieczki. Strata. Obawy o bliskich. Ich stosunek do chłopaka. Widział jeszcze nie tak dawno swoich rodziców, ale czy fantomy powstałe w wyniku działania mgły można choć w drobnym stopniu przyrównać do jego prawdziwych rodziców? Jaki oni mają stosunek do swojego syna? Na pewno wiedzą o jego stanie i o tym, że opuścił osadę. A co z Minamoto? Nara zostawił go jeszcze przed udziałem w wojnie o Kōtei, kiedy to Mur upadł. Chociaż znali się tak dobrze i spędzili ze sobą tak dużo czasu, to mimo wszystko poglądy mężczyzny często zgodne były z poglądami Rady Siedmiu. Nie ma się co dziwić - wykonywał przecież rozkazy. Cały czas był wysłannikiem klanu, przebywając z chłopakiem, nad którego bezpieczeństwem cały czas miał czuwać. Choć bardziej wyglądało to jak trzymanie podopiecznego na smyczy, jakby się nad tym bardziej zastanowić. Choć pewnie ani on, ani host Rokubiego nigdy tak tego nie postrzegali.
- Ciekawe, co słychać u staruszka. - pomyślał, mając jego sylwetkę przed oczami wyobraźni.
Nie ma co ukrywać, tęsknił za nim tak samo jak za swoją rodziną. Tak samo, jak za swoim ukochanym lasem w Midori, jak za swoją ojczystą wioską, Yokukage. Był mocno przywiązany do rodzinnych stron i głęboko w sercu miał nadzieję, że życie jego i Reia kiedyś się ustatkuje, że na pewnym etapie będą mogli wrócić do domu bez jakichkolwiek obaw. Że będą mogli osiąść. Odetchnąć. I powspominać, jak kiedyś było ciężko. Że będą mogli się z tego śmiać przy dobrej wyżerce.
Ze swojego rodzaju odpłynięcia wyrwał go nieznajomy głos. Ocknął się i uświadomił sobie, że grupa natrafiła w końcu na osadę, która rzeczywiście zaznaczona była na mapie znajdującej się w rękach Hayato. Kobieta ubrana w skórzany strój dzierżyła w ręku łuk i strzegła bramy, przy której stało pięć obcych osób. Nie wyglądała na przyjaźnie nastawioną. Jako pierwszy odezwał się czarnowłosy, który przewodził wesołą kompanią.
- Przepraszamy za najście. - zaczął od najważniejszego, by załagodzić napięcie. - Pochodzimy z Midori, zgubiliśmy się i potrzebujemy schronienia. Skończyły nam się zapasy, czy jesteście w stanie nam pomóc? Albo chociaż udzielić informacji, gdzie powinniśmy się udać, by bezpiecznie odpocząć?
Starał się używać grzecznego i spokojnego tonu, by nie wzbudzić niczyich podejrzeń. Nie chciał jatki, a nie wiedział, z kim ma do czynienia. Zerknął na Reia, rzucając mu wzrokowy przekaz, który tamten raczej na pewno bez problemów zrozumie. Zobaczymy, jak dobrze się rozumieją bez słów. Bohater liczył na to, by Shinsuke się nie odezwał, jego pretensjonalność i chamskie podejście mogłyby im nieco przeszkodzić, a jeśli wszystko dobrze pójdzie, zyskają nie tylko zapasy, ale i niezbędne do przetrwania w Tajemniczym Lesie informacje. Swoją drogą - skąd w takim miejscu cywilizacja? Tajemniczy Las nie bez powodu nazywa się tak, a nie inaczej. Przecież to legendarna lokalizacja, wokół której krążą legendy i opowieści przekazywane z pokolenia na pokolenie jako bajki. To tutaj człowiek miał się zapuścić bezpowrotnie, a niewystępujące nigdzie indziej bestie miały panoszyć się o każdej porze dnia i nocy. Dlaczego więc wszystko jest zupełnie na odwrót?
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Rei Uta
Posty: 845 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Nukenin S
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 16 paź 2025, o 11:06
Rei podążał obok Hinaty, z rękoma założonymi za głowę. Jego nonszalancki styl emanował na tyle mocno, że pozostali mogli zastanawiać się jak on to robił… No cóż, Maji już taki był. Zadał dziewczynie szczere pytania, na które chciał uzyskać prawdziwe odpowiedzi. Wiedział, że ona jedna z całej tej kompani nie będzie kierowała się sponiewieranym ego, a prawdziwymi emocjami, które do tej pory trzymała w sobie. Rei słuchał jej dokłanie, nie spoglądając w stronę przyjaciela. Mimo że wszystko wydawało się działać przeciwko nim, jedna rzecz pozostawała niezmienna… Przyjaciele ciągle mogli liczyć na siebie nawzajem.
– Jeśli kiedyś stracę kontrolę, to Takaś na pewno zadba o to, żebym nie zrobił nic głupiego – Uta uśmiechnął się do siebie, nie komentując więcej tego, czym była jego nowa moc. Sam nie miał pewności i wolał się nad tym nie zastanawiać, skoro i tak nie miał szans na pozyskanie odpowiedzi.
– Takashi nie jest dzieckiem i wie, co może, a czego nie jest w stanie osiągnąć… Jego siła jest powiązana z jego emocjami, które buzują w nim jak w każdym człowieku. Wychowaliście go na prawdziwego obrońce niewinnych istot, człowieka który pierwszy rzuca się na pomoc tym, których inni pozostawili by przepadli we własnej beznadziei – Maji przerzucił wzrok na przyjaciela, po czym kontynuował swoją wypowiedź, nie przejmując się resztą.
– Jeśli miałbym martwić się bezpieczeństwem ludzi, to w pierwszej kolejności stawiam na waszą radę… Takashi jest ostatnim człowiekiem na świecie, który z własnej woli chciałby kogoś skrzywdzić. Jeśli tak bardzo martwi was, co będzie jak Yokukage go dopadnie… To już jest problem, którym ja się zajmę. Żadna brudna łapa pragnąca władzy nie dostanie Takashiego – Rei, podróżując przed siebie, nie komentując ostatnich słów Hinaty. Dlaczego mieliby chcieć pozbyć się mocy, która dawała im przewagę nad innymi… Czy nie pokazali kilka godzin temu, jak bardzo Nara mało wiedzą o ich możliwościach, skoro zwykła grupa sądziła, że będzie w stanie poradzić sobie z dwoma Nukeninami. Maji spojrzał przed siebie, w chwili gdy do jego uszu dotarło ciche beczenie kozy… W pierwszej chwili Rei nie zwrócił uwagi na rzeczy oczywiste, przecież, skoro jest koza to musi beczeć. Ale już po sekundzie zrozumiał, że w takim miejscu gospodarne zwierzę było czymś raczej niezwykłym. Zanim zdążył się zorientować na dobre, co się dzieje, w powietrzu rozbrzmiało jeszcze gdakanie stada kur, a drogę ich drużyny zastąpiła kobieta ubrana w skórzany strój. Uzbrojona w łuk nie miała pojęcia, że jej życie mogło właśnie szybko się skończyć… Jak zwykle jednak, to Takashi postanowił się odezwać, wiedząc, że lepiej nie zostawiać tego w rękach Reia. Różowo włosy jedynie wzruszył ramionami, gdy jego wzrok przeciął się ze wzrokiem przyjaciela. Maji doskonale zdawał sobie sprawę z tego, czego tamten od niego wymagał… Rei miał być grzeczny i działać zgodnie z planem starszego kompana. Gdy zza mgły wyłoniła się cała osada, Maji zapomniał o tym, że znowu musi grać dzbana, wpatrując się w miejsce które nie miało prawa istnieć. W samym środku tajemniczego lasu, gdzie przyroda robiła im z mózgów papkę, a każde zwierzę było niemal morderczym przeciwnikiem… Oni trafili na zamieszkałą wioskę, coś tu było definitywnie nie tak.
0 x
Kujaku Haruka
Posty: 439 Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11834&p=224917#p224917
Post
autor: Kujaku Haruka » 17 paź 2025, o 01:35
Misja rangi B - "W gąszczu"
17/21
Rei Uta + Takashi
Humor Takashiego nieco podupadł, kiedy szliście zapomnianą przez wszystkich drogą. Nic dziwnego, w końcu działała na was nie tylko przygnębiająca, opresyjna atmosfera lasu, ale też zmęczenie i głód - byliście na nogach już niemal cały dzień. Zmagając się po drodze z demonami własnej przeszłości, a także samej przyszłości. Zwłaszcza słowa Hinaty mogły boleśnie pobrzmiewać prawdą. Nie wydawała się wam wroga, przeciwnie wręcz - od samego początku raczej dążyła przecież do zażegnania konfilktu między wami, a jej towarzyszami. A mimo to... w zasadzie otwarcie stwierdziła, że w dużej mierze zgadza się ze interpretacją sytuacji przez Radę Yokukage. Nawet, jeśli wyciągała z niej inne wnioski.
- Mam taką nadzieję... Na pewno nikt z nas by tego nie zdołał zrobić. Nawet wspólnymi siłami byśmy nie dali rady. Jesteście na poziomie kogo, jeśli nie wyżej. - stwierdziła dziewczyna, patrząc po kolei na każdego z was.
- Szkoda, że nie udało się go wychować w lojalności dla klanu. - mruknął pod nosem Shinsuke, który do tej pory siedział cicho. Jego słowa były jednak na tyle ciche, ewidentnie kierowane do samego siebie, że tylko wasze wyostrzone zmysły zdołały je pochwycić.
- Dlatego muszą uważać. Bo jak przyjdzie co do czego, to stolica wyśle właśnie - co najmniej kogo ich tropem, a nie takich narwańców jak my. Zresztą... pół biedy nasi, jeśli będzie wśród nich Watari, to on przynajmniej najpierw pytania będzie zadawać. Gorzej, jeśli ich przyuważy ktoś spoza Midori. Z drugiej strony... nie wiem, ile osób zna tajemnicę Takashiego. Zakładam jednak, że przynajmniej Unia ma szpiegów w Yokukage, podobnie jak Cesarstwo i Aburame. Pytanie tylko, jak głęboko siedzą i czy już zdążyli zwęszyć wasz trop. - dodał Hayato, odrywając wzrok na moment od mapy, po czym wzruszył ramionami. - Ale tak, pewnie przy okazji rozjebiecie połowę okolicy. Szczerze trzymam za was kciuki, żeby was nie zmuszono do walki gdzieś w mieście i nie przetestowano waszych ideałów. -
Kiedy ujrzeliście wioskę i usłyszeliście ludzki głos w miejscu, w którym... chyba nikt nie spodziewał się nawet pojedynczej chaty, a co dopiero całej społeczności ludzkiej, Takashi szybko wziął na siebie rolę waszego dyplomaty, odpowiadając kobiecie na wieży strażniczej. To, co od razu rzuciło wam się w oczy, to jej specyficzny akcent. Oczywiście, mieszkańcy kontynentu na całe szczęście nie mieli problemów z komunikacją, jednak sposób akcentowania wyrazów, jak i ich użycie wydawało wam się... archaiczne, jakby kobieta naczytała się starych traktatów wojskowych i tradycyjnej literatury, zupełnie ignorując język potoczny.
- Midori... Miduro Ai? - spytała kobieta, używając - ponownie - nieco archaicznej, zapomnianej nazwy prowincji, którą skojarzył Takashi. - Jest wśród was... - zamilkła na moment, po czym znowu się odezwała. - ...Hinata? Albo Asame? -
- T..tak, jestem! To znaczy, Hinata! - wyrwała się do odpowiedzi medyczka, nim któryś z was miał szansę zareagować. Z drugiej strony, pewnie nawet gdyby jakaś strzała została wypuszczona w waszym kierunku, to któryś z was zdołałby ją zablokować. O ile nie stała przed wami naprawdę wybitna łuczniczka.
- No dobrze, w takim razie możecie wejść. Jeno pierw kapłan nasz was z grzechu i złych duchów oczyści, byście osady nie narażali. -
Nie minęła minuta, a brama otwarła się, ukazując kilku kolejnych wojowników, ubranych w podobne pancerze i uzbrojonych we włócznie i łuki. Do tego ujrzeliście kapłana w białym, czystym kimonie i w koronie kanmuri oraz z gohei, rytualną laską z dwoma długimi paskami materiału zwijającymi się po obu jej stronach w dłoni. Obserwował was uważnie, zatrzymując dłużej wzrok na Takashim... oraz na Shinsuke.
- Podejdźcie bliżej, przybysze i pomódlcie się, oczyszczając dłonie oraz swe umysły. - odezwał się mężczyzna, na pewno po czterdziestym roku życia, z gęstymi wąsami i wskazał na temizuya, niewielką fontannę, tak charakterystyczną dla wszystkich świątyń, położoną tuż za bramą.
Nara Tatsuma, ojciec Takashiego
Uta Sakura, matka Reia
Uta Natsume, ojciec Reia
Shinsuke
Hayato
Hinata
0 x
Takashi
Posty: 1236 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » 17 paź 2025, o 12:41
C hoć z słów Hinaty płynęła szczera prawda, to Takashi nie zamierzał się przejmować każdym stwierdzeniem, które wyszło z jej ust. Właśnie dlatego nie skupiał się nawet w pełni na jej rozmowie z Reiem, starając się ignorować większość kwestii. Po pierwsze - dlatego, że najzwyczajniej w świecie nie chciał wysłuchiwać o tym, że nie potrafił nad sobą panować i stanowił zagrożenie dla innych bla bla bla. Stara, znana wszystkim śpiewka. Po drugie - dlatego, że pogrążony był we własnych myślach i obawach, które nawiedzały go już w sumie od pierwszej chwili, gdy postawił swoją stopę na terenach Tajemniczego Lasu. Obawy te pogłębiały się z każdą następną przygodą dwójki przyjaciół, a ich największym i w zasadzie najgorszym źródłem była halucynogenna mgła. Całe szczęście po jakimś czasie dała jinchurikiemu spokój, a po drodze pojawiły się święte kapliczki, które stanowiły przed nią doskonałą obronę. Tak właśnie minęła im droga i po kilku godzinach wędrówki dotarli do celu swojej podróży - do osady znajdującej się w czeluściach leśnych gęstwin.
Kobieta znajdująca się na wieży strażniczej nie kryła zdziwienia, gdy usłyszała nazwę "Midori". Nie wyglądało to jednak tak, jakby znała dokładnie geografię otaczających ją prowincji, raczej niedawno usłyszała to słowo i była zdziwiona faktem, że kolejne osoby pochodzące stamtąd zawitały do bram jej wioski. Nie było ciężko wydedukować coś takiego i, jak się okazało, miało być to prawdą. Chwilę później spytała o Asame lub Hinatę. Pierwsza z nich nie żyła, ale druga była z nimi, dlatego odezwała się, co zagwarantowało im wejście do środka i bezpieczne przekroczenie bramy.
- Dziękujemy bardzo. - Nara musiał wyrazić swoją wdzięczność za gościnę i chociaż nie znał w pełni ich zamiarów, to podziękował miłym słowem i ukłonił się nisko.
Gdy przekraczali granice nowego terytorium, czarnowłosy spojrzał na swojego kumpla i uśmiechnął się do niego, kiwając krótko głową. Jemu też musiał podziękować. Za zrozumienie poprzedniego gestu. To nie był pierwszy i na pewno nie ostatni raz, kiedy porozumiewali się bez słów, ale takie zjawiska również należało docenić. On je doceniał tak samo, jak doceniał ich relację.
Zanim mogli ruszyć dalej, wesoła gromadka musiała poddać się obrzędowi związanemu z oczyszczeniem. Kapłan ubrany w dość charakterystyczne szaty i dzierżący specjalną laskę miał się za nich pomodlić i odgonić od nich złe duchy. Bohater zrozumiał to tak, jakby mieli się przybliżyć do starca i umyć ręce w znajdującej się parę metrów przed nimi fontannie. Nie zamierzał kłócić się z obyczajami tutejszych mieszkańców, w końcu był u nich gościem, dlatego musiał wykazać się szacunkiem i wyrozumiałością wobec ich tradycji. Zbliżył się do tafli wody i powolnymi ruchami zamoczył w niej dłonie, by po chwili pocierać jedną o drugą, jak uczyli w podstawówce dzisiejszych czasów. Nie modlił się na głos, dopóki nikt nie wydał mu takiego polecenia, na razie koncentrował wszystkie modlitwy w głowie, wymawiając je w zaciszu własnych myśli. Nigdy nie był osobą szczególnie religijną, ale wiedział, do kogo należało się zwrócić i jakich słów należało wtedy użyć, dlatego nie miał żadnych problemów z doborem odpowiednich słów. Dwudziestoparolatek spoglądał co jakiś czas na Reia, stopując go wzrokiem, gdyby chciał coś odpalić. Gdyby chciał, podkreślając. I nawet, gdyby chciał, to Takashi wcale by się temu nie dziwił, gdyż tego typu scenki były po prostu nudne i chociaż były konieczne, to fajnie byłoby się z nimi uwinąć jak najszybciej. Miał też nadzieję, że Shinsaku nie palnie nic głupiego, jego brak poszanowania wobec wszystkiego mógł wywołać niepotrzebny konflikt, którego za wszelką cenę powinni uniknąć.
Hosta ogoniastej bestii nurtowała jeszcze jedna kwestia - skoro strażniczka z łukiem wiedziała o Midori, a potem spytała o członkinie grupy wypadowej, to raczej na pewno byli tu pozostali z grupy pościgowej. Chłopak nie mógł się doczekać, aż ich spotka. Czy będzie wśród nich ktoś znajomy? Czy mają powody do obaw? Raczej nie, ale ekscytacja była mimo to bardzo duża. Na razie jednak trzeba było czekać na koniec oczyszczenia i na zabranie głosu przed tutejszych. To ich tereny, oni dyktowali warunki i tak długo, jak nie zamierzali ich skrzywdzić, zarówno Rei, Takashi, jak i pozostali powinni się ich słuchać. Mimo wszystko ciekawość robiła swoje. A co, jeśli wśród tych drugich jest na przykład Minamoto? Prawdopodobieństwo było bardzo małe i pewnie jego imię już by wybrzmiało. Ale co, jeśli? Dzieciak nie był gotowy na spotkanie ze swoim mentorem i nawet nie wiedziałby, jak się zachować, co powiedzieć, jak zareagować. Prawdopodobieństwo było bardzo małe, ale należało wziąć pod uwagę wszystkie ewentualności. A akurat na tę ewentualność on nie był gotowy. Nie chciał go widzieć, nie chciał się z nim teraz spotykać, nie chciał teraz nawet myśleć o tych problemach. I chociaż cały czas z tyłu jego głowy echem odbijało się hasło "pościg", to on miał już tego po dziurki w nosie. Chciał po prostu zacząć normalnie żyć i chociaż na chwilę zapomnieć o tym, że rada chciałaby go prowadzić na smyczy. Chciał podróżować u boku Majiego, wykonywać z nim wspólnie misje, trenować, walczyć, śmiać się i zajadać pysznościami. Chociaż nikt nie powiedział, że będzie łatwo, to on chciał chociaż przez jeden dzień poczuć się tak, jakby naprawdę tak było. Jakby było łatwo. Beztrosko. Śmiesznie, fajnie i z najlepszą osobą na świecie, z Reiem. Bez żadnej głupier rady, bez pościgów, bez problemów. Chociaż dzień.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Rei Uta
Posty: 845 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Nukenin S
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 18 paź 2025, o 00:12
Rei stał sobie na tyłach całego pochodu, nie robiąc sobie zbytnio nic z tego, że właśnie trafili na kolejne niebezpieczne miejsce. Wioska, której nie powinno tutaj być, jednak istniała. Maji widział jej mieszkańców i słyszał ich głosy, gdy kobieta przed nimi przemawiała na swój zabawny sposób. Rei starał się zachować powagę, gdy leśna zgraja jednak postanowiła im zaufać. Chłopak spojrzał kątem oka na strażnika, który stał gdzieś na wieży, zastanawiając się, z jakich grotów tu korzystają. No nic, trzeba będzie sprawdzić innym razem. W pewnej chwili okazało się, że obcy znają imię członków ekspedycji, która ruszyła by zdobyć chwałę. Mimo że Maji jeszcze kilka godzin temu był w strzępach, walcząc ze zjawami swych rodziców, to teraz czół się zupełnie spokojny. Wrócił do swej patologicznej postaci, która z pewnością napyta im biedy, gdy tylko wejdą za te magiczne wrota, które właśnie się otwierały. Rei spojrzał na Takashiego, uśmiechając się do niego szeroko.
– Wiesz, jeszcze nigdy nie odkryliśmy żadnej wioski… Myślisz, że możemy zostać jej shirei-kanami? – Zaśmiał się na swój dziecinny sposób, klepiąc przyjaciela po plecach. Właściwie to nie powinien chyba okazywać w tej chwili tyle nierozwagi, zwłaszcza że wciąż znajdowali się na celownikach. Jednak czy jest w tej wiosce ktoś, kto dałby radę ich powstrzymać, gdyby dla rozrywki postanowili ją przejąć… No z pewnością nie. Maji założył ramiona za głowę, gdy ich drogę do tajemniczego miejsca zagrodziło kilku mężczyzn pod przewodnictwem poważnej staruszki. Rei znał się na obrzędach, tak jak krowa na robieniu czekoladowego mleka, więc nie chcąc nikogo urazić po prostu złożył dłonie jak do modlitwy, kłaniając się nisko.
– Namaste Ojīchan! – Krzyknął głośno w stronę kapłana, wychodząc na przód całej ferajny. Właściwie to Takashi miał rządzić, jednak Rei miał dość grania drugich skrzypiec. Przecież on też był fajny i wystawili za nim taki sam list gończy jak za chłopakiem z Midori. Tego oczywiście jeszcze nie wiedział na pewno, jednak w swym serduszku marzył by ich imiona faktycznie pojawiły się na ustach wszystkich najsilniejszych skurwieli tego świata. Nie czekając, aż ktoś postanowi zająć jego miejsce, Maji zgodnie z poleceniem umył ręce i twarz w zimnym strumieniu wylewającym się z sadzawki. Woda była całkiem przyjemna, ale należało przejść do rzeczy.
– Ojīchan, jesteśmy na nogach kilka dni… Daj nam coś zjeść, a obiecuje, że zajmiemy się wszystkimi kłopotami, jakie was trapią – Maji wskazał palcem na biednego Takashiego, po czym sam przyjął postawę wypiętego koguta, uśmiechając się szeroko do staruszka.
– Może i Takashi nie wygląda na silnego, ale jestem przy nim, więc zawsze dajemy radę. Ojīchan, w tym lesie faktycznie coś się kryje, powiedz mi, co to jest i daj trochę mięska, a przed wieczorem będziesz mogła spokojne obwieścić reszcie, że jest już bezpiecznie – Rei mówiąc nie tracił dobrego nastroju, nie robiąc sobie nic z tego, że nie trzymał poziomu tej rozmowy. Dla niego wszystko, co było dorosłe i skomplikowane było nudne, dlatego zawsze stawiał na osobowość… Takashi niestety był ofiarą, która ciągle obrywała rykoszetem głupich pomysłów chłopaka z Kinkotsu.
0 x
Kujaku Haruka
Posty: 439 Rejestracja: 10 cze 2025, o 16:12
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Haruka preferuje barwy krwi i zachodu słońca – jej odzież często zawiera intensywne czerwienie, burgundy i brązy. Ma długie, białawe włosy. Prawe oko – szarozielone – kontrastuje z pustym, niewidocznym pod maską oczodołem po stronie lewej.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11834&p=224917#p224917
Post
autor: Kujaku Haruka » wczoraj, o 14:49
Misja rangi B - "W gąszczu"
18/21
Rei Uta + Takashi
Czymkolwiek była ta społeczność, mogliście łatwo stwierdzić, że jednocześnie jest bardzo podobna, jak i bardzo odmienna od tego, do czego byliście przyzwyczajeni. Sam ubiór i narzędzia, w które uzbrojeni byli tutejsi strażnicy wskazywały na to, że albo nie znają, albo nie mają dostępu zbytnio do żelaza. Większość grotów strzał była wykonana chyba z kości lub jakiegoś rodzaju kamienia. Podobnie, tylko nieliczne włócznie miały metalowe żeleźce. Byliście mocno przekonani, że nic w tej wiosce nie byłoby wam w stanie sprostać - i było to zapewne dość bezpieczne założenie, o ile jakimś cudem nie skrywała ona innego Sakryfikanta albo jakiegoś dziwacznego, potężnego yokai, który przebudził się - lub od zawsze tkwił - w tym miejscu.
Albo "zwykłego", ale doświadczonego shinobi. Tacy przecież też się zdarzali.
Z drugiej strony, jakie byłyby na to szanse? W społeczności tak bardzo odciętej od świata, że najwyraźniej używała języka i nazw sprzed ponad dwustu lat?
Podeszliście do temizuyi. W pierwszej kolejności Hinata, zaraz za nią Hayato, chwytając za hishaku - chochlę na wodę, nabierając wody i spłukując dłonie do osobnej rynny - najpierw lewą, potem prawą. Następnie każde nalało odrobinę wody do lewej dłoni i spłukało nią usta, by wreszcie resztką wody spłukać samą hishaku i odłożyć ją na miejsce. Kapłan podszedł następnie do każdego z nich, składając jakąś pieczęć na każdym z nich i potrząsając gohei.
Potem przyszła kolej na Reia, który od razu - zgodnie ze swoją bezpośrednią naturą - zagadał do kapłana, który nawet lekko się roześmiał.
- Dziękujemy, nieznajomi. Z pewnością was ugościmy, tak jak ugościliśmy poprzednich przybyszy zza Cienistego Gaju. Rzadko się to zdarza, w zasadzie... no, jesteście pierwszą - i najliczniejszą grupą - od... dobrych czterdziestu lat? - stwierdził, podkręcając wąsy w zastanowieniu. - Problemy... cóż, radzimy sobie na szczęście. A natury Gaju raczej nie zmienisz chłopcze. To tak, jakbyś chciał wiatr zatrzymać albo zimę. - uśmiechnął się do ciebie, szczerze chyba wdzięczny za propozycję, ale jednocześnie przekonany, że cokolwiek tkwiło w lesie i sprowadzało mgłę - nie było w ludzkiej mocy temu zapobiec.
Następny podszedł Takashi wraz z Shinsuke. Pierwszy był nieco zamyślony, zastanawiając się, kogo mogą spotkać z grupy poszukiwawczej i czy będzie to ktoś... znajomy. Może nawet mentor chłopaka? Ale to nie wydawało się prawdopodobne, w końcu z tego co mówili Hinata i Hayato - cała grupka zorganizowała się sama, bez wiedzy przełożonych i chyba była czysto grupą narwanej młodzieży pragnącej zabłysnąć w oczach starszyzny. Opłukał dłonie, zgodnie z tutejszym zwyczajem, a następnie podszedł do kapłana, który spojrzał na niego nieco głębiej.
- Niesiesz w sobie... coś. Nie rozumiem co dokładnie.... ale wydajesz się mieć nad tym kontrolę. Proszę cię tylko, byś wchodząc do naszej społeczności, utrzymał ją, a jeśli będziesz czuł, że to niemożliwe - opuścił osadę, dla dobra jej mieszkańców. - powiedział poważnie, a ty poczułeś, że gdzieś głęboko w tobie Bijuu poruszył się, chyba lekko zaniepokojony lub zdziwiony, że jakikolwiek człowiek mógłby przejrzeć przez pieczęć. Mimo to, rytuał przebiegł bez problemów.
Te zaczęły się, gdy obejrzeliście się na Shinsuke.
Chłopak siedział wcześniej cicho i wydawało się, że jest całkiem spacyfikowany. To, co teraz sprawiało wasz niepokój, to jego... pusty wzrok, cięższy oddech, pot spływający po jego czole oraz fakty, że jego skóra... wydawała się falować, a żyły nabrzmiały, pulsując mocno. Z jego gardła wydobył się chrapliwy charkot, a oczy patrzyły przed siebie.
Obaj dostrzegliście też ciemne pręgi, które pełzły w górę po jego szyi.
- Shin! - krzyknęła nagle Hinata, rzucając się mu na pomoc, jednak dwójka strażników przytrzymała ją natychmiast.
Ukryty tekst
Nara Tatsuma, ojciec Takashiego
Uta Sakura, matka Reia
Uta Natsume, ojciec Reia
Shinsuke
Hayato
Hinata
0 x
Takashi
Posty: 1236 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » wczoraj, o 21:49
N owe miejsce zwiastować mogło wiele rzeczy. Los pisał dla dwójki bohaterów rozmaite historie, a jej aktualny rozdział zaprowadził ich do wioski znajdującej się gdzieś w czeluściach Tajemniczego Lasu. Nie byli sami. Towarzyszyła im trójka shinobich z Yokukage, która zamierzała schwytać hosta sześcioogoniastej bestii i przyprowadzić go z powrotem do Midori, jednakże Takashi i Rei okazali się dla nich zbyt dużym wyzwaniem. Połączyli siły, by dostać się do bezpiecznego miejsca i w ten właśnie sposób wylądowali w osadzie, której istnienie zdziwiło chyba każdego z nich. Rzekomo istniała od dawna, bowiem została zaznaczona na mapach jakichś starych badaczy z klanu Nara, ale ile w tym było prawdy? Tego nie wie nikt.
Tutejsi mieszkańcy nie wydawali się mieć złych zamiarów, byli chyba przyjaźnie nastawieni. Przepuścili piątkę przybyszów za mury, a następnie skierowali ich do niewielkiego zbiorniczka wodnego o świętym charakterze. W trakcie krótkiego spaceru Maji zaczął coś świrować, na co reakcja jego kompana była dość serdeczna. W tym wszystkim rzeczywiście potrzebna była odrobina światła, dlatego czarnowłosy cieszył się z obecności tego kochanego przygłupa.
- Nie wiem, czy byśmy tego chcieli. Bycie shirei-kanem wydaje się być strasznie nudne. - odpowiedział mu z grymasem, rozglądając się po otaczających go zabudowaniach i krzątających się między nimi ludźmi.
Chwilę przed oczyszczeniem różowowłosy zaczął zagadywać wieśniaków, prosząc ich o jakiś posiłek i obiecując rozprawienie się z ich problemami. Problemami, których na dobrą sprawę nie znał, ale w sumie nie ma się mu co dziwić - byli bez posiłku już bardzo długo. Taki głodomór z pewnością odczuwał już ogromną rządzę jedzenia, stąd właśnie brało się jego zachowanie. Zwykle w tego typu sytuacjach starszy z dwójki częstował młodszego swoimi zapasami, ale swoje ostatnie suszone mięsko oddał Hinacie i reszcie spółki, dlatego teraz skazani byli albo na zdobycie pożywienia własnymi siłami, albo na pomoc właśnie tejże osady.
Początkowo cały obrzęd przebiegał bez jakichkolwiek problemów, choć zdarzył się incydent, który mocno utkwił w pamięci bohatera. Tuż po tradycyjnym opłukaniu dłoni oraz ust zgodnym z instrukcjami nadszedł moment złożenia pieczęci przez kapłana. Pieczęć ta wyglądała niegroźnie i zarówno długowłosa, jak i Hayato czuli się po niej zwyczajnie, także jinchuriki nie miał obaw. Gdy starzec zbliżył się, wyglądał na zamyślonego i przejętego, aż w końcu poprosił chłopaka o ostrożność w związku z drzemiącą w nim mocą. Zdziwiony dwudziestoparolatek początkowo nie mógł znaleźć odpowiednich słów do odpowiedzi, aż w końcu odezwał się z delikatnym, niewyczuwalnym dla obcych zakłopotaniem. Chociaż cały czas zastanawiał się, skąd mógł wiedzieć? Jak to możliwe, że wyczuł Saikena?
- Spokojnie, bez obaw. - wymusił nawet nieduży uśmiech. - Potrafię nad sobą panować. Tak długo, jak wy będziecie przyjaźnie nastawieni, ja i moi towarzysze odpowiadać będziemy tym samym. I wdzięcznością za udzieloną pomoc również.
Czuł, że należy odpowiednio wcześniej zakomunikować o wdzięczności, ale nie omieszkał też poinformować o ich własnych zamiarach w sytuacji niebezpieczeństwa. Będą grzeczni, ale do czasu. Jeśli któryś z nich postanowi zrobić im krzywdę, oni odwzajemnią się tym samym.
To nie był jedyny zaskakujący przypadek rytuału. Gdy kapłan skończył swoją rozmowę z Takashim, nagle wszystko wokół niego zastygło. Instynkt nakazał mu spojrzeć na krewniaka znajdującego się obok, a gdy to zrobił, ujrzał Shinsuke zupełnie sparaliżowanego. Jego pusty wzrok zdradzał coś w rodzaju opętania, a pulsujące żyły, pot oraz niekontrolowane dźwięki niosły ze sobą ogromny ból, który odczuwał. I chociaż od pierwszego momentu młodzieniec za nim nie przepadał, to nie mógł oglądać jego cierpienia. Wyprzedziła go Hinata, która znacznie wcześniej zorientowała się w sytuacji. Krzyknęła i wystartowała w ich kierunku, ale została powstrzymana przez dwójkę strażników. To była ta chwila, w której jinchuriki stanął na równych nogach i przygotował się do błyskawicznej reakcji. Najpierw jednak dyplomatycznie.
- Co mu się dzieje? - nie krzyczał, choć podniósł głos, spoglądając na kapłana. - To wasza sprawka, czy coś mu dolega?
Były dwie możliwości. Pierwsza - przygotowali zasadzkę i pierwszą ofiarą był właśnie Shinsuke. Druga - rytuał oczyszczenia nie był blefem. Działał, a ninję z Midori coś wcześniej opętało i te egzorcyzmy właśnie to z niego wyciągały. Bez odpowiedzi Nara nie mógł jednak zareagować, by nie wszcząć niepotrzebnej wojny. Dlatego właśnie czekał na odpowiedź starca i jeśli mu się nie spodoba, ruszy na niego od razu. Jeśli jednak okaże się, że oczyszczenie jest skuteczne i wydobywa właśnie jakąś zmorę z jego kuzyna, to będzie czekał i chciał się z tym czymś rozprawić. W trakcie całego tego zamieszania zerknął pytająco na Reia, chcąc sprawdzić, jak on zareaguje i jeśli ich spojrzenia się spotkają - może młodziak będzie chciał mu coś przekazać. Wizyta w spokojnej wiosce zaczęła się dość energicznie i jeśli tak dalej pójdzie, to to miejsce szybko będzie można wymazać z mapy. Nie chcą zadzierać ani z Takashim, ani z Reiem, a jeśli któremuś z dwójki przyjaciół będzie coś zagrażało, drugi wkroczy do akcji. To samo tyczyło się długowłosej dziewczyny - ona też przypadła im do gustu i zamierzali ją ochronić. Oby to wszystko dobrze się skończyło.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Rei Uta
Posty: 845 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Nukenin S
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » dzisiaj, o 09:54
Rei stał gdzieś z boku, nieco przygnębiony tym, że nikt nie traktował poważnie jego zapewnień, że zajmą się wszelkimi problemami. Oczywiście miał nadzieję, że to lokalsi powiedzą mu, w którym miejscu ma szukać zła, jednak, jak to bywa w takich przypadkach zaczęli coś smęcić o niematerialnej mocy i innych pierdołach. Maji ze zrezygnowaniem pokręcił głową, czując, że znaleźli się w miejscu które trzeba będzie szybko opuścić. Gdy brama na dobre się otwarła, Maji rozejrzał się z chwilowym zainteresowaniem jednak w środku było tak, jak się spodziewał. Prosta wiocha z ludźmi, którzy na widok technologicznych nowości mówili, że to dzieło szatana. Skoro dziadek obiecał, że ich nakarmi to nie było nic więcej do załatwiania, nawet jeśli wciąż nie do końca wiedzieli, gdzie się znajdują. Rei podszedł do przyjaciela, gdy tamten został przepuszczono przez kapłańskie czystki, jednak wcześniej otrzymał kilka rad od nieznajomego. Uta był zbyt daleko by słyszeć co tamten dokładnie mówił, ale na tyle blisko by skrócić dziadka o głowę, jeśli postanowi w jakiś sposób zagrozić Takashiemu. Gdy wszystko przebiegło spokojnie Maji wcisnął dłonie w kieszenie kimona, czekając, aż reszta ekipy dostanie się do wioski…
– Wiesz Takashi, wydaje mi się, że trzeba będzie zrobić zapasy i zmywać się, zanim zaczną się interesować, skąd tyle obcych nagle pojawiło się w tym samym miejscu – Przemówił do towarzysza, zanim samotny krzyk nie przeciął placu świątynnego. Rei momentalnie odwrócił wzrok w tamtym kierunku, zdając sobie sprawę, że niedoszły oskarżyciel, który miał tyle do powiedzenia klęczy właśnie tuż przed kapłanem. Z jego ust dobywał się charczący dźwięk, jak gdyby jego płuca zalewała woda. Na jego szyi pojawiły się czarne pręgi, które unosiły się pod skórą w dziwny sposób. Rei wciąż trzymał ręce w kieszeni, nie interweniując w żaden sposób. Mimo że Maji nie był pamiętliwy, to temu chujowi nie pomoże, nawet jeśli będzie prosił… Przecież dzieciak z Kinkotsu jasno powiedział, że to ich sprawa, czy sobie poradzą w tym lesie, czy nie. Skoro postanowili udawać grupę pościgową, to niech udają do samego końca. Maji uśmiechnął się do siebie diabolicznie, wpatrując się w cierpienie gościa, którego szczerze nie lubił. To nie była sytuacja typu „Sąsiadowi wybili szybę w nowym pasacie” tutaj chodziło o coś więcej. Rei i Takashi grali w lidze która dla tych tutaj była obecnie poza zasięgiem. Tak samo jak dwóch przyjaciół nie miało jeszcze podjazdu do najsilniejszych tego świata, tak tamci nie mieli szans na to by złapać uciekinierów. Każdy musiał działać w zgodzie z wyborami, których dokonał, i to one miały wyznaczać nasz kierunek do samego końca. Jeśli chciałeś być bandytą, to bądź nim, jednak nie licz na łaskę, gdy przyjdzie do konfrontacji z prawem… To samo tyczyło się tych po jasnej stronie mocy, skoro chcesz bronić świata to musisz być gotowy, by poświęcić wszystko inne. Rei kierował się w życiu kilkoma zasadami, a obecnie właśnie jedna z nich na jego oczu pozwalała mu całkowicie olać cierpiącego człowieka… Nie było litości w świecie który dzieciak stworzył w swej głowie. Takashi starał się uspokoić sytuację, wyjaśniając co też tu się wyrabiało… No cóż, miał do tego prawo i niech działa według własnych przekonań. W tej chwili pustynny demon martwił się jedynie o trzy osoby tutaj… O siebie Takashiego i Hinatę która zasługiwała by dać jej drugą szasnę. To kiedy dostaną wreszcie to jedzonko?
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość