Lub "Południowe Sogen" jak uparcie nazywają je członkowie Uchiha i Gazo, którzy tutaj mieszkają. Niepodbita część Sogen, która została wcielona do Ryuzaku no Taki i jest obecnie siedzibą szczepów Uchiha, Gazo oraz Wyrzutków Cesarskich - przede wszystkim Yukich, którzy uciekli z Cesarstwa. Zarządzana przez pana feudalnego - Takeda Masatoshiego i jego klan.
Azuma
Posty: 1233 Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
Wiek postaci: 18
Ranga: Kogō
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy - wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy - delikatne blizny na przedramionach i rękach - przeciętny wzrost, docięta sylwetka
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu - skórzana kamizelka shinobi - kabury na broń na lewym i prawym biodrze - torba z ekwipunkiem na lewym pośladku - lekka zbroja
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7859#p128617
Post
autor: Azuma » 7 paź 2025, o 22:17
„Za wszelką cenę”
Wyprawa rangi C - [17/14]
Środek nocy.
Bagna. Niska temperatura.
Posterunek Graniczny
Napięcie wisiało w powietrzu, gęste jak bagienna mgła. Trzej uzbrojeni zwiadowcy blokowali ścieżkę, a ich broń wymierzona była w Hiromi i Tsuyoshiego. Na dodatek, po obu stronach ścieżki znajdowały się dodatkowe źródła chakry. Goście, którzy wyszli Wam na przeciw, byli ostrożni i z pewnością nie głupi. Gdy jednak padło rodowe nazwisko klanu, którego jurysdykcja obejmowała te ziemię, mężczyzna mierzący do Was z katany, zawahał się.
– Uchiha tu? Wsparcie, he? To za szybko… Dawajcie pochodnie! - mężczyzna rzucił szybko do współtowarzysza, odbierając ogień. Zbliżył się bardziej, a Wy widząc teraz doskonale jego oświetloną twarz, dostrzegliście jak marszczy brwi. – A niech mnie, to emblematy klanu. Uchiha-sama! - Nagle, całe napięcie w ciałach zwiadowców opadło. Gwardzista z kataną opuścił broń. Gestem dłoni nakazał uczynić podobnie towarzyszom. Kilka sekund później zauważyliście poruszenie w chaszczach obok i to, jak wyłaniają się z nich kolejne sylwetki mężczyzn. Wszyscy mieli podobne odzienie. Skórzane, lekkie zbroje, ochraniacze, torby, a także broń. Krótsze ostrza, broń miotaną w postaci kuszy, albo kołczanu z łukiem.
– Wybaczcie to powitanie. Jestem kapitan Himaru, dowódca warty. Ostatnie dni były... ciężkie - mruknął, przecierając dłonią twarz. – Dwa dni temu zaatakowano obóz. Nocą. Ledwo ich odparliśmy. Mamy rannych i zabitych, ale... udało nam się schwytać kilku z nich. Chodźcie, wejdźcie do obozu, na zewnątrz nie jest bezpiecznie.
Ruszyliście za kapitanem po tym jak ten nakazał swoim współtowarzyszom pozostać na czatach. Sami ruszyliście w kierunku obozu, przechodząc przez zniszczoną palisadę. Wewnątrz panował lekki zamęt. Widać było zniszczenia i żołnierzy próbujących się uporać ze zniszczeniami. A przynajmniej ich część – Ci którzy pozostawali w służbie i na Warcie.
– Rannych przenieśliśmy do głównego namiotu, nasi sanitariusze ledwo dają radę - rzucił, wskazując na duży, oświetlony od środka namiot. – Z poparzeniami sobie poradzimy, ale najgorzej jest z trucizną. Posłaliśmy już wczoraj do Surufutsu, a na dniach spodziewamy się też świeżego transportu, może będą tam jakieś odtrutki, albo silniejsze medykamenty - Hinmaru wyjaśniał, wyraźnie zmierzając do największego namiotu w obozie.
– To namiot komendanta, a własciwie był jego… Zmarł dziś nad ranem. Odpowiedzialne jest za to ścierwo z klanu Orochiego - Kapitan zatrzymał się i splunął z odrazą na ziemię. – Jego trucizna napsuła nam sporo krwi. Trzymamy go w dole, o tam, pod strażą razem z innymi. Do czasu wyznaczenia nowego komendanta pełnię jego obowiązki, ale… - zawahał się spoglądając na Was – Skoro przybyliście nas wesprzeć, to oddamy się pod rozkazy, jakiekolwiek by nie były. Choć ranni i osłabieni, to wciąż pozostajemy wierni! – Himaru stał wyprostowany, uderzył zaciśniętą pięścią w skórzaną zbroję, dla potwierdzenia swoich słów.
Sakki
Sugiyama Kuroyami
Zbrojmistrz Hachi
Danoru
Hitachi
Himaru
0 x
Uchiha Tsuyoshi
Posty: 686 Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
Multikonta: Sashiko
Post
autor: Uchiha Tsuyoshi » 8 paź 2025, o 10:16
Lato 395 roku A jednak. Tym razem intuicja go zawiodła. Uzbrojeni mężczyźni okazali się być członkami oddziału stacjonującego w posterunku, do którego zmierzali. Tsuyoshi był jednak zbyt zmęczony, żeby się ganić za tę błędną wstępną ocenę i po prostu odetchnął z ulgą. Cicho, tak, że nikt nie miał szans tego usłyszeć.
- Dobrze wiedzieć, że jesteście przyjaciółmi, Himaru. Prowadźcie więc do posterunku - powiedział i zlustrował wzrokiem całą resztę wojaków. Jeśli naprawdę nic nie zwróciło jego podejrzeń, to dezaktywował on sharingana. Zaraz potem ruszyli za dowódcą patrolu do obozu.
Obozu, który wyglądał bardzo mizernie - czego się oczywiście spodziewali, bo przecież wcześniej widzieli go z daleka. Teraz jednak mieli okazję bliżej się temu przyjrzeć i niestety, z bliska nie wyglądało to lepiej. Co jednak najważniejsze, stacjonujący tu żołnierze odparli atak wroga, za co należał im się szacunek. Sentoki uważnie wsłuchał się w raport Himaru i notował w głowie wszystkie szczegóły.
- Wyrazy uznania za odparcie tego ataku i pochwycenie Orochiego. Kawał dobrej roboty - powiedział, po czym sam uderzył się zamkniętą pięścią w pierś i dodał krótko - dopilnuję, żeby właściwe osoby w Sarufutsu dowiedziały się o waszych wyczynach - skinął głową ze szczerym uznaniem, a następnie odniósł się do pozostałej części raportu Himaru.
- Dobrze. Hiromi jest znakomitym medykiem, a znając jej charakter to nie zmruży oka, dopóki nie pomoże najbardziej cierpiącym - powiedział i spojrzał na dziewczynę. Pozwolił sobie na tę uwagę dlatego, że dla niego była to "oczywista oczywistość"; nie miał tu na celu żadnego protekcjonalnego tonu czy czegoś podobnego.
Po chwili zastanowienia, powiedział do Himaru i Hiromi:
- Widzę to tak. Zostaniemy tu co najmniej jedną dobę, bo musimy odpocząć, a Hiromi zająć się rannymi. Jesteśmy w podróży od kilkudziesięciu godzin, a ostatni odcinek dał nam w kość, więc nie możemy z marszu przejść do kolejnych działań. Przez ten dzień pomożemy wam uporządkować to, co będziemy mogli, a później zobaczymy. Sądzę, że rozważnie byłoby zabrać do Sarufutsu przynajmniej Orochiego, bo o to szalenie wartościowy jeniec, ale... to może być zbyt ryzykowne, o czym za chwilę. Czy tamci wiedzą, że mamy go żywego? Jeśli tak, to w każdej chwili musimy się spodziewać jakiegoś większego, zaciekłego kontrataku - powiedział i podrapał się po brodzie. Przez moment się nie odzywał i analizował ich sytuację. Wyglądało jednak na to, że nie mieli innych racjonalnych możliwości.
- Musicie też widzieć, że szlak do Sarufutsu nie jest bezpieczny. Znaleźliśmy tam martwych ludzi, którzy transportowali zaopatrzenie. Jeden z nich miał na imię Takashi, pewnie go znacie. Poza tym wpadliśmy również na Danoru i Hitachiego, którzy mieli dostarczyć do dowództwa informację o tym, co się dzieje z prośbą o posiłki. Myślę, że możemy ich się spodziewać w ciągu... nie wiem. Najwcześniej pewnie jutro, ale możliwe, że później. W każdym razie, ruszanie się stąd może nie być rozważne, bo wróg operuje nam na tyłach - powiedział i skrzywił się. Coś takiego oznaczało zawsze poważne kłopoty dla całego odcinka frontu - o ile szybko nie zneutralizuje się zagrożenia. Popatrzył na Hiromi i Hitachiego, czekając na ich opinię.
0 x
Uchiha Hiromi
Posty: 576 Rejestracja: 17 mar 2023, o 17:18
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Czarne, długie włosy, ciemne oczy, delikatne rysy twarzy, lekka nadwaga.
Widoczny ekwipunek: Torba na pośladku, kabura na udzie
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11005&p=205011#p205011
Multikonta: Yuki Hoshi
Post
autor: Uchiha Hiromi » 10 paź 2025, o 22:30
Uchiha Hiromi
Rok 395
Hiromi zagryzła policzek, próbując nie wpaść w panikę czy strach związany z wyczuciem zapachu spalenizny. Zacisnęła pięści - jedną na wodzy, za którą Hiromi odetchnęła z ulgą, puszczając chakrę, którą skupiła w ciele. Dobrze. Nie musieli walczyć. Przynajmniej nie na razie. I jak dobrze pójdzie, może z nikim. Uśmiechnęła się do nich, zamknęła na chwilę powieki, aby jej oczy wróciły do normalności i przybrały naturalny dla niej, ciemnoniebieski kolor.
- Nie przejmujcie się powitaniem, lepiej takie niż żadne. Przynajmniej widać od razu, że trzymacie straż - powiedziała dziewczyna, dając do zrozumienia, że nikt absolutnie nie był zły na sytuację, nawet jeżeli było przez chwilę nerwowo. - Niepokoi mnie atak na tak daleko wysunięty w stronę Sarufutsu punkt. Działają dość bezczelnie.
Kiedy ruszyli i Hiromi obserwowała zniszczenia, tym bardziej się utwierdzała w myśleniu o tym, jak bardzo bezczelne jest to wszystko i jak trudno jest bronić pozycji, kiedy miało się coraz mniej ludzi, walki się przedłużały a ludzie byli zmęczeni. Między innymi to też powodowało, że bandyci ośmielali się atakować.
No i pewnie ogólne poczucie beznadziei.
- Co do szlaku jeszcze, bandyci jechali w kierunku, który obraliśmy, sama dorzuciłam notkę do Masahiro-sama z waszymi ludźmi, żeby też wzięto to pod uwagę, kiedy będą wysyłane posiłki. Ale po drodze natknęliśmy się na ślady skręcające w inną ścieżkę, niedaleko. Mamy podejrzenia, że mogą tam się ukrywać. Warto zwrócić uwagę, szczególnie, że obóz jest w słabszej kondycji.
Nie zasugerowała ataku na potencjalnych bandytów. Rozsmarowywanie sił na wielkiej kromce chleba obecnie nie było zbyt korzystne, ale wiedza na co zwracać uwagę była ważna.
Słysząc o wężowym, Hiromi przygryzła wargi, próbując się nieco uspokoić. Zmęczenie i ogólne złe samopoczucie wzmogło jej strach przed tymi ludźmi. Jednak, odetchnęła głęboko.
- Wiem, że trucizna jest problematyczna, niestety, nie mamy jeszcze na nią antidotum, surowicy czy jakiegokolwiek leku, który ją neutralizuje. Musimy sobie radzić tak, jak z innymi nieznanymi środkami. Ja… - zmarszczyła brwi. - Znam technikę. W sensie, widziałam ją. Jak się jej używa, co trzeba zrobić, żeby… żeby pomóc. Postaram się zrobić co w mojej mocy, ale nigdy wcześniej nie korzystałam z tej techniki i… nie chcę robić nadziei. Ale spróbuję. I oczywiście, pomogę sanitariuszom. Teraz, dopóki nie padnę, a potem jak się prześpię i zregeneruję trochę sił. - Uśmiechnęła się, próbując dodać otuchy Himaru. Czuła się trochę jak dzieciak by doświadczonym żołnierzu, już lepiej i bardziej na miejscu czuła się na salonach. Tam jednak jej tak nie potrzebowali.
- Trzymacie Orochiego. Shinobiego, jak rozumiem. W dole pod strażą z innymi… - powtórzyła, co powiedział Himaru o Orochim. - Jak go trzymacie? Czy wśród strażników są ninja? Tsuyoshi-kun, jesteś sentokim. Czy zerkniesz na to? Jestem pewna, że Sugiyama-sama rozważy sprowadzenie jeńca do Sarufutsu - Hiromi była ostrożna ze swoimi słowami - ale dobrze byłoby się czegoś dowiedzieć, żeby faktycznie przewidzieć potencjalny odwet. I tak, myślę, że powinniśmy na jakiś czas tu się zatrzymać, żeby mieć pewność, że obóz dotrwa przynajmniej do posiłków. I wybacz, że nie będę ci towarzyszyć teraz, lazaret na mnie czeka.
0 x
Azuma
Posty: 1233 Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
Wiek postaci: 18
Ranga: Kogō
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy - wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy - delikatne blizny na przedramionach i rękach - przeciętny wzrost, docięta sylwetka
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu - skórzana kamizelka shinobi - kabury na broń na lewym i prawym biodrze - torba z ekwipunkiem na lewym pośladku - lekka zbroja
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7859#p128617
Post
autor: Azuma » 12 paź 2025, o 23:32
„Za wszelką cenę”
Wyprawa rangi C - [17/14]
Wyprawa rangi B - [18/17]
Środek nocy.
Bagna. Niska temperatura.
Posterunek Graniczny
Kapitan Himaru słuchał Was uważnie, a na jego zmęczonej twarzy malowała się mieszanina ulgi i szacunku. Gdy Tsuyoshi skończył, oficer skinął głową z uznaniem, a jego postawa, choć wciąż napięta, zdawała się nieco rozluźniać. Wasze przybycie i przejęcie inicjatywy były dla niego jak promień światła w gęstym mroku.
– Dziękuję, Uchiha-sama - powiedział, a w jego głosie słychać było szczerą wdzięczność. – Przekażę wasze pochwały ludziom. Na pewno poprawi to morale. - A gdy Kapitan Himaru uslyszał jak zdolnym medykiem jest Hiromi, spojrzał na nią z wyraźną nadzieją. – Pani, jeśli możesz pomóc zatrutym... Nie prosimy o cuda. Ale każda próba jest dla nas na wagę złota. Nasi medycy są na skraju wyczerpania. Od dwóch dni uwijają się w pocie czoła. Jeśli ta technika pomoże…
Zanim jednak Himaru wydał podwładnemu rozkaz, aby odeskortował Hiromi do namiotu medycznego, Tsuyoshi nakreślił plan, jaki wydawał mu się rozsądny do wdrożenia. Oprócz tego wyjawił dla kapitana obozu, co się stało z członkami karawany, która miała dostarczyć im świeże zaopatrzenie. Twarz Himaru stężała.
– A więc jesteśmy odcięci…? To gorzej, niż myślałem. Mieliśmy nadzieje, że w dostawie znajdą się medykamenty. To dobije medyków. I ta świadomość, że wróg wniknął tak głęboko w w nasze terytorium… - Himaru przez chwilę się zastanawiał nad tym. – Ale atak został odparty dwa dni temu, wróg również oberwał, za atak na Takashiego musiał odpowiadać jeszcze inny oddział. Brzydko mówiąc, lepiej żeby za to odpowiadali jednak bandyci.
Gdy Hiromi dopytała o szczegóły schwytanego Hebi, kapitan warty przeszedł od razu do wyjaśniania. – Oczywiście, zajmiemy się tym natychmiast. Schwytany Orochi jest zakneblowany i związany, a do tego ranny. Znajduje się pod strażą. Został też prowizorycznie opatrzony, aby się nie wykrwawił choć… szczerze wolał bym go nadziać na pal. To on wykończył komendanta. Komendant był jednym z dwóch wyspecjalizowanych shinobich w obozie. W namiocie medycznym mamy drugiego nieprzytomnego…
Hiromi w ten czas powiedziała, że sprawę Orochiego zostawia Tsuyoshiemu, więc Himaru skinięciem potwierdził, podejmując od razu decyzję co do eskortowania Hiromi.
– Hideo! Eskortuj panią Uchiha do namiotu medycznego. Powiedzcie Asami-san, że przybyło wsparcie. Macie jej we wszystkim pomagać, zrozumiano? - Gdy strażnik poprowadził Hiromi do namiotu medycznego, uwaga Himaru skupiła się w pełni na Tsuyoshim. – Chodź ze mną. Pokażę ci, gdzie go trzymamy.
Wyszliście z namiotu, a następnie skierowaliście się w kierunku słabiej oświetlonego obszaru, gdzie widać było kilku strażników stojących wokół czegoś, co wyglądało jak głęboki dół w ziemi. – Zabezpieczenia są prowizoryczne, ale powinny wystarczyć. To wąż, więc pewnie będzie się wolał się wyślizgnąć, niż wspinać - mruknął ponuro, prowadząc Cię do schwytanego wroga.
Dół miał kształt lejowy i był głęboki na dwa i pół metra. W środku leżało trzech mężczyzn. Każdy był zakneblowany, miał wykręcone i związane z tyłu ręce, a także stopy. Do tego kończyny górne i dolne były połączone dodatkowym węzłem pionowym, co ograniczało wszelkie manewry związanych mężczyzn. Z pewnością było również dodatkową niedogodnością dla nich niedogodnością. Oprócz więzów dostrzegłeś naostrzone paliki, które były nasadzane okręgiem w dole, ostrymi palikami do góry.
Himaru spojrzał na Tsuyoshiego – To ten, jest ranny ale przytomny. Nie odezwał się ani słowem odkąd go złapaliśmy. Pozostali szybko się poddali i mniej oberwali. Chcesz go przesłuchać?
Z kolei Hiromi została przez Hideo zaprowadzona do namiotu medycznego. Wewnątrz uderzyła ją fala gęstego powietrza, przesiąkniętego zapachem krwi, potu i leczniczych ziół. W mdłym świetle lamp olejnych zobaczyła niemal dziesięć prowizorycznych posłań, nad którymi w milczeniu krzątały się trzy postacie w ubraniach medyków, wspomagane przez dwóch żołnierzy. – Asami-san! - zawołał cicho Hideo. – Kapitan przysłał wsparcie!
Od jednego z posłań podniosła się kobieta w średnim wieku, o mocno zaciśniętych ustach i włosach spiętych w niedbały kok. Wycierała właśnie dłonie w zakrwawioną szmatkę – Wsparcie? - jej głos był szorstki, ale nie nieuprzejmy. – Dobrze, każda para rąk się przyda. Rany cięte i oparzenia mamy pod kontrolą, ale trucizna... trucizna nas wykańcza. - Wskazała na odgrodzoną część namiotu, gdzie leżało kilku żołnierzy, drżących w gorączce, o nienaturalnie bladej cerze.
Sakki
Sugiyama Kuroyami
Zbrojmistrz Hachi
Strażnik Danoru
Strażnik Hitachi
Kapitan Himaru
Strażnik Hideo
Medyczka Asami
1 x
Uchiha Tsuyoshi
Posty: 686 Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
Multikonta: Sashiko
Post
autor: Uchiha Tsuyoshi » 13 paź 2025, o 21:34
Lato 395 roku - Spokojnie, kapitanie Himaru - odpowiedział Tsuyoshi - zaletą bycia okrążonym jest to, że możemy atakować w każdym kierunku - zdobył się na żart i nieznaczny uśmiech, pomimo swojego zmęczenia. Zaraz jednak powrócił do poważniejszego tonu.
- Tak, chcę go przesłuchać już teraz, zanim udamy się na spoczynek. Być może nasz gość będzie w stanie zdradzić nam trochę informacji co do tego, co może nas czekać w najbliższym czasie. Musimy być przygotowani. I mimo tego, że rozumiem wasze odczucia, nie możemy pozwolić mu na komfort śmierci w tym obozie. W Sarufutsu zrobią z niego użytek - wyjaśnił.
Kiedy ruszyli w kierunku prowizorycznego lochu, odezwał się do kapitana, a w zasadzie zasypał go pytaniami:
- Jakie mamy siły w tym obozie? Czy czujki są wystawione we wszystkich kierunkach? I jak daleko od obozu działają? Były jakieś meldunki o dostrzeżeniu wroga w ostatnim czasie? Jakimi siłami zaatakował wróg, kiedy go odparliście? I przede wszystkim... poza tym wężowym, mamy jakieś informacje o innych shinobi Dzikich w tym rejonie? - informacje na te tematy miały mu pomóc w poznaniu sytuacji taktycznej w okolicy i tego, czy i jak duże groziło im niebezpieczeństwo. Rozglądnął się też żeby sprawdzić jak poważne są uszkodzenia w umocnieniach i czy żołnierzy wystarczy, żeby je obsadzić. Był teraz najwyższym rangą żołnierzem w tym miejscu i oczywiste było to, że to na jego barki spadnie odpowiedzialność za należyte przygotowanie się na to, co może nadejść. O ile cokolwiek nadejdzie, bo to przecież wcale nie było przesądzone.
Kiedy weszli do prowizorycznego więzienia, mógł tylko pokiwać głową z uznaniem. Jak na warunki jakie tu mieli, zabezpieczyli jeńców znakomicie. Nie można było tego zmarnować.
- Z ciekawości, jak go złapaliście? - zapytał jeszcze Himaru, po czym spojrzał na Orochiego. Natychmiast też aktywował sharingana, żeby ocenić jego stan, w tym poziom jego chakry. I oczywiście to, czy gdzieś tam nie czaiły się jakieś niespodzianki. Na przykład ukryte, małe węże, o których wiedział, że Hebi się nimi posługują. Przez moment świdrował go tylko spojrzeniem, zastanawiając się jak podejść do tematu. Szybko jednak wybrał sposób działania.
Tsuyoshi podszedł do jeńca i kucnął przed nim w bezpośredniej bliskości. Popatrzył mu w oczy, po czym położył dłoń na jego głowie, tak żeby móc od razu zneutralizować wszelkie próby szamotania się lub gryzienia, łapiąc tamtego za włosy. Drugą ręką zdjął knebel, po czym chwycił jeden z kunaiów, które miał w torbie.
- Nie wiem czy jesteś świadomy tego, co się stało, ale aktualnie jesteś jeńcem klanu Uchiha. Nazywam się Uchiha Tsuyoshi, jestem sentokim i mam do ciebie kilka pytań. Jeśli się dogadamy, to ty unikniesz bólu, a ja w końcu położę się spać - powiedział, okazując mu bardzo wyraźnie swój sharingan, po czym kontynuował - przede wszystkim, czy według twojej wiedzy wokół tego obozu znajdują się jeszcze jakieś wasze oddziały, które mogą stanowić dla nas zagrożenie? Jak liczne mogą być?
Oczywiście nie polegał tylko na sile swojej perswazji czy strachu złapanego. Wspomógł się pewną użyteczną techniką, którą ćwiczył na przypadkowo złapanym dezerterze niedaleko Hachimantai.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Uchiha Hiromi
Posty: 576 Rejestracja: 17 mar 2023, o 17:18
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Czarne, długie włosy, ciemne oczy, delikatne rysy twarzy, lekka nadwaga.
Widoczny ekwipunek: Torba na pośladku, kabura na udzie
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11005&p=205011#p205011
Multikonta: Yuki Hoshi
Post
autor: Uchiha Hiromi » wczoraj, o 11:16
Uchiha Hiromi
Rok 395
Kiedy Hiromi szła za Hideo, już przygotowywała się do działania. Pozbywanie się ubrania - płaszcza, rękawiczek, odpinała paski pancerza, żeby odłożyć go na bok w namiocie medycznym. Włosy poprawiła związując w niedbały koczek opadający na jej kark. Kiedy wchodziła, odłożyła swoje rzeczy na bok, gotowa do działania. Przed Asami się lekko skłoniła.
- Uchiha Hiromi, medyczka - przedstawiła się. - Skoro tutaj jestem, zrobię, co w mojej mocy, żeby pomóc - powiedziała, podchodząc bliżej do grupy, która została otruta jadem Orochi. Jej dłonie bezwiednie się zacisnęły. - Nie mamy ani surowicy na truciznę ani antidotum jeszcze. Trzy dni minęły od zaaplikowania? - dopytała, ale pamiętała, co było powiedziane wcześniej. - Jeżeli tak, to trucizna rozeszła się po całym ciele, a organizm walczy. - wyjaśniła, mając nadzieję, że to prawda.
Rozejrzała się i zwróciła do Hideo, któremu wcześniej dała znać, żeby jeszcze chwilę został.
- Będę potrzebowała dużo czystej wody, jeżeli moglibyście dostarczyć ze dwie beczki wody, będę też potrzebowała dwóch mis. Jedną na czystą wodę, drugą, gdzie będę zlewać zakażoną. Do tego, jeżeli można, czy moglibyście, po tym, zagotować wodę i zrobić gorącą herbatę lub chociaż kubek gorącej wody? Jestem przemoczona i zziębnięta - przyznała, prosząc o przysługę delikatnie. Było późno, a może wcześnie. Poradziłaby sobie bez tego, ale doskonale wiedziała, że przeziębienie mogło czaić się wszędzie.
Następnie przesunęła się w stronę ludzi, którzy byli pod wpływem trucizny, żeby ocenić ich rany i stan, szukała też shinobiego. Znała zasady. Leczenie osób władających chakrą było zawsze priorytetem.
- Opowiecie mi o rannych? - zapytała, kiedy próbowała ocenić stan zdrowia każdego z nich. Musiała też wyjaśnić co i jak z techniką. - Znam technikę, ale nie potrafię… nie wiem, czy potrafię jej używać, ponieważ jeszcze nigdy tego nie robiłam. Ale spróbuję zrobić to, co w mojej mocy. Tyle, że albo zupełnie nie zadziała, mogę popełnić błędy, a sama technika wyciągania trucizny z ciała jest bardzo bolesna. Będę potrzebowała zgody osób, jeżeli są przytomni, chyba, że bezpośrednio są w stanie agonalnym, wtedy po prostu zrobię, co się da.
0 x
Azuma
Posty: 1233 Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
Wiek postaci: 18
Ranga: Kogō
Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy - wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy - delikatne blizny na przedramionach i rękach - przeciętny wzrost, docięta sylwetka
Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu - skórzana kamizelka shinobi - kabury na broń na lewym i prawym biodrze - torba z ekwipunkiem na lewym pośladku - lekka zbroja
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7859#p128617
Post
autor: Azuma » wczoraj, o 22:36
„Za wszelką cenę”
Wyprawa rangi C - [17/14]
Wyprawa rangi B - [19/17]
Środek nocy.
Bagna. Niska temperatura.
Posterunek Graniczny
Kapitan Himaru z wdzięcznością przyjął żart Tsuyoshiego, choć jego uśmiech był bardziej grymasem zmęczenia. Słuchał Twoich pytań, kiwając głową, a jego wzrok przeniósł się na zniszczone palisady.
– Siły... to, co zostało. Mieliśmy czterdziestu ludzi. Ośmiu pochowaliśmy, a dwóch wysłaliśmy po wsparcie. Zostało nam trzydziestu. Z tego dziesięciu jest w lazarecie. Dwudziestu zdolnych do walki, wliczając moich zwiadowców, ale obszar jaki pokrywamy… Jesteśmy rozciągnięci do granic możliwości.
Zatrzymał się nad krawędzią dołu. Jego twarz wykrzywiła się w ponurym grymasie.
– Zaatakowało nas około dwudziestu, ale mieli dwóch shinobi. Tego... – splunął w stronę dołu – ...i jeszcze jednego. Szybkiego drania. Wspólnie dopadli komendanta, wywiązała się walka, dołączył Kenji, a potem reszta oddziału. Mieliśmy przewagę i dużo szczęścia, bo wężowi walczyli zaciekle. Ten tutaj walczył jak demon. Kenji zdołał go trafić kunaiem prosto w udo, unieruchamiając go. W tym samym czasie Komendant, tuż przed śmiercią, ranił tego drugiego, szybkiego. Zanim się zorientowaliśmy, ten szybki uciekł, a ten był już otoczony przez moich ludzi z wycelowanymi kuszami. Dopiero wtedy odpuścił.
Tsuyoshi przeszył dół swoim sharinganem. Wśród trójki pochwyconych jeńców, ten z klanu Orochi wydawał się nietknięty strachem. Mimo poważnej rany w udzie i dwóch dni w niewoli, jego rezerwy chakry były, znacznie większe, niż mogłeś się spodziewać. Zaniepokoiło Cię również to, jaka biła od niego stłumiona, mroczna aura. Wskoczyłeś do dołu, a potem mocno chwyciłeś jeńca za włosy. Nie okazałeś przy tym strachu, ale byłeś ostrożny gdy wyciągnąłeś knebel z jego ust. Z jego gardła nie nie wydobył się krzyk, ani jęk, ale cichy, gardłowy syk. Jego oczy, z pionowymi źrenicami, skupiły się na Twoim Sharinganie bez strachu. Kiedy złożyłeś mu swoją "propozycję", na jego popękanych wargach pojawił się krwawy uśmiech.
– Uchiha... tssss... myślisz, że te twoje ładne oczy... robią na mnie wrażenie? – mówi cicho, a jego głos jest chrapliwy.
To były jego ostatnie słowa pełne swobody. Wykorzystałeś znaną sobie technikę, a potem potężny strumień Twojej chakry zaczął się wdzierać prosto do jego mózgu. Orochi zesztywniał, a Ty napotkałeś na opór zdając sobie sprawę z tego, że jego umysł był silny i zdyscyplinowany, ale Twoja wola… była potężniejsza. Wdarłeś się bezlitośnie łamiąc jego opór i powodując że oczy zaszły mu mgłą zobojętnienia.
– Tsssk... Tak... jest... oddział… Trzynaście Pomiotów… Czekają na sygnał…
Hiromi również przeszła do działania, natychmiast podchodząc do grupy czterech pacjentów znajdujących się za parawanem. Strażnik Hideo, słysząc Twoje rzeczowe polecenia, wyprężył się na baczność. Widok kogoś, kto w tym chaosie wie, co robić, podziałał na niego błyskawicznie.– Hai, Uchiha-sama! Natychmiast zajmę się wodą i miskami! I osobiście dopilnuję gorącej herbaty dla pani! – Zasalutował pospiesznie i niemal wybiegł z namiotu, by wykonać rozkazy.
Asami obserwowała Cię z mieszanką desperacji i nowo narodzonej nadziei. Jej szorstka postawa łagodniała z każdą sekundą, gdy widziała Twoje profesjonalne przygotowanie. Kiwnęła ponuro głową.
– Tak... minęły prawie trzy dni – potwierdziła cicho. – Trucizna działa powoli, ale nieubłaganie. Ich ciała płoną, ale wnętrzności jakby zamarzały. Próbowaliśmy wszystkiego, co znamy... – jej głos się załamał. Podeszła z Tobą do grupy zatrutych. Wskazała na najpotężniej zbudowanego mężczyznę, leżącego nieruchomo na noszach. Był blady jak ściana.
– To Kenji. Nasz drugi shinobi. Jest nieprzytomny od wczoraj. Jego chakra wciąż walczy, ale widzę, jak słabnie z każdą godziną. – Następnie wskazała na pozostałych trzech. – To Taro, Hino i Riku. Zwykli żołnierze, ale młodzi, silni... wszyscy nieprzytomni. Nie reagują na żadne bodźce.
Gdy wyjaśniłaś naturę techniki, wspominając o ryzyku i bólu, Asami zacisnęła pięści. Patrzyła Ci prosto w oczy, a jej własne lśniły od powstrzymywanych łez. – Pani, w tym momencie ból to luksus. To dowód, że jeszcze żyją. Wszyscy są nieprzytomni, są w krytycznym stanie. Masz moją pełną zgodę. Rób, co musisz. – Jej wzrok spoczął na nieprzytomnym shinobi. – Proszę... zacznij od Kenjiego.
Po krótkiej chwili wrócił również Hideo. Miał wszystko czego Hiromi sobie życzyła.
Sakki
Sugiyama Kuroyami
Zbrojmistrz Hachi
Strażnik Danoru
Strażnik Hitachi
Kapitan Himaru
Strażnik Hideo
Medyczka Asami
Tajemniczy Orochi
Ukryty tekst
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum:
Shins Hyo i 2 gości