Stolica Północnego Ryuzaku. Położone w niecce pomiędzy wzgórzami, dobrze prosperujące miasteczko, przed rozpadem Sogen stanowiło centralny punkt między dwoma największymi szlakami przecinającymi prowincję Sogen - jednym prowadzącym ku Shi no Geto oraz Murowi i drugim, prowadzącym na południe prosto ku bogatemu Ryuzaku no Taki.
Misaya
Posty: 16 Rejestracja: 31 lip 2025, o 19:21
Link do KP: viewtopic.php?p=228447#p228447
Multikonta: Misaki
Aktualna postać: Misane
Post
autor: Misaya » 29 sie 2025, o 13:57
Z szeroko otwartymi oczami obserwowała pokaz jaki im zafundował Masahiro. Kolorowe włosy tańczyły w takt nadawany przez potężny podmuch gorącego powietrza. Aż czuła jak cała twarz piecze ją od gorąca. Nigdy nie wiedziała tak silnej techniki… nie żeby była jakimkolwiek wyznacznikiem czegokolwiek, bo nawet na arenie w czasie turnieju się nie pojawiła, lecz widząc teraz buchającego płomieniami Shirei-kana jak gdyby był to spacerek zaczynała zdawać sobie sprawę z ogromnych braków jaki brak wcześniejszych treningów jej zapełnił. W końcu ile był od niej starszy? Dziesięć? Może piętnaście lat. A to co pokazał wybiegało poza jej pojmowanie. Wiadomo, że shreikanowie byli na końcu łańcucha pokarmowego jeśli chodziło o poziom mocy, lecz… no bez przesady! Tego to ona nawet za kolejne i kolejne dekady nie ogarnie.
Z pętli myśli wyrwały ją jego słowa.
Pojebało go.
Tyle przeleciało przez głowę Misai, gdy lodowaty dreszcz przebiegł jej po plecach. Domyślała się, że na placu treningowym będą musieli coś ćwiczyć, ale po tym pokazie co im zafundował dobrze wiedziała, że ona nie ma nic do pokazania. Podmuch ognia, który potrafiła w porównaniu do jego pożogi to był płomyczek rozświetlający małą świeczkę.
W panice przeniosła spojrzenie na Nanę. Może ona miała tam wszystkie klepki na miejscu.
Z każdym kolejnym wypowiedzianym przez Nanę słowem blada twarz Misai stawała się jeszcze bielsza. Jaka potęga. Jaka walka. Ona ćwiczyła tylko po to aby dostać nieco więcej ryo i wspomóc rodzinne finanse. O jakim ona przetrwaniu mówiła. Misaya już miała się zgłosić i powiedzieć, że chyba nie tamtędy była droga, gdy dotarło do niej ostatnie zdanie.
To nie jego pojebało. To Nana była kompletnie stuknięta…
Praktycznie odruchowo aktywowała szkarłatne doujutsu z paniką szukając jakiegoś rozwiazania. Przez głowę nawet przebiegło jej aby schować się za plecami Kimy. Nogi jej drżały i była po prostu przerażona. Nigdy wcześniej z nikim się nie biła i nie trenowała. To był nie jej poziom. Ona była normalsem, który przypadkiem okazało się, że jednak nosi sprawne geny Uchiha.
Ciało zareagowało instynktownie. Jedyne co mogła zrobić w miarę szybko było uskoczyć jak najdalej za siebie i po złożeniu jednej pieczęci posłać swój ogień, licząc, że ten jakoś zderzy się z kulą ognia posłana przez Nanę i nieco go rozproszy. Czy tak to działało? A z jakiej beczki miałaby wiedzieć? Była przerażona, a jej ciało działało na automacie. Co z tego, że był to trening, a nie prawdziwa misja, a Nana raczej nie zamierzała ich zabić. To nie był świat i życie do którego przywykła Misaya. Spłoszone, szalejące konie? Proszę bardzo, wiedziała jak się zachować, jak do nich mówić i sprawić, aby ją słuchały. Pędząca technika ognia? To był zupełnie inny poziom. Nie jej.
Ukryty tekst
0 x
Papyrus
Administrator
Posty: 3906 Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Post
autor: Papyrus » 2 wrz 2025, o 22:10
Post Fabularny
Nana, Misaya i Kima
Lato 395
Plac treningowy rozgrzewał już się nie tylko od słońca, ale przede wszystkim od emocji i ognia.
Nowo awansowana Nana, z świeżym ciężarem dowództwa na barkach (sama z siebie biorąc dwójkę pod swoje dowodzenie, nie tylko na krótki trening - najwyraźniej), szybko zaczynała rozumieć, że tytuł lidera to nie tylko prestiż, ale też codzienna porcja stresu - szczególnie z nastolatkami pod jej skrzydłami. Jej twarz była spokojna, niemal chłodna, ale czuła też dumę. Mogła coś zmienić. Sprawdzić kogo ma przed sobą. Przyszłych bohaterów czy przyszłych częstych gości tutejszego szpitala?
Bez zbędnych ceremonii złożyła pieczęcie, a powietrze wokół niej zadrżało. Seria kul ognia wystrzeliła w kierunku pola treningowego - celowo obok shinobiego i kunoichi. Wystarczająco blisko, by poczuli żar, ale nie na tyle, by skończyć jako dobrze wypieczone przekąski. To nie był pokaz siły, ale ostrzeżenie i zaproszenie do reakcji.
Pierwszy zareagował Kima. Jeszcze chwilę wcześniej myślami był gdzie indziej - może przy siostrze, może przy urodzinowym prezencie. Ale wystrzelona w niego technika zweryfikowała jego priorytety. Bez przygotowania, bez konkretnego planu, ale z przebłyskiem pomysłu - jego wzrok padł na kamień. Ot, jeden z tych kamieni treningowych, obwiązanych słomą, żeby okładanie ich pięściami nie skończyło się połamanymi palcami już przy pierwszym uderzeniu. Technika. Zamiana. W jednej chwili jego miejsce zajęła bezimienna skała, która przyjęła cios. Cóż, żar ciosu, ponieważ Nana doskonale kontrolowała swój ogień. Sam Kima znalazł się za plecami Nany, cały, choć lekko zdyszany. Chwilowo bezpieczny.
Misaya zareagowała zupełnie inaczej. Jej reakcją rządził instynkt. Przepełniony paniką i przekonaniem, że i lider i świeża Kogo byli pozbawieni wszystkich swoich klepek. Była jednak skuteczna. Aktywacja doujutsu, unik, pieczęcie i technika, która pozwoliła wypluć jej własny ogień. Mimo tego, że Misaya miała do czynienia z Kogo, jej technika dała radę uderzyć w jedną z kuli ognia. Ogień zwalczaj ogniem. Buchnęło, dwie kule starły się ze sobą i, zaskakująco, kula Nany była mniejsza i słabsza, więc technika młodszej dziewczyny przeszła przez nią, a do Nany dotarł bardziej gorący podmuch. Potrafiła działać mimo strachu.
A Masahiro obserwował wszystko z boku, z uśmiechem na twarzy, kiedy Nana była otoczona z obu stron. Każde z Doko pokazało inną taktykę. I lider Uchiha nie wydawał się tym być zaskoczony. Za to wydawał się dumny i zadowolony.
Uchiha Masahiro
Sugiyama Orochi
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Nana
Posty: 867 Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 25
Ranga: Kogō
Krótki wygląd: Ciemne długie włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka o azjatyckich rysach twarzy i pełnych ustach.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
Link do KP: viewtopic.php?p=155137#p155137
GG/Discord: nanusia_
Post
autor: Nana » 7 wrz 2025, o 19:06
Czy oczekiwali jatki? Myśleli, że zaatakuje ich perfidnie na oczach samego Shirei-kana? Nana nie była przykładową wychowanką klanu Uchiha. Była przybłędą. Samotnym wilkiem, który latami działał samodzielnie. W końcu jednak znalazła swoje miejsce. Gdzieś, gdzie mogła przynależeć. Nie przejmowała się, że może tutaj dzieciaki uczyły się bycia ninja wolniej, bardziej taktycznie. Ona zawsze stawiała na praktykę. Stawiała na przetrwanie. I dwójka shinobi miała tego doświadczyć w tym krótki momencie.
Był to zaledwie niewielki przedsmak tego jak wyglądało życie shinobi. Mogli stanąć do walki lub uciekać. Jej usta wykrzywiły się w zadowolonym uśmiechu, gdy nikt nie zwiał wrzeszcząc w stronę wioski. Nie zamierzała bawić się z nimi zbyt długo. Salwy ataków miały ich zaledwie nastraszyć. Wymusić na nich jakąś reakcję.
- Dobrze - zdecydowała nagle prostując się. Ogień przestał buchać wokół pola treningowego. Uniosła dłonie do góry w formie poddania. Nie zamierzała atakować ich więcej. Wskazała gestem dłoni, żeby podeszli bliżej. Wiedziała, że nie będą jej po tym ufali. Na zaufanie trzeba było zasłużyć. Na razie zamierzała polegać na ich respekcie, może odrobinie ziarenka strachu.
- Kima mało który shinobi byłby tak pomysłowy jak ty pod presją. Świetna reakcja. Chciałabym, żebyś zawsze wychodził z domu przygotowany, że ktoś może cię zaatakować - powiedziała blokując spojrzenie z Kimą. Następnie ciemne tęczówki powędrowały do młodej dziewczyny.
- Zareagowałaś odruchowo co jest już połową twojego zwycięstwa. Dasz radę nawet, jeśli sama tego jeszcze nie widzisz. Skup się na kontroli chakry, a silniejsze techniki ognia będą dla ciebie błahostką.
Skłoniła się im lekko podchodząc powoli do Masahiro. Parsknęła pod nosem widząc jego chłopięcy uśmiech.
- Zadowolony? - rzuciła przewracając oczami. Czy tego właśnie oczekiwał? Te dzieciaki nie były jej problemem. Jeszcze nie. Widziała w nich potencjał. A jednak brakowało im doświadczenia w walce. Czegoś czego nie mogła im tylko pokazać. To musieli przeżyć samemu. Mogła jednak starać się im w tym pomóc. Nie pozwolić zginąć. Świat był niebezpieczny zwłaszcza teraz, gdy dzicy wciąż stanowili zagrożenie.
0 x
Papyrus
Administrator
Posty: 3906 Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans
Post
autor: Papyrus » 9 wrz 2025, o 22:10
Post Fabularny
Nana, Misaya i Kima
Lato 395
- Tam od razu zadowolony - odpowiedział zdawkowo Masahiro, ale widać było, że tylko trochę się drażni. - Lekko ukontentowany. - Puścił oko do Kimy i Misayi. - Nie, tak poważnie, jestem z ciebie zadowolony, Nana-san. Jeżeli o was chodzi - zwrócił się do młodzieży - nie spodziewałem się po was niczego mniej. Dobra robota. Jutro proszę się zgłosić od samego rana po przydział do Siedziby. A i jeszcze jedno, Misaya-san - zwrócił się do niebieskowłosej dziewczyny. - Kwatermistrz pewnie potrzebowałby kogoś do pomocy z naszymi wojskowymi końmi. A wiem, że masz doświadczenie. Nie mają najłatwiejszego życia i przydałaby im się doświadczona opiekunka.
Uśmiechnął się do nich jeszcze raz i z szacunkiem ukłonił głowę na pożegnanie, odprawiając ich.
- Do zobaczenia wkrótce. Będę w międzyczasie pilnował, żeby wasze odznaki Akoraito były ładnie wypolerowane, kiedy po nie przyjdziecie. A teraz wracajcie załatwiać swoje sprawy.
Odwrócił się do Nany.
- Ty też. Musisz odpocząć, wrócić do treningu i zadań dla Sogen - powiedział mężczyzna. - Jutro przyjdź proszę po nową odznakę i… pracę dalej.
Uchiha Masahiro
Sugiyama Orochi
1 x
you best prepare for a hilariously bad time
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość