Obóz Yuki Mikoto
- Azuma
- Posty: 1168
- Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Kogō
- Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy
- delikatne blizny na przedramionach i rękach
- przeciętny wzrost, docięta sylwetka - Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- lekka zbroja - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7859#p128617
Re: Obóz Yuki Mikoto
Konflikt narastał, a sytuacja robiła się coraz bardziej niebezpieczna. Świat w którym znajdował się Sakki, drżał w posadach. Ten pokaz kształtowania otoczenia był imponujący, ale Uchiha zachował zimną krew i wytrwał nie pozwalając się przyprzeć do muru. Był gotowy stawić czoło Ariiemu, tym bardziej że tak naprawdę, to tamten wciąż był więźniem i to nie tylko w własnym umyśle.
Najwyraźniej, jakaś część tej jaźni również zdawała sobie z tego sprawę bo w krytycznym momencie zareagowała. Ta jaźń – Minda, w pewnej chwili zmieniła swoją aurę. Azuma nie czuł z jej strony już tego chłodu. Coś się zmieniło. Sakki skupił na niej teraz swoją uwagę.
– Jest więźniem własnego „Ja”? - powtórzył, bo nie chciał mieć wątpliwości, czy właściwie ją zrozumiał. I w ten sposób dowiedział się więcej – o tym, że Arii przeżył traumę, a to co teraz widzą , jest mechanizmem obronnym do radzenia sobie z tymi przeżyciami. Kobieta, czy też część jaźni Arii'ego, zwróciła się też do niego samego, nakazując mu współpracować. Minda przypomniała mu o tym, czym kierował się sam Uchiha zachowując spokój. To miejsce, nawet doznaną tu krzywda, nie mogła go skrzywdzić w świecie rzeczywistym. A w nim, Arii był już bezbronny.
Była w tym pewna przewrotność, bo przysłuchując się temu wszystkiemu, u Azumy pojawiło się coś na kształt współczucia. Tego, co się z tym człowiekiem stało. Trzy osobowości. Każda stanowiąca w jego umyśle wlasną, oddzielną osobowość. Gdy Minda potwierdziła jego właściwy osąd co do bycia naczyniem dla Jinchurikkiego, a następnie oznajmiła że ukazana zostanie Azumie, trzecia i ostatnia część osobowości Arii'ego, Uchiha przytaknął.
– Miejmy to już za sobą. Pokaż mi go. Chce zobaczyc… Zobaczyć by zozumieć z czym Rakurai-san musiał się mierzyć. On i inni w przeszłości, a także tych, których to dopiero czeka.
Spojrzał na Arii'ego. Trzy osobowości. Jego własna, ta wspierająca i ostatnia, ta personifikująca odpowiedź na zło. Azuma zastanawiał się, co by się stało gdyby otworzył teraz jego cele. Czy coś by się w ogóle stało? Albo… Czy podświadomość Arii'ego może utworzyć kolejne jaźnie. Jeśli tak… to ile jest w stanie ich zmieścić.
Najwyraźniej, jakaś część tej jaźni również zdawała sobie z tego sprawę bo w krytycznym momencie zareagowała. Ta jaźń – Minda, w pewnej chwili zmieniła swoją aurę. Azuma nie czuł z jej strony już tego chłodu. Coś się zmieniło. Sakki skupił na niej teraz swoją uwagę.
– Jest więźniem własnego „Ja”? - powtórzył, bo nie chciał mieć wątpliwości, czy właściwie ją zrozumiał. I w ten sposób dowiedział się więcej – o tym, że Arii przeżył traumę, a to co teraz widzą , jest mechanizmem obronnym do radzenia sobie z tymi przeżyciami. Kobieta, czy też część jaźni Arii'ego, zwróciła się też do niego samego, nakazując mu współpracować. Minda przypomniała mu o tym, czym kierował się sam Uchiha zachowując spokój. To miejsce, nawet doznaną tu krzywda, nie mogła go skrzywdzić w świecie rzeczywistym. A w nim, Arii był już bezbronny.
Była w tym pewna przewrotność, bo przysłuchując się temu wszystkiemu, u Azumy pojawiło się coś na kształt współczucia. Tego, co się z tym człowiekiem stało. Trzy osobowości. Każda stanowiąca w jego umyśle wlasną, oddzielną osobowość. Gdy Minda potwierdziła jego właściwy osąd co do bycia naczyniem dla Jinchurikkiego, a następnie oznajmiła że ukazana zostanie Azumie, trzecia i ostatnia część osobowości Arii'ego, Uchiha przytaknął.
– Miejmy to już za sobą. Pokaż mi go. Chce zobaczyc… Zobaczyć by zozumieć z czym Rakurai-san musiał się mierzyć. On i inni w przeszłości, a także tych, których to dopiero czeka.
Spojrzał na Arii'ego. Trzy osobowości. Jego własna, ta wspierająca i ostatnia, ta personifikująca odpowiedź na zło. Azuma zastanawiał się, co by się stało gdyby otworzył teraz jego cele. Czy coś by się w ogóle stało? Albo… Czy podświadomość Arii'ego może utworzyć kolejne jaźnie. Jeśli tak… to ile jest w stanie ich zmieścić.
0 x
- Arii
- Posty: 1771
- Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: -na prawym ramieniu wytatuowana sznyta gita
-krótka bródka - Widoczny ekwipunek: *Duża Torba
*Plecak
*Manierka - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10504
- GG/Discord: arii.2024
- Multikonta: Yachiru
- Azuma
- Posty: 1168
- Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Kogō
- Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy
- delikatne blizny na przedramionach i rękach
- przeciętny wzrost, docięta sylwetka - Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- lekka zbroja - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7859#p128617
Re: Obóz Yuki Mikoto
Uchiha nie wiedział czy to była zasługa części jaźni zwany Mindą, czy to było robota samego Arii'ego, ale nagle doszło do istotnych zmian. Arii, mężczyzna mniej więcej w wieku samego Uchihy, nagle przeobraził się w dziecko. Małego chłopca, który trzymał Mindę za rękę. Wstydził się, a może nawet bał bo zaraz skrył się za plecami kobiety.
Nie była to jedyna zmiana. Otoczenie również uległo zmianie. Cela w której się Arii znajdował, również uległa przeobrażeniu. Ściany, posadzka zafalowały, a następnie ukazały coś zupełnie innego. Olbrzymią posiadłość, większą niż na własność posiadała rodzina Azumy. A potem to również się zmieniło. Najpierw usłyszeli płacz dziecka. Potem zobaczyli jak mały Arii przykuty jest w piwnicy, do ziemii. Nad nim górował mężczyzna. Azuma zagryzł mocniej szczękę, gdy ujrzał jak ten ciemięży dziecko. Ten oprawca, był jego dziadkiem.
Nagle znowu doszło do zmiany. Jeszcze innej. Pociemniało, a następnie ogarnął ich mrok. Czarne tomoe sharingana ponownie zawirowały i wtedy Azuma to ujrzał. Na sekundę, jak grom rozświetlającą ciemność. Bladą, przepełnioną żądzą mordu twarz. Okrutną, wykrzywioną od uśmiechu, przepełnionego bezkresem szaleństwa.
Nazywał się Rzeźnikiem.
– Tamtego samuraja… Zupełnie nie wiem o kim mówisz. W gruncie rzeczy, to jednak nie ważne. Zobaczyłem to na czym mi zależało.
Mierzyli się spojrzeniami. Rzeźnik był wulgarny. Czuć również było jego żądze… Był okrutny. Jego spojrzenie, ten wzrok… W każdym innym, prócz strachu wzbudziłoby także mdłości. U Azumy, ta obrzydliwość niebezpiecznie szybko narastała.
– Jawisz się jako coś co powinno zostać niezwłocznie żywcem pogrzebane. Mimo to… Jesteś jego częścią. Jego mechanizmem obrony. Pytanie zatem brzmi, czy bez Ciebie… Arii będzie wciąż potrafił się bronić?
Bez dwóch zdań, Rzeźnik był zagrożeniem. Nawet teraz, spoglądał na Azumę jak na swoją kolejną ofiarę. Uchiha spojrzał na Mindę, a potem na Arii'ego. Dziecko, które bojaźliwie uczepione było Mindy. I które z ufnością na nią spoglądało. Chowało się za nią. Azuma znowu to poczuł. Współczucie. Zwrócił się w stronę Rzeźnika. Ich spojrzenia, ponownie się zetknęły. Azuma uprzedził to co było nieuniknione. Zaatakował pierwszy.
– ZA TYCH DWOJE!
Nie była to jedyna zmiana. Otoczenie również uległo zmianie. Cela w której się Arii znajdował, również uległa przeobrażeniu. Ściany, posadzka zafalowały, a następnie ukazały coś zupełnie innego. Olbrzymią posiadłość, większą niż na własność posiadała rodzina Azumy. A potem to również się zmieniło. Najpierw usłyszeli płacz dziecka. Potem zobaczyli jak mały Arii przykuty jest w piwnicy, do ziemii. Nad nim górował mężczyzna. Azuma zagryzł mocniej szczękę, gdy ujrzał jak ten ciemięży dziecko. Ten oprawca, był jego dziadkiem.
Nagle znowu doszło do zmiany. Jeszcze innej. Pociemniało, a następnie ogarnął ich mrok. Czarne tomoe sharingana ponownie zawirowały i wtedy Azuma to ujrzał. Na sekundę, jak grom rozświetlającą ciemność. Bladą, przepełnioną żądzą mordu twarz. Okrutną, wykrzywioną od uśmiechu, przepełnionego bezkresem szaleństwa.
Nazywał się Rzeźnikiem.
– Tamtego samuraja… Zupełnie nie wiem o kim mówisz. W gruncie rzeczy, to jednak nie ważne. Zobaczyłem to na czym mi zależało.
Mierzyli się spojrzeniami. Rzeźnik był wulgarny. Czuć również było jego żądze… Był okrutny. Jego spojrzenie, ten wzrok… W każdym innym, prócz strachu wzbudziłoby także mdłości. U Azumy, ta obrzydliwość niebezpiecznie szybko narastała.
– Jawisz się jako coś co powinno zostać niezwłocznie żywcem pogrzebane. Mimo to… Jesteś jego częścią. Jego mechanizmem obrony. Pytanie zatem brzmi, czy bez Ciebie… Arii będzie wciąż potrafił się bronić?
Bez dwóch zdań, Rzeźnik był zagrożeniem. Nawet teraz, spoglądał na Azumę jak na swoją kolejną ofiarę. Uchiha spojrzał na Mindę, a potem na Arii'ego. Dziecko, które bojaźliwie uczepione było Mindy. I które z ufnością na nią spoglądało. Chowało się za nią. Azuma znowu to poczuł. Współczucie. Zwrócił się w stronę Rzeźnika. Ich spojrzenia, ponownie się zetknęły. Azuma uprzedził to co było nieuniknione. Zaatakował pierwszy.
Ukryty tekst
Błyskawicznie sięgnął do kabury. Najpierw rzucił celując ostrzem w grdykę a w następnej chwili już pędził na wroga z drugim, wyciągniętym ostrzem. Wykonał zamach, celując w skroń.– ZA TYCH DWOJE!
0 x
- Arii
- Posty: 1771
- Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: -na prawym ramieniu wytatuowana sznyta gita
-krótka bródka - Widoczny ekwipunek: *Duża Torba
*Plecak
*Manierka - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10504
- GG/Discord: arii.2024
- Multikonta: Yachiru
Re: Obóz Yuki Mikoto
Bestia patrzyła się na Sakkiego z lubieżnym uśmieszkiem. Wyszczerzyła swoje zaostrzone kły, prowokowała Uchihę. Chciała go sprowokować do ataku. I doczekała się tego. Sakki uznał, że dobrym sposobem będzie zaatakowanie jej. W tym samym momencie na plecach bestii zmaterializowało się siedem mieczy, które zawirowały od razu w powietrzu. Nikt nie zamierzał się tutaj patyczkować między sobą. Jeden był wysłannikiem swojego Szczepu, drugi był czymś w rodzaju muru obronnego. Ale czy na pewno Azuma mógł się z tym mierzyć? Dwa ostrza zablokować miały te czerwonookiego. I nagły obrót, aby ostrze między kolanem wbiło się w udo chłopaka, a to pomiędzy prawym nadgarstkiem zawirowało prosto w maskę.
Ale nie była to jedyna rzecz, która się wydarzyła. Z ciała młodego Ariiego zaczęła wydobywać się niebieskawa chakra. Chłopczyk puścił dłoń Mindy i spojrzał się na nią. Nagle był nastolatkiem i nagle już dorosłym mężczyzną, którym teraz był na zewnątrz. W jego oczach był strach - nie chciał, żeby komuś wydarzyła się krzywda. Z jego ciała wybuchnęła chakra - manifestując całą jego drogę. Prawdopodobne było, że to samo wydarzyło się na zewnątrz, poza dziwną iluzją. Mogło to skończyć się różnie, ale nie mógł pozwolić na to, aby takie rzeczy działy się w jego wnętrzu. -DOŚĆ!!!! OBYDWAJ!!!- nigdy jeszcze tak się nie wydarł. Fasady jeszcze bardziej się zatrzęsły i wszystko nagle znowu zawirowało w dziwnym maraźmie i stali w czwórkę na korytarzu kojącego jego serce szpitala w Fuyuhanie, gdzie rozwinął siebie i swoje umiejętności. Nagle dookoła zapanował spokój i sam Rzeźnik zatrzymał ostrza tak, żeby były jak najbliżej skóry Azumy, ale go nie przecięło. I tak nie mogło mu się nic stać. Szczerzył się do Azumy.
-Sakki-san. Rzeźnik wydaje się agresywny i wrogo nastawiony do wszystkiego. Ale jest częścią mnie. Potrafi rzeczy, których ja nigdy nie będę potrafił samemu. To jestem ja.- uśmiechnął się słabo do zamaskowanego mężczyzny. -Nie lubi słabości. U mnie i otaczających ludzi. Ostatnim razem całkowicie przejął kontrolę, bo zarówno ja i Minoru-san byliśmy w... ciężkiej sytuacji. Gdyby nie on, nie siedziałbym teraz na zewnątrz a tym bardziej Minoru-san nie stałby tam gdzie stoi.- Arii podszedł do nich i położył dłoń na ramieniu Rzeźnika, który odpuścił i jego ostrza rozpłynęły się w powietrzu. Odszedł, aby stanąć przy Mindzie. -Nie jestem w stanie ich kontrolować. Nie mam nad nimi takiej władzy. Ale JA nie jestem zagrożeniem. Na pewno nie dla was, ani Ryuzaku.- spojrzał się mu prosto w oczy i ciężko westchnął. Jego chakra w końcu się uspokoiła. -Chciałbym, abyśmy to zakończyli. Pozwolisz, że ja to przerwę. Możesz mi uwierzyć i dać mi wotum zaufania a pokażę swoją przydatność.- i w tym momencie pomyślał sobie, że chce wyjść z tej iluzji. Za dużo się w niej wydarzyło. Chciał, żeby to wszystko z niego zeszło.
Ale nie była to jedyna rzecz, która się wydarzyła. Z ciała młodego Ariiego zaczęła wydobywać się niebieskawa chakra. Chłopczyk puścił dłoń Mindy i spojrzał się na nią. Nagle był nastolatkiem i nagle już dorosłym mężczyzną, którym teraz był na zewnątrz. W jego oczach był strach - nie chciał, żeby komuś wydarzyła się krzywda. Z jego ciała wybuchnęła chakra - manifestując całą jego drogę. Prawdopodobne było, że to samo wydarzyło się na zewnątrz, poza dziwną iluzją. Mogło to skończyć się różnie, ale nie mógł pozwolić na to, aby takie rzeczy działy się w jego wnętrzu. -DOŚĆ!!!! OBYDWAJ!!!- nigdy jeszcze tak się nie wydarł. Fasady jeszcze bardziej się zatrzęsły i wszystko nagle znowu zawirowało w dziwnym maraźmie i stali w czwórkę na korytarzu kojącego jego serce szpitala w Fuyuhanie, gdzie rozwinął siebie i swoje umiejętności. Nagle dookoła zapanował spokój i sam Rzeźnik zatrzymał ostrza tak, żeby były jak najbliżej skóry Azumy, ale go nie przecięło. I tak nie mogło mu się nic stać. Szczerzył się do Azumy.
-Sakki-san. Rzeźnik wydaje się agresywny i wrogo nastawiony do wszystkiego. Ale jest częścią mnie. Potrafi rzeczy, których ja nigdy nie będę potrafił samemu. To jestem ja.- uśmiechnął się słabo do zamaskowanego mężczyzny. -Nie lubi słabości. U mnie i otaczających ludzi. Ostatnim razem całkowicie przejął kontrolę, bo zarówno ja i Minoru-san byliśmy w... ciężkiej sytuacji. Gdyby nie on, nie siedziałbym teraz na zewnątrz a tym bardziej Minoru-san nie stałby tam gdzie stoi.- Arii podszedł do nich i położył dłoń na ramieniu Rzeźnika, który odpuścił i jego ostrza rozpłynęły się w powietrzu. Odszedł, aby stanąć przy Mindzie. -Nie jestem w stanie ich kontrolować. Nie mam nad nimi takiej władzy. Ale JA nie jestem zagrożeniem. Na pewno nie dla was, ani Ryuzaku.- spojrzał się mu prosto w oczy i ciężko westchnął. Jego chakra w końcu się uspokoiła. -Chciałbym, abyśmy to zakończyli. Pozwolisz, że ja to przerwę. Możesz mi uwierzyć i dać mi wotum zaufania a pokażę swoją przydatność.- i w tym momencie pomyślał sobie, że chce wyjść z tej iluzji. Za dużo się w niej wydarzyło. Chciał, żeby to wszystko z niego zeszło.
Ukryty tekst
0 x
- Ario
- Posty: 2416
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
- Azuma
- Posty: 1168
- Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Kogō
- Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy
- delikatne blizny na przedramionach i rękach
- przeciętny wzrost, docięta sylwetka - Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- lekka zbroja - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7859#p128617
Re: Obóz Yuki Mikoto
/Dzięki, było ciekawie.
Umysł to skomplikowana struktura. Nie tylko odpowiada za logiczne myślenie. Podświadomość Ariiego i rozszczepione jaźnie były tego doskonałym przykładem. Czy takim bytom można było ufać? Intuicja Sakkiego podpowiadała to samo co twierdziła Minda. W tym miejscu nie można było zginąć. Dotyczyło to w każdym razie Uchihy. On nie mógł zginąć, nie należał do tego świata, ale… Czy ta zasada, dotyczyła bytów, które żyły tylko tutaj?
Widząc Rzeźnika który napawał strachem, obrzydzeniem i poczuciem niebezpieczeństwa, Sakki długo się nie wahał. Przypuścił atak, uderzając w taki sposób jaki w tych warunkach wydawał mu się najskuteczniejszy. W umysł Ariiego.
Scena na której przebywali, nagle pękła. Pojawiła się pustynia, a na niej wysoki krzyż. Wisiał na nim Rzeźnik, niemiłosiernie przebity potężnymi ćwiekami. Gdy iluzja w iluzji zadziałała, Sakki wykonał kolejny krok. Gardło Rzeźnika zostało rozorane ciśniętym ostrzem. Bryznęło smolistą juchą, ale bestia… Ta nie pozostaał bezbronna. Gdy Sakki nadbiegał z drugim ostrzem, gotowy wbić go w łeb “swojego” więźnia, Rzeźnik nagle spojrzał do góry, a nad nim pojawiło się siedem ostrzy. Zaatakowały, zmuszając Uchihe do odejścia od ataku. Sakki uniknął jednego ostrza, drugiego, zbił kilka kolejnych cięć, ale w końcu i jego dosięgnęły cięcia. Jedno, drugie… Na ciele Azumy pojawiało się coraz więcej nacięć.
Walka trwała, a Minda z małym Ariim obserwowali to z boku. Dotychczas biernie, ale wtedy coś się zmieniło. Arii krzyknął, nowy świat, ten wykreowany przez Azumę zatrząsł się w fasadach, a następnie runął, kompletnie zmieniając krajobraz. Arii również się przeobraził. Był teraz nastolatkiem. Z jego buchnęła niebieska chakra. Ona zmieniała wszystko. Przed nimi nie było już krzyża, bryzgającego krwią Rzeźnika. Nie była pociętego Azumy. I nie było małego Ariiego. Był znów dorosły.
Znaleźli się w nowym miejscu. W szpitalu, w miejscu najwyraźniej bezpiecznym dla Yorokobiego. To tam zdobywał swoje umiejętności, które napawały go dumą. Cała czwórka wygląda również tak, jak w chwili zanim doszło do przeobrażeń oraz pojedynku. Przemawiał Arii - innym już tonem. Spolegliwie. Wyjaśniał i szczerze odpowiadał, na zadane wcześniej pytania. Nie było w nim tej zaciętości, ani buty. Uchiha czuł, że Arii w końcu zrozumiał, że nie może tego wygrać. Nie z pozycji siły, ani dumy. Przeczucie go nie zwiodło, bo Yorokobie w końcu prosił Sakkiego o jedno – zaufanie.
– Wotum... tak to dobre określenie. Yorokobi Arii, zobaczyłem wystarczająco. Jestem wysłannikiem Masahiro-dono i nadanym mi prawem, obdzielę Cię jego zaufaniem. Ale pamiętaj… Wiem już o Tobie wszystko. Jeśli utracisz to zaufanie, nie zdołasz go odzyskać.
Spojrzał ponownie na to wszystko, a potem z osobna na każdego. Zatrzymał swoje spojrzenie dłużej na Rzeźniku. Wcześniej kreaturze, która okazała się również narzędziem jak i obrońcą gospodarza. Wobec tej jaźni, Sakki nie mógł przejść obojętnie.
– Korzystaj z niego mądrze. Nie pozwalaj mu przejąć kontroli, gdy masz obok siebie sojuszników. Ryzykujesz ich życiem. Ale gdy będzie Ci to dane… Zwróć jego nienawiść na tego, który Ci to uczynił.
Oboje wiedzieli kim był prawdziwy potwór. Nie ten drzemiący w umyśle Yorokobiego. Był nim ten na którym spoczywała odpowiedzialność opieki i dbania o dobro dziecka, a który zachował się w sposób, nie do nazwania miana ludzkiem.
– Żegnaj Arii-san, a przynajmniej mam taką nadzieję.
To było tyle. Życzenie Arii’ego stało się faktem. Świat znowu zawirował. Zniknęły kamienne ściany, mokra posadzka. Zniknęła Minda, Rzeźnik i wszystko to, co zobaczyli w podświadomości Yorokobiego. Byli znów na zamarzniętym jeziorze. Wśród mroku. Azuma ciężko oddychał, niemal osuwając się na ziemię. W ostatniej chwili przykucnął, ramieniem podpierając się na o kolano. Choć na zewnątrz nie miał widocznych żadnych obrażeń, był zmęczony. Podróż w głębiny świadomości, okazała sie niesamowicie wyczerpująca. Szczególnie, że po raz pierwszy, odbyła się na takim głębokim poziomie.
– Yorokobi.. Arii.. Nie jest Jinchurikkim… Nie jest też dla nas…. zagrożeniem…
Sakki dotrzymał danego słowa. Jego maska się uniosła i oczy, już te zwykłe, ciemne spoglądały na mężczyznę, który siedział na lodowym tronie z skierowanymi w jego twarz lodowymi szpikulcami. Który był zdany na jego łaskę lub i nie.
– Wiem co go spotkało i skąd pochodzi… ta zmienna aura chakry… CIerpienie, które w przeszłości doznał, rozszczepiło jego jaźń… Żyją w jego świadomości byty, które pomagają mu… uporać się z rzeczami… które go przerastają.
Sakki podniósł się. Nie aktywował swojego sharingana. Tak wiele czerpał dziś ze swoich mocy, że teraz był zbyt zmęczony. I choć mógł się w tym momencie wydawać bezbronny, nie czuł wcale zagrożenia ani wrogości. Przekonał się na własne oczy, że tu, nie było wrogów.
– Zanim odejdę i przekaże te wieści Masahiro-dono, chcę jeszcze Was ostrzec. Arii-san, zwłaszcza Ciebie… Powinieneś szukać pomocy. Minda, Rzeźnik… wcale nie tylko na nich musi się to kończyć… Uważaj na siebie, na innych.
Zamaskowany Uchiha zrobił swoje. Jego rola się tutaj skończyła, ale zadanie jeszcze nie. Czekał go teraz powrót do Surufutsu i zdanie relacji Masahiro-dono, którego opuszczał w wielkim pośpiechu. Azuma spojrzał jeszcze na Minoru-san któremu skinął, dając do zrozumienia że jest w rzeczywistości wszystko w porządku i ten może pracować dalej. A następnie przeniósł spojrzenie na Yuki Mikoto. I jeżeli ta nie wyraziła sprzeciwu, zamaskowany wojownik skierował się w stronę lasu, obierając najkrótszą drogę do osady Uchiha.
[z/t] - Siedziba władzy
Umysł to skomplikowana struktura. Nie tylko odpowiada za logiczne myślenie. Podświadomość Ariiego i rozszczepione jaźnie były tego doskonałym przykładem. Czy takim bytom można było ufać? Intuicja Sakkiego podpowiadała to samo co twierdziła Minda. W tym miejscu nie można było zginąć. Dotyczyło to w każdym razie Uchihy. On nie mógł zginąć, nie należał do tego świata, ale… Czy ta zasada, dotyczyła bytów, które żyły tylko tutaj?
Widząc Rzeźnika który napawał strachem, obrzydzeniem i poczuciem niebezpieczeństwa, Sakki długo się nie wahał. Przypuścił atak, uderzając w taki sposób jaki w tych warunkach wydawał mu się najskuteczniejszy. W umysł Ariiego.
Scena na której przebywali, nagle pękła. Pojawiła się pustynia, a na niej wysoki krzyż. Wisiał na nim Rzeźnik, niemiłosiernie przebity potężnymi ćwiekami. Gdy iluzja w iluzji zadziałała, Sakki wykonał kolejny krok. Gardło Rzeźnika zostało rozorane ciśniętym ostrzem. Bryznęło smolistą juchą, ale bestia… Ta nie pozostaał bezbronna. Gdy Sakki nadbiegał z drugim ostrzem, gotowy wbić go w łeb “swojego” więźnia, Rzeźnik nagle spojrzał do góry, a nad nim pojawiło się siedem ostrzy. Zaatakowały, zmuszając Uchihe do odejścia od ataku. Sakki uniknął jednego ostrza, drugiego, zbił kilka kolejnych cięć, ale w końcu i jego dosięgnęły cięcia. Jedno, drugie… Na ciele Azumy pojawiało się coraz więcej nacięć.
Walka trwała, a Minda z małym Ariim obserwowali to z boku. Dotychczas biernie, ale wtedy coś się zmieniło. Arii krzyknął, nowy świat, ten wykreowany przez Azumę zatrząsł się w fasadach, a następnie runął, kompletnie zmieniając krajobraz. Arii również się przeobraził. Był teraz nastolatkiem. Z jego buchnęła niebieska chakra. Ona zmieniała wszystko. Przed nimi nie było już krzyża, bryzgającego krwią Rzeźnika. Nie była pociętego Azumy. I nie było małego Ariiego. Był znów dorosły.
Znaleźli się w nowym miejscu. W szpitalu, w miejscu najwyraźniej bezpiecznym dla Yorokobiego. To tam zdobywał swoje umiejętności, które napawały go dumą. Cała czwórka wygląda również tak, jak w chwili zanim doszło do przeobrażeń oraz pojedynku. Przemawiał Arii - innym już tonem. Spolegliwie. Wyjaśniał i szczerze odpowiadał, na zadane wcześniej pytania. Nie było w nim tej zaciętości, ani buty. Uchiha czuł, że Arii w końcu zrozumiał, że nie może tego wygrać. Nie z pozycji siły, ani dumy. Przeczucie go nie zwiodło, bo Yorokobie w końcu prosił Sakkiego o jedno – zaufanie.
– Wotum... tak to dobre określenie. Yorokobi Arii, zobaczyłem wystarczająco. Jestem wysłannikiem Masahiro-dono i nadanym mi prawem, obdzielę Cię jego zaufaniem. Ale pamiętaj… Wiem już o Tobie wszystko. Jeśli utracisz to zaufanie, nie zdołasz go odzyskać.
Spojrzał ponownie na to wszystko, a potem z osobna na każdego. Zatrzymał swoje spojrzenie dłużej na Rzeźniku. Wcześniej kreaturze, która okazała się również narzędziem jak i obrońcą gospodarza. Wobec tej jaźni, Sakki nie mógł przejść obojętnie.
– Korzystaj z niego mądrze. Nie pozwalaj mu przejąć kontroli, gdy masz obok siebie sojuszników. Ryzykujesz ich życiem. Ale gdy będzie Ci to dane… Zwróć jego nienawiść na tego, który Ci to uczynił.
Oboje wiedzieli kim był prawdziwy potwór. Nie ten drzemiący w umyśle Yorokobiego. Był nim ten na którym spoczywała odpowiedzialność opieki i dbania o dobro dziecka, a który zachował się w sposób, nie do nazwania miana ludzkiem.
– Żegnaj Arii-san, a przynajmniej mam taką nadzieję.
To było tyle. Życzenie Arii’ego stało się faktem. Świat znowu zawirował. Zniknęły kamienne ściany, mokra posadzka. Zniknęła Minda, Rzeźnik i wszystko to, co zobaczyli w podświadomości Yorokobiego. Byli znów na zamarzniętym jeziorze. Wśród mroku. Azuma ciężko oddychał, niemal osuwając się na ziemię. W ostatniej chwili przykucnął, ramieniem podpierając się na o kolano. Choć na zewnątrz nie miał widocznych żadnych obrażeń, był zmęczony. Podróż w głębiny świadomości, okazała sie niesamowicie wyczerpująca. Szczególnie, że po raz pierwszy, odbyła się na takim głębokim poziomie.
– Yorokobi.. Arii.. Nie jest Jinchurikkim… Nie jest też dla nas…. zagrożeniem…
Sakki dotrzymał danego słowa. Jego maska się uniosła i oczy, już te zwykłe, ciemne spoglądały na mężczyznę, który siedział na lodowym tronie z skierowanymi w jego twarz lodowymi szpikulcami. Który był zdany na jego łaskę lub i nie.
– Wiem co go spotkało i skąd pochodzi… ta zmienna aura chakry… CIerpienie, które w przeszłości doznał, rozszczepiło jego jaźń… Żyją w jego świadomości byty, które pomagają mu… uporać się z rzeczami… które go przerastają.
Sakki podniósł się. Nie aktywował swojego sharingana. Tak wiele czerpał dziś ze swoich mocy, że teraz był zbyt zmęczony. I choć mógł się w tym momencie wydawać bezbronny, nie czuł wcale zagrożenia ani wrogości. Przekonał się na własne oczy, że tu, nie było wrogów.
– Zanim odejdę i przekaże te wieści Masahiro-dono, chcę jeszcze Was ostrzec. Arii-san, zwłaszcza Ciebie… Powinieneś szukać pomocy. Minda, Rzeźnik… wcale nie tylko na nich musi się to kończyć… Uważaj na siebie, na innych.
Zamaskowany Uchiha zrobił swoje. Jego rola się tutaj skończyła, ale zadanie jeszcze nie. Czekał go teraz powrót do Surufutsu i zdanie relacji Masahiro-dono, którego opuszczał w wielkim pośpiechu. Azuma spojrzał jeszcze na Minoru-san któremu skinął, dając do zrozumienia że jest w rzeczywistości wszystko w porządku i ten może pracować dalej. A następnie przeniósł spojrzenie na Yuki Mikoto. I jeżeli ta nie wyraziła sprzeciwu, zamaskowany wojownik skierował się w stronę lasu, obierając najkrótszą drogę do osady Uchiha.
[z/t] - Siedziba władzy
1 x
- Ario
- Posty: 2416
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Obóz Yuki Mikoto
Kampania przeciwko Dzikim
Arii, Gosui, Shins, Osamu, Minoru
Godzina 0:50 Po całej akcji, Uchiha aż opadł na jedno kolano, a Arii powoli wrócił do świata żywych. Widząc ten widok, niezależnie od tego, co miał powiedzieć Azuma, Kodari zrobił krok do przodu, stając pomiędzy mężczyznami. Spojrzał na Mikoto pytająco, jednak ta powoli wyciągnęła dłoń. Nie w kierunku Kodariego. W kierunku Azumy.
Chciała pomóc mu wstać.
Następnie zapadła cisza. Wszyscy czekali na werdykt. Azuma przemówił, oznajmiając, że...Arii nie jest Jinchuriki, a oprócz tego rozumie, przez co przeszedł. Rozumiał, czemu Arii jest jaki jest, a co najważniejsze, głośno i wyraźnie sklasyfikował Ariiego jako sojusznika. Poinformował ich tak naprawdę o wszystkim. O rozszczepieniu jaźni. O cierpieniu.
Ewidentnie napięcie zelżało, a szczególnie widać to było po Kodarim, który aż głęboko westchnął.
Wtedy padło hasło "Minda".
Na te hasło, zarówno Mikoto, której aura w delikatny sposób "ukuła" zimnem wszystkich obecnych, tak samo Kodari niemalże podskoczył. Było to coś, czego ani jedno, ani drugie się nie spodziewało. Mikoto odwróciła głowę w kierunku Ariiego. Patrzyła na niego pytająco, jakby wahała się co powiedzieć. Za wszelką jednak cenę utrzymywała lodowate, stanowcze spojrzenie.
- Jedną z Twoich osobowości jest...Minda? - zapytała, po czym wymieniła spojrzenie z Kodarim. Jednakże, nie oczekiwała odpowiedzi. Nawet chyba pod nosem gdzieś...pojawił się drobny uśmiech. Przykryła go jednak szybko kamienna twarza.
- Sakki-san, udowodniłeś tym niewinność Arii-sana i oczyściłeś go z zarzutów. - powiedziała, po czym pstryknęła palcami.
Lodowe więzienie, w którym się wszyscy znajdowali, rozpadło się na miliony świecących, niebieskich drobinek. W świetle księżyca, widok ten był nieziemski, jak przez dłuższą chwilę, lód utrzymywał się w powietrzu. Pozostało tylko krzesło, na którym siedział Arii. Mikoto odwróciła się w jego kierunku.
- W sprawie Twoich osobowości, podejmiemy odpowiednie kroki by ustalić z Tobą procedury działania. Jednak nadal, będziesz musiał udowodnić, że Twoja przynależność jest niezachwiana. Dla mnie ta przynależność nigdy nie była znakiem zapytania, ale nie może być więcej sytuacji, w której nie panujesz nad swoim ciałem. Jest to pierwsze i ostatnie ostrzeżenie z mojej strony. - poinformowała, po czym skierowała głowę w kierunku Kodariego. - Jutro na odprawie mnie nie będzie. Przekażę Ci wszystkie informacje i załatwicie tę sprawę z Hoshi-san..
Kobieta pstryknęła ponownie palcami, a więzy które trzymały Ariiego, zniknęły. Krzesło samo w sobie zostało, aby nie upadł na tyłek, tylko mógł spokojnie wstać.
- Sakki-san, nalegam, abyś nie podróżował w tym stanie. Mimo tego, że podróżujesz dalej od frontu, jesteśmy w stanie wojny, gdzie mogą pojawić się pojedyńcze jednostki dzikich lub cesarza. Wypocznij dziś w namiocie i wyrusz z rana. - był to ton na zasadzie - nie chcę tego robić, ale mógłbyś być teraz na miejscu Ariiego i w ten sposób mogę Cię tu zatrzymać, byś wypoczął.
Na sam koniec odwróciła się jeszcze do Ariiego.
- Uratowałeś życie swojego towarzysza na misji. To dla mnie największa wartość. A teraz dziękuję wszyscy. Wróćmy do obozu i odpocznijmy po tym ciężkim dniu.
Gdy wszyscy zeszli z tafli wody, Mikoto ostatni raz pstryknęła palcami, a reszta lodu ponownie zmieniła się w świecące drobinki. Każdy miał ostatnią szansę, by jeszcze przez chwilę podziwiać piękny widok.
[/center]
Godzina 8:45Ukryty tekstWszyscy wrócili do swoich namiotów, bądź miejsc spoczynku. Pomimo wczorajszej zabawy, już koło 8, a nawet 7 słychać było pierwsze dźwięki dochodzące z obozu. Zmiana warty, otwieranie stanowisk, obóz wracał do życia. Ktoś nawet wymiotował, ale taki jest los, jak się chleje dzień wcześniej.
Do każdego z naszych bohaterów, czyli Ariiego, Minoru, a także drużyny która spała u Gosuia, zapukała Akio - asystentka Hoshi. Powiedziała, że Hoshi już Was oczekuje i prosi, abyście jak najszybciej się udali do namiotu dowodzenia. Podobno zaraz ma zacząć się jakaś odprawa.
Do wszystkich graczy - prośba o przeniesienie postaci z końcem posta do namiotu głównodowodzącego Hoshi Yuki - klik
Kodari Hoshigaki - klik
Mikoto Yuki - klik
Ukryty tekst
0 x
- Arii
- Posty: 1771
- Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: -na prawym ramieniu wytatuowana sznyta gita
-krótka bródka - Widoczny ekwipunek: *Duża Torba
*Plecak
*Manierka - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10504
- GG/Discord: arii.2024
- Multikonta: Yachiru
Re: Obóz Yuki Mikoto
Otworzył oczy i odetchnął. Widział przed sobą Mikoto z lodowatym, ostrożnym spojrzeniem. Przed nim klęczał Azuma, został wystawiony na niezłą próbę w świecie jego umysłu. Nie tylko on. Pierwszy raz Arii czuł dziwne wrażenie harmonii. Mikoto zrobiła krok, a przed nim oddzielając go od Sakkiego stanął Kodari. Arii patrzył się na to wszystko i odetchnął. Przed jego skronią wisiał lodowy twór kolca, który przebić go mógł w każdym momencie. -Wszystko będzie dobrze.- powiedział cicho i zobaczył, jak kobieta podaje dłoń mężczyźnie.
W tym momencie Azuma rozpoczął tłumaczenie wszystkiego. Arii siedział z przymkniętymi oczami wsłuchując się w jego słowa. Były ulgą na jego serce, ale też poczuł, że Rzeźnik wraz z Mindą poniekąd są zadowoleni z efektu. Rzeźnik ewidentnie zmuszony przez drugą osobowość. Arii westchnął, gdy pojawiło się jej imię. Reakcje były spodziewane, spojrzał się na Kodariego i Mikoto. Wymieniając z nimi spojrzenia. Uśmiechnął się delikatnie. -Ktoś musi dbać o to, żeby taka sytuacja się nie powtórzyła, prawda?- zażartował, mimo że nadal siedział w potrzasku. Ale nie spodziewał się, czegokolwiek złego z ich strony.
Nagle jego więzienie rozpadło się na milion kawałków a on pozostając na krześle mógł wyczuć swoje ciało, aby nie opaść z sił. Go też ta dziwna podróż wiele kosztowała. Spojrzał się na ledwo stojącego Uchihę i wstał wchodząc pod jego ramię. -Odprowadzę Ciebie do namiotu, Sakki-san.- uśmiechnął się do niego. Cała sprawa zaczęła być tylko i wyłącznie przeszłością a nowa współpraca została przez nich zawarta. Mogli w końcu zejść z wody i wyruszyć do brzegu, aby jeszcze raz spojrzeć na srebrne drobinki świecące w świetle księżyca. Zanim jednak ruszyli spojrzał się na Minoru. Ukłonił mu się delikatnie z zamkniętymi oczami.
-Przepraszam za to, co wydarzyło się na misji. Nie powtórzy się to nigdy, jeżeli będzie taka okazja. Mam nadzieję, że uda mi się zyskać twoje zaufanie w przyszłości i pokazać przydatność większą niż poprzednim razem zanim Rzeźnik przejął kontrolę. Wybacz mi.- mówił z głębi serca. Ostatecznie musiał być bardzo przerażony widząc masakrę, która została wywołana, ale także Rzeźnik praktycznie w tamtym momencie mógł go zabić.
Czas był, aby stąd wrócić. Jutro zostaną podjęte decyzję, jak zapanować nad Ariim i jego osobowościami. Mikoto miała tutaj rację... Odprowadził Uchihę do wolnego namiotu pomagając mu przysiąść na łóżku i podając wodę. Przyjrzał się jego reakcją ciała, tak aby tamten tego nie zauważył. W ocenie Ariiego było to tylko zmęczenie spowodowane użyciem specyficznego Genjutsu. -Sakki-san. Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy w trochę innych warunkach. Dziękuję za zaufanie.- ukłonił mu się i wrócił do swojego namiotu, gdzie padł i zasnął. Nie miał sił na nic innego. Wydarzyło się za wiele...
***
Spał tylko parę godzin, ale już o szóstej był gotowy, aby się ogarnąć. Poszedł po wodę do umycia ciała, przygotował wszystkie swoje przedmioty. Czas najwyższy było przypomnieć, że czas wysłać go na jakieś poważniejsze zlecenie. Zaufanie trzeba było zdobyć od razu i w końcu wyjść ze skorupy, aby wszyscy w obozie zobaczyli jego osobę w innym świetle. Ktoś musiał przynieść im nowe światło nadziei. Kiedy cały się oporządził do jego namiotu przywitała asystentka Hoshi, która w idealnym wyczuciu poprosiła go, aby skierował swoje kroki do Namiotu Głównodowodzącego. Uśmiechnął się, podziękował dziewczynie i tam właśnie ruszył. Wszystko spięło się w idealną linię zdarzeń. Z nową energią stanął przed strażnikami, którym się ukłonił. -Hoshi-san poprosiła mnie o zjawienie się względem odprawy.- kiedy otrzymał pozwolenie na wejście do namiotu uśmiechnął się do prawdopodobnie zmęczonej kobiety, ale ukłonił się każdej osobie w środku. -Hoshi-san, miło ciebie widzieć.- delikatnie się uśmiechnął. Znając ją była za bardzo roztargniona i przemęczona. -Jeżeli byś chciała będę w stanie przygotować dla ciebie jakieś zioła, aby zwalczyć zmęczenie, chociaż trochę snu też pomoże.- chciał jej doradzić, jeżeli tak mózg we wszystkim padnie może być zbyt ciężko odzyskać równowagę.
0 x
- Shins Hyo
- Posty: 262
- Rejestracja: 12 gru 2023, o 07:02
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Shins ubrany jest w czarny strój zasłaniający większość jego ciała. Widoczne są jedynie niebieskie oczy.
- Widoczny ekwipunek: Wielki Kunai na plecach
Płaszcz - Link do KP: viewtopic.php?p=213621#p213621
- GG/Discord: shintarguar
Re: Obóz Yuki Mikoto
Wieczór po imprezie nie przyniósł już żadnych niespodzianek. W zasadzie wieczorem był tylko umownie, gdyż w normalnych warunkach o godzinie, o której szli na spoczynek wielu ludzi spałoby już od kilku godzin. Gdy wraz z nowopoznanymi, Gosuiem i Osamem, opuszczali centrum wydarzeń, impreza, która rozpoczęła się tam przed kilkoma godzinami, była już raczej na drodze do zakończenia (w końcu wyżerka i napitki się pokończyły, co więc niby można robić dalej?), ale miało jeszcze chwilę potrwać, zanim ludzie rozejdą się do swoich namiotów i kwater. Sami, w grupach zależnych od ich przydziałów polowych, albo z dodatkowymi gośćmi płci przeciwnej (no dobra, to była jakaś opcja, ale ona też przyśpieszała zakończenie imprezy), dla niepoznaki pracującymi jako łaziebne czy inne tancerki. Ani Shins, ani też żaden z jego towarzyszy jednak nie mieli zamiaru skorzystać z takich usług. Przynajmniej nie tej nocy.
Drogę do "posiadłości Gosuia" Shins Hyo pamiętał już słabiej. Być może jednak zmęczenie w połączeniu z odrobiną alkoholu sprawiło, że w trakcie drogi pogrążył się już w półśnie i doszedł do miejsca na autopilocie. Gdy później próbował sobie przypomnieć, gdzie w ogóle znajdowało się miejsce, do którego zaprowadził ich Gosui złapał się na tym, że do końca nie pamiętał. Wszelkie próby znalezienia tego miejsca przy okazji pobytu w obozie zawsze kończyły się niepowodzeniem. Dziwne, bo przecież nazajutrz nie miał żadnych problemów z nawigowaniem po obozie i dostaniem się tam, gdzie chciał. Drogę do miejsca noclegu zajęła im nic nie znacząca rozmowa, choć żaden z mężczyzn nie był już specjalnie gadatliwy. Chłodne przyjęcie i przeciąganie odprawy wydawało się być dziwne, a na pewno w pewnym stopniu irytujące. Ale widocznie Yuuki mieli ważniejsze sprawy na głowie, niż wprowadzanie najemników w ich nowe zlecenie.
Następnego dnia rano Wędrowny Ninja obudził się wczesnym rankiem i ze zdziwieniem odkrył, że życie w obozie rebeliantów również odżywało. Po tak sutej imprezie jak poprzedniego wieczora można było się spodziewać, że większość mieszkańców pośpi do południa, ale widać rygor warunków wojennych robił swoje i zmotywował, przynajmniej wojskowych i najpotrzebniejszych cywilów, do wczesnej pobudki. Osamu i Gosui obudzili się z resztą również w bardzo podobnym czasie, co pozwoliło Hyo nie nudzić się za długo czekaniem aż się wyśpią. Głupio by mu było ulatniać się chyłkiem, a budzić towarzyszy też nie miał zamiaru. Z resztą, skoro Yuuki ich przetrzymali do rana, to widocznie sami też mogą poczekać. Nie pali się najwyraźniej.
Gdy wszyscy trzej już się oporządzili, zjedli śniadanie i przygotowali do następnego dnia, w samotrzeć wyruszyli ku namiotu głównego dowództwa. Czyli tam, gdzie wczoraj próbowali otrzymać zadanie, a skąd skutecznie ich spławiono i odesłano z kwitkiem. Tylko bez kwitka. Niemniej, jedną z prawd, w którą święcie wierzył Shins było "jak Cię nie chcą wpuścić drzwiami, to właź oknem". Nie miał zamiaru się obrażać i rezygnować ze swoich planów z powodu drobnej obsuwy, albo braku entuzjazmu u innych. Trzeba było spróbować po raz drugi. A jeśli się nie uda dwa razy, to i po raz trzeci. No, przy czwartym razie można się zastanawiać już nad jakimiś alternatywami, ale te trzy próby warto wykorzystać. Szczególnie, że zgodnie ze słowami przekazanymi im przez Najsilniejszego Doko w Cesarstwie, mieli być oczekiwani.
Po przyjściu do namiotu i ponownym przejściu weryfikacji przez strażników Shins Hyo postanowił wykazać się inicjatywą i zaanonsować się wraz z towarzyszami - "Witam ponownie. Gosui" - tuta kiwną na jednego z towarzyszy - "przekazał nam, że będziecie nas oczekiwali. Tak więc jesteśmy, żeby się dowiedzieć jak możemy pomóc". Więcej chyba mówić nie trzeba było. A jeśli było, to Hyo nie miał wyczucia, by się w tym zorientować, tak więc na tym poprzestał i zaczekał na rozwój wypadków.
Ukryty tekst
0 x
- Osamu
- Posty: 273
- Rejestracja: 7 lut 2023, o 12:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białowłosy i wysoki młodzieniec przyozdobiony kilkoma białymi tatuażami.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10932&p=202568#p202568
Re: Obóz Yuki Mikoto
Osamu pożytecznie spędził czas podczas imprezy bo mógł sobie pozwolić na obserwacje tego jak funkcjonuje "stolica" Yukich w trakcie takiego chaosu. Nie było źle ale nie było też nie wiadomo jakich organizacyjnych fajerwerków. Impreza nabierała na sile ale Gosui postanowił zaopiekować się jako gospodarz i zabrać ich do domostwa gdzie będą mogli się odświeżyć i nieco odpocząć. Uesugi oczywiście skorzystał z tak miłej propozycji i mimo zapewnionego namiotu od Hoshi-sama to ruszył razem z Shinsem i Goseiem.
Białowłosemu udało się całkiem nieźle wyspać i mimo mało przyjemnej temperatury dla Niego czuł się całkiem nieźle. Dzień rozpoczął od rutynowej gimnastyki, a w jej trakcie przybył posłaniec, który zaprosił ich do rozmowy nad czymś konkretniejszym niż picie herbatek w obozowym barze. Bez słowa udał się za swymi towarzyszami i kiedy pojawił się w namiocie to tylko pochylił głowę z uśmiechem skierowanym do wszystkich tu zebranych. Był tutaj gościem i nie zamierzał odzywać się bez potrzeby.
Białowłosemu udało się całkiem nieźle wyspać i mimo mało przyjemnej temperatury dla Niego czuł się całkiem nieźle. Dzień rozpoczął od rutynowej gimnastyki, a w jej trakcie przybył posłaniec, który zaprosił ich do rozmowy nad czymś konkretniejszym niż picie herbatek w obozowym barze. Bez słowa udał się za swymi towarzyszami i kiedy pojawił się w namiocie to tylko pochylił głowę z uśmiechem skierowanym do wszystkich tu zebranych. Był tutaj gościem i nie zamierzał odzywać się bez potrzeby.
0 x

- Gōsui
- Posty: 99
- Rejestracja: 14 maja 2025, o 17:32
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Jak ma avku
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=223791#p223791
- Multikonta: Shīrōdo
Re: Obóz Yuki Mikoto
Zarówno ja jak i moi goście nie spędziliśmy zbyt wiele czasu na imprezie która się rozkręciła za sprawą szczodrego gestu towarzysza z pustyni. Zmęczenie okazało się wszystkim dawać w znaki co absolutnie mnie nie dziwiło. Pierwsze wezwanie mogło pobudzić organizm, bo wszyscy liczyli że to właśnie ta chwila kiedy zacznie się to na co wszyscy czekali, coś poważnego. Niestety cały zapał szybko został ostudzony i ponownie należało wrócić do czekania, mnie raz jeszcze zaproszono by bardzo szybko wyprosić, Oswald...Ostam...Oooshi... Sentoki z Pustyni miał za sobą daleką podróż, a Shins-san? On pewnie mało spał, mało jadł i alkohol zmęczył. W dużym skrócie nie można było nikogo winić.
Udaliśmy się wspólnie do mnie gdzie oczywiście w zależności od tego czy ktoś chciał coś zjeść to został nakarmiony, spragniony napity i tak dalej. Sam z racji powierzonego mi zadania więcej spędziłem raczej w trybie czuwania niz faktycznego snu przynajmniej do momentu w którym moi goście poczuli się na tyle wygodnie by zasnąć. Wówczas stworzyłem jednego klona którego jedynym zadaniem było czuwanie nad nami i wówczas mając nad wszystkim piecze sam mogłem pozwolić sobie się zdrzemnąć. Klon został anulowany tuż nad ranem jeszcze nim moi goście powstawali przy okazji budząc mnie i dając mi czas by przygotować proste lecz pożywne śniadanie wciąż opierające się o suszoną rybę wraz z ryżem i warzywami.
Jak już się wszyscy zebraliśmy do kupy to nie minęła chwila jak zjawiła się kobietą by ponownie nas wezwać. Uśmiechnąłem się wtedy dziarsko i delikatnie klepiąc obu gości po plecach rzuciłem To nasz dzień drodzy goście. Tym razem się uda. Lekko rozbawiony ton przy drugim zdaniu sugerował bardziej że mam taką nadzieję niż był jasną deklaracją że na pewno tak się stanie. W końcu nie ode mnie to zależało więc takich deklaracji składać nie mogłem.
Upewniwszy się że wszyscy są i są gotowi ruszyliśmy do namiotu po drodze raczyłem gości typową nic nie wnoszącą rozmową z grzeczności, a w tym między innymi Zmarźlakowi żeby pomyślał nad kupnem płaszcza nim jego ciało przyzwyczai się do obecnych temperatur przy czym ostrzegałem że obecnie to jeszcze nic ale ZIMĄ to dopiero zimno. Przynajmniej dla ludzi z poza Cesarstwa.
Na miejscu gdy tylko zostaliśmy wpuszczeni do środka wykonuje tak samo oficjalny ukłon jak dnia poprzedniego w kierunku Generał Zarządzającej i dopiero później z całą resztą która już mogła się w tym namiocie znajdować. Shins-san postanowił się odezwać więc ja pozwoliłem sobie zachować milczenie i nie odzywać się nie pytany. W końcu byliśmy w namiocie dowództwa, a nie na targowisku.
0 x
- Minoru
- Posty: 1280
- Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
- Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie
- 2 x Katana wisząca u lewego boku
- Kamizelka shinobi - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Re: Obóz Yuki Mikoto
Wszystko trwało dla Minoru zaledwie sekundy. Zamaskowany wysłannik Uchiha najzwyczajniej w świecie zbliżył się do skrępowanego Ariiego i wpatrzył się w niego swym spojrzeniem, by zaledwie po chwili opaść na kolano, jakby coś mu było. Minoru chciał zareagować, wejść miedzy Uchihe, a Arriego który wyraźnie coś mu zrobił, lecz uprzedził go rekini shinobi. I wtedy usłyszał głos Ariiego, który zapewnił wszystkich, że wszystko będzie dobrze.
W Minoru aż zagotowało się wewnątrz. Czuł jak ogarnia go wściekłość. A źródłem teog uczucia był nie kto inny jak Arii. Mężczyzna wyraźnie byl winnym, jesli nawet nie bycia Jinchuruki, to przecież coś musiał zrobić Sakkiemu i zaraz zostanie ukarany. Tak się jednak nie stało. Zamaskowany wstał z pomocą ludzi Mikoto i oznajmił wszystkim, że Arii nie jest naczyniem i że nie jest również zagrożeniem. Rakurai zamarl w miejscu, czując jak cała złość uchodzi z niego zastąpiona przez niezrozumienie. Nie potrafił pojąć jakim cudem Arii mial nie być zagrożeniem. Przecież widział co potrafił, jak bardzo niebezpieczny był gdy stawał się... taki.
A jednak. Wysłannik Masashiro wydał swój wyrok. Niewinny, do tego chory. Rozszczepienie jaźni, czymkolwiek by nie było, miało być wytłumaczeniem wszystkiego. I Mikoto wydawała się całkowicie łyknąć to wyjaśnienie. Minoru jednak wciąż nie czuł się przekonany. A raczej nie chciał się czuć przekonanym, ponieważ pierwsze ziarna zostały zasiane w jego jaźni i już zaczęły kiełkowąć tworząc w nim pierwsze wątpliwości do swego osądu. Czyżby naprawdę mógł się mylić?
Arii został uwolniony, a jego pierwszym odruchem, była pomoc Sakkiemu. Minoru wpatrywał się w całą tą sytuację, nie wiedząc co powinien czynić. Lecz wtedy Arii zwrócił się ku niemu. Przeprosił go, zapewnił że nigdy więcej się to nie powtórzy i prosił o wybaczenie. Rakurai chciał w pierwszym odruchu odpowiedzieć, że wszystko rozumie i jest mu wybaczone, tylko po to by nie tworzyć kolejnego zamieszania, lecz słowa ugrzęzły mu w gardle i nie mógł wypowiedzieć tych słów.
– Jeszcze wrócimy do tej rozmowy. - Oznajmił mu, dając tym samym znać, że dla niego nie była to sprawa zakończona. Jego dłoń jednak już nie znajdowała się rękojeści ostrza. Sąd został wykonany, a oskarzony, uniewinniony i choć nie podobał mu się ten werdykt, to musiał się z nim pogodzic.
*****
Postanowił pozostać w obozie. Wczorajszego dnia liderka rebeliantów, Yuki Mikoto-sama oznajmiła Ariiemu, że ten będzie musiał udowodnić jeszcze swoje oddanie i że następnego dnia dowie się, co miała na myśli. Minoru chciał również to wiedzieć. Dlatego też, gdy tylko, następnego dnia przysłano po niego tą samą dziewczynę co wczoraj, ukłonił się jej i ruszył wraz z nią do wyznaczonego miejsca.
0 x
Prowadzone misje:
- Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
- Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
- Arii - Zadanie specjalne C Kress
- Ario
- Posty: 2416
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Obóz Yuki Mikoto
Kampania przeciwko Dzikim
Arii, Gosui, Shins, Osamu, Minoru
Godzina 9:00 Dla jednych była to ciężka noc, dla innych była po prostu przedłużonym czekaniem na możliwość odprawy. W związku z tym wszyscy przenieśli się w znane im miejsce - namiot dowodzenia. Spotkaliście się przed nim wszyscy w piątkę, gdzie gdy tylko podeszliście, jeden ze strażników zajrzał do środka i krzyknął do Akio. Dziewczyna wybiegła pośpiesznie, ukłoniła się i przemówiła.
- Hoshi-sama prosi najpierw Arii-sana i Gosui-sana. - powiedziała, po czym ponownie ukłoniła się, wprowadzając do namiotu dwóch mężczyzn. Namiot został po tym zamknięty.
W środku jak zawsze za stołem dowodzącym stała Hoshi. Tym razem trochę żywsza, ewidentnie pospała. Może nie najdłużej, ale pospała. Nie była już blada, miała kolorki, a nawet jej wzrok nie był aż tak mętny jak wczoraj wieczorem.
- Arii-san, Gosui-san, dobrze Was widzieć. - poinformowała, po czym skinęła głową.
Panowie przywitali się ze swoją Generał Zarządzającą, a Arii nawet zaproponował zioła, jednak Hoshi machnęła ręką.
- Sen wystarczy, ale dziękuję. Daję radę. Akio-chan dużo mi pomaga. - Akio wydawała się być tą informacją zadowolona, bo zaczęła szybciej pracować - to jest, przenosić dokumenty.
- Cieszę się, że wczorajsza sprawa zakończyła się pełnym sukcesem. W związku z tym postanowiłam, że dziś odprawię Was na jedną z bardziej niebezpiecznych misji jakie mamy, ale nim do tego przejdę, rzeczy organizacyjne. Po pierwsze, Gosui-san, Twoja siła wykracza poza siłę Doko. Misja, którą chce Wam zlecić jest nietypowa. Mamy wojnę, więc wiele rzeczy wychodzi poza zasady zwykłego postępowania. Mikoto dała nam wszystkich schronienie, zaufała Ci i teraz nadszedł czas, byś też spłacił swój dług i udowodnił swoją wartość. Tam gdzie idziecie, nie mogę wysłać Doko, więc niniejszym awansuję Cię na Akoraito, a tymczasowo...na Sentokiego. - powiedziała, po czym wyciągnęła dłoń. - Poproszę o Twój medalion. Oznacza to, że w obozie przysługują Ci prawa Akoraito, jednak na misji jesteś tymczasowo w randze Sentokiego. Jeżeli uda Wam się wrócić z tej misji i wypełnić cel, staniesz się pełnoprawnym sentokim. - na te słowa, gdy otrzymała od Ciebie medalion, podeszła do skrzynki zamkniętej na klucz.
Wtedy przed namiotem pojawił się Kodari, który szedł dość szybko. Spojrzał na czekającą przed nim trójkę ninja. Zatrzymał się przy Minoru, Shinsie i Osamu, po czym skinął głowa do Minoru.
- Ty, chodź ze mną. - powiedział, po czym jak gdyby nigdy nic weszliście do namiotu. Po wszystkim namiot został zamknięty, zostawiając na zewnątrz Osamu i Shinsa. - Siema Hoshi, jak zdrówko. - powiedział, podprowadzając Minoru obok chłopaków. Gdy zobaczył, jak Hoshi przegląda medaliony w skrzynce, wpadł między Ariiego i Gosuia, zarzucając im ręce na barki i wyszczerzając się. Stał pomiędzy nimi dwoma, z rękami przewieszonymi przez ich szyje. - O prosze, awansiki. Nieźle nieźle, to kto jest teraz kim?
Hoshi odwróciła się, trzymając medalion Sentokiego, podała go Gosuiowi.
- Cześć Kodari, dobrze Cię widzieć. Gosui został tymczasowym sentokim. Arii-san zaś zgodnie z ostatnią misją...Tobie należy się sentoki, jednak zgodnie z tym co mówiłam, dowodzenie w tej misji nie może zostać przekazane Sentokiemu. - powiedziała, po czym wyprostowała rękę w kierunku Ariiego. - Poproszę o Twój medalion.
Następnie Hoshi odwróciła się i ponownie zanurkowała w skrzynki, szukając czegoś.
- Przyznaję Ci awans na sentokiego i tym samym tymczasowo na czas misji przyznaję Ci rangę Kogo, jednak...nie mogę znaleźć...
- Luz. Niech weźmie mój. - powiedział, po czym sięgnął do kieszeni i wyjął medalion, po czym włożył go w rękę Ariiego. - Tylko nie pozwól, żeby jakiś Dziki Ci go zajebał, bo wtedy będziesz mył wszystkie pokłady w mojej flocie.
Hoshi odwróciła się obserwując tę scenę. Głęboko westchnęła.
- Nie mów, że mnie podpierdolisz do Mikoto. I tak mam jeszcze swój drugi, ten nosiłem z sentymentu. - powiedział oburzony. Kobieta pokiwała głową ze zrezygnowaniem.
- Mikoto-sama ma niesamowity dar...dobierania sobie seininów.
- Oj już mi tak nie schlebiaj.
- W każdym razie, Arii-san, powierzam Ci dowodzenie w nadchodzącym wydarzeniu. W konsekwencji ostatnich wydarzeń, to będzie dla Ciebie test tego. Minoru-san, co do Ciebie... - kobieta skierowała się do mężczyzny, który był powodem do interwencji Sakki. Może nie bezpośrednim, ale pośrednim. - Zgodnie z prośbą, będziesz towarzyszył Ariiemu jako po pierwsze osoba, która będzie mogła upewnić się, że to co przekazał Sakki-san zostanie wypełnione. Obiecałeś Arii-san, że przyczynisz się dla dobra Obozu i oddasz swoje życie, tak więc licze na to, że świadectwo i raport od Minoru-san po misji będzie tego żywym dowodem. Oprócz tego, Minoru-san jest wielce zasłużonym i doświadczonym shinobi, dlatego proszę Cię, byś wspierał radą i swoją mądrością Ariiego, bo będzie to pierwszy test jego umiejętności dowodzenia. Gosui-san zaś, Ciebie proszę o to, by gdyby coś poszło nie tak, był osobą, która neutralnie będzie mogła doradzić i rozsądzić ewentualne...spory. - kobieta skinęła głową do Kodariego, a ten skinął głową.
- Ciężko było to załatwić w jeden wieczór. - powiedział, po czym sięgnął do kieszeni i wyjął trzy pieczęci, które wręczył Minoru-san. - Gdyby sprawy z Arii-sanem poszły nie tak, użyj tego. Powinno to zablokować jego chakrę. Daję Ci trzy sztuki, więcej nie mam. Jak użyjesz drugiej, macie wycofać się z misji. Ostatnią masz na powrót.
Ukryty tekst- Nie jesteśmy pewni, czy zadziała to na przypadłośc Arii-sana, ale na ten moment niczym innym nie dysponujemy.
Kodari wyciągnął palec w kierunku Minoru.
- Jak nie wykorzystasz, to do zwrotu. Towar deficytowy.
- Pamiętaj Arii-san, Mikoto-sama dała Ci bardzo duży kredyt zaufania. Nie zawiedź jej.
- Życie to nie je bajka, ale są rzeczy, które trzeba robić, niezależnie od tego, co czujemy. Na tym polega odpowiedzialność. Dobrze mówię, Generał Zarządzająca? - zapytał, po czym odszedł od Was i podszedł do stołu.
- Bardzo dobrze. Oprócz Was trzech, przydzielę Wam dwóch najemników. Osamu-san z Pustyni, który pełni prawdopodobnie rolę szpiega dla Shirei-kan Kaguya, ale nadal jest wartościowym wsparciem. Nie odbierzcie tego źle, każdy Shirei-kan stara się mieć różnych ludzi w różnych miejscach. Osamu-san wypełnia swoją pracę. Jego wsparcie nadal jest dla nas nieocenione, tym bardziej, że jest doświadczony w walce z Dzikimi. Jedyną niewiadomą jest dla mnie Shins, jednak...nie ma lepszego miejsca do sprawdzenia go, niż puścić go z Wami jako wsparcie. Akio-chan, poproś proszę Osamu-sana i Shins-sana. Przejdziemy do odprawy.
Wtedy też Akio otworzyła namiot i poprosiła dwóch panów z zewnątrz. Cała ekipa była w komplecie.
- Osamu-san, Shins-san, dobrze Was widzieć. Liczę, że Gosui-san zaopiekował się Wami i nie brakowało Wam niczego przez ostatni wieczór. Osamu-san, słyszałam, że jesteś dość hojny. Pan Kucharz pytał mnie dziś, czy ma zamawiać podwójną liczbę mięsa, jednak musiałam mu wyjaśnić, że takie...rozrywki nie mogą być za często. Na kolejną macie zgodę dopiero jak wrócicie z misji. Co do misji zaś, zaczynajmy.
Hoshi ruszyła do drugiej części stołu. Była tam mapka, mniejsza, przy czym było też zlecenie na polowanie generała. Hoshi zaprosiła Was ręką.
- Waszym celem jest bohater wojenny dzikich, znany jako Bubaigara, jednak w dialekcie dzikich imię te wymawia się Bubaigawara, gdzie "wa" jest nieme, ale słyszalne. Pamiętajcie o tym. Został niedawno mianowany najmłodszym generałem wśród Dzikich. Mamy raporty z wojny, że oprócz tego, iż zabił niezliczoną ilość osób, to dowodził całym plutonem złożonym z shinobich. Ich rekord to straty około 74 osób. Dodatkowo jest wzmianka, że zdołał odeprzeć atak marionetkarza Ario Kunisaku, który rzucił przeciwko niemu siły około 20 marionetek. - kobieta zrobiła przerwę. - Znam Ario osobiście, musicie mi uwierzyć, że miał bardzo duże doświadczenie bitewne. Jeżeli Bubaigara zdołał mu się wymksnąć to musicie być bardzo ostrożni. Ario na wojnie był bardzo chory, ale nadal nie powinniście podchodzić do sprawy lekceważąco.
Na te słowa Kodari prychnął.
- Stawiasz jakiegoś pacynkarza jako ostrzeżenie? Weź, Hoshi, proszę Cię. Lalkami to się bawią kobiety i dzieci.
Na te słowa Hoshi zmierzyła go wzrokiem, jednak nie skomentowała tego w żaden sposób.
- Z tego co wiemy, Bubaigara ma dostęp do tajnych planów rozmieszczenia sił Orochi wzłuż frontu. Ma też dane na temat strategicznych punktów, posterunków, szpitali, a nawet zbrojowni czy punktów logistycznych. Waszym podstawowym celem jest pochwycenie Bubaigary, a następnie sprowadzenie go tutaj na przesłuchanie. Jeżeli się to nie uda, to przesłuchanie, a raczej zdobycie informacji na temat punktów, o których Wam mówiłam. Jeżeli wszystko zawiedzie, to pozostaje po prostu eliminacja generała.
Hoshi wskazała palcem na mapę.
- Macie trzy punkty zaczepienia, od których możecie zacząć. Po pierwsze, w osadzie niedaleko morza znajduje się punkt przerzutowy przez front. Możecie udać się tam i postarać dowiedzieć, gdzie obecnie przebywają siły orochi, następnie przeniknąć przez linie wroga i prowadzić rozpoznanie na własną rękę pod przykrywką. Druga opcja, która może Wam rzucić jakiś trop, jest...dom uciech w Atarashi pod nazwą "Biała Wstęga". Jest to przykrywka dla generałów, którzy spotykają się tam na zabawy, ale wierzymy, że również omawiają tam kluczowe rzeczy. Przeniknięcie tam jest najbardziej niebezpiecznym wyborem, bo dom jest prawie w centrum miasta, więc spalenie przykrywki oznacza dla Was wyrok. Jednakże, oprócz informacji, które możecie zebrać od samego Bubaigary, istnieje opcja zebrania większej ilości danych od innych generałów, którzy akurat tam będa. Trzecia opcja, o której wiemy, to sama fortyfikacja Bubaigary, która znajduje się w niedaleko Muru. To stary posterunek, który został zmieniony w dość dobrze wyposażoną placówkę. Sam Bubaigara z tego miejsca dogląda transportów logistycznych i tutaj najpewniej spędza najwięcej czasu, jednak wejście tam będzie najtrudniejsze ze wszystkich, a niepowodzenie to nic innego jak walka z całym obozem. Dodatkowym utrudnieniem jest nowa Wieża Obserwacyjna, która niedawno została wybudowana w tamtych rejonie, jednak tutaj klan Uchiha wysłał specjalny oddział, który ma się jej pozbyć. Jeżeli się uda, wieża zniknie nim do niej dotrzecie. - kobieta zrobiła pauzę. - Podsumowywując trzy opcje: pierwsza to przeniknięcie do osady po naszej stronie granicy i ustalenie opcji przedostania się z jakimś transportem za linię wroga. Druga to infiltracja domu uciech. Trzecia - bezpośrednia próba przeniknięcia do obozu Bubaigary. Wiem, że macie pewnie mnóstwo pytań, ale nie na wszystkie będę miała odpowiedzi. Oczywiście, możecie podejść do tematu zupełnie inaczej, ważne, by wypełnić cele.
Hoshi Yuki - klik
Kodari Hoshigaki - klik
Mikoto Yuki - klik
Ukryty tekst
0 x
- Arii
- Posty: 1771
- Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: -na prawym ramieniu wytatuowana sznyta gita
-krótka bródka - Widoczny ekwipunek: *Duża Torba
*Plecak
*Manierka - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10504
- GG/Discord: arii.2024
- Multikonta: Yachiru
Re: Obóz Yuki Mikoto
Przed namiotem spotkał się ze wszystkimi z wczorajszej próby otrzymania jakiegoś przydziału. Był tutaj Najsilniejszy Doko w obozie Mikoto, Kaguya, który miał wspomóc walkę z Dzikimi, grubawy najemnik i... Minoru, który raczej nadal nie był zadowolony z tego, jak cała interwencja Uchiha-Yuki przebiegła minionej nocy. Dodatkowo zostawił jasną informację, że nie zgadza się z tym werdyktem, gdzie całkowicie powinien oddać wiarę w decyzję Mikoto i Sakkiego od samego Masahiro. No cóż... Pierwsi weszli Gosui z Ariim, aby zobaczyć w lepszym stanie Hoshi, chociaż nadal brakowało trochę do perfekcyjnego wypoczynku. Uśmiechnął się na jej przywitanie i szybkie przejście do rzeczy.
Medyk rzucił szybkim okiem na wysokiego mężczyznę, który właśnie z Najsilniejszego Doko został mianowany tymczasowym Sentokim na misjach a Akoraito w obozie. Więc to będzie mój dowódca na misji? Przyjął to bardzo dobrze, będzie miał nad sobą odpowiednie osoby do zarządzania nim, tym bardziej, jeżeli Hoshi doceniała czyjeś umiejętności i wiedziała, że trzeb zwiększyć prestiż danego stanowiska. I nagle wparował Kodari ze swoim wulkanem energii i Minoru. Zawiesił się na nim i Gosuiu, zachwycony awansem. Aż tu nagle Hoshi wyskoczyła jeszcze z jednym. Ariiego zamurowało, kiedy usłyszał, że zyskuje w obozie miano Sentokiego a na czas misji ma prawa Kogo. -H-hoshi-san... Nie rozumiem... To nie jest jakaś pomyłka?- i w dłoniach pojawił mu się nowy medalion, po Kodarim. Rekini mężczyzna całkowicie rozumiał sytuację i wyszczerzony podszedł do Hoshi, która zwróciła się teraz do Sentokiego Uchiha.
Arii patrzył się na niego. Czyli dobrze przewidział, ze ten miał go obserwować. Nie podawał po sobie poznać tego, jak trafi te emocje. Domyślał się, że tak jest i nic tego nie zmieni. Szybko przeszli również do wprowadzenia ich w informację, kto za kogo odpowiada a w rękach Minoru pojawiły się trzy notki. -Świetne. Wspomnienia z wakacji w więzieniu szybko wrócą.- zażartował. Podobne pieczęci zawiązane były w budynkach fuyuhańskiego więzienia, w którym przebywał przez cały proces rozprawy z Waneko. Była tylko jedna luka - słabsza bariera w bibliotece. Uśmiechnął się na samo wspomnienie, jakby rzeczywiście było to coś miłego. Ale delikatnie zahartowało to jego ducha - nieumiejętność wykorzystania chakry dużo wtedy mu przyniosła i mógł spojrzeć się z boku na swoje umiejętności bez tego zasobu.
Następnymi gośćmi byli Osamu i Shinsu, którzy zostali dołączeni do tego oddziału. Arii jeszcze raz im się przypatrzył. Jako grupa mogli mieć całkowicie... przejebane. Ale skoro to pierwsza misja dowodząca dla niego to postara się w pełni wykorzystać potencjał każdego z nich. I gdy pojawili się przy mniejszej mapie zaczął od razu zapamiętywać każdy postawiony pionek, każdą kreskę i oznaczenie sił przeciwnika. Wsłuchał się również w słowa Hoshi, która przekazywała im każdą opcję, którą mogli wykorzystać. Kiedy zakończyła odchrząknął.
-Panowie, będzie mi miło z wami współpracować. Z Rakurai-san, miałem już możliwość obcowania na jednym ze zleceń, z którego wróciliśmy zwycięsko z walki, z Dzikimi.- spojrzał się tutaj w jego stronę, dając wzrokiem mu znać, że dokończą to co mężczyzna chciał później, poza namiotem. -Ja jestem Yorokobi Arii, na misji zostaliście powierzeni mi pod dowództwem, więc mam nadzieję, że nasza współpraca będzie owocna.- ukłonił im się delikatnie kiwnięciem głową. Następnie wzrokiem wrócił do planszy.
-Powinniśmy chwilowo odpuścić walkę wprost z Generałem. Nie wiemy jakie dokładnie siły są tam rozstawione, dodatkowo jeżeli misja związana z Wieżą Obserwacyjną nie powiedzie się lub będzie kosztować nas za dużo nie będziemy mieli szans na łatwe wycofanie.- rozejrzał się po planszy i znalazł kilka wolnych pionków/igieł, które wbił w port. -Tutaj powinniśmy zacząć, żeby zebrać jak najwięcej informacji i czasu, żeby przygotować się na wkroczenie na tereny wroga. Plus, minus - umożliwi nam to łatwe przejście do zamtuzu, który jest niebezpieczną opcją, ale kosztowną w informacje. Jest to do przemyślenia w ostateczności, jak będziemy zmierzać w tym kierunku.- rozstawił pionki w połowie Atarashi. -Najważniejszymi informacjami są: ile oddziałów Ryuzaku jest rozstawionych na frontach, gdzie możemy się ich spodziewać i czy będziemy jedynym takim oddziałem do tego zadania, Hoshi-san?- uśmiechnął się delikatnie patrząc cały czas po innych, aby wychwycić ich zdanie z twarzy, co albo będzie łatwym zadaniem lub ciężkim, chociaż patrząc na indywidualności wszystkich panów... dadzą jasno do zrozumienia ich zdanie w jego decyzjach. Dowodzenie nie będzie tylko dbałością o nich i ich wykorzystanie, ale także podporządkowanie sobie ich jako ludzi.
0 x
- Shins Hyo
- Posty: 262
- Rejestracja: 12 gru 2023, o 07:02
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Shins ubrany jest w czarny strój zasłaniający większość jego ciała. Widoczne są jedynie niebieskie oczy.
- Widoczny ekwipunek: Wielki Kunai na plecach
Płaszcz - Link do KP: viewtopic.php?p=213621#p213621
- GG/Discord: shintarguar
Re: Obóz Yuki Mikoto
Po przybyciu na miejsce okazało się, że Shins Hyo musi zaczekać, aż będzie mógł wejść do środka. Powoli miał już dość ciągłego czekania, ale cóż. Znał swoje miejsce i nie zamierzał się wykłócać. Razem z nim na zewnątrz zostali Osamu i Minoru - "No, to znowu czekamy" - zagaił obu mężczyzn, choć nie sądził, by miała się wywiązać między nimi interesująca rozmowa. Tak naprawdę nawet na to nie liczył, ale każda próba zabicia czasu podczas stania w kolejce była warta zachodu. Wędrowny ninja rozejrzał się jeszcze wokół szukając miejsca, w którym mógłby przysiąść, albo chociaż wygodnie się oprzeć, ale żadnego nie znalazł, więc zmuszony był przyjąć pozycję stojącą jak ostatni kołek.
Okazało się, że przed namiotem dłużej stać mieli tylko dwaj, z trójki, którą zostawiona na początku. Minoru dosyć szybko został wprowadzony do namiotu razem z kolejnym z dowodzących obozem. Widząc to Shins zrobił dosyć skwaszoną minę w stronę Osamu. Ale dopiero po tym, jak tamci dwaj zniknęli w namiocie - "Mam nadzieję, że nie będzie im się to przedłużało. Swoją drogą, jak Ci się podoba poza Pustynią? Byłem tam kilka razy i mówiąc szczerze, nie jest to najłagodniejszy klimat do życia. Ale dla kogoś, kto się tam wychował tutaj musi być dosyć zimno" - z nudów chłopak postanowił wymyśleć jakiś niezobowiązujący temat, choćby po to, żeby nie stać ciągle w ciszy.
Niezobowiązująca rozmowa z Osamu na szczęście nie musiała trwać długo. Shins miał wrażenie, że jego rozmówca nie jest specjalnie rozmowny i pewnie sam musiałby ją ciągnąć, a na to chyba żaden z nich nie miał ochoty. Po zamienieniu ledwie kilku zdań Hyo wraz z przedstawicielem rodu Kaguya również zostali zaproszeni do środka, gdzie mogli odsłuchać odprawy do misji. Na wstępie można było zaobserwować, że odprawa odbędzie się przy mapie, do której mężczyzna podszedł razem z innymi. I rzeczywiście, mapa okazała się pomocna, gdyż mogli poznać pozycje miejsc, do których potencjalnie mogli się udać.
Głównym celem okazało się wykradnięcie informacji oraz pojmanie, bądź wyeliminowanie nowego generała wrogich sił. Zgodnie z tym, co mówiła Hoshi Yuuki człowiek ten był bardzo silny i dał radę wybronić się w walce z kimś, kto najwyraźniej znany był ze swojej siły. On sam jednak nie miał pojęcia, o kim mowa, ciężko więc mu było odnieść się do umiejętności tego człowieka. Co prawda z opisu mógł wnioskować, że chodzi o jakiegoś Ayatsuri, ale nie miał na tyle biegłości, by umieć ocenić, jak silnym jest lalkarz kontrolujący 20 marionetek. Może każdy doko to umie i nie stanowią one większej siły bojowej? A może to arsenał jakiegoś Kogo? Cholera wie. Shins postanowił nie przerywać pytaniami o tego shinobiego, szczególnie, że umiejętności Ariego Kunisaku (czy jak mu tam) postanowił podważyć Kodari, choć Shins zakładał, że ten mężczyzna podważyłby umiejętności każdego, kto nie jest nim samym, więc nie brał tego specjalnie na poważnie. Niemniej, osoba pacynkarza wydawało mu się mało istotna w kontekście zadania, które właśnie otrzymywali.
Dalsze informacje, jakie zostały przedstawione na odprawie wydawały się znacznie przydatniejsze. Cel misji, przynajmniej tak podali na wstępie, można było zrealizować na 3 sposoby. Łatwy, średni i trudny. Każdy kolejny dawał większe szansę na zgon, ale potencjalnie pozwalał na uzyskanie lepszych informacji. Chłopak bardzo szybko doszedł do wniosku, że jeśli chcą zdobyć wiedzę, najlepiej, jeśli źródło tej wiedzy albo będzie martwe - choć tylko pod warunkiem, że nikt nie będzie podejrzewał, że doszło do przesłuchania, albo wróg nie powinien się domyślać, że jakieś dane zostały skradzione. Porwanie, brutalne przesłuchania, wykradnięcie map i ucieczka - takie rzeczy z cała pewnością poskutkują natychmiastową dezaktualizacją pozyskanych danych, a ich osiągnięcie wcale nie będzie łatwiejsze.
Po zakończonej prezentacji pierwszy do głosu doszedł Arii. Miał on być dowódcą grupy, tak więc to pierwszeństwo w sumie mu się należało. Niemniej, gdy skończył mówić głos postanowił zabrać Hyo - "Uważam, że nie powinniśmy otrzymać takich informacji" - skomentował ostatnie pytanie dowódcy - "Jeśli któryś z nas zostanie porwany, dla bezpieczeństwa innych, lepiej żebyśmy nie znali ani kierunków działań wojskowych, ani liczby czy imion potencjalnych shinobich, którzy mieli by dublować nasze zadanie. Nie wiem, jakich zdolności mogą używać do przesłuchiwania więźniów, ale należy zakładać, że mogą je wyciągnąć wbrew naszej woli" - im mniej będą wiedzieli, tym inni będą lepiej spać. To na pewno - "Muszę się jednak zgodzić, że na początek należy przedostać się na tereny wroga. Dobrze, gdyby udało nam się znaleźć kontakt do jakiegoś cywila, który teraz żyje pod kontrolą Dzikich, ale zachował wierność Uchiha. Zanim zaczniemy prób infiltracji dobrze się dowiedzieć, jakie panują między nimi zwyczaje. Dużo podróżowałem w swoim życiu i jedno mogę powiedzieć, ludzie w różnych regionach potrafią zachowywać się niesamowicie różnorodnie i łatwo jest rozpoznać kogoś, kto dopiero przybył. Jeśli chcemy robić podchody, to najpierw musimy dowiedzieć się, co i jak. Poza tym, wydaje mi się, że łatwiej będzie uzyskać takie informacje po stronie Dzikich, ale z dala od ich sił zbrojnych, niż w tyglu między ich dowódcami, którzy na pewno będą wyczuleni na punkcie szpiegów".
Ukryty tekst
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości