Kraj kupiecki położony nad morzem, na wschód od Prastarego Lasu. Graniczy z prowincjami Atarashi, Antai, Midori i Kaigan. Ryuzaku no Taki jest znane ze swojego bogactwa i szeroko zakreślonych wpływów - związane jest to z dobrym położeniem i łatwym dostępem do morza, czym nie może się pochwalić Shigashi no Kibu. Kraj ten ma bardzo żyzne gleby i przyjazny klimat, co korzystnie wpływa na dobrobyt jego mieszkańców. Na terytoriach tej prowincji, wśród nielicznych pagórków, można też znaleźć główną świątynię Wyznawców Jashina . Na północy, tuż przy granicy z Atarashi znajduje się z kolei Sarufutsu – miasteczko będące siedzibą szczepu Uchiha i Gazo - oraz Hachimantai - wioska, gdzie znajdują się Wyrzutkowie Cesarscy - Yuki .
Minoru
Posty: 1233 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 29 maja 2025, o 00:10
Rozpoczęcie treningów technik wysokopoziomowych było wyraźnie trudniejsze od wszystkich treningów jakie dotąd przeprowadzał Minoru. Dotąd opanowywał techniki w ciągu kilku godzin, ewentualnie w ciągu dnia, przy tych trudniejszych. Teraz treningi zajmowały mu po kilka dni na jedną technikę. Lecz nie poddawał się. Jak mógłby się poddać gdy właśnie odkrył nowy poziom. Dlatego też już następnego ranka zjawił się na tak dobrze poznanym już miejscu.
Trening rozpoczął od medytacji. Po ostatnim treningu i problemach na jakie się natknął, wyciągnął odpowiednie wnioski. Dlatego chciał początkowo skupić się na przepływie chakry w jego ciele. Przemieszczał nią po całym ciele, wyczuwając miejsca w których odczuwał zwiększone ciepło. Następnie zaczął przyspieszać przemieszczanie chakry, zwiększając w ten sposób efektywność. Po kilkunastu minutach takiego treningu zakończył medytacje.
Nie podniósł się jednak. Nie było takiej potrzeby. Złożył na sucho trzy pieczęci. Powtarzając kombinację kilkunastokrotnie, początkowo powoli, z każdym poprawnym powtórzeniem przyspieszając, do momentu gdy osiągał pełną sprawność składania pieczęci. Dopiero wtedy dołączył do tego zestawu chakrę raitonu. Gdy złożył ostatni znak, wyciągnął przed siebie rękę i układając dłoń w kształt pistoletu, wycelował palcem wskazującym w kierunku jednego z większych głazów. Gdy tylko był pewien, że wycelował w odpowiednim kierunku uwolnił swą chakrę, wyrzucając ją poza swe ciało. Z jego palca wystrzeliło niedużych rozmiarów wyładowanie, które lecąc łukiem zaczęło orać ziemię. Wyładowanie przeleciało zaledwie pięć metrów gdy rozproszyło się całkowicie.
Minoru nie był zadowolony z pierwszego osiągniętego efektu. Co tu się jednak dziwić, pierwsze próby rzadko kiedy udawały się. Dlatego też, niezrażony Minoru natychmiast przeszedł do próby numer dwa. A potem do trzeciej, czwartej i piątej. Po ósmej próbie musiał jednak przerwać, całkowicie wypruty z chakry. Miał teraz sporo czasu by przemyśleć co robił nie tak. Za każdą próbą jego technika zdawała się poprawiać, lecz wciąż było jej daleko do perfekcji. Największym problemem było opanowanie kierunku w jakim leciała błyskawica, ponieważ zachowywała się bardziej jak gian, aniżeli coś nowego. Jego myśli krążyły więc wokół tego zagadnienia, z przerwami na jedzenie oraz uzupełnienie płynów. Gdy, kilka godzin później, był ponownie zregenerowany, rozpoczął kolejne próby.
Wysilał się ile mógł. Zwiększał ilość chakry, zmniejszał jej natężenie, wizualizował tor lotu wyładowania, starał się zakreślić tor lotu wyładowania bardziej po łuku, by zwiększyć zasięg. Nie dawało to jednak wielkich efektów. A chakra wyczerpywała się równie szybko co ostatnio. Minoru ponownie padł na ziemię, całkiem wymęczony, bez większych rezultatów. Był już wieczór, a on sam był sfrustrowany i to do tego stopnia, że nie miał ochoty na dalsze treningi. Udał się więc do swego domostwa by choć odrobinę odciążyć swój nastrój.
Resztę wieczoru spędził na rzeczach rutynowych. Przygotował sobie pełnoprawny posiłek, posprzątał odrobinę i wziął ciepłą kąpiel. Wciąż jednak, natrętne myśli powracały do niego i chcąc nie chcąc rozmyślał nad rozwiązaniem tego palącego problemu. Było to podczas brania kąpieli. Leżał nagi w ogromnej bani, wypełnionej po brzegi gorącą wodą. Zanurzony był po samą szyję, a na głowie umieścił ręcznik, którym zasłonił oczy. Czuł jak jego ciało nasiąka gorącą wodą, a oczy odpoczywają zamknięte i otulone. Tylko myśli wciąż krążyły wokół problemu z niesforną techniką. Analizował każdy moment wykonania techniki. Każdy ruch dłonią, czy wyprostował wystarczająco palce. Rozmyślał również nad samą naturą techniki. Trwało to na tyle długo, że czuł jak woda zaczyna robić się letnia. Wtedy też nadszedł moment przebłysku. Pamiętał z lekcji w dzieciństwie jak nauczyciel opowiadał mu w jaki sposób pioruny trafiają na ziemię. Chodziło o różnicę ładunków!
Na plac treningowy powrócił dnia następnego, niemalże o brzasku. Chciał to zrobić jeszcze wczoraj, zaraz po kąpieli. Wiedział jednak, że nadgorliwość bywa zgubna, dlatego zmusił się do odpoczynku.
Gdy rozpoczął trening, upewnił się wpierw, że pamięta wszystkie pieczęcie, a także, że wciąż potrafi skumulować wystarczające ilości chakry do wykonania techniki. Po udanej próbie i niewielkiej rozgrzewce, przeszedł do ponownego wykonywania techniki. Cierpliwie złożył trzy pieczęci, jednocześnie kumulując chakrę raitonu. Tym jednak razem zrobił coś jeszcze. Wysłał on nieduże ilości ładunków swej chakry w wyznaczonym kierunku. Miały one zadziałać niczym magnes dla techniki raitonu. Po chwili uwolnił skumulowaną chakrę w postaci wyładowania elektrycznego. Efekt był porażający. Błyskawica, która dotąd leciała do celu orząc ziemię, teraz skierowała się w kierunku celu po łuku. Nie był to efekt, którego oczekiwał Minoru, lecz było to znaczną poprawą w stosunku do wcześniejszych rezultatów.
Przy kolejnej próbie, zwiększył ilość wysłanych cząstek chakry, co zaowocowało poprawą toru lotu techniki. Resztę dnia spędził więc na odnalezieniu dokładnego punktu, gdy technika zaczęła lecieć prosto w kierunku wyznaczonego celu, a także implementując samo wysłanie impulsu chakry z kumulowaniem chakry raitonu i składaniem pieczęci.
Zajęło mu to niemalże cały dzień, lecz późnym popołudniem mógł odtrąbić zwycięstwo, gdy kolejny już raz z kolei udało mu się osiągnąć zamierzony cel. Teraz mógł wrócić do swego domostwa szczęśliwy.
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Minoru
Posty: 1233 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 29 maja 2025, o 00:10
Kolejny dzień, kolejny trening. Minoru trenował nieprzerwanie od już ponad dwóch tygodni. Odczuwał powoli to na swym ciele. Regenerował się wolniej, sen nie przynosił już tyle ukojenia co wcześniej, a i chęci zaczynało brakować. Lecz cel był dla niego jasny. Wystarczyło, że wszedł na najwyższą wieżę w mieście i w słoneczny dzień spojrzał w kierunku północnym. Bywało, że w takie dni mógł dostrzec płonące ogniska dzikich i wtedy wszystko stawało się dla niego jasne. Wojna jeszcze się nie skończyła. Jeśli dzicy nie przyjdą do nich, to ktoś zdecyduje by pójść na nich. A dzikusy udowodniły jak wielu utalentowanych wojowników posiadali w swoich szeregach. Gdy czas nadejdzie, Rakurai będzie gotowy!
Kolejna technika, którą postanowił opanować była dość unikatowa jak na jego wrodzony żywioł. Miała dość spory zasięg, co było dużym plusem, okupione było to aż czterema pieczęciami, lecz największym plusem techniki było to, że można było zasypać przeciwnika gradem pocisków.
Trening rozpoczął się standardowo. Od przećwiczenia serii znaków bez udziału chakry. Minoru wykonał całą serię powoli, bardzo uważnie, starając się wyczuć najbardziej newralgiczne miejsca, gdzie dłonie mogłyby się mu omsknąć podczas przejścia z jednej pieczęci w drugą. Na całe szczęście, następujące po sobie znaki pozwalały na płynne przechodzenie do każdego kolejnego. Już po pierwszej próbie, Minoru doszedł do wniosku, że jedynym zagrożeniem mogło być przejście od pierwszej pieczęci Małpy do drugiej, Wołu. Dlatego też przez pierwsze pół godziny robił dokładnie to. Składał pieczęć Małpy, a następnie Wołu. Początkowo robił to rozłączając dłonie po każdym znaku i przechodząc w drugi. Z czasem jednak starał się robić to nie rozłączając dłoni, dzięki czemu mógł oszczędzić cenne ułamki sekund.
Po zakończeniu pierwszego etapu, przeszedł on do etapu drugiego. Dorzucił do mieszanki dodatkowe dwie pieczęci Świni oraz Tygrysa. Z ulgą potwierdził swe przypuszczenia, że przejście między znakiem Świni i Tygrysa, jest najprostsze i najpłynniejsze, oraz, że może je wykonać niemalże automatycznie, bez odrywania rąk od siebie. Dalsza część treningu była żmudną i powtarzalną pracą. Małpa, Wół, Świnia, Tygrys, zapętlić. Za każdym prawidłowym wykonaniem tej serii pieczęci, kolejna była szybsza. Gdy jednak Minoru popełniał pomyłkę, zwalniał odrobinę, skupiając się na prawidłowym wykonaniu serii. Płynne opanowanie wszystkich czterech ruchów, zajęło mu zaledwie dodatkowe piętnaście minut. Lecz wyszlifowanie i osiągnięcie zadowalającej prędkości, był to czyn, na który musiał poświęcić dodatkową godzinę.
Niby nic wielkiego, ot wykonać kilka ruchów dłońmi i tyle. Reszta ciała może spoczywać na ziemi. A jednak, gdy Minoru skończył, czuł jak po jego plecach, tuż między łopatkami, ścieka mu pojedyncza kropla potu. Dlatego też pozwolił sobie na odpoczynek, zmoczenie ust wodą oraz na złapanie oddechu.
Czas jednak gonił go. Nie mógł marnować go na bezczynne siedzenie. Być może odchoruje to później, lecz cel wydawał mu się jasny. Dlatego też, gdy tylko oddech mu się wyrównał, przeszedł do dalszej części treningu. Podczas, gdy jego dłonie działały cuda, on sam skupił się na mieszaniu chakry w swym ciele. Była to chakra Raitonu, jego specjalizacja, więc szło mu to o wiele lepiej, aniżeli z jego drugim żywiołem. Wciąż jednak miało to wpływ na szybkość składania pieczęci. Cos nad czym będzie musiał popracować w przyszłości. Po zakończeniu mieszania chakry, przemieścił ją w kierunku swych dłoni, wyrzucając ją ze swego ciała i formując w kształt kuli. To co udało mu się wytworzyć było pojedynczą wiązką elektryczności, przyjmującej kształt spirali. Efeket daleki był od tego co pragnął osiągnąć. Ponownie złapał oddech, wyciszył się i skupił na tym co zrobił. Starał się wyciągać wnioski, choć nie było to takie proste. Do drugiej próby podszedł w podobny sposób, formując jednak chakrę w kształt kulisty jeszcze w ciele Minoru. Przyniosło to dużą poprawę, choć jego pocisk wyglądał bardziej jak okonomiyaki, niż kula. Lecz był to krok w dobrym kierunku. Wciąż jeszcze jednak, wystrzeliwał tylko jeden pocisk.
Dalsza część treningu zajęła mu kilka kolejnych godzin. Gdy wciąż bawił się kształtem wystrzeliwanych tworów. Oczywiście po kilku próbach musiał odbywać odpoczynek, by pokłady jego chakry mogły się odtworzyć. Dlatego też dzień zakończył połowicznym sukcesem, gdzie jego pocisk przybrał formę jakiej pragnął, lecz wciąż był tylko jeden.
Drugi dzień rozpoczął od powtórzenia tego co osiągnął wczoraj. Chciał mieć pewność, że jego ciało wciąż nadąża za wysokim poziomem treningu. Dopiero gdy upewnił się, że tak jest, rozpoczął kolejną już fazę treningu. Tym razem mieszając swoją chakrę, dzielił ją na mniejsze części i pchał w kierunku osobnych palców, aniżeli jako jedną kulę w kierunku dłoni. Udało mu się już przy trzeciej próbie, lecz od razu dostrzegł, że wytworzone w ten sposób pociski straciły swój kształt. Dlatego też resztę dnia spędził na powiązaniu tych dwóch rzeczy.
Gdy skończył, było już późne popołudnie. Jedyne co zostało mu więc do zrobienia, było zawlec swój padnięty tyłek do domu.
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Minoru
Posty: 1233 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 29 maja 2025, o 00:11
Czuł jak ogarnia go coraz większe znużenie. Wykrzesywanie kolejnych iskier do dalszych treningów stawało się coraz trudniejsze i choć po każdym takim treningu czuł przypływ endorfin, to dnia następnego coraz ciężej było zwlec mu się z łóżka. Być może był to znak dla Minoru, że jego przydługawe serie treningowe właśnie powinny dobiec końca. A jednak kolejny już raz zmusił się do przyjścia na plac treningowy i rozpoczęcia kolejnego dnia nauki.
Nie spieszył się. Nie chciał przeholować i jeszcze bardziej zrazić się do treningów. Zaczął więc od rozgrzewki. Bieg naprzemienny, raz trucht, potem sprint i znów trucht. Później rozciąganie, dla zwiększenia mobilności. Wymachy, skręty, wykroki. Wszystko by zapewnić bezpieczeństwo przed naderwaniem nie rozgrzanych mięśni. Dopiero gdy był gotowy, przeszedł do konkretnego treningu. Zaczął jak zawsze, od treningu pieczęci. Wpierw wybadał, które pieczęci były najbardziej kłopotliwe i to je katował najwięcej. A dopiero gdy opanował całą serię dorzucał do niej chakrę raitonu. Tym co różniło jednak ten trening od poprzedniego, było to, że nawet gdy opanował serię pieczęci, nie starał się wykonać ich jak najszybciej. Zamiast tego skupił się, na prawidłowym wykonaniu techniki.
Dlatego też, złożył cztery pieczęci. Szczur -> Ptak -> Wół -> Wąż. Jednocześnie mieszał w swym ciele chakrę raitonu i przy ostatniej pieczęci, zaczął wypychać ją w kierunku dłoni, tak by wyrzucić ją poza swoje ciało. Zebrana w ten sposób chakra, została wyrzucona z ciała Minoru w postaci pojedynczego dość potężnego wyładowania, które orząc ziemię, pomknęło przed siebie. Przy drugiej próbie, starał się kumulować trzy oddzielne skupiska chakry. Tak by wychodząc ona z ciała, mogła formować się w trzy wyładowania, dokładnie tak jak wymagał tego zwój, który wypożyczył z biblioteki. Udało mu się to dopiero za szóstym razem, w momencie gdy był już na wyczerpaniu, z powodu ubytku chakry. Był to także koniec tego dnia. Resztę spędził na rozluźnianiu się i odpoczynku.
Kolejny dzień rozpoczął trochę później niż zwykle. Również do ćwiczeń podszedł z dużo mniejszym zapałem niż zazwyczaj. Ale parł twardo do swego celu. Zaczął ponownie od rozgrzewki. Potem powtórzył wszystko co przetrenował w dniu poprzednim. Starając się doszlifować tworzenie trzech wiązek wyładowań. Potem zaczął jednak wpływać na tor lotu tych wiązek, tak by otoczyły one ciało Minoru elektryczną powłoką, podobnie jak kilka innych, znanych Rakuraiowi technik. Nie było to jednak zadanie zbyt proste, a wręcz karkołomne. Zajęło mu to wiele prób, niemalże wyczerpało go całkowicie z chakry gdy wreszcie udało mu się i trzy wytworzone wyładowania zaczęły krążyć wokół niego, szczelnie okrywając jego ciało chakrą raitonu. Wtedy też zaczął kręcić się wokół własnej osi, przekazując jeszcze więcej chakry do otaczającej go powłoki. Ta wzbudzona nowymi pokładami, zaczynała rosnąć, a siła odśrodkowa, nadana przez obroty Rakuraia, wprawiały w ruch cząsteczki powietrza i wszelkie unoszące się wokół niego pyły, tworząc coś na kształt tornada. Nim jednak udało mu się stworzyć stabilny twór, ten rozpadał się. Podtrzymywanie wyładowań, wprawianie otoczenia w ruch wirowy i dostarczanie kolejnych porcji chakry by zwiększyć moc, nie były prostymi zadaniami. Chakry zostało mu niestety na zaledwie dwie dodatkowe próby. Tak zakończył się dzień drugi.
Dzień trzeci rozpoczął bez pośpiechu. Co zaczynało przynosić pozytywne efekty. Minoru wciąż czuł niechęć do dalszego męczenia treningów, lecz przynajmniej nie czuł jak jego ciało zbliża się do skrawka możliwości. Ochoczo wziął się za rozgrzewkę, którą zakończył powtórzeniem tego co opanował w dniach powszednich. Formowanie tornada wokół siebie zajęło mu niemalże pół dnia, lecz w końcu udało mu się. Ostatnim etapem było zamiana tornada w formę smoka, którą mógł sterować. Podszedł do tego zadania skupiając się na kontroli wypuszczonej przez siebie chakry, tak by sterować nią i zmieniać kształt otaczającego go tornada. To z każdą kolejną próbą zaczynało coraz bardziej naginać się ku jego woli, zmieniając swój kształt i rozmiar, nabudowując się i wyostrzając. Z każdą chwilą przypominając coraz bardziej smoczą sylwetkę. Teraz pozostało rzucić nią w wyznaczonym celu. Był to etap najprostszy, który osiągnął po już kilku pierwszych próbach.
Wycieńczony ale i zadowolony padł na ziemię. Leżał tak kilkadziesiąt minut, starając się uspokoić oddech jak i bijące serce. Nie był pewien czy wróci tutaj jutro. Być może zrobi sobie przerwę. Bo miał już serdecznie dość. Z drugiej strony, na samą myśl, że się podda czuł wyrzuty sumienia. Ostatecznie podjął więc decyzję, by przesunąć swój wybór na dzień następny.
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Minoru
Posty: 1233 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 29 maja 2025, o 00:12
Minoru nie miał dziś ochoty na coś skomplikowanego. Po kilku dniach intensywnego trenowania pieczęci i technik wymagających chirurgicznej precyzji, potrzebował odmiany. Czegoś bardziej instynktownego. Surowego. Dlatego też, gdy natrafił na opis techniki Kōken, poczuł się jakby znalazł dokładnie to, czego szukał.
Bez zbędnej zwłoki udał się w stronę pobliskiego strumyka, gdzie tafla wody nie była zbyt głęboka, ale wystarczająco szeroka, by przetestować teorię związaną z wzmocnieniem jutsu przez wodę. Zrzucił buty, wszedł po kostki do zimnej wody i wyciągnął swoją katanę. Planował by to właśnie ona była posłużyła za odpowiedni przewodnik.
Skoro nie było żadnych pieczęci, to oznaczało jedno, kontrola chakry i jej wyczucie miały odegrać tu najważniejszą rolę. Nie chodziło tylko o nagromadzenie chakry raitonu, ale też o jego szybkie i precyzyjne wypuszczenie go przez stal w momencie kontaktu z podłożem. Minoru zaczął więc od podstaw. Gromadząc chakrę raitonu w centrum ciała, tuż pod mostkiem. Skupił się na tym charakterystycznym, znajomym uczuciu napięcia, jakby każdy nerw w jego ciele stawał się napiętą struną. Gdy poczuł się gotowy, przeniósł skumulowaną chakrę w kierunku dłoni i ostrza.
Pierwsza próba była... nieudana. Dotknął ziemi ostrzem zbyt wcześnie. Okazało się, że skumulowana chakra jeszcze nie była wystarczająca. Katana tylko zazgrzytała o kamienie pod taflą wody, a efektu żadnego. Westchnął i spróbował ponownie, tym razem z większym ładunkiem i dokładniejszym skupieniem.
Za trzecim razem, jego ciało zadrżało od mocy, którą wypuścił. Gdy ostrze katany dotknęło powierzchni wody, z jego wnętrza eksplodowała fala elektryczności. Raiton rozszedł się szerokim wachlarzem po powierzchni wody, wzbijając w górę drobne fontanny i wzbudzając reakcję wszystkiego, co żyło w zasięgu jutsu. Minoru poczuł lekki zawrót głowy, ale uśmiechnął się pod nosem. To było to. Brutalne, efektowne i przede wszystkim… szybkie. Idealne do starć z wieloma przeciwnikami.
Przez kolejną godzinę ćwiczył powtarzalność. Raz na ziemi, raz w wodzie, starając się nie tylko wypuszczać falę, ale też utrzymać katanę pod odpowiednim kątem, tak by wypuszczana chakra kierowała się w dokładnym kierunku, którego sobie zażyczył. Rakurai szybko zauważył, że teren miał kolosalne znaczenie. Na suchej ziemi zasięg był typowy dla technik raitonu, ale na wodzie... to właśnie tu technika pokazywała swój największy pazur, zwiększając swój zasięg niemalże dwukrotnie.
Zakończył trening z uczuciem delikatnego zmęczenia i wyraźnym napięciem w przedramieniu. Był to efekt na zbyt szybkie przepuszczanie chakry przez ramię aż do klingi. Ale nie narzekał. Kolejna technika w jego arsenale, tym razem bez żadnych pieczęci, gotowa do użycia w każdej chwili. Byle tylko miał swoje ostrze w ręku i choćby skrawek ziemi lub wody pod stopami.
Wyszorował stopy z błota, założył buty i ruszył z powrotem do wioski. Dzień co prawda jeszcze się nie kończył, ale wiedział, że tego dnia zrobił coś wartościowego i miał zamiar to odświętować.
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Minoru
Posty: 1233 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 29 maja 2025, o 00:13
Następnego dnia, tuż po śniadaniu, Minoru ponownie opuścił wioskę i skierował się na jedno z dobrze sobie znanych pól treningowych. Powietrze było rześkie, a poranna mgła dopiero zaczynała ustępować pod naciskiem słońca. Czuł się znacznie lepiej niż poprzedniego wieczoru. Kilka godzin snu, gorąca kąpiel i spokojny posiłek wystarczyły, by ciało znów było gotowe na więcej.
Wiedział, że bez opanowania Chidori ta technika nie miałaby najmniejszego sensu. Na szczęście ten etap miał już dawno za sobą. Teraz przyszła pora na coś zupełnie innego, na kolejną ewolucję chidori, tym razem skupioną nie na ofensywie, a na obronie. Chidori Nagashi, bo taką nazwę nosiła technika, miała służyć mu jako nieprzebyta blokada dla jednych i straszak dla drugich.
Minoru stanął na środku polany i zamknął oczy. Nie potrzebował pieczęci, nie potrzebował żadnego ze swych ostrzy. Wystarczył on sam i pełne zrozumienie tego, jak poprowadzić chakrę raitonu przez całe własne ciało.
Pierwsza próba była taka jak zwykle. Daleka od perfekcji, ba, była daleka od jakichkolwiek oznak powodzenia. Skupił chakrę raitonu w ramieniu. Dokładnie tak, jakby przygotowywał Chidori, ale zamiast poprowadzić ją do dłoni, rozlał ją na boki, po całym torsie, barkach, kończynach. Efekt? Piekący ból i kilka skurczów, które sprawiły, że musiał przyklęknąć.
Ale już druga próba pokazała potencjał tej techniki. Chakra rozeszła się po jego ciele jak impuls, a z powierzchni skóry wystrzeliły dziesiątki drobnych wyładowań, tworząc wokół niego coś na kształt płaszcza wykonanego z błyskawic. W powietrzu dało się usłyszeć ciche buczenie, jakby stado trzmieli przelatywało gdzieś w okolicy, a w nosie dało się wyczuć ten znajomy zapach zjonizowanego powietrza, niemalże jak po burzy, gdyby odjąć zapach deszczu. Wciąż jednak, daleki był od sukcesu.
Trening był żmudny. Rakurai przez wiele godzin eksperymentował z tempem wypuszczania chakry, siłą impulsu, długością trwania techniki. Czasem otaczała go tylko cienka warstwa trzaskających iskier, czasem efekt był tak silny, że sam cofał się pod wpływem wyładowania. Kilka razy o mało nie stracił przytomności, raz nawet poczuł, że jeden z jego mięśni w łydce złapał przerażający skurcz. Ale nie przestawał.
Wreszcie, gdy słońce schodziło już nisko, poczuł to. Pełna synchronizacja. Jeden, czysty impuls. Błysk. Aura błyskawic wybuchła z jego ciała i przez ułamek sekundy stworzyła wokół niego elektryczną ścianę nie do przejścia. Gdyby ktoś wtedy znajdował się zbyt blisko, zostałby porażony z pełną mocą techniki.
Minoru wziął głęboki wdech, wyprostował się i spojrzał na krąg przypalonej trawy wokół. Był zmęczony, brudny, ale w środku czuł spokój. Musiał w przyszłości podziękować Tsukune za pokazanie mu Chidori, dzięki czemu mógł opanować tak interesujące techniki jak ta.
Zamknął oczy. Gdyby ktoś teraz spróbował podejść… na twarzy Rakuraia wykwitł uśmiech. Niech spróbuje. Teraz jednak musiał udać się do domu i doprowadzić się do porządku. Jutro czeka go kolejne wyzwanie i kolejny trening.
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Minoru
Posty: 1233 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 29 maja 2025, o 00:13
Minoru pojawił się na tym samym polu treningowym co dzień wcześniej, ledwie kilka minut po świcie. Skóra na jego dłoniach wciąż była lekko podrażniona po ostatnich eksperymentach z Chidori Nagashi, ale nie przeszkadzało mu to ani trochę. Miał za sobą kolejną ciepłą noc, spokojną kolację i coś jeszcze, niegasnący głód postępu. Technika, którą miał dziś opanować, była następnym krokiem w jego rozwoju. Subtelniejszym, bardziej precyzyjnym... ale nie mniej śmiercionośnym.
Chidori Senbon. Idea wydawała się prosta. Skondensować chakrę raitonu w dziesięć pojedynczych senbonów, a potem posłać je w wybranym kierunku, niczym ostrą falę. Teoretycznie, dziecinnie łatwe. W praktyce, cholernie trudne.
Minoru stanął na środku polany i uniósł rękę. Powietrze było jeszcze chłodne, wilgotne od porannej rosy. Zebrał chakrę raitonu w przedramieniu i pozwolił jej przemieścić się aż do dłoni, próbując utrzymać tam niewielką ilość mocy. Problem pojawił się natychmiast. Zamiast równomiernych, ostro zakończonych struktur, tworzył coś w rodzaju niestabilnych kolców, które po sekundzie wybuchały błyskiem lub zwyczajnie znikały.
Spróbował jeszcze raz. I znów. A potem kolejny. Każdorazowo starał się dostosować natężenie chakry, zmieniać tempo jej przepływu, nawet subtelnie modyfikować pozycję dłoni. Po blisko godzinie udało mu się stworzyć trzy ledwie wyczuwalne senbony, które zniknęły w powietrzu jak krople wody na pełnym słońcu.
– Łaaaahhh. Co znów robię nie tak?! - Rząchnął się, przysiadając na jednym kolanie. Chidori Senbon różniło się od typowego raitonu. Tu nie chodziło o siłę ani o widowiskowy efekt. Tu chodziło o precyzję, o kontrolę, o chirurgiczną dokładność. Dopiero po południu, gdy licznik prób zbliżał się już chyba do setki i po dwóch bolesnych skurczach mięśni, udało mu się osiągnąć względną stabilność. Dziesięć błękitno białych igieł zmaterializowało się w jego dłoni. Były idealnie równe i zabójczo ostre.
Minoru wykonał szeroki wymach ręką, jakby rozsypywał ziarno po zaoranym polu. Senbony poszybowały przed siebie w szerokim rozrzucie. Część z nich wbiło się w pień oddalonego drzewa i... momentalnie znikały. Nie było huku, nie było dymu, tylko błysk, moment i cisza.
Powtórzył to jeszcze kilka razy. Za każdym razem udawało mu się stworzyć od sześciu do dziesięciu senbonów. Czasem zasięg był mniejszy, czasem rozrzut za duży, ale efekt był już powtarzalny. To wystarczyło.
Gdy słońce zaczęło schodzić ku zachodowi, Minoru usiadł na skraju polany, opierając się o kamień. Uśmiechnął się pod nosem.
Zwykle kojarzył raiton z brutalną siłą. Wyładowaniami, eksplozjami, głośnością. Ale ta technika przypominała mu coś innego. Było niczym precyzyjne uderzenie kataną. Teraz jednak zamierzał przestać kontemplować nad naturą techniki jaką dzisiaj opanował, a zamiast tego odpocząć i ruszyć ponownie do domu.
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Minoru
Posty: 1233 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 29 maja 2025, o 00:14
Minęło kilka dni, odkąd ostatni raz pojawił się na polu treningowym. Poprzednie sesje dały mu solidnie w kość, tak bardzo, że przez moment naprawdę rozważał zrobienie sobie przerwy na dłużej. Jednak już dziś, wczesnym porankiem, znowu był na miejscu. Tym razem nie z przymusu, nie przez wyrzuty sumienia. Po prostu, zatęsknił.
Czuł w sobie nową energię, choć mięśnie wciąż nie były w pełni wypoczęte. Z każdym krokiem przez zroszoną trawę czuł znajome napięcie. Dzisiejszy trening miał być inny. Nie polegał na bieganiu, nie wymagał błyskawicznego reagowania, a jedynie skupienia i precyzji. I może właśnie dlatego zdecydował się na kolejny chakra flow.
Katana znajdowała się już w jego dłoni, zanim jeszcze dobrze zbliżył się do centrum polany. Oglądał ją przez chwilę, jakby nie widział jej od miesięcy. To miała być główna bohaterka dzisiejszego pokazu. Technika, którą próbował dziś opanować, różniła się od poprzednich. Nie chodziło o ofensywne rażenie wielu celów naraz, ani o efektowną błyskawiczną eksplozję. Chodziło o coś cichszego. Skuteczniejszego.
Minoru przymknął oczy i poczuł znajome, subtelne drżenie elektryczności pod skórą. Znał już przepływ raitonu. Teraz jednak musiał nauczyć się nie wystrzeliwać jej, a prowadzić. Wypuścić z siebie, ale zatrzymać wewnątrz klingi. Zupełnie jak przy użyciu innego chakra flow raitonu. Tym razem jednak podstawą miało być chidori
Pierwsze próby nie były szczególnie udane. Albo katana zaczynała iskrzyć chaotycznie, aż trudno było ją utrzymać w dłoniach, albo energia znikała tuż po zetknięciu z metalem. Minoru nie przeklinał tym razem. Nie krzyczał. Z jakiegoś powodu ten proces go uspokajał. Zmusił się, by oddychać powoli. Skupiał się na kontroli, nie sile.
Po kilkunastu minutach coś zaskoczyło. Aura nie tylko się pojawiła, a zaczęła przylegać do ostrza, jakby katana była stworzona z błyskawic, a nie metalu. Przez chwilę Minoru tylko patrzył na efekt. Czuł, że broń lekko wibruje, niesłyszalnie, ale wyczuwalnie.
Nie musiał długo czekać, by ją przetestować. Na skraju polany znajdował się głaz, który już dawno temu służył mu jako cel do cięć. Tym razem nie chodziło jednak o zwykłe uderzenie. Minoru ruszył, przyspieszając płynnie i ciął poziomo.
Głaz rozpadł się niemal bezgłośnie. Jakby przecięto go nie siłą, a czystą wolą.
W kolejnych godzinach trenował precyzję. Dostosowywał przepływ chakry do rytmu ciosów, ćwiczył szybkie przejścia między stanem uśpienia a pełnym naładowaniem ostrza. Ostatni test przeprowadził na grubym pniu, a gdy klinga weszła w drewno i zaczęła je przepalać od środka, wiedział już, że potrafi panować nad nowym narzędziem.
Aura z katany zgasła dopiero wtedy, gdy ją opuścił i nawet wtedy błyszczała przez kilka dodatkowych sekund.
Minoru wziął głęboki oddech i odprowadził broń do pochwy.
– Dobrze. Tego było mi trzeba! - mruknął do siebie, uśmiechając się pod nosem.
Nie był jeszcze gotowy na kolejny trening. Ale po dzisiejszym dniu wiedział, że zbliża się do momentu, w którym będzie bliżej swego celu. Teraz jednak czas było udać się na zasłużony odpoczynek.
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Minoru
Posty: 1233 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 29 maja 2025, o 00:15
Minoru wrócił na pole treningowe dopiero po dwóch dniach przerwy. Mimo że ostatnio skupił się głównie na technikach ofensywnych, tym razem potrzebował czegoś innego. Czuł, że jego kontrola chakry wymaga dopracowania. Coraz bardziej zaawansowane techniki raitonu pochłaniały jej znacznie więcej, a nieprecyzyjne dawkowanie prowadziło do marnotrawienia zasobów.
Rozgrzewkę zrobił w ciszy. Ot kilka podstawowych ćwiczeń fizycznych, kilka głębokich oddechów, aż wreszcie usiadł po turecku na środku polany. W dłoniach trzymał liść, który zerwał z jednego z drzew po drodze. Pierwszym ćwiczeniem było podtrzymanie go na czubku palca przy pomocy stałego, stabilnego przepływu chakry. Niby banalne, a jednak wymagało żelaznego skupienia.
Już po kilku minutach liść opadł. Minoru skrzywił się, ale nie przerywał. Ćwiczenie powtarzał raz za razem, aż wreszcie udało mu się utrzymać liść przez pełną minutę, bez drgań, bez utraty kontaktu.
Potem przeszedł do czegoś trudniejszego. Stanął na powierzchni pobliskiego jeziorka, próbując utrzymać się na wodzie jak najdłużej. Z początku wszystko szło dobrze. Znał tę technikę od dawna. Ale nie chodziło już tylko o utrzymanie. Chciał poruszać się, zachowując balans i równowagę, jednocześnie zwiększając i zmniejszając przepływ chakry zależnie od napięcia powierzchni.
Kilka razy wpadł do wody. Raz nawet dość widowiskowo, stracił równowagę przy nagłym skręcie i zanurzył się cały. Wygramolił się z powrotem na brzeg, parskając śmiechem.
– No dobra, może trochę rdzewieję - przyznał z rozbawieniem, otrzepując się z wody.
Po krótkiej przerwie wrócił na taflę i zaczął ćwiczyć kolejne przejścia. Przemieszczał się po powierzchni w różnym tempie, od marszu po krótkie sprinty, skupiając się na kontroli w każdym kroku. Gdy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi, czuł już w nogach zmęczenie, ale nie przerywał.
Na sam koniec, z zamkniętymi oczami, wykonał jeszcze jeden bieg przez wodę i tym razem nie wpadł ani razu. Chakry zostało mu niewiele, ale uśmiech na twarzy mówił jednoznacznie, było warto.
Kontrola była podstawą. A dziś zrobił duży krok w stronę perfekcji.
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Minoru
Posty: 1233 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 29 maja 2025, o 00:15
Minoru zjawił się na polu treningowym wcześniej niż zwykle. Ostatnie dni były zdominowane przez raiton, lecz dzisiaj nadszedł czas na coś nowego. Chciał wreszcie przełamać się i sięgnąć po techniki suitonu, żywiołu, który przez długi czas wydawał się mu mniej naturalny.
Usiadł na brzegu pobliskiego strumienia i przez dłuższą chwilę wpatrywał się w nurt, jakby próbował zsynchronizować się z jego rytmem. Dziś celem było Suidan no Jutsu, rozwinięcie jednej z prostszych technik, Mizurappy, ale znacznie potężniejsze.
Najpierw przyszła kolej na pieczęcie: Tygrys → Wół → Tygrys → Szczur. Składanie szło sprawnie, ale najważniejsza była synchronizacja chakry z oddechem. Technika wymagała skumulowania wodnej chakry w płucach i to właśnie ten etap okazał się najtrudniejszy.
Przy pierwszej próbie, zamiast potężnego strumienia, z ust Minoru wydobył się ledwie silniejszy potok wody, bardziej przypominający rozszerzoną Mizurappę. Na twarzy chłopaka pojawił się grymas niezadowolenia, ale nie zniechęcił się. Wstał, otrzepał ubranie z błota i znów złożył sekwencję pieczęci.
Druga, trzecia, czwarta próba. Każda kończyła się podobnie. Albo brakowało mocy, albo technika nie miała odpowiedniego zasięgu. Czuł jednak, że z każdą kolejną próbą coraz lepiej rozumie mechanikę jutsu.
Wreszcie, przy piątym podejściu, poczuł że chakra odpowiednio zgromadziła się w jego płucach. Gdy wykonał ostatnią pieczęć, wziął głęboki wdech i w jednej chwili wystrzelił potężny strumień wody w kierunku pobliskiego pnia. Siła uderzenia była niesamowita. Drewno pękło z trzaskiem, a strumień niósł się dalej przez ponad trzydzieści metrów.
Minoru cofnął się o krok, zaskoczony efektem. Cała okolica przed nim była teraz przesiąknięta wodą, tworząc małe, rozlewające się kałuże. Uśmiechnął się pod nosem. Nie tylko udało mu się wykonać technikę, ale stworzył też zasoby, które mógłby teraz wykorzystać do kolejnych suitonów.
– To już coś - mruknął do siebie, oddychając ciężko. Przetarł mokre czoło, raz jeszcze spojrzał na zniszczony pień.
Minęło już sporo czasu od jego ostatniego treningu z wykorzystaniem żywiołu wody. Dlatego z radością przyjął informację, że nie wyszedł całkiem z wprawy w używaniu swego drugiego żywiołu.
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Minoru
Posty: 1233 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 29 maja 2025, o 00:16
Choć ostatni trening zakończył się sukcesem, Minoru czuł w ciele delikatne zmęczenie. Mimo to wrócił dziś z samego rana na znajome pole treningowe, korzystając z wciąż wilgotnego gruntu i pozostałości po wcześniejszych próbach. Nie było czasu do stracenia. Technika, którą miał dziś opanować, mogła uratować mu życie w walce.
Suiton: Suijinheki. Wodna ściana. Jutsu defensywne, ale z potencjałem ofensywnym, jeśli użyć go w odpowiedni sposób. Wiedział, że będzie wymagało precyzji. Czas reakcji i właściwa kontrola nad chakrą były tu kluczowe.
Zaczął, jak zawsze, od pieczęci. Tygrys → Wąż → Szczur → Wąż → Tygrys. Z początku powoli, potem coraz szybciej, aż palce niemal same układały się w odpowiednie pieczęci. Następnie przyszedł czas na połączenie ich z chakrą suitonu. Minoru skupił się, prowadząc wodną energię do płuc, podobnie jak przy Suidan no Jutsu, ale tym razem musiał utrzymać pełną kontrolę nad kierunkiem i siłą wydechu.
Przy pierwszej próbie z jego ust wystrzelił jedynie wąski strumień wody, który nie zdołał się nawet uformować. Druga próba zakończyła się nieco lepiej. Cienka bariera uniosła się przed nim, ale była niestabilna, za mała i opadła po zaledwie sekundzie.
– Weź się w garść, zachowujesz się jak totalny amator. - mruknął sam do siebie, ocierając wodę z brody.
Kolejne podejście było bliższe ideału. Składając pieczęcie błyskawicznie, wykonał pełny, głęboki wydech, wyrzucając z ust szeroki strumień wody. W mgnieniu oka ciecz przekształciła się w potężną ścianę, wysoką na ponad dwa metry, szeroką na pełne dziesięć. Gdy opadła, pozostawiła po sobie szeroką kałużę, dokładnie taką, jakiej potrzebował przy kolejnych suitonach.
Nie zatrzymał się jednak na wersji defensywnej. Chciał sprawdzić, czy możliwe będzie wykorzystanie tej samej techniki w sposób bardziej kreatywny. Przy kolejnym wykonaniu, zamiast wypluwać wodę przed sobą, skierował strumień nieco niżej, pod wyimaginowane nogi przeciwnika. Rezultat? Fala rozlała się szeroko i symulacyjnie „uniosła” kawałek drewna, który służył Minoru za kukłę do testów.
Uśmiechnął się, zadowolony z efektów. Technika była solidna, szybka w użyciu i, jak się okazało, nie musiała służyć tylko do obrony.
Słońce stało już wysoko, a jego chakra była na wyczerpaniu. Minoru po raz ostatni spojrzał na pole treningowe. Wokół było pełno rozlanej wody. Nie tylko pozostałości po Suijinheki, ale też zasoby, które mogły się przydać już niedługo. Wpierw jednak odpoczynek.
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Minoru
Posty: 1233 Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie - 2 x Katana wisząca u lewego boku - Kamizelka shinobi
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Post
autor: Minoru » 29 maja 2025, o 00:17
Minęło kilka dni, odkąd Rakurai ostatni raz pojawił się na polu treningowym. Od momentu opanowania Suijinheki, jego głowa była pełna nowych pomysłów na to, jak rozwijać swoje zdolności suitonu. Jedna technika szczególnie nie dawała mu spokoju. Potężna, niszczycielska i potwornie trudna do opanowania. Suiton: Suidanha. Wiedział, że nie będzie to proste zadanie. Nawet samo zebranie chakry na tak potężne jutsu mogło wyczerpać go szybciej niż niejedna walka. Ale właśnie dlatego chciał je opanować. Była to po prostu wyższa liga jutsu.
Stanął na środku rozmokłego już pola, na którym wciąż widoczne były ślady po wcześniejszych treningach. Wokół panowała cisza, przerywana tylko szumem liści i kapaniem wody z pobliskich gałęzi. To była idealna sceneria, spokojna, odizolowana, sprzyjająca skupieniu.
Pierwszym krokiem było przećwiczenie pieczęci: Tygrys → Szczur → Koń → Wąż → Smok, a następnie klaśnięcie dłońmi. Rytmicznie, bez pośpiechu, powtarzał je raz za razem, aż stały się niemal odruchem. Gdy uznał, że ruchy ma już opanowane, skupił się na gromadzeniu chakry, w dużej ilości, w okolicy przepony, a następnie płuc. To był pierwszy raz, kiedy miał stworzyć wytworzyć tak ogromne ilości wody. Zupełnie jakby miał wypluć z siebie rzekę, albo staw.
Wziął głęboki wdech i przesłał chakrę w stronę ust. Składając pieczęcie, złączył dłonie w klaśnięciu i wypuścił cienki, lecz silny strumień wody. Trafił on prosto w pień martwego drzewa. Rozległ się głuchy trzask, gdy woda przecięła połowę jego szerokości. Nie spodziewał się takiej siły. Nie było porównania z innymi technikami jakie dotąd stosował. To było coś o klasę wyżej.
Kolejne próby przynosiły coraz większe efekty. Minoru nauczył się odpowiednio ustawiać głowę i delikatnie zmieniać kąt, kierując strumień z milimetrową precyzją. Nawet niewielki ruch barków czy kroku skutkował jednak rozchwianiem całego procesu. Technika była niezwykle wymagająca pod względem stabilizacji. Przypominała używanie ogromnej kuszy, tylko że napędzanej własną chakrą.
Pod koniec dnia, Minoru przeprowadził próbę generalną. Wypatrzył sobie stary głaz znajdujący się dobre 40 metrów od niego. Idealny cel testowy. Skupił chakrę, złożył pieczęcie, klaśnięcie, wdech… i wystrzelił. Woda przecięła przestrzeń powietrzną niczym promień lasera, trafiając głaz z hukiem. Powierzchnia skały pękła, a na jej środku pojawiło się przecięcie głębokie na kilkanaście centymetrów.
Westchnął i otarł czoło z potu, czując jak ucieka z niego resztka chakry. Usiadł ciężko na mokrej trawie, zadowolony z rezultatu. Suidanha spełniła wszystkie oczekiwania. Była jak ostrze. Precyzyjna, zabójcza i o potwornym zasięgu.
Pozostawało tylko jedno. Wiedzieć, kiedy jej użyć. To nie była technika, którą rzuca się w każdej potyczce. Ale kiedy przyjdzie odpowiedni moment… Minoru wiedział, że zrobi swoje.
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
Arii - Zadanie specjalne C Kress
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości