Siedziba władzy
- Kagaya
- Postać porzucona
- Posty: 61
- Rejestracja: 7 maja 2024, o 18:36
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Androgeniczny młodzieniec o średniej długości włosach, zza których na świat wyglądają ciekawskie, duże oczęta.
- Widoczny ekwipunek: Kabura przy prawym udzie, kabura przy lewym udzie, pochwa przy pasie.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11556
- GG/Discord: pralkarz
- Multikonta: ---
- Kizuna
- Postać porzucona
- Posty: 198
- Rejestracja: 1 paź 2023, o 16:56
- Link do KP: viewtopic.php?p=212984#p212984
- Aktualna postać: Hibana
- Ario
- Posty: 2340
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Siedziba władzy
Ario myślał, że osada rodu Yamanaka będzie wyglądać zdecydowanie inaczej. Gdy wjechał do samej mieściny, schował kamiennego węża do zwoju, bo nie chciał robić aż takiego zamieszania. Już sam żółw z matką w środku wyglądał dość intrygująco, a co dopiero dodając do tego 2,5 metrowego gada. Kunisaku starał się nie zaczepiać ludzi w żaden sposób, ale czuł na sobie te spojrzenia, bo wyróżniał się od miejscowych na wielu płaszczyznach. Po pierwsze, nie był "piękny" z długimi włosami, a raczej chudy i niski z pomarańczowymi włosami. To już sprawiało, że można było łatwo przypuszczać, że nie jest stąd. Po drugie, jego plecak i marionetki bardziej sprawiały wrażenie, że ten jest jakimś podróżnym kupcem, niż rolnikiem czy kimś tego rodzaju.
On sam podziwiał widoki. W Soso nie zdarzyło mu się jeszcze być, więc dużo poświęcił na obserwację topografii terenu. Różniło się to od tego co sobie wyobrażał, ale z drugiej strony przypomniał sobie położenie i nazwę - jak sama wskazywała na górski teren - a mianowicie Karmazynowe Szczyty. Taki klan jak ten bardziej pasowałby do jakiejś mieściny w typowym tradycyjnym stylu. Jednakże nie, tutaj konkretnie mieliśmy obszar zdecydowanie skalisty, z interesującymi budowlami dookoła. Ario nie omieszkał przystanąć przy bardziej wyróżniających się strukturach i pooglądać w jakim stylu były wybudowane. Tym bardziej jak tylko dotarł do siedziby, podszedł do niej i zaczął dotykać ścian. Czucie w jego palcach było decydowanie "inne" niż w tym ludzkim, ale nie nazwałby tego, że lepsze czy gorsze. Po prostu inne. Ludzkie palce były miękkie i czuć było dłonią. Teraz jego dłoń była stalowa, twarda, ale czuł strukturę "całym sobą" swojej chakrze, która otaczała całą lalkę. Spojrzał jeszcze na matkę i upewnił się, że ta siedzi grzecznie w żółwiu, po czym wszedł do siedziby.
Rozejrzał się na spokojnie dookoła i w sumie dotarło do niego, że dziwnie będzie prosić tak o pomoc, ale chyba nie miał innego wyjścia. Poza tym, w jego rozumowaniu - mało co, co było związane z Ario, nie było dziwne. Sam fakt, że był chodzącym rdzeniem było bardzo dziwne.
W związku z tym nie miał nic do stracenia i podszedł do pierwszego wolnego stanowiska i przedstawił się.
- Ario Kunisaku, sentoki Ayatsuri. Przyszedłem prosić Was o pomoc.
On sam podziwiał widoki. W Soso nie zdarzyło mu się jeszcze być, więc dużo poświęcił na obserwację topografii terenu. Różniło się to od tego co sobie wyobrażał, ale z drugiej strony przypomniał sobie położenie i nazwę - jak sama wskazywała na górski teren - a mianowicie Karmazynowe Szczyty. Taki klan jak ten bardziej pasowałby do jakiejś mieściny w typowym tradycyjnym stylu. Jednakże nie, tutaj konkretnie mieliśmy obszar zdecydowanie skalisty, z interesującymi budowlami dookoła. Ario nie omieszkał przystanąć przy bardziej wyróżniających się strukturach i pooglądać w jakim stylu były wybudowane. Tym bardziej jak tylko dotarł do siedziby, podszedł do niej i zaczął dotykać ścian. Czucie w jego palcach było decydowanie "inne" niż w tym ludzkim, ale nie nazwałby tego, że lepsze czy gorsze. Po prostu inne. Ludzkie palce były miękkie i czuć było dłonią. Teraz jego dłoń była stalowa, twarda, ale czuł strukturę "całym sobą" swojej chakrze, która otaczała całą lalkę. Spojrzał jeszcze na matkę i upewnił się, że ta siedzi grzecznie w żółwiu, po czym wszedł do siedziby.
Rozejrzał się na spokojnie dookoła i w sumie dotarło do niego, że dziwnie będzie prosić tak o pomoc, ale chyba nie miał innego wyjścia. Poza tym, w jego rozumowaniu - mało co, co było związane z Ario, nie było dziwne. Sam fakt, że był chodzącym rdzeniem było bardzo dziwne.
W związku z tym nie miał nic do stracenia i podszedł do pierwszego wolnego stanowiska i przedstawił się.
- Ario Kunisaku, sentoki Ayatsuri. Przyszedłem prosić Was o pomoc.
0 x
- Ario
- Posty: 2340
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Siedziba władzy
Powitanie Ario było zgoła inne niż przywykł do innych klanów. Tak jak generalnie spotykał się z różnym wzrokiem, tak pełne rozbrojenie i pewnego rodzaju obawa w oczach dawała mu jasny przekaz, że ten klan dawno nie brał udziału w żadnych bitwach i ludzie żyją sobie tu spokojnie. Tak przynajmniej mogło mu się wydawać. Nie miał problemu z "rozbrojeniem", ponieważ nie przyszedł tutaj walczyć. W ogóle nie miał złych intencji, wręcz przeciwnie. Potrzebował ich wsparcia.
- Przyszedłem tutaj zupełnie prywatnie, nie ma to żadnego związku z walką czy wojną. Ani żadnymi wiadomościami. - powiedział, po czym jego wzrok wylądował na piórze, które trzymał. - Nie wygodniej Wam pędzlem pisać? Chyba, że to takie nawiązanie, do tradycji. - podsumował tylko, po czym skinął głową i ruszył w kierunku wskazanego wcześniej gabinetu różanego.
Ario nie miał złudzeń, że co do nazewnictwa są pionierami, więc zakładał, że powita go pomieszczenie w różowym stylu, tak jak większość tutejszych dekoracji. Nie mniej, dotarł bez problemu i zapukając uprzednio wszedł do środka, informując od nowa z czym przyszedł.
- Ario Kunisaku, sentoki z klanu Ayatsuri, przyszedłem prosić o pomoc. - ponowił to samo co powiedział, po czym rozsiadł się i wyjaśnił powód przybycia.
- Od pewnego czasu moja matka choruje. Jestem dość dobry w medycynie, dlatego badałem ją przez większość czasu moimi metodami. Z tego co jestem pewny, jej ciało jest w nienaruszonym stanie, więc sama choroba nie jest spowodowana obrażeniami fizycznymi. Swojego czasu współpracowałem z Misae od Was z klanu, która zasugerowała, żeby dobrze było jeszcze sprawdzić czy jej choroba nie wynika z jakiejś blokady...nazwijmy to mentalnej lub psychicznej.
Cała choroba była dziwnie podejrzana, stąd Ario mógł rozumieć, jak to wygląda z perspektywy osoby przyjmującej zlecenie. Dla niego jednak sprawa była śmiertelnie poważna.
- Matka ma objawy takie, że patrzy się przed siebie i nie reaguje na żadne znaki. Początkowo objawy były dużo łagodniejsze...jednak nie wiem, czy mam to tutaj wszystko opowiadać, czy skierujesz mnie do osoby, która powinna to wysłuchać. Nie mam złych zamiarów, na wojnie pomagałem w szpitalu jakiejś wysokiej kobiecie z Waszego klanu, ewakuując cywili ze szpitala. Powinna poręczyć za moje dobre zamiary.
Już niedługo miało okazać się, czy jest jakakolwiek szansa dla kobiety. Jeżeli nie, Ario obawiał się, że zostanie mu ostateczny zabieg...którego wolałby nigdy nie powtarzać.
- Przyszedłem tutaj zupełnie prywatnie, nie ma to żadnego związku z walką czy wojną. Ani żadnymi wiadomościami. - powiedział, po czym jego wzrok wylądował na piórze, które trzymał. - Nie wygodniej Wam pędzlem pisać? Chyba, że to takie nawiązanie, do tradycji. - podsumował tylko, po czym skinął głową i ruszył w kierunku wskazanego wcześniej gabinetu różanego.
Ario nie miał złudzeń, że co do nazewnictwa są pionierami, więc zakładał, że powita go pomieszczenie w różowym stylu, tak jak większość tutejszych dekoracji. Nie mniej, dotarł bez problemu i zapukając uprzednio wszedł do środka, informując od nowa z czym przyszedł.
- Ario Kunisaku, sentoki z klanu Ayatsuri, przyszedłem prosić o pomoc. - ponowił to samo co powiedział, po czym rozsiadł się i wyjaśnił powód przybycia.
- Od pewnego czasu moja matka choruje. Jestem dość dobry w medycynie, dlatego badałem ją przez większość czasu moimi metodami. Z tego co jestem pewny, jej ciało jest w nienaruszonym stanie, więc sama choroba nie jest spowodowana obrażeniami fizycznymi. Swojego czasu współpracowałem z Misae od Was z klanu, która zasugerowała, żeby dobrze było jeszcze sprawdzić czy jej choroba nie wynika z jakiejś blokady...nazwijmy to mentalnej lub psychicznej.
Cała choroba była dziwnie podejrzana, stąd Ario mógł rozumieć, jak to wygląda z perspektywy osoby przyjmującej zlecenie. Dla niego jednak sprawa była śmiertelnie poważna.
- Matka ma objawy takie, że patrzy się przed siebie i nie reaguje na żadne znaki. Początkowo objawy były dużo łagodniejsze...jednak nie wiem, czy mam to tutaj wszystko opowiadać, czy skierujesz mnie do osoby, która powinna to wysłuchać. Nie mam złych zamiarów, na wojnie pomagałem w szpitalu jakiejś wysokiej kobiecie z Waszego klanu, ewakuując cywili ze szpitala. Powinna poręczyć za moje dobre zamiary.
Już niedługo miało okazać się, czy jest jakakolwiek szansa dla kobiety. Jeżeli nie, Ario obawiał się, że zostanie mu ostateczny zabieg...którego wolałby nigdy nie powtarzać.
0 x
- Ario
- Posty: 2340
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Siedziba władzy
Ario siedział i słuchał, jak osoba shinobijska, która siedziała przed nim, wyjaśnia jak wygląda ich współpraca. Uspokoiło to chłopaka, bo wiedział, że nie zamierzają go spuścić na drzewo, tylko realnie ktoś się tym zajmie. Rozumiał też potrzebę zapłacenia za tego typu usługę, ale no niestety - nie miał wyjścia.
Jednakże wszystko po kolei.
- Zaczęło to się odkąd pamiętam. Miałem może z 6 lat, a wspomnienia z tamtego okresu lubią płatać figle. Wydaje mi się, że zaczęło się niewinnie. Mam w głowie taką scenę, jak matka zaczęła nagle budować ołtarz dla jakiegoś bóstwa, ale nie oddawała w nim czci, tylko początkowo próbowała nam wmówić, że to taka zabawa. Wraz z bratem bawiliśmy się tam marionetkami, ale z biegiem czasu przestawała nas do niego dopuszczać. Zaczęła traktować to jako jakiś relikt, albo coś w tym stylu. Wtedy przestawała już pomału wychodzić z domu i zachowywała się agresywnie, jak ktoś zbliżył się do ołtarza. Swoje bóstwo, któremu oddawała cześć to Ningyo-shi, a z tego co wiem, nie ma w panteonie bóstw takiego bytu.
Ario podrapał się po brodzie. Nie sądził, że odświeżanie tamtych wydarzeń sprawi mu tyle trudności.
- Minęło parę lat, a matka przechodziła w stan wegetatywny. Stało się tak, że sam z nią zostałem, więc doglądałem jej kiedy mogłem, ale w okresie, kiedy zostałem już Doko mojego klanu, ona się nie ruszała niemalże. Nie reagowała na bodźce, jedzenie musiała mieć niemalże wmuszane w siebie. Nie rozpoznaje ludzi, w ogóle nic nie rozpoznaje. Wygląda na osobę z bardzo rozwiniętą demencją, ale jej ciało na to nie wskazuje. Za chorobami psychicznymi idą też choroby fizyczne, ale w jej przypadku, ciało jest niemalże nienaruszone. Dlatego potrzebuję zbadać jej głowę, ale nie umiem posługiwać się Waszymi technikami, stąd moja wizyta tutaj.
Na dalsze słowa, Ario wyciągnął sakwiekę.
- Mam pieniądze, o to proszę się nie martwić. Nie mam też potrzeby jakoś zatajać sprawy. Jestem tu prywatnie, a nie z klanu, więc możecie zrobić z tymi informacjami co tylko chcecie.
- Nie potrzebuję pracy zarobkowej. Chyba, że Wy potrzebujecie jakiegoś wsparcia, to mogę pomóc. Mimo, że nie wyglądam, poradzę sobie z każdą misją, do S włącznie.
Po tych słowach wstał, skinął głową.
- Będę czekał w takim razie w wynajętym mieszkaniu.
Po tych słowach wyszedł i skierował się w celu wynajęcia jakiejs placówki.
Z/T viewtopic.php?p=221307#p221307
Jednakże wszystko po kolei.
- Zaczęło to się odkąd pamiętam. Miałem może z 6 lat, a wspomnienia z tamtego okresu lubią płatać figle. Wydaje mi się, że zaczęło się niewinnie. Mam w głowie taką scenę, jak matka zaczęła nagle budować ołtarz dla jakiegoś bóstwa, ale nie oddawała w nim czci, tylko początkowo próbowała nam wmówić, że to taka zabawa. Wraz z bratem bawiliśmy się tam marionetkami, ale z biegiem czasu przestawała nas do niego dopuszczać. Zaczęła traktować to jako jakiś relikt, albo coś w tym stylu. Wtedy przestawała już pomału wychodzić z domu i zachowywała się agresywnie, jak ktoś zbliżył się do ołtarza. Swoje bóstwo, któremu oddawała cześć to Ningyo-shi, a z tego co wiem, nie ma w panteonie bóstw takiego bytu.
Ario podrapał się po brodzie. Nie sądził, że odświeżanie tamtych wydarzeń sprawi mu tyle trudności.
- Minęło parę lat, a matka przechodziła w stan wegetatywny. Stało się tak, że sam z nią zostałem, więc doglądałem jej kiedy mogłem, ale w okresie, kiedy zostałem już Doko mojego klanu, ona się nie ruszała niemalże. Nie reagowała na bodźce, jedzenie musiała mieć niemalże wmuszane w siebie. Nie rozpoznaje ludzi, w ogóle nic nie rozpoznaje. Wygląda na osobę z bardzo rozwiniętą demencją, ale jej ciało na to nie wskazuje. Za chorobami psychicznymi idą też choroby fizyczne, ale w jej przypadku, ciało jest niemalże nienaruszone. Dlatego potrzebuję zbadać jej głowę, ale nie umiem posługiwać się Waszymi technikami, stąd moja wizyta tutaj.
Na dalsze słowa, Ario wyciągnął sakwiekę.
- Mam pieniądze, o to proszę się nie martwić. Nie mam też potrzeby jakoś zatajać sprawy. Jestem tu prywatnie, a nie z klanu, więc możecie zrobić z tymi informacjami co tylko chcecie.
Ukryty tekst
Wtedy też położył sakwę z brzęczącymi ryo na stole.- Nie potrzebuję pracy zarobkowej. Chyba, że Wy potrzebujecie jakiegoś wsparcia, to mogę pomóc. Mimo, że nie wyglądam, poradzę sobie z każdą misją, do S włącznie.
Po tych słowach wstał, skinął głową.
- Będę czekał w takim razie w wynajętym mieszkaniu.
Po tych słowach wyszedł i skierował się w celu wynajęcia jakiejs placówki.
Z/T viewtopic.php?p=221307#p221307
0 x
- Uchiha Hiromi
- Posty: 448
- Rejestracja: 17 mar 2023, o 17:18
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Czarne, długie włosy, ciemne oczy, delikatne rysy twarzy, lekka nadwaga.
- Widoczny ekwipunek: Torba na pośladku, kabura na udzie
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11005&p=205011#p205011
- Multikonta: Yuki Hoshi
- Ario
- Posty: 2340
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Siedziba władzy
Ario gdy dotarł do siedziby władzy miał pozbyć się wszystkich broni i lalek. W związku z tym, oddał plecak i to co miał na widoku, nie zamierzając się spierać - nie przyszedł tutaj w żadnym złym celu, poza tym miał na sobie jeszcze mnóstwo broni, a raczej on sam był teraz chodzącą bronią, jednak nie chciał już tutaj wszystkiego wyjaśniać, tak więc po prostu poddał się tej czynności.
Następnie stał w kolejce, przez co mógł pooglądać co się dzieje, zwiedził trochę siedzibę (tam gdzie mógł wejść, to wszedł zajrzeć), a finalnie stał w miejscu i został poproszony przez brązowowłosą kobietę do pokoju. Ta z kolei przedstawiła się jako Yamanaka Aiko, która należała do Rady Klanu Yamanaka. W związku z tym, chłopak od nowa rozpoczął całą procedurę przedstawiania się.
- Ario Kunisaku, sentoki Ayatsuri. - powiedział, wystawiając swoją odznakę, by ta mogła obejrzeć. - Zgadza się, przyprowadziłem tutaj swoją matkę, ponieważ moje zdolności medyczne nie obejmują pracy nad samą głową. Współpracowałem z Misae podczas kilku misji, także wiem, jakie zdolności posiadacie. Jesteście trochę moją ostatnią, albo przedostatnią deską ratunku, by dowiedzieć się, jak mogę pomóc matce, stąd tutaj jestem. Obsługiwał nas najpierw Shinoshi Yamanaka, ale podczas badania, coś mu się stało i poszedł po pomoc. Leczenie matki następnie przejęła Meduki Yamanaka. Powiedziała, że wstępna diagnoza zakłada, że potrzebuje więcej czasu, więc aby się nie nudzić, zamierzałem iść odwiedzić pustynię, bo mam też tam kilka spraw do załatwienia. Po drodze jednak spotkałem uciekających ludzi z górskiej osady, którzy wyjaśnili mi, że zostali zaatakowani i idą po pomoc do Waszego klanu. Jako, że byłem na miejscu, powiedziałem, że przegonię napastników i odbuduję im przy okazji tę wioskę.
Chłopak zrobił przerwę, to była ta łatwiejsza część historii.
- Gdy dotarłem na miejsce, okazało się, że zniszczenia przypominały mi bardziej jakiegoś przywołańca, bądź duże zwierzę, ale napewno nie ludzie. Ludzie opowiedzieli mi o jakimś Skaczącym po Górach, w związku z tym myślałem, że to jest to. Okazało się jednak, że winnym zniszczeniu był niejaki Nue - Yokai, który zaszył się na tych terenach. W górach były także inne rodzaje Yokai, przedstawiali się jako Tengu. Poinformowałem ich, że pozbędę się Nue więc tamci się nie wtrącali. Finalnie było dwóch Nue, tego większego zapieczętowałem, a raczej się rozwiał, a drugi mniejszy, został uwięziony pod ziemią. Spotkałem też Skaczącego po Górach, który okazał się być kozą. W ramach nagrody Tengu przekazali mi medalion, który ma otwierać ścieżkę miecza oraz maskę, ale to akurat zostało w plecaku, który mi skonfiskowaliście na wejściu, więc go nie pokażę. Mówili, że mi ufają i kogo wskaże, to oni też będą uznawać. Muszę przyznać, że macie dużo bardziej interesujący folklore niż my, na pustyni.
Taka była prawda. Na pustyni to tylko albo kopalnie, albo piach, albo daktyle. A tutaj...zdecydowanie inaczej.
- Wróciłem i odbudowałem osadę, więc Wasi ludzie mogą tam wracać. Wprowadziłem trochę modyfikacji inżynieryjnych, takich jak pompy wody, a nawet coś w stylu ogrzewania. - powiedział, po czym pochylił się do kobiety. - Już wyjaśniam. Powietrze pod ziemią jest często cieplejsze niż to na powierzchni. W związku z tym można wwiercić się około pięćdziesięciu metrów i wystawić taką dziurę w mieszkaniu, oczywiście zabudowaną, wtedy to powietrze ogrzewa śćiany. Zrobiłem im tak, że nawet o tym nie będą wiedzieli, bo zabudowałem to deskami. Będą mieli w związku z tym cieplej.
Ario odchylił się.
- Tak wygląda sytuacja. Jeżeli chcesz o coś dopytać to dopytaj, bo nie wiem ile z tych rzeczy wiecie, a ile nie. Mnie interesuje z kolei co to jest Rada Klanu, to zbiór jakiś seininów, czy kto dokładnie tam wchodzi w skład? I cokolwiek mi powiesz więcej, to też chętnie posłucham. Jeżeli chodzi o przyjaźń to i tak i tak bym pomógł Waszym ludziom, nie zależnie od tego czy czeka mnie nagroda czy nie. Jako Shinobi bezpieczeństwo ludności cywilnej była dla mnie zawsze najwyższym priorytetem.
Następnie stał w kolejce, przez co mógł pooglądać co się dzieje, zwiedził trochę siedzibę (tam gdzie mógł wejść, to wszedł zajrzeć), a finalnie stał w miejscu i został poproszony przez brązowowłosą kobietę do pokoju. Ta z kolei przedstawiła się jako Yamanaka Aiko, która należała do Rady Klanu Yamanaka. W związku z tym, chłopak od nowa rozpoczął całą procedurę przedstawiania się.
- Ario Kunisaku, sentoki Ayatsuri. - powiedział, wystawiając swoją odznakę, by ta mogła obejrzeć. - Zgadza się, przyprowadziłem tutaj swoją matkę, ponieważ moje zdolności medyczne nie obejmują pracy nad samą głową. Współpracowałem z Misae podczas kilku misji, także wiem, jakie zdolności posiadacie. Jesteście trochę moją ostatnią, albo przedostatnią deską ratunku, by dowiedzieć się, jak mogę pomóc matce, stąd tutaj jestem. Obsługiwał nas najpierw Shinoshi Yamanaka, ale podczas badania, coś mu się stało i poszedł po pomoc. Leczenie matki następnie przejęła Meduki Yamanaka. Powiedziała, że wstępna diagnoza zakłada, że potrzebuje więcej czasu, więc aby się nie nudzić, zamierzałem iść odwiedzić pustynię, bo mam też tam kilka spraw do załatwienia. Po drodze jednak spotkałem uciekających ludzi z górskiej osady, którzy wyjaśnili mi, że zostali zaatakowani i idą po pomoc do Waszego klanu. Jako, że byłem na miejscu, powiedziałem, że przegonię napastników i odbuduję im przy okazji tę wioskę.
Chłopak zrobił przerwę, to była ta łatwiejsza część historii.
- Gdy dotarłem na miejsce, okazało się, że zniszczenia przypominały mi bardziej jakiegoś przywołańca, bądź duże zwierzę, ale napewno nie ludzie. Ludzie opowiedzieli mi o jakimś Skaczącym po Górach, w związku z tym myślałem, że to jest to. Okazało się jednak, że winnym zniszczeniu był niejaki Nue - Yokai, który zaszył się na tych terenach. W górach były także inne rodzaje Yokai, przedstawiali się jako Tengu. Poinformowałem ich, że pozbędę się Nue więc tamci się nie wtrącali. Finalnie było dwóch Nue, tego większego zapieczętowałem, a raczej się rozwiał, a drugi mniejszy, został uwięziony pod ziemią. Spotkałem też Skaczącego po Górach, który okazał się być kozą. W ramach nagrody Tengu przekazali mi medalion, który ma otwierać ścieżkę miecza oraz maskę, ale to akurat zostało w plecaku, który mi skonfiskowaliście na wejściu, więc go nie pokażę. Mówili, że mi ufają i kogo wskaże, to oni też będą uznawać. Muszę przyznać, że macie dużo bardziej interesujący folklore niż my, na pustyni.
Taka była prawda. Na pustyni to tylko albo kopalnie, albo piach, albo daktyle. A tutaj...zdecydowanie inaczej.
- Wróciłem i odbudowałem osadę, więc Wasi ludzie mogą tam wracać. Wprowadziłem trochę modyfikacji inżynieryjnych, takich jak pompy wody, a nawet coś w stylu ogrzewania. - powiedział, po czym pochylił się do kobiety. - Już wyjaśniam. Powietrze pod ziemią jest często cieplejsze niż to na powierzchni. W związku z tym można wwiercić się około pięćdziesięciu metrów i wystawić taką dziurę w mieszkaniu, oczywiście zabudowaną, wtedy to powietrze ogrzewa śćiany. Zrobiłem im tak, że nawet o tym nie będą wiedzieli, bo zabudowałem to deskami. Będą mieli w związku z tym cieplej.
Ario odchylił się.
- Tak wygląda sytuacja. Jeżeli chcesz o coś dopytać to dopytaj, bo nie wiem ile z tych rzeczy wiecie, a ile nie. Mnie interesuje z kolei co to jest Rada Klanu, to zbiór jakiś seininów, czy kto dokładnie tam wchodzi w skład? I cokolwiek mi powiesz więcej, to też chętnie posłucham. Jeżeli chodzi o przyjaźń to i tak i tak bym pomógł Waszym ludziom, nie zależnie od tego czy czeka mnie nagroda czy nie. Jako Shinobi bezpieczeństwo ludności cywilnej była dla mnie zawsze najwyższym priorytetem.
0 x
- Uchiha Hiromi
- Posty: 448
- Rejestracja: 17 mar 2023, o 17:18
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Czarne, długie włosy, ciemne oczy, delikatne rysy twarzy, lekka nadwaga.
- Widoczny ekwipunek: Torba na pośladku, kabura na udzie
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11005&p=205011#p205011
- Multikonta: Yuki Hoshi
- Ario
- Posty: 2340
- Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
- GG/Discord: Boyos#3562
Re: Siedziba władzy
Ario wysłuchał tego co miała mu do powiedzenia kobieta. Okazało się, że była jakoś wysoko postawioną Yamanaką, która wraz z dwoma siostrami zajmowały się Radą. Cóż, dla chłopaka był to dziwny styl zarządzania, ale jeżeli tak się dogadywali, to nawet lepiej. Jednak chyba pierwszy raz widział, by cały zarząd sprawowały kobiety. Może dlatego w sumie nie ma tu wojen.
- Projekt techniczny? - Ario przez chwilę zastanowił się. Dla niego było to totalnie oczywiste, co trzeba zrobić, jednak potem popatrzył na kobietę i jej piękne i eleganckie dłonie. Łopaty zapewne nigdy nawet nie powąchała, a co dopiero trzymać, więc dopiero dotarło do niego, że tak jak zagadki umysłu i techniki Yamanaka mogą być dla niego zagadką, tak dla niej inżynieria. W związku z tym machnął dłonią i wystrzelił nici chakry, by przyciągnąć do siebie papier i pióro lub cokolwiek znalazł piszącego w okolicy.
Następnie zamierzał narysować...szkic domu, z dziurą i obrazek gdzie mężczyzna kopie w dół. Potem napisał ile ma mieć szerokości i głębokości taki dół, że powinien wchodzić w ścianę. Gdy to narysował, oddał kobiecie bez słowa. Cały obrazek powstawał w sposób jakby rysował go...robot, albo jakaś maszyna. Wszystkie ruchy były perfekcyjne, zakodowane. Sam był w szoku, jak dobrze się rozrysowywuje takie rzeczy w nowej formie. Oddał go kobiecie i nic więcej nie mówił.
- Nue, Tengi i inne nazywają siebie jako Yokai. Dzielą się na dobre, złe i neutralne. Jedne są świadome, inne nie. - wyjaśnił. - Wiem, że były zapieczętowane za murem, więc prawdopodobnie to była przyczyna inwazji na nasze tereny. Muszę dowiedzieć się więcej, ale i Wy nie powinniście próżnować. - dodał. - Umiejętności mają różne, z tego co rozumiem, każdy ma coś innego. Nue miał różne rodzaje ogonów, które imitowały zwierzęta, a poza tym kontrolował futon, albo coś w tym stylu. Mi to wyglądało na futon. Nie za bardzo dałem mu się rozkręcić, bo nie chciałem, żeby zmienił Wasz krajobraz, to też najpierw zrobiłem pomiar pola bitwy, a następnie dość szybko go osłabiłem na tyle, by móc spróbować zapieczętować. - chłopak przekręcił głowę w bok i wyjrzał za okno. - Macie tu ładnie, podoba mi się. - po czym wrócił wzrokiem na kobietę. - Pilnujcie swoich granic i pomagajcie w Wojnie, bo jak Ryuzaku padnie, to przyjdą i po Was. Nie liczcie, że Was oszczędzą, bo wiem, co potrafią.
To ostatnie było radą, szczerą. Jednak nie chciał wtryniać się w sprawy klanu Yamanaka.
- A teraz chcę iść do matki, także życzę Wam powodzenia. - skinął głową i ruszył w kierunku szpitala.
z/t viewtopic.php?p=224106#p224106
- Projekt techniczny? - Ario przez chwilę zastanowił się. Dla niego było to totalnie oczywiste, co trzeba zrobić, jednak potem popatrzył na kobietę i jej piękne i eleganckie dłonie. Łopaty zapewne nigdy nawet nie powąchała, a co dopiero trzymać, więc dopiero dotarło do niego, że tak jak zagadki umysłu i techniki Yamanaka mogą być dla niego zagadką, tak dla niej inżynieria. W związku z tym machnął dłonią i wystrzelił nici chakry, by przyciągnąć do siebie papier i pióro lub cokolwiek znalazł piszącego w okolicy.
Następnie zamierzał narysować...szkic domu, z dziurą i obrazek gdzie mężczyzna kopie w dół. Potem napisał ile ma mieć szerokości i głębokości taki dół, że powinien wchodzić w ścianę. Gdy to narysował, oddał kobiecie bez słowa. Cały obrazek powstawał w sposób jakby rysował go...robot, albo jakaś maszyna. Wszystkie ruchy były perfekcyjne, zakodowane. Sam był w szoku, jak dobrze się rozrysowywuje takie rzeczy w nowej formie. Oddał go kobiecie i nic więcej nie mówił.
- Nue, Tengi i inne nazywają siebie jako Yokai. Dzielą się na dobre, złe i neutralne. Jedne są świadome, inne nie. - wyjaśnił. - Wiem, że były zapieczętowane za murem, więc prawdopodobnie to była przyczyna inwazji na nasze tereny. Muszę dowiedzieć się więcej, ale i Wy nie powinniście próżnować. - dodał. - Umiejętności mają różne, z tego co rozumiem, każdy ma coś innego. Nue miał różne rodzaje ogonów, które imitowały zwierzęta, a poza tym kontrolował futon, albo coś w tym stylu. Mi to wyglądało na futon. Nie za bardzo dałem mu się rozkręcić, bo nie chciałem, żeby zmienił Wasz krajobraz, to też najpierw zrobiłem pomiar pola bitwy, a następnie dość szybko go osłabiłem na tyle, by móc spróbować zapieczętować. - chłopak przekręcił głowę w bok i wyjrzał za okno. - Macie tu ładnie, podoba mi się. - po czym wrócił wzrokiem na kobietę. - Pilnujcie swoich granic i pomagajcie w Wojnie, bo jak Ryuzaku padnie, to przyjdą i po Was. Nie liczcie, że Was oszczędzą, bo wiem, co potrafią.
To ostatnie było radą, szczerą. Jednak nie chciał wtryniać się w sprawy klanu Yamanaka.
- A teraz chcę iść do matki, także życzę Wam powodzenia. - skinął głową i ruszył w kierunku szpitala.
z/t viewtopic.php?p=224106#p224106
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości