ZDOLNOŚCI
Rantori (We władaniu Północne Ryuzaku)
- Uchiha Tsuyoshi
- Posty: 589
- Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
- Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
- Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
- Multikonta: Sashiko
- Uchiha Hiromi
- Posty: 448
- Rejestracja: 17 mar 2023, o 17:18
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Czarne, długie włosy, ciemne oczy, delikatne rysy twarzy, lekka nadwaga.
- Widoczny ekwipunek: Torba na pośladku, kabura na udzie
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11005&p=205011#p205011
- Multikonta: Yuki Hoshi
- Minoru
- Posty: 1233
- Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
- Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie
- 2 x Katana wisząca u lewego boku
- Kamizelka shinobi - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Re: Rantori (We władaniu Atarashi)
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
- Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
- Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
- Arii - Zadanie specjalne C Kress
- Uchiha Tsuyoshi
- Posty: 589
- Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
- Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
- Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
- Multikonta: Sashiko
Re: Rantori (We władaniu Atarashi)
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
ZDOLNOŚCI
Ukryty tekst
0 x
- Azuma
- Posty: 1140
- Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Kogō
- Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy
- delikatne blizny na przedramionach i rękach
- przeciętny wzrost, docięta sylwetka - Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- lekka zbroja - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7859#p128617
Re: Rantori (We władaniu Atarashi)
Przedarli sie.
Szaleńcze tempo narzucone koniom, a także na szybko skonstruowany plan, były wystarczające aby kupić im przewagę, niezbędną do przedarcia się przez obronę quasi-twierdzy. W trakcie szarży nie obyło się bez strat, ale czym one były jak nie niezbędnym poświęceniem dla odbicia ziem.
Przestrzeni, niezbędnej do życia dla klanu Uchiha.
Wraz za poprowadzonym szturmem, do miasta wlały się następne oddziały i wkrótce w środku znaleźli się wszyscy. Najbliższe budynki zostały zabezpieczone, ale wciąż do zdobycia mieli miasto, a uczynić to mogli jedynie poprzez wyplenienie wroga. A dla nich czas był równie cenną walutą, umożliwiającą na przeorganizowanie się i stworzenie planu obrony Rantori.
– Bez zwłoki. Przetrzebimy ich szeregi, a miasto będzie nasze. Ruszamy!
Takeru-san zarysował plan z którym ciężko się było nie zgodzić. Wąskie ulice i ciasna zabudowa nie sprzyjały w walce dużym oddziałom. Przeciwnik mógł przygotować pułapki i ulica po ulicy, wykrwawiać sogeńską armię. A przecież nie samo miasto było jedynie celem. Zdobycz należało jeszcze utrzymać.
Według planu Takeru, ich zadaniem było jak najszybsze dotarcie do centrum. Ruszyli najkrótszą drogą, spodziewając się z każdym pokonanym metrem, budynkiem i skrzyżowaniem zasadzki. I choć ta wciąż nie nadchodziła, nie łudzili się, że to się nie zmieni.
– Na dachu, padnij! - krzyknął w kierunku oddziału, samemu schylając się do linii końskiej szyi. Chwilę za pierwszymi ciosami ze strony łucznika, padły kolejne ruchy ze strony nieprzyjaciela i z bocznych ulic zaczęły wysypywać się w ich kierunku oddziały wroga. Nie umknęło uwadze Azumy to, że trzymali szereg i posuwali się w zorganizowany sposób. Nie dostrzegł w ich zachowaniu chaotycznej postawy.
Wciąż mieli morale.
– To ma powstrzymać wolę Sogen? Żałosne! - krzyknął głośno, nie pozwalając na moment zwątpienia towarzyszącym mu ludziom. – Cofnąć się, pokaże Wam co ich wszystkich czeka!
Azuma wyskoczył do przodu, aktywując swój sharingan. Jednocześnie głęboko nabrał powietrza do płuc. Gdy dotknął ziemi, właśnie kończył składać ostatnia pieczęć. Tlen zebrany w płucach był już nasączony chakrą. Wypuścił je przed sobą, pozwalając by mieszanka rozpierzchło się po ulicy, jej odnogach i zakamarkach. Dzięki sharinganowi, dokładnie widział, jak śmiercionośna pułapka się rozszerza.
Czy przeciwnik widział, albo choć rozumiał w jakim zagrożeniu się znalazł? Czy mógł sądzić, że tarcze i skórzane zbroje uchronią go od ciśnienia, ognia i poparzeń? Pewnie, gdyby rozumiał naturę techniki, skierowałby się w przeciwnym kierunku, skąd właśnie wyszedł. Ale było zupełnie inaczej.
– Katon: Hōsenka no Jutsu - mała kula ognia zetknęła się z mieszanką, co natychmiast spowodowało gigantyczny wstrząs i eksplozje. Azuma przykucnął, zasłaniając rękawem newralgiczne elementy twarzy. Ale nie wzrok, którym wypatrywał łucznika. Który najpewniej czatował już na kolejną swoją szansę. – Na przód, ruszajcie!
Szaleńcze tempo narzucone koniom, a także na szybko skonstruowany plan, były wystarczające aby kupić im przewagę, niezbędną do przedarcia się przez obronę quasi-twierdzy. W trakcie szarży nie obyło się bez strat, ale czym one były jak nie niezbędnym poświęceniem dla odbicia ziem.
Przestrzeni, niezbędnej do życia dla klanu Uchiha.
Wraz za poprowadzonym szturmem, do miasta wlały się następne oddziały i wkrótce w środku znaleźli się wszyscy. Najbliższe budynki zostały zabezpieczone, ale wciąż do zdobycia mieli miasto, a uczynić to mogli jedynie poprzez wyplenienie wroga. A dla nich czas był równie cenną walutą, umożliwiającą na przeorganizowanie się i stworzenie planu obrony Rantori.
– Bez zwłoki. Przetrzebimy ich szeregi, a miasto będzie nasze. Ruszamy!
Takeru-san zarysował plan z którym ciężko się było nie zgodzić. Wąskie ulice i ciasna zabudowa nie sprzyjały w walce dużym oddziałom. Przeciwnik mógł przygotować pułapki i ulica po ulicy, wykrwawiać sogeńską armię. A przecież nie samo miasto było jedynie celem. Zdobycz należało jeszcze utrzymać.
Według planu Takeru, ich zadaniem było jak najszybsze dotarcie do centrum. Ruszyli najkrótszą drogą, spodziewając się z każdym pokonanym metrem, budynkiem i skrzyżowaniem zasadzki. I choć ta wciąż nie nadchodziła, nie łudzili się, że to się nie zmieni.
– Na dachu, padnij! - krzyknął w kierunku oddziału, samemu schylając się do linii końskiej szyi. Chwilę za pierwszymi ciosami ze strony łucznika, padły kolejne ruchy ze strony nieprzyjaciela i z bocznych ulic zaczęły wysypywać się w ich kierunku oddziały wroga. Nie umknęło uwadze Azumy to, że trzymali szereg i posuwali się w zorganizowany sposób. Nie dostrzegł w ich zachowaniu chaotycznej postawy.
Wciąż mieli morale.
– To ma powstrzymać wolę Sogen? Żałosne! - krzyknął głośno, nie pozwalając na moment zwątpienia towarzyszącym mu ludziom. – Cofnąć się, pokaże Wam co ich wszystkich czeka!
Azuma wyskoczył do przodu, aktywując swój sharingan. Jednocześnie głęboko nabrał powietrza do płuc. Gdy dotknął ziemi, właśnie kończył składać ostatnia pieczęć. Tlen zebrany w płucach był już nasączony chakrą. Wypuścił je przed sobą, pozwalając by mieszanka rozpierzchło się po ulicy, jej odnogach i zakamarkach. Dzięki sharinganowi, dokładnie widział, jak śmiercionośna pułapka się rozszerza.
Czy przeciwnik widział, albo choć rozumiał w jakim zagrożeniu się znalazł? Czy mógł sądzić, że tarcze i skórzane zbroje uchronią go od ciśnienia, ognia i poparzeń? Pewnie, gdyby rozumiał naturę techniki, skierowałby się w przeciwnym kierunku, skąd właśnie wyszedł. Ale było zupełnie inaczej.
– Katon: Hōsenka no Jutsu - mała kula ognia zetknęła się z mieszanką, co natychmiast spowodowało gigantyczny wstrząs i eksplozje. Azuma przykucnął, zasłaniając rękawem newralgiczne elementy twarzy. Ale nie wzrok, którym wypatrywał łucznika. Który najpewniej czatował już na kolejną swoją szansę. – Na przód, ruszajcie!
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
- Uchiha Hiromi
- Posty: 448
- Rejestracja: 17 mar 2023, o 17:18
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Czarne, długie włosy, ciemne oczy, delikatne rysy twarzy, lekka nadwaga.
- Widoczny ekwipunek: Torba na pośladku, kabura na udzie
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11005&p=205011#p205011
- Multikonta: Yuki Hoshi
Re: Rantori (We władaniu Atarashi)
Uchiha Hiromi
Rok 395
Hiromi dojechała w zasięg murów dokładnie w chwili, gdy brama została przejęta. Z daleka widziała, że wrogowie mieli kotły z gorącym płynem. Zaczęła od razu analizować, co mogło się zadziać z ludźmi, którzy doświadczyliby kontaktu z tym, ale otrząsnęła się. Nie pozwoliła sobie jednak patrzeć w stronę wieży dłużej niż ułamek sekundy. Będzie się martwić, kiedy faktycznie będą mieli do czynienia z takimi ranami.
Kiedy byli już w środku, Takeru dał rozkaz czwartemu oddziałowi, żeby oczyścił budynki, za to Hiromi zeskoczyła z konia, machnęła ręką na wozy i kazała ściągać podstawowe artykuły medyczne, aby opatrzeć rannych - tu i teraz.
Pokierowała Siostry Milczenia, aby pomogły opatrzeć ośmiu rannych - oczyszczanie ran, bandażowanie, nastawianie wybić i złamań, ale ona była tu głównie do spojrzenia, ponieważ musiała dalej działać i wydawać resztę rozkazów, nadzorować wszystko i w międzyczasie określić, kto po opatrzeniu nadaje się do powrotu do walki, a kto zostaje w tle.
— Mai‑dono, z tamtych dwóch większych budynków wybieramy ten po lewej! — rzuciła natychmiast, kiedy było już po przeczesywaniu ich przez oddział czwarty, wskazując piętrowy budynek tuż za pierwszą grupą domów. Zależało jej, żeby ich miejsce miało parter co wydawał się, że ma dużo miejsca, szerokie wrota i wyjście z tyłu — idealne na stację opatrunkową i ewakuację.
Kiedy samurajowie zajęli się zabezpieczeniem budynku, Hiromi zwróciła się do swoich kapitanów grup medycznych
— Amaya‑san, Masashiro‑san — zwróciła się do kapitanów obu grup medycznych — wprowadzamy wozy z zapasami do środka i w sień, rozłóżcie posłania dla rannych na parterze, odpoczywający na piętrze, poważne zabiegi z tyłu. Potrzebuję dwóch noszowych na drzwi frontowe, samurajowie chroniący wyjście na podwórze - to nasza droga ewakuacyjna. Rannych dzielimy według ran i odsyłamy w odpowiednie miejsce, zapisujcie oznaczenia:
- Kei-ichi - lekkie rany, samodzielny. Odkazić, opatrzeć, dać wody i z powrotem na front. Yo-ni: potrzebna pomoc, ale może czekać. Kyou-san - stan ciężki, potrzebna natychmiastowa pomoc - wchodząc w głąb. Ostatnie Zetsu-shi - śmiertelnie ranny, bez szans. Nie przeznaczamy na niego zasobów, wprowadzamy w głąb. Amaya-san, jesteś odpowiedzialny za Kei-ichi i Yo-ni, Masashiro-san, za tych, którzy potrzebują pilnej pomocy. Podzielcie swoich ludzi według umiejętności, ja będę potrzebować dwóch osób ze mną do sortowania. Będę odpowiedzialna za określanie ran. Wchodzę, jeżeli potrzebujecie dodatkowej pomocy lub jeżeli pacjent jest shinobim i leczenie chakrowe spowoduje, że będzie mógł wrócić na front.
Związała włosy tasiemką w ciasny koczek, podzieliła budynek na pięć sfer, gdzie pierwszą - wiedziała, będzie sortownia i będzie pracowała wewnątrz i na zewnątrz. Dalej lekko ranni - wchodzą i wychodzą, potem oczekujący. W głębi stan pilny, potem umieralnia i miejsce na zwłoki.
Adrenalina buzowała w jej żyłach, kiedy kręciła się, aby pomóc przy opatrywaniu, żeby zobaczyć czy wszystko jest w porządku, czy zasoby są rozdzielane i czy łóżka są przygotowywane (oraz inne miejsca, gdzie mogliby ranni usiąść i poczekać). Hiromi upewniła się również, że beczki z wodą były rozłożone równomiernie.
- Pamiętajcie o nawodnieniu - rzuciła. - Macie być najedzeni i napojeni. Czujecie się słabo, to chwilę odpoczywacie, żeby nie zemdleć i nie być kolejną osobą do leczenia. I pamiętamy również, że Yo-ni może się łatwo zmienić w Kyou-san, co trzeba wychwytywać.
Ukryty tekst
0 x
- Minoru
- Posty: 1233
- Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
- Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie
- 2 x Katana wisząca u lewego boku
- Kamizelka shinobi - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Re: Rantori (We władaniu Atarashi)
Wojenna A:
“Przebudzenie” Azuma Uchiha Hiromi
Kolejka 19:
Azuma: 22
Uchiha Hiromi: 20
Uchiha Tsuyoshi: 17
Minoru: 19
Tsuyoshi
Pech jaki prześladował Tsuyoshiego był nie do opisania. Był to chyba już trzeci raz gdy walczył z dzikimi i chyba trzeci raz mieli oni w swych szeregach kogoś uzdolnionego w używaniu suitonu. Zupełnie jakby bogowie uwzięli się na niego, albo po prostu przeciwnik doskonale rozumiał naturę chakry Uchiha i umieszczał takich shinobi jacy mogli ją skontrować.
Na całe szczęście, Tsuyoshi po tylu potyczkach miał już doświadczenie w walce z przeciwnikami, wobec których, przynajmniej na papierze, był w niekorzystnej sytuacji. Dlatego też wiedział jakiej techniki użyć by skontrować atak przeciwnika i składając zaledwie jedną pieczęć wystrzelił przed siebie aż 3 smocze kule ognia. Techniki, które pozwalały na wystrzelenie większej ilości pocisków, miały tą wadę, że trudniej było trafić wszystkimi chakrowymi tworami w jeden cel. W tym jednak wypadku, technika przeciwnika była na tyle duża, że nie było tego problemu.
Pierwsza ognista kula uderzyła w nadciągającą falę. Różnica temperatur i ciśnień spowodowała, że ta eksplodowała z głośnym hukiem, rozbijając fale w danym miejscu. Chwilę później, kolejne dwie uderzyły w kolejne dwa miejsca, minimalizując zagrożenie niemalże do zera. Wypełniając zamiast tego, okolicę, wodną mgiełką, która utrudniała widok dla każdego, chyba że miało się odpalonego sharningana. Jak się jednak okazało fala zagrożeniem wciąż była. Straciła co prawda na swoim impecie jak i masie, lecz dotarła do nadciągających sił Uchiha. Pierwsze linie pieszych zostały podmyte ścinając je z nóg, raniąc dosłownie kilka osób.
– DORWIJ ŚMIECIA! - Dowódca białych wilków był jednym z ludzi, którzy zostali przewróceni, lecz jeszcze nim się podniósł, odpowiedział na słowa Tsuyoshiego, który to mknął wzdłuż budynku, wskakując na okoliczne dachy. Chwilę później wykrzykiwał już rozkazy do swych ludzi by ci znaleźli bezpieczne schronienie. Tsuyoshi jednak miał w głowie inne sprawy.
Dostając się na szczyt budynku miał lepszy widok na pole bitwy. Mógł tam dostrzec plac który został zalany cieniutką warstewką wody. I najemników, którzy starali się znaleźć kryjówkę. Widział również przeciwnika, który znajdował się w dużej odległości. Ten widział również i jego. Dzięki swemu sharinganowi, Tsuyoshi, mógł dostrzec, że tamten uśmiecha się.
Młody Uchiha nie marnując czasu, puścił się biegiem w kierunku przeciwnika, szykując mu niemiłą niespodziankę. Niestety, choć utalentowany, Tsuyoshi nie był świetny we wszystkim. Wyciągnięty kunai z notką wybuchową na pewno zrobiłby niezły popłoch, lecz do wyrzucenia go potrzebował zbliżyć się do przeciwnika na dużo mniejszą odległość. Na tyle mniejszą, że jego przeciwnik miał mnóstwo czasu by zareagować. Złożył on pojedynczą pieczęć tygrysa, nabierając jednocześnie powietrza w płuca i wypluwając w kierunku Tsuyoshiego ogromne ilości czegoś, co kolorem może i przypominało wodę, lecz swą konsystencją przywodziło na myśl bardziej to co można było znaleźć w swoim nosie, gdy miało się chore zatoki. Wroga technika leciała po łuku i spadnie na pozycję Tsuyoshiego od góry, pokrywając cały dach, po którym właśnie biegł. Czasu na reakcję było nie wiele, a do przeciwnika zostało jeszcze 23 metry.
Azuma
W nie lepszej sytuacji znajdował się Azuma, który być może nie musiał walczyć z ogromnymi falami, lecz jego przeciwnik stosował dużo bardziej przebiegłe techniki. Ataki z dachów i chowanie się, dawały mu przewagę zaskoczenia i jednocześnie odpowiednie schronienie. Dodatkowe dorzucenie sił dzikich, które miały związać w walce bezpośredniej siły Uchiha, tylko utrudniało sytuację.
Azuma zdecydował skupić się jednak w pierwszej kolejności na zagrożeniu ilościowym. Jednym susem zeskoczył bowiem przed konnicę, która zatrzymała się widząc co czeka przed nimi. Jeszcze podczas lotu złożył kilka szybkich pieczęci i nabierając powietrza w płuca. Gdy tylko jego stopy dotknęły podłoża był gotowy. Z ust Azumy wydmuchnięto szeroką chmurę pyłu, która objęła swym rozmiarem większą część dzikich. Złożenie kolejnych pieczęci zajęło mu jednak trochę dłużej, przez co kilka kolejnych strzał poleciało w jego ludzi raniąc kolejne kilka osób. Dodatkowo, skupione w szeregu oddziały rozpierzchły się, rozpoczynając swoją szarżę wprost w ich kierunku. Na niewiele się to zdało, gdyż Azuma właśnie kończył składać ostatni ze znaków wypluwając kule ognia, podpalając tym samym chmurę pyłu i wywołując silną eksplozję która pochłonęła wielu dzikich.
Straty po stronie tamtych mogłyby być większe, gdyby nie to, że ci rzucili się do szarży gdy zaatakowano ich chmurą pyłu. Wciąż jednak zlikwidowano połowę wrogich sił. Azuma wydał rozkaz do ataku, a jego konni natarli na wroga. Sam skupił się na poszukiwaniu wrogiego łucznika. Ten znalazł się niemalże natychmiast. Wystawał tylko odrobinę poza obrys dachu, lecz jego chakra świeciła w oczach Uchihy jasno i wyraźnie. Łucznik wystrzelił kolejne trzy strzały, lecz wciąż nie celował w naszego bohatera, a w nacierającą konnicę. Tym jednak razem, coś było do nich przyczepione.
Hiromi
Hiromi znajdowała się najdalej od walk i te nie dotarły do niej. Nie znaczyło to jednak, że nie miała nic do roboty. Musiała zarządzać swoimi ludźmi, miała już pierwszych rannych, a do tego trzeba było założyć gdzieś szpital polowy.
Do tego ostatniego zadania, została wyznaczona Mai, która zgłosiła się ze swoimi ludźmi do obrony medyków. Kobieta ochoczo zajęła się swoim zadaniem, zbierając wszystkich podległych jej Synów Bushido i ruszyli w kierunku wskazanego budynku. Pozostałe budynki również były przeczesywane, przez oddział 4 i jego Trupie jady. Choć nie wszystkie, ponieważ część podlegających pod oddział łuczników zostało rozstawionych jako czujki.
Hoshi rozdelegowała również zadania między innych członków jej medyków. Stworzyła system kategoryzowania ran i przydzieliła do każdej rangi odpowiednich medyków. Wszyscy widzieli jak wielką determinacją się odznaczała w tym momencie.
Zabezpieczenie budynku nie zajęło zbyt długo. Okazało się bowiem, że był on całkowicie opustoszały, a sądząc po warstwach kurzu, nie mieszkał w nim nikt od co najmniej pół roku. Sądząc po raportach z grupy 4, wszystkie przylegające do murów budynki były wysiedlone. Lepiej dla nich, wystarczyło przemyć powierzchnię i można było zacząć pracować.
Oddział 5 zajął dużą salę w czymś co mogło być niegdyś karczmą, od której odchodziło kilka dodatkowych pokoi, prowadzących do przeróżnych innych pomieszczeń, które można było zaadaptować według potrzeb. Niestety wszelkie zapasy alkoholu, czy żywności również zostały zabrane dawno temu.
Wszystko wyglądało dobrze. Rannych było jak dotąd niewielu, choć odległe odgłosy eksplozji wskazywały, że walki już się zaczęły i można było się spodziewać, że niedługo trafią do nich kolejni ranni. Ci jednak, którzy już teraz potrzebowali pomocy, mieli opieki pod dostatkiem i wyglądało na to, że uda się uratować wszystkich, oprócz tego jednego nieszczęśnika, który po trafieniu strzałą spadł z konia i został stratowany przez innych.
Niestety, byli w strefie wojny, a w strefie wojny nikt nie był bezpieczny. Odgłosy walk, tak odległe jeszcze kilkanaście minut temu, nagle zaczynały dochodzić z dużo bliższej odległości. Domen Mai, zerwała się na równe nogi, patrząc po swoich podwładnych.
– Zabezpieczyć budynek, nie wdawać się w walkę z wrogiem na zewnątrz. Tutaj mamy przewagę ciasnych korytarzy, nie zaleją nas! Hiromi-dono proszę odejść od okien i znaleźć jakieś schronienie. - Wydała rozkazy, skupiając się całkowicie na swoim zadaniu ochrony medyków i Hiromi. Ale przecież na zewnątrz był jeszcze oddział czwarty czyż nie?
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
- Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
- Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
- Arii - Zadanie specjalne C Kress
- Azuma
- Posty: 1140
- Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Kogō
- Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy
- delikatne blizny na przedramionach i rękach
- przeciętny wzrost, docięta sylwetka - Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- lekka zbroja - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7859#p128617
Re: Rantori (We władaniu Atarashi)
Kości zostały rzucone.
Ryzykowny manewr z łatwopalnym gazem, wypalił. Powstała eksplozja pochłonęła znaczną część szeregów wroga, czyniąc dogodny moment do ataku konnicą. Azuma nie zwlekał z wydaniem rozkazu, samemu skupiając się na pozostałym zagrożeniu. Gdy oddział ruszył do masakrowania dzikich, Azuma wykorzystując swój sharingan, szybko zlokalizował pozostałego przy życiu łucznika. Tego, który cały czas utaczał im krwi.
– Już niedługo skurwielu. - Czy to był ich przeciwnik z wieży nad bramą? Gdyby przeżył, to by znaczyło że był shinobim. Teraz, nadarzyła się jednak ponownie szansa, żeby go dorwać, a tych Azuma nie raczył marnować.
Wróg mógł mieć złudne wrażenie, że krycie się za krzywizną dachu, chroni go przed niebezpieczeństwem, ale Azuma dostrzegał w tym szansę na atak. Przeciwnik nie tylko chronił się przed wzrokiem atakujących, ale jednocześnie sam ograniczał swoje pole widzenia. Uchiha zamierzał to wykorzystać, używając skrytobojczej, bowiem bardzo cichej techniki z repertuaru stylu Seido.
Gdy oponent dotychczas skupiony na oddziale Azumy, wypuścił swoje strzały, a następnie ponownie się ukrył, Uchiha zbliżył się a nastepnie sięgnął do swojej kabury na lewym udzie, i wyciągnął dwa kunaie. Jeden z nich miał przyczepioną notkę wybuchową i rzucony został w pierwszej kolejności. Chwilę za nim w ruch poszedł drugi kunai. Rzucony z większą siłą, nie potrzebował dużo czasu aby dogonić pierwszego, a następnie go zbić, zmieniając zasadniczo jego trajektorię lotu, na tyle że kunai z notką zniknął w ślad za łucznikiem, tuż za załamaniem dachu.
Wtedy Azuma złożył pojedynczą pieczęć.
– Katsu.
Nie zamierzał czekać na efekt. W ślad za eksplozja, wskoczył na dach i pobiegł w kierunku w którym miał znajdować się łucznik. Jeżeli eksplozja go nie wykończyła, Uchiha zamierzał to zrobić osobiście.
Ryzykowny manewr z łatwopalnym gazem, wypalił. Powstała eksplozja pochłonęła znaczną część szeregów wroga, czyniąc dogodny moment do ataku konnicą. Azuma nie zwlekał z wydaniem rozkazu, samemu skupiając się na pozostałym zagrożeniu. Gdy oddział ruszył do masakrowania dzikich, Azuma wykorzystując swój sharingan, szybko zlokalizował pozostałego przy życiu łucznika. Tego, który cały czas utaczał im krwi.
– Już niedługo skurwielu. - Czy to był ich przeciwnik z wieży nad bramą? Gdyby przeżył, to by znaczyło że był shinobim. Teraz, nadarzyła się jednak ponownie szansa, żeby go dorwać, a tych Azuma nie raczył marnować.
Wróg mógł mieć złudne wrażenie, że krycie się za krzywizną dachu, chroni go przed niebezpieczeństwem, ale Azuma dostrzegał w tym szansę na atak. Przeciwnik nie tylko chronił się przed wzrokiem atakujących, ale jednocześnie sam ograniczał swoje pole widzenia. Uchiha zamierzał to wykorzystać, używając skrytobojczej, bowiem bardzo cichej techniki z repertuaru stylu Seido.
Gdy oponent dotychczas skupiony na oddziale Azumy, wypuścił swoje strzały, a następnie ponownie się ukrył, Uchiha zbliżył się a nastepnie sięgnął do swojej kabury na lewym udzie, i wyciągnął dwa kunaie. Jeden z nich miał przyczepioną notkę wybuchową i rzucony został w pierwszej kolejności. Chwilę za nim w ruch poszedł drugi kunai. Rzucony z większą siłą, nie potrzebował dużo czasu aby dogonić pierwszego, a następnie go zbić, zmieniając zasadniczo jego trajektorię lotu, na tyle że kunai z notką zniknął w ślad za łucznikiem, tuż za załamaniem dachu.
Wtedy Azuma złożył pojedynczą pieczęć.
– Katsu.
Nie zamierzał czekać na efekt. W ślad za eksplozja, wskoczył na dach i pobiegł w kierunku w którym miał znajdować się łucznik. Jeżeli eksplozja go nie wykończyła, Uchiha zamierzał to zrobić osobiście.
-2x kunai z notką wybuchową
-1x bombka dymna
- 1x kunai
-1x bombka dymna
- 1x kunai
Ukryty tekst
Ukryty tekst
ZDOLNOŚCI
Ukryty tekst
EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE
GłowaSylwetka
- Ochraniacz na czoło z emblematem Uchiha
Klatka piersiowa
- Szary płaszcz (bez żadnych zdobień)
Lewy pośladek
- Kamizelka shinobi
Lewe udo
- Torba
Prawe udo
- Kabura broń
- Kabura na broń
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE): Ukryty tekst
0 x
- Uchiha Tsuyoshi
- Posty: 589
- Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
- Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
- Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
- Multikonta: Sashiko
Re: Rantori (We władaniu Atarashi)
Wiosna 395 roku
Tsuyoshi wiedział już, że ma przed sobą potężnego przeciwnika. Kogoś, z kim nie pójdzie łatwo. Ba, wynik tego starcia był po prostu niepewny - nie można było wskazać faworyta. Tsuyoshi musiał się więc wzbić na wyżyny swoich umiejętności, choć i to może mu nie dać zwycięstwa.
Uchiha zauważył, że z góry zmierza na niego technika wroga, która była jakąś kleistą mazią. Nic nowego i nieprzewidywalnego ze strony użytkownika Suitonu. Akoraito od razu, gdy tylko zauważył ten atak, cofnął się i zeskoczył z krawędzi dachu za budynek jednym szybkim susem. Zaraz potem odskoczył znowu, gdzieś na bok, żeby jeszcze bardziej zminimalizować ryzyko trafienia albo oberwania rykoszetem.
I wtedy przeszedł do kontrataku. Korzystając z tego, że znał pozycję wroga (na wieży), której tamten nie mógł szybko zmienić oraz z tego, że sam zniknął wrogowi na moment z oczu, odbiegł jeszcze kilka kroków w bok, jednocześnie wyjmując z torby kunai, do którego przywiązana była notka świetlna. Następnie wskoczył szybko na dach (rzecz jasna inny, niż ten pokryty mazią), próbując zrobić to w takim miejscu, którego nie spodziewał się jego oponent (starał się wyskoczyć na dach jakieś 1-2 budynki dalej) i błyskawicznie rzucić w jego kierunku kunai z notką świetlną. Gdy tylko znalazł się w zasięgu rażenia pola oślepienia, Uchiha zdetonował ją, zamykając na sekundę oczy. Potem błyskawicznie wykonał pieczęcie szczura, psa i tygrysa.
- Katon: Zukokku! - po tych słowach wystrzelił w kierunku przeciwnika i wieży, na której się znajdował, pocisk ze skumulowaną chakrą, która powinna zniszczyć konstrukcję i zabić, albo przynajmniej poważnie zranić wroga w swojej eksplozji. Na wszelki wypadek, zaraz po eksplozji ponownie przeskoczył kilka dachów w bok, ale zachowując stałą odległość od wieży. Cały czas bardzo uważnie obserwował swoim sharinganem pole bitwy i samemu starał się nie zdradzać swojej obecności od razu po ostatnim ataku, korzystając z całego tego zamętu. To, co zrobi dalej, będzie zależało od tego, jak powiedzie się jego atak.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
ZDOLNOŚCI
Ukryty tekst
0 x
- Uchiha Hiromi
- Posty: 448
- Rejestracja: 17 mar 2023, o 17:18
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Czarne, długie włosy, ciemne oczy, delikatne rysy twarzy, lekka nadwaga.
- Widoczny ekwipunek: Torba na pośladku, kabura na udzie
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11005&p=205011#p205011
- Multikonta: Yuki Hoshi
Re: Rantori (We władaniu Atarashi)
Uchiha Hiromi
Rok 395
Hiromi uniosła wzrok znad stołu, na którym właśnie kończyła opatrywać ranę jednego z żołnierzy. Dźwięki walki zbliżały się nieubłaganie, a echo eksplozji odbijało się od murów budynku, w którym zorganizowano prowizoryczny szpital.
- Mai-dono ma rację - pomyślała, odchodząc od okna, przez które jeszcze chwilę temu obserwowała sytuację na zewnątrz. Wiedziała, że jej miejsce jest tutaj, wśród rannych, a nie na polu bitwy.
Szybko przeanalizowała sytuację: budynek był zabezpieczony, personel medyczny działał sprawnie, a rannych nie było na razie wielu. Jednak zbliżająca się walka mogła w każdej chwili zakłócić ten porządek. Tym bardziej, że jeszcze najgorsze się nie zakończyło.
- Musimy być przygotowani na najgorsze - powiedziała do siebie, kierując się w stronę głównego pomieszczenia.
Zwróciła się do zebranych medyków i żołnierzy:
- Upewnijcie się, że wszystkie wejścia są zabezpieczone. Ranni powinni być gotowi do ewakuacji w razie potrzeby przez jakiekolwiek wyjście. Jakby weszli, wychodzimy przeciwległym wejściem. Mamy już tyle przygotowane, że szkoda by było porzucać to miejsce, ale jak będzie trzeba to będzie trzeba. I zachowujemy się jak najciszej. Jakby co, nie ma tu nas, to pusty budynek.
Hiromi wiedziała, że w takich chwilach najważniejsze jest zachowanie spokoju i dyscypliny.
W głębi duszy modliła się do Susanoo, aby oddział czwarty zdołał odeprzeć atak wroga, zanim dotrze on do ich schronienia. Ewentualnie, że Mai da radę. Ale była też gotowa na każdą ewentualność.
- Damy radę. Musimy - pomyślała, ewentualnie przygotowując się na ucieczkę. Nie była jeszcze idealnie przeszkolona i nie była tutaj od tego. Dlatego przygotowała się w prosty sposób. Złożyła pieczęcie, żeby stworzyć stadko bushinów - 6 swoich idealnych kopii, które miały za zadanie - w przypadku tego, jak wrogowie dostaną się na tyle blisko - żeby uciec i żeby ewentualnie je goniono, co by dało trochę czasu na ewakuację. Dodatkowo nałożyła na siebie i jedną z beczek wody pod ścianą kawarimi. Jej własne bezpieczeństwo było ważne. Przygotowała się też, aby użyć nauczonej techniki, aby wystrzelić czerwony sygnał, w przypadku potrzeby pomocy.
Ukryty tekst
0 x
- Minoru
- Posty: 1233
- Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
- Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie
- 2 x Katana wisząca u lewego boku
- Kamizelka shinobi - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Re: Rantori (We władaniu Atarashi)
Wojenna A:
“Przebudzenie” Azuma Uchiha Hiromi
Kolejka 20:
Azuma: 23
Uchiha Hiromi: 21
Uchiha Tsuyoshi: 18
Minoru: 20
Tsuyoshi
Tsuyoshi nie miał wiele czasu na reakcję. Przeciwnik wykorzystywał swoją przewagę i zasypywał nadciągającego Tsuyoshiego podstępnymi technikami. Tsuyoshi, korzystając jednak z odległości i swojej pozycji, postanowił uciec, zeskakując z krawędzi dachu na ziemię, a następnie uciekł jeszcze bardziej, uciekając tym samym przed nadlatującą techniką.
Udało mu się. Był bezpieczny, przynajmniej w tym momencie. Lecz Tsuyoshi nie zamierzał odpoczywać ani nic z tych rzeczy. Zamiast tego wymienił jednego kunaia z notką wybuchową na drugiego, tym razem z notką świetlną i ruszył wzdłuż budynku, zbliżając się do pozycji wroga. Gdy był pewien, że może dorzucić do wieży, wskoczył ponownie na dach budynku, gotów cisnąć kunaiem z notką, wprost w przeklętego przeciwnika.
A jednak, to co zastał na szczycie dachu, różniło się od tego co wyobrażał sobie będąc jeszcze na dole. Dach wieży był pusty. Jego przeciwnik musiał opuścić swój posterunek i zmienić swą pozycję. Czyżby zabawa w kotka i myszkę? Tylko kto był tutaj kotem, a kto myszką?
Co więcej, z uliczek znajdujących się za wieżą, zaczęły wylewać się oddziały dzikich. Była to całkowicie niezorganizowana zgraja, która bez żadnego szyku czy ładu leciała, na łeb na szyję wprost na znajdujące się w ukryciu siły Uchiha.
Azuma
Azuma zdobył przewagę. Jego ruch zdziesiątkował armię dzikusów, niemalże łamiąc ich szyk, lecz nie ducha walki. Pewny sił swych ludzi, wydał rozkaz, samemu skupiając się na innym celu, na kryjącym się gdzieś na dachach przeciwniku.
Ten nie dał na siebie długo czekać i już zaledwie chwilę później wyłonił się zza kolejnego dachu wystrzeliwując trzy kolejne strzały, dając tym samym informację Azumie, gdzie się znajdował. Ten nie czekał dłużej i nim jeszcze strzały doleciały do swych celów, ruszył w kierunku strzelca, starając się znaleźć w zasięgu swojego rzutu.
Za plecami Azumy, w odległości kilkudziesięciu metrów, tam gdzie właśnie przebiegali jego żołnierze, powietrze zostało rozerwane przez potężną eksplozję. A dokładniej trzy eksplozje. W niebo uniosła się struga dymu porównywalna z tą która powstała po wybuchu stworzonym przez Azumę. Jeden szybki rzut oka pozwolił określić, że siły Azumy ucierpiały potwornie, choć z racji lepszego uzbrojenia, było więcej rannych niż zabitych. Ciężko było jednoznacznie określić jak wielu zdolnych do walki pozostało, nie było czasu na liczenie, faktem było jednak to, że szanse znacząco się wyrównały.
Chwilę później obie grupy starły się ze sobą. Początkowy impet konnicy pozwolił zadać duże straty dzikim pozostałościom, lecz z powodu wyrwy jaka powstała w siłach Azumy, nie wszędzie szarża osiągnęła tak oczekiwany rezultat.
Azuma mógł dostrzec ponownie wychylającego się łucznika. Był teraz jednak dwa dachy dalej. Ponownie miał naciągniętą cięciwę, na której znajdowały się trzy kolejne strzały. Wyglądało na to, że szukał on kogoś, lecz nie mógł go znaleźć. Być może chodziło właśnie o Azumę, który znajdował się właśnie u podnóża jednego z dwu piętrowych budynków, w jego cieniu, który zapewniał mu schronienie przed kimś, kto nie był użytkownikiem Sharingana.
Hiromi
Hiromi zdawała sobie doskonale sprawę z tego w czym była dobra, a w czym… nie. Dlatego też wykonywała wszelkie sugestie, które dostawała od Domen Mai i odsunęła się od okna. Pokrzepiała się jak tylko mogła, starając się chyba przekonać, że są bezpieczni, że przecież nikt ich nie znajdzie. Na wszelki jednak wypadek, wydała kolejne rozkazy by ludzie gotowali się do ucieczki.
Ciężko było stwierdzić kto wygrywał, po odgłosach nie można było rozpoznać kto dziki a kto swój, wszyscy jęczeli z bólu tak samo. Niestety jednak, walki musiały przenieść się już dokładnie w ich rejon, ponieważ wydawało się, że dochodzą one już zewsząd. Przywódczyni Synów Bushido co raz obrzucała swoją dowódczynię uspokajającym uśmiechem, lecz jej dłonie kurczowo trzymały się przywieszonego do boku ostrza. ~~TRZASK!!~~
Dźwięk tłuczonego szkła i ramy okna przeszył uszy wszystkich zebranych w pomieszczeniu, gdy wielki cień wpadł do środka, niczym kula armatnia. Nieznany osobnik, podniósł się z klęczek i obrzucił wszystkich zebranych w pomieszczeniu, niemym spojrzeniem. Osobnik ów, ubrany był w typowy dla shinobi strój, w ciemnych barwach, na który zarzucono czarny płaszcz z kapturem, nadający osobnikowi jeszcze bardziej złowrogi wygląd. Domen Mai i trzech z jej synów Bushido natychmiast stanęło między medykami a nim.
– Cóż za ssssoczysssste świnki. - głos osobnika był przedziwny, jego akcent był miękki, ale jednocześnie jakby nieludzki, jakby syczący. Nie unosząc dłoni, pstryknął palcami. Do pomieszczenia, przez rozbite okno, wpadło sześć kolejnych, zakapturzonych postaci, które bez chwili zawahania ruszyły w kierunku uzbrojonych strażników.
– Trzymać szyk! Współpracować i pozabijać ich! - Mai wykrzyczała rozkaz na moment nim wrogowie runęli na ich czwórkę. Tamci mieli przewagę siedmiu do czterech. Lecz jeden z wrogów nie ruszył się jeszcze z miejsca, a poza tym… okazało się, że synowie bushido są lepiej wyszkoleni.
Przeciwnicy atakowali z niesamowitą wręcz synchronizacją. Na każdego z najemników natarło po jednym z dzikich, a dwóch pozostałych trzymało się zaledwie krok za nimi jako wsparcie. Lecz gdy tylko pierwszy wróg pojawił się przed Mai, ta płynnym ruchem wykonała cięcie w poprzek, od dołu do góry, niemalże rozcinając w pół swego adwersarza. Pozostali synowie bushido radzili sobie o wiele gorzej, lecz i tak byli zdolni do pokonania swoich wrogów, szlachtując ich, lub raniąc. Dwoje z nich nie miało jednak tyle szczęścia. Co prawda zdołali zdominować swoich przeciwników, lecz stojący w odwodzie wrogowie, wykorzystując sytuację zaatakowali z nienacka wbijając swe krótki ostrza w trzewia samurajów. Ich niecny atak nie uszedł im jednak na sucho, gdy Mai wraz z ostatnim ze swoich żołnierzy dopadli do nich, mordując na miejscu. Jakby na zakończenie, przywódczyni najemników wyrzuciła w kierunku ostatniego złola kunaia. Ten jednak został zatrzymany w mocno niespodziewany sposób. Ostatni osobnik, nie ruszył się nawet z miejsca, zamiast tego, z jego rękawów wyłoniły się dwa dość sporych rozmiarów węże, które pochwyciły nadlatującego kunaia.
– Hiromi-dono, uciekajcie stąd. Zatrzymamy ich na tyle na ile damy radę. - Kobieta wywinęła młynka swym ostrzem nim chwyciła mocniej rękojeść swej katany i gwizdnęła przeciągle. Do pomieszczenia wlali się pozostali synowie bushido.
– Więęęceeeejjjj śśśświneeekkkk. - Zasyczał mężczyzna, ponownie pstrykając palcami, a do pomieszczenia zaczęli wpadać kolejni dzicy.
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
- Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
- Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
- Arii - Zadanie specjalne C Kress
- Uchiha Tsuyoshi
- Posty: 589
- Rejestracja: 23 sty 2023, o 21:03
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Czarne włosy, często związane w kucyk, czarne oczy, średniego wzrostu, szczupły -> po resztę zapraszam do KP
- Widoczny ekwipunek: Torba przy boku
- Link do KP: viewtopic.php?p=202214#p202214
- Multikonta: Sashiko
Re: Rantori (We władaniu Atarashi)
Wiosna 395 roku
Udało się uniknąć klejącej mazi, więc pierwszy sukces miał już za sobą. Zdołał odskoczyć z dachu budynku i zmienić swoją pozycję. Kiedy jednak wskoczył znowu na (inny) dach, zauważył że jego wróg też zmienił pozycję i nie było go tam, gdzie był do tej pory ani nigdzie indziej w zasięgu wzroku. Bardzo go to zaniepokoiło, bo stracenie przeciwnika z oczu mogło oznaczać kłopoty. Gdzie się udał? Czy zastawił jakąś pułapkę na Tsuyoshiego? A może zamierza zaatakować żołnierzy Uchiha? To było szalenie istotne i właśnie dlatego musiał go jak najszybciej znaleźć. Ba, drugą istotną sprawą było to, że ulice zaroiły się od Dzikich, którzy chyba zamierzali w bezładzie natrzeć na siły Uchiha. Cóż, to nie był w tej chwili jego problem. Jego wróg-shinobi był zbyt silny, żeby Tsuyoshi marnował teraz czas i chakrę na walkę ze zgrają tamtych. Yutaka i jego Wilki powinni dać sobie radę. Przynajmniej przez jakiś czas.
Przechodząc jednak do rzeczy - co zrobił Akoraito? Otóż złożył trzy pieczęcie: Baran → Wąż → Tygrys.
- Bunshin no Jutsu - powiedział cicho. Jego plan był prosty: on sam miał trzymać się z tyłu, a "przodem" miały iść klony (wykonał cztery), których zadaniem było ściągnięcie na siebie zagrożenia ze strony wrogiego shinobiego. Oczywiście nie były one żadnym zagrożeniem dla kogokolwiek, ale nie taka była ich rola. Instrukcje dla klonów były więc takie: miały one skakać po dachach, każdy z nich mniej więcej 40 metrów od niego (jeden przed nim, drugi za nim, trzeci z prawej czwarty z lewej - razem tworząc formację kwadratu/rombu z chowającym się Tsuyoshim na środku), szukając Suitoniarza. Jak tylko go zauważą, mają zatrzymać się, złożyć pieczęć tygrysa (imitacja techniki, której oczywiście nie mogą wykonać - znak dla Tsuyoshiego, że namierzyły tamtego) i w miarę możliwości uniknąć wroga albo przynajmniej ściągnąć na siebie jego atak.
Sam Tsuyoshi rozgląda się wokół siebie, w tym za siebie, omiatając wszystko swoim wzrokiem, w poszukiwaniu jakichkolwiek pułapek i śladów obecności wroga. Trzyma się z tyłu (jak opisano wyżej), w miarę możliwości chowając się za kominami, załamaniami dachu, itp. Jest gotowy do kontrataku w każdej chwili. Jeśli uda się zrobić tak, że przeciwnik się ujawni i klon ściągnie na siebie jego atak, to Tsuyoshi używa na wrogu techniki Katon: Zukokku, korzystając z tego, że pewnie nie będzie się on spodziewał ataku z zupełnie innego kierunku.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
ZDOLNOŚCI
Ukryty tekst
0 x
- Azuma
- Posty: 1140
- Rejestracja: 6 lis 2019, o 18:50
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Kogō
- Krótki wygląd: - czarne włosy, ciemne oczy
- wyraźnie zarysowana szczęka, ostre rysy twarzy
- delikatne blizny na przedramionach i rękach
- przeciętny wzrost, docięta sylwetka - Widoczny ekwipunek: - ochraniacz na czoło z emblematem klanu
- skórzana kamizelka shinobi
- kabury na broń na lewym i prawym biodrze
- torba z ekwipunkiem na lewym pośladku
- lekka zbroja - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7859#p128617
Re: Rantori (We władaniu Atarashi)
/zakładam, że nie udało mi się wykonać poprzedniego manewru, bo nie było słowem o efektach mojej eksplozji (ani samej eksplozji)
Niestety, ale Azuma szybko sobie uzmysłowił że jego niesztampowe podejście wymagać będzie więcej czasu niż uważał. Udało mu się zbliżyć pod jeden z dwóch większych kondygnacji, chowając się w cieniu przed wzrokiem łucznika. Ten za to w najlepsze korzystał ze sposobności do ataku, również przerzedzają siły atakujące miasta.
Azuma niemal przeklął widząc co eksplozja zrobiła z jego najemnikami. Niemal, bo w porę się powstrzymał, nie ujawniając swojej obecności. Prawdopodobnie to właśnie za nim łucznik się rozglądał, nie mogąc teraz tak łatwo atakować innych, gdy w końcu wojska zderzyły się i zmieszały, walcząc o dominację nad tym obszarem.
Uchiha nie mógł marnować więcej czasu, wciąż jego oddział nie osiągnął założonego celu, a eksplozje w różnych częściach miasta sugerowały na podobne problemy innych oddziałów. Należało działać. Azuma postanowił wykorzystać zadaszenie budynku i tak się przemieścić, aby znaleźć się na tyłach wroga. Gdy to mu się udało, przelał chakre do stóp i zaczał wbiegać na dach, jednocześnie składając pieczęcie do prostej techniki Bunshin no Jutsu. Chwilę potem Azuma i jego trzy klony wbiegły na dach i zaczęły szarżę na łucznika. Azuma dołączył do nich, najpierw ciskając we wroga wcześniej przygotowany kunai z doczepioną notką (tą niewykorzystaną wcześniej).
Zarówno Azuma (dzięki nabytym na przestrzeni lat zdolnościom) jak i Bunshiny (dzięki swojej niematerialności) poruszali się bezgłośnie co pozwalało kupić niezbędny czas, zarówno do zbliżenia się notki do celu, a także zredukowania odległości, by gdy nastąpi wybuch, Azuma mógł rzucić się wraz z Bunshinami na przeciwnika.
Znajdujące się w kaburach trojkunaie, czekały na swoją okazję.
Niestety, ale Azuma szybko sobie uzmysłowił że jego niesztampowe podejście wymagać będzie więcej czasu niż uważał. Udało mu się zbliżyć pod jeden z dwóch większych kondygnacji, chowając się w cieniu przed wzrokiem łucznika. Ten za to w najlepsze korzystał ze sposobności do ataku, również przerzedzają siły atakujące miasta.
Azuma niemal przeklął widząc co eksplozja zrobiła z jego najemnikami. Niemal, bo w porę się powstrzymał, nie ujawniając swojej obecności. Prawdopodobnie to właśnie za nim łucznik się rozglądał, nie mogąc teraz tak łatwo atakować innych, gdy w końcu wojska zderzyły się i zmieszały, walcząc o dominację nad tym obszarem.
Uchiha nie mógł marnować więcej czasu, wciąż jego oddział nie osiągnął założonego celu, a eksplozje w różnych częściach miasta sugerowały na podobne problemy innych oddziałów. Należało działać. Azuma postanowił wykorzystać zadaszenie budynku i tak się przemieścić, aby znaleźć się na tyłach wroga. Gdy to mu się udało, przelał chakre do stóp i zaczał wbiegać na dach, jednocześnie składając pieczęcie do prostej techniki Bunshin no Jutsu. Chwilę potem Azuma i jego trzy klony wbiegły na dach i zaczęły szarżę na łucznika. Azuma dołączył do nich, najpierw ciskając we wroga wcześniej przygotowany kunai z doczepioną notką (tą niewykorzystaną wcześniej).
Zarówno Azuma (dzięki nabytym na przestrzeni lat zdolnościom) jak i Bunshiny (dzięki swojej niematerialności) poruszali się bezgłośnie co pozwalało kupić niezbędny czas, zarówno do zbliżenia się notki do celu, a także zredukowania odległości, by gdy nastąpi wybuch, Azuma mógł rzucić się wraz z Bunshinami na przeciwnika.
Znajdujące się w kaburach trojkunaie, czekały na swoją okazję.
-2x kunai z notką wybuchową
-1x bombka dymna
-1x kunai
-1x bombka dymna
-
Ukryty tekst
Ukryty tekst
ZDOLNOŚCI
Ukryty tekst
EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE
GłowaSylwetka
- Ochraniacz na czoło z emblematem Uchiha
Klatka piersiowa
- Szary płaszcz (bez żadnych zdobień)
Lewy pośladek
- Kamizelka shinobi
Lewe udo
- Torba
Prawe udo
- Kabura broń
- Kabura na broń
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE): Ukryty tekst
0 x
- Uchiha Hiromi
- Posty: 448
- Rejestracja: 17 mar 2023, o 17:18
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Czarne, długie włosy, ciemne oczy, delikatne rysy twarzy, lekka nadwaga.
- Widoczny ekwipunek: Torba na pośladku, kabura na udzie
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11005&p=205011#p205011
- Multikonta: Yuki Hoshi
Re: Rantori (We władaniu Atarashi)
Uchiha Hiromi
Rok 395
Hiromi drgnęła, gdy rozległ się trzask szkła, a do środka wpadła postać wyglądająca jak z najgorszego koszmaru. Jeszcze zanim zdążyła zareagować, Mai i jej ludzie już stali na linii frontu. Zawsze o krok przed nią. Ale może to dobrze.
Słysząc pierwszy syczący głos, zrozumiała jedno — to nie byli zwykli żołnierze. Serce jej przyspieszyło, ale nie pozwoliła sobie na panikę. Jej oczy jednak rozjarzyły się czerwienią.
— Amaya, zabezpiecz Yo-ni i Kei-ichi, wyprowadzasz ich. Masashiro, Kyū-san — szykujcie transport noszami, jeśli nie zdążymy, zostają. Chowamy się w innym budynku— mówiła szybko, cicho, nie spuszczając wzroku z Mai i jej walczących ludzi. Chciałaby pomóc, ale nie mogła, nie mogła… Gdyby tylko była silniejsza…
Przesunęła się do środka pomieszczenia, daleko od linii okien, i chwyciła jednego z noszowych za ramię.
- Spieszcie się, nie wiemy, nie ryzykujmy pozostawania tutaj zbyt długo.
Zewsząd rozległy się krzyki. Krew już rozlała się po podłodze. Dwoje Synów Bushidō padło.
Hiromi zacisnęła zęby. Chciała rzucić się do przodu, do nich, do pomocy. Ale wiedziała, że jeśli teraz straci głowę — zawiedzie wszystkich.
Gdy usłyszała słowa Mai — „uciekajcie stąd” — nie zaprotestowała. W tej chwili nie mogła. Wiedziała, co oznacza ten rozkaz. To nie był wybór.
— Już! Już! Już! - zawołała i, zanim było widać, którędy ruszają, puffnęła jeden z klonów, aby dym z niego zasłonił, którędy wychodzili, a reszta klonów podbiegła do niej i zebrała się, żeby za nią podążyć. Było głośno, była walka, było pomieszczenie - brak cienia i cisza chwilowo nie powinny być przeszkodą - nie powinno być wiadomo, która była prawdziwą Hiromi. Miały się rozbiec już po wyjściu.
Gdy ostatni z medyków z rannymi zaczęli znikać w przejściu, ruszyła. Tylko jeszcze raz spojrzała przez ramię, na Mai i jej ludzi, walczących z wrogami i, wydaje się, przegrywając. Serce jej biło mocno, bardzo mocno, kiedy rzuciła się do ucieczki, do wyjścia. Spojrzała, czy ktoś pobiegł za nią, ale nie zatrzymała się, żeby z nimi walczyć. Jej głowa była pełna myśli. Widziała ilu było tam ludzi. Widziała, że miała do czynienia z shinobim dzikich. Tym wężowym.
Zrobiło się jej niedobrze, kiedy wypadła na zewnątrz, kierując trzy ze swoich klonów z medykami i rannymi, żeby z nimi się władować do innego budynku, żeby się schować, bądź puffnąć z dymem, aby ich chociaż trochę osłonić. Ona sama zatrzymała się przy wyjściu, jej myśli galopowały jak dzikie konie po Wietrznych Równinach.
Nie dadzą rady, nie dadzą rady, nie dadzą… zginą i tak zginą - mówiła sobie w myślach, starając się powstrzymać łzy, kiedy gromadziła chakre w dłoni. - Zgodzili się na to, przecież się zgodzili, ale… kurwa!
- KURWA! - szepnęła do siebie, łamiącym się głosem i z całej swojej siły, z chakrą i mięśniami napiętymi do granic możliwości, jak przy technikach walki, których się uczyła, uderzyła w ziemię, w próg budynku, z którego właśnie wyszła, wiedząc, że rozbijając go i rozbijając ziemię wokół niego, skazywała tych, którzy byli w środku na śmierć.
Jeżeli było to możliwe, Hiromi wycofała się razem z resztą medyków. Nie zdawała sobie sprawy, że ma twarz mokrą od łez, a spojrzenie w oczach było nawiedzone.
/jako, że nie było, że nie weszły klony i kawarimi - uznaję, że weszłyUkryty tekst
0 x
- Minoru
- Posty: 1233
- Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
- Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie
- 2 x Katana wisząca u lewego boku
- Kamizelka shinobi - Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4573&p=68391#p68391
Re: Rantori (We władaniu Atarashi)
Wojenna A:
“Przebudzenie” Azuma Uchiha Hiromi
Kolejka 21:
Azuma: 24
Uchiha Hiromi: 22
Uchiha Tsuyoshi: 19
Minoru: 21
Tsuyoshi
Bitwa zaogniała się coraz bardziej. Naprzeciw siebie stanęły nieskoordynowane siły dzikich oraz najemne grupy walczące po stronie Uchiha. Ci pierwsi parli na tych drugich, na łeb na złamanie karku, ci drudzy, dopiero orientowali się co właściwie się dzieje, lecz już stawiali pierwsze formacje, gotowe na przyjęcie nadciągającego ataku. Nie całą minutę później, pierwsza fala dzikich natarła na najemników. Ci stali pewnie, zasłaniając się w pewnej linii tarczami, przyjmując tym samym wrogi atak. Z drugiej linii natychmiast atakowali włócznicy raniąc dzikich wojowników. Najemni łucznicy zaczęli szyć swoimi strzałami po łuku, lecz rozproszona formacja przeciwników nie sprzyjała takiemu stylowi strzelania. Jak na ten moment, to Uchiha mieli przewagę.
Tsuyoshiego to jednak nie interesowało. To był ich problem, a on miał swój własny. Choć nie mógł go aktualnie odnaleźć, to był pewny że ten gdzieś się właśnie ukrywał i tylko czyhał na żywot naszego bohatera. Zupełnie jak on czyhał na suitonowego dzikusa. Tsuyoshi miał jednak w zanadrzu jeszcze wiele sztuczek. Złożył bowiem zaledwie kilka pieczęci, tworząc aż cztery niematerialne kopie samego siebie, które wypuścił przodem. Te rozbiegły się niemalże we wszystkie strony, starając się być przy tym jak najbardziej widocznymi. Tak by mogły dostrzec przeciwnika, lub też ten mógł dostrzec ich.
I tak też się stało, ponieważ już kilka chwil później, Tsuyoshi, mógł dostrzec niezwykle szybką i długą wiązkę suitonu, która niczym bicz wodny pofrunęła w kierunku jednego z klonów, niszcząc go na miejscu. Sharingan Tsuyoshiego natychmiast wychwycił skąd pochodził atak, więc mógł on dostrzec jak przeciwnik skręca swoją głowę, zmieniając tor lotu bicza, trafiając w jeszcze jednego klona. Co więcej jego atak był tak silny, że z łatwością przecinał on pobliskie ściany. Tsuyoshi jednak nic to nie obchodziło. Złożył on serię pieczęci i wypluł w kierunku celu ogromną kulę ognia, która z ogromną szybkością pomknęła wprost na niego.
Siła wybuchu była tak ogromna, że okoliczne budynki zmieniły się w ruinę, grzebiąc okoliczne ulice w ruinach. Tsuyoshi nie mógł jednak określić, czy jego atak trafił ani czy przeciwnik zdołał przeżyć jego atak.
Azuma
Azuma po swoim błędzie, który zdziesiątkował jego oddział, musiał działać szybko, by nie narazić swoich ludzi na jeszcze większe straty. Miał właśnie dobrą sytuację, by móc zrewanżować się przeciwnikowi, za ten potwarz. Wyszukiwał on bowiem Azumy, wystawiając górną połowę swego ciała nad dach.
Młody Kogo nie dał się zbyt długo prosić. Ruszył on cieniem, poza zasięgiem wzroku łucznika, starając się obejść budynek, tak by znaleźć się za plecami swego przeciwnika. Gdy tylko znalazł się na tyłach budynku, rozpoczął szybki bieg po ścianie, kierując się na łucznika. Po drodze złożył jeszcze szybkie trzy pieczęci, tworząc tym samym aż trzy dodatkowe swoje podobizny, które miały służyć za ewentualne odwrócenie uwagi. I zadziałało to perfekcyjnie. Wyuczona umiejętność Azumy pozwoliła mu zbliżyć się do swojego celu niezauważenie i cisnąć w jego kierunku przygotowaną już wcześniej notką wybuchową.
Strzelec, nie miał nawet chwili na reakcję. Zorientował się co się dzieje, w momencie gdy właśnie następowała eksplozja, która pochłonęła go całkowicie, wyrzucając dodatkowo do tyłu.
Eksplozja nie tylko dosięgnęła strzelca, który właśnie zbierał się ze swego miejsca, wyraźnie krwawiąc z wielu miejsc na ciele, ale również zniszczyło sporą część dachu, utrudniając poruszanie się po budynku.
Hiromi
Hiromi mogła poczuć jak po jej kręgosłupie przesuwa się coś zimnego, mokrego i nieprzyjemnego. Jakby dłoń jakiegoś pradawnego potwora, dostała się pod jej ubranie i powolnym, acz metodycznym ruchem, zbliżała się do jej szyi. Strach, czuła najzwyklejszy w świecie strach. Nie dała jednak mu zapanować nad sobą i nie pozwoliła sobie na ucieczkę. Miała swoje obowiązki, miała ludzi za których była odpowiedzialna. Wydała rozkaz do ewakuacji, choć ci już od chwili przygotowywali wszystko zgodnie z jej wcześniejszymi instrukcjami. Teraz jednak doprecyzowała kto dokładnie ma co robić.
Sama obserwowała co się dzieje. Widziała jak jej obrońcy stawiają dzielnie opór, choć ich ilość zmniejszała się z każdą chwilą, a oddziały dzikich wydawały się nie mieć końca. Targana strachem, niepewnością i bezsilnością przesunęła się w głąb pomieszczenia, zatrzymując kolejną osobę i wydając kolejny rozkaz. Sama również zapewniła sobie jak największe bezpieczeństwo, rzucając dwa najprostsze ninjutsu, które miały zapewnić jej choć czasową nietykalność jak i stworzyć aż 6 swoich kopi. I wtedy padło polecenie do natychmiastowej ucieczki. ~~UCIEKAJ!!~~
Serce dziewczyny waliło w jej klatce niczym dzwon, całe ciało przeszywały jej dreszcze. A jednak pomimo tego, myślała najtrzeźwiej jak się tylko dało. Wykorzystując jednego ze swoich klonów, zmusiła go do dezintegracji w postaci chmury dymu, która miała zapewnić im choć szczątkową zasłonę dymną. Popełniła jednak jeden poważny błąd. Chciała uciec jako ostatnia. A to kosztowało ją cenne chwile. Chwile podczas których mogła oglądać jak kolejni synowie bushido mordują kolejnych dzikich żołnierzy. Jak Domen Mai wywijała młynki swym ostrzem, dekapitując kolejne kończyny. Dzięki swojemu sharinganowi, mogła dostrzec bardzo wyraźnie z jaką determinacją stawiała opór w tak nieprzychylnej sytuacji. Ostatecznie, widziała również, jak kolejny z synów bushido padał na ziemię, przeszyty jednym lub kilkoma ostrzami, jak ich ilość przerzedza się coraz bardziej. Ostatecznie została już tylko Domen Mai i jeden z jej synów. Znów we dwoje, znów przeciwko dzikim.
– Sssstaććć. Jessst mojaaa. - Przywódca dzikiej zgrai o wężowym głosie pstryknął palcami, a jego ludzie jak za machnięciem magicznej różdżki wycofali się. Wtedy też Hiromi poczuła na swoim ramieniu klepnięcie. Sygnał do ucieczki, wszyscy już się wydostali, została tylko ona. I Domen Mai, która zamierzała oddać życie za bezpieczeństwo Hiromi.
Ruszyła. Zostawiła cały ten horror za sobą, choć obejrzała się jeszcze do tyłu by upewnić się czy ktoś nie ruszył za nimi. Wyglądało na to, że nie, choć dostrzegła jak jej obrońcy ruszyli w kierunku zamaskowanego adwersarza. Potem jednak musiała już skręcić i nie widziała nic więcej.
Kilka korytarzy dalej wypadli na zewnątrz. Wprost na pobojowisko jakie powstało z walk sił Uchiha z siłami dzikich. Wyglądało to okropnie, wszędzie pełno było martwych ciał jak i rannych, którymi nie miał się kto zająć. Gdzieś w oddali płonął jeden z budynków. Widziała również ich żołnierzy, tych z oddziału czwartego, którzy dzielnie stawiali opór wrogom. Wyraźnie lepiej radzili sobie Wojownicy Shoguna, w swych ciężkich zbrojach, które zdolne były zablokować część nadchodzących ataków, jak i Trupie Jady, które również nosiły się na cięższą modłę. Pozostali jednak mieli trudniejsze czasy. Zwłaszcza Srebrne Bastiony, tarczownicy którzy z racji zasadzki nie mieli nawet jak uformować szyku. Tych zostało przy życiu naprawdę niewielu. A jednak wyglądało na to, że na podwórzu wygrywali. Wszędzie dało się dostrzec, że przeciwko jednemu dzikiemu wystawiono już po dwóch wojowników sił najemnych Uchiha.
Hiromi, w końcu jednak nie dała rady i jej myśli zdołały przejąć nad nią władzę. Była przerażona, a myśli zalewały ją z taką siłą, że niemalże traciła oddech. Ludzie ginęli z jej powodu, ludzie ginęli dla niej. Była ich przywódcą, ich obrońcą, a teraz wszyscy nie żyli. Zamachnęła się i rąbnęła w ścianę budynku z całą swoją mocą. Ściana nie miała z nią najmniejszych szans. Waląc się i zasypując miejsce z którego wybiegli. Akt ten, pozwolił chyba jej się wyładować odrobinę, ponieważ pomimo tego, że wciąż kołatało jej serce i wciąż czuła strach, to świat wokół niej stał się nagle jakby wyraźniejszy.
Wycofała się. Podążyła za swoimi ludźmi. Tylko gdzie? Co mieli teraz zrobić, gdy stracili swych obrońców?
Ukryty tekst
0 x
Prowadzone misje:
- Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
- Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
- Arii - Zadanie specjalne C Kress
Użytkownicy przeglądający to forum: Minako i 1 gość