Szpital
- Ai
- Postać porzucona
- Posty: 401
- Rejestracja: 29 mar 2023, o 11:40
- Wiek postaci: 14
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Złotowłosa i złotooka dziewczynka mierząca aż 152cm! Najczęściej ma na sobie białą, zwiewną sukienkę na ramiączkach, która sięga za kolana. Na niej ma czarną kamizelkę shinobi. Ochraniacz shinobi na czole - przesłonięty grzywką.
- Widoczny ekwipunek: Prawe i lewe udo - kabury, 2x torba przy pasie - z tyłu, średni zwój na plecach. Kamizelka shinobi (czarna), rękawiczki z blaszkami, ochraniacz na czoło (czarny, przesłonięty zazwyczaj grzywką), na prawym ramieniu ochraniacz Zjednoczonych Sił
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11022
- GG/Discord: Laertes#9788
- Multikonta: Aoi, Nuō, Sister
Re: Szpital
W ciągu ostatnich miesięcy odwiedzała szpital niemalże codziennie. Nie uczyła się na Iryonina, nigdy nie miała do tego talentu i to zdawało się nie zmienić nawet w najmniejszym stopniu. Nawet po swoich przeżyciach nie próbowała nauczyć się tego jak samodzielnie postawić się na nogi. Wolała raczej być silną na tyle, żeby nigdy nie musieć sprawiać takiego problemu jak wcześniej. Czy to podczas wojny, gdzie mimo swojego stanu i tak potrafiła pomóc w ewakuacji, w końcu była użyteczna tak długo jak była przytomna, więc samo to jej wystarczało do tego, żeby nie musieć potrafić leczyć. Nie chciała jednak nigdy skończyć tak jak przed dziewięcioma miesiącami, kiedy na zmianę odzyskiwała i traciła przytomność przed przetransportowaniem jej do szpitala.
Po co więc tu przychodziła tu tak często? Powody były dwa - wspieranie osób chorych, osamotnionych, którzy takiego wsparcia nie mieli. Chciała być dobrym duszkiem. Budowało ją szczęście jakie wnosiła w życie innych. Doskonale imitowało szczęście, które ona pragnęła odczuwać samodzielnie. Więc było wspaniale. Niemożliwe do uleczenia dzieci czy osoby starsze nawet zdawały się naprawdę wyczekiwać jej przyjścia. Zawsze słuchała historii bez zająknięcia, nawet jeżeli Pan Maruo opowiadał jedną i tą samą dzień w dzień, a Ai mogłaby ją powtórzyć bez zająknięcia z każdym, nawet najdrobniejszym szczegółem. Tak samo słuchała jak Pani Kariya często opowiadała o jej wspaniałym wnuku, który był niewiele starszy od tej dziewczyneczki, a był bardzo dobrym chłopcem, shinobim, wychwalanym (podobno pod same niebiosa, a wiadomo jak to babcie lubiły wyolbrzymiać wyczyny ich najbliższych). Zdecydowanie liczyła, że uda się zeswatać Ai z tym niewątpliwie urokliwym gentlemanem. Niestety jej wnuk nie żył, zmarł niewiele po wojnie. Nigdy się z tym nie pogodziła, ale Tachibana nie miała serca jej w tym uświadamiać raz po raz. Staruszka była dużo szczęśliwa myśląc, że wszystko z nim w porządku, a po prostu przez to jakim jest wspaniałym człowiekiem, to często jest na misjach i pomaga nawet w innych prowincjach.
Ale! Przychodziła tutaj też ze względu na rehabilitację zleconą jej przez Uchiha Takuye, choć częściej przebiegała ona za budynkiem, gdyż polegała ona również na wykorzystywaniu chakry, a nie wyłącznie prostych ćwiczeniach fizycznych. Tak naprawdę, czuła się już wyśmienicie, wykonywała pomniejsze zlecenia, ale jednak - zalecenia medyków rzeczą świętą. Jeszcze kilka dni i będzie mogła służyć już na pełny etat!
Ukryty tekst
0 x
- Ai
- Postać porzucona
- Posty: 401
- Rejestracja: 29 mar 2023, o 11:40
- Wiek postaci: 14
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Złotowłosa i złotooka dziewczynka mierząca aż 152cm! Najczęściej ma na sobie białą, zwiewną sukienkę na ramiączkach, która sięga za kolana. Na niej ma czarną kamizelkę shinobi. Ochraniacz shinobi na czole - przesłonięty grzywką.
- Widoczny ekwipunek: Prawe i lewe udo - kabury, 2x torba przy pasie - z tyłu, średni zwój na plecach. Kamizelka shinobi (czarna), rękawiczki z blaszkami, ochraniacz na czoło (czarny, przesłonięty zazwyczaj grzywką), na prawym ramieniu ochraniacz Zjednoczonych Sił
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11022
- GG/Discord: Laertes#9788
- Multikonta: Aoi, Nuō, Sister
- Kuwabara Amon
- Posty: 6
- Rejestracja: 1 paź 2024, o 19:48
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11736
Re: Szpital
Poranek był deszczowy - czyli dokładnie taki, jakich Amon nie lubił najbardziej. Był meteopatą i jego emocje zawsze w znaczącym stopniu odzwierciedlały pogodę. Lepiej czuł się w lecie, najbardziej zaś nie znosił jesieni.
Od razu po otwarciu oczu poczuł, że musi się napić. Natychmiast.
No tak, wrócił przecież do domu w środku nocy - dyżur w szpitalu przedłużył się, gdyż pacjentów było więcej, niż przypuszczano, a medyków - cóż, medyków nigdy nie jest wystarczająco wiele. Była to trudna sztuka, wymagająca pewnego rodzaju wrodzonych preydspozycji. Chętnych do nauki, a po ostatnich wydarzeniach również i nauczycieli, było zatem niewielu. Była to odpowiedzialność, którą Amon starał się dzielnie znosić. Za każdym razem, kiedy budził się po trzygodzinnej drzemce następującej po szesnastogodzinnej zmianie powtarzał sobie, że przynajmniej miał okazję się obudzić - a przecież nie każdy miał tyle szczęścia.
Presja potrzeby dawania z siebie wszystkiego, gdy na szali leżało ludzkie życie przyćmiewała inne problemy, z którymi musiałby się zmagać, gdyby tylko nie zalewał się w pracy i nauce.
Chłopak nieco ospale podniósł się do pozycji siedzącej. Zaszumiało mu w uszach.
- Ugh.
Amon spędził w tej pozycji kilka minut, gapiąc się przed siebie. W głowie, niczym klatki komiksu, przeskakiwały mu obrazy z ostatniej nocy. Miewał tak, gdy nie potrafił dobrze zasnąć. Sam doszedł do wniosku, że pewnie jego umysł nie dostaje wystarczającu snu, aby odpowiednio uporządkować wspomnienia. W trakcie snu nękały go koszmary, na jawie męczył się ze swoim własnym umysłem. Był tego świadom. Zwłaszcza tego konkretnego właśnie poranka.
Westchnął głęboko i wstał - powoli. Jego pokój nie prezentował się imponująco, miał natomiast pewnie interesujące właściwości. Podłoga dla przykładu, którą Amon zwykł nazywać Otchłanią, miała skłonności do wsysania absolutnego wszystkiego, co na choćby ułamek sekundy zakryte zostały pzez którąś z wysep ubrań, porozwalanych ksiąg i innych obiektów, które zdecydowanie nie znajdowały się na swoim miejscu.
Amon ten stan rzeczy usprawiedliwiał sobie tym, że przedostawanie się z miejsca na miejsce w tym pokoju również stanowiło jakąś formę treningu - nawet jeśli tylko mentalnego.
W amoku niewiele odbiegającym od tego post-alkoholowego siegnął po pierwsze odzienie, które zaszczyciło swym blaskiem jego wzrok i nałożył je na siebie. Kuwabara doszedł do wniosku, że dzisiaj będzie dla siebie miły - przed wyruszeniem do szpitala zaspokoił więc pragnienie i zjadł śniadanie składające się z kawałka ryby i kilku owoców, które poprzedniego dnia kupił na targu.
Pocieszając się tym, że na szczęscie nie ma przecież aż tak daleko, brnął przez dość silną ulewę. Na szczęście przed wyjściem nie zapomniał zabrać ze sobą płaszcza przeciwdeszczowego, który to wydawał się być przynajmniej dwa rozmiary za duży.
Będąc już w drodze, Amon wybierał drogi mniej uczęszczane oraz uliczki, aby unikać większych zgromadzeń ludzi i dotrzeć na miejsce szybciej.
Od razu po otwarciu oczu poczuł, że musi się napić. Natychmiast.
No tak, wrócił przecież do domu w środku nocy - dyżur w szpitalu przedłużył się, gdyż pacjentów było więcej, niż przypuszczano, a medyków - cóż, medyków nigdy nie jest wystarczająco wiele. Była to trudna sztuka, wymagająca pewnego rodzaju wrodzonych preydspozycji. Chętnych do nauki, a po ostatnich wydarzeniach również i nauczycieli, było zatem niewielu. Była to odpowiedzialność, którą Amon starał się dzielnie znosić. Za każdym razem, kiedy budził się po trzygodzinnej drzemce następującej po szesnastogodzinnej zmianie powtarzał sobie, że przynajmniej miał okazję się obudzić - a przecież nie każdy miał tyle szczęścia.
Presja potrzeby dawania z siebie wszystkiego, gdy na szali leżało ludzkie życie przyćmiewała inne problemy, z którymi musiałby się zmagać, gdyby tylko nie zalewał się w pracy i nauce.
Chłopak nieco ospale podniósł się do pozycji siedzącej. Zaszumiało mu w uszach.
- Ugh.
Amon spędził w tej pozycji kilka minut, gapiąc się przed siebie. W głowie, niczym klatki komiksu, przeskakiwały mu obrazy z ostatniej nocy. Miewał tak, gdy nie potrafił dobrze zasnąć. Sam doszedł do wniosku, że pewnie jego umysł nie dostaje wystarczającu snu, aby odpowiednio uporządkować wspomnienia. W trakcie snu nękały go koszmary, na jawie męczył się ze swoim własnym umysłem. Był tego świadom. Zwłaszcza tego konkretnego właśnie poranka.
Westchnął głęboko i wstał - powoli. Jego pokój nie prezentował się imponująco, miał natomiast pewnie interesujące właściwości. Podłoga dla przykładu, którą Amon zwykł nazywać Otchłanią, miała skłonności do wsysania absolutnego wszystkiego, co na choćby ułamek sekundy zakryte zostały pzez którąś z wysep ubrań, porozwalanych ksiąg i innych obiektów, które zdecydowanie nie znajdowały się na swoim miejscu.
Amon ten stan rzeczy usprawiedliwiał sobie tym, że przedostawanie się z miejsca na miejsce w tym pokoju również stanowiło jakąś formę treningu - nawet jeśli tylko mentalnego.
W amoku niewiele odbiegającym od tego post-alkoholowego siegnął po pierwsze odzienie, które zaszczyciło swym blaskiem jego wzrok i nałożył je na siebie. Kuwabara doszedł do wniosku, że dzisiaj będzie dla siebie miły - przed wyruszeniem do szpitala zaspokoił więc pragnienie i zjadł śniadanie składające się z kawałka ryby i kilku owoców, które poprzedniego dnia kupił na targu.
Pocieszając się tym, że na szczęscie nie ma przecież aż tak daleko, brnął przez dość silną ulewę. Na szczęście przed wyjściem nie zapomniał zabrać ze sobą płaszcza przeciwdeszczowego, który to wydawał się być przynajmniej dwa rozmiary za duży.
Będąc już w drodze, Amon wybierał drogi mniej uczęszczane oraz uliczki, aby unikać większych zgromadzeń ludzi i dotrzeć na miejsce szybciej.
0 x
- Shindo
- Postać porzucona
- Posty: 418
- Rejestracja: 13 wrz 2023, o 05:31
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Aparycja - avatar
- Szara lniana koszula
- Czarne spodnie
- Czarne buty - Widoczny ekwipunek: - Zbroja (czarna)
- Duża torba z tyłu za plecami - Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=212662#p212662
- GG/Discord: shindo1313
- Multikonta: Tapion
- Aktualna postać: Kaito Mizukane
Re: Szpital
Misja D
Kuwabara Amon
"Szarość" _____________________________
Posty:
MG: 1
Kuwabara Amon: 0
_____________________________
Kuwabara Amon
"Szarość" _____________________________
Posty:
MG: 1
Kuwabara Amon: 0
_____________________________
Gdy wyszedłeś z domu, zobaczyłeś że Słońce przebija się przez burzowe chmury. Ten dzień może jednak nie da ci się aż tak we znaki ? Zwłaszcza, że tu czy tam mogłeś dostrzec piękną tęczę mieniącą się wieloma kolorami na nieboskłonie. Czasy były niespokojnie, po wojnie, na wojnie i na przede dniu wielkiej wojny, tak chyba można opisać sytuację w osadzie. Położenie geopolityczne też nie napawało optymizmem biorąc pod uwagę, że w sumie nie tal daleko są tereny należące do dzikich. Konsekwencją tej całej sytuacji był fakt, że po osadzie licznie i z dużą częstotliwością ulice były patrolowane. Przez nastroje w osadzie były paskudne, z drugiej strony ty akurat nie mogłeś narzekać na pracę. W normalnych sytuacjach lekarza byli bardzo potrzebni teraz jednak w ludzkiej świadomości osiągnęli status niezbędnych,
Bez większego kłopotu przeszedłeś większość uliczek gdy nagle z jednej z uliczek wybiegł posiniaczony sześcioletni chłopiec. Nie był zbyt wielkiego wzrostu jak na swój wiek, czarne jak heban włosy z małą grzywką. Miał klasycznie wyglądające zielone sandały, szare spodnie za kolana i białą zakrwawioną koszulkę. Mogłeś zauważyć, że miał wystraszony wzrok, rozedrgane wargi i kręciło głową to na lewo to na prawo szukając czegoś bądź kogoś. W końcu ujrzał ciebie i zawołał
- POMOCY !!! MOJA MAMA !!!Gdy podszedłeś bliżej do alejki usłyszałeś dziwny dźwięk dochodzący z uliczki z której właśnie wybiegł chłopiec. Zwróciło to twoją uwagę gdyż były to nie codzienny dźwięk, gdy zacząłeś bardziej się temu przysłuchiwać doszło do twoich uszy delikatne charczenie, a gdzieś pomiędzy charknięciami dało się słyszeć kobiece
- Pomocy !
Co zrobisz ? Z jednej strony było to wołanie o pomoc, ale z drugiej strony może to pułapka ? Wszedłeś w ciemne uliczki, mimo przebijającego się Słońca to szarość i mrok płynący z burzliwych chmur dominował na niebie. Co oczywiście doprowadza nas do wniosku, że widoczność nie była taka jaką z pewnością byś sobie życzył. A chłopiec ? Nic nie musi być takie jak wygląda na początku.
Najgorsze było to, że po Słońcu które było znakiem nadzieji na lepszy słuch zaginął. Źródło ciepła i pozytywnej energii schowało się za chmurami burzowymi. Oczywiście po chwili znowu zaczęło padać, z każdą chwilą coraz mocniej, mogłeś przeczuwać, że jak szybko nie znikniesz z ulicy to złapie cię ściana deszczu.
Trzeba było podjąć decyzję co zamierzać teraz zrobić, wejdziesz do uliczki i zobaczysz co z mamą chłopca. Jeżeli jest poważnie ranna to czy będziesz próbował ją opatrzyć na miejscu czy może spróbujesz ją przenieść do szpitala. Oczywiście bojąc się pułapki mogłeś postanowić, że nie z tobą te numery i odejść do szpital biorąc kolejną prawie całodzienną zmianę.
0 x
- Kuwabara Amon
- Posty: 6
- Rejestracja: 1 paź 2024, o 19:48
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11736
Re: Szpital
Nagłe wołanie o pomoc wybudziło Amona z myślowego transu, w którym zwykł się zagłębiać. Natychmiast wyprostował się, jego uwaga całkowicie zwrócona w stronę nawoływań.
Ciało poruszyło się automatycznie, był to już swojego rodzaju instynkt, wywalczony na nieco innym polu walki.
Mimo tego, umysł pracował sprawnie i szybko. Instynkt podpowiadał mu, że coś może być nie takie, jakim się wydaje, dlatego jego prawa ręka powędrowała do kabury noży kunai skrytej pod nałożonym płaszczem i spoczęła na rękojeści jednego z nich. Nie miał zamiaru nikomu odmówić pomocy, ale nie był też idiotą - czasy były niebezpieczne, a ludzie w nich żyjący jeszcze bardziej.
Taka była już swego rodzaju natura życia w tym miejscu i w tym właśnie czasie. Osada była, pozornie, miejscem bezpiecznym - ale biorąc pod uwagę położenie geopolityczne, czy jakiekolwiek miejsce na tym obszarze było rzeczywiście bezpieczne? Gdyby tak było, to Uchiha nie znajdowaliby się w takim położeniu, a rodzice Amona nadal mogliby żyć.
Amon uważał samo pojęcie geopolityki za trening w myśleniu abstrakcyjnym; w praktyce "geopolityka" to grupa potężnych shinobi decydujących dlaczego ludzie na konkretnych obszarach mieli ginąć. Czasem ich wytłumaczeniom nawet można było uwierzyć, czasem tysiące mężczyzn i kobiet ginęło za "honor rodu" - pojęcie równie abstrakcyjne, które pewnie każda z tych osób zdefiniowałaby inaczaj, a większość miałaby w głębokim poważaniu mając do wyboru świadomy wybór między życiem a śmiercią. Problem tkwił w tym, że zdecydowana większość nigdy nie dostała tego wyboru - decyzja została podjęta za nich, przez tego starucha czy tamtego, planującego działania wojenne.
Czasem trzeba było oczywiście stanąć do bitwy - Amon uważał, że tak było choćby w przypadku Dzikich, których stała ekspansja była egzystencjalnym zagrożeniem chociażby dla samych Uchicha. Koniec końców jednak, nawet ci dzicy starają się tylko przeżyć i zrobić to, co dla nich najlepsze. Może po prostu taka była kolej rzeczy.
Może należało poddać się strumienowi dziejów, pozwolić się podtopić i uwolnić z idiotycznych przekonań pokroju pokoju. Matka natura nie wybacza przecież słabości, więc dlaczego my, jako jej dzieci, powinniśmy być inni?
Cóż, czasem odpowiedzi na egzystencjalne pytania bywają skomplikowane, lub wręcz niemożliwe do uzyskania. Czasem jednak odpowiedzią jest tylko, lub nawet aż, wybór.
Priorytetem chłopaka była pomoc poszkodowanemu - zakładając, że takowy faktycznie jest. Zdobył już wystarczająco dużo doświadczenia, żeby działać w takich sytuacjach sprawnie i spokojnie - a nawet jeśli wcale nie był spokojny, to potrafił to przynajmniej w jakiś sposób maskować. Zdolność tą, będącą swego rodzaju pozorną nieczułością, nabywa się szybko wykonując taką właśnie pracę.
Kuwabara poddał się temu konkretnemu strumienowi, wierząc, że nurt poprowadzi go tam, gdzie powinien być.
- Cześć, powiedz mi, co się stało. Spokojnie, jestem tu żeby pomóc.
Zwrócił się w stronę wołającego o pomoc chłopaka spokojnym tonem i podążył za nim.
Pierwszym priorytetem była oczywiście ocena stanu ogólnego poszkodowanej; oddech, akcja serca, jakiekolwiek widoczne obrażenia. Zaniepokoiła go plama krwi, którą ubrudzony był chłopiec, musiał więc znaleźć jej źródło. Musiał jak najszybciej dowiedzieć się, czy będzie w stanie pomóc jej na miejscu, czy będzie musiał ją przetransportować do szpitala. Jeśli będzie musiał ją przetransportować, musiał ocenić, czy będzie potrzebował noszy, czy też nie, oraz czy da radę udźwignąć ją samemu. Gdyby potrzebowała transportu, a Amon nie dałby rady sam tego zrobić, pobiegłby po pomoc do najbliższego skupiska ludzi, w ostateczności nawet do szpitala biorąc pod uwagę fakt, że był niedaleko. Pobieżnie zbada też samego chłopca, żeby upewnić się, że nic mu nie jest. Gdy oceni już, że jemu samemu w tej sytuiacji nie zagraża niebezpieczeństwo, odłoży już rękę o skrytego w kaburze noża.
// 3907 zzs
Ciało poruszyło się automatycznie, był to już swojego rodzaju instynkt, wywalczony na nieco innym polu walki.
Mimo tego, umysł pracował sprawnie i szybko. Instynkt podpowiadał mu, że coś może być nie takie, jakim się wydaje, dlatego jego prawa ręka powędrowała do kabury noży kunai skrytej pod nałożonym płaszczem i spoczęła na rękojeści jednego z nich. Nie miał zamiaru nikomu odmówić pomocy, ale nie był też idiotą - czasy były niebezpieczne, a ludzie w nich żyjący jeszcze bardziej.
Taka była już swego rodzaju natura życia w tym miejscu i w tym właśnie czasie. Osada była, pozornie, miejscem bezpiecznym - ale biorąc pod uwagę położenie geopolityczne, czy jakiekolwiek miejsce na tym obszarze było rzeczywiście bezpieczne? Gdyby tak było, to Uchiha nie znajdowaliby się w takim położeniu, a rodzice Amona nadal mogliby żyć.
Amon uważał samo pojęcie geopolityki za trening w myśleniu abstrakcyjnym; w praktyce "geopolityka" to grupa potężnych shinobi decydujących dlaczego ludzie na konkretnych obszarach mieli ginąć. Czasem ich wytłumaczeniom nawet można było uwierzyć, czasem tysiące mężczyzn i kobiet ginęło za "honor rodu" - pojęcie równie abstrakcyjne, które pewnie każda z tych osób zdefiniowałaby inaczaj, a większość miałaby w głębokim poważaniu mając do wyboru świadomy wybór między życiem a śmiercią. Problem tkwił w tym, że zdecydowana większość nigdy nie dostała tego wyboru - decyzja została podjęta za nich, przez tego starucha czy tamtego, planującego działania wojenne.
Czasem trzeba było oczywiście stanąć do bitwy - Amon uważał, że tak było choćby w przypadku Dzikich, których stała ekspansja była egzystencjalnym zagrożeniem chociażby dla samych Uchicha. Koniec końców jednak, nawet ci dzicy starają się tylko przeżyć i zrobić to, co dla nich najlepsze. Może po prostu taka była kolej rzeczy.
Może należało poddać się strumienowi dziejów, pozwolić się podtopić i uwolnić z idiotycznych przekonań pokroju pokoju. Matka natura nie wybacza przecież słabości, więc dlaczego my, jako jej dzieci, powinniśmy być inni?
Cóż, czasem odpowiedzi na egzystencjalne pytania bywają skomplikowane, lub wręcz niemożliwe do uzyskania. Czasem jednak odpowiedzią jest tylko, lub nawet aż, wybór.
Priorytetem chłopaka była pomoc poszkodowanemu - zakładając, że takowy faktycznie jest. Zdobył już wystarczająco dużo doświadczenia, żeby działać w takich sytuacjach sprawnie i spokojnie - a nawet jeśli wcale nie był spokojny, to potrafił to przynajmniej w jakiś sposób maskować. Zdolność tą, będącą swego rodzaju pozorną nieczułością, nabywa się szybko wykonując taką właśnie pracę.
Kuwabara poddał się temu konkretnemu strumienowi, wierząc, że nurt poprowadzi go tam, gdzie powinien być.
- Cześć, powiedz mi, co się stało. Spokojnie, jestem tu żeby pomóc.
Zwrócił się w stronę wołającego o pomoc chłopaka spokojnym tonem i podążył za nim.
Pierwszym priorytetem była oczywiście ocena stanu ogólnego poszkodowanej; oddech, akcja serca, jakiekolwiek widoczne obrażenia. Zaniepokoiła go plama krwi, którą ubrudzony był chłopiec, musiał więc znaleźć jej źródło. Musiał jak najszybciej dowiedzieć się, czy będzie w stanie pomóc jej na miejscu, czy będzie musiał ją przetransportować do szpitala. Jeśli będzie musiał ją przetransportować, musiał ocenić, czy będzie potrzebował noszy, czy też nie, oraz czy da radę udźwignąć ją samemu. Gdyby potrzebowała transportu, a Amon nie dałby rady sam tego zrobić, pobiegłby po pomoc do najbliższego skupiska ludzi, w ostateczności nawet do szpitala biorąc pod uwagę fakt, że był niedaleko. Pobieżnie zbada też samego chłopca, żeby upewnić się, że nic mu nie jest. Gdy oceni już, że jemu samemu w tej sytuiacji nie zagraża niebezpieczeństwo, odłoży już rękę o skrytego w kaburze noża.
// 3907 zzs
0 x
- Shindo
- Postać porzucona
- Posty: 418
- Rejestracja: 13 wrz 2023, o 05:31
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Aparycja - avatar
- Szara lniana koszula
- Czarne spodnie
- Czarne buty - Widoczny ekwipunek: - Zbroja (czarna)
- Duża torba z tyłu za plecami - Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=212662#p212662
- GG/Discord: shindo1313
- Multikonta: Tapion
- Aktualna postać: Kaito Mizukane
Re: Szpital
Misja D
Kuwabara Amon
"Szarość" _____________________________
Posty:
MG: 2
Kuwabara Amon: 1
_____________________________
Kuwabara Amon
"Szarość" _____________________________
Posty:
MG: 2
Kuwabara Amon: 1
_____________________________
ChłopiecDoskonale zdawałeś sobie z zagrożeń które niosły dzisiejsze czasy. Dlatego w ukryciu byleś przygotowany na najgorsze będąc gotowym do walki. Ktoś by powiedział, że przesadzasz i może nawet pokusiłby się o nazwanie cię paranoikiem. Jednak tak mogliby powiedzieć tylko osoby które nie mieszkają w Sarufutsu, jej okolicach albo każdym innym miejscu na świecie które aktywnie uczestniczy w konflikcie zbrojnym. Niebezpieczne miejsce i niebezpieczne czasy, dlaczego właśnie siedzisz tutaj w tym miejscu ? Pewnie nie jeden raz musiałeś sobie zadać pytanie co ja tutaj robię ? W świecie shinobi jest wiele innych miejsc gdzie można nieść pomoc ratując ludzkie życie. Nie martwiąc się i nie ryzykując aż tak dużo, gdyż życie jest najcenniejsze. Jednakowoż ile ludzi tyle motywacji, a ty z pewnością musiałeś mieć swoją własną.
W każdym razie zaalarmowany przez chłopca jego wołaniem o pomoc postanowiłeś podejść do niego, choć zawsze mogłeś odejść bez słowa zostawiając go samego sobie. Przerażony chłopiec zaczął się trząść ze strachu, a gdyby tego było mało zaczął się jąkać. Nie dość, ze trudno było go zrozumieć to jeszcze jego widok mógł nie jedną osobę złapać za serce.
- Proproproszę pppana.... Tam jest mmmoja mmama ! Złooodziej ! Nóż...
Na końcu rozpłakał się na dobre, a ty jak sam już mogłeś wywnioskować chłopiec z matką zostali zaatakowani przez złodzieja. Patrząc na koszulkę chłopca kobieta pewnie musiała zostać dźgnięta ostrym narzędziem o którym wspominało dziecko. Podążałeś we wskazanym kierunku gdzie powinna znajdować się zraniona kobieta. Ciemna alejka przyprawiała o dreszcze zwłaszcza, że wedle opowieści przed chwilą miał tutaj miejsce rabunek... Chłopiec wskazał stertę drewnianych skrzynek, za którymi albo znajdował się zraniona matka albo zgraja zbójów... Mogłeś poczuć jak serce ci szybciej bije, jednak już po chwili ujrzałeś nieprzytomną kobietę która leżała na ziemi.Krew znajdowała się na jej różowej sukience w okolicach brzucha, po delikatnym i skrupulatnym obejrzeniu rany kobiety mogłeś stwierdzić, że miała dwie rany kłute na wysokości pępka. Dodatkowo widać było ślad po uderzeniu w głowę, wielkość śladu po ciosie mógł wskazywać na cios rękojeścią. Do szpitala byłbyś w stanie ją zanieść gdyż to była niezbyt wysoka kobieta o filigranowej posturze. Problem jednak stanowiła rana którą już teraz trzeba było opatrzeć tak aby matka chłopca przestała tracić zbyt dużo krwi. Żadnych noszy w pobliżu nie było, a czasu nie miałeś żeby pójść do szpitala, znaleźć coś takiego co się nada do przetransportowania kobiety, wrócić po nią.
Jedynie co udało ci się dostrzec to kobietę która na końcu alejki niczym niezaalarmowana skupiona była na zebraniu prania gdyż bała się, że jej jeszcze bardziej przemoknie. A na sznurze gdzie były już wbrew pozorom na nowo mokre rzeczy, znajdowało się białe prześcieradło
0 x
- Kuwabara Amon
- Posty: 6
- Rejestracja: 1 paź 2024, o 19:48
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11736
Re: Szpital
Źrenice Amona rozszerzyły się, kiedy zobaczył leżącą na ziemi kobietę. Jego serce waliło w piersi, ale musiał działać - natychmiast. Pobieżnie przyjrzał się ranom i nie wyglądały one najlepiej. Priorytetem było zatrzymanie krwawienia i jak najszybsze zaniesienie kobiety do szpitala. Amon zwrócił się do chłopca, położył rękę na jego ramieniu i powiedział.
- Jesteś bardzo dzielny, dobrze się spisałeś. Wszystko będzie w porządku. - powiedział, po czym ruszył biegiem po prześcieradło, które przed chwilą ujrzał.
- Przepraszam, ale muszę właśnie komuś uratować życie. Zaraz za to zapłacę! - krzyknął, porywając prześcieradło i wracając, nadal w biegu, do rannej kobiety. Teraz mógł przy jego pomocy spróbować zatamować krwawienie, bliżej przyjrzeć się ranom i upewnić się, że kobieta w ciągu najbliższych kilku minut znajdować się już będzie w szpitalu.
Nie był to pierwszy raz, kiedy opatrywać musiał rany kłute - były one bardzo częste wśród shinobich walczących na froncie i to w zasadzie od nich Amon rozpoczął swoją praktyczny trening iryojutsu w terenie.
Prawidziwy Iryonin daje z siebie wszystko przy każdym pacjencie, starając się ocalić wszystkich. Kuwabarze bardzo jednak zależało na tym, aby kobieta przeżyła - nie chciał, aby ten biedny chłopak, który właśnie płakał za jego plecami znalazł się w takiej samej sytuacji, jak on sam. Świat nie potrzebował więcej sierot i kolejnej mogiły. Nie tego dnia - i na pewno nie w tej pieprzonej alejce.
Po zakończeniu tamowania krwotoku, wspomaganego w razie konieczność Chiyute no Jutsu, i względnego ustabilizowania sytuacji, Amon przeszedł do kolejnej fazy - transportu. Delikanie podniósł kobietę, starając się przy tym dodatkowo nie zaszkodzić, po czym zwrócił się do chłopca.
- Jestem medykiem w szpitalu, musimy tam szybko zabrać twoją mamę. Chodź ze mną.
Po czym wybrał się, najbszybciej jak to tylko było możliwe, w stronę szpitala.
- Jesteś bardzo dzielny, dobrze się spisałeś. Wszystko będzie w porządku. - powiedział, po czym ruszył biegiem po prześcieradło, które przed chwilą ujrzał.
- Przepraszam, ale muszę właśnie komuś uratować życie. Zaraz za to zapłacę! - krzyknął, porywając prześcieradło i wracając, nadal w biegu, do rannej kobiety. Teraz mógł przy jego pomocy spróbować zatamować krwawienie, bliżej przyjrzeć się ranom i upewnić się, że kobieta w ciągu najbliższych kilku minut znajdować się już będzie w szpitalu.
Nie był to pierwszy raz, kiedy opatrywać musiał rany kłute - były one bardzo częste wśród shinobich walczących na froncie i to w zasadzie od nich Amon rozpoczął swoją praktyczny trening iryojutsu w terenie.
Prawidziwy Iryonin daje z siebie wszystko przy każdym pacjencie, starając się ocalić wszystkich. Kuwabarze bardzo jednak zależało na tym, aby kobieta przeżyła - nie chciał, aby ten biedny chłopak, który właśnie płakał za jego plecami znalazł się w takiej samej sytuacji, jak on sam. Świat nie potrzebował więcej sierot i kolejnej mogiły. Nie tego dnia - i na pewno nie w tej pieprzonej alejce.
Po zakończeniu tamowania krwotoku, wspomaganego w razie konieczność Chiyute no Jutsu, i względnego ustabilizowania sytuacji, Amon przeszedł do kolejnej fazy - transportu. Delikanie podniósł kobietę, starając się przy tym dodatkowo nie zaszkodzić, po czym zwrócił się do chłopca.
- Jestem medykiem w szpitalu, musimy tam szybko zabrać twoją mamę. Chodź ze mną.
Po czym wybrał się, najbszybciej jak to tylko było możliwe, w stronę szpitala.
0 x
- Shindo
- Postać porzucona
- Posty: 418
- Rejestracja: 13 wrz 2023, o 05:31
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Aparycja - avatar
- Szara lniana koszula
- Czarne spodnie
- Czarne buty - Widoczny ekwipunek: - Zbroja (czarna)
- Duża torba z tyłu za plecami - Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=212662#p212662
- GG/Discord: shindo1313
- Multikonta: Tapion
- Aktualna postać: Kaito Mizukane
Re: Szpital
Misja D
Kuwabara Amon
"Szarość" _____________________________
Posty:
MG: 3
Kuwabara Amon: 2
_____________________________
Kobieta od prześcieradła
Hirozuma
Kuwabara Amon
"Szarość" _____________________________
Posty:
MG: 3
Kuwabara Amon: 2
_____________________________
ChłopiecPrzyjrzałeś się ranię, oglądając ją pobieżnie dzięki czemu upewniłeś się tylko w przekonaniu, że sprawa jest naprawdę bardzo poważna. Szlachetnym czynem kolejnym zresztą na twoim koncie było pocieszenia chłopca. Co prawda nie miałeś zbytnio czasu na tego typu wyczyny, jednakowoż poświęciłeś dosłownie chwilkę aby wesprzeć na duchu syna poszkodowanej. Gdy to już uczyniłeś postanowiłeś, że użyjesz prześcieradła które wcześniej rzuciło ci się w oczy. Pobiegłeś w jego kierunku i zerwałeś ze sznurka kawałek szmaty. Co prawda krzyknąłeś, że później zapłacisz, że ratujesz życie, ale gospodyni to nie przekonało. Zrobiła się czerwona na twarzy i zaczęła krzyczeć na całą osadę.
- Ty wstrętny hultaju, ja ci dam zaraz zapłacę, ja ci dam ratuję życie... Hirozuma, Azumi ! Chłopcy brać to ścierwo !
Kobicina kogoś ewidentnie wołała, aby cię złapał i wymierzył sprawiedliwość za twój czyn który mógł się postronnym osobą wydawać co najmniej nikczemnym. Ty jednak się nie zatrzymywałeś ponieważ poczułeś, że masz misję do wykonania. Rozdarłeś delikatnie sukienkę w miejscu w którym znajdowały się rany kłute. Wypadałoby oczyścić ranę, ale tym najwyżej będziesz musiał zająć się później, najważniejsze było aby zatrzymać krwawienie. Szybko się zorientowałeś, że sytuacja wymaga szybkiego działania i samo zatamowanie rany prześcieradłem może nie być wystarczające. Dlatego podjąłeś się przyblokowania wylatującego osocza z ciała kobiety. Do tego wykorzystałeś jedną z technik iryonin`ów która idealnie nadawała się do tego typu przedsięwzięć. Swoje dłonie ustawiłeś przy ranie i już po chwili można było ujrzeć wokół nich zieloną, leczniczą energię shinobi. Po dłuższej chwili dostrzegłeś, że udało ci się choć na chwilę zatrzymać krwotok. Co prawda dodatkowo zabezpieczyłeś ranę korzystając ze skradzionego prześcieradła. Jednak było to tymczasowe zaleczenie, a bardziej zaawansowane działania trzeba byo już podjąć teraz, ale na nie mogłeś sobie pozwolić dopiero w szpitalu. Uzupełnienie osocza, oczyszczenie rany, założenie opatrunku bądź wykorzystania kogoś bardziej zaawansowanego w posługiwaniu się medyczną chakrą.
Zapłakany chłopiec widząc co robisz rozdziawił usta będąc pod wielkim wrażeniem twoich zdolności.
- WOW ! Mamie naprawdę nic nie będzie
Zapytał z nadzieją w głosie syn poszkodowanej kobiety.
Została jeszcze kwestia transportu, ale tutaj z nadeszła nieoczekiwana pomoc...
- Za to prześcieradło to drogi kolego obskoczysz szybki wpierdol, oddasz naszej mamusi, przeprosisz na kolanach i jutro przyjdziesz z kwiatami...W waszym kierunku przyszło dwóch drabów, wyglądających na takich co za parę ryo mogli kogoś położyć na wieczny sen. Można się było domyśleć, że są to Hirozuma i Azumi, zawołani "chłopcy" przez gospodynię domową. Kiedy mieli przypuścić swój atak spostrzegli kobietę, na szczęście nie byli tępymi osiłkami, dodali dwa do dwóch i zaoferowali swoją pomoc.
Musieliście dotrzeć do szpitala, a w konsekwencji jako lekarz już na miejscu na to spoczywał obowiązek co dalej ? Na salę operacyjną ? Ty będziesz ratował życie kobiety przy pomocy rezydentów którzy byli bardziej utalentowani w sztukach shinobi, ale wciąż rezydentami ? Czy jednak poszukasz jakiegoś kolegę który przyłożeniem ręki uratuję kobicinę ? Postronnego człowieka od możliwości i ewentualności mogłaby rozboleć głowa, ty z pewnością już miałeś wstępny plan działania
Kobieta od prześcieradła
Hirozuma
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość