Wschodni gościniec
- Rokudo Gaika
- Posty: 596
- Rejestracja: 9 lip 2020, o 16:53
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Spiczaste srebrne włosy. Smukłej sylwetka i żółte oczy. Ubrany w czarną koszulę z długim rękawem oraz jasne spodnie. Na dłoniach owinięte ma bandaże.
- Widoczny ekwipunek: Plecak, torba na lewym pośladku, dwie metalowe tonfy przyczepione rzemieniami do paska nad pośladkami
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=8688
- GG/Discord: deviler_
- Multikonta: Kamiyo Ori/Yuki Renji
- Mukutaro
- Postać porzucona
- Posty: 345
- Rejestracja: 15 wrz 2023, o 10:51
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Tsume/Pazur
- Widoczny ekwipunek: Katana przy pasie, sztylet za pasem, plecak, Zanbatō na plecach
- Link do KP: viewtopic.php?p=212667#p212667
- GG/Discord: wolfig
Re: Wschodni gościniec
Niestety, Kukuri był za słaby. Jego włosy, mimo że twarde jak stal i bardzo użyteczne, nie były w stanie za nim nadążyć. Jak miał wiedzieć, czy zrobił coś dobrze, jeśli nie dostawał żadnego zwrotu od nich? Bił ich normalnie i padały, ale kiedy starał się bić mocniej to też padały. Musiał, niestety, znaleźć kogoś innego. Lepszego. Silniejszego. Z tym, czego potrzebował. A potrzebował czego? Coś, co może uderzyć i nie umrze. Trochę szukał, trochę pytał. Poszło łatwo, bo każdy chciał udzielać mu pomocy. W jego "rodzinie" było kilka osób, które posiadały odpowiedni zestaw talentów. Które były biegłe w mieczu i w technikach tworzących marionetki do walki. Właśnie z jednym z tych wybrańców szedł. Do lasu, na trakt na wschodzie Shigashi. Do miejsca, które pozwoli im na spokojny trening. Bez światków. Gdyby to on prowadził jakąś piękną niewiastę w środek lasu to na pewno byłby podejrzany, ktoś by za nim poszedł. A tak? Im głębiej, tym bardziej ludzie mieli wyjebane. Znaczy się duh, oczywiście. Nie widzieli ich.
Toyama Kenta był sporym, szerokim byniem. Takim, który najpierw napierdala, potem myśli jak ma to zrobić. Słowem - idealny partner do treningów. Ktoś, kto zdecydowanie będzie w stanie dotrzymać mu kroku. Pokazać to i owo. Chciał doszlifować swój miecz. Ten nowy, większy. Zrobić z nim coś ciekawego. Być lepszym, niż wcześniej. Lepiej nim władać. I Kenta mógł mu w tym pomóc. Pokazać to i owo. Mukutaro nigdy nie pozwalał, by taka głupa rzecz jak duma blokowała go przed poznawaniem nowego. Uczenia się. Lubił znać ludzi mądrzejszych od niego, lepszych w czymś. Dzięki temu nadrabiał swoje braki.
- Tu chyba będzie dobrze, nie? - powiedział, znajdując całkiem spore miejsce pomiędzy drzewami. Naturalna... nie polana, może, ale taka wyrwa w gęstym lesie. Odgrodzona od reszty świata, od ciekawskich oczu. Jedyne, co tutaj było, to robaki i trochę ptaków. I ściółka, chyba tak się to nazywało.
- Ta, będzie dobrze. Pokazuj, co masz, Fudōshin-san. - powiedział i Mukutaro, a jakże, wyciągnął swoje naostrzone żelazo z pleców. Jego ciężar był wyczuwalny, ale Akimichi do niego przywykł. Wziął kilka testowych wymachów i zaczął swoje przedstawienie. Co dokładnie robił? Pokaz. Walczył z wymyślonym przeciwnikiem tuż przed sobą. Jego ojciec go tego nauczył i nazywał to "walką z cieniem". W wrogiem, którego nie było. Może z sobą, może z kimś innym. Kimś, na kogo walczysz w formie treningu. Parujesz, unikasz, blokujesz ostrzem. Wyprowadzasz kontry. Robisz uniki. Wykonujesz bardziej trudne i złożone ruchy. Dla rozgrzewki. Dla przypomnienia sobie podstaw, przećwiczenia wszystkich ruchów w płynny, aktywny sposób. Jak w prawdziwej walce, tylko że nie.
Mukutaro zakończył pokaz jednym, płynnym ciosem do tyłu - miecz wbił się w drzewo za nim i dosłownie przeciął je w całości. Nie spadło chyba tylko cudem i przez silne zaplątanie w gałęzie innych drzew. Bracia Drzewolec jak zawsze wspierali się nawzajem. Jeden drugiego, drugi trzeciego. I bardzo dobrze. Razem nie upadną. Toyama mruknął z uznaniem, kiwając głową z ogromną energią "dumnego ojca widzącego jak syn poprawnie rąbie drewno".
- Nieźle, Mukutaro-san. Nieźle. To cięcie na końcu, zakładam... Ruch kończący? Wyglądał specjalnie.
- Ta. Jest bardzo szybki. Normalnie biję się na gołe łapy. A jak koleś jest za szybki to wyciągam miecz i go tym łapię. Tylko ostatnio chuje robią się zbyt szybkie więc wolę trochę to podbić, jeśli rozumiesz co mam na myśli. - powiedział z pewną dumą, nawet godnością. Wpadł na to samodzielnie... Dobrze, ojciec go nauczył walczyć mieczem i z piąchy. Ale to cięcie z tyłu było akurat jego pomysłem. Do tej pory bardzo nie wyrabiał w walce kontaktowej, kiedy przeciwnik był szybszy. Chuj, nie mógł trafiać swoimi bombami na ryjce przeciwników. Dlatego kiedy ranił gnoja mieczem, to mógł łatwiej trafiać go później. Wszystko było idealnie. Ale potrzebował czegoś jeszcze. I od tego potrzebował Toyamy.
- Dobra. Pewnie. Jeśli chcesz dalej używać miecza jako tego szybkiego specjała, to musisz to i owo podłapać. Kilka ruchów. To na przykład. - wyciągnął swój miecz i wystrzelił w kierunku Mukutaro. Grubas lekko zaskoczony takim obrotem spraw, miał małe "huh?" zanim uniósł miecz do obrony. Zdecydowanie celował, żeby zabić - Akimichi widział to w jego postawie, gotowości do zadania ciosu. Oczach. A potem, gdy sztaba żelaza na kiju była ustawiona w obronie... Zniknął. Dosłownie. Bez żadnego "puff", bez żadnej chmurki ani bez dźwięku. Tylko... on nadał był przed nim. Ale był bardzo pewien, że zniknął - jego wyczulone na gówno oczy wyłapały to od razu. To był tylko jakiś chwilowy powidok. A to znaczyło tylko jedno. I tylko dzięki sporemu doświadczeniu Mukutaro wiedział, gdzie jest przeciwnik. Jeśli nie przed nim, to za nim. Atak na jego martwy punkt - plecy. Wykonał szeroki, płaski wymach za swoimi plecami. Obrócił się. Jego partner treningowy stał kawałek dalej, spocony jak świnia przed ubojem. Z wyciągniętym mieczem.
- Kurwa... Te twoje wymachy to nie jest żart. Bym zdechnął. - powiedział lekko wstrząśnięty. Najwidoczniej PRAWIE nadział się na ostrze Mukutaro i dostał lekkiego ataku. Ale sztuczką mu zaimponował. Mukutaro, znaczy się, był tym zaimponowanym. To było cholernie szybkie i przede wszystkim - cholernie zaskakujące. Gdyby nie to, że grubas zjadł - hehe - zęby na walkach kontaktowych i tego rodzaju gówno nie mogło go zaskoczyć. Zdecydowanie nie zaskoczyło. Ani trochę.
- Więc to jest to? Znikasz i wskakujesz komuś na plecy?
- Nie. Nagle gwałtownie przyśpieszasz i zostawiasz za sobą powidok. Wygląda to tak, jakby uderzenie zostało zadane z tamtego miejsca, bo w tamtym miejscu go widzisz. - krótkie wyjaśnienie, ale za to jakie sensowne. Więc gwałtownie przyśpieszyć, na tyle. żeby niespodziewający się typ widział Mukutaro w miejscu sprzed przyśpieszeniem. Coś, czego potrzebował. Coś bardzo konkretnego, bardzo otwartego, a przede wszystkim - bardzo szybkiego. Takiego, czego mógł użyć zawsze. W takim razie trzeba było tylko się tego nauczyć.
Jak przyśpieszyć się tak nagle? Miał kilka pomysłów. Najpierw... zrzucić zbędny ciężar. Miecz? W sumie mógł, tylko czym miał nakurwiać? Mniejszym mieczem? Nie po to go kupował. Zamiast tego próbował nie walczyć na całego. Biec, ale nieco wolniej. Wykorzystać to, że był gruby do zmylenia przeciwnika. I faktycznie miało sens, ale Toyama zaproponował coś innego - ćwiczenie gwałtownego wyskoku do przodu. Tak, żeby cały czas poruszać się najszybciej, jak się da. Co jak co, ale dobry nauczyciel był wart swoich pieniędzy. Albo prośby o pomoc, w tym wypadku. No to tak robił. Ćwiczył. Biegł, wykonywał skok w danym kierunku i potem cięcie. Drzewo padało po jednym uderzeniu. Ale nie o to chodziło. To nie miało być silniejsze, a szybsze. Więc spróbował znowu. I znowu. I znowu. Toyama rzucał kawałki pociętych drzew, a Mukutaro miał w nie trafiać po wyskoku. Pewność, że będzie w stanie trafić w każde miejsce, regularnie, z każdego punktu. Tak samo pewnie by trenował Akimichi - sztuka "techniki" miecza to sztuka powtarzania jej w dowolnych okolicznościach, jak to mawiał jego stary pierdol. Ale mawiał dobrze, chociaż teraz. Musiał skakać i trafiać. Miał na to czas i miał na to drzewa.
Kiedy trafiał po wyskoku, musiał wyskakiwać szybciej. Toyama rzucał kłody przy ziemi i myk, bez odpowiedniej prędkości nie mógł dosięgnąć mieczem. Większy dystans, więcej problemu. Więcej energii włożonej w nogi. Większe pochylenie się do przodu. To był stary jak świat trik, sztuczka w której pochylał się do przodu podczas biegu i dzięki temu biegł szybciej. Normalka. W połączeniu z bieganiem dawała lepsze efekty, ale skok musiał wykonać z każdej pozycji. Znowu - jeden ruch do oporu, aż ciało nie będzie bolało, aż nogi nie będą odmawiać współpracy. Do granic i jeszcze za nimi.
Godzinę później trzeba to było połączyć, jeszcze bardziej dopracować. Rzucane drewno było jeszcze szybsze, cele były trudniejsze do sięgnięcia. Gwałtowny skok musiał być bardziej agresywny i gwałtowny. Bo oczywiście nauczyciel musiał dawać wyraźny znak, kiedy Mukutaro mógł wyskoczyć. Czyli słowem - był chujem. Musiał w ostatnim momencie dać mu sygnał, a Akimichi musiał w ostatnim momencie go sięgnąć. Swoim wielkim mieczem, do którego chyba nie do końca przywykł. Niektóre kąty były, oczywiście, bardzo chujowe do wyprowadzenia, ale z czasem robił się lepszy. Gdzie na początku ostrze swoją masą było bardzo... inne od lekkiej katany, to szybko się dostosowywał. Jego ruchy były pełne surowej, mocnej gracji, z braku lepszego słowa. Jak potężna wichura, która łamie zarówno duże drzewa, jak i lekką trzcinę. Skupiona na krawędzi kawałka żelaza.
Ciężko było powiedzieć "No nauczyłem się tego", jeśli jedyna osoba obok ciebie miała kilka godzin na przygotowanie się na pokaz końcowy. Nabierała wprawy w widzeniu ruchów, szybszych z każdym kolejnym kawałkiem drewna. Toyama rzucił ostatni kawałek. Ostatni pieniek, do którego Mukutaro bez żadnych problemów doskoczył i wykonał niskie cięcie z dołu, żeby rozpłatać go na dwa idealne kawałeczki. Jak siekiera wprawnego drwala albo strumień wody mistrza Suitonu. Gładko, dokładnie i w chuj szybko. Czyli dokładnie tak, jak chciał. Nie było już czego zbierać, czego trenować. Po skromnej pochwale od Toyamy, trza było przejść do czegoś innego. Czegoś bardziej... trudnego, może. Z nim mógł sprawdzić kilka pomysłów takimi, jakie chciał. W trudnych warunkach.
Nazwa techniki: Hiken: Tsukikage (A)
Toyama Kenta był sporym, szerokim byniem. Takim, który najpierw napierdala, potem myśli jak ma to zrobić. Słowem - idealny partner do treningów. Ktoś, kto zdecydowanie będzie w stanie dotrzymać mu kroku. Pokazać to i owo. Chciał doszlifować swój miecz. Ten nowy, większy. Zrobić z nim coś ciekawego. Być lepszym, niż wcześniej. Lepiej nim władać. I Kenta mógł mu w tym pomóc. Pokazać to i owo. Mukutaro nigdy nie pozwalał, by taka głupa rzecz jak duma blokowała go przed poznawaniem nowego. Uczenia się. Lubił znać ludzi mądrzejszych od niego, lepszych w czymś. Dzięki temu nadrabiał swoje braki.
- Tu chyba będzie dobrze, nie? - powiedział, znajdując całkiem spore miejsce pomiędzy drzewami. Naturalna... nie polana, może, ale taka wyrwa w gęstym lesie. Odgrodzona od reszty świata, od ciekawskich oczu. Jedyne, co tutaj było, to robaki i trochę ptaków. I ściółka, chyba tak się to nazywało.
- Ta, będzie dobrze. Pokazuj, co masz, Fudōshin-san. - powiedział i Mukutaro, a jakże, wyciągnął swoje naostrzone żelazo z pleców. Jego ciężar był wyczuwalny, ale Akimichi do niego przywykł. Wziął kilka testowych wymachów i zaczął swoje przedstawienie. Co dokładnie robił? Pokaz. Walczył z wymyślonym przeciwnikiem tuż przed sobą. Jego ojciec go tego nauczył i nazywał to "walką z cieniem". W wrogiem, którego nie było. Może z sobą, może z kimś innym. Kimś, na kogo walczysz w formie treningu. Parujesz, unikasz, blokujesz ostrzem. Wyprowadzasz kontry. Robisz uniki. Wykonujesz bardziej trudne i złożone ruchy. Dla rozgrzewki. Dla przypomnienia sobie podstaw, przećwiczenia wszystkich ruchów w płynny, aktywny sposób. Jak w prawdziwej walce, tylko że nie.
Mukutaro zakończył pokaz jednym, płynnym ciosem do tyłu - miecz wbił się w drzewo za nim i dosłownie przeciął je w całości. Nie spadło chyba tylko cudem i przez silne zaplątanie w gałęzie innych drzew. Bracia Drzewolec jak zawsze wspierali się nawzajem. Jeden drugiego, drugi trzeciego. I bardzo dobrze. Razem nie upadną. Toyama mruknął z uznaniem, kiwając głową z ogromną energią "dumnego ojca widzącego jak syn poprawnie rąbie drewno".
- Nieźle, Mukutaro-san. Nieźle. To cięcie na końcu, zakładam... Ruch kończący? Wyglądał specjalnie.
- Ta. Jest bardzo szybki. Normalnie biję się na gołe łapy. A jak koleś jest za szybki to wyciągam miecz i go tym łapię. Tylko ostatnio chuje robią się zbyt szybkie więc wolę trochę to podbić, jeśli rozumiesz co mam na myśli. - powiedział z pewną dumą, nawet godnością. Wpadł na to samodzielnie... Dobrze, ojciec go nauczył walczyć mieczem i z piąchy. Ale to cięcie z tyłu było akurat jego pomysłem. Do tej pory bardzo nie wyrabiał w walce kontaktowej, kiedy przeciwnik był szybszy. Chuj, nie mógł trafiać swoimi bombami na ryjce przeciwników. Dlatego kiedy ranił gnoja mieczem, to mógł łatwiej trafiać go później. Wszystko było idealnie. Ale potrzebował czegoś jeszcze. I od tego potrzebował Toyamy.
- Dobra. Pewnie. Jeśli chcesz dalej używać miecza jako tego szybkiego specjała, to musisz to i owo podłapać. Kilka ruchów. To na przykład. - wyciągnął swój miecz i wystrzelił w kierunku Mukutaro. Grubas lekko zaskoczony takim obrotem spraw, miał małe "huh?" zanim uniósł miecz do obrony. Zdecydowanie celował, żeby zabić - Akimichi widział to w jego postawie, gotowości do zadania ciosu. Oczach. A potem, gdy sztaba żelaza na kiju była ustawiona w obronie... Zniknął. Dosłownie. Bez żadnego "puff", bez żadnej chmurki ani bez dźwięku. Tylko... on nadał był przed nim. Ale był bardzo pewien, że zniknął - jego wyczulone na gówno oczy wyłapały to od razu. To był tylko jakiś chwilowy powidok. A to znaczyło tylko jedno. I tylko dzięki sporemu doświadczeniu Mukutaro wiedział, gdzie jest przeciwnik. Jeśli nie przed nim, to za nim. Atak na jego martwy punkt - plecy. Wykonał szeroki, płaski wymach za swoimi plecami. Obrócił się. Jego partner treningowy stał kawałek dalej, spocony jak świnia przed ubojem. Z wyciągniętym mieczem.
- Kurwa... Te twoje wymachy to nie jest żart. Bym zdechnął. - powiedział lekko wstrząśnięty. Najwidoczniej PRAWIE nadział się na ostrze Mukutaro i dostał lekkiego ataku. Ale sztuczką mu zaimponował. Mukutaro, znaczy się, był tym zaimponowanym. To było cholernie szybkie i przede wszystkim - cholernie zaskakujące. Gdyby nie to, że grubas zjadł - hehe - zęby na walkach kontaktowych i tego rodzaju gówno nie mogło go zaskoczyć. Zdecydowanie nie zaskoczyło. Ani trochę.
- Więc to jest to? Znikasz i wskakujesz komuś na plecy?
- Nie. Nagle gwałtownie przyśpieszasz i zostawiasz za sobą powidok. Wygląda to tak, jakby uderzenie zostało zadane z tamtego miejsca, bo w tamtym miejscu go widzisz. - krótkie wyjaśnienie, ale za to jakie sensowne. Więc gwałtownie przyśpieszyć, na tyle. żeby niespodziewający się typ widział Mukutaro w miejscu sprzed przyśpieszeniem. Coś, czego potrzebował. Coś bardzo konkretnego, bardzo otwartego, a przede wszystkim - bardzo szybkiego. Takiego, czego mógł użyć zawsze. W takim razie trzeba było tylko się tego nauczyć.
Jak przyśpieszyć się tak nagle? Miał kilka pomysłów. Najpierw... zrzucić zbędny ciężar. Miecz? W sumie mógł, tylko czym miał nakurwiać? Mniejszym mieczem? Nie po to go kupował. Zamiast tego próbował nie walczyć na całego. Biec, ale nieco wolniej. Wykorzystać to, że był gruby do zmylenia przeciwnika. I faktycznie miało sens, ale Toyama zaproponował coś innego - ćwiczenie gwałtownego wyskoku do przodu. Tak, żeby cały czas poruszać się najszybciej, jak się da. Co jak co, ale dobry nauczyciel był wart swoich pieniędzy. Albo prośby o pomoc, w tym wypadku. No to tak robił. Ćwiczył. Biegł, wykonywał skok w danym kierunku i potem cięcie. Drzewo padało po jednym uderzeniu. Ale nie o to chodziło. To nie miało być silniejsze, a szybsze. Więc spróbował znowu. I znowu. I znowu. Toyama rzucał kawałki pociętych drzew, a Mukutaro miał w nie trafiać po wyskoku. Pewność, że będzie w stanie trafić w każde miejsce, regularnie, z każdego punktu. Tak samo pewnie by trenował Akimichi - sztuka "techniki" miecza to sztuka powtarzania jej w dowolnych okolicznościach, jak to mawiał jego stary pierdol. Ale mawiał dobrze, chociaż teraz. Musiał skakać i trafiać. Miał na to czas i miał na to drzewa.
Kiedy trafiał po wyskoku, musiał wyskakiwać szybciej. Toyama rzucał kłody przy ziemi i myk, bez odpowiedniej prędkości nie mógł dosięgnąć mieczem. Większy dystans, więcej problemu. Więcej energii włożonej w nogi. Większe pochylenie się do przodu. To był stary jak świat trik, sztuczka w której pochylał się do przodu podczas biegu i dzięki temu biegł szybciej. Normalka. W połączeniu z bieganiem dawała lepsze efekty, ale skok musiał wykonać z każdej pozycji. Znowu - jeden ruch do oporu, aż ciało nie będzie bolało, aż nogi nie będą odmawiać współpracy. Do granic i jeszcze za nimi.
Godzinę później trzeba to było połączyć, jeszcze bardziej dopracować. Rzucane drewno było jeszcze szybsze, cele były trudniejsze do sięgnięcia. Gwałtowny skok musiał być bardziej agresywny i gwałtowny. Bo oczywiście nauczyciel musiał dawać wyraźny znak, kiedy Mukutaro mógł wyskoczyć. Czyli słowem - był chujem. Musiał w ostatnim momencie dać mu sygnał, a Akimichi musiał w ostatnim momencie go sięgnąć. Swoim wielkim mieczem, do którego chyba nie do końca przywykł. Niektóre kąty były, oczywiście, bardzo chujowe do wyprowadzenia, ale z czasem robił się lepszy. Gdzie na początku ostrze swoją masą było bardzo... inne od lekkiej katany, to szybko się dostosowywał. Jego ruchy były pełne surowej, mocnej gracji, z braku lepszego słowa. Jak potężna wichura, która łamie zarówno duże drzewa, jak i lekką trzcinę. Skupiona na krawędzi kawałka żelaza.
Ciężko było powiedzieć "No nauczyłem się tego", jeśli jedyna osoba obok ciebie miała kilka godzin na przygotowanie się na pokaz końcowy. Nabierała wprawy w widzeniu ruchów, szybszych z każdym kolejnym kawałkiem drewna. Toyama rzucił ostatni kawałek. Ostatni pieniek, do którego Mukutaro bez żadnych problemów doskoczył i wykonał niskie cięcie z dołu, żeby rozpłatać go na dwa idealne kawałeczki. Jak siekiera wprawnego drwala albo strumień wody mistrza Suitonu. Gładko, dokładnie i w chuj szybko. Czyli dokładnie tak, jak chciał. Nie było już czego zbierać, czego trenować. Po skromnej pochwale od Toyamy, trza było przejść do czegoś innego. Czegoś bardziej... trudnego, może. Z nim mógł sprawdzić kilka pomysłów takimi, jakie chciał. W trudnych warunkach.
Nazwa techniki: Hiken: Tsukikage (A)
0 x
- Arii
- Posty: 1622
- Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: -na prawym ramieniu wytatuowana sznyta gita
-krótka bródka - Widoczny ekwipunek: *Duża Torba
*Plecak
*Manierka - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10504
- GG/Discord: arii.2024
- Multikonta: Yachiru
- Mukutaro
- Postać porzucona
- Posty: 345
- Rejestracja: 15 wrz 2023, o 10:51
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Tsume/Pazur
- Widoczny ekwipunek: Katana przy pasie, sztylet za pasem, plecak, Zanbatō na plecach
- Link do KP: viewtopic.php?p=212667#p212667
- GG/Discord: wolfig
Re: Wschodni gościniec
Po godzince przerwy i POTĘŻNYM posiłku, Mukutaro był jak nowonarodzony. Po każdym treningu trzeba było, zgodnie z naukami wpojonymi od najmłodszych lat, zjeść. Uzupełnić siły. Ciężka praca, dużo strawy, kilka dziewczyn dla zabawy. To ostatnie sam sobie dodał, ale bardzo ładnie się rymowało. I w sumie Mukutaro już teraz by sobie jakąś przygarnął na kilka kielonów. A tak musiał dalej wkuwać, chłonąć nauki swojego trenera, niczym kawał szmaty syfy z podłogi. Ale przydatne syfy, by szmata nabrała aromatu... Dobra, to porównanie mu nie wyszło. Jego dusza niespełnionego poety wyszła sobie na to sake i zostawiła go z ciężką, fizyczną pracą. Nie żeby narzekał, bo po to tutaj był. Miał zapierdalać aż oczy zajdą mu łzami i był gotowy siedzieć tutaj tak długo, jak tylko się dało. Ostatnia trudność na bitce z tym całym wyznawcą Jashinaczy innego skurczysyna dała mu jasny przekaz - trzeba się trochę bardziej postarać.
- Dobra, słuchaj mnie. Mam pomysł. - powiedział, wstając z koca po sprzątnięciu po swoim posiłku. Dobył miecza (tego znacznie większego) i wystawił go do przodu. Na sztorc, jakby chciał sprawić, jak daleko sięga. I wykonał jeden obrót wokół siebie. Jak upośledzony zegar słoneczny. Następnie kolejny. I kolejny. I jeszcze jeden. Po chwili zaczął wirować jak jakiś bączek albo kawałek mięsa na rożnie przyczepionym do dziecka z padaczką. Demolując kilka drzew wokoło siebie i w pewnym momencie zatracając się w osiąganej prędkości. Małe grube tornado kręciło się tak przez kilka sekund, po którym cudem jedynie zwolnił. Wbił miecz w ziemię i nieco spocony, ale dumny z siebie, spojrzał na Toyamę z nieukrywaną dumą ze swojego pokazu.
- No... - zaczął niepewnie wychodząc zza Dotonowej ściany, za którą się schował podczas pokazu. Mała, prosta ochrona przed czymkolwiek właśnie popisał się Pazur. Na wypadek gdyby miecz wymsknął mu się z ręki i rozjebał kawałek lasu kilkadziesiąt metrów dalej - To było coś. Tylko no, nie wiem co konkretnie.
- To chyba jasne, nie? Nowy ruch? - zapytał Mukutaro z niedowierzaniem. Przecież to chyba było oczywiste, nie? Jebnął mieczem spory kawałek terenu i uciął sporo drewna do kominka - Widziałeś, jakie to silne. Ktokolwiek tym dostanie będzie rozjebany w pół. Każdy mach to większy "bach". Dobre, co nie? - niczym dziecko, które wylało dzban z barwnikiem na swoją koszulę, tak Mukutaro dumnie stał, z wypiętą piersią i wystającym bezbunem. Czekając na pochwałę, aprobatę i jasny sygnał, że jego geniusz błysnął. No bo to było genialne! Jak Toyama nie wierzył, to mógł sobie zobaczyć wokoło, na wszystko co rozjebane.
- To na pewno jakaś podstawa, Mukutaro-san. - w bardzo dyplomatyczny sposób powiedział, że pomysł jest chujowy. Na tyle dyplomatycznie, że Mukutaro nawet nie wyłapał tego subtelnego przekazu - Na pewno nie możesz bić w to samo miejsce, bo twój cel łatwo tego uniknie. Druga rzecz, że może warto by nie stać w miejscu. Na pewno da się to doprowadzić do używalności, jeśli poprawić te podstawowe wady. - uśmiechnął się tak mało pobłażliwie, jak tylko był w stanie. Uważny obserwator zobaczyłby, że według niego technika jest spalona i nie ma sensu. Nie ma szans na bycie wykonalną.
- Czyli mówisz, że się da. Hmh. - uśmiechnął się szeroko, od ucha do ucha. Jego plan się udał, a spec od szermierki właśnie dał mu wielką okejkę. To będzie robił w ciągu tej niewielkiej sesji treningowej - szlifował to mordercze koło, obracał się jak pojebany do momentu, kiedy będzie działać i będzie mógł tym kogoś rozwalić. Sztuka szermierki to sztuka powtarzania tego samego tysiąc razy, by wyszło za tysiąc pierwszym i tysiąc drugim. Więc jak powtórzy to te tysiąc razy, to jego genialny pomysł będzie genialnym atakiem na wroga, który się nie spodziewa.
Dalsze treningowanie i polerowanie ego zostało jednak przerwane. Przez nowego zawodnika w ich cichym, leśnym zakątku. Którego kroki Mukutaro usłyszał na spokojnie. Runo i inne ściółki plus drewniane sandały, na pewno ten ktoś nie wołał o dyskrecję. A kiedy grubasek obrócił się w kierunku dźwięku, zobaczył piękne dziewczę idące w ich stronę. W JEGO stronę, to na pewno. Wyglądała niczym apetyczny kawałek mięsa na srebrnej tacy, z potężną dawką kartofelków i surówką. I sosiwem, rzecz jasna.Jak ten słynny kawałek mięsa z kością, kuszący swoim aromatem i przypieczoną skórką. A było dużo skórki do podziwiania, no... Mukutaro jedynie siłą woli nie zaczął się ślinić. Siłą woli i swoją naturalną charyzmą i obyciem, rzecz jasna. Szarmancją. Innymi cechami, na które nie znał słów, ale na pewno były i były połączone z obcowaniem z kobietami.
- To ja. Mukutaro. Akimichi Mukutaro. - lekko się ukłonił, nadal z szerokim bananem na twarzy. Dusza poety która poszła chlać, wróciła i przyprowadziła mu swoją następną muzę. Wykonał kawał dobrej roboty, ten liryczny duszek, trzeba go potem będzie nakarmić jakimś napiwkiem dla lokalnej klasy bardowskiej. - Wrócimy do treningu innego dnia. Dzięki za dzisiaj, ale no... Praca czeka. - kiwnął głową, dając do zrozumienia że jego priorytet właśnie przyszedł i nawet był powiązany z jego lekkim oddaniem sprawie mafijnej. Zawsze odpowiadał na wezwanie, bo zawsze wiązało się z jakimś wyzwaniem, walką. A ćwiczył, żeby kolejne wyzwania były... równiejsze. Jego szanse większe. By jego nietykalnego dupska nie dało się trafić byle wykałaczką czy inną pięścią pojebanego religijnego fanatyka.
- W takim razie, Saya-chan - zaczął, gdy tylko odeszli kawałek od swojego niedawnego miejsca treningowego - jaka to sprawa?
- Dobra, słuchaj mnie. Mam pomysł. - powiedział, wstając z koca po sprzątnięciu po swoim posiłku. Dobył miecza (tego znacznie większego) i wystawił go do przodu. Na sztorc, jakby chciał sprawić, jak daleko sięga. I wykonał jeden obrót wokół siebie. Jak upośledzony zegar słoneczny. Następnie kolejny. I kolejny. I jeszcze jeden. Po chwili zaczął wirować jak jakiś bączek albo kawałek mięsa na rożnie przyczepionym do dziecka z padaczką. Demolując kilka drzew wokoło siebie i w pewnym momencie zatracając się w osiąganej prędkości. Małe grube tornado kręciło się tak przez kilka sekund, po którym cudem jedynie zwolnił. Wbił miecz w ziemię i nieco spocony, ale dumny z siebie, spojrzał na Toyamę z nieukrywaną dumą ze swojego pokazu.
- No... - zaczął niepewnie wychodząc zza Dotonowej ściany, za którą się schował podczas pokazu. Mała, prosta ochrona przed czymkolwiek właśnie popisał się Pazur. Na wypadek gdyby miecz wymsknął mu się z ręki i rozjebał kawałek lasu kilkadziesiąt metrów dalej - To było coś. Tylko no, nie wiem co konkretnie.
- To chyba jasne, nie? Nowy ruch? - zapytał Mukutaro z niedowierzaniem. Przecież to chyba było oczywiste, nie? Jebnął mieczem spory kawałek terenu i uciął sporo drewna do kominka - Widziałeś, jakie to silne. Ktokolwiek tym dostanie będzie rozjebany w pół. Każdy mach to większy "bach". Dobre, co nie? - niczym dziecko, które wylało dzban z barwnikiem na swoją koszulę, tak Mukutaro dumnie stał, z wypiętą piersią i wystającym bezbunem. Czekając na pochwałę, aprobatę i jasny sygnał, że jego geniusz błysnął. No bo to było genialne! Jak Toyama nie wierzył, to mógł sobie zobaczyć wokoło, na wszystko co rozjebane.
- To na pewno jakaś podstawa, Mukutaro-san. - w bardzo dyplomatyczny sposób powiedział, że pomysł jest chujowy. Na tyle dyplomatycznie, że Mukutaro nawet nie wyłapał tego subtelnego przekazu - Na pewno nie możesz bić w to samo miejsce, bo twój cel łatwo tego uniknie. Druga rzecz, że może warto by nie stać w miejscu. Na pewno da się to doprowadzić do używalności, jeśli poprawić te podstawowe wady. - uśmiechnął się tak mało pobłażliwie, jak tylko był w stanie. Uważny obserwator zobaczyłby, że według niego technika jest spalona i nie ma sensu. Nie ma szans na bycie wykonalną.
- Czyli mówisz, że się da. Hmh. - uśmiechnął się szeroko, od ucha do ucha. Jego plan się udał, a spec od szermierki właśnie dał mu wielką okejkę. To będzie robił w ciągu tej niewielkiej sesji treningowej - szlifował to mordercze koło, obracał się jak pojebany do momentu, kiedy będzie działać i będzie mógł tym kogoś rozwalić. Sztuka szermierki to sztuka powtarzania tego samego tysiąc razy, by wyszło za tysiąc pierwszym i tysiąc drugim. Więc jak powtórzy to te tysiąc razy, to jego genialny pomysł będzie genialnym atakiem na wroga, który się nie spodziewa.
Dalsze treningowanie i polerowanie ego zostało jednak przerwane. Przez nowego zawodnika w ich cichym, leśnym zakątku. Którego kroki Mukutaro usłyszał na spokojnie. Runo i inne ściółki plus drewniane sandały, na pewno ten ktoś nie wołał o dyskrecję. A kiedy grubasek obrócił się w kierunku dźwięku, zobaczył piękne dziewczę idące w ich stronę. W JEGO stronę, to na pewno. Wyglądała niczym apetyczny kawałek mięsa na srebrnej tacy, z potężną dawką kartofelków i surówką. I sosiwem, rzecz jasna.Jak ten słynny kawałek mięsa z kością, kuszący swoim aromatem i przypieczoną skórką. A było dużo skórki do podziwiania, no... Mukutaro jedynie siłą woli nie zaczął się ślinić. Siłą woli i swoją naturalną charyzmą i obyciem, rzecz jasna. Szarmancją. Innymi cechami, na które nie znał słów, ale na pewno były i były połączone z obcowaniem z kobietami.
- To ja. Mukutaro. Akimichi Mukutaro. - lekko się ukłonił, nadal z szerokim bananem na twarzy. Dusza poety która poszła chlać, wróciła i przyprowadziła mu swoją następną muzę. Wykonał kawał dobrej roboty, ten liryczny duszek, trzeba go potem będzie nakarmić jakimś napiwkiem dla lokalnej klasy bardowskiej. - Wrócimy do treningu innego dnia. Dzięki za dzisiaj, ale no... Praca czeka. - kiwnął głową, dając do zrozumienia że jego priorytet właśnie przyszedł i nawet był powiązany z jego lekkim oddaniem sprawie mafijnej. Zawsze odpowiadał na wezwanie, bo zawsze wiązało się z jakimś wyzwaniem, walką. A ćwiczył, żeby kolejne wyzwania były... równiejsze. Jego szanse większe. By jego nietykalnego dupska nie dało się trafić byle wykałaczką czy inną pięścią pojebanego religijnego fanatyka.
- W takim razie, Saya-chan - zaczął, gdy tylko odeszli kawałek od swojego niedawnego miejsca treningowego - jaka to sprawa?
0 x
- Arii
- Posty: 1622
- Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: -na prawym ramieniu wytatuowana sznyta gita
-krótka bródka - Widoczny ekwipunek: *Duża Torba
*Plecak
*Manierka - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10504
- GG/Discord: arii.2024
- Multikonta: Yachiru
- Mukutaro
- Postać porzucona
- Posty: 345
- Rejestracja: 15 wrz 2023, o 10:51
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Tsume/Pazur
- Widoczny ekwipunek: Katana przy pasie, sztylet za pasem, plecak, Zanbatō na plecach
- Link do KP: viewtopic.php?p=212667#p212667
- GG/Discord: wolfig
Re: Wschodni gościniec
Odejście na bok z piękną dupeczką zawsze było wysoko na liście "najważniejsze rzeczy do zrobienia każdego dnia". Nawet kiedy, a już konkretnie kiedy, była z jego mafijnej rodziny. I była tym kawałeczkiem mięska, idealnie opieczonym i idealnie przyprawionym. No porównanie do czegoś pysznego jako komplement Mukutaro widział jako bardzo właściwe i sensowne. Lubił jeść. Kto nie lubił dobrego jedzenia? Lubił kobiety. Kto nie lubił fajnej pary bimbałów doczepionych do fajnej mordeczki i fajnej osoby? Fajna rzecz i druga fajna rzecz, pyk i jedna fajna rzecz jest jak druga fajna rzecz. Proste? Proste, nikt raczej by się nie sprzeczał.
I tak idąc i czerpiąc przyjemność z doborowego towarzystwa, bez jakiegokolwiek spięcia czy sztywności, przeszli do sprawy. Jaszczury. Smoki. Inne, gorsze mafie. Oczywiście muszą grzebać we wspólnej piaskownicy, zabierać piasek ze swojej części, stawiać zamek na czyjejś połowie. Grubasowi to jak najbardziej pasowało, mimo tego że pewnie sprawiało to problemy jego mafii. Więcej przepychanek to więcej nawalanek, a to było dokładnie coś, czego potrzebował - silne, konkurencyjne otoczenie. Z silnymi ludźmi wokoło. Był tym dzieckiem, które specjalnie bawiło się na czyjejś części, żeby inne zaczęły go bić. I tak sobie szli, omawiając tematy i detale. Z Sayą klejącą się do jego boku i szepczącą mu do ucha pikantne szczegóły. Przyjemny dreszcz przechodził jego ciało z każdym kolejnym słowem, nawet jeśli treść nie była aż tak kusząca. Zadanie tak zwane szpiegowskie. Dyskretne. Z zachowaniem tego, subtelności. Za chuja mu się to nie podobało. Dlaczego dostawał takie idiotyczne zadanie? Czemu nie mógł po prostu sprać czyjegoś ryjca i skończyć dzień fajną popijawą? Nie, musiał być cholernym detektywem. Jedynie słodki syrop, którym polany był ten kawałek niestrawnego żarcia, powstrzymywał Mukutaro od przewrócenia oczyma i powiedzeniu "Spadaj na drzewo".
- Starczy, jak się przyznają po prostu? Powiedzą? Czy coś więcej? - no właśnie jakiego dowodu trzeba? Że powiedzą, a Mukutaro powie, że oni powiedzieli? Podpisik w notatniku? Mały palec w ramach pokuty? Czegoś zdecydowanie nie rozumiał i potrzebował odpowiedzi. Bez tego ciężko było mu zrobić cokolwiek. Był prostym chłopem. Wskazać cel, pokazać jak rozwalić, to rozwali. Prosto, bez szałów i robienia fikołków tyłem. A prosto znaczyło, że sake na ławę, zero kluczenia.
- Ostrzegam, mam twardą głowę. - puścił piękności oczko w iście szarmancki sposób, jak to miał w zwyczaju. Jeśli chciała się z nim napić, to musiała być gotowa na konsekwencje tej obietnicy. A obietnica była niczego sobie. Zajęty treningami nie miał czasu na małe fą fą w doborowym towarzystwie, a tutaj samo takie przychodziło. Może będzie jakaś fajna knajpa, gdzie będzie można pośpiewać, uderzać kuflami w stół w rytm jakiegoś zajebistego utworu...
Nawet nie zdążył dokończyć myśli, jego pusty jak jaskinia umysł nie pojął sytuacji odpowiednio szybko. W jednej chwili stali i rozmawiali, jak gdyby nigdy nic, w drugiej strażnicy robili sobie patrol, a chwilę później złączyli się w pocałunku. Mukutaro i Saya, nie strażnicy, takie romansowanie na patrolu byłoby chyba nieodpowiednie i dziwne. Akimichi odruchowo objął Sayę, grając w tą grę w udawane okazywanie uczuć. Nawet, jeśli to był tylko mały teatrzyk, to Mukutaro lubił sztukę. I lubił ten występ, tą aktorkę. Całą scenę.
- Ta... coś się z tym zrobi. - odmruknął już po pocałunku i po jej sugestii, że może warto nie być rozpoznanym. Skupił się na niedawnym doznaniu, ale... Miał pomysł. Chyba. Henge, klasycznie. Jedyna opcja na zatajenie swojego "ja", co tu dużo mówić. Bogowie nie dali mu wielu narzędzi do takiej roboty. Ale dokładniej pomyśli potem. Teraz patrzył tylko, jak ta tajemnicza osoba odchodzi i zostawia go samego. Cholera no wiedzieli jak zachęcić go do roboty, musiał im to przyznać. Ale bardzo dobrze, on nie narzekał. Wiedzieli, że muszą dawać mu takie rzeczy, inaczej dupy nie ruszy. A kiedy dziewczę zniknęło z jego pola widzenia... no właśnie, co teraz? Cholera wie. W sumie, powinien to przemyśleć. Bardzo dokładnie. Wszedł do osady i znalazł sobie jakieś ustronne miejsce na uboczu.
Ile mogło mu to zająć? Kwadrans? Potrzebował dokładnie (jak na siebie) wpaść na to, jak najlepiej użyć jedynej techniki do tego typu operacji, jaką miał. Co powiedzieć. Jak się zachowywać. Pierwsza kwestia - człowiek. Za kogoś musiał się przebrać. Użyć kogoś do zmienienia swojego wyglądu. I musiał kogoś takiego znaleźć, odpowiedniego typa, który wyglądałby jak prawie Smok. Najlepiej z tatuażami. Podobnego posturą do Mukutaro. No kilka tych "musiał być taki i owaki" było. Czyli musiał: Wyglądać jak jakiś gangus, do tego Smok, jakkolwiek wyglądałby ktoś od nich, najlepiej z tatuażami, być podobnej postury do Mukutaro. Facet. Groźny. I teraz Akimichi musiał się szwędać po mieście dopóki nie znajdzie kogoś takiego, kogo będzie mógł wziąć za wzór. Poobserwować go nieco, aby kopia była dokładna. Dopiero potem znaleźć tego pierwszego typa do sprawdzenia. Znaleźć jakiś cichy zakątek, tam się przebrać i no... Do akcji. Czyli taki był plan i Mukutaro zabrał się za jego wykonanie.
I tak idąc i czerpiąc przyjemność z doborowego towarzystwa, bez jakiegokolwiek spięcia czy sztywności, przeszli do sprawy. Jaszczury. Smoki. Inne, gorsze mafie. Oczywiście muszą grzebać we wspólnej piaskownicy, zabierać piasek ze swojej części, stawiać zamek na czyjejś połowie. Grubasowi to jak najbardziej pasowało, mimo tego że pewnie sprawiało to problemy jego mafii. Więcej przepychanek to więcej nawalanek, a to było dokładnie coś, czego potrzebował - silne, konkurencyjne otoczenie. Z silnymi ludźmi wokoło. Był tym dzieckiem, które specjalnie bawiło się na czyjejś części, żeby inne zaczęły go bić. I tak sobie szli, omawiając tematy i detale. Z Sayą klejącą się do jego boku i szepczącą mu do ucha pikantne szczegóły. Przyjemny dreszcz przechodził jego ciało z każdym kolejnym słowem, nawet jeśli treść nie była aż tak kusząca. Zadanie tak zwane szpiegowskie. Dyskretne. Z zachowaniem tego, subtelności. Za chuja mu się to nie podobało. Dlaczego dostawał takie idiotyczne zadanie? Czemu nie mógł po prostu sprać czyjegoś ryjca i skończyć dzień fajną popijawą? Nie, musiał być cholernym detektywem. Jedynie słodki syrop, którym polany był ten kawałek niestrawnego żarcia, powstrzymywał Mukutaro od przewrócenia oczyma i powiedzeniu "Spadaj na drzewo".
- Starczy, jak się przyznają po prostu? Powiedzą? Czy coś więcej? - no właśnie jakiego dowodu trzeba? Że powiedzą, a Mukutaro powie, że oni powiedzieli? Podpisik w notatniku? Mały palec w ramach pokuty? Czegoś zdecydowanie nie rozumiał i potrzebował odpowiedzi. Bez tego ciężko było mu zrobić cokolwiek. Był prostym chłopem. Wskazać cel, pokazać jak rozwalić, to rozwali. Prosto, bez szałów i robienia fikołków tyłem. A prosto znaczyło, że sake na ławę, zero kluczenia.
- Ostrzegam, mam twardą głowę. - puścił piękności oczko w iście szarmancki sposób, jak to miał w zwyczaju. Jeśli chciała się z nim napić, to musiała być gotowa na konsekwencje tej obietnicy. A obietnica była niczego sobie. Zajęty treningami nie miał czasu na małe fą fą w doborowym towarzystwie, a tutaj samo takie przychodziło. Może będzie jakaś fajna knajpa, gdzie będzie można pośpiewać, uderzać kuflami w stół w rytm jakiegoś zajebistego utworu...
Nawet nie zdążył dokończyć myśli, jego pusty jak jaskinia umysł nie pojął sytuacji odpowiednio szybko. W jednej chwili stali i rozmawiali, jak gdyby nigdy nic, w drugiej strażnicy robili sobie patrol, a chwilę później złączyli się w pocałunku. Mukutaro i Saya, nie strażnicy, takie romansowanie na patrolu byłoby chyba nieodpowiednie i dziwne. Akimichi odruchowo objął Sayę, grając w tą grę w udawane okazywanie uczuć. Nawet, jeśli to był tylko mały teatrzyk, to Mukutaro lubił sztukę. I lubił ten występ, tą aktorkę. Całą scenę.
- Ta... coś się z tym zrobi. - odmruknął już po pocałunku i po jej sugestii, że może warto nie być rozpoznanym. Skupił się na niedawnym doznaniu, ale... Miał pomysł. Chyba. Henge, klasycznie. Jedyna opcja na zatajenie swojego "ja", co tu dużo mówić. Bogowie nie dali mu wielu narzędzi do takiej roboty. Ale dokładniej pomyśli potem. Teraz patrzył tylko, jak ta tajemnicza osoba odchodzi i zostawia go samego. Cholera no wiedzieli jak zachęcić go do roboty, musiał im to przyznać. Ale bardzo dobrze, on nie narzekał. Wiedzieli, że muszą dawać mu takie rzeczy, inaczej dupy nie ruszy. A kiedy dziewczę zniknęło z jego pola widzenia... no właśnie, co teraz? Cholera wie. W sumie, powinien to przemyśleć. Bardzo dokładnie. Wszedł do osady i znalazł sobie jakieś ustronne miejsce na uboczu.
Ile mogło mu to zająć? Kwadrans? Potrzebował dokładnie (jak na siebie) wpaść na to, jak najlepiej użyć jedynej techniki do tego typu operacji, jaką miał. Co powiedzieć. Jak się zachowywać. Pierwsza kwestia - człowiek. Za kogoś musiał się przebrać. Użyć kogoś do zmienienia swojego wyglądu. I musiał kogoś takiego znaleźć, odpowiedniego typa, który wyglądałby jak prawie Smok. Najlepiej z tatuażami. Podobnego posturą do Mukutaro. No kilka tych "musiał być taki i owaki" było. Czyli musiał: Wyglądać jak jakiś gangus, do tego Smok, jakkolwiek wyglądałby ktoś od nich, najlepiej z tatuażami, być podobnej postury do Mukutaro. Facet. Groźny. I teraz Akimichi musiał się szwędać po mieście dopóki nie znajdzie kogoś takiego, kogo będzie mógł wziąć za wzór. Poobserwować go nieco, aby kopia była dokładna. Dopiero potem znaleźć tego pierwszego typa do sprawdzenia. Znaleźć jakiś cichy zakątek, tam się przebrać i no... Do akcji. Czyli taki był plan i Mukutaro zabrał się za jego wykonanie.
0 x
- Arii
- Posty: 1622
- Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: -na prawym ramieniu wytatuowana sznyta gita
-krótka bródka - Widoczny ekwipunek: *Duża Torba
*Plecak
*Manierka - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10504
- GG/Discord: arii.2024
- Multikonta: Yachiru
- Shins Hyo
- Posty: 201
- Rejestracja: 12 gru 2023, o 07:02
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Shins ubrany jest w czarny strój zasłaniający większość jego ciała. Widoczne są jedynie niebieskie oczy.
- Widoczny ekwipunek: Wielki Kunai na plecach
Płaszcz - Link do KP: viewtopic.php?p=213621#p213621
- GG/Discord: shintarguar
- Arii
- Posty: 1622
- Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: -na prawym ramieniu wytatuowana sznyta gita
-krótka bródka - Widoczny ekwipunek: *Duża Torba
*Plecak
*Manierka - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10504
- GG/Discord: arii.2024
- Multikonta: Yachiru
- Shins Hyo
- Posty: 201
- Rejestracja: 12 gru 2023, o 07:02
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Shins ubrany jest w czarny strój zasłaniający większość jego ciała. Widoczne są jedynie niebieskie oczy.
- Widoczny ekwipunek: Wielki Kunai na plecach
Płaszcz - Link do KP: viewtopic.php?p=213621#p213621
- GG/Discord: shintarguar
Re: Wschodni gościniec
Doton: Ganchūsō
Utsusemi no Jutsu
- Nazwa
- Doton: Ganchūsō
- Ranga
- B
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg Max.
- 20 metrów
- Koszt
- E: 36% | D: 28% | C: 20% | B: 16% | A: 12% | S: 8% | S+: 4% (za 5 kolców)
- Statystyki
- Dodatkowe
- Wymaga znajomości Doton: Doryūsō.
- Opis Silniejsza wersja techniki tworzącej ostre kolce, w której tworzony jest nie jeden, lecz pięć kamiennych, dwumetrowych szpikulców o większej wytrzymałości i sile przebicia. Użytkownik może wysunąć kolce z dowolnych miejsc i pod dowolnym kątami, byleby tylko znajdowały się w zasięgu i powstawały na powierzchni ziemi lub naturalnych ścianach z ziemi lub tych wytworzonych przez inne techniki Dotonu. Kolce bez dużego problemu przebijają nawet opancerzone ciało i wysuwają się całkiem szybko, ale nie błyskawicznie, więc dają szansę na możliwość ucieczki.
Utsusemi no Jutsu
- Nazwa
- Utsusemi no Jutsu
- Ranga
- D
- Pieczęci
- Baran
- Zasięg Max.
- 50 metrów
- Koszt
- E: 14% | D: 12% | C: 10% | B: 8% | A: 6% | S: 4% | S+: 2%
- Statystyki
- Dodatkowe
- Trzeba utrzymywać pieczęć
- Opis Technika mająca na celu zmylenie, bądź nawiązanie kontaktu z celem. Dzięki niej możemy emitować każdego rodzaju odgłos jaki siedzi nam w łbie, czy to ćwierkanie ptaków, wybuchy notek, ryk lew lub innego człeka głos. Dźwięk atakuje dany cel z każdej strony, nie dając mu szansy na zlokalizowanie użytkownika, no chyba że ten stoi na widoku. Dany odgłos jest nadawany cały czas, do momentu kiedy dana pieczęć nie zostanie rozłączona.
Ukryty tekst
0 x
- Arii
- Posty: 1622
- Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: -na prawym ramieniu wytatuowana sznyta gita
-krótka bródka - Widoczny ekwipunek: *Duża Torba
*Plecak
*Manierka - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10504
- GG/Discord: arii.2024
- Multikonta: Yachiru
- Shins Hyo
- Posty: 201
- Rejestracja: 12 gru 2023, o 07:02
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Shins ubrany jest w czarny strój zasłaniający większość jego ciała. Widoczne są jedynie niebieskie oczy.
- Widoczny ekwipunek: Wielki Kunai na plecach
Płaszcz - Link do KP: viewtopic.php?p=213621#p213621
- GG/Discord: shintarguar
Re: Wschodni gościniec
Doton: Ganchūsō
Utsusemi no Jutsu
- Nazwa
- Doton: Ganchūsō
- Ranga
- B
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg Max.
- 20 metrów
- Koszt
- E: 36% | D: 28% | C: 20% | B: 16% | A: 12% | S: 8% | S+: 4% (za 5 kolców)
- Statystyki
- Dodatkowe
- Wymaga znajomości Doton: Doryūsō.
- Opis Silniejsza wersja techniki tworzącej ostre kolce, w której tworzony jest nie jeden, lecz pięć kamiennych, dwumetrowych szpikulców o większej wytrzymałości i sile przebicia. Użytkownik może wysunąć kolce z dowolnych miejsc i pod dowolnym kątami, byleby tylko znajdowały się w zasięgu i powstawały na powierzchni ziemi lub naturalnych ścianach z ziemi lub tych wytworzonych przez inne techniki Dotonu. Kolce bez dużego problemu przebijają nawet opancerzone ciało i wysuwają się całkiem szybko, ale nie błyskawicznie, więc dają szansę na możliwość ucieczki.
Utsusemi no Jutsu
- Nazwa
- Utsusemi no Jutsu
- Ranga
- D
- Pieczęci
- Baran
- Zasięg Max.
- 50 metrów
- Koszt
- E: 14% | D: 12% | C: 10% | B: 8% | A: 6% | S: 4% | S+: 2%
- Statystyki
- Dodatkowe
- Trzeba utrzymywać pieczęć
- Opis Technika mająca na celu zmylenie, bądź nawiązanie kontaktu z celem. Dzięki niej możemy emitować każdego rodzaju odgłos jaki siedzi nam w łbie, czy to ćwierkanie ptaków, wybuchy notek, ryk lew lub innego człeka głos. Dźwięk atakuje dany cel z każdej strony, nie dając mu szansy na zlokalizowanie użytkownika, no chyba że ten stoi na widoku. Dany odgłos jest nadawany cały czas, do momentu kiedy dana pieczęć nie zostanie rozłączona.
Ukryty tekst
0 x
- Arii
- Posty: 1622
- Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: -na prawym ramieniu wytatuowana sznyta gita
-krótka bródka - Widoczny ekwipunek: *Duża Torba
*Plecak
*Manierka - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10504
- GG/Discord: arii.2024
- Multikonta: Yachiru
- Shins Hyo
- Posty: 201
- Rejestracja: 12 gru 2023, o 07:02
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Shins ubrany jest w czarny strój zasłaniający większość jego ciała. Widoczne są jedynie niebieskie oczy.
- Widoczny ekwipunek: Wielki Kunai na plecach
Płaszcz - Link do KP: viewtopic.php?p=213621#p213621
- GG/Discord: shintarguar
Re: Wschodni gościniec
Shunshin no Jutsu
Hitei Musho
- Nazwa
- Shunshin no Jutsu
- Ranga
- B
- Pieczęci
- Baran / Brak (wtedy zasięg jest o połowę mniejszy)
- Zasięg Max.
- 75 metrów
- Koszt
- E: 36% | D: 28% | C: 20% | B: 16% | A: 12% | S: 8% | S+: 4%
- Statystyki
- Dodatkowe
- Szybkość zależna od szybkości użytkownika, wybieramy wariant korzystniejszy
- Opis Specjalna technika Ninjutsu, która pozwala na wykonanie błyskawicznego przeskoku z jednego miejsca na drugie. Ograniczeniem tej techniki jest linia poruszania, która musi przebiegać w linii prostej. Szybkość z jaką się poruszamy przy tej technice jest praktycznie nie do zauważenia dla innych przez co technika często jest wykorzystywana w celu szybkiego przemknięcia niezauważonym pod samym nosem oponenta. Dla uzyskania efektu zaskoczenia miejsce zniknięcia oraz miejsce dotarcia przysłania kłębek dymu stwarzając wrażenie wykonania teleportacji choć w rzeczywistości jest to skok.
- Uwagi W przypadku posiadania przez użytkownika percepcji poniżej wymaganej (1/2 szybkości z bonusem), użytkownik po skoku jest skołowany i nie będzie zdolny do płynnego przejścia do dalszego działania
- Nazwa
- Hitei Musho
- Ranga
- C
- Pieczęci
- Połowa pieczęci Barana
- Zasięg Max.
- 20m
- Koszt
- E: 24% | D: 18% | C: 15% | B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3% (za 60 pocisków)
- Statystyki
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Użytkownik przesyła chakrę do swojej jamy ustnej, a następnie formuje ją w miniaturowe igiełki, które gromadzi w ustach i przełyku. Następnie, po złożeniu odpowiedniej pieczęci, wyzwala wszystkie pociski, kierując je na swojego oponenta. Może nie są wybitnie celne, ale zazwyczaj jest ich na tyle dużo, że na pewno coś trafi.
Ukryty tekst
0 x
- Arii
- Posty: 1622
- Rejestracja: 3 cze 2022, o 11:19
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: -na prawym ramieniu wytatuowana sznyta gita
-krótka bródka - Widoczny ekwipunek: *Duża Torba
*Plecak
*Manierka - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10504
- GG/Discord: arii.2024
- Multikonta: Yachiru
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości