Stanowiąca część Cesarstwa wyspa położona jest na południe od skupiska wysp Kantai, a także na południowy zachód od krajów kupieckich. Na wyspie znajduje się siedziba Rodu Ranmaru , jednak głowa rodu rezyduje na Hanamurze, piastując stanowisko Cesarza. Temperatura panująca na wyspie jest znacznie niższa od tej na Kantai co nad wyraz pokazują góry śnieżne a także licznie występujące wichury. Ludzie zamieszkujący wyspę utrzymują się z polowań oraz połowów.
Taiyō
Postać porzucona
Posty: 318 Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
Wiek postaci: 20
Ranga: Ginkara
Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
GG/Discord: spectrofobia
Multikonta: Uguisu
Post
autor: Taiyō » 7 cze 2024, o 02:10
41/28
„I porąbany dzień i porąbany łeb, razem Bracia, aż po zmierzch”
Aoi — Misja C
Izumi była cudowną, doraźną fantazją, czego zresztą wydawała się świadoma. Przynosiła upragnione ukojenie błądzącemu ku Boginiom rozumowi marynarza. Z niesłabnącym zaangażowaniem, drobnymi, nie zawsze widocznymi gestami wtłaczała w krwiobieg mężczyzny mililitr po mililitrze truciznę z zakazanych owoców. Nie było to kwiatowe opium z niedojrzałych makówek, ale, to trzeba przyznać, na wspomnienia o dręczących go wizjach i postaciach działała całkiem podobnie. I niby miała stanowić zaledwie tło wydarzeń, ale równie „niby” oddał jej ostatnie kilkadziesiąt minut, wciąż niegasnące, wzrastające w napięciu spojrzenie i kilka wymienionych z bliska ciepłych porcji powietrza. Cóż. Zjawiła się w jego życiu w doskonałym momencie, z przypadku – oczywiście, by słodyczą przyklejonych do skóry perfum otulić zbolały umysł, nasycić spokojem, którego tak bardzo potrzebował. A może nie? Może wcale nie pragnął delikatnej woni waniliowych fiołków zbieranej lekkim oddechem, tylko tego pikantnego, duszącego anyżu? Może.
Na pewno jednak, pomijając wyżej wymienione zagadnienie, stanowiła małe utrapienie, bo stale urządzała bezczelne pyskówki, testując cierpliwość przede wszystkim, głównie, Shabodamy. Tak, dokładnie to, tak naprawdę, cały ten czas robiła: nieustannie poddawała go próbom. Przy barze, w kuchni, przy stole, na… Nie, jeszcze nie. Jeszcze musiała ocenić siłę jego dłoni, budowę ciała, moc ścierającego się nieustannie spojrzenia, sprawdzić, do czego jest zdolny. Ulegnie jej, ona ulegnie mu, a może ulegną, po prostu – sobie? Rozłożywszy działania Izumi na czynniki pierwsze, łatwo można było dostrzec niuanse, niejasne wskazówki prowadzące do prostej odpowiedzi: poza spełnieniem zwyczajnej i pierwotnej potrzeby, tak normalnej dla ludzi, szukała w nim czegoś jeszcze. Źródła ryzyka. Pierwiastka odwagi, choć nieco innej niż ta, która wynikała z pływania po niebezpiecznym morzu, bo ten rodzaj zdążył jej zbrzydnąć przez lata. Tej jednak odwagi, która pozwalałaby robić z nią to, co mu się spodoba, ale tylko w tym momencie, nigdy później – za bardzo lubiła wolność.
I można by pokusić się o pytanie: jeżeli tak bardzo lubiła swobodę, czemu niekiedy chciała ją oddawać? Przecież lubiła wygrywać. Problem w tym, że przegraną znosiła równie dobrze, ale tylko wtedy, gdy ciało zmieniało front i błagało umysł, by mu uległ; nawet we własnym poniżeniu potrafiła znaleźć okazję do czerpania rozkoszy. Może nawet tylko tam. Poza tym, cholera, nie mogła trwać w stanie odosobnienia cały czas, a niespecjalnie widziała siebie prowadzącą życie będące tylko zaprzeczeniem życia. Dlatego od czasu do czasu zaznawała bliskości, spała z różnymi mężczyznami, a gdy była młodsza, nawet z paroma kobietami. Rzadko przytrafiało jej się pożądanie, tak palące, jak to utkwione w splocie palców na karafce, więc najczęściej czyniła to ze zwierzęcej potrzeby wytchnienia. Substytut ad hoc. Dopiero po latach, jak wiele zresztą spraw, odkryła, że prawdziwe spełnienie może odnaleźć tylko w pryzmacie, tym pięknym uczuciu rozbijania samej siebie. Topiącej się pod naporem większej siły niż ta, którą miała w sobie, bezczelności, zuchwałej szczerości i bezpośredniości. Niebezpieczna to mieszanka, a paradoks wykluczających się reakcji i myśli tylko podsycał uzależnienie — tę niesłabnącą chęć sięgnięcia w nią, przez nią, do niej, by złapać to, co jeszcze nieodkryte.
Chłodna i rozgrzana. Posmak cierpkiej wiśni i przesyt słodkich pralin.
A skoro przy jedzeniu jesteśmy; spożywanie pysznej strawy było w rozumieniu Izumi tak samo grzeszne, jak uniesienia. Przeto oba powyższe wywoływały tę samą reakcję w ciele – wartko produkowaną, gęstnieją ślinę zalewającą usta, przyśpieszony puls i przymus oblizywania warg. Z jakiegoś jednak powodu jedno akceptowano powszechnie, drugiego zaś, a tego jako wysoko urodzona doświadczyła w nadmiarze, zupełnie nie. Odrzuciła logikę, którą jej wpajano, by na podstawie boskich wyroków – a tak traktowała responsy zakorzenione w ewolucji – wznieść tą własną. Znów: pasującą.
Z tegoż powodu, braku barier moralnych, łatwo było skusić Izumi do absolutnej rozpusty. Później zaś, przyciszonym głosem, kazać pokutować. Tak właśnie uczynił ten, który uśpił jej czujność. Jeśli później będzie przemawiał tym samym tonem, prawdopodobnie będą mogli odpuścić sobie wstęp. I pokutowała: biernie wysłuchała czterech słów z urwanym w połowie, głośno nabranym wdechu. Tyle wystarczyło, by do mózgu Izumi przedostała się informacja o odniesionej porażce, przegranej, bankructwie, upadku i zgubie. A to przecież zaledwie parę epitetów na to, jak wspaniałym, sensualnym uczucie napełnił ją oddech Shabondamy.
Zestresowane serce kobiety, choć to niedokładne określenie, zaczęło histerycznie rozbijać się o żebra. Nie, nie żebra. Stukot przebijał nawet przez rozsznurowany niemalże w całości gorset. Zostały ostatnie dwa poziomy, które opóźniła jej nagle zastygnięta dłoń — może sparzyła ją jedna z iskier, która strzelały pomiędzy ichnimi sylwetkami? Nie wiadomo. Wiadomo jednakowoż, iż porażenie nie było tak dotkliwe, jak sunące po plecach dreszcze, bo to właśnie w ich wyniku drżała i ciałem, i duszą, i umysłem, i palcami, które ścisnęły karafkę, by pchnąć ją niedbale na pobliski stół. Mogła się nawet roztrzaskać, nieważne. Butelka zresztą też.
Nie chciała dłużej trwać w milczeniu, oczywiście, że nie, ale ilekroć próbowała wydostać z siebie słowa, z miękkich ust nie wypełzało zupełnie nic. Ni zdanie, ni słowo. Więc właściwszym określeniem było „prawie nic”. W dodatku ten przykaz bycia spokojną. Bardzo cyniczne. A nań trzeba odpowiadać zdecydowanymi krokami. Sięgnęła więc gwałtownie wewnętrznego kołnierza fioletowego kimona Aoiego, wsunęła chłodną dłoń i rozsunęła rękawy na ramiona, stamtąd czekała ją pokonywana lewą ręką, by dostać się do pleców. Dobrze, że konstrukcję podtrzymywał jeszcze pas, bo wtedy nagłość mogłaby być bardziej zażarta — wyczuła pod opuszkami ciekawie wyrosłe blizny. Ah ta nieostrożność. Do nich nie mogła się dostać tak, jak chciała. Na razie. Więc jedynie oparła piekący, prawy policzek o tors, konkretniej mostek, ponownie natrafiając na chłód srebra. Kusił tak bardzo, rzecz oczywista – medalion, że w końcu wezbrała na sile.
— Chcę tego, co symbolizuje ten naszyjnik — wyszeptała zmęczonym czekaniem głosem, uderzając o wiszący symbol paznokciem. Kamienia filozoficznego i wiążącej się z nim nieśmiertelności? Zniszczenia, śmierci, zła, przemocy? Tego już nie wyjaśniła, przeświadczona, że pod ową biżuterią kryje się jedno, konkretne znaczenie. A przecież było zupełnie inaczej i on wcale nie musiał być świadomy istnienia tegoż, co ukrywały księgi jej ojca. Zabawne, jak wiele mogą zmienić nieostrożne, niedostosowane do odbiorcy słowa. Najwyraźniej jednak nie miała w zamiarze pozwolić mu na odpowiedź, bo krótko po tym wzniosła się na palcach u stóp, ułożyła resztki powietrza na zasinionych ustach Shabondamy i opuściła powieki. Wtedy też poczuła gorzki posmak niebezpieczeństwa: wycofała się, ale tylko odrobinę. Ale też ryzyka, którego tak przecież pragnęła: przywarła nań mocniej, niż poprzednio.
Arbitralna zasada świata: pożądanie nie podlega logice. A z zasadami, zwłaszcza takimi, się nie dyskutuje. Ot. Pewnie wiedziała, że być może będzie tego żałować, ale wtedy nie miało to znaczenia. Od początku nie miało. Tym bardziej w zestawieniu z myślą, iż wszystko to rozgrywa się w miejscu, do którego ktoś może wejść. Nie miała kluczy w drzwiach. Z wielu zresztą powodów, nie zawsze w związanych z bezpieczeństwem. Teoretycznie w efekcie serce podchodziło nieprzyjemnie do gardła na przemian z opadaniem do żołądka, ale to nie było aż takie złe – we wnętrznościach cichło jego bicie. A ten kolebiący dzwon był świadectwem upodlenia, już i tak wystarczająco widocznego w rozgrzanych, czerwonych oczach.
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać
z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank
Prowadzę
♦ Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
Aoi
Postać porzucona
Posty: 211 Rejestracja: 25 mar 2024, o 08:52
Wiek postaci: 24
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Długie, bladoróżowe włosy. Brązowe oczy, fioletowe usta. Zwykły strój: ciemno fioletowe kimono z delikatnymi akcentami kwiatów sakury, spinka we włosach z kwiatem malwy. Na statku - standardowy mundur cesarski.
Widoczny ekwipunek: Dmuchawka do baniek (z wygrawerowanymi kwiatowymi zdobieniami), naszyjnik z symbolem Jashina, odznaka klanu Shabondama, Karambit zasunięty za pasem obi, 2xKabura, katana
Link do KP: viewtopic.php?p=215542#p215542
GG/Discord: laertes9788
Multikonta: Ai, Nuō, Sister
Post
autor: Aoi » 7 cze 2024, o 03:36
Każda mijając milisekunda, podczas której znajdował się tak blisko niej upajała go, jak żadna inna, niemalże dotykał jej policzka swoim, celowo wypowiadał słowa w sposób, wręcz wymuszający na oddechu muskanie jej skóry, wywierając na nią presję pomimo nakazania jej spokoju. Był cierpliwy, lec ponaglał, będąc świadomym nawet nie tyle samego pragnienia, które niewątpliwie wymuszało na nich te przeciągające się minuty, o nie. Jego wyjątkowa cierpliwość była wystawiana na próby ponad wszelką gotowość, wzrastający w nim płomień chcący buchnąć i spopielić go od środka, niczym wieszczony koniec świata wywołany implozją Słońca, niemożliwym do powstrzymania wydarzeniem, prezentacją gniewu Amataresu za grzechy ludzkości. Tak w jego małym świecie, to, co zostało w nim zaszczepione po utracie duszy, również pragnęło dokonać destrukcji wszechświata, jakim było jego jestestwo, popychając go do działania, a wiedział, czy może raczej przeczuwał, że wszelkie pochopne ruchy, mogłyby spłoszyć zwierzynę. Zwierzynę wyjątkowo ostrożną podczas parzenia się w okresie godowym.
I chłonął jej aromat, niemalże zaciągając się wzbogaconym aromatem jej ciała, nachylając ię bardziej niżeli była ku temu potrzeba, aby tylko móc z jak największą rozkoszą delektować się niesionym przez nią zapachem. Nie śmiał nawet zgadywać, które nuty składały się na to wodzące za nos uczucie. Jednak nie była to ostrość, nie było to nic, co będąc samotną przyprawą mogłoby mieć aromat za kogokolwiek uznany za drażniący lub nieprzyjemny, nawet jeżeli dopełniał całość tej wyjątkowej struktury. Słodka woń wanilii, delikatność fiołków, tego chciał, tego pożądał. Jego zmysły zarezerwowały mocniejsze zaprawienie tej, której piękno prześladowało go nawet w jego własnej kajucie, gdzie zapach fajki sprowadził na niego serię niefortunnych zdarzeń. Wyjątkowo szczęśliwych w całym swym nieszczęściu.
Odczuwał, że odniósł zwycięstwo, pierwszy raz od ujrzenia jej, zdawał się być pewnym tego, że jego działania nie dążyły ku zderzeniu z kolejnym buntem, następnym pokazem niezależności i siły dziewczęcia. Satysfkacja malowała się na jego licu, choć ze względu na położenie ich twarzy, dla niej było to niezauważalne. Słusznie. Widząc tę reakcję mogłaby wyzwolić w sobie kolejną dawkę energii, aby móc postawić opór, choćby tylko dla samej zasady, dla kontynuacji gry, uwielbianej przez niego, ale jednak - w swej całej cierpliwości, i jemu powoli się ona kończyła. Nie zamierzał być wodzonym za nos w nieskończoność. Smycz, na której go trzymała od wejścia do kuchni była niczym w zestawieniu z cierniowym biczem, którym smagała go sama Bogini. No i jednak. Kimże była ta drobna istota w zestawieniu z Madame?
Człowiekiem. Tak samo marnym, jak on sam.
A jednak, w całej kruchości, przy ukazywanej początkowo niewinności, której tak chciał, pragnął, pożądał. Posiadała siłę i zawziętość. Na tyle dużą, aby zainteresować go na dłużej niż krótka rozmowa, wymiana uprzejmości i efekt w postaci pochłonięcia oferowanego mu pokarmu, delikatnych i pobudzających nut wiosny. Gdyby nie te dwie cechy, a zapewne i wiele więcej, na których nazwanie nawet nie zamierzał się wysilać, odpuściłby już dawno, uznając wszelką dyskusje za stratę czasu możliwego do spożytkowania na wiele innych sposobów. A jeżeli i osiągnąłby zamierzony skutek - nie odczułby satysfakcji większej niż przy najskromniejszej artystce. Ów siła wzmagała jego ciekawość, sprawiała, że nie nudziły go gierki, które mógłby określić "dłużącymi się", jeżeli ta nie zaprezentowałaby niczego więcej niż bycie ot, najzwyklejszą ślicznotką. Piękno zewnętrzne go pociągało, owszem, lecz nie pozwalało na osiągnięcie katharsis.
Jego dłoń zatrzymała się w zgodzie z nią, oczywiście. Obiecał jej "spokój" do zastanowienia. Nie zamierzał naciskać, zwłaszcza nie w chwili, kiedy był pewnym tego, że końcowe sznurowania nie były zablokowane pytaniem "czy?", a "kiedy?" i określenie tego czasu przypadało bardziej na sekundy, minutę maksymalnie, aby jednak dochować tej odrobiny skromności pozwalającej na zachowanie zdroworozsądkowych hamulców. Był gościem, nie mógł przekroczyć niewidzialnych barier. Palce połączone z dłonią Izumi również ulegały jej prośbie, karafka była wyjątkowo niepraktycznym naczyniem, w ich obecnym położeniu przynosząc więcej szkody niżeli pożytku, nie przejmował się tym czy będzie ona w całości, czy spadnie na ziemię, a szkło rozpryśnie się kalecząc ich dwójkę. Nawet nie zareagowałby, gdyby faktycznie przebito jego skórę.
Delikatnie poruszył się pod jej dotykiem, pod opuszkami muskającymi jego skórę, aby tylko ułatwić jej dostęp do wszelkich miejsc, które chciała zwiedzić. Pragnął tego chłodu, pomagającego jego rozpalonemu wnętrzu. Słońce wypełniające jego klatkę piersiową pragnęło wybuchnąć i rozerwać go na strzępy, choć sam nawet nie myślał w tej chwili o Amaterasu, pozwolił sobie na bluźnierstwo, jakim było wpuszczenie kobiety stojącej naprzeciwko niego do jego umysłu i zdominowanie każdej, nawet tej najdrobniejszej, dopiero co kreujące j się myśli. Co zostało wspomniane już wielokrotnie - przewidywanie konsekwencji podejmowanych działań, było czymś, czym nie mógł się szczycić. Przyjmowanie ich natomiast, niezależnie jak bolesne - robił to otwartymi ramiona nastawiając rozszarpywaną przez wewnętrzną burzę pierś, a oparty o nią policzek nie pomagał. Och nie, ten zdawał się jedynie przesyłać coraz to nowsze prowokacyjne okrzyki do Rajina. Shabondama natomiast, wyjątkowo powolnym, wręcz leniwym ruchem dłoni postanowił przeczesać jej włosy. Jedno z pragnień zaspokojone, te skromne, niewinne, o które mógłby i poprosić podczas partii Go.
I mimo swej porażki, wciąż go zaskakiwała.
-Powinnaś ostrożniej dobierać słowa. - I oczywiście, kiedy ta stawała na palcach, sam nachylił się, aby tylko ułatwić nadanie mocy zawartego przez nich paktu, niezobowiązującego na żaden długi czas, a jedynie dotyczący chwil od połączenia ich ust do... cóż, do momentu, w którym przestanie on mieć znaczenie dla obu jego stron. Znał wiążącą moc umów, aż za dobrze przekonał się o tym na własnej skórze. Tak dobrze, że pragnął kolejnych chwil obiecywanych, choć niewypowiedzianych, w związku z wypełnieniem jego zapisków. Choć w tej chwili był jedynie bladym wspomnieniem nawołującym do niego z oddali, Izumi z wyjątkową uprzejmością zagarniała przestrzeń niczym prywatne lokum wynajmowane na krótkie momenty.
Powrócił do rozplątywania ostatnich fiszbinów.
Pamiętał jednak o jednym, umowa potrzebowała czegoś co mogło ją uprawomocnić. Jakże jednak mógł to zrobić? Choć kimono na jej palcu zdobił szkarłat jej krwi, tak jednak, nie był on efektem porozumienia, a wynikał zaledwie z nieszczęśliwego wypadku. Odwzajemniał jednak pocałunek, mocniej dociskając swoje wargi do jej, dłonią podtrzymując jej głowę, tak by to on był tym, który zadecyduje o zerwaniu połączenia. Połączenia przestającego być zaledwie czułą pieszczotą.
Przegryzł jej wargę pozyskując tusz duszy, jakże niezbędny do ich paktu, jednocześnie barwiąc swe usta ożywczą czerwienią.
0 x
Taiyō
Postać porzucona
Posty: 318 Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
Wiek postaci: 20
Ranga: Ginkara
Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
GG/Discord: spectrofobia
Multikonta: Uguisu
Post
autor: Taiyō » 8 cze 2024, o 02:58
43/28
„I porąbany dzień i porąbany łeb, razem Bracia, aż po zmierzch”
Aoi — Misja C
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać
z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank
Prowadzę
♦ Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
Aoi
Postać porzucona
Posty: 211 Rejestracja: 25 mar 2024, o 08:52
Wiek postaci: 24
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Długie, bladoróżowe włosy. Brązowe oczy, fioletowe usta. Zwykły strój: ciemno fioletowe kimono z delikatnymi akcentami kwiatów sakury, spinka we włosach z kwiatem malwy. Na statku - standardowy mundur cesarski.
Widoczny ekwipunek: Dmuchawka do baniek (z wygrawerowanymi kwiatowymi zdobieniami), naszyjnik z symbolem Jashina, odznaka klanu Shabondama, Karambit zasunięty za pasem obi, 2xKabura, katana
Link do KP: viewtopic.php?p=215542#p215542
GG/Discord: laertes9788
Multikonta: Ai, Nuō, Sister
Post
autor: Aoi » 8 cze 2024, o 11:31
0 x
Taiyō
Postać porzucona
Posty: 318 Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
Wiek postaci: 20
Ranga: Ginkara
Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
GG/Discord: spectrofobia
Multikonta: Uguisu
Post
autor: Taiyō » 9 cze 2024, o 01:53
45/28
„I porąbany dzień i porąbany łeb, razem Bracia, aż po zmierzch”
Aoi — Misja C
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać
z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank
Prowadzę
♦ Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
Aoi
Postać porzucona
Posty: 211 Rejestracja: 25 mar 2024, o 08:52
Wiek postaci: 24
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Długie, bladoróżowe włosy. Brązowe oczy, fioletowe usta. Zwykły strój: ciemno fioletowe kimono z delikatnymi akcentami kwiatów sakury, spinka we włosach z kwiatem malwy. Na statku - standardowy mundur cesarski.
Widoczny ekwipunek: Dmuchawka do baniek (z wygrawerowanymi kwiatowymi zdobieniami), naszyjnik z symbolem Jashina, odznaka klanu Shabondama, Karambit zasunięty za pasem obi, 2xKabura, katana
Link do KP: viewtopic.php?p=215542#p215542
GG/Discord: laertes9788
Multikonta: Ai, Nuō, Sister
Post
autor: Aoi » 9 cze 2024, o 04:06
0 x
Taiyō
Postać porzucona
Posty: 318 Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
Wiek postaci: 20
Ranga: Ginkara
Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
GG/Discord: spectrofobia
Multikonta: Uguisu
Post
autor: Taiyō » 9 cze 2024, o 20:25
47/28
„I porąbany dzień i porąbany łeb, razem Bracia, aż po zmierzch”
Aoi — Misja C
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać
z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank
Prowadzę
♦ Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
Aoi
Postać porzucona
Posty: 211 Rejestracja: 25 mar 2024, o 08:52
Wiek postaci: 24
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Długie, bladoróżowe włosy. Brązowe oczy, fioletowe usta. Zwykły strój: ciemno fioletowe kimono z delikatnymi akcentami kwiatów sakury, spinka we włosach z kwiatem malwy. Na statku - standardowy mundur cesarski.
Widoczny ekwipunek: Dmuchawka do baniek (z wygrawerowanymi kwiatowymi zdobieniami), naszyjnik z symbolem Jashina, odznaka klanu Shabondama, Karambit zasunięty za pasem obi, 2xKabura, katana
Link do KP: viewtopic.php?p=215542#p215542
GG/Discord: laertes9788
Multikonta: Ai, Nuō, Sister
Post
autor: Aoi » 10 cze 2024, o 01:41
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości