Stanowiąca część Cesarstwa wyspa położona jest na południe od skupiska wysp Kantai, a także na południowy zachód od krajów kupieckich. Na wyspie znajduje się siedziba Rodu Ranmaru , jednak głowa rodu rezyduje na Hanamurze, piastując stanowisko Cesarza. Temperatura panująca na wyspie jest znacznie niższa od tej na Kantai co nad wyraz pokazują góry śnieżne a także licznie występujące wichury. Ludzie zamieszkujący wyspę utrzymują się z polowań oraz połowów.
Aoi
Postać porzucona
Posty: 211 Rejestracja: 25 mar 2024, o 08:52
Wiek postaci: 24
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Długie, bladoróżowe włosy. Brązowe oczy, fioletowe usta. Zwykły strój: ciemno fioletowe kimono z delikatnymi akcentami kwiatów sakury, spinka we włosach z kwiatem malwy. Na statku - standardowy mundur cesarski.
Widoczny ekwipunek: Dmuchawka do baniek (z wygrawerowanymi kwiatowymi zdobieniami), naszyjnik z symbolem Jashina, odznaka klanu Shabondama, Karambit zasunięty za pasem obi, 2xKabura, katana
Link do KP: viewtopic.php?p=215542#p215542
GG/Discord: laertes9788
Multikonta: Ai, Nuō, Sister
Post
autor: Aoi » 1 cze 2024, o 00:07
Wyglądał bardzo poważnie. Wielu powiedziałoby, że tak jak zawsze, przecież był strasznym służbistą - tak długo jak to było wymagane. Kapitanowi doniósłby o wszystkim, co tylko mogłoby negatywnie wpływać na funkcjonowanie statku czy jego załogi, jak pamiętnej nocy gdy całe jego przekleństwo się zaczęło. Podwójne przekleństwo. Na statku, ha tfu. I poza nim, och tak. Kto by pomyślał, że braki w beczkach z alkoholem przybiorą taki obrót spraw? No nikt. Ale wracając. Powaga była do niego przypisana tak nieodzownie jak batuta dyrygenta. W sensie, Hiroyukiego. Żartować, żartował. Jednak głównie przy tym szatynie, żeby nie powiedzieć, że tylko w jego towarzystwie. Szczególnie na osobności. A to, że pił też przy wszystkich jak podczas wciąż świeżej w jego głowie "imprezy"? No. Pełnej wielu dziur, których do tej pory nie rozwikłał, ale świeżej. No, to było normalne. Każdy pił, przecież był tylko człowiekiem, podatnym na pokusy. Och jakże bardzo był podatny na te podszepty diabelskich oni.
-Dziękuję. To się więcej nie powtórzy, obiecuję. - Dłoń powędrowała mu na pierś i jeszcze raz się skłonił, dużo niżej i bardziej pokornie niż wcześniej. Oczywiście, kajał się za swoje błędy. Nawet kącik ust mu nie drgnął na tę farsę, którą tak zawzięcie urządzali, choć kłamstwem by było, że widząc z bliska tę nierówną walkę podjętą przez Ito, sam o mało co nie stracił całej swojej koncentracji. Tak. Taka powaga leżała Hiro o wiele gorzej niż Shabondamie. Karcić potrafił, tak. Udawać karcenie... cóż. Też potrafił. Jak długo wygrywał walkę z własnymi demonami, które chciały wymusić szybsze wypuszczenie powietrza nosem. Z kolei Aoi czuł się dużo naturalniej, kiedy faktycznie musiał być poważny. Gdyby wybuchł śmiechem, to pewnie ktoś by uznał, że coś jest z nim nie tak i jeszcze by musiał zostać w kajucie. No, gdyby nie obecność Hiroyukiego, przy którym czuł się dużo swobodniej, niż przy reszcie załogi.
Ale ruszyli, bez żadnego słowa, a jedynie kiwnął głową wręcz z żołnierską manierą, jakby chciał tym przekazać "rozkaz, rozkaz". Nawet póki nie byli na lądzie szedł bardziej prosto, w pełni profesjonalnie, niemalże marszowym krokiem. W końcu był tylko maluczkim podwładnym, gdzieżby on śmiał wychodzić przed szereg?
-Mgła gęsta jak mleko. - Pozwolił sobie na ten jakże żartobliwy komentarza. Choć mówił to na tyle poważnym głosem, że dałoby się wszelaki humor poddać wątpliwości. A już wyszedł z roli! Nawet swobodniej się poruszał, jakby coś wyciągnięto z jego rzyci. Odruchowo też spojrzał ku niebu. Dużo ptactwa, ale to tyle. Nie widział wiele więcej. Dobrze. Mu się to podobało, dużo bardziej niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Był to idealny dzień, idealnie miejsce. Nie lubił Hyou, raz przez zimniejszy klimat, dwa przez Yukich. Większość została przesiedlona na Hanamurę, ale i tak Ci mniej współpracujący byli obrazą cesarskiego majestatu.
Zasady? Starał się. Naprawdę się starał przypomnieć sobie o jakich zasadach mówił. Zapewne do karczmy czy zamtuzu trafiłby na ślepo wierząc w magnetyczne zdolności zarówno lekarstwa ciała, jak i lekarstwa duszy. Jedno w formie płynnej, wspaniałego syropu o różnorakiej konsystencji rozgrzewające od środka. Drugie w formie wyjątkowo namacalnych przestrzeni goszczących strudzonych wędrowców, którzy z różnych powodów przybyli do portu.
-Rozumiem, że nie chodzi o "nie mieszaj"? - Jeden rodzaj alkoholu. Tak. Może i ilości zagrażające życiu, ale jeden. Lepiej wypić za dużo sake niż za mało i mieszać z innymi trunkami. Tyle wiedział. Co do poruszania się natomiast. Miał pustkę. Wolał jednak zażartować niż bezpośrednio przyznawać się do swojej niewiedzy.
0 x
Taiyō
Postać porzucona
Posty: 318 Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
Wiek postaci: 20
Ranga: Ginkara
Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
GG/Discord: spectrofobia
Multikonta: Uguisu
Post
autor: Taiyō » 1 cze 2024, o 01:27
9/28
„I porąbany dzień i porąbany łeb, razem Bracia, aż po zmierzch”
Aoi — Misja C
— Na bogów ani słowa więcej o mleku! — zalamentował Itō z utkwioną w tonie ciężkością i pokręcił niemrawo łbem na boki. Przełknął nawet ślinę albo cokolwiek innego podeszło mu do gardła z zamkniętymi z przymusu oczyma. Jak widać na załączonym obrazku, Hiroyuki z tą substancją nie miał zbyt wielu dobrych wspomnień, a sama nazwa przywołała jakieś niejasne bóle i niestrawności żołądka. Ostatnim razem, gdy skusił się na skosztowanie tegoż „specjału”, następne kilka dni odchorowywał. Ten moment cierpienia, a wiadomo – facet przy nich niemalże umiera, agonii wciąż był w nim bardzo żywy. Dalsze traktowanie o tym mogłoby skończyć się co najmniej… Źle. Tak, źle. Jak inaczej określić stan marynarza, co to ledwo dobijając do portu, a już paskudzi okolicę? Niechże poczeka chociaż godzinę. Dla pozorów.
Hiroyuki prychnął, ale na krótkim, nieco mocniej zaznaczonym wydechu nosem się skończyło.
— To też, ale ja nie o tym — Cóż, temu, że Shabondamie w głowie było tylko Sake, ani trochę się nie dziwił. Co więcej, sam miał podobne, równie intensywne pragnienie, które chciał spełnić jak najszybciej – stąd też brak jakiejkolwiek reprymendy; hipokrytą nie był. Nie mógł jednak przepuścić okazji, by połączyć i jedną, i drugą miłość w jedność. Kto wie, może uda się nawet zorganizować trójkąt: Go, alkohol i jakaś urodziwa panna. W ostatecznym rozrachunku te dwa pierwsze nie były takie znowu konieczne. Metod na uzyskanie wspominanej figury geometrycznej było bowiem co najmniej kilka, a żadnej z nich brunet nie śmiał nawet wykluczać. Jak to szło? Kiedy życie daje ci cytryny, to… Coś tam… Pewnie chodziło o metody zapobiegania szkorbutowi. Summa summarum naprowadził Aoiego na„odpowiednie” tory rozmowy, śpiesznie dodając: — Pytałem o reguły gry w Go. Wiesz... Kto zaczyna, o co chodzi z oddechami, zasada Ko…
Niezależnie od odpowiedzi towarzysza, choćby zapierał się na własną matkę czy babkę, Itō zatrzymał się nagle i do tego samego zmusił Shabondamę – ot, wyciągnął wielkie łapsko na wysokość jego splotu słonecznego, jawnie sugerując, że właśnie w tym momencie wszystko mu wytłumaczy; od początku do końca. I młodszy marynarz nie musiał nawet specjalnie długo czekać, bo przełożony bez żadnego zająknięcia, ni przerwy, rozpoczął tkać przydługą, acz definitywnie uproszczoną opowieść. Najpierw jednak rozrysowywał plansze, a dopiero później na, po prawdzie, prowizorycznym przykładzie trawił o regułach poruszania się po niej.
Kiedy skończył elementarną część dysputy, piętą zamazał całość, ot z przezorności, ponownie ruszając przed siebie. Gość ewidentnie próbował zaoszczędzić jak najwięcej czasu na tłumaczenie, by w samej karczmie nie musieć mówić już nic więcej. Sprytne. Poza tym, kiedy gęba mu się nie zamykała, a to właśnie powodował temat ulubionej gry, droga do punktu odbioru korespondencji nie wydawała się aż tak znowu długa. Cholera wie, ile tak naprawdę szli, mgła przyklejona do powietrza zdawała się zaburzać jakiekolwiek poczucie przestrzeni.
Niemniej – dotarli. Przed oczyma mieli małą budę, która nie wyróżniała się zupełnie niczym na tle rzędu podobnych zabudowań: drewno, brak zdobności. Nawet szyldu nie było! Cóż, gdyby Aoi miał na własną rękę odnaleźć prowadzony przez widocznie wiekową kobietę przybytek, nie poszłoby tak szybko. Najpewniej, co wcale nie jest nadużyciem, w ogóle by tu nie trafił. Chwała Bogom za Hiroyukiego, który znał każdy kąt Cesarstwa.
— Po przesyłki dla floty Hosokawy, dużo tego? — zaczął brunet, oparłszy się obiema, zgiętymi w łokciu rękoma o wystający „parapecik”. Jeszcze chwila i, z uwagi na brak reakcji staruchy, przełożyłby łeb przez otwór. Na szczęście, ta w porę oprzytomniała i zwróciła nań wzrok. — Kapitan kazał przekazać swoje najcieplejsze pozdrowienia i wypytać o samopoczucie.
— Niedużo, a jak dużo, to chyba po to umięśnieni, by dać radę, co? — wymamrotała, z typową manierą starych, zrzędzących w nadmiarze ludzi i sekundę później wskazała podbródkiem na stojącego u boku Hiroyukiego mężczyznę. Wnioskując po oczach, Aoi nie przypadł jej do gustu, co podkreśliła, jakby na dokładkę, poruszeniem z nieskrywanym niezadowoleniem widocznym nad górną, wąską wargą starczym wąsem. Chociaż… W jej wieku to mogło znaczyć cokolwiek. Pewnie każdemu życzyła tak samo: tak samo źle. — A ten to, co za jeden?
Babuszka nie poczekała na odpowiedź, bo najwyraźniej stanowiła dla niej wartość niższą, niż obślinienie palca. Dwóch palców. Poniekąd zrozumiałe – musiała przewertować opasłą księgę z listą nadań i odbiorów, a że o odhaczeniu wydanych przesyłek to już lepiej nie wspominać. Skończywszy, chwilę nurkowała dłonią w bambusowych koszyczkach, które ułożone były w równych rzędzie (zarówno pionowym, jak i poziomym) po jej prawej stronie.
— Rekinowi powie, że jeszcze nie zdechłam i trzymam się dobrze, w zdrowiu znaczy się — mruknęła i przekazała Itō stosik listów spiętych za pomocą kawałka tkaniny, którą wieńczył mocny supeł. Brunet natomiast odebrał pakunek, schował w przestrzeń między górną częścią odzieży a piersią i dźgnął łokciem Shabondamę. Musiał wiedzieć, że starucha tak szybko nie da im odejść, a jeśli ktoś z ich dwójki miał szanse ukrócić zbędną dyskusję, to z pewnością był to Aoi. — No i czego w tym Rikubetsu szukają? Panien jakich?
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać
z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank
Prowadzę
♦ Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
Aoi
Postać porzucona
Posty: 211 Rejestracja: 25 mar 2024, o 08:52
Wiek postaci: 24
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Długie, bladoróżowe włosy. Brązowe oczy, fioletowe usta. Zwykły strój: ciemno fioletowe kimono z delikatnymi akcentami kwiatów sakury, spinka we włosach z kwiatem malwy. Na statku - standardowy mundur cesarski.
Widoczny ekwipunek: Dmuchawka do baniek (z wygrawerowanymi kwiatowymi zdobieniami), naszyjnik z symbolem Jashina, odznaka klanu Shabondama, Karambit zasunięty za pasem obi, 2xKabura, katana
Link do KP: viewtopic.php?p=215542#p215542
GG/Discord: laertes9788
Multikonta: Ai, Nuō, Sister
Post
autor: Aoi » 1 cze 2024, o 02:11
Na samą reakcję Hioryukiego, po prostu się zaśmiał. Oczywiście cicho, nie chciał jakkolwiek wyśmiewać poważnego szefa, którego, chyba już nie musiał odgrywać. Się znaczy, był nim zawsze kiedy przychodziło do faktycznie wydawania rozkazów, tak no cóż. Byli na osobności. Gdzieś w uliczkach nieszczęsnego Rikubetsu, a więc mógł zachowywać się swobodnie, tak jak zachowywał się tylko przy nim. Oczywiście, z zachowaniem jakichkolwiek oznak szacunku. Jeszcze. W karczmie wiedział, że jakikolwiek poszanowanie godności może skończyć się bardzo szybko. Zwłaszcza własnej. Ale bym tylko człowiekiem, niezależnie od tego czyje dłonie trzymały jego duszę, błądzić wciąż było rzeczą ludzką, której potrzebował. Skryty w mlecznej mgle, choć tym razem nazwę tę zastosował jedynie w swoich myślach. Jeszcze przeszłoby Ito przez myśl, żeby to Aoi miał po nim sprzątać, jakby ktokolwiek poza ich dwójką miałby zobaczyć co szatyn zjadł na śniadanie. Czy zjadł jakiekolwiek śniadanie.
Reguły... Go? Podrapał się w tył głowy, trochę zakłopotany. Pamiętał je, oczywiście, że tak. Hiroyuki wyciągał go do grania tyle razy, że nawet gdyby miał zanik pamięci krótkotrwałej, to i tak by to pamiętał. Jakimś dziwacznym cudem. Nawet nie był pewien, po tylu latach we flocie, czy to nie ten sam gość nauczył go grania w Go, a było to bardzo prawdopodobne. Więc to nie nieznajomość zasad była powodem wspomnianego zakłopotania. Wynikało to z całkowitego niezrozumienia wcześniejszego pytyania. Już myślał, że zapomniał jakieś sekretne reguły poruszania się w takich warunkach, zwłaszcza kiedy czasy były takie niespokojne. Czy może zasady odnajdywania punktu odbioru korespondencji. A to tylko gra. Albo, patrząc na zapał mężczyzny, aż gra.
-Tak, tak. Pamiętam. - Jeszcze na potwierdzenie kiwnął twierdząco głową, ale po co? Ito i tak robił co chciał. Tak, zdecydowanie za dużą uwagę przykuwał tej grze. Aoi lubił zagrać, jak najbardziej, ale nigdy nie poświęcał jej choćby połowę uwagi, jaką dawał Go jego partner. Gdyby był tak stały w kobietach, jak w grze, to... to w sumie nic. Dalej za rzadko bywałby w jednym porcie, żeby skupiać się tylko na jednych udach. Pływając po morzu, choćby tylko cesarskich wyspach, naturalnym wręcz było zakotwiczenie w wielu portach. Jak inaczej dałoby się spełniać marynarskie obowiązki? No cóż. Ale wysłuchał, nawet starał się wykazywać jakąkolwiek uwagę, aby Hiroyuki nie myślał, że jest ignorowany. Shabondama jednak w głowie miał przede wszystkim sake i może jakąś kobietę. No. W głowie miał więcej niż jedną, acz w tej konkretnej chwili, zależało mu na wszystkim co odetnie go od jego nierealnej rzeczywistości.
Maskowanie śladów szkolenia. Słusznie, kto wie, może jacyś wywrotowcy jeszcze by uznali, że wyrysowana na ziemi plansza byłaby planowanym manewrem? Kto wie czego tacy mogliby spodziewać się po cesarskim okręcie w porcie. Albo po prostu przewodnik nie zamierzał dawać nikomu się dowiedzieć, że tej dwójce bardziej zależało na relaksie, a nie na pełnieniu listowego obowiązku. To zadanie było tylko środkiem do celu, zapewne dla obu z nich.
Błądząc we mgle, przynajmniej dla sinoustego było to "błądzenie", bo każdy zakre, każdy budynek był po prostu identyczny. Może to mgła przesłaniała mu te drobne różnice, ale niektórych budynków był cholernie blisko. Nie dało się niczego przeoczyć. Chyba. Tak Hiroyuki gnał przed siebie jakby szedł za jakaś nicią wytyczającą trasę. A jednak jakoś dotarli! Tak, przydałoby się Shabondamie przeszkolenie z zasad odnajdywania skrytek pocztowych, takich jak ów budynek. Szukając samotnie, zapewne by go minął zapisując w poczet minimum dwudziestu innych wyglądając identycznie, że też ludzie się tutaj nie gubili. Przynajmniej Ito się tutaj odnajdował, a to najważniejsze.
W środku się skłonił, jeszcze zanim kogokolwiek zobaczył. On tylko towarzyszył przełożonemu, ponosiłby co trzeba i inne takie rzeczy. Bo groźnie wyglądać nie musiał. Hiro miał dużo groźniejszą postawę od swojego młodszego stażem kolegi, wiec co? Aoi mógł co najwyżej wyglądać w jakiś nieodstraszający sposób. Może, swoim cudownym uśmiechem kogoś by przeraził, ale cóż. Nie każdy przyjmował tę groźbę w sposób tak przyjemny jak ten, którego imienia wolał nie przytaczać nawet swoich myślach, jakby mogło to sprowadzić na niego tysiąc lat nieszczęść.
Chciał się przedstawić, nawet ponownie pochylił głowię, tak, żeby tym razem jego gest został dostrzeżony. I nie zdążył. Ot, zaczęła szukać co potrzeba, to też siedział cicho uznając tamto pytanie za niewypowiedziane. Jeszcze nie zdechła? Słowo "jeszcze" było wyjątkowo pocieszające. Jakąś wyjątkową niechęcią darzył takie staruszki. Nie, żeby była jakoś szczególnie nieuprzejma, nie bardziej niż większość starych kobiet, ale samo spojrzenie jakim go obdarzyła już zniechęcał go do jej osoby. No, nie, żeby jej źle życzył, ale tak przeszło mu przez myśl, że ów "jeszcze" oznaczało pięć dni roboczych licząc kalendarzem pracy urzędowej.
Szturchnięcie.
-Shabondama Aoi, Szanowna Pani - przedstawił się z grzecznością, tonem niemalże służbowym, a zarazem jednak podszyty odrobiną ciepła. Chciał brzmieć miło, ale jednak nagląca. Nagląco z powodów obowiązków służbowych, nie relaksacyjnych. Skinął głową, tym razem bez bardziej złożonego pokłonu. -Obowiązki nie pozwalają nam na dłuższe pozostanie na lądzie. - Posmutniał na twarzy, ale do powodu smutku dopiero przechodził -Jakieś choróbsko chwyciło z połowę załogi, więc pracy mamy nawet nie za dwóch, a za czterech co najmniej. Rozumie Pani, służba nie drużba, zwłaszcza kiedy potrzeba nagli. - I ów "choróbsko" było tym, co spowodowało zmianę jego mimiki. I zakasłał. Tak. Paskudne choróbsko. Wspominał już Hiroyukiemu o suchotach, więc nawet bez kłamstwa mógłby wspomnieć o drapiącym gardle Shabondamy.
0 x
Taiyō
Postać porzucona
Posty: 318 Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
Wiek postaci: 20
Ranga: Ginkara
Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
GG/Discord: spectrofobia
Multikonta: Uguisu
Post
autor: Taiyō » 1 cze 2024, o 02:59
11/28
„I porąbany dzień i porąbany łeb, razem Bracia, aż po zmierzch”
Aoi — Misja C
— Się nie przymila... — wysyczała obślizgle na „szanowną”. Ani ona szanowna, ani pani. Ot, kobieta pracy, mizernego zdrowia i ambicji. Zgorzkniała. Ale, ale! Świadoma. Zawsze coś. Dobrze, jak człowiek przynajmniej zauważa własne wady, nawet jeśli ani myśli cokolwiek w swoim postępowaniu zmienić. Urzędniczka z krwi i kości, choć na ten moment ewidentnie bardziej wapienna, niż ciekła.
Starucha wysłuchała odpowiedzi w ciszy, ale nie minęła chwila, nim zmrużyła oczy, jak gdyby gotowa, by wejść Aoiemu w duszę i nie tylko. Sprawdzić: kłamie czy mówi prawdę? Oczywiście, uczyniła to zupełnie inaczej niż Akari, w ogóle te dwie kwestie ciężko było jakkolwiek porównywać, ale w jej oczach zakręciła się ta specyficzna nuta ciekawości, nieco mądrości, na którą była skazana z racji wieku i jeszcze to cholerne, bezpośrednie i bezpardonowe spojrzenie kobiety, która widziała wszystko i nic już nie było jej w stanie zdziwić.
— Nie wkładaliby gdzie popadnie, to i choróbsk by nie było! O! — odezwała się żywo, jak na dewotkę przystało. Brakowało jej krzyża albo innych symboli religijnych (może shinto takie iało?) uwieszonych u pofałdowanej szyi. Mimo dość barwnej reakcji, tego „rodzaju” choroby nie były rzadkością. Co prawda, nikt nie nadawał im lekarskich nazw, a i samego medykamentu na powyższe dolegliwości ze świecą szukać, ale jakaś tam, choćby szczątkowa, świadomość istnienia ryzyka związanego z obcowaniem płciowym była. Dwa do dwóch – marynarze i choroba. Weneryczna, rzecz jasna. Proste? Proste. — …A my tu panien pod dostatek, piękne i obrotne, a oni w uda kurtyzan co je sto chujów miało! Poszli mi, bo jeszcze przeniosą!
Czy kobiecina zaczęła ich bardzo umownie odganiać? Pewnie, że tak. A bo to ona wiedziała, czy charkający, psikający i kaszlący chłop jej się nie podaruje jakiś parcha? W tym wieku lepiej uważać i ostrożnie zawierać kontakty. Nawet jeśli kapłani mówili, że Oni złego nie biorą, cóż, los bywa przewrotny. Pewno by ją wtrącili do owianego nieciekawą sławą Jigoku, a potem, kiedy tylko zdążyłaby umęczyć i same zjawy, wypuścili na wolność z darem nieśmiertelności. Istna tragedia! Na zawsze, po wsze czasy męczyłaby zwykłych, porządnych obywateli Hyuo. Lepiej, jeśli toto padnie śmiercią naturalną. A już w ogóle najlepiej, jak się wspominanemu „toto” zniknie z oczu, bo jeszcze klątwę rzuci. Byle szybko.
— No, to przekażę, co trzeba... W zdrowiu proszę się trzymać i z nikim podejrzanym nie rozmawiać! — rzucił naprędce Hiroyuki, ciągnąc za sobą Aoiego. Tak. Brunet jak nikt inny wiedział, kiedy należało się ulotnić. To właśnie był ten moment, bo drące babsko mogłoby odstraszyć potencjalne „piękne i obrotne”, a oni musieliby rzeczywiście raczyć się jedynie własnym towarzystwem. Nie, żeby było złe, bo nie. Po prostu: w grupie raźniej, prawda?
I ciągnął Itō tego swojego podwładnego, aż nie znaleźli się w wąskiej uliczce pomiędzy dwoma wysokimi jak na te czasy budynkami, bezpieczni i wolni od zło-życzącej staruchy. Raczej żaden z nich wolałby nie narażać się na taki obrót spraw, toteż żal za wytargane kimono (czy to tam Shabondama na siebie przywdział) nie powinien zaistnieć.
— Jak moja matka taka będzie, to własnymi rękoma ją uduszę — podsumował prędzej żartobliwie, niż poważnie, Hiro i skinął dłonią, zapraszając Aoiego na spacer do karczmy. Nieważne, że ledwie parę sekund temu wypuścił z uścisku. Z uwagi na to, że brunet ruszył pierwszy, był o krok przed marynarzem. — Nawet nie zapytałem przez to wszystko… Chciałeś ten list nadać czy nie?
Cóż. Interakcja z kobieciną nie należała do najmilszych, ale czego innego mogli się spodziewać po wioskowej służbistce, która latami wyrabiała w sobie nieodłączny w tym fachu charakter? Na pewno nie tego, że będą słodko świergolić o wojażach, które jeśli jednak by uskutecznili, skwitowałaby najwyżej wiązanką: „a na co to komu, a po co, a w ogóle to kiedyś było tak i siak”. Stare baby traktować Raitonem. Niezmienna zasada.
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać
z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank
Prowadzę
♦ Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
Taiyō
Postać porzucona
Posty: 318 Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
Wiek postaci: 20
Ranga: Ginkara
Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
GG/Discord: spectrofobia
Multikonta: Uguisu
Post
autor: Taiyō » 1 cze 2024, o 03:28
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać
z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank
Prowadzę
♦ Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości