Szlak transportowy
- Sashiko
- Posty: 615
- Rejestracja: 4 lut 2021, o 20:39
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Ciemne włosy zawiązane w kok, brązowe oczy, szczupła i zgrabna sylwetka, średni wzrost. Ubiór: biały strój z białym płaszczem, białe rękawiczki i maska wilka na twarzy (szczegóły i obrazki w KP)
- Widoczny ekwipunek: Łuk i kołczan ze strzałami oraz włócznia na plecach, torba na boku nieco z tyłu
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9309&p=165031#p165031
- Multikonta: Uchiha Tsuyoshi
- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
- Hayami Akodo
- Posty: 1277
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
Re: Szlak transportowy
Przypłynął wreszcie na Hyuo. Powietrze nie było przyjemne, wyczuwał w nim coś, czego nie umiał nazwać. Napięcie?
Być może.
Tak czy inaczej, Hayami Akodo nie miał tu zbyt wiele do roboty. Właściwie tylko jedną rzecz. Jeżeli plotki i szepty były prawdziwe, to do Hanamury się nie dostanie. Niby może spróbować, ale... Zbyt wielu będzie tam wojskowych. Zbyt wiele ludzi, napięcia, niepotrzebnej uwagi. Ktoś w końcu zwróci uwagę na obcego, na młodego samuraja, który się pojawił na wyspie, i zacznie go wciągać w niepotrzebne sprawy. Nie dla nich tu przybył, nie dla walk pomiędzy Yuki a ludźmi cesarza - ani jedna, ani druga strona go nie obchodziła. Nawet, jeżeli współczuł cywilom po obu stronach, to póki co samuraj nie miał powodu, by angażować się po czyjejś stronie. Jedynie przybył, aby zrobić swoje, rozeznać się w sytuacji, a później czym prędzej wrócić na Lazurowe Wybrzeże. Do domu, gdzie było jego miejsce. Nie na ostrych, niebezpiecznych, zimnych Klifach.
Po co tak ryzykował? Tylko dla jednego, głupiego, pełnego bzdur notesu i dla wspomnienia człowieka, który już dawno odszedł? Inni nazwaliby to idiotyzmem. On by się z tym w pełni zgodził. A jednak... Uważał, że powinien to zrobić. Dla porządku i spokoju sumienia. W tym celu najpierw musiał jednak udać się do sklepu. Zrobić zakupy, żeby załatwić to, co konieczne. Później...
Później załatwi inne sprawy.
_____________________________________________________________________________________________________
zt
0 x
- Hayami Akodo
- Posty: 1277
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
Re: Szlak transportowy
Powrót okazał się równie skomplikowany jak i przybycie. Łódź, która miała go zabrać, należała do mężczyzny w średnim wieku, cichego, małomównego faceta, który o nic nie pytał (poza pieniędzmi) i niczego tak naprawdę od Hayamiego nie oczekiwał. Samuraj, zadowolony z tego układu - wsiadasz i nie robisz problemu, ja ci nie robię problemu, kasa po przepływie - bez większych dialogów czy dywagacji wsiadł na pokład.
Noc nie była przyjemna. Wiatr Hyuo przenikał go do szpiku kości, przypominając, że to jednak - zgodnie z nazwą - Morskie (i zimne) Klify, morze było trochę wzburzone, więc czerwonowłosy samuraj nie mógł zasnąć. Zamiast tego siedział w łodzi nieporuszony, milcząc i czekając, aż ujrzy brzegi Kaigan - te same, znajome, rozpoznawalne, które zapewniały mu bezpieczną przystań.
Jeżeli czegoś był wtedy pewien, to tego, że bez ważnego powodu nie zamierza zapuszczać się z powrotem na Hyuo. Ani do szeroko pojętego cesarstwa. Dlaczego miałby to robić? Samurajowie... Oni rodzili się, by służyć. By wykonywać swoje obowiązki. Ale - jak wtedy myślał młody mężczyzna, słuchając wycia wiatru i niecierpliwego uderzania wioseł o szumiące głośno fale - nie rodzili się po to, by być wiecznie tylko pomocnikami shinobich. Tymi, którzy przychodzili, przeważali szale, ratowali jeden klan czy drugi, a w ostatecznym rozrachunku i tak otrzymywali niezadowolenie panów, złość pospólstwa i niepotrzebne komplikacje.
Być może Lazurowe Wybrzeże mogło mu przynieść ukojenie. Ale na ile zmieniła się sytuacja w domu? Tego już nie wiedział i nie mógł wiedzieć. Liczył na to, że Takashi i Hajime byli na tyle rozsądni, żeby do niczego się nie mieszać. Żeby po prostu wieść swoje, zwykłe życie, nudny żywot nie zwracających na siebie uwagi wojowników.
Westchnął - i wtedy właśnie ujrzał brzegi Kaigan.
Coś się kończy, coś się zaczyna, jak to mówią.
Dokąd: Kaigan
Środek transportu: Łódź - minus 100 ryo
0 x
- Taiyō
- Postać porzucona
- Posty: 318
- Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Ginkara
- Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
- GG/Discord: spectrofobia
- Multikonta: Uguisu
Re: Szlak transportowy
1/28 „I porąbany dzień i porąbany łeb, razem Bracia, aż po zmierzch”
Aoi — Misja C
Każdy dzień wyglądał tak samo. Żadnego załamania pogody, ni sztormu, ni wiatru porywistego, ba, fal o kształtach, których nikt nigdy przedtem nie widział także. Jedynie ten męczący bezkres nader spokojnego o tej porze roku morza, którego barwa, choć początkowo może i wzbudzała zachwyt, tak teraz zdążyła na dobre spowszednieć. Wszystkim. Poza tym, cóż, różnorakie sprawunki, ciągnące się bez końca, których szczegółów nie spamiętałby nawet najzdolniejszy kronikarz. Oczywiście, statek pod przodownictwem Kinmeia Hosokawy prawdopodobnie nie bawił się w zapraszanie na pokład podobnych osobistości, ale, kto wie; był na tyle duży, że w którejś z kajut mógł się zaplątać pisarz, poeta, balladzista albo… Księżniczek.
Ta persona, blondyneczek, doprawdy spełniała założenia „zaplątać”. Nieważne, że ostatnimi czasy nikomu nie wadził swoim zachowaniem, a nawet przysługiwał się ich wspólnym celom – pomagając czy to w liczeniu, czy nadawaniu listów, czy też w sprawach tak trywialnych, jak obranie kartofli. Co więcej, widocznie się uspokoił i zrozumiał rolę, jak mu przypadła. Na pewno według Shabondamy (i nie tylko) wciąż był nikim więcej, niźli Yuto z rodu, który wszystkich marynarzy kolektywnie i w równym stopniu „chuj obchodził”.
Powyższe było dosłownym cytat z pociągłych ust jednego z załogantów, bodaj tego samego, który poimprezowego poranka, podczas pobudki, nakazał Hiroyukiemu obniżyć ton. Zamknąć mordę, znaczy się. W późniejszym czasie, a minęło go ciut-ciut, Aoi najpewniej wywnioskował, iż ten konkretny „kolega” niewiele znał słów poza tymi, które powszechnie uważano za wulgarne, obelżywe i rynsztokowe. Chwytająca za serce i ujmująca duszę kombinacja kurwa-chuj-morda. Z tegoż też zresztą zasłynął. Imienia, chociaż wymawiano je wielokrotnie przy najróżniejszych okazjach, nikt nie pamiętał. Jednakże każdy wiedział — i nie było od tej reguły bez wyjątku — że ten, który rzuca soczyste, niekiedy bardzo długie wiązanki z pleśni i pajęczyn to właśnie on. Istotny tak długo, jak poruszały się jego usta. Potem mógł nawet skoczyć z masztu do morza.
Tylko kto by się bał tej głębokiej toni, gdy od dobrego tygodnia panowała absolutna i dotkliwsza, niż kiedykolwiek cisza. Wcześniej, to prawda, chociaż mewy przelatywały na nieboskłonie i rozdzierały dzioby, wprowadzając minimalny zamęt i oderwanie od rutyny. Teraz zupełne nic. Null. Zero. Jakby świat uznał, że doprowadzi marynarzy do szaleństwa. Zanudzi na śmierć. I niby najstarsze wygi, wilki morskie, jednym głosem powtarzały, że to nie morze należy demonizować, a porty, bo to tam rdzewieją statki i ludzie schodzą na psy, ale – na wszystkie bóstwa! – jak nie chcieć do nich wrócić, gdy wokoło ciągle te same mordy i nic więcej?
Dobra. Fakt. Był jeszcze Hiroyuki, który niemalże każdego wieczoru umilał Shabondamie „rejs” wyciąganą spod poduszki butelką o tajemniczej zawartości. Najlepsze było to, że i Aoiemu, i Itō wiedza ta w ogóle nie była potrzebna. Jedyne, co do czego chcieli mieć pewność, to fakt, iż kiedy ściągną z szyjki parę potężnych łyków, to zrobi im się lżej, milej, a nawet doświadczą tego przyjemnego, przemykającego wpierw po gardle, później wzdłuż spracowanych kręgosłupów ciepła. Nijak się ono miało do Akari, przy której alkohol wydawał się całkowicie zbędny, ale, cóż, na bezrybiu i rak ryba. Trzeba było sobie radzić. Jeśli nie ramionami kobiety, która zajmowała całą przestrzeń w umyśle, to chociaż napojami wyskokowymi.
Zresztą, Aoi nie mógł do niej wrócić. Na pewno nie w najbliższym czasie. Nie, kiedy warunek ichniego paktu, mimo skonsumowanej przedwcześnie nagrody, wciąż nie został spełniony. Mogłaby za karę obedrzeć go ze skóry, a to i tak byłoby przyjemniejsze doświadczenie, niż znoszenie spojrzenia, którym najpewniej by go oblepiła. Jeśli w ogóle, bo mogłaby równie dobrze, całkowicie bez słowa uprzedzenia, zamknąć te uchylone dotychczas drzwi. Zamknąć i nigdy więcej nie pozwolić, by ją zawiódł.
Tylko, cholera, co mu z rysopisu dziewczyny, która po prawdzie wyglądała jak każda inna, skoro był uziemiony na statku? Jeszcze to słońce. Niby zawsze spoglądało nań z góry, ale odkąd trafił na Amaterasu, było tym bardziej męczące; zupełnie tak, jakby Madame chciała go nieustannie widzieć, a przy tym oceniać i rozdzierać. Zmuszać do… Tęsknoty? Ciężko to nazwać tęsknotą, ale jeśli miałaby takie pragnienie, najpewniej mogłaby je ziścić. Może już to zrobiła.
Poranek.
Moment znikającego księżyca i wyłaniającej się nieśmiało jasności. Był… Inny. Zdecydowanie inny, bowiem nad taflą wody zawisła gęstą niczym mleko mgła, a szumiący nieznośnie wiatr, wyrywający niemalże z zasłużonego snu, piszczał w otworach statku. Nie będzie przyjemnej pobudki.
Chyba że było się Hiroyukim pierdolonym Itō (to też cytat), wtedy nie miało się podobnych problemów. Gość, przysięgam, codziennie wstawał z humorem tak dobrym, jakby poprzedniego dnia do poduszki układał go harem najpiękniejszych kobiet; jedna przewracałaby posłanie na drugą, zimniejszą, stronę, druga podawała cytrusy, a trzecia dbała o spokój jednego i drugiego mózgu. Kwestię tego, który miał większą powierzchnię, pozostawimy na inny, lepszy czas.
— Chyba dobijamy do portu — oznajmił Hiro, rzecz jasna, z pełnią mocy swojego głosu, bo jakżeby inaczej. Wyczucia głośności to on nie miał i nawet nie zadawał sobie trudu, by sprawdzić, czy Aoi się obudził i ta informacja będzie dla niego jakkolwiek istotna, czy też nadal pozostaje on w szponach zjaw, cudów i dziwacznych, proroczych snów. — Wyspany?
Brunet przeciągnął się i dał pokaz umiejętności wokalnych, ziewając niezwykle przeciągle i głośno. Poza tym, kręgi też mu skrzypiały jak zawiasy starych drzwi. Nie był pierwszej młodości, więc to normalne, ale mordę miał tak samo młodzieńczą, jak kiedy pierwszy raz uścisnęli ze sobą dłonie. Ile to już lat!
Postacie
1. Hiroyuki Itō — #BF0000
2. Księżniczek (Yuto) — #80BF80
3. Marynarz — #556fcd
4. Księżyc — #BF4080
5. Madame Akari — #FFBF40
6. Kinmei Hosokawa — #0080FF
Inne
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać

z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank Prowadzę
♦Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać

z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank Prowadzę
♦
♦
- Aoi
- Postać porzucona
- Posty: 211
- Rejestracja: 25 mar 2024, o 08:52
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Długie, bladoróżowe włosy. Brązowe oczy, fioletowe usta. Zwykły strój: ciemno fioletowe kimono z delikatnymi akcentami kwiatów sakury, spinka we włosach z kwiatem malwy.
Na statku - standardowy mundur cesarski. - Widoczny ekwipunek: Dmuchawka do baniek (z wygrawerowanymi kwiatowymi zdobieniami), naszyjnik z symbolem Jashina, odznaka klanu Shabondama, Karambit zasunięty za pasem obi, 2xKabura, katana
- Link do KP: viewtopic.php?p=215542#p215542
- GG/Discord: laertes9788
- Multikonta: Ai, Nuō, Sister
Re: Szlak transportowy
Monotonia miała swoje zalety. Zwłaszcza, że zazwyczaj doceniał powtarzalność towarzyszącą życiu na morzu. Przecież wiedział gdzie się zaciąga, nie był z tych pechowców zmuszonych do służby w cesarskiej armii, co to, to nie. Od dziecięcych lat już pływał po wodach Kantai, z ojcem, ale i tak zdążył przywyknąć do monotonii, co najwyżej musiał słuchać narzekań, że nie taki haczyk czy zanętę podał. A sieć ma złe oczka. Ale się wyrobił. To najważniejsze, cenił nudę. A to na łowieniu i na dłuższych rejsach było powszechne. Wyszorować pokład, przeliczyć czy nie zniknęło z magazynu, kiedy już czasu ileś tam temu przeprowadzał inwentaryzację z, ha tfu, Ksieżniczkiem. Nikt nie chciał przecież, żeby albo zabrakło cytryn czy innych rzeczy mogących zapobiegać szkorbutowi. Nigdy nie wiadomo, kiedy sprawa przerosłaby ichniego medyka. Prawda?
Teraz monotonia go męczyła.
Brakowało mu czegoś, co faktycznie mogłoby go zaangażować bardziej niżeli najprostsze sprawunki. Nie tak, że stracił serce do służby. Nawet nie śmiałby tak bluźnić w najskrytszych myślach. Jego miłość do Cesarstwa, Cesarza i Wiecznej Admirał nie zmalała choćby o najniższy stopień najmniejszej znanej mu skali. Jednak! Ile razy można było liczyć tę samą butelkę alkoholu? Ile razy oglądać tę samą beczkę wypełnioną czymkolwiek tylko Rekinia dusza zapragnęła, aby przetransportowali. Dusza? Tak. To ona mu ciążyła. Ciążyła niemiłosiernie, a jej nie posiadał. Nie na własność, gdyż od pamiętnego dnia należała do Amaterasu. Czy Madame Akari jak ją zwano. Im więcej czasu mijało tym bardziej zdawał się sobie uświadamiać niemożliwość tego zdarzenia, gdzie on, zwykły śmiertelnik mógłby obcować z Boginią? A jednak, każde spojrzenie ku Słońcu zdawało się dodatkowo go obciążać, jakby kotwicę uwiązano mu do kostek i zarzucono na dno.
Niezależnie od tego jak bardzo chciałby uciec od tej piekielnej gwiazdy, życie pchało go prosto w jej promieniste objęcia. Nawet sama natura była przeciwko niemu, co tylko pogłębiało dziwaczne uczucie, którego za nic w świecie nie pojmował. Spętany duch, aż tak ciążył, że wzbudzał coś zbliżonego do tęsknoty? Nie. Nie tęsknił, nie mógł. Nie był byle podlotkiem, a ta kobieta nie była definitywnie kimś, za kim mógłby tęsknić. Nie tak, jak świat zdawał się mu to wmawiać. A jednak. Był tylko pionkiem na planszy, której partię rozgrywało coś wykraczające poza jego zrozumienie. Jednak czego by nie mówić o Shabondamie, był prostym marynarzem. Z wyjątkowym zamiłowaniem do poezji, przynajmniej od chwili pamiętnego wezwania. Wciąż jej nie rozumiał, ale czytał. Jakby miało to jakkolwiek pomóc mu zyskać uznanie w oczach Bogiń. Tak. Bogiń, Tsukiyomi też zdawała się nie chcieć dać mu spokoju.
Choć od niej mógł uciec. Rzadko przebywał pod nocnym niebem. Wystarczało mu karcącego spojrzenia Amaterasu, aby jeszcze wystawiać się na groźby Księżyca, z którą ostatnie spotkanie, niemalże tak samo natarczywie jak mające miejsce z Akari, do niego wracało. Tak kajuta była wyzwoleniem. Jego bezpiecznym miejscem, gdzie rola Ukemochi zdawała się nie należeć do niego. Choć nigdy w takiej, przynajmniej bezpośrednio nie był postawiony, tak w jego głowie, na ile znał legendy o bóstwach, zdawał się nim być. I, pomimo tego, że fakt ten powinien budzić w nim lęk, jednak działał pobudzająco. To nieopisane zagrożenie go pociągało. W obie strony. Ku dniowi. Ku nocy. A i tak pod promieniami Słońca jego kark zdawał się uginać.
Możliwe, że zwariowałby, gdyby nie Hioryuki i buteleczka z substancją, którą może i poddawałby jakiejkolwiek wątpliwości. Jednak, jak się mówiło, wyjątkowe sytuacje, wymagają wyjątkowych środków. To definitywnie był jeden z tych momentów. Długich momentów. Wielu nocnych momentów. Większą rolę w jego zdrowiu zdecydowanie odgrywał magiczny płyn, tak jednak, nawet jeżeli nieświadomie Itō był wyjątkowym wsparciem. Jego niewiedza o Boginiach była zbawieniem. A blizna, którą Aoi miał na swojej dłoni była przekleństwem.
A Księżyc go wyśmiewał i łypał złośliwie.
I się obudził. Zlany potem, choć całkowicie nie pamiętając o tym co gnębiło go w snach. Może to i lepiej. Gdy rozum spał, budziły się upiory. Bezpieczniej jest nie wiedzieć kto rzeczywiście był w takiej sytuacji oprawcą. Właściwie, został obudzony. To dużo poprawniejsze określenie, gdyż głos Hiroyukiego niósł się jakby sam mógł pchnąć żagle okrętu. Choć mógłby też zakręcić schowkiem na swój mózg, mogliby osiągnąć więcej węzłów niżeli podczas najsilniejszych podmuchów Susanoo. Gdyby tylko wykorzystywał te zdolność ku szczytnym celom, zamiast "szczytnym celom'.
-Już? - wspomniał jeszcze zaspanym głosem, leniwie podnosząc swoje powieki, równie ospale przecierając oczy dłonią, aby pozbyć się nieuprzejmych gości z okolic kanalików łzowych. Podniósł się, już bez narzekań choćby poprzez poprzednie powolne gesty. -Znasz mnie, wyspany jak zawsze. - Choć od pewnego dnia to "jak zawsze" zdążyło się zmienić. Przynajmniej nie wykazywał żadnych zaników efektywności, nawet jeżeli spało mu się ciężej.
-Będą potrzebne masażystki? - Ważne pytanie dla umilenia dnia. Takie rozruszanie niewątpliwie się przyda jego współlokatorowi, nawet nie tylko z troski o jego kręgi. No nic. Chłopak przeciągnął się i, chyba, nie pozostawało mu nic innego jak przygotować się do, miejmy nadzieję, nie tak słonecznego dnia jak ostatnie. Mgła na szczęście zdawała się zapowiadać spełnienie tego niewypowiedzianego na głos marzenia.
0 x
- Taiyō
- Postać porzucona
- Posty: 318
- Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Ginkara
- Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
- GG/Discord: spectrofobia
- Multikonta: Uguisu
Re: Szlak transportowy
3/28 „I porąbany dzień i porąbany łeb, razem Bracia, aż po zmierzch”
Aoi — Misja C
— A co, marzy ci się liczyć fale jeszcze drugie tyle? — Uśmiechnął się zawadiacko. Tak, iż można było odnieść wrażenie, że gotów był Shabondamie załatwić nie tylko obowiązek spisywania częstotliwości i wysokości fal, ale również parę innych, absolutnie irytujących zadań. W myśl zasady: Pan chce, Pan ma. — Teraz będziemy cumować co port. Chcą na szybko sprawdzić, jak sytuacja, czy nic się nie pieprzy, bo nerwówka jakaś nastała... Statek zresztą też odpoczynku potrzebuje. Wczoraj dziwny odchył od osi łapał, aż Kapitan się zdziwił i pół nocy przy burtach łaził.
Hiroyuki miał… Dużo energii. Dużo za dużo, zważywszy na to, iż do kajuty dołączył parę godzin później, niż jego podwładny. I temu akurat ciężko się dziwić; wysoka ranga, to i wysokie oczekiwania. A czasu na ich realizację tyle samo, co u zwykłego majtka. Shabondama miał to ślepe szczęście, że, będąc przy Ito, wiele spraw zwyczajnie go omijało. Miał, jakby to ująć, większą dowolność co do sposobu spędzania czasu. Nie zawsze, owszem, ale częściej niż inni. Robiło różnicę.
— Doskonale. Mamy parę zajęć w porcie, a kości dobrze rozruszać, mózg też — odparł. — Niby po pokładzie łazimy w tę i z powrotem, ale to nie to samo.
Usłyszawszy pytanie Aoiego, które rozumieć można było dwojako, Hiro prychnął i pokręcił głową ze zrezygnowaniem.
— Tabun masażystek — poprawił go bezlitośnie szczerze. — A to i tak będzie za mało.
Plecy, zwłaszcza przy gwałtownych zmianach pogody, doskwierały mu niezwykle mocno. Cóż, swoje lata miał; zarówno bezpośrednio przeżyte, jak i te, które oddał we władanie Rekinowi. Nie dało się ukryć. A o tym, że nie cierpiał na nudę, a tym samym brak obciążających organizm zajęć, nikomu nie trzeba było mówić. Zapieprzał za kilku – wiedział o tym każdy. Zresztą, za darmo ani piękne oczy (choć miał je niewątpliwie) nikt nie awansuje. Nie w Cesarskiej flocie i to tak, zdawałoby się, elitarnej. Niby nie wszyscy załoganci świecili umiejętnościami, których zazdroszczono na każdym kontynencie. Niemniej, ci, którym brakowało intelektu, musieli nadrabiać siłą. I odwrotnie, słabym bilet na pokład zapewniał spryt połączony z mądrością. Innej opcji nie było. No… Był Księżniczek. Owszem. Ale to zupełnie inna historia.
— Ale, ale… Najpierw obowiązki, potem przyjemności — zarządził, teatralnie unosząc palec wskazujący w powietrze. Nie groził mu, nie musiał. Aoi zdążył już nie raz i nie dwa potwierdzić, iż nie trzeba mu łupnąć, by robota była zrobiona. A tę kwestię Ito wyjątkowo w nim cenił.
Te miesiące spędzone na morzu jeszcze mocniej umocniły i osłodziły relację współlokatorów. Na ten moment byli sobie, cóż, bliscy. Nie bliscy jak bracia czy przyjaciele. Bliscy jak cierpiący jedną torturę więźniowie. Choć, to fakt, każdy z nich z zupełnie innego powodu. Ten Hiroyukiego był najpewniej zupełnie trywialny; może chciał wymoczyć ryj w jakimś przytulnym miejscu, a może, ot, zwyczajnie posiedzieć przy partii Go, do gry tej zresztą zachęcał Aoiego nie raz. Zdawać by się mogło, że mimo wszelkich możliwości, jakie otwierała brunetowi posiadana na statku ranga, nie mierzył specjalnie wysoko. Cieszył się tym, co miał. Cieszył również tym, czego nie miał. Był człowiek bez wątpliwości, ukrytych niepokojów czy bojaźni.
Tak musiała wyglądać wolność absolutna.
Dosłowna wolność; zarówno ducha, jak i ciała. A ciała to już w ogóle, bo wyzwolone z bielizny, a w niej przecież spał, ukazało się w pełnej krasie. Tripod. Ale nogi miał ledwie dwie. Wstydu zaś żadnego. Termin ten był mu całkowicie obcy, co zresztą potwierdzał na każdym kroku. Z drugiej strony – na statku nie dało się inaczej, choćby próbował. W tym celu musiałby ze swoim osprzętowaniem chować się po kątach, ba, w samym magazynie, byle żadne załoganckie oko nie dostrzegło go w przebraniu człowieka pierwotnego. Sens? Nie istniał. Toteż szkoda zachodu.
— Zawsze muszą nadać korespondencję do jakiejś nory, a później weź człowieku gońca znajdź, porozdawaj te pieprzone listy i nie pomiń żadnego, bo będzie ci jeden z drugim jęczał nad uchem, że matka to myśli, że zdechł — narzekał, wciągając na siebie kolejne elementy odzieży. Gestykulował w bogaty i wyraźny sposób, toteż trwało to chwilę dłuższą, niźli zwykle. — …Jeszcze skrzynie wymyślili, co to nie wiadomo na co, ani po co. A wnieść przecież trzeba.
Ito machnął energicznie dłonią tak, jakby strzepywał z siebie cały zebrany podczas przydługiego monologu ciężar.
— Samo wnoszenie tam chuj, jeszcze przywlec do załadunku! — kontynuował z coraz mocniej rysującą się manierą w głosie. Tą, którą Aoi zdążył poznać doskonale: zadaniem zajmą inni, a oni pójdą na zasłużony, obiecany zresztą parę miesięcy wcześniej, odpoczynek. Brunet nigdy nie łamał danego słowa, a choćby realizacja przysięgi miała trwać całą wieczność — koniec końców nastąpi.
Odpoczynek.
Z Księżniczkiem.
Chyba, bo przecież nie powiedział o tym na głos.
— Tarou zajmie się i zrobi co trzeba, już z nim gadałem. Na szczęście obyło się bez wieszania — poinformował, stając przed Shabondamą już nie w negliżu, a ubrany od stóp do samej głowy w odzież, która zdecydowanie zapewniała więcej ciepła niźli ta, którą nosił na co dzień. Hyuo miało mroźniejszy klimat, więc to normalne. — A ty, jakieś plany? Coś szczególnego mam uwzględnić?
Postacie
1. Hiroyuki Itō — #BF0000
2. Księżniczek (Yuto) — #80BF80
3. Marynarz — #556fcd
4. Księżyc — #BF4080
5. Madame Akari — #FFBF40
6. Kinmei Hosokawa — #0080FF
Inne
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać

z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank Prowadzę
♦Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać

z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank Prowadzę
♦
♦
- Aoi
- Postać porzucona
- Posty: 211
- Rejestracja: 25 mar 2024, o 08:52
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Długie, bladoróżowe włosy. Brązowe oczy, fioletowe usta. Zwykły strój: ciemno fioletowe kimono z delikatnymi akcentami kwiatów sakury, spinka we włosach z kwiatem malwy.
Na statku - standardowy mundur cesarski. - Widoczny ekwipunek: Dmuchawka do baniek (z wygrawerowanymi kwiatowymi zdobieniami), naszyjnik z symbolem Jashina, odznaka klanu Shabondama, Karambit zasunięty za pasem obi, 2xKabura, katana
- Link do KP: viewtopic.php?p=215542#p215542
- GG/Discord: laertes9788
- Multikonta: Ai, Nuō, Sister
Re: Szlak transportowy
Wszystko tylko nie liczenie fal. Nawet, jeżeli faktycznie byłoby to jakkolwiek zasadne dla funkcjonowania floty, okrętu, czegokolwiek. Naprawdę. Przełamałby się i robił tak bezsensowną czynność, gdyby tylko ubrać ją w odpowiednie słowa. Pracy się nie imał, nawet najgłupszej. Ku chwale Cesarza, tak? Może zbyt duża ilość uderzeń w wykonaniu wodnych ścian mogła naruszyć strukturę kadłuba? Wiedział, że nie, ale gdyby szkutnik mu zaznaczył, że tak jest, nawet by tego nie kwestionował. On był od realizacji zadań na statku, marynarzowania. Jak zwał tak zwał. Nie śmiał wchodzić w kompetencje drugiej strony. W końcu, był to autorytet, którego podważać się nigdy nie ważył.
-Hiroyuki, na bogów. Wszystko tylko nie zmuszaj mnie bym ciągle patrzył w wodę. - A dokładniej na "boginię". Słońce prześladowało go nie tylko na niebie, ale też lustrzanej tafli wody. Och głupi on, musiał wejść w rozgrywkę, której nawet nie pojmował. Choć oczywiście, mimo, że o bogach mówił całkiem poważnie, tak oczywiście nawet nie śmiał sugerować, że ucieka przed Amaterasu. Ludzie łaknęli ciepła płynącego z nieboskłonu. On natomiast nie wiedział czego chce. Inaczej. Wiedział. I właśnie ta wiedza go przerażała. -Nerwówka? Znowu Mikoto? - Cholerni Yuki. To znaczy, ich obecny lider był w porządku. Ci, którzy rozumieli dobroć Cesarza - również. Ale jednak, niesmak do rewolucjonistów pozostał. Zwłaszcza, że tamta sprzedajna kurwa skrywała się na kontynencie. Powiedzieć, że nie pałał sympatią do byłej Shirei Kan klanu Yuki to jak nic nie powiedzieć. Urok bycia cesarskim sługą.
Za nic w świecie nie krępował się przy Hiroyukim, ani przy kotwicy, którą z dumą zarzucał cumując w portach. Taki odpowiedzialny człowiek to skarb na każdym statku, od rybackiego kutra przez okręt Kinmeia Hosokoawy, a kto wie, może po sam pokład zarządzany przez Shi Kiyoko? Choć nie wiedział czy ten mężczyzna mierzył tak wysoko. Zdawało się, że jest mu tu wygodnie. Zwłaszcza, że i kapitan był swój chłop (ryb?), a i cała załoga go szanowała. Sam Aoi go szanował, a zanim dołączył do marynarki, prędzej by stwierdził, że człowiek o osobowości Itō by mu ciążył. A tu, dogadywali się zaskakująco dobrze. Jednak co wspólna kajuta, to wspólna kajuta. I przy okazji pomagał mu utrzymywać się w świecie faktu, nie boskich batalii.
-Tabun to mało? Czyli jednak, tabun w każdym porcie. - zaśmiał się ze stereotypowego postrzegania marynarzy. No. Nie, żeby było to jakkolwiek niezgodne z prawdą w przypadku znacznej części załogi czy samego Hiroyukiego właśnie. Shabondama również nie był świętym, choć posmakował boskości, wciąż był wyłącznie maluczkim człowiekiem. O wielkich marzeniach. Względnie, gdyż nie widział miejsca na nic więcej niż służba u największych. A jednocześnie pragnął kontroli, a los działając mu na przekór żądał tego, żeby ją tracił. Zazdrościł swojemu przyjacielowi? Koledzie? Temu komuś kim był Hiro. Przełożony? Tak. To na pewno nie będzie kłamstwem ani wyolbrzymieniem w żadną stronę. Chciałby móc być tak beztroskim. Nie tylko z pozoru. Nie potrafił.
Nie zaskoczyło go, że przewidziane były przyjemności. W dniu, kiedy Ito machnie ręką na tę nieodzowną część życia... na pewno zacznie się o niego martwić. Obowiązki natomiast... kiedy te się skończą, zacznie się martwić, że nastąpił koniec świata. Długie miesiące, nawet lata, które spędził na statku nauczyły go jednego - zawsze jest coś do zrobienia. Jeżeli nie, to znaczy, że źle się sprawdziło. Zwłaszcza patrząc też na średnią inteligencję wielu załogantów, czasem po prostu trzeba było po nich poprawiać. I, czasem nawet to lubił. Odciągało myśli. Nawet i bycie gońcem nie byłoby takie złe, miałby czym zając myśli. Od wyzywania identycznie wyglądających uliczek, po imbecyli, z którymi musiałby rozmawiać. Tak. Nawet dałoby się to uznać za relaksujące. Przynajmniej w jego sytuacji.
-Tarou? - powtórzył, tak tylko dla potwierdzenia. On sam miał dużo lepszy pomysł, choć jeżeli został już ktoś oddelegowany... -Yuto zaskakująco dobrze sobie radził z noszeniem beczek, a pewnie będzie im raźniej, prawda? - Definitywnie chciał się upewnić, że Ksieżniczek będzie czymś zajęty. Ostatnim czego pragnął to pałętanie się tego szczura pod nogami. Nawet specjalnie użył jego imienia, by zabrzmieć z jak największą sympatią. Uśmiechnął się ciepło. Nie tym uśmiechem, którym obdarzał blondaska. Tym razem, uśmiech był szczery, serdeczny. Na tyle, na ile szczery i serdeczny mógł być uśmiech, którym chciano się pozbyć kogoś, kto i tak nie był obecny przy rozmowie.
Plany? On od dłuższego czasu nie planował niczego szczególnego. Może poza tym w jaki sposób może raz, że znaleźć dziewczynę, którą tak, z jakiegoś powodu, pragnęła Akari, a dwa jak ją faktycznie do niej sprowadzić. To... to też budziło pewne problemy. Jednak, póki do tego momentu nie doszło, nie musiał się nimi martwić. Ani trochę. Chyba.
-Cokolwiek. Byle wewnątrz. - Nie chciał być obserwowanym przez Słońce. Nawet przez mgłę. -Na Hyou zawsze było za zimno. - Przecież nie powie, że chce uciec spod spojrzenia Amaterasu. Może i Kantai nie było pod tym względem dużo lepsze, ale jednak. Na jego rodzinnym Tenkyu przynajmniej nie było tylu wichur, więc siłą rzeczy, było przyjemniej. Przynajmniej Shabondama uznawał to za wystarczający argument potwierdzający jego chęć przebywania "wewnątrz". Czegokolwiek tak naprawdę. Knajpa, klub miłośników Go, ośrodki kulturalne pokroju teatru czy zamtuzów. Obojętnie.
0 x
- Taiyō
- Postać porzucona
- Posty: 318
- Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Ginkara
- Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
- GG/Discord: spectrofobia
- Multikonta: Uguisu
Re: Szlak transportowy
5/28 „I porąbany dzień i porąbany łeb, razem Bracia, aż po zmierzch”
Aoi — Misja C
Brwi Hiroyukiego ściągnęły ku sobie, a on sam, najwidoczniej wybity z rytmu i zdziwiony słowami Aoiego, podrapał się po czole.
— Na co chcesz patrzeć jak nie na wodę? — zapytał z ciepłym, pobłażliwym uśmiechem. Nim jednak Shabondama zdołał cokolwiek odpowiedzieć, widocznie Hiro nie chciał wchodzić w temat głębiej niż to potrzebne, dodał: — Słuchaj, nieważne ci po łbie łazi, to normalne i przejdzie. Jak nie dziś, to jutro. Jak nie jutro, to pojutrze. Dasz się temu, to będziesz sobie pluł w brodę.
Oh, jakże perspektywa miała znaczenie! W oczach bruneta, który nie wiedział, co rzeczywiście męczyło podwładnego, malował się obraz typowo marynarskiego zwątpienia w posługę. Bezkresny błękit męczył i, cóż, Itō zdawał sobie sprawę, iż takie czcze gadaniny często przeradzają się w coś większego. Czasami, w skrajnych przypadkach, doprowadzają do całkowitej rezygnacji. Dotychczas, to prawda, był przekonany, iż – kto jak kto – Aoi wykazywał niemalże fanatyczną miłość i oddanie względem posługi w cesarskiej flocie, ale wszystko mogło się przecież zmienić. Dlatego też, biorąc to pod uwagę, pozwolił sobie na maluczką dygresję – nietrafioną, acz całkowicie zrozumiałą, jeśli tylko przyjąć jego perspektywę.
— Poniekąd — westchnął i spuścił ramiona. — Zdrajca łazi po kontynencie, to nikt nie śpi spokojnie. Kto wie z kim i gdzie się układa, a przede wszystkim, do czego jeszcze jest zdolna. Ruch rewolucjonistów też ma się dobrze, tylko chowają się po kątach jak szczury. — Ekspresja Itō wyraźnie wskazywała, że sytuacja z byłą liderką klanu Yuki ciąży mu nie tylko służbowo, ale i prywatnie. Tak też było, bowiem jeśli chciałoby się wskazać najsilniejszą cechę bruneta, to byłaby to z całą pewnością lojalność; nie tylko względem cesarza, ale ogólnie: ludzi. Tego też oczekiwał od innych. Zwykle strugał z siebie wioskowego głupka, ale nie był nim. To pewne.
No, pewne do czasu, aż nie zacznie się rozmowa o sprawach trywialnych:
— Żeby tylko! — prychnął, celowo uwalniając zarówno siebie, jak i Shabondamę, od ciężaru poważnych dyskusji, które — mimo wszystko — Hiroyuki wolał (jeśli już) toczyć z ludźmi o wyższej randze. Nie odmawiał współlokatorowi zasług, nie odmawiał również umiejętności, natomiast rzeczywistość była bezlitosna: z chłopakiem mógł co najwyżej wymienić parę półsłówek, a tajemnice musiały pozostać tajemnicami. Zresztą, brunet zdołał wielokrotnie pokazać, że do podobnych dyskusji potrzebował odpowiednich warunków. Te nimi nie były.
— Tarou — powtórzył, kiwnąwszy potwierdzająco głową.
Nim odpowiedział, przez chwilę trawił w duszy sugestię podwładnego. Początkowo nie był do niej przekonany, widział bowiem blondyna w nieco innym zadaniu; takim, które znacznie bardziej angażowałoby jego mózg. Ten organ działał u Yuto zdecydowanie lepiej, niż nieistniejące mięśnie; po ostatnim razie Ito przyglądał się sylwetce chłopaka bardzo dokładnie, a choć naprawdę chciał wierzyć, że chuderlak beczki wniósł o własnych siłach i chęciach… Nie, po prostu nie. Jak długo brunet żył, tak nigdy nie widział podobnego zjawiska. Summa summarum, po krótkiej dyskusji z samym sobą doszedł do wniosku, iż to będzie dobra okazja, by młodzik poznał tych załogantów, którzy przeszli podobną do niego drogę. Bo niby kiedy jak nie teraz?
— Wiesz co? — zaczął, odzyskując błysk świadomości w zwróconych na Aoiego oczach. — To nie jest taki zły pomysł. Dam znać Tarou, żeby go poniańczył chwilę. Raczej nie będzie miał nic przeciwko.
Marynarz, jeszcze podczas mówienia drugiej frazy, schylił się ku butom, które należało w odpowiedni sposób zabezpieczyć przed zsunięciem. Kiedy skończył, wyprostował się do pionu.
— Herbaciarnia, Onsen… — wyliczył niemrawo na palcach, zatrzymując się przy trzecim, którego dotknięcie momentalnie przywróciło mu chęci do życia. — Co powiesz na karczmę i partię Go?
Otrzymawszy aprobatę pomysłu, dodał czysto informacyjnie:
— Za kwadrans na pokładzie. Weź co tam potrzebujesz, jak chcesz nadać list, to też będzie okazja.
Postacie
1. Hiroyuki Itō — #BF0000
2. Księżniczek (Yuto) — #80BF80
3. Marynarz — #556fcd
4. Księżyc — #BF4080
5. Madame Akari — #FFBF40
6. Kinmei Hosokawa — #0080FF
Inne
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać

z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank Prowadzę
♦Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać

z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank Prowadzę
♦
♦
- Aoi
- Postać porzucona
- Posty: 211
- Rejestracja: 25 mar 2024, o 08:52
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Długie, bladoróżowe włosy. Brązowe oczy, fioletowe usta. Zwykły strój: ciemno fioletowe kimono z delikatnymi akcentami kwiatów sakury, spinka we włosach z kwiatem malwy.
Na statku - standardowy mundur cesarski. - Widoczny ekwipunek: Dmuchawka do baniek (z wygrawerowanymi kwiatowymi zdobieniami), naszyjnik z symbolem Jashina, odznaka klanu Shabondama, Karambit zasunięty za pasem obi, 2xKabura, katana
- Link do KP: viewtopic.php?p=215542#p215542
- GG/Discord: laertes9788
- Multikonta: Ai, Nuō, Sister
Re: Szlak transportowy
Och, Hiroyuki wcale go nie rozumiał. Ale tak było lepiej, zarówno dla Shabondamy jak i dla Ito. A może to Aoi nie rozumiał swojego przełożonego? Może za jego słowami kryła się mądrość, na ten moment nie osiągalna dla niego ze względu na to, w jak ograniczony sposób postrzegał świat? Ograniczenie nieograniczony. Nie mógł mieć zamkniętego umysłu tak wytrwale myśląc o Bogach, niemalże wkraczając w objęcia niezdrowej obsesji. Czy może już jej szpony go stopniowo rozrywały? Nie. Nie było tak. Zbyt twardo stąpał po ziemi, żeby to było możliwe. To było więcej niż pewne. Jednak, czy faktycznie mogło mu to przejść? Sam przyczynił się do zachowania pamiątki, która nigdy nie pozwoli mu na zapomnienie o tym, co swoimi niecierpliwymi krokami wydeptywało ścieżkę na trawniku jego myśli. Jakby nie zostawił sobie tej blizny, może byłoby łatwiej? Nie, nie miało to znaczenia. To wszystko siedziało dużo głębiej niż jakieś delikatne szkaradztwo na spodzie dłoni. Jednak, nie zamierzał kłócić się z kolegą. Wygodniejsze było życie w przeświadczeniu, że faktycznie źle go zrozumiał. Bo to nie błękit go męczył.
-Rewolucja zjada własne dzieci. - rzucił komentując szczury. Nie były to jego słowa. Zdecydowanie nie. On wyraziłby się w inny sposób, ale zasłyszał je kiedyś, gdzieś. Za nic w świecie nie mógł sobie przypomnieć jego autora, ale podobały mu się. Niezależnie od tego jak dobrze je rozumiał, ale wiedział, że rewolucjoniści prędzej czy później sami się wybiją. Albo z pomocą Cesarstwa, ale spotka ich to tylko ze względu na własną winę, a nie Miłościwie Nam Panującego Satoshiego Waneko. Zdawał sobie jednak sprawę, że na głębsze rozmowy nie miał co liczyć. Więc, kiedy usłyszał sygnał wskazujący zmianę tematu sam się zaśmiał, niemalże parskając, jakby zgadzał się z niemym ustaleniem. To nie było ani miejsce, ani czas, ani odpowiednie zestawienie osób do bardziej szczegółowego wchodzenia w ten temat.
I słuchając go dalej jedynie uśmiechnął się za zadowoleniem. Nie chciał przedobrzyć. Mógłby powiedzieć słowo za dużo i jeszcze wydałoby się, że jedyne czego pragnął dając taką, a nie inną sugestie, było upewnienie się co do pozbycia się Księżniczka. Miał wyjątkowo paskudny dzień, a właściwie ostatnie dni, bez konieczności użerania się z paniczykiem. Jeszcze za mocno zaświerzbiałaby go ręka i musiałby ją podrapać o uzębienie Yuto. A nie mógł. Doskonale wiedział, że nawet pomimo dosyć dawnego przyzwolenia od Rekina Południa na "opiekę" Shabondamy nad tym blondaskiem, nie mogło to wykroczyć poza zdrową "koleżeńską" interakcje i opierunek. Choć słowa "koleżeński" i "Księżniczek" nie potrafiły przejść mu przez gardło, kiedy były one położone obok siebie. Pokiwał jeszcze głową, jakby dodatkowo potwierdzając, że Tarou na pewno się zgodzi. Bo czemu nie? Yuto był naprawdę niezłym kompanem do pracy. Jak chciał. I jak miał zamkniętą mordę. I trzymał się poza zasięgiem wzroku. Tak. Wtedy był faktycznie znośny.
Odwrócił się od Hiroyukiego, chwilę przed tym zanim ten zaczął swoją wyliczankę, akurat wyciągał coś ze swojej skrzyni. Chwała niech będzie Jashinowi za ten zbieg okoliczności. Bo niemalże go zmroziło na samą myśl o herbaciarni. Modlił się w duchu, aby ten pomysł był jedynie wyjątkowo zabawnym żartem, a nie czymś, co zostałoby uznane za godne do realizacji. Ostatni raz, kiedy spożywał herbatę w miejscu do tego jakkolwiek przeznaczonym, o ile zamtuz można nazwać takim miejscem, cóż. Nigdy więcej nie napił się ziół tak dobrych jak tamte. Oczywiście. tak. Chodziło o smak i aromat, który ze względu na wyjątkową wspaniałość nie był możliwy do przebicia nigdzie indziej. Nie miał w głowie obrazu Tsukiyomi podającej mu napar, kobiety równie pięknej co przerażającej. I wszystkiego co stało się później.
Wyprostował się.
-Chętnie, akurat mam suchoty... - I bynajmniej nie miał na myśli choroby. Propozycja Ito była niczym spełnianie marzeń, coś co wybawi go od ciążącej nad nim klątwy. Nieszczęsnego fatum. Nie był mistrzem Go, ale lubił to. Pewnie nigdy by w to nie zagrał, gdyby nie Hiro, więc sama akceptacja tego pomysłu była oczywistością. Warunek bycia wewnątrz spełniony, przy okazji coś co w większym lub mniejszym stopniu będzie zajmować jego myśli. Idealnie. Przytaknął na ostatnie słowa Hiroyukiego, skończył się szykować. Ubrany na tyle dobrze, żeby nie zamarznąć. I wyszedł na pokład, kiedy tylko nadszedł na to czas.
A list? Żadnego nie wyśle. Rodzina sobie poradzi, a wysyłać do... no. Nawet nie zamierzał o tym wspominać choćby w głowie, jednak ów "ktoś" wciąż uparcie naruszał jego prywatność ugniatając mu myśli, byle tylko móc się w nich rozsiąść najwygodniej, jak to było tylko możliwe.
0 x
- Taiyō
- Postać porzucona
- Posty: 318
- Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Ginkara
- Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
- GG/Discord: spectrofobia
- Multikonta: Uguisu
Re: Szlak transportowy
7/28 „I porąbany dzień i porąbany łeb, razem Bracia, aż po zmierzch”
Aoi — Misja C
— Oj, to bardzo niedobrze… — jęknął z udawanym przejęciem brunet. — Na szczęście, znam lekarstwo. Nic się nie martw.
S u c h o t y. No tak. Wychodziło na to, że przynajmniej połowa, jak nie trzy czwarte, marynarzy cierpiało na podobną, potworną zresztą, przypadłość, którą uleczyć można było jedynie za pomocą Sake. Inaczej: dużych ilości Sake, bo w przypadku tej dwójki, a bardziej z uwagi na ichni sposób spędzania wieczorów, potrzebne były radykalne środki. Tego z całą pewnością nie zabraknie w przyportowej karczmie. Nie mogłoby, kiedy do brzegu Hyuo dobijało tak wielu ludzi morza potrzebujących ukojenia skołatanych nerwów. Jeżeli ich nie mieli, to powód i tak zawsze się znalazł. Choćby taki, jak w przypadku Hiroyukiego: w tym konkretnym przybytku, do którego planował zabrać Shabondamę, grzechem byłoby odmawiać. Spowiedzi w shintoizmie nie wynaleźli, to musieliby ten „krzyż” nieść wspólnie przez najbliższy, bliżej nieokreślony czas. Zupełnie niepotrzebna udręka, której lepiej nie ryzykować.
Itō, w czasie, w którym Aoi szykował się do wyjścia, zdążył odnaleźć Tarou, co nie było zresztą trudne, poinformować go o przymusowo przydzielonym do zadania towarzyszu, a także zapewnić, iż wrócą tak prędko, jak to tylko możliwe, by zdążyć im pomóc (nie). Odebranie korespondencji, przypomnienie zasad gry i samo jej rozegranie zajmie co najmniej godzinę, a jeśli dorzucić do całości alkohol i spożycie posiłku… Cóż. Wspomniana „możliwość” nie istniała i brunet celowo przemilczał tę kwestię. Zresztą, choćby szczerze oznajmił podwładnemu, iż transport skrzyń na statek od samego początku planował przenieść na jego barki, niczego by to nie zmieniło – ten i tak nie miałby prawa protestować. Hierarchia nie zawsze była sprawiedliwa. Ktoś tracił, by ktoś mógł zyskać. Aoi szczęśliwie znalazł się w tej drugiej grupie i poza jednym, niezwykle trywialnym zadaniem, czekało jedynie słodkie lenistwo. I alkohol. I partia Go. I cholera wie co jeszcze, bo należało pamiętać, iż miał spędzić dzień z Hiroyukim, a nie jakimś służbistą-nudziarzem.
Tak czy tak. Itō stał na pokładzie od dobrych pięciu minut – zwarty i gotowy, byzachlać mordęodebrać listy. Klimat nie zachęcał do przechadzek, szczególnie ta mleczna mgła i ciężka wilgoć w powietrzu, ale czekał ich ledwie krótki spacer. Niska cena za parę godzin dobrej zabawy w jeszcze lepszym towarzystwie. No i alkohol. On też był ważny w tej historii.
— No w końcu! — zawołał, uśmiechając się od ucha do ucha. Powód na pewno miał dobry. Oboje, w sumie, mieli. — Ruchy, ruchy! Mamy przecież bardzo ważną korespondencję do odebrania.
Logiczne było, że nie do odbierania dokumentów i innych badziewi tak się brunetowi śpieszy. Co więcej, można było uznać, iż to zadanie najchętniej odłożyłby w czasie i przekazał w poczet listy „do zrobienia” komuś innemu. Problem w tym, że nie mógł. Z jakiegoś powodu Kinmei bardzo pilnował, by obowiązek ten spoczywał na najbardziej zasłużonych członkach załogi. I trudno się temu dziwić – rękopisy mogły zawierać informacje tak błahe, jak i te o szczególnej wadze. Lepiej nie ryzykować, kiedy rewolucjoniści, jak sam Hiroyuki oznajmił, mogli czaić się wszędzie. Niby cesarska flota powinna być wolna od tej choroby, ale… Ale lepiej dmuchać na zimne. Dosłownie: dmuchać na zime. Rewolucjonistów Yuki.
— Najpierw karczma czy przesyłki? — zapytał. — Jak załatwimy to od razu, to potem mamy wolne. Jak później, to będziesz musiał o tym pamiętać, bo ja na pewno nie będę.
Rzecz w tym, iż, jak pokazała ostatnia „impreza”, ani jeden, ani drugi nie mógł się poszczycić szczególnie dobrą pamięcią. Oboje, jak jeden mąż, mieli dziury, których nie dało się połatać niczym. W takich sytuacjach przydawał się Księżniczek, ale, cóż, odprawili go z kwitkiem. Słusznie czy też nie. Bardziej niż pewne, że powinni wybrać opcję z realizacją obowiązków przed wlaniem w usta alkoholu, o czym zresztą Hiroyuki zdawał się jeszcze chwilę temu samemu mówić, ale najwidoczniej wizja gry w Go przysłoniła mu zdrowy rozum. Tak. Na pewno gra w Go. Nie inaczej.
Postacie
1. Hiroyuki Itō — #BF0000
2. Księżniczek (Yuto) — #80BF80
3. Marynarz — #556fcd
4. Księżyc — #BF4080
5. Madame Akari — #FFBF40
6. Kinmei Hosokawa — #0080FF
Inne
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać

z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank Prowadzę
♦Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać

z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank Prowadzę
♦
♦
- Aoi
- Postać porzucona
- Posty: 211
- Rejestracja: 25 mar 2024, o 08:52
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Długie, bladoróżowe włosy. Brązowe oczy, fioletowe usta. Zwykły strój: ciemno fioletowe kimono z delikatnymi akcentami kwiatów sakury, spinka we włosach z kwiatem malwy.
Na statku - standardowy mundur cesarski. - Widoczny ekwipunek: Dmuchawka do baniek (z wygrawerowanymi kwiatowymi zdobieniami), naszyjnik z symbolem Jashina, odznaka klanu Shabondama, Karambit zasunięty za pasem obi, 2xKabura, katana
- Link do KP: viewtopic.php?p=215542#p215542
- GG/Discord: laertes9788
- Multikonta: Ai, Nuō, Sister
Re: Szlak transportowy
Odkaszlnął. W końcu, tak robią ludzie z suchotami. Drapało go w gardle niemiłosiernie, co poradzić, taka reakcja organizmu na to jakże poważne morskie schorzenie. A przynajmniej na jego morską odmianę, która dziwnym trafem nasilała się w momentach, podczas których przybijano do portu. Cieszył się, że tak dobrze wychodziło mu dogadywanie się z Hiroyukim. Nawet jeżeli za przyjmowaniem przez nich lekarstw kryły się różne powody, od relaksu, po wyjątkowo wykwintną degustację (aha) czy ucieczka ku zapomnieniu. Ale nie, nie zamierzał pić by zapomnieć. Ostatnim razem skończyło się to tak, że nie mógł zapomnieć bardziej. Ach, ile dałby by zapomnieć wszystkie chwile te, które są na nie, bo chciał nie myśleć o tym już. No i czego by nie mówić. Grzesznikiem nie był, nie śmiałby sprzeciwić się rozkazom i "rozkazom" swojego przełożonego. Zwłaszcza, jeżeli mógł utopić swoją utopię.
-Oczywiście. - Skłonił się delikatnie ku Ito, kiedy już był na pokładzie. Oczywiście! Ha! Oczywiście, że zamierzał zachowywać wszelkie pozory jak najbardziej oficjalnego wyjścia. To, że wielu członków załogi wiedziało lub domyślało się tego, że to nie cele służbowe były głównym patronem opuszczenia przez nich arki, ale! Nie zamierzał kusić losu. Mimo wszystko, był poważnym członkiem cesarskiej floty. I w tym delikatnym skłonie trwał dłuższą chwilę. -Przepraszam, że kazałem na siebie czekać. - Dopiero po tych słowach się wyprostował. Shabondamę nawet w pewien sposób bawił taki teatrzyk, który odgrywał dla zachowania pozorów. Jednak oczywiście, twarz była poważna. Skupiona. Nawet powieka mu nie drgnęła. Świetnie odnalazłby się w teatrze Kabuki.
Rozejrzał się też po pokładzie, jakby jeszcze potrzebował tego ostatniego potwierdzenia, że nikt wiecej z nimi nie idzie. Nie, żeby przeszkadzało mu towarzystwo pozostałych członków załogi. Z większością z nich żył w co najmniej neutralnych stosunków. Przynajmniej tak długo, jak każdy robił co do niego należało. Nie musieli się lubić, skądże. Ale robić swoje jak najbardziej. Zwłaszcza po takim czasie razem, gdzie jedyną drogą ucieczki przed oglądaniem niektórych mord było wyskoczenie za burtę. Aoi żył. Tolerował wszystkich. Na swój sposób, ale jednak. No. Nie widział Psa gotowego, żeby pójść z nimi. Dobrze. Spojrzał też ku niebu. Pusto. Co prawda mgła nie pozwalała na dostrzeżenie wszystkiego, ale to mu wystarczało.
I, mimo wszystko, został zaskoczony. Wybór między nagrodą a karą? Zdawało się to wszystko wyjątkowo proste, gdyby miał tylko lepsze wspomnienia z zaczynaniem obowiązków od przyjemności, to bez cienia wątpliwości wskazałby na karczmę. Bał się jednak, że to czy będą pamiętać o przesyłkach to będzie ich ostatnie zmartwienie. Jeżeli pamiętaliby co robili od wejścia do karczmy do ocknięcia się w bliżej nieokreślonym miejscu... tak. To mogłoby być uznawane za sukces, a wątpliwym było czy gdyby Ito obudził się na stole wraz z asystentką pokazywała królika znikającego w słomianym kapeluszu. Ekhm. Zająca. Jurnego zająca... no. Większym zmartwieniem byłoby wytłumaczenie tego przed Hosokawą.
-Przesyłki. - Brzmiał pewnie! Kłamstwo. Brzmiał, w najlepszym wypadku, jakby delikatnie poddawał to stwierdzenie wątpliwości, patrzył też na Hiroyukiego, jakby szukając w nim umocnienie tej decyzji. -Zdecydowanie przesyłki. Jeżeli Ty nie będziesz pamiętać, to ja tym bardziej. Tym razem ja zapodziałbym list dla Ciebie... Tak. Przesyłki. - Potrzebował to potwierdzić kilkukrotnie. Musiał to uargumentować. Wtedy sytuację, o dziwo, uratował Księżniczek. Co wciąż mu się nie podobało, a minęło od tej sytuacji wiele czasu, ale teraz, jeżeli byliby skazani na swoją dwójkę... Może Shabondama nie był głupi, ale zdecydowanie nie wierzył w swoje zdolności kognitywne wtedy, kiedy nadmiar alkoholu każdą sytuację malował jako coś niespodziewanego.
0 x
- Taiyō
- Postać porzucona
- Posty: 318
- Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Ginkara
- Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
- GG/Discord: spectrofobia
- Multikonta: Uguisu
Re: Szlak transportowy
7/28 „I porąbany dzień i porąbany łeb, razem Bracia, aż po zmierzch”
Aoi — Misja C
Itō skrzyżował ostentacyjnie ramiona na wysokości klatki piersiowej, przywdział na usta srogi wyraz (pasujący mu zresztą jak wół do karety) i łupnął wielkimi, oceniającymi oczyskami na podwładnego. Czy Aoi się spóźnił? Absolutnie nie. Pojawił się dokładnie piętnaście minut po ostatnim wymienionym przez nich słowie – tak, jak się umówili. Zdawało się zatem, że oboje doskonale wiedzą, w co i po co grają. Pozory należało zachować, a (nie)początkujący marynarz robił to lepiej niż tylko dobrze. I nawet jeśli nikogo nie interesowało, w jaki sposób spędzają czas wolny, to dobrze, że dzięki powyższemu nikt nie będzie podejrzewał ich o zachlewanie się w trupa w każdym dogodnym momencie. No, dziś, dla przykładu, nadarzyła się szczególna okazja. Urodziny Ni – Ni Aoiego, Ni Hiroyukiego.
— Tym razem ci odpuszczę — burknął brunet, uśmiechnął się złośliwie i począł „grozić” palcem wskazującym Shabondamie. Jak można się domyślić: ledwo uniknął spalenia całej tej uroczej scenki. Co więcej, sądząc po purpurze, która coraz mocniej malowała się na jego licu, musiał wstrzymywać oddech, wytracać go z płuc wraz z każdym słowem, by przypadkiem nie buchnąć niezwykle głośnym śmiechem. Całą serią śmiechów. Bo, to trzeba przyznać, jak już raz zarechotał, to dusił się jeszcze dobre parę minut. — Ale żeby mi to było ostatni raz.
Dalsza rozmowa była wypadkową wielu kwestii, które złożyły się na obdarowanie niższego rangą mężczyzny obowiązkiem podjęcia decyzji. Hiroyuki, jak to Hiroyuki, czasem potrzebował lekkiego szturchnięcia, gdy za bardzo odpływał w sferę mniejszych i większych przyjemności. Ostatnie miesiące pokazały, czemu ciężko się dziwić, że Aoi nadawał się do tej (i nie tylko) roli wprost idealnie. Ba, brunet raz, jednego szczególnego wieczoru, przyznał to nawet na głos. Szczerze i poważnie, co nie zdarzało się w jego przypadku tak często, jak oczekuje się od człowieka, który ma pod sobą tabun ludzi do zarządzania. I to w dodatku nie byle jakich ludzi, a marynarzy Cesarskiej floty. Paradoks? Owszem. Ale to właśnie dzięki tej umiejętności odnalezienia się w każdej skórze, nie tylko własnej, był tak ceniony przez załogantów.
— Niech będzie — pokiwał głową z aprobatą. — To… Co? Ruszamy. Nie ma na co czekać.
I jak zarządził, tak też zrobili. Zeszli z pokładu statku, który zdążył gdzieś pomiędzy rozmową w kajucie a tą trwającą powyżej, przybić do portu w Hyuo. W porównaniu do Kantai, co zdążyli już najpewniej odczuć, było tutaj zdecydowanie mroźniej. Dobra, racja; było także więcej ptaków, niźli na otwartym morzu, które krążyły, zataczając wolne i spokojne kręgi na ledwie widocznym zza mgły niebie. Pewno nie zwróciliby nań nawet uwagi, ale gdy niekiedy obniżały raptownie lot, bijąc skrzydłami i zadzierając dzioby jak wściekłe, było to co najmniej trudne w ignorowaniu.
— Ja pierdole, nic nie widać przez tę mgłę — zauważył (co za spostrzegawczość!) Hiroyuki, oplótłszy wzrokiem najbliższą okolicę i zarys budynków.
Zaraz jednak zarzucił obojętnie ramionami, świadom, że niezależnie od mgławicy, kurwicy, czy też innych paskudnych okoliczności, tak czy tak musieli spełnić swój służbowy obowiązek. Potem przyjdzie czas na inne, te, które osładzały całą gorycz przebywania w parnym, wilgotnym i nieprzyjaznym klimacie wyspy, należącej niegdyś do Yukich. Pierdolonych, w ich mordę, Yukich. Yukich rewolucjonistów. Pomyślał nawet o tym, ale szybko zrozumiał, że choć swoim darem od Bóstw dzielił się z każdym bez wyjątku, tak akurat z nimi by nie chciał.
— Pamiętasz zasady? — zapytał po krótkiej chwili milczenia i nawigowania w bliżej nieokreślonym kierunku. Inaczej: Hiroyuki wiedział, gdzie idą, wiedział również, w jaki sposób należało się poruszać po mieście, by dotrzeć do celu jak najszybciej, ale Aoi, cóż, niekoniecznie. Był zdany na łaskę i nie-łaskę przełożonego.
Postacie
1. Hiroyuki Itō — #BF0000
2. Księżniczek (Yuto) — #80BF80
3. Marynarz — #556fcd
4. Księżyc — #BF4080
5. Madame Akari — #FFBF40
6. Kinmei Hosokawa — #0080FF
Inne
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać

z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank Prowadzę
♦Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać

z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank Prowadzę
♦
♦
- Taiyō
- Postać porzucona
- Posty: 318
- Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Ginkara
- Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
- GG/Discord: spectrofobia
- Multikonta: Uguisu
Re: Szlak transportowy
Następny post tutaj
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać

z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank Prowadzę
♦Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać

z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank Prowadzę
♦
♦
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości