Stanowiąca część Cesarstwa wyspa położona jest na południe od skupiska wysp Kantai, a także na południowy zachód od krajów kupieckich. Na wyspie znajduje się siedziba Rodu Ranmaru , jednak głowa rodu rezyduje na Hanamurze, piastując stanowisko Cesarza. Temperatura panująca na wyspie jest znacznie niższa od tej na Kantai co nad wyraz pokazują góry śnieżne a także licznie występujące wichury. Ludzie zamieszkujący wyspę utrzymują się z polowań oraz połowów.
Kizuna
Postać porzucona
Posty: 198 Rejestracja: 1 paź 2023, o 16:56
Link do KP: viewtopic.php?p=212984#p212984
Aktualna postać: Hibana
Post
autor: Kizuna » 24 maja 2024, o 15:33
Misja C - Kamiyo Ori - 17/28
Rozkaz został wydany, więc w myśl zasady "Pan każe, ja łażę", dwójka natychmiast przeszła do działania. Wybór wyposażenia odbył się dość szybko, jak na żołnierskie warunki przystało. W końcu każda część garderoby do izolowania ciepła wyglądała tak samo, a rzeczy różniły się tylko rozmiarem i czasem stanem zużycia lub obecnością nieprzyjemnego zapachu. Każdy pobrany przedmiot został odnotowany, jak na tak zorganizowane miejsca przystało. W tej kwestii nie różnili się zbytnio od szpitala. Być może takich paraleli było więcej, a higienista nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. W końcu i lekarze, i żołnierze, na co dzień walczą o życie, chociaż w zupełnie przeciwstawny sposób. Po ubraniu i zapakowaniu całego niezbędnego sprzętu, nic już nie stało na przeszkodzie, żeby wreszcie ruszyć na ratunek doktor Kiyayi.
- Ruszajmy więc - Skinął głową w kierunku młodego medyka i poprowadził w stronę wyjścia z budynku. Następnie swoje kroki skierował w kierunku bramy miasta. Szedł cały czas kawałek przed swoim towarzyszem, jakby wczuł się w rolę przewodnika. Nie wiedział jednak, że Kamiyo nie jest stąd i nawigacja w tych stronach sprawia mu jeszcze pewne trudności. Nie może przecież pozwolić po sobie poznać, że taki stan rzeczy ma miejsce. Nie byłoby to korzystne dla jego ukrywania prawdziwej tożsamości. Już kilka minut później znaleźli się poza bramami miasta. Główna droga z zamarzniętej ziemi otoczona była kilkumetrowymi zaspami śniegu. Bez żadnych trudności udało im się w kilka godzin dojść do podnóża góry Shiroyama. Szczyt prezentował się imponująco, piętrząc się na tysiące metrów w górę, aż po same chmury, które zakrywały jego wierzchołek. Całe szczęście, że nie musieli wdrapywać się na tę górę, a jedynie przejść ją dookoła. Chociaż wcale nie było to łatwe, to z pewnością znacznie prostsze od wspinaczki. Pierwsze dni podróży upłynęły głównie w milczeniu ze strony młodszego kapitana, który odzywał się tylko, kiedy było to konieczne, a każde jego słowo dotyczyło ich przeprawy. Noce spędzali w namiocie, odpieczętowanym z jednego ze zwojów, by chociaż trochę uchronić się przed lodowatym wiatrem. Dopiero trzeciego dnia, w czasie przeprawy przez zaśnieżony las, mężczyźnie zebrało się na dyskusję i zainteresował się swoim współtowarzyszem podróży.
- Jesteś z Fuyuhany, czy przeprowadziłeś się w nasze strony? Chyba nigdy wcześniej cię tu nie widziałem.
0 x
Kamiyo Ori
Posty: 1090 Rejestracja: 27 sty 2020, o 22:25
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek B
Krótki wygląd: Drobnej budowy , nawet jak na jego wiek. Na głowie ma czupryne czarnych włosów, dość matowych i nie świecących się zbytnio, spiętych w kucyk rzemieniem.
Widoczny ekwipunek: Duża torba na pośladkach przyczepiona paskiem.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=7983
GG/Discord: deviler_
Multikonta: Rokudo Gaika/Yuki Renji
Post
autor: Kamiyo Ori » 27 maja 2024, o 20:08
Pan każe, sługa musi. Taki był los tych wszystkich, pomniejszych w skomplikowanych strukturach świata. W zasadzie to był nikim znikąd, ale można było go tolerować jedynie przez pryzmat swojej użyteczności. Ta jednak też nie była na tyle wielka, by mógł sobie pozwolić na jakieś błędy. Naśladował innych, postępując tak, jak sobie tego możni zażyczyli. Byle nie zwrócić czyjegoś wrogiego spojrzenia w swoim kierunku. Z jednej strony przybycie tutaj było błędem, ale z drugiej… Miał w końcu to, czego chciał. Był to jednak sam wierzchołek góry lodowej kary, którą dla siebie planował. Nie mógł przecież odpuścić tak łatwo, a chłostający go lodowaty wiatr był zarazem pobudzającym doznaniem, jak i wzmagającym senność. Lepiej by było dla niego, aby nie zasypiał.
Opuszczając bramy miejskie, od razu ruszyli mroźnym szlakiem w kierunku szczytu. Jeszcze nie było tak wiele trudności z podróżowaniem, kiedy pod ich stopami znajdowała się zmarznięta ziemia. Podejrzewał, że te dopiero nastąpią, gdy zaczną iść po śniegu. Jako shinobi potrafił posługiwać się chakrowymi sztuczkami, które umożliwiały mu swobodne poruszanie się po wodzie, ale nie wiedział, czy ten sposób by się sprawdził na nieubitym śniegu. Niby gęstość większa, ale trzeba by wprowadzić jakieś poprawki do tej techniki.
Podróż w ciszy jak najbardziej odpowiadała szarookiemu. Nie przeszkadzała mu ta niezręczna cisza, bo dla niego był to właściwie naturalny sposób zachowywania. Odpowiedzi udzielał wyłącznie zapytany, a sam nie inicjował pytań ponad te, które były konieczne do skutecznej podróży. Czas ich w końcu naglił i trzeba było oszczędzać energię. Trzeciego dnia, gdy Hirokarze naszło na rozmowę dla zabicia czasu, młody medyk nabrał szybciej powietrza w płuca, powodując tym samym lekki ból w płucach. Odkasłał natychmiast. – Jestem tu od niedawna. Miałem pracować w ambulatorium więziennym. – Powiedział krótko. Sytuacja zakładu karnego, który w tym momencie był wyłączony z użytkowania, najpewniej musiała być znana przedstawicielowi straży miejskiej. W końcu wieści o buncie i rzezi więźniów i straży więziennej musiała przedostać się w plotkach do reszty lojalnych sił Cesarstwa.
0 x
PH | Ryō | KP | Notes
Kopiuj [color=#40FF40][i]Myśli[/i][/color]
-[color=#FFFF00][b]Mowa[/b][/color]
[color=#FF0000][i]MYŚLI[/i][/color]
Kizuna
Postać porzucona
Posty: 198 Rejestracja: 1 paź 2023, o 16:56
Link do KP: viewtopic.php?p=212984#p212984
Aktualna postać: Hibana
Post
autor: Kizuna » 28 maja 2024, o 19:09
Misja C - Kamiyo Ori - 19/28
Chociaż Kamiyo był nikim, to same jego zdolności nadawały mu wartość większą, niż ma większość ludzi. Osoby posługujące się medyczną chakrą to rzadkość na kontynencie i dla wielu są jedyną nadzieją na przeżycie. Miał potencjał by uratować setki, lub nawet tysiące żyć, gdyby rozpoczął normalną pracę w szpitalu. Być może pewnego dnia przyjąłby nawet pod swoje skrzydła kilkoro uczniów, którym przekazałby swoją wiedzę i techniki, by ci w następstwie mogli pomagać większej ilości ludzi. Zamiast tego decydował się jednak przybyć na wyspy, współpracować z rebeliantami, a teraz ryzykować życie na mrozie. Coś nie pozwalało mu zaznać spokoju. On sam wymierzał sobie karę, za popełniony grzech. Szkoda, że konsekwencje tego cierpieli też inni, którym mógł w tym czasie pomóc.
Monotonia mijanego krajobrazu miała w sobie pewien urok. Uczucie chłodu zawładnęło nad całym ciałem, dominując głód i zmęczenie. Wszechobecna biel kontrastowała tylko z szarością skał i brązem i zielenią wysokich drzew. Głównymi odgłosami był szum wiatru, chrupanie śniegu i lodu pod stopami oraz okazjonalne wołanie lokalnego ptactwa i wycie wilków nocami. Obecna droga nie różniła się prawie niczym od tej pokonywanej kilka godzin temu. Wszystko zlewało się w jedną całość, a jedynym wyznacznikiem pokonywanego dystansu była góra obserwowana pod nieco innym kątem, niż wcześniej. Podróż tę można porównać do transu, prawie do formy medytacji. Towarzysz higienisty najwyraźniej był tym zupełnie pochłonięty, bo nie palił się do rozmowy. Jego komunikacja ograniczała się do tematu przeprawy, przerw, posiłków i noclegu. On również wyglądał, jakby chciał mieć to wszystko jak najszybciej z głowy i ciężko go za to winić. Kiedy jednak wreszcie doszło do dialogu, ożywił się nieco.
- Oo, to ciekawe. Skąd cię tu przenieśli i za co? Czy sam zdecydowałeś się przenieść na to ubocze? Rzadko słyszy się, żeby ktoś migrował tutaj. Zwykle ludzie stąd uciekają. Klimat i perspektywy na życie nie są tutaj idealne - Nie odpuszczał młodszy kapitan. W jego głosie było słychać sztuczną ciekawość i coś jeszcze. Ciężko było ustalić co dokładnie. Może to było zwątpienie? Odrobina podejrzliwości? Jak matka pytająca swoje dziecko, kiedy znała już prawdę. A może Kamiyo tylko się to zdawało..
0 x
Kamiyo Ori
Posty: 1090 Rejestracja: 27 sty 2020, o 22:25
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek B
Krótki wygląd: Drobnej budowy , nawet jak na jego wiek. Na głowie ma czupryne czarnych włosów, dość matowych i nie świecących się zbytnio, spiętych w kucyk rzemieniem.
Widoczny ekwipunek: Duża torba na pośladkach przyczepiona paskiem.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=7983
GG/Discord: deviler_
Multikonta: Rokudo Gaika/Yuki Renji
Post
autor: Kamiyo Ori » 29 maja 2024, o 20:41
Debata nad tym, czy bardziej by pomagał będąc w szpitalu, czy też w drodze była dość istotnym powodem jego pojawienia się jako sanitariusz wojenny, czy też wędrowny lekarz. Było sporo argumentów za jednym, jak i za drugim. Wiadome było, że jeśli mówimy o ilościowym podejściu do wyleczonych pacjentów, to laur pierwszeństwa miał tutaj szpital, czy też inna stacjonarna klinika. W takim miejscu jednak była dość rozbudowana kadra medyczna, która potrafiła sobie nieźle zaradzić ze zwykłymi dolegliwościami, przynajmniej do poziomu, który powodował, że oczekujący na zabieg pacjent pozostawał stabilny. Oczywiście były też przypadki wymagające nagłej i intensywnej terapii, ale tam istniało swoiste „państwo w państwie” i były inne zasady. Powtarzający się motyw jednak współpracy całego zespołu pozostawał. Szalony Higienista wyrósł na tych dwóch filarach z niemal całkowitego cywila do całkiem przyzwoitego poziomu. Tam też mu podpowiedzieli, że aby odebrać prawdziwą naukę Iryoujutsu, to musi iść na front. Miejsce, gdzie dookoła latają kunaie, kule ognia i inne niebezpieczne pociski, było kolebką prawdziwych talentów tej sztuki. Trzeba było się uczyć na biegu, korzystać z instynktu i w dużej mierze improwizować braki materiałowe, jakich nigdy by nie doświadczył w solidnie zaopatrzonej jednostce medycznej. Początkującym chirurgom często ręce drżały ze stresu, gdy musieli wykonywać zabiegi w zaciszu czterech ścian, ale gdy dookoła wszystko wybucha, a ty musisz zatamować krwotok przy pomocy bandaży i waty. Takie doświadczenie może solidnie nauczyć zdecydowania, świeży narybek praktyków szlachetnej sztuki uzdrawiania. Zwiększając własne kompetencje w tak trudnych warunkach Kamiyo zyskiwał możliwości pomocy naprawdę ciężkim przypadkom oraz tym, którzy normalnie byli pozbawieni pomocy kogoś wykształconego w tym kierunku. Czasy były ciężkie, ludzie biedni i często zacofani. Typowa była wiara w zabobony, gdy dolegliwości, na jakie cierpieli miały wyłącznie fizyczną naturę. Ignorancja połączona z nadmierną pewnością siebie prowadziła do tego, że ludzie niekiedy się nawet nie próbowali leczyć. Lepiej było wierzyć, że opętał ich duch, demon, youkai czy inne niebezpieczne niedorzeczności. W skrócie: decyzja, by wyruszyć pomagać innym, była jak najbardziej słuszna.
W tej logice jednak była wyraźna dziura. Szarooki w końcu nie miał obiektywnie zbyt dobrego powodu, aby pomagać tym, którzy zaatakowali niewinnych cywilów podczas Turnieju Pokoju. Subiektywnie jednak sprawa miała się następująco. Po jednej, jak i drugiej stronie byli tylko zwykli ludzie, wykonujący rozkazy tych na górze. Tak jak można było władców skrytykować za podejmowane decyzje, to szeregowe jednostki niewiele miały do powiedzenia w społeczeństwie feudalnym, gdzie najwyższą cnotą było posłuszeństwo wobec przełożonych. Może właśnie dlatego tak ciężko było mu ostać w jednym miejscu, bo wszelki autorytet, już na poziomie podświadomości, uciskał go i nie pozwalał rozwinąć skrzydeł. Ruszył więc poznać swoich dawnych wrogów, przynajmniej w rozumieniu jego dawnych sprzymierzeńców. To była chyba ostatnia szansa, aby nie pójść za większością i bezmyślnie wszystkich nienawidzić. Syndrom oblężonej twierdzy.
Krajobraz Hyou zlewał się w jedną, nieciekawą całość. Biel i odcienie szarości. Głównie to drugie. Nie przybył tutaj jednak oglądać widoki. Te najpewniej będą do podziwiania, jeśli uda im się wdrapać na nieprzyjazny szczyt, który górował nad całą wyspą, albo przynajmniej taki się zdawał. Powietrze było suche i mroźne, więc gdy robił wydech, to kropelki wody w oddechu zmieniały się w chmurkę pary. Na jego nieszczęście jego odpowiedź nie wyczerpała tematu, a stało się coś wręcz przeciwnego. Przewodnik najwyraźniej rozbudził się ze śpiączki, w jaką zapadł podczas tych kilku dni spacerku w milczeniu. Dla Oriego było tak łatwiej, bo rozmowy o niczym bardzo kiepsko mu wychodziły. Do tego dochodził jeszcze stres z niezbyt solidną tożsamością, jaką przybrał pojawiając się w Morskich Klifach. – Jestem tutaj, aby się uczyć i pomagać innym. – Powiedział zgodnie z prawdą. Tylko tak mógł się wykręcić z dalszej dyskusji. – W tym najbardziej srogim klimacie można najwięcej się nauczyć. – Dodał po chwili. - Tak mi mówili. – Powiedział po krótkiej pauzie na głębszy wdech. Gardło zaczynało go nieco boleć. Głos miał też lekko zachrypnięty. W końcu nieużywany mięsień zanika, a on był nieco bardziej małomówny, niż na ogół. Jakby jednak to od niego zależało, to on by zadawał pytania. W sumie to właściwie co go powstrzymywało? – A wy, kapitanie Hirotaka rozumiem zawsze tutaj? Nigdy nie myśleliście, aby ruszyć w świat? – Sprytne odbicie piłeczki było tym, co mogło jakoś zepchnąć rozmowę na inne tory, niż przeszłość Szalonego Higienisty. Nie był gotowy, aby się dzielić swoimi przeżyciami, a żołdak w służbie Waneko niezbyt przychylnie by patrzył na niego, jakby zdawał sobie sprawę, że ma do czynienia z obcokrajowcem. Było to dość ciekawe zjawisko, że tak szybko zrodził się nacjonalizm przez ten stosunkowo krótki czas istnienia Cesarstwa. Kto by jednak wchodził w takie szczegóły.
0 x
PH | Ryō | KP | Notes
Kopiuj [color=#40FF40][i]Myśli[/i][/color]
-[color=#FFFF00][b]Mowa[/b][/color]
[color=#FF0000][i]MYŚLI[/i][/color]
Kizuna
Postać porzucona
Posty: 198 Rejestracja: 1 paź 2023, o 16:56
Link do KP: viewtopic.php?p=212984#p212984
Aktualna postać: Hibana
Post
autor: Kizuna » 30 maja 2024, o 15:58
Misja C - Kamiyo Ori - 21/28
Praca medyka na polu bitwy była zupełnie różna od pracy w szpitalu. Lekarz, w zaciszu czterech ścian, ma zwykle do dyspozycji wspierający go personel medyczny. Zwykle ma pod dostatkiem niezbędnych wyrobów medycznych i dość dużo czasu, by móc przygotować się indywidualnie do każdego wykonywanego zabiegu czy operacji. O ile placówka nie jest przepełniona, doktor ma możliwość poświęcenia każdemu pacjentowi odpowiedniej ilości uwagi. Na linii frontu lub w rozstawionym za nimi namiocie szpitalnym, leczenie wygląda zupełnie inaczej. Priorytetem są ranni, którzy mają największe szanse przeżycia. Zatamować krwawienie, zaszyć i dawać następnego. Jeśli za bardzo boli, to kij między zęby i kroimy dalej. Wiele osób nie ma nawet okazji znaleźć się na stole operacyjnym. Ostatnie minuty życia spędzają patrząc w niebo mętnym wzrokiem, zanim do mózgu nie zacznie dopływać za mało tlenu, żeby utrzymać świadomość. Dla lekarza w szpitalu śmierć pacjenta to absolutna tragedia i zawód. Dla medyka polowego, śmierć to przykra codzienność, której nie sposób jest uniknąć. Kamiyo, pokierowany przekazanymi mu naukami, wierzył, że front będzie dla niego najlepszym miejscem do nauki. Żołnierze oczywiście też potrzebują pomocy lekarskiej, więc tak długo, jak sam nie zginie, będzie miał okazję ratować setki żyć.
- Heh, jeśli przybyłeś się tutaj zdobyć wiedzę, to raczej się rozczarujesz. Będziesz się uczył głównie podcierania tyłków cesarskich przydupasów. Oni mają większy priorytet od zwykłych cywili, a robią sobie krzywdę częściej niż niemowlę - Odpowiedział higieniście, nie spuszczając wzroku z jego twarzy. Lustrował dokładnie swojego towarzysza, szukając najmniejszej zmiany w jego mimice, jakby próbował go odczytać - Ja już swoje zwiedziłem, głównie w ramach wyjazdów służbowych. Tu jest mój dom. Tutaj się urodziłem i tutaj zostanę do samego końca. Morskich Klifów, lub mojego. Może nasza osada nie wygląda jak raj na ziemi, ale dla wielu niegdyś nim była. Oczywiście, czasy się zmieniły. Zresztą sam o tym doskonale wiesz.
Młodszy kapitan mówił o swojej prowincji z dumą w głosie, chociaż unikał wdawania się w szczegóły. Ciężko było ocenić, czy był przychylny, czy przeciwny rządom Jej Cesarskiej Mości. Jeśli Kamiyo niczego więcej nie dodał, rozmowa kompletnie umarła. Hirokara zamilkł na kolejne kilka dni, najwyraźniej usatysfakcjonowany ilością odbytego dialogu. Siódmego dnia podróży, kiedy znaleźli się już po drugiej stronie góry, na czystym, błękitnym niebie zauważyli patrolującego okolice kruka.
- To ptak doktor Kiyayi. Jesteśmy już blisko celu.
0 x
Kamiyo Ori
Posty: 1090 Rejestracja: 27 sty 2020, o 22:25
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek B
Krótki wygląd: Drobnej budowy , nawet jak na jego wiek. Na głowie ma czupryne czarnych włosów, dość matowych i nie świecących się zbytnio, spiętych w kucyk rzemieniem.
Widoczny ekwipunek: Duża torba na pośladkach przyczepiona paskiem.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=7983
GG/Discord: deviler_
Multikonta: Rokudo Gaika/Yuki Renji
Post
autor: Kamiyo Ori » 1 cze 2024, o 11:46
Raz podjęte decyzje zawsze można było zmienić. Nic jednak na to nie zapowiadało. Dla Szalonego Higienisty obrana ścieżka była słuszna i z czasem mogła przynieść znacznie większe korzyści niż bezpieczeństwo. W jego umyśle ludzkie życie miało wartość nadrzędną, bez względu na to, po której stronie konfliktu się znajdowała. Nawet szalonego cesarza można by było uleczyć ze swojej dolegliwości. Problemem było przekonanie takiego, że coś mogło jednak być nie tak…
Słuchał Hirotaki, starając się nie wtrącać pomiędzy zdania. Zapoczątkowałoby to reakcję łańcuchową, jaką jest dłuższa rozmowa. Po jego pierwszej wypowiedzi w jego głowie wymalował się pewien obraz kapitana. Najprawdopodobniej należał do tej grupy ludzi, która starała się nie angażować w konflikty wewnętrzne. Niby nie krytykował działań Cesarstwa, ale nazywał jego żołnierzy niemowlętami. Był tutaj potencjał na to, aby przekabacić go w stronę rewolucyjną. Szczęśliwie dla niego tym się Ori nie zajmował, a znając jego zdolności oratorskie, to najpewniej by szybko poległ z każdą argumentacją, jaką ten byłby w stanie przytoczyć.
Mina medyka się nie zmieniała. Był w pracy i miał łagodny wyraz twarzy z lekkim uśmiechem. Pamiętał, że dużo czasu spędził przed lustrem, trenując takie ułożenie mięśni mimicznych. Nie przychodziło mu to naturalnie. Było jednak konieczne, bo często pracował z dziećmi, a jego normalna, niewyrażająca niczego twarz z jakiegoś powodu była dla nich niezbyt zachęcająca. Płaczów nie było końca, więc idąc śladem swoich kolegów po fachu, samemu zaczął stosować ten grymas.
Zabieg, który miał przełożyć ciężar dyskusji na stronę jego przewodnika, udał się wyśmienicie. Miał do powiedzenia całkiem sporo, a dla Kamiyo sylwetka kapitana zaczęła się kształtować coraz klarowniej w jego głowie. Patriota. Na wyspie, która kiedyś należała do klanu Yuki, aktualnie przesiedlonego do Hanamury. Najpewniej miał tutaj rodzinę, więc nie mógł się angażować w konflikty. Życie ludzkie w końcu jest najwyższą wartością, ale niektórzy ludzie stosują jakieś dziwne ich hierarchię. Rodzina i przyjaciele ważniejsi od innych? Bardzo to wszystko subiektywne dla szarookiego, który przecież nie miał prawa do żadnych z tych rzeczy. Sam znajdował cel swojego istnienia w byciu narzędziem, mającym zatrzymać naturalną kolej rzeczy i powstrzymywać śmierć, przed zebraniem gęstego żniwa, gdziekolwiek by się nie znajdowała ze swoją ostrą kosą. Miał być kamieniem, na którym ostrze się zatrzyma i być może wyszczerbi. Nie wielką skałą, ale małym kamykiem.
– Rozumiem . – Skwitował obie wypowiedzi towarzysza. Czy jednak w istocie tak było? Patriotyzm był mu obcym pojęciem, bo przecież on nie miał miejsca, które mógłby nazwać domem. Oczywiście, miał mieszkanie w Ryuuzaku, ale była to jego tymczasowa siedziba, a nie ziemia, na której mógłby zapuścić korzenie. Zbyt wiele się na świecie działo, by mógł usiedzieć w jednym miejscu. Widział jednak ludzi, którzy za kawałek gruntu potrafili się całkowicie poświęcić. Na ostatniej wojnie mógł zobaczyć obie strony konfiliktu. Uchiha bronili się jak lwy, atakowani z każdej strony. Stali się ofiarami polityki i mieli zostać zdławieni przez przeważające siły. Tak się jednak nie stało i zakończyło się patem. Niewiele ugrano całą kampanią, a jedynie odnotowano straty w ludziach, zwłaszcza wśród cywili. Pamiętał, jak ze szmatą owiniętą wokół twarzy usypywał stosy ciał w spalonych wioskach. Oblewano ciała oliwą i podpalano, by jak najbardziej zapobiec potencjalnej zarazie. Smród był nie do wytrzymania. Nie patrzył jednak na ciało jak na człowieka, każdy martwy był jego osobistą klęską. W końcu, gdyby jednak był na miejscu, to przecież mógłby uratować choć jedno, dwa życia więcej przed bezsensowną przemocą.
Porządki w Sogen miał zwieńczyć Turniej Pokoju, gdzie miał nadzieję w końcu odsapnąć od śmierci i cierpienia. Poobserwować innych i nauczyć się taktycznego myślenia. Oczywiście jego metody walki nie polegały na unicestwieniu przeciwników, a jedynie na ich unieszkodliwieniu. Nie chciał dokładać już do całego amalgamu śmierci, zniszczenia i cierpienia, jaki przeszedł przez te ziemie i najprawdopodobniej zadomowił się na dłużej. Tak się zdarzyło, że cały ten Pokój, jaki ta impreza promowała, był bardzo krótkotrwałym zjawiskiem. Czyżby losem tego świata była ciągła wojna shinobich? Brzmiało to, jak złośliwy plan bóstw, które z góry patrzyły na swoich wiernych, przesuwających się po planszy do shogi. Tam była strata, tam wymiana, a tam dalej jeszcze awans. Ciągle dokładano jednak nowe pionki, a apetyt na krew nie ustawał. On jednak nie był wierzącym. Bóstwa, jeśli istniały, dość słabo zaznaczały swoją obecność wśród śmiertelników. Cuda można było wyjaśnić działaniem nauki lub chakry. Nie było zjawisk nadprzyrodzonych, bo wszystko zawierało się właśnie w naturze. Brunet był człowiekiem nauki. Chciał zanieść krużganek kaganek oświaty w najdalsze zakątki, aby wyciągnąć ciemny lud z mroków swojej ignorancji. Szanse miał marne, ale warto było próbować.
Pozostałe dni podróży minęły szybciej niż wolniej. On sam nie prosił o postoje. Potrafił się poruszać po trudnym terenie, chociaż w górach występowały problemy z gęstością powietrza. Próbował więc oddychać spokojnie i miarowo. Głębokie wdechy i wydechy. Nie wiadomo, kto dostrzegł kruka na niebie jako pierwszy, ale pewne było, że komunikat wypowiedział jego przewodnik. – Pośpieszmy się więc. – Odpowiedział i nieco przyspieszył kroku. Krążące kruki nie zwiastowały nic dobrego, bo ptaki te ceniły smak padliny. Obawiał się najgorszego.
0 x
PH | Ryō | KP | Notes
Kopiuj [color=#40FF40][i]Myśli[/i][/color]
-[color=#FFFF00][b]Mowa[/b][/color]
[color=#FF0000][i]MYŚLI[/i][/color]
Kizuna
Postać porzucona
Posty: 198 Rejestracja: 1 paź 2023, o 16:56
Link do KP: viewtopic.php?p=212984#p212984
Aktualna postać: Hibana
Post
autor: Kizuna » 3 cze 2024, o 00:22
Misja C - Kamiyo Ori - 23/28
Patriotyzm często bywa cechą zgubną. Kierowanie się ślepo miłością do ojczyzny prowadzi do podejmowania irracjonalnego ryzyka. Ludzie często gotowi są poświęcić życie swoje lub innych pod hasłem obrony narodowej, chociaż nie przynosi to narodowi żadnej realnej korzyści. Patriotyzm prowadzi do nacjonalizmu, który często skutkuje wykluczeniem innych ze społeczeństwa. Segregacja społeczna prowadzi natomiast do wrogości wśród zwykłych ludzi, która przeradza się w przemoc i rodzi konflikt. Konflikt jest potem wykorzystywany przez patriotów, by podsycać dalej płomień nienawiści i zapewniać o wyższości jednej grupy nad drugą. To w końcu promowanie tej postawy doprowadziło do obecnej sytuacji na kontynencie. My jesteśmy tutaj, a oni są za murem. Przez lata wszyscy myśleli, że ludzie zza muru są dzikusami, którym w głowie tylko przemoc, niczym nie różnią się od zwierząt. Jak się okazało, mówią tym samym językiem, co my. Tak samo im się pot błyszczy, mają słoną skórę i krwawią, kiedy się ich zrani. Płaczą, kiedy są smutni i śmieją się, kiedy są weseli. Ich serca biją tym samym rytmem, co nasze. A jednak tutaj ktoś kiedyś zaznaczył granicę i uznał, że te klany są dobre, a tamte złe. Efektem tego był obecnie rozgrywający się konflikt w Sogen, o którym Kamiyo nie miał pojęcia, a który właśnie pochłaniał setki, a nawet tysiące istnień z obu stron barykady. Wszystkiego tego można było przecież uniknąć.
Kruk patrolujący okolicę należał do doktor Kiyayi. To dzięki niemu mogła komunikować się z osadą, wysyłając listy niesione przez pierzastego towarzysza. Nie będąc ograniczonym przez ciężkie warunki na ziemi, mógł dotrzeć do siedziby straży w kilka godzin i powiadomić kapitana o problemach z nogą. Kiedy ptak zauważył nadchodzącą dwójkę ubraną w stroje o charakterystycznym kolorze, poleciał w ich stronę. Młodszy kapitan wystawił ramię, by ptak mógł wylądować. Pogłaskał zwierzę po plecach i z kieszeni wygrzebał jakieś okruszki, którymi je poczęstował.
- Grzeczny chłopiec. A teraz wskaż nam drogę do pani doktor - Powiedział, podrzucając kruka w górę, by temu łatwiej było się poderwać.
Ptak prowadził mundurowego i higienistę w kierunku swojej właścicielki. Krążąc nad ich głowami, wskazywał im kierunek. Nie minęła nawet godzina, nim dotarli do wgłębienia w skale, przypominającego płytką jaskinię. Z formacji skalnej świeciło delikatne światło i ulatywał dym. Po wejściu do środka, dwójka bohaterów mogła zauważyć kobietę leżącą przy tylnej ścianie, obok ogniska, zawiniętej w koc. Na widok mężczyzn ożywiła się wyraźnie, ale nadal nie wstała.
- Nareszcie pomoc. Już się bałam, że nikt po mnie nie przyjdzie - Odwróciła wzrok ku Kamiyo - My się chyba jeszcze nie znamy. Doktor Ana Kiyaya. Wstałabym ci uścisnąć rękę, ale moja noga jest już w dość opłakanym stanie. Jak mniemam jesteś tutaj, żeby coś z nią zrobić?
0 x
Kamiyo Ori
Posty: 1090 Rejestracja: 27 sty 2020, o 22:25
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek B
Krótki wygląd: Drobnej budowy , nawet jak na jego wiek. Na głowie ma czupryne czarnych włosów, dość matowych i nie świecących się zbytnio, spiętych w kucyk rzemieniem.
Widoczny ekwipunek: Duża torba na pośladkach przyczepiona paskiem.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=7983
GG/Discord: deviler_
Multikonta: Rokudo Gaika/Yuki Renji
Post
autor: Kamiyo Ori » 3 cze 2024, o 19:01
Sam patriotyzm nie był może zjawiskiem złym samym w sobie, ale stanowił całkiem użyteczne narzędzie dla sprawujących władzę nad szarymi obywatelami. Był to kolejny z wielu dowodów, że polityka sama w sobie była z zasady szkodliwa. Kasta władców kierowała się zupełnie innym systemem wartości niż reszta społeczeństwa. W mniemaniu Szalonego Higienisty były one zupełnie niedopasowane. Z drugiej strony może chodziło wyłącznie o skrajności. Ludzie o umiarkowanych poglądach chyba nie mieli tendencji do bycia używanym, jako mięso armatnie.
Przynależności jednak budowały konflikt. Dzieliły ludzi na „nas” i „ich”. To zawsze był sposób, aby zapewnić sobie przychylność ludu do podejmowanych decyzji, przeciwko tym mitycznym „złym”, którzy pewnie nawet się nie rodzili naturalnie, a wychodzili z ciemnej jamy, razem z koszmarami sennymi. Dehumanizacja wroga wchodziła najskuteczniej dla niewykształconych. Im lud głupszy, tym łatwiej było nad nim panować. Jak jednak można było wykształcić niezliczone rzesze ludzi, mając jedynie dwie ręce i nogi? Marzenia, a raczej plany, szarookiego były niemal niemożliwe do realizacji. Przynajmniej nie w pojedynkę.
Kruk mimo wszystko okazał się dobrym znakiem. Stanowczo był oswojony i całkiem inteligentny jak na przedstawiciela swojego gatunku. Fakt, że ten rozpoznał tak dobrze komendy Hirotaki, sprawiły, że młodzieńca lekko zemdliło. Dawniej, jeszcze, gdy mieszkał na dziko, to często łapał ptactwo. Dla mięsa, piór i jaj. Myśl, że mógł natrafić na inteligentnego przedstawiciela skrzydlatego gatunku, napawała go obrzydzeniem do samego siebie. Co z tego, że minęło tyle lat, nadal był odpowiedzialny za wcześniej podjęte decyzje. Kolejny z wielu grzechów, jakie miał do odpokutowania. Teraz jednak skupił się na przyspieszeniu kroku do miejsca, gdzie znajdowała się zraniona medyczka. Miał nadzieje, że jeszcze żywa.
Godzina takiego kluczenia za ptakiem, kręcącym ósemki na niebie doprowadziły ich w końcu do upragnionego celu. Źródło światła w płytkiej jaskini napawała optymizmem. Aż trudno było uwierzyć, bo w głowie czarnowłosego roiło się wręcz od potencjalnych wizji, jak to przywitają ich zamrożone zwłoki o różnym stopniu nadgryzienia przez lokalną faunę. Jego pesymizm się tym razem nie sprawdził, ale dzień był jeszcze młody, coś zawsze mogło spać im na głowy. Choćby lawina. – Zgadza się. Proszę się nie podnosić. – Minął swojego przewodnika, zbliżając się do swojej pacjentki. Zanim jednak rozpocznie jakieś działania, to potrzebna była dokładna obdukcja. Złamana noga to jedno, ale mogły być jeszcze inne dolegliwości, na które warto było zwrócić uwagę. – Jestem Kamiyo Ori, Pani Doktor. Poza nogą coś jeszcze Pani dolega? – Zapytał z nieukrywaną troską w głosie. Najbardziej się jednak obawiał zbagatelizowania objawów, co było dość częste wśród przedstawicieli jego profesji. Jak to jest, że ktoś jest w stanie świetnie pomagać innym, a zapominać o samym sobie? No, niepojęte.
0 x
PH | Ryō | KP | Notes
Kopiuj [color=#40FF40][i]Myśli[/i][/color]
-[color=#FFFF00][b]Mowa[/b][/color]
[color=#FF0000][i]MYŚLI[/i][/color]
Kizuna
Postać porzucona
Posty: 198 Rejestracja: 1 paź 2023, o 16:56
Link do KP: viewtopic.php?p=212984#p212984
Aktualna postać: Hibana
Post
autor: Kizuna » 5 cze 2024, o 09:28
Misja C - Kamiyo Ori - 25/28
Pani doktor, patrzyła na higienistę jakby właśnie objawił jej się anioł zesłany z niebios. Jeśli się nad tym zastanowić, to musiała spędzić w tej jaskini ponad tydzień. Zważywszy na wszechobecną dziką zwierzynę i wyjące w oddali co jakiś czas wilki, miała ogromne szczęście, że nie spotkało ją żadne niebezpieczeństwo. Kobieta w starszym wieku odchyliła fragment koca, ukazując ubraną w pełni lewą nogę. Rozwiązała i zdjęła ciężkie buty, podwinęła nogawkę spodni i termalnej bielizny. Kamiyo zobaczył kostkę kobiety, która była wyraźnie zdeformowana. Jej okolica była zsiniała i opuchnięta. Szeroka wiedza medyczna naszego bohatera pozwoliła mu bez problemu postawić szybką diagnozę. Kostka była...
- Zwichnięta. Poślizgnęłam się na oblodzonej skale, kiedy próbowałam sięgnąć po rosnący wysoko krzew. Wiem, jak ją nastawić, ale w życiu nie odważę się zrobić tego sama. Chociaż nawet, gdybym to zrobiła, to i tak trzeba ją ustabilizować, a tak ograniczona nie dam rady wrócić sama. Ehh.. Starość nie radość. Gdyby człowiek mógł znów być młody...
Znając już powód wezwania przez panią doktor pomocy, Kamiyo mógł przejść do spełniania swojego lekarskiego obowiązku. Młodszy kapitan stał ciągle w niewielkiej odległości od dwójki, decydując się nie oglądać wykonywanego zabiegu. Kobieta odwróciła wzrok od nogi, nie chcąc najwyraźniej być świadkiem wykonywanych na jej stawach manewrów. Nagle, oboje mogli usłyszeć cichy skrzek ptaka, a potem głuchy odgłos upadającego na ziemię, malutkiego ciała. Jeśli Ori zdecydował się odwrócić, mógł zauważyć, że kruk, który ich tutaj doprowadził, padł na ziemię trupem. Hirokara skręcił mu kark.
- Coś ty zrobił?! Czyś ty zwariował?! - Krzyknęła właścicielka pierzastego towarzysza, pełna gniewu i rozpaczy, a jednocześnie zaskoczenia tą niespodziewaną sytuacją.
- Wybaczcie mi. Nie chciałem, żeby sprawy przybrały taki obrót, ale nie mam żadnego wyboru - Mężczyzna trzymał w prawej dłoni dwa kunaie z doczepionymi notkami wybuchowymi. W lewej miał rozwinięty mały zwój, na którym namalowane były nieznane higieniście symbole - Wasza śmierć pomoże obalić Cesarza. Z gruzów jego dawnej władzy narodzi się nowy porządek. A wtedy Morskie Klify znowu będą wolne i silniejsze niż kiedykolwiek.
- Nasza śmierć? O czym ty bredzisz, jesteśmy tylko lekarzami! - Doktor Kiyaya próbowała negocjować z kapitanem, który teraz zwrócił się przeciwko nim.
- Cała osada polega na pani lekach. Jeśli się pani pozbędę, Hyuo nie będzie miało innego wyboru, niż importować medykamenty spoza wyspy. Wtedy rewolucjoniści wyciągną rękę, oferując je zakupione na kontynencie, po korzystnej cenie. Dzięki temu będziemy kontrolować szlak transportowy i bez żadnych podejrzeń będziemy mogli szmuglować na wyspy ludzi i sprzęt. Pieniądze nie trafią wtedy do kieszeni cesarza, a zamiast tego pozwolą nam opłacić najemników, którzy wesprą nas w boju - Mężczyzna przemawiał jak lider religijny zwracający się do swoich wiernych. W jego głosie nie było słychać nawet grama wątpliwości we własną rację - Pani zasługi dla Hyuo są ogromne, ale teraz będzie miała pani szansę zapisać się w historii jako iskra, która spali cesarską smycz. Co do ciebie Kamiyo... Przykro mi, że to się tak potoczyło. Nie bierz tego do siebie, to nie miałeś być ty. Ktokolwiek mógł być dzisiaj na twoim miejscu. Z pewnością mogłeś uratować wiele żyć, niezależnie po której stronie barykady zdecydowałbyś się stanąć. Teraz uratujesz tysiące zniewolonych mieszkańców Klifów - Kapitan uniósł prawą rękę, biorąc zamach do rzutu kunaiami - Jakieś ostatnie słowa, które mam przekazać bliskim?
Ukryty tekst
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Dwie małe torby, po jednej na udo
Mała torba przy lewym pośladku
2 x kunai z doczepioną notką wybuchową (w prawej dłoni)
Mały zwój (w lewej dłoni) Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Kamiyo Ori
Posty: 1090 Rejestracja: 27 sty 2020, o 22:25
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek B
Krótki wygląd: Drobnej budowy , nawet jak na jego wiek. Na głowie ma czupryne czarnych włosów, dość matowych i nie świecących się zbytnio, spiętych w kucyk rzemieniem.
Widoczny ekwipunek: Duża torba na pośladkach przyczepiona paskiem.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=7983
GG/Discord: deviler_
Multikonta: Rokudo Gaika/Yuki Renji
Post
autor: Kamiyo Ori » 6 cze 2024, o 19:19
Pierwsza zasada dla Iryoninów na polu bitwy – nie daj się zranić. Niesprawny medyk mógł oznaczać śmierć dla reszty drużyny. Śmierć innych mogła skutkować niepomyślnego zakończenia misji, czy innego zlecenia. Tak w świecie shinobi. Zadanie było zawsze najważniejsze, cała reszta na tyle istotna, aby można było je doprowadzić do końca. Szalony Higienista jednak nie był prawdziwym ninją z krwi i kości. Zdolności nauczył się późno, z wielu różnych źródeł. Lojalności wobec jednego władcy nie zdążył sobie wyrobić. Cała ta feudalna rzeczywistość nieco go przytłaczała, tymi swoimi nakazami i zakazami, jakie w niej obowiązywały. Czym zatem mógł się kierować, w świecie opanowanym przez chakrę? Zostały mu tylko jego własne zasady, częściowo wpojone jeszcze przez jego rodziców. Z profesji lekarskiej zaś wyciągnął szacunek do życia drugiego człowieka. Wysiłek, jaki należało włożyć w uleczenie kogoś, był nieskończenie większy od tego, potrzebnego do zranienia. Nie znaczyło to jednak, że sam szarooki był zupełnie bezbronny na tym świecie. Nauczył się wystarczającego zestawu sztuczek, aby nie być zdany na łaskę i niełaskę swoich towarzyszy.
Skręcenie kostki nie było niczym zanadto skomplikowanym. Odpowiednie nastawienie nie powinno mu zająć zbyt dużo czasu, a powolne zaleczenie mogło znacznie bardziej wzmocnić staw, niż szybkie metody, polegające na ładowaniu dużych ilości chakry w technikę. Potrzebne było również jakieś drewienko, na którym będzie mogła zagryźć zęby. Jakby odgryzła sobie, chociaż kawałek języka, to miałby znacznie poważniejszy problem, niż kulawa noga.
Krótką obdukcję przerwał dźwięk pękających kości. Nie należały one jednak do Hirokary, doktor Kiyaya, ani samego Kamiyo (a szkoda), tylko do latającego posłańca, który ich tutaj sprowadził. Życie i śmierć w dwóch osobach przybyło do tej nieszczęsnej zielarki, co najwyraźniej nie potrafiła nawet chodzić prosto. Dla Kamiyo jednak sytuacja wydawała się bardziej klarowna. Z każdym kolejnym słowem miał coraz większą pewność, że jeden ze scenariuszy, który miał w głowie właśnie się sprawdzał. Tylko co z tego, kiedy pozostałe trzy tysiące poszły w piach.
Miał jednak szczęście. Kapitan był jednym z tych przeciwników z zamiłowaniem do wypowiadania wzniosłych przemów przed zadaniem śmiertelnego ciosu. Był też dość blisko, co spowodowało, że ostro zakończone kunai’e z wybuchowym ładunkiem były zagrożeniem nie tylko dla dwójki uzdrowicieli, ale również samego rebelianta. Właśnie, rebelia. Była w tym spora doza ironii, że ktoś taki jak Ori mógł zostać złożony w na ołtarz lepszego jutra dla przeciwników szalonego cesarza. Tylko dlatego, że miał pecha. Gdyby sytuacja nie była taka poważna, to była szansa, że mógłby się nawet uśmiechnąć. Niestety nie groził tylko jemu, ale również jego pacjentce. Jak już wspomniałem, to życie było najwyższą wartością. Jego pacjentki, ale również samego agresora. Niełatwo sobie wybrał ścieżkę, to pewne.
Jego plan kontrataku składał się z kilku elementów. W pierwszej kolejności impulsem chakry spowodował, że bandaż na jego ręku zaczął się luzować. Nie wystawał poza obręb rękawa, szykując się do skutecznego wytrącenia broni z ręki ich prowodyra. Ważne było jej odrzucenie poza zasięg ich wszystkich. To właśnie eksplozje były tutaj najgroźniejsze, zwłaszcza że byli w górach. O lawinę nie było wcale tak trudno. Drugim elementem jego planu było znalezienie się wystarczająco blisko mężczyzny, aby go dotknąć w najbardziej odkrytą część ciała, najlepiej twarz. Im bliżej skóry, tym mniejszy opór miała najskuteczniejsza technika do obezwładniania, jakiej się niedawno nauczył. Pomieszanie synapsów nerwowych przy pomocy chakry było dość zaawansowaną sztuczką Iryojutsu, ale opanował i ją. Trzeba było niezwykłych zdolności, aby szybko się z takiego szoku wykaraskać. W zestawieniu, z całkowicie sprawnym przeciwnikiem, to był zazwyczaj ten element kończący całe starcie.
Problemy, jakie widział były dwa. Pierwszy jak już wspomniałem była broń obszarowa w ręce mężczyzny. Druga, nieco bardziej tajemnicza była wspomniana pieczęć w jego lewej dłoni. Miał co najmniej trzy scenariusze, jak to mogło się dalej potoczyć, jednak zawsze pozostawała niepewność – który z nich się wydarzy. W świecie shinobi jednak nic nie było pewne, więc konieczne było poniesienie jakiegoś ryzyka. Nie mógł sobie pozwolić na nagłą śmierć. Nie wtedy, gdy jak on upadnie, to przyjdzie pora na następnych. Pacyfista zatem przeszedł do ofensywy, licząc, że wszystko sprawnie się potoczy.
Co było dalej jednak? A to już zależało od kilku czynników. Jeśli Hirotaka został rozbrojony i pozbawiony władzy nad własnym ciałem, to Kamiyo miał ze sobą dziesięć grubej, metalowej liny. W sam raz na pozbawienie go władzy na dłuższą chwilę, gdy będzie mógł uleczyć doktorową. Nie zapomniał o swoim pierwszym zajęciu, o nie. Scenariusz drugi, który zakładał, że nastąpi jakiś rozbłysk, od zwoju trzymanego przez kapitana, zmuszał Kamiyo do tego, aby porzucić zmysł wzroku na ten czas i kierować się całkowicie słuchem. Odległość ich wszystkich od siebie znacząco ułatwiała takie zadanie. Wtedy kolejne punkty pierwszego warianty wchodziłyby w tej samej kolejności. Wariant C, który zakładał najbardziej pesymistyczny scenariusz, że mężczyzna detonuje ładunki, zanim on zdąży zareagować, będzie się wiązał z porzucenie ataku na niego, aby zabrać zranioną kobietę z zasięgu rebelianta. A co dalej? Zostawała ucieczka. To chyba były najbardziej prawdopodobne rzeczy, jakie mogły się wydarzyć w tym momencie, dlatego tez nie wkładał specjalnie dużo sił przerobowych swojego umysłu w pozostałe scenariusze zdarzeń i wydarzeń. To już nie pora myślenia, a działania!
Użyte techniki:
1
Nazwa Tachihou Houtai
Ranga C
Pieczęci Brak
Zasięg 15 metrów
Koszt E: 24% | D: 18% | C: 15% | B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3% (za kontrolę nad 2 bandażami 15m, + 1/2 na turę)
Statystyki Siła 100 Szybkość 100 Wytrzymałość 100 Dodatkowe Wymagane zabandażowane ręce
Opis Użytkownik przelewa chakrę do bandaży będących w kontakcie z jego rękoma. Utwardza je to i nadaje właściwości tnące równe metalowym broniom, jak również zapewnia nad nimi pełną kontrolę. Dzięki temu możliwe jest wyprowadzanie cięć na dystans, jak również unieruchamianie przeciwnika przez obwiązanie. Same bandaże nie mogą być kontrolowane i przemieszczane pod powierzchnią ziemi. Mimo użycia chakry i nadania bandażom właściwości ostrzy, sam materiał nie jest wzmacniany i przegrywa bezpośrednią walkę z metalowymi broniami.
2
Nazwa Shunshin no Jutsu
Ranga B
Pieczęci Baran / Brak (wtedy zasięg jest o połowę mniejszy)
Zasięg Max. 75 metrów
Koszt E: 36% | D: 28% | C: 20% | B: 16% | A: 12% | S: 8% | S+: 4%
Statystyki Siła --- Szybkość 160 | użytkownika + 60 Wytrzymałość ---
Dodatkowe Szybkość zależna od szybkości użytkownika, wybieramy wariant korzystniejszy
Opis Specjalna technika Ninjutsu, która pozwala na wykonanie błyskawicznego przeskoku z jednego miejsca na drugie. Ograniczeniem tej techniki jest linia poruszania, która musi przebiegać w linii prostej. Szybkość z jaką się poruszamy przy tej technice jest praktycznie nie do zauważenia dla innych przez co technika często jest wykorzystywana w celu szybkiego przemknięcia niezauważonym pod samym nosem oponenta. Dla uzyskania efektu zaskoczenia miejsce zniknięcia oraz miejsce dotarcia przysłania kłębek dymu stwarzając wrażenie wykonania teleportacji choć w rzeczywistości jest to skok. Uwagi W przypadku posiadania przez użytkownika percepcji poniżej wymaganej (1/2 szybkości z bonusem), użytkownik po skoku jest skołowany i nie będzie zdolny do płynnego przejścia do dalszego działania
3
Nazwa Ranshinshō
Ranga A
Pieczęci Brak
Zasięg Bezpośredni
Koszt B: 25% | A: 15% | S: 10% | S+: 5%
Dodatkowe Brak dodatkowych wymagań
Opis Jedna z niewielu technik, która pozwala medykom być równie groźnym przeciwnikiem naprzeciw żywego osobnika. Użytkownik Iryōjutsu dopracował swoją kontrolę nad niebieską energią do tego stopnia, że potrafi przetworzyć ją na impuls chakry. Impuls ten jest przenoszony do układu nerwowego przeciwnika przy kontakcie fizycznym i natychmiast zaburza komunikację pomiędzy mózgiem a resztą ciała. Przez kolejne trzy tury chcąc jakkolwiek poruszyć ciałem, to porusza się w całkowicie inny sposób. Chęć złożenia ręki może zostać odebrana jako ruch nogą i też ruch zostanie wykonany. Jedynym co taki ktoś może zrobić, jest myśleć i spróbować nauczyć się poruszania na nowo. W przeciągu trzech tur, podczas których trwa technika, jest to bliskie niemożliwemu. Osoby o odpowiednio wysokiej Percepcji są jednak wstanie szybciej zorientować się w jaki sposób na nowo poruszać swoim ciałem: Percepcja 161: postać w drugiej turze od trafienia orientuje się, jak poruszać "pomieszanymi" nerwami, jednakże jej Szybkość jest niższa o 60 punktów, natomiast techniki taijutsu i bukijutsu działają z 50% skutecznością (bonus od technik dzielony na 2) Percepcja > 201: postać w następnej po trafieniu turze orientuje się, jak poruszać pomieszanymi nerwami, jednakże jej Szybkość zmniejszona jest o 30 punktów, natomiast techniki taijutsu i bukijutsu działają z 50% skutecznością (bonus od technik dzielony na 2)
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Duża torba na pośladkach przyczepiona paskiem.
Bandaże na rękach: 15 m każda
Opaski na rękach
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
Ukryty tekst
0 x
PH | Ryō | KP | Notes
Kopiuj [color=#40FF40][i]Myśli[/i][/color]
-[color=#FFFF00][b]Mowa[/b][/color]
[color=#FF0000][i]MYŚLI[/i][/color]
Kizuna
Postać porzucona
Posty: 198 Rejestracja: 1 paź 2023, o 16:56
Link do KP: viewtopic.php?p=212984#p212984
Aktualna postać: Hibana
Post
autor: Kizuna » 8 cze 2024, o 15:41
Misja C - Kamiyo Ori - 27/28
Medyk na polu bitwy stanowił często najwyższy priorytet, zarówno dla wroga, jak i dla sojusznika. W końcu jeśli jakiś żołnierz zostanie zraniony i wyłączony z walki, ale nie będzie martwy, to lekarz poskłada go do kupy i wyśle znowu na front. W ten sposób zasób ludzki pozostaje ciągle taki sam. Jeśli ktoś zrani i wyłączy z walki medyka, no, tutaj już sprawa ma się gorzej, bo z rzadka zdarza się, żeby taki pozszywał sam siebie. Każde uratowane życie na polu bitwy oznacza jedną zadaną śmierć mniej, a na to żadna ze stron nie może sobie pozwolić. Z tego powodu taki specjalista musi mieć głowę na karku i zwinne nogi. Jako jeden z ważniejszych celów nie może sobie pozwolić na bycie trafionym. Całe szczęście higienista świetnie zdawał sobie z tego sprawę i poświęcił odpowiednio dużo czasu na trenowanie swojego ciała. Kostka pani doktor musiała niestety chwilę poczekać, skoro stanęli teraz przed znacznie większym zagrożeniem, jakim był grożącym eksplozją członek rebelii. Użycie takiej broni w tym środowisku było szczególnie niebezpieczne, bo wywołana wybuchem fala uderzeniowa i huk mogły łatwo spowodować lawinę. O ile polemika z kapitanem była możliwa, to z siłami natury nie było opcji dialogu. Śnieg mógłby wtedy pogrzebać całą trójkę, ale dla człowieka tak oddanego sprawie, jego dobro było kwestią drugorzędną. Na pierwszym miejscu był jego naród, a dopiero potem on.
Korzystając z monologu mężczyzny, Kamiyo zdążył uformować plan, który przewidywał trzy różne warianty. Wszystko było uzależnione od różnicy w szybkości obu kombatantów, oraz od zawartości i przeznaczenia tajemniczego zwoju, trzymanego w lewej dłoni. Scenariusz B i C szybko okazały się niepotrzebne. Chłopak, przy użyciu techniki Shunshin no Jutsu, wystrzelił w kierunku swojego oponenta. Korzystając ze swoich medycznych zdolności, przesłał do jego ciała impuls chakry. Hirokara nie zdążył nawet zauważyć, kiedy młody medyk znalazł się w zasięgu ręki. Ręka, w której trzymał kunaie z notkami, nie zdążyła do tej pory nawet drgnąć. Dopiero kiedy było już za późno, spróbował wykonać zamach. Niestety dla niego, układ nerwowy odmówił posłuszeństwa i zamiast ruszyć prawym ramieniem, wykonał ten ruch lewym, odrzucając przed siebie zwój. W panice próbował się odsunąć, ale ponownie na marne. Nie mając pełnej kontroli nad nogami potknął się i upadł. Była to idealna okazja dla higienisty, by ten wykorzystał przygotowaną wcześniej stalową linkę i związał zdezorientowanego i osłabionego młodszego kapitana. Ten próbował się jeszcze chwilę wyrywać, ale na marne. Nie był ani dość sprawny, ani dość silny, by móc się uwolnić. Po kilku sekundach prób poddał się i w spokoju leżał na zimnej skale.
- Heh, nie wiem, skąd cię wytrzasnęli. Najwyraźniej bogowie nie chcą jeszcze, żeby wyspy były wolne. Mnie się dzisiaj nie udało, ale po mnie będą następni. Świnie i owce. Tylko tym jesteście, cesarskie podnóżki. Wasza krew użyźni te ziemie prędzej, czy później - To były jego ostatnie słowa. Potem było tylko słychać ciche chrupnięcie, pochodzące z ust Hirokary i przełknięcie. Jego oddech już po kilku sekundach stał się cięższy. Jego oczy, szeroko otwarte, zaszły krwią. Zaczął robić się siny na twarzy, a jego ciałem wzmogły konwulsje.
- O mój boże, co się dzieje?! - Krzyczała spanikowana pani doktor, obserwując jak z mężczyzny szybko uchodzi życie. Z jej oczu zaczęły płynąć łzy, kiedy usta kapitana zaszły pianą. W tej ogromnej agonii, światło w jego oczach walczyło o życie, ale powoli poddawało się ciemności.
Ukryty tekst
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Dwie małe torby, po jednej na udo
Mała torba przy lewym pośladku
2 x kunai z doczepioną notką wybuchową (w prawej dłoni)
Mały zwój (w lewej dłoni) Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Kamiyo Ori
Posty: 1090 Rejestracja: 27 sty 2020, o 22:25
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek B
Krótki wygląd: Drobnej budowy , nawet jak na jego wiek. Na głowie ma czupryne czarnych włosów, dość matowych i nie świecących się zbytnio, spiętych w kucyk rzemieniem.
Widoczny ekwipunek: Duża torba na pośladkach przyczepiona paskiem.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=7983
GG/Discord: deviler_
Multikonta: Rokudo Gaika/Yuki Renji
Post
autor: Kamiyo Ori » 8 cze 2024, o 18:40
Wyglądało na to, że martwił się na zapas. Nie zmienia to faktu, że młodzieniec robił to właściwie cały czas, a ciągły stres, pod którego wpływem się bez przerwy znajdował, powoli, ale skutecznie zmieniały jego życie w piekło. Była to dobra kara dla kogoś o tak zbrodniczym usposobieniu, jak Kamiyo. Od dawna się szykował na poważne starcie i nieco go to nawet zaskoczyło, jak szybko nastąpiła jego całkowita dominacja nad przeciwnikiem. Było w tym coś wręcz nierealnego.
Życie jednak miało inne plany. Jego idealną wizję przyszłości, gdzie wszyscy aktorzy dramatu przeżyli i mieli się lepiej lub gorzej zaburzył dość poważny element, jakim było zaaplikowanie sobie trucizny przez Hirokarę. Wyciągając swoją manierkę, którą dostał razem z resztą sprzętu podróżnego, wylał jej zawartość na swoją dłoń. Woda, zamiast spłynąć na zmarzniętą glebę, uformowała się w swoistą bańkę substancji o nieco większej lepkości niż zwyczajna woda. Technika, jakiej planował użyć, nie była jego mocną stroną, ale w sytuacji zatrucia jego możliwości były mocno ograniczone. Przyłożył on tę bańkę do spienionych ust konającego mężczyzny i wprowadził ją do środka jego ciała, tak by popłynęła ku żołądkowi. Czas tutaj był najistotniejszy, gdy mowa było o takich zatruciach. – Pani Doktor, muszę was poprosić o asystę. – Odezwał się plecami do swojej przyszłej pacjentki. Poza skręconą nogą była w końcu całkiem sprawna. – Potrzebuje więcej wody, jeśli macie jakieś zapasy to muszę ich użyczyć. – Delikatnym ruchem palcami skoncentrował się na obcym ciele w żołądku kapitana, tak aby został wchłonięty przez wodny bąbel. Gdy już to zrobił, to wyprowadził go ustami, najprawdopodobniej doprowadzając do wymiotów. Odrzucił na bok zanieczyszczoną wodę i korzystając z tego, co przygotowała mu Kiyaya, zebrał się na kolejną rundę czyszczenia jego żołądka z toksycznej zawartości. Oczywiście szok, jakiego doznała zielarka, mógł jej uniemożliwić poprawne działanie. W takim wypadku sięgnął on po manierkę swojego dawnego przewodnika. Tam nadal powinno być sporo wody, zwłaszcza gdy mówimy o kimś tak doskonale przygotowanym do dalszej podróży, po zamordowaniu dwóch medyków. Alternatywą były zaświaty, jednak póki Szalony Higienista miał jeszcze coś do powiedzenia w tej sprawie, to jego los nie był jeszcze przesądzony. Życie za wszelką cenę i pomimo wszelkich przeciwności. Wierzył w to całym sercem, całym sobą. Jeśli miałby się wypalić od tego, to trudno. Widocznie tak musiało być. Dla innych mógł objawić się jako głupiec, który usiłował ratować swojego oprawcę, ale dla szarookiego nie miało to najmniejszego znaczenia.
Użyte techniki:
Nazwa Saikan Chūshutsu no Jutsu
Ranga B
Pieczęci Brak
Zasięg Bezpośredni
Koszt A: 12% | S: 8% | S+: 4% (1/2 na turę)
Dodatkowe Wymaga niewielkich zasobów wody; Kontrola Chakry A; Działa maksymalnie do trucizn rangi B włącznie (bez ograniczeń dla UN Alchemik).
Opis Kiedy człowiek zostaje dotknięty przez patogen lub toksynę, to medyczne ninjutsu może wydobyć czynnik i leczyć uszkodzenia w ciele. Najpierw należy określić miejsce w ciele pacjenta, w którym znajduje się toksyna - można to zrobić przez obserwowanie przepływu chakry pacjenta albo za pomocą obserwacji objawów i wyciągnięcia wniosków na podstawie swojej medycznej wiedzy. Następnie wykonuje się nacięcie w pobliżu uszkodzonej części ciała. Wykorzystując swoją chakrę, medyczny ninja tworzy z wody bańkę wokoło swojej dłoni, którą należy powoli wepchnąć do ciała pacjenta poprzez wcześniejsze nacięcia. W ciągu następnych kilku sekund, woda połączona z dłonią wchłania truciznę obecną w organizmie. Następnie należy powoli wyjąć wodę z zaabsorbowaną trucizną tą samą drogą - przez nacięcie. Wprowadzanie i wyprowadzanie wody to procesy wyjątkowo bolesne, dlatego niezbędne jest przytrzymanie pacjenta - technika wymaga stabilności i koncentracji, które należy zachować celem uniknięcia komplikacji. Wprowadzona woda zmieszana z chakrą użytkownika częściowo leczy szkody wyrządzone przez trucizny, ale nie załatwia sprawy całkowicie. Technika sama w sobie nie usuwa całej trucizny, dlatego korzysta się z niej w celu uzyskania jej próbek i spowolnienia jej działania. Opracowanie antidotum na podstawie próbek i podanie go pacjentowi jest niezbędne, w przeciwnym razie stan pacjenta może wrócić do poprzedniego stanu. Zaleca się kilkukrotnie użycie techniki celem usunięcia jak największej ilości trucizny.
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Duża torba na pośladkach przyczepiona paskiem.
Bandaże na rękach: 15 m każda
Opaski na rękach
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
Ukryty tekst
0 x
PH | Ryō | KP | Notes
Kopiuj [color=#40FF40][i]Myśli[/i][/color]
-[color=#FFFF00][b]Mowa[/b][/color]
[color=#FF0000][i]MYŚLI[/i][/color]
Kizuna
Postać porzucona
Posty: 198 Rejestracja: 1 paź 2023, o 16:56
Link do KP: viewtopic.php?p=212984#p212984
Aktualna postać: Hibana
Post
autor: Kizuna » 9 cze 2024, o 15:00
Misja C - Kamiyo Ori - 29/28
Nadmiar stresu był szkodliwy i niebezpieczny, ale jeszcze większe niebezpieczeństwo niosła ze sobą beztroska w obliczu zagrożenia. Nadmiar planów jest lepszy od jego niedoboru. W tym wypadku wystarczył tylko jeden, ale kto wie co będzie następnym razem. Jego przeciwnik okazał się być zwykłym żołnierzem, raczej bez nadprzyrodzonych mocy. A jeśli je miał, to nie było sposobności ich pokazać. Pomieszanie w jego układzie nerwowym okazało się wystarczające, by powalić i obezwładnić go już przy pierwszym kontakcie. Prawdopodobnie taka zdolność pokonałaby nawet silniejszych przeciwników od niego. Kapitan nie miał jednak zamiaru dać wziąć się żywcem. W końcu gdyby higienista zabrał go do wioski, to czekałby go tam los gorszy od śmierci. Prawdopodobnie zaczęłoby się od długich i przerażających fizycznych i psychicznych tortur ludzi cesarza, którzy próbowaliby wydobyć od niego jakiekolwiek informacje. Na koniec, gdyby przeżył przesłuchania, pewnie zostałby publicznie skazany i powieszony, jako przestroga dla innych, którym w głowie jakieś rebelie i partyzantka.
Jako prawdziwy lekarz, Kamiyo wiedział, że jego obowiązkiem jest leczyć, a nie oceniać. Jego pierwszym odruchem było niesienie pomocy, nawet dla kogoś, kto przed chwilą bez wahania odebrałby mu życie. Poprawnie zidentyfikował, że Hirokara cierpi obecnie od trucizny. Niby było to oczywiste, ale w sytuacji stresowej zachowanie zimnej krwi było rzeczą godną podziwu. Natychmiast przystąpił do usuwania jej, korzystając z medycznej techniki. Nawet zszokowana sytuacją pani doktor szybko przeszła do działania. Chociaż ciężko byłoby jej wstać, to wyjęła trzymaną gdzieś pod kocem manierkę i bez słowa rzuciła nią obok chłopaka. Medyk korzystając z wody rozpoczął proces usuwania trucizny. Udało się ją sukcesywnie wprowadzić do ust pacjenta i powoli przetransportować do żołądka. W odpowiedzi na ten jakże bolesny i nieprzyjemny proces, kapitan zaczął się rzucać, na tyle, na ile stalowe linki mu to umożliwiały. Utrudniało to i spowalniało sam proces leczenia. Kapitan zaczął się robić siny na całym ciele. Saikan Chūshutsu no Jutsu spowalniało rozprzestrzenianie się substancji po organizmie, ale nie było antidotum samym w sobie. Między kolejnymi seriami mężczyzna przemówił z dużą trudnością, choć już wcześniej brakowało mu powietrza
- Dobry... z ciebie chłopak... szkoda... że na ciebie... trafiło... - Po tych słowach rozpoczął się ciężki kaszel, który przerwał wcześniejsze krótkie oddechy. Ostatecznie próba ratowania kapitana przedłużyła tylko jego cierpienie i opóźniła nieunikniony koniec. Wkrótce po tym jego oddech ustał, wraz z jego pulsem. Pozostały jedynie okazjonalne drgawki i konwulsje jego martwego ciała.
Ukryty tekst
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Dwie małe torby, po jednej na udo
Mała torba przy lewym pośladku
2 x kunai z doczepioną notką wybuchową (w prawej dłoni)
Mały zwój (w lewej dłoni) Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Kamiyo Ori
Posty: 1090 Rejestracja: 27 sty 2020, o 22:25
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek B
Krótki wygląd: Drobnej budowy , nawet jak na jego wiek. Na głowie ma czupryne czarnych włosów, dość matowych i nie świecących się zbytnio, spiętych w kucyk rzemieniem.
Widoczny ekwipunek: Duża torba na pośladkach przyczepiona paskiem.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=7983
GG/Discord: deviler_
Multikonta: Rokudo Gaika/Yuki Renji
Post
autor: Kamiyo Ori » 10 cze 2024, o 21:57
Oczekiwania wobec medyków na polu walki bardzo często były wręcz nierzeczywiste. Oczywiście, można było odratować ciężkie przypadki, ale ponowne ich wysłanie w wir walki to pobożne życzenia. Człowiek po otrzymaniu ciężkich obrażeń traci nie tylko zdrowie, ale również siły witalne, potrzebne do normalnego funkcjonowania. Nie zmienia to faktu, że użytkowników chakry krąży po świecie niewielu. Zwiększenie szansy na przeżycie, nawet nieznaczne bywa na wagę złota. Taki potencjalny żołnierz może być wykorzystany w innym zadaniu, a nie być kolejną ofiarą machiny wojennej, jaką były klany i szczepy, nie mówiąc już o tych większych jednostkach, jak Cesarstwo czy Unia. Czy medyk był w stanie się sam pozszywać? To również nie było do końca takie proste. Wszystko zależało od rodzaju rany. Medyk zawsze mógł lepiej ocenić, z czym dalej ma szansę iść w bój, a z czym lepiej się wycofać. Głupie narażanie życia nijak się nie miało do jego pracy.
Dość skuteczna kombinacja na obezwładnienie przeciwników nie zdała się na nic, gdy ten sam zdecydował się na próbę samobójczą. W momencie, gdy zobaczył, jak z ust wydobywa się piana, to Szalony Higienista zaczął działać niemal automatycznie, przechodząc z jednej procedury medycznej, do drugiej. Panią Doktorową szybko mianował swoją asystentką i ruszył w nierówny bój z jego odwieczną przeciwniczką.
Sytuacja szybko z napiętej stała się wręcz dramatyczna. Poprawna ocena, że jego były towarzysz i niedoszły morderca zażył truciznę, okazała się niewystarczająca, by powstrzymać jej rozprzestrzenianie. Dość oryginalne użycie techniki, do płukania żołądka jedynie przedłużyło cierpienie pokonanego. Śmierć znów nieprzyjemnie zadrwiła z Kamiyo, gdy jego pacjent pomimo lekkiej poprawy i nawet przekazania mu swoich ostatnich słów ostatecznie nie zdołał przeżyć. Czy stało się to „niestety”, czy „na szczęście”? Nie było prostych odpowiedzi na to pytanie. Ori nie wiedział jeszcze, co mógłby uczynić, gdyby tamten przeżył. Raczej jednak nie odstawiłby go do miasta, gdzie czekał na niego komitet powitalny, w postaci wiernych Cesarstwu siłom straży. Wierzyć, że jego asystentka, wkrótce też pacjentka, puści płazem próbę zabójstwa, byłoby ogromną naiwnością. Szarooki pozbył się jej już na tyle, by nie oczekiwać po innych takich gestów. Były one nienaturalne i z góry nielogiczne. Miał jednak teraz tylko chwilę dla siebie i skorupy po Hirotace, która leżała tuż przed nim. Przeklinał się w myślach, że nie pracował więcej, nad truciznami i zwalczaniu ich negatywnego efektu. Wcześniej jednak jedynie drobny odsetek, niecały promil problemów w jego życiu i karierze zawodowej, pochodziła z tych niezmiernie groźnych substancji. Musiał jednak unieść się ponad swoją niekompetencję. Z torby przy pasku wyjął zwój obwiązany białą wstęgą. Rozwinął go, ujawniając czarną pieczęć. Przesyłając niewielki sygnał swojej chakry, na nim pojawił się średniej wielkości zwój. Było to tym bardziej zdumiewające, że ten większy mieścił się w tym małym. Niczym odwrócona matrioszka. Techniki Fuinjutsu rządziły się jednak swoimi prawami i mało kto w świecie shinobi zastanawiał się, właściwie jak było to możliwe. Średniej wielkości rulon, z powierzchnią do zapisywania położył na piersi mężczyzny, delikatnie go rozwijając. Złożył rękami pieczęć tygrysa i na śnieżnobiałej powierzchni papieru pojawiły się czarne znaki niby wypalone skoncentrowana chakrą. W następnym momencie w lekkiej eksplozji białego dymu ciało pod zwojem zupełnie znikło, a wraz z nim wszelkie wspomnienie o człowieku, który je kiedyś zamieszkiwał. Czarnowłosy chłopak nie odwracał głowy do Kiyayi. Potrzebował jednej minutki czasu, na to, by zebrać się w sobie, aby przejść do kolejnego zadania. Nie było to jednak tak proste, jak sam chciał. W tej chwili milczenia spakował oba zwoje z powrotem do torby, wziął głęboki wdech i odwrócił się do zielarki z mocno wymuszonym uśmiechem. – Przepraszam za to. – Pochylił głowę, po czym znów ją wyprostował. – Zajmijmy się waszą dolegliwością. – Wstał z ziemi, strzepując z kolan lekko roztopiony śnieg. Podszedł do drzewa i ułamał grubszą gałązkę, która podał lekarce. – Najpierw spróbujemy nastawić, proszę zagryźć zęby na tym. – Poczekał na jakąś reakcje kobiety. Nie zamierzał robić niczego w pośpiechu. W tym momencie nie było żadnego zagrożenia, ale może medyczka musiała się pozbierać, po tym, co tutaj zaszło. Straciła w końcu swojego cennego ptasiego towarzysza, co mogło się odbić na jej samopoczuciu. On jednak nauczył się w Sogen czegoś bardzo cennego, dla jego pracy. Rozpaczanie można było przełożyć. Odroczyć na nieokreśloną przyszłość, jak już będzie sam. Takie emocje nijak nie pomagają w jego pracy, dlatego dalej się uśmiechał. Dla innych.
Jak już Ana zdecydowała się na otrzymanie pomocy, to wykonał zabieg dość sprawnie. Gdy noga znajdowała się już we właściwej pozycji, to przy pomocy najsłabszej wersji Chiyute no Jutsu potraktował obrzęk, przywracając normalną cyrkulację krwi i funkcje mięśni i stawów. Z doświadczenia wiedział, że silniejsze techniki medyczne mimo swoich niebywałych zalet w sytuacjach bojowych, niekoniecznie sprawdzały się w spokojniejszych warunkach.
Użyte techniki:
Odpieczętowanie i Pieczętowanie
Nazwa Fūin no Jutsu
Ranga E
Pieczęci Przy pieczętowaniu Tygrys, przy odpieczętowaniu brak
Zasięg Bezpośredni
Koszt E: 7% | D: 5% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: Niezauważalny (jednorazowe pieczętowanie) | Odpieczętowanie - niezauważalne koszty chakry Dodatkowe Użytkownik musi stać obok zwoju (i takowy posiadać, rzecz jasna)
Opis Podstawowa technika specjalistów w pieczętowaniu, wymagająca użycia zwoju. Ninja staje w pobliżu papirusu i nakłada na papier (lub obok, jeżeli przedmiot jest za duży) to, co ma zostać zapieczętowane wewnątrz. Następnie przelewa do obu - przedmiotu i zwoju - swoją chakrę i składa pieczęć tygrysa. Efektem jest zamknięcie wewnątrz papieru docelowego przedmiotu, który następnie można w każdej chwili ponownie odpieczętować. Uwaga - Pieczętowanie materiałów organicznych (m.in. materiałów do przeszczepu) możliwe jest przy pomocy tej techniki dopiero od Fūinjutsu C (ludzkie zwłoki zajmują 500 objętości). - Na randze E z Fūinjutsu możemy pieczętować przedmioty tylko w małych zwojach
Ranga D
Nazwa Chiyute no Jutsu
Ranga D
Pieczęci Brak
Zasięg Bezpośredni | 2 metry (Iryōjutsu A)
Koszt Ranga D: B: 8% | A: 6% | S: 4% | S+: 2% (1/2 na turę)
Ranga C: B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3% (1/2 na turę)
Ranga B: B: 16% | A: 12% | S: 8% | S+: 4% (1/2 na turę)
Dodatkowe W przypadku leczenia samego siebie, technika działa rangę niżej i wymaga całkowitego skupienia | Po zasklepianiu większych ran tą techniką pozostają blizny na ciele rannego
Opis Podstawowa i najważniejsza technika w asortymencie każdego medycznego ninja. Użytkownik przykłada obydwie dłonie w okolice rany pacjenta i przesyła do niej swoją chakrę. Ta przyśpiesza naturalne właściwości regeneracyjne ciała, wymuszając zasklepianie się ran i naprawę naczyń krwionośnych. Trudność zabiegu zależy bezpośrednio od rodzaju rany - szarpane są trudniejsze do zaleczenia niż zwykłe cięcia, a wielkość ubytku ciała czy stopień narażenia na infekcję zwiększają trudność poprawnego wyleczenia. Skuteczność techniki zależy bezpośrednio od umiejętności, wiedzy medycznej użytkownika i ilości chakry w nią włożoną, przez co zaawansowani medycy są w stanie osiągnąć znacznie lepsze rezultaty niż nowicjusz:
Iryōjutsu D Technika jest w stanie wyleczyć pomniejsze rany i tamować krwawienie z mniejszych naczyń krwionośnych. W przypadku poważnych ran jest w stanie zmniejszyć krwawienie. Nadal zalecane jest korzystanie ze środków dezynfekujących i opatrunków. Proces jest też stosunkowo wolny. Leczenie ran lekkich trwa dwie tury.
Iryōjutsu C Medyk nie musi trzymać rąk na ranie, szczędząc bólu pacjentowi. Oprócz tego możliwości regeneracyjne nasilają się, możliwe jest tamowanie ran tętniczych i leczenie głębszych ran sięgających nawet do kości, a sam proces staje się szybszy. Odkażanie ran nie jest konieczne, ale jest zalecane. Leczenie ran lekkich trwa turę, a średnich dwie tury.
Iryōjutsu B Medyk może uleczyć głębokie rany, zasklepić rany tętnicze, złączyć ze sobą złamane kości, a nawet pozbyć się krwawień i drobnych uszkodzeń organów wewnętrznych. Wyleczona kość będzie osłabiona i ponowne jej uszkodzenie w krótkim czasie może skończyć się nie złamaniem, a pokruszeniem. Dodatkowo technika dezynfekuje ranę w trakcie regeneracji. Od tej rangi możliwe jest wykonywanie techniki jedną ręką. Leczenie ran lekkich trwa mniej niż turę, średnich turę, a ciężkich dwie tury.
Iryōjutsu A Pasywnie: Od tej rangi możliwe jest przesłanie medycznej chakry w formie cienkiego strumienia o długości maksymalnie 2m. Dzięki temu medyk nie musi stać bezpośrednio przy ofierze celem jej uleczenia. Nadal wymagane jest skupienie, a jednocześnie można stworzyć jeden taki strumień. Przesłanie medycznej chakry na odległość nie powoduje zwiększenia kosztów chakry i redukcji możliwości medycznych techniki.
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Duża torba na pośladkach przyczepiona paskiem.
Bandaże na rękach: 15 m każda
Opaski na rękach
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
Ukryty tekst
0 x
PH | Ryō | KP | Notes
Kopiuj [color=#40FF40][i]Myśli[/i][/color]
-[color=#FFFF00][b]Mowa[/b][/color]
[color=#FF0000][i]MYŚLI[/i][/color]
Kizuna
Postać porzucona
Posty: 198 Rejestracja: 1 paź 2023, o 16:56
Link do KP: viewtopic.php?p=212984#p212984
Aktualna postać: Hibana
Post
autor: Kizuna » 14 cze 2024, o 02:22
Misja C - Kamiyo Ori - 31/28
Walka ze śmiercią była walką nierówną. Chociaż nie zyskiwała ona na sile, a Kamiyo do każdego starcia podchodził bogatszy o nową wiedzę, to dzieląca ich przepaść zdawała się nie do przeskoczenia. Czy kiedykolwiek będzie mógł zetrzeć się z nią jak równy z równym? Mimo jego najszczerszych starań, nie udało mu się uratować kapitana. Ten, który dopiero co próbował pozbawić higienisty życia, minutę później był przez niego leczony. Wielu w takiej sytuacji pozwoliłoby mężczyźnie skonać, ale nie on. Na pierwszym miejscu w jego sercu było niesienie pomocy innym, niezależnie od tego, jak złymi ludźmi mogli być. W ostatnich słowach Hirokara zdążył mu jeszcze przekazać coś, w czym można było doszukiwać się podziękowań lub przeprosin. Czy był złym człowiekiem? Niewątpliwie był niedoszłym mordercą, ale jego motywy były jasne, a ich słuszność kwestią sporną. Marzył jedynie o wolności dla narodu i ludu, który tak bardzo kochał. Choć to samo w sobie nie było zbrodnią, był gotów poświęcić w imię tego życia, swoje i innych. Nie przyjdzie mu niestety zobaczyć więcej domu, ani wyzwolonych wysp, o ile kiedyś takie będą.
Podłamany stratą pacjenta chłopak zapieczętował jego zwłoki w zwoju. Jego kolejna porażka na pewno nie była ostatnią. Dla generałów śmierć jednostki to statystyka. Dla lekarza, każde stracone życie było tragedią. Dla obu była to smutna konieczność i nieuniknione zdarzenie. Zamknięte w zwoju zwłoki zostały następnie umieszczone w jeszcze mniejszym zwoju, jak matrioszka.
- Nie wiedziałam, że coś takiego jest w ogóle możliwe. Co teraz masz zamiar z nim zrobić? Jeśli oddasz jego ciało strażnikom i powiesz im o całym zajściu, to postawią pewnie osadę do góry nogami. Będą musieli przesłuchać wszystkich z nim powiązanym. Jego rodzinę i bliskich. Z drugiej strony nie wrócimy tam bez żadnych wyjaśnień bez niego. Wiem, że próbował nas zabić, ale jako człowiek zasługuje na pogrzeb - Pani doktor pozostawiła decyzję higieniście. Faktycznie, jego śmierć trzeba będzie wyjaśnić jego przełożonemu. Obecność rebelianta na tak wysokim szczeblu spowoduje niemałe zamieszanie. W końcu prawdopodobnie było ich tam więcej, skoro mieli kogoś na takiej pozycji.
Na myślenie o tym miał jeszcze mnóstwo czasu. W końcu gdyby wyruszyli dzisiaj, to do osady i tak dotarli by dopiero za około tydzień. To jest, o ile oczywiście zdecydują się tam wrócić. Teraz priorytetem był uraz pani doktor. Tym razem przeprowadzony zabieg będzie znacznie prostszy, z małą szansą niepowodzenia. Otrzymaną gałązkę doktor Kiyaya włożyła między zęby i mocno zagryzła. W jej oczach widać było lekki strach, choć odwróciła wzrok. Jednym ruchem ręki kostka wróciła na właściwe miejsce. Ana zawyła z bólu, a z jej oczu poleciały łzy. Chłopak przy pomocy leczniczej chakry zaleczył szybko uszkodzony staw. Już po chwili kobieta mogła stanąć na własne nogi, odzyskując pełną sprawność
- Bardzo ci dziękuję, nie wiem co bym zrobiła bez twojej pomocy. Nie móc chodzić to jednak straszny los. Nim wyruszymy do wioski, muszę jeszcze dokończyć zbiory. Możesz poczekać tutaj, wyrobię się do końca dnia i rano możemy zacząć podróż. Albo możesz iść mi pomóc. Myślę, że taka wiedza może ci się przydać, o ile oczywiście nie znasz się już na roślinach.
Ukryty tekst
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Dwie małe torby, po jednej na udo
Mała torba przy lewym pośladku
2 x kunai z doczepioną notką wybuchową (w prawej dłoni)
Mały zwój (w lewej dłoni) Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości