Kolejna prowincja przynależąca do Prastarego Lasu o znacznej powierzchni. Midori zamieszkiwane jest przez Ród Nara i tak jak Shinrin oraz Kaigan, w głównej mierze pokryty jest gęstą puszczą, która słabo przepuszcza promienie słoneczne. Prowincja od wschodu graniczy z Ryuzaku no Taki, od południa z Kaigan, od zachodu z Shinrin oraz od północy z regionem Wietrznych Równin, co pozwala na rozwój handlu oraz żeglugi morskiej.
Shikatsu
Postać porzucona
Posty: 456 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:47
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Shikatsu to tam takie tam, jakaś tam laska. Taka se o, ciemne włosy, niebieskie oczy, kurtka na grzbiecie, znudzona mina.
Widoczny ekwipunek: Torba nad zadkiem. Dwie kabury na udach. Czarny płaszcz. Złożony Fūma Shuriken przytwierdzony nad torbą. Duży Shuriken przytroczony do pleców.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85101#p85101
GG/Discord: urb#6156
Multikonta: -
Post
autor: Shikatsu » 23 sty 2020, o 12:24
Niecałe dwadzieścia minut drogi od Yokukage znajduje się dość duży przybytek, który poświęcony jest kultowi Jurōjina - jednego z siedmiu bogów szczęścia. Budynek postawiony został w samym sercu gęstego lasu. Do właściwego chramu prowadzą wykute w kamieniu schody, które codziennie pokonują grupy wiernych. Świątynia często odwiedzana jest nie tylko przez pielgrzymów, ale również przez zamieszkujące tutejsze puszcze jelenie.
0 x
Inoyū
Postać porzucona
Posty: 468 Rejestracja: 11 maja 2018, o 17:55
Wiek postaci: 20
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Albinos, brak źrenic, czerwony cień wokół oczu, dość niska, przewieszona zbędnymi wstążkami, talizmanami i ciężką, mosiężną biżuterią; źle jej z oczu patrzy; ubrana w białe keikogi i czerwoną hibakamę.
Widoczny ekwipunek: Wakizashi u boku, torba na biodrze, dwie kabury na udach, rękawiczki z blaszkami, bordowy płaszcz.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=85248#p85248
GG/Discord: Vay#6526
Multikonta: nope
Aktualna postać: Mayū
Post
autor: Inoyū » 23 sty 2020, o 18:17
Nigdy nie zastanawiała się nad kruchością ludzkiego życia; tego typu refleksje są całkowicie zbędne osobom parającym się zawodem obarczonym tak wysokim ryzykiem śmierci. I to też nie było tak, że nie miała styczności z umierającymi - a i owszem, miała, ale wyłącznie jako ktoś, kto miałby przeprowadzić ich na tamten świat. Ale zawsze to był ktoś inny. Ktoś obcy, ktoś nic nie znaczący . Inoyū, pomimo swojej kapłańskiej posługi, nigdy nie mogła zdecydować, czy tak naprawdę wierzy w te wszystkie bożki, demony i inne nadnaturalne istoty. A jeśli jednak owszem, wierzy - to na ile ta wiara jest narzucona przez jej świątobliwą mamusię, która jej tą lojalność wobec bóstw narzuciła. Nie miała żadnych intencji, w których mogliby wykazać się swoją wszechmocą. Nie potrzebowała ich pomocy.
Aż do tej pory.
Ostatnia przygoda na morzu sprawiła, że stała się bardziej bogobojna. I chociaż ona sama wyszła z tej rzezi praktycznie bez szwanku, to trup ścielił się na pokładzie tak gęsto, że kilka pierwszych dni po powrocie z Nishihary spędziła na odizolowaniu się od świata zewnętrznego, by na spokojnie to wszystko przetrawić. Nie czuła strachu. Po prostu musiała to wszystko przeanalizować, podsumować, aż w końcu zapomnieć, by móc dalej normalnie funkcjonować.
Dość częstym celem jej samotnych wycieczek była niewielka świątynia jednego z siedmiu bogów szczęścia, Jurōjina, którego czcili zarówno w Midori, jak i w Soso. Być może przez swoją nieznajomość prowincji, a może przez jej mniejszą popularność w tych stronach nie spotkała na swojej drodze zbyt wiele chramów poświęconych Amaterasu - a te, które minęła, były w opłakanym stanie. Jeżeli już gdzieś ma się żarliwie modlić, to tylko w miejscu ładnym . Brzydota zbyt ją dekoncentrowała.
Tego dnia, jak i każdego poprzedniego, przybyła na miejsce wczesnym rankiem. Chciała uniknąć towarzystwa innych wiernych, a wybranie się do świątyni tuż po świtaniu było jedyną szansą na modlitwę bez niczyjej obecności. Wyminęła jakiegoś zagubionego jelenia, który akurat przebywał sobie na schodach, a gdy już dotarła na samą górę ukłoniła się, klasnęła parę razy i zamknęła oczy. Pozwoliła myślom swobodnie płynąć.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Shindo
Postać porzucona
Posty: 418 Rejestracja: 13 wrz 2023, o 05:31
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Aparycja - avatar - Szara lniana koszula - Czarne spodnie - Czarne buty
Widoczny ekwipunek: - Zbroja (czarna) - Duża torba z tyłu za plecami
Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=212662#p212662
GG/Discord: shindo1313
Multikonta: Tapion
Aktualna postać: Kaito Mizukane
Post
autor: Shindo » 27 wrz 2023, o 10:55
Misja C
Rei Uta
''Jeleń w potrzebie"
_____________________________
Posty:
MG: 5
Gracz: 4
_____________________________
Jeszcze w osadzie Yokukage udało ci się zrealizować swój pierwszy cel, który obrałeś jakby nie patrzeć w tej o to misji. Mianowicie nabyłeś prowiant typowo żołnierski, w miejscu które idealnie nadawąło się do tego. A była to kuchnia polowa klanu Nara, której szefem był niejaki Shikapo Nara - napakowany dwumetrowy kolos o czarnych włosach i czarnych oczach. Uzupełnił zapas sucharów i wody oraz dał specjalny pojemnik przypominający bukłak, ale z o wiele większym korkiem.
- Gorący bulion według mojego przepisu, przez kolejne cztery godziny utrzyma swą temperaturę... - chwalił się mistrz kuchni -... Co prawda nie przywróci ci to chakry bądź nie doda energii, ale dobra zupka zawsze pokrzepi serce. - skończył swój wywód lekko się przy tym uśmiechając.
Naszykowani na najgorsze wyszliście z wioski, pogoda dalej wam dopisywała. Czy to dobrze czy też źle ? Sam musiałeś ocenić czy dla waszego położenia słoneczne, bezchmurne niebo o doskonałej widoczności to najlepsze warunki atmosferyczne.
Orihime jako towarzyszka mogła być bardzo natrętna cała czas coś paplała: o tym jak Benji ukradł jej ulubioną lalkę, jak bawili się całą osadą w chowanego, jak fantastycznie spędziła czas podczas ostatniego jarmarku. Nie było końca tej jej paplaninie, aż w pewnym momencie zakrzyknęła:
- Spójrz braciszku to świątynia Jurōjina, jednego z bogów szczęścia. Chodź pójdziemy się pomodlić.
Puściła twoją rękę i zanim sie obejrzałeś już biegła po schodach do świątyni...
Nie ważne jakie miałeś nastawienie aby wejśc na górę świątyni, dziewczynka cały czas krzyczała:
- Szybko, szybko !
Dziewczyna znajdowała się przy ołtarzu, ukłękła dwoma kolanami, po czym usiadła, kładząc pośladki na swoje łydki. Gdy wydawało się, że dziewczę pogrążyło się w modlitwie nagle dotarł do ciebie jej głos. Tak, na głos też się modliła:
- O wspaniały Jurōjinie, dziękuję ci za wspaniały i pomocny klan Nara, dziękuję ci za braciszka Rei`a. Proszę o pomyślność w naszej podróży o to żebyśmy przepędzili złe demony z naszej wioski i o to, żeby braciszkowi Rei nic się nie stało, gdy będzie walczył z siłami ciemności...
Gdy Orihime pogrążona była w modlitwie, również miałeś czas na modlitę, ale czy tego potrzebowałeś ? Czy twa dusza tego potrzebowała ? To jest dobre pytanie. W każdym razie na pewno miałeś chwilę czasu, aby zauważyć, że w tym miejscu nie ma żywej duszy. Gdybyś znał wcześniej to miejsce to wiedziałbyś, że jest to dosyć niecodzienne zjawisko. Gdyż w tej okolicy kult Jurōjina był znaczący, a samą świątynie codziennie odwiedziały tłumy pielgrzymów. Czyżby znamiona wojny ?
0 x
Narrator / Myśli / Mowa
KP | PH | BANK
Prowadzone Misje:
Shabondama Haruki - Misja D
Zakata Hyuga - Misja D
Rei Uta
Posty: 678 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa. - Duży zwój na plecach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 29 wrz 2023, o 09:25
Rei ruszył za swoją przewodniczką, uprzednio zaopatrując się w miejscowym punkcie stacjonarnym o solidną porcję suchego prowiantu. Jego przygotowania były już w większości gotowe, dlatego nie było sensu marnować więcej czasu, gdy gdzieś tam kolejne duszyczki czekały na ratunek. Wojownik z pustynnego klanu założył ręce za głowę, zwalniając nieco kroku by Orihime nie musiała przystosowywać się do jego stylu podróżowania. Minuty mijały mozolnie jedna za drugą, a im oczom ukazała się pradawna świątynia, poświęcona bogu szczęścia. Kaplica Jurōjina, była nieco podobna do monumentów, które Rei zwiedzał w swojej ojczyźnie. Zanim, jednak pomyślał o przyszłym zwiedzaniu tego miejsca, dziewczynka wbiegła do środka. Chłopak przechylił głowę w bok, przypominając sobie, czemu nie lubił podróżować w towarzystwie ciekawych brzdąców. Zanim się obejrzał siłą rzeczy trzeba było wejść do środka, by przypadkiem jego misja nie zakończyła się przedwczesną śmiercią jego zleceniodawczyni. Przechodząc przez wysokie wrota, których sklepienie sięgało wysoko ponad jego głowę, Maji przyglądał się malowidłom na ścianach oraz groteskowym rzeźbą, które w większości czas skruszył do etapu, w którym nie dało się wyszukać już dawnej świetności. Po kilku minutach Rei odnalazł wreszcie uciekinierkę, która w tym czasie składała modły w stronę dawnych bogów. Nie było sensu karcić jej za brak wyczucia w czasie, a tym bardziej starać się teraz przenosić na nią jakieś wyświechtane mądrości. Wojownik po prostu usiadł obok, czekając, aż Orihime zaspokoi swoje potrzeby na błogosławieństwa z nieba.
– Obiecuje, że poradzimy sobie ze wszystkim, z takim wsparciem z pewnością pokonamy wszystkie potwory, które nawiedziły twoją osadę .
Uśmiechnął się do niej szeroko, zastanawiając się przez chwilę, czy jego czyny nie niosły za sobą zbyt poważnych konsekwencji. Świątynia poza nimi była całkowicie pusta. Nie było ani obcych pielgrzymów, ani nawet mieszkańców Mi Dorii, których ślady wciąż znaczyły się na kurzu, który spoczywał na śliskich kamieniach. Wojna niosła za sobą więcej konsekwencji, niż było widać na pierwszy rzut oka, a powrót do dawnego życia mógł czasami być nie do odzyskania.
– Powinniśmy się już zbierać, nie chce, żeby twój ojciec zaczął się zbędnie martwić .
Przemówił na koniec, wstając z ziemi by dać jasny znak, że nie było sensu się z nim kłócić. Coś mu tutaj nie pasowało, czuł na plecach przeszywające spojrzenie czegoś czego na pierwszy rzut oka nie można było dostrzec. Amonjaku wciąż ukrywał się w mroku, jednak chłopak wiedział że gdy zacznie się mordowanie, znowu zacznie piać z radości w pełnym świetle księżyca.
0 x
Shindo
Postać porzucona
Posty: 418 Rejestracja: 13 wrz 2023, o 05:31
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Aparycja - avatar - Szara lniana koszula - Czarne spodnie - Czarne buty
Widoczny ekwipunek: - Zbroja (czarna) - Duża torba z tyłu za plecami
Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=212662#p212662
GG/Discord: shindo1313
Multikonta: Tapion
Aktualna postać: Kaito Mizukane
Post
autor: Shindo » 29 wrz 2023, o 22:04
Misja C
Rei Uta
''Jeleń w potrzebie"
_____________________________
Posty:
MG: 6
Gracz: 5
_____________________________
Dziewczynka gdy skończyła swą modlitwę, zmierzała w sobie tylko znane miejsce za kaplicą, jednak zatrzymała się gdy usłyszała z twoich ust, że trzeba się już zbierać. Nie oponowała, gdyż wiedziała, czuła to, że pozwoliłeś jej na długą modlitwę, nie przeszkadzając przyzwoliłeś na to, aby mogła w spokoju ugasić głód wiary. Części modlitwy której nie wypowiadała na głos, nigdy przenigdy była rozmowa. Nie byle jaka, tylko z mamą i bratem którzy umarli na nieznaną dotąd odmianę grypy. Za każdym razem, gdy miała tylko chwilę rozmawiała z nimi, a właściwie to mówiła do nich. Gdyż to była jej ostatnia nadzieja, nadzieja, że kiedyś jeszcze wrócą...
Gdy zawróciliście, zmierzając w stronę osady po przemierzeniu kilkudziesięciu kroków gdy byliście już na stopniach schodów, usłyszeliście za sobą...
*BRZDĘK*
Po odwróceniu ujrzeliście wielkiego, bardzo agresywnego dzika, który miał chęć zniszczenia wszystkiego co tylko napatoczyłoby mu się. Teoretycznie staliście w bezpiecznej odległości, ale zaraz mogło się to zmienić. W momencie kiedy decydowałeś się na przyjęcie jak najbardziej optymalnej strategii, Orihime ujrzała stłuczone wazony z kadzidłami i zdeptane kwiaty przy ołtarzu.
VIDEO
Drgnąłeś, gdyż poczułeś obok siebie aurę mordu. To dziewczynka która pod wpływem zniszczeń, otoczyła się mroczną aurą
- Jak... Jak śmiesz zakłócać spokój zmarłym... Aaaa giń
Gdy zaczęła gadać, zgarbiła się, cofnęła rękę do tyłu i w raz z ostatnim słowem wyprostowała otwartą dłoń przed siebie. Mogło to wyglądać komicznie, małe, rozłoszczone dziecko wyprostowało rękę, ale tak nie było. Zobaczyłeś jak pod dzikiem powstają kamienne kolce, które po następnej sekundzie przeszyły go na wylot. Zaraz po tym cofnęły się i schowały do ziemi jak gdyby nic. Dziewczynka zaczęła ciężkawo oddychać, ten ruch z pewnością musiał dużo ja kosztować. Nastrój też jej się zmienił. Nie przypominała miniaturki bogini wojny, a zwykłe zrozpaczone dziecko.
- Braciszku.. musimy to... posprzątać bo.... inaczej zmarli nie.... nie zaznają spokoju - między słowami próbowała złapać oddech.
Co z tym wszystkim zrobisz ? Dziewczynka wyglądała, że w tym momencie nigdzie nie pójdzie dopóki nie zostanie przywrócony ład świętemu miejscu. A dzik ? Sporo ważył, szkoda mięsa, zwłaszcza w czasie wojny. Sporo do przemyślenia, oj sporo.
Słuch, węch, smak, dotyk, wzrok to są podstawowe zmysły człowieka, a w tym momencie zadziałał ten jeszcze jeden specjalny. Mianowicie jakby mało było wrażeń, poczułeś przeszywający wzrok na swoim ciele, organizm zadziałał odruchowo, wyczuwając jakby ktoś stał za tobą nagle się odwróciłeś... Jednak nic tam nie było.
0 x
Narrator / Myśli / Mowa
KP | PH | BANK
Prowadzone Misje:
Shabondama Haruki - Misja D
Zakata Hyuga - Misja D
Rei Uta
Posty: 678 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa. - Duży zwój na plecach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 30 wrz 2023, o 10:59
Modlitwa dziewczynki trwała jeszcze krótką chwilę, jednak Rei nie zamierzał jej przerywać, zanim nie uzna, że faktycznie skończyła. W takich czasach każdy pokładał wiarę w różne byty i znane nazwiska. Wielu bohaterów zmagało się na pierwszej linii frontu, więc tym najmniejszym pozostawała właśnie jedynie wiara w to czego nie widać. Bo przecież nie mieli innego wyboru, to nie oni decydowali o tym, w jakim miejscu się urodzili. Maji rozejrzał się jeszcze raz po wysokich ścianach starej świątyni, jednak nie miał obecnie czasu na zabawę w zwiedzanie. Podobne miejsca były jego można powiedzieć pasją, dlatego już kilka dni temu chciał, żeby Takashi mu ją pokazał. Koniec końców, jednak ją zobaczył…
– Jesteś bardzo dorosła jak na swój wiek…
Przemówił do młodej Orihime, przechylając głowę w prawą stronę. Najwidoczniej w świecie czasami sam mylił się co do oceny innych ludzi, tak jak było w tym przypadku. Córka wodza zdecydowanie nie była typowym dzieckiem. Wreszcie mogli ruszyć dalej, z nadzieją, że wkrótce uda się rozwiązać wszelkie problemy. Rei zdecydowanie odetchnął, w chwili gdy wreszcie wydostali się poza mury świątyni, jednak nie było dane mu się tym długo cieszyć. Nagły trzask wywołał w nim natychmiastową reakcję, w postaci szybkiego obrotu o sto osiemdziesiąt stopni. Nie sięgał jednak po zwój na plecach, licząc, że to wszystko nie mogło być tego typu wyzwaniem. Jak się okazało miał rację… Jego oczom ukazał się dzik w swej czystej postaci, chociaż w sumie jego higiena była w tym momencie punktem dyskusyjnym. Dzika bestia zniszczyła ołtarzyk poświęcony przez tych, którzy oddawali tu swoje serce w modlitwach. Rei nie bardzo wierzył w takie rzeczy, zwłaszcza że życie już dawno go przeklęło zsyłając na niego groteskowego demona. Czarny byt wciąż podążał jego śladem, pozostawiając za sobą ślad krwi z ofiar, które wspólnie upolowali. Teraz jednak nie pałał do dzika miłością, pragnąć z nim zrobić to, co stało się, zanim zdążył to zrobić. Orihime, wykorzystując elementarną technikę dotonu pozbyła się zagrożenia, nie licząc się, z tym że właśnie sama zbrukała to miejsce krwią. Rei nie chciał poruszać tutaj tak ciężkich tematów, więc tylko stuknął ją pięścią w głowę, tak jak to robią prawdziwi bracia.
– Przestań ciągle działać, zanim nie powiem, co robimy… Przecież to ja miałem pomóc tobie.
Maji pokręcił głową, po czym zdjął z pleców duży zwój. Jego cała siła była zapieczętowana w tym przedmiocie. Do wykonywania swych sztuczek potrzebował materiału, nie było sensu magazynować go za każdym razem na nowo. Chłopak odpieczętował zaledwie odrobinę czarnego pyłu, zwłaszcza że potrzebował tylko wynieść tego dzika z miejsca, które było dla wielu święte. Około sześć metrów sześciennych pyłu unosiło się wokół niego, tworząc coś na kształt wirującego kokona. Jednym ruchem posłał przywołaną materię w stronę dzika, tworząc pod nim swoiste nosze. Kolejnym skinieniem chciał wyciągnąć go z tego miejsca, pozostawiając jak najmniej śladów. Gdy wszystko było gotowe miał zamiar zostawić go na trawie bliżej drogi, wiedząc, że ktoś z pewnością się połasi na darmowe mięso. Jeśli wszystko pójdzie po jego myśli, na powrót zapieczętuje swoją broń w zwoju, zwracając się do Orihime.
– Obiecałem, że doprowadzę cię do domu, więc walkę zostaw mnie… Nie pozwolę, żeby coś ci się stało, nawet jeśli ktoś nauczył cię kilku podstaw, masz się nie mieszać.
Kolejny raz, dając jej kuksańca w środek głowy, wiedział, że jego słowa były prawdziwe… Życie tej dziewczynki było dużo ważniejsze niż jego własne. Ona miała znacznie wiesze szanse na to by zostać kimś więcej niż morderca na usługach innych ludzi. Maji od prawie trzech lat nie widział domu… Czas pędził jak szalony, a białowłosy wciąż pozostawał martwym w ich oczach.
Ukryty tekst
0 x
Shindo
Postać porzucona
Posty: 418 Rejestracja: 13 wrz 2023, o 05:31
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Aparycja - avatar - Szara lniana koszula - Czarne spodnie - Czarne buty
Widoczny ekwipunek: - Zbroja (czarna) - Duża torba z tyłu za plecami
Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=212662#p212662
GG/Discord: shindo1313
Multikonta: Tapion
Aktualna postać: Kaito Mizukane
Post
autor: Shindo » 30 wrz 2023, o 22:33
Misja C
Rei Uta
''Jeleń w potrzebie"
_____________________________
Posty:
MG: 7
Gracz: 6
_____________________________
Kuksaniec i reprymenda podziałały na Orihime bardzo skutecznie. Dziewczynka mając łzy w oczach, ze spuszczoną głową patrzyła na swoją stopę, którą wierciła dziurę w podłożu. Było po niej widać, że jest jej najzwyczajniej w świecie głupio po swoich działaniach. A gdy emocje całkowicie opadły, żar wstydu prawie ją spalił żywcem.
- Przepraszam... braciszku... proszę nie... nie zostawiaj mnie - powiedziała z bardzo żałosnym tonem głosem, próbując się w ciebie wtulić. Podczas wypowiedzi było widać, że jeszcze nie odzyskała oddechu.
Nastąpił zwrot w nastroju dziewczynki, zmienił się on o kolejne sto osiemdziesiąt stopni w momencie kiedy za jej gorącą prośbą postanowiłeś posprzątać miejsce świątynne. Gdy tylko kątem oka dostrzegła twój wielki kunszt jako shinobi, odrzuciła wszystkie swe troski
- WOW !!! Braciszku Rei, jak ty to robisz ? Proszę zdradź mi, zdradź mi, zdradź mi. A nauczysz mnie ? Możesz mnie tego wszystkie nauczyć ? Możesz prawda ? Proszę, proszę, proszę - paplała szczebiocąca z podekscytowania Orihime.
Prosząc cię o przejęcie jej edukacji, dziecko cały czas miała poderwaną głowę, starając się za wszelką cenę złapać z tobą kontakt wzrokowy. Można był zauważyć, rozpalone z emocji policzki, a w oczach... A w oczach iskrzyły ogniki ekscytacji, mieszkanka osady Kusa w swojej wyobraźni, kontrolowała twoją moc z równie widowiskowym wdziękiem. Oczywiście, te silne emocje z powodowały, że dziewczynka jakby dostała nowej energii i nie było śladu zmęczenia po ostatnich wyczynach.
Z przeszkadzającą ci Orihime uprzątnąłeś całe pobojowisko, twoja towarzyszka z pewnością nie dałaby ci spokoju i zamarudziłaby cię na śmierć, ale wtedy przypomniałeś jej kuksańcem i okazaniem braterskiej troski, że przesadziła w swoich działaniach. Podziałało to na nią tak jakbyś wylał na nią cały kubeł zimnej wody. Uspokoiła się w mgnieniu oka i pokiwała głową chcąc dać ci to zrozumienia, że rozumie co jej powiedziałeś.
I tak ruszyliście dalej przed siebie ku osadzie Kusa, do której prowadziła cię Orihime. Miałeś chwilę czasu, aby zastanowić się głębiej nad czym uczuciem prześladowania. Niczego wtedy nie dostrzegłeś, nie usłyszałeś i nie wyczułeś. Tak samo zresztą jak osławiony złą sławą Amonjaku, który dalej ukryty był w mroku. Jednak nawet gdy wróciliście na szlak co jakiś czas czułeś to nieprzyjemne uczucie prześladowania.
Z niezbyt przyjemnymi odczuciami wkroczyłeś do lasu z Orihime, która zaczęła biegać przed tobą od drzewa. Było widać zadyszkę, ale gonienie za motylkami było o wiele ważniejsze.
- Przejdziemy ten las i już będzie można zobaczyć z oddali moją osadę - zakrzyknęła wesoło dziewczynka.
Jednak gdy postąpiła kilkanaście kroków przed tobą, to zauważyłeś nisko nad ziemią rozłożoną żyłkę. Bez wątpienia była to pułapka, jednak nie zdążyłeś zareagować w porę... Orihime w nią wpadła.
Na wasze szczęście ktoś kto podkładał ten ładunek albo był kompletnym amatorem albo nie chciał was zabić. Gdyż po zerwaniu żyłki, Orihime upadła na ziemię i można byłoby spodziewać się, że nie zostanie z was mokra plama. Jednak tak się nie stało, dwa synchroniczne wybuchy, uszkodziły drzewa z lewej i z prawej strony ścieżki w taki sposób, że z wolna opadały na leżącą Orihime. Jeśli chciałeś ją uratować, musiałeś działać
0 x
Narrator / Myśli / Mowa
KP | PH | BANK
Prowadzone Misje:
Shabondama Haruki - Misja D
Zakata Hyuga - Misja D
Rei Uta
Posty: 678 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa. - Duży zwój na plecach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 4 paź 2023, o 18:33
Rei zajął się pobojowiskiem, które urządziła dziewczynka z nieznanego mu rodu. Siłą rzeczy kamienne kolce zrobiły wszędzie spore pobojowisko. Wszystko przysłaniała teraz krew dzika, zmieszana z wnętrznościami, zdobiąc stare sale świątyni. Natłok pytań Orihime podczas pracy wcale go nie zdziwił, zwłaszcza że sam w podobny sposób reagował na wszystko, co nowe. Obecnie jednak jego problemem było to, że musiał udawać tego poważnego ochroniarza, który miał więcej doświadczenia i oleju w głowie. Z pozoru proste zadanie miało zaprowadzić go do wioski, którą nawiedzały nieznane siły. Uta zakończył swoje dzieło, po czym spojrzał na dziewczynkę z szerokim uśmiechem.
– Jak będziesz starsza, to zabiorę cię ze sobą na jedną z przygód, wtedy będziesz mogła się wszystkiego nauczyć sama .
Rei położył swoją dłoń na jej głowię, mierzwiąc włosy, które i tak już nie były w najlepszym stanie. Dziwił się bardziej, że dzik zaatakował w takim miejscu, zwłaszcza że mieli środek lata. Jeśli doświadczenie dobrze mu podpowiadało to obecnie nie powinny nawet zbliżać się specjalnie do ludzi. Być może wojna dotarła bliżej, niż mu się wydawało, a same zwierzęta i ich przerażenie było tego najlepszym przykładem. Gdy wreszcie znaleźli się w lesie Orihime postanowiła z grubsza określić ich położenie, dostosowując pozostały czas podróży. Mai, starając się nie korzystać z pełnej prędkości, starał się obserwować wszystko uważnie. Po kilkunastu kolejnych minutach podróży miał zrozumieć, że słusznie postąpił. Tuż nad ziemią unosiła się żyłka, którą Orihime przecięła własną stopą. Rei przez ułamek sekundy wstrzymał oddech, licząc się, z tym że właśnie wpadli w śmiertelną pułapkę. Jak się mogło okazać nie była wcale wykonana przez mistrza, a w czasie który dostał rzucił się do przodu by porwać dziewczynkę spomiędzy drzew. Nie był przecież tak daleko, starając się być w pobliżu, dlatego postawił wszystko na własną szybkość. Łapiąc ją za rękę chciał wyskoczyć w górę, tak by zatrzymać się na jednej z gałęzi drzew. Nie tracił czujności, oczywiście, licząc się, z tym że przeciwnik może znajdować się w pobliżu. Maji nie chciał zbyt wcześnie oceniać, ale ta misja zaczęła się robić już nie tylko obowiązkiem, ale też powoli stawała się ciekawa. Trzymając dziewczynkę blisko siebie, był gotów by jednym ruchem dłoni odbezpieczyć zwój na plecach.
Ukryty tekst
0 x
Shindo
Postać porzucona
Posty: 418 Rejestracja: 13 wrz 2023, o 05:31
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Aparycja - avatar - Szara lniana koszula - Czarne spodnie - Czarne buty
Widoczny ekwipunek: - Zbroja (czarna) - Duża torba z tyłu za plecami
Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=212662#p212662
GG/Discord: shindo1313
Multikonta: Tapion
Aktualna postać: Kaito Mizukane
Post
autor: Shindo » 5 paź 2023, o 08:36
Misja C
Rei Uta
''Jeleń w potrzebie"
_____________________________
Posty:
MG: 8
Gracz: 7
_____________________________
VIDEO
-Zaczęło się - taka myśl mogła przejść ci przez głowę
Czułeś jak serce bije ci z oszalałą prędkością, jak zwierzę skoczyłeś do Orihime, złapałeś ją, przeturlaliście się do przodu, upadające drzewa wzdęły tumany kurzu, siła podmuchu o mało co was nie przewróciła, parę sekund i wróciłeś do siebie, czas zwolnił, nasłuchiwałeś, patrzyłeś, wyczuwałeś drżenia, dwoma słowy- byłeś gotów. Ręce zaczęły ci lekko trząść nad którymi nie potrafiłeś zapanować, serce nie pomagało, gdyż biło jak oszalałe. Tak na dobrą sprawę słyszałeś tylko leśną ciszę oraz uderzenia swego serca, które rytmicznie dudniły ci w uszach. Musisz nad sobą zapanować, musisz wziąć się w garść inaczej czeka ciebie i Orihime tylko jedno - śmierć.
Stałeś tak w napięciu i oczekiwaniu trzymając mieszkankę osady Kusa i będąc gotowym na odpieczętowanie swoich mocy. Czy to była właściwa forma obrony ? Tyle możliwości ataku: z dołu atak z ziemi, z góry kanonada ataków dystansowych, z przodu frontalny atak, z lewa bądź prawa ogniste ataki, a może z tyłu skrytobójczy zamach... Czy aby na pewno twoja forma obrony będzie wystarczająca ? Czy jesteś w stanie przyjąć na siebie każdy atak ?
Tyle pytań na których brak odpowiedzi, ale jedna kwestia mogła i to bardzo mocno uderzać cię w głowę: Byłeś wystawiony na atak, niby między drzewami, ale znajdowałeś się dokładnie tam gdzie oczekiwał tego od ciebie przeciwnik. Atak amatora, a może mistrza pułapek, którego celem nie było was zabicie, a tylko zebranie o tobie informacji ? Przełknąłeś ślinę, sprawa nabrała poważnego, paskudnego obrotu, a gdyby tego było mało:
- Rei boli... - Łzawo wyszeptała Orihime
Jakby z innego świata dotarły do ciebie jej słowa, wyrwały cię z własnych przemyśleń. Spojrzałeś na miejsce, które ci wskazywała, a była to prawa noga. Spory kawałek drewna oderwał się od zdetonowanego drzewa, pechowo przebijając udo dziewczynki. Kawałek ciała obcego był bardzo mocno osadzony w ciele dziecka, dzięki czemu krew nie tryskała na lewo i prawo. Właściwie osoczę wylało się tylko w momencie naruszenia ciała. Przestraszona i blada Orihime wpatrywała się w ciebie ufnie licząc, że ją uratujesz. Nigdy wcześniej nikt tak się w ciebie nie wpatrywał, były to oczy wypełnione absolutną wiarą w twoje możliwości... Musiałeś coś zrobić z raną.
Nie słyszałeś, nie widziałeś ani nie czułeś niczego co w tym momencie mogło ci zagrażać. Musiałeś opatrzyć ranę Orihimę i iść przed siebie, tutaj byliście wystawieni na kolejne ataki. Przede wszystkim musiałeś podjąć nową strategię na przemierzenie tych terenów prowadzących do wioski. Dziewczyna mogła to samą trasą iść do osady klanu Nara, jeżeli tak to oznacza, że ktoś ją śledził i wybrał celowo to miejsce na pułapkę...
Zauważyłeś w oddali majaczący widok osady, pewnie to była wioska Kusa.
0 x
Narrator / Myśli / Mowa
KP | PH | BANK
Prowadzone Misje:
Shabondama Haruki - Misja D
Zakata Hyuga - Misja D
Rei Uta
Posty: 678 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa. - Duży zwój na plecach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 5 paź 2023, o 10:46
Rei trafił w sam wir wydarzeń, zdecydowanie, będąc głównym elementem tej przygody. Jego oczekiwania na przeciwnika szczezły na niczym, a samą przestrzeń wypełniło nagle pochlipywanie dziewczynki, którą trzymał teraz przy sobie. Maji spojrzał na nią, dopiero teraz, zdając sobie sprawę, że została dość poważnie ranna. Przeklinając w duchu, tak by nie dawać Orohime więcej powodów do zmartwień, spojrzał z doświadczeniem na ciało obce, które teraz tkwiło w ranie. Nie było chyba powodów by obawiać się o jej życie, zwłaszcza że podobno byli blisko osady, do której zmierzali. Z pewnością obecnie nie należało wyjmować drewnianego odłamku, który mógł wtedy spowodować dopiero poważne zniszczenia w środku. Maji miał podstawową wiedzę z zakresu działania takich rzeczy oraz to, co sam zdobył podczas wszystkich misji i własnych dolegliwości. Nie było czasu by teraz marnować go na zastanawianie się nad tym, co się właśnie wydarzyło, co mogło przynieść tylko więcej cierpienia młodej przewodniczce. Chłopak wyrwał z torby kawałek materiału, przewiązując ranę Orihime powyżej urazu. Następnie wyciągnął z torby prezent, który dostał kiedyś od jednej karczmarki, której uratował lokal przed bandą lokalnych patałachów. Podobno był to środek działający jak pigułka ze skrzepniętą krwią. Jednak w obecnej wersji miało to smakować jak najpyszniejszy kompot. Rei podał menażkę towarzyszce, po czym powiedział spokojnym głosem.
– Musisz wytrzymać do czasu powrotu do osady, niestety nie znam się na medycynie… Ale wiem, że jeśli będziesz dzielna, to nic ci nie będzie, to moja wina, że zostałaś ranna… Ale już więcej nie będzie takich wpadek. Weź łyka i pij za każdym razem gdy będzie ci słabo... To bardzo dobry magiczny soczek
Maji usadził sobie dziewczynkę na plecach, po czym ruszył przed siebie w stronę, gdzie miała znajdować się jej osada. Nie miał litości dla swojego ciała, wykorzystując maksymalne możliwości do szybszego biegu. Wiedział, że w jej małym ciele adrenalina będzie działać jedynie przez chwilę, a to musiało wystarczyć, zanim naprawdę poczuje jak wielki ból będzie jej teraz towarzyszył. Jak powiedział wcześniej misja zaczęła nabierać rumieńców, a on spartolił już przy pierwszej przeszkodzie. Zdecydowanie nie nadawał się na przywódcę grupy, posiadając w sobie zbyt mało doświadczenia w tej kwestii. Zwój na jego plecach w połączeniu z ciężarem dziewczynki już wkrótce miał doskwierać mu znacznie bardziej niż przypusczał… Nie miał jednak zamiaru się poddawać. Przecież obiecał, że uratuje jej osadę i wszystkich mieszkańców, których nazywała rodziną.
- Manierka z kompotem (prezent na święta)
0 x
Souei
Posty: 1278 Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Post
autor: Souei » 12 maja 2024, o 13:02
Wyprawa A
25
Hanami oczywiście nie przyjęła wieści o zniszczonej sypialni z entuzjazmem. Mimo że nawet przed drzemką Takashiego było tutaj bardzo skromnie, żeby nie powiedzieć ubogo, to teraz pokój nie nadawał się nawet do podstawowego użytku. Shinobi co prawda obiecał rekompensatę, ale nie poprawiło jej to humoru. Kiwnęła tylko głową patrząc w podłogę, bo chyba nie do końca wierzyła w te szczodre zapowiedzi. Tym bardziej, że żeby pokryć starty, chłopak musiałby najpierw wrócić cały i zdrowy, a przecież ostatni śmiałkowie nie odnieśli na tym polu sukcesu.
Dziewczyna posłusznie pokierowała Takashiego w odpowiednim kierunku, a następnie życzyła mu powodzenia. Tak więc młody shinobi udał się na południe, notabene w kierunku Yokukage, którego teraz już chciał unikać. Pozostawało mieć nadzieję, że nie zbliży się do stolicy na tyle, aby zagroziło to jego nowym planom. Zmrok zapadał bardzo szybko, więc należało spieszyć się z pokonaniem drogi dzielącej Kusę od świątyni, o ile nie chciało się podróżować po omacku. Na szczęście dystans był niewielki. Szybkim krokiem można było pokonać go w około pół godziny. Dopiero wtedy zaczęły się schody, i to dosłownie. Szerokie, lecz dość płytkie kamienne stopnie wiodły na zalesione wzgórze, a ponad koronami drzew, na tle rozgwieżdżonego nieba można było dostrzec łunę światła. To właśnie tam Nara musiał skierować swoje kroki w celu rozwiązania problemu.
Wspinaczka na wzgórze zajęła kolejne kilkanaście minut, po których teren nieco się wypłaszczył, a drzewa przerzedziły, ujawniając nieduży dziedziniec wyłożony betonowymi płytami, na którego końcu znajdował się spory chram. W pobliżu linii drzew, a także przy samym wejściu do świątyni zapalone były pochodnie, lecz nie było widać żywej duszy. Ślady ludzkiej obecności dało się jednak dostrzec. Po dokładniejszym przypatrzeniu się na płyty dziedzińca można było dostrzec ciemne smugi. W nocy i przy świetle pochodni ciężko było zidentyfikować te zabrudzenia, jednak nie były one naturalne.
0 x
Takashi
Posty: 1072 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » 12 maja 2024, o 22:50
T akashi zdawał sobie sprawę z tego, że powstałe w wyniku jego snu szkody z pewnością nie należą do najmniejszych. Niestety nie miał na nie żadnego wpływu, jednakże zadeklarował się do opłacenia zniszczeń po powrocie ze świątyni i zamierzał dotrzymać danego słowa. Taki już był. Zanim jednak miało do tego dojść, Hanami wraz z babcią musiały oszacować kwotę, miały na to dość dużo czasu, bowiem Nara wyruszał właśnie do świątyni Jurōjina, czyli miejsca, w którym jakiś tajemniczy delikwent odprawiał swoje własne modły, bezczeszcząc świętą przestrzeń okolicznych mieszkańców. Młody jinchūriki nie mógł na to pozwolić, dlatego bezpośrednio po usłyszeniu chwytającej za serce historii od Hanami postanowił pomóc i rozprawić się z jegomościem. O ile to był w ogóle jegomość.
Ruszył dość późno, zbliżał się wieczór, co oznaczało, że należało zachowywać przez cały czas szczególną ostrożność. Jak wiadomo, noc jest tak samo piękna, jak i niebezpieczna, to czas idealny dla skrytobójców i bandziorów i chociaż on nie bał się tak bardzo, to i tak musiał uważać, podróżował bowiem sam. No prawie. Miał pasażera na gapę, ale nie zamierzał z nim teraz w ogóle rozmawiać, gdyż i tak zajął mu już sporo cennego czasu. Miał więc oczy dookoła głowy, przemierzał leśne gęstwiny Midori dość szybko, ale ostrożnie, bacznie się rozglądając. W końcu dostrzegł świątynie po stronie wskazanej przez starszą kobietę i jej wnuczkę, od początku obrał konkretny kurs i po niedługim czasie znalazł swój cel. Tak się złożyło, że świątynia znajdowała się na wzgórzu, także droga do pokonania, choć krótka, była dość trudna. Dla shinobiego może nie była ona wyzwaniem, ale dla takiej babuleńki mogła stanowić problem przy cotygodniowych modłach. W każdym razie bohater znalazł się tam całkiem szybko.
Na końcu drogi, którą podążał, zauważył od razu ślady ludzkich działań. Nie było ich dużo, ale szczególną uwagę czarnowłosego zwróciły czarne smugi na ziemi. Ninja chwycił jedną z pochodni, które zawieszone były nieopodal drzew przy drodze, po czym podszedł bliżej wejścia. Chciał się z bliska przyjrzeć wspomnianym smugom na płytach dziedzińca i sprawdzić, czy przedstawiały coś konkretnego. Być może jakąś wskazówką będzie to, czym były i z czego były zrobione, a raczej jakim materiałem zostały nakreślone. Gdy już to sprawdził, wszedł do środka budynku, trzymając przed sobą pochodnię, która idealnie oświetlała drogę. Rozglądał się i poszukiwał śladów, a także tego, kto odpowiedzialny był za bezczeszczenie świętej miejscówki.
0 x
Souei
Posty: 1278 Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Post
autor: Souei » 15 maja 2024, o 16:15
Wyprawa A
27
Gdyby Takashi znalazł się tutaj za dnia, w towarzystwie Hanami i Babci, aby zapalić kilka kadzidełek na ołtarzu Boga Szczęścia, na pewno by mu się tutaj spodobało. Niewielki chram na pewno miał swój urok, który teraz, w obliczu czającego się gdzieś zagrożenia, uleciał gdzieś w siną dal. Rozświetlające mrok lampy nie dawały wystarczająco dużo światła, aby poczuć się w pełni bezpiecznie. Do tego to dziwne zabrudzenie blisko wejścia do świątyni... Takashi przeprowadził oględziny w lepszym świetle i wtedy szybko okazało się, że jest to zaschnięta krew. Czy to mogło dziwić, czy tylko dopełniało obrazek? Hanami przecież wspominała o tym, że podjęto już pewne nieudane próby rozwiązania ich problemu. To zapewne były pozostałości po tych wysiłkach.
Teraz nie było już odwrotu. To znaczy... teoretycznie był, ale nie po to przecież przeszedł taki kawał drogi i tyle naobiecywał biednym wieśniaczkom, aby na końcu przestraszyć się wyzwania. Tym bardziej ze wsparciem, które zawsze było przy nim, Nara był w stanie sprostać wielu wyzwaniom, o które jeszcze by się pewnie nawet nie podejrzewał. Metoda małych kroków była chyba jednak bardziej wskazana, co pokazała bitwa o Kotei. Trzymając w dłoni lampę, chłopak zanurzył się w mroku świątyni, która wewnątrz okazała się nie być taka straszna? Po przejściu przez bardzo mały krużganek, Takashi mógł zobaczyć przy wejściu parę tradycyjnych sandałów tabi. Ktoś był w domu. Po przejściu przez kolejne drzwi, które otworzyły się z głośnym skrzypnięciem shinobi wszedł do niedużej, ale przestronnej sali z ołtarzem. Ta jednak nie przypominała w niczym tradycyjnego miejsca obrządku, lecz była sprofanowana w straszny sposób. Na środku znajdował się człowiek, mężczyzna na pewno starszy od Takashiego. Był rozebrany od pasa w górę, a zamiast zwykłych spodni ubrany była w czarną hakamę. Obok niego leżała yari. Siedział on na piętach w ciszy i skupieniu i nie odwrócił się do przybysza od razu. Można było więc bez presji rzucić okiem na ściany i podłogę, które wymalowane była takimi samymi smugami w symbole trójkąta wpisanego w koło. Na podłodze też było ich kilka, jedne ciemniejsze - starsze, a inne nawet dość świeże.
- Ah! Kolejny pielgrzym! Jesteś zbłąkaną owieczką potrzebującą nawrócenia, czy wilkiem, który chce napaść moje stadko? - Teraz dopiero facet wstał z klęczków i odwrócił się do Nary. Był postawny i górował nawet nad Takashim. W dłoni trzymał swoją włócznię, lecz opierał ją na razie luźno o ziemię.
0 x
Takashi
Posty: 1072 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » 15 maja 2024, o 19:41
W yszło na to, że ślady przy wejściu do świątyni okazały się być niemałymi plamami krwi, które zdążyły już dobrze zaschnąć. Nie było ich jakoś szczególnie dużo, ale sam fakt, że tam były, był dość niepokojący. Takashi wiedział doskonale, że w tym miejscu były już podejmowane jakieś działania przez członków jego własnego rodu, wszystkie zakończyły się jednak niepowodzeniem. Nawet jego pobratymcy nie byli w stanie przegonić tego, który bezcześcił świętą placówkę, a ze względu na ostatnie wydarzenia związane z wojną w Kōtei Nara nie byli w stanie wysłać dodatkowych ludzi. Zamieszanie było po prostu zbyt duże, by mogli sobie pozwolić na przejmowanie się czymś takim, mieli ważniejsze sprawy na głowie. Tak się złożyło, że taki jeden shinobi właśnie z tego rodu był w okolicy i postanowił pomóc biednym mieszkańcom w załatwieniu problemu. Chwycił pochodnię, rozejrzał się jeszcze trochę i wszedł do środka budynku.
Na miejscu mógł ujrzeć niewielką salę z kluczowym miejscem, jakim był ołtarz. Całość ani trochę nie przypominała typowej świątyni, wszystko za sprawą przedziwnych malunków, nietypowych symboli oraz dużej ilości krwi, za pomocą której były kreślone właśnie wspomniane. Klimat w ogóle nie był zachowany, był mroczny, ponury i w dodatku obrzydliwy, modlitwa w takich warunkach na pewno nie należała do najłatwiejszych. No chyba, że było się jakimś zwyrodnialcem. Los chciał, że młody bohater właśnie na takiego zwyrodnialca trafił. Półnagi, starszy od niego, wydawał się być jakimś maniakiem, który przeprowadza tam swoje własne obrzędy. Posługiwał się symbolami, które młodzieniec znał wyłącznie dzięki obecności w Sogen. Staruszek zwrócił się do niego drwiącym tonem.
- Nie jestem ani owieczką, ani wilkiem. No i nie widzę tutaj żadnego stadka. - uniósł ramiona, ukazując, że w pomieszczeniu nie ma nikogo poza ich dwójką, rozejrzał się przy tym raz jeszcze. - Chciałem się pomodlić, ale sporo się tu pozmieniało od czasów mojej ostatniej wizyty. Będzie nowy wystrój, czy jak?
Chłopak rżnął głupa, starając się na razie wziąć jegomościa na przeczekanie. Istniało prawdopodobieństwo, że uda mu się uzyskać od niego jakieś informacje przed konfrontacją. A może była opcja uniknięcia jej w stu procentach? Warto było spróbować.
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
Souei
Posty: 1278 Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Post
autor: Souei » 17 maja 2024, o 16:13
Wyprawa A
29
Facet przypatrywał się Takashiemu dłuższą chwilę. Widocznie nieczęsto spotykał się z takimi stonowanymi, wyluzowanymi reakcjami. Złapał za swoją broń, bo spodziewał się czegoś zupełnie innego, a tutaj proszę - próba kulturalnej rozmowy. W końcu zasępiona mina nieco się odmieniła na bardziej przyjacielską i otwartą. Mimo że mężczyzna nie opuszczał jeszcze całkowicie gardy, ponieważ broń nadal tkwiła w jego ręku, to podszedł bliżej do chłopaka i zrobił krok w bok, jakby zapraszając Narę przed ołtarz. Centralny punkt świątyni przyozdobiony był teraz czerwienią, a płomienie palących się na nim świec odbijały się od błyszczących, krwistych plam. Ponadto sala była dość kiepsko oświetlona, bo tylko punktowo przez kilka świec ustawionych obok siebie w różnych miejscach. Najbardziej charakterystyczny był jednak zaduch panujący wewnątrz pomieszczenia. Pomimo tego, że było one przestronne i miało wyższy sufit niż w normalnym budynku, to i tak było tutaj duszno i czuć było nieprzyjemny zapach. To stara krew roznosiła wokół swąd przypominający trupa, ale żadnych zwłok tutaj nie było.
- Można tak powiedzieć. Oczyszczam tą świątynie z fałszywego boga, ale jeszcze nie skończyłem. Możesz się pomodlić do Jashina. On już tu jest i czuje twoją obecność. Na pewno cię wysłucha. - Czy nie byłoby wspaniale nawrócić kogoś na właściwą ścieżkę nie poprzez krucjatę, tylko głoszenie dobrej nowiny? Ten biedny misjonarz na pewno miał teraz na to nadzieję i czekał, aż Takashi padnie na klęczki i zacznie czcić kogoś trzeba.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości