Prowincja o znacznej powierzchni otoczona niedużymi wysepkami umiejscowiona na morzu na zachód od Prastarego Lasu. Kantai zamieszkiwany jest przez klany: Hōzuki , Hoshigaki i Shabondama . Umiejscowiona na niej Hanamura stanowi stolicę nowopowstałego Cesarstwa. Ze względu na swoje umiejscowienie na Kantai rozwijany jest w szczególności przemysł wodny, a także rybołówstwo. Ze względu na wysoką wilgotność powietrza przy równocześnie niewysokiej temperaturze zaobserwować można na wyspach praktycznie cały czas występującą mgłę, które skutecznie zakrywa pole widzenia na większą odległość.
Aoi
Postać porzucona
Posty: 211 Rejestracja: 25 mar 2024, o 08:52
Wiek postaci: 24
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Długie, bladoróżowe włosy. Brązowe oczy, fioletowe usta. Zwykły strój: ciemno fioletowe kimono z delikatnymi akcentami kwiatów sakury, spinka we włosach z kwiatem malwy. Na statku - standardowy mundur cesarski.
Widoczny ekwipunek: Dmuchawka do baniek (z wygrawerowanymi kwiatowymi zdobieniami), naszyjnik z symbolem Jashina, odznaka klanu Shabondama, Karambit zasunięty za pasem obi, 2xKabura, katana
Link do KP: viewtopic.php?p=215542#p215542
GG/Discord: laertes9788
Multikonta: Ai, Nuō, Sister
Post
autor: Aoi » 13 kwie 2024, o 11:13
Ach! Jak to cudownie smakowało, każdy ruch, każde drgnięcie przechodzące przez ciało Yuto, każdy impuls strachu, który wprawiał ciałko tego chłopaka w drgania, sprawiał Shabondamie niewyobrażalną satysfakcję. Spodziewał się, że Księżniczek ucieknie spod jego dotyku, chociażby najdelikatniejszym ruchem. Cokolwiek zrobi, jakkolwiek się postawi. I nic. Poza drobnymi sygnałami w postaci zaciśniętych pięści, które zdawały się bardziej być jego reakcją obronną, jakby ten ścisk własnych dłoni, miałby pozwolić mu o skupić się na czymkolwiek innym niż Aoi przeczesujące jego włosy. Wyjątkowo przyjemne w dotyku zresztą, na ile wynikał to z ich rzeczywistej faktury, a ile z całego uczucie jakie to wzbudziło w blondasie? Cóż, tego nie dało się jednoznacznie określić. Przynajmniej on nie był w stanie tego określić.
Pomimo tego, że oczekiwał jakiejkolwiek reakcji obronnej, bardziej wycelowanej w niego. Odepchnięcie, która już raz się przytrafiło. Jakakolwiek próba ucieczki. Nic. Stał. Trząsł się jak przerażone, skopane szczenię, skamlące o wszystko co tylko mogłoby przynieść mu ukojenie. Podobało mu się to uczucie, w którym blondas się zdawał całkowicie poddać, może nawet zostać złamanym? Ku jego niewyobrażalnej przyjemności, jednak nie zostawała przekroczona pewna granica, której przekroczyć nie chciał. Otóż, z całego serca nie chciał zniszczyć Yuto. Pozostawienie pustej skorupy definitywnie byłoby dalekie od jakiekolwiek rozkoszy, którą dawało mu widzenie go w takim, jak teraz, stanie.
A jednak liczył na bunt. Na cokolwiek, co mógłby uznać za prowokację do pójścia dalej.
Zaskoczony był też brakiem jakichkolwiek stęków, pojękiwań, wyrazów niezadowolenia, kiedy to szli do ładowni. Ot, jak posłuszny piesek dotrzymywał kroku. Na pewno Księżniczek był świadom tego, że i tak nie miał wyboru. Zwłaszcza, że przecież każdy musiał jakoś pracować, aby swoje miejsce na statku zachować. Niezależnie od tego czy znalazł się w marynarce z własnej woli, czy też nie. Zresztą, tak naprawdę, sam Aoi nie chciał z nim współpracować, ale musiał. Pomimo całej fali, czasem niemożliwych do opisania tych pozytywnych i "pozytywnych" uczuć, kiedy to był z blondaskiem sam na sam, to jednak, nie przepadał za jego towarzystwem, nawet mogąc z nim robić co tylko zechciał. Gardził nim. Po prostu nim gardził. Tym, jak słaby był, niezależnie od tego co spotkało tego chłopaczka w życiu, Shabondamy jego historia nie obchodziła nawet w najmniejszym stopniu. To, jak żałosny był już tak.
W swoim mniemaniu wszystko robił dobrze, nie miał sobie nic do zarzucenia. A tym bardziej nie, kiedy sam Rekin Południa go pochwalił i zdawał się doceniać jego metody "wychowawcze", nawet jeżeli ich nie znał.
-Yuto? - Odezwał się, kiedy już byli wewnątrz ładowni. -Na co czekasz? Im szybciej zaczniesz, tym szybciej skończysz. Prawda? - Spojrzał na niego z tym swoim delikatnym uśmiechem, zmrużonymi oczami, który dla niektórych mógłby być trzynastym powodem.
I sam przeszedł do liczenia zaopatrzenia.
0 x
Taiyō
Postać porzucona
Posty: 318 Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
Wiek postaci: 20
Ranga: Ginkara
Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
GG/Discord: spectrofobia
Multikonta: Uguisu
Post
autor: Taiyō » 13 kwie 2024, o 14:13
51/14
„Mówiono, że z diabłem ma pakt.”
Aoi — Misja D
Yuto podniósł zabiedzone, niemalże płaczliwe oczęta na Aoiego. Źrenice latały mu po każdym kącie ładowni, jak gdyby miał problem ze skupieniem myśli, jak i zmysłów na tym, co działo się w teraźniejszości. Tak też było – zorientowanie na nieokazywaniu nadmiernego strachu, trzymanie pionu i względnej stabilności pochłaniało olbrzymie zasoby energii. A przecież musiał zachować bodaj odrobinę, by uniknąć niepotrzebnej eskalacji. I jeśli już wcześniej, z tymi niedbale obciętymi włosami, wyglądał marnie, tak teraz… Teraz marniał z każdą sekundą spędzoną w towarzystwie Shabondamy. Co prawda, z tyłu głowy Yuto gnieździły się myśli, by o tym zjawisku powiadomić Hiroyukiego, ale widząc, że łączy ich relacja koleżeńska, że brunet notorycznie próbuje wepchnąć go w towarzystwo oprawcy, począł powoli snuć teorię, jakoby uczesniczył w tych potwornie okrutnych zagrywkach nie mniej, niż Aoi. Cóż, w chwilach zagrożenia traci się zdrowy osąd. A na nadmiar w tym zakresie Księżniczek narzekać i tak nie mógł.
Summa summarum, ledwie ugiął głowę i podszedł do listy ze spisanym inwentarzem. Zgodnie z punktami na kartce począł sprawdzać kolejne skrzynie, z dokładnością wyliczając każdy przedmiot. Miał w tym niewątpliwą biegłość, bo do kolejnych pojemników przechodził znacznie szybciej, niż Shabondama. I to mogło kłuć, zwłaszcza wtedy, gdy co jakiś czas kontrolnie i ukradkiem zerkał na niego, by zorientować się, na jakim był etapie. Znów – odbiór tych „gestów” zależał w głównej mierze od tego, co chciał w nich dostrzec Aoi – obrazę i szydzenie z opieszałości albo zwyczajny strach i próba przewidzenia ewentualnych ciosów. Do wyboru do koloru.
A gdy Księżniczek skończył, ewidentnie przodując w szybkości przeliczania załadunku, podniósł głowę znad wciąż zgiętej i ociężałej sylwetki. Był lepszy. Nieważne, że w liczeniu cholernych przedmiotów. Sam fakt mógł wystarczyć. Ale o tym, by choćby zachować pozory bycia niżej, niż oprawca, kompletnie zapomniał. Chciał to mieć za sobą. W ogóle: cały ten pieprzony statek mieć za sobą. Może to jakieś wyjście?
— Zgadza się… Z listą — poinformował markotnie i piskliwie Yuto.
Miał ogromną, może nieuzasadnioną, nadzieję, że oto nadeszła chwila wytchnienia, że już za moment, maleńki ułamek sekundy, wróci do swojej bezpiecznej kajuty, że w snach zapomni o twarzy i tych przeklętych, diabelskich oczach Aoiego. Miał obawę, dość oczywistą i naturalną, iż będzie wprost przeciwnie, ale tak długo, jak to tylko było możliwe, próbował unikać konfrontacji. Zarówno spojrzeniem, jak i słowem. Każde z nich ważył, rachował nad zasadnością. Na horyzoncie naprawdę widział blade światło możliwości na ucieczkę z tej patowej sytuacji. Jeszcze nie teraz, bo pływakiem nie był wybitnym, ale w następnym porcie? Kto wie.
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać
z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank
Prowadzę
♦ Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
Aoi
Postać porzucona
Posty: 211 Rejestracja: 25 mar 2024, o 08:52
Wiek postaci: 24
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Długie, bladoróżowe włosy. Brązowe oczy, fioletowe usta. Zwykły strój: ciemno fioletowe kimono z delikatnymi akcentami kwiatów sakury, spinka we włosach z kwiatem malwy. Na statku - standardowy mundur cesarski.
Widoczny ekwipunek: Dmuchawka do baniek (z wygrawerowanymi kwiatowymi zdobieniami), naszyjnik z symbolem Jashina, odznaka klanu Shabondama, Karambit zasunięty za pasem obi, 2xKabura, katana
Link do KP: viewtopic.php?p=215542#p215542
GG/Discord: laertes9788
Multikonta: Ai, Nuō, Sister
Post
autor: Aoi » 13 kwie 2024, o 15:41
Przez chwilę obawiał się, że z Yuto nie będzie miał żadnego pożytku. Spojrzenie blondasa mogłoby wzbudzić pewne uczucie litości, gdyż pokazywały one, że Shabondama doprowadzał go na skraj jego wytrzymałości, więc mimo wszystko, miał drobną obawę, że nawet nie tyle co nie będzie chciał współpracować, a co nie będzie w stanie tego zrobić. Każda milisekunda zwłoki w wykonaniu polecenia podgrzewała krew w żyłach dobrego opiekuna, wychowawcy. Oczywiście, nie czuł współczucia. To, co te oczy mogły wywoływać, faktycznie, mogły. Ale u kogokolwiek innego, nie u Aoiego, który był powodem tych zmęczonych oczu, gdzie tylko brakowało jedynie tego, żeby zaczęły z nich lecieć łzy. Dla niego, była to jedynie oznaka tego, że... robił dobrze. Łamiąc go do tego stopnia, aby nie zamierzał wyrażać sprzeciwu, a jednocześnie, żeby jednak, jeszcze funkcjonował w stopniu jakkolwiek oczekiwanym.
Nawet, jeżeli chłopaczek chciałby zgłosić to, w jaki sposób traktował go Aoi, cóż. Shabondama by się tym w żadnym stopniu nie przejął. W swoim, oczywiście słusznym, mniemaniu nie robił niczego złego. Ba! Czynił jedynie dobre rzeczy, tresował, szkolił krnąbrnego gnojka, który uważa się, albo do nie tak dawna uważał się za bycie ponad tym wszystkim. Ponad byciem zwykłym marynarzem. Wszystko więc co robił, robił z dobrych intencji. Tak to przynajmniej wyglądało z jego perspektywy, zwłaszcza, że otrzymał poparcie samego Kapitana Kinmeia Hosokawy, więc było to jak najbardziej usprawiedliwione. Przecież nie był złym człowiekiem.
Ale praca ruszyła. Tak naprawdę dużo szybciej niż mu się wydawało, ale nie miało to większego znaczenia. Nie dla niego. Sam skupiał się na swojej części, do czego, jak do czego, ale do swoich obowiązków wobec Cesarstwa i Floty Wiecznej Admirał podchodził z wręcz nadgorliwością, czasem nawet dwukrotnie sprawdzając niektóre rzeczy, jakby chciał mieć dodatkowe zatwierdzenie w tym czy czegokolwiek nie pominął. Inni mogli się mylić. On nie. Tym samym, nie mógł się mylić Yuto. Pomyłka Księżniczka, byłaby jego pomyłką. W końcu weryfikowali wszystko razem. Czy tego chcieli czy nie. Siłą rzeczy, z tego właśnie powodu, zerkał na niego od czasu do czasu, żeby skontrolować to czy faktycznie on pracuje zamiast się obijać, uciekać, albo nie daj Jashinie, płakać gdzieś w kącie. No i... blondasek go zaskoczył tym, z jaką sprawnością sobie z tym wszystkim radził. Nie komentował. Sprawował się zaskakująco dobrze, nawet za dobrze, mogłoby to drażnić. Może nawet drażniło, ale nie dawał po sobie tego poznać. Nawet więcej, starał się spamiętać, które ze skrzyń były przeliczane przez tego gnojka, żeby w przypadku nawet najdrobniejszych problemów wiedział, kto za te problemy jest odpowiedzialny.
-Na pewno? - Odpowiedział mu samemu kończąc liczenie swojej części, no. Nawet pewnie zrobił mniej niż Yuto, ale kiedy przychodziło do "robienia dobrze", aż tak go to nie kuło. Wolał być pewnym tego, że wszystko się zgadza nim zgłosi to Hiroyukiemu, Księżniczek żałowałby chwili, w której dałby mu gwarancję, która okazałaby się kłamstwem. I się uśmiechnął. Nawet nie tak morderczo jak zwykle! Albo jedynie udawał, bo i "szczerszy" uśmiech też już chłopaczek miał okazję zobaczyć. -Nie było tak trudno, prawda Księżniczko? -
-Masz wolne, na razie. - Dodał wychodząc z ładowni. Nie wiedział czy inne zadania dla Yuto nie zostały przewidziane, ale go to nie obchodziło. Na pewno miał wolnego od Shabondamy, gdyż sam Aoi w tej chwili nie chciał go więcej oglądać. No i przy okazji, musiał odnaleźć Hiroyukiego, aby zgłosić mu, że wszystko się zgadza. Wolał jednak by blondas się mu wtedy nie pałętał pod nogami. Nie z miną zbitego psa, który tylko chowa się, ucieka wzrokiem, jakby bojąc się jakkolwiek sprowokować swojego Pana. Jeszcze zrobiłby jakąś głupotę, z której to brązowooki musiałby się potem tłumaczyć. Wolał sobie odpuścić takie rzeczy. Rekin Południa chciał mieć spokój z Księżniczkiem, więc chciał tego dopilnować.
0 x
Taiyō
Postać porzucona
Posty: 318 Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
Wiek postaci: 20
Ranga: Ginkara
Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
GG/Discord: spectrofobia
Multikonta: Uguisu
Post
autor: Taiyō » 14 kwie 2024, o 01:51
53/14
„Mówiono, że z diabłem ma pakt.”
Aoi — Misja D
Blondyn nie wiedział czego się spodziewać. Inaczej – poniekąd wiedział. Przewidywał. Snuł domysły zgodne z tym, jakie podpowiadała mu obolała od natłoku myśli głowa. Szumiało mu zresztą pod czaszką jak podczas niezwykle silnego sztormu. Definitywnie, acz powoli, tracił zdrowy rozsądek, rozum, wszystko to, co udało mu się posklejać w czasie wolności od karcącej ręki ojca. I gdyby wtedy wiedział, że owa „karcąca ręka” nie umywała się do tej, która niezachwianie trzymała się ramienia Aoiego – nie śmiałby się mu sprzeciwiać, zrobiłby wszystko, ażeby pozostać przy matce. Był rozbity między nadaną mu tożsamością „Księżniczka” a tą prawdziwą – „Yuto”.
Księżniczek był bowiem personą stworzoną na potrzebę przymusowego przebywania na statku. Piskliwym, irytującym niezmiernie, tworem, które winni – zgodnie z jego założeniami – jak najszybciej pozostawić w pierwszym lepszym porcie. Choć do marynarza było mu daleko, a sam temat nigdy nie znajdował się w kręgu jego zainteresowań, zawsze wyobrażał sobie ludzi morza jako tych, którzy odrzucają niepasujące elementy. Odrzucają, nie wyrzucają. To, że nie będą mogli go zabić, zapewniał ojciec, chcący wznieść się w hierarchii rodu i pieniądze, jakie na ten cel poświęcił. Do tego też go potrzebował. Tak się jednak nie stało. Niezależnie od buntu, przewinień, ilości krzywych czynów, które wziął pod swoje nazwisko – nadal tu był. Był, a ta rola, mająca dać wolność, okazała się niczym innym jak nałożonymi samodzielnie kajdanami. Chciał być cwańszy. Jak chciwiec, obraną taktyką wzbogacić się jak nigdy przedtem. A chytrus traci dwa razy. Może ten drugi był synonimem „życie”.
Yuto natomiast, cóż, skrzywdzonym dziecięciem dwójki znużonych i zepsutych ludzi. Takich, których podobnie jak „księżniczka” Aoi, traktowali go niczym zwierzątko. Psa, który winien przybiegać na zawołanie, wykonywać posłusznie komendy i nie szczekać bez zezwolenia. Psa, który, nawet gdy niemiłosiernie chciał pobiec za rzuconym mu patykiem, musiał – dla uciechy właścicieli – wpatrywać się w opiekuna i oczyma błagać o „aport”. Tylko że, w przeciwieństwie do Psa, Yuto miał wolną wolę, a wypełniona po brzegi miska nie była wystarczająca, by zatracić w niej ducha. By jakakolwiek, wtedy doświadczana, tresura zmyła z niego chęć do podążania własną, a nie jedynie wytyczoną, ścieżką. Bogaci w monety, im też służący. Nie było nocy, w której nie pragnął zwykłego życia. Z tęsknotą patrzył na pola rolników, których jego ojciec nazywał w co najmniej urągający godności ludzkiej sposób. A on, cóż, na spotkaniach rodowych musiał udawać, że podziela te idee. Że nie należy dawać im nic więcej niż absolutne minimum. Że tak działa i musi działać świat. Był zbyt wrażliwy, by kiedykolwiek obrać ścieżkę oprawcy. A przez to, całkiem naturalnie zresztą, przypadła mu w udziale ofiarność. Tak potwornie bolesna.
Ale to wszystko przestało mieć znaczenie, gdy Yuto począł mieszać się z Księżniczkiem. Sto razy wypowiedziane kłamstwo stawało się bowiem prawdą. Tracił siebie i odrzucał w imię przetrwania. Jakież to ludzkie, a jednocześnie upodlające.
A jeśli o upodleniu mowa – kiwnął niemrawo głową na zadane mu pytanie. Nie miał już nawet godności, która nakazywałaby posłać gniewne spojrzenie temu, kto wątpił w jego niewątpliwą umiejętność rachowania. Później kiwnął ponownie. I znów.
Powinien ruszyć, ale stał w miejscu. Najwyraźniej myśli doprowadziły go do punktu, w którym szczerze wątpił, że to „już”. Że oto Aoi pozwala mu odejść bez żadnej kary, bez kolejnej plamy na jestestwie. Jaki mógł mieć ku temu powód? To kolejny postęp? Okrutna kara, w której, gdy tylko zdecyduje się ruszyć, da początek?
Ruszył. Niepewnie, chybotliwie. Powoli i badawczo, przyglądając się stopom Shabondamy.
I nie stało się nic.
A przez to stracił rezon jeszcze mocniej, niż by to miało miejsce w przewidywanych przez Yuto czynach oprawcy.
Aoi przewidywać nie musiał. To on rozporządzał wydarzeniami. Przynajmniej jeśli mowa o tych, które toczyły się w ładowni. Kaprys nie kaprys, również jego obowiązywała pewna rola i zadanie. Z tego ostatniego należało zdać raport Hiroyukiemu, który czekał w tym samym miejscu, w którym Shabondama widział go po raz ostatni.
Kompan z kajuty odpoczywał z przewieszonymi przez kontur statku rękoma, ba, wisiał nań nieomal całym cielskiem, jakby dźwięk morza okazał się najpiękniejszą kołysanką w jego życiu. Poprawił się, gdy usłyszał kroki i wejrzał przez ramię.
— Rzeczywiście szybko — skwitował. — Gdzie Yuto? Dobrze się spisał? Nie miałem jeszcze okazji widzieć go w „akcji”, a wolałbym mieć pewność, że żadne głupie pomysły, jak te z alkoholem, już mu nie przychodzą do głowy. Komu jak komu, ale tobie ufam. A szkoda, żeby sobie karierę zmarnował, niegłupi jest, tylko naiwny jak dziecko.
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać
z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank
Prowadzę
♦ Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
Aoi
Postać porzucona
Posty: 211 Rejestracja: 25 mar 2024, o 08:52
Wiek postaci: 24
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Długie, bladoróżowe włosy. Brązowe oczy, fioletowe usta. Zwykły strój: ciemno fioletowe kimono z delikatnymi akcentami kwiatów sakury, spinka we włosach z kwiatem malwy. Na statku - standardowy mundur cesarski.
Widoczny ekwipunek: Dmuchawka do baniek (z wygrawerowanymi kwiatowymi zdobieniami), naszyjnik z symbolem Jashina, odznaka klanu Shabondama, Karambit zasunięty za pasem obi, 2xKabura, katana
Link do KP: viewtopic.php?p=215542#p215542
GG/Discord: laertes9788
Multikonta: Ai, Nuō, Sister
Post
autor: Aoi » 14 kwie 2024, o 02:41
Zaskoczenie. Zdecydowanie to uczucie mu towarzyszyło, kiedy po obejrzeniu się przez ramię zobaczył, że Yuto się waha. Spodziewał się tego, że ten słysząc o tym, że jest wolny, wybiegnie, jak najprędzej będzie chciał opuścić przestrzeń, w której obaj muszą oddychać dokładnie tym samym powietrzem. Myślał, że chłopaczyna jak najszybciej ucieknie do swojej, względnie, bezpiecznej przestrzeni, gdzie najpewniej nic mu nie groziło. W końcu, miała to być "jego" kajuta. Choć, jak już też zobaczył, kiedy była potrzeba, Aoi nie wahał się tam wchodzić. Więc może jednak nie miał swojego bezpiecznego miejsca? A on stał. Czy on rzeczywiście potrzebował czuć na sobie ostrze kata? Nie potrafił funkcjonować samodzielnie? Czy może wątpił w szczerość swojego "przyjaciela", a czy ktoś był mu bliższy w ostatnim czasie niż właśnie Shabondama? Niekoniecznie takiego rodzaju bliskości życzyłby sobie ktokolwiek o zdrowych zmysłach, ale jednak.
Niezależnie od przyczyny zawahania, Aoi i tak opuścił ładownie jak planował. Nie pozwolił się zatrzymywać. Zwłaszcza, że finalnie i Księżniczek skierował się do wyjścia. Niezależnie od przyczyny zawahania, Aoi czerpał z niego przyjemność. Nie miało znaczenia Yuto czy po prostu wątpił w "dobroć" Shabondamy, czy też uważał, że kiedy tylko się zbliży, to zostanie w jakikolwiek sposób ukarany? Zrobił dobre zadanie, kary nie będzie. Na pewno nie w tej chwili. Jednak, cieszyło go to jaką niepewność wzbudzał w blondasku. Nie mógł go przecież przyzwyczaić do stałego wzorca, nie. Choć ciężko było uciec od czegoś co wchodziło w nawyk. Musiał dać mu faktyczną "dobroć", nawet tak minimalną jak pozwolenie na prawdziwy powrót do kajuty, bez żadnych ukrytych gróźb. Nie chciał, żeby Yuto mógł się czegokolwiek spodziewać. Rutyna sprowadziłaby nudę, pozwoliłaby się przyzwyczaić. A on chciał urabiać Księżniczka, im więcej będzie zaskoczeń, tym będzie prościej. Tak przynajmniej zakładał.
No i, kiedy już obaj byli poza ładownią, jeszcze odprowadził blondasa wzrokiem, jakby chcąc mieć pewność, że nie będzie się pałętał zbyt długo na pokładzie, wtedy mógłby sprawiać problemy. Rekin Południa z kolei, chciał, żeby Yuto się zachowywał jak należy, więc sam Aoi musiał tego dopilnować. Obserwował jego niepewny krok, uśmiechnął się delikatnie, bardziej do siebie niźli do kogokolwiek innego. Tak, był usatysfakcjonowany po realizacji poleceni, które otrzymał. Nawet nie dlatego, że zostało ono zrealizowane. A dlatego, że mógł poznać Yuto bliżej. O ile tak można to określić, wiedział jednak co na niego działa. Tak przynajmniej uważał.
Dopiero będąc pewnym, że Księżniczek mu nie nabruździ, zaczął iść do Hiroyukiego. Definitywnie, w tym stanie, nie chciał, żeby brunet widział tego "malucha", bo faktyczne mogłyby pojawiać się jakkolwiek niewygodne pytania. Nawet, znając jego kolegę, idące daleko poza to co faktycznie miało miejsce. Niekoniecznie w jakkolwiek dobrym guście. Dwa, jeszcze by ten gnojek pomyślał, że cokolwiek mu wolno, że może jakkolwiek brać udział w zdawaniu raportu, ba! Mówieniu podczas tego, czy nie daj boże drapiąc się jak pies.
-Yuto poszedł do kajuty, potrzebował odpoczynku. Chyba się źle czuje, jeszcze nie przywykł do spędzania tyle czasu na statku. - Zaśmiał się delikatnie po zasugerowaniu choroby morskiej, chociaż nie wypłynęli, nawet w porcie mogło czasem zakołysać. -Poszło mu dobrze. Potrzebował odrobiny pomocy, aby zobaczyć jak dokładnie u nas jest wszystko zorganizowane, ale poza tym, szło nieźle. Wygląda na to, że niczego nie pominął. Widać, że nauczyli go liczenia. - Nie dla każdego była to oczywistość, a jednak. -Nic przeciwko załodze, ani tak głupiego jak beczki, ani głupszego nie zrobi. Pomogę mu wyjść na ludzi. - Jeszcze dopowiedział. Naprawdę był skory do pomocy, tak jak pomagał mu od pierwszego dnia, kiedy mieli swoje pierwsze zadanie realizowane wspólnie.
0 x
Taiyō
Postać porzucona
Posty: 318 Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
Wiek postaci: 20
Ranga: Ginkara
Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
GG/Discord: spectrofobia
Multikonta: Uguisu
Post
autor: Taiyō » 6 maja 2024, o 10:46
55/14
„Mówiono, że z diabłem ma pakt.”
Aoi — Misja D
Ito ziewnął przeciągle i – dla odmiany- teraz przez burtę zwisały już tylko jego ręce, a oczy patrzyły wprost na Aoiego. Zaczesał prawicą zmierzwione bryzą włosy – wypadało przecież wyglądać. Byle jak. Ale wyglądać.
— Aaa… Ta, wyrobi się. Trzeba mu dać czaaaas, trochę naprostować i będzie marynarz jak w mordę strzelił — mruknął ospale Hiroyuki, w ułamek sekundy przywdziewając ten sam zawadiacki uśmieszek, co zawsze. Gdyby ukazywane geście pogodnego nastroju zęby bruneta odbijały światło zawieszonego na nieboskłonie słońca, Shabondama pewnie by oślepł. Tyle szczęścia, że a k u r a t ta wielka, źółto-pomarańczowo-jakaś kula nie powodowało zamroczenia i plam na wizji, a niesiony przez nią blask co najwyżej wyświecał cudownie mieniącą się wodę.
— Jest tu taki cwaniak. Za każdym razem jak zostawało dziesięć minut do końca warty, to mówił, że chuj nie robota i za mało czasu, żeby coś robić. No leń. To ja mu wtedy tak: jakby cię powiesili na te dziesięć minut za jaja, to inaczej byś śpiewał. I wiesz co?! Tym cwaniakiem był Tarou! Kojarzysz; niewyjściowa morda, wzrok mordercy. Kto by pomyślał, że będzie zapierdalał za dwudziestu. Na każdego jest sposób! — roześmiał się niezwykle głośno, a kolejne salwy śmiechu uderzały o kontur statku zupełnie tak, jak w czasie legendarnych bitew, jakie toczono na wodach Cesarstwa. Ewidentnie zebrało mu się na sentymenty i wspominanie dawnych, zamierzchłych czasów. Tych, gdy sam był ledwie stopień wyżej od stojącego przed nim chłopaka. Zważywszy na długą służbę Hiro, opisywane wydarzenie mogło dziać się bowiem nawet dekadę temu. Choć jego osobowość tego nie zdradzała, wygląd zresztą też, był od Shabondamy zdecydowanie starszy. Taka przywara starych marynarzy – snują opowieści bez zapowiedzi.
Gdy się uspokoił, a trwało to dłuższy moment, zagadnął nagle i nienaturalnie poważnie:
— Czemu akurat marynarka, a nie jakieś inne cuda? Nie wolałbyś być jakim bawidamkiem? Z taką buźką, no-no, można poszaleć.
Innej opcji przecież Shabondama nie miał, prawda? Otóż wprost przeciwnie. W oczach Hiroyukiego miał. I to całkiem sporo. Dostrzegał niuanse w Aoim, część – naturalnie – cenił, inne zaś nie wadziły na tyle, by uznać je za negatywy. W każdym razie największego talentu niepozornego współ-kajutanta upatrywał właśnie w tejże materii: wśród kobiet wielbiących chłopięcą, niemalże androgeniczną urodę, za którą gotowe były płacić krocie. Pewno i więcej, niźli zdoła zgromadzić podczas wieloletniej służby.
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać
z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank
Prowadzę
♦ Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
Aoi
Postać porzucona
Posty: 211 Rejestracja: 25 mar 2024, o 08:52
Wiek postaci: 24
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Długie, bladoróżowe włosy. Brązowe oczy, fioletowe usta. Zwykły strój: ciemno fioletowe kimono z delikatnymi akcentami kwiatów sakury, spinka we włosach z kwiatem malwy. Na statku - standardowy mundur cesarski.
Widoczny ekwipunek: Dmuchawka do baniek (z wygrawerowanymi kwiatowymi zdobieniami), naszyjnik z symbolem Jashina, odznaka klanu Shabondama, Karambit zasunięty za pasem obi, 2xKabura, katana
Link do KP: viewtopic.php?p=215542#p215542
GG/Discord: laertes9788
Multikonta: Ai, Nuō, Sister
Post
autor: Aoi » 6 maja 2024, o 13:46
Podobnie do swojego kompana, również oparł się o burtę, choć w przeciwieństwie do niego, Shabondama napierał na nią plecami. Wzrok, początkowo skierowany miał ku niebu, choć nie był rozmarzony. Przynajmniej nie teraz, przynajmniej nie tak, jakby wielu odbierało taki stan. Ot, rozbawiło go to, co Hiroyuki powiedział o Księżniczku, a najprościej było mu wszystko zamaskować patrząc gdziekolwiek, byle nie w kierunku swojego rozmówcy. Delikatnie poszły mu kąciki ust ku górze, oczy zmrużył co by nie dało się w nich niczego dostrzec. Następnie, kiedy jego stan się unormował, spojrzał na Ito, delikatnie się uśmiechał, wyjątkowo niemrawo porównując go ze szczerzeniem się prezentowanym przez towarzysza.
-Nie każdy urodził się na morzu, co? Kapitan prosił mnie, żebym zajął się wdrożeniem Yuto, więc nie ma czym się martwić. - Mówił całkowicie poważnie, bez cienia nawet najdrobniejszej wątpliwości w głosie. Bo oczywiście, nie kłamał. Nie wiedział jak wyglądało życie blondasa przed dołączeniem do marynarki, bo sama jakakolwiek znajomość potężnego rodu Księżniczkowego nic mu o tym nie mówiła, a dwa, no cóż. Faktycznie sam Kinmei Hosokawa uznał, że Aoi ma na niego dobry wpływ. Jak dobry, w jaki sposób, to już całkiem osobne kwestie. Ale fakt faktem, był mniej buntowniczy niż dnia, kiedy miał okazję się z nim, ekhm, bliżej poznać.
-Właśnie opisałeś... połowę załogi? Ale, jak mówisz, na każdego jest sposób. Jakoś z Księżniczkiem znalazłem wspólny język. - Uśmiechnął się szczerze, och, jakże cieszył go ten odnaleziony "wspólny język". Właściwie, była to jedyna rzecz, która go w jakiś sposób "zadowalała", jeżeli chodził o przykrą konieczność jakiejkolwiek interakcji z tym kimś. Co do Tarou... Cóż, kiedyś nawet myślał, że niewyjściowa morda i spojrzenie zabijaki to wręcz cechy niezbędne do bycia wyśmienitym marynarzem. Sam stał w przeciwności do tego, zresztą jak Hiroyuki, a jeszcze bardziej Yuto, z którym nawet nie zamierzał być zestawianym, więc w swoich myślach nawet nie śmiał przytoczyć jego imienia czy twarzy. Ale, jak to się mówiło, były to wyjątki potwierdzające regułę.
I został zaskoczony, z jednej strony, było to pytanie dosyć oczywiste, zwłaszcza żyjąc w załodze z kimś tyle, mogło to być jakkolwiek interesujące dla drugiej strony, ale i tak, nie spodziewał się. Przynajmniej nie teraz, nie wychodząc od tematu księżniczka, dopasowywania się, ciężkiej pracy. Może jednak to był doskonały moment na to pytanie?
-Od zawsze ciągnęło mnie do morza. Ojciec jest rybakiem, zabierał mnie ze sobą na połów. Ale w marynarce mogę się bardziej przysłużyć Cesarstwu, Cesarzowi... Wiecznej Admirał. - Przed ostatnim tytułem zrobił krótką przerwę, jakby ważąc sens wspominania o Shi Kiyoko. Ona nie była czynnikiem decydującym o dołączeniu do marynarki. Nie widział jej zanim dołączył do służby, ale, jednak z czasem i ona stała się tym, co go dodatkowo motywowało do sumiennej pracy. -No i w broszurze mówili o nowej kobiecie w każdym porcie, to też mnie kupiło. - Zaśmiał się po swoim żarcie, ot, podtrzymywał koleżeńską naturę ich rozmowy, co jak co, lubił Hiroyukiego, nawet jeżeli różnili się od siebie bardziej niż mogło to być widoczne na pierwszy rzut oka. No i posiadanie przyjaciela w kimś o jego pozycji, zawsze było użyteczne.
-A Ty? Też nie wyglądasz na stereotypowego marynarza, a z taką... - Odkaszlnął. -Posturą też robiłbyś furorę. - Powstrzymał się od komentowania nóg, a właściwie jednej, tej trzeciej.
0 x
Taiyō
Postać porzucona
Posty: 318 Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
Wiek postaci: 20
Ranga: Ginkara
Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
GG/Discord: spectrofobia
Multikonta: Uguisu
Post
autor: Taiyō » 6 maja 2024, o 18:54
57/14
„Mówiono, że z diabłem ma pakt.”
Aoi — Misja D
— Oficjalnie mianował cię nianią? — prychnął, odginając plecy. — Żony nie ma, więc bękarta już się dorobił. No, no.
Najwidoczniej ani Hiroyuki, ani Kinmei Hosokawa nie wiedzieli, albo wiedzieć nie chcieli, o skali, jaką przybrało okrucieństwo Aoiego wobec Yuto. Niemniej, zmniejszony bunt Księżniczka służył i jednemu, i drugiemu, a w takich sytuacjach łatwiej odwrócić wzrok od niuansów sugerujących niekoniecznie przyjemne metody. Siłą rzeczy. Podświadomie niemalże, bo to, że Ito nie pozwoliłby na ich stosowanie, było raczej jasne. Cóż – czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal, a Shabondama dobrze wiedział, jak bardzo może sobie pozwolić. Oczywiście, to mogło się zmienić, brak kary często działa jak zachęta do dalszego kruszenia psychiki. Ale na razie… Na razie był bezpieczny.
— Nie, nie… — wtrącił i pokręcił dynamicznie głową. — Tarou ma wyjątkowo niewyjściową mordę, nie da się go pomylić z nikim innym! Jestem pewien, że w dzieciństwie matka upuszczała go z kamiennego urwiska!
Pomijając wrodzoną chęć Hiroyukiego do żartobliwego opowiadania o swych kompanach, wspomniany Tarou naprawdę miał masakrycznie pokrzywioną twarz, nos jakby dwadzieścia albo nawet trzydzieści razy złamany, oczy maluczkie jak dwie monety o niskim nominale, usta przecięte przy lewym i prawym kąciku paskudną blizną. W ogóle: cały był jedną wielką blizną. A przecież powszechnie wiadome było, że wojownik z niego żaden. Opcji na rozwikłanie tej zagadki było kilka – począwszy od nadmiernej ilości stoczonych pijackich awantur, poprzez tortury, na ów upadkach z klifu czy innej wysokości kończąc. Może doświadczył wszystkiego na raz? Kto wie. Ito nigdy nie zapytał wprost – nie czuł potrzeby, bowiem wyjaśnienie mogłoby ukrócić żarty. Tego nie chciał.
Kiedy Shabondama dokończył część o Księżniczku – Ito już w trakcie potakiwał łbem z uznaniem. On w to naprawdę wierzył! Ale nie mógł inaczej, skoro spędzał z Shabondamą każdą noc na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy (choć nie w jednym leżu: niestety) i zdołał przez ten czas wyrobić w wyobraźni obraz człowieka o jasnych celach, skupionego na nich, pełnego taktu i charyzmy? Pozory… Pozory bywają złudne.
— Czyli prawie ojcowizna. A Wieczna Admirał? I kobiety… Oj tak. Całkowicie rozumiem ten powód — rozanielił się w typowy dla siebie sposób.
Postać Shi Kiyoko oczywiście znał. Widział ją nawet w akcji i w porównaniu do innych przedstawicielek płci piękniejszej, ona zasłużyła na tytuł swoimi czynami, nie zaś układaniem się z odpowiednimi ludźmi, nadmiernie przerośniętym biustem czy wskoczeniem do łóżka ważnej personie. Podziwiał i trwożył się przed nią jednocześnie. Była piękna, ale w zupełnie inny sposób, niźli samą urodą.
— Wolę zdobywać, niż być zdobywany — mruknął, spojrzawszy na Aoiego porozumiewawczo. Nie wiedział, co właściwie zaszło na lądzie, ale już po przybyciu kompana na pokład zrozumiał, jaki był podział ról w nawiązanej przez Shabondamę relacji. Nie uważał, by była zła. Natomiast personalnie gustował w innej dynamice. — A ja… Ja spełniam dziecięce marzenia. Może kiedyś odkryjemy nowy ląd, a jeśli nie, to melodia fal i tak w zupełności mi wystarcza. Na lądzie co? Bida. Nędza. Matka wychowywała mnie sama, więc sam rozumiesz.
Skończywszy zdanie, odchrząknął i, nieco niezadowolony własnej wylewności, odbił się od barierek. Westchnął ciężko, rzucił Aoiemu badawcze spojrzenie, a następnie machnął olewczo ręką. Później zaparł się rękoma o biodra i, najwyraźniej chcąc uciąć dalsze dywagacje o wczesnym i niekoniecznie kolorowym życiu – na nie najlepsza była noc — powiedział:
— Dobra, my tu gadamy. A kto posprząta kajutę? W tym tygodniu twoja kolej. Wracam za godzinę, ma się błyszczeć jak w domciu — całość wypowiedziana pogodnym, żartobliwym tonem, chociaż — fakt — przez najbliższe parę dni to Aoiemu przypadła zaszczytna rola gosposi ich wspólnego „gniazdka”.
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać
z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank
Prowadzę
♦ Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
Aoi
Postać porzucona
Posty: 211 Rejestracja: 25 mar 2024, o 08:52
Wiek postaci: 24
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Długie, bladoróżowe włosy. Brązowe oczy, fioletowe usta. Zwykły strój: ciemno fioletowe kimono z delikatnymi akcentami kwiatów sakury, spinka we włosach z kwiatem malwy. Na statku - standardowy mundur cesarski.
Widoczny ekwipunek: Dmuchawka do baniek (z wygrawerowanymi kwiatowymi zdobieniami), naszyjnik z symbolem Jashina, odznaka klanu Shabondama, Karambit zasunięty za pasem obi, 2xKabura, katana
Link do KP: viewtopic.php?p=215542#p215542
GG/Discord: laertes9788
Multikonta: Ai, Nuō, Sister
Post
autor: Aoi » 6 maja 2024, o 20:06
Jedynie zaśmiał się na żart o bękarcie. Bo to musiał być żart, przynajmniej sam Aoi nie odbierał tego w żaden sposób jako przytyk czy cokolwiek innego, co mogłoby mieć jakkolwiek negatywny wydźwięk. Ot, wykonywał polecenia przełożonego, nawet jeżeli były one niekoniecznie w pełni powiązane z rolą, jaką posiadał na statku, choć sprawienie, że inny marynarz będzie lepiej pełnił swoje obowiązki, jak najbardziej zdawało się być wyjątkowo istotne dla funkcjonowania całej załogi. No, a jako, że tresura Księżniczka sprawiała mu wyjątkową przyjemność, było jedynie wartością dodatnią. Z drugiej strony, jakby w efekcie tego Yuto zniknął ze statku, byłoby jeszcze większym pozytywem. Jak długo oczywiście, nikt by za to nie obwiniał naszego wyjątkowo dobrego przyjaciela pod postacią Shabondamy, przecież wyłącznie wykonuje rozkazy. Tak, jak robiłbym to każdy dobry żołnierz.
-Ah, ten. Wiszenie za jajca mogłoby mu jedynie pomóc. - Pokiwał głową z uznaniem dla celnego porównania. Tak, kiedy usłyszał o zrzucaniu z urwiska, od razu pojawił mu się określony obraz przed oczami, uch. Aż się lekko skrzywił wyobrażając sobie lot małego Tarou i pac o skały. To by nawet wyjaśniało tę zakazaną mordę, której nawet w najbardziej obskurnym zamtuzie nie chciano by ugościć, a nawet jeżeli, to tylko za dodatkową opłatą. Udając, że dla takiego klienta mają specjalnie wykwalifikowaną artystkę śpiewu alikwotowego sprowadzoną z samych wietrznych równi, czy nawet zza Muru, jeżeli legendy o tamtejszych kobietach miałyby takowego "przystojniaka" nie zniechęcić. Choć, zdaniem niektórych, nawet powinien się cieszyć, że ktoś chce go tknąć przy zapalonych świecach. No. Zdaniem naszego bohatera przynajmniej.
Jedynie żartował mówiąc o kobietach, to było ostatnie o czym mógł myśleć, kiedy zaciągnął się do służby z własnej woli. Choć wiedział, że niektórzy mogli mieć inne priorytety, tak on... No cóż. Cenił zarówno uciechy cielesne, jak i u(nie)ciechy, które zresztą, też niosły mu przyjemność. Aż palcami zranionej dłoni przejechał po cięciu wykonanym wcześniej przez Madame Akari, no. Ta pamiątka definitywnie nie pozwoli mu o niej zapomnieć, cóż. Może, nawet jeżeli tego nie planował, los marynarza jednak i tak przywiódł go do pewnej kobiety. Choć czy został zdobyty? Cóż. Kłamstwem byłoby powiedzieć, że to on posiadał w swoich rękach jakąkolwiek decyzyjność. Ba. Nawet to, co postanowił zrobić teoretycznie z nieprzymuszonej woli, w praktyce, nawet nie był w stanie działać inaczej, wiedziony niewidzialną nicią oplecioną wokół jego duszy. W tej chwili jednak, nie rozmarzył się o Słońcu, ani o jakiejkolwiek innej kobiecie. Przynajmniej, nie w sposób zauważalny. Jakby Księżyc spoglądał na niego, pomimo wciąż dziennego nieba.
-To... skomplikowane. - Nie był w stanie za nic w świecie opisać tej relacji. Nie była to miłość, nie. On nie był tak głupi, Madame nie była taką osobą. Przynajmniej, nie uważał jej za taką. Nawet nie wiedział za jaką osobę ją uważa. Nie wiedział czy uważa ją za osobę. Była Boginią, tak. To było mu zdecydowanie prościej przyswoić niż myśleć o niej, jak o jakimś najzwyczajniejszym śmiertelniku. Co tylko komplikowało jakiekolwiek mówienie o tym komukolwiek, więc najprostszym było nazwanie tego czymś skomplikowanym. Ale stał twardo, choć tego teraz nie wspomniał, przy tym co mówił wcześniej. Nie był zakochany, był wolny. Tak. Na pewno.
-Dziecięce marzenie? Ambitnie. - I mówił to z całkowitą powagą, jego mimika nie wskazywała na choćby najmniejszy cień żartu czy nabijania się z Hiroyukiego. Naprawdę uważał tak wytrwałe podążanie za dziecięcymi marzeniami za coś ambitnego. Cóż, sam marzył o odkrywaniu nowych lądów, ale było mu głupio to przyznać, ot. Nie chciał jakkolwiek zaburzać obrazu swojej osoby, jaki kreował. Stąpał twardo po ziemi, tak twardo jak mógł ktoś, kto przed kilkoma laty nawrócił się na wiarę w jakiegoś krwawego Boga. -Rozumiem. - Jeszcze przytaknął na wymowne hasło "sam rozumiesz", skinął głową dając jasno do zrozumienia, że nawet nie zamierza drążyć tego tematu. Raz, że niekoniecznie go jakakolwiek większa wylewność interesowała, a dwa, cóż. Przy alkoholu wychodziło to dużo lepiej.
-Nawet lepiej niż w domciu, nie będzie czuć ryb. Przynajmniej nie aż tak. - Jeszcze zażartował na odchodne, w końcu wspomniał, że jego ojciec był rybakiem, a wcale nie żyli w luksusach, to, można powiedzieć, że pracę przynosił do domu. No i oczywiście, jak Pan Ito przykazał, nie zamierzał się ociągać, odpowiedzialność za kajutę rzeczą świętą.
0 x
Taiyō
Postać porzucona
Posty: 318 Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
Wiek postaci: 20
Ranga: Ginkara
Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
GG/Discord: spectrofobia
Multikonta: Uguisu
Post
autor: Taiyō » 6 maja 2024, o 20:27
Misja zakończona sukcesem
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać
z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank
Prowadzę
♦ Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
Aoi
Postać porzucona
Posty: 211 Rejestracja: 25 mar 2024, o 08:52
Wiek postaci: 24
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Długie, bladoróżowe włosy. Brązowe oczy, fioletowe usta. Zwykły strój: ciemno fioletowe kimono z delikatnymi akcentami kwiatów sakury, spinka we włosach z kwiatem malwy. Na statku - standardowy mundur cesarski.
Widoczny ekwipunek: Dmuchawka do baniek (z wygrawerowanymi kwiatowymi zdobieniami), naszyjnik z symbolem Jashina, odznaka klanu Shabondama, Karambit zasunięty za pasem obi, 2xKabura, katana
Link do KP: viewtopic.php?p=215542#p215542
GG/Discord: laertes9788
Multikonta: Ai, Nuō, Sister
Post
autor: Aoi » 7 maja 2024, o 00:03
I jak postanowił wcześniej, tak też zrobił. Udał się do swojej, i Hiroyukiego, kajuty, aby ją uporządkować tak jak kodeks marynarski, jeżeli takowy funkcjonował, nakazał. Przestrzeganie tur realizacji prac porządkowych było wyjątkowo istotne uwzględniając to, że obaj jednak chcieli żyć przynajmniej we względnym porządku, takim, na jaki można było sobie pozwolić zamieszkując na statku. Spędzali tam mnóstwo czasu, głównie nocy, ale jednak, wszystko musiało być na błysk. Jak w domciu, jak to rzekł Ito. Przy okazji, ładniej ułożył swoje zakrwawione kimono. Jakkolwiek mogło to niektórym wydawać się chore lub odrażające... lub po prostu ohydne, tak to dla niego była pewna pamiątka, swego rodzaju testament tego co zaszło między nim i Akari oraz przypomnienie o zawartym pakcie, który zamierzał zrealizować, jak Bóg da to jak najszybciej. Choć oczywiście, ten piękny, fioletowy strój był umieszczony na dnie jego skrzyni, żeby jego współkajuciarz go przypadkiem nie zobaczył. Jeszcze by pomyślał, że Aoi się faktycznie zakochał, a to byłoby bardzo mylące, możliwe, że nawet krzywdzące stwierdzenie.
Kiedy wszystko było już wysprzątane, a czas zdawał się jeszcze nie upłynąć, przynajmniej nie ten, który wskazał mu potężny tripod, to udał postanowił jeszcze wykorzystać ostatnie chwile nim wyruszą na morze. Na treningu oczywiście.
z/t
0 x
Umemoto Mei
Posty: 58 Rejestracja: 28 mar 2024, o 20:30
Wiek postaci: 38
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Błękitne, długie włosy spięte w kucyk. Puste, czerwone oczy, dosyć wysoka, szwy na ciele. Ubrana w niebieską sukienkę z odłączonymi rękawami i skórą na korpusie dla usztywnienia. Nosi wysokie buty do kolan.
Widoczny ekwipunek: Kabura na lewym i prawym biodrze
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11459
GG/Discord: vive2137
Multikonta: Kubomi
Post
autor: Umemoto Mei » 24 maja 2024, o 16:22
- Imponujący okręt. – skomentowała samurajka, widząc cel ich podróży. „Rybie Oko” prezentowało się nadwyraz bezpiecznie, czego się jednak spodziewać po takiej klasie statku? Eskortowiec, który potrafi jednak zawalczyć z innymi okrętami. Kierując się wraz z towarzyszką w stronę Rybiego Oka, usłyszała, a następnie dostrzegła kapitana. Hoshigaki, ileż to minęło kiedy ostatni raz takiego widziała? Gdy tylko Ohama Kagetaka skierował się w ich stronę, skinęła głową w geście szacunki i zostawiła Horie wszelkie formalności związane z rozmową i przekazaniem czegoś.
- Oczywiście Ohama Kagetaka-san. To honor dla nas móc być przewiezionymi przez ten imponujący okręt. Długo pływa po tych wodach? – odezwała się w końcu, zagadując z pewną ciekawością, przez chwilę stojąc jak słup soli na pokładzie, zaciągając się morskim powietrzem i pozwalając bryzie zawiać w jej włosy. Miłe uczucie. Podróż morska mogła wydawać się miłym, ale przede wszystkim… innym uczuciem, praktycznie odskocznią. Niezależnie od długości wymiany zdań, miała zamiar skierować się do Horie, splatając dłonie za plecami i stając obok jak rasowa gwardzistka.
– Barwna załoga. Niektórzy by powiedzieli, że dosłownie. Widzę, że swoją osobą odbierasz im ostatnie klepki w mózgu, w tym tempie ten statek nigdy nie wyruszy. Czemu akurat ich wynajęto? – pozwoliła sobie na drobny żart, ignorując kompletnie fakt, że rzucano jej spojrzenia. Niespecjalnie się tym przejmowała, nie uważała się za ładną, choć bardziej z powodu tego co drzemało pod jej skórą niż fizycznego.
0 x
Yami
Posty: 2959 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Post
autor: Yami » 25 maja 2024, o 07:28
Misja rangi C
11/14
Umemoto Mei
Nim Hoshigaki wrócił za stery statku, skupił swój wzrok na Mei świdrując ją wzrokiem.
- Łajba starsza od tej młódki ale jest doskonale zachowana, nie musisz się niczego bać. Pokonała nie jeden sztorm a i zapowiada się, że będzie dobra pogoda przez całą drogę.
Kapitan wyszczerzył zęby, zarzucił na łeb swój kapitański kapelutek i krzycząc coś do swojej bandy pomagierów przygotowywał ich do wypłynięcia.
Delikatny uśmiech Horie rozpływała się na tle bezkresu morza. Patrzyła na nie z utęsknieniem. Słysząc twierdzenie samurajki uśmiechnęła się przymykając powieki.
- Nie tylko ja jestem dla nich obrazem godnym podziwu. A załoga jak załoga. Nie każdy nadaje się do każdej pracy ale ludzie do wioseł też się przyda...
- Mano do jasnej cholery nie jesteś na pikniku z dzierlatką. I przestań się gapić jakbyś piwo po miesiącu zobaczył. Zabieraj dupę w troki i sprawdź takielunek.... W dupie mam, żeś sprawdził, zrób to jeszcze raz i nie nagabuj naszych gości.
Dyplomatka na te słowa zachichotała.
Podróż była spokojna. Przez pierwszą godzinę choroba Haruki się nie odzywała. Morze było spokojne a statek przecinał wodę pozostawiając po sobie delikatny kilwater. Dopiero kiedy pojawiły się większe fale, dziewczyna zaczęła blednąć i skierowała się do kabiny.
Pomieszczenie było niewielkie ale na potrzeby podróży wystarczające. Piętrowe łóżko, niewielki stolik z półmiskiem owoców, o dziwo świeżych i drewniana klapa, przez którą można oglądać morze. W kącie leżała większa bala na wodę. Dziewczyna położyła się na dole łóżka i oparła rękę o głowę.
- Dlaczego mnie bogowie tak... pokarali...
* * *
Przypuszczenia Kagetaki nie do końca się sprawdziły. Pogoda zaczęła ulegać gwałtownej zmianie. Fale zaczynały się zwiększać a Mei przez okienko dostrzegła zbierające się w oddali bardzo ciemne chmury. Groźny podmuch powietrza uderzył jej twarz. Nic dobrego to nie zwiastowało.
- Ugyyygh.
Część zawartości żołądka Haruki trafiła do pozostawionej bali. Nieprzyjemny zapach uderzył Twoje nozdrza.
- Niech... niech to się wreszcie skoń... ugh... czy. ZABIJCIE MNIE.
Haruki Horie
Ohama Kagetaka
Sakaguchi
Kohaku Kobayashi
Ikari Tanigawa
Kaito
0 x
Umemoto Mei
Posty: 58 Rejestracja: 28 mar 2024, o 20:30
Wiek postaci: 38
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Błękitne, długie włosy spięte w kucyk. Puste, czerwone oczy, dosyć wysoka, szwy na ciele. Ubrana w niebieską sukienkę z odłączonymi rękawami i skórą na korpusie dla usztywnienia. Nosi wysokie buty do kolan.
Widoczny ekwipunek: Kabura na lewym i prawym biodrze
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=11459
GG/Discord: vive2137
Multikonta: Kubomi
Post
autor: Umemoto Mei » 27 maja 2024, o 22:58
Samurajka ze swoim chłodnym wyrazem twarzy przyglądała się morzu zza klapy. Nie podobało jej się to co widziało. Coraz gwałtowniejsze morze i ciemne chmury zwiastowały najpewniej sztorm. Nie była marynarzem, nie była szkolona tego co robić w takich sytuacjach, więc będzie musiała się zdać na własny rozsądek. Westchnęła, odwracając się w kierunku dygnitarki, która… przeżywała chorobę morską wyjątkowo aktywnie, gdy powietrze wypełnił zapach jej wymiotów. Mei obróciła się na obcasie, by podejść do niej, chcąc się upewnić, że się w razie czego nie zakrztusi, klepiąc ją po plecach.
- Będzie jeszcze gorzej. W tym tempie eskalacji powinnaś mieć coś lepszego w zanadrzu niż „zabijcie mnie”. Radzę jednak wkrótce się złapać czegoś stabilnego. Zaraz przyjdę, muszę porozmawiać z kapitanem. – mruknęła swoim spokojnym, sztucznym tonem, gotowa posłuchać jej reakcji i najpewniej narzekania, zanim nie wstanie, mając zamiar kierować swoje kroki do kapitana. On w tej sytuacji powinien wiedzieć najlepiej co zrobić, by nie doszło do katastrofy.
- Ohama Kagetaka-san. Morze staje się coraz bardziej chaotyczne. Jestem gotowa do jakiejkolwiek pomocy, by nic nam się wszystkim nie stało. – nie miała zamiaru produkować się ze swoimi obawami, więc powiedziała, co myślała, faktycznie gotowa aktywnie pomóc, by na pewno nic się nie stało.
0 x
Yami
Posty: 2959 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Post
autor: Yami » 28 maja 2024, o 23:02
Misja rangi C
12/14
Umemoto Mei
Horie słysząc pociechę dotyczącą pogorszenia sytuacji przechyliła nieznacznie głowę aby mogła skupić na Tobie swój wzrok. Był zimny, gniewny, spojrzenie bezdusznego mordercy, który dostrzegł swoją ofiarę, choć sam był martwy w środku za sprawą cierpienia jakie przeżywał.
- Nadejdzie dzień, kiedy to ja będę śmiać się z powodu Twojego upadku. Zapamiętaj te słowa, zemsta będzie moj....
I kolejna porcja treści żołądka poleciała w stronę bali. Na tym etapie to była już głównie kwas żołądkowy.
Na pokładzie statku była zdecydowanie żywsza atmosfera. Kapitan statku bardzo głośno wydawał kolejne polecenia, a załoga wywijała na prawo i lewo jak tylko mogła aby spełnić jego oczekiwania.
- Opuścić żagle, od strony rufy do 1 trzeciej... Co to kurwa za pytanie Kota ile to jedna trzecia. Się domyśl a jak nie to pierwszy wylecisz zza burty. Kaito i Chishiro przygotujcie kotwicę, cholera wie, może się przydać. Obwiążcie linami co najważniejsze. I kurwa sami się przywiążcie jeśli nie chcecie pływać na morzu... Ja pierdolę wyjeb tego do achterdeku .
Przekleństwom nie było końca aczkolwiek załoga w miarę sprawnie wykonywała polecenia. Ciemne chmury zaczynały się coraz szybciej zbliżać a z nim silny wiatr i wyższe fale. Widząc Twoją obecność na pokładzie Hoshigaki wyszczerzył zęby.
- A Ty co tutaj robisz? Pomoc? A wiesz cokolwiek o statkach? Choć psia krew ci idioci wiedzą równie niewiele. Zabezpiecz bulaj aby woda się nie dostawała do kajuty. - Widząc nadchodzące pogodę Hoshigaki zaczął się głośno śmiać - dawno ma kochanka nie była tak wściekła ale im wścieklejsza tym lepsza z nią zabawa. - skierował się ponownie do Mei z błyskiem w oku - Jeśli chcesz przeżyć coś niesamowitego jak już swoje zrobisz wracaj chyżo na pokład i przywiąż się liną do burty, a nuż doświadczysz cienką granicę między życiem a śmiercią.
HAHAHAHA.
Na twarzach załogi padł blady strach.
Haruki Horie
Ohama Kagetaka
Sakaguchi
Kohaku Kobayashi
Ikari Tanigawa
Kaito
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość