[Event] Pył wojny

Yoshimitsu

Re: [Event] Pył wojny

Post autor: Yoshimitsu »

Biegli, szalenie i chaotycznie wręcz stawiając krok za krokiem przed sobą, by zbliżyć się choć trochę do celu, bawiąc się po drodze jak najlepiej się tylko dało. Bluza Yoshiego delikatnie falowała uniesiona przez zetknięcie się jego pędzącego ciała z masą powietrza, włosy rzucane były wręcz na wszystkie strony świata, a on sam biegł w jednym kierunku, tuż obok niego była towarzyszka życia Inu. Spojrzał na nią kątem oka, dostrzegł aktywowaną już pieczęć, która podniosła jej poziom agresji i zainteresowania ludzką krwią. Co jak co, jednak mimo takich sztuczek nie jest w stanie rywalizować w tymże aspekcie z Czerwonym Królem. Uśmiech widniał niczym znak rozpoznawczy tejże dwójki, Inu emanowała zwierzęcym rozdrażnionym czy też niezaspokojonym pragnieniem wypisanym na twarzy, natomiast Uchiha był ucieleśnieniem najgorszego wyobrażenia "człowieka". Wręcz porównywalny do legend, w których to duchy, dziwne monstra, przejmowały kontrolę nad ciałem jednostki i niszczyły swą siłą wioski... Legenda czy prawda? Zobaczymy to na własne oczy...
Przed ich oczyma pojawiła się mała grupka cywili, nic niewarta warstwa społeczna, która przeszkadza w całym tym zamieszeniu. Reakcja tejże dwójki była prosta i oczywista, człek znający ich chociaż przez sekundę zacząłby uciekać, mimo braku szans tak stałoby się zapewne. Kilka sekund upłynęło, a na planie nie istniała żadna zwyczajna dusza, krew ociekła z rąk Inu, delikatnie krople przybarwiły ją o wojenne barwy, a jej chęć dalej wzrastała. Co było kontrolowane przez samego Yoshiego, który nie miał się czym zbytnio martwić nim nie aktywuje trzeciego poziomu, bowiem była na tyle silna by spokojnie wytrzymać pierwsze dwa. Dzięki temu również i on sam mógł pobawić się chwilowymi zabawkami przez kilka sekund... Jakim znużeniem było brak większego wyzwania, w postaci potężnego wojownika, który będzie odzwierciedleniem Muraia, jedynego człeka, który zdolny był wydostać się z każdej iluzji, irytowało go to dalej, dalej pamiętał przegraną Inu, a także swoje emocje których nigdy nie odczuwał... Jednak jeszcze się nie wyładował, pozostaje mu nadzieja, iż ktoś taki trafi się nieopodal, będzie mógł spojrzeć mu prosto w oczy i sprawić by sam chciał się zabić!
W tym momencie własnie ostatni oponent, który zdołał jakimś cudem zadać ranę Inu padł na ziemię. Tanto rozpruło jego brzuch jakby nóż wbił się w nic nieznaczącego pluszaka, szybko i płynnie przedostał się na drugą stronę, a zaskoczenie było tak wielkie iż nie można było usłyszeć żadnego cichego jęknięcia bólu. Kolejna warstwa nowej krwi rozpostarła się na ziemi, malując następny obraz, obraz który przedstawiać będzie ostatnie chwilę namalowanej na nim postaci.
Czerwony Król, wyciągnął ostrze spojrzał na nie z góry, po czym machnął mocniej by pozbyć się skazy w postaci brudnej krwi. Nagle dzięki braku ofiar w oddali rzuciło im się w oczy coś co przykuło uwagę nikogo innego jak Uchihy. Kiedy tylko zobaczył jak pewna osoba bezwładnie opadła na ziemię bez najmniejszego trudu i zadrapania, wtedy też od razu w oczach aktywował mu się Sharingan. Chciał czym prędzej dowiedzieć się czy ma do czynienia z iście potężnym Genuserem czym jest on sam... Tak to było jego celem, nie... To on jest jego celem!
-Taa... Idziemy po tego kolesia. -umieścił tanto w pochwie, po czym spojrzał na Inu. -Mam nadzieję, że ta rana nie sprawi Ci problemów i pamiętaj, na w tym pierdolonym piekle jaki tutaj jest, tylko w ostateczności aktywuj ostatnią formę. Mogę nie być w stanie Cie dogonić jeśli zaczniesz szaleć jak zawsze, heh... -przerwał i znów spojrzał na miejsce gdzie znajdowały się olbrzymy. -Choć może tym razem ja będę mógł poszaleć w pełni sił! -w tym momencie ruszył do celu, a nim był nie kto inny jak tenże człek. Sharingan odbijał się w oczach, doglądając dosłownie wszystkiego co się da, by nie mieć zbędnych kłopotów po drodze. Również miał małą nadzieję, iż wielkoludy wspomogą ich, kiedy to on osobiście będzie walczył z liderem przeciwnej grupy.
Sharingan lv 2 - Aktywny

W racie problemów będzie starał się uniknąć ataku, skontrować tantem lub jeśli jest to możliwe wykonać kawarimi i go użyć, jeśli zajdzie taka potrzeba i możliwość. Również może rzucić kunai z notką świetlną czy bombą aktywując ją, ówcześnie ostrzegając Inu mówiąc "Oczy widzą!"
Nazwa
Sharingan: Ni Tomoe
Na poziomie dwóch tomoe możliwości Sharingana rosną dość znacząco w stosunku do poprzednika. Od tej pory użytkownik może mieć nieznaczny wpływ na Bijuu w ciele człowieka, a także jest on w stanie rozpoznać na pierwszy rzut oka działające genjutsu. Poprawiają się też możliwości kopiowania technik i percepcja użytkownika. Nie jest to jeszcze pełnia możliwości tego Kekkei Genkai, ale rozwój jest widoczny od razu.
Możliwości
  • Widzenie chakry przeciwnika
  • Rozpoznawanie genjutsu
  • Odróżnianie klonów od oryginału - ranga C w dół
  • Wejście do umysłu Jinchuuriki - użycie Sharingana daje możliwość wejścia do umysłu Jinchuuriki i powstrzymania furii Demona, zanim jeszcze pojawią się ogony. Później staje się to niemożliwe. Koszt - 3% chakry
  • Bonus atrybutów - wzrost percepcji o 20 punktów
  • Kopiowanie technik - Można kopiować techniki z poziomu [dziedzina klanowa - 1]. Technikę da się wykonać dopiero po przeciwniku. Koszt kopiowania: 3% chakry
Wymagania
Dziedzina klanowa na C, Misja rangi B z zagrożeniem życia
Koszt
3% za turę
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA1 (+10 Styl) = 11
    WYTRZYMAŁOŚĆ 20
    SZYBKOŚĆ 84 (+10 Styl) = 94
    PERCEPCJA 32 + 20 (shar) = 52
    PSYCHIKA 100
    KONSEKWENCJA1
KONTROLA CHAKRY B
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: +10 Siła i Szybkość ze stylu
0 x
Senju Toshio

Re: [Event] Pył wojny

Post autor: Senju Toshio »

Stawiane przez Toshio pierwsi kroki w nowej sytuacji z pewnością oznaczały dalszą asymilację z otoczeniem. Grunt mógł być stabilny, aby w jednej chwili osunąć się nam z pod nóg za sprawą nieprzewidzianych okoliczności. O tyle niebezpiecznie dla zdrowia, co samego życia. Najważniejsze czym młody chłopiec został poinstruowany, to czujna obserwacja. Nie spuszczać wzroku z potencjalnego zagrożenia, jak choćby lawirujący na niebie Douhito. Kimkolwiek był. Sugestie na każdym calu dopomagały w poradzeniu sobie. Skołowany umysł mógł przecież nie wyrobić w porywie ogromu wydarzenia. Sytuację i ustalenia pozostawił reszcie, a samemu miał stety lub niestety sposobność na podziwianie dramatu. Nikomu nie życzyłby oglądać ów zamieszania. W fachu shinobi zdawało się mieć to sens dydaktyczny. I o ile pomoże znieczulić nerwy, to proces zobojętnienia sprawia niemiłosierny ból. Oderwany od rzeczywistości, tej spokojnej, wpadł w istny horror, a istotną podpora przez cały czas miał być Shigeru. Kuzyn baczył nad nim z racji więzów krwi i być może również z przywiązania, kiedy z drugiej strony był ciężarem. Gdzie mierzyć się mu z dorosłymi o tak zaawansowanych umiejętnościach? Jaka jest jego rola w mającym się rozegrać spektaklu? Makabryczny do udźwignięcia obowiązek, który wymaga nie lada brawury. Odwaga powinna popchać go raczej do innego wątku, pomocniczego. Czyżby niewłaściwie trafił? Strumień wepchnął młodzika swoim nurtem i najwyraźniej nie pomylił się w ogóle. Wnet wysłuchiwał złośliwości całej tejże konwersacji. Swoje pytanie postawił z jasnej obawy o wyrządzone sobie nawzajem krzywdy. O podświadomą relacje i późniejszego wyciągnięcie wniosków, czynów prawdziwie haniebnych. Oddychał plytki, najmocniej jak potrafił. Powietrze zdążyło nasiąknąć dymem i szczątkowa ilością metalicznego posmaku krwi. Uciążliwe drapanie w gardle nie wskazywało na polepszenie odczuć. Pokładał teraz wiarę w bliskich i doczekał się przemowy od Shigeru. Spokojnie brzmiące z jego ust instrukcje płynęły do głowy dzieciaka, jak mantra i chciało sie im w pełni zawierzyć. Pilnować sie przed Uchiha, nie oddalać sie i trzymać razem za wszelka cenę, czego nie trzeba było mu tłumaczyć. Myślał że sytuacja będzie przyjemniejsza i zdoła się w niej odnaleźć. Był ninja, który powinien poradzić sobie pozostawiony na pastwę losu. Niestety, nie na tym, początkowym etapie. Efekt jednak mógł zadowolić starszego kuzyna. Poza nimi była też Nikusui, którą nawet polubił, skoro kręciła się przy Shigeru. Oczywiste było to, iż po wydostaniu się należało zatroszczyć się o kwestie ważne i ważniejsze. Każdy wyznaczył sobie priorytety i nie stanęło na tym, że stworzą drużynę. Nie wiedzieć po co, ale w konsekwencji i wielu aspektach był to kluczowy zabieg wynikający z podwyższenia determinacji. Rozchodziło się jednak o rozkazy i czyny, których ktos się dopuścił, jak również główny ich brak. Tym samym ktoś popchnął ze szczytu góry głaz i pozwolił mu się turlać. Toshi dobrze przeczuwał zamiary Shigeru, któremu nie do końca pasował wyznaczony cel, ale nie mógł pozostać obojętnie. Dołącza do kapłanki, Yoichiego i Nikusui, jako jedynych obrońców dobra. Reszta rozpierzchła się na cztery strony świata. Tym samym obawa o naturalnego wroga Senju mogla na razie pozostać tylko wspomnieniem.
- Powodzenia, na pewno sobie poradzicie. - rzucił niepewnie i jeszcze trzęsącym się głosem w stronę kompani, a sam pobiegł dachami w ślad za Shigeru. Ważnym było odpowiednio się skupić na stymulowaniu ciała czakrą i jej obiegiem wspomagać wysiłek fizyczny. Doprowadzić to mogło do sprawniejszego poruszania po dachach i reagowania na zagrożenia. Jego największą bronią była spostrzegawczość. Liczył na nią najbardziej. Tym samym bez trudu powinien zobaczyć przygotowania Shigeru. Kunai w ręce całkiem odmieniał postawę człowieka. Dzierżący nie tyle ustawiał się prawidłowo względem wyprowadzania ciec, co rozprzestrzeniał charakterystyczną dlań aurę o różnym stopniu mocy. Czyniło to instynktowny wyznacznik dla parania się z groźniejszymi przeciwnikami. Obecnie Toshiemu wszystko sie zlewało w nieprzeniknioną konfuzje lęku. Osłaniała go jednak przyjemna i niemal namacalna powłoka ze strony krewniaka.
Chłopiec znał gruntowne podstawy umiejętności, więc ze skromnego arsenału na chwilę obecną postanowił zastosować środki ostrożności w postaci Mizukawarimi, którym posługiwał się nie najgorzej. Był o tyle bystry, że wyznacznikiem niebezpieczeństwa stałby się Shigeru, który może go w każdej chwili odepchnąć. Dlatego podmiana stanowi idealne podłoże i nastąpić może niemal bezbłędnie. Zadział oczywiście, bo uprzednio złożył starannie każdą pieczęć. Potem zapapugował wyciągnięcie kunai i mógł rozpocząć wojaczkę u boku Shigeru.
Nazwa
Suiton: Mizu Kawarimi
Pieczęci
Brak
Zasięg
Maksymalnie 20 metrów
Koszt
E: 12% | D: 10% | C: 6% | B: 3% | A: 2% | S: 2% | S+: 2%
Dodatkowe
W pobliżu musi być jakiś zbiornik wodny
Opis Najzwyklejsze Kawarimi no Jutsu - lecz z jedną, za to znaczącą różnicą. Tym razem użytkownik może się zamienić miejscem z dowolną cieczą o tej samej objętości, co jego ciało. Dzięki temu można podmienić się z odrobiną wody z np. jeziora, nie zaburzając jej powierzchni - i co ważniejsze, wychodząc z opresji. Aby technika zadziałała, trzeba spełnić te same warunki co przy normalnym Kawarimi - trzeba być świadomym nadchodzącego ciosu.
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 10
WYTRZYMAŁOŚĆ 10
SZYBKOŚĆ 20
PERCEPCJA 21
PSYCHIKA 5
KONSEKWENCJA 5
KONTROLA CHAKRY E
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: PERCEPCJA: 21 | 41
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
BUKIJUTSU
SHURIKENJUTSU D
ELEMENTARNE
SUITON D
0 x
Gin

Re: [Event] Pył wojny

Post autor: Gin »

Gin przeczesywał domostwa mając nadzieje, że znajdzie coś pożytecznego, jakieś ostrze bądź inny ekwipunek, który przyda mu się w wypełnianiu woli Jashina. Rubinowe oczy latały to z lewej na prawą stronę skanując otoczenie, gdy nagle z zewnątrz rozległ się jakiś krzyk, kogoś kogo wcześniej nie słyszał, nieznajomy. Postanowił przyjrzeć się z ukrycia w jednym z domostw na sytuację rozgrywaną na ulicy. Tam zauważył jakiegoś mężczyznę szarżującego na drugiego wyznawcę, ale oczy skupiły się na tym co trzymał w ręku. Nagle oczy mu się powiększyły, a na twarzy wymalował szeroki uśmiech od ucha do ucha. *Mitskete (znalazłem)* Powstrzymał się jeszcze odrobinę przed wkroczeniem do akcji by przyjrzeć się umiejętnością kamrata na tym pobłogosławionym przez Jashina miejscu. Na ciele Reiji`ego pojawiło się mnóstwo małych wyładowań elektrycznych, które zapewne przygotował do jakiegoś ataku, a może obrony, tego nie wiedział ale miał zamiar się przekonać. W między czasie oceniał jego rywala, w jaki sposób się poruszał, z jaką prędkością i siłą zadaje ataki, tak aby w przypadku niepowodzenia kamrata wszystko wiedzieć o przeciwniku. Jednocześnie spoglądał na ostrze przez niego dzierżone i podszedł do sprawy krytycznie. Nie odpowiadał mu ani kształtem ani zasięgiem, no ale cóż nic lepszego na razie nie znalazł. *Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma, prawda?* Powiedział w myślach dla rozchmurzenia, a w myślach kreował wizualizacje jak najlepiej przy pomocy tego narzędzia będzie mógł zadawać bolesną śmierć. Po minucie do głowy przyszła mu kolejna myśl. *Jesteśmy w tym rejonie trochę za długo i z każdą następną chwilą może zjawiać się tu coraz więcej potencjalnych wrogów, albo i gorzej, pojawi się cały oddział na raz pod pretekstem ochrony lub zemsty za cywili. Jeśli przyślą kogoś silniejszego to nasza służba ku Jashinowi może się szybko zakończyć.* Widział wcześniej co potrafił zrobić jeden potężny shinobi z tym miastem, a na pewno nie był jedynym na świecie. Dlatego by nie ryzykować zbytnio postanowił, że jeśli walka będzie się przeciągać, to sam z zaskoczenia postara się wspomóc towarzysz religii, albo całkowicie eliminując albo wysyłając tylko w stronę jego oponenta dwa kunai, dla spowodowania luki w obronie przez, którą mógłby zaatakować Reiji, ale sam bardziej był przy pomyśle własnoręcznej eliminacji i natychmiastowego przejęcia fanta w postaci miecza. Jeśli cel zostanie szybko wyeliminowany, to dzieli się z planem przeniesienia w inny rejon by powybijać jeszcze paru cywilów, podając konkretne i rzeczywiste powody zagrażające im w tej chwili, w tym miejscu. Po drodze rzecz jasna atakowaliby każdego napotkanego człowieka chyba, że wyglądaliby na dobrze wyszkolonych wtedy, trzeba ich obadać i zdecydować.
Poziom Chakry: 100%
Statystyki: Siła 1|11, Szybkość 65|75
Reszta statystyk: 1
Klanowe: D
Kenjutsu: D
Reszta dziedzin: E
0 x
Ryūji

Re: [Event] Pył wojny

Post autor: Ryūji »

Jedynymi rozsądnymi wyjściami z sytuacji byly albo ucieczka, która co prawda wcale nie musiała zakończyć się sukcesem gdyż wszędzie panoszyli się Kaguya którzy tylko marzyli o tym by opuścić krwi któremuś z Sabaku a i w tym naszemu bohaterowi plus horda psycholi którzy natomiast nie wybrzydzali w wyborze ofiar. Drugie wyjście wybrane przez Ryuji'ego zapewniało dodatkową ochronę, która szczerz można by porównać do małej armii ale z drugiej strony panował się w sam środek całego zamieszania. Głównym czynnikiem było jednak poczucie obowiązku, jakie zostało mu wpojone, kiedy napotykał obcemu osoby na swojej drodze wszystko zależało od jego własnego widzimisie czy korzyści płynących z różnych akcji lecz jeżeli o własnych braci chyba tylko wtedy Ryuji zaczynał nie tylko analizować za i przeciw ale też czuć. Mimo wszystko kochał miejsce swoich narodzin i ludzi którzy nie potrafiąc do końca ukazywać uczuć robili wszystko żeby on mógł skończyć jak najlepiej bez takiego miejsca pewnie teraz sam by biegał i zabijał niewinnych ludzi dla głupiego zaspokojenia... no właśnie czego?

Wszyscy ruszyli w stronę centrum, po krótkiej chwili lider uformował pod swoimi stopami platformę z piasku po czym wzbił się majestatycznie w górę, młodziki nie zastanawiając się za wiele poszli w ślad za starszym i chwilę później byli tuż za nim. Od przywódcy bił niesamowity spokój i siła co bardzo imponowało młodemu Ryuji'emu, ciągle w głowie siedziało mu pytanie "Czy też mogę taki się stać? " W ten nie tracąc czasu ślepy na jedno oko wyjaśnił im plan który jak na ta chwilę był jedynym punktem zaczepienia, wszystko było dość jasne i proste ale oczywiście zawsze musi być jakieś ale, a w tym przypadku była to rzesza wrogów czyhających na skalp każdego z nich. Banda oprychów prawdopodobnie pod przywództwem kościanych wojowników zaatakowała z pobliskich dachów, na odpowiedź nie mówiłem czekać długo gdyż drugi z młodzików przeszedł do natychmiastowej kontrofensywy i zaczął szyć piaskowymi pociskami wszędzie i we wszystko. Ryuji wypuścił trochę piasku wokół siebie Wy w razie pocisku czy ataku lecacego w jego stronę mógł postawić błyskawicznie ścianę czy tarczę aby stłumić impet uderzenia, oczywiście jednak pierwszą i najważniejszą linia jego obrony było manewrowanie i unikanie na latającej platformie. Blondyn schował zwój otrzymany od lidera do torby jednocześnie w ujmując kunai i wybuchową notkę i cisnął tym połączeniem w najliczniejszą grupę. Nie posiadał tak niesamowitych umiejętności władania piaskiem co jego towarzysze a sprzęt musiał oszczędzać na później gdyż dopiero co dostał zadanie, więc cicho liczył że staruszek raz dwa upora się z resztą niedobitków. "Latanie to zaiste świetny i szybki sposób przemieszczania się ale w ten sposób takich grup na pewno spotkamy dużo więcej."
.SIŁA 14|14
WYTRZYMAŁOŚĆ 1|1
SZYBKOŚĆ 20|30
PERCEPCJA 20|30
PSYCHIKA 14|14
KONSEKWENCJA 1|1

Chakra: 83%
Sabaku Fuyū: 12%
Suna Kanri (Teichi): Reberu Di: 5%
0 x
Yoichi

Re: [Event] Pył wojny

Post autor: Yoichi »

Yoichi parsknął śmiechem słysząc jak nazwała go nieznajoma dziewczyna. Sytuacja nieodpowiednia, ale to pierwszy raz kiedy został nazwany Jednooką Pomarańczą, więc nic dziwnego, że został rozbawiony. Bardziej jednak zaskoczyło go jak chętnie ludzie nazywali Akirę "kudłaczem", chociaż bardziej on przypominał krzyżówkę wilka z niedźwiedziem. W końcu do najwyższego punktu grzbietu mierzył on sto pięć centymetrów, a tutaj jeszcze łeb dodawał mu trochę wzrostu. Położył dłoń na głowie Ninkena i pogłaskał go z uśmiechem. Chwilowo cała ta agresja zniknęła - młody Inuzuka był podatny na emocjonalne wpływy, więc naturalnie odpowiednie bodźce zmieniały jego emocje.
- "Jednooka Pomarańcza" to Yoichi, a "Kudłacz" to Akira. - wyjaśnił szybko nie próbując nawet bawić się w uwodzenie. Nie było na to czasu, ani okoliczności, a próby w tym miejscu spełzłby na niczym. Lepiej zachować tę okazję na inny raz.
Nie umknęła uwadze rudzielca również pokrzepiająca wypowiedź Inoue, z którą na samym początku walczył Murai. Uśmiechnął się do niej serdecznie i pomachał jej, gdyż zwyczajnie rzucenie "Pierdol się", do kobiety było wyjątkowo haniebnym czynem. Postanowił wykorzystać coś o czym słyszał kiedyś od matki, gdy próbowała go wychować na nieco spokojniejszego młodzieńca. Jak widać z marnym skutkiem. Zwało się to pasywną agresją.
- Dzięki! Pamiętaj, że nie lubię róż! Powodzenia! - krzyknął za nią uśmiechając się przyjaźnie i wciąż jej machając jakby znali się od setek lat i byli wspaniałymi znajomymi. Spojrzał na Akirę, który był widocznie rozbawiony reakcją swojego kompana. Zapewne nie spodziewał się, że ten akurat w takim momencie swojego życia i w takich okolicznościach skorzysta ze starych nauk własnej matki. Może jednak nie mówiła do niego jak do ściany?
Rudowłosy został natychmiast zaciekawiony reakcją Shigeru, który przede wszystkim respektował rozkazy. Skoro teraz okazało się, że Rada Dwudziestu tutaj maczała palce, a oni byli wyżej niż Zgromadzenie Możnowładców, którzy znów mieli pod sobą wszystkie rody, to dało się przewidzieć, że z czystego tchórzostwa nazywanego przez niego w ładny sposób "rozsądkiem" zwyczajnie nie sprzeciwi się. I jakoś bardzo nie został zaskoczony, gdyż Senju postanowił najpierw znaleźć swojego lidera, a gdy ten nie będzie miał nic przeciwko, to dopiero pomoże im w ratowaniu niewinnych mieszkańców osady. Akira zaszczekał swobodnie ogłaszając Yoichiemu co myśli na temat brata Reiki. "Bardziej posłuszny niż pies. Wytresowany lepiej niż moi głupawi kuzyni." - a chodziło mu o zwyczajne psy, które nauczone są siadać i turlać się na komendę za kawałek przysmaku.
- Tsk, zero charakteru. - rzucił normalnym tonem do swojego Ninkena i nie zamierzał dłużej już poświęcać Shigeru własną uwagę. Ruszyli w stronę wieży, ale długo nie biegli, gdyż najpierw widok jakiegoś starca na ptaku ich zatrzymał, a później akcja niczym z pewnej bajki, którą kiedyś czytał rudowłosy w dziecięcych latach. Obserwował jak lider jakiegoś rodu zostaje zdradzony, a dopiero po chwili zrozumiał, że to Hozuki. Nie znał z wyglądu tych wszystkich ważnych sylwetek, chociaż z zapachu już bardziej, gdyż był na trybunach wcześniej. Co o tym myślał Yoichi? Łatwo dało się wyczytać spoglądając na niego, gdyż jego pięści były zaciśnięte, spojrzenie ściśnięte brwiami, a długie kły wysunęły się lekko, naciskając na dolną wargę. Sam chłopak zapewne ruszyłby nagle, by rozprawić się z tamtym gościem, ale Ninken znów opamiętał swojego towarzysza szczekając i dając mu znak, że mają inny cel.
- Akira ma rację - mamy ważniejsze rzeczy do roboty. Walką z tamtym Hozukim nie pomożemy mieszkańcom osady. Musimy ruszać, nie mamy czasu. - powiedział i skoczył nieco w przód, przed Yuriko dając znak, że rzeczywiście mu się śpieszy. Cała ta agresja kłębiła się w nim i cholernie mocno chciał ją rozładować wreszcie. Dłonie wcześniej zaciśnięte w pięści wcale nie rozluźniły się, chociaż on sam nieco uspokoił się.
Wciąż był gotowy do walki. W tym stanie nawet bardziej niż zawsze. Pociągał wraz z Akirą nosem, by informować się o zbliżającym zagrożeniu w razie czego i obaj pozostawali czujni rozglądając się na boki. Yoichi planował unikać albo blokować kosą nadchodzące ataki wszelkiego typu. Wolał jednak unikać, gdyż była to pewniejsza opcja. W ostateczności blokował - jeżeli czuł, że nie zdąży wykonać uskoku na bok. Akira przede wszystkim chciał unikać, ale też natychmiast kontratakować wykorzystując swoją szybkość i siłę. Jedno kłapnięcie paszczą powinno spokojnie pozbawić napastnika dłoni, a ugryzienie w nogę całkowicie wyeliminować go z dalszego pojedynku.
YOICHI - Zasięg węchu: 1200m

KEKKEI GENKAI: Inushiro
NATURA CHAKRY: Fuuton
STYLE WALKI: Mokuzai (KiJutsu)
UMIEJĘTNOŚCI: Brak
PAKT: Brak
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 50
    WYTRZYMAŁOŚĆ 33
    SZYBKOŚĆ 50 | 60
    PERCEPCJA 45 | 55
    PSYCHIKA 1
    KONSEKWENCJA 1

KONTROLA CHAKRY D
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: Mokuzai (+10 Szybkość, +10 Percepcja)
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • NINJUTSU E
    FUUTON C
    KIJUTSU D
    KLANOWE B
EKWIPUNEK

PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Wielka, czarna kosa - Zetsumei (na plecach)

PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
Lewa kieszeń - 2x Kunai, 8x Shuriken, 2x Bomba Dymna, 1x Notka Świetlna
Prawa kieszeń - 2x Kunai, 7x Shuriken, 1x Bomba Dymna, 1x Kunai z przyklejoną Notką Świetlną

AKIRA - Zasięg węchu: 1600m
Wzrost Akiry (do najwyższego punktu grzbietu): 105cm
Waga Akiry: 66kg

ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 75 | 94
    WYTRZYMAŁOŚĆ 75
    SZYBKOŚĆ 65
    PERCEPCJA 65
    KONSEKWENCJA 45
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: Hardość (+25% siła)
0 x
Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Re: [Event] Pył wojny

Post autor: Rokuramen Sennin »

Mapka
Obrazek

Biała kropka - grupa główna
Bordowa kropka - Ichirou i Ryuji
Czerwona kropka - Inu i Yoshi
Czarna kropka - Murai
Szara kropka - Gin i Reiji
Limonkowa kropka - Toshio i Shigeru
Ponownie przypominam! Podsyłajcie mi statystyki i podliczajcie sobie pozostałą chakrę w hajdzie, na Ohma! Od tej pory brak takowych będzie liczone jako błąd. A dwa błędy... cóż, nie będzie to dobrą wiadomością dla postaci.
Od tej pory też proponuję być ostrożniejszym i opisywać dokładniej to, co robią postaci, bo... no, wiadomo.
0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Yoichi

Re: [Event] Pył wojny

Post autor: Yoichi »

Dziewczyna miała podobne zdanie do Yoichiego - nie należało się mieszać w jakieś wewnętrzne porachunki Hozukich, gdyż to nam nie pomoże, ani nikomu innemu. Czasami nawet w tej rudej głowie pojawiała się całkiem rozsądna myśl. Młody Inuzuka ogólnie jakoś niezbyt chętny był do walki z członkami tego rodu, gdyż w Yusetsu słyszał o nich całkiem sporo. Najważniejsze było, że ich ciała zamieniały się w wodę, której zwykłe fizyczne ataki nie ruszały. Widocznie skoro tanto tamtego przybocznego przeszyło głowę Shirei-kana, to znaczyło, iż ich umiejętność jest od czegoś zależna i nie trwa w nieskończoność. Rudowłosy założył, że albo to kwestia ilości wody w organizmie albo chakry, albo obydwóch. Faktem jednak było, że w jego arsenale technik oraz zdolności próżno byłoby szukać takich, które w jakiś specjalny sposób mogłyby uszkodzić Hozukiego, gdyż w końcu najsilniejszym aspektem ich duetu były fizyczne obrażenia. Ile razy musieliby ich przewiercić Tsuugą, aby wreszcie padli? Pewnie wiele razy, a to strata czasu i sił. Nie było sensu.
Przybycie na turniej może nie było najradośniejszą rzeczą jaką Yoichi robił w życiu, ale z pewnością było ciekawie. Zdobywał masę informacji użytecznych w świecie shinobi, a jeszcze bardziej przydatnych jemu samemu do jego własnych celów. Teraz przyglądał się jak jedno oko blondynki, które wyglądało na ślepe nagle otrzymało zarys źrenicy, a wokół niego pojawiły się żyły niczym zostałoby wysilone. Drugie zaś... świeciło się na szkarłatny kolor. Z nieskrytym zdziwieniem patrzył na dziewczynę przez cały czas kiedy ona rozglądała się.
- A to niby moje oczy są dziwne. - rzucił do siebie w myślach, a następnie spoglądnął na Akirę, który również wydawał się zaskoczony tym co widzi. Jeszcze bardziej niewiarygodne było to, że jej słowa wskazywały jakby w jakiś sposób przeskanowała teren przed nimi. Czy to moc tych oczu? Wszystko na to wskazywało. W umyśle rudowłosego nagle pojawiła się myśl na wykorzystanie własnego węchu, ale to musiało zaczekać.
- Zwarci i gotowi. - odparł na jej słowa o przygotowaniu się, gdyż rzeczywiście w takich okolicznościach zarówno on jak i Ninken byli wyczuleni na każdy, nawet najdrobniejszy ruch. No i posiadali coś, czego zwyczajni ludzie się wyzbyli, gdyż uważali to za hańbiące, niegodne człowieka - instynkt. Ten był szybszy niż myśl, więc zdarzało im się reagować znacznie szybciej. Mimo wszystko prawa ręka młodzieńca spoczęła na metalowym drzewcu kosy, by w razie czego ściągnąć ją szybko z pleców. Akira nie miał uzbrojenia, gdyż sam był wystarczającym - potężne szpony i rzędy kłów wytrzymalszych i ostrzejszych niż niejedna stal.
Ruszyli w końcu dalej, ale i tym razem daleko nie zaszli, gdyż nagle ich "liderka" rozkazała kryć się. Szybko skoczyli za nią, a na trasie, którą się poruszali powstał krater. Trzeba było jej przyznać - była cholernie dobra. Jej zdolności percepcyjne to najwyższy poziom, dlatego automatycznie Yoichi uznał, że każdy jej rozkaz co do uników lub ataków ma wykonać bez zawahania - jakby to była jego własna myśl poruszająca mięśnie. To pozwoli mu zapewne zachować życie nieco dłużej i może wyjść z tego wszystkiego całym. Byłoby miło.
Czwórka przeciwników pojawiła się na dachu budynku. Wyglądali różnie, mieli różny ekwipunek, lecz natychmiast dało się stwierdzić, że to jedna grupa. Byli ze sobą powiązani, to nie zbieranina pokroju drużyny, w której znajdował się właśnie rudowłosy. To mogło wskazywać na kilka rzeczy - mogli być wyszkoleni, potrafili ze sobą współpracować, znali swoje zdolności i mieli jeden cel. Te wszystkie rzeczy były na niekorzyść rudzielca, jego kompana oraz dwóch kobiet. Swoją drogą - podobała mu się taka proporcja. Każda proporcja, w której wypadało na niego więcej niż jedna dziewczyna była wspaniała. Może wielobarwne oczy blondynki były dziwaczne, ale kolor jej włosów rekompensował wiele - cóż, taka dodatkowa słabość Yoichiego. Druga towarzyszka była w każdym calu urodziwa, więc tutaj nie trzeba było niczego wynagradzać innymi cechami. To jednak nie była chwila na takie rozważania. Spojrzenie jakim obdarowali ich trójkę tylko podgrzało krew młodego Inuzuki. Nie lubił być lekceważonym, chociaż zazwyczaj to on lekceważył. Wyszczerzył się cwaniacko i wskazał lewą ręką na, zapewne, ich lidera.
- Wy. Pierdolcie się. - rzucił, a chwilę później już dwóch z tamtej czwórki ruszyło do ataku. Prawa ręka wciąż spoczywała na kosie, więc zdjął ją szerokim machnięciem w stronę tego, który wiązał pieczęcie. Nie czekał na nic - lewa dłoń sięgnęła po shurikena, który natychmiast został wyrzucony dodatkowo w nadciągającego wroga. - Akira! Ten jest nasz! - rzucił już w biegu kiedy Ninken zmierzał po jego lewej stronie. Psisko biegło nieco za Yoichim, obaj przygotowani na jakikolwiek unik, a Yoichi dodatkowo w razie możliwości na blok kosą, by nie przerywać sobie biegu. Jaki był cel? O ile ich oponent wciąż stał na nogach, to rudzielec wziął szeroki zamach kosą i ciął nią horyzontalnie na wysokości mostka, zaś Akira wybił się potężnie z czterech łap i uderzył prosto w prawą nogę przeciwnika łapiąc ją swoimi kłami z całej siły. Celem tego ruchu było obalenie wroga w razie gdyby atak młodzieńca się nie powiódł. A co jeżeli przeciwnik leżał? Dobiegają do niego razem, by ostrze kosy natychmiast przebiło udo leżącego, zaś Akira bez zastanowienia ot odgryza palce u jednej z rąk - brak palców, brak pieczęci, brak zagrożenia ze strony większości jutsu. Jeżeli jednak wróg coś kombinuje, to szybko wykańcza go albo przebiciem serca, albo odcięciem głowy - ewentualnie Akira wygryza krtań. Gdyby jednak jakimś cudem nie udało im się zbliżyć - unikają, blokują, robią wszystko, aby nie oberwać, a następnie próbują kontynuować plan.


AKCJA I UŻYTE/PRZYGOTOWANE JUTSU:
Wyjaśnienie:
1. Podczas zdejmowania kosy z pleców Yoichi wykonał technikę Fūton: Gōkūhō w stronę przeciwnika wiążącego pieczęcie.
2. Atak kosą, ten horyzontalny to technika Gairaishū Kaiatari.
3. Akira stawia na uniki, robi je nawet jeżeli ma przerwać plan, aby nie otrzymać obrażeń.
4. W razie jakiegoś ataku niemożliwego do zablokowania/uniknięcia - Akira doskakuje zaraz pod nogi Yoichiego, a sam chłopak używa techniki Fūton: Enshō No Kaze jeżeli ma ona jakiekolwiek szansę na uchronienie go przed obrażeniami/śmiercią lub jego kompana. W tym miejscu Akira nie powinien zostać odepchnięty.
5. Chakrę odejmę po tym jak dostanę info, że wykonałem technikę.
6. Pasywnie działa podstyl Mokuzaia - Ogama, który sprawia, że Yoichi jest znacznie lepszy w posługiwaniu się kosami.
7. Nos wciąż sprawny - zarówno on jak i Akira starają się wyczuć cokolwiek co może im pomóc w przeżyciu/ataku.
Nazwa
Fūton: Gōkūhō
Pieczęci
Brak
Zasięg Max.
15
Koszt
E: 12% | D: 10% | C: 6% | B: 3% | A: 2% | S: 2% | S+: 2%
Dodatkowe
Do wykonania potrzebna jest długa broń, np. miecz, kij, długi kunai
Opis Specyficzna technika, wymagająca użycia broni o długim ostrzu (najlepiej miecz, ale w ostateczności wielki kunai też się nada). Użytkownik przesyła do ostrza chakrę wiatru, a następnie wykonuje silny zamach mieczem. Chakra zostaje wtedy wyzwolona pod postacią ostrego podmuchu wiatru, który jest w stanie odrzucić przeciwnika do tyłu, lub zadać mu niewielkie, bardzo płytkie rany cięte. Technika przydatna dla szermierzy, jako że mogą oni dzięki temu obalić przeciwnika na odległość.
Nazwa
Gairaishū Kaiatari
Pieczęci
Brak
Zasięg
Bezpośredni, na długość broni
Koszt
Brak
Dodatkowe
Do wykonania potrzebna jest broń drzewcowa z ostrzem.
Opis Pomimo że niskopoziomowa, dosyć silna technika bojowa. Użytkownik bierze solidny zamach, a następnie wyprowadza szybkie, płaskie, horyzontalne uderzenie. Jeżeli uda się ominąć blok przeciwnika i wyprowadzić celny cios, może on nawet rozciąć przeciwnika na pół. Najprościej je wykonać za pomocą kosy, ale inną bronią ostrą (jak np. naginatą lub yari) również można ją wyprowadzić. Kij nie wchodzi w grę.
Nazwa
Ōgama
Zasięg
Zależny od długości broni
Specjalizacja
Kosy
Opis Odmiana Mokuzai'a, polegająca na walce kosą. Ōgama idealnie komponuje się z KusariJutsu, dlatego większość użytkowników tego stylu walki rozwija tą drugą dziedzinę, dla możliwości lepszej kontroli łańcuchów/lin/żyłek w kosie.
Właściwości Użytkownicy szkoły Ōgama potrafią sprawniej korzystać z kos, zaś używanie takowej broni daje u nich lepsze skutki niż u osób bez wyuczonych umiejętności.
Nazwa
Fūton: Enshō No Kaze
Pieczęci
Połowa pieczęci Barana
Zasięg Max.
25 metrów
Koszt
E: 12% | D: 10% | C: 6% | B: 3% | A: 2% | S: 2% | S+: 2%
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Jutsu defensywno-ofensywne, najbardziej podstawowa technika Uwolnienia Wiatru. Shinobi składa połowę pieczęci Barana, a następnie wyzwala z swojego ciała silny podmuch wiatru, rozchodzący się na wszystkie jego strony. Uderzenie wiatru jest na tyle silne, że jest w stanie zdmuchnąć lżejszych oponentów, a tych którzy stracili równowagę - po prostu obalić. Dodatkowo w pełni chroni przed wszystkimi pociskami (strzały, bełty) i bronią miotaną.
STATY I EQ:
YOICHI - Zasięg węchu: 1200m

KEKKEI GENKAI: Inushiro
NATURA CHAKRY: Fuuton
STYLE WALKI: Mokuzai (KiJutsu)
UMIEJĘTNOŚCI: Brak
PAKT: Brak
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 50
    WYTRZYMAŁOŚĆ 33
    SZYBKOŚĆ 50 | 60
    PERCEPCJA 45 | 55
    PSYCHIKA 1
    KONSEKWENCJA 1

KONTROLA CHAKRY D
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: Mokuzai (+10 Szybkość, +10 Percepcja)
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • NINJUTSU E
    FUUTON C
    KIJUTSU D
    KLANOWE B
EKWIPUNEK

PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Wielka, czarna kosa - Zetsumei (na plecach)

PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
Lewa kieszeń - 2x Kunai, 8x Shuriken, 2x Bomba Dymna, 1x Notka Świetlna
Prawa kieszeń - 2x Kunai, 7x Shuriken, 1x Bomba Dymna, 1x Kunai z przyklejoną Notką Świetlną

AKIRA - Zasięg węchu: 1600m
Wzrost Akiry (do najwyższego punktu grzbietu): 105cm
Waga Akiry: 66kg

ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 75 | 94
    WYTRZYMAŁOŚĆ 75
    SZYBKOŚĆ 65
    PERCEPCJA 65
    KONSEKWENCJA 45
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: Hardość (+25% siła)
0 x
Kaori

Re: [Event] Pył wojny

Post autor: Kaori »

Jashinistom ciężko było zachować spokój czy chociażby czujność w sytuacjach takich jak wojna. W przeciwieństwie do normalnych ludzi oni nie brzydzili się cierpieniem, a się z niego cieszyli. Podniecały ich latające wszędzie zwłoki, tryskająca krew, ziemia zbrukana szkarłatem, wszechobecne krzyki, jęki, wybuchy. Przez to wszystko Reiji, który wcześniej myślał, że w miarę odzyskał chłód umysłu, niestety nie przewidział tego, że jego oponent natychmiast po pierwszym wymierzy kolejny atak. Skończyło się to tym, że ledwo powłoka z elektryczności pokryła jego ciało, a ostrze już zanurzyło się płytko w ramieniu, wywołując nagłą, niespodziewaną dawkę bólu. Jednak Raiton nie pozostawał dłużny. Ciało wieśniaka momentalnie wygięło się pod dziwnym kątem, co było poniekąd jednocześnie wadą i zaletą, bo utrudniło atak jego bratu w wierze, ale przyspieszyło walkę, którą zakończył wbijając kunai głęboko w oko tamtego. Powłoka zniknęła.
Zdecydowanie trzeba było podjąć szybką decyzję. Po pierwsze i najważniejsze, już niemal całkiem ostudzony Reiji stwierdził, że musi się opatrzyć, dlatego przykucnął przy trupie i oblizawszy nóż z krwi, wyciął nim szeroki pas materiału, którym potem ciasno owinął ranę, zaciskając przy tym mocno. Może i nie uśmierzyło to bólu, ale zastopowało posokę, która wylewała się z miejsca cięcia. Po tym wszystkim wstał i uspokoił oddech, zastanawiając się nad dalszymi krokami. Ciągle był uważny i gotów do odskoku. Kto wie, czy za rogiem nie czaiło się więcej takowych agresorów. Nie mógł dalej działać tak pochopnie, bo niechybnie zginie z rąk niewiernych, a to nie byłoby przyjęte ciepło przez Jashina.
- Poszukujesz jakiejś broni, prawda? - rzucił jakby od niechcenia do towarzysza, chowając przy tym kunai do kabury i wskazując na leżący miecz. - Proponuję zmienić pozycję. Nie możemy zostawać za długo w jednym miejscu, nasz Władca nie byłby zadowolony, gdyby zabił nas jakiś mieszczuch. - dodał chwilę potem. Mieli dwie opcje, mogli jak ta cała banda po prostu uciekać z wioski, ale mogli też poszukiwać kolejnych ofiar, a Reiji'emu i zapewne także Ginowi ta druga opcja o wiele bardziej odpowiadała. Dlatego też wciąż czujny rozglądnął się i postanowił udać się bardziej na wschód, gdyż dostrzegł tam kilka małych, ciasnych uliczek, w których spokojnie mogliby szerzyć terror. Wskazał w tamtą stronę ruchem głowy i ruszył, licząc, że drugi wyznawca za nim podąży. Przy tym wciąż był uważny. Gotów na uniknięcie ataków czy to ze strony wieśniaków, czy to ze strony shinobi. Rozglądał się czujnie, by nie dać się ponownie zaskoczyć.
Siła: 20
Wytrzymałość: 20
Szybkość: 20
Percepcja: 20
Psychika: 5
Konsekwencja: 5

Chakra: 88%.[/center]
0 x
Shigeru

Re: [Event] Pył wojny

Post autor: Shigeru »

Mając na uwadze daleko zachowaną ostrożność, starałem się wraz z Toshio pokonywać kolejne odcinki trasy unikając na niej wszelkich możliwych zagrożeń. Z tego więc względu dostrzegajac gdzieś potyczkę, nieco schodziliśmy z kursu, aby na niego powrócić gdy tylko oddaliliśmy się na bezpieczną odległość. Taktyka ta pozwalała skutecznie się przemieszać i nie narażać życio młodzieńca, którym to się właśnie opiekowałem. Myśli jakie teraz mi towarzyszyły były wielce okrutne, zadawały ból ciału i myślom, gdy tylko dopuszczałem możliwość ich spełnienia, a warto zaznaczyć, że wcale to nie było ciężkie jeżeli widziało się w okół tyle śmierci.
Kątem oka zerknąłem na chłopca, wiedząc że i mu nie jest łatwo. Byłem starszy, bardziej doświadczony, ale on... Miała to być przyjemna wycieczka z której jedyne doświadczenie będzie mógł zebrać przebywając na trybunach i oglądać pojedynki uczestników walk. Moim zamierzeniem z pewnością nie było to, ani Toshio, ani Reika znaleźli się w takim położeniu. Świadomość i sumienie obciążone tego typu doświadczeniem, miało przez najbliższe godziny determinować moim zachowaniem jak i postępowaniem...
Kierując się wciąż na północ w pewnym momencie usłyszeliśmy nawoływania zza nas. Krótkie spojrzenie w tamtym kierunku rzuciło odpowiedzią kto chciał z nami porozmawiać w takim momencie i musiałem przyznać samemu przed sobą, że z perspektywy tego co doświadczyłem jako widz na trybunach, to to spotkanie wcale nie przywołało na moim obliczu ulgi, a wręcz przeciwnie - wymusiło dodatkową i daleko posuniętą ostrożność. - Zgadza się - odparłem w ten sam sposób na dwa pierwsze pytania, pamiętając o tym, że w razie jego gwałtownego ataku, byłem na taką sytuację odpowiednio przygotowany. Dość szybko się jednak okazało, że Lider Szczepu Juugo Shuusuke Akirai, wcale nie miał wobec nas nieczystych zamiarów, CHYBA że takie działanie podyktowane było nieczystą, nieznaną jeszcze dla nas zagrywką, która miała nas sprowadzić w pułapkę. - Dziękuje za tą informację, oczywiście ją przekaże - odpowiedziałem, uzyskując przy okazji również prawdopodobne miejsce w którym mogłem spotkać Lidera swojego Rodu, a co za tym idzie, również miejsce przebywania ojca. Przez chwilę zastanawiałem się nad tym, czy powinienem ingerować w ich własne sprawy klanowe, ale ostatecznie doszedłem do wniosku, że skoro on mi pomógł to z czystej ludzkiej życzliwości, wypadałoby również odwdzięczyć się czymś co mogło stanowić dla niego o również pewnej wartości. - Ta dziewczyna... Inoue, jest z Uchihą, ostatnio ich widziałem przy arenie, kierowali się w stronę smogu dymu. Wydaje mi się, że przebywając w jego towarzystwie może... źle na tym wyjść - odpowiedziałem, najpierw ręką wskazując kierunek, a potem punkt o którym dokładnie mówiłem. Co zamierzał z tym zrobić, już niezależała ode mnie, ale widziałem jak dziewczyna zachowywała się sama, bez towarzyszącego jej Uchihy na trybunach, a potem jak z nim i jedno było pewne, miał on iście diabelny na nią wpływ.
Skinięciem głowy pożegnałem się z Shuusuke Akiraiem, a następnie z Toshio, skorygowaliśmy kierunek swojej trasy, kierując się północny - zachód, miejsca niedawnej bitwy pomiędzy Kosekim, a Yamanaka. Zatargi z Rodem Uchiha mieliśmy od dawna i obawiałem się, że ich przybycie może zwiastować chęć ostatecznego rozprawienia się z przeciwnikami, których w ostatnim czasie narosło w okół nich. Co prawda Isoshi twierdził, że sprawa załatwiona, ale czy tak faktycznie może być w kontaktach z czerwonokimi?
- Obawiam się Toshio, że jesteśmy właśnie świadkami wybuchu kolejnej Wielkiej Wojny Shinobich - rzuciłem w kierunku młodszego towarzysza, oddaliwszy się już od przedstawiciela Szczepu Juugo. Zbliżając się do wskazanego miejsca nabierałem jednak co raz większych wątpliwości odnośnie tego co się działo i mogło jeszcze wydarzyć. Postanowiłem w pewnym momencie, że nie będziemy zanadto ryzykować, dlatego przystanąłem na jednym z budynków i gdy się upewniłem, że wraz z Toshio jesteśmy bezpieczni i że nikt nas nie obserwuje - uformowałem kilka pieczęci do techniki Moku Bunshin no Jutsu, tworząc idealnego klona, który pojawił się tuż przy nas - Będziesz kierował się za nami, miał nas na oku i pilnował naszego bezpieczeństwa. W przypadku gdybyśmy nie mogli się bronić bądź gdybyśmy nie zauważyli zagrożenia, dopiero wtedy wkroczysz. Będziesz naszymi oczyma zza naszych pleców - przekazałem instrukcję klonowi, który skłonił głowę w geście zrozumienia, a następnie nie czekając ruszyłem wraz z Toshio w dalszą drogę. Klon w ten czas chwilę odczekał aby zachować dostateczny dystans, a następnie miał tak kluczyć w drodze za nami, aby nikt z postronnych widzów go nie zauważył...
Klonu zostaje przekazane 20% chakry (100% - 20% = 80%). W związku z tym, że zmieszałem chakrę do stworzenia klona, ponownie przygotowuje Moku Kawariami no Jutsu, aby w razie zagrożenia móc podmienić się z belką drewna. Tak jak ostatnio tak i teraz w zależności od formy zagrożenia pojawiam się albo obok Toshio, albo obok przeciwnika, jeżeli znajduje się w zasięgu działania techniki. W przypadku posłania w naszą stronę broni z doczepionymi notkami wybuchowymi (bądź w razie gdybyśmy nie mogli zidentyfikować rodzaju notki) odskakuje dalej na bezpieczną odległość, zamykając oczy. Toshio wie, że powinien zachować się w podobny sposób (chakre za podmianę odliczę w momencie aktywowania podmiany).

ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 60
WYTRZYMAŁOŚĆ 70
SZYBKOŚĆ 100 | 110
PERCEPCJA 50 | 60
PSYCHIKA 40
KONSEKWENCJA 50

KONTROLA CHAKRY:
B
POKŁADY CHAKRY: 80%
MNOŻNIKI: Gōken (+10 Szybkości, +10 Percepcji)
Nazwa
Moku Bunshin no Jutsu
Pieczęci
Tygrys → Pies → Wąż
Zasięg
Dowolny
Koszt
Wedle życzenia użytkownika
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Pomocna technika dzięki której stworzyć możemy drewnianego klona który potrafi wszystkie techniki klanowe użytkownika. Klon potrafi łączyć się z wszelką roślinnością dlatego też jest idealny do zwiadu. Dodatkowymi atutami techniki jest to, że klon posiada zwiększoną wytrzymałość poprzez wykorzystanie elementu drewna dzięki czemu zwykły cios nie jest w stanie go zniszczyć. Dodatkowo rozróżnić klona od oryginału może jedynie Sharingan na poziomie Eternal. Ponadto poprzez dotyk klon jest w stanie przekazać wszystkie informacje. To wszystko sprawia, że jest to klon idealny.
/Prosiłbym by w razie wystąpienia "błędu" informować o tym graczy w odpisach na koniec podsumowania, aby każdy z nas wiedział, że takowy wystąpił, u kogo i aby miał wiedzę o tym, że coś musi w swoich odpisach poprawić.
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 4026
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: [Event] Pył wojny

Post autor: Ichirou »

Kiedy się skoncentrował i faktycznie skupił na zadaniu, zamiast zważać na na swój wizerunek i wyczyniać wszelkiego rodzaju popisy, to faktycznie był w stanie osiągnąć zamierzony cel. I to z bardzo dobrym skutkiem, jak się okazało. Wykorzystanie piaskowej platformy okazało się niezłym pomysłem, ponieważ zapewniło mu wystarczającą mobilność, by w łatwy sposób zmieniać swoje położenie i ciągle schodzić z linii ataku przeciwnika. Dzięki temu mógł niedługo później w bezpieczny sposób wyprowadzić zmasowany kontratak i dosłownie zmieść oponentów rozlokowanych na dachach budynków. Pozostałej dwójce Sabaku nie szło tak pomyślnie jak jemu. Ryuji choć zdołał namieszać eksplozją wyrzuconej notki, to sam oberwał kilkoma pociskami. Jeżeli chodzi natomiast o lidera, ten z pewnością wykonał tytaniczną pracę, ale kosztem własnego zdrowia. Ostatni, dość makabryczny atak Jou, w którym miał swój udział również Ichirou, spłoszył pozostałych przy życiu wrogów. Mieli chwilę spokoju, tylko na jak długo? Zresztą, trudno było spokojem określić sytuację, w której razem z dwójką zranionych krewnych jest się w samym centrum pieprzonej wojny shinobi.
- No jasne - odparł pewnym siebie tonem, jakby był niezniszczalny i jakiekolwiek pokiereszowanie miałoby być w jego przypadku czymś nadzwyczajnym. - Nie ma co zwlekać, znają naszą obecną pozycję, mogą pójść po posiłki - dodał moment później, odnosząc się do pojedynczych jednostek, którym udało się zbiec z pola walki. Swoją drogą, postawa brązowowłosego była zaskakująca. Mało kiedy bywał w ten sposób konkretny i zorientowany na jednym zadaniu. Z drugiej jednak strony, nigdy nie znalazł się w tak wielkim bagnie. Podczas wojny nie było po prostu miejsca na przeglądanie się w lustrze czy puszczanie oczek do dam.
- Ech, kurwa, nie jestem medykiem - mruknął cicho pod nosem na rozkazy lidera, ale dostosował się do zaleceń i podleciał na piaskowym dysku do Ryūjiego. Niesienie pomocy innym i opatrywanie poszkodowanych było zupełnie w nie jego stylu, ale z drugiej strony w takiej sytuacji każdy sojusznik był na wagę złota.
- Wskakuj, blondasku - odrzekł, robiąc mu nieco miejsca na latającej platformie. - Masz cokolwiek na zatrzymanie tego krwotoku? - zapytał ze skrzywioną miną, myśląc jak się do tego zabrać. Tak czy inaczej ruszył za przywódcą szczepu, który powinien przeć jako pierwszy i wyznaczać kierunek. W drodze należało się zająć rannym. O ile Ryūji nie miał lepszego pomysłu i nie posiadał bandaży lub innych cudów, należało zaimprowizować i zapewnić prowizoryczny opatrunek. Ichi pomagał wyjmować poszkodowanego kolejne pociski, by następnie opatrzyć je materiałem wyciętym przy pomocy kunaia z szat blondyna. Asahi w żadnym wypadku nie zamierzał poświęcać swojej wspaniałej garderoby. Taka pomoc powinna zachować chłopaka przy zdrowiu i sprawności. Później i tak będzie musiał pewnie trafić pod ręce medyka, jeśli trafi się odpowiednia okazja.
- Obserwuj uważnie. We dwójkę możemy ściągać więcej uwagi na siebie, ale mamy też podwójną siłę rażenia i bronienia - powiedział w pewnym momencie, sugerując w ten sposób współpracę, która była konieczna, by myśleć o jakimkolwiek powodzeniu i wyjściu z tego zamieszania w jednym kawałku. Podążał zatem za liderem, zachowując czujność i gotowość do odpowiedniej reakcji. W przypadku natrafienia na kolejnych nieprzyjaciół założenia pozostawały bez zmian - wykorzystać mobilności, ograniczyć opcje ataku ze strony nieprzyjaciela, w razie potrzeby chronić się piaskiem. Na ten moment jednak największą szansą na odparcie Kaguya było dotarcie do siedziby szczepu i wykorzystanie machin bojowych, które zostały przygotowane.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1028
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: [Event] Pył wojny

Post autor: Nikusui »

Chociaż nie podobało jej się olewanie pewnych sprawy, to nie zamierzała odłączać się od tej jej małej, pseudo grupy. Możliwe, że szkarłatna miała rację i nie powinni się w to mieszać. Przyboczny, który zabił swojego lidera, zapewne nie miał zamiaru wszczynać tu aż takiej bitwy, bo tymczasowo musiał zawładnąć nad "własnym ludem". Zresztą, nie atakował ich, nie stanowił chwilowo dla nich zagrożenia, więc po co marnować niepotrzebnie energię. Dlatego nie odezwała się już ani słowem nawiązują do tamtego tematu, a jedynie ruszyła za ich przywódczynią, co akurat bardzo jej odpowiadało.
- Hai. - mruknęła zdecydowanie, wbijając na chwilę swojego spojrzenie w kobietę, a potem zerkając na Yoichiego i Akirę, bo tak w końcu Pomarańczowy Chłopak ich nazwał. Oni również byli gotowi i nie wybijali się ponad Yuriko. To oznaczało, że naprawdę byli gotowi na współprace i jednak mieli z tego jakieś doświadczenie. Cieszyło ją to, bo to już dawało większe szanse powodzenia ich zadania, cokolwiek ich tam czekało.
W pewnym momencie doszedł do niej krzyk kobiety, więc zareagowała natychmiast. Przystanęła gwałtownie i zmieniła swoją pozycję, obserwując swoimi blado zielono-żółtymi oczyskami wielki krater, w którym mogliby wylądować. Niezbyt pocieszająca wizja. I nie dziwiło ją, że Yuriko potrafiła ich ostrzec. Pomijając fakt, że należała do jakiejś tam elitarnej grupy, to przecież widziała te oczy. Te białe, jakby ślepe... takie same miał mężczyzna na trybunach i opowiadał o tym, co działo się na arenie spowitej mgłą. To drugie, czerwone... tego nigdy by nie zapomniała. Jej dobrzy sąsiedzi w końcu. Nie mogła być jednak do końca pewne, które z tych oczu pozwala jej przewidzieć takie rzeczy, bo nie miała o tym zielonego pojęcia... no ale może kiedyś rozwieje swoje wątpliwości. Może po tych potyczkach. W każdym razie ciekawe połączenie oczu Hyuuga i Uchiha, któż by się spodziewał. Aż samo nasuwało się pytanie czy to klanowiczka któregoś z tych klanów, która zdecydowała się posiąść moc jeszcze jednego doujutsu? A może dostała w prezencie oczy Hyuugi i Uchihy, samej nie posiadając takiej mocy.
Spięła mięśnie, bo szykowała się walka. Najwidoczniej jeden z tych gości, a było ich czterech, nie zamierzał tak po prostu puścić ich dalej. Jego celem była prawdopodobnie Yuriko, ale przecież nie zostawi jej i chłopaków bez atrakcji, prawda? Nie czekali długo na to, by dwóch z nich na nich ruszyło. Widząc faceta z łańcuchem i kulą uśmiechnęła się pod nosem. Chyba przypadł jej w przydziale i to raczej nie było najgorsze wyjście. Gwałtownym ruchem szarpnęła rączkę od swojego bicza i zamachnęła się, niemalże ceremonialnie uderzając nim o ziemię. Musiała zareagować, bo nie mogła skupić się jedyne na gostku z łańcuchem, ale był też inny, który również stanowił dla niej jakieś zagrożenie. I nie chciał dłużej czekać, najwyższa pora działać.
- Sprawdzimy co wytrzyma dłużej, tępaku. - burknęła do faceta i przygotowała się, chcąc zaatakować w odpowiedniej chwili. Co prawda oboje nie znali dokładnie swoich umiejętności, ale liczyła na to, że jednak to ona bardziej zaskoczy swojego przeciwnika. O ile to facet sam się do niej nie zbliżył, to ona zamierzała zbliżyć się do niego i znajdując się w odległości 3-4 metrów, zamachnąć się na przeciwnika. Brała pod uwagę fakt, że zanim go złapie, to jeszcze się do niego zbliży, więc mogła ruch wykonać wcześniej, by jednak długość bicza wystarczyła. I w zależności czy mężczyzna by ją zaatakował kulą, to wtedy zamierzała część bicza owinąć wokół kuli i łańcucha, a następnie korzystając ze swoich umiejętności, nieco mężczyznę popieścić. W przypadku, gdyby to jej bicz był szybszy i jej przeciwnik nie zdążył wykonać jeszcze ruchu, to trzeba było unieruchomić jego i nie czekając na żaden ruch z jego strony, również przesłać mu sprawiające dreszcze pozdrowienia. Była jednak opcja, że część jej planu się powiedzie, albo też w ogóle nie, więc musiała potrafić w odpowiednim momencie się usunąć. Na całe szczęście do pierwszej części swojego planu nie potrzebowała pieczęci, więc użycie Kawarimi no Jutsu nie powinno być problemu, w szczególności, że było tu mnóstwo odłamków. Rzecz jasna potrzebowała zamienić się w razie potrzeby z takim, który będzie znajdował się w miarę bezpiecznym miejscu. No i nie zapominała o odpowiednich pieczęciach przy takich działaniach.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Murai

Re: [Event] Pył wojny

Post autor: Murai »

Sanjin? Yougan? Czy miało to jakieś znaczenie? W swoim myśleniu faktycznie pominął jeden aspekt. Taka okazja była idealna do wyrównywania starych porachunków i sporów. Nie każdy klan żyje ze swoimi sąsiadami w zgodzie i taki szeroko pojęty chaos jest bardzo przystępną okolicznością. Czyżby to było przyczyną tamtego widowiskowego starcia pomiędzy władającymi piaskiem a kościanymi? Tego nie wiedział i tym razem nie kwapił się by to sprawdzić. Miał swój cel do zrealizowania, na dodatek jego wypełnienie wiązało się z dość dużymi komplikacjami. Walka z użytkownikiem Katonu, który może łatwo bronić się przed jego nićmi po prostu je spalając. Taki scenariusz zdecydowanie dobry nie był dla niego, który nie posiadał praktycznie nic poza swoimi umiejętnościami kontroli nici ze szczyptą walki bezpośredniej, jednak tego wolałby uniknąć.

Plan wykonał, a na pewno pierwsze jego kroki. Oślepienie oponenta dymem miało w nim kluczowe znaczenie - ślepy przeciwnik to przeciwnik podatny na ataki. Po ziemi pomknęły nici mając za zadanie pochwycić oponenta, jednak coś poszło nie tak. Nici zaczęły po prostu się topić. Jak gdyby trafiła je niewidzialna pożoga albo jakiś kwas. Nie testował co prawda swoich nici na odporność przed ogniem, więc może nici zostałyby zwęglone? Po krótkiej chwili zauważył, że wraz z dymem rozchodziło się coś jakby mgła. On jej nie stworzył, nie była też tak gęsta jak ta podczas walki finałowej. Musiała być inna. Błyskawicznie odskoczył do tyłu, oddalił się od tego niebezpiecznego zjawiska. Mężczyzna poszedł za nim, chcąc "wyeliminować zagrożenie". Całkiem słusznie postąpił z punktu widzenia Muraia - oddalił się z oponentem, by nie przeszkadzać swoim towarzyszom w walce, a i by przedstawiciel szczepu Kakuzu nie przeszkadzał. Jednak czy walka jeden na jednego faktycznie będzie takim dobrym pomysłem? Trzeba było pomyśleć o tym trochę wcześniej. Czasu na stworzenie klona zdecydowanie nie miał, bowiem oponent posłał ku niemu dużo pokrytych płomieniami shurikenów. Musiał działać szybko albo wcale. Możliwości na obronę było całe mnóstwo, ale jedynie kilka mogło faktycznie być dobrym pomysłem. Pamiętał też o swoich priorytetach - zachować wystarczająco dużo chakry na pozyskanie upragnionej rzeczy i dodatkowo trochę, by móc przetrwać dalszą część potencjalnych zagrożeń. Jego walka powinna być jak najbardziej skuteczna przy jak najmniejszym zużyciu chakry.

Szybko ułożona w głowie strategia została wcielona w życie. Pierwszym etapem było stworzenie dwóch rąk na tyle dużych, by całkowicie zasłonić wykonującego techikę Jiongu Teashi. Nie wiedział, czy nici są aż tak łatwopalne, dlatego też natychmiast po zablokowaniu płonących shurikenów dłonie pędzą przed siebie w kierunku przeciwnika. Celem ich było oczywiście pochwycenie oponenta. Brał pod uwagę obydwa warianty - że ręce będą płonąć i że nie będą. W pierwszym przypadku będzie starał się utrzymać dłonie dodatkowymi nićmi w formie paliwa. Gorejące dłonie będą szkodliwe dla oponenta, jeśli tylko te go uderzą/pochwycą. A powinny, w końcu są bardzo szybkie. Jeśli nie będą się paliły, to też próbuje pochwycić oponenta i zablokować mu ręce. Jednak co, jeśli ręce będą tworzyły się zbyt długo? W takim wypadku nawet nie zaczyna ich tworzyć, zamiast tego produkując dużą ilość niciowych biczy z ramienia. Ich celem jest strącenie płonących pocisków na boki, by nie leciały w stronę Muraia. W przypadku prześlizgnięcia się jakiegoś, Murai wykonuje odpowiedni unik. Był szybki na tyle, by sobie z tym poradzić. Bez względu na to czym blokuje, jeśli nici będą płonąć i ogień będzie przemieszczał się za blisko wykonawcy, ten chwyci kunai z kabury i zwyczajnie nici przetnie. JEDNOCZEŚNIE w miejscu całkowicie niewidocznym dla oponenta (za jakimś budynkiem przykładowo) tworzy swojego klona, któremu oddaje aż 25% chakry. Klon ten połączony jest nicią, która stara się poruszać tuż na ziemi, wśród pyłu bitewnego który utrudnić ma dostrzeżenie tego przez oponenta. Klon ten ma zadanie proste - zajść oponenta od flanki i wpuścić do ziemi swoje nici (albo też przemieścić je pomiędzy gruzem, efekt na być ten sam) a następnie wystrzelić je tuż pod stopami oponenta, by go unieruchomić całkowicie. Oryginał i klon szczególnie mocno uważają na dziwną, topiącą nici mgłę, a także na techniki Katon mogące mocno nadszarpnąć ich ciałami. Uniki są oczywistością. I cały czas stara się zachować mniej więcej podobny dystans między obydwoma Muraiami a oponentem.
Nazwa Jutsu: Jiongu Teashi
Dziedzina: Klanowe (Kakuzu)
Ranga Jutsu: C
Zasięg Jutsu: Zasięg nici
Koszt chakry: E: 12% | D: 10% | C: 8% | B: 6% | A: 4% | S: 3% | S+: 2% na turę (za parę)
Opis: Technika pozwalająca na okiełznanie chaotyczności wynikającej z braku konkretnej formy naszych nici. Jutsu polega na wypuszczeniu dużych ilości nitek i uformowaniu ich w dodatkowe kończyny o rozmiarach dowolnych i w dowolnym miejscu. Przykładowo jest możliwość na stworzenie dodatkowej pary rąk na plecach albo pod faktycznymi kończynami, uzyskując dziwny efekt, jednak z ciekawymi właściwościami. Dla walczących w zwarciu jest to bezcenna pomoc, pozwalająca na wyprowadzenie większej ilości ciosów/zablokowanie, bądź też dzierżenie większej ilości broni. Posiadamy nad nimi pełną kontrolę, a nici z nich możemy używać do woli, podobnie jak do technik klanowych. Kończyny nie muszą być koniecznie rozmiarów rzeczywistych i nikt nie broni ukształtować je w ogromne ręce z nici. Podobnie nie muszą być przyczepione do ciała - ważne, by miały z nim połączenie poprzez medium w formie czarnych nici. Kończyny posiadają statystyki wykonującego zgodnie z przelicznikiem obowiązującym na danej randze dziedziny. Siła jednak jest identyczna.
Link do tematu postaci: viewtopic.php?p=1781#p1781

Nazwa Jutsu: Jiongu Esa
Dziedzina: Klanowe (Kakuzu)
Ranga Jutsu: B
Zasięg Jutsu: Nici
Koszt chakry: Wybrany przez użytkownika.
Opis: Technika bardzo prosta i zainspirowana technikami polegającymi na stworzeniu swojej idealnej kopii. W tym przypadku jednak budulcem nie są elementy natury pokroju wody czy skał, a naszych własnych nici. Przedstawiciel klanu Kakuzu w oka mgnieniu (3s + 1s dla każdego kolejnego Bunshina jednocześnie) potrafi stworzyć swój idealny wzorzec (bądź kilka ich sztuk) składając jedynie pieczęć barana. Wtedy to ogromne ilości nici wychodzą z wybranego przez użytkownika miejsca i formują w bliskim jego sąsiedztwie jego doskonałe kopie. Od innych klonów różnią się przede wszystkim swoją ogromną wytrzymałością (130 - czwarty próg wytrzymałości) a także faktem, że są bardzo ciężkie do zniszczenia. Ciosy gołymi pięściami nie przyniosą rezultatu - klon odkształca się lekko, po chwili wracając do normy - podobnie jak cięcia bronią białą, chyba że klon odłączony zostanie od oryginału. Każdy klon musi być bowiem podłączony do wykonawcy/innego klona nićmi, chociażby jedną, pojedynczą. Co za tym idzie zasięg klonów jest ściśle powiązany z zasięgiem nici. W przypadku zniszczenia klona, cała jego chakra przepada i użytkownik musi wchłonąć odcięte nici swoimi, by ją odzyskać. Technika nie pobiera ona bezpośredniej, ustalonej ilości chakry, tylko rozdziela ją pomiędzy stworzone klony. Używając 20% i tworząc dwa klony, każdy z nich otrzymuje po 10%, co pozwala im na używanie technik klanowych i tych niewymagających chakry, w tym Taijutsu. Mimo, że fizycznie klony wyglądają dokładnie tak samo, jak użytkownik, sensoryczne umiejętności będą w stanie wychwycić różnicę w poziomach chakry.
Nazwa
Jiongu
Pieczęci
Brak
Wytrzymałość
0,3 x wytrzymałość shinobi
Szybkość
0,4 x szybkość shinobi
Zasięg Max.
5 metrów
Koszt
  • Drobne wykorzystanie
    E: 5% | D: 4% | C: 3% | B: 2% | A: 1% | S: 1% | S+: 1%
  • Znaczące wykorzystanie
    E: 12% | D: 10% | C: 8% | B: 6 | A: 4% | S: 3% | S+: 2%
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Jiongu jest niezwykłą umiejętnością, która zmienia ciało użytkownika w swoistą, szmacianą lalkę. Zdolność, którą uzyskuje się poprzez poddanie swojego ciała eksperymentom, pozwala na dowolne manipulowanie czarnymi nićmi znajdującymi się w naszym organizmie. Wprowadza się je w trakcie eksperymentu i po jego przyjęciu przez organizm następuje jego gwałtowny rozrost w wyniku czego już po niedługim czasie, nici znajdują się w każdym niemalże mięśniu naszego ciała. Ze względu na to, że nasze ciało składa się w głównej mierze jedynie z tych nici, jesteśmy w stanie także wykonywać dość poważne zabiegi na swoim organizmie, a także bez obaw je otwierać, a także zamykać.
Nazwa
Jiongu: Reberu Ei
Przedostatni poziom Jiongu. Wprowadza on szereg różnych zmian. Udoskonala zdolności nici, co jest oczywiste, lecz warto o tym wspomnieć. Idąc dalej, pozostają już tylko dwa narządy wewnętrzne: serce i mózg. Dochodzi również bardzo ważna dla Kakuzu rzecz. Zostaje wprowadzona możliwość aplikacji nowych serc. Aktualnie ich limit to trzy, lecz z czasem da się to zmieniać. Schemat zdobywania serc opisany jest poniżej.
Wytrzymałość
0,9 x wytrzymałość shinobi
Zasięg
25 metrów
Szybkość
0,8 x szybkość shinobi
Statystyki:

SIŁA 10 (1 poziom)
WYTRZYMAŁOŚĆ 65 (2 poziom)/NiCI: 58,5
SZYBKOŚĆ 115 (125) (4 poziom)/NICI: 100
PERCEPCJA 53 (63) (2 poziom)
PSYCHIKA 1 (1 poziom)
KONSEKWENCJA 5 (1 poziom)
KONTROLA CHAKRY C

CHAKRA:
Oryginał: 97% (poprzedni atak potraktowałem jako niewielki koszt)-25%-8%=64%
Klon: 25%-8%=17%
0 x
Ryūji

Re: [Event] Pył wojny

Post autor: Ryūji »

Sytuacja wokół władców piasków stała się bardziej dynamiczna i niebezpieczna dosłownie w gnieniu oka. Całą trójka próbowała odeprzeć bandę przeciwników, niestety nie obyło się bez szkód po stronie bohaterów. Lider szczepu wylądował wśród przeciwników a pozostała dwójka próbowała jak najszybciej ich wyeliminować bądź przepędzić. Ryuji właśnie w tym momencie zdał sobie sprawę z tego jak jeszcze małym i słabym jest czlowieczkiem w tym wielkim i brutalnym świecie. Cztery strzały wystrzelone z dołu zdołały dosięgnąć celu i raniły blondynka tuż po tym jak sam wysłał w kierunku wroga kunaia z wybuchową notka, niestety nie zdążył zasłonić się piaskiem czy uchylić na platformie jak początkowo planował. Strzały przeszły skórzany strój i na szczęście dość płytko skórę samego bohatera niemniej jednak ból jaki temu towarzyszył był okropnie przenikliwy i aż wręcz rozszedł się promieniowi wzdłuż całego ciała. "Tego nie było w planie, pierwsze starcie a Ty dajesz się tak pokiereszować, nie mogę przynieść wstydu ojcu przed liderem całego szczepu " A wracając właśnie do lidera ten sam właśnie rozprawił się z resztą oponentów, stojąc z kozacką włócznią cały zalany krwią i bez trzech palców a mimo tego jego opanowanie i spokój nie zmalało nawet troszeczkę " Powinienem brać z niego przykład a przy tym uczyć czego się da" Przywódca poprosił drugiego z młodzików o pomoc w opatrzeniu ran blondyna, ten z kolei zaproponował jak najszybsze przemieszczenie co było jak najlepszą decyzją gdyż nie chcieliśmy mieć tu kolejnej bandy na głowie. Ryuji został zaproszony na platformę nowo poznanego, który niestety dalej mu się nie przedstawił.
-Dziękuje, niestety nie mam bandaży ale możesz urzyc rękawa z mojej koszuli. Przepraszam, że dalem się tak zaskoczyć, postaram się dotrzymać Wam kroku.
Niebieskooki pomógł w opatrywaniu własnych ran i posłuchał instrukcji towarzysza, że zdwojoną czynnością zaczął wypatrywac potencjalnego zagrorzenia, wokół niego unosił się piasek, którym miał się zasłonić za pomocą tarczyczy też piaskowej ściany w przypadku ataku no i liczył na sprawne manewrowanie i uniki platformy na której się znajdował ale wnioskując z ostatniej akcji nie sprawi mu to większego problemu.
SIŁA 14|14
WYTRZYMAŁOŚĆ 1|1
SZYBKOŚĆ 20|30
PERCEPCJA 20|30
PSYCHIKA 14|14
KONSEKWENCJA 1|1

Chakra: 78%
Suna Kanri (Teichi): Reberu Di: -5%
0 x
Senju Toshio

Re: [Event] Pył wojny

Post autor: Senju Toshio »

Dobyty w dłoni kunai ciążył młodemu Senju i niejako stanowił odważnik od pojawiającego się zagrożenia. Amplituda nieprzyjacielskich zamiarów co chwila zmieniała się i nic dziwnego./ Przemieszczali się do przodu i co rusz mogli natrafic na niechciane przeszkody. Najwłaściwszym rozwiązaniem stało się, że zbaczali z drogi i brali skupisko potyczek szerokim łukiem. Chłopiec mógł być tym samym spokojniejszy i zachowywać odwagę na w miarę porządnym poziomie.
Ciągle rozchodziło się o dogonienie lidera ich klanu, czym starał się zająć w skupieniu Toshio. Otoczenie nie mogło być przez niego spuszczone całkiem z oczu i miał sposobność do odwracania się, co jakiś czas, aby upewnić się psychicznego pozornie wynikającego przeczucia. Był to także znak, że martwi się o wyruszających na spotkanie ze Szkarłatnymi Yoichiego i Nikusui. Nie był pewny, czy coś ich poważnie nie zatrzyma i będą musieli porzucić wspomnianą obietnicę. Całym jednak duchem wierzył w dobry obrót sytuacji. Co dziwnego stanowiło do dla dzieciaka potrzebny element i nie powinno dziwić. Widząc w końcu tyle krzywdy i strachu nie można było wróżyć miłych wspomnień. Należało jednak wziąć się w garść i rychło użyć tego, czym obdarzył go Tengan. Ojcowska wiedza popierała pacyfizm, aczkolwiek wiadomym było, że całkowicie walki nie unikniesz. Era shinobi była temu podyktowana, dlatego aż szkoda nie dać się temu odrobinę ponieść. Na skalę światową oznaczało to jednak to, co mieli przed oczami. Wielką Wojnę.
Nim jednak mógł zaczepić swoimi zmartwieniami i wypowiedzią umilającą czas przeprawy natrafili na rosłego lidera szczepu Juugo. Toshiemu nie był znany pod tą kategorią, a jedynie że widział go na trybunach wśród jednego z orszaków. To mu wystarczało, bo i znacząca interakcja nie zostanie z nim przeprowadzona przez chłopca. Trzynastolatek uważnie przysłuchiwał się rozmowie i przekazanym uwagom. Znowu schodziło na Uchiha i zagrożenie przywódcy Senju. Nie wróżyło to nic dobrego, a zatem były jasne podejrzenia, że nie skoczy się wesoło. W głowie młodzika pojawiła się tylko jedna myśl: być pierwszy przed innymi. Na pewno Shigeru pochwaliłby ten tok myślenia. Niemniej w czasie krótkiej wymiany zdań, ponaglonej przez rozgardiasz, Toshio chciał obserwować otoczenia, aby zachować czujność. Z ledwością oderwał spojrzenie od Juugo kierowane ciekawością jego niezwykłego ciała i kryjących się - jak za każdym nowym ninja - zdolności. Nie rozpraszał się na tyle, na ile pozwoliła mu obecna sytuacja oraz parametry techniczne.
- Czy to znaczy, że On może dla nas zatrzymać tych Uchiha? - zastanowił się i w nadziei wyczekiwał w tym jednej, dobrej wzmianki. Oczekiwania jednak mogły go zawieść, ale nie wydawało się, by uczucie to było silniejsze niż podniosłe tętno i paniczny lęk.
Nie skomentował kolejnego działania i powstałego wsparcia, bo technikę znał i już widział w dzieciństwie. Jutsu nie używano za często w powszechnym życiu, ale ów twór Mokutonu był czymś wyjątkowym dla chłopca. Oczy zalśniły mu, niczym odbijające się w nich, przeskakujące płomyki ognia, gdy siedziało się blisko. Oddalali się dalej, zmieniając kierunek wskazany przez Shuusuke Akiraia. Podejrzliwość starszego krewniaka ani trochę nie mogła udzielić się Toshio, ale jeśli mógł je wykryć, wtedy podszedłby do tego ufnie. W końcu byli rodziną, ale i bez tego miał do niego znaczniejszą pewność niż do szanowanego się, neutralnego im bossa szczepu czy innego klanu.
- Nic już na to nie poradzimy, prawda? Ktoś postanowił to wywołać i nie chce się wtrącać, bo zależało im na nieszczęściu? - zapytał dla pewności, nie ryzykując stwierdzeniem, jakby bojąc się własnych słów. Wojna była mu znana jedynie z definicji opisywanych przez podręczniki historyczne. Ciekał był, jak zareagują na to rodzice i czy będzie odsunięty od jakichkolwiek działań ze względu na wiek. Nie parał się jeszcze z pojęciem dziedziczenia, kiedy to w rodzie znajdowały się niemowlaki, które w pierwszej kolejności musiały być chronione. Tym samym samemu mógłby odkryć własne powołanie, co do właściwego postępowania.
Naturalnym tokiem rzeczy i jedynym zadaniem Toshio stało się podążanie za Shigeru oraz uważanie na pomniejsze zagrożenia. Jeśli kuzyn nie zdoła w pełni wyeliminować zagrożenia w pierwszej kolejności, a jest to całkowicie prawdopodobne, to chłopiec chciał się wykazać. Spróbuje z całych sił i na pewno mu się uda. Nie zakładał innej opcji, nawet w porywie złej sytuacji.
Chakra: 100% (za Mizukawarimi zostanie odjęte, jeśli dojdzie do aktywacji)

ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 10
WYTRZYMAŁOŚĆ 10
SZYBKOŚĆ 20
PERCEPCJA 21
PSYCHIKA 5
KONSEKWENCJA 5
KONTROLA CHAKRY E
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: PERCEPCJA: 21 | 41
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
BUKIJUTSU
SHURIKENJUTSU D
ELEMENTARNE
SUITON D
0 x
Inoue

Re: [Event] Pył wojny

Post autor: Inoue »

Piekło wojny pochłonęło całą osadę Sachū, trupy zaczęły zasłaniać każdy centymetr piaskowej ziemi, która powoli zmieniała swoją pierwotną barwę na szkarłatny. Słońce już dawno skryło się za horyzontem przeczuwając najgorsze, gwiazdy na niebie obserwowały całą imprezę z niezmiennym blaskiem, ciemne niebo rozświetlały wojenne płomienie ognia, które dawały jedyne światło w tej okolicy, gdyż nawet nadzieja już dawno zgasła. Akompaniament tejże melodii składał się głównie z jęków agonii bezsilnych ludzi, z płaczu przerażonych osób oraz panicznych wrzasków uciekinierów. Dla niektórych powstała melodia była największym horrorem, jaki w życiu słyszeli, jednak znaleźli się tu też tacy, dla których twór był prawdziwą przyjemnością, był słodki niczym miód, rozkoszowali się każdą sekundą trwania w centrum wojny, bryzgającej krwi oraz tłumu przerażenia. Do tej drugiej grupy można było przypisać dwójkę czerwonowłosych potworów, którzy wpadli w centrum uciekających ludzi niczym meteor uderzając z brutalną siłą, na starcie posyłając najbliższe jednostki do bram piekieł. Zostawili wokół siebie jedynie śmierć, znudzeni płotkami pragnęli większych wyzwań, zabawy i frajdy z mordowania. Ich celem okazał się jednooki mężczyzna, który wydawał się diabelnie silny, emanował wokół siebie władczą aurą. To było coś, co dwa potwory chciały zdusić, zgnieść i pozbawić wszelkich nadziei.
Yoshi przestrzegł rudą przed wskoczeniem na trzeci poziom, wtedy mogłaby wpakować się w spore kłopoty przez rzucanie się na wszystko, co popadnie nie obierając żadnej sojuszniczej strony. Dziewczyna cmoknęła w niezadowoleniu, jednakże z jej zmienionej twarzyczki nie schodził diaboliczny uśmiech, który mógł być zawarty w najgorszych koszmarach.
Dwie bestie ruszyły szarżując na potężnego przeciwnika, który był bardzo spostrzegawczy, błyskawicznie zauważył atak. Inu była wpatrzona w niego jak w obrazek, adrenalina przepełniała jej ciało, żywiła demoniczną pychę i niecierpliwość, dziewczyna chciała rozszarpać ciało wroga na milion kawałków, by nie było nawet czego zbierać. Śmiała się biegnąc, jej sumienie było spętane przez wrzącą krew szczepu, przytępiła ona łagodne i wrażliwe spojrzenie na świat, coś takiego u niej nie istniało. Podczas biegu sojusznicy jednookiego sprawnie powstrzymała olbrzymy, byli doskonale wyszkoleni. Sam przywódca raczył odwrócić się do nich przodem oraz uraczyć ich w pełni szyderczym uśmiechem, którego manifestować uwielbiała atakująca dwójka. Wypowiedział kilka słów, które nie były ani trochę ważne dla rudej, szum jej wrzącej krwi zagłuszało czyjąkolwiek mowę. Tylko jedna rzecz była zdolna do sprowadzenia ją na twardy grunt.
Zobaczyła w oku przeciwnika jarzącego się sharingania. Uchiha, hahahah! Nie boję się żadnego. Spięła mięśnie, wzięła głęboki wdech czując zatapiające się pazury w ciało nieszczęsnej ofiary, zdziczałe źrenice rozszerzyły się do granic możliwości.
Wszystko jednak zostało w jednej chwili rozgromione. Sharingan wroga został zmieniony w coś, czego dwójka nigdy w życiu nie widziała. Ba, nie sądzili, że coś takiego mogło istnieć. Z twarzyczki Inu zniknął frywolny uśmiech, pojawiło się wyłącznie zdziwienie i niedowierzanie. Nie zdążyła się nawet przyjrzeć dziwnej czarnej otoczce w krwisto czerwonej tęczówce, jej ciało zastygło gwałtownie w bezruchu, dzikie pnącza pojawiły się w ciągu jednej chwili szczelnie oplatając kończyny szarżujących. Następnie pojawiły się ostre jak brzytwa ostrza, które zabawiały się z ich ciałami jak z laleczkami voodoo. Byli przebijani wielokrotnie, ból nokautował ich umysł z każdym kolejnym wbiciem mieczy. Ruda szarpała się, syczała i darła wniebogłosy, jednak to wszystko działo się w jej umyśle i trwało wieki.
Upadła na ziemię kiedy iluzja się skończyła, patrzyła zamglonym wzrokiem na swojego przeciwnika czekając na jego werdykt. Nie słyszała za dobrze, jednakże zrozumiała jego przekaz. Nie zostaną zabici. Zostali jedynie okaleczeni przez wojownika służącemu jednookiemu. Tanto przeszyło ich kończyny, ciało dziewczyny broniło się przed kolejnym bólem, jej mięśnie napięły się jak struna, próbowała uciekać lecz nie miała na to sił.
Przeciwnicy odeszli znikając w ciemnościach, dwójka pokonanych leżała nieruchomo wśród innych trupów. Inu sapała ciężko przez otwarte usta, jej oczy patrzyły bezwiednie w ciemność nieba poprzecinaną nielicznymi blaskami gwiazd. Wokół nadal trwała wojna, nadal ginęli niewinni jak i wspaniali wojownicy jednakże wokół dziewczyny panowała jedynie szum, który był mieszaniną pobliskich hałasów. Ból był w tym momencie całym jej ciałem, nie potrafiła się wziąć w garść. Jej gałki oczne poruszyły się nie śmiało i w strachu przed dostrzeżeniem uprzedniego wroga, który już dawno stąd zniknął. Nie dostrzegła niczego wartego uwagi, jedynym wyjątkiem był tu Yoshi, który leżał tuż obok w identycznym stanie. Chujowo.... Chłopak cierpiał jak i ona. Jej mózg powoli uaktywnił zastałe trybiki, ze chrzęstem wznowiły pracę. Zaczęła szukać wyjścia z tej cholernej sytuacji. Być może to nadal aktywna pieczęć pozwalała jej na takie działanie, gdyż powoli wzbierał się w niej gniew, walczyła z wynikiem tej walki, nie mogła uwierzyć, że to skończyło się w taki właśnie sposób. Jej ciało drgnęło, każdy jej mięsień zawył z bólu, ona zawtórowała im głębokim sykiem. Ostatkami sił skupiła się, los tej dwójki leżał w jej marnych rękach. - No kurwa...- Sapnęła, na jej twarzy pojawił się przykry grymas, nie miała czasu do stracenia, w każdej chwili ktoś mógłby zabawić się w śmierć i ich załatwić. Wyciągnęła swoją drżącą rękę bardziej na bok, skupiła się by użyć techniki, która mogła ich uratować. Gruba igła zaczęła wysuwać się z jej dłoni celując w najbliższe ciało, które tu leżało. Oczywiście miała zamiar skorzystać z klanowej techniki: Karada ni Kyūshū i się w pełni wyleczyć jak najszybciej. Ciała tutaj leżały niemalże wszędzie jednakże gdyby nie było ich w zasięgu techniki - wtedy jedynym wyjściem jest czołganie się do najbliższego truchła.
Jeśli zaś wszystko się powiedzie i się wyleczy choć w połowie: wtedy od razu przystępuje do zaklejenia ran Yoshiemu przy pomocy Sēji wa Naoru i Naosute no Jutsu (wzmocnione pieczęcią). Podczas każdej czynności miała oczy naokoło głowy, bacznie obserwowała całe otoczenie w poszukiwaniu kogoś, kto chciałby ich zaatakować. Wtedy ruda przede wszystkim skupia się na obronie Czerwonego nie oddalając się od niego ani o krok, w tym celu wykorzystuje również technikę Karada Shīrudo. Jeśli byłaby zmuszona uciekać, wtedy po prostu bierze ze sobą Yosiaka i zwiewają razem.

Staty:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 40 + 45
    WYTRZYMAŁOŚĆ 50 + 55
    SZYBKOŚĆ 100 (+10 ze stylu) = 110
    PERCEPCJA 10 (+10 ze stylu) = 20
    PSYCHIKA 1
    KONSEKWENCJA 1
    KONTROLA CHAKRY B

    Chakra: 100% + 50%
Techniki:
Poziom
Przemiana
Opis Drugi poziom przemiany, w którym ciało użytkownika całkowicie zostaje całkowicie pokryte przez czarne wzory. Na tym etapie następuje znaczący wzrost siły oraz wytrzymałości użytkownika kosztem znaczącej kontroli nad swoim zachowaniem. To czy użytkownik rozróżni przeciwników od sojuszników zależy jedynie od jego kontroli chakry. Członek szczepu Jūgo ponadto potrafi w znacznie większym stopniu manipulować tkankami swojego ciała.
Wymagania
Dziedzina klanowa na randze B
Bonusy
Inne Gwałtowny przyrost agresji. W przypadku kontroli chakry niższej niż ranga B, użytkownik atakuje zarówno sojuszników jak i przeciwników.
Nazwa
Karada ni Kyūshū
Pieczęci
Brak
Zasięg Max.
10 metrów
Koszt
E: 55% | D: 45% | C: 35% | B: 25% | A: 17% | S: 15% | S+: 5%
Dodatkowe
Wymaga dziedziny klanowej rangi A
Opis Tajemnicza technika suplementarna, możliwa dla użytkowników trzeciej transformacji. Shinobi korzystający z transformacji mędrca może wytworzyć ze swojego ciała i chakry natury długą, grubą igłę o długości około 20 cm. Igłę tę wbija się w ciało innego człowieka, niezależnie czy jest on żywy, czy pożegnał się już z tym światem (w tym drugim wypadku byłoby jednak dobrze, gdyby był trupem jeszcze względnie świeżym). Następnie za pomocą tego narzędzia pochłaniamy chakrę celu. Razem z ciałem i narządami. Ogólnie z celu nie zostaje nic, a członek klanu Jūgo wraca do pełni sił i dyspozycji, lecząc wszystkie rany i uzupełniając całkowicie swoją chakrę. Jeżeli wcześniej wykorzystał Sēji wa Naoru, wraca również do formy sprzed skorzystania z jutsu.
Nazwa
Sēji wa Naoru
Pieczęci
Brak
Zasięg
Dotyk
Koszt
E: 55% | D: 45% | C: 35% | B: 25% | A: 17% | S: 15% | S+: 5%
Dodatkowe
Wymaga dziedziny klanowej rangi A
Opis Kolejna technika suplementarna, tym razem służąca do pomocy swoim sojusznikom. Po przesłaniu chakry natury do miejsca, który przykłada się do ciała rannego towarzysza, możemy zasklepić jego rany swoimi własnymi tkankami. Można w ten sposób leczyć również rany śmiertelne, jeżeli są one związane z obrażeniami zewnętrznymi Całość jednak znacząco obciąża użytkownika techniki, który w końcu płaci za to własnym zdrowiem. Otóż efektem ubocznym pełnego podleczenia obrażeń jest zmniejszenie o 1/4 maksymalnych zasobów chakry użytkownika jutsu, zaś on sam młodnieje i przyjmuje kształt dziecka - co odbija się na jego sile fizycznej. Efekt ten mija po jakimś czasie lub po użyciu Karada ni Kyūshū.
Nazwa
Karada Shīrudo
Pieczęci
Brak
Zasięg
Przedramię użytkownika
Koszt
E: 35% | D: 30% | C: 20% | B: 15% | A: 10% | S: 5% | S+: 4%
Dodatkowe
Wymaga dziedziny klanowej na randze B
Opis Tym razem rozpatrujemy technikę stricte defensywną, wymagającą nieco lepszej kontroli swojego Kekkei Genkai - transformacji poziomu drugiego. Po aktywacji chakry natury w ciele użytkownika, całe ciało zmienia kolor na szary, zaś na czole i policzkach pojawiają się zgrubienia, mające tę samą właściwość co hełm. Techniką właściwą jednak jest co innego - otóż na ramieniu członka tajemniczego klanu Jūgo pojawia się szeroka, prostokątna tarcza, którą można się posłużyć do zablokowania nadchodzącego uderzenia. Jest ona bardzo wytrzymała i tylko naprawdę solidny cios jest w stanie ją uszkodzić lub przebić. Ze względu na swoje rozmiary nie można jej użyć w ofensywie - a nawet jeśli by się próbowało, to i tak nie miałoby to sensu, bo siła ciosu byłaby znacząco zmniejszona.
Nazwa
Naosute no Jutsu
Pieczęci
Wół → Tygrys
Zasięg
Bezpośredni
Koszt
C: 10% | B: 7% | A: 5% | S: 3% | S+: 3% (5% za turę)
Dodatkowe
Znajomość Chiyute no Jutsu
Opis Technika podobna do Chiyute no Jutsu, jednak zdecydowanie silniejsza niż poprzedniczka. Pierwszym plusem jest to, że nie trzeba utrzymywać dłoni w pobliżu zranienia, ani nie trzeba dotykać rannego - co często jest dla niego bolesne. Następnym jest rozszerzony wachlarz leczonych obrażeń - możemy uleczyć głębokie rany, zasklepić rany tętnicze, złączyć ze sobą kości, a nawet pozbyć się krwawień wewnętrznych. Technika wymaga jednak trochę doświadczenia.
0 x
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości