Szpital
- Kizuna
- Postać porzucona
- Posty: 198
- Rejestracja: 1 paź 2023, o 16:56
- Link do KP: viewtopic.php?p=212984#p212984
- Aktualna postać: Hibana
- Taiyō
- Postać porzucona
- Posty: 318
- Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Ginkara
- Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
- GG/Discord: spectrofobia
- Multikonta: Uguisu
Re: Szpital
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać

z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank Prowadzę
♦Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać

z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank Prowadzę
♦
♦
- Kizuna
- Postać porzucona
- Posty: 198
- Rejestracja: 1 paź 2023, o 16:56
- Link do KP: viewtopic.php?p=212984#p212984
- Aktualna postać: Hibana
- Taiyō
- Postać porzucona
- Posty: 318
- Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Ginkara
- Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
- GG/Discord: spectrofobia
- Multikonta: Uguisu
Re: Szpital
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać

z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank Prowadzę
♦Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać

z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank Prowadzę
♦
♦
- Kizuna
- Postać porzucona
- Posty: 198
- Rejestracja: 1 paź 2023, o 16:56
- Link do KP: viewtopic.php?p=212984#p212984
- Aktualna postać: Hibana
- Taiyō
- Postać porzucona
- Posty: 318
- Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Ginkara
- Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
- GG/Discord: spectrofobia
- Multikonta: Uguisu
Re: Szpital
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać

z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank Prowadzę
♦Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać

z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank Prowadzę
♦
♦
- Kizuna
- Postać porzucona
- Posty: 198
- Rejestracja: 1 paź 2023, o 16:56
- Link do KP: viewtopic.php?p=212984#p212984
- Aktualna postać: Hibana
- Taiyō
- Postać porzucona
- Posty: 318
- Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Ginkara
- Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
- GG/Discord: spectrofobia
- Multikonta: Uguisu
Re: Szpital
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać

z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank Prowadzę
♦Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać

z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank Prowadzę
♦
♦
- Shindo
- Postać porzucona
- Posty: 418
- Rejestracja: 13 wrz 2023, o 05:31
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Aparycja - avatar
- Szara lniana koszula
- Czarne spodnie
- Czarne buty - Widoczny ekwipunek: - Zbroja (czarna)
- Duża torba z tyłu za plecami - Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=212662#p212662
- GG/Discord: shindo1313
- Multikonta: Tapion
- Aktualna postać: Kaito Mizukane
Re: Szpital
- Tak jak mnie się zdawało, zwykłe pizdy !
Uśmiechnąłem się do siebie w myślach po widocznej kapitulacji z ich strony, utwierdzając się co do tego z czego tak naprawdę są zrobieni. A byli z najzwyklejszego gówna, ulepieni na krześle w biurze. Właśnie przez takie ścierwa mafia się panoszy w mieście... Wstałem, łeb jeszcze trochę bolał, a rana zdrowo napierdalała. Postąpiłem krok, zachwiałem się ledwo utrzymując równowagę. Strażnicy coś pierdolili o byciu przeciwko burżuazji, trochę mnie poirytowali bo w cytacie było: "nie popieram". Jednak teraz gorąco dziękowałem mistrzowi Satoshi`emu Kon`owi, jako dzieciak oglądałem jego obwoźny teatr. I akurat ten monolog ze sztuki Papryka ukochałem sobie najmocniej. Obiecuję, że jak wyjdę z tego to w barze wypiję chociażby i szklankę wody za zdrowie wielkiego mistrza.
- Zdrowie Satoshi`ego Kon`a.
Pomyślałem sobie nie zauważając jak strażnicy podchodzą do mnie i coś bredzą o tym, że mi pomogą dostać się do szpitala
- Hahahahaha no chyba was pojebało
Roześmiałem się w swojej głowie, niestety nie zdołałem tego zrobić poza swoimi myślami gdyż w momencie gdy mnie pochwycili zemdlałem. I tylko dzięki temu, że straciłem świadomości te głąby które spokojnie mogły mnie wtedy zaszlachtować nawet się nie zorientowały...
W każdym razie przebudziłem się w szpitalu, w jednym kawałku, dotarło do mnie po chwili co się właściwie stało. Byłem poirytowany i w pewnym momencie zacząłem się zastanawiać czym im nie podziękować jednak szybko się rozmyśliłem. Po pierwsze nie zrobili tego z dobroci serca, a z rozkazu. Po drugie bali się konsekwencji w straży, jednak to kretyni. Prawda jest taka, że akurat te patałachy to zrobili by tam imprezę z okazji mojego zejścia. Nawet wystarczyło na ściemniać, że czerwony tygrys zaatakował ponownie i bohatersko się poświęciłem, by oni mogli uciec.
Chwilę poczekałem i zaraz wylądowałem na stole operacyjnym, przybył ojczulek z krwi i kości prawdziwy medyk. Na początku było całkiem przyjemnie, ale kiedy zabrał się za nogę hohoho to były trudne momenty dla mnie. Pierwsza fala bólu, poderwałem się z łóżka z niemym krzykiem. Zacisnąłem zęby, napinając się z całych sił aby przetrzymać to rozrywające od środka uczucie. Gdy fala zelżała, padłem wycieńczony na łózko łapiąc oddech. Szybką sięgnąłem ręką po coś twardego do zagryzienia, aby zdążyć przed kolejnymi napadami cierpienia. Starałem się nie wydawać z siebie żadnych dźwięków jednak to nie było możliwe. Chrapowaty odgłos wydał się z mojego gardła, kiedy ręce mocno trzymały łóżko, a zęby zagryzły się na przedmiocie. Wydawało mi się, że cały zabieg trwa wieczność. Także w momencie kiedy mnich powiedział, że skończył wydawało mi się że żartuje.
Sam jeszcze długo do siebie dochodziłem do siebie po tym zabiegu, ale w końcu zostałem postawiony na nogi. Jedynie o czym teraz marzyłem to o butelce sake i ciepłym łóżku, ale domowym nie tym szpitalnym. Spostrzegłem, że mnich siedzi jeszcze w tym samym pokoju co ja. Zrobiło się nawet trochę niezręcznie, ale w końcu zagadał mnie o chwilę rozmowy i wyleciał z tym całym gównem.
- Pierdolony Masaru ! Na chuj się wpierdala w nie swoje sprawy !
Uspokoiłem się, chociaż nie było łatwo ze względu na jakieś szantaże i wpierdalanie się w nie swoje sprawy. W końcu odchrząknąłem i powiedziałem poirytowanym głosem:
- W wiosce w której byłem jako dzieciak uczono mnie szacunku do mnichów, sam też byłem świadkiem waszej ciężkiej pracy za którą nie żądaliście pieniędzy, dodatkowo najpewniej ojciec uratował mi nogę. Dlatego nie powiem, żeby ojciec spierdalał. Jednakże powiem, że to nie ojca interes, nie jestem tu gdzie jestem dla pieniędzy. Także jak ojciec nie chcę dać mi forsy to niech sam sobie weźmie jako darowizna na świątynie...
Źle zagadał jednak naprawdę go szanowałem, podszedłem do niego, pokłoniłem się i kładąc mu ręce na ramionach spojrzałem głęboko w oczy i rzekłem:
- Miałem w życiu wszystko to co najpiękniejsze, odebrały mi to mafie. Zginą co do jednego tak jak każdy który wejdzie mi w drogę. A ja ? Ojciec patrzy na żywego trupa z wyznaczoną datą śmierci. Ten dzień to dzień końca mojej zemsty. Wezmę wtedy butelkę sakę, a gdy ją skończę...
Teatralnie przejechałem palcem po szyi i wyszedłem w stronę domu.
Shindo
Uśmiechnąłem się do siebie w myślach po widocznej kapitulacji z ich strony, utwierdzając się co do tego z czego tak naprawdę są zrobieni. A byli z najzwyklejszego gówna, ulepieni na krześle w biurze. Właśnie przez takie ścierwa mafia się panoszy w mieście... Wstałem, łeb jeszcze trochę bolał, a rana zdrowo napierdalała. Postąpiłem krok, zachwiałem się ledwo utrzymując równowagę. Strażnicy coś pierdolili o byciu przeciwko burżuazji, trochę mnie poirytowali bo w cytacie było: "nie popieram". Jednak teraz gorąco dziękowałem mistrzowi Satoshi`emu Kon`owi, jako dzieciak oglądałem jego obwoźny teatr. I akurat ten monolog ze sztuki Papryka ukochałem sobie najmocniej. Obiecuję, że jak wyjdę z tego to w barze wypiję chociażby i szklankę wody za zdrowie wielkiego mistrza.
- Zdrowie Satoshi`ego Kon`a.
Pomyślałem sobie nie zauważając jak strażnicy podchodzą do mnie i coś bredzą o tym, że mi pomogą dostać się do szpitala
- Hahahahaha no chyba was pojebało
Roześmiałem się w swojej głowie, niestety nie zdołałem tego zrobić poza swoimi myślami gdyż w momencie gdy mnie pochwycili zemdlałem. I tylko dzięki temu, że straciłem świadomości te głąby które spokojnie mogły mnie wtedy zaszlachtować nawet się nie zorientowały...
W każdym razie przebudziłem się w szpitalu, w jednym kawałku, dotarło do mnie po chwili co się właściwie stało. Byłem poirytowany i w pewnym momencie zacząłem się zastanawiać czym im nie podziękować jednak szybko się rozmyśliłem. Po pierwsze nie zrobili tego z dobroci serca, a z rozkazu. Po drugie bali się konsekwencji w straży, jednak to kretyni. Prawda jest taka, że akurat te patałachy to zrobili by tam imprezę z okazji mojego zejścia. Nawet wystarczyło na ściemniać, że czerwony tygrys zaatakował ponownie i bohatersko się poświęciłem, by oni mogli uciec.
Chwilę poczekałem i zaraz wylądowałem na stole operacyjnym, przybył ojczulek z krwi i kości prawdziwy medyk. Na początku było całkiem przyjemnie, ale kiedy zabrał się za nogę hohoho to były trudne momenty dla mnie. Pierwsza fala bólu, poderwałem się z łóżka z niemym krzykiem. Zacisnąłem zęby, napinając się z całych sił aby przetrzymać to rozrywające od środka uczucie. Gdy fala zelżała, padłem wycieńczony na łózko łapiąc oddech. Szybką sięgnąłem ręką po coś twardego do zagryzienia, aby zdążyć przed kolejnymi napadami cierpienia. Starałem się nie wydawać z siebie żadnych dźwięków jednak to nie było możliwe. Chrapowaty odgłos wydał się z mojego gardła, kiedy ręce mocno trzymały łóżko, a zęby zagryzły się na przedmiocie. Wydawało mi się, że cały zabieg trwa wieczność. Także w momencie kiedy mnich powiedział, że skończył wydawało mi się że żartuje.
Sam jeszcze długo do siebie dochodziłem do siebie po tym zabiegu, ale w końcu zostałem postawiony na nogi. Jedynie o czym teraz marzyłem to o butelce sake i ciepłym łóżku, ale domowym nie tym szpitalnym. Spostrzegłem, że mnich siedzi jeszcze w tym samym pokoju co ja. Zrobiło się nawet trochę niezręcznie, ale w końcu zagadał mnie o chwilę rozmowy i wyleciał z tym całym gównem.
- Pierdolony Masaru ! Na chuj się wpierdala w nie swoje sprawy !
Uspokoiłem się, chociaż nie było łatwo ze względu na jakieś szantaże i wpierdalanie się w nie swoje sprawy. W końcu odchrząknąłem i powiedziałem poirytowanym głosem:
- W wiosce w której byłem jako dzieciak uczono mnie szacunku do mnichów, sam też byłem świadkiem waszej ciężkiej pracy za którą nie żądaliście pieniędzy, dodatkowo najpewniej ojciec uratował mi nogę. Dlatego nie powiem, żeby ojciec spierdalał. Jednakże powiem, że to nie ojca interes, nie jestem tu gdzie jestem dla pieniędzy. Także jak ojciec nie chcę dać mi forsy to niech sam sobie weźmie jako darowizna na świątynie...
Źle zagadał jednak naprawdę go szanowałem, podszedłem do niego, pokłoniłem się i kładąc mu ręce na ramionach spojrzałem głęboko w oczy i rzekłem:
- Miałem w życiu wszystko to co najpiękniejsze, odebrały mi to mafie. Zginą co do jednego tak jak każdy który wejdzie mi w drogę. A ja ? Ojciec patrzy na żywego trupa z wyznaczoną datą śmierci. Ten dzień to dzień końca mojej zemsty. Wezmę wtedy butelkę sakę, a gdy ją skończę...
Teatralnie przejechałem palcem po szyi i wyszedłem w stronę domu.
Shindo
0 x
- Ryukuro
- Posty: 110
- Rejestracja: 6 lip 2024, o 22:10
- Wiek postaci: 25
- Ranga: Łuska
- Krótki wygląd: Bardzo delikatne żeńskie rysy twarzy. Ostre zęby. Blada skóra typowa dla urodzonych w Kantai. Średniej długości białe włosy z delikatnym niebieskim odcieniem. Pomalowane na pomarańczowo oczy.
- Widoczny ekwipunek: Rękawica łańcuchowa na prawej ręce
Rękawica łańcuchowa na lewej ręce
Kabura na lewej nodze
Kabura na prawej nodze
Duża torba na plecach - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11698
- Shindo
- Postać porzucona
- Posty: 418
- Rejestracja: 13 wrz 2023, o 05:31
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Aparycja - avatar
- Szara lniana koszula
- Czarne spodnie
- Czarne buty - Widoczny ekwipunek: - Zbroja (czarna)
- Duża torba z tyłu za plecami - Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=212662#p212662
- GG/Discord: shindo1313
- Multikonta: Tapion
- Aktualna postać: Kaito Mizukane
Re: Szpital
ROK 394
Mimo iż szedłem w stronę wyjścia to jeszcze zdążyłem wszystko usłyszeć od ojczulka.
- Czy jeszcze są żywi którym rzeczywiście zależy na moim życiu ? Ech... pewnie został tylko on Hashi, mój druh. Jednak teraz jest dokładnie tam gdzie go wysłałem... W Ryuzaku. Niech tam zostanie, wolę go żywego z dala ode mnie niż trupa blisko mnie. A zaczyna robić się coraz to ciekawiej z tymi mafiami. Ciekawe czy ta wytresowana zdzira która przeżyła albo te niedobitki zdążą na mnie donieść ? Jeżeli tak to no cóż, będzie można spodziewać się za niedługo jakiegoś małego nalotu na mój dom. A może zaczną się polowania na moją osobę ? To byłoby spełnienie moich marzeń, gdyby mafiozy same wskakiwałyby pod moje pięści. Jakby mi to czas zaoszczędziło...
Wychodząc aż się rozmarzyłem na myśl, że pomiędzy misjami, treningami i sprawami dla biura detektywistycznego będę napady przez mafiozów. To tak jakby sake samo wpadało mi do rąk, coś cudownego i nie spotykanego. Czułem, że może misja wyższej rangi B powinna przysporzyć mi dostatecznie dużo sławy. Przynajmniej na tyle, aby te mafijne kundle chociaż odrobinkę poznały się na mnie.
Dzień dopiero się zaczynał, Słońce leniwie wschodziło na widnokręgu. Zatrzymałem się aby poczuć pomiędzy palcy ten delikatny powiew chłodnego wiatru. Napawałem się całą tą atmosferą i swoimi marzeniami, które mogłoby się ziścić. Jednak "klejące" się oczy, zmęczenie i potężne ziewnięcie dało o sobie znać. Nie zwlekałem tylko człapiąc ruszyłem w stronę domu. Miasto nie licząc kupców jeszcze spało w najlepsze, jeszcze trochę czasu pozostało, aby zaczęło się budzić ze swego snu. Ja planowałem w tym czasie dopiero co położyć się spać. Nawet nie planowałem umyć się przed spaniem, po prostu chciałem się rozebrać i wskoczyć do łóżka. Okryć się kołdrą i spać, spać i jeszcze raz spać, a później leżeć i wylegiwać się w najlepsze. Dopiero po tym ogarnąć się oraz dom w którym dawno nie było sprzątane. Dopiero wtedy zabrać swoją zbroję i zanieść ją do reperacji, miejscowemu płatnerzowi. Liczyłem, że pójdzie mu to na tyle szybko, że będzie już gotowa ta moja wspaniała zbroja do następnej zbroi. Myśląc o tym, przypomniałem sobie, że tak na dobrą sprawę uratowała mi cztery litery na tej misji. Co w zupełności upewniło mnie w przekonaniu, że podjęciem się kolejnej potyczki muszę posiadać sprawne uzbrojenie.
- Zajmę się tym wszystkim jak wstanę dzisiaj już naprawdę nie mam siły nawet na coś tak prostego jak obmyślenie co mam kupić i naprawić.
Skwitowałem w myślach, a już po dłuższym czasie znalazłem się w końcu pod domem i zarazem biurem detektywistycznym mojego przyjaciela Hashi`ego.
Shindo
z/t
Mimo iż szedłem w stronę wyjścia to jeszcze zdążyłem wszystko usłyszeć od ojczulka.
- Czy jeszcze są żywi którym rzeczywiście zależy na moim życiu ? Ech... pewnie został tylko on Hashi, mój druh. Jednak teraz jest dokładnie tam gdzie go wysłałem... W Ryuzaku. Niech tam zostanie, wolę go żywego z dala ode mnie niż trupa blisko mnie. A zaczyna robić się coraz to ciekawiej z tymi mafiami. Ciekawe czy ta wytresowana zdzira która przeżyła albo te niedobitki zdążą na mnie donieść ? Jeżeli tak to no cóż, będzie można spodziewać się za niedługo jakiegoś małego nalotu na mój dom. A może zaczną się polowania na moją osobę ? To byłoby spełnienie moich marzeń, gdyby mafiozy same wskakiwałyby pod moje pięści. Jakby mi to czas zaoszczędziło...
Wychodząc aż się rozmarzyłem na myśl, że pomiędzy misjami, treningami i sprawami dla biura detektywistycznego będę napady przez mafiozów. To tak jakby sake samo wpadało mi do rąk, coś cudownego i nie spotykanego. Czułem, że może misja wyższej rangi B powinna przysporzyć mi dostatecznie dużo sławy. Przynajmniej na tyle, aby te mafijne kundle chociaż odrobinkę poznały się na mnie.
Dzień dopiero się zaczynał, Słońce leniwie wschodziło na widnokręgu. Zatrzymałem się aby poczuć pomiędzy palcy ten delikatny powiew chłodnego wiatru. Napawałem się całą tą atmosferą i swoimi marzeniami, które mogłoby się ziścić. Jednak "klejące" się oczy, zmęczenie i potężne ziewnięcie dało o sobie znać. Nie zwlekałem tylko człapiąc ruszyłem w stronę domu. Miasto nie licząc kupców jeszcze spało w najlepsze, jeszcze trochę czasu pozostało, aby zaczęło się budzić ze swego snu. Ja planowałem w tym czasie dopiero co położyć się spać. Nawet nie planowałem umyć się przed spaniem, po prostu chciałem się rozebrać i wskoczyć do łóżka. Okryć się kołdrą i spać, spać i jeszcze raz spać, a później leżeć i wylegiwać się w najlepsze. Dopiero po tym ogarnąć się oraz dom w którym dawno nie było sprzątane. Dopiero wtedy zabrać swoją zbroję i zanieść ją do reperacji, miejscowemu płatnerzowi. Liczyłem, że pójdzie mu to na tyle szybko, że będzie już gotowa ta moja wspaniała zbroja do następnej zbroi. Myśląc o tym, przypomniałem sobie, że tak na dobrą sprawę uratowała mi cztery litery na tej misji. Co w zupełności upewniło mnie w przekonaniu, że podjęciem się kolejnej potyczki muszę posiadać sprawne uzbrojenie.
- Zajmę się tym wszystkim jak wstanę dzisiaj już naprawdę nie mam siły nawet na coś tak prostego jak obmyślenie co mam kupić i naprawić.
Skwitowałem w myślach, a już po dłuższym czasie znalazłem się w końcu pod domem i zarazem biurem detektywistycznym mojego przyjaciela Hashi`ego.
Shindo
z/t
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości