Kolejna prowincja przynależąca do Prastarego Lasu o znacznej powierzchni. Midori zamieszkiwane jest przez Ród Nara i tak jak Shinrin oraz Kaigan, w głównej mierze pokryty jest gęstą puszczą, która słabo przepuszcza promienie słoneczne. Prowincja od wschodu graniczy z Ryuzaku no Taki, od południa z Kaigan, od zachodu z Shinrin oraz od północy z regionem Wietrznych Równin, co pozwala na rozwój handlu oraz żeglugi morskiej.
Rei Uta
Posty: 678 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa. - Duży zwój na plecach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 26 lis 2023, o 23:44
Dwadzieścia minut po całkowitej katastrofie…
Rei stał nad zwłokami obcego mężczyzny, powtarzając sobie w głowie słowa wypisane na tym kawałku pergaminu. Zdawał sobie sprawę, że ta wiadomość mogła go jakoś nakierować na trop porywaczy, co było jego oczywistym celem. Nie miał zamiaru porzucać dziewczynki, która być może pozostała właśnie całkiem sama na tym świecie. Chowając kartkę do wnętrza torby, rozejrzał się z roztargnieniem. Dopiero teraz zaczął zdawać sobie sprawę jak bardzo zmienił się obraz, który przywitał dzisiejszego popołudnia. Spalony budynek w centralnym punkcie osady, wszechobecny pył z jego niezapieczętowanego kek kei genkai oraz świeże trupy. Młodzieniec widział wokół siebie mieszkańców Kusy, jednak zdawał też sobie sprawę, że nie jest tym, któremu mogłoby powierzyć swoje zaufanie. Mai zacisnął wargi na ustach, czując, jak słodki smak krwi uspokaja jego rozszalałe bicie serca. Podejmując się drobnej czynności umieścił obok siebie platformę z czarnego tworu, którego było tu pełno, po czym wskoczył na nią, zerkając na wszystkich, którzy w tej chwili zwrócili na niego uwagę…
– Nazywam się Rei i przybywam z Yokukage, aby wyjaśnić, co działo się ostatnio w waszej wiosce… Nie wiem, dlaczego spotkało to jej rodzinę, ale Orihime córka Watatsukiego została właśnie porwana.
Rei przerwał na chwilę, zastanawiając się jak przekazać im drugą część obecnych wieści, które były jeszcza gorsze… Przez chwilę wpatrywał się w ich twarze, po czym kontynuował, tak aby w jego głosie dało się usłyszeć dość pewności siebie by mu uwierzyli
– Ten który leży obok mnie to jeden z porywaczy, którego udało mi się zatrzymać, niestety wcześniej zabili Watatsukiego oraz człowieka o imieniu Dashi… Nie wiem, kim są bandyci, jednak zamierzam sprowadzić Orihime do domu… Muszę ich jakoś znaleźć, może ktoś z was wie, skąd może pochodzić ten człowiek albo zna znaczenie słów na bieli róża widnieje.
Maji starał się zebrać jakiekolwiek informacje, w przeciwnym wypadku czeka go powrót do Yokukage oraz marnowanie czasu, który mógł poświęcić na poszukiwania swojej, małej, podopiecznej. Gdyby którychś z wieśniaków mógł mu pomóc, wtedy po prostu wysłałby jednego z nich by przekazał informacje urzędnikom w leśnej osadzie. Nie był typem rzetelnych raportów i czasowego sprawozdania. Wolał raczej działanie w polu, dzięki któremu mógł zaoszczędzić sobie zmarnowanego czasu w tej całej przytłaczającej atmosferze. Mai wiedział, że właśnie pakuje się ponownie w coś dużego, co właściwie kolejny raz mogło stać się jego końcem opowieści. Przejęty bohater stojący właśnie w czarnym stroju na czarnej platformie, nie zdawał sobie nawet sprawy, że dla tych ludzi mógł być w tej chwili, jedynym jasnym płomieniem nadziei. Po chwili coś innego przyszło mu do głowy, więc dla pewności przekazał im swoje przypuszczenia... Może czas faktycznie zmieniał go na lepsze.
– Myślę, że celem tamtej grupy była właśnie Orihime, dlatego reszta jest pewnie bezpieczna, jednak dla pewności powinniście postawić dodatkowe straże w osadzie .
Mai tymi słowami zakończył swój spektakl, po czym zeskoczył na ziemi by ruszyć po zwój, który zostawił pod domem radnego. Jednym ruchem dłoni zapieczętował wszystko, co pozostało z jego przywołanego tworu, przekładając rulon przez plecy. Czekał już tylko na jakiekolwiek informacje z wioski, by wiedzieć, w jakim kierunku postawić następny krok. Najbardziej wkurzała go niemoc… W tej chwili, był najbardziej bezradnym chłopcem na świecie. Czarna bestia w jego wnętrzu śmiała się w najlepsze, podziwiając zmagania szalonego pana ze światem ludzkich problemów.
0 x
Shindo
Postać porzucona
Posty: 418 Rejestracja: 13 wrz 2023, o 05:31
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Aparycja - avatar - Szara lniana koszula - Czarne spodnie - Czarne buty
Widoczny ekwipunek: - Zbroja (czarna) - Duża torba z tyłu za plecami
Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=212662#p212662
GG/Discord: shindo1313
Multikonta: Tapion
Aktualna postać: Kaito Mizukane
Post
autor: Shindo » 27 lis 2023, o 18:13
Wyprawa B
Rei Uta
''Syn"
_____________________________
Posty:
MG: 2
Gracz: 1
_____________________________
Mieszkańcy spostrzegli cię w momencie kiedy znacznie zbliżyłeś się do nich. Część osadników gdy tylko cię ujrzała od razu zaczęła uciekać gdzie tylko pieprz rośnie z następującym okrzykiem na ustach:
- LUDZIE ! CHOWAĆ SIĘ ! RATUNKU !
Niektórzy z nich uciekali w takim popłochu, że aż powpadali na siebie bardzo potężnie zderzając się głowami. Inni z grupy uciekinierów co rusz o coś się potykali, nie będąc w stanie skutecznie oddali się od mniemanego zagrożenia. Druga najliczniejsza część podążyłaby za tą pierwszą chcąc schować się w najbezpieczniejszym miejscu jakie mogliby tylko znaleźć gdyby tylko nie sparaliżowałby ich strach. Wyglądali tak jakby ktoś użył na nich sztuki shinobi, która swoim działaniem zamraża osobę która przez owe jutsu została dotknięta. Na sam koniec została ostatnia trzecia grupa, którzy cię rozpoznali ponieważ już wcześniej cię widzieli. Jedni w mieście, drudzy przy głównym wejściu do osady, a jeszcze byli tacy co zdążyli z pola wrócić. A właśnie na tych terenach rolnych osady Kusa zrobiłeś największą furorę biegnąc z Orihime w ramionach. To ci ostatni na okrzyki paniki z replikowali okrzykiem:
- SPOKÓJ ! LUDZISKA ! SPOKÓJ ! TO SWÓJ !
Ci mieszkańcy pomimo swych żarliwych zapewnień, że jesteś po dobrej stronie jak każdy z pozostałych Kusańczyków nie ufali jak wszyscy inni. Jednakowoż chcieli wierzyć w to, że jesteś dobry i w dniu dzisiejszym nie spotka ich już więcej przykrości.
Gdy zacząłeś wyjaśniać całą sytuację, wszyscy odetchnęli z ulgą. Mogłeś poczuć jak uchodzi z nich powietrze, a przestrzeń wokół was bardzo straciła na ciężarze. Gdy skończyłeś mówić, dało słyszeć się pewne niezadowolone głosy, poruszenie było niewielkie, ale dostrzegalne. Pomruki zaczęły nabierać na sile ci co pouciekali zdążyli wrócić, aż w końcu podjudzony przez innych przed szereg wyszedł największy śmiałek. Dumni i blady zatrzymał się pomiędzy tobą, a resztą mieszkańców.
- A może pan wyjaśnić jak do tego doszło ? Czy to nie pan przypadkiem przebywał cały czas z Orihime i Watatsukim ? Jam widział, jakże to pan ją na ramionach niósł i co ? Przy panu ją porwali ? Przy panu, zabili Watatsukiego ? Może pan jest z nimi w zmowie ?! Hę ? Pytam się ja ciebie ! - mężczyzna zaczął spokojnie, ale z każdym zadawanym tobie pytaniem, zaczęła wzbierać w nim coraz większa wściekłość, aż na sam koniec dał upust tym zebranym emocją.
I znów wśród mieszkańców nastąpił podział na trzy grupy. Pierwsza przyklasnęła swojemu reprezentantowi, że nawet niektórzy śmiałkowie poważyli się wykrzyczeć:
- DOBRZE GADA ! GDZIEŚ TY CHAMIE BYŁ ?!
Druga część przeraziła się, że można ośmielić się tak powiedzieć do kogoś kto kontroluje chakrę. Do ostatniej kategori można było sklasyfikować starowinkę, która podążyła krokiem mężczyzny. Gdy wyszła przed szereg wszyscy od razu zamilkli, nikt się nie ważył nawet pisnąć. W tym czasie starowinka zbliżyła się i swoją laską o której chodziła z całej siły przydzwoniła w głowę osadnikowi.
- Czyż ty oszalał do reszty ? To jest przedstawiciel klanu Nara, wiesz co ty robisz ? - zaczęła swoją tyradę
- Ale pa.. - zaczął odpowiadać z z zakłopotaniem mieszkaniec
- Nie pyskuj smarku ! Ile ty masz lat ? Wy młodzi to zero kultury i ogłady, najpierw robicie potem myślicie. Ech, uciekaj bo zaraz znowu przyłożę ci laską - zakończyła dyskusję ostrym tonem
Mężczyzna wrócił do reszty, kobitka natomiast odwróciła się w twoim kierunku i z trudem uklęknęła na jedno kolano.
- Bardzo przepraszam pana i klana Nara za to dziecko. Nasz szacunek, podziw i oddanie dla państwa pozostało niezmienne, dlatego proszę w imieniu dobrej histori relacji pomiędzy naszymi osadami o zapomnienie o tym incydencie... - nestorka osady nie jedno w swoim życiu widziała, dzięki czemu doskonale znała wartość jaką niósł ze sobą pokój. Oddała by i resztki swego starczego życia dla utrzymania czegoś tak kruchego -... A co do pana pytania to jestem zaskoczona przecie róża na bieli to... kwiat na białej szmacie - dodała na wpół rozbawiona na wpół zaskoczona, a z tyłu, gdzieś z tłumu dało się słyszeć ciche parsknięcie.
- A co do kwestii, ochrony... - kontynuowała
- Osada Kusa liczy na wsparcie klanu Nara nie tylko czeka nas wzmożenie ochrony dla osady, ale musimy wyznaczyć nowego wodza i znaleźć kolejną zielarkę. Trudne sprawy wielce trudne sprawy, a jeszcze kwestia żniw. My prości ludzie na pole i do domu, bez ochrony i nowego wodza trudno będzie zliczyć która część zbóż dla nas, a która dla klanu Nara. Oczywiście jak zawsze sumiennie podzielimy się tym co mamy, ale przy takim niebezpieczeństwie i braku światłych ludzi możemy się pomylić i o zrozumienie tego marginesu błędu wielce prosimy. - dokończyła kobitka o której nie można było powiedzieć, że cierpi na brak jakiekolwiek światła.
Ogólnie rzecz ujmując - pora wracać. Ludzie nie byli zadowoloeni z obrotu spraw, ale stanowisko starszej pani w całym tym zamieszaniu pozwoli na uniknięcie wypowiedzenia posłuszeństwa klanowi Nara. A przecież o to chyba w tym wszystkim chodziło, z drugiej jednak strony należałoby dosyć dobrze nakreślić w siedzibie Yokukage jak wygląda sytuacja, gdyż zebraliście sporo minusów. Dodatkowo może i bez większej finezji, ale nie w bezpośredni sposób padła groźba o nie dochowaniu lenna i oddania tylko części upraw. Wszystko właśnie rozbijało się o pomoc dla wioski, która rzeczywiście miała duże kłopoty i obawy o przysłowiowe jutro.
Starowinka
Proszący się o śmierć śmiałek
Tchórze
Uspokajacze
Poniesiony przez śmiałka plebs
Ukryty tekst
Wyprawa
Na tej wyprawie w każdym moim poście będę umieszczał spoiler w którym będę ukrywał informacje. A mogą one zawierać:
1. KP oponenta bądź oponentów - standardowo
2. Rozwiązania zagadek - od ZAGADEK również będzie zależało powodzenie twojej misji, ale w żadnym wypadku NIE BĘDĄ zagrażały życiu postaci
3. Akcje poboczne - w niektórych momentach naszej wyprawy, jeżeli wykonasz konkretne czynności uzyskasz pomoc bądź utrudnienie w wykonywaniu misji
4. Pusta informacja - w celu zmylenia umieszczał będę puste informację
O pojawieniu się ZAGADEK będę cię informował. Jeżeli wykonasz czynności inicjujące AKCJE POBOCZNE będę cię o tym informował.
0 x
Narrator / Myśli / Mowa
KP | PH | BANK
Prowadzone Misje:
Shabondama Haruki - Misja D
Zakata Hyuga - Misja D
Rei Uta
Posty: 678 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa. - Duży zwój na plecach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 29 lis 2023, o 01:01
Rei liczył na to, że jego działania przyniosą szybki i spodziewany efekt. Zapomniał jednak, że ludzie to jednak tylko ludzie i zawsze znajdzie się taki, co będzie chciał niepotrzebnie szukać atencji. Maji spojrzał na wieśniaka z nieukrywanym podziwem, zwłaszcza że mógł go wbić w ziemie samą siłą swojej chakry. Ludzie z Kusy nie potrzebowali szukać w nim wroga, zwłaszcza że chciał tylko pomóc, czując na barkach powinność za życie dziewczynki. Najgorszym scenariuszem, który właśnie się urzeczywistniał, było pojawienie się pustego bytu spoglądającego zza pleców wieśniaków. Maji czuł coraz większą złość do człowieka, który niesłusznie podburzał tłum, co oczywiście przyciągało jego mroczną stronę duszy. Starowinka, która wkroczyła na scenę była najzwyczajniej w świecie jego wybawieniem, ucząc burka odpowiedniego zachowania. Rei przez chwilę wpatrywał się w nią z zaciekawieniem, odzywając się dopiero gdy reszta postanowiła zamknąć mordy…
– Bardzo mi miło panią poznać, nie trzeba klękać przed kimś w moim wieku…
Zakończył, pomagając jej wstać z ziemi… Rei zdał sobie sprawę, że pierwszy raz w życiu ktoś postanowił przed nim klękać… Starowinka nie szczędziła jego czasu, opowiadając o tym, jak ciężki będzie teraz ich los. Prawdę mówiąc, trwała wojna i wszyscy byli narażeni na niebezpieczeństwo… Ich szanse, po prostu jeszcze bardziej zmalały. Maji przegryzł usta, czując krew, która spływała do jego spierzchniętego gardła. Najwidoczniej znowu wszystko zaczęło go przerastać. Potrzebował szybko załatwić obie sprawy za jednym zamachem, dlatego jego następnym krokiem musiało być udanie się do Yokukage.
– Zamierzam teraz udać się do Yokukage, zdając raport z tego, co tu się stało… Możecie mi wierzyć lub nie, ale ludzie, którzy napadli na waszego sołtysa nie byli zwykłymi bandytami… Nie mogę tu zostać dłużej, zwłaszcza że nie wiem, do czego potrzebują Orihime. Poproszę o pomoc dla was… Nic więcej nie mogę zrobić.
Rei powoli przymierzył się by odejść w swoją stronę, jednak, zanim to uczynił spojrzał na kobietę z szerokim uśmiechem na swojej twarzy… Przecież był tylko głupim Reiem.
– Wrócę tutaj z Orihime… Jeśli jest na tym świecie to ją znajdę, a jeśli nie wrócę, to znaczy że oboje jesteśmy martwi
Zaśmiał się na koniec głośno, po czym ruszył pędem w stronę, z której przybył tak niedawno. W ciągu ostatnich kilku godzin nad jego życiem znowu pojawiła się czarna chmura, zwiastująca jedynie kolejne komplikacje i tak zwariowanego życia. Dziwiło go milczenie jego nieistniejącego towarzysza, który wciąż pojawiał się tam, gdzie miało stać się coś złego. Mimo że Rei nie słyszał nigdy jego głosu, to doskonale znał barwę głosu, która wolno układał w głowie bohatera kolejne słowa. W tej chwili jednak coś musiało się stać… Dlaczego młoda Orihime była również ważna dla kogoś takiego… Maji zrozumiał, że samo zadanie może być znacznie trudniejsze, mimo że już od początku było całkiem niemożliwe. Walka z samym sobą nigdy nie przychodziła mu łatwo. Czas nie działał na jego korzyść, nic w tej kurwa chwili nie działało na jego korzyść… Był z tym całkiem sam i kolejny raz musiał odegrać bohatera, za którego nigdy nie uchodził. Życie w społeczeństwie zbyt często zmuszało go do podobnych przedsięwzięć.
0 x
Shindo
Postać porzucona
Posty: 418 Rejestracja: 13 wrz 2023, o 05:31
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Aparycja - avatar - Szara lniana koszula - Czarne spodnie - Czarne buty
Widoczny ekwipunek: - Zbroja (czarna) - Duża torba z tyłu za plecami
Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=212662#p212662
GG/Discord: shindo1313
Multikonta: Tapion
Aktualna postać: Kaito Mizukane
Post
autor: Shindo » 1 gru 2023, o 13:10
Wyprawa B
Rei Uta
''Syn"
_____________________________
Posty:
MG: 3
Gracz: 2
_____________________________
Staruszka uśmiechnęła się smutno, nic już więcej nie powiedziała lecz smutno pokiwała głową. Dlaczego ? Może domyśliła się, że źle trafiła i nic nie wskórasz ? Czyżby dotarło do niej, że muszą poradzić sobie sami, a i tak będą zmuszeni do zapłaty swojego lenna. Nie, to chyba nie o to chodziło... Po dłuższej chwili mogłeś sobie uświadomić, że chodzi o nic innego jak o twoje zapewnienie: "Wrócę tutaj z Orihime… Jeśli jest na tym świecie to ją znajdę, a jeśli nie wrócę, to znaczy że oboje jesteśmy martwi" . Zostałeś wykiwany, taktycznie pokonany, twoje słowa właśnie z tego powodu zasmuciły kobietę w sędziwym wieku. W każdym razie nikt już cię niepokoił, nie zaczepiał, po prostu mogłeś bez problem udać się tam dokąd chciałeś.
Ruszyłeś w stronę Yokukage, podróż upływała ci bardzo szybko. Miałeś okazję przejść obok pułapki która została na ciebie i Orihime zastawiona, to była ta chwila w której bez krępacji i poczucia zagrożenia byłeś w stanie przyjrzeć się powalonemu drzewu. Przeszedłeś również obok świątyni, w miejscu gdzie dziewczynka pokazała jaki ma talent do technik ze stylu w ziemi ukrycie. Czy właśnie o to w tym wszystkim chodziło ? Orihime została porwana, ze względu na zdolności, które w niej drzemią ? Bardzo możliwe, ale czy na pewno ? Miałeś szansę, aby tego się dowiedzieć i zadać odpowiednie pytania, odpowiednim osobą. Gdy spojrzałeś w kierunku, w którym widziałeś jak dzikie zwierzę nakłuwane jest ziemnym kolcami, mogłeś dostrzec stado wilków, które akurat tamtędy przechodziło. Z pewnością to zapach krwi musiał zaprowadzić ich w to miejsce, nie zwracały na ciebie uwagi tylko zawzięcie szukały czegoś do zjedzenia. Niestety ten jeden fałszywy krok postawiony na gałąź która zrobiła *TRZASK* przykuła uwagę łowczych zwierząt. Niby śmieszna gałązka, ale, ale... w miejscu w którym znajdowała się absolutna cisza najmniejszy szmer brzmiał jakby przebiegło tędy stado rozwrzeszczanych małp.
Wilki spostrzegły cię, oblizały się i ruszyły biegiem do ataku. Zwierząt było dziewięć sztuk i biegły w dość dziwnym szyku, po dwa wilki na szydłach wysunięte do przodu o kilka metrów względem szpicy formacji. Środek formacji na jego przedzie były jeden wilk, a zanim w odstępie co metr dwie pary. Odległość między wami to około piętnastu metrów, mniej więcej za pięć sekund wpadną w ciebie i rozpoczną ucztę. Musisz działać szybko, a przecież jeszcze widoczność już jest bardzo, ale to bardzo słaba. Nie pozostało ci nic innego jak atak, obrona, próba ucieczki bądź co tam jeszcze sobie wymyślisz, licząc jedynie na to, że wilki nie będą szybsze.
Rei
WILK
KP WILKA
Historia:
Zwykłe najnormalniejsze stado wilków jak każde inne, nie tylko w tej okolicy, ale również jak i na świecie. Jeden lider, który miał władze aboslutną. To on odpowiadał, za każdy obrany cel, ale również za każdą inną decyzję wilczego stada.
Ukryty tekst
Wyprawa
Na tej wyprawie w każdym moim poście będę umieszczał spoiler w którym będę ukrywał informacje. A mogą one zawierać:
1. KP oponenta bądź oponentów - standardowo
2. Rozwiązania zagadek - od ZAGADEK również będzie zależało powodzenie twojej misji, ale w żadnym wypadku NIE BĘDĄ zagrażały życiu postaci
3. Akcje poboczne - w niektórych momentach naszej wyprawy, jeżeli wykonasz konkretne czynności uzyskasz pomoc bądź utrudnienie w wykonywaniu misji
4. Pusta informacja - w celu zmylenia umieszczał będę puste informację
O pojawieniu się ZAGADEK będę cię informował. Jeżeli wykonasz czynności inicjujące AKCJE POBOCZNE będę cię o tym informował.
0 x
Narrator / Myśli / Mowa
KP | PH | BANK
Prowadzone Misje:
Shabondama Haruki - Misja D
Zakata Hyuga - Misja D
Rei Uta
Posty: 678 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa. - Duży zwój na plecach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 3 gru 2023, o 17:57
Chłopak z pustyni nie zastanawiał się już bardziej nad losem całej wioski, gdy ruszył przed siebie, mijając zebrany tłum. Byli dorośli i samodzielni, jeśli nie potrafili zadbać o samych siebie, to czas udać się gdzieś, gdzie ktoś inny zadba. Obecnie nie było szans na poprawę racji ich bytu, ale była za to szansa na uratowanie młodej Orihime… Rei, prawdę mówiąc, zawsze miał w głębokim poważaniu powody pchające jego przeciwników do walki. Zazwyczaj okazywały się bardzo głupie, jednak od zawsze mówił, że skoro już się za coś zabrałeś to do końca. Kilka razy spotkał się, z tym że jego wróg postanowił w czasie starcia zmienić swoje słowa, za które przelewał wcześniej krew… Miał czelność zmieniać własną osobowość, by tylko uratować kruche życie, które było mu dane. Rei oczywiście nigdy i tak nie pozwalał im przeżyć, jednak chodzi o to, że bez względu na wszystko nie wolno zapominać, kim się jest. A nasz białowłosy bohater z pewnością nie był bohaterem. Orihime była dla niego pewną formą pokuty za to, co zrobił własnym rodzicom. Jej ojciec i matka pewnie nie żyli… To tak samo jak on dla własnych rodziców. Mimo że udało mu się przeżyć katastrofę, to nie wrócił już nigdy więcej do rodzinnej osady. Obiecał sobie i innym, że nie może tego zrobić, zanim nie stanie się dość silnym by wszystkich ochronić. Jednak to też było kłamstwem… W głębi serca wiedział, że nie będzie potrafił spełnić ich oczekiwań. Był samotnikiem, który podejmował się gorszych i lepszych zajęć. Zabijał i walczył z wrogami, którzy byli uznawani za plagi swoich okolic. Jednak, to i tak było niczym, przy tym co stało się zbyt wcześnie. Zaledwie dziecko, którym był wtedy na wielkim polu bitwy. Widział oddziały maszerujące do wali, a później śmierć i radość, gdy znowu mógł zobaczyć słońce. Tyle niepotrzebnego zła, które mogło być rozwiązane w inny sposób. Maji ruszył przed siebie, pokonując kolejne kilometry, nie zatrzymując się nawet na chwilę podczas mijanych miejsc. Nie miał czasu na podziwianie widoków, ktoś na niego czekał, i to mogła być jedyna iskierka nadziei, jeśli dziewczynka wciąż żyła. Użytkownik pyłu nie zwalniał tępa, chciał zdążyć przed zmrokiem. Wciąż musiał pamiętać, że trwała wojna, a te ziemie i bez tego potrafiły być niebezpieczne. Tuż przed świątynią, Rei poczuł smród rozkładającego się mięsa. W pełnym słońcu oraz w podobnych warunkach klimatycznych proces psucia następował dość szybko. Mai wiedział te rzeczy z bardzo prostego powodu. Podróżował po świecie od trzynastego roku życia, a to skutkowało wieloma błędami. Gorszym było jednak to, że sam zapach dzika i krew która wciąż sączyła się z rany, mogła przyciągnąć innych drapieżników. Maji pomyślał o tym, w chwili gdy na scenie pojawiło się kilku przedstawicieli wilczej rodziny… Chłopak nie należał do sadystów, dlatego postanowił uczynić tak jak to robił wiele razy wcześniej. Chwytając zwój jedną ręką, przeciągnął go do siebie, po czym odpieczętował część zebranego pyłu. Chciał stworzyć pod swymi stopami niewielką platformę, po czym unieść się nad czubki drzew. Nie miał najmniejszych wątpliwości co do swych umiejętności, zwłaszcza że chodziło o dość proste sztuczki. Wkurzał go fakt, że marnował czas na niepotrzebne starcia, gdy tam chuj wie gdzie, cierpiała jedna z nielicznych osób, które zaakceptował. Maji chciał przenieść się poza obszar ataku wilków, by bezpiecznie wrócić na szlak w stronę Yokukage… Musiał jeszcze dzisiaj zdać ten pieprzony raport.
Ukryty tekst
0 x
Shindo
Postać porzucona
Posty: 418 Rejestracja: 13 wrz 2023, o 05:31
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Aparycja - avatar - Szara lniana koszula - Czarne spodnie - Czarne buty
Widoczny ekwipunek: - Zbroja (czarna) - Duża torba z tyłu za plecami
Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=212662#p212662
GG/Discord: shindo1313
Multikonta: Tapion
Aktualna postać: Kaito Mizukane
Post
autor: Shindo » 8 gru 2023, o 11:37
Wyprawa B
Rei Uta
''Syn"
_____________________________
Posty:
MG: 4
Gracz: 3
_____________________________
A więc kolejne starcie, ale czy na pewno ? Jak się okazało, nie chciałeś tracić czasu i swoich sił na tak trywialną walkę jak potyczka ze stadem wilków. Obrałeś odpowiednią taktykę i zacząłeś wdrażać ją w życie, wszystkie wyuczone ruchy z maksymalną prędkością. Właściwie to prawie maksymalną, kolejne wydarzenie i znów poczułeś jakbyś był lekko wolniejszy, aniżeli podczas treningów. Czyżbyś został zatruty, a może to zew walki powoduje wolniejsze reakcje ? Na szczęście różnica pomiędzy wami, była na tyle duża, że wilki nie zdążyły przebiec nawet połowy dzielącego was dystansu, gdy ty już wzbiłeś się w powietrze osiągając bezpieczny dystans. Zwierzęta były wielce zaskoczone tym co właściwie się stało, jednakże nie pozostało im nic jak przebiec za tobą kilkadziesiąt metrów. Liczyły, że może tak jak się wzniosłeś tak zaraz spadniesz, ale i one w końcu zrezygnowały i wróciły dzika, którego Orihime wcześniej zdjęła przy świątyni. Goniący drapieżnik, preferował pewny posiłek chociaż pierwszej świeżości może i nie był, ale za to z pewnością po schowaniu go pod ziemią, można było liczyć, na to, że mięso nie było zepsute.
Gdy wszystkie znaki pokazały ci, że możesz bezpiecznie wrócić na szlak tak też właśnie uczyniłeś. Nie tracąc czujności powędrowałeś dalej w stronę wioski klanu Nara. I tak na dobrą sprawę szedłeś przed siebie do celu, kolejny spacer, którego w normalnych okolicznościach można by pominąć, gdyż za chwilę i tak byś o nim szybko zapomniał. Niestety im bliżej byłeś tego celu tym intuicja shinobi coraz bardziej dawała ci się we znaki. Czułeś, że o czymś zapomniałeś, ale nie mogłeś sobie skojarzyć o co mogłoby tutaj chodzić. Po kilkunastu sekundach natchnęło cię, że może mieć to związek z przedstawicielką rady klanu Nara, ale dalej za grzyba, nie mogłeś sobie przypomnieć o co mogło chodzić... W momencie kiedy byłeś już w miarę blisko wioski, zdałeś sobie sprawę co to takiego było, ale niestety poniewczasie.
Znikąd uderzyło cię oślepiające światło, zanim zdążyłeś zareagować zorientowałeś się, że nie możesz się ruszyć. Dotarło do ciebie w tym momencie, że przed dosłownie sekundką usłyszałeś coś co brzmiało jak:
- Kage Mane no Jutsu
Stałeś nieruchomą, a gdy mogłeś już spokojnie otworzyć oczy, poczułeś chłód zimnej stali na swoim gardle. Było ich pięciu jeden stał przy tobie z tantem w ręku. Kolejnych dwóch stało po przeciwnych stronach na przeciwko siebie, ty natomiast względem ich byłeś wysunięty o dwa metry przed nimi. To oni musieli złapać cię w technikę unieruchomienia. Jednego widziałeś jak stał przed tobą, oddalony o jakieś dwa, dwa i pół metra. Ostatniego ujrzałeś na sam koniec, wysunął się z korony, jednego z drzew po twojej lewej stronie. Był on oddalony najbardziej, ze wszystkich, mogłeś spokojnie przyjąć, że był to nikt inny jak łącznik pomiędzy drużyną, a osadą. Trzymał coś w ręku, ale nie byłeś w stanie dostrzec co, wzrok nie do końca wrócił do pełnej sprawności.
- Najmniejszy ruch skończy się dla ciebie śmiercią. Dlatego proszę bez sztuczek. Kim jesteś ? I co tutaj robisz ? Odpowiadać, też radziłbym w miarę szybko. - odezwał się męski głos
Mężczyzna który to wypowiedział był właśnie tym który stał przed tobą. Jak każdy z pozostałych miał na twarzy maskę i płaszcz. Co prawda nie mogłeś ujrzeć mimiki mężczyzny, ale zdałeś sobie sprawę, że przy ostatnim wypowiadanym zadaniu, najprawdopodobniej na twarzy mężczyzny pojawił się złowieszczy uśmiech.
To ci dwaj co rzucili Kage Mane
Lider
Kontyuujemy pisanie w Prastary Las --> Midori --> Yokukage (Osada Rodu Nara)
Ukryty tekst
Wyliczenia
Ukryty tekst
Wyprawa
Na tej wyprawie w każdym moim poście będę umieszczał spoiler w którym będę ukrywał informacje. A mogą one zawierać:
1. KP oponenta bądź oponentów - standardowo
2. Rozwiązania zagadek - od ZAGADEK również będzie zależało powodzenie twojej misji, ale w żadnym wypadku NIE BĘDĄ zagrażały życiu postaci
3. Akcje poboczne - w niektórych momentach naszej wyprawy, jeżeli wykonasz konkretne czynności uzyskasz pomoc bądź utrudnienie w wykonywaniu misji
4. Pusta informacja - w celu zmylenia umieszczał będę puste informację
O pojawieniu się ZAGADEK będę cię informował. Jeżeli wykonasz czynności inicjujące AKCJE POBOCZNE będę cię o tym informował.
0 x
Narrator / Myśli / Mowa
KP | PH | BANK
Prowadzone Misje:
Shabondama Haruki - Misja D
Zakata Hyuga - Misja D
Rei Uta
Posty: 678 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa. - Duży zwój na plecach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 19 gru 2023, o 21:03
Rei wdrożył plany w życie, obserwując po chwili jak grupa wilków zostaje pod jego stopami. Możliwości jego pyłu ograniczała jedynie jego wyobraźnia, dzięki czemu zawsze potrafił wyciągnąć się z każdej opresji. W obecnej chwili jego największym wrogiem był czas, który bezpowrotnie zabierał mu szansę na uratowanie młodej Orihime. Maji przeleciał sporą odległość na swojej iskrzącej platformie, po czym anulował technikę ,gdy trakt zaczął się robić bezpieczniejszy. Wolał nie wpadać na pełnej do samej osady klanu Nara, wiedząc, że pewnie zaraz zostałby spacyfikowany. Myśli wciąż wracały do wspomnień ostatniego dnia, przywołując w jego pamięci obraz zatroskanego ojca oraz dziewczynki która w swej niewinności nie mogła spodziewać się tego, co miało nadjeść. Rei zacisnął mocniej pięści, puszczając się biegiem po szerokiej drodze. Pech lub złośliwy los znowu zagrali w tym przedstawieniu, a chłopak po chwili poczuł, jak jego kroki zostają zablokowane. Wiedział doskonale, czego można było spodziewać się po klanie Nara... A szczególnie po tym, jak Takashi wyjaśnił i udowodnił mu, jak działają umiejętności tego rodu. Maji poczuł na plecach ostrze sztyletu, a po chwili usłyszał głos człowieka, którego nie potrafił rozpoznać. Mimo że bardzo nie było mu na rękę to, że znowu zatrzymują go podczas próby wejścia do wioski, to rozumiał czemu obecnie mogło to tak wyglądać……Trwała wojna, a on był kurwa zupełnie nikim.
– Nazywam się Rei Uta, zostałem wysłany przez panią Asukę z misją rozwiązania problemu w osadzie Kusa. Powodem mojego przybycia jest konieczność natychmiastowego złożenia raportu z tego zadania.
Rei uśmiechnął się do mężczyzny, który stał przed nim w dziwacznej masce, po czym kontynuował swoim standardowym tonem człowieka, któremu nie pozostało już nic więcej na tym świecie.
–Możecie mnie tutaj trzymać, ale tam właśnie banda jakichś popierdoleńców robi bóg wie co z dziewczynką, która patrzyła na śmierć swojego ojca……Jeśli mi nie ufacie to odprowadźcie mnie do pani Asuki żebym mógł ruszyć w pościg za porywaczami
Maji nie miał ochoty na przepychankę ze strażnikami, jednak jeśli będzie trzeba, to nie będzie tutaj zgrywał kogoś, kto ulega presji. Czekając w swym dziecięcym zniecierpliwieniu nie potrafił zrozumieć, dlaczego wciąż traktowano go jak, byle poniewieradło, które można było prowadzić według własnych planów... A przynajmniej tak wydawało się ludziom, którzy próbowali tego na jego osobie. Dzień powoli zamieniał się w całkowity mrok, a jego własne bestie budziły się do życia. On pragnął zemsty, one jedynie krwi i zniszczenia. Wzmożony patrol pokazywał tylko jak bardzo obawiano się tutaj wpływów wojny, która wybuchła w innym regionie. Upadek muru był pewnego rodzaju końcem epoki, a to, co miało stać się później było dla niego całkowicie nieistotne. Jego światem była obecnie ta zagubiona dziewczynka oraz kilku osób za które gotowy był zejść do samych czeluści piekieł. Potrzebował pomocy, teraz wszystko zależało od następnych kilku godzin, podczas których stanie się jasnym, czy będzie w stanie uratować to jedno niewinne istnienie.
0 x
Takashi
Posty: 1072 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » 1 maja 2024, o 19:01
H anami wydawała się niegroźna, sprawiała wrażenie ułożonej i kulturalnej, ale z drugiej strony też roztrzepanej i nieogarniętej. Nic nie wskazywało na to, żeby miała złe zamiary, a kiedy tylko Takashi przedstawił się jako "Kotetsu" i podał swoją nieprawdziwą przynależność, dziewczyna wydała się być tym faktem zachwycona. Jak się później okazało, dwudziestoczterolatek spadł jej z przysłowiowego nieba. Nie z drzewa, tylko z nieba!
- Cudownie? - powtórzył po niej, a potem okazało się, że by się do czegoś tam przydał. - Dlaczego? - spytał otwarcie, a kiedy tylko usłyszał odpowiedź, musiał dalej ciągnąć temat. - Co to za problem, jeśli można spytać?
Ich społeczność, jak to określiła, boryka się z pewną sprawą, z którą, uwaga, klan Nara miał coś wspólnego. Jego własny ród próbował im pomóc, ale nie był w stanie zakończyć roboty. Idealna okazja dla Taka... Kotetsu, który mógł wtopić się w tłum, pomóc bezbronnym, a przy okazji zyskać schronienie i darmowe żarełko. Dobrze się złożyło, ponieważ przez podróż i odpoczynek bohater stracił sporo czasu, nie zważając na jego upływ, przez to zapewne pod jego domem już roiło się od członków komitetu powitalnego, na czele którego zapewne stał Minamoto. Nie miał teraz ochoty na słuchanie pouczeń, a tym bardziej nakazów, dlatego zdecydował się skorzystać z oferty, ale podjął środki zapobiegawcze.
- Jasne, pomogę wam, tylko muszę wiedzieć wcześniej - czy aktualnie ktoś zajmuje się waszą sprawą, czy jako jedyny będę ją teraz badał? Nie chcę wchodzić członkom klanu Nara w paradę i im przeszkadzać. Jeśli fucha jest wolna, wezmę ją. - kiedy usłyszał odpowiedź, zaczął iść za Hanami i zaproponował jej pomoc z jej bagażem, trochę tych składników nazbierała. - Może panience pomogę i poniosę to?
0 x
Souei
Posty: 1278 Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Post
autor: Souei » 2 maja 2024, o 11:46
Wyprawa A
9
Wszystko szło według planu Hanami. Kotetsu przyjął jej zaproszenie i został zainteresowany sprawą, która ciążyła jej na sercu. Zresztą nie tylko jej. Z tego co mówiła, problem dotyczył całej wioski, jednak póki co nie zdradzała szczegółów. Idąc przez las w kierunku wioski czuła się już bardziej swobodnie i była nawet skora do rozmowy.
- Cudownie dlatego, że to ciągnie się już wiele tygodni. Potrzeba, aby ktoś w końcu potraktował nas poważnie, bo na razie przysyłali chyba dwóch nastolatków, ale im się nie udało. W sensie... zginęli. - Dziewczyna dokończyła już ściszonym głosem.
- Potem przez długi czas była cisza, aż chłopy z naszej wsi sami chcieli to załatwić, ale słuch po nich zaginął. - Robiło się dość nieciekawie i poważnie. Być może przypadkowe spotkanie w lesie naprawdę było działaniem siły wyższej, bo Takashi jakby spadł z niebo tym biednym, potrzebującym ludziom.
- Niedaleko naszej wioski znajduje się świątynia Jurōjina. To nasz patron i regularnie dbaliśmy o to, aby na jego ołtarzu nigdy niczego nie brakowało. Ale nasza świątynia została sprofanowana przez jakiegoś... jakiegoś zwyrodnialca. Wiemy, że ktoś tam przychodzi i odprawia swoje modły, do innego boga. - Wyjaśniła Hanami, gdy szli ubitą leśną ścieżką w promieniach słońca. W takich okolicznościach cała historia mogła wydawać się odległa, ale okazało się, że stanowiła realny problem. Spacerowali już dobrych kilkanaście minut, w czasie których to młody Nara wziął na swoje ręce ciężar koszyka dziewczyny. Był pełny, ale dość lekki. Niemniej, była mu bardzo wdzięczna za tą uprzejmość.
- Nic mi nie wiadomo, aby miał przybyć ktoś nowy z Rodu. Najemników też już nie szukamy, bo mało kto chciał w ogóle rozmawiać z nami - wieśniakami. Jesteśmy w kropce i możemy tylko czekać. - Odparła jeszcze na jego pytanie, gdy praktycznie wchodzili już do niewielkiej, rolniczej wioski. Proste zabudowy, prości ludzie żyjący w spokoju, gdy akurat nie wisi nad nimi widmo zagrożenia z pobliskiej świątyni. Hanami prowadziła go główną ulicą, lecz nikt tutaj nie kojarzył twarzy shinobiego, którego przyprowadziła ze sobą, a ona była dumna z tego, jaki gość towarzyszył jej podczas tego spaceru. W końcu dotarli do skromnego, drewnianego domku.
- O, to tutaj. Zapraszam. - Powiedziała z uśmiechem, zapraszając go gestem do środka.
- Babcia na pewno opowie ci o świątyni więcej niż ja. Kadzidła, które robimy, trafiały głównie na ołtarz Jurōjina, ale teraz zalegają u nas... Babciu! Zobacz, kogo przyprowadziłam! - Krzyknęła w głąb domu. Zaraz z drugiej izby wychynęła staruszka przeorana zmarszczkami jak pole na wiosnę, jednak wciąż na fleku, bo ruchy miała sprawne, a okiem szybko zmierzyła Takashiego od stóp do głów.
- Ahahah! Nareszcie kandydat na męża? - Zapytała bez skrupułów, bo w tym wieku już nie trzeba gryźć się w język.
- Babciu! To nie tak! On ma na pomóc ze świątynią. To Kotetsu - shinobi z Cesarstwa. Rozgośćcie się, a ja przygotuję obiad. - Szybko wyjaśniła dziewczyna, a następnie wskazała Takashiemu krzesło przy stole. Babcia rozsiadła się w wiklinowym fotelu nieco z boku pomieszczenia.
0 x
Takashi
Posty: 1072 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » 3 maja 2024, o 14:08
W yglądało na to, że Takashiemu nadarzyła się bardzo ciekawa okazja, że los uśmiechnął się do niego i dał mu szansę, której nie mógł przepuścić koło nosa. Nie dość, że miał możliwość napełnienia żołądka, to jeszcze zyskał dach nad głową i to całkiem niedaleko Yokukage, do którego w dowolnym momencie mógł się udać. Mógł, ale to nie znaczy, że chciał, ciągle wisiało nad nim bowiem widmo ostatnich wydarzeń i istniało ryzyko, że Rada wydała polecenie schwytania go. On wolał wolność, dlatego zgodził się pomóc Hanami i mieszkańcom jej wioski. Do nich zresztą też uśmiechnął się los. W końcu już od jakiegoś czasu borykali się z problemem, którego oni sami rozwiązać nie potrafili, a dotychczasowa pomoc rodu Nara była niewystarczająca. Cóż, do tej pory nie było tam tego konkretnego shinobiego, on powinien sobie poradzić. Chyba.
- Rozumiem. Nie ma się czego obawiać, pomogę wam i zrobię wszystko, co w mojej mocy, by rozprawić się z tym, jak go nazwałaś, zwyrodnialcem. - po wysłuchaniu jej historii zadeklarował się jako chętny do rozwiązania sprawy.
Był dobry w takich rzeczach, miał niemałe doświadczenie, a przede wszystkim ogromną chęć niesienia pomocy potrzebującym. Jego zdolności były na wysokim poziomie, a on sam zyskał w ostatnim czasie bardzo dużo, był gotów do podjęcia się nowego zadania. Jak się okazało, nieopodal osady znajduje się świątynia Jurōjina, patrona, któremu okoliczni okazywali cześć. To właśnie w tej świątyni składali mu ofiarę i modlili się do niego, ale niestety pojawił się ktoś, kto dewastuje to miejsce i wykorzystuje je do jakichś swoich modłów. Mogło być tak, że to jakiś chory fanatyk i pewnie niełatwo będzie go przekonać do opuszczenia tegoż zabytku, prawdopodobnie po dobroci się nie uda, no ale na taką ewentualność młody jinchūriki był gotowy.
Po niedługiej podróży chłopak ze swoją nową towarzyszką dotarli do skromnej osady, a w niej do drewnianego domku. Po wejściu do niego od razu dało się poczuć zapach przygotowywanych w nim kadzideł. Był też charakterystyczny zapach starszej osoby, taki klimatyczny, jak na wsi u dziadków. Krótkie przywitanie z babuleńką, niezły żart z jej strony, na który Nara nie zwrócił szczególnej uwagi - zaśmiał się ironicznie, zaczął drapać w tył głowy na skutek zakłopotania i nie odpowiedział na niego, tak zwyczajnie.
- Dzień dobry, jestem Kotetsu. - ukłonił się nisko, po czym skorzystał z zaproszenia i usiadł do stołu.
Był bardzo głodny. Starał się tak mocno, jak tylko mógł, by stłumić dźwięki dochodzące z jego brzuszka. Nie jadł od kilku, o ile nie od kilkunastu godzin, dlatego musiał też zregenerować siły i przygotować się do dalszych przygód. Do odwiedzenia świątyni i do rozprawienia się z delikwentem.
0 x
Souei
Posty: 1278 Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Post
autor: Souei » 3 maja 2024, o 21:08
Wyprawa A
11
Hanami na razie zajęła się przygotowaniem obiadku, więc póki co odwróciła się plecami do siedzących w pomieszczeniu Takashiego i Babci. Młody shinobi mógł jednak poczuć na sobie natarczywe gapienie się starszej pani, która wcale się z tym nie kryjąc, przez dłuższą chwilę przypatrywała mu się z dużą uwagą.
- Nie wyglądasz, jakbyś był ze wschodu. - Stwierdziła w końcu, poprzedzając swój wniosek kilkoma głośnymi mlaśnięciami. Wiekowi ludzie, tacy jak ona, nie byli tak naiwni jak młodsze pokolenie, które łatwo było zdominować. Babuleńka nie bała się jednak wypalić z miejsca, co akurat chodziło jej po głowie. Na te słowa Hanami wzdrygnęła się i obróciła się do babci, uciszając ją. Z jednej strony starzy nie mieli wiele do stracenia, więc mogli paplać co ślina na język przyniesie, z drugiej natomiast próba zdemaskowania kogoś we własnym domu była ryzykowna z co najmniej kilku powodów. Siedząca cały czas w fotelu babcia nie ciągnęła jednak tematu dalej. Być może chciała tylko dać mu do zrozumienia, że ona wie. I tak nie mogłaby go zmusić do wylegitymowania się, ale w końcu na drodze Nary stanie ktoś, kto grzecznie go o to poprosi i nie będzie można odmówić.
Po kilkudziesięciu minutach urywanej rozmowy (albo milczenia), na stole wylądowały proste onigiri. I mówiąc proste, mam na myśli naprawdę biedne kulki ryżowe.
- Przepraszam, nie mają nic w środku... - Powiedziała z zakłopotaniem Hanami, gdy serwowała na stole półmisek z parującymi, zaokrąglonymi trójkącikami. Z zewnątrz wyglądały smakowicie, ale to w środeczku miała skrywać się cała dobroć. Okazało się jednak, że to tylko doprawiony ziołami, posklejany ryż bez żadnej pysznej niespodzianki. Tak się jadło, gdy nie było co do garnka włożyć, a skoro kadzidełkowy biznes prządł teraz cienko, to i dla dwóch pań mieszkających w tym domu nastały lata chude.
- Itadakimasu! - Zakrzyknęła babcia, niezrażona w ogóle tym, że trudno było o skromniejszy obiad. Skoro jednak mając tak mało, dziewczyny wciąż były skore do dzielenia się z nieznajomymi, to musiało o czymś świadczyć.
- Co do zapłaty, to wiesz, że nie możemy dużo ci zaoferować? Jeśli liczysz na łatwy zarobek, to lepiej żebyś wiedział od razu, że nie będzie ani łatwy, ani zarobek. - Wypaliła znowu babcia. Jej bezpośredniość oszczędzała im wiele czasu na krążenie wokół sedna sprawy, co miało swoje zalety.
- Najlepiej będzie, jeśli wyruszysz nocą. W dzień świątynia często stoi pusta, ale nie zawsze. Bo wciąż zamierzasz się tego podjąć? - Zapytała, chcąc się upewnić, że usłyszawszy o braku namacalnej nagrody, Kotetsu nie wycofa się.
0 x
Takashi
Posty: 1072 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » 3 maja 2024, o 23:36
H anami musiała zająć się przygotowywaniem posiłku, a jej babcia wraz z Takashim czekali przy stole, wymieniając się od czasu do czasu pojedynczymi zdaniami. Nastrój w domu był taki sam, jak w całej osadzie Kusa - swobodny, staroświecki, prosty. Rozmowa raczej się nie kleiła, a wszystko przez to, jak w ogóle się rozpoczęła. Babulka mierzyła Taka... Kotetsu wzrokiem, przymrużając przy tym swoje stare powieki. Wyglądało to tak, jakby chciała przeniknąć go wzrokiem. W końcu jednak wystrzeliła do niego jak z procy i uradziła wszystkich swoją opinią o pochodzeniu chłopaka. Domyślała się, że czarnowłosy wcale nie pochodzi z Cesarstwa. Można nawet powiedzieć, że była tego pewna. Na jej słowa shinobi uśmiechnął się krzywo, po czym uspokoił, gdy wnuczka zaczęła ją uciszać i uspokajać, przecież jego pochodzenie nie miało żadnego znaczenia.
Po tym jakże niezręcznym upływie czasu w końcu nastąpił moment podania posiłku i nie było to wcale coś wykwintnego, jednakże wcale nie oznaczało to, że miało to dwudziestoczterolatkowi nie smakować. Lubił onigiri i chociaż te nie miały żadnego nadzienia, to na pusty żołądek sprawdzały się idealnie. Zostały zjedzone ze smakiem i spełniły swoją rolę, dlatego też bohater nie zamierzał narzekać.
- Ahh, spokojnie, Hanami-chan, nie musisz przepraszać. Lubię też te bez nadzienia. - uśmiechnął się i zabrał za szamanko.
Prawda jest taka, że jeszcze nigdy nie jadł pustych kulek ryżowych, zawsze konsumował te, które miały coś w środku. Mimo wszystko chciał być miły, nie zamierzał sprawić nikomu przykrości, a już na pewno nie specjalnie i to w dodatku tak błahą kwestią. Dlatego zaparł się w sobie, najadł się za darmo i z uśmiechem na twarzy podziękował za gościnę, która została mu okazana. W końcu padł temat świątyni i zapłaty za całą akcję.
- Spokojnie, nie oczekuję od was żadnej zapłaty. - znów się uśmiechnął, tym razem jednak w ogóle nie oszukiwał, a jego intencje były szczere. - Zależy mi na bezpieczeństwie okolicznych mieszkańców, a ponieważ nie gryzie się to z moją misją dla Cesarstwa, chętnie wam pomogę. Rozumiem kwestie związane z wiarą i miejscem dla wiary istotnym, dlatego też zrobię to z powodu własnych idei. - potem poruszył następny temat. - Zgadza się. Jak już powiedziałem wcześniej, podejmuję się tego i możecie na mnie liczyć. Jeśli powinienem wyruszyć nocą, tak zrobię, do tego czasu może powinienem się zdrzemnąć, żeby nabrać sił?
0 x
Souei
Posty: 1278 Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Post
autor: Souei » 4 maja 2024, o 10:43
Wyprawa A
13
Obie panie słuchały uważnie Takashiego, gdy wyjaśniał im swoje motywacje. Szlachetny Nara z Cesarstwa był dla nich zbawieniem w trudnej sytuacji i na twarzy Hanami widać było to jak na dłoni. Dziewczyna była cała rozpromieniona zarówno przez kulturalne przyjęcie ofiarowanego obiadu, jak i bezinteresowną chęć niesienia pomocy. Również entuzjastycznie, lecz nieco bardziej powściągliwie zareagowała Babcia. Nie siliła się już jednak na żadne kąśliwe czy podejrzliwe uwagi pod adresem młodego shinobi, bo ostatecznie liczyło się to, że pójdzie do świątyni i załatwi sprawę, a przynajmniej spróbuje. Wszyscy zjedli ze smakiem i choć nie było to danie z pięciogwiazdkowej restauracji, to jednak napełniało brzuszek skutecznie i już po kilku minutach wszyscy poczuli się najedzeni. A po jedzonku drzemka była więcej niż wskazana.
- Ah, oczywiście. Możemy odpocząć w moim łóżku. To znaczy możesz! Możesz odpocząć w moim łóżku... - Małe przejęzyczenie Hanami sprawiło, że momentalnie zrobiła się czerwona jak burak i zaczęła w pośpiechu sprzątać naczynia ze stołu. W puszczeniu tej sytuacji mimo uszu nie pomagał rechot babci, którą bardzo to rozbawiło.
- Chodź, pokażę ci gdzie możesz legnąć. - Zakomenderowała starsza kobieta, wstając od stołu i od razu zmierzając do drzwi wewnątrz domu. Weszli do niewielkiej izdebki z jedną bardzo starą komodą i futonem leżącym na drewnianej podłodze. Oj nie miały tutaj luksusów drogie panie.
- Rozprostuj sobie nogi, a ja przyniosę ci coś dla rozluźnienia. - Wyszła na chwilę, dając Takashiemu kilka chwil prywatności. Wróciła z kilkoma porcelanowymi naczyniami, które rozstawiła w różnych miejscach pomieszczenia.
- Zaufaj mi, znam się na tym. Zapewnią ci błogosławieństwo Jurōjina. - Była w tej kwestii dość stanowcza. Być może była jedną z tych religijnych starszych pań, które wierzyły w te historie całym serduszkiem. Nawet jeśli chłopak protestował, to i tak zrobiła swoje, a potem trzasnęła za sobą drzwiami.
- Pobudka na wieczór! - Dało się jeszcze słyszeć na odchodne.
0 x
Takashi
Posty: 1072 Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=112398#p112398
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Takashi » 4 maja 2024, o 14:05
J edzenie było, cóż, zjadliwe. Nie ulega wątpliwości, że miejsce, w którym Takashi się znalazł, nie należało do jakichś wyrafinowanych, jednakże liczył się sam fakt, że chłopak miał dach nad głową i mógł się wygodnie zdrzemnąć przed wykonaniem nadchodzącego zadania. Zawsze mógł trafić gorzej. W każdym razie po napełnieniu brzuchów, gdy tylko padł temat drzemki, Hanami palnęła jakąś głupotę, po czym zaczerwieniła się i zaczęła z zakłopotaniem sprzątać po posiłku. Babka zaśmiała się krótko, ale wcale nie komentowała całego zajścia, chyba skończyła z uszczypliwościami. Shinobi również się nie wypowiadał, uśmiechnął się szybko i puścił to w niepamięć, przecież każdy mógł się przejęzyczyć, a on nic nie robił sobie z czegoś tak błahego. W końcu i tak nic by z tego nie było.
- Dobrze, będę bardzo wdzięczny. - odpowiedział starowince, gdy ta zaproponowała zaprowadzenie go do wydzielonego pokoju.
Nie było w nim dużo mebli, a sam wystrój pozostawiał wiele do życzenia, jednakże dla bohatera liczyło się to, że mógł się porządnie wyspać. Nie w luksusie, ale nawet byle jakie łóżko było lepsze od krzaków lub od gałęzi drzewa. Z przyjemnością zajął wyrko, czekając jeszcze, aż kobieta wniesie do pomieszczenia jakieś porcelanowe naczynia, prawdopodobnie z kadzidłami. Nie wiedział, czy rzeczywiście błogosławieństwo Jurōjina spłynie na niego, ale przecież nie miał nic do stracenia. Tak długo, jak zapach nie był szczególnie intensywny i nie wywoływał u niego kaszlu, godził się na wszelkie tego typu udogodnienia. Gdy tylko nadarzyła się okazja, raz jeszcze podziękował za gościnność, zdjął niepotrzebne elementy wyposażenia i położył się w ubraniach tak, by było mu wygodnie. Zasnął szybko, był bowiem bardzo zmęczony po podróży i przerywanym śnie w lesie. Mógł zregenerować siły i przygotować swój organizm na wieczorny wypad do świątyni. Pobudka za kilka godzin.
0 x
Souei
Posty: 1278 Rejestracja: 29 gru 2020, o 12:45
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9235
Post
autor: Souei » 5 maja 2024, o 15:17
Wyprawa A
15
Do wieczora zostało jeszcze kilka godzin, a kręcenie się po wiosce było nieco ryzykowne zważywszy na to, że Takashi nie chciał wpaść na nikogo, kto mógłby go zdemaskować. Ukrywanie się w chatce Hanami i Babci do samego rozpoczęcia akcji miało najwięcej sensu, a do tego Narze potrzeba było trochę odpoczynku i regeneracji przed, co było najbardziej prawdopodobne, walką o kontrolę nad świątynią. Nieco odchudzony z ekwipunku ułożył się na futonie, a starsza pani umiliła mu pobyt w ich domku kilkoma kadzidełkami. Już po chwili zamknięte pomieszczenie zaczęło wypełniać się najpierw kwiatową nutą, a następnie ziołową, odświeżając nieco pomieszczenie i oczyszczając drogi oddechowe. Potem było już tylko lepiej. Relaksująca woń pozwoliła Takashiemu odprężyć się, jego powieki stawały się cięższe, cięższe i cięższe, a ciało lżejsze, lżejsze i lżejsze...
Świat nad jego głową zaczął lekko falować, w przyjemny, błogi sposób, jakby był na statku podczas rejsu po tafli pięknego jeziora. Czuł nawet na twarzy delikatną, ciepłą bryzę, która chłodziła czoło i owiewała twarz. Mimo, że był teraz w biednym domostwie gdzieś na midorijskiej prowincji, to czuł, że dryfuje w nieznane, odkrywa nowe lądy.
- Pobudka. - Głos, który zbudził go ze snu nie był skrzeczący jak ten należący do Babci, ani cichutki i delikatny jak ten Hanami. Takashi jednak znał go bardzo dobrze, bo słyszał go już kilka razy. Otworzył oczy i momentalnie spostrzegł, że znalazł się w skąpanej w mroku, przepastnej grocie. Nikłe światło bez wyraźnego źródła oświetlało tylko niektóre jej obszary, inne natomiast były nieprzeniknione. Pod stopami miał cienką taflę wody, niewzruszoną żadnym ruchem wiatru. Powietrze wokół stało i nie czuć było nic oprócz potężnej aury.
- Taką przyszłość sobie dla nas wymarzyłeś? - Głos odezwał się ponownie. Niski pomruk, a jednak spokojny i cierpliwy. Z mroku wyłonił się fragment bramy, opatrzonej ogromną pieczęcią, a za nią można było dostrzec jedynie kontury sześciu ogonów i cielska znajdującego się pomiędzy nimi.
- Kotetsu z Cesarstwa, Zdrajca własnego Rodu, a może zwykły Głupiec? Jak mam się teraz do ciebie zwracać? - Początek tej konwersacji nie był zbyt obiecujący, ale można było domyślać się, że nie miała ona miejsca z takiego błahego powodu jak ubliżanie młodemu jinchuuriki.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości