Trzecia pod względem wielkości prowincja Wietrznych Równin zamieszkała przez Ród Uchiha . Prowincja Sogen zarówno od północy jak i południowo-wschodniej strony sąsiaduje z morzem, z kolei od południa graniczy z regionem Prastarego Lasu. To co jednak w szczególności warte jest odnotowania, to fort graniczny postawiony od północnego wschodu na granicy z niezbadanym obszarem dawno upadłego kraju, zniszczonego jeszcze w trakcie potyczki z Juubim. Kultura prowincji w głównej mierze skupia się na militariach, przemyśle żeglarskim oraz hodowli co wynika z uwarunkowań geograficznych.
Ryuujin Kodai
Postać porzucona
Posty: 316 Rejestracja: 27 maja 2023, o 15:13
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: 203cm | 157kg
Widoczny ekwipunek: Zbroja, dwa miecze przy pasie
Link do KP: viewtopic.php?p=207937#p207937
Aktualna postać: Gōsui/ Shīrōdo
Post
autor: Ryuujin Kodai » 9 kwie 2024, o 21:57
Dzieci są naprawdę sporym utrapieniem. Cholernym utrapieniem... Nie chciałem się mieszać w nie swoje sprawy. Nie byłem rycerzem na białym koniu ratującym damy z opresji, no może kiedyś bym był ale nie obecnie. Niestety Jiro wciąż był młody i porywczy przez co niejako zmusił mnie do tej całej zabawy w superbohatera gdy na moje mrukniecie tłumaczące że nie mam zamiaru się niepotrzebnie angażować wyrwał do przodu.
Krótkie, szybkie westchniecie i ruszyłem do akcji wiedząc że szczawik sobie nie poradzi, a jego śmierć sprawi że nic nie zyskam natomiast cała dotychczasowa podróż obróci się w zwyczajną stratą czasu. W biegu moje ciało pokryło się wzorem przypominającym ciernie, a ja chwyciłem za rękojeści moich ostrzy. Plan był dosyć prosty. Wybić się przed wóz tak żeby znaleźć się między ofiarą, a napastnikiem aby następnie za pomocą ostrzy podciąć nogi koniom licząc że te przy gwałtowny uderzeniu w ziemię zderzą się z kolejnymi jeźdźcami odcinając odległość między nimi, a tak cennym dla mnie młodzieńcem.
- Każdy wasz kolejny krok będzie się wiązał ze śmiercią jednego z was. Wycofajcie się to daruje życie przynajmniej kilku z was! - wykrzyczałem stojąc na granicy z dobytymi ostrzami po których spływała końska krew jeśli napastnicy dali mi okazje na to. Jeśli jednak zdecydują się na walkę nie przystaje i kolejno tnę ich mieczem skacząc i unikając ciosów od jednego do drugiego nie przejmując się czy przy tym okalecze zwierzę na których jechali. Cięcie są brutalne tak aby krew tryskała pod niebiosa. W ten sposób liczę że choć paru z nich ucieknie widząc różnice między nami.
Gdyby jednak miały mnie sięgnąć jakieś ataki których zwykłym ruchem nie jestem w stanie uniknąć odycham się wydłużająca się kończyną od ziemi czy pobliskiego drzewa.
Ukryty tekst
0 x
Ryuujin:
Lis Taiyō:
Ptak:
Rei Uta
Posty: 678 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa. - Duży zwój na plecach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 10 kwie 2024, o 10:13
Wyprawa: C
Ryuujin Kodai
7/14
Ryuujin nie bardzo chciał mieszać się w sprawy, które nie dotyczyły jego osoby, jednak w gruncie rzeczy nie miał zbyt wielkiego wyboru. Jego towarzysz, który obiecał mu zdobycie większej siły, co dawało prosty scenariusz. Do czasu, aż tego nie osiągnie, ten chłopak, który właśnie pchał się w objęcia śmierci musiał jednak przeżyć. Jiro wyskoczył przed wóz, dobywając broni, którą ukrywał w torbie biodrowej, po czym niczym bohater książek czekał na niechybny koniec. Na całe jego szczęście Kodai postanowił dorzucić do tego swe trzy grosze, aktywując zdolności uzyskane dzięki rzadkiej linii krwi. Jego ruchy były płynne i ciężkie do śledzenie gołym okiem. Wojownik o czerwonych oczach był szybki i sprawny, zahartowany w licznych bojach, które obecnie dawały swój plon. Jeźdźcy, którzy chcieli dopaść uciekających ludzi nie zawahali się nawet na sekundę, nawet, wtedy gdy Ryuujin zmienił swój wygląd, stając naprzeciwko nich. Trudno było opisać to, co działo się dalej, jeśli ktoś nie miał zbyt mocnych nerwów. Końska krew zmieszała się w powietrzu z ludzką, odcięte kopyto poleciało w niebiosa, a sam jeździec został po chwili przebity ostrzem miecza. To samo było z innymi, gdy wojownik wykonywał swój magiczny pełen brutalności taniec. Dla niego było to coś, co robił już wiele razy, zero emocji, zero wyrzutów sumienia. Hipnotyzująca melodia cięcia i kakofonicznego jęku wydawanego z ust umierających ludzi. Po czasie, który był krótszy, niż można było się spodziewać Ryuujin stał po kolana w ludzko zwierzęcych zwłokach, ubabrany krwią niczym dzika bestia, którą w głębi duszy mógł przecież być. Oddychał miarowo wpatrując się teraz w dwóch ludzi, którzy umykali z tej masakry o własnych siłach… Nie było sensu ich gonić, niech wieść o wojowniku roznosi się między najgorszym ścierwem tej krainy. Jiro wpatrywał się w plecy człowieka, którego ledwo znał, czując, jak całe jego ciało dygocze. Może i był świadkiem szybkiego pozbycia się przeciwników przez czerwonowłosego, gdy razem opuszczali palisadę. Jednak teraz to wszystko było zupełnie inne… Ryuujin pokazał, na co go naprawdę stać. Zdezorientowany chłopak spojrzał na uratowanych ludzki, zdając sobie sprawę, że już ich tam nie było. Kobieta wraz z dziadkiem ruszyli pędem, tak jak nakazano im wcześniej, nie odwracając się, nawet by podziękować swym wybawcą. Dzieciak rzucił tylko wzrokiem za nimi, po czym odezwał się nieśmiało do swego obrońcy…
– Przepraszam… Ja nie mogłem ich tak zostawić, nigdy bym sobie nie wybaczył, gdybym ot tak porzucił kogoś w potrzebie .
Chłopak odwrócił wzrok od trupów, które wciąż ścieliły trakt, spoglądając teraz w kierunku, do którego zmierzali jeszcze chwilę wcześniej. Najwidoczniej starał się oszacować, ile drogi właściwie zostało im jeszcze do celu.
– Mam nadzieję, że uda nam się wyrobić przed zmrokiem… Takich jak oni może być znacznie więcej w tym rejonie, liczę, że nie będziesz już musiał za mnie walczyć .
Przemówił na sam koniec, starając się nie spoglądać na wojownika, który obecnie stał wśród ofiar naznaczony ich krwią. Taiyō podszedł do przyjaciela tak samo jak robił to po każdej wcześniejszej walce, stając kilka kroków za jego plecami… Po chwili odezwał się lecz tylko szkarłatny pogromca mógł go usłyszeć.
– Znowu to zrobiłeś… Działasz zbyt impulsywnie, kiedyś jakiś wieśniak przypadkowo przebije cię widłami w tym szale… Uważaj Ryuujin, nie chce zostać sam na tym świecie .
Po czym bez dalszych ceregieli skoczył, zajmując swe poprzednie miejsce na barkach wojownika. To definitywny koniec tego rozdziału… Mogli ruszać dalej.
0 x
Ryuujin Kodai
Postać porzucona
Posty: 316 Rejestracja: 27 maja 2023, o 15:13
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: 203cm | 157kg
Widoczny ekwipunek: Zbroja, dwa miecze przy pasie
Link do KP: viewtopic.php?p=207937#p207937
Aktualna postać: Gōsui/ Shīrōdo
Post
autor: Ryuujin Kodai » 10 kwie 2024, o 17:56
Trup ścielił się gęsto. Krew, jęki, odcięte kończyny, a wszystko dlatego że jeden dzieciak chciał zostać bohaterem. Czy było to słuszne? Możliwe choć nie specjalnie teraz miało to już znaczenie. Melko się rozlało. Ciepłe, lepkie mleko o metalicznym posmaku.
Gdy ostatni przeciwnik gotów stawiać mu czoła wydał ostatnie tchnienie wzór pokrywający moje ciało zaczął się cofać. Wolałem w miarę możliwości nie pokazywać tego młodemu. W końcu im mniej o mnie wiedział tym lepiej.
- Nie przepraszaj. Postanowiłeś zabrać im życie. Prosze bardzo. Przyjrzyj się uważnie temu obrazowi i dobrze go zapamiętaj. - odparłem oczyszczając ostrze i siebie z krwi - Jeśli następnym razem będziesz wykonywał moje polecenia to jest na to szansa. Może i byłem dość szorstki w stosunku do chłopca ale nie widziałem powodu dla którego miałem być miły. Łączyły nas tylko wspólne interesy.
Spojrzałem na lisa który szybciutko wyłonił się po zakończeniu sprawy po czym pochyliłem głowę na jego reprymendę. Miał rację. Musiałem w przyszłości działać rozważniej. W końcu gdyby wśród zbójów było paru inteligentniejszych bądź bardziej doświadczonych wojowników mogłoby różnie się skończyć.
- Masz rację przepraszam Taiyō, postaram się działać rozważniej. Może dziadek tego chłopaka nauczy mnie czegoś w tym kierunku. - odpowiedziałem gdy malec wdrapał się na mnie po czym znów spojrzałem na chłopaka - No dobra Jiro. Teraz musisz mi pomóc jak odblokujemy drogę z tych zwłok możemy wykorzystać wóz tamtych ludzi żeby szybciej dotrzeć do celu. Stwierdziłem zaczynając przerzucać truchła na pobocze jeśli oczywiście tej wóz został na miejscu. Jeśli nie to zwyczajnie gestem nakazuje mu aby prowadził dalej samemu skupiając się ponownie na obserwacji otoczenia.
0 x
Ryuujin:
Lis Taiyō:
Ptak:
Rei Uta
Posty: 678 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa. - Duży zwój na plecach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 11 kwie 2024, o 09:02
Wyprawa: C
Ryuujin Kodai
8/14
Ryuujin stał w stosie trupów, które jeszcze chwilę temu były hardymi bandytami gotowymi wzbogacić się na krzywdzie ludzi uciekających ze swych domów, gdy wizja wojny wisiała na niebie niczym czarne obłoki. Jego nowy towarzysz podziwiał jego styl walki, jednocześnie obawiając się tego, kim właściwie był człowiek, któremu powierzył misję ratowania resztki swej rodziny. Plan, jaki mieli na ten moment był całkiem niezły, zwłaszcza że uchodźcy pozostawili swój wóz, znikając już daleko za horyzontem. Najwidoczniej rada Jiro była dla nich więcej niż nie do odrzucenia, a zgarniając to, co mieli pod ręką po prostu chcieli się udać, jak najdalej od tego szalonego miejsca. Były strażnik powoli zajął się zgarnianiem z drogi trupów, wpatrując się bez słowa w ich otwarte oczy. Większość nie posiadała ważnych części ciała lub po prostu została stratowana przez dawne wierzchowce, które tak jak uciekinierzy prysły w stronę horyzontu. Chłopiec nie odzywał się do Ryuujina przez dłuższą chwilę, starając się w pełni wykonać rozkazy wysokiego wojownika. Po niecałej godzinie mogli podziwiać swoje dzieło, gdy trakt wreszcie został uwolniony od tych, którzy nie spodziewali się, że to dzisiaj nadejdzie dla nich dzień sądu. Jeśli chcieli sprawdzić sam pojazd pod względem pozostawionego tam sprzętu, to trafiliby głównie na stare meble oraz dodatki które uprzyjemniały każde wnętrze. Jeśli chcieli mogli, to wszysto zrzucić na kupę, tak by sam wóz mógł w spokoju jechać dalej. Dzięki umiejętności Ryuujina nawet spłoszone konie dało się uspokoić, tak by dalej ruszyć w drogę. Dopiero gdy zasiedli wygodnie na przodzie, młody odezwał się do swego wybawiciela.
– Chciałem kiedyś bronić kraj przed tymi, którzy będą mieli odwagę nas napaść… Być jak to mówi dziadek „Zaporą która powstrzymuje nadciągające fale”… Niestety wydaje mi się, że świat nie wygląda tak jak z początku myślałem .
Jiro przerwał na chwilę, wpatrując się w dal, gdy miarowo poganiał konie lejcami.
– Gdzie mają szukać wsparcia, tacy jak ci, którym pomogłeś… Jeśli kraj jest w potrzebie, nie potrafiąc obronić własnych granic. Powiedz mi Ryuujin-san, czy to wszystko oznacza nasz koniec, co będzie dalej…
Dzieciak wyglądał na całkowicie wstrząśniętego, być może nie spodziewał się, że ich krótka przygoda może tak mocno wpłynąć na jego życie. Widział wokół ślady wojennych zmagań. Widział dym i pozostawione wozy na drodze, widział ludzi z daleka, którzy wciąż poruszali się nerwowo w stronę granic państwa. Nie było mowy o tym by ktoś tam teraz myślał o jej przyszłości, każdy chciał ratować własną dupę… Taiyō siedziała wciąż na ramionach swego przyjaciela, zwracając się teraz cicho do jego prawego ucha.
– Młody chyba pierwszy raz wszedł w ten ponury świat… Ciekawe czy zrozumie jak wielkim jest głupcem, licząc, że wszystko maluje się w jasnych barwach .
Delikatnie, opierając pysk na głowie Kodaia, zasnął po chwili, nie odzywając się więcej. Jiro patrzył wciąż na drogę, a gdy słońce zaczęło zachodzić za horyzontem mogli ujrzeć wreszcie samotną górę w niedużej odległości. Dzieciak wskazał ten kierunek oraz biały dym, który pojawiał się miarowo z jej szczyty.
– To tam dziadek ma swoje Dojo… To podobno święta góra, która nosiła ślady tysięcy wojowników wyszkolonych przez naszą rodzinę… Z pewnością się ucieszy na nasz widok .
Ich przygoda wciąż trwała, nie mogli jednak wiedzieć co też czekało tam na szczycie.
0 x
Ryuujin Kodai
Postać porzucona
Posty: 316 Rejestracja: 27 maja 2023, o 15:13
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: 203cm | 157kg
Widoczny ekwipunek: Zbroja, dwa miecze przy pasie
Link do KP: viewtopic.php?p=207937#p207937
Aktualna postać: Gōsui/ Shīrōdo
Post
autor: Ryuujin Kodai » 11 kwie 2024, o 14:09
Załatwiliśmy co załatwić należało i w końcu po chwili uspokajania koni zdołaliśmy ruszyć. Niektórzy oczywiście mogliby stwierdzić że ukradłem owy opwóz zostawiony przez dwójkę ludzi ściganych przez bandytów jednak ja widziałem to tak, że była to opłata za ich utmrayowane życia. W końcu nadstawiłem za nich karku więc coś mi się za to należało, a jednocześnie pomagało to dzieciakowi ominąć część trudu naszej wyprawy.
W kwestii samego Jiro to jego milczenie było dość przyjemne, nie przeszkadzała mi ta "niezręczna" cisza między nami. W końcu nie byliśmy kompanami żeby opowiadać sobie żarty i śmiać się do rozpuku. Jednak jak to w życiu bywa nic co dobre nie trwa wiecznie i chłopak zdecydował się podzielić ze mną swoimi obawami. Chwilę zastanawiałem się czy zbyć go po raz kolejny słuchając przy okazji co ma do powiedzenia zasypiający futrzak.
- Wierzysz w piekło młody? - zapytałem gdy lis już drzemał smacznie - Miejsce w które trafiają dusze złych ludzi? Kiedyś tak jak ty sądziłem, że świat wygląda inaczej jednak po tym co przeżyłem sądzę, że żyjemy w piekle. Sami nawzajem gotujemy sobie ten los więc im szybciej to zrozumiesz tym szybciej dorośniesz, a wtedy staniesz się silniejszy. Odrobinę silniejszy od tych którzy tego nie rozumieją. To pierwszy krok z długiej i bolesnej drogi. Zobaczysz na niej rzeczy o wiele gorsze niż śmierć ale jeśli znajdziesz w sobie siłe by iść dalej staniesz się znacznie silniejszy. Nie byłem dobry w przemowach, ogólnie w interakcjach międzyludzkich więc nie byłem pewien czy zdołałem wyjaśnić chłopakowi to co chciałem mu przekazać. Westchnąłem.
- A wsparcia ludzie tacy jak tamci szukać mogą w takich jak ty Jiro. Zdobądź siłe. Wtedy jeśli zechcesz zostać bohaterem nikt ci nie przeszkodzi, tylko po drodze nie daj się głupio zabić. Mierz siły na zamiary. - dodałem po chwil nie chcąc za mocno zasmucić dzieciaka.
- Święta góra mówisz? Mam nadzieje, że wszystko u niego w porządku. Na wszelki wypadek trzymaj się bilsko mnie. Tym razem mówie serio. Nie wiemy czy jacyś bandyci nie przejeli tego miejsca. - odparłem spokojnym, nie przyjmującym odmowy tonem. Choć w takim przypadku młody nie był mi już potrzebny to jednak z jakiegoś powodu wolałem zostawić go żywego.
0 x
Ryuujin:
Lis Taiyō:
Ptak:
Rei Uta
Posty: 678 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa. - Duży zwój na plecach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 13 kwie 2024, o 01:16
Wyprawa: C
Ryuujin Kodai
9/14
Ryuujin zdołał jednak porozumieć się z chłopcem, przekazując mu kilka cennych informacji. Jiro słuchał uważnie tego, co miał mu do przekazania, jednocześnie obserwując drogę. Kodai grał w zupełnie innej lidze, mając nad swoim towarzyszem przewagę ogromnego doświadczenia. Jiro zdecydowanie zyskiwał na tej misji więcej, niż mogło się wydawać, przechodząc swoistą lekcję dorosłości. Wreszcie udało im się dotrzeć do podnóża góry, spoglądając na biały dym unoszący się w oddali. Chłopak nie odpowiedział niczym na to, co usłyszał od swojego wybawiciela, jednak w gruncie rzeczy mogło to oznaczać, że jednak zrozumiał. Pewne pytania nie mają sensu, jeśli wcześniej nie jesteśmy na nie przygotowani. Odpowiedzi bywają zbyt surowe dla naszego postrzegania rzeczywistości. Bohaterowie tej opowieści wjechali mozolnie z traktu, w płaskie łąki, które pokrywały okolice. Ziemia przestała być już tak wyrobiona przez wozy, więc i wyboje były większe. Jak się miało okazać, do dojo na szczycie góry nie prowadziła żadna droga. Jiro prowadził konie między niskimi krzakami, w pewnym momencie zatrzymując się. Nie towarzyszyło temu specjalnie wydarzenie, a zwykły przymus zmiany sposobu podróży. Góra w tym miejscu była zbyt stroma.
– Znam ścieżkę, będzie znacznie szybciej
Młody ruszył bez dalszych wyjaśnień, kierując się prosto w pobliskie krzaki. Mimo dziwnego zachowania, można było zauważyć niemal niewidoczny wydeptany ślad. Lisek wybudzony znowu siedział na ramionach bohatera, który nawet nie zwrócił uwagi, jak idąc za dzieciakiem znalazł się na szczycie. W pewnym momencie po prostu pozostawił za sobą jakiś krzak, a w następnej spoglądał na czarny budynek. Miejsce przycupnięte między szerokimi głazami, które ktoś zręcznie wyszlifował. Płaski dach, suwane drzwi, kilka lamp, które obecnie nie świeciły. Jiro przez chwilę spoglądał na to wszystko, z pewnością myśląc o tym, jak też zareaguje jego dziadek. W pewnym momencie po prostu westchnął głośno, po czym ruszył dalej. Przed wejściem zdjął buty, tak jak nakazywał zwyczaj, licząc, że i Kodai zrozumie, że to święte prawo. To była z pewnością ostatnia scena, w której wszystko było tak spokojne. Zaraz po tym, jak wrota się rozsunęły, wojownicy mogli zauważyć wnętrze domu. Stojaki z uzbrojeniem, bronie wiszące na ścianach, różnorakie manekiny do ćwiczeń. Całe pomieszczenie wyglądało jak swoista sala treningowa, od której rozchodziła się para drzwi. Nie to było tutaj, jednak najciekawsze… Spoglądając wprost przed siebie, mogli zauważyć człowieka przybitego włócznią do ściany. Jego ciało niemal zwiotczało, a skóra przybrała szary odcień. Człowiek ten wciąż jednak emanował dziwną energią, jak gdyby samo jego istnienie wciąż nie potrafiło przeminąć. Dzieciak wbiegł bez dalszych wyjaśnień, wyrywając broń z ciała człowieka. Jego oczy były niemal zamknięte, jednak Kodai mógł zauważyć świeże ślady krwi na ubraniach Jiro. Ten człowiek musiał umierać tutaj od kilku dni, cierpiąc obecnie przeokropne męki.
– Dziadku… dziakdu to ja Jiro, dziadku! .
Chłopak krzyczał do nieprzytomnego mężczyzny, który ledwo otworzył swe oczy. Z pewnością nie widział osoby, z którą rozmawiał, gdyż białe plamy zasłoniły jego źrenice. Mężczyzna złapał oddech, jednak z płuc uleciał mu jedynie przeraźliwy świst. Jiro wiedział, że takiej rany nic nie uratuje… Jego dziadek po prostu umierał.
– Kto to zrobił, dziadku… Kto to zrobił? .
Mistrz dojo jeszcze raz spróbował złapać oddech, po czym z pewnością, wykorzystując resztkę swej siły, przemówił pustym dławiącym się głosem.
– Ji… ro… Mój synu… Wiedziałem, że wrócisz… Klan stopy, jeden z kilku, które chciały przejąć nasz dom .
Mężczyzna przez chwilę zaczął kasłać własną krwią, a Ryuujin jako doświadczony wojownik mógł zauważyć gorzką prawdę. Płuca tego człowieka zalewają się krwią, od chwili, gdy tamten wyciągnął z niego drewnianą pikę. Być może skrócił jego męki, a być może odebrał mu szansę na przeżycie. Po kilku chwilach mistrz odezwał się ponownie…
– Dumny jestem z ciebie… Idziesz w ojca ślady… Musisz odzyskać zwój z sekretami naszej rodziny, chłopcze, klan stopy zajął stare ruiny zamku lorda Jigawy .
Jiro zacisnął pięści, a jego wyraz twarzy wydawał się rozumieć powagę tej informacji. Dziadek, który miał przywitać Ryuujina nagrodą, właśnie konał na rękach swego jedynego dziedzica… Były strażnik ulał tylko jedną łzę, odkładając głowę dziadka na zimny parkiet. Pochylił swą głowę, wpatrując się w ostatni oddech swojego opiekuna. Nim słońce całkiem zaszło, było już po wszystkim… Ryuujin wpatrywał się w swojego towarzysza, który powoli wstał z ziemi, spoglądając teraz w jego oczy inaczej niż wcześniej. W samej postawie dało się zauważyć różnicę, gdy dzieciak wreszcie zaczął rozumieć.
– Mam zamiar dopaść ich wszystkich, a później odzyskać tajemnice naszego klanu… Jeśl mi pomożesz, podzielę się z tobą tym zwojem, jeśli nie, wszystko, co tu widzisz jest twoje .
Chłopak podniósł z ziemi upuszczoną przez kogoś katanę, po czym przełożył ją przez plecy.
-Dla mnie liczy się teraz tylko zemsta
Zakończył rodział tymi słowami. Nasz bohater był teraz w kropce, jednak to do niego należało ostatnie słowo.
0 x
Ryuujin Kodai
Postać porzucona
Posty: 316 Rejestracja: 27 maja 2023, o 15:13
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: 203cm | 157kg
Widoczny ekwipunek: Zbroja, dwa miecze przy pasie
Link do KP: viewtopic.php?p=207937#p207937
Aktualna postać: Gōsui/ Shīrōdo
Post
autor: Ryuujin Kodai » 15 kwie 2024, o 22:13
Karma? Klątwa? Pech? Cokolwiek zaczęło mnie prześladować to zaczynało być irytujące. Na każdym kroku coś stawało mi na drodze, rzucało kłody pod nogi i nawet świadomość że pokonanie tych przeciwności uczyni mnie silniejszym przestawało radować. Oczywiście, byłem świadom takiej możliwości rozwoju wydarzeń ale w głębi serca liczyłem na szczęśliwsze zakończenie.
- Straciłem sporo czasu prowadząc cię tu w jednym kawałku młody, a teraz chcesz mnie zbyć pierwszym lepszym kawałkiem złomu? - zapytałem stojąc w wejściu z ewidentnym niezadowoleniem w głosie - Najpierw pochowaj swojego członka rodziny jak należy.
Potem zaprowadzisz mnie do zwoju. Będziesz mógł się bohatersko dać zabić albo zawrzesz ze mną drugi układ.
Domyślałem się jakie emocje targały młodym jeszcze nie tak dawno ja również myślałem że straciłem najdroższego memu sercu przyjaciela. Omal nie zdecydowałem się wtedy podjąć samobójczej próby zemsty... Spojrzałem na byłego strażnika i w pełni się wyprostowałem prezentując tym samym ogromne fizyczne różnice między nami.
- Przekażesz mi zwój jako zapłate za dotarcie tutaj. Zapomnisz też o naszym spotkaniu i w razie pytań, nigdy mnie nie widziałeś, a ja w zamian pomogę ci w twojej zemście. Myślę,
że skoro już widziałeś moje umiejętności powinieneś wiedzieć że będzie to wyrok śmierci. A więc Jiro Oboro, czy chcesz zniszczyć klan stopy? - może trochę przydługi monolog i może byłem zbyt pewny siebie jednak prawdę mówiąc miałem zamiar pomóc młodemu czy to z sympatii do jego osoby, a może aby ukarać tych którzy wtrącili się w moje sprawy. Natomiast przy okazji była to nienajgorsza okazja aby związać chłopakowi język w sprawie moje osoby.
0 x
Ryuujin:
Lis Taiyō:
Ptak:
Rei Uta
Posty: 678 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa. - Duży zwój na plecach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 16 kwie 2024, o 23:57
Wyprawa: C
Ryuujin Kodai
10/14
Ryuujin zdawał sobie sprawę z tego, w jakim stanie mogli zastać dojo po swym przyjeździe, jednak obecny scenariusz, który się rozgrywał był tym najgorszym z najgorszych. Wojownik z klanu Jugo zebrał się w sobie, w tej chwili, spoglądając na dzieciaka, który właśnie stracił wszystko. Czerwony lis zeskoczył z szyi wysokiego mężczyzny, po czym usiadł obok wejścia do dojo. Jego wzrok wbity był w ciało starca, jak gdyby próbował rozwiać własne wątpliwości. Przez dłuższą chwilę słychać było jedynie ukrywane pochlipywanie byłego strażnika, który teraz spoglądał w twarz swego wybawcy.
– Nie wiem, czy kiedyś będę w stanie wynagrodzić ci to wszystko wystarczająco… Ale jeśli pomożesz mi ich pokonać, to znaczy że wiedza naszej rodziny znajdzie się w bezpiecznych rękach .
Chłopak oddał ukłon w stronę wielkoluda, po czym odwrócił się powoli by zająć się zwłokami opiekuna. Zanim Ryuujin mógł spojrzeć na niewielki kopczyk usypany za tylną ścianą, minęło sporo czasu. Chłopak klęczał teraz przed pochówkiem swego jedynego krewniaka, szepcząc pod nosem słowa modlitwy. Nie było sensu opisywania tej chwili, gdyż każdy, kto stracił kogoś chociaż raz wiedział, jak ona mogła wyglądać. Kodai okazał się wielkoduszny, pozwalając dzieciakowi na całą ceremonię. Dzień zamienił się we wczesny wieczór, gdy obaj gotowi byli wreszcie do drogi. Były strażnik zebrał z dojo łuk oraz strzały, po czym przemówił do tego, który miał niebawem odegrać najbardziej istotną rolę w tym przedstawieniu.
– Do ruin jest jakaś godzina jazdy, wykorzystamy konie z powozu, żeby było szybciej… Wydaje mi się, że możemy ich zaskoczyć w czasie, gdy będą z pewnością opijać dzisiejsze zyski .
Chłopak przerwał na chwilę, spoglądając na grób swego dziadka.
– Na ich przywódcę mówią skóra… Bo podobno nosi płaszcz zrobiony z ciał swych ofiar .
Jiro przeniósł swoją uwagę na mężczyznę, jednak nie odezwał się już nawet słowem. Nie było sensu by nie wierzył w to, że tamten będzie w stanie roznieść całą ich siedzibę w drobny mak. Dzieciak przełożył łuk i kołczan przez plecy, po czym ruszył w stronę pozostawionego powozu. Pozbywając się niepotrzebnego zaplecza, uwolnili wierzchowce, na których mieli dostać się do celu.
– Musimy jechać cały czas na północ, lord Jigawa zajmował teren obecnych mokradeł. Chociaż kiedyś były to podobno piękne ogrody .
Konie wyglądały dość przeciętnie i z pewnością wykorzystywano je częściej do roli niż do walki, jednak w tej sytuacji musiały im wystarczyć. Dzieciak ruszył przodem, nie odwracając się na swego towarzysza. Pozostawiając dojo za plecami wiedział, że nie może teraz popełnić pomyłki, przodkowie spoglądali na niego z góry… Musiał udowodnić, że jest godzien swego nazwiska. Ich podróż przez mrok nie była zbyt trudna, zwłaszcza że roślinność w tych stronach ograniczała się do karłowatych krzaków. Nie minęła więcej, niż połowa zaplanowanego czasu, gdy na horyzoncie pojawiło się odległe zabudowanie ustawione na niskiej skale. Zamek z połamaną wieżą oświetlały pochodnie, a wokół rozciągało się bagno pełne dziwnych migoczących barw… Droga prowadziła przez sam ich środek.
0 x
Ryuujin Kodai
Postać porzucona
Posty: 316 Rejestracja: 27 maja 2023, o 15:13
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: 203cm | 157kg
Widoczny ekwipunek: Zbroja, dwa miecze przy pasie
Link do KP: viewtopic.php?p=207937#p207937
Aktualna postać: Gōsui/ Shīrōdo
Post
autor: Ryuujin Kodai » 17 kwie 2024, o 00:52
Pożegnanie się Jiro z dziadkiem było ważne, a co więcej dało chłopakowi czas by jego emocje nieco się uspokoiły. Kierowany gniewem byłby większą kulą u nogi niż pomocą więc gdy skończył i zwrócił się do mnie nieco odetchnąłem z ulgą widząc poprawę. Przynajmniej chwilową bo na miejscu nie mogłem mieć pewności jak zareaguje na oprawców ostatniego członka swoje rodziny.
- Jeśli ta wiedza nie okaże się warta zachodu na pewno któregoś dnia znajdzie się coś co będziesz mógł dla mnie jeszcze zrobić. - odpowiedziałem zgodnie z własnym sercem i choć nie było to może najmilsze co mógłby teraz usłyszeć to wydawało mi się że były strażnik mógł się tego już po mnie spodziewać - Dobry pomysł. Warto jednak będzie jechać ostrożnie. Przy okazji po drodze przydałoby mi się więcej informacji o tym klanie. Na przykład czy posiadają własnych shinobich albo korzystają z ich usług? Chciałbym wiedzieć wcześniej niż później.
Pewien mędrzec powiedział kiedyś "Przyjaciół trzymaj blisko ale jeszcze bliżej trzymaj swoich wrogów." bo w końcu znajomość przeciwnika dawała ogromną przewagę, a mi zależało aby mieć ich jak najwięcej. Tym bardziej że walka miała się odbywać na ich terenie. Element zaskoczenia co prawda dawał nam bardzo dobre otwarcie ale liczebność mogła sprawić, że samo to to za mało. Szczególnie jeśli mieliśmy ich unicestwić.
- Skóra, cóż mam nadzieje że nie ucieknie nim zdażymy go wypatrzeć. Ci którzy sięgają po tak odrażające metody by próbować wzbudzać strach nie raz okazują się najbardziej przerażeni. - podsumowałem krótko fana galanterii.
- Co to takiego? - zapytałem dzieciaka mając na myśli dziwne barwy na naszej trasie sądząc, że ten powinien być w stanie udzielić mi odpowiedzi gdyż zdawał się być tu nie po raz pierwszy. Nie chciałem w końcu dać się zaatakować naturalnym bagiennym fortyfikacjom w postaci jakiś trujących gazów, roślin, robali czy czegoś tam innego.
Wzrokiem z kolei wypatrywałem wartowników, nie uwierzyłbym że takowi się nie znajdują w bazie wroga nawet jeśli Ci faktycznie świętowali. Tym bardziej jeśli zajmowali się takimi praktykami jak napadanie innych, musieli się liczyć z tym że ktoś mógłby szukać odwetu. Jak nie Jiro to ktoś z jakiś innych rodzin bądź najemnicy wynajęcia przez owe rodziny. Przy okazji starałem się też po drodze złapać jakiegoś ptaka aby poprosić go by ten przeleciał się nad zamkiem i przekazał mi informacje o tym jak wielu ludzi się tam znajduję i gdzie aby mieć większy pogląd na całą sytuację w środku.
0 x
Ryuujin:
Lis Taiyō:
Ptak:
Rei Uta
Posty: 678 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa. - Duży zwój na plecach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 17 kwie 2024, o 13:09
Wyprawa: C
Ryuujin Kodai
11/14
Jiro prowadził mężczyznę przez równiny, pospieszając konie, o których wiedzieli tylko tyle, że wciąż żyły. Ryuujin podjął słuszne pytania podczas drogi, jednak, zanim otrzymał spodziewaną odpowiedź minął kolejny kawałek drogi. Chłopak wciąż jechał na przedzie, jednak jego głos był na tyle głośny by wojownik w czerwieni mógł go usłyszeć.
– Klan stopy to rodzina zajmująca się głównie wyrobem stali… Kiedyś pierwszy z nich właśnie lord Jigawa opracował pewien styl walki. Po pewnym czasie coraz więcej ludzi garnęło się do jego dojo, by zgłębić sekret niesamowitych osiągnięć. Władca nie pozostawił po sobie dziedziców, co po czasie doprowadziło do wewnętrznych konfliktów… Słyszałem, że wybrali drogę stopy. Nie używając rąk walczyli ze sobą o prawo do kierowania dojo oraz ludźmi mieszkającymi na terenie ziem Jigawy .
Chłopak zatrzymał się, gdy dojechali do granic z zamkiem, wpatrując się w jego kontury na tle ciemnego nieba. Migoczące barwy, które unosiły się wokół niego, powodowały na jego twarzy wyraz obrzydzenia. Zaskakujące, zwłaszcza że sam obraz był przyjemny dla oka. Spokojnie pogłaskał swego wierzchowca by trochę go uspokoić, po czym ponownie przemówił do Ryuujina.
– Obecnie skóra zasiada na szczycie ich chorego klanu… To wszystko, co widzisz przed sobą to opary ze starych ogrodów. Poprzedni władca odkrył, że gdzieś tam pod ziemią znajdują się ich źródła. Zaczęto wrzucać tam zmarłych, których ziemia pochłaniała w sekundę… Po jakimś czasie jednak ogrody umarły, a para zamieniła się w trujące opary, które bronią tego miejsca lepiej niż sama straż. Słyszałem opowieści jak ludzie, wchodząc tam nie potrafią już opuścić tego miejsca… To chyba działa jakoś na świadomość człowieka, odbierając mu szansę na prawidłową ocenę jego sytuacji. Znam drogę, którą bandyci dostają się na zamek, jednak nie mam pewności, czy obecnie znajdują się tam też ludzie korzystający z chakry… Wiem tylko tyle, że Skóra może mieć jakieś specjalne zdolności, zwłaszcza że cały zamek podobno zasypany jest piaskiem .
Chłopak nie wiedział, jak zareaguje na te informacje jego towarzysz, jednak jeśli nie miał więcej pytań obaj ruszyli, okrążając świetliste bagno. Po kilkunastu minutach znaleźli się przy niewielkim przesmyku, który z daleka wyglądał jak pęknięcie w skale. Jiro zostawił konie w okolicznych zaroślach, licząc na to, że te nie spłoszą się przez dzikie zwierzęta… Powrót będzie wtedy dość męczący. Bez słowa ruszył w stronę wąskiego przejścia, w którym każdy z jeźdźców musiał jechać w szyku jeden za drugim. Gdy wdrapali się po stromej ścieżce na sam szczyt, Ryuujin mógł się lepiej zorientować w sytuacji. Spoglądał właśnie na plac zamkowy, gdzie biesiadowało około czterdziestu chłopa. Każdy z nich pił i śpiewał ciekawe melodie, nie spodziewając się tego, co miało nadejść. Mogli zauważyć różne drzwi prowadzące do wnętrza fortecy, jednak tylko jedne pilnowane były przez strażników. Z pewnością to tam siedział ich główny herszt. Droga do niego prowadziła przez cały plac, który dodatkowo wspierany był przez łuczników ustawionych na trzech wieżach wokół. Na murach znajdowało się kilku chłopców, jednak każdy wspierał się kurczowo na drzewcach swych broni… Zdecydowanie większość ludzi tutaj była pijana. Decyzja o dalszych krokach należała oczywiście do Ryuujina, który teraz odpowiadał za siebie, dzieciaka i małego lisa. Jego kompan położył się obok ich pozycji, zeskakując z barków wielkoluda, po czym odezwał się do niego spoglądając na teren zamku.
– To dość proste zadanie… Ale nie wiemy dokładnie co potrafi ten, o którym tak dziwnie mówią, dodatkowo zastanawia mnie ta informacja o zasypanych komnatach .
Lisek chciał wspierać swego towarzysza, jednak poza mądrymi radami mógł dodawać mu sił tylko swoją obecnością. Jiro naciągnął strzałę na cięciwę łuku, po czym czekał, aż padną jakieś rozkazy.
0 x
Ryuujin Kodai
Postać porzucona
Posty: 316 Rejestracja: 27 maja 2023, o 15:13
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: 203cm | 157kg
Widoczny ekwipunek: Zbroja, dwa miecze przy pasie
Link do KP: viewtopic.php?p=207937#p207937
Aktualna postać: Gōsui/ Shīrōdo
Post
autor: Ryuujin Kodai » 17 kwie 2024, o 14:07
Kolejne informacje jakie zdobyłem od Jiro w dordze okazywały się być przydatne. Jak zresztą fakt, że tym razem nie powstrzymywałem młodego przed podróżą tutaj. Inaczej zapewne mógłbym paść ofiarą naturalnej obrony mokradeł, a to by zmniejszyło sznase na powodzenie tego co miałem zamiar uczynić.
Prowadzony ścieżka przez byłego strażnika zdecydowałem się również pomóc mu w niektórych elementach drogi aby nie marnował swojej siły jak choćby na wspinaczce. Bez trudu byłem w końcu w stanie skupić energię w swoich stopach i wnieść go na górę nie męcząc się przy tym w żadnym specjalnym stopniu. Liczyłem w ten sposób, że zaoszczędzone siły pomogą mu przeżyć, a przynajmniej w razie potrzeby wesprzeć mnie dłuższy czas w walce. W końcu fakt zasypania piaskiem tego miejsca był raczej podejrzany. Gdy znaleźliśmy się na miejscu miejscu Taiyō postanowił w tracić swoje trzy grosze do rozmowy.
- To prawda Taiyō ale nie powinno mi to zająć zbyt wiele czasu. Mimo to schowaj się gdzieś na pięć minut, nie chciałbym żeby coś ci się stało. - odpowiedziałem pewnym siebie głosem po czym zacząłem analizować ustawinie przeciwników - Jiro, ja ruszę pierwszy. Najpierw postaram się zająć strzelcami. Będziesz mnie ubezpieczał gdybym kogoś pominął. Jednak na razie po każdym strzale chowaj się żeby nikt cie nie wykrył. Powiedz mi jeszcze jaki jest twój zasięg? Sięgniesz tamtych? Przekazałem plan działania młodemu pytając na koniec o najdalej znajdujących się łuczników.
Gdy już miałem wszystko jasne i klarowne zostało nic innego jak zająć się robotą. Plan miałem dość prosty zakraść się do muru po którym ruszałem z kopyta by dotrzeć do każdej z trzech pozycji strzeleckich wroga i skrócić ich o głowę dwoma ostrzami nawet gdyby stali dość daleko od siebie. W końcu posiadanie dwóch metrów wzrostu miało swój plus w postaci długich ramion przedłużonych ponad metrowymi ostrzami tachi. Wiedziałem, że istniało ryzyko na zostanie wykrytym dlatego gotów byłem na uniki i wyskoki w celu ominięcia nadlatujących pocisków, a jeśli byłoby to możliwe to po prostu przecinaniu strzał w locie aby zbić morale wroga. Środków nie szczędziłem, obiecałem rzeź i tego też miałem zamiar dokonać dlatego od samego początku, od pierwszego kroku moje ciało pokryło się cierniowym wzorem. Ostatnie co mieli słyszeć ci ludzie był dźwięk dzwonków znajdujących się przy moich kostkach, a ostatni widok to spadające głowy kompanów.
Jeśli uda mi się już wyeliminować strzelców wyskakuje do jeszcze przed chwilą bawiącego się tłumu robiąc przy tym salto w tył dla epickości i nie zwlekając ruszam w tłum tnąc wszystko wokół siebie zmieniając pozycje skacząc nad nimi by w locie unieszkodliwiając przykładowo wystające pomad tłum piki bądź inne bronie drzewcowe. Uważnie śledziłem oczami to co działo się wokół aby nie dać się zajść od tyłu oraz nasłuchiwałem rytmu kroków przeciwników by nie zostać zaskoczony przez tych którzy mogliby znaleźć się w mojej martwej strefie.
- Co jest klanie stopy! Mieliście czelność wtrącić się w moje sprawy!? - wykrzyknąłem z dzikością w oczach i z najbardziej paskudnym uśmiechem na twarzy - Za kare przybyłem po wasze dusze! Mordując kolejnych wrogów staram się pozycjonować tak aby cały czas mieć przed sobą drzwi za którymi mógł przebywać herszt bandy.
Ukryty tekst
0 x
Ryuujin:
Lis Taiyō:
Ptak:
Rei Uta
Posty: 678 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa. - Duży zwój na plecach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 17 kwie 2024, o 15:25
Wyprawa: C
Ryuujin Kodai
12/14
Ryuujin należał do ludzi pewnych siebie. Zazwyczaj istniały dwa typy tego gatunku człowieka. Pierwszym byli ci, którzy obnosili się ze swą pewnością siebie, jednak nie pokazywali niczego poza to. Ich pyszałkowatość kończyła się zazwyczaj, w chwili gdy spotykali drugi rodzaj pewności siebie. Tym kimś był właśnie Ryuujn Kodai, ucieleśnienie tego, co można było nazwać wojownikiem. Wielki mężczyzna po otrzymaniu twierdzącej odpowiedzi od Jiro, nie miał już powodu by martwić się łucznikami. W chwili gdy Jugo zręcznie masakrował strażników na murze, jego towarzysz szybkimi celnymi strzałami zdjął strzelców. Zdecydowanie powinien chyba zostać przy tym rodzaju walki, gdyż nie chybił nawet jednego razu. Wielkolud zeskoczył z fortyfikacji w pięknym stylu, niczym sama śmierć, wpadając w mrowisko przeciwników. Zanim patałachy zorientowały się co się właściwie dzieje, nasz bohater powalił już dziesięciu samym ciężarem swej osoby w połączeniu z morderczym zasięgiem swych rąk. Część grupy oprzytomniała w porę by sięgnąć po broń lub by zaatakować przeciwnika z dystansu. Wielkolud nie martwił się jednak ani jednymi, ani drugimi… Jego forma przekraczała wszelkie zdolności, jakimi dysponowali członkowie klanu stopy. Pijacka posiadówa zamieniła się w krwawą łaźnię, która przez tych z góry zostanie zapamiętana na długo. Jeśli bogowie obserwowali ziemię, to w tej chwili mogli zdać sobie sprawę, że stworzyli prawdziwą bestię. Potwór, którego nie można było zatrzymać zwykłymi siłami, już po krótkiej chwili stał na środku placu otoczony przez ciała tych, którzy tego nie rozumieli. Jeśli ktoś tutaj został przy życiu, to nie wydawał z siebie teraz najmniejszego pisku, by nie przywołać do siebie demonicznego kata. W pewnej chwili drzwi do wieży otworzyły się, a ze środka wyłonił się dawny strażnik, trzęsąc się teraz ze strachu… Ku zaskoczeniu Ryuujina ukłonił się nisko, po czym przemówił z obawą w głosie. Drobną, która mówiła mu, że to może być koniec jego żywota…
– Pan Skóra zaprasza do siebie…
Człowiek czekał w obawie na to, co się stanie, starając się nie zwracać uwagi na mężczyznę, który skąpany w krwi swych wrogów, nawet nie złapał zadyszki. Prawdziwe oblicze tyrana walki, osoby godnej by nieść chwałę swemu nazwisku w bagnie, jakim był ten świat. To właśnie tacy ludzie pisali scenariusz tego świata… Jeśli chciałeś być szarakiem, licz się, z tym że każdy wbije chuj w to, co się z tobą stanie. Jeśli Kodai zgodził się wejść do budynku <Co się stanie z portierem jest dowolną formą rozrywki>, mógł zobaczyć wąskie schody biegnące do góry. Po wejściu na najwyższe piętro znalazł się w okrągłej sali, oświetlonej setkami świec. Na szczycie niewielkiego wzniesienia siedział dwumetrowy drab, odziany w skórę z ludzkiej… Skóry. Kaptur, rękawy wszystko było stworzone z tego materiały. Człowiek ten wpatrywał się w Ryuujina, uśmiechając się do niego szeroko. Kodai mógł zauważyć, że cała sala pokryta jest różnej wielkości kupkami piasku, które znajdowały się w najdziwniejszych miejscach. Ta najbliżej znajdowały się dwa kroki za plecami Ryuujina.
– Witaj wojowniku… Co się sprowadza w moje skromne progi i dlaczego wybiłeś tych głupców co do nogi .
Jeśli on faktycznie był ich przywódcą, to nie wyglądał na takiego, co martwi się ich stanem losu…
0 x
Ryuujin Kodai
Postać porzucona
Posty: 316 Rejestracja: 27 maja 2023, o 15:13
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: 203cm | 157kg
Widoczny ekwipunek: Zbroja, dwa miecze przy pasie
Link do KP: viewtopic.php?p=207937#p207937
Aktualna postać: Gōsui/ Shīrōdo
Post
autor: Ryuujin Kodai » 17 kwie 2024, o 16:03
Ostrza płynnie przechodziły przez ciała moich ofiar do tego stopnia, że nie czułem nawet jakiegokolwiek oporu. Prawie jak gdybym ciał powietrze. Jedynie krzyki i tryskająca wokół krew utwierdzała mnie w przekonaniu że kolejni ludzie Skóry odchodzą z tego świata. Czy Jiro tego właśnie im życzył? Zapewne tak lecz ciekaw byłem jak się zachowa gdy już skończymy i na własne oczy zobaczył co uczynił. Jednak nim do tego miało dojść zostało jeszcze parę osób i już miałem kończyć na placu gdy drzwi do herszt się otworzyły a jeden z tych nieszczęśników został wysłany w roli posłańca.
Zatrzymałem się bez słowa i wyprostowałem wgapiając się w drzwi ciągnąć ostrza po ziemi. Metaliczny dźwięk klingi natrafiające na kamień i miarowe pobrzdękiwanie dzwonków na moich nogach przerywało ciszę jaka zapanowała. Już nikt się nie śmiał. Nikt nie śpiewał pijackich piosenek. Nikt nie miał prawa ujścia cało z tego miejsca. Mijając posłańca nie spoglądałem na niego byłem skupiony na kimś innym kogo zaraz miałem zobaczyć lecz nie przeszkodziło mi to by i jego głową poturlała się po ziemi.
Sala którą zobaczyłem była dość nietypowa. Ten piach. Byłem gotów na wszystko choć widok tego całego skóry napawał mnie większym obrzydzeniem niż sądziłem. Miarowo i pewnie szedłem wciąż przed siebie nawet gdy ten zaczął do mnie mówić, a przystanąłem dopiero gdy skończył swoje pytanie.
- Pobliska góra uchodzi za świętą. Wiedziałeś o tym prawda? Powiedz mi ty który tytuujesz się przydomkiem Skóra, nie boisz się gniewu bogów którzy zamieszkują jej szczyt? - zapytałem wpatrując się w człowieka jednocześnie nasłuchując otoczenia - Pytasz mnie co mnie tu sprowadziło ale chyba już rozumiesz. To ty mnie tu sprowadziłeś. Jestem twoją karą.
Po tych słowach wystrzeliłem do przodu z pełną prędkością gotów na potencjalne uniki wykorzystując pobliskiego ściany do odbijania się odnich tak by znaleźć się w miarę możliwości za plecami mojego przeciwnika i wykonać cięcie na wysokości zgięć jego kolan a następnie ponownie oddaliłem się na bezpieczną odległość obserwując i czekając na jakiś jego ruch. Moje cięcie nie miało zabić ani odciąć mu nóg a zaledwie powalić na kolana i zadać ból. Choć nie do końca znałem się na tym jak glebokie owe cięcie być powinno bo w końcu chirurg ze mnie żadne.
- Powiedz! Boisz się bogów?!
Ukryty tekst
0 x
Ryuujin:
Lis Taiyō:
Ptak:
Rei Uta
Posty: 678 Rejestracja: 5 maja 2021, o 14:27
Wiek postaci: 17
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: - Różowe włosy. - Czarne Haori przewiązane jedwabnym obi, tego samego koloru luźne spodnie oraz wysokie buty za kostkę. - Patrz avatar. - Po resztę zapraszam do kp.
Widoczny ekwipunek: - Torba biodrowa. - Duży zwój na plecach.
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9566
Aktualna postać: Rei
Lokalizacja: Cały świat.
Post
autor: Rei Uta » 17 kwie 2024, o 17:45
Wyprawa: C
Ryuujin Kodai
13/14
Ryuujin był niczym maszyna do pozbywania się przeszkód na swej drodze. Jego postawa przypominała bardziej posłannika samych Oni, niż człowieka wychowanego przez żywe istoty. Cios jego miecza pozbawił posłańca głowy, w myśl by nikt nie przetrwał tej masakry. Jego oczy w istocie błyszczały szkarłatem, jak, wtedy gdy pierwszy raz zrozumiał jak bardzo związany jest z polem walki. Postawny mężczyzna wszedł po kamiennych schodach, odbijając ostrze od ostrych krawędzi. W powietrzu słychać było dźwięk nadciągającej śmierci, metaliczną i czystą jak pierwszy deszcz w letnie południe. Skóra nie wyglądał na takiego, co bał się pozorów, jednocześnie nie przeszkadzało mu też puszenie się do czasu, gdy bohater skończył swoje przedstawienie. Jego słowa nie miały znaczenia zaraz po tym, jak Ryuujin przebił się przez sale w mgnieniu oka. Człowiek ubrany w płaszcz z ludzi nie spodziewał się, że ktoś taki zapewne może istnieć… Wojownik, który walkę pompował razem z własną krwią. Cios jego miecza trafił pod kolanami wroga, tak że tamten upadł z tronu, na którym jeszcze chwilę wcześniej się znajdował. W sali dało się usłyszeć krzyk prawdziwego wieprza, gdy upadł na twarz, rozbijając ją sobie o zimny marmur. Krew znowu popłynęła przez salę, niczym rozlane wino. Kodai stał z obnażonym mieczem nadciąłem pokonanego, jednocześnie zdając sobie sprawę, że górował nad nim w każdym aspekcie, jeśli chodziło o walkę. Tamten przez jakiś czas rżał pod siebie, do czasu, aż cały zaśliniony nie uniósł głowy by spojrzeć na swego oprawcę.
– Bogów… Ty durniu, na tym świecie nie ma miejsca na bogów. Tylko kurwy myślą, że bóg może pomóc wyjść im z bagna, jeśli sami dalej chcą być kurwami. .
Mężczyzna splunął pod stopy wysokiego wojownika, nie licząc się, z tym że tamten może zakończyć jego życie w każdej chwili. Człowiek pozbawiony serca nie liczył się z niczym, nie istniała dla niego żadna świętość, czy prawo pozwalające żyć. Każda istota słabsza od reszty powinna zostać zutylizowana lub podporządkowana silniejszemu. Typowy syndrom ludzi zagubionych, których jedyną szansą na szacunek jest postrach wśród największego marginesu społeczeństwa. Skóra spoglądał na Kodaia, niemal, nie tracąc wcześniejszego mroku w swym spojrzeniu. Jedynie sekudny dzieliły ten moment od końca… Miarowy oddech Jugo oraz głośne sapanie mężczyzny, który w którymś momencie swojego życia stał się zbędny dla tego świata… Tacy jak on nie zasługiwali na drugą szansę.
– Mogłeś wybrać inną drogę… Teraz jednak wiedza dwóch klanów zginie razem ze mną .
To było ostatnie co powiedział przed końcem tej sceny…
Ukryty tekst
0 x
Ryuujin Kodai
Postać porzucona
Posty: 316 Rejestracja: 27 maja 2023, o 15:13
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: 203cm | 157kg
Widoczny ekwipunek: Zbroja, dwa miecze przy pasie
Link do KP: viewtopic.php?p=207937#p207937
Aktualna postać: Gōsui/ Shīrōdo
Post
autor: Ryuujin Kodai » 17 kwie 2024, o 18:04
Nie było sensu wysłuchiwać dalej tego co miał zamiar mówić Skóra. Ponownie więc ruszyłem w jego kierunku za cel obierając najpierw prawą dłoń, a zaraz potem lewą. Nie miałem zamiaru okazać mu odrobiny łaski. Żadnego zawahania. Chwilę po odcięciu drugiej dłoni potężnym kopnięcie miało podnieść go z ziemi. W tym samym czasie oba ostrza wbiłem obok siebie aby mieć wolne ręce którymi mogłem złapać go za ten śmieszny strój i następnie drugą zacząć okładać po twarzy tak długo aż nie wyda ostatniego tchnienie. Gdy już to się stanie chowam jedno ostrze zaś drugie chwytam w dłoń i tak ciągnąć jego truchło za włosy za sobą opuszczam to pomieszczenie.
Z pozoru walka dobiegła końca lecz gotów byłem wciąż by w razie potrzeby zasłonić się zwłokami bądź sparować atak klingą. Dopiero jeśli po wyjściu na zewnątrz nie dojrze żadnego zagrożenia kieruje się spokojnie w stronę Jiro i Taiyō.
- Wydaje mi się że moja część została zakończona. - odparłem rzucając truchło przed byłego strażnika - Teraz twoja kolej.
Nie był to czas na świętowanie, nie było czego w końcu wciąż mój czas nie został w żaden sposób wynagrodzony przez mojego zleceniodawcę. Teraz w końcu nadszedł czas by on zrobił coś dla mnie abym nie musiał udowadniać mu, że nie żartowałem na początku naszego spotkania że pożałuję jeśli zmarnuje mój czas.
Ukryty tekst
0 x
Ryuujin:
Lis Taiyō:
Ptak:
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości