Prowincja o znacznej powierzchni otoczona niedużymi wysepkami umiejscowiona na morzu na zachód od Prastarego Lasu. Kantai zamieszkiwany jest przez klany: Hōzuki , Hoshigaki i Shabondama . Umiejscowiona na niej Hanamura stanowi stolicę nowopowstałego Cesarstwa. Ze względu na swoje umiejscowienie na Kantai rozwijany jest w szczególności przemysł wodny, a także rybołówstwo. Ze względu na wysoką wilgotność powietrza przy równocześnie niewysokiej temperaturze zaobserwować można na wyspach praktycznie cały czas występującą mgłę, które skutecznie zakrywa pole widzenia na większą odległość.
Taiyō
Postać porzucona
Posty: 318 Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
Wiek postaci: 20
Ranga: Ginkara
Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
GG/Discord: spectrofobia
Multikonta: Uguisu
Post
autor: Taiyō » 8 kwie 2024, o 20:56
35/14
„Mówiono, że z diabłem ma pakt.”
Aoi — Misja D
Hiroyuki nabrał oddechu pełną piersią, a właściwie, zanim piersią – to nosem. Prawdziwą skocznią narciarską o poszerzonym grzbiecie z mocno zaznaczonymi otworami. Tak skonstruowane przez matkę naturę ciało bruneta poniekąd wyjaśniało jego ponadprzeciętną wydolność; podczas pracy na statku czy w innych kryjówkach. Biegał, nosił, przenosił, układał bez najmniejszego zająknięcia to, co innym łamało kręgosłupy. Toteż można by przypuszczać, że wymienił się na płuca z płetwalem błękitnym. Może, kto wie, matka Hiro, o której Aoi zdołał usłyszeć parę razy, rzeczywiście kochała morze tak mocno, jak to niekiedy opisywał. Głównie wtedy, gdy trzeba było wykazać się podczas hartujących ducha mów. A Hiroyuki, jak mało kto, potrafił uderzać w serca, tkać nieszkodliwe kłamstewka ku dobremu.
— Nie no… Nie — powiedział zamotanie, acz szczerze. Hiroyuki nie znał Shabondamy może nazbyt dobrze, do przyjaciół (takich prawdziwych) wciąż było im daleko, ale, powaga, mimo szczerych chęci nie potrafił przywołać do głowy obrazu wymieniającego się ciosami Aoiego. Właściwie, wszystko, co przychodziło mu na myśl, wydawało się błędne. Każda opcja, potencjalna historia czy moment, który doprowadził go do „tego” stanu, był jakby pozbawiony sensu. Dlatego, nieco skonsternowany, odbił ciałem od marynarza i kontynuował, choć wciąż cicho: — Ale chyba nie chcesz mi powiedzieć, że codziennie łazisz w upieprzonym… Co to w ogóle, krew? Tak wygląda.
Itō pokręcił łbem ze zrezygnowaniem i wypuścił, trzymane cały czas, powietrze ustami. Najwyraźniej na ten krótki moment obawiał się, że zabraknie mu tchu. Albo siły, by nabrać kolejny. Cholera go wie.
— Się nie wąchaj, tylko tłumacz co robiłeś na swoim oddechowym spacerku — zażądał zdecydowanie twardziej, niż wcześniej. Nie miał w głowie żadnego konkretnego rozwiązania, choć – oczywiście – starał się z całych dostępnych i ograniczonych złączeń neuronowych. Ba, nawet od tego „starania się” wyszła mu nawet podłużna i napuchła żyła na czole. Jeszcze chwila i zacznie go boleć głowa, a wtedy biada ludziom wokół, bo Hiro był klasycznym przykładem mężczyzny, który migrenę przeżywa jak śmierć. A może nawet gorzej. Prawdopodobnie z tego wynikała doskonała defensywa bruneta, która nie przepuszczała żadnych ciosów. Biedak padłby pewno po pierwszym, który go sięgnął. — Co ja się z wami mam, skaranie bóstw, naprawdę. Każdy, ale żeby ty?
I właśnie w tym momencie, to budujące się nagle i niezapowiedzianie napięcie zaczęło go opuszczać. Na twarz bruneta powrócił uśmiech, niemniej nieco płytszy, niż zwykle. Taki słodko-gorzki, zupełnie jak wtedy, gdy przypomniał sobie, co wyprawiał poprzedniej nocy z kurtyzanami ku uciesze dopingujących mu załogantów. Wsparcie ważna sprawa, nie?
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać
z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank
Prowadzę
♦ Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
Aoi
Postać porzucona
Posty: 211 Rejestracja: 25 mar 2024, o 08:52
Wiek postaci: 24
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Długie, bladoróżowe włosy. Brązowe oczy, fioletowe usta. Zwykły strój: ciemno fioletowe kimono z delikatnymi akcentami kwiatów sakury, spinka we włosach z kwiatem malwy. Na statku - standardowy mundur cesarski.
Widoczny ekwipunek: Dmuchawka do baniek (z wygrawerowanymi kwiatowymi zdobieniami), naszyjnik z symbolem Jashina, odznaka klanu Shabondama, Karambit zasunięty za pasem obi, 2xKabura, katana
Link do KP: viewtopic.php?p=215542#p215542
GG/Discord: laertes9788
Multikonta: Ai, Nuō, Sister
Post
autor: Aoi » 8 kwie 2024, o 22:23
Obserwował reakcję Hiroyukiego na jego słowa widząc, że już spokojniej, jeżeli wcześniej nie był spokojny, podejdzie do tego tematu. A jednak, wciąż nie miał żadnego pomysłu na to co rzeczywiście mógłby powiedzieć, żeby nie zabrzmiało to głupi, dziwacznie. Bo, jak w wielu rzeczach, które robił, nie widział niczego nieodpowiedniego. Nawet, jeżeli ogólne spojrzenia zdawały się mówić mu coś kompletnie odmiennego. On, po prostu robił co musiał Albo przynajmniej co uważał, ze musi zrobić. Hiroyuki dbał o załogę, chwała mu za to. A Aoi, też mimo wszystko dbał o załogę, na swój sposób. Więc, mimo wszystko, rozumiał troskę bruneta, kiedy ten wspomniał o chodzeniu w kimonie upaskudzonym krwią. Już zaschnięta, zapewne wtopiona we włókna materiału, wtarta ręką Madame Akari. Ale wciąż widoczna, bardziej niebezpiecznie wygląda przez ruchy rozcierające szkarłat po pachwinach.
-Krew. - Przytaknął, delikatny uśmiech, skinienie głową lekko na bok i mrużąc oczy, jakby chcąc przekazać, że to nic strasznego i mimo wszystko nie ma czego się bać czy czym się martwić. Już wiedział, że na temat rodzaju cieczy kłamać nie będzie. Nie pił alkoholu, więc wolał nie próbować kłamać i mówić, że było to jakieś wino, którym się oblał. Zwłaszcza, że jego kimono też nie pachniało tak, jakby faktycznie miało być pokryte czymś wyskokowym. -Zwykle mam czyste kimono, trochę go szkoda. Nie dopierze się, co? - Zaśmiał się chcąc zdjąć jakiekolwiek napięcie mogło się pojawić po jego przytaknięciu. Niezależnie też od tego czy się dopierze, nawet nie chciał się pozbywać tego kimona. Ze względu na to czyja krew się na nim znajdowała, miało ono dla niego wyjątkową wartość. W końcu, byłą to krew Słońca, wspaniałej Bogini. Krew, którą zawarli swój pakt.
Ale mimo wszystko, był uparty. Gdyby tylko powiedział, że odwiedził Amaterasu i Tsukuyomi. Gdyby powiedział wszystkie koszmary jakie na niego zesłały, oraz to co działo się później, pierwszy by go związał i albo uczepił w najwyższym punkcie masztu, tak dla pewności, żeby nikt nie usłyszał jego bluźnierczego gadania... zakładając oczywiście, że był jakkolwiek przesądny. Albo, mimo całej potencjalnej sympatii, wywaliłby go brzeg, co by nie musieli mieć kogoś komu odbiło na pokładzie. Jednak, im dłużej o tym myślał, faktycznie wyjaśnienie jakkolwiek logicznie tej krwi, było trudne. Ach ta Madame Akari, nawet teraz musiała wypalać na nim swoje piętno. Spojrzał na słońce, mrużąc oczy, gdyż mimo wszystkiego czego doświadczył, te wciąż raziło go tak samo jak wszystkich innych śmiertelników.
-Ja... znalazłem kobietę, od której był tamten zwój. - Oczy wciąć miał skierowane ku niebu, jego uśmiech wydawał się jakby cieplejszy, a wzrok lekko rozkojarzony, ach. Czuł się przez moment, jakby znowu spoglądał w zamglone oczy czerwonowłosej damy. -Najprawdziwsza Bogini. Chyba jednak za szybko się nie zobaczymy...- Dodał poważnie, ale przez myśl mu przeszło, że w połączeniu z krwią na kimonie oraz znalezieniem kogoś oraz tym, że się nie zobaczą... mogło to wyglądać co najmniej niepokojąco, to też podniósł dłonie w obronnym geście jakby chciał powiedzieć, że nikomu nic nie zrobił. Niestety lub stety pokazując własną ranę. Bronił się bojąc się, że jakby jeszcze go podejrzewano o niedajjashine zabicie losowej kobiety podczas "czasu wolnego", to mogliby go wyrzucić z załogi. Nawet nie obchodziły go inne konsekwencje, ale strata miejsca we Flocie Wiecznej Admirał byłaby stratą nie do zastąpienia.
0 x
Taiyō
Postać porzucona
Posty: 318 Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
Wiek postaci: 20
Ranga: Ginkara
Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
GG/Discord: spectrofobia
Multikonta: Uguisu
Post
autor: Taiyō » 8 kwie 2024, o 23:44
37/14
„Mówiono, że z diabłem ma pakt.”
Aoi — Misja D
I jeśli już miał pełne powietrza płuca, tak po lakonicznym potwierdzeniu jego racji, nabrał go jeszcze więcej. Klatka piersiowa mężczyzny uniosła się niezwykle wysoko, jakby właśnie miał salutować samemu cesarzowi i w tej też pozycji utknęła. Do czasu, aż dostrzegł beztroskie usta Shabondamy, dziwnie rozmarzone oczy i ogólną, rozregulowaną aurę. Jako człowiek niezwykle socjalny, szybko wychwytywał pozornie niewidoczne niuanse. Poza tym – musiał. Musiał, bo bez tego zapanowanie nad barachłem na statku, choćby za pomocą szybkiego duszenia buntów, płaczy i żali, byłoby niemożliwe. Bo przecież, to raczej jasne, nie sama krew go tak alarmowała, a potencjalne konsekwencje dla załogantów. Fakt faktem, niby flota samego cesarstwa, ale gdyby dopuścił się haniebnych czynów, cóż, nawet poparcie samego Rekina Południa by mu nie pomogło. Zbrodniarz to zbrodniarz, nieważne czyj mundur nosi. A przynajmniej w to chciał wierzyć Itō; człowiek tak honorowy, jak i zidiociały. Czyli niezwykle mocno.
— Bo ja wiem? — mruknął niedbale i przeciągle Hiroyuki, po czym podrapał się w tył swojej niezwykle gęstej i ciemnej czupryny. Niektóre kosmyki wywinęły się w maluczkie loczki, a to wszystko za sprawą nadciągającej z morza słonej bryzy. Trzeba by mieć niezwykle oporny i prosty w strukturze włos, dla przykładu – jak Shabondama, by uniknąć skrętu już po pierwszych paru miesiącach na pokładzie. Rozjaśnienia też, w końcu nie bez powodu mysie blondynki z Kantai taplały się w falach, by wydobyć najczystszą słomkową barwę. — Chyba nie, ale spróbować nie zaszkodzi.
Obie krzaczaste brwi bruneta uniosły się wysoko ku górze, a przez to i czoło, dotąd ozdobione jedynie napuchniętą żyłą, wzbogaciło się o poziome zmarszczki. Na wysuszonej skórze Hiroyukiego widoczne były nawet bardziej, niż można by się tego spodziewać. I w tym zdziwieniu, wywołanym najpewniej wstrzemięźliwością Aoiego względem kurtyzan (nierzucaniu się na nie jak wygłodzony burek), trwał ledwie sekundę. Zaraz uśmiechnął się szeroko i zawadiacko.
— Kobietę? …Bogini? …Najprawdziwsza? — powtórzył zaraz po Aoim, nawet nie kryjąc, że ta informacja zaszczepiła w nim chęć pogłębiania tematu. Bardzo, ale to bardzo głęboko. Bo, uwaga, lubił wiedzieć. Wiedza to przecież potęga. A skoro i tak byli na siebie skazani, to zacieśnianie relacji było lukratywnym układem dla obojga. Wszystko można ukryć, jasne, ale kiedy żyjesz na ledwie kilku metrach kwadratowych z tym samym gościem przez długie, długie lata: lepiej tego nie robić. Zwłaszcza wtedy, gdy ewidentnie stoi w hierarchii wyżej niż ty. Punkt dla wielbiciela Słońca i Księżyca.
I spojrzał ten jego głupek z kajuty litościwie, spojrzał nawet z pełnią ojcowskiej wyrozumiałości i troski. Ułożył nawet rękę na barku, potrząsnął nim niby pokrzepiająco, skończył i zaparł obie dłonie o biodra. No, nieco ponad nimi.
— Czy ty się zakochałeś? — zapytał poważnie, po czym westchnął. Chłop związał mu pakt z diabłem. Podpisał cyrograf. Kiedy uzyskał odpowiedź, choć najpewniej w myślach odnalazł już jedyną sensowną wersję, dodał: — Już, już, nie łam się Aoi. Za pół roku znów wracamy do Kantai. Szybko minie. Kupisz jej coś ładnego w jednym z portów i przyjmie cię z otwartymi ramionami i udami. A potem będziecie żyć długo i szczęśliwie. No, a przynajmniej do następnego…
Wtedy go uderzyło. I dłoń, i krew, i nieprędkie spotkanie. Chwycił, rzecz jasna, za rękę Shabondamy. Pociągnął za nią blisko siebie i rozpoczął lustrację obcej, skaleczonej prawicy. Uważnie, powoli i dokładnie. Tak, jak robiono to na chwilę przed wymierzeniem kary. Bóstwa wiedzą jakiej, bo minę miał nietęgą.
— A to skąd? — zapytał, po czym podniósł karcący wzrok na chłopaka. — Perfekcyjna linia cięcia... Więc tak się teraz bawi młodzieży? No, no. Czapki z głów, fantazję to wy macie.
Ale to była tylko poza. Gra. Przecież nie mógł wyciągnąć żadnego logicznego wniosku, podejrzeń. Nie on. Był zbyt napakowany tym, czego mężczyźni miewają w nadmiarach. Chyba. Daj bogowie, niechże nigdy jasność nie zagląda w mózg Itō, naprawdę, bo jakiekolwiek jej oznaki zawsze sprowadzały na nich problemy. A przynajmniej, w tym momencie, sprowadziłby na Shabondamę. Opcja z niewiedzą, Hiro, bezapelacyjną wiarą w jego słowa, w które nie miał podstaw, by wątpić, była zwyczajnie lepsza. A i ten nieświadomy pstryczek w nos, który mu zadał, nierozumienie upodobań młodszych od siebie, zaprowadził go do wniosku, jakoby dobijał co najmniej sędziwego wieku, robił swoje. Przede wszystkim wybijał Hiro z rytmu. Może nawet sensownej myśli.
— Ogarnij się, przebierz może i do kapitana. Coś od ciebie chciał, pewno przywołać do porządku, bo krzątasz się chuj wie gdzie — zarządził ostatecznie, przy tym nie szczędząc Shabondamie aury pogody ducha. Bo wiecie. Ten Hiroyukiego nie wiedział, co innego człon Aoiego. Brunet zachowywał się prawie tak, jakby był jego starszym bratem, który chce go nauczyć życia.
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać
z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank
Prowadzę
♦ Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
Aoi
Postać porzucona
Posty: 211 Rejestracja: 25 mar 2024, o 08:52
Wiek postaci: 24
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Długie, bladoróżowe włosy. Brązowe oczy, fioletowe usta. Zwykły strój: ciemno fioletowe kimono z delikatnymi akcentami kwiatów sakury, spinka we włosach z kwiatem malwy. Na statku - standardowy mundur cesarski.
Widoczny ekwipunek: Dmuchawka do baniek (z wygrawerowanymi kwiatowymi zdobieniami), naszyjnik z symbolem Jashina, odznaka klanu Shabondama, Karambit zasunięty za pasem obi, 2xKabura, katana
Link do KP: viewtopic.php?p=215542#p215542
GG/Discord: laertes9788
Multikonta: Ai, Nuō, Sister
Post
autor: Aoi » 9 kwie 2024, o 00:49
No cóż, nie był pewien czy będzie chciał wyprać to kimono, nawet jeżeli spróbowanie miało nie zaszkodzić. A przynajmniej na tyle, aby pozbyć się tych potencjalnie "złych" aromatów, które nasunęły wcześniej Hiroyukiemu myśl, że Shabondama mógł jakkolwiek brać udział w barowych bójkach. Więc skoro sam tego nie czuł no to jednak... coś musiało być na rzeczy. Raczej, gdyby zasłużył kiedyś w przyszłości na indywidualną kajutę, to pewnie by się tym nie przejął, ale do tego miał, krótko i wyjątkowo delikatnie mówiąc, daleką drogę. Zastanawiał się jednak co miała znaczyć ta wcześniej podniesiona ręka, raczej nie salutował, żeby pogratulować mu udanego "spaceru". Czyżby chciał go skarcić? Cóż, nawet by się nie próbował zasłaniać. Był pewien, że nie przerosłoby to bólu, który czuł podczas psychicznych tortur i wizji, których doświadczał.
-Jak nie zejdzie to zachowam na pamiątkę. - Zaśmiał się chcąc ukryć to, że tak naprawdę nie żartował, a był całkowicie poważny. Nie wiedział, kiedy kolejny raz będzie widział Madame Akari. Zwłaszcza, że sama obecność na Kantai mogła mu tego nie gwarantować, przynajmniej tak myślał, a równie dobrze, Bogini jak ona mogłaby nawiedzić go w dowolnym miejscu, gdyby tylko tego chciała. Gdyby na to zasłużył, ale zapewne, by to osiągnąć, musiał jej przyprowadzić tę dziewczynę, która byłą elementem ich paktu.
Och! Nawet się nie spodziewał, że określając kobietę, z którą poszedł na spotkanie, w taki sposób, aż tak zaskoczy Hiroyukiego! Spoważniał w tym momencie chcąc dać do zrozumienia, że był śmiertelnie poważny przy nazywaniu jej, aż tak wspaniałą, że nawet użył słów "najprawdziwsza bogini". A nawet nie przesadzał! Jakże inaczej mógłby wypowiadać się o kimś, czyj dotyk, nawet jeżeli z pozoru był chłodny, to dotykał i palił jego duszę? I to w taki sposób, że pragnął tego więcej? Musiała to być bogini. Zwłaszcza jak do tego wszystkiego dodać rytuał dzielenia krwi... No i naznaczył ją swoją juchą. Co prawda nie będzie po tym śladu, kiedy spotkają się ponownie, ale jednak.
-Zakochałem? - Pytanie go zaskoczyło, aż nie wiedział co powiedzieć, przełknął głośniej ślinę. To definitywnie nie było zakochanie. Nawet jeżeli by było, nie poznałby go, nawet gdyby jego gardło były cięte tessenem, na którym znalazłby się napis "to miłość". Nie miał czasu i możliwości na takie przyziemne uczucia jak miłość. Tym bardziej nie, kiedy to co czuł i łączyło go z Madame Akari, wykraczało zdecydowanie ponad jakiekolwiek ludzkie postrzeganie. Jego dusza była w jej rękach. Kiedy z nią był, czuł jej usta nie tylko na swoich, ale też dużo głębiej, jakby całe jego istnienie było obdarowywane ciepłem Słońca. -Nie, nie bój się Hiroyuki. Dalej jestem nieoswojony jak morskie prądy i przy innych imprezach będę dotrzymywał Ci towarzystwa, żebyś nie wyglądał przy pięknych paniach jak samotny alkoholik. - I pozwolił sobie zażartować z tego. Choć tym razem jednak kłamał. Może i nie padły wyznania miłości, na pewno nie slowne. Ale jednak, był związany w sposób, którego nawet nie potrafił ubrać w słowa.
-To? - Jeszcze dla pewności wskazał na ranę na swojej dłoni. -Ma taką samą. - I jego ranna dłoń opadła bliżej pachwin, jakby miało to zasugerować, że ta krew to zasługa wspomnianej Bogini. -A ja teraz mogę się popisywać, że gołą ręką zatrzymałem katanę podczas wojny. - Dodał jeszcze chcąc zaznaczyć, że on wcale do takiego naznaczenia nie przywiązuje żadnej wagi. Co było bezczelnym kłamstwem, ale no cóż. Kto by to wiedział.
No i pojawił się temat Rekina Południa. No, to delikatnie zjeżyło mu włos na głowie. Komu jak komu, ale na pewno swojemu bezpośredniemu przełożonemu nie chciał podpadać, nie kiedy zwykle starał się u niego plusować. Nawet, jeżeli kosztem sympatii reszty załogantów. Nie obchodziło go w jaki sposób będzie piął się po szczeblach w marynarce, ale chciał, mimo wszystko, jak najlepiej służyć Cesarzowi i Wiecznej Admirał.
-Chuj wie gdzie? Pamiętaj kto im przekazał zaproszenie na brzeg od kurtyzany, przez który krzątałem się chuj wie gdzie. - I poklepał go delikatnie po plecach. Nie groził mu, że powie o tym Kapitanowi. Zresztą, sam Kapitan na pewno ma to w głębokiej... w głębokim poważaniu oczywiście. Tak głębokim jak morska toń.
No i tym gestem też się z nim pożegnał. Najpierw idąc do kajuty, aby przebrać się w swój mundur. Kimono upchnął w swojej skrzyni, no i, jak już był w stanie "służbowym wyjściowym" skierował się do Kinmeia Hosokawy, skoro faktycznie czegoś od niego chciał, nawet nie zamierzał kazać mu czekać ani sekundy dłużej niż to było konieczne. Kogo, jak kogo, ale jego gniewu na pewno nie chciał na sobie poznawać. Zwłaszcza nie w tych najgorszych formach.
0 x
Taiyō
Postać porzucona
Posty: 318 Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
Wiek postaci: 20
Ranga: Ginkara
Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
GG/Discord: spectrofobia
Multikonta: Uguisu
Post
autor: Taiyō » 9 kwie 2024, o 23:01
39/14
„Mówiono, że z diabłem ma pakt.”
Aoi — Misja D
— Gołą rękę… Katanę… Wojny? — powtórzył głupawo po nim, snując już przypuszczenie, jakoby jego towarzysz, z tej samej zresztą kajuty, właśnie informował go o odmówieniu uczestnictwa w porannej gimnastyce grupowej. Cóż, może nie była to najlepsza dla sprawności ciała decyzja, ale wierzył, że Aoi, jako że ostatecznie wykonał ją sam, wiedział, co czyni. Sam jednak preferował rozciąganie zwiotczałych mięśni w duecie, bo wtedy motywacja większa, więc najpewniej za dwa dni będzie mu suszył głowę o istocie i potrzebie tegoż rozwiązania. Na razie trzymał go r a d o s n y nastrój związany z określeniem „samotny alkoholik”, toteż nie zamierzał obciążać tą myślą swojej głowy.
— Oczywiście, że pamiętam, jak Yuto przekazywał ci zwój — odparł lekko i bez przejęcia, choć ktoś mógłby nawet powiedzieć — bezczelnie. Miałby najpewniej rację. Hiroyuki wychodził z każdej opresji niezależnie od stanu, toteż bliżej mu było do karalucha, niż powabnego i urokliwego motyla. Niemniej, w tym wszystkim miał doprawdy urzekający charakter, te niezmierzone pokłady dobroci, które zmiękczały najsurowsze serca. Tacy szybko umierali, a on, proszę – zaraz trzydziestka i trzymał się nader dobrze.
— Jak się uczyć, to od profesjonalistek — mruknął pod nosem Itō, bardziej do samego siebie, niż odchodzącego już Aoiego. Czuł się zdecydowanie spokojniejszy z przeświadczeniem, że współlokator nie ulokował żadnych emocji w pannie negocjowanego afektu, a jedynie czerpał ze źródeł, w jakich mógł realizować swoje — nie tak znowu dziwne, jak na panujące w tych czasach standardy — fantazje.
Po pożegnalnym geście odwrócił się czym prędzej, bo powrót na morze zawsze obfitował w mnogość zadań, w których, jako jeden z najbardziej doświadczonych załogantów, musiał uczestniczyć. Czasem nawet nadzorować, jeśli wyżsi od niego obładowani byli ważniejszymi sprawunkami. Nie lubił tracić czasu, lubił natomiast odpoczywać, toteż czas pracy optymalizował za pomocą własnych i cudzych sił. Pewno wolałby cały boski dzień spędzić w kajucie, dyrygować z dystansu i popijać Sake, ale cóż. Jak mus to mus.
Rekin Południa sunął palcem po mapie w sobie tylko znanym celu. Niektóre miejsca oznaczał wymalowanymi na różne kolory kamyczkami, inne natomiast wyciętymi z bambusa krzyżykami. Wydawał się skupiony, może nawet zadumany, bowiem twarz – jak nigdy – miał całkowicie zrelaksowaną. Uwypuklało się to tym mocniej za sprawą rozprostowanych, a zwykle ściągniętych ku sobie, brwi.
— Dobra robota — odezwał się z charakterystycznym basem i podniósł sylwetkę do wyprostowanej pozy. Może nawet nazbyt wyciągniętej, gdyż prezentował się niezwykle okazale – wyższy o głowę od Shabondamy, szeroki na połowę wzrostu. I jeśli Hiroyuki był karmiony z procy, to kapitanowi jedzenie w dzieciństwie podawano najwyraźniej armatą. Jeżeli ta teoria okazałaby się prawdziwa, cóż, nikogo nie powinna dziwić zwinność, jaką niewątpliwie miał, w posługiwaniu się artylerią. — Z Yuto.
Wielkie łapsko Kinmeia oderwało się od mapy i sięgnęło dwóch pokaźnych rozmiarów sakw. No tak, przecież każdy powrót na długi turnus poprzedzony był odpowiednio wymierzonym wynagrodzeniem za poprzedni. Tak było też tym razem. Opasłość kalety zdawała się sugerować, jakoby Shabondama zasłużył na uznanie. Nie tylko to słowne, ale również pieniężne. Choć bardziej niż pewne, że w tym momencie bardziej ucieszyłby go święty spokój i brak Księżniczka w promieniu najbliższych kilku… kilkunastu mil. No ale co zrobić – jak nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma.
— Zaległe uposażenie — poinformował i chwilę później podsunął kolejną sakiewkę. — A to bonus. Będziesz doglądał tego przeklętego dzieciaka przez najbliższy czas. Dobrze na niego wpływasz. Nie obchodzi mnie sposób, jak długo nie skacze mi po pokładzie i maszcie w samych majtkach.
Skończywszy wypowiedź, jak na niego i tak zbyt długą, odchrząknął zaległą flegmę i skierował surowe spojrzenie na Aoiego. Przez moment rachował zasadność i ilość informacji, jakimi powinien się dzielić z — bądź co bądź — średniego szczebla załogantem, najwidoczniej jednak Shabondama zaskarbił sobie na tyle sympatii Rekina Południa, by zdecydował się nieco rozjaśnić kwestię obecności Yuto na statku:
— Z pewnych względów nie mogę się go pozbyć. Jeśli masz jakieś pytania, nie tylko zresztą te dotyczące Yuto, to teraz masz czas, by je zadać.
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać
z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank
Prowadzę
♦ Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
Aoi
Postać porzucona
Posty: 211 Rejestracja: 25 mar 2024, o 08:52
Wiek postaci: 24
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Długie, bladoróżowe włosy. Brązowe oczy, fioletowe usta. Zwykły strój: ciemno fioletowe kimono z delikatnymi akcentami kwiatów sakury, spinka we włosach z kwiatem malwy. Na statku - standardowy mundur cesarski.
Widoczny ekwipunek: Dmuchawka do baniek (z wygrawerowanymi kwiatowymi zdobieniami), naszyjnik z symbolem Jashina, odznaka klanu Shabondama, Karambit zasunięty za pasem obi, 2xKabura, katana
Link do KP: viewtopic.php?p=215542#p215542
GG/Discord: laertes9788
Multikonta: Ai, Nuō, Sister
Post
autor: Aoi » 10 kwie 2024, o 00:20
Nie był pewien, że Hiroyuki zrozumiał jego żart dotyczący katany, ale no cóż... jednak liczył, że kto jak kto, ale on zrozumie potęgę dobrej opowieści, kiedy rozchodzi się o urzekanie niewiast, ale wiasty również. Nic nie działało tak jak opowieści o wyjątkowo bohaterskich czynach, zwłaszcza, jeżeli podkreślało to siłę opowiadającego ją mężczyzny, a na dowód można było pokazać bliznę! Która, liczył, że mu pozostanie po tym cięciu, ciążąc mu w przyszłości, jeżeli Słońce miałoby go porzucić po wykonaniu zadania i odnalezieniu tej nieszczęsnej dziewczyny. Nawet nie wiedział, gdzie jej szukać, co tylko komplikowało sprawę. Bał się, że zestawienie słów i katana ręka jednak zadziałało jako coś zdecydowanie mniej chwalebnego i bardziej... cóż. Samotnego.
-Och, a kto mu dał? - Zażartował jeszcze próbując lekko podpuścić swojego koleżkę, wiedząc, że niekoniecznie było to najlepsze rozwiązanie. Ale na tyle, na ile pamiętał wszystko wcześniej pijany umysł bruneta, on przyjął zwój od kurtyzany i przekazał go blond księżniczkowi, więc w ten sposób dałoby się go połączyć. Ale, oczywiście. Zamierzał mu grozić donosem, co to, to nie. Wiedział, że z kim jak z kim, ale dobre relacje z Hiroyukim jedynie będą mu pomagać. -Co złego to Yuto. - Uśmiechnął się delikatnie i skłonił się jeszcze teatralnie na odchodne przesadnie wymachując ręką, jakby grał w jakimś spektaklu. Chciał dać jasno do zrozumienia, jakby wcześniej to nie było odpowiednio zaakcentowane, że żadna groźba nie została wysnuta w kierunku wyższego rangą osobnika.
I ileż on miał nieświadomie racji! Wspominając oczywiście o nauce od profesjonalistek! Nie było lepszych istot do nauki niż same boginie, a zwłaszcza, ta jedna konkretna Bogini, już odchodząc jeszcze pocałował ślad po cięciu na swojej dłoni, jakby chcąc odebrać pocałunek pozostawiony tam wcześniej przez Madame Akari, acz, już niestety nie był w stanie wyczuć jej ust, jej ciepło, jej smak. Choć, poczuł delikatne ciepło, raczej wyobrażone, niżeli rzeczywiście występujące. Ot, jak potęga podświadomości oddziaływała na niego, na myśl o realnym obcowaniu z... nie wiedział nawet kim. Amaterasu, Jashin, jakikolwiek Yokai... Nie miało to dla niego znaczenia.
Jednak będąc już w mundurze, skierował się oczywiście do Rekina Południa, potężnego Kinmeia Hosokawy. Osobiście, nawet zapomniał o tym, że faktycznie nie został jakkolwiek "służbowo" wynagrodzony. Potencjalna pochwałą znaczyła dla niego więcej niżeli po prostu pieniądze. Oczywiście, wypadało mieć co wydawać będąc w porcie, kiedy miało się czas wolny. Jednakże, podczas rejsów na statku, niczego mu nie brakowało. Poza ewentualnie spokojem od niektórych członków załogi, no. Zwłaszcza jednego z członków załogi, który, na całe szczęście, nie dzielił z nim kajuty.
Wszedł do kapitańskiej kajuty, czy gdziekolwiek się dowodzący nimi olbrzym znajdował, skłonił się z zachowaniem wszelkich norm etykiety wojskowej, nawet jeżeli czasem na morzu zdarzało się ją rozluźnić z różnych względów. No. Długie miesiące wszyscy byli skazani na przebywanie ze sobą, tak cóż. Shabondama starał się dochowywać wszelkich niezbędnych reguł w interakcji z przełożonymi. Zwłaszcza tak istotnymi jak Kapitan. Obserwował jego ruchy, nie chcąc mu przeszkadzać w wytyczaniu celów najbliższej wyprawy, planowaniu, czy cokolwiek tam robił. Czekał jedynie na jakiekolwiek pozwolenie na odezwanie się, które to... nastąpiło po słowach kapitana.
-Dziękuję Kapitanie. - Skinął głową słysząc pochwałę i informację o uposażeniu, choć kiedy usłyszał o bonusie... był zaskoczony. Nie wiedział za co, czyżby, w czasie, który on spędzał z Amaterasu, Tsukuyomi się tu zjawiła, aby szepnąć o nim dobre słowo? Nie, nie było to możliwe. Spojrzenie, które mu dała, szturchnięcie... Nie. Jeżeli by się tutaj pojawiła, nie wiązałoby się to z niczym, co można byłoby uznać za przyjemne. A tym, bez wątpienia, było uznanie, że ów młodzieniec zasługiwał na jakikolwiek bonus!
Cholera. Wiedział, że było za dobrze. Ten dzień był zbyt wspaniały, aby jednocześnie mógł być prawdziwy i się faktycznie tak pozytywnie zakończyć. Nie. Musiała pojawić się irytująca drzazga, drażniąca jego rozciętą dłoń. Kciukiem drapał swoją ranę, jedynie bardziej ją podrażniając, rozdrapując to co zdążyło się minimalnie zasklepić, przynajmniej do stopnia, w którym już nie krwawiło, sprawiając, że stopniowo kolejne krople krwi pokrywały jego kciuki. Yuto musiał mu zepsuć ten dzień. Musiał, nawet jeżęli nie miał w planach go oglądać, i tak ten gnojek znalazł sposób by zaleźć mu za skórę, nawet jeżeli nieświadomie. Ale... Madame Akari wspominała o tym blondyneczku. Nie wiedział jak mógłby go wykorzystać, a przynajmniej na ile on mógł być użyteczniejszy w jakiejkolwiek innej formie niż pokarm dla rybek.
-Oczywiście, Kapitanie. Będzie grzeczny. - Odpowiedział z pewnością w głosie, starając się ukryć swoje rozdrażnienie całą tą sytuacją, jedyne co go w tym wszystkim pocieszał, to zwrócenie przez Hosokawę uwagi na to, że Aoi mógł działać w dowolny sposób! Oh! To nawet rozjaśniło ciemne chmury, które się nad nim zbierały. Teraz mógł robić z tym pieprzonym księżniczkiem co tylko będzie chciał, byleby nauczyć go szacunku i odpowiedniej dyscypliny. Zdecydowanie podobała mu się ta wizja.
-Yuto już zdążył opowiedzieć mi o swojej rodzinie. - Delikatnie skinął głową jakby miało to znaczyć, że o tym blondasie wiedział już wszystko czego tylko mógł potrzebować. Chciał zapytać tak naprawdę o jedną rzecz, szczególnie istotną w kontekście realizacji paktu zawartego z Madame Akari, czy Kapitan pozwoliłby mu zabrać jakąś losową dziewczynę na pokład? Cholera. Ale nie wiedział jak o to zapytać, niezależnie jak chciał ubrać to w słowa, brzmiało to co najmniej źle. Zwłaszcza, że nawet jeżeli "stęskniona matka szukająca córki" byłaby pradziwym powodem... co to mogło obchodzić Rekina Południa? Ha! Nawet naszego Shabondamy by to za nic w świecie nie obchodziło. -Czy mogę wiedzieć jaki jest nasz następny cel? - Więc zapytał o coś, raczej, niezwiązanego z jego osobistym celem, poza oczywiście wiernej służbie.
0 x
Taiyō
Postać porzucona
Posty: 318 Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
Wiek postaci: 20
Ranga: Ginkara
Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
GG/Discord: spectrofobia
Multikonta: Uguisu
Post
autor: Taiyō » 10 kwie 2024, o 02:31
41/14
„Mówiono, że z diabłem ma pakt.”
Aoi — Misja D
Zgodnie ze słowami Hosokawy, wychodziło na to, że Shabondamę prześladowała nie jedna, a dwie klątwy. Jeśli doliczyć do tego mniej lub bardziej interesujące zadania, zrobiłaby się z tego pokaźna liczba. Tak czy tak, z nich wszystkich, niezaprzeczalnie, największą była ta, która obejmowała opiekę nad rozwydrzonym Księżniczkiem. Może i podczas libacji, a także krótko po nich, zelżał i wydawał się posłuszny swemu oprawcy, tak wszystko mogło się przecież zmienić. Teraz, jutro, albo pojutrze. Pewnikiem blondyneczek nie odpuści tak łatwo, a co za tym idzie – i Aoi będzie musiał się silić na coraz wymyślniejsze metody prostowania chłopaczka. Tym jednak razem dostał jasno wytyczone ramy, a raczej ich brak, po których mógł się poruszać. Pobłogosławiła go tak Amaterasu, jak i Rekin Południa.
Naturalnie, kapitan grzeczności nie oczekiwał, co zaznaczył pobłażliwym uśmiechem i kolejnym, zdecydowanie bardziej sugestywnym, odchrząknięciem. Przynajmniej nie względem Księżniczka. Co do pozostałych załogantów – tu już sprawa miała się zgoła inaczej. Tych wyciskał jak cytryny, wszak dobre na dokuczliwy szkorbut, wymagał absolutnego oddania sprawie i bezwzględnej pracowitości. Jak wszędzie, tak i na jego flocie, znajdowały się jednostki wymykające spod jurysdykcji. Każdego dopilnować nie mógł. Ani on, ani nawet wszechmocne bóstwa.
— Więc „pewne powody” już znasz — zawtórował mu, niewiele przy tym zdradzając. Umowy, jak to umowy, wiązały jednostki. A że w tym układzie, jakby nie patrzeć, Aoi nie był żadną „jednostką” – toteż Rekin Południa nie musiał się jakkolwiek rozwodzić. Wiedza, którą Shabondama zdobył na własną rękę, musiała mu wystarczyć. Może sprawa miałaby się inaczej, gdyby wzniósł się na wyżyny hierarchii, począłby transformację w prawą rękę Kinmeia… A tak, cóż, nie dowiedział się niczego nowego. — Na razie standardowo, czyli wypatrujemy wrogich jednostek.
Gdzie, kiedy, ile będzie to trwało? Tego nie wiedzieli nawet najstarsi marynarze, bóstwa i urzędnicy. Sytuacja w Cesarstwie, podobnie jak dotychczas, potrafiła zmienić się w jeden dzień. Tak więc póki nie spłynęły twarde rozkazy, pisma ze zgodą na udanie się w konkretne regiony świata lub wysp per se, załoganci pod przywództwem Hosokawy robili wszystko to, co określane było jako nudne i żmudne: myli pokład, przygotowali posiłki, a czasem i siedem dni porządkowali własne kajuty. To hartuje ducha. Chyba. Poza tym, taki przecież to los, prawie klątwa, że w tej bezsensowności musieli znaleźć rytm. Może, kto wie, kiedyś ktoś się nad nimi zlituje i przyjdzie im się znaleźć w samym oku cyklonu, w obiecywanych nocą, gdy byli jeszcze dziećmi, bajkowych przygodach.
— Jeśli to wszystko, udaj się do Itō po zajęcie — zarządził odpowiednio twardo i bez zbędnego certolenia oparł obie dłonie o obładowany stół. Nie żegnał się, nie mówił więcej, niż musiał i chciał. Kwintesencja Rekina Południa: surowość, chłód i niekiedy ojcowska, lakoniczna pochwała. Ale on, zwłaszcza on, nie musiał już nic nikomu udowadniać. Ba, nie musiał zlecać zadań, bo i od tego miał podwładnych. Pozycja godna pozazdroszczenia. A jednak… Jakże smutna. Marnować taki potencjał, tę werwę, to zacięcie na „czy się stoi, czy się leży”. Niby u stóp powinien padać im cały świat, a tu tylko własne podwórko i nic więcej.
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać
z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank
Prowadzę
♦ Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
Aoi
Postać porzucona
Posty: 211 Rejestracja: 25 mar 2024, o 08:52
Wiek postaci: 24
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Długie, bladoróżowe włosy. Brązowe oczy, fioletowe usta. Zwykły strój: ciemno fioletowe kimono z delikatnymi akcentami kwiatów sakury, spinka we włosach z kwiatem malwy. Na statku - standardowy mundur cesarski.
Widoczny ekwipunek: Dmuchawka do baniek (z wygrawerowanymi kwiatowymi zdobieniami), naszyjnik z symbolem Jashina, odznaka klanu Shabondama, Karambit zasunięty za pasem obi, 2xKabura, katana
Link do KP: viewtopic.php?p=215542#p215542
GG/Discord: laertes9788
Multikonta: Ai, Nuō, Sister
Post
autor: Aoi » 10 kwie 2024, o 03:17
Znał "pewne powody"? Och! Czyli faktycznie Yuto znajdował się w załodze Rekina Południa właśnie ze względu na swoją rodzinę. Nie wnikał czym dokładnie były te powody, ale domyślał się, że najpewniej jego rodzice mieli go dosyć. Wysłali go na służbę do jednego z większych bohaterów we flocie. "Większych" bo jednak, niezależnie jak elitarnym człowiekiem był Kinmei Hosokawa, tak nie było śmiertelnika, który mógłby znajdować się powyżej samej Wiecznej Admirał Shi Kiyoko. Jedyną istotą bliższą doskonałemu bytowi był sam Cesarz Waneko Satoshi. W każdym razie, najpewniej Księżniczek mial być przestać panienką, a wyrosnąć na prawdziwego mężczyznę, będącego gotów służyć cesarskiej flocie, tak jak należało to uczynić. Tak jak Aoi zamierzał dawać z siebie wszystko, aby to osiągnąć.
Mogli też chcieć śmierci Yuto. Nie dziwiłby się.
Niestety, musieli wypatrywać wrogich jednostek. Cholerni Uchiha wciąż uprzykrzali życie praworządnym obywatelem Cesarstwa, którzy chcieli cieszyć się wyprawami morskimi, zdobywaniem wód i lądów. Przede wszystkim on. Pragnął wyruszyć na poszukiwanie dziewczęcia wskazanego mu przez Madame Akari, ale najwyraźniej, mimo wszystko, ten plan musiał odwlec w czasie, wierząc głęboko w sercu, że Amaterasu nie będzie mieć mu tego za złe. Niestety, nie miał w tej chwili na to najmniejszego wpływu, może gdyby zdezerterował... ale nie. Tego nie mógł zrobic. To stało na przeszkodzie jego ideałom i marzeniom, bo jednak, posiadał inne marzenia smak czerwonowłosej bogini.
-Dobrze, tak zrobię. - Skłonił się swojemu Kapitanowi i odwracając się na pięcie opuścił jego kajutę. Wolał wyjść jak najszybciej, aby nie mieć żadnych większych problemów, jeżeli Hosokoawa ujrzałby jakiekolwiek zniechęcenie czy zawód wywołany uzyskaną informacją. Ale jak mus to mus, nie mógł przecież nie mógł się buntować przed takim potężnym osobnikiem. Zwłaszcza, że w przyszłości mniej lub bardziej odległej, chciałby móc zająć miejsce po jego prawicy. A nawet więcej. W przyszłości chciał go zastąpić. O ile będzie mogło to znaczyć, że przybliży się do Pani Wiecznej Admirał.
A po wyjściu od Rekina Południa, uprzednio zabraniu swojej zapłaty i "bonusu", zrobił tak jak zostało mu to powiedziane. Szukał Hiroyukiego, zaczynając od miejsca, gdzie go zostawił ostatnim razem, jakby ktoś taki jak on miał spędzić cały dzień zaledwie w jednym miejscu. Rozglądał się po pokładzie szukając swojego współlokatora, zakładając, może głupio, ale jednak... że on faktycznie gdzieś będzie pracować. W momencie, w którym tylko go odnajdzie, macha mu lekko jakby chcąc dać do zrozumienia, że tym razem podchodzi d o niego z konkretnym tematem. O ile można tak nazwać ewentualne prace porządkowe.
-Hiroyuki, obyło się bez rozmawiania o zwojach i innych rzeczach - Uśmiechnął się delikatnie i skinął głową, jakby sugerując, że kapitan nie musi wiedzieć o wszystkim co się działo na statku. Przynajmniej nie musiał, dopóki rzecz jakkolwiek problematyczna, nie zagrażała życiu załogi. O zajęciu, które to miał dać brunet, nic nie powiedział. Założył, że jeżeli faktycznie coś było do zrobienia, to Hiroy mu o tym powie./quote]
0 x
Taiyō
Postać porzucona
Posty: 318 Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
Wiek postaci: 20
Ranga: Ginkara
Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
GG/Discord: spectrofobia
Multikonta: Uguisu
Post
autor: Taiyō » 10 kwie 2024, o 23:18
43/14
„Mówiono, że z diabłem ma pakt.”
Aoi — Misja D
Tymczasem Hiroyuki zdążył obwiązać luźne elementy wystroju liną pokładową, wytaszczyć drewniane skrzynie w odpowiednie dla nich miejsce, pogrozić palcem paru załogantom i pewno z dwadzieścia razy westchnąć z ciężkością. W ten również czas przemieścił się z samego początku statku, aż do jego końca. Można więc uznać, że dzienną dawkę ruchu zrealizował tak, jak należy. Prawdopodobnie te wzmożone starania wynikały jedynie z niemożliwej do odparcia potrzeby udania się na spoczynek, ale – nie liczą się przecież motywy, liczy się efekt. A efekty pracy Itō (i załogantów) mówiły same za siebie!
W pełni przygotowani na otwarte morze, na ten umiłowany patrol bezkresnego błękitu, trywialne – choć hartujące ducha – prace... Pozostały zatem jedynie drobiazgi, które dopiąć mogli już po wyruszeniu albo w trakcie odlepiania się od portu. Wszyscy bowiem, jak jeden mąż, dążyli w pocie czoła do wyznaczonego przez Kinmeia celu. Nie było miejsca, przynajmniej nie jawnie, na robienie byle jak, bezcelową krzątaninę czy odpoczynek. Jeszcze. A już na pewno nie dla Aoiego, który swoją nieobecność musiał w pewien sposób „okupić” dodatkową pracą .
Hiroyuki, dostrzegłszy ten konkretny gest, podszedł w kierunku mamiącego go jak syrena marynarza. Skinął podbródkiem, tym samym sugerując rozpoczęcie tematu, co, rzecz jasna, Shabondama uczynił bez zbędnej zwłoki.
— To dobrze — podsumował, wydychając przy tym powietrze. I dodał półszeptem: — Nie chwal się za bardzo co i jak. Plotki szybko się rozchodzą, a wiesz, jak jest, gdy nuda doskwiera.
Cokolwiek Itō miał na myśli, mogło obejmować tak istotę samej Amaterasu, zwój, jak i wszystko inne. Fakt był jednak niezaprzeczalny – brak zajęć i to samo towarzystwo przez dłuższy czas mogło tworzyć mieszankę wybuchową. A ta była im zupełnie zbędna. Kapitanowi pewnie również i lepiej, by tak pozostało, bowiem to, co Hiroyuki puszczał mimo uszu, Rekin Południa mógłby w typowy dla siebie sposób „zakończyć”. Jaki? Oh, słodka tajemnico.
— Teoretycznie wszystko, co trzeba było zrobić, jest już zrobione, ale… — rozejrzał się po pokładzie, oczyma poszukując odpowiedniego zadania. I znalazł. Ba, nawet kilka, ale postanowił wykorzystać tę opcję, którą Aoi zdawał się wykonywać perfekcyjnie. — Weź Yuto, chyba jest w kajucie, i zejdźcie do ładowni. Niby zapasy i sprzęty policzone, ale nie wiem, czy niektórzy potrafią liczyć do pięciu, a co dopiero setek. Już to robiłeś, więc pewnie wiesz gdzie i co, nie?
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać
z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank
Prowadzę
♦ Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
Aoi
Postać porzucona
Posty: 211 Rejestracja: 25 mar 2024, o 08:52
Wiek postaci: 24
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Długie, bladoróżowe włosy. Brązowe oczy, fioletowe usta. Zwykły strój: ciemno fioletowe kimono z delikatnymi akcentami kwiatów sakury, spinka we włosach z kwiatem malwy. Na statku - standardowy mundur cesarski.
Widoczny ekwipunek: Dmuchawka do baniek (z wygrawerowanymi kwiatowymi zdobieniami), naszyjnik z symbolem Jashina, odznaka klanu Shabondama, Karambit zasunięty za pasem obi, 2xKabura, katana
Link do KP: viewtopic.php?p=215542#p215542
GG/Discord: laertes9788
Multikonta: Ai, Nuō, Sister
Post
autor: Aoi » 11 kwie 2024, o 00:04
-Jestem ostatnim, który miałby się chwalić um... tym co i jak. - No i nie był pewien czym ma się nie chwalić, więc tylko delikatnie przechylił swoją głowę, nieśmiało się uśmiechnął, jakby czując się niezręcznie w tej sytuacji. Przecież oczywistym było, że nie zamierzał rozpowiadać na lewo i prawo o spotkaniu z Boginiami, a przynajmniej nie mówiąc o tym w sposób w pełni dosłowny. Chociaż, kiedy wspomniał o tym brunetowi, to uznał nawet, że ta najprawdziwsza bogini to po prostu jakaś kobietka, w której to Shabondama postanowił się zakochać. Jeszcze dla podbicia pewnego wrażenia zawstydzenia podrapał się po włosach delikatnie je mierzwiąc. Akurat tą dłonią ze śladem po cięciu. Najpewniej nie było to celowe. Chyba, że... wciąż miał nadzieję na to, że spłynie na niego boska łaska.
Nawet w najmniejszym stopniu nie przejmował się resztą załogi. No, mogliby go wypytywać o najróżniejsze rzeczy, a niestety nie wiedział ilu z nich rzeczywiście zobaczyło go wtedy, kiedy miał na sobie to zakrwawione kimono. Ale nawet jeżeli faktycznie, ktokolwiek miałby stroić sobie z niego żarty, no cóż. Doświadczył więcej niż ktokolwiek z pozostałych marynarzy będzie w stanie doświadczyć na przestrzeni swojego całego życia.
I usłyszał swoje zadanie. Policzenie wszystkiego nie było jakimkolwiek problemem. Potrafił liczyć. Nieźle sobie radził z dodawaniem cyferek po kolei. Już miał okazję zajmować się inwentaryzacją alkoholi, kiedy to się okazało, że zabrakło... no. Dużej ilości beczek. Tak teraz, musiałby liczyć wszystko inne... no. Odpowiadało mu to. Przynajmniej odpowiadało do momentu, w którym nie usłyszał imienia Yuto. Powiedzieć, że wolał to zrobić samodzielnie, to jak nic nie powiedzieć. Pewien był tego, że Księżniczek będzie mu bardziej przeszkadzać niż pomagać. Ale zacisnął pięści. Przypomniał sobie, że sam Rekin Południa pozwalał mu na dowolne metody, jak długo z tym chłopaczkiem był spokój i nie przeszkadzał za nadto.
-Z Yuto? - Uśmiechnął się odrobinę cieplej niż wcześniej, jakby rzeczywiście nie miał z tym żadnego problemu. W końcu Hiroyuki nie wiedział jaki rodzaj, ekhm, szczególnie intymnej relacji posiadał Aoi z Księżniczkiem. -Jasne. Pokażę mu gdzie wszystko jest, poćwiczy rachowanie. - Zażartował lekko apropo tych ćwiczeń, bo jedyne rachowania jakie przewidywał to potencjalne rachowanie kości blondaska, jeżeli ten miałby za bardzo utrudniać im pracę -To do potem kolego. - Rzucił jeszcze na odchodne. No i po wszystkim, skierował się właśnie ku kajucie zamieszkiwanej przez Yuto. Oczywiście, że liczył na łatwe znalezienie tej cholernej kuli u nogi.
0 x
Taiyō
Postać porzucona
Posty: 318 Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
Wiek postaci: 20
Ranga: Ginkara
Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
GG/Discord: spectrofobia
Multikonta: Uguisu
Post
autor: Taiyō » 12 kwie 2024, o 01:43
45/14
„Mówiono, że z diabłem ma pakt.”
Aoi — Misja D
Hiroyuki nie chciał albo zwyczajnie naprawdę nie widział jaka relacja „łączy” Aoiego z Księżniczkiem. Zresztą, Shabondama wcale nie ułatwiał dostrzeżenia przemocowej i toksycznej natury, która między nimi zapanowała. Może to i lepiej, zgodnie z tym, co powiedział wcześniej, na statku bywały sytuacje, w których panowała zmowa milczenia dla dobra ogółu. Lepiej się z tego schematu nie wyłamywać i nie robić kłopotów. Ostatecznie byli tu w konkretnym celu, a nie po to, by toczyć bezsensowne telenowele.
— Z Yuto — powtórzył dla pewności Hiro. — Nie powinien mieć z tym problemu, tacy jak oni są dobrze wyuczeni. Ty masz doświadczenie. Szybko pójdzie.
I rzeczywiście, Itō mógł mieć racje. Biorąc pod uwagę, z jakiego rodu pochodził Księżniczek, należało oczekiwać od niego biegłości w wielu zakresach. Pewnie przeliczenie paru stert różnych przedmiotów nie będzie stanowić problemu. A przynajmniej nie powinno, prawda?
— Daj znać, gdy skończycie — skwitował bezbarwnie na odchodne. Najwyraźniej na tyle zajęty zadaniami, by nie toczyć nazbyt długich rozmów. Co, po prawdzie, nie było wcale takie dziwne. Do wielu spraw, jeśli już go dotyczyły, podchodził bardzo personalnie. Lekko, ale wciąż personalnie. Doprawdy chodzący paradoks. Plus taki, że upakowany w personę naprawdę przyjemną, a przez to i ciężką do znielubienia. Chyba nie było wśród załogantów osoby, która miałaby mu cokolwiek za złe, co więcej – większość ceniła go za umiejętność odgradzania tego, co rzeczywiście istotne, a tego, co tylko jest takie z nazwy.
A Yuto, cóż, był we wspominanej kajucie. Siedział jak gdyby nigdy nic, zupełnie nie spodziewając się, że czas jego odpoczynku i spokoju właśnie dobiegł końca. Podskoczył w miejscu, gdy tylko drzwi zostały otworzone. Zupełnie jakby wyczuł tą wchodzącą do pomieszczenia aurę zła. Nie powiedział jednak nic, a jedynie skierował rozbiegane spojrzenie na chłopaka. Mina zbitego psa. Tak. Właśnie tak wyglądał. Żałośnie? Może.
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać
z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank
Prowadzę
♦ Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
Aoi
Postać porzucona
Posty: 211 Rejestracja: 25 mar 2024, o 08:52
Wiek postaci: 24
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Długie, bladoróżowe włosy. Brązowe oczy, fioletowe usta. Zwykły strój: ciemno fioletowe kimono z delikatnymi akcentami kwiatów sakury, spinka we włosach z kwiatem malwy. Na statku - standardowy mundur cesarski.
Widoczny ekwipunek: Dmuchawka do baniek (z wygrawerowanymi kwiatowymi zdobieniami), naszyjnik z symbolem Jashina, odznaka klanu Shabondama, Karambit zasunięty za pasem obi, 2xKabura, katana
Link do KP: viewtopic.php?p=215542#p215542
GG/Discord: laertes9788
Multikonta: Ai, Nuō, Sister
Post
autor: Aoi » 12 kwie 2024, o 02:15
Nie powinien mieć z tym problemu? Tacy jak on są... dobrze wyuczeni? Z trudem zwalczył w sobie naglącą potrzebę śmiechu, którą trudno byłoby mu wytłumaczyć przed Hiroyukim. Wiedział, że jeżeli do czegokolwiek faktycznie Yuto był przyuczany, to na pewno nie były to rzeczy, które marynarze musieli robić. No. Może potrafił liczyć, bo z tym, niektórzy potrafili mieć faktycznie pewnego rodzaju problemu. Gubili cyfry, nie wiedzieli co jest po siedem, albo cokolwiek takiego. Mogli mieć ucięte palce, więc licząc dziesiątki na palcach, robiąc to wielokrotnie... Mogło to być ciężkie, jeżeli jakichś palców brakowało. Czym innym było liczenie siódemkami, a czym innego dziesiątkami. Nie dochodziło do tak skomplikowanych liczb. Ale Yuto? On był mniej użyteczny niż jakiekolwiek ptactwo, które mogło wylądować na ich statku. Ptactwo chociaż dało się zjeść.
-Jasne, niczym się nie martw. Załatwimy wszystko z Yuto szybciej niż byś się spodziewał. - Zapewnił Hiroyukiego, jakby faktycznie mogło tak się stać. Jednak sam w to nie wierzył. Był pewien, że księżniczek prędzej będzie chciał mu przeszkadzać, albo jakkolwiek inaczej utrudniać zadanie niżeli faktycznie okazać prawdziwą pomoc. No i pożegnał się ze swoim "współlokatorem". Nawet nie śmiał narzekać. Sprawiał wrażenie jak najbardziej zainteresowanego i skorego do pomocy, jak tylko był w stanie z siebie to wykrztusić.
No i dotarł do Yuto, postawę miał rozluźnioną, delikatny, ledwie widoczny uśmieszek malował się na jego twarzy. Wszedł. Widział, że blondasek był przestraszony. Widział, że bał się pisnąć jakiekolwiek słowo. Nawet to i lepiej jeżeli faktycznie miałby go za cokolwiek . Zamknął chwilowo drzwi za sobą, aby na pewno nikt im nie przeszkadzał podczas ich intymnej chwili, pozostawieni sami sobie pierwszy raz od dawna. Chciał wypadać jego reakcje. Nie był pewien czy może wierzyć jego mordce, a jednoczenie był szczęśliwy wewnątrz duszy, że przynajmniej pozornie, udało się stłamsić tego cholernego księżniczka.
-Cześć Yuto. - Uśmiechnął się do niego delikatnie, nawet minimalistycznie ukłonił, jakby chcąc okazać jakikolwiek szacunek względem tego dziecięcia. -Jak ręce? - Dopytał z nutkę uprzejmości w głosie. W kocu nosząc beczki Kapitan chciał, aby tego gnojkowi pękały kości.
-Mamy pójść do ładowni i wszystko przeliczyć. - Jego dłoń powędrowała do pasa, delikatnie osadzając się przy karambitcie, nawet jakby miało to zostać źle odebrane. Nie zamierzał Ciąć Yuto, ale chciał dać jasno do zrozumienia, że jeżeli będzie potrzeba, to to zrobi. -Umiesz liczyć, prawda? Chyba uczą Księżniczki takich rzeczy. -. Jeszcze dopytał, przy okazji myśląc, w jaki sposób chłopaczyna będzie zamierzał się buntować. W końcu musiał znać odpowiedzi na jego zagrywki.
0 x
Taiyō
Postać porzucona
Posty: 318 Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
Wiek postaci: 20
Ranga: Ginkara
Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
GG/Discord: spectrofobia
Multikonta: Uguisu
Post
autor: Taiyō » 13 kwie 2024, o 01:24
47/14
„Mówiono, że z diabłem ma pakt.”
Aoi — Misja D
I cóż, zmysł, może nawet ten szósty, Yuto nie zbłądził. W drzwiach pojawił się nie kto inny jak jego oprawca. Przełknął głośno bryłę wezbranej w zatrzymany z przerażenia czas, a chuderlawe palce, które wciąż miał ułożone na pościeli, wygięły materiał. Cała sylwetka chłopaka była spięta, jakby mu kto mięśnie zamroził. Twarz zresztą też, bo poza przyjętą pierwotnie miną – nie drgała mu nawet brew. Bał się. Ewidentnie się bał.
A jednak, kiedy Shabondama rozkleił swoje fioletowe wargi, a jego gładki i przepełniony zwodniczą barwą głos wypełnił przestrzeń kajuty, wtedy właśnie usta Księżniczka z wygiętej do dołu podkowy ułożyły się w prostą linię. Brwi zaś skierowały ku sobie. Oddech? Urywany. Każdy kolejny ruch płuc był niepewny, chłopak najwidoczniej spodziewał się najgorszego. Kto wie, może Aoi przyszedł dokończyć dzieła? Byli przecież sami, Hiroyuki, zgodnie z jego wiedzą, nadal pozostawał dość daleko od nich. Nie zdążyłby przybyć mu z ratunkiem. Choć w tym momencie zdawał się prosić wszelkie bóstwa, by ten, który jako jedyny okazywał mu jakąkolwiek sympatię, znalazł się w pobliżu.
Tylko co z tych życzeń? Świat był okrutny. Albo jesteś oprawcą, albo ofiarą. Nie ma nic pomiędzy. I chociaż na lądzie, w rodzinnych stronach, nikt nie był w stanie mu zagrozić, tak tutaj… Tutaj zdany był sam na siebie. Ta samotność, te zdeptane okrutnie marzenia o wolności tak od ojca, jak i od spełniania jego zachcianek, wciąż go prześladowały. Znalazł się ktoś, kto – ponownie zresztą – uczynił z niego worek treningowy. Nie rozumiał.
Spuszczony między zgięte kolana wzrok sugerował, że Yuto absolutnie nie chce uczestniczyć w tym teatrze. Teatrze, który najwidoczniej sprawiał Shabondamie niezwykłą przyjemność. Zignorował tak przywitanie, jak i „troskę”. Wiedział, że jego oprawca tylko czeka, by się nim karmić.
— Nie nazywaj mnie księżniczką — powiedział jakoś dziwnie… Dziwnie i inaczej. Może bardziej „bezczelnie”? Koniec końców, jego normalny głos, wolny od przeraźliwego pisku, mógł w oczach Aoiego brzmieć jak wyraz najgorszej zniewagi. On, Yuto, śmie mu rozkazywać. Śmie czegokolwiek się domagać. Buntować. — …U-umiem.
Pod koniec głos ponownie zaczął mu się łamać. Nie mógł odmówić wykonania rozkazu, to groziłoby utratą jedynego sojusznika, a jednocześnie tak bardzo nie chciał iść gdziekolwiek z tym potworem. Nie w miejsce, gdzie już na pewno nikt by ich nie usłyszał. Zrachował krótko wszelkie za i przeciw. Gdyby tylko nie wychylił się zza beczki.
Wstał niepewnie, gotów, by zaprowadzić go do ładowni. Gotów najwyraźniej, by spełnić żądania i – kto wie – mieć dzięki temu spokój. Bunt nie działał, więc może…? Tak właśnie łamie się człowieka. I to w drobny pył, gdyż już wcześniej był obtłuczony z każdej strony.
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać
z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank
Prowadzę
♦ Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
Aoi
Postać porzucona
Posty: 211 Rejestracja: 25 mar 2024, o 08:52
Wiek postaci: 24
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Długie, bladoróżowe włosy. Brązowe oczy, fioletowe usta. Zwykły strój: ciemno fioletowe kimono z delikatnymi akcentami kwiatów sakury, spinka we włosach z kwiatem malwy. Na statku - standardowy mundur cesarski.
Widoczny ekwipunek: Dmuchawka do baniek (z wygrawerowanymi kwiatowymi zdobieniami), naszyjnik z symbolem Jashina, odznaka klanu Shabondama, Karambit zasunięty za pasem obi, 2xKabura, katana
Link do KP: viewtopic.php?p=215542#p215542
GG/Discord: laertes9788
Multikonta: Ai, Nuō, Sister
Post
autor: Aoi » 13 kwie 2024, o 01:52
Obserwował Yuto, każdy jego ruch, każdy element w jego zachowaniu, choćby ten najmniej istotny, który mógłby wskazywać na jakiekolwiek obawy czy strach. I był szczęśliwy. Cieszył się widząc reakcje blondasa na jego obecność, na jego słowa. Na świadomość, że byli sami, bez żadnego shinobiego w mundurze ze lśniącymi odznaczeniami, który mógłby go uratować. A wiedział, że na pewno liczył na Hiroyukiego. Aoi też na niego liczył. Choć zupełnie przeciwstawnie do myśli kłębiących się w głowie Księżniczka. Shabondama liczył, że brunet się nie napatoczy, nie pojawi jeżeli tylko ten przestraszony chłopaczek postanowi się jakkolwiek go sprowokować. Przecież nie krzywdził go z czystej pasji, oczywiście. Czerpał z tego satysfakcje, ale też odpowiadał na prowokacje. Nawet jeżeli była to tylko niechęć do wykonywania pracy we flocie. Albo opór.
Nie miał nazywać go księżniczką? Z trudem powstrzymał się przed zaśmianiem. Jedynie przebierał palcami swoich dłoni, które niewyobrażalnie go zaczynały świerzbić, kiedy tylko usłyszał ton jego głosu. Jak ten gnojek śmiał odzywać się do niego w taki sposób? Jak śmiał brzmieć, jakby zamierzał mu rozkazywać i kazać zrobić cokolwiek? Mógł poprosić. Wtedy Aoi by się zastanowił, głęboko. Głęboko znałby odpowiedź na efekt tej chwili zastanowienia. Nic by się nie zmieniło. Ciągnęło go, aby uderzyć Yuto. Och, jakże jego dłonie były podrażnione, tak, że tylko połączenie jego palców z policzkiem blondaska mogłoby to ukoić! Ale powstrzymał się. Przeszedł mu przed oczami obraz twarzy Księżniczka, kiedy to uderzył go ostatni raz. Nie. Zwykła, fizyczna kara to było za mało dla niego. Przyjąłby ją. Z pokorą lub bez, ale by przyjął. Dlatego się powstrzymał, starają się stłumić to rosnące w nim uczucie.
-To dobrze. Razem zrobimy to szybciej . - Szczególnie zaakcentował słowo "razem", jakby chcąc podkreślić, że faktycznie będą współpracować, że tym razem ta mała ofiara losu nie zostanie zmuszona do wykonywania najcięższej pracy samodzielnie. Albo po prostu, chciał dąć mu jasno do zrozumienia, że teraz będzie uważniej go pilnować i nie pozwoli mu uciec, nie tak jak to miało miejsce, gdzie realizowali sprawunki dnia wczorajszego. Ale, przynajmniej na tę chwilę, naprawdę chciał wykonać to zadanie wspólnymi siłami. Nawe jeżeli powątpiewał w kompetencje jego wymuszonego partnera.
Pozwolił Księżniczkowi podejść, w końcu oboje musieli iść w to samo miejsce, niezależnie jak którykolwiek z nich sympatią darzy ł kolejnego, a jak dużą dozą nienawiści lub czegokolwiek innego, ale. Kiedy Yuto był w zasięgu ręki, Aoi wymierzył swoją karę za jego zdecydowanie zbyt stanowczy, zbyt nakazujący ton głosy. Nie, nie uderzył go. Był dużo delikatniejszy. Przeczesał jego włosy swoją dłonią, wyjątkowo delikatnie, powoli przesuwając swoje palce między jego kosmykami, jeżeli tylko ten spod tego dotyku za szybko nie uciekł.
-Ach, martwisz się o swoje włosy? Odrosną i będziesz znowu czuł się jak prawdziwa księżniczka naszej łajby. - Uśmiechał się delikatnie, spoglądał na niego uspokajająco, z delikatnie zmrużonymi brwiami. Gdyby ktoś obserwował ich z boku, mógłby nawet odnieść wrażenie, że się lubią. Jednak dla obu z nich, wszystkie te gesty były wystarczająco wymowne, aby wskazać jak bardzo sobą gardzą.
-Chodźmy, nie mamy całego dnia na zabawy. - Dodał i kierował się z chłopaczyną ku ładowni, jeżeli ten nie zamierzał sprawiać żadnych kłopotów.
0 x
Taiyō
Postać porzucona
Posty: 318 Rejestracja: 4 lip 2023, o 17:27
Wiek postaci: 20
Ranga: Ginkara
Krótki wygląd: Rachityczny ektomorfik o figurze wazy, metr i siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, słomkowe włosy, bursztynowe oczy z gęstymi rzęsami, usta o esowatym kształcie z powiększoną dolną wargą.
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11215&p=210160#p210160
GG/Discord: spectrofobia
Multikonta: Uguisu
Post
autor: Taiyō » 13 kwie 2024, o 03:50
49/14
„Mówiono, że z diabłem ma pakt.”
Aoi — Misja D
I gdy poczuł rękę na swojej schylonej głowie: zamarł. Zastygł. Zatrzymał się. Dreszcz. Najpierw jeden, potem drugi, trzeci i czwarty… Liczba rosła w zastraszającym tempie. Każdy następny chłodniejszy od poprzedniego, każdy stawiał włosy na sztorc i powodował mimowolne dygotanie zaciśniętych w pięść rąk. Yuto wmawiał sobie, że nie ma czego się bać, że musi tylko przetrwać, a przy tym pożerało go przerażenie tak ogromne, że nieomal niemożliwe do opanowania. Poruszył nerwowo szczęką, a dźwięk ścieranego szkliwa, wśród służącej Aoiemu ciszy, wydał się cholernie głośny. Ten dotyk Księżniczek odczuwał zupełnie tak, jakby przyłożono mu rozgrzany do czerwoności metal i wypalono znamię. Mógłby krzyczeć. Może nawet chciał. Ale kiedy tylko otworzył usta, zapomniał, jak się mówi. Wszystkie słowa wydały się nazbyt trudne do wypowiedzenia, a gardło zbyt wąskie, by je wypchnąć.
To nie był jego ojciec. Nie. To był ktoś znacznie gorszy, bardziej wyrachowany. Samo upodlenie czy wymierzenie ciosu mu nie wystarczy. Nie przypuszczał, by cokolwiek na tym świecie było dla niego „wystarczające”. Przez to wszystko obawiał się nawet wziąć oddech. Robił to więc na raty, po małych porcjach, jak gdyby i sam świst powietrza mógł doprowadzić Aoiego do wybuchu. Tak. Yuto zdecydowanie siedział na wyimaginowanej beczce z prochem, a Shabondama trzymał odpaloną zapałkę. I tylko patrzył, z tym swoim przerażającym uśmiechem, jak się trwoży.
Księżniczek kiwnął niemrawo głową i ruszył za Aoim do wartowni. W samym jej wnętrzu nie pisnął nawet słowem. Wytresowany strachem stał nieruchomo, przełykając już nawet nie ślinę, bo w gardle toczyła mu się niezwykła suchota, a podchodzącą do ust treść żołądka. Był sam. Tak potwornie sam, jak nigdy przedtem. Wolałby po stokroć wrócić do ojca stosującego przemoc fizyczną i narcystycznej matki, która nie szczędziła tej psychicznej, oczywiście opakowanej w ładny papierek „troski” o jego przyszłość. Wtedy sądził, że gorzej być nie może. Życie z niego kpiło.
Nie chciał współpracować z Shabondamą, a przy tym nie miał wyboru. Znów mu go odbierano, żył pod czyjeś dyktando. Nie wiedział jaką siłą dysponuje Aoi, wiedział natomiast, że sam jest kruchy i nieudolny w sztuce walki. Co innego pozostałe „sztuki”. Gdyby tylko mógł, w następnym wcieleniu życzyłby sobie losu zwykłego rolnika. Takiego, którego rytm dobowy wyznaczają zwierzęta i rośliny, nie ma sztucznej kurtyzacji, mierzenia długości rodów i nie tylko, gdzie naczelną wartością jest człowiek i to, jak wiele ma w sobie troski dla otaczającego świata, a nie nazwisko.
Spotykając się z załogantami po raz pierwszy naprawdę sądził, że to, co poznał na salonach, jest powszechne. Że właśnie tak należy. Może gdyby tylko pozwolił się poznać, takim, jakim był, tej sytuacji wcale by nie było? W środku i to nie żart, krył się skrzywdzony, ale z natury dobry dzieciak. Tylko oblepiony tą toksyną dworską, tym przeświadczeniem, że jest się reprezentantem, nie odrębną jednostką, która ma prawo być „sobą”. Przywykł, że musi być tym, kim chcą starsi.
Rzecz jasna, żadna z tych myśli nie trafiała do świadomości Yuto. On, jakby to ująć, nie miał perspektywy. Dlatego w milczeniu oczekiwał na instrukcje. Nie mrugnąłby nawet bez polecenia. Bał się. A strach ciął głębiej niż jakiekolwiek ostrze.
0 x
#9d3126
trochę mnie nudzi świat i nie chcę się już starać
z drugiej strony chcę wszystko i w sumie to naraz
Karta postaci |PH | Bank
Prowadzę
♦ Kami Kaito ☼ [D] — „Dzielenie przez dwa” (nieobecny/a)
♦ Hikari Kaguya ☼ [D] — „Nimbooda” (nieobecny/a)
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości