Szlak transportowy
- Yami
- Posty: 2959
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
- Tetsu Maji
- Posty: 128
- Rejestracja: 15 cze 2022, o 15:20
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Blada skóra, długie ciemne włosy zaplecione w warkocz, pustynne ubrania. Średniego wzrostu szczupły młodzieniec o przyjaznym usposobieniu.
- Widoczny ekwipunek: Torba na broń przy pasie, kabura na broń, rękawice z blaszkami (zakładane podczas walki); odznaka klanowa, średni zwój (z tyłu przy pasie).
- Link do KP: viewtopic.php?p=195032#p195032
- GG/Discord: Hana-chan/sushimaru9208
- Multikonta: Hana
Re: Szlak transportowy
Trudności napotkane na misjach dodawały pewnego rodzaju motywacji. Pozwalały rozwijać się poprzez rozwiązywanie problemu albo zażegnanie kryzysu. Dlatego nie trudno sobie wyobrazić, jaką ulgę poczuł młody Maji, kiedy wreszcie dotarli do celu. Nie obyło się bez cichego westchnienia, które odciążyło strudzony organizm. Uważał, że dość dobrze spełnił swoją rolę, chociaż pod koniec nie był za bardzo przydatny. Z wielu czynników, ale może też przez to, że nie nadawał się do takich problemów. Trudno stwierdzić jednoznacznie. Jakby nie patrzeć, to czuwał poniekąd nad uszkodzeniami, żeby w razie potrzeby móc zareagować dostatecznie szybko. Pokazał się z dobrej strony. Na szczęście pojazd stabilnie dotarł do osady. Po twarzach zebranych mógł zauważyć zmęczenie, lecz wskutek tego zasłużyli sobie na zasłużoną wypłatę.Kolejka 7: viewtopic.php?p=213063#p213063
Shikata obserwował, jak tragarze ustawiają się w kolejce, która powoli zmniejszała się, aż on sam nie dotarł na początek. Tyle mu wystarczyło, żeby z zadowoleniem odebrać jego należność. Z pośród tych niewielu wykonanych dotąd zadań, to było najbardziej wymagające i wystawiające chłopaka na próbę. Tym bardziej, że nie działał samodzielnie, a stanowił jedno z ogniw całości. Rozumiał fakt, że nie wszyscy byli zadowoleni z przebiegu zadania, a nawet z udziału w nim chłopaka. Wystarczyła mu ta odrobina sympatii, którą został obdarzony przez garstkę współpracowników. Z resztą wszyscy tu obecni zarabiali na transportowaniu lub przenoszeniu towarów. Dla nich wszystko rozejdzie się po kościach. To była jedyna oczywistość, której nie mogli zaprzeczyć. Tetsu stanowił tu tylko drobny dodatek. Zapewne skutki będzie odczuwał jeszcze nazajutrz. Przystanek w jego rozwijającej się w dalszym ciągu karierze miał swoje wzloty i upadki. Nie był szybki, ale to już zależało od samego bohatera. Obierze ścieżkę, która będzie mu najbardziej odpowiadać. Mógł tylko przyzwyczajać się do podjętych wyborów i ich rozległości oraz konsekwencji za nimi stojącymi. Na razie miał za sobą kolejną garść doświadczenia, której potrzebował.
- Dziękuję i powodzenia w dalszym handlu. Sayonara. - rzucił na pożegnanie, zamarkował obszerny ukłon w stronę marchanta z Daishi i udał się w swoją stronę. Skóra kleiła mu się od potu, a mięśnie dawały o sobie znać w wielu miejscach. Mimo to bez problemu wplątał się w tłum przechodniów i udał na odpoczynek.
z/t
0 x
- Minako
- Posty: 275
- Rejestracja: 28 paź 2022, o 13:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: - Długie, brązowe włosy
- Błękitne oczy
- Śniada skóra
- Malowane wzorki na dłoniach - Widoczny ekwipunek: - Kabury na udach
- Ochraniacz na czole
- Rękawice bez palców z blaszkami
- Odznaka shinobi na szyi - Link do KP: viewtopic.php?p=199953#p199953
- Multikonta: Saori
Re: Szlak transportowy
Była znacznie szybsza i wytrzymalsza niż najlepszy wierzchowiec, dlatego też zrezygnowała z wypożyczenia konia ze stajni. Część drogi będzie biegła, potem trochę potruchta, a potem przejdzie, odzyskując energię i tak cały czas. Gdyby chciała jechać konno, ten by jej padł zapewne już na początku drogi przez Pustynię, więc szkoda zwierzęcia. Minako opuściła więc Stolicę i jednym z głównych szlaków udała się w stronę celu swojej podróży. Była Pustynnym Zwiadowcą, więc kolejna wyprawa na piaski nie była dla niej niczym strasznym. Zawsze czujna, zawsze gotowa do walki.
Droga była długa, ale Minako liczyła się z faktem, że to kwestia dni i tygodni, w zależności jakie narzuci sobie tempo i czy nie spotkają ją jakieś niespodzianki na drodze. Jeśli natrafi na jakiś bandytów, to chociaż będzie miała trochę rozrywki, żeby skopać im tyłki. No i w drodze można było dowiedzieć się ciekawych plotek, a to przecież bardzo interesowało Jou. Może uda jej się przynieść mu naprawdę interesujące wieści?
[zt]
Ukryty tekst
0 x

|| Karta Postaci || Punkty Historii || Pieniądze ||
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Szlak transportowy
Po załatwieniu wszystkich najpilniejszych spraw mógł wyruszyć w drogę w ramach odpowiedzi na otrzymane niedawno zaproszenie do Shigashi. Souei wydawał się być osobą bardzo konkretną, więc skoro relacjonował, że atmosfera w kupieckim mieście zrobiła się gorąca, to nie mogło być to jedynie koloryzowanie sprawy.
W końcu! W końcu pojawiła się szansa na domknięcie jednego z tematów Klepsydry, który się ciągnął od… aż trudno powiedzieć kiedy. Zostawiając za sobą, za horyzontem mury Kinkotsu, wędrując teraz przez otwarte piaski rozgrzanej pustyni, Ichirou zreflektował się, że chyba po raz pierwszy idzie wymierzyć cudzą zemstę. To wszystko po to, aby zdobyć cennego sojusznika – a właściwie dwóch. Od samego początku celem było nawiązanie współpracy z Yoichim, który był niezwykle wartościowym źródłem wiedzy i obiecał oddać się sprawom organizacji bez reszty. Teraz jednak jeszcze w grę wchodził mafioza – Souei, z którym współpraca dotychczas układała się lepiej niż dobrze.
Zanim jednak do dalszych układów i układzików, czy batalii z ojcem Yoichiego, synem Antykreatora i przywódcą rodziny mafijnej w jednej osobie, należało przebyć kawałek pustyni. Choć ostatnimi tygodniami Seinin napodróżował się wiele, to jednak tym razem wędrówka była zupełnie inna. Bez blichtru, bez towarzystwa, bez przystanków z hucznym świętowaniem. Jedynie on sam, dziesiątki wydm do pokonania i górujące nad wszystkim, niełaskawe słońce.
O dziwno tym razem ten spokój mu nawet odpowiadał.
Ukryty tekst
Dokąd: Shigashi
Przez: -
Środek transportu: tuptup
0 x
- Ero Sennin
- Support
- Posty: 1923
- Rejestracja: 10 cze 2015, o 00:41
- Multikonta: Minoru
Re: Szlak transportowy
Fabułka Poeventowa
Osamu/Kuroi/Mijikuma/Tetsuro
Ah cóż to był za shit show. Banda zmęczonych ludzi, chcących tylko rozejść się i zająć swoimi sprawami, zebrana w jedno miejsce i do tego kociołka dorzucono jeszcze kilka dodatkowych osób, których burzliwe ego wręcz wylewało się z nich na zewnątrz. Był to istny przepis na katastrofę.
Osamu odczuwał całą tą sytuację chyba najbardziej, ponieważ doskonale zdawał sobie sprawę z różnicy między nim a takim Takeru czy Taisho. Nie to, że był słaby czy coś. To po prostu tamci byli przesadnie potężni. A sam Osamu był po prostu dobrym żołnierzem, który chciał wykonać swoja zadanie. Na całe jego szczęście z odsieczą przybył mu Tetsuro. Wreszcie ktoś, kogo się znało i można było choć odrobinę zaufać, że nie odwali czegoś dziwnego… prawda?!
Mijikuma od samego początku trzymał się na uboczu tej wyprawy. Właściwie nie wiadomo było po jaką cholerę musiał dreptać na pustynię. Masashiro niby wytłumaczył mu powód, ale z jego wyjaśnień jasno wynikało, że mógłby tutaj być ktokolwiek z klanu Uchiha. Czyżby więc po prostu wyciągnął najkrótszą słomkę? Na całe jego szczęście, podróż umilała mu siostra zielonowłosego lalkarza. Dobre i to.
Kuroi był już proszony, błagany i nawet zastraszany, a on wciąż był sobą. Chociaż nie do końca. Piaskowy dziadek odpuścił sobie trochę i wreszcie siadł dupskiem na wozie, ograniczając się jedynie do słownych przytyków. Być może to pojawienie się zielonowłosego kuglarza miało taki wpływ na Pustynnego dziada, a może powód był z goła inny.
Nie było jednak co ukrywać, że to właśnie po pojawieniu się Tetsuro zrobiło się spokojniej. Również to on zaczepiał, na spółę ze swoją siostrą innych najwięcej, wymieniając się informacjami i prowadząc najzwyklejszy small talk. Oby tylko po drodze nic się nie spieprzyło.
Postój był im wszystkim bardzo potrzebny. Wędrowali cały dzień, chcąc jak najszybciej dotrzeć do domu. Poza tym był to najlepszy moment by omówić co nieco. Tak jak na przykład Taisho, który zaczepił Tetsuro i odciągając go na bok, zapytał go o jego możliwości zapanowania nad Kuroiem.
- Nie chodziło mi o nici. Miałem raczej na myśli czy jesteś zdolny przemówić do tego upartego capa. Bo próbowałem wczoraj, próbowałem i dziś. I być może siedzi na swoim miejscu, ale wciąż szczeka. Aż dziwie się, że Takeru jeszcze nie starał się ujebać mu łba. - Kaguya aż westchnął nad swoim losem i tym, że to na jego barki spadło prowadzenie więźnia do Unii. Jeszcze do tego tych dwóch Uchiha. Na chuj on się zgodził by ktoś im towarzyszył?! Taisho kopnął jeden z leżących na drodze kamieni, który przeleciał kilkanaście metrów, a następnie odbijając się od traktu kilka razy, odskoczył w gęste krzewy znikają obojgu z oczu.
- Powiedz mi szczerze. Jak zachowywał się w grupie medycznej i później gdy wyruszyliście na front? - Wciąż jeszcze nie miał wyrobionego zdania o całej tej sytuacji. Kuroi był Unijczykiem, jednym z nich, ale widząc jego niesubordynację odnosił wrażenie, że mogło być w całej tej historii ziarno prawdy. Więc jeżeli rzeczywiście to on był powodem fiaska rozmów z dzikimi, to czy za coś takiego nie powinna spotkać go najsurowsza kara?
Rozmowy jednak nie odbywały się jedynie między Tetsuro a Taisho. Również i Mijikuma zaczepił swojego „brata” z Uchiha i zadał mu bardzo sensowne pytanie. No bo w końcu Kuroi poszedł ratować innych z grupy szturmowej, gdy tamci uciekali, czy nie oznaczało to bowiem, że jest silny? A do tego jeszcze będą na pustyni, czyli amunicji mu nie zabraknie.
– Ostatnim razem wystarczyło genjutsu. Ale jeśli okaże się, że nie będzie to wystarczające to mam nadzieję, że kuweciarze zajmą się swoim więźniem. Jeżeli jednak tak się nie stanie, to albo uciekaj ode mnie jak najdalej, albo stój blisko mnie, byś nie dał się złapać w którąś z moich technik. - Ton głosu Takeru nie pozostawiał złudzeń, że wierzył w to, że jest zdolny pokonać Kuroia. Tylko czy rzeczywiście tak było? Widząc jednak niepewną minę albinosa, Takeru poklepał go po jego ramieniu.
– Nie martw się. Jesteś ze mną bezpieczny. Zresztą, Masashiro-dono wypowiadał się o tobie jako młodym i silnym osobniku. Więc liczę, że wspomożesz mnie gdyby coś się działo. - Takeru wysilił się nawet na uśmiech do młodego Uchiha. Był teraz zupełnie inną osobą aniżeli gdy rozmawiał on z Unijczykami.
Rozmowy zaczynały powoli przycichać. Rozbito obóz, przyszykowano posłania, rozstawiono strażników. Ludzie szykowali się do snu. Ale nie Taisho, przynajmniej jeszcze nie. Podszedł on do Kuroia i towarzyszących mu Tetsuro oraz Osamu. Niósł on ze sobą kajdany, które podał wraz z kluczami zielonowłosemu kuglarzowi. Tetsuro mógł od razu wyczuć, że kajdany były masywne i ciężkie. Raczej ciężko było stwierdzić, czy będą lepsze od więzów.
- Chciałeś kajdany, proszę bardzo. Tetsuro upewnij się, że Kuroiowi będzie wygodniej w nowych bransoletkach. - Wydał krótkie polecenie, jednocześnie przenosząc swoje spojrzenie na Osamu. Skinął on swoją głową w jego kierunku, zapraszając tym samym do odejścia na bok.
- Jak sobie radzisz? Mam nadzieję, że Kuroi nie sprawia ci zbyt wiele problemów. - Zaczął po przyjacielsku, miał przecież przed sobą kogoś kto pochodził z tego samego rodu co on sam. Zawsze było łatwiej prowadzić rozmowę gdy łączyły, rozmówców, więzy krwi.
- Rozmawiałem już z Tetsuro na temat Kuroia i jego zachowania w grupie medycznej. Wiem jednak, że problem pojawił się gdzie indziej. Byłeś z nim w grupie szturmowej. Chciałbym poznać twoje zdanie na temat naszego więźnia i interpretację zdarzeń które doprowadziły do tego, że Uchiha chcą jego głowy. - Przeszedł bardzo szybko do sedna sprawy. Był przy tym poważny, ale nie oschły. Widać było, że traktuje Osamu inaczej niż pozostałych, jako swego brata krwi.
Dalsza droga przebiegała dokładnie tak jak i pierwszy dzień. Szli całymi dniami, rozbijając obozy przed zmrokiem, posilając się, odpoczywając i ruszając gdy świtało. Co rusz byli również zatrzymywani przez gospodarzy krainy, przez którą akurat przechodzili. I wszyscy chcieli wiedzieć to samo. Co z Sogen, jacy są dzicy, czy idą w ich kierunku. Było to niezwykle męczące, dlatego z radością ludzie przywitali dzień, gdy dotarli do granicy i ich stopy znalazły się w Atsui. Teraz zostało jeszcze dotrzeć do stolicy, ale po trudach wędrówki, które zajęły im tyle dni był to niewielki orzech do zgryzienia.
Największe trudności z adaptacją mieli jednak Sogeńczycy. Powietrze tutaj było gorące i suche. Tak bardzo odmienne od tego do czego przyzwyczaiły ich mokradła Sogen. Do tego to słońce. Odbijające się od piasków pustyni i rażące oczy nie ważne gdzie nie spojrzeć. Ich ciała nie były z porcelany, więc adaptowali się szybko, lecz dyskomfort pozostawał. Widać było to szczególnie po Takeru, których chodził cały nabuzowany, niczym tykająca bomba.
0 x
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Szlak transportowy
-Tezę? - zapytał lekko skonfundowany nie za bardzo wiedząc co takiego mógłby wymyślić młody chłopaczek, bo na tamtym polu bitwy mogło się wydarzyć dosłownie wszystko. Albo młody po prostu uniknął ataku albo jakimś cudem jednak rana nie była śmiertelna albo po prostu jego umysł nie zanotował że umarł i ten dalej żyje. Przygłup.
-Czyli wierzymy, że ta dziewczyna w mgnieniu przeniosła siebie żeby go uratować, hmm? Nie wiem, jakoś mi w to trudno uwierzyć. W sumie to jeśli bestia byłaby na wolności to pewnie z korzyścią dla Uchichów. Pomyśl tylko jakie spustoszenie w szeregach dzikich mogłaby zrobić bez żadnej kontroli. Może nam opowie jeśli wyjdziemy z tego bagna... To znaczy ja wyjdę, bo Ty to jesteś wolny człowiek - uśmiechnął się do dzieciaka, bo chociaż temu się w tym żyćku powodziło i dobrze.
-Technika... w sumie - zamyślił się przez jakiś czas spoglądając na chłopaka i marszcząc brwi, zupełnie tak jakby próbował go skanować czy jest WARTY zachodu przekazywania mu takiej wiedzy. Kuroi stał trochę pod ścianą, bo obecnie to i tak nie miał co robić, musiał siedzieć na dupie i czekać aż karawana dojedzie na miejsce, a Tetsuro wydawał się na tyle w porządku i godny zaufania, że nie sprawiało mu to wielkiego problemu.
-Pod jednym warunkiem. Musisz go później dostarczyć wprost do rąk Ichirou. Nie do żadnego parobka, pazia, czy dziwki, która go obsługuje. WPROST do jego rąk, rozumiemy się? I nie zwlekać, nie przedłużać, nie dawać nikomu innego, bo wyrwę Ci oczy, nawet jakby miało to być za dziesięć lat. A jestem cierpliwy, ja odczekam i Cię znajdę. - powiedział dzieciakowi czekając na jego reakcję, a później zamierzał pokazać mu gdzie dokładnie w jego rzeczach znajdowało się to, czego oboje poszukiwali.
Podróż trwała, Kuroi nie robił już problemów, bo towarzystwo jakieś takie nieruchliwe, a chciał dotrzeć żywy na miejsce. Dopilnował tylko tego, by założyli mu kajdany, a nie sznur, żeby nie dostał otarć, które paskudnie by się zrastały w warunkach ciągłego słońca i wilgoci od spoconego ciała. Tego nie zamierzał odpuścić.
-Dziękuję! Mościwy panie! - rzucił wręcz z ekscytacją, gdy dostał swoje piękne, metalowe bransoletki, które przecież zmieniały wszystko i Kuroi nadal mógł się posługiwać praktycznie całym swoim arsenałem technik. W drodze czasami sobie śpiewał pod nosem, czasami nieco głośniej umilając tylko i wyłącznie sobie podróż. Był więźniem, czemu miał umilać ją strażnikom? Chyba że się dołączyli do jakiejś pustynnej ballady, to wtedy czemu nie! Poza tym było... przeraźliwie nudno. Był przeciwieństwem Takeru, który był typowym Uchiom, czyli zjadł ogromny kij i ciągle wystawał mu z dupy - stąd też przeciągły i nieustający mocny ból. Gdyby tylko mieli jakieś medykamenty na to, to był niezły pomysł na biznes. Chociaż nikt z tego klanu już raczej z nim utargu nie zrobi. W każdym zaś razie, jechali, a Kuroi oglądał sobie pola i mokradła.
-Daleko jeszcze? - rzekł z uśmieszkiem, trochę nie mogąc się doczekać Pustyni.
-Czyli wierzymy, że ta dziewczyna w mgnieniu przeniosła siebie żeby go uratować, hmm? Nie wiem, jakoś mi w to trudno uwierzyć. W sumie to jeśli bestia byłaby na wolności to pewnie z korzyścią dla Uchichów. Pomyśl tylko jakie spustoszenie w szeregach dzikich mogłaby zrobić bez żadnej kontroli. Może nam opowie jeśli wyjdziemy z tego bagna... To znaczy ja wyjdę, bo Ty to jesteś wolny człowiek - uśmiechnął się do dzieciaka, bo chociaż temu się w tym żyćku powodziło i dobrze.
-Technika... w sumie - zamyślił się przez jakiś czas spoglądając na chłopaka i marszcząc brwi, zupełnie tak jakby próbował go skanować czy jest WARTY zachodu przekazywania mu takiej wiedzy. Kuroi stał trochę pod ścianą, bo obecnie to i tak nie miał co robić, musiał siedzieć na dupie i czekać aż karawana dojedzie na miejsce, a Tetsuro wydawał się na tyle w porządku i godny zaufania, że nie sprawiało mu to wielkiego problemu.
-Pod jednym warunkiem. Musisz go później dostarczyć wprost do rąk Ichirou. Nie do żadnego parobka, pazia, czy dziwki, która go obsługuje. WPROST do jego rąk, rozumiemy się? I nie zwlekać, nie przedłużać, nie dawać nikomu innego, bo wyrwę Ci oczy, nawet jakby miało to być za dziesięć lat. A jestem cierpliwy, ja odczekam i Cię znajdę. - powiedział dzieciakowi czekając na jego reakcję, a później zamierzał pokazać mu gdzie dokładnie w jego rzeczach znajdowało się to, czego oboje poszukiwali.
Podróż trwała, Kuroi nie robił już problemów, bo towarzystwo jakieś takie nieruchliwe, a chciał dotrzeć żywy na miejsce. Dopilnował tylko tego, by założyli mu kajdany, a nie sznur, żeby nie dostał otarć, które paskudnie by się zrastały w warunkach ciągłego słońca i wilgoci od spoconego ciała. Tego nie zamierzał odpuścić.
-Dziękuję! Mościwy panie! - rzucił wręcz z ekscytacją, gdy dostał swoje piękne, metalowe bransoletki, które przecież zmieniały wszystko i Kuroi nadal mógł się posługiwać praktycznie całym swoim arsenałem technik. W drodze czasami sobie śpiewał pod nosem, czasami nieco głośniej umilając tylko i wyłącznie sobie podróż. Był więźniem, czemu miał umilać ją strażnikom? Chyba że się dołączyli do jakiejś pustynnej ballady, to wtedy czemu nie! Poza tym było... przeraźliwie nudno. Był przeciwieństwem Takeru, który był typowym Uchiom, czyli zjadł ogromny kij i ciągle wystawał mu z dupy - stąd też przeciągły i nieustający mocny ból. Gdyby tylko mieli jakieś medykamenty na to, to był niezły pomysł na biznes. Chociaż nikt z tego klanu już raczej z nim utargu nie zrobi. W każdym zaś razie, jechali, a Kuroi oglądał sobie pola i mokradła.
-Daleko jeszcze? - rzekł z uśmieszkiem, trochę nie mogąc się doczekać Pustyni.
0 x
- Mijikuma
- Posty: 354
- Rejestracja: 25 kwie 2023, o 15:16
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Ubrany w czarny płaszcz, twarz ukryta pod białą maską.
- Widoczny ekwipunek: Kusza na plecach | Kołczan | Płaszcz | Maska
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=206813#p206813
- GG/Discord: bombel#0351
- Multikonta: Meguru | Akira
Re: Szlak transportowy


- Czyli masz tę przewagę, że nie jesteś sama i jak cię wytykają palcami to masz chociaż rodzinną ekipę do wyjaśnienia delikwenta – uśmiecham się lekko, dalej słuchając z ciekawością opowieści Yuriki, tym bardziej, że ta podróż to dla mnie zupełnie nowe doświadczenie i pomimo różnych spekulacji i przewidywań, w prawdzie ciężko jest się postawić w realnej sytuacji, która by odzwierciedliła pustynne warunki.
Skłaniam się w podziękowaniu za słoiczek i otwieram wieczko, by powąchać dla weryfikacji czy faktycznie jest się czego obawiać. Atakuje mnie woń może i niespotykana, ale przez to ciekawa i wyróżniająca się.
- Ładny, lepszy niż zapachy mojej siostry. One… miały coś z bagien, śmierdziały. Ale ode mnie tego nie wiesz bo mnie zamorduję, zawsze mówiłem, że są piękne – śmieje się krótko, starając się mimo wszystko zbyć smutną myśl o mojej siostrze. Z pewnością zraniłem ją przy naszej ostatniej rozmowie, tym bardziej, że się nawet nie pożegnałem. Wiem jednak, że wyjdzie to mi i im na lepsze.
Słucham dalszych opowieści o pustyni z zaciekawieniem, tym bardziej, że w drodze nie ma niczego innego do roboty a wspólnie spędzony czas z dziewczyną zdaje mi się produktywniejszy i przyjemniejszy aniżeli dać się wplątać w dalsze niesnaski między tamtymi samcami, którzy tylko na siebie warczą i obnażają kły, chcąc sprawdzić który z nich ma większego. Oczywiście to wyolbrzymienie, rozumiem wagę tego wszystkiego i wiem, że skuty mężczyzna winny jest potencjalnemu zaognieniu całego konfliktu z dzikimi. Wpierw pałałem do niego wielką nienawiścią i złością, która swą skalą dorównywała tej Takeru. Uznałem jednak, że póki nie ma osądu to wstrzymam się z oceną i w zasadzie to wciąż nie on jest winny śmierci tych wszystkich ludzi. To dzicy zniszczyli mur i zniszczyli mój dom. Nie on, a tamci i to tamtych należy wybić co do nogi.
- Oczywiście, wybacz, nie wiedziałem. Czyli marionetki to słuszna nazwa? Walczyłem u boku jednego z was, pomagałem mu też w pracy z machinami wojennymi, choć nie widziałem żadnej z jego marionetek, rozumiem, że każda z nich jest dla was czymś osobistym? Bardziej niż chociażby, nie wiem, mój łuk, który też jest narzędziem do walki? – Dopytuję o kolejne sprawy wykorzystując okazję, że mogę się czegoś ciekawego dowiedzieć.
- Uchiha Mijikuma, miło mi cię poznać, szkoda jednak że przy takich okolicznościach. Przynajmniej dzięki tobie droga jest jakkolwiek zdatna do przeżycia przy tamtych krzykaczach – uśmiecham się, głową kiwając w kierunku wozu, gdzie siedział Kuroi.
Słucham odpowiedzi Takeru i krzywię się nieco. Nie wiem czy on ma mnie za jakieś dziecko? Cóż, z pewnością ma poczucie wyższości, o które się obawiałem i z tymi obawami podzieliłem się z Masahiro, ale nie musi z góry traktować mnie raczej jako przeszkodę niżeli sojusznika.
- Nie zamierzam uciekać, pytam bardziej po to, by w razie chwili próby móc się dobrze do siebie dopasować. Nie spodziewam się czegoś takiego, ale pustynni wydają się być raczej ze sobą zżyci, pomimo różnic i sporów. Zastanawiam się więc czy gdyby Kuroi wykazał się agresją, to czy reszta nie stanęłaby po jego stronie. – Nie podaję swoich wątpliwości tak otwarcie na tacy, ale Takeru spokojnie może wywnioskować o co mi chodzi. Jest nas dwóch, ich dużo więcej, gdzie mi się wydaje, że podział sił jest bardzo nierówny – nawet jeśli Takeru weźmie na siebie co najmniej dwóch, to wciąż mogę go wesprzeć strzałami, ale dość mocno powątpiewam czy w skali ich umiejętności na cokolwiek się to zda. Wiem, że jestem tutaj dość mocno pesymistyczny, ale po ostatnich wydarzeniach chyba już nie potrafię patrzeć w jasnych barwach na potencjalne starcia.
Kolejne dni mijały, powoli zaczynałem doświadczać tę różnice między naszym klimatem a tym pustynnym, o którym opowiadała mi Yurika. Dużym wspomagaczem była maść od dziewczyny, która pomagała mi znieść prażące słońce, choć wcale nie niwelowało jego efektu – nieustannie się pociłem, niemal dusząc się przez zmianę w powietrzu, które stało się suche i nieprzyjemne, jak gdyby drażniło całe moje drogi oddechowe. Naprawdę ktokolwiek tu żył i był w stanie witać kolejne dni z uśmiechem na ustach? Bo mi się nie wydaje, nic dziwnego, że tym, który doprowadził do spięć jest ktoś z pustyni, nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek tutaj zdolny byłby do zbudowania jakiejkolwiek cywilizacji. A nawet nie byliśmy jeszcze w epicentrum tego wszystkiego, to dopiero przedsmak prawdziwych upałów. No, nie zapowiada się to dobrze, mam nadzieje, że szybko sprawa zostanie załatwiona, już się nie mogę doczekać aż opuszczę tę krainę.
0 x
- Osamu
- Posty: 245
- Rejestracja: 7 lut 2023, o 12:58
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Białowłosy i wysoki młodzieniec przyozdobiony kilkoma białymi tatuażami.
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10932&p=202568#p202568
Re: Szlak transportowy
Osamu z wielkim utęsknieniem oczekiwał powrotu do ojczyzny. Miał nadzieje, że po odstawieniu Kuroia nie będzie musiał go nigdy więcej widzieć w swoim życiu. Bitwa i wszystko co się wokół niej działo... Wszystko to, było mniej obciążające dla Kaguyi niż eskorta tego starego barana, który nawet nie był w stanie dostrzec swojej winy. Młodzieniec chyba zbyt wiele oczekiwał od tego sabaku.
Całe szczęście był z Nim Tetsuro, który wydawał się być jedną z niewielu osób, z którymi dało się porozmawiać. Ayatsuri aktywnie spędzał wolny czas, zbierał informacje i pomagał innym. -Marionetki Yuriki ucierpiały? Czyli grupy ewakuacyjne też musiały walczyć... Zmartwił się tym, że nawet Ci mniej doświadczeni shinobi też musieli ścierać się z przeciwnikiem. Pokiwał głową ze zrozumieniem kiedy Tetsu wspomniał o problemach z dotarciem do reprezentacji Unii zaraz po pogrzebie.
-Byłbym bardziej zadowolony z wycieczki gdyby Kuroi nie wracał z Nami. Rzucił bardzo zniesmaczony zachowaniem tego dziada. Starał się prowokować jak tylko się dało, a Osamu miał pilnować żeby wszystko szło gładko. Białowłosy nie zamierzał wchodzić w drogę Takeru jeśli ten zdecyduje się wykonać samosąd na tym parszywym sabaku. Jednak im dłużej podróżowali tym częściej pojawiały się powody do radości. Robiło się coraz cieplej więc byli już bardzo blisko Pustyni. Uesugi aż uśmiechnął się chwilowo odwracając swoją uwagę od dziada, który w sumie i tak był zajęty rozmową z Tetsuro. Jego spokój jednak nie trwał tak długo bo Taisho-sama zaprosił go wymownym gestem na rozmowę.
-Myślę, że jest w porządku, a Kuroi poza słownymi prowokacjami typowymi dla sabaku nie tworzy problemów. Oczywiście tak długo jak Nasi goście pozostaną spokojni. Odpowiedział na pytanie zadane mu przez swojego dowódce. Tetsuro był w porządku jednak Osamu najlepiej czuł się pośród swoich. Zaskoczyło go pytanie o wydarzenia przez, które Uchiha chcą głowy tego parszywca. Przecież Taisho-sama tam był... Może te rany zabrały mu pamięć? -Taisho-sama... Moim zdaniem pretensje Uchihów są jak najbardziej zasadne. Mieliśmy im pomagać oraz przyjąć ich taktykę i sposób działania. Tymczasem Kuroi na negocjacjach zaatakował przeciwnego dowódce wbrew temu co było wcześniej ustalone. Przez to wielu członków grupy szturmowej zostało rannych bądź zabitych. Osamu również był wściekły na tego psa. Gardził sobą co w sumie było pozytywne bo każdy sabaku powinien pogardzać sobą... Jednak skoro sobą gardził to czemu twierdził, że wszyscy inni uważają tak jak on? To była chyba największa bolączka tego dziada. Uparty jak osioł widział tylko swoją rację. -Moim zdaniem. Oczywiście jeśli można. Uchiha mają pełną rację chcąc jego głowy. Skończył swój trochę przydługawy wywód o tym co się wydarzyło i pozwolił sobie na skomentowanie tej postawy.
Całe szczęście był z Nim Tetsuro, który wydawał się być jedną z niewielu osób, z którymi dało się porozmawiać. Ayatsuri aktywnie spędzał wolny czas, zbierał informacje i pomagał innym. -Marionetki Yuriki ucierpiały? Czyli grupy ewakuacyjne też musiały walczyć... Zmartwił się tym, że nawet Ci mniej doświadczeni shinobi też musieli ścierać się z przeciwnikiem. Pokiwał głową ze zrozumieniem kiedy Tetsu wspomniał o problemach z dotarciem do reprezentacji Unii zaraz po pogrzebie.
-Byłbym bardziej zadowolony z wycieczki gdyby Kuroi nie wracał z Nami. Rzucił bardzo zniesmaczony zachowaniem tego dziada. Starał się prowokować jak tylko się dało, a Osamu miał pilnować żeby wszystko szło gładko. Białowłosy nie zamierzał wchodzić w drogę Takeru jeśli ten zdecyduje się wykonać samosąd na tym parszywym sabaku. Jednak im dłużej podróżowali tym częściej pojawiały się powody do radości. Robiło się coraz cieplej więc byli już bardzo blisko Pustyni. Uesugi aż uśmiechnął się chwilowo odwracając swoją uwagę od dziada, który w sumie i tak był zajęty rozmową z Tetsuro. Jego spokój jednak nie trwał tak długo bo Taisho-sama zaprosił go wymownym gestem na rozmowę.
-Myślę, że jest w porządku, a Kuroi poza słownymi prowokacjami typowymi dla sabaku nie tworzy problemów. Oczywiście tak długo jak Nasi goście pozostaną spokojni. Odpowiedział na pytanie zadane mu przez swojego dowódce. Tetsuro był w porządku jednak Osamu najlepiej czuł się pośród swoich. Zaskoczyło go pytanie o wydarzenia przez, które Uchiha chcą głowy tego parszywca. Przecież Taisho-sama tam był... Może te rany zabrały mu pamięć? -Taisho-sama... Moim zdaniem pretensje Uchihów są jak najbardziej zasadne. Mieliśmy im pomagać oraz przyjąć ich taktykę i sposób działania. Tymczasem Kuroi na negocjacjach zaatakował przeciwnego dowódce wbrew temu co było wcześniej ustalone. Przez to wielu członków grupy szturmowej zostało rannych bądź zabitych. Osamu również był wściekły na tego psa. Gardził sobą co w sumie było pozytywne bo każdy sabaku powinien pogardzać sobą... Jednak skoro sobą gardził to czemu twierdził, że wszyscy inni uważają tak jak on? To była chyba największa bolączka tego dziada. Uparty jak osioł widział tylko swoją rację. -Moim zdaniem. Oczywiście jeśli można. Uchiha mają pełną rację chcąc jego głowy. Skończył swój trochę przydługawy wywód o tym co się wydarzyło i pozwolił sobie na skomentowanie tej postawy.
0 x

- Tetsurō
- Posty: 1224
- Rejestracja: 8 maja 2022, o 18:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
- Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie
Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10439&p=193076#p193076
- GG/Discord: Kubalus#9713
- Multikonta: Zankoku
Re: Szlak transportowy
Fabułka Poprzedni Temat : Sogen - Szlak Transportowy
Mimo całego zamieszania, jakie wywołane było zachowaniem Kuroia, były osoby, które mogły całkiem miło spędzić czas w trakcie tej podróży. Zielonowłosa dziewczyna i jej białowłosy towarzysz byli trochę na uboczu, jednakże dzięki temu mogli zajmować się swoimi sprawami, zamiast pilnowaniem niesfornego Sabaku.
- No muszę przyznać, że całe Sogen miało dosyć specyficzny zapach. - uśmiechnęła się do niego, lekko przy tym żartując. Chociaż było też w tym trochę prawdy.
- Spokojnie, to dopiero pierwszy z wielu egzotycznych, wyjątkowych dla pustyni zapachów. Jeżeli ten Ci się podoba, to na pewno znajdziesz coś ciekawego na prezent dla swojej siostry. Albo dla innych koleżanek... Polecam też zaopatrzyć się w przyprawy sprzedawane na naszych bazarach. Zdecydowanie są tańsze niż w waszym kraju, a będą też świeższe i intensywniej pachnące. - życie na pustyni, mimo walki ze słońcem i suszą, miało też swoje plusy...
Dalsza rozmowa zeszła na marionetki. Dosyć osobliwy, ale też ważny dla Ayatsuri temat. W okolicy nie było ich dużo, Tetsuro był na wozie, więc to na Yurikę spadło, aby trochę wprowadziła swojego rozmówcę w ten świat.
- Tak, to jest coś bardzo osobistego. Każdy Ayatsuri tworzy swoje własne, dostosowując je pod siebie, swój styl walki czy też estetykę jaką lubi. Mamy też kilka uniwersalnych modeli, z których korzystają Ci, którzy dopiero się uczą. Ja jeszcze mam swój pierwszy raz przed sobą, choć pomagałam ostatnio bratu przy projektowaniu jego własnej marionetki. Ale, skoro już pomagałeś komuś z nas, to masz doświadczenie.. Może kiedyś poproszę cię o pomoc! - uśmiechnęła się do niego po raz kolejny, całkowicie zapominając o tym wszystkim co działo się dookoła. Na ostatni komplement spaliła się delikatnym rumieńcem i uciekła spojrzeniem, gdzieś w dal, ciesząc się, że krajobraz się zmienia i już niedługo będą znowu w domu...
W tym czasie na wozie toczyła się dalsza dyskusja między Osamu, Tetsuro i Kuroiem, poruszająca przeróżne tematy. W końcu mieli wiele czasu na rozmowy, podróż trochę miała trwać, a jakoś trzeba było zająć te spokojne chwile w podróży.
- Opowiadała mi, że część głazów lecących w twierdzę przeleciała nad nią i uderzyła w miasto, więc marionetki zmagały się z gruzem i pogodą. No i dzicy kilkukrotnie przelatywali nad nami, nie wiem czy dolecieli do miasta, ale skoro nasi w powietrzu się aż tak rozproszyli, to mogło być tak, że i przeciwnicy do Kotei dotarli. - odpowiedział swojemu towarzyszowi, przy okazji zapewniając go, że nic się nie stało i Yurika jest cała i zdrowa. Osamu ewidentnie obecność Kuroi'a nie pasowała, dlatego też odsunął się w cień, ustępując miejsca na scenie. W tym czasie Zielonowłosy mógł ze starym dziadem pogadać o czymś dosyć ważnym...
- Oczywiście. Dostarczę do rąk własnych, choćbym miał go odnaleźć na krańcu świata. - potwierdził z poważną miną. Chociaż wewnątrz cały wręcz kipiał z emocji. Ichorou był bohaterem pustyni, Zielonowłosy wychowywał się na opowieściach o jego bohaterskich czynach, a teraz będzie miał możliwość poznania go osobiście? No nie mógł się doczekać!
- Zgodnie z zaleceniem, odam go tylko Ichirou, więc już nie trafi do twoich rąk. - uśmiechnął się trochę swobodniej. A więc zyskał zaufanie Kuroia. Przecież jak wracali z ostatniej misji na granicy Unii, to także prosił go o tę technikę i wtedy nie doszli do porozumienia. Tak więc coś musiało się zmienić w trakcie wyprawy do Kotei. Bardzo dobrze. Tetsuro poinstruowany przez Kuroia sięgnął do jego rzeczy a następnie wyjął z nich zwój, chowając go do swojego plecaka. To było coś bardzo ważnego... kolejna kurierska misja.. Co następne, dostarczenie niemowlaka?
Podróż mijała dalej, a Tetsuro miał okazję porozmawiać ze swoim dowódcą odnośnie Kuroi'a. Taisho był zainteresowany tym co działo się ze staruszkiem po wykopaniu z grupy szturmowej. Czyżby ciągle się wahał odnośnie tego, co ma o tym myśleć? A może już zbierał informacje dowodowe do przekazania shirei-kanowi Sabaku?
- Taisho-sama, Kuroi w trakcie działań w szpitalu dawał z siebie wszystko. Wypełniał wszystkie powierzone mu zadania, nie szczędząc swoich zasobów. Podczas przeszczepu także bardzo dobrze mi asystował, a kiedy ruszyliśmy na pole bitwy, jego piasek uratował wielu ewakuujących się walczących. No i gdyby nie jego chmurka na której się ewakuowaliśmy, to szanse naszej bezpiecznej ewakuacji byłyby dużo niższe. Myślę, że nie będzie sprawiał żadnych problemów. Byle go Takeru-san nie prowokował. Raczej nie przepadają za sobą ze wzajemnością. - podzielił się swoimi spostrzeżeniami odnośnie całej tej sytuacji. Było ciężko, no ale w trakcie bitwy musieli podejmować różne decyzje. Czy Kuroi postąpił właściwie, to już nie jest w jego kwestii, ale nie zakładał, że zrobił on to w złej wierze...
Tetsuro
Yurika
0 x
Prowadzone Misje:
- Ichirou -"Pan na Włościach" - Wyprawa S
- Shiori - "W11 - Wydział Śledczy" - Misja C
- Ero Sennin
- Support
- Posty: 1923
- Rejestracja: 10 cze 2015, o 00:41
- Multikonta: Minoru
- Minako
- Posty: 275
- Rejestracja: 28 paź 2022, o 13:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: - Długie, brązowe włosy
- Błękitne oczy
- Śniada skóra
- Malowane wzorki na dłoniach - Widoczny ekwipunek: - Kabury na udach
- Ochraniacz na czole
- Rękawice bez palców z blaszkami
- Odznaka shinobi na szyi - Link do KP: viewtopic.php?p=199953#p199953
- Multikonta: Saori
Re: Szlak transportowy
Idąc śladami swojej ostatniej misji, Minako przemierzała pustynny szlak, kierując się w jedyne miejsce, które mogłoby być punktem zaczepienia odnośnie spotkania z informatorem. Było to naprawdę frustrujące, że gdy ten tajemniczy mężczyzna chciał, bez problemu mógł ją odnaleźć, jednak w drugą stronę zdecydowanie to nie działało. Jeśli uda jej się ponownie spotkać z tym człowiekiem, poprosi go aby dał jej jakieś namiary, gdzie mogłaby szukać następnym razem, gdy będzie taka potrzeba. O ile w ogóle go spotka... Jej jedyną wskazówką było uschnięte drzewo, gdzie spotkała go po raz pierwszy. Rozbije tam obóz na jakiś czas i zaczeka, a jeśli to nie przyniesie rezultatu, zostawi na drzewie wiadomość i będzie miała nadzieję, że trafi w odpowiednie ręce. Tak, zdecydowanie było to frustrujące, ale nic nie mogła na to poradzić. Miała zadanie do wykonania, a bez tego nie pokaże się przecież z powrotem w Kinkotsu.
Gdy dotarła wreszcie do wielkiej wyrwy w podłożu, gdzie stoczyła walkę z kulającym się grubasem, odetchnęła z ulgą. Droga w samotności niesamowicie się dłużyła i w pewnej chwili Minako miała wrażenie, że zabłądziła. Na szczęście jednak wszystko było tak jak powinno być, więc pamiętając wskazówki łucznika, ruszyła dalej szlakiem, aż dotarła do drogowskazu. Na nim była ukryta wskazówka, w którą stronę należało dalej iść, żeby dotrzeć do uschniętego drzewa. Mniej więcej pamiętała, w którą stronę należało zboczyć ze szlaku, jednak na wszelki wypadek upewniła się co do tego, jednocześnie kontrolując, czy coś lub ktoś nie przekręcił drogowskazu. W tym momencie Kunoichi stała się jeszcze czujniejsza, niż do tej pory i ruszyła w stronę uschniętego drzewa, jednocześnie uruchamiając swoje wrodzone zdolności wyczuwania chakry. Raczej nie spodziewała się nikogo w pobliżu, jednak środki ostrożności zawsze były spoko, zwłaszcza gdy planowała w okolicy rozbić obóz. Tak właśnie dotarła we właściwe miejsce, widząc na horyzoncie zarys uschniętego drzewa.
0 x

|| Karta Postaci || Punkty Historii || Pieniądze ||
- Jawa
- Administrator
- Posty: 4223
- Rejestracja: 10 mar 2015, o 23:33
- Ranga: Head Admin
- GG/Discord: MxPl#7094
- Multikonta: Sasame | Sumi
Re: Szlak transportowy
Minako sama nie wiedziała do końca w jaki sposób skontaktować się po raz kolejny z mężczyzną z organizacji zajmującej się handlem informacją. Pomimo że minęło już trochę czasu odkąd tutaj ostatnio była, dobrze pamiętała wszystko co się wydarzyło a także drogę, która miała ją zaprowadzić dalej, do miejsca spotkania. Wciąż jeszcze będąc kawałek od uschniętego drzewa, Minako aktywowała swoje wrodzone zdolności sensoryczne, skanując teren wokół siebie w poszukiwaniu sygnatur chakry. Mając najwyraźniej chyba sporo szczęścia, wyczuła w pewnym momencie dwie sygnatury, akurat w miejscu gdzie doszło do jej pierwszego spotkania z mężczyzną, który przekazał jej garść drogocennych informacji. Po pewnym czasie zbliżania się do sygnatur, Minako mogła zauważyć że jedna z nich wyruszyła spod drzewa, kierując się do najbliższego szlaku. Druga z sygnatur jednak w dalszym ciągu pozostała pod drzewem.Interwencja Fabularna
Kiedy kobieta odpowiednio się zbliżyła, mogła zauważyć że infobroker, najwyraźniej czekał na nią, ponieważ usiadł sobie na jednym z wystających korzeni i z założonymi rękoma wpatrywał się w jej kierunku.
- Proszę, proszę, kogo to moje oczy widzą... Mam nadzieję że nie przychodzisz z reklamacją odnośnie przekazanych ci informacji? - zapytał nonszalanckim tonem, jednak dało się wyczuć w jego głosie że jest nerwowy, nie ma się jednak czemu dziwić, w końcu to on zawsze dyktował warunki spotkania a teraz Minako zaskoczyła go swoją obecnością.
0 x
- Minako
- Posty: 275
- Rejestracja: 28 paź 2022, o 13:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: - Długie, brązowe włosy
- Błękitne oczy
- Śniada skóra
- Malowane wzorki na dłoniach - Widoczny ekwipunek: - Kabury na udach
- Ochraniacz na czole
- Rękawice bez palców z blaszkami
- Odznaka shinobi na szyi - Link do KP: viewtopic.php?p=199953#p199953
- Multikonta: Saori
Re: Szlak transportowy
Będąc przygotowaną na obozowanie pod uschniętym drzewem, co najmniej przez kilka najbliższych dni, Minako ogromnie się zdziwiła, gdy wyczuła przed sobą dwie sygnatury chakry. Czyżby los się do niej uśmiechnął i trafiła prosto na swojego poszukiwanego, który w tej chwili przeprowadzał z kimś transakcję? Najwyraźniej drzewo było tym stałym punktem spotkania, więc Kunoichi w duchu gratulowała sobie, że wpadła na pomysł, żeby zacząć właśnie tutaj. Przyspieszyła więc kroku, a gdy przekroczyła ostatnią hałdę piachu, jej oczom ukazało się uschnięte drzewo, a pod nim mężczyzna, drugi zaś pospiesznie oddalał się z miejsca zdarzenia i kierował w tylko sobie znaną stronę. Najwyraźniej została dostrzeżona, bo gdy podeszła bliżej, widać było że mężczyzna czeka na nią, siedząc sobie na wystającym korzeniu. Minako uważnie skupiła się na nim, chcąc na przyszłość zapamiętać jego sygnaturę chakry. Może dzięki temu będzie jej łatwiej odnaleźć go następnym razem. Uśmiechnęła się łobuzersko, słysząc jego słowa, po czym bezceremonialnie klapnęła sobie na piachu, naprzeciwko. Nie chciała nad nim wisieć i niepotrzebnie go stresować.
- Nie, nie z reklamacją. - Zapewniła informatora, żeby trochę się odprężył. - Ale to z czym przychodzę, jest powiązane z tą sprawą.
Gdy już była pewna, że zapamiętała charakterystykę jego chakry i upewniła się, że drugi mężczyzna oddalił się poza jej zasięg, stłumiła swoje umiejętności sensoryczne. Teraz, kiedy miała przed sobą człowieka, którego usilnie poszukiwała, miała nadzieję, że ten okaże odrobinę współpracy i nie będzie chciał za każde jej pytanie pieniędzy. Potrzebowała najpierw poznać kilka szczegółów, żeby zrozumieć sytuację i zapobiec pewnym kwestiom, ale póki informator nie potwierdzi jej pewnych rzeczy, będzie błądzić po omacku.
- Czy możesz mi na początek powiedzieć kim jesteście i jak działacie? Bo zgaduję, że takich jak Ty jest wielu. Czy każdy z was ma swój konkretny teren? I czy tylko każdy z was posiada konkretne informacje, którymi się wymieniacie, czy też macie coś w rodzaju głównego archiwum, z którego czerpiecie? - Zapytała na początek. - Wybacz mi te pytania, nie mam złych zamiarów. Po prostu chcę się w pewien sposób zabezpieczyć i nie wiem, jak mogę do tego podejść. Powiedz mi po prostu ogólnie, bez zdradzania waszych sekretów.
Wiedziała, że to trudne i może niewygodne pytania, ale kompletnie nie wiedziała, jak podejść do sprawy i potrzebowała chociaż ogólnego zarysu, na którym mogłaby podeprzeć swoją sprawę, jaką będzie miała do informatora. Na obecną chwilę nie wiedziała nawet, jak ubrać swoją prośbę w słowa, ale i tak postanowiła spróbować, bo może dzięki temu informator zrozumie o co jej chodzi i wyjaśni to, co powinna wiedzieć.
- Chodzi o to, że Twoje informacje okazały się bardzo pomocne, bo znalazłam to, czego szukałam, a nawet więcej. - Zaczęła rzeczowo, przyglądając się mężczyźnie. - Problem w tym, że była to kryjówka jakiejś bandy, która może chcieć szukać winowajcy takimi samymi metodami jak ja. Jak można temu zapobiec, gdy ktoś od nich zgłosi się do takiego kogoś jak Ty?
Prościej już nie była w stanie tego ubrać w słowa. Po prostu chciała, żeby tym razem nie ujawniono informacji, albo je zablokowano, czy też zatajono. Oczywiście była wtedy gotowa zapłacić za milczenie, gdyby tylko rzeczywiście ktoś próbował wpaść na jej trop, ale o tym za chwilę. Na razie musiała się dowiedzieć, jak to wszystko widzi sam informator i może on coś jej w tej sytuacji doradzi.
0 x

|| Karta Postaci || Punkty Historii || Pieniądze ||
- Jawa
- Administrator
- Posty: 4223
- Rejestracja: 10 mar 2015, o 23:33
- Ranga: Head Admin
- GG/Discord: MxPl#7094
- Multikonta: Sasame | Sumi
Re: Szlak transportowy
Pomimo bycia w sytuacji w której przewagę miała niejako Minako, ponieważ złapała go nieprzygotowanego na spotkanie z nią, informator dość szybko pozbierał się w sobie i odzyskał swoją zwyczajową nonszalancję a dodatkowo zapewnienie kobiety jedynie dodało mu pewności siebie i spokoju ducha. Wysłuchał on uważnie jej słów, mierząc ją wzrokiem.
- Cóż, nie jest raczej sekretem to że nie jestem jedynie trybikiem w większym mechanizmie naszej organizacji. Ale tak, informacje zebrane przez każdego z nas są również dostępne dla reszty, żeby nie utrudniać sobie nawzajem pracy. Jeżeli zaś chodzi o jakiekolwiek problemy z tamtą jak to określiłaś, bandą, to nie masz co się martwić. Częścią naszej polityki jest to że nie ujawniamy tożsamości naszych klientów, ponieważ zależy nam na naszej integralności i zaufaniu. A no i na przyszłość, jeżeli będziesz chciała się ze mną porozumieć jakoś, to udaj się do lokalu "Pod Sowim Skrzydłem", pracownik lokalu posiada możliwość żeby się ze mną skomunikować i poinformuje mnie że chciałabyś się spotkać, nie lubię takich niezapowiedzianych rozmów. - powiedział mężczyzna, na koniec uśmiechając się nonszalancko.
0 x
- Minako
- Posty: 275
- Rejestracja: 28 paź 2022, o 13:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: - Długie, brązowe włosy
- Błękitne oczy
- Śniada skóra
- Malowane wzorki na dłoniach - Widoczny ekwipunek: - Kabury na udach
- Ochraniacz na czole
- Rękawice bez palców z blaszkami
- Odznaka shinobi na szyi - Link do KP: viewtopic.php?p=199953#p199953
- Multikonta: Saori
Re: Szlak transportowy
Tak jak się w duchu spodziewała, nie dostała zbyt treściwych informacji ale to, co najważniejsze, zostało wyjaśnione. Wychodziło na to, że członkowie tej tajemniczej organizacji informatorów, wymieniają się swoją wiedzą, albo sporządzają raporty, które są przesyłane dalej. Tak czy inaczej, istniało spore ryzyko, że mimo wszystko tamci będą mogli bez problemu wpaść na trop tą samą metodą, którą ona podjęła działania, a to z kolei prowadziło do tego, z czym tutaj przyszła. Słysząc zapewnienia mężczyzny odnośnie tego, że nie ujawniają swoich klientów, Minako spojrzała na niego z chłodną powagą. Przynajmniej tyle dobrego, że tamci nie dowiedzą się o tożsamości intruza, ale to wcale nie rozwiązywało jej problemu.
- Tak się składa, że wcale mnie nie uspokoiłeś. - Odpowiedziała, nadal mierząc go poważnym spojrzeniem błękitnych oczu. - Może i kwestia mojej osoby pozostanie anonimowa, za co jestem bardzo wdzięczna, ale kwestia czterech zwojów, które ze sobą zabrałam, to już inna sprawa. Mogą chcieć wyśledzić sprawcę po ich nowej lokalizacji, a to również byłoby dla mnie dość...niewygodne.
Co prawda miałaby na to pewną radę, skoro tamci nie będą mieli pojęcia o tym, kim był sprawca, ale wolała żeby nikt nie dotarł do Jou z pretensjami i insynuacjami, jakoby Unia wydała rozkaz na coś takiego i jest winna kradzieży, a także morderstwa. Wiedziała, że Jou by sobie z tym poradził, ale po co zawracać mu dupę takimi rzeczami, skoro może istnieć sposób jakiegoś zabezpieczenia się na wypadek ewentualnego odwetu. Miała nadzieję, że informator coś jej w tej sprawie poradzi i będzie można bez przeszkód zamknąć temat i przestać się martwić. Zmarszczyła natomiast brwi, gdy usłyszała znajomą nazwę, gdzie mogła bez problemu nawiązać ponowny kontakt z informatorem, gdyby zaszła taka potrzeba.
- ''Pod Sowim Skrzydłem''? To ta knajpa w Kinkotsu? - Upewniła się wyraźnie poirytowana. - Chcesz mi powiedzieć, że zapierdalałam taki kawał drogi tutaj pod to cholerne drzewo tylko dlatego, że podczas naszego ostatniego spotkania zapomniałeś mi zostawić namiary na ewentualne kolejne spotkania i to bez opuszczania Stolicy? No uduszę Cię normalnie! Sam jesteś sobie winny w takim razie, że Cię tutaj zdybałam.
Oczywiście nie miała zamiaru go dusić, po prostu zirytowała się, że musiała naginać tyle dni przez Pustynię, oddalając się tym samym od Stolicy, co zrobiła dość niechętnie, a tu na raz dowiaduje się, że w samym Kinkotsu jest lokal, gdzie można nawiązać kontakt z gościem. Przynajmniej będzie wiedziała na przyszłość, bo zapewne to nie ostatni raz, kiedy spotyka się z tym człowiekiem. Tak czy inaczej, udało się do niego dotrzeć, a to było w tym momencie najważniejsze. Najpierw omówią kwestię jej ostatniego łupu, a potem złoży mu ofertę zlecenia, z którym wysłał ją sam Jou.
0 x

|| Karta Postaci || Punkty Historii || Pieniądze ||
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości