Obrzeża wioski
Re: Obrzeża wioski
Rozejrzałem się spokojnie po pomieszczeniu, po czym usiadłem przy barze i spojrzałem na barmana. -Na razie wezmę małą butelkę sake i jeszcze pomyśle nad jakimś jedzeniem. Postanowiłem rozegrać to po swojemu, czyli zacząłem od zarzucenia haczyka, już coś kupiłem by pokazać że mam pieniądze a nie jestem jakimś włóczęgą, jednocześnie stwierdziłem że wydam tu jeszcze więcej...chyba. -A można to wiedzieć skąd to "niezbyt przyjazne" nastawienie do obcych, jako konwojent spokojnie mogę stwierdzić że to miejsce świetnie by się nadawało na punkt handlowy, między większymi miejscowościami.
Teraz zamieściłem strzępek informacji o sobie...co prawda nie prawdziwy, lecz konwojenci przedmiotów zazwyczaj nie byli zbyt silni, do tych najcenniejszych raczej przydzielano shinobii, trzeba było pokazać że coś mam, ale nie nazbyt cennego, by myśleli że w kilku mają szanse, przy okazji może uda się pociągnąć go za język, pytaniem o nastawienie...
Gdy tylko dostałem butelkę i miseczkę, zacząłem sobie polewać niewielkie ilości. Kiedy będę mógł się w końcu uchlać...ze szczęścia, a nie... Odwróciłem się i jeszcze raz przejrzałem obecną ludność. -Nie widzę ochrony, jak sobie tu radzicie w razie problemów? Jeśli coś mogę zagadać po znajomych, oni są shinobi, myślę że za nie wielką opłatą mogli by od czasu do czasu rzucić na wioskę okiem. W tym momencie przeszedłem do ofensywy, upewniając że jestem łatwym celem, a jednocześnie że mogę sprawić problemy, tym którym było by to nie na rękę. No kmioty, nie dajcie się prosić, tylko czekam...
Odwróciłem się z powrotem do gospodarza, teraz cieszyłem się że nie posiadam wielkich mieczy czy innego typu widocznej broni. -Dobra wezmę jeszcze, dużą miskę ramen, ale proszę na bardzo gęsto. Stwierdziłem z miłym i ciepłym uśmiechem.
Teraz zamieściłem strzępek informacji o sobie...co prawda nie prawdziwy, lecz konwojenci przedmiotów zazwyczaj nie byli zbyt silni, do tych najcenniejszych raczej przydzielano shinobii, trzeba było pokazać że coś mam, ale nie nazbyt cennego, by myśleli że w kilku mają szanse, przy okazji może uda się pociągnąć go za język, pytaniem o nastawienie...
Gdy tylko dostałem butelkę i miseczkę, zacząłem sobie polewać niewielkie ilości. Kiedy będę mógł się w końcu uchlać...ze szczęścia, a nie... Odwróciłem się i jeszcze raz przejrzałem obecną ludność. -Nie widzę ochrony, jak sobie tu radzicie w razie problemów? Jeśli coś mogę zagadać po znajomych, oni są shinobi, myślę że za nie wielką opłatą mogli by od czasu do czasu rzucić na wioskę okiem. W tym momencie przeszedłem do ofensywy, upewniając że jestem łatwym celem, a jednocześnie że mogę sprawić problemy, tym którym było by to nie na rękę. No kmioty, nie dajcie się prosić, tylko czekam...
Odwróciłem się z powrotem do gospodarza, teraz cieszyłem się że nie posiadam wielkich mieczy czy innego typu widocznej broni. -Dobra wezmę jeszcze, dużą miskę ramen, ale proszę na bardzo gęsto. Stwierdziłem z miłym i ciepłym uśmiechem.
0 x
Re: Obrzeża wioski
Skosztowałem parę kęsów "dania głównego", po czym kontem oka zauważyłem że jakieś podejrzane towarzystwo opuszcza lokal.
Najpierw mi się przyglądali, a teraz wychodzą? No jak to nie jest to, czego szukam, to jestem święty.
Uśmiechnąłem się do barmana i pochwaliłem jego potrawę, po czym przechyliłem miseczkę, wlewając trunek wprost do gardła, zostawiłem należność a gdy drzwi za dwoma potencjalnymi podejrzanymi się zamknęły, ruszyłem za nimi.
Szkoda że nie jestem tu dla rozrywki, chętnie dokończył bym posiłek. Podążając za nimi postanowiłem trzymać się bezpiecznej odległości, a gdy tylko miałem sposobność by NIKT mnie nie widział, wskoczyć na dach, i śledzić ich z góry.
Wiedziałem że sami się pokażecie!
Najpierw mi się przyglądali, a teraz wychodzą? No jak to nie jest to, czego szukam, to jestem święty.
Uśmiechnąłem się do barmana i pochwaliłem jego potrawę, po czym przechyliłem miseczkę, wlewając trunek wprost do gardła, zostawiłem należność a gdy drzwi za dwoma potencjalnymi podejrzanymi się zamknęły, ruszyłem za nimi.
Szkoda że nie jestem tu dla rozrywki, chętnie dokończył bym posiłek. Podążając za nimi postanowiłem trzymać się bezpiecznej odległości, a gdy tylko miałem sposobność by NIKT mnie nie widział, wskoczyć na dach, i śledzić ich z góry.
Wiedziałem że sami się pokażecie!
0 x
Re: Obrzeża wioski
Przejrzałem całą sytuacje na chłodno i szczerze, średnio mi się widziało informować dziewczynę o swoich poczynaniach, zresztą nie było nawet na to zbytnio czasu, teraz pierwsze co to musiałem zbliżyć się jak najszybciej do domu, do którego udali się podejrzani i obczaić dyskretnie przez okno co się w środku wyrabia, a następnie dostać się przed drzwi, postanowiłem spróbować nowej sztuczki i użyć kości w swoich dłoniach do sformowania klucza do drzwi, ewentualnie otworzyć gdyby nie zamknęli i po cichu wkraść się do środka. Niczym ninja. Zaraz, przecież ja jestem ninja... po cichu schować się za rogiem jakiegoś pomieszczenia i sprawdzić co się tam wyprawia. Heh, ale by się darła gdyby wiedziała co mi po głowie chodzi...
Pomyślałem teraz o swojej "przełożonej", ale jak już wcześniej informowałem misjo dawcę, nie miałem zamiaru słuchać się kogo kolwiek a stosować jedynie własne metody...
Pomyślałem teraz o swojej "przełożonej", ale jak już wcześniej informowałem misjo dawcę, nie miałem zamiaru słuchać się kogo kolwiek a stosować jedynie własne metody...
0 x
Re: Obrzeża wioski
Obróciłem głowę delikatnie w stronę dziewczyny z wielkim uśmiechem na twarzy i przebijającym wzrokiem, który aż krzyczał w milczeniu; "Widzisz, mówiłem że moje sposoby są lepsze!", po czym odwróciłem się z powrotem w stronę celu.
Pomyśl, element zaskoczenia dobra sprawa, ale szkoda by było marnować go tak szybko, z drugiej strony, nie mogę czekać bo pozbędą się dowodów....zaraz, oni wiedzą tylko o mnie, więc moim asem w rękawie jest... Znów spojrzałem na dziewczynę po czym stanąłem na czterech łapach, z wszystkich kończyn powyrastały ostre szpony, a gdy się uśmiechnąłem dało się zobaczyć ostre i długie kły, moje kończyny w miejscach kolan i łokci po wywracały się w drugą stronę, a ja posturą zacząłem przypominać rosłego kota. -Czekaj na mój znak, o ile będzie potrzebny, a i wykańczaj jak by jakieś truchło chciało uciec. Szepnąłem prawie niesłyszalnie do kobiety. W tej dziwnej pozycji wkroczyłem do pokoju w którym znajdowały się moje cele, spojrzałem na nich po czym się zwróciłem. -Ej, panowie, nie ładnie tak kogoś obgadywać. Hmm, domyślam się że to ty jesteś szefem tych idiotów, cóż domyślam się że ciężko w tych czasach od dobrych sługusów, ale oni to już dno. W oczach zabłysło mi szaleństwo gdy sobie tak z nich drwiłem, gotowy jednak już byłem do walki, pod skórą szybko pojawiła się kościana zbroja, która miała "ubezpieczać mi plecy", sam czekałem na ich ruch, w cale nie miałem zamiaru wbijać się w ich grupę, lepiej było poczekać aż do mnie ruszą i mordować ich jeden po drugim, w kolejności dobiegającej do mnie, oczywiście ich przywódca musiał przeżyć, musiał mi w końcu wszystko wyśpiewać. Ciekawe jak ta nowa technika sprawdzi się w teori, połączyłem wielka wytrzymałość zbroi i kocią szybkość, z ostrymi pazurami, praktycznie podchodzi to pod idealne tai jutsu, czyżbym miał już swój własny oryginalny styl?
Pomyśl, element zaskoczenia dobra sprawa, ale szkoda by było marnować go tak szybko, z drugiej strony, nie mogę czekać bo pozbędą się dowodów....zaraz, oni wiedzą tylko o mnie, więc moim asem w rękawie jest... Znów spojrzałem na dziewczynę po czym stanąłem na czterech łapach, z wszystkich kończyn powyrastały ostre szpony, a gdy się uśmiechnąłem dało się zobaczyć ostre i długie kły, moje kończyny w miejscach kolan i łokci po wywracały się w drugą stronę, a ja posturą zacząłem przypominać rosłego kota. -Czekaj na mój znak, o ile będzie potrzebny, a i wykańczaj jak by jakieś truchło chciało uciec. Szepnąłem prawie niesłyszalnie do kobiety. W tej dziwnej pozycji wkroczyłem do pokoju w którym znajdowały się moje cele, spojrzałem na nich po czym się zwróciłem. -Ej, panowie, nie ładnie tak kogoś obgadywać. Hmm, domyślam się że to ty jesteś szefem tych idiotów, cóż domyślam się że ciężko w tych czasach od dobrych sługusów, ale oni to już dno. W oczach zabłysło mi szaleństwo gdy sobie tak z nich drwiłem, gotowy jednak już byłem do walki, pod skórą szybko pojawiła się kościana zbroja, która miała "ubezpieczać mi plecy", sam czekałem na ich ruch, w cale nie miałem zamiaru wbijać się w ich grupę, lepiej było poczekać aż do mnie ruszą i mordować ich jeden po drugim, w kolejności dobiegającej do mnie, oczywiście ich przywódca musiał przeżyć, musiał mi w końcu wszystko wyśpiewać. Ciekawe jak ta nowa technika sprawdzi się w teori, połączyłem wielka wytrzymałość zbroi i kocią szybkość, z ostrymi pazurami, praktycznie podchodzi to pod idealne tai jutsu, czyżbym miał już swój własny oryginalny styl?
0 x
Re: Obrzeża wioski
-Głupia! Ryknąłem gniewnym głosem, w stronę dziewczyny. -Teraz, nie dość że naraziłaś cywili, to będę musiał ci jeszcze zostawić najsilniejszego! Przejechałem powoli pazurami po podłodze zostawiając na niej nie mały ślad, miała to być oznaka grozy jaką niosę teraz ze sobą. -Ehh, no dobrze, zaraz wracam, postaraj się nie pokiereszować tej swojej ślicznej buźki. Czy był to sarkazm? W moim przekonaniu raczej sposób troski, wobec kogoś kto właśnie podniósł mi ciśnienie.
Zerwałem się do przodu, moim celem obecnie stało się okno, jako że kobitka miała umiejętności raczej siejące obszarową destrukcje, nie mogłem pozwolić jej na walkę blisko niewinnych ludzi... Od kiedy cię to obchodzi? Hmm, mogą mi nie zapłacić jak wybijemy przy okazji tych co nie potrzeba. gdy znalazłem się w pobliżu wroga, wykonałem daleki sus na ścianę i wykorzystałem szybko fakt iż pazury wbijały się w drewno i stamtąd wykonałem kolejny skok przez okno. -A wy tu kurwa czego?! Komuś śpieszy się wylądować dwadzieścia metrów pod ziemią, że przyleźliście się gapić?! Teraz głos uniosłem w stronę gapiów, mając nadzieje że przekonam ich tym do ucieczki. Dobra ciemniaki, jesteście teraz moją zwierzyną.
Od razu rzuciłem się do szaleńczej szarży by doskoczyć do pierwszej ofiary i przegryźć mu szyję, ich broń i ataki, obecnie mnie nie obchodziły, wątpiłem że mogą mi co kolwiek zrobić, dwóch pozostałych wykończę podobnie z tym że za pomocą szponów wystających z rąk. -Zdychaj ścierwo!
Zerwałem się do przodu, moim celem obecnie stało się okno, jako że kobitka miała umiejętności raczej siejące obszarową destrukcje, nie mogłem pozwolić jej na walkę blisko niewinnych ludzi... Od kiedy cię to obchodzi? Hmm, mogą mi nie zapłacić jak wybijemy przy okazji tych co nie potrzeba. gdy znalazłem się w pobliżu wroga, wykonałem daleki sus na ścianę i wykorzystałem szybko fakt iż pazury wbijały się w drewno i stamtąd wykonałem kolejny skok przez okno. -A wy tu kurwa czego?! Komuś śpieszy się wylądować dwadzieścia metrów pod ziemią, że przyleźliście się gapić?! Teraz głos uniosłem w stronę gapiów, mając nadzieje że przekonam ich tym do ucieczki. Dobra ciemniaki, jesteście teraz moją zwierzyną.
Od razu rzuciłem się do szaleńczej szarży by doskoczyć do pierwszej ofiary i przegryźć mu szyję, ich broń i ataki, obecnie mnie nie obchodziły, wątpiłem że mogą mi co kolwiek zrobić, dwóch pozostałych wykończę podobnie z tym że za pomocą szponów wystających z rąk. -Zdychaj ścierwo!
0 x
Re: Obrzeża wioski
Oblizałem ciepłą krew kapiącą obficie z moich ust po czym obejrzałem się jak radzi sobie dziewczyna. Podobno o człowieku można dowiedzieć się najwięcej w walce, a ja jestem ciekawy co ona potrafi i jak się zachowa. Powoli i bez forsowania mięśni wróciłem do normalnego stanu rzeczy, przeciągnąłem się i usiadłem sobie na ziemi, obserwując walkę tej dwójki, wzrokiem również kontrolowałem czy nie ma w pobliżu cywili. Nawet bym ją po dopingował, ale...zaraz! Właśnie przypominało mi się iż mam jeszcze nie dużą buteleczkę sakę, szybko sięgnąłem za pazuchę i wyjąłem ją, odkorkowując. Wspaniale! KampaiI!! Pociągnąłem pierwszy łyczek, teraz mogłem się delektować tak samo walką jak i alkoholem, były to dwie z trzech ulubionych czynności prawdziwego faceta, co jak na połączenie to i tak dość dobrze.
Ciekawe czy sobie poradzi, zakładając że będzie walczył tylko mieczem to spokojnie, choć szczerze wątpię... Posiada pokłady chakry, do czegoś za pewne jej używa. W myślach, robiłem sobie wręcz zakłady ze sobą o to kto wygra tę walkę, z drugiej strony wiedziałem że mam wszystko pod kontrolą.
Ciekawe czy sobie poradzi, zakładając że będzie walczył tylko mieczem to spokojnie, choć szczerze wątpię... Posiada pokłady chakry, do czegoś za pewne jej używa. W myślach, robiłem sobie wręcz zakłady ze sobą o to kto wygra tę walkę, z drugiej strony wiedziałem że mam wszystko pod kontrolą.
0 x
Re: Obrzeża wioski
Napiłem się jeszcze kilka łyków podczas gdy moja "partnerka" zawzięcie walczyła z tym osiłkiem, gdy wyprowadził cios w jej brzuch mogłem stwierdzić tylko jedno. Trochę pary ma, no dobrze więc przyszła kolej na mnie. Podniosłem się i ruszyłem wolnym krokiem w stronę przeciwnika, ale po drodze postanowiłem na chwile przystać przy Asami. -Odpocznij, masz znieczuli nieco ból. Postawiłem swój trunek obok dziewczyny, po czym strzeliłem karkiem i spojrzałem na swój cel. -Czy wiesz dla czego, to ona z tobą walczyła, a nie ja? Żebyś na końcu mógł jeszcze błagać o litość i wszystko mi wyśpiewać, teraz będę musiał wydobyć informacje od twoich podwładnych...bo przecież ty jesteś już martwy. Wypowiadając te słowa, spokojnym krokiem ruszyłem sobie dalej na kupkę mięśni, która zaraz będzie musiał zostać uprzątnięta, czego ja zamiaru robić nie miałem.
Nie jestem uzbrojony, więc chodź tu do mnie.
Nie jestem uzbrojony, więc chodź tu do mnie.
0 x
Re: Obrzeża wioski
Patrzyłem jak pęknięcia powierzchni ruszały w moją stronę, rozwalając całą glebę pode mną, miałem na to proste rozwiązanie, dwie nie widoczne kości wysunęły się z moich stóp na spory dystans w głąb i niczym korzenie przymocowały mnie i obszar woku mnie do podłoża. Jakież to banalne, no ale jeśli ta laska ma później zdawać raport, to niech przynajmniej te kołki zdają sobię sprawę z mojej siły. Gdy gbur był już blisko, wystawiłem jedynie wyprostowaną rękę by przyjąć na nią uderzenie, choć w rzeczywistości ktoś z bardzo dużą percepcja zauważył by jak z dłoni, w ułamkach sekundy wysuwa się ostrzy szpikulec z kości i wbija się z całym impetem, własnym i przeciwnika w jego rękę, po całej długości, na oko przynajmniej do jego łokcia, resztę impetu którego już za pewne było nie wiele, mogłem przyjąć na swoją siłę i wytrzymałość zbroi, gdy to już się stało, pozwoliłem by wylądował na glebie, a swoją dłoń zacisnąłem by nie mógł wyjąć z siebie mojej kości...w końcu fakt że się tam znajdywała, był moim małym sekretem. -Zmieniłem zdanie, jednak wyduszę z ciebie informacje, to da mi więcej rozrywki... Drugą ręką wykonałem sprawny, szybki ruch po kunai i przystawiłem kolesiowi pod gardło. -Mam zacząć zadawać pytania, czy chcesz żebym się jeszcze z tobą pobawił? Oblizałem jeszcze raz krew ze swoich ust, po jednym z jego sługusów, posyłając mu przy tym przerażające spojrzenie, z nutką szczęścia.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości