Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Misae spokojnie zareagowała na mój połowiczny sukces, a następnie. zapytała krótko, czy już wzywać wsparcie. Uśmiechnąłem się tylko w odpowiedzi na jej uśmiech, a następnie odsunąłem się i spojrzałem na Tetsuro, wysłuchując tego co miał do powiedzenia, zdziwiła mnie informacja o tych niewerbalnych porozumieniach, później protezy, jest wiele rzeczy, których jeszcze nie wiem. -Muszę zacząć zwiedzać świat, jeśli przeżyjemy w jednym kawałku na pewno tę karczmę odwiedzę! Jeśli w dwóch to również, będę szukać wszak protezy.
Mrugnąłem do niego przyjacielsko, wiedziałem, że to mogły być ostatnie beztroskie chwile, więc trzeba było być miłym, rozluźniać atmosferę oraz dać odpocząć naszemu układowi autonomicznemu. Żart To miał być żart, nie jestem zupełnie początkującym medykiem i ta chwila zdecydowanie mnie zaskoczyła. Kiedy powiedziałem to zdanie pół żartem, pół serio nie spodziewałem się, że dowiem się czegoś takiego. Byłem w szoku, ale jednocześnie ciekaw i zaciekawiony. Głównodowodząca grupą medyczną wyjawiła nam, że przeszczepy są możliwe. To było niesamowite i nie mogłem uwierzyć w to, co słyszę. Moje emocje były w nieładzie. Z jednej strony czułem umiarkowany szok, bo jak to możliwe? Przeszczepy kończyn lub innych rzeczy od innych dawców? To brzmiało jak zbyt dobrze, by było prawdziwe. Ale z drugiej strony, ta wiadomość wywołała we mnie ogromne zaciekawienie. Byłem zafascynowany możliwościami, jakie to dawało w leczeniu różnych urazów, chorób i... ulepszaniu zwykłych organizmów. Nie potrafiłem oderwać myśli od tego tematu. Mój umysł był pełen pytań i refleksji. Jak to działa? Czy można przeszczepiać każdą część ciała? Jakie są ograniczenia? Wiedziałem, że to coś, co chciałbym zgłębić i zrozumieć. Była to dla mnie szansa na dalszy rozwój w dziedzinie medycyny. Pomyślałem o tym, jak wielkie znaczenie ma ta technologia dla medycyny i dla pacjentów. Może pomóc ludziom, którzy do tej pory byli bez szansy na poprawę swojego stanu zdrowia. To było coś niesamowitego, coś, co mogło odmienić życie wielu osób. Pytanie, jednak kłębiło mi się w głowie... jak daleko można zajść z tymi modyfikacjami... Rozważania jednak przerwała Meduki i trzeba było się przygotować. Spojrzałem, czy na łóżkach jest wszystko co potrzebne oraz czy konieczne rzeczy do pierwszej posługi są pod ręką.
Smród spalonego ciała uniósł się po szpitalu. Wkroczyła lub została wniesiona pierwsza transza rannych. *Cholera* przeszło mi przez myśl, że chłopaki dostali solidny wpierdol. Rzuciłem szybko oczami po przydzielonych do nas pacjentach. Przypalony nie był dla mnie to pewne, ten w konwulsjach raczej też nie. Postanowiłem ogarnąć tego nieprzytomnego. -Połóżcie tego nieprzytomnego tutaj na łóżku.
W międzyczasie Takeru z pogruchotaną nogą postanowił się wypowiedzieć w nieprzyjemnym tonie i manierze, zagryzłem lekko zęby i rzuciłem mu krótkie, spokojne spojrzenie i z uśmiechem na ustach powiedziałem: -Bez zbędnej agresji i arogancji. Jest tu spokojnie i tak ma zostać, napij się wody i czekaj na swoją kolej. Shi, czy podałbyś menzurkę z wodą naszemu pacjentowi? Potrzebuję, abyś przyniósł też z magazynku stojak do kroplówek, woreczek z roztworem glukozy i elektrolitów oraz zestaw do wkłucia żylnego i pobrania krwi, dziękuję...
Poprawiłem rękawiczki i rzuciłem okiem po sali, a następnie szybko się odezwałem: -Bohei, jak ogarniesz swojego pacjenta, będę potrzebować Twojej asysty. Takeru, ile mamy czasu do rozpoczęcia walk?
Nie chciałem bawić się w prztyczki słowne, ale jasno chciałem dać znać, że jakby nawet przyszedł tu szef wszystkich szefów we własnej osobie - Masahiro. Podszedłem do nieprzytomnego chłopaka.
Rana wyglądała poważnie, ale nie tragicznie. Przyjrzałem się jej dokładnie, aby zobaczyć, czy jeszcze krwawi, czy zaczęła się sama zasklepiać, aby ocenić ile czasu minęło i czy zemdlał od utraty krwi czy już wcześniej był w takim stanie świadomości. Spojrzałem na tego, który go tutaj przytaszczył: -Długo jest nieprzytomny? Mocno krwawił? Oberwał gdzieś jeszcze?
Pytania wydawały się banalne, ale nie wszystkie urazy musiały być widoczne od razu mógł dostać w głowę i mieć krwotok w czaszce. Położyłem delikatnie dwa palce na jego szyi i sprawdziłem puls, następnie nachyliłem się nad nim i nastawiłem policzek, aby poczuć czy oddycha. I czy jest to miarowe. Nic nie sugerowało problemów neurologicznych. Obejrzałem jego ciuchy, czy gdzieś jeszcze nie widać krwawień. Podciągnąłem mu koszulkę, aby zobaczyć, czy na klatce piersiowej i brzuchu nie ma nic podejrzanego, jak napuchnięty, brzuch, czy jakieś krwawienia podskórne. Tkanki klatki i brzuszne wydawały się w normie, już miałem go przekładać do pozycji bocznej ustalonej, gdy moją uwagę zwrócił dziwny znak na brzuchu. Coś jak tatuaż albo cholera wie co, położyłem rękę na tym, aby zobaczyć, czy nie jest to coś co powstało podczas walki, czy nie ma tam stanu zapalnego i tym podobnych, a następnie obejrzałem jego plecy. Jeśli nie widziałem nic niepokojącego to wracam do krwawiącej nogi. Rozcinam nogawkę spodni, odklejam od skrzepów ich materiał, jeśli to możliwe zdejmuję też buty i podwijam resztę nogawki. Noga była ewidentnie poharatana, ale po wstępnym badaniu kość była w całości. Przyłożyłem rękę i rozpocząłem proces leczenia za pomocą techniki Chiyute no Jutsu. Trzeba było go poskładać do kupy i sprawić, aby odzyskał przytomność, podczas leczenia sprawdzałem czy nie gorączkował lub nie miał dreszczy. Jak krwawienie się uspokoiło na chwilę przerywam leczenie i podłączam kroplówkę. Stracił wiele krwi, więc na pewno będzie trzeba go trochę sztucznie podpompować. Pobieram też krew do analizy, miał styczność z dzikimi, kto wie co mógł na sobie przynieść... Następnie wracam do leczenia, jeśli rana całkowicie się zagoi, obwiązuje ją bandażem. Jeszcze raz dokonuje oględzin, czy stan się nie pogarsza, a następnie proszę Boheia albo kogoś innego, wolnego, aby przypilnował pacjenta, a ja ruszam w stronę Takeru, w drodze zmieniając rękawiczki oraz fartuch i proszę jednego z pomocników o odniesienie ich do czyszczenia, a następnie o pomoc w ubraniu się na nowo.
Uchiha nie był w najlepszym nastroju, to było pewne. Nie wyglądało to tak, jakby wykonali swoje zadanie, a bardziej jakby spieprzali przed jatką. Spojrzałem na niego pogodnym wzrokiem, a następnie powiedziałem: -Oberwałeś gdzieś jeszcze? Jakieś ugryzienia? Ukłucia? Kręci Ci się w głowie?
Nie zdziwię się jak coś odwarknie, ale olewałem to, nie miał tutaj żadnej mocy sprawczej, musiał wykazać się cierpliwością. Położyłem jego nogę na ramie łóżka, prosto, i zacząłem palpację. Mięśnie były w opłakanym stanie, w dodatku poparzona skóra. Na szczęście kość nie wyglądała na złamaną, a być może pękniętą w kilku miejscach - to znacznie ułatwiało robotę. Skupiłem chakrę i rozejrzałem się po pomieszczeniu, spojrzałem też na mojego pierwszego pacjenta, czy coś tam się nie dzieje oraz po reszcie. *Fajną ekipę żeście zmontowali na te negocjacje* - pomyślałem, rozpocząłem leczenie za pomocą Chiyute no Jutsu i spojrzałem na Takeru i cicho powiedziałem, nie chciałem przeszkadzać innym w komunikacji, a ewentualne informacje przekażę Misae nie ma co wszystkich straszyć: Oberwałeś tym samym co on? A jak nie to czym? Co tam się w ogóle odjebało? - wskazałem ruchem głowy na nieprzytomnego i dałem mu czas odpowiedzieć - Niezła zbieranina, temu strzała nie przeszkadza, chociaż powinien leżeć jak tamten, tamten za to na brzuchu jakiś wymalowany, ten oparzony też powinien słodko spać... - miałem czas, odbudowanie mięśni swoje musiało trwać. Musiałem dowiedzieć się jak najwięcej. A od kogo jak nie od niego, on tam był, widział co się dzieje. - Jest coś na co bardziej mamy się przygotować? Na razie strzały i oparzenia, widziałeś coś jeszcze? Coś co było groźne, a tutaj możemy nie mieć o tym pojęcia? Mogą mieć zupełnie inne umiejętności jak my... - zatroskałem się.
Wiedziałem, że na wojnie oprócz siły liczyła się także wiedza, musiałem wiedzieć jak najwięcej. Wiedza to potęga. Tylko zdobywając informacje mogliśmy wyrównać nasze szanse w bitwie z nimi. Przerwałem na chwile leczenie i tak jak nieprzytomnemu podłączyłem Takeru kroplówkę z glukozą i elektrolitami: -To zmniejszy zmęczenie i przyspieszy regenerację. Ktoś z nich cię dotknął? Tamten wygląda jakby był chory albo otruty. - powiedziałem i skinąłem głową w stronę fioletowego Ucichy. - Pobiorę Ci krew, jeśli coś tam znajdziemy przygotujemy antidotum. Jak będziesz czuł, że bez wyraźnego powodu słabniesz. Wracaj tu natychmiast. - powiedziałem i pobrałem mu krew, a następnie wróciłem do leczenia. Reszta leczenia raczej przebiegała w ciszy, chyba, że Takeru postanowi mu coś powiedzieć to oczywiście podejmuje temat. Nie zwracam uwagi na jego zaczepki i zgryźliwości, staram się w spokojny sposób zawsze przekierowywać rozmowę na pozyskiwanie informacji. Jak szturmowa wróciła w tak opłakanym stanie. To Ci którzy zaraz wezmą udział w bitwie raczej nie będą wymagali od nas skalpela a kunaia... Po zakończonym leczeniu zwracam się do niego: - Gotowe, noga jest w pełni sprawna, ale ma swoje ograniczenia. Mogłeś mieć pęknięte kości, więc nie jest tak samo wytrzymała jak druga. Jeśli będziesz mógł to paruj drugą stroną - zdjąłem rękawiczkę i podałem mu rękę - Powodzenia... proszę o zmianę prześcieradła na tym łóżku. Shi, byłbym wdzięczny jakbyś się tym zajął
Po zakończonym leczeniu oczyściłem rękawiczki. Nie zmieniałem fartucha, gdyż nie było kontaktu z krwią i praktycznie z ciałem pacjenta. A następnie nabrałem w menzurkę przegotowanej wody i wypiłem. Nieprzytomny chłopak powinien się wybudzić, więc spojrzałem na niego i powiedziałem: - Jestem Shigemi, jak się czujesz? Poskładałem Ci nogę, ale uważaj skóra i mięśnie są ciągle wrażliwe. Pamiętasz co się stało? Musisz pić dużo wody, po utracie krwi to bardzo ważne.
Powiedziałem i podałem mu wodę obserwowałem jego zachowanie, czy nie chwieje się na nogach, czy nie ma błędnego wzroku i innych dziwnych objawów, które mogłyby sugerować poważniejsze problemy niezwiązane z nogą. Ten tatuaż, ciekawe skąd pochodzi, strasznie dziwnie to wyglądało, ale raczej wolałem nie robić scen, więc tylko dodałem: -Twój brzuch, wszystko z nim w porządku?
Dałem mu czas na spojrzenie i czekałem na reakcję, chciałem się upewnić, że nie zyskał tego podczas walki.
Podsumowanie:
1. Reakcja na słowa Tetsuro i Misae
2. Ogarnięcie jeszcze raz stanowisk
3. Leczenie Takashiego
4. Leczenie Takeru
5. Napicie się wody
6. Rozmowa z Takashim
STAN CHAKRY: 106% - 2x 12 = 82%
Dodatkowe W przypadku leczenia samego siebie, technika działa rangę niżej i wymaga całkowitego skupienia | Po zasklepianiu większych ran tą techniką pozostają blizny na ciele rannego
Opis Podstawowa i najważniejsza technika w asortymencie każdego medycznego ninja. Użytkownik przykłada obydwie dłonie w okolice rany pacjenta i przesyła do niej swoją chakrę. Ta przyśpiesza naturalne właściwości regeneracyjne ciała, wymuszając zasklepianie się ran i naprawę naczyń krwionośnych. Trudność zabiegu zależy bezpośrednio od rodzaju rany - szarpane są trudniejsze do zaleczenia niż zwykłe cięcia, a wielkość ubytku ciała czy stopień narażenia na infekcję zwiększają trudność poprawnego wyleczenia. Skuteczność techniki zależy bezpośrednio od umiejętności, wiedzy medycznej użytkownika i ilości chakry w nią włożoną, przez co zaawansowani medycy są w stanie osiągnąć znacznie lepsze rezultaty niż nowicjusz:
Iryōjutsu D Technika jest w stanie wyleczyć pomniejsze rany i tamować krwawienie z mniejszych naczyń krwionośnych. W przypadku poważnych ran jest w stanie zmniejszyć krwawienie. Nadal zalecane jest korzystanie ze środków dezynfekujących i opatrunków. Proces jest też stosunkowo wolny. Leczenie ran lekkich trwa dwie tury.
Iryōjutsu C Medyk nie musi trzymać rąk na ranie, szczędząc bólu pacjentowi. Oprócz tego możliwości regeneracyjne nasilają się, możliwe jest tamowanie ran tętniczych i leczenie głębszych ran sięgających nawet do kości, a sam proces staje się szybszy. Odkażanie ran nie jest konieczne, ale jest zalecane. Leczenie ran lekkich trwa turę, a średnich dwie tury.
Iryōjutsu B Medyk może uleczyć głębokie rany, zasklepić rany tętnicze, złączyć ze sobą złamane kości, a nawet pozbyć się krwawień i drobnych uszkodzeń organów wewnętrznych. Wyleczona kość będzie osłabiona i ponowne jej uszkodzenie w krótkim czasie może skończyć się nie złamaniem, a pokruszeniem. Dodatkowo technika dezynfekuje ranę w trakcie regeneracji. Od tej rangi możliwe jest wykonywanie techniki jedną ręką. Leczenie ran lekkich trwa mniej niż turę, średnich turę, a ciężkich dwie tury.
Iryōjutsu APasywnie: Od tej rangi możliwe jest przesłanie medycznej chakry w formie cienkiego strumienia o długości maksymalnie 2m. Dzięki temu medyk nie musi stać bezpośrednio przy ofierze celem jej uleczenia. Nadal wymagane jest skupienie, a jednocześnie można stworzyć jeden taki strumień. Przesłanie medycznej chakry na odległość nie powoduje zwiększenia kosztów chakry i redukcji możliwości medycznych techniki.
ZDOLNOŚCI
Ukryty tekst
EKWIPUNEKPRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
1x torba na pośladkach
Krótki wygląd: Shinobi o chłopięcej twarzy o biało-szarych włosach, często zwiniętych w kitek. Czarne oczy przysłonięte okularami, zawieszonymi na zgrabnym nosie. Całkiem wysoki jak na swój wiek, nie wyróżniający się zbytnio od rówieśników.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu udach, duża torba zawieszona na lędźwiach, manierka przymocowana do pasa przy prawym biodrze oraz torba na lewym. Ręce zasłonięte rękawicami z blaszką, zaciągniętymi do łokci. Całość zakryta granatowym płaszczem z kapturem.
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
1. Rozmowa z Keionem
2. Rozmowa z Tetsuro
3. Leczenie Ryuujina
4. Rozpoczęcie leczenia negocjatora
Ukryty tekst
Karta:
Ukryty tekst
Ekwipunek:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): - Torba na lewym i prawym biodrze, plecak, rękawiczki ze stalowymi ochraniaczami na dłoniach, na lewym ramieniu opaska „Zjednoczonych sił Sogen”
Przewodząca grupie medycznej rozdzieliła wszystkich medyków wedle własnego uznania dzieląc ich na grupki i przypisując im stanowiska. Nasza grupa miała to szczęście że byliśmy pierwsi, więc gdy Yamanaka jeszcze lokowała innych medyków my już ogarnialiśmy swoje stanowiska i właściwie nim ta skończyła swoją pracę byliśmy gotowi do działania. Jednakże póki co nie było komu udzielać pomocy, więc wszyscy rozmawiali, odpoczywali i ogólnie wykorzystywali ostatnie wolne chwilę według własnego uznania. Ja chciałem swą wiedzę pogłębić nie tylko w zakresie medycyny, dlatego też szukałem odpowiedniego momentu żeby podejść do dowodzącej naszą grupą i zamienić z nią parę słów na temat Hana. Na moje pytanie uzyskałem dość wylewną odpowiedź i w zupełności zaspokajającą moją ciekawość. - Czyli ominęło mnie znacznie więcej niż się spodziewałem. - Krótko skomentowałem odpowiedź Misae, a po chwili po pytaniu Shigiemiego dziewczyna zrobiła mały wykład o przeszczepach. Wiedziałem że póki co brakuje mi umiejętności by tą wiedzę jakoś wykorzystać, ale cieszyłem się bo wiedziałem że o ile tutaj nie zginę to kiedyś moje umiejętności będą na odpowiednim poziomie i być może będę mógł zrobić dobry użytek z zdobytej dzisiaj wiedzy. Niestety nasza rozmowa nie potrwała długo bo przerwała ją Meduki obwieszczając wszystkim żebyśmy byli gotowi bo niedługo pojawią się pierwsi ranni, którymi trzeba było się zająć. W pewnym sensie odetchnąłem z ulgą na wieści bo oznaczały one koniec nerwowego oczekiwania na dalszy bieg wydarzeń. Yamanaka wzięła że sobą parę osób i wyszła w celu odebrania i przetransportowania rannych jak tylko dotrą na miejsce.
Pierwszy ranny został wniesiony na noszach i choć nie byłem weteranem w kwestii pierwszego rozpoznania, widząc z daleko jego rany od razu wiedziałem że to nie moja liga i nawet nie mam się co do tego zbliżać. Drugi pacjent również został wniesiony, ale na jego ciele na pierwszy rzut oka nie było widać żadnych poważnych obrażeń. Na noszach został zaniesiony wprost do Mujina, który wcześniej się podał jako chętny do zajmowania się truciznami. Kolejne osoby już nie były wnoszone tylko wprowadzane choć ich rany nie wyglądały za dobrze. W śród nich znalazł się mężczyzna z poważnymi oparzeniami i zwęgloną skórą. Gdzieś niedaleko za nim wszedł do sali młody mężczyzna z strzałą wystającą z brzucha, ale o dziwo wyglądał jakby jego rana była zwykłym skaleczeniem i zaczepił Boheia żeby ten się nim zajął. Następny wszedł mężczyzna wyraźnie bardzo wściekły i od razu zaczął warczeć na Shigiemiego żeby się zajął jego pogruchotaną nogą, dając mi tym samym znać ze to również nie pacjent dla mnie. W kolejnej grupie było sporo osób z obrażeniami, które jak znalazł wpasowywały się do moich umiejętności medycznych.
Chwilę po wejściu ostatniej grupki Misae rzuciła rozkaz bym zajął się jednym z nich i czym prędzej leciał asystować Mujinowi. - Robi się. - Odpowiedziałem żwawo i podszedłem do wielkiego gościa z poparzona twarzą. W kolanie mężczyzny utkwiła strzała i choć wbiła się w kość nie uszkodziła zbyt mocno stawu bo ten jeszcze jakoś mógł chodzić. Rzuciłem szybko okiem czy nic nie wskazywało na zaaplikowanie jakiejś trucizny, ale pod tym względem wydawało się wszystko w porządku. - Zaraz usunę Ci to strzałę także może trochę zaboleć i będę potrzebował paru minut żeby Cię wyleczyć. - Ostrzegłem mężczyznę i spojrzałem na niego czy jest gotów po czym gwałtowanie pociągnąłem za strzałę jednym ruchem wyciągając ją z rany. Odłożyłem przedmiot na bok tak żeby nikomu nie przeszkadzał. po czym zbliżyłem nieco dłonie do rany i zacząłem przesyłać swoją chakrę. - Co się tam stało? Na czym miało polegać wasze zadanie? - Zapytałem wiedząc że trochę to może potrwać przez wgląd że rana sięgała kości, no i oczywiście byłem też ciekaw co się stało.
Gdy tylko uporałem się z raną olbrzma pobiegłem do Mujina żeby mu asystować w jego pracy. - Przewodzącą naszej grupie wysłała mnie bym Ci asystował. - Powiedziałem podchodząc do medyka i zacząłem się z bliska przyglądać mężczyźnie i co mu jest. Objawy wyraźnie wskazywały na zatrucie spowodowane zranieniem i to najprawdopodobniej jakąś bardzo niebezpieczną substancją. Pacjent miał gorączkę, problemy z oddychaniem i spazmy. Przygotowałem kompres chłodzący i położyłem na jego czole, oraz starałem się go przytrzymać by nie spadł z łóżka i nie zrobił sobie większej krzywdy, a gdyby spazmy się nasilały to nawet staram się go unieruchomić i przywiązać do łóżka. -Jak jeszcze mogę Ci pomóc? - Zapytałem co jaki czas sprawdzając temperaturę rannego i w razie potrzeby zmieniając kompres na nowy.
Chakra
Ukryty tekst
Techniki
Ukryty tekst
Karta
Ukryty tekst
Ekwipunek:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=103690#p103690
Opaska na czole, Kabur na prawym udzie, Torba na lewym pośladku, Torba na prawym pośladku (wyprawka eventowa)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Leczenie nieprzytomnego chłopaka szło na prawdę dobrze. Zaskoczenie, zdziwienie i dezorientacja oplatały mnie jak gęsty mgłą. Patrząc na ranę na nodze nieprzytomnego chłopaka, poczułem, że coś nie jest w porządku. Moje serce zbijało szybsze tępo, próbując zrozumieć to niesamowite zjawisko. Ulgę przyniósł mi widok, jak rana wydawała się goić sama, ale jednocześnie czułem się niepewnie, nie wiedząc, co to oznaczało. Mało to jednak dziwaków dzisiaj widziałem w ciągu pięciu minut? Wyglądało jakby chłopak bardzo powoli wracał do świadomości, a ja widziałem na jego twarzy wyraz uspokojenia, jednak nie mogłem zdusić uczucia jakie kłębiło się we mnie. Nie wiedziałem, co powiedzieć ani jak wyjaśnić to, co się stało. Była to jakby jakaś tajemnica chakry, której nie rozumiałem. Moje emocje były jak burza, w której walczyły ze sobą zaskoczenie i ulga. Byłem zdezorientowany, ale jednocześnie cieszyłem się, że mogłem pomóc chłopakowi. Czułem się nieswojo, ale równocześnie odczuwałem cichą radość, że moja chakra lecznicza miała jakiś pozytywny wpływ. Jednak te uczucia były tylko jednym z wielu pytań, które narodziły się we mnie. Zaciekawienie powoli zaczęło się mieszkać w moim sercu. Moje emocje były jak labirynt, w którym wędrowałem, szukając odpowiedzi. Byłem niepewny, ale równocześnie głodny wiedzy o tym, co się właśnie stało. Ta sytuacja wybudziła we mnie nową pasję, nowe pragnienie, by zgłębiać tajniki chakry i medycyny ninja. Być może to był znak, że muszę kontynuować moją podróż poznawania tajemnic tej sztuki. Wiedziałem, że muszę być gotowy na wszystko, czego przyszłość mi dostarczy. Moje emocje krążyły wokół tego zaskakującego wydarzenia. Byłem gotowy na każdą możliwość, ale jednocześnie pełen niepewności. Zdziwienie i pasja towarzyszyły mi, jakby ta sytuacja miała za zadanie otworzyć mi drzwi do nieznanych wcześniej ścieżek i wyzwań. Sytuacja z Takeru także została opanowana i wraz z nieprzytomnym, a właściwie to już przytomnym chłopakiem opuścili szpital. Schowałem obie fiolki z pobraną krwią do sakwy na pośladku, tak aby się nie potłukły, ale i tak aby za bardzo nikt tego nie widział. Wziąłem kolejny łyk wody i uspokoiłem oddech. Emocje zeszły, trzeba było odetchnąć i przygotować się na nowe wyzwania. -Shi, przygotujesz stanowiska na następnych? Odetchnę trochę. Dziękuję Ci za pomoc.
Odczuwałem ulgę, pierwszych dwóch i obu żywych. Wytężona uwaga i ciężka praca ustępowały miejsca krótkiej chwili spokoju. Moje ciało i umysł zaczęły się powoli uspokajać, a cała otaczająca mnie rzeczywistość zniknęła na moment.
Czułem, jak napięcie i zmęczenie powoli opuszczają moje ramiona. Oddech stawał się spokojniejszy, a serce biło łagodniej. Wszelkie obawy i niepokoje zniknęły na chwilę, dając mi oddech i czas na odprężenie. Mój umysł zaczął wędrować, przenosząc mnie w inne miejsca, gdzie mogłem na chwilę zapomnieć o codzienności. Była to jak mała ucieczka od rzeczywistości, która pozwoliła mi złapać oddech i zyskać nową perspektywę na to, co mnie czekało. Czułem delikatne ciepło, które otaczało mnie w tej spokojnej chwili. Wszystkie obowiązki i odpowiedzialności zdawały się na chwilę zniknąć, pozostawiając mnie z uczuciem wewnętrznego spokoju. To była chwila, w której mogłem poczuć, że jestem w dobrym miejscu, że robię coś ważnego i potrzebnego. Byłem usatysfakcjonowany, że mogę pomóc innym, że moja praca ma sens i znaczenie. W tej krótkiej chwili odpoczynku czułem się jednocześnie spokojny i pełen zapału. Była to jak chwila zatopienia się w ciszy, która pozwalała mi na naładowanie baterii i zyskanie nowej motywacji. Wiedziałem, że to tylko krótka przerwa, ale była na tyle odświeżająca, że pozwalała mi zyskać nową perspektywę na to, co mnie czekało. Było coś magicznego w tym momencie, gdy mogłem na chwilę oderwać się od rzeczywistości i zatopić w spokoju.
Jednak nie wszędzie było tak kolorowo, fioletowym najprawdopodobniej ugryzione przez coś jadowitego z tego co mówił Takeru. Został jeszcze drugi, ten którym zajmowała się Misae, najprawdopodobniej właśnie przechodził na drugą stronę mostu, jedna z dziewczyn krzyknęła, że zatrzymało się serce. Jako, że byłem wolny podbiegłem do niego i szybko spojrzałem na Misae i powiedziałem: -Przedsercowe?!
Nie miał czasu, brak oddechu, brak bicia serca. Szybko uniósł rękę czekając na jej reakcję, jeśli nie zaoponuje uderzam go z odpowiednią siłą pięścią w klatkę piersiową w przedsercowe okolice mostka, to była technika, która na prawdę potrafiła zdziałać cuda, a dodatkowo wypychała na obieg świeżą utlenowaną krew, dawało to kilkanaście sekund. Dzięki czemu mogłem spojrzeć na jego ciało. Rozległe oparzenia po przebiegu nerwów. Najprawdopodobniej oberwał z jakiegoś potężnego Raitonu, pierwsze co. Trzeba było sprawdzić, czy jego głowa jeszcze funkcjonuje, jeśli miałem dostęp do jego twarzy, to otwieram mu oczy i sprawdzam pozycję gałek ocznych, czy mają chociażby jakikolwiek minimalny ruch, czy źrenice jakkolwiek zareagowały. Zamknąłem i otworzyłem jeszcze raz mu obie powieki, aby się upewnić, że mimo braku akcji serca i bezdechu tliło się w nim jeszcze życie.
Jeśli jednak tego życia nie było. Trzeba było pozostać realistą i twardym żołnierzem. Cuda wszak zawsze mogły się zdarzyć, ale próbowanie ich wywoływania w pierwszej godzinie bitwy. W dodatku spodziewając się zaraz powodzi kalek i pół trupów, nie mogliśmy pozwolić sobie na brawurę. A trzeba było dać mu odejść w ciszy i z należytym szacunkiem. Przy braku świadomości, powolne opadanie ilości tlenu we krwi, nie powodowało według badań cierpienia. Po prostu jakby nachodziła ciemność, przynajmniej tak nas uczono w Iryo-szkole. Oczywiście, jeśli Misae nie zakomenderuje czegoś.
**Oczywiście powyższe dwa akapity dzieją się tylko wtedy, gdy leczenie Takeru zakończyło się szybciej niż zatrzymanie akcji serca. Jeśli miałem możliwość dołączenia do akcji, jednak nie od razu, to zachowuje się tak jak wskaże Misae, jeśli było za późno to ogarniam swoje dwa łóżka samodzielnie.
Podsumowanie:
1. Reakcja na powrót do zdrowia nieprzytomnego chłopaka
2. Ogarnięcie stanowisk
3. Chwila odpoczynku
4. Pomoc Misae *tylko jeśli zgrywa to się z czasem, jeśli nie, to ogarniam swoje stanowiska.
STAN CHAKRY: 106% - 2x 12 = 82%
ZDOLNOŚCI
Ukryty tekst
EKWIPUNEKPRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
1x torba na pośladkach
Udzielanie pomocy Ayumu nie trwało długo i można by powiedzieć że było tylko formalnością. Nie przejąłem się specjalnie tym że usuwając strzałę z rany zadam chłopakowi ból w końcu byliśmy na wojnie i nie było tu czasu na rozczulanie się nad sobą, a tak czy siak strzałę trzeba było wyciągnąć. Dlatego też zrobiłem to szybko i bez zbędnych ceregieli wyciągnąłem strzałę. Przy wyciąganiu strzały rana nieco się powiększyła i zaczęło się dodatkowe krwawienie, ale natychmiast podjąłem się leczenia. Po paru minutach po ranie nie było śladu, a ubytek krwi był na tyle niewielki że nie powinien w żaden negatywny sposób wpłynąć na zdrowie i motorykę chłopaka. Wyraźnie wszystko wydawało się być w porządku i nie potrzeba było robić nic więcej, więc zakończyłem swoje działania i udałem się z pomocą do Mujina.
Medyk z Ryuzaku podszedł do sprawy bardzo fachowo i jak tylko się zjawiłem obok podzielił się ze mną wszelkimi informacjami, które zdołał do tej pory uzyskać. Śmiało można powiedzieć że wstępne oględziny miał już za sobą i najwyraźniej też miał plan działa w celu ratowania życia pacjenta. Szybko też wydał mi polecenie co mam robić co dla mnie było bardzo pomocne, gdyż pierwszy raz miałem styczność z trucizną, a ta najwyraźniej była bardzo toksyczna. Stosując się do poleceń zacząłem rozbierać pacjenta, ale tym razem robiłem to w miarę ostrożnie i z uwagą by przypadkiem nie pogorszyć jego i tak już ciężkiego stanu. Podczas tego działania szybko dostrzegłem źródło problemu jakim były ugryzienia na nodze. Choć samo ugryzienie nie wyglądało najgorzej to efekt trucizny sprawiał że całość wyglądała tragicznie. Skóra wyglądała jakby się rozkładała i dodatkowo z rany wydobywał się bardzo nieprzyjemny zapach. W tym momencie cieszyłem się że Mujin był doświadczonym medykiem bo ja z moim doświadczeniem i wiedzą pewnie nie byłbym w stanie pomoc temu nieszczęśnikowi.
- Dziesięć fiolek wystarczy? - Zapytałem pospiesznie udając się do składziku po fiolki i jeśli tylko Mujin nie zaoponował to przyniosłem ich dokładnie dziesięć. Jak tylko wróciłem zorganizowałem misę z zimną wodą z której bym mógł na bieżąco korzystać żeby zmieniać kompres chłodzący na czole rannego. Tymczasem Mujin zaczął już za wyciągać z rany truciznę używając do tego wody.
- Shigemi mówił że potrafi zajmować się truciznami. - Spojrzałem w kierunku czarnowłosego, ale ten wydawała się równie równie zajęty i nie wyglądał by miał czas nam pomóc. - Jeszcze nigdy nie wyciągałem trucizny, ale będę próbował. - Powiedziałem przyglądając się procesowi i zarazem spoglądając czy pacjent nadal oddycha, gdyby przestał od razu daję znać o tym Mujinowi i zaczynam wykonywać masaż serca lub stosuje się do poleceń Mujina. W między czasie próbuję powtórzyć zaprezentowaną technikę, udaje mi się nawet utworzyć wodną bańkę, ale ta wydaje się być niestabilna i przy zbliżeniu jej do rany pęka opłukując ranę.
- Nie da rady, nie nauczę się tego w tak krótkim czasie, a w ten sposób mogę tylko bardziej mu zaszkodzić. - Mówię maksymalnie po dwóch nieudanych próbach i ponownie zmieniam kompres na czole rannego. Jestem trochę bezradny w tej sytuacji, na nie wiele mogę się przydać, ale staram się zachować zimną krew i staram się wspierać na wszelkie możliwe sposoby.
Ranny w gorączce coś majaczy mówiąc o żonie, przez co zaczynam się zastanawiać co z nią. Skoro nie ma jej tutaj to pewnie znaczy że jest gdzieś daleko, albo była na miejscu z grupą szturmową, ale jej się nie udało.
- Wszystko będzie dobrze, dasz radę, wytrzymaj jeszcze trochę. - Odpowiadam rannemu łudząc się że pomimo iż jest nieprzytomny jakimś cudem dotrą do niego słowa i że się nie podda. W przeciwnym razie jeśli nie uda mu się pomóc, ktoś będzie musiał przekazać Jego żonie złe wieści, jeśli tylko ta żyje, ale oczywiście miałem nadzieję że uda się tego uniknąć.
Chakra
Ukryty tekst
Karta
Ukryty tekst
Ekwipunek:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=103690#p103690
Opaska na czole, Kabur na prawym udzie, Torba na lewym pośladku, Torba na prawym pośladku (wyprawka eventowa)
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
Ekwipunek:
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): - Torba na lewym i prawym biodrze, plecak, rękawiczki ze stalowymi ochraniaczami na dłoniach, na lewym ramieniu opaska „Zjednoczonych sił Sogen”
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą
Krótki wygląd: Shinobi o chłopięcej twarzy o biało-szarych włosach, często zwiniętych w kitek. Czarne oczy przysłonięte okularami, zawieszonymi na zgrabnym nosie. Całkiem wysoki jak na swój wiek, nie wyróżniający się zbytnio od rówieśników.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu udach, duża torba zawieszona na lędźwiach, manierka przymocowana do pasa przy prawym biodrze oraz torba na lewym. Ręce zasłonięte rękawicami z blaszką, zaciągniętymi do łokci. Całość zakryta granatowym płaszczem z kapturem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Pacjenci rozeszli się ku swoim obowiązkom, a Shiro uprzątnął po nich moje miejsce pracy. Słysząc jego słowa uśmiechnąłem się: - Wiesz, przyłożyć też potrafię, ale to nudne... - nabrałem powietrza - Doprowadzić kogoś na skraj śmierci to nie żadna sztuka, ale już go z tej krawędzi zabrać to inny temat. Z resztą niedługo się o tym przekonamy, Tetsuro zapowiedział mi pomiędzy wierszami niezłą masakrę.
Przegładziłem włosy, które na pewno się srogo rozczapirzyły podczas wykonywania moich obowiązków. Chwila oddechu nie trwała długo. Ukłoniłem się Shiro i rozejrzałem się po szpitalu. W mojej grupie walka dalej trwała i pozostało jeszcze sporo do roboty. Zauważyłem, że tylko przy jednym łóżku jest jeden medyk. Tłumu chciałem unikać, nie było nic gorszego jak ktoś kto niczego nowego nie wnosił, a jednocześnie przeszkadzał. Misae walczyła z całych sił prowadząc resuscytację negocjatora, który został ciężko ranny techniką raitonu. Nie mogłem oderwać wzroku od tego dramatycznego widoku. Moje serce waliło jak oszalałe, a dłonie drżały z niepokoju. Chciałem pomóc, czułem nieodpartą potrzebę włączenia się do akcji i ratowania tego życia. Obawy towarzyszyły mi, gdyż sytuacja wydawała się beznadziejna. Zraniony ninja leżał bezwładnie, a jego ciało niereagowało na resuscytację w w przewidywalny sposób. Obserwując, jak głównodowodząca nie ustaje w wysiłkach, czułem, że muszę zatrzymać swoje wewnętrzne lęki i skupić się na wspieraniu jej w tych trudnych chwilach. Chciałem pomóc, ale jednocześnie czułem bezsilność. Byłem medykiem, ale ta sytuacja przerosła mnie swoją brutalnością. To było jak walka z potężnym wrogiem, a my byliśmy tylko malutkimi pionkami na polu bitwy. Moja chęć pomocy była ogromna, ale zarazem zdawałem sobie sprawę, że nie mam pełnej kontroli nad tym, co się dzieje. Podszedłem do niej i sprawdziłem, czy mózg negocjatora działa - działał. Więc ciągle mieliśmy szansę go uratować. Patrząc jak ciężko pracuje położyłem ręce na jego ranie i zacząłem proces leczenia za pomocą Chiyute no Jutsu istniały techniki, które na pewno pomogłyby bardziej, ale cóż, nie znałem ich, więc nie mogłem ich zastosować. Westchnąłem cicho i skupiłem się. Rana była głęboka, a naczynia krwionośne, które ją okalały były przypalone lub zespolone. Mięśniówka arterii również nie odpowiadała, więc był to kolejny kamyczek do ogródka, który utrudniał zadanie. Westchnąłem cicho po raz kolejny. Mieliśmy sporo szczęścia, że mieliśmy jeszcze trochę czasu. Mogliśmy spróbować go uratować. Proces był żmudny i długi. Jednak negocjator wydawał się powoli stabilizować, pytanie tylko jak długo pozostanie to faktem. Czy w momencie zaprzestania resuscytacji Misae i mojego przesyłu chakry leczniczej, jego serce znowu się nie zatrzyma? Cholera, a może powinniśmy pozwolić mu umrzeć? - przeszła mi przez głowę myśl i spojrzałem na Misae, zaraz zacznie się bitwa, jeśli jego stan się nie zacznie gwałtownie poprawiać, nie będziemy mogli zapewnić mu odpowiedniej opieki za kilkadziesiąt minut, a zajmuje łóżko. -Misae, on musi zacząć się szybko poprawiać, też to słyszałaś prawda? Zaraz takich będziemy mieć cały szpital... Kurwa mać! Chłopie walcz! -
przelewając dalej chakrę powiedziałem to przez zaciśnięte zęby. Chciałem cholernie mocno mu pomóc, utopijnie myślałem i wewnętrznie miałem nadzieję, że nie pozwolimy nikomu tutaj umrzeć, ale zapowiadało się iż on będzie pierwszy. Zaraz będziemy musieli przeprowadzać selekcję i to na podstawie kilku spojrzeń, czy z kogoś coś możemy jeszcze wykrzesać. Zaraz zaczną się dramaty rodzinne i wojskowe. Na pewno dowództwo będzie miało inne priorytety niż wskaże nasza selekcja i będą zgrzyty, cholernie dużo zgrzytów. Westchnąłem cicho teraz zacznie się prawdziwa wojna. Sprawdziłem po raz kolejny, czy pacjent zaczyna lepiej reagować na leczenie, to był jego na prawdę ostatni moment, aby się ogarnąć. Życzyłem mu tego z całego serca, ale również coraz ciężej było mi wierzyć w to, że będzie z nim lepiej. Rana była zbyt poważna, przynajmniej tak mi się wydawało.
Deszcz, a właściwie ulewa, która zaczęła powoli przetaczać się nad szpitalem polowym, przywitałem z mieszanką ulgi i obaw. Opadające krople deszczu sprawiały, że cała okolica stawała się odrobinę przyjemniejsza i odświeżająca. Deszcz był jak oczyszczenie po dniach pełnych wysiłku i napięcia. Jednakże, w miarę jak deszcz stawał się coraz bardziej intensywny, zaczęły pojawiać się obawy, czy nie zacznie zagrażać pacjentom. Szpital polowy był już wystawiony na działanie warunków atmosferycznych, ale ulewa mogła zaostrzyć sytuację i utrudnić naszą pracę. Obserwując, jak krople deszczu przybierały na sile, zastanawiałem się, czy nasze prowizoryczne zadaszenia i improwizowane zabezpieczenia wystarczą, aby chronić pacjentów przed deszczem i wilgocią. Byliśmy już na granicy naszych możliwości, a ulewa mogła tylko pogorszyć sytuację. Czułem, że musimy działać szybko, aby zapewnić jak największe bezpieczeństwo naszym pacjentom. Obawy i niepewność wrastały wraz z intensyfikacją ulewy. Zastanawiałem się, czy będziemy w stanie zapewnić wystarczające warunki, aby umożliwić skuteczną opiekę nad chorymi i rannymi.
Podsumowanie:
1. Reakcja na dobrze wykonaną robotę i small talk z Shiro
2. Przemyślenia o walce Misae
3. Pomoc Misae i zastanawianie się nad eutanazją dla negocjatora
4. Reakcja na deszcz
STAN CHAKRY: 82% - 12 = 70%
Dodatkowe W przypadku leczenia samego siebie, technika działa rangę niżej i wymaga całkowitego skupienia | Po zasklepianiu większych ran tą techniką pozostają blizny na ciele rannego
Opis Podstawowa i najważniejsza technika w asortymencie każdego medycznego ninja. Użytkownik przykłada obydwie dłonie w okolice rany pacjenta i przesyła do niej swoją chakrę. Ta przyśpiesza naturalne właściwości regeneracyjne ciała, wymuszając zasklepianie się ran i naprawę naczyń krwionośnych. Trudność zabiegu zależy bezpośrednio od rodzaju rany - szarpane są trudniejsze do zaleczenia niż zwykłe cięcia, a wielkość ubytku ciała czy stopień narażenia na infekcję zwiększają trudność poprawnego wyleczenia. Skuteczność techniki zależy bezpośrednio od umiejętności, wiedzy medycznej użytkownika i ilości chakry w nią włożoną, przez co zaawansowani medycy są w stanie osiągnąć znacznie lepsze rezultaty niż nowicjusz:
Iryōjutsu D Technika jest w stanie wyleczyć pomniejsze rany i tamować krwawienie z mniejszych naczyń krwionośnych. W przypadku poważnych ran jest w stanie zmniejszyć krwawienie. Nadal zalecane jest korzystanie ze środków dezynfekujących i opatrunków. Proces jest też stosunkowo wolny. Leczenie ran lekkich trwa dwie tury.
Iryōjutsu C Medyk nie musi trzymać rąk na ranie, szczędząc bólu pacjentowi. Oprócz tego możliwości regeneracyjne nasilają się, możliwe jest tamowanie ran tętniczych i leczenie głębszych ran sięgających nawet do kości, a sam proces staje się szybszy. Odkażanie ran nie jest konieczne, ale jest zalecane. Leczenie ran lekkich trwa turę, a średnich dwie tury.
Iryōjutsu B Medyk może uleczyć głębokie rany, zasklepić rany tętnicze, złączyć ze sobą złamane kości, a nawet pozbyć się krwawień i drobnych uszkodzeń organów wewnętrznych. Wyleczona kość będzie osłabiona i ponowne jej uszkodzenie w krótkim czasie może skończyć się nie złamaniem, a pokruszeniem. Dodatkowo technika dezynfekuje ranę w trakcie regeneracji. Od tej rangi możliwe jest wykonywanie techniki jedną ręką. Leczenie ran lekkich trwa mniej niż turę, średnich turę, a ciężkich dwie tury.
Iryōjutsu APasywnie: Od tej rangi możliwe jest przesłanie medycznej chakry w formie cienkiego strumienia o długości maksymalnie 2m. Dzięki temu medyk nie musi stać bezpośrednio przy ofierze celem jej uleczenia. Nadal wymagane jest skupienie, a jednocześnie można stworzyć jeden taki strumień. Przesłanie medycznej chakry na odległość nie powoduje zwiększenia kosztów chakry i redukcji możliwości medycznych techniki.
ZDOLNOŚCI
Ukryty tekst
EKWIPUNEKPRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
1x torba na pośladkach