Publiczne łaźnie

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Kaien

Publiczne łaźnie

Post autor: Kaien »

0 x
Rinsari

Re: Publiczne łaźnie

Post autor: Rinsari »

Rinsari po ostatniej podróży czuła się zmęczona i zabrudzona pyłem drogi. Marzyła o kąpieli i zmyciu z siebie brudu, ale chociaż należała do tych szczęśliwych osób posiadających swoją balie do mycia, gdzie mogła przygotować kąpiel, postanowiła pójść na łatwiznę. Zamiast pracowicie nanosić wodę ze studni na podwórzu do balii i ją zagrzewać, co wymagało rozpalenia ognia i przyniesienia opału, poszła do miejskiej łaźni, co wymagało znacznie mniej wysiłku. Wadą była obecność ludzi, ale w imię lenistwa mogła ich znieść. Zabrała tylko biały, gruby i miękki materiał służący za ręcznik, białe, cienki szlafrok do sauny i przybory do mycia. Po dłuższej chwili namysłu, mimo tego że szła się tylko myć postanowiła wziąć swoją broń i gurde. W końcu dotarła do niech sława tego miejsca jako przybytku gdzie można spotkać osoby mające sprawy do załatwienia i płacące za ich załatwienie. A te przedmioty nie powinny rzucać się w oczy.
Na miejscu zajęła minęła recepcje i sama znalazła jeden z pustych boksów, gdzie rozebrała się i usiadła na małej ławeczce. Wyszorowała się dokładnie, czując ulgę z każdym ruchem. Dosłownie czuła, jak staje się czystsza i równocześnie jak odchodzi z niej cały stres. Energicznie umyła włosy i opłukała, ściągając z nich pył drogi jaki na nie opadł i przywracając je do normalności, niestety kosztem potężnego splątania ich. Potem cała się spłukała z mydlin, starannie wytarła ciało i wycisnęła włosy. Zawinęła broń w ubrania, żeby metal nie dzwonił w czasie przenoszenia i po założeniu szlafroka i zebraniu swoich rzeczy skierowała się do sauny. Okazała się być wyjątkowo pusta - poza nią było tylko kilka osób i mnóstwo wolnego miejsca. Znalazła sobie w miarę ustronne siedzisko i przeciągnęła się mocno, czując jak gorąca para zabiera całe napięcie z mięśni i relaksuje ciało. Po dłuższej chwili samego, czystego odpoczynku, nie chcąc marnować czasu na nic nie robienie wyciągnęła szczotkę i podjęła powolną i ostrożną próbę rozczesania skołtunionych po myciu włosów, starając się nie wyrwać sobie połowy z nich.
0 x
Kaien

Re: Publiczne łaźnie

Post autor: Kaien »

0 x
Rinsari

Re: Publiczne łaźnie

Post autor: Rinsari »

To, co zastała po wejściu niezbyt się jej spodobało. Nikt nie lubi jak jest obserwowany, a kiedy nie widać przez kogo, to uczucie jest podwójnie niepokojące. Na razie jednak dziewczyna niezbyt się tym przejmowała i postanowiła to zignorować. Trudno byłoby zresztą postąpić inaczej, zważywszy na to, że nie wiedziała kto jest tajemniczym podglądaczem... Oraz czy się jej po prostu nie wydaje, co również było prawdopodobne.
Szczerze, to Rinsari, jako że była osobą bardzo mało przejmującą się ludźmi oraz otoczeniem, nawet nie zauważyła, że coś jest nie tak z wolnymi miejscami. Są, to dobrze, nie ma powodów żeby szukać w tym coś podejrzanego. Jeśli jest coś nie tak, na pewno wyjdzie to na wierzch prędzej czy później, po co więc główkować na zapas? Na szczęście przestała czuć się jakby ktoś na nią patrzył w boksie, dzięki czemu umyła się spokojnie.
W saunie nie przerwała czesania włosów, mimo dziwnego zachowania ludzi. Przelotnie spojrzała na wchodzącego mężczyznę, a nie widząc w nim nic niepokojącego, wróciła do walczenia z kołtunami, nie przejmując się jego obecnością. Nie podniosła wzroku również wtedy, gdy się do niej odezwał, choć to co powiedział można było uznać za bardzo zaskakujące.Trzeba jednak przyznać, że niezbyt spodobało się jej to, że usiadł tak blisko, ale póki jej nie dotykał, mogła to znieść.
Nie odzywała się przez chwilę, gdy kończyła czesanie. Wydawała się tym całkowicie zaabsorbowana, choć w rzeczywistości musiała przemyśleć to i owo o tym co powiedział.
Sięgnęła po ozdoby na włosy i ułożyła je sobie na kolanach. Poprawiła też szlafrok na ramionach, zasłaniając szczelnie blizny na nich. Jednak tych na dłoniach nie mogła ukryć w tych warunkach.
- Chciałabym najpierw dowiedzieć tego, co już wiadomo na ich temat - powiedziała w końcu, zaczynając zaplatać długie, mokre włosy w warkocz. Gdyby nie to, że szykowała się misja zostawiłaby je do całkowitego wysuszenia, ale przy wykonywaniu zadania tylko by przeszkadzały.
Podobało się jej podejście tego mężczyzny. Nie okazywał wyższości ani przesadnej serdeczności, mówił konkretnie i chłodno. Dokładnie tak, jak powinien mówić pracodawca.
0 x
Kaien

Re: Publiczne łaźnie

Post autor: Kaien »

0 x
Rinsari

Re: Publiczne łaźnie

Post autor: Rinsari »

Miał interes to przyszedł, to ze wygonił przy tym wszystkich ludzi z łaźni to już nie jej biznes. Jej nie przeszkadzała obecność innych, ale pan potrzebował prywatności aby wytłumaczyć jej całą sprawę. I co, ona ma się tym przejmować? To jego problem, nad którym nie miała powodu się głowić. W końcu, sprawa mogła być poufna dla niego, czy coś. A w to lepiej nie wchodzić z butami, prawda?
Skinęła głową na jego przedstawienie się, odnotowując to że prawdopodobnie skłamał co do swojej branży. Nie zauważyła u niego oznak chorobliwego jąkania się, ale wszystko jest możliwe. Zresztą, czy ona naprawę musi wiedzieć wszystko o nim? Nie chce jej powiedzieć prawdy to jego sprawa. Ponownie. Ciekawość to zła zła cecha, nad którą piaskowa dziewczyna stara się panować.
Wysłuchała go w skupieniu, starając się połączyć fakty. Mogła to tej wiedzy dołożyć swoją własną. Miała przecież w rękach to, czym spowodowany był wybuch - mała, biała figurka wykonana z gliny. Może wypełniona była jakimś wybuchowym materiałem lub sama była wybuchowa? Po wydarzeniach z Antai skłaniała się jednak do drugiej wersji. Oni detonowali wybuch, stojąc w odpowiedniej, bezpiecznej odległości, o ile mogli, a zasięg rzeczywiście nie był tu problemem. Może chodziło o widoczność? Po ilości osób i po tym, że nikt nic o nich nie wie można uznać, że jest to niewielki szczep z podobnymi zdolnościami lub zorganizowana szajka dzieląca sposób działania. I w tym i w tym przypadku nie wygląda to za różowo.
- Ma Pan jakiś wrogów? Osoby które byłyby na tyle bogate by coś takiego zorganizować lub mogące zgromadzić tylu ludzi? - dopytywała się dalej - Chciałabym także wiedzieć, czy na Pan podejrzenia gdzie może nastąpić kolejny atak? - związała włosy wstążką i przerzuciła go przez ramię. Pytania były ważne i odpowiedź na nie miała duży wpływ na dalszy przebieg zadania. I oby były na nie odpowiedzi, inaczej utknie z tymi marnymi resztkami informacji, z których będzie musiała wyczarować coś, co będzie miało jakikolwiek sens. Niezbyt przyjemna wizja działania po omacku sprawiła, że spojrzała przenikliwie na pracodawcę, mając nadzieje, ze nie ujrzy odmownego kręcenia głową.
0 x
Kaien

Re: Publiczne łaźnie

Post autor: Kaien »

0 x
Rinsari

Re: Publiczne łaźnie

Post autor: Rinsari »

Był jej obojętny i mógł się przedstawiać jako ktokolwiek. Niewiele to zmieniało, dokładnie jak powiedział.
Pokiwała głową na jego słowa. No tak, to było logiczne, szczególnie jeśli jemu bardziej się powodziło od pozostałych. Ale te wybuchy.. Nie wydawało się jej, żeby były robotą zwykłych rzezimieszków. O nie, to byli shinobi, ona sama widziała jak używali pieczęci by je aktywować. I atakowali zawsze tym samym sposobem.. To na pewno nie było tak proste, jak sądził jej misjodawce. Swoją drogą, to branża.. Budowlana okazała się być bardziej niebezpieczna niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Drobne sabotaże, to sobie mogła wyobrazić, ale żeby od razu wyburzać, nie patrząc na nic? A robotnicy, przechodnie, przypadkowi ludzie który znaleźli by się obok? Może nie były wspomniane żadne ofiary, ale to nie znaczy, że nikt nie poniósł żadnych uszczerbków na zdrowiu.
Całkiem bezwzględna polityka względem konkurencji, godna shinobich. Ich celem nie było zniechęcenie pana Haretsu do rozpoczynania dalszych budowy kolejnych budynków. Oni definitywnie chcieli je po prostu zniszczyć. Czy naprawdę tak działa nawet brutalna konkurencja? Coś jej w tym śmierdziało.
Spojrzała na swojego pracodawcę i wykonała sugestywny ruch ręką.
- Jeśli Pan może.. Chciałabym się ubrać - poprosiła o odwrócenie się, a kiedy to zrobił, zrzuciła z siebie szlafrok i zaczęła wciągać ubrania.
- Dodatkowo, mógłby Pan opowiedzieć o poszlakach, o których wspomniał Pan na początku rozmowy - dodała. Po nałożeniu wierzchniej warstwy ubrań odchrząknęła cicho, aby dać mu znak, że może już prowadzić dalej normalną rozmowę.
Ona w tym czasie rozwinęła ręcznik, w którą zawinęła swoją broń. Większość poszła do torby, którą przypięła do pasa, ale wybrała jeszcze kilka shurikenów. Po dwa wylądowały za wstążkami u rąk, skąd mogła je łatwo wyciągnąć i po dwa za wstążkami u nóg. Przywiązała też żyłkę do jednego kunaia. Była prawie gotowa do drogi, miała nadzieje, całkiem niedalekiej.
0 x
Kaien

Re: Publiczne łaźnie

Post autor: Kaien »

Daje ci tu Z/T. Zapraszam cię do tego tematu KLIK.
0 x
Sachi

Re: Publiczne łaźnie

Post autor: Sachi »

Kyanpu "Który to już dzień słodkiego lenistwa? Pierwszy? Trzeci? Dziesiąty? Nie pamiętam..." - byłem pogrążony w błogim uczuciu beztroski. Leniwie oparłem ręce o kamienie otaczające zbiornik wody. Były przyjemnie ciepłe. Pozwoliłem sobie na zamknięcie oczu i odchylenie głowy. Oddychałem ciężko, powoli, jakoby odurzony oparami wrzącej wody. "Gdyby wszyscy tego spróbowali, nie byłoby nigdy żadnej wojny..." - czułem jak bąbelki tworzone powolnym ruchem moich nóg delikatnie masowały przepracowane surowym treningiem plecy. Pociągnąłem nosem - chyba lekko się przeziębiłem.
Intymność w łaźniach publicznych była nader niezwykła. W zbiorniku wody byłem sam. Zupełnie sam. Czy doskwierała mi ta samotność? Oczywiście, że nie! "Krótki odpoczynek od Itake zawsze się przyda. Jeszcze kilka minutek niesłuchania tego jak to powinienem być dumny, że jestem z rodu Uchiha i jakim wstydem ich okrywam. A może ja wcale nie chce być shinobi? Polityka... tym mógłbym się zająć. Może gdyby każdy polityk był tak leniwą dupą jak ja to nikomu by się nie chciało wezwać gońca by przekazał kulturalnie informację o wybuchu wojny. Tak, to jest myśl..."
0 x
Sumizone

Re: Publiczne łaźnie

Post autor: Sumizone »

Jednym z niewielu uroków tego miejsca były chyba własnie te łaźnie. Jako osoba wodolubna lubiłem spędzać tutaj czas. Oczywiście musiałem uważać, żeby się nie przegrzać. chociaż w sumie... skoro woda to ja to jak się przegrzeje to chyba nic mi się nie stanie? Mam 19 lat a sam jeszcze nie znam na dobre swoich umiejętności. Dziwne jak cholera. Dobra, czas chyba wrócić na powierzchnię. Stwierdziłem to siedząc całkowicie zanurzonym pod wodą. Wstrzymywanie oddechu to rzecz, którą się raczej zbytnio przejmować nie musiałem. Powoli wynurzyłem się i oparłem plecami o kamienie znajdujące się za moimi plecami. Chcąc rozprostować moje ręce i zarzucić je na kamienie w celu zabezpieczenia, żeby móc spokojnie leżeć i nie musieć bać się, czy nie zsunę się z powrotem w tą ciepłą toń. Podczas rozkładania moich rąk poczułem jednak pod swoją ręką, czyjąś inną rękę co wywołało u mnie nie małe zdziwienie połączone z tak dużym zdziwieniem, że jedyne na co było mnie stać to krótki krzyk i w wyniku poślizgnięcia się o dno basenu w łaźni ponowne znalezienie się pod warstwą wody.
- To nie jest zbyt grzeczne tak zakradać się do łaźni! - wypowiedziałem, gdy udało mi się znowu złapać kontakt ze światem ponadwodnym.
0 x
Sachi

Re: Publiczne łaźnie

Post autor: Sachi »

"To czyjaś ręk... O cholera!" - gdy tylko poczułem inną, męską dłoń natychmiast natychmiast szarpnąłem nią w górę, sam odskoczyłem od tajemniczego jegomościa, nie wyskakując przy tym zwody. Ba, lądując nieporadnie na dnie basenu, i podobnie jak on, zanurzając się pod taflą H2O. Zrobiliśmy ten ruch niemal synchronicznie, a przecież nie użyłem sharingana. "Brr... ja dotknąłem właśnie czule dłoń innego faceta! Muszę to wywalić z głowy!" - wynurzyłem się.
- Ja się zakradam do łaźni!? - wykrzyczałem pod wpływem emocji i zawstydzenia. - Byłem tu pierwszy! To ty się zakradłeś! - zacząłem gwałtownie gestykulować - A co gdybym się masturbował!? Pomyślałeś o tym!?
Chwila ciszy, wymiana spojrzeń i mój śmiech. Ale to taki śmiech, że pół łaźni mogło mnie usłyszeć. No cóż, śmieszna sytuacja jakby nie patrzeć.
- Sachi jestem, panie Hozuki - powiedziałem dalej nie mogąc powstrzymać śmiechu. Wyciągnąłem ku tajemniczemu shinobi pięść by zbić z nim coś na wzór żółwika.
0 x
Sumizone

Re: Publiczne łaźnie

Post autor: Sumizone »

Kolejny zimny dreszcz przeszedł mi po kręgosłupie. Czy on rzeczywiście musiał mi przedstawić właśnie taką sytuację w głowie? Byłem bliski użyźnienia tej cudnej wody służącej do kąpieli porcją wymiocin z dodatkiem marchewki (no bo tam zawsze jest marchewka co nie?) ale stawiając na mój mocny żołądek udało mi się opanować tą przełykową symfonie i wrócić do zwyczajnych zwrotów grzecznościowych.
- Sumizone, panie... Sachi o! - przybiłem żółwika nie siląc się na jakiekolwiek przyrównywanie do klanów. Przecież ziomek mógłby być zwyczajnym człowiekiem, bez dorobku genetycznego na start.
- Gratuluję spostrzegawczości! - skwitowałem to spostrzeżenie, które było nazbyt oczywiste. Musze chyba sobie spiłować te zęby bo jestem zbyt widoczny w tłumie...
- Skoro już i tak wzajemnie sobie przeszkadzamy nie mam nic przeciwko wspólnej pogawędce jeżeli nie masz nic przeciwko ale obiecaj mi - żadnych nawiązań do technik samogwałtu! - przerwałem na chwilę. Dałem dłuższą chwilę na odsapnięcie każdemu, aby znów powróciła ta relaksująca aura łaźni.
- Skoro kolega taki obeznany w klanach to wnioskuję, że shinobi czy tak?
0 x
Sachi

Re: Publiczne łaźnie

Post autor: Sachi »

- Zakała klanu Uchiha, miło mi - podpłynąłem do krawędzi bajorka opierając się ręką zgiętą w łokciu o jeden z kamieni. - Wyprzedzając pytanie. Zakała, bo nigdy nie zmieniłem koloru moich oczu na zawołanie - zaśmiałem się w głos. Po raz kolejny.
- Też przyszedłeś się zrelaksować po treningu? - zamknąłem oczy. Nie przeszkadzała już mi obecność jegomościa. Znałem jego imię, nazwisko, wydawał się być w porządku. Z tego co mnie uczono o konfliktach między klanami, to mieliśmy chyba nawet w porządku stosunki. Albo neutralne? Nie pamiętam. - Mój "braciszek", Itake, strasznie mnie wymęczył. Spróbuj nadążyć za sharinganem! - tak, jak to ja, zacząłem opowiadać o tym co mi doskwiera. Co poradzę, byłem wylewnym człowiekiem. A co dopiero jak mam okazję pogadać z kimś kogo nie znam i mam sto procent pewności, że nie wyszczeka nikomu co ode mnie usłyszał. Aj Itake by się wściekł i wywalił na zbity pysk, że jeszcze narzekam. Przecież marnuje swój cenny czas na douczanie mnie.
0 x
Sumizone

Re: Publiczne łaźnie

Post autor: Sumizone »

Uśmiechnąłem się słysząc tak mocno drastyczne i bezprecedensowe podsumowanie swojej pozycji we własnym klanie. Cóż za dystans! To musiało się podobać!
- Tak to już masz z tymi wszystkimi zadufanymi starszymi. Jak nie robisz co oni chcą to potem tylko będą Cię bluzgać czy coś. Wyłóż na nich knage! - czy tylko ja dostrzegłem nawiązanie do masturbacji?
- Wiadomo, najlepsze miejsce na lezing. Ty chociaż masz z kim trenować. Ciągłe siedzenie samemu w lesie w moim wypadku samemu to jest męczarnia! Niedługo zacznę mówić językiem dzięciołów! - pociągnąłem trochę rozmowę. Słychać było że charakterny był braciszek mojego nowego znajomka.
- Braciszek z napompowanym ego? Haha! Trafić takiego na ulicy to pech, a mieć w rodzinie to już kara boska! Współczuje głęboko! - wymówiłem zanurzając się delikatnie w wodzie.
- Ale skoro tak bardzo uważają Cię za zakałę to po kiego cały czas Cię maltretuje żebyś ćwiczył? - zapytałem z nieukrywaną ciekawością. Trochę ze mnie dociekliwa bestia. Co no poradzisz?
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Osada Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość