Osada Kagedokutsu

Kolejna prowincja przynależąca do Prastarego Lasu o znacznej powierzchni. Midori zamieszkiwane jest przez Ród Nara i tak jak Shinrin oraz Kaigan, w głównej mierze pokryty jest gęstą puszczą, która słabo przepuszcza promienie słoneczne. Prowincja od wschodu graniczy z Ryuzaku no Taki, od południa z Kaigan, od zachodu z Shinrin oraz od północy z regionem Wietrznych Równin, co pozwala na rozwój handlu oraz żeglugi morskiej.
Awatar użytkownika
Tetsurō
Posty: 1185
Rejestracja: 8 maja 2022, o 18:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie
Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Zankoku

Osada Kagedokutsu

Post autor: Tetsurō »

0 x
Prowadzone Misje:
  1. Ichirou -"Pan na Włościach" - Wyprawa S
  2. Shiori - "W11 - Wydział Śledczy" - Misja C
Awatar użytkownika
Tetsurō
Posty: 1185
Rejestracja: 8 maja 2022, o 18:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie
Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Zankoku

Re: Osada Kagedokutsu

Post autor: Tetsurō »

0 x
Prowadzone Misje:
  1. Ichirou -"Pan na Włościach" - Wyprawa S
  2. Shiori - "W11 - Wydział Śledczy" - Misja C
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Postać porzucona
Posty: 1091
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Osada Kagedokutsu

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Rika była w nieustannej podróży przez ostatnie 4-5 lat i doskonale wiedziała jak należy się przygotować przed dalszą wędrówką, by później niczego nie żałować. Spisała wszystkie najważniejsze informacje, by wiedzieć czego szukać i dokąd iść. Zlokalizowała na mapie miejsce przeznaczenia i wstępnie określiła szlak. Wiedząc, że niebezpieczeństwo przychodzi niekiedy z najmniej oczekiwanego kierunku, miała w torebce płaszcz przeciwdeszczowy, więc żaden katarek nie był jej straszny. Była też wyposażona w broń i kilka innych przyborów, a także wydającą z siebie głos pluskającej wody manierkę i coś na ząb. Może nie było to sushi, ale przynajmniej dostarczało energii. Ona sobie poradzi, a była przy tym pewna, że jej żarłoczny towarzysz zrobił dzień wcześniej zapasy na całą zimę.
Choć wciąż była "w rytmie", ostatnia noc mocno utkwiła jej w głowie. Wygodne łóżko, kąpiel i smaczne jedzonko było czymś, do czego łatwo się przyzwyczaić. Choć jej rodzina nie należała do najzamożniejszych w mieście kupieckim, to zawsze stać ją było na godne życie i teraz nie chciała żegnać się z tą namiastką, której doświadczyła w karczmie. Zresztą na myśl o tym, że przedzierając się przez gęste chaszcze miałaby podrzeć jedną ze swoich ostatnich sukienek przechodziły ją zimne poty. Czas zrozumieć, że nikt jej tu nie ściga, a ona może chociaż na chwilę zapomnieć o tym, co robiła w Antai.
Tak więc Rika i dzielnie siedzący na jej barku Hoochi opuścili Yokukage i omijając leśne gęstwiny szerokim łukiem, zmierzali możliwie najkrótszą drogą w okolice rzeki. Rika trzymała mapę właściwą stroną, więc do rzecznego koryta dotarli bez większych ekscesów. Jednak samo odnalezienie zbiornika wodnego to nie wszystko. Miejsce do którego trafili było bowiem opustoszałe. Kierowali się więc wzdłuż rzeki i po dłuższym czasie odnaleźli mężczyznę, który przeprawiał się tędy barką. Rikę oczarowała sceneria. Jak romantycznie. - pomyślała. Spędzą tyle czasu na wodzie, noszeni przez nurt na drewnianej łódce. Będą podziwiać dziką naturę i rozmawiać o byle czym. Prawdopodobnie nie był to najkrótszy sposób na dotarcie do Kagedokutsu, ale zdaniem Kunoichi zdecydowanie najlepszy.
-Dorzucę kilka monet, jeśli wyruszymy natychmiast. - utargowała z właścicielem łódki na tyle korzystne warunki, na ile była w stanie. Panienka Matsubari chciała mieć pewność, że dotrą do celu we względnie dobrej kondycji, a to było warte swojej ceny. Wszystko na mój koszt. - powiedziała w duchu, cytując słynny poemat jej ulubionego ryuzackiego artysty, Richa Peyu.
Rice kolejne dni podróży mijały w ciszy, zakłócanej tylko przez pluski obijającej się o drewnianą barkę wody i żyjącą w okolicach rzeki zwierzynę. Człowiek za sterami nie był zbyt rozmowny, albo raczej szanował jej prawo do prywatności. Hoochi zaś całymi godzinami uprawiał drzemking, aż Rikę brał dziw, że jest on w stanie tyle spać. Niewykluczone, że czuwał nocą. Gdy nie spał, dwójka niestrudzonych wędrowców zdobywała kolejne punkty przyjaźni.
Dotarłszy do osady noszącej dokładnie tę nazwę, która widniała na karteczce Riki, dziewczyna podziękowała właścicielowi barki za wspólną podróż i serdecznie się z nim pożegnała. Zostawiwszy go za sobą nie wiedziała, czy natychmiast uda się w dalszą podróż, czy może zatrzyma się tu do rana, by następnego dnia zabrać ze sobą kolejnych ludzi. Obstawiała tę drugą opcję, ale to było już bez znaczenia. Rika Kari Matsubari, sentokini Ryuzaku no Taki i Hoochi, młodszy strażnik bagnistego zakątku mieli przed sobą zadanie do wykonania. W osadzie było widno, a w górującym nad pozostałymi budynku ewidentnie odbywało się jakieś przyjęcie.
-Musisz kiedyś zobaczyć budynki Rady Możnych w Ryuzaku, to jest dopiero gniazdo nie z tej ziemi. - skwitowała zachwyty Hoochiego. Nie dało się jednak zaprzeczyć, że taki budynek, w takim miejscu jak to robił wrażenie. Mała iluzjonistka natychmiast poczuła przypływ chęci do działania. Może i nie miała nieskończonego zapasu energii, ale szkoda byłoby się tak położyć spać i nie skorzystać z nadarzającej się okazji. Okazji, bo pijani ludzie są zdecydowanie mniej uważni. Rika to wiedziała, bo po rozegraniu partii w Dorinku (wódkowe statki) była kiedyś tak nieuważna, że rozbiła się o ścianę własnego mieszkania. Dobra nasza. - pomyślała, po czym podzieliła się swoim planem z sowim przyjacielem.
-Przyczaimy się przed drzwiami i wejdziemy do środka tylko, jak nikt nie będzie wychodził. Ludzie jak wypiją dużo alkoholu często zdradzają rzeczy, których inaczej na pewno by nie powiedzieli. W środku może być trudniej, ale na nasze szczęście, pijani często wychodzą się przewietrzyć. Gdy tylko ktoś wyjdzie sam, zagadnę go i spróbuję dowiedzieć się gdzie znajdziemy roślinkę. - Rika uświadomiła sobie, że nie pamięta już nazwy. Amarant Krwisty? Krwawy Amarantnik? No nie da rady, musi sprawdzić. Ah taaak! Krwawnik Amarantowy!
-Opowiem bajeczkę o tym, jak jestem chora i przed chwilą przybyłam tu specjalnie na terapie Krwawnikiem Amarantowym. A potem, niby nic, zagaję go czy wie gdzie tutaj rośnie ten rzadki gatunek. Zobaczysz, Hoochi. Nikt pijany, kto posiada taką wiedzę nie odmówi sobie przyjemności zaimponowania przyjezdnej. Tylko mnie nie zdradź i patrz jak to robi mistrzyni.
0 x
Awatar użytkownika
Tetsurō
Posty: 1185
Rejestracja: 8 maja 2022, o 18:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie
Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Zankoku

Re: Osada Kagedokutsu

Post autor: Tetsurō »

0 x
Prowadzone Misje:
  1. Ichirou -"Pan na Włościach" - Wyprawa S
  2. Shiori - "W11 - Wydział Śledczy" - Misja C
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Postać porzucona
Posty: 1091
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Osada Kagedokutsu

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Zgodnie z planem Riki, ludzie licznie wchodzili i wychodzili z karczmy, w której panował bardzo duży ruch. Z jednej strony było to na korzyść kunoichi, bowiem łatwiej było znaleźć odpowiednią "ofiarę", z drugiej jednak trudniej było o prywatność. W każdej chwili ktoś mógł ich przecież podsłuchać. Rika przez dłuższą chwilę wybierała cel, nie mogąc się zdecydować na odpowiednią osobę. Jedni wyglądali zbyt poważnie, inni zbyt głupkowato, a jeszcze inni po prostu nie pasowali jej na kogoś, kto wiedziałby coś o tej roślinie. Sprawa była delikatna. Trzeba było znaleźć kogoś kto wie, a jednocześnie nie jest w jego interesie trzymanie krwawnika amarantowego dla siebie. Czy w ogóle były takie osoby?
Tak czy inaczej, cała starannie przeprowadzana przez Rikę selekcja poszła w piach, gdy pewień tłuścioszek pogubił z miski parzone kluseczki. To, samo w sobie o niczym jeszcze nie przesądzało, ale wtedy Hoochi przegrał ze swoją naturą i opuścił jej ramię, by dziubnąć jedną z toczących się do stóp kunoichi smakowitych kulek. To było grubaskowi... nie w smak. Mężczyzna wyraźnie się zdenerwował i zbliżył się do dziewczyny i jej sowy na krótki dystans. Rika przez chwilę szykowała się nawet do obrony, wszak człowiek głodny, człowiek zły! A tak się składa, że sowa rzeczywiście zjadła mu kluseczkę. Prawdą było też, że Rika wisiała mu kluseczkę i w dobrym guście byłoby mu ją jakoś oddać. I nic to, że spadła na ziemię i większość ludzi na takim przyjęciu jak to nawet by jej nie podniosła. Tusza mężczyzny jasno wskazywała, że jedzenie było dla niego jedną z większych wartości.
Mężczyznę, który okazał się nazywać Po, udało się uspokoić. Rika wzięła go na litość, opowiadając historię zbliżoną do tej, którą zamierzała przedstawić wytypowanej przez siebie osobie. Po dobrze patrzyło z oczu. Nie wydawał się być osobą przesadnie inteligentną, ale przecież mógł być tutejszy i mógł mieć informacje tak potrzebne Rice i całemu królestwu sów. Nie miał. Historia o poważnej chorobie i potrzebnej terapii doprowadziła nowo poznanego faceta do całego strumienia łez. Panience zrobiło się głupio. Nie dość, że zagrała na jego emocjach, to jeszcze nic tym nie osiągnęła.
-Po, Po! Dobrze już. Na to się nie umiera, ale potrzebuję tych roślinek do leczenia, żeby po prostu żyło się trochę lepiej. - uspokajała go przez chwilę. Brnięcie w to nie było dobre i w późniejszym czasie starała się odchodzić od tego tematu. Mężczyzna sam z siebie nie mógł pomóc, ale być może znał kogoś, kto miał wiedzę o tych ziołach albo nawet same zioła. Do tego zaoferował się z kluskami, jakby wciąż miał poczucie winy, że tak naskoczył na "schorowanę" dziewczynę. Zapach z jego miseczki bardzo szybko przykrył rybną woń, przywołującą myśli o ojczystym Ryuzaku no Taki i przypomniał Rice, że też musi jeść. I Hoochi też musiał. Ten mały futrzak był droższy w utrzymaniu od konia!
-Lubię cię, Po. Chodźmy zjeść najlepsze kluseczki pod słońcem, a potem pokażesz mi kto może wiedzieć coś o mojej roślince. - powiedziała i poszli do środka.
Rika, ah ta Rika. Można jej nie lubić, ale ona nie znielubi nikogo. Szybko złapała kontakt z sympatycznym grubaskiem, siedli do stołu i napełnili swoje brzuchy do pełna kuleczkami przyjemności. No, Rika wypełniła. Hoochi był pewnie w połowie, a Po - strach pomyśleć, ile gotów był zjeść. W międzyczasie Rika przyglądała się mężczyźnie, którego wskazał jej koneser parzonych kuleczek. Po, nie Hoochi! Mężczyzna wyglądał groźnie. Był typem człowieka, do którego nie zagadnęłaby, gdyby ten opuścił karczmę jeszcze 30 minut temu. Ludzie go unikali, roztaczał wokół siebie nieprzyjemną aurę. Po chwili kunoichi dostrzegła jego miecz i zrozumiała, że sprawa jest poważna. Czy podejście do niego było mądrym pomysłem? Pewnie nie, ale jedynym jaki miała. Mogli wyruszyć co świt i na własną rękę próbować dotrzeć do którejś z jaskiń. Było to jednak karkołomne na tym terenie, a i szanse były znikome. Co więcej, łatwo byłoby trafić w niewłaściwe strony i sprowokować tutejszą sektę. A ten gość? Mógł być sekciarzem, ale duży plecak dawał spore szanse, że jest podróżnikiem albo kimś w tym rodzaju.
A więc zielonooka wstała z miejsca i podziękowała Po za wspaniały posiłek.
-Ten sos grzybowy faktycznie rewelacja! Może potem się spotkamy. - dodała. - Hoochi, jak chcesz możesz tu zostać i dokończyć moją miskę. Ja idę się rozmówić z tym panem. - poinstruowała i odeszła od stołu.
Ludzi w lokalu wciąż było pełno. Początkowo Rika musiała się przez nich przedzierać, lecz im bliżej do Nieznajomego, tym robiło się swobodniej. W odległości jakichś dwóch, trzech metrów od niego nie znajdował się w zasadzie nikt. Przysiadła się po przeciwległej stronie stołu. "Dzień dobry", "witam pana", "czy mogę się przysiąść?"? O nie, dorośli nie rozmawiają w ten sposób. Dorośli wykładają kawę na ławę, udają cwaniaczków i piją mocne trunki. Zostawmy to ostatnie.
-Rika Kari Matsubari. - powiedziała i przysunęła mu swoją odznakę, która informowała, że pochodzi z Ryuzaku i w świecie shinobi jest nie byle kim. Zazwyczaj korzystała ze swojej niewinnej buzi jak z zasłony dymnej, tym razem uznała jednak, że tak będzie lepiej. Swoją drogą, ciekawe czy Hoochi też ma swoją odznakę, potwierdzającą jego tytuł.
-Podobno znasz się na ziołach. - podjęła dalej. "Podobno". Wiem, ale nie powiem skąd. Zupełnie jak w komiksach! - poszukuję jednego, które rośnie w tych stronach. - pauza. - Krwawnik Amarantowy. - dodała, szukając kontaktu wzrokowego.
Obce miejsce, obcy ludzie i ten tajemniczy jegomość. Za żadne skarby by tego przed sobą nie przyznała, ale zaczęła się cykać. Właśnie dlatego chciała, by Hoochi został przy stoliku z dzielącym wspólną pasję Po. Aż strach pomyśleć, jak ten sów jeszcze może narozrabiać!
0 x
Awatar użytkownika
Tetsurō
Posty: 1185
Rejestracja: 8 maja 2022, o 18:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie
Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Zankoku

Re: Osada Kagedokutsu

Post autor: Tetsurō »

0 x
Prowadzone Misje:
  1. Ichirou -"Pan na Włościach" - Wyprawa S
  2. Shiori - "W11 - Wydział Śledczy" - Misja C
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Postać porzucona
Posty: 1091
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Osada Kagedokutsu

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Kiedy podeszła do nieznajomego mężczyzny nie wiedziała czego się spodziewać. Czy okaże się znającym się na ziołach wędrowcem, jednym z tutejszych sekciarzy czy jeszcze kimś zupełnie innym? Podjęła ryzyko, ponieważ była świadoma, że w tak trudnym terenie i tak będzie musiała zapytać kogoś o drogę bądź nawet asystę w dotarciu do ziół. Co więcej, mimo tajemniczego, wręcz mrocznego wyglądu obcy zdawał się... no właśnie, obcy. Siedział wyalienowany we własnej przestrzeni. A gdyby był jednym z ludzi tutejszego wyznania powinien chyba siedzieć w grupie swoich znajomków. Prawda?
Prawda czy nie, Rika dosiadłszy się do niego poczuła, że nie jest to człowiek, któremu można zabierać czas bez powodu. Dlatego od razu powiedziała kim jest oraz czego szuka. Nieznajomy, który okazał się Gornem z klanu Papugi od razu zmartwił dziewczynę mówiąc, że zdobycie zioła nie będzie takie proste jak by tego chciała. Istotnie, droga którą jej zaproponował była wyjątkowo kręta, ale dawała też znacznie większe korzyści. High risk, high reward.
Dziewczyna nie paliła żadnych świństw, ani nie przepadała za alkoholem. Nie miała też przy sobie nic do picia, a jej kluseczki pałaszował gdzieś za jej plecami Hoochi. Toteż siedziała, nie wiedząc co zrobić z rękami. Gorn przybył odzyskać zakładników, których przetrzymywała sekta, a Rika od tej samej sekty potrzebowała ich wyjątkowo rzadkich ziół. Sowy i... Papugi, musiały więc połączyć siły we wspólnym celu. Rika przebyła daleką drogą do Kagedokutsu i na pewno nie cofnie się przed takim wyzwaniem. Mogła w końcu zdobyć zioła w ilości wystarczającej do uratowania wszystkich przyjaciół Hoochiego. Już nie mogła się doczekać, gdy mu o tym powie!
Choć Gorn i Rika zdawali się być tak różni jak to tylko możliwe, w istocie łączyło ich wiele. To nie tylko chęć pokonania sekciarzy, ale też określony system wartości i zdolności bojowe. Nikogo w karczmie nie trzeba chyba było przekonywać, że Gorn jest osiłkiem. Jego wygląd wskazywał na wielkie doświadczenie i wciąż niemałe siły, a katana budziła szacunek, choćby nawet była tylko zwykłą kataną. Rika? Rika miała dowód w postaci odznaki. Zresztą samo zainteresowanie tą rośliną i znajdowanie się tak daleko od ojczyzny było chyba wystarczającym pośrednictwem. Mogli się więc długo nie znać, mogli sobie nawet szczególnie nie ufać, ale na pewno byli wiarygodni. No bo chyba Gorn nie wymyśliłby tej historii naprędce, by zaciągnąć ją w tłuste łapska sekty? Wydawało jej się to niemożliwe. Byli naturalnymi sojusznikami.
Rika wysłuchała go do końca i zamyśliła na chwilę. Dawno, dawno temu odbijała zakładników z nagle opustoszałej wioski. Wówczas miała do pomocy Mujina, jednego z medyków stacjonujących w Ryuzaku.
-Wchodzę w to. Mam doświadczenie w odbijaniu zakładników. Ja potrzebuję ziół, a ty chcesz rozprawić się z tymi ludźmi. Zresztą sama ich nie lubię. Wygląda na to, że możemy połączyć siły. - odparła.
-Powiedz o której planujesz wymarsz, a stawię się tutaj pod karczmą. Jestem tu pierwszy dzień i to będzie najlepszy punkt orientacyjny. Dobrze byłoby też wiedzieć ilu mniej więcej jest zakładników i z jakim zagrożeniem się mierzymy, ale nie wiem jak długo śledzisz tę grupę. - Rika otaksowała wzrokiem mężczyznę wskaanego przez Gorna, ale sam wygląd mówił niewiele, a nie mogła się teraz nachalnie w niego wgapiać.
Trzeba jeszcze było powiedzieć o tym, czego z niewiadomych jej powodów, jakoś unikała.
-Aha, jest ze mną bardzo inteligentna sowa, która potrafi mówić. Może nam pomóc z rozpoznaniem terenu. Siedzi gdzieś teraz i stara się nie rzucać się w oczy.
Ah! Rika już marzyła, żeby powiedzieć Hoochiemu o tym, czego się dowiedziała. Możliwość zdobycia znacznie większej liczby ziół, pewnie zapieczętowanych, była czymś fantastycznym i musiała go bardzo ucieszyć. Byle tylko nie mówić o tym nikomu więcej. Cicho-sza. Buzia na kłódkę. Morda w kubeł. Nikt, ale to NIKT nie może ich zdradzić. Na słowa o Hoochim odwróciła się, by poszukać go w tłumie, a tam Hoochi w głównej roli z Po, łapie rzucające przez Pana Kluseczkę kluseczki ku uciesze tłumu. Po uhahany od ucha do ucha, jej sowi przyjaciel w siódmym niebie, a ona roztrzęsiona, że wszystko może pójść w piach! Hoochi jak Hoochi, o ile jej wiadomo, trzymał się jeszcze zasad i nie odzywał się wśród innych ludzi. Co się zaś tyczy grubaska, to mógł on z dobroci serca dalej wypytywać o zioła, byle tylko pomóc Rice za zbesztanie jej. Ah, jeszcze niedawno był zły o zjedzoną przez Hoochiego kluseczkę, a teraz sam podrzuca mu smakowite kulki i zdaje się to sprawiać mu tyle samo przyjemności co jedzenie!
-Chyba muszę tam iść. - odpowiedziała Gornowi ze wzrokiem pełnym odpowiedzialności i zrozumienia powagi sytuacji. Skinęła mu na pożegnanie i odeszła od jego stolika. Rozdzierały ją sprzeczne emocje. Była zła, że chłopaki robią wokół siebie tyle szumu, a jednocześnie to było takie urocze i tak szalenie jej się podobały te popisy. Czym prędzej popędziła do swoich towarzyszy. Wiedziała, że może mieć problem z Po. Jego dobre serce może ją wpędzić w nie lada tarapaty. Powinna przeczekać ich występ, a gdy tylko odwrócą się od nich spojrzenia ludzi, po cichaczu uśpić grubaska. Jednak tu jej serce było w drodze. Po tym ile wypłakał dla niej łez... po prostu nie mogę mu tego zrobić. Nie mogę! Nie mogła też powiedzieć mu wprost, by nie rozpowiadał o tym czego szuka, bo dopiero nabrałby podejrzeń...
-Widzę dobrze się beze mnie bawicie... Po, dziękuję że zająłeś się moją sową. My z Hoochim chyba musimy poszukać sobie jakiegoś noclegu, ale liczę że spotkamy się jeszcze na kluseczkach i tym razem ja stawiam! Tyle farszów, sosików... w głowie się od tego wszystkiego miesza. I zapomnij proszę o tej roślince. Nie kłopocz się, naprawdę. Jutro i tak poznam przebieg leczenia. Nawet wolę nie wiedzieć! Będę miała niespodziankę.
0 x
Awatar użytkownika
Tetsurō
Posty: 1185
Rejestracja: 8 maja 2022, o 18:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie
Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Zankoku

Re: Osada Kagedokutsu

Post autor: Tetsurō »

0 x
Prowadzone Misje:
  1. Ichirou -"Pan na Włościach" - Wyprawa S
  2. Shiori - "W11 - Wydział Śledczy" - Misja C
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Postać porzucona
Posty: 1091
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Osada Kagedokutsu

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Byli umówieni. Rika ustaliła wszystkie szczegóły z Gornem. Wiedziała, że będzie niebezpiecznie i że choć zostaną partnerami, finalnie każde może liczyć tylko na siebie. Może i chciałaby mieć nieco więcej informacji o samych kultystach, ale musiała się zadowolić kilkoma prostymi wnioskami, które narzucały się same. Najważniejsze, że jutro z samego rana spotka się z Gornem w północnej części Kagedokutsu i wyruszą po zakładników oraz bezcenne dla sów zioła.
Pozostał jeszcze jeden problem do rozwiązania. Zwracający na siebie uwagę Hoochi i Po, z czego ten drugi mógł zdradzić niewłaściwym osobom prawdziwe powody przyjazdu kunoichi do osady. Rika nie przebierała w środkach. Pożegnała się z Panem Kluską najmilej, jak potrafiła i zakończyła ich fantastyczny występ, zabierając sowę i szykując się do wyjścia. Opuszczenie lokalu nie było jednak proste. Panienka zakończyła główną i jakże nieoczekiwaną rozrywkę zgromadzonych. Została wybuczana przez niemal wszystkich. Bolało. Rika była uwagojadem pospolitym i jak wszyscy przedstawiciele tego gatunku lubiła być w centrum zainteresowania. Mowa jednak o czymś pozytywnym. Teraz paliła się ze wstydu. Obrywało jej się kluseczkami, a każda z tych odbijających się od Riki pyszniutkich kuleczek zdawała się wbijać niczym kunai albo przynajmniej senbon, tłocząc truciznę dyskomfortu.
Kiedy wreszcie dali jej spokój wcale nie było lepiej. Rika powoli dochodziła do siebie, odczuwając niemal fizyczne zmęczenie. A może rzeczywiście była zmęczona.
-To było straszne. - powiedziała do siebie, jakby przybita. Sądziła, że postępuje słusznie. Że trzeba było przerwać te popisy, by jeszcze bardziej nie rzucać się w oczy. Efekt? Odwrotny od zamierzonego. To była wina Hoochiego, ale Rika nawet nie pomyślała, by go za to winić.
-Hoochi, nie mogliśmy tam zostać. Byli tam ludzie z sekty i gdyby Po dalej próbował nam pomóc znaleźć tę roślinę bylibyśmy w niebezpieczeństwie. - wyjaśniła i podjęła dalej. - Ten pan z którym rozmawiałam jest wrokiem kultystów i powiedział mi, że oni tam są. Widziałam. Jutro co świt wyruszamy z nim na północ i zaatakujemy podczas ich krwawego obrzędu. Gorn uwolni zakładników, których przetrzymuje sekta, a my zdobędziemy ich zapasy krwawnika amarantowego. Może być tego bardzo dużo i wystarczy dla wielu sów. - Rika chciała powiedzieć "wszystkich sów", ale wolała nie ryzykować. W końcu ile ich może być?
Aż cisnęło się na usta kolejne pytanie, czy Hoochi na pewno chce z nią iść. Może miał inny sposób na zdobycie ziela albo uważał, że zaproponowana przez dziewczynę eskapada jest niewarta ryzyka. Zanim jednak cokolwiek powiedziała, ujrzała Po, który został w karczmie i odbywał teraz prawdopodobnie niezbyt miłą rozmowę z człowiekiem, którego Gorn wskazywał jej na członka sekty. Aż ścisnęło ją w żołądku.
-Nie, nie, nie! - krzyczała po cichu, zakrywając dłonią usta. Czy Po ją zdradzi? Czy powie jak było? A może w złości o zepsucie zabawy z sową powie wręcz, że Rika go okłamała? Kłopoty Riki to i kłopoty Hoochiego. Kto wie, być może Po zorientuje się w sytuacji i ją osłoni? Nie mogła uwierzyć, że popełniła taki błąd! Błąd, który teraz mógł kosztować ją pościg albo inne niebezpieczeństwa. Kto wie, czy w tarapatach nie znalazł się także Gorn. O niego się co prawda nie martwiła, bo nie wyglądał na kogoś, kto by sobie tam nie poradził, ale ona musi dbać o Hoochiego i pilnie stąd znikać.
-Idziemy. - ponagliła sowę drżącym głosem, jakby wcale nie było tak, że to ona idzie za ich oboje. Kunoichi od czasu do czasu zerkała za siebie, czy ktoś z karczmy za nimi nie idzie, ale niczego takiego nie zaobserwowała. Aż w końcu się zatrzymała. Właściwie nie zatrzymała się, a stanęła jak wryta.
-Po. Po może być w niebezpieczeństwie! - olśniło ją. Tak bardzo przejmowała się Hoochim, może nawet samą sobą, że nie pomyślała, że mało przyjacielska rozmowa z sekciarzem mogła dotyczyć czegoś innego. Czy to możliwe, że będący w centrum uwagi Po został wybrany na ofiarę? Nie mogła się już tam wracać. Uznała, że jeśli rzeczywiście Po ma się stać krzywda, to wyrządzą mu ją dopiero podczas jutrzejszego obrzędu. Rika będzie wtedy na miejscu i zadba o to, by nawet jeden włos nie spadł z jego łysej bani. Od teraz choćby Hoochi zrezygnował z tego wszystkiego, Matsubari wiedziała już, że i tak wyruszy jutro z Gornem. By uwolnić zakładników, po rośliny dla sów, a może także na ratunek Po.
W Kagedokutsu na pewno było więcej miejsc, w których można było wygodnie przenocować. Zapewne należało je odszukać i odwiedzić. Rika jednak miała obawy. O Po i to, czego mógł dowiedzieć się od niego sekciarz. O to ilu więcej wyznawców kultu może znajdować się w okolicy i czy czasem nie zamknie dzisiaj oczu w łóżku któregoś z nich. Niełatwo jest zrezygnować z wygód, ale kunoichi nie mogła zweryfikować swojej paranoi.
-Hoochi, dzisiaj nie możemy odwiedzić żadnej... dziupli. - Rika pamiętała, że dla Hoochiego każde schronienie to w zasadzie dziupla. - tych niebezpiecznych ludzi jest tutaj więcej i jeśli Po nas wydał, ryzyko jest zbyt duże. Całe szczęście jest lato. Znajdziemy sobie jakieś przytulne miejsce, z którego dobrze widać okolicę. Możemy na zmianę trzymać wartę. Trochę pośpię ja, trochę ty, a na ranem udamy się do Gorna.
Tę noc Rika przenocuje w deszczówce i torebką pod głową, nie mogąc przestać myśleć o Po. I trochę Gornie. Nazajutrz uzupełni zapasy wody i uda się na spotkanie z tym ostatnim To nie będzie łatwy dzień, ale Rika od dawna takich nie miewała.
0 x
Awatar użytkownika
Tetsurō
Posty: 1185
Rejestracja: 8 maja 2022, o 18:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie
Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Zankoku

Re: Osada Kagedokutsu

Post autor: Tetsurō »

0 x
Prowadzone Misje:
  1. Ichirou -"Pan na Włościach" - Wyprawa S
  2. Shiori - "W11 - Wydział Śledczy" - Misja C
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Postać porzucona
Posty: 1091
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Osada Kagedokutsu

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Rika i sowi towarzysz oddalili się od karczmy i znaleźli zaciszne miejsce, w którym nikt z osadników nie powinien ich do rana odnaleźć. To ważne tym bardziej, że dziewczyna nie mogła być pewna tego, co wydarzyło się w karczmie pod jej nieobecność. Nie wiedziała co z Po.
Zrobiła sobie prowizoryczne legowisko, gniazdo, i wymieniła z Hoochim kilka zdań. Hoochi powiedział zastanawiającą rzecz o sekcie, ale kunoichi nie miała siły dalej tego drążyć. Zaproponowała, by wartowali na zmianę, ale sów wspaniałomyślnie się na to nie zgodził.
Hoochi przez ostatnie dni rozkosznie drzemał wtulony w Rikę na płynącej do Kagedokutsu barce. A przez ostatnie godziny zjadł tyle, ile wynosi jego tygodniowe zapotrzebowanie. Kiedy więc księżyc zastąpił słońce był bardziej niż gotowy, by działać. Zaproponował się, że to on przejmie nocną wartę i zapewni Rice bezpieczny sen. Czuwająca nocą sowa wydawała się naturalną koleją rzeczy, ale Rika była mu za to bardzo wdzięczna. Powoli przymknęła powieki i okazało, że bezpieczny sen bezpiecznemu snu nierówny.
Koszmar, który szalał jej w głowie był mieszaniną najrozmaitszych obaw i jak to zwykle bywa ze snami, dotyczył zarówno najbliższych wydarzeń, jak i tych nieco odleglejszych. Kiedy Hoochi pilnował zagrożeń czyhających na zewnątrz, Rikę zaatakowała jakaś odpowiedzialna za sen mistyczna chemia. Śniła o kultystach przeprowadzających swój obrzęd na Po. Kiedy lider tego wyznania rozciął brzuch jej nowemu znajomemu, miała nadzieję że wylecą z niego jedynie smaczne kluseczki, ale nie ona kontrolowała przebieg wydarzeń. Są ludzie kontrolujący swoje sny, ale ona do nich nie należała. Była jak złapane w genjutsu bez możliwości ucieczki z pomocą kai. A gdyby tego wszystkiego było mało, najważniejszym z kultystów okazała się... ona sama? Oh, lubiła Po, ale tego było już za wiele!
Wybudziła się cała roztrzęsiona. Kiedy ostatni raz objawiła się samej sobie we śnie, na lata straciła nad sobą kontrolę. Ludzie szczypią się w ramię by upewnić się, że to nie sen. Rika dotykała swoje ramiona i uda by upewnić się, że wciąż jest dobrze. I było. Pozostawała o zdrowych zmysłach, jak zresztą zapewnił ją cyrulik, a do tego miała obok siebie wierną sowę i wielkie wyzwanie przed sobą.
-Tak, wszystko dobrze. Jeśli kiedyś to się powtórzy koniecznie mnie obudź. - powiedziała z uśmiechem na buzi. Była szczęśliwa, że jest i przez krótką chwilę liczyło się tylko to. Powoli wygramoliła się ze swojego gniazda i ogarnęła do drogi. Śpieszyła się, ale nie zanadto. Wreszcie przyjęła sowę na swoim ramieniu i mogli ruszać.
Kunoichi nie znała dokładnie miejsca spotkania, ale trafienie tam nie było trudne. To w końcu tylko wioska, a gdzie jest północ dobrze wiedziała. Szybko zobaczyła zresztą Gorna i podeszła w jego stronę. Ten nie był zbyt rozmowny. Żadnego "jak minęła noc?" ani "czy poranna kawusia smakowała". No nic, widocznie mu się śpieszyło.

-Gorn, to jest Hoochi. Hoochi, poznaj Gorna. - panienka mimo to postanowiła, że nie będą iść w kompletnej ciszy. Dała też znać Hoochiemu, że jeśli będzie miał coś do powiedzenia, to przy Gornie nie musi się krepować. Mimo to nie naciskała i nie mówiła za wiele. Naszło ją dopiero po dłuższym czasie.
-Nie trzeba być mistrzem analizy, by wiedzieć że walczysz mieczem, Gorn. Ja posługuje się iluzjami. Jeśli więc będzie się z nimi dziać coś dziwnego, prawdopodobnie wcale nie przez te ich rytuały. Dobrze żebyś wiedział. - próbowała zagadnąć.
Panienka Matsubari miała szczerą nadzieję, że dotrą na miejsce możliwie szybko. Raz po raz wracał jej na myśl kluskowy znajomek i bardzo by chciała upewnić się, że nie został wczoraj zabrany. Próbowała wizualizować sobie miejsce obrzędu. Czy będzie to polana, jak ta na której poznała się z Hoochim? Otoczona drzewami przestrzeń i ludzie stojący wokół ognia? Zaczynała odczuwać mrowienie. To było przyjemne uczucie. Powrót na niebezpieczną, ale właściwą drogę.
0 x
Awatar użytkownika
Tetsurō
Posty: 1185
Rejestracja: 8 maja 2022, o 18:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie
Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Zankoku

Re: Osada Kagedokutsu

Post autor: Tetsurō »

0 x
Prowadzone Misje:
  1. Ichirou -"Pan na Włościach" - Wyprawa S
  2. Shiori - "W11 - Wydział Śledczy" - Misja C
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Postać porzucona
Posty: 1091
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Osada Kagedokutsu

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Rice i Hoochiemu nikt nie przeszkadzał. Mogli ponownie wrócić do swojej dziwacznej relacji i wzajemnego poznawania swoich światów. No, kunoichi mogła jedynie użyć swojej wyobraźni, to jednak głównie sowa eksplorowała świat dziewczyny. Bo choć najdowali się w regionie zwanym Prastarym Lasem, był on dzisiaj pod panowaniem ludzi. Człowieków.
Co się rzekło, nikt im nie przeszkadzał. Nie było już Gorna, nie było zakładników. Ani Po. Jedynie masa ciał, z których zdążyło już wyparować życie. Rika była na sali, gdy działa się rzeź. Jednak zobaczenie jej skutków po wejściu z innego pomieszczenia wzbudzało znacznie silniejsze uczucia. Zdecydowanie nieprzyjemne uczucia. Hoochi wspaniałomyślnie odciążył jej bark i szedł o własnych łapach. Ich tempo nie było zawrotne, więc spokojnie za nią nadążał. Zresztą nie było takiego, co nie nadążałby za jej krótkim krokiem, choćby nawet była w pełni sił. W każdym razie czasu mieli aż nadto.

-Gdy zakończyliśmy walkę, Gorn zaczął uwalniać zakładników, a ja poszłam do ciebie. Widocznie już sobie poszli. - stwierdziła krótko. Gorna już nie było. Była ona i Hoochi.
Ale chwila.
-... CZEKAJ, JAK TO MOŻESZ TAM WRÓCIĆ W DOWOLNEJ CHWILI?? - dziewczyna stanęła w miejscu i przez chwilę bolało ją jakby mniej. Perspektywa znalezienia się tam tu i teraz, bez konieczności odbycia długiej wędrówki do Kagedokutsu, gdzie jest nienawidzona za przerwanie występu kluskowego cyrku, była nader kusząca. Jednak Hoochi mówił o zostawieniu Riki. O towarzyszeniu jej aż do powrotu i następnie udaniu się do siebie. Bez niej. Może i powinna sama się wykurować i ponownie ruszyć do Ryuzaku no Taki, ale spotkanie z gadającą sową nie zdarza się często. Jeśli chodzi o Rikę - raz na 19 lat. Szybko zrozumiała, że o ile Hoochi już wygrał, tak ona musi się jeszcze nieco natrudzić. Dlatego nie, wcale nie śpieszyło jej się, by Hoochi ją tu zostawił i ruszył do siebie. Jakikolwiek miał sposób.
Tak więc ruszyli w wielogodzinną drogę. Uraz Riki nie należał do tych, które można "rozchodzić". Żebra nie dadzą o sobie zapomnieć przy żadnym gwałtownym ruchu, przy żadnej próbie oddechu pełną piersią. Całe szczęście dla morale tej dwuosobowej grupki, jej mięśnie twarzy nie potrafiły trzymać przez dłuższy okres kwaśnej miny. Zresztą powinni celebrować swój dzisiejszy sukces. Niecodziennie przebiera się sowę za okultystyczną maskotkę. Niecodziennie wbijasz się na tajemną imprezę budzącej strach sekty. Nie jest też codziennością, by doprowadzać do upadku wrogą organizację ani stawać do walki z tak silnym przeciwnikiem. Nie brakowało im powodów do radości. No kto by pomyslał! Oto Hoochi, młodszy strażnik Bagnistego Zakątka jest na najlepszej drodze do uratowania wielu istot w swoim królestwie. Rika wiedziała co to znaczy.
-W Ryuzaku no Taki, tam skąd pochodzę, była kiedyś wielka zaraza. Ludzie umierali i nikt nie potrafił im pomóc. Okazało się, że ktoś stworzył truciznę, która zabiła setki jeśli nie tysiące ludzi. Zgadnij, kto znalazł antidotum. - Rika uderzyła się kciukiem o obojczyk, wskazując na siebie. - Zostaniesz bohaterem, Hoochi. Dla mnie już nim jesteś. Po wszystkim okrzyknięto mnie Ryuzackim Aniołkiem, bo mam słodką buzię. Ale przecież to nie z żadnego anielstwa, po prostu lubię słodycze! - Rika zaczęła się chichrać i tak się zaczęło. Hoochiego nie trzeba było zapraszać do "tańca", a jego wielki tryumf udzielał się im obu. Śmiech jest dobry, śmiech to zdrowie. Ale nie gdy zmagasz się z urazem żeber.
-Hoochi, nie mogę się śmiać. Stop, ała. BolI!
*** Nim dotarli do Kagedokutsu, zaczęło się robić znowu ciemno. Podróż była udana, ale mając na uwadze wszystko co się tego dnia wydarzyło, także bardzo męcząca. Postanowiła udać się do karczmy, z której poprzedniego dnia musiała uciekać. Było już późno, większość z nich wypiła tyle, że pewnie nawet jej nie pamięta. Sama Rika nie miała już płaszcza, który pocięła na okultystyczne wdzianko dla Hoochiego, więc opcje kamuflażu były ograniczone. Nie zamierzała używać więcej chakry. W tę dobę załatwiła wielu silniejszych fizycznie mężczyzn. Groziło jej zaszlachtowanie sekciarskim sztyletem, oberwała też Kekkei Genkai wysokiej próby. Po prostu nie może się teraz ugiąć pod wpływem ciskanych w nią kluseczek!
Poprosiła o pokój z kąpielą i przeszła podobną procedurę, co w Yokukage. Do łaźni zabrała nie tylko Hoochiego, ale i torebkę. W końcu były w niej bezcenne zioła. Tym razem rozebrała się przed Hoochim. Nawet nie wstydziła się jakoś bardzo. Jak by nie patrzeć, to on cały czas paradował przed nią na golasa. Jej rany nie wyglądały najlepiej. Gorąca woda przynosi ukojenie, ale nie wyleczy ran. To wymaga czasu. Wiele czasu podczas tej podróży poświęciła na zastanawianie się co powinna powiedzieć Hoochiemu. W świecie ludzi nic nie jest proste. Ludzie komunikują się skryci za szeregiem konwencji, których trzeba przestrzegać. Trzeba uważać na nietakt czy obrazę. Świat sów miał wiele podobieństw, ale wciąż pozostawał zupełnie inny. Uniwersalną wartością jest prawda.
-Wiesz co, Hoochi? Chciałabym zobaczyć jak wygląda kraina sów.
0 x
Awatar użytkownika
Tetsurō
Posty: 1185
Rejestracja: 8 maja 2022, o 18:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie
Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą
GG/Discord: Kubalus#9713
Multikonta: Zankoku

Re: Osada Kagedokutsu

Post autor: Tetsurō »

0 x
Prowadzone Misje:
  1. Ichirou -"Pan na Włościach" - Wyprawa S
  2. Shiori - "W11 - Wydział Śledczy" - Misja C
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Postać porzucona
Posty: 1091
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Osada Kagedokutsu

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Rice naprawdę zależało. Może nawet była w tym krzta desperacji. Uwielbiała przygody, a odwiedzenie krainy sów, tak!, krainy sów, byłoby czymś wyjątkowym. Któż zrezygnowałby z takiej okazji i to tuż po poznaniu gadającego skrzydlaka? Pff... Poz-naniu! Zaprzyjaźnieniu się! Poświęceniu! Okej, pierwsze działania kunoichi były bezinteresowne. Przecież nie oczekiwała niczego w zamian. Nie wiedziała jednak, że to nie będzie zwykły spacerek po lesie i zbieranie roślinki. Nie wiedziała jak długo to potrwa, ani zwłaszcza jak mocno ucierpi. I dalej, nie uważała, że coś się jej należy. Ale byłoby fajnie, prawda? Poza tym uwielbiała Hoochiego. Miała już wcześniej kontakt z sową. Ale Fumo nie mówił. A Hoochi był przecież taki zabawny. Gadający ptaszor. Jak ma się teraz z nim rozstać?
-Będę wdzięczna, jeśli spróbujesz. - co miała więcej powiedzieć? Hoochi obiecał, że pogada ze starszyzną. Ale już samo słowo "starszyzna" sugerowało, że jej przyjaciel nie zajmuje tam zbyt wysokiej pozycji. Zresztą już chwilę później zgasił jej nadzieje jak peta, mówiąc o tym jak nieliczni ludzie poznali od środka królestwo sów. Jeszcze "zanim to wszystko się zaczęło", czyli 4-5 lat temu, pewnie użyłaby Maślanych Oczu no Jutsu, ale teraz było to jakieś nie na miejscu. Hoochi zrobi co w jego mocy, a przecież w jej mniemaniu to ona była tu starszą siostrą.
Po spędzeniu wspólnych chwil przy kąpieli i jedzonku, przyszedł czas rozstania. Widziała, że sowi przyjaciel bardzo przeżywa tę chwilę. Nie płacz, bo sama zacznę płakać! Aż ścisnęło ją w gardle. Jeszcze tylko pożegnalny przytulas i puff, nie ma Hoochiego. I nie wiadomo gdzie jest. Nagle wpadła w rozpacz. ZAPOMNIAŁAM MU PODAĆ ADRES!!
-Wschodnie wybrzeże Ryuzaku no Taki, kręta Ścieżka Nadziei na prawo od lasku Sai... - wyszeptała głosikiem pozbawionym nadziei.
Została sama. Była przygnębiona i zmęczona, a to wzmagało nieprzyjemne myśli. Co jeśli Hoochi nie wspomni o niej Starszyźnie? I nigdy już go nie zobaczy? Albo Starszyzny wcale nie ma, tak jak nie ma i krainy sów, a Hoochi potrzebował krwawnika amarantowego do zaparzania aromatycznej herbatki, którą każdego dnia będzie popijał na jakiejś uschniętej gałęzi, śmiejąc się w duchu z jej naiwności? Z takimi myślami zapadła w sen.

Pobudka nie była typowa. Wciąż było ciemno, a w pokoju ktoś był. Otwarte okno wzbudziło niepokój, a świecące w ciemności ślepia kilkunastu pierzastych stworzeń - przerażenie. Sowy przyglądały się jej badawczo swoimi cwanymi oczyma jak na zwierzę w zoo. Jeśli nie były wrogo nastawione, to widocznie słabo im idzie okazywanie przyjaźni. Rika wyglądała bardzo niewyjściowo, ale miała nadzieję, że sowy nie mają wyrobionego gustu w ludzkiej urodzie. Jej oczy powoli dostosowywały się do panujących warunków. Wszystkie sowy wyglądały jak sowy, ale dosłownie na tym kończyły się podobieństwa. Każde z nich miało swój styl i sprawiało wrażenie, jakby było nie z tego świata. Tu nie wolno palić... - pomyślała, widząc sowę zaciągającą się fajką, ale zwrócenie na to uwagi nie wydało jej się dobrym pomysłem. Całe szczęście, odezwał się Hoochi. Natychmiast dostrzegła jego okrąglutki kontur. Przynosił dobre wieści. No, podobno. Uszczypnęła się, ale to nie był sen.
Rika, musisz coś powiedzieć. Tylko mądrego.
-Bardzo się cieszę, że mogę was poznać. - leniwie przetarła oczy. Co zrobi, że jest środek nocy! - Jestem Rika Kari Matsubari, sentokini z Ryuzaku no Taki, ale o tym pewnie powiedział wam już Hoochi, którego nie boję się nazywać swoim przyjacielem. Przez ostatnie... nawet nie wiem ile czasu, narażaliśmy swoje życia w posukiwaniu Krwawnika Amarantowego. Nie był to jednak czas spędzony w znoju i cierpieniu, a fantastyczna podróż w nieznane, podczas której mogliśmy poznawać się nawzajem i różnice między naszymi gatunkami w ogóle. Hoochi to nie tylko Młodszy Strażnik Bagnistego Zakątka, ale także wspaniały ambasador sów. Mam szczerą nadzieję, że roślinka którą zdobyliśmy uratuje wiele istnień w waszej krainie. Byłby to dla mnie wielki honor i przyjemność, gdybym mogła głębiej poznać wasz świat.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Midori”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości