[Event] Trybuny Wschód

[Kamiyo Ori]

Anzou miał racje, starcie dopiero się co zaczynało, ale już nabierało rumieńców. Można było wyczuć pewność siebie zawodniczki, która po prostu sobie biegła po łuku w kierunku przeciwnika. Ciekawiła go reakcja Inuzuki na takie zachowanie. Zmniejszy dystans, czy będzie go utrzymywał? Może się oddali? Miał nadzieje na dobrą demonstrację walki. Może się czegoś z tego sam nauczy. Takie frywolne obserwowanie walk wywołało u niego falę wspomnień. W końcu to nie był jego pierwszy turniej. Parę lat temu odbywały się podobne starcia na dalekich, północnych wyspach wśród zimnych śniegów. Wyglądało na to, że organizatorzy turniejów z jakichś powodów upodobali sobie zimę jako ten dobry okres na organizowanie walk. Czy to z troski, by się zawodnicy czasem nie przegrzali podczas potyczki? – Wygląda, jakby chciała dać mu szansę. – Odezwał się po krótkiej analizie. Taka bierność zazwyczaj o tym mogła świadczyć. Czyżby niebieskowłosa zawodniczka chciała złamać morale tresera piesków? Jeśli pomiędzy nimi była przepaść w umiejętnościach, to w ten sposób mogła wykorzystać to do psychologicznej gry, albo po prostu nie chciała pokazywać wszystkiego w pierwszym starciu. Trudno było wyczuć, na co się zapowiadało, ale pokładał sporo nadziei, że ta walka raczej go nie znudzi. Tłum widzów oczywiście pewnie podzielał jego sentyment i nadzieje związane z samym starciem, ale nikt nie wiedział, co naprawdę się stanie.

---

Wątek: Anzou, Kamiyo Ori

[Anzou]

Możliwość obserwowania innych to cenna lekcja dla każdego Shinobi. Takie walki, w których uczestniczą ludzi z całego świata to doskonała okazja by poznać różnorodne techniki i style walki. Nastolatek opiera się głównie na atakach Reberu, a przecież jest taki szeroki wachlarz możliwości... Genjutsu, Taijutsu, walki różnymi broniami. Wszystko to przed młodym Kaminari. Młodzieniec nie miał pojęcia kto wygra. Na pierwszy rzut oka Inuzuka wyglądał groźniej, ale... właśnie. Wygląd nie walczy. I trzeba o tym się przekonać na własnej skórze, by w to uwierzyć. Tak jak Anzou w trakcie jednego z zadań, gdzie mała dziewczynka potrafiła dziwnymi sznurkami penetrować jego ciało... To było coś okropnego.
- Kto wie, może chce go wciągnąć w walkę na bliskim kontakcie. Ciekawe. Sam się zastanawiam jak rozpocząć walkę. Arena daje dużo możliwości.
Anzou głośno myślał i dzielił się swoimi spostrzeżeniami. Nie poświęcał jednak czasu, aby się obrócić. Nie robił tego z niegrzeczności - zwyczajnie nie chciał, by cokolwiek mu umknęło. Na Arenie może być jego potencjalny przeciwnik. I tego trzeba się trzymać. Uważnej obserwacji.

[Kamiyo Ori]

Niewiele się zdążyło zmienić w sytuacji na arenie, atmosfera dalej była bardzo napięta. Dopóki nie nastąpi pierwsza wymiana, to najpewniej okaże się, kto z tego starcia wyjdzie zwycięsko. Walczący jednak wyraźnie przeciągali całe starcie, bo miał wrażenie, jakby poruszali się w melasie, albo innym gęstym syropie. Może po prostu ich prędkość reakcji nie dorastała do pięt szarookiemu medykowi? Byłoby miło, jakby to była prawda, raczej jednak było to wyczuwanie swojego przeciwnika, a nie pełny pokaz ich zdolności i możliwości. – Raczej zmniejsza dystans, to można śmiało założyć, że walczy w zwarciu. – Trzeźwo ocenił szarooki. Jego też naszły myśli, jak powinien rozpocząć pojedynek, w hipotetycznej sytuacji, że będzie w ogóle brał udział w takim starciu. Pół biedy, jak trafi na kogoś, kto też preferuje walkę wręcz, ale co z przeciwnikami zdolnymi do walki na dystans? Wiedział raczej, że jeśli pojawi się ktoś z glinianego klanu z pustyni, to podda walkę od razu. W takim wypadku nie będzie chodziło tylko o jego bezpieczeństwo, ale i całej widowni. W końcu oni byli chodzącymi… Wróć, latającymi nieszczęściami. Zwłaszcza dla wrogów, terenu i wszystkiego, co chciałoby im wejść w drogę. Drugim takim przeciwnikiem, z którym miałby spore problemy, byliby lalkarze. Widział z góry, jak wygląda walka przeciw takiemu i było to mocno niepokojące. Zwłaszcza sam jej koniec.

---

Wątek: Anzou, Kamiyo Ori

[Anzou]

Młody Kaminari czekał nie tylko na rozpoczęcie walki, ale na jej koniec. Jego ciekawość całkiem szybko spadała, natomiast problem był taki, że młodzieniec nie mógł się skupić na wszystkim jednocześnie. Działo się dużo, a walki trwały w tym samym momencie. I wtedy Anzou zauważył znane ciało. Musiał wytężyć wzrok. To była ona. Jego nowo poznana członkini najwspanialszego na świecie klanu. Klanu Kaminari! Anzou nie mógł się powstrzymać. Szturchnął intensywnie Czarnowłosego.
- Patrz, to Hana! Hana z mojego klanu! Patrz! Na pewno wygra! Musi wygrać! Drobna, ale waleczna!
Mówił, prawie krzyczał Białowłosy. W jego głosie dało wyczuć się wiele emocji. Hana na pewno się stresowała, z doświadczenia Anzou z interakcji z dziewczyną - jest nieśmiała i szybko potrafi się zawstydzić. Oby w walce pokazała cały swój potencjał. Jej rywal wygląda na sporego, oby nie zgniótł jej ciałka!
- Hana!!!! Wygrasz to!!!!
Krzyknął na cały głos, ile miał tylko sił Władca Piorunów. Nie liczył się z niczyją opinią. Chciał dać jej znać, że jest obok, że ma jego wsparcie. Młodzieniec skupił uwagę właśnie na tym polu bitwy. Ciekawe jak Ori zareaguje na drastyczne zmiany w postepowaniu Anzou? Byle nie uciekał.

[Kamiyo Ori]

Wielka nuda walki, w której ktoś tylko ciągle biegnie, przypominała trochę o miałkości życia i cieszeniu się chwilą. W tym konkretnym przypadku byłaby to chwila, w której walka by się skończyła. Na szczęście organizatorzy ogarnęli się, że walka Metapod vs Metapod może lekko zawiewać nudą, dlatego przygotowali inne atrakcje. Kolejni gladiatorzy wyszli na ring i przygotowywali się do starć. Ori ledwie zdołał omieść zawodników spojrzeniem, jak jego towarzysz odpalił się niczym wybuchowa notka wrzucona do wulkanu. Pierwszą reakcją na szturchnięcie było wzdrygnięcie się i skupienie swojej uwagi na tym, co białowłosy wskazywał. A była to jakaś dziewoja, mniej więcej w ich wieku. Drogą dedukcji określił, że jest niezwykle prawdopodobne, że Władca Piorunów przypuszczalnie ją znał, a entuzjazm towarzyszący w wykrzykiwanych wiwatach tylko dodawał tej teorii prawdy. – Tak, Hana! – Zawołał na tyle entuzjastycznie, w jakim stopniu starczyło mu jego własnych emocji. Czyli całkiem niewiele, ale lepsze to niż nic. Trudno było przyznać, ale dużo bardziej zainteresowała go mięsna kulka, która pędziła w jej stronę. Jak walczyć z czymś takim? Turniej zamiast walki przypominał coraz bardziej pokaz dziwadeł. Stąd może taki żywy entuzjazm widowni? Cyrk w końcu przyjechał do miasta. Niestety na pokaz clownów trzeba było poczekać do walki samego medyka.

---

Wątek: Anzou, Kamiyo Ori

[Anzou]

Spokojny Ori nie ekscytował się tak walkami jak młody Kaminari. Młodzieniec miał jeszcze większe powody, by się cieszyć i oddać emocjom. Nie było to podobne do niego, zazwyczaj podobnie jak Ori, był spokojny, starał się wszystko analizować, ale teraz... gdy widział Hanę stojącą na przeciwko kupy mięsa... Chciał po prostu by go przysmaliła! A znając Ranton i jego możliwości... to jest dobra okazja aby to zrobić.
- Hana jest wspaniała! Zobaczysz Ori co potrafi klan Kaminari!
Anzou mówił dość głośno. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę co zrobił. Powiedział dość głośno o członku klanu Kaminari... w środku Kotei. Po wojnie. Anzou przełknął ślinę. Po chwili puścił to jednak w niepamięć. Nie miał powodu do wstydu. Stał wyprostowany z zaciśniętą pięścią. To była chwila dla jego klanu. Dziewczyna musi sobie poradzić i godnie zaprezentować jego klan. I tak się zapewne stanie. Ona rozpocznie, a sam nastolatek dalej będzie kontynuował pasję. Anzou był tak nabuzowany... Chciałby już teraz ruszyć i pomóc swojej kuzynce w starciu. Szkoda, że nie ma możliwości na walki w duecie. Anzou i Hana byliby zgraną parą. I jaką piękną parą...

[Kamiyo Ori]

Ori, jeśli chodzi o matmę, był bardzo dobry. Z łatwością potrafił dodać dwa do dwóch. Hana była jednocześnie z klanu Kaminari, jak i z współklanowiczką Władcy Piorunów. Znaczyło to mniej więcej tyle, że on sam był z tego klanu, albo przynajmniej blisko spokrewniony. Lepsze pytanie, czy to coś mu mówiło? Nie, absolutnie nie. Bańka informacyjna, w której żył była świetna w odbijaniu takich rzeczy, jak w którą stronę zawieszać papier toaletowy, czy jakie klany gdzie panują i z kim walczą. On się skupiał głównie na tych ważnych rzeczach, takich co go naprawdę interesowały, a nie lokalna polityka i tym podobne. Jakby to była dyskusja o poważnych sprawach, jak na przykład nowe metody próbkowania białkowego, albo skuteczne analizy płynu rdzeniowo-kręgowego z punktacji lędźwiowej, to dyskusja byłaby znacznie ciekawsza w jego prostym rozumieniu rzeczywistości. A tutaj chodziło o ludzi, którzy się naparzali na arenie, ku uciesze gawiedzi. No trochę nie ta bajka, ale Ori nie mógł być nieuprzejmy. Musiał wykrzesać z siebie maksimum entuzjazmu, jednocześnie wkładając minimum effortu. Trochę jak pewna znana wyrocznia. – Jej przeciwnik wygląda groźnie. – Stwierdził oczywistość, choć nazwanie tego czegoś przeciwnikiem było mocnym niedopatrzeniem. Ot mięsny balonik sunął w stronę koleżanki białowłosego z zamiarem zrobienia z niej naleśniczka.

---

Wątek: Anzou, Kamiyo Ori

[Anzou]

Reakcja Anzou być może była przesadna. Można tak twierdzić i nie podlega to dyskusji. Każdy może interpretować dane zdarzenia według swojego systemu wartości. Ori był spokojny i taki prezentował styl życia. Anzou nie będzie tego oceniał. Faktycznie, może go troszke poniosło, ale tutaj chodziło nie o kogoś przeciętnego, tylko o Hanę, drobną Hanę.
- Wygląd nie walczy. Głośniej padnie od grzmotów!
Anzou jeszcze mocniej zacisnął pięść. Uważnie patrzył na to co dzieje się na arenie. Prawdopodobnie niedługo Ranton zostanie użyty przez Hanę. Gość wygląda na osobę, która walczy w zwarciu. Uderzenie w drobną Hanę może okazać się krytyczne. Dziewczyna musi bazować na swojej szybkości i starać się za wszelką cenę utrzymać dystans. To powinno zagwarantować jej przetrwanie. O ile jej przeciwnik walczy na blisko, w przeciwnym wypadku może mieć problem. Z tego co mówiła sama Hana - nie jest zbyt wykwalifikowana w sztuce Ninja i dopiero stawia pierwsze kroki. Mimo wszystko, korzenie zobowiązują.
- Chociaż faktycznie... Cios od takiego kloca może boleć...

[Kamiyo Ori]

Trudno było mówić o ciosie, bo przeciwnik wcale a wcale nie wykorzystywał swoich pięści do walki, tylko przeistaczał się niemal w walec drogowy i pozostawiał po sobie tylko bruzdę w ziemi. Trudno było jednak się nie zgodzić z opinią jego koleżki, to nie wygląd był tym czynnikiem decydującym o powodzeniu starcia, tylko właśnie umiejętności. To wszystko mogły być pozory, a typek szybko mógł nagle przejść w ofensywę dystansową, zupełnie zaskakując przeciwnika. Mogło tak być, ale nie musiało. Krewniaczka Władcy Piorunów jeszcze nie pokazała, na co ją stać, więc trudno było oceniać, jak potoczy się dalej ten pojedynek. Swoją drogą może uda mu się uszczknąć tajemnicy stylu walki klanu Kaminari i w potencjalnym przyszłym starciu mógłby przynajmniej sprawić im choć odrobinę trudności, a nie jedynie być kolejnym zwykłym szczeblem, na którym by się tylko odbił. – Ciekawi mnie jak on się orientuje w terenie, skoro tak się szybko obraca. – Dodał po chwili. Znał w końcu metodę działania błędnika i ucha wewnętrznego. Grubawy koleżka powinien wkrótce zacząć wymiotować od samej siły odśrodkowej. Jak mu się udawało zachować taki pęd i jeszcze sterować obrotem, to było już zupełnie dla niego niezrozumiałe. Widocznie kolejna z wielu sytuacji, gdy chakra robi trrrr i do przodu.

---

Wątek: Anzou, Kamiyo Ori

[Anzou]

Anzou nie rozmyślał na temat walki grubszego osobnika w ten samo sposób jak Ori. Obserwował jego ruchy, był pod wrażeniem tego, że potrafi się tak zgrabnie poruszać. Czy to jakiś styl? A może jakaś specjalna klanowa umiejętność? Nastolatek nie miał jednak wiedzy na ten temat. A szkoda.
- Może bazuje na jakimś stylu? Jak myślisz? Albo to umiejętności klanowe, przekazywane z pokolenia na pokolenie, szlifowane latami... To imponujące, że taka góra mięsa może się tak sprawnie przemieszczać. Niedość, że to ogromna siła, to imponująca prędkość.
Przeciwnik Hany również zasługiwał na uznanie. Każdy kto walczy na tym turnieju stanowi zagrożenie i może wygrać. Nikogo nie można lekceważyć. Każdy zasługuje na szacunek. Niezależnie od wyglądu, umiejętności. Trzeba mieć odwagę, aby wyjść i walczyć przed taką publiką. I to był niepodważalny fakt. Młodzieniec powoli odczuwał mniejsze emocje. Najprawdopodobniej przyzwyczaił się już do warunków areny, do tego, że wszędzie toczą się walki. I bardzo dobrze. Często emocje to zły doradca. W walce Anzou potrafi chłodno kalkulować możliwości i umie wyciągać odpowiednie wnioski.

[Kamiyo Ori]

Nie było nic dziwnego w różnicach w obserwacjach młodzieńców. Ten jeden ciągle zadawał pytania i próbował dowiedzieć się czegoś nowego o przeciwnikach albo o otaczającym go świecie. Drugi zaś był mocno zajęty kibicowaniem swojej koleżance, a kwestie jej przeciwnika przesuwał na dalszy plan. Myślał o nim raczej w kategorii zagrożenia niż ciekawego obiektu do badań. Po słowach szarookiego jednak było widać, że rozważył on kilka opcji, chociaż w odróżnieniu od Oriego Władca Piorunów dość głośno przedstawiał swój proces myślenia, a nie tylko dzielił się gotowym produktem. Z tych argumentów najbardziej zasadnie brzmiała umiejętność klanowa, bo jak się orientował, to mogły być to pewnego rodzaju mutacje, które zachodziły w ludzkich organizmach, kultywowane z pokolenia na pokolenie dzięki ożenkom ze swoim kuzynostwem, albo rodzeństwem. Jedni wolali Kekkai Genkai, a inni Alabama. Tak czy inaczej, to bez mutacji trudno było mówić o szybkich obrotach bez wpłynięcia na błędnik. – Jeśli Hana może utrzymać go na dystans, to raczej da radę. – Powiedział rezolutnie, dochodząc do wniosku, że typek raczej dąży do walki w zwarciu. Konkretniej próbował podlecieć do niej i zaprosić na wspólnego walca. Nie wiedział jednak, że tutaj mógł być odbijany i samemu zrobić czaczacza na ławeczkę pokonanych.

---

Wątek: Anzou, Kamiyo Ori

[Anzou]

Na arenach dużo się działo. Ciężko było skupić się tylko i wyłącznie na jednej potyczce. Wszędzie walczyły pary. Młodzieniec starał się stale monitorować poczynania Hany. To ona go najbardziej interesowała. A mianowicie - by to jej ręka została uniesiona do góry na koniec pojedynku.
- Powinna sobie poradzić...
Podsumował wypowiedź Czarnowłosego nastolatek z Kaminari. Wtedy dostrzegł kątem oka użycie techniki Katonu w innej walce. Młodzieniec dostrzegł, że podest pomimo trafienia techniką żywiołu ognia wytrwał atak. To dobry sygnał i jasna informacja - jest solidny i można się za nim ukryć. Informacja została zakodowana w głowie Białowłosego i możliwe, że zostanie wykorzystana przez niego w walce, w której to on będzie miał przyjemność się zaprezentować. Katon to żywioł, którym posługują się Uchiha. Ciekawe jak poradzi sobie z tym dziewczyna o różowych włosach. Posiada bardzo dziwne wzory na swoim ciele. Bardzo interesujące. Młodzieniec pokazał dłonią arenę i spojrzał na Oriego.
- Wiesz może co to za plamy?

[Kamiyo Ori]

Faktycznie trudno było się skupić tylko na jednym starciu, kiedy dookoła tyle się działo! Prawdziwy festiwal walk! Jedno ze starć, na jakie zwrócono mu uwagę, rozgrywało się pomiędzy dwiema dziewczynami, które też wydawały się w podobnym wieku co oni. Co to był za turniej? Samych młodzików wysyłali? No tak, staruszkowie byli zbyt zajęci, a młodzież musiała się przecież gdzieś wyszumieć. Taki, chociażby Anzou wyglądał, jakby go trzeba było pasami trzymać od areny. Niemniej jednak czarne symbole na ciele dziewczyny o dość nietypowym kolorze włosów były nieco zastanawiające. Nie widział on wcześniej czegoś podobnego, zwłaszcza że ten wykwit skórny zdawał się lekko poruszać. – Wyglądają trochę jak tatuaże. – Skwitował krótko. – Tamta chyba próbuje przejść do walki na krótki dystans, ale jej przeciwniczka z toporem trzyma ją z dala. – Kamiyo nie płacili wystarczająco wiele za usługę komentowania starć. Ba! Nie płacili mu za to w ogóle. W takim przypadku dostawało się dokładnie to, ile pieniędzy na zlecenie poszło. Jednak jedno było pewne. Starcie pomiędzy dwiema dziewczynami, póki co było najbardziej dynamicznym ze wszystkich. Reszta zawodników poruszała się trochę jak muchy w smole, w porównaniu do tempa, jakie prezentowały dziewczyny z dalekich krajów. Inni powinni się od nich uczyć, w jaki sposób prowadzić interesującą walkę nie tylko dla nich samych, ale również dla widowni.

---

Wątek: Anzou, Kamiyo Ori

[Anzou]

Prawda, Czarnowłosy był idealnym komentatorem. Potrafił punktować to co dzieje się na arenach. Wyciągał przy tym swego rodzaju wnioski. Szkoda, że nie było możliwości, aby podzielić się swoimi przemyśleniami ze wszystkimi w okolicy. Może ktoś doceniłby jego wysiłek i zaproponował w zamian gotówkę? Było by miło. Pech jednak chciał, że dwójka Shinobi znajduje się w Kotei, gdzie raczej nie jest miło i się nie przelewa. Anzou nie miał pojęcia co oznaczają te symbole, podobnie jak tatuaże... Może to coś, co odblokowuje jakieś pokłady mocy albo energii? Może zwiększa zadawane obrażenia, wzmacnia inne techniki? To by się kleiło.
- Ciekawe co się stanie jak ją dorwie. Mur jest wytrzymały, ciągłe używanie technik konsumuje Chakrę... Oby się nie wycieńczyła.
Anzou widział to wielokrotnie. Sam odczuwał w trakcie walk zmęczenie, zwłaszcza, gdy tworzył za dużo wiązek. Wtedy nie było zbyt przyjemnie i cierpiał. Młodzieniec widział też, co potrafi sprawić utrata energii. Widział to na własne oczy, jak jeden z przeciwników latający na ptaku zwyczajnie gruchnął o ziemię. Ważne, aby nie doprowadzić do tego w walce. Tutaj zapewne nic mu nie grozi, w takim przypadku odpowiednie służby mogą się nim zając. To dobry prognostyk, ponieważ można pójść na całość, jeżeli nadarzy się ku temu taka okazja.

[Kamiyo Ori]

Murek jak to murek mógł przyjmować na siebie najróżniejsze rzeczy. W tym przypadku były to ogniste pociski, które wypluwała czarnowłosa damulka z wielkim toporzyskiem na plecach. Czy ta broń była tylko pokazowa, tak by inni byli przekonani o tym, że jest typem walczącym w zwarciu? Jeśli tak, to musiał być to dość kosztowny sposób zmylenia przeciwnika. Metalowa broń raczej nie należała do najtańszych, a sama jej waga pewnie mocno ograniczała mobilność czarnowłosej. Z drugiej strony może była to atrapa z drewna? Miałoby to więcej sensu niż noszenie ciężkiego metalowego kloca tylko w celach oszukania przeciwnika. – Robi to pewnie dlatego, że może sobie na to pozwolić. – W końcu to, co tutaj się wyprawiało, to były sztuczne warunki pojedynku, gdzie zagrożenie było minimalne. Przy jakichś poważniejszych obrażeniach zawsze czuwała drużyna medyczna, co poskleja takiego delikwenta raz-dwa. Wiadomo, że może być potem hospitalizowany dłużej, ale raczej nie powinno dochodzić do śmierci czy trwałych okaleczeń. – Myślisz, że ten topór to ma tak dla odwrócenia uwagi? – To było dobre pytanie i wypadałoby wypytać również swoje otoczenie, jakie są jego myśli wobec tej możliwości. Wiedział, że mógł liczyć na Władcę Piorunów, który nie miał żadnych oporów w dzieleniu się swoimi spostrzeżeniami.

---

Wątek: Anzou, Kamiyo Ori