Trybuna Główna

Miejsce, z którego wolni obserwatorzy mogą przyglądać się potyczkom.
Inoue

Re: Trybuna Główna

Post autor: Inoue »

Szła niespiesznie wzdłuż uliczki w stronę areny by wrócić na miejsce, na którym została brutalnie pokonana. Uśmiechnęła się jadowicie, dawno nie miała tak bezdusznego przeciwnika, oczywiście nie licząc Yoshiego. Euforia wypełniała jej pierś, była zmieszana z goryczą przegranej, nie wiedziała co sądzić o całej walce. Murai...musiała go bliżej poznać, zobaczyć do czego był naprawdę zdolny, na arenie musieli się powstrzymywać. Co by było, jeśli bójka odbywała się bez żadnych ograniczeń? Dreszcz przeszedł po jej plecach na samą myśl, mogłaby się wybawić na całego!
Weszła po schodkach, tradycyjnie, wtopiła się w tłum. Nadal irytował ją piach we włosach, ale dużą większość się pozbyła. Na trybunach było jeszcze głośniej niż na arenie, wszyscy ludzie zaczynali ją wnerwiać. Znalazła się w miejscu, w którym pożegnała się z Yoshim, jego jednak nie było. Oparła się o barierkę, lekko wychyliła w poszukiwaniu Czerwonego. Jej bursztynowy wzrok zdołał go odnaleźć co nie było trudnością, szczególnie że chłopak już zajął miejsce na arenie. Stał w miejscu, w którym ona się znajdowała podczas uprzedniej walki, czekał na przeciwnika szeroko się uśmiechając. Ruda również się uśmiechnęła widząc jego radość, z drugiej jednak strony bała się spotkania z nim. Zawiodła jego oczekiwania, zaufał jej i kibicował z całych sił, a one nie sprostała wyzwaniu. Było jej po prostu wstyd. Jego przeciwnika nie było jeszcze widać, Yoshi miał więc chwilkę na przygotowania.
Dziewczyna rozejrzała się w poszukiwaniu jakiegoś dogodnego miejsca by obserwować walkę. Wstrzymała na moment powietrze widząc Muraia, który usiadł w odosobnieniu. Najwidoczniej nie był typem, który zwracał na siebie uwagę. Nie było to dziwne, z zaszytą twarzą lepiej trzymać się z dala od ludzi. Uśmiechnęła się po czym skierowała swoje kroki w stronę....wielkiego psa. To był jej cel od samego początku tej imprezy. Może zdoła sobie pogadać z tym zwierzakiem, w końcu potrafiła prowadzić ploteczki z różnymi stworzeniami. Trzymała się blisko barierki by mieć dokładny wzgląd na sytuację Yoshiego, był dla niej priorytetem.
Zbliżyła się znacząco do rudzielca z psem, reszty do tej pory nie widziała na oczy, nie wiedziała nawet czy są walczącymi. Oparła się biodrem o barierkę i spojrzała nieznajomego właściciela psa. - Ze zwierzątkami też pozwalają tu wchodzić? Nawet z takimi przerośniętymi? - Zagadnęła, choć jej ręka sama była ciągnięta w stronę futrzaka, by go najzwyczajniej pogłaskać. Cholercia, jaki on słodki! Kątem oka pilnowała sytuacji na arenie, w międzyczasie również rzuciła wyzywające spojrzenie w stronę Muraia. Niech sobie nie myśli, że się go boi, czy coś w ten deseń. Wręcz przeciwnie, cała walka dała jej mnóstwo radochy.
0 x
Shigeru

Re: Trybuna Główna

Post autor: Shigeru »

Walki na arenie toczyły się dalej swoim niezwykle szybkim tempem, a widzowie musieli dzielić te wrażenia pomiędzy rozmową ze współtowarzyszami. Ów emocje towarzyszyły również i naszej grupce, ale tak jak i inni współbiesiadnicy, kątem oka oglądaliśmy to co się dzieje na dole, by po chwili spojrzenie przenieść to na jedną lub drugą buzię kogoś z przemawiających w naszym towarzystwie. Do momentu aż do naszych uszu doszło echo eksplozji, a w rytm za nim po trybunach przeszedł najpierw mruk uznania, który szybko przerodził się w ryk zachwyconej publiczności. Szybkie nasze spojrzenie w tamtym kierunku dało nam jasny obraz co się stało, a słowa sędziego było tylko tego potwierdzeniem.
- Przykro mi Reika - powiedziałem do siostry, kładąc jej uspokajająco dłoń na ramieniu, bo z pewnością jej wcześniejszy entuzjazm musiał natychmiast przygasnąć gdy ujrzała swojego faworyta w takim stanie. Musiałem też zgodzić się z Natsume, że walki, których byliśmy świadkami nie były przeznaczone dla wszystkich. Niektórzy z walczących bardziej przypominali... chodzące potwory niż zwykłych ludzi. Kto wie, jakie jeszcze inne tajemnice skrywali? Informacje jakoby Natsume jednak brał w tym udział przyjąłem już z większym zainteresowaniem. Yoichi, które dopiero poznałem, a który z usposobienia wydawał się dużo łagodniejszy od osób przebywających na dole - okazało się, że miał być współkonkurentem przedstawiciela Rodu Yuki. Posiadacz potęznego bysiora zwrócił tym samym na siebie znacznie bardziej moją uwagę. W końcu o ile znałeś osoby pojedynkujące i mając świadomość że możesz spotkać je kiedyś ponownie, dużo większą zwracałeś uwagę na to co sobą reprezentują i czym jeszcze mogą nas zaskoczyć. Z Natsume dzieliłem już współne wrażenia bitewne. Z Yoichim jeszcze nie, ale wiedząc co może pokazać Natsume to z dużą większą uwagę będę przypatrywał się temu czym mężczyzna z Rodu Inuzuka będzie umiał się wykazać. Nim jednak zdążyłem to jakoś skomentować, Yoichi wyskoczył z usadzaniem Reiki na własnych kolanach co skwitowałem parsknieciem pełnym rozbawienia, bo domyślać się mogłem tylko miny Reiki.
Wracając jednak do mojej siostry - ta odniosła dużo bardziej osobiście nowiny z pola walki niż można było przypuścić. Najpierw wyraziła swoje obawy w odpowiedzi Natsume, a gdy tylko zwyciężca wkroczył na arenę, Reika z niemalże namacalną furią wyskoczyła w jego stronę. Intensywność z jaką zareagowała na tyle mnie zaskoczyła, że dopiero po chwili zareagowałem - Reika... Nie prowokuj kłopotów. Zwyciężył w uczciwej walcę i powinniśmy to uszanować - odpowiedziałem w końcu - i to spokojnie - nie spuszczając jednak spojrzenia z przedstawiciela Rodu Kaguya, który jak się można było spodziewać - usłyszał wszystko, a następnie zademonstrował nam to co o tym wszystkim myśli. Po sposobie i poniekąd klasie w jaki to zaprezentował, musiałem mu przyznać rację, zwłaszcza, że nie byłem w stosunku do niego uprzedzony tak jak moja siostra, która najwidoczniej darzyła Ichirou mocniejszym uczuciem niż myślałem. Dopiero gdy Kaguya opuścił nasze pobliże, kierując się najwyraźniej w stronę wyjścia, pozwoliłem sobie na delikatne pokręcenie głową, bo doprawdy nie było moim zamiarem to, aby wdawać się w takie przytyki kierując się tutaj.
Po krótkiej chwili na trybunach rozprzestrzenił się krzyk jakiegoś mężczyzny, który krzyczał coś o zostawieniu kogoś. Kolejne silniejsze wybuchy i wiwaty publiczności podały informację, że na arenie zakończyła się kolejna walka i po raz kolejny został wyłoniony zwycięzca. Mężczyzna, który z posługiwał się niesamowitą zręcznością dziwnymi nićmi, pokonał kobietę, która umiała przybrać wygląd oraz potęgę prawdziwej bestii. To tym samym zwiastowało również to, że nasi towarzysze - Yoichi oraz Natsume powinni skierować się na arenę, aby odbyć własne walki. - Powodzenia, oszczędzajcie się tylko - skierowałem swoje słowa ku Inuzuce oraz przedstawicielowi Rodu Yuka, choć w głównej mierze życzenie zwycięstwa było skierowane właśnie ku temu drugiemu, którego poznałem dużo wcześniej i z którym to łączyły mnie już więzi wspólnej bitwy na śmierć i życie.
Po niedługiej też chwili na trybuny wkroczył zwycięzca drugiego pojedynku, więc mogliśmy mu się przyjrzeć bardziej z bliska, tym bardziej że rozpoznający go ludzie, robili mu miejsce, najwyraźniej nie chcąc mu się narażać. Sądziłem, że kobieta, która odniosła poważne - wydawałoby się - obrażenia, pobędzie trochę w szpitalu, ale i ona również w niedługim czasie zaszczyciła nas swoją obecnością, najwyraźniej pokazując, że była wytrzymalsza niż wszyscy sądzili, a może to dzięki właśnie fachowej pomocy, którą można było dostać na miejscu? - Widzisz Reika, z Twoim Ichirou na pewno jest już lepiej - mruknąłem nachylając się nad uchem siostry i lekkim kiwnięciem głowy wskazując na rudą diablicę, która zwycięzce swojej walki dosłownie wbiła w ścianę.
0 x
Murai

Re: Trybuna Główna

Post autor: Murai »

Siedząc tak w odosobnieniu starał się podłapać nieco informacji. Okazało się to jednak niemożliwym przez natłok okrzyków i wiwatów. Kolejne walki miały się zacząć, przynajmniej tak powinno być. W końcu zostało jeszcze czterech kandydatów do drugiej rundy, w której on już się znalazł. Z trudem dość dużym, ale jednak. Inoue, a właściwie jej niesamowite umiejętności, były czymś wartym zobaczenia. Ręka dopakowana napędem na chakrę była nie do pomyślenia, on sam nigdy by na to nie wpadł. A działa wystające z pleców tym bardziej! No i zamiana topora w rękę. Cóż za dziwactwo. Nie, żeby on sam nie był podobny pod tym względem. Pewnie ludzie na trybunach mogli zobaczyć, że nie jest takim normalnym Ninja jak pozostali. A fakt, że udało mu się wstać po takim brutalnym ciosie i nawet nie uronił kropli krwi, dodatkowo to wrażenie potęgował. W końcu na trybuny weszła jego przeciwniczka. Zaskakująco dobrze się trzymała jak na kogoś, kto oberwał trzema wybuchowymi notkami i nie tak dawno miał miażdżone kości i mięśnie. O oplecionym sercu nie wspominając. Nie zdziwiłby się, gdyby zaczęła reagować na jego widok z pewną dozą ostrożności czy też strachu. W końcu ten człowiek ze szwami prawie zakończył jej żywot. Dziewczyna jednak niezbyt się nim przejęła, bardziej interesując się osobą która walczyła na arenie. To chyba był ten Uchiha, zgodnie z zapowiedzią sędzi. Chwilę później przeniosła swoją uwagę na ogromnego psa należącego do Yoichiego. Zaskoczyło go poniekąd to, jak zwierzęta domowe potrafią przyciągnąć uwagę. Chociaż czy "domowe" w tym przypadku pasuje? No nie do końca. Rzuciła mu przy tym dość wyzywające spojrzenie. Jak gdyby chciała powiedzieć "I co z tego, że prawie mnie zabiłeś? W dupie to mam, o!". Muraia trochę go zaskoczyło i miał na to dwa logiczne wyjaśnienia - albo była skrajnie głupia, albo niesamowicie odważna. Opcji co prawda było jeszcze kilka, a tą najbardziej prawdopodobną było to, że miała coś nie tak z głową. To by się zgadzało, patrząc na jej maniakalną obsesję i szał, jaki pokazała podczas walki. Jak wyciągnięte z klatki zwierze, które chciało zniszczyć wszystko wokoło siebie. Nie wiedzieć czemu wstał i podszedł do tłumu, zarówno do Inoue, jak i psa i jego właściciela.
- Mają tutaj naprawdę dobrych medyków. Szybko poskładali ciebie i twoje kości. I przyznaję, że walka z tobą była bardzo satysfakcjonująca. - powiedział do rudowłosej, gdy ta zajmowała się pieszczeniem psa, starając się w jakiś kaleki sposób rozpocząć rozmowę, by potem rozwinąć ją w odpowiednim kierunku. Rad był, że ta była do niego odwrócona. Nie musiał patrzeć na rozmówcę. Tak dobrze nie było z właścicielem ogromnej bestii. Nie, nie Inoue, a Akiry. Chwilę po jego dojściu do swojej byłej przeciwniczki, komentator wykrzyczał imię Yoichiego. Pozszywany młodzieniec postanowił coś do niego powiedzieć. Nie tyle w geście podziękowania za jego słowa kiedy on wychodził na walkę, co... no jakoś tak. Nie czuł się specjalnie do tego zobowiązany, ale tak zrobił. To, że robisz co chcesz, jest właśnie cechą ludzi wolnych. Przemówił - Masz zaszczyt walczyć po mnie. Powodzenia. - sparafrazował przy tym to, co powiedział on do niego. Forma dowcipu? Kpiny? Próby poprawienia humoru? Szczerze mówiąc nawet on sam tego nie wiedział.
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Trybuna Główna

Post autor: Natsume Yuki »

Natsu spojrzał na Reikę, która pełnym emocji tonem skomentowała jego słowa na temat "dobrego stylu" zakończenia poprzedniej walki. I uśmiechnął się delikatnie, w końcu przyjmując do świadomości pewną myśl. Ona jeszcze nie wie. Najprawdopodobniej jeszcze nie miała do czynienia z prawdziwą walką shinobi, w których świecie istnieje tylko jedna zasada - "zabij albo zostań zabity". W czym jak w czym, ale w tym zawodzie śmierć nawet nie zagląda człowiekowi przez ramię, a wręcz obejmuje go, będąc gotową w każdej chwili wydobyć z niego jego ostatnie tchnienie. Taka niewinność... aż poczuł lekką zazdrość. Chciałby móc za młodu żyć w takim spokoju, by uświadczyć czegoś podobnego. Dlatego też jego następne słowa, choć bezlitosne w znaczeniu, nie były wypowiedziane w oskarżający sposób, a po prostu tak jakby opowiadał, czym są chmury i jak powstają.
-Tak, to nazywam dobrym stylem, gdyż zdołał się przebić przez obronę przeciwnika i zaatakować go w najmniej oczekiwany sposób, nie zabijając go przy tym. - Westchnął cicho, podrapał się po potylicy szukając następnych słów, po czym kontynuował: - Może i to było okrutne, ale z pewnością skuteczne. W świecie shinobi nieuwaga i zbytnia pewność siebie to najprostsza droga do spotkania z Shinigami, a potrafię sobie wyobrazić inne, gorsze sposoby zadawania bólu. Dekapitacja. Przebicie serca. Spopielenie. Rozszarpanie na kawałki. Każde z nich widziałem, niektórych sam używałem. I dlatego mogę powiedzieć z czystym sumieniem. Utalentowanym shinobi nie jest ten, kto potrafi zabić na piętnaście różnych sposobów. Utalentowanym shinobi i dobrym człowiekiem jest ten, który pomimo tych opcji wybierze tę jedną, która nie pozbawi przeciwnika życia.
Kiwnął głową, przyjmując do siebie zakończenie poprzedniego pojedynku i zbliżający się moment następnego - tym razem bój mieli stoczyć właśnie Natsu i nowo poznany kompan, rudowłosy Yoichi. Westchnął cicho, po czym położył dłoń na ramieniu Inuzuki i wyszczerzył zęby w serdecznym uśmiechu.
-No, teraz chyba nasza kolej. Dajmy z siebie wszystko!
Po czym szturchnął łokciem Shigeru, tak jakby mówiąc "znasz mnie i moje oszczędzanie się", by ostatecznie ruszyć w kierunku wyjścia, zmierzając na piaski areny. Po drodze zobaczył pozszywanego Muraia i podleczoną Inu (musieli mieć naprawdę niezwykłych medyków!), kiwnął więc przed nimi głową na powitanie i skomentował szczerym tonem (bo i tak właśnie mówił):
-Wasza walka była naprawdę niesamowita. Gratuluję ponadprzeciętnych umiejętności.
A następnie opuścił tereny trybun, zmierzając na arenę. Zobaczymy, jak to się skończy...
0 x
Yoichi

Re: Trybuna Główna

Post autor: Yoichi »

Chlapiąca na lewo i prawo krew, rozrywane ścięgna oraz mięśnie, a także przebijane kończyny, to z pewnością nie był widok dla kobiet czy dzieci. Nie był też dla mężczyzn, gdyż jedynie potwór mógł się cieszyć brutalnością, aczkolwiek Yoichi wyczuwał w tym pewną formę przyjemności. Wiedział, że walczący przeżyją, a medycy odpowiednio się nimi zajmą, więc pozwalał sobie zdjąć nieco to ograniczenie moralne. Jednak tego samego nie czuła Reika, która ukryła głowę w jego ramieniu. Rudowłosy jakby odruchowo objął ją nieco przytulając do siebie. Widocznie tamten walczący amant znaczył dla niej coś więcej. W tej chwili jednak nie myślał nawet o rywalizacji o względy blondynki, gdyż jej samopoczucie było priorytetem. Młody Inuzuka nienawidził kiedy cierpiały lub płakały. Postarał się ją jakoś uspokoić.
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze. Mają tutaj najlepszych medyków. - szeptem zapewnił dziewczynę, chociaż tak naprawdę, to powtórzył jedynie zasłyszane słowa gdzieś z tłumu. Nie wiedział czy rzeczywiście lekarze tutaj są na najwyższym poziomie. Po chwili oczywiście puścił Reikę i wysłuchał co ma do powiedzenia. Natsume skorzystał z niefortunnych słów nie zważając na delikatną naturę kobiet, chociaż sam Yoichi również nie popisał się oznajmiając, że przyjdzie im się ze sobą zmierzyć. Mógł się spodziewać reakcji znajomej, ale oczywiście jak to rudowłosy - nie pomyślał.
Nagle usłyszał huk. Spojrzał na arenę z Muraiem, którą obserwował rzucając okiem co chwilę na wydarzenia. Dym, zamieszanie, nagła akcja i... zwycięstwo mężczyzny. Rudzielec zamrugał ze zdumienia, gdyż on nawet nie rozumiał co się stało. Poznany przed walką zawodnik wyglądał jak kulka czarnej wełny po zabawie z niesfornym kociakiem, a tamta dziewczyna w formie jakiegoś monstrum krwawiła dosyć obficie stojąc nieruchomo. Walka została przerwana. Umiejętności walczących były zaskakujące. Przemiana w istną maszynę do zabijania oraz człowiek korzystający z czarnych sznurów, z których zapewne jego ciało również jest zbudowane. Jak mało Inuzuka jeszcze wiedział o tym świecie, jak mało widział.
- Nie musisz się martwić. Przynajmniej z mojej strony walka nie będzie wyglądać w ten sposób. Mam taką nadzieję. - powiedział uśmiechając się pogodnie do dziewczyny. Nie chciał, by zamartwiała się o nich, bo nie umrą, ani nic im nie będzie - ot zwykła sparingowa walka. - Nie zmuszam do oglądania, ale Akirze musisz kibicować bardziej niż mi i Natsume. Akuma też ma dopingować. - postanowił lekko zażartować, by rozluźnić atmosferę. Niestety nie udało mu się, bo wtem pojawił się Yukiko Kaguya - zwycięzca drugiej walki. Rudowłosy odprowadził go wzrokiem kawałek i prychnął lekko z zażenowania. Tamten chłopak był zły, że Reika kibicowała bodajże Ichirou? To normalne, że każdy ma swoich faworytów. Ten komentarz mógł sobie oszczędzić, gdyż widocznie chciał jej dopiec. A Yoichi nie lubił jak krzywdzono w jakikolwiek sposób kobiety. Zignorował go - w końcu może przyjdzie mu z nim walczyć, a zresztą - to nie był wystarczający powód, aby powodować teraz konflikty.
Chwilę później nagle pojawił się Murai, który jakimś cudem był już cały. Widocznie plotki o medycznych ninja nie były jedynie plotkami, a faktem. Poskładali go błyskawicznie. Zaskakująca jest ich sztuka. Spojrzał na mężczyznę i również podniósł dłoń w znaku przywitania. Może się tak wydarzyć, że przyjdzie im razem walczyć. Chwila chłodnej logiki podważała nieco umiejętności Yoichiego, który zdał sobie sprawę, że tak morderczy jak tamta dziewczyna nie jest, a jednak ten człowiek zdołał ją pokonać, więc kim dla niego byłby rudzielec? Pewnie mniejszym wyzwaniem, chociaż kto wie?
- Gratuluję zwycięstwa, świetnie Ci poszło. - powiedział z uśmiechem i pełną szczerością, gdyż naprawdę był zdumiony - oberwać taką potęgą i jeszcze pokonać przeciwnika? Dozgonny szacunek u młodego Inuzuki. Chwilę później na trybunach pojawiła się także tamta rudowłosa, która nagle skierowała się w stronę Yoichiego. Na jej słowa, chłopak zaśmiał się lekko i uśmiechnął zadziornie.
- I kto to mówi. - odparł nieco ostro nawiązując do jej wyglądu podczas pojedynku, a także zachowaniu. Dla niego nie było niczym uwłaczającym zachowywać się jak zwierzę, więc uznał, że dla nieznajomej też może to nie być obelga. Ninja z Yusetsu nawet podziwiał zwierzęta i zazdrościł im ich adaptacji, zmysłów oraz instynktu. - To Akira, a ja jestem Yoichi - miło nam Ciebie poznać. - dodał po chwili, zaś Ninken całkowicie dał się pogłaskać co było nieco nowym zachowaniem dla tego psa. Zwyczajnie jej zaufał w jakiś sposób, a nawet polizał w dłoń, by to okazać, a następnie zaszczekał witając się "Cześć".
Zostali wezwani kolejni zawodnicy. Yoshimitsu Uchiha - ten, z którym właśnie ta rudowłosa gadała w tawernie oraz jakiś Ranmaru Hideo, który jeszcze się nie zjawił. Nie minęła chwila, a tutaj została wezwana kolejna dwójka - Yoichi i Natsume. Serce natychmiast przyśpieszyło chłopakowi, który jakby trafiony pociskiem radości uśmiechnął się wyjątkowo szeroko ukazując szereg zębów - w tym znacznie wydłużonych kłów. Ot entuzjazm w niego wstąpił. Adrenalina, emocje - uwielbiał to uczucie, ale wiedział, że musi je niedługo wyciszyć. Niestety. Spojrzał na członka rodu Yuki i klepnął go w plecy po raz kolejny - jak to zresztą miał rudzielec w zwyczaju.
- Oczywiście, powodzenia. - powiedział do Natsume i spojrzał na Shigeru lekko kłaniając mu się w podziękowaniu. Słowa Muraia natychmiast załapał - parafrazował wypowiedź młodego Inuzuki, którą skierował do niego. Chłopak zaśmiał się i pokiwał głową. - Mam nadzieję, że przyniesiesz mi szczęście. - rzucił do niego podnosząc się z miejsca. Przeciągnął się, poprawił kosę na plecach, a następnie spojrzał na dziewczynę.
- Nie rozpieszczaj go tak, bo jeszcze będzie się lenił podczas walki. - powiedział z uśmiechem, a psisko wstało na równe nogi. Ponownie polizał dłoń rudowłosej, a później schylił się do Akumy, by zaczepić go pyskiem przed ruszeniem do walki. Na koniec zaszczekał jeszcze "Trzymaj się" i podszedł pod swojego kompana, który pochylił się lekko nad Reiką i ukradkiem odsłonił swoje prawe oko. Złota tęczówka ujrzała światło dziennie.
- Do zobaczenia. - powiedział mrugając do niej zielonym oczkiem i posyłając jej uśmiech. Natychmiast zakrył swoje nienaturalne oko i ruszył w stronę areny. Przechodził między ławkami spokojnie, a na sam piasek pola walki wskoczył wykonując salto - ot popis, głupota.

Z/t
0 x
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2046
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Trybuna Główna

Post autor: Reika »

Przynajmniej mogła liczyć na wsparcie brata i Yoichi, którzy postanowili ją pocieszyć, gdy odwróciła wzrok od tego, co się stało z Ichirou. Była im za to wdzięczna i miała nadzieję, że z tymi medykami Yoichi się nie mylił, jednak obrażenie złotookiego wyglądały na bardzo poważne. Skinęła jednak głową i nieco się uspokoiła, prostując na ławce i głaszcząc jedną ręką Akirę, który od czasu do czasu poszturchiwał nosem zmęczonego Akumę.
W tym momencie skończyła się druga walka i zwycięzcą zażartego pojedynku został pozszywany facet o imieniu Murai, a przynajmniej tak powiedziano. Dziewczyna, mocno poobijana i chyba ostatecznie straciła przytomność, bo wynosili ją areny, ale poza powierzchownymi obrażeniami i złamaną ręką chyba nic poważnego jej nie dolegało. Nie spodobał się jej natomiast wywód Natsume, który chyba planował jeszcze bardziej wytrącić ją z równowagi.
- To tylko głupi turniej, a nie walka na śmierć i życie. - Odpowiedziała cicho i spojrzała na Shigeru. - Chyba że nie zostałam dokładnie poinformowana i sędziowie są tam tylko dla ozdoby...
Spojrzała na Yoichi, który zapewnił, że ich walka nie będzie tak brutalna, a przynajmniej taką miał nadzieję. Trochę słabe pocieszenie, ale zawsze coś. Skinęła więc głową na znak, że przyjęła to do wiadomości, po czym spojrzała na Akirę.
- Tobie też będę kibicować. - Zwróciła się do psa. - Pilnuj, żeby się nie pozabijali i przy okazji uważaj na siebie. Powodzenia wam wszystkim.
Dodała ostatnie zdanie tuż po tym, jak wywołano ich na arenę. Aż ją ścisnęło z niepokoju i już wiedziała, że nie da rady na to patrzeć. Do tego jeszcze ten Białowłosy chłopak, który ją prowokował, wychodząc z areny. Póki co nie miała zamiaru go tknąć palcem, bo był uczestnikiem turnieju, ale potem...zobaczymy.
W tym momencie dostrzegła, jak na trybuny wchodzi Murai, całkowicie wyleczony i pozszywany, a chwilę później rudowłosa dziewczyna, która podeszła do nich zainteresowana Akirą. Ona także była już cała i zdrowa. Niesamowite, że medycy byli w stanie tak szybko postawić ich na nogi, ale po Ichirou nie było śladu. W tym momencie Shigeru nachylił się nad jej uchem, aby szepnąć jej to, co tylko spotęgowało jej niepokój. Odszepnęła mu tak, żeby tylko on słyszał.
  Ukryty tekst
Po chwili podszedł też Murai, dzięki czemu Reika mogła się uważniej przyjrzeć obojgu z bliska. W tym momencie Natsume i Yoichi z Akirą zaczęli się zbierać do zejścia na arenę, jednak Inuzuka na odchodnym jeszcze nachylił się do niej i odsłonił złote oko, które już wcześniej widziała i o którym się już wypowiadała. Uśmiechnęła się do Yoichi i położyła mu palec wskazujący na czubku nosa.
- Powodzenia. - Odpowiedziała. - Nie zalejcie się krwią, bo was pogryzę.
Kiedy chłopcy odeszli, Blondynka skupiła uwagę na Inoue i Muraiu, który pewnie teraz odejdą w swoją stronę. Uśmiechnęła się do Rudowłosej dziewczyny.
- Twarda z Ciebie kobieta. - Pochwaliła Inoue. - To była naprawdę dobra walka i teraz nikt nie odważy się powiedzieć w Twojej obecności, że kobiety są słabe, bo będzie się bać, że dostanie od Ciebie po pysku tak, że głowa trzy razy mu się na szyi obróci. Jestem Reika, miło mi.
Spojrzała niepewnie na Muraia, który trochę ją przerażał swoim wyglądem. Te szwy i nici, którymi się posługiwał, naprawdę upiornie wyglądały, zresztą cały był jakiś taki ponury. Mimo to postanowiła do niego zagadać, bo wypadałoby, skoro już podszedł.
- Gratuluję wygranej. - Powiedziała. - Przynajmniej wy nie powyrywaliście sobie nawzajem kończyn.
Spojrzała na Toshio, który na chwilę jakby się wyłączył, pochłonięty przez to, co się działo wkoło niego. Nic dziwnego, że tak go to fascynowało. Podała mu smycz swojego psa.
- Przypilnuj proszę chwilę Akumy. - Poprosiła, po czym spojrzała na Shigeru. - Przejdę się do szpitala i sprawdzę, w jakim stanie jest Ichirou, niedługo wrócę. Czekajcie tu na mnie, żebyśmy się nie minęli po drodze.
Przeprosiła resztę towarzystwa i ruszyła w stronę wyjścia z areny, zakładając jeszcze białą chustę na głowę i zostawiając pupila pod opieką kuzyna i brata. Przynajmniej oni będą śledzić walkę Natsume i Yoichi, więc potem mogą jej opowiedzieć, oszczędzając krwawych dodatków.

[zt]
0 x
Senju Toshio

Re: Trybuna Główna

Post autor: Senju Toshio »

Ogrom zdarzenia sprawił, że Toshio stał się ledwie małą główka od szpilki w całym stosie porozrzucanych głazów. Widowisko nie miało sobie równych i gdy chłopiec myślał, że znajdzie czas na uważne przyglądanie się każdemu momentowi, strasznie się pomylił. Starał się zrozumieć każdy zabieg, jaki zastosowali walczący. To dlatego w pierwszej i kolejnych chwilach nie można było go oderwać. Zważywszy też na przyjacielskie kontakty rodzeństwa Senju, jemu nie dopisywało takie szczęście. Był młody i raczej w gronie rówieśników czułby się na miejscu. Dlatego wybrał oglądanie i od czasu do czasu przysłuchiwanie się całej otoczce ludzi dookoła. Oczywistym było, że ucieszył się na widok nowych towarzyszy. Yoichi i Natsume potraktowali go z miłym akcentem, więc chłopiec tym bardziej nie potrafił rozwiać sprawę. Wnet Reika pokierowała całą ceremonią przedstawiania sobie każdego z osobna i zbierając ich do całości.
- Yoroshiku. - odpowiedział do obu shinobi i w dalszej kolejności utkwił spojrzenie w Akirze. Masywny zwierzak przypomniał mu słowa Reiki, która miała zamiar wychować Akumę na podobnie wielkiego. To będzie bardzo zaskakujący proces, jeśli faktycznie czarna kulka tak podrośnie. W końcu Toshi także miał pewne walory ku temu, więc będą razem doświadczać wchodzenia w dorosłość. Rozwiał jednak namiastkę marzycielskości, jaka gdzieś tam mogła go znowu odsunąć od wątku i utrudnić kontakt.
Z racji, że siedział przy Shigeru i reszcie, mógł usłyszeć wyraźnie przebieg dialogów. Zrobili im również miejsce, ale nie odstępował starszego kuzyna. Nie obawiał się niczego, a raczej z sympatii prowokował go swoja obecnością. Z resztą nie to było najważniejsze, a pojedynki. Z dwóch różnych typów batalii bardziej spodobał mu się brutalniejszy. Miał w sobie wielką wolę walki, a postać Muraia wręcz zaintrygowała malucha. Trzynastolatek z napięciem wyglądał w jego stronę i dziewczyny w ciele demona. Przeżywał to na tyle, że w pewnym momencie wstał na równe nogi, aby nie stracić nic znaczącego. Huki, wybuchy i to gruchnięcie o mur. Posypały się szczątki, aż można było przestraszyć się nie na żarty. Skoro ma to być pokaz umiejętności i reguły zakazywały zabijania, więc Toshio nie martwił się o zbyt poważne traktowanie sytuacji. Za to Reika już miała swoje nastawienie. Zaskoczyła go tym, lecz jemu nie było w głowie wtrącanie się, wiedząc, że jest zbyt młody do udzielania się na takie tematy. Zatem z pocieszania nici, nie było z resztą na miejscu. Mógł jedynie spoglądać, jak znoszą poranionego chłopaka, którym był członek szczepu Sabaku, wspomniany i wykrzyczany przez blondynkę Ichirou. Wydawał mu się sympatyczny, skoro Reika go znała. Na pewno trafi się jeszcze okazja do poznania go osobiście.
W dalszej części płynny przebieg turnieju pozwolił na roszady, a zatem część grona musiała przygotować się do walk. Wszyscy pożegnali Yoichiego i Natsume, kończąc ostatnimi wypowiedziami trwającą konwersację.
- Przyjemnego starcia Yoichi-san, Natsume-san. - pomachał im wdzięcznie. Wir zdarzenia nadal dawał o sobie znać, lecz już mniej. Na trybunach w mig zgromadzili się wcześniejsi walczący, więc rany po ich zaskakującym pojedynku nie należały do obszernych. Za to Reika nadal miała swoje obawy o Ichirou i stąd nic dziwnego, że chciała go odwiedzić. Zielonowłosemu dostała się rola opiekuna Akumy. Z chęcią to zrobi bez żadnego sprzeciwu, bo to czysta przyjemność. Chwycił więc koniec smyczy i w towarzystwie Shigeru nadal wgapiony był w urokliwe dno obu pól walki. Na jednej nawet pewien łucznik gotował się i zaczął strzelać do swojego rywala. Prędko usunął te spostrzeżenia na drugi plan. Niecodziennie widziało się trzy postacie walczące na turnieju, gdzie pojedynki odbywają się jeden na jednego. W końcu klan Inuzuka posiadał swoje Ninkeny. Należało przyznać, że to niezłe zaskoczenie, gdy musisz radzić sobie z takim przeciwnikiem. U nich o tyle rozpoczęcie przekonywało Toshio, że używali konwencjonalnych metod. Rozpracowanie przeciwnika będzie tu kluczowe i niezbędne, więc liczył na walkę, która nabierze tempa. Samemu chętnie spróbowałby się na rzutki z kimś ich pokroju, skoro takim zamysłem był pierwszy kontakt z rywalem. W jego założeniu rzutem odpowiedziałby na rzut, dlatego nastawiony był, że Yoichi zbije gwiazdki swoimi. Nie mógł jednak być pewny, jaki zmysł taktyczny obierze wilczy ninja. I jaki będzie rozrachunek pierwszego starcia. Na razie nie przewidywał nic innego, jak wojny pozycyjnej.
0 x
Inoue

Re: Trybuna Główna

Post autor: Inoue »

Podeszła do psiaka, jak się okazało jego właściciel rozmawiał sobie z grupką ludzi. Żadnego z nich nie widziała nawet na oczy, jednakże niektórzy z nich wydawali się jakby byli dla siebie obcy, prawdopodobnie zapoznali się stosunkowo niedawno. Mniejsza, to nie było zbyt istotne dla rudej. Miała do głaskania pieska, tylko to się teraz liczyło, mógł w prosty sposób ukoić jej maniakalne szaleństwo i chęć mordu, zaś na zewnątrz mogły ujawnić się najzwyklejsze ludzkie cechy. W pewnym sensie była jednak potworem, lecz nawet bestia pragnęła czasami szczerego uczucia. Przycupnęła przed sierściuchem i z zadowoleniem tarmosiła go za uszy. - Schlebiasz mi. Jestem Inoue. Mi też miło was poznać...szczególnie jego - Przechyliła głowę wskazując psa po czym puściła zadziornie oczko. Tuż obok zjawił się Murai. Z zainteresowaniem przeczesała go wzrokiem od głowy do stóp szukając jakiś ciekawszych szczegółów, w końcu do normalnych ludzi nie należał i może znalazłoby się coś intrygującego. Jednak podczas walki widziała chyba wszystko. Uśmiechnęła się pod nosem na wspomnienie walki. Nie odpowiedziała, chciała nacieszyć się psiakiem a usłyszała, że to właśnie Yoichi idzie na kolejną walkę. Podniosła się, splotła niewinnie ręce za plecami udając niewiniątko. Nie rozpieszczała żadnego psiaka, gdzieżby. - Powodzenia - Rzekła do Yoichiego jak i podziękowała Natsume za pochwałę. Zaraz to podeszła Reika, która była chyba zadowolona ze sporej siły dziewczyny. Ah ta kobieca solidarność. - Dzięki, dzięki. Mów mi Inu. Nie ma to jak babska siła, no nie? - Zaśmiała się. Dawno nie miała tylu interakcji z nieznajomymi osobami, to ją zupełnie zdezorientowało.
Wkrótce kilka osób sobie poszło, zrobiło się nieco luźniej. Pomachała odchodzącym, po czym odwróciła się na pięcie robiąc wesoły piruecik aby stanąć twarzą w twarz ze swoim uprzednim przeciwnikiem. Uśmiechnęła się ze swoim charakterystycznym zadziornym błyskiem w oku spoglądając w jego dziwne tęczówki. - Składanie kości to mimo wszystko również moja specjalność....wbrew pozorom. Mniejsza. Także mnie....zaspokoiła ta walka. Była tak ekscytująca! Dawno nikt mnie tak nie rozwalił, z reguły to ja wbijałam pionki w ścianę kończąc ich żywot jednym ruchem. A tu, niespodzianka! To niesamowite - Oznajmiła zachwycona. Faktem było to, że przegrała, czuła pewną gorycz z tego powodu, jednakże walka z silnym przeciwnikiem dawała ogromną ilość frajdy.
Oparła swoją dłoń o barierkę, spojrzała na całą zabawę na arenie. W końcu pojawił się przeciwnik - łucznik. Może być ciekawa walka, szczególnie że wróg wolał trzymać dystans. Ale Yoshi miał także asa w rękawie na takich gości. - Nie daj mu się!!! - Krzyknęła, choć jej głos niknął wśród wiwatów i okrzyków widowni. Walka w końcu się zaczęła, przeciwnik wystrzelił trzy łuki. Czerwony nic sobie z tego nie zrobił, wyglądało na to, że będzie to cicha walka pełna ukrytych ataków niewidocznych dla ludzi z widowni. Genjutsu miało swój urok, nie było widowiskowe jednakże skuteczne. Uśmiechnęła się widząc zadowolonego ukochanego, był w swoim żywiole. - Będziesz miał go za przeciwnika - Rzekła w stronę Muraia nawet na niego nie patrząc. Niech pozna potęgę Uchihy!
0 x
Murai

Re: Trybuna Główna

Post autor: Murai »

Podjął próbę rozpoczęcia dialogu ze swoją przeciwniczką. Miał nadzieję, że będzie rozmowna, chociaż po tym co widział wydawała się stosunkowo otwarta. Nie wykazywała jakiś agresywnych zachowań czy jakichkolwiek większych oporów, przynajmniej z tego co udało mu się dostrzec. Jednak biorąc pod uwagę tamtą walkę... tak, była trochę agresywna. Nadal był bardzo ciekawy natury jej przemiany, co ją spowodowało i czy się z tym urodziła? Jeśli jest to jakaś technika to może udałoby mu się jej nauczyć? To byłoby dopiero potężne połączenie - jego ciało stworzone z nici, które dodatkowo mogłoby się zmienić w wyrzutnię pocisków z chakry albo topór. Możliwości i kombinacje były tak mnogie, że nawet jemu nie starczyłoby wyobraźni i cierpliwości na zliczenie ich wszystkich. Część ludzi zaczęła opuszczać trybuny. Czy to z powodu jego obecności? Nie miał pojęcia, a nawet jeśli to i tak go to nie obchodziło. Zdanie innych, zwłaszcza nieznajomych, nie miało dla niego większego znaczenia. On sam najlepiej wiedział, co powinien zrobić i czy to, co zrobił, było słuszne. Słyszał nawet gratulacje z ust innych, które były do przewidzenia. Widzowie mogli docenić jego walkę i wyrazić swój podziw dla jego umiejętności, co też uczynili. Werbalnie, a nie przez oklaski czy wiwaty.
- No... dziękuję. - powiedział, ponieważ nic lepszego nie mogło mu wpaść do głowy. Niestety jego werbalne umiejętności nadal były na niskim poziomie. Wtedy też uświadomił sobie, że założenia turnieju same w sobie są głupie. Tysiące ludzi oglądają zmagania prawie na śmierć i życie pomiędzy ośmioma ludzkimi maszynami do siania zniszczenia. Ale zabijanie isę było już za brutalne. Obcinanie nóg czy masakrowanie kości jest okej. W prawdziwej walce nie byłoby żadnych oporów, żadnej taryfy ulgowej i nikogo, kto mógłby wiwatować. Skoro to takie głupie, to czemu niby sam wziął w tym udział? Z powodu zaspokojonego częściowo już po pierwszej walce - ciekawość. Jaki będzie następny przeciwnik? Co pokaże? Inoue podczas swojej walki pokazała tak dużo, że nie był pewny czy kolejne potyczki mogą ją przebić. Kiedy rozmawiał z Inoue, ta spojrzała na jego oczy Cieszyła się z walki, w której mogła zginąć. Nawet nie była zadowolona, co po prostu wniebowzięta. Nie pojmował jak można się cieszyć z masakry pomiędzy dwojgiem Ninja na śmierć i życie, ale może to normalne? Nie oceniał. Odwrócił wzrok gdzieś w bok.
- Mogę powiedzieć to samo, od dawna nikt mnie tak nie pokiereszował. Gdzie się nauczyłaś tej sztuki zmieniania swojego ciała do takiego poziomu? Nie powiem, napęd na ręce tak mnie zaskoczył, że prawie przegrałem. - powiedział w odpowiedzi, przenosząc wzrok na areny, gdzie już się coś działo. Walka łucznika z Uchihą interesowała go najbardziej, bowiem to z jednym z nich będzie miał okazję się zmierzyć w niedługim czasie. Chociaż umiejętności Psiarza również chciał zobaczyć. Inoue również patrzyła na areny, najwyraźniej dopingując Yoshimitsu. Z jej ust padło dość odważne stwierdzenie - to on będzie jego następnym przeciwnikiem. Z tego co pamiętał to razem przyszli na trybuny i arenę, więc ich znajomość może być powodem takiego własnie osądu.
- Sporo słyszałem o Uchiha, ale pierwszy raz widzę walkę jednego z nich. Zaprawieni w Genjutsu i Ninjutsu, mistrzowsko posługujący się Katonem. Faktycznie może okazać się ciężkim przeciwnikiem. - rzucił do Inoue swoje spostrzeżenia, chociaż trafniej byłoby je nazwać zasłyszanymi informacjami. Czy miał coś w odpowiedzi na potencjalne kule ognia? Najpewniej tak. Czy miał coś na potężne Ninjutsu? Zależy. A czy miał coś w odpowiedzi na sztukę iluzji? Jeszcze sie nad tym zastanawiał.
0 x
Shigeru

Re: Trybuna Główna

Post autor: Shigeru »

Pierwsze walki zostały zakończone i teraz była chwila na uprzątnięcie zniszczeń, a także moment w którym na piaski aren mieli wkroczyć ich zmiennicy. Natsume wraz z Yoichim przejawiali przyjazny stosunek względem siebie i to jak się do siebie wzajemnie odnosili, a także traktowali wspólny pojedynek pokazywało, że prawdopodobnie żaden nie miał ukrytych motywów względem drugiego i nie było podstaw by się obawiać co do stanu późniejszego zdrowia któregokolwiek z nich. Traktowali pojedynek jako sparing czy też zwykłą potyczkę i chyba żaden z nich nie chciał wygrać za wszelką cenę. Mimowolnie się jednak uśmiechnąłem, gdy zauważyłem gest Natsume, który zdawałby się mówić o tym, żeby się nie martwić bo na pewno da z siebie wszystko w tej walce.
Odprowadziłem Natsume i Yoichiego spojrzeniem i milczałem bo nie widziałem sensu w odpowiadaniu Reice na zadane przez nią pytania. Sądzać zresztą po jej podejściu do tego wszystkiego oraz o tonie w którym się wypowiedziała o osobach walczących - nie wydawało mi się, aby chciała się wdawać w dyskusję, miała już wyrobioną opinię. Pokręciłem więc tylko głową w geście dezaprobaty, zaczynająć żałować powziętej decyzji, aby wybrać się tutaj, mimo że Toshiemu obserwacja i udział w takiej imprezie zdecydowanie przypadło do gustu. Chłopiec nie mógł oderwać wzroku od areny, co też mnie nie dziwiło specjalnie, biorąc pod uwagę to, że walczący przejawiali na prawdę niesamowite zdolności, a wartka akcja nawet na chwilę nie pozwalała skupić się dłużej na czym innym poza walczącymi. Reika po chwili zakomunikowała również nam o tym, że chce odwiedzić Ichirou i przez moment zastanawiałem się czy nie poprosić Toshio o to czy byśmy na chwilę nie przerwali oglądania tego i nie wybrali się z Reiką - bałem się otóż ją samą puszczać w tym obcym miejscu, ta jednak zapewniła i poprosiła byśmy się stąd nie ruszali, co skwitowałem ciężkim westchnięciem. - Uważaj na siebie i wracaj niedługo. Nie rób też żądnych głupstw - zwróciłem się do siostry, mierząc przez chwilę jej obliczę, próbujac dopatrzyć się w jej postawie jakichkolwiek przesłanek świadczących o tym, że strzeliło jej coś niemądrego do głowy. Reika jednak szybko zdecydowała się na opuszczenie nas, co też nie przyniosło mi zamierzonego efektu.
Po chwili więc zostaliśmy sami. Natsume wraz z Yoichim udali się na arenę, Reika poszła odwiedzić Ichirou, a rudowłosa kobieta wdała się w rozmowę ze zwycięzca swojej walki, tracąc zainteresowanie naszą grupką po tym jak Yoichi zabrał swojego czteronożnego kompana ze sobą. Toshio, który przejał opiekę nad Akumą stał teraz przy barierce i obserwował kolejne wytypowane osoby do walki, a ja nie chcąc również tego przegapić, stanąłem przy nim, nie spuszczając z tej dwójki prawie całej swojej uwagi. Oczywiście to nie było też tak, że byłem głuchy na otoczenie. Shinobi zawsze musiał pozostawać czujny, dlatego też co jakiś czas odwracałem się i spoglądałem za siebie, po bokach, a także na stojących obok ludzi, tak by w razie problemu wypatrzeć jakieś zagrożenie. - Jak przypuszczasz, kto wygra? - spytałem kuzyna, chcąc przy okazji dowiedzieć się jakie wrażenie na nim wywołały nowo poznane osoby, a także na podstawie jakich przesłanek wytypował nowych zwycięzców. Merytoryczna dyskusja jak zwykle pozostawała mile widziana.
Na wszelki wypadek pozostaje czujny, dlatego też po podejściu do Toshio, składam Tygrys → Świnia → Wół → Pies → Wąż pieczęcie do techniki Mokuton: Kawarimi no Jutsu, aby w razie ataku, podmienić własną osobę z drewnianą kukłą, która powinna tym samym zasłonić swoim cieżarem jak i materią chłopca i psa przed nachodzącym atakiem. Sam z kolei pojawiam się metr dalej ze strony z której nadszedł atak, tak by w przypadku takiej sytuacji - móc jak najszybciej dorwać osobę, która chciała nas zaatakować.

W przypadku gdyby ostrze bądź atak był skierowany nie wobec mnie - a ukierunkowany względem Toshiego, wtedy też mocno pociągam go za rękę w celu usuniecia go z drogi ataku, a gdyby moja postać była w stanie dzięki percepcj dostrzec, że taki atak nie przyniesie spodziewanego efektu, wtedy własnym ciałem zasłaniam chłopca, mając świadomość o przygotowanym Mokuton: Kawarimi no Jutsu.
Nazwa
Mokuton: Kawarimi no Jutsu
Pieczęci
Tygrys → Świnia → Wół → Pies → Wąż
Zasięg Max.
15 metrów
Koszt
E: 12% | D: 10% | C: 6% | B: 3% | A: 2% | S: 2% | S+: 2%
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Pokrewna techniki Kawariami no Jutsu, która polega na pozostawieniu po sobie w obłokach dymu drewnianej kukły ubranej w nasze ubrania tuż po zadaniu nam ciosu. Dzięki temu, że władamy elementem drewna, nie potrzebujemy szukać kłody do podmiany, gdyż sami tworzymy ją w procesie wykorzystania podmiany.
0 x
Inoue

Re: Trybuna Główna

Post autor: Inoue »

Nie ma to jak kulturalna pogawędka z kimś, kto omal jej nie zabił, ze wzajemnością z resztą. Inu na szczęście była osobą cholernie zmienną z charakteru, ciężko było za nią nadążyć, w jednej chwili potrafi kogoś ukatrupić, w drugiej zaś słodko się uśmiechnąć mając świeżą krew na swoich dłoniach. Czasami nawet lubi sobie z kimś pogawędzić jak normalny człowiek, którym ona z pewnością nie była. Murai okazał się w pewnym sensie podobny, miał coś z garem skoro podzielał jej entuzjazm odnośnie walki, w której każdy z nich mógł zginąć. Jednakże, czy życie shinobi nie wisiało na włosku w każdej chwili marnego życia? Każdy przeżyty dzień był sukcesem zaś kostucha była zawsze w pobliżu wyczekując odpowiedniego momentu by użyć swojej broni i zakończyć kolejny żywot bez cienia skrupułów. Dziewczyna parsknęła gromkim śmiechem słysząc entuzjastyczne słowa Muraia. - Starałam się. Wielkie dzięki hahah. Historia tych sztuczek nie jest znana nawet i mnie. Po prostu pewnego dnia targnęły mną silne emocje. Spowodowało to, że się....zmieniłam. Nie było to zbyt konfortowe, szczególnie że niezbyt potrafiłam to kontrolować, między innymi przez to mam bliznę - Przechyliła nieznacznie głowę by zaakcentować czerwony ślad na szyi. - Ludzie niezbyt mnie lubili przez moje wybryki jednakże, było minęło. Nie potrafię określić skąd to się u mnie wzięło, rodzice mi tego niestety nie powiedzieli. Jak się dowiem, dam ci znać - Puściła mu oczko w przerwie między oglądaniem pojedynku Czerwonego. Murai również przedstawił perfekcyjną teorię na temat Uchihów. Ruda wybuchła krótkim śmiechem, owa sztywność była dość zabawna. - Poniekąd tak. Wyrecytowałeś te słowa jakbyś czytał jakąś książkę o klanach. Cóż, dowiesz się o mocy dopiero w starciu. Tej potęgi nie da się nawet zobaczyć, ją trzeba poczuć - Uśmiechnęła się szeroko czując dumę ze swojego ukochanego. Jego przeciwnik miał nie lada problemy z walką, podczas gdy Yoshi podchodził do niego ze stoickim spokojem nawet się nie spiesząc, stawiał powolne kroki snując się ku łucznikowi niczym jadowity wąż pozostawiając za sobą jedynie delikatne smugi piaskowego pyłu. Był doskonały w swojej robocie, nie używał nawet pełni swojej mocy lecz równocześnie zachowywał pełny profesjonalizm w pokonaniu przeciwnika nie dając mu ani chwili wytchnienia, planując każdy najmniejszy ruch. Takiego właśnie kochała i podziwiała, był dla niej wzorem do naśladowania mimo iż miernie jej to wychodziło, jej porywczość często brała nad nią przewagę i nie potrafiła myśleć w taki sam sposób co ten Czerwony mistrz mordowania. Zazdrościła mu tego, był jej największą motywacją do życia, do którego straciła resztki zaufania.
0 x
Naguri

Re: Trybuna Główna

Post autor: Naguri »

Na trybunach ponownie pojawił się jeden ze zwycięzców pierwszych walk na arenach. Ale tu wrzawa, oby obyło się bez bólu głowy. Od chłopaka, z daleka woniło mocnym alkoholem, on sam nie wyglądał na tyle pijanego, co "zmęczonego" , usiadł na jakiejś ławce, podparł brodę o własne ręce i delikatnie zatracał się na zmianę w walkach toczonych na arenie.
Ciekawe ile im się zejdzie i z którym przyjdzie mi się zmierzyć, jak tak dalej pójdzie to nikt w okolicy mnie nie polubi, a wręcz przeciwnie będą mnie później ganiać, jedne nogi w tą czy w tamtą, zresztą podobno mają dobrych medyków.
Zerknąłem na plamę krwi w której musiał teraz zaczynać walkę jeden z uczestników, czyli to co pozostało po "Gogusiu Ichirou"...
Jeśli to było brutalne, to co by powiedziała jak bym dopadł się z bliska do gościa, zrobił bym z niego sitko przecież.
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1028
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Trybuna Główna

Post autor: Nikusui »

Nie było trudno trafić w odpowiednie miejsce, z którego mogła spokojnie obserwować walki. Bo te na pewno jeszcze się odbywały, krzyki widzów było słychać z daleka. Uśmiechnęła się pod nosem i skupiając się już na ewentualnym widowisku, powędrowała w stronę trybun, na których znalazła się dosyć szybko. Na jej szczęście nie musiała się przepychać, a idąc powoli w jakieś lepsze miejsce, zdążyła zauważyć, że odbywają się jeszcze dwie walki. Nawet spostrzegła znajomy zarys, chociaż ciężko to tak nazwać. Kojarzyła jednego mężczyznę, bo wielu ostatnio przecież nie poznała, a że zamieniła z nim parę zdań w gorących źródłach, to nie było trudno go teraz rozpoznać.
Natsume. Przez myśl przebiegło jego imię, a oczy powędrowały zaraz na twór, który prawdopodobnie wytworzył. Miała okazję dowiedzieć się o mężczyźnie czegoś więcej, więc nieumyślnie jej kroki spowolniły, aż w końcu przystanęła w jednym miejscu, opierając się o barierkę i nieco nachylając do przodu. Przeciwnika w walce Natsume nie znała, tak samo jak pozostałej pary, która walczyła. Dało się jednak zauważyć, że dwie areny były nieco "po użyciu", więc prawdopodobnie dwa starcia przegapiła.
Odlepiła spojrzenie od pustych aren i dopiero teraz zdobyła się na zorientowanie się, ile ludzi znajduje się na trybunach. Całkiem spore tłumy, ale bez niepotrzebnego ścisku. Jej wyblakło-zielone oczyska nie wypatrzyły jednak żadnej znajomej twarzy, nawet nie było nikogo z rodu Kaminari, prawdopodobnie. Nie widziała przecież żadnej śniadej mordki na trybunach, no ale może nie zdążyła dojrzeć. Za to zaczynała odczuwać panującą tu temperaturę. Kierując się do tej prowincji jej ciało stopniowo zaczynało się przyzwyczajać do ciepłoty, ale kiedy znalazła się niemal w epicentrum tego, bez ruchu, bez powiewu wiatru, odczuła znaczącą różnicę. Klimat Antai i Ryuzaku no Taki był podobny, więc jej to nie uwierało, ale pustynne tereny to było jednak coś znacznie odmiennego.
Parę osób oglądało i komentowało walki, wśród nich dojrzała znajomą twarz. W sumie to dwie, chociaż ta, która znajdowała się wyżej, interesowała ją znacznie bardziej. Bo w sumie bardziej ją znała. I w tym momencie temperatura jaka panowała w Sabishi zaczynała jej dokuczać bardziej, a raczej dawać o sobie znać. Bo nie tylko ciepło było na zewnątrz, ale momentalnie poczuła, że jej robi się gorąco. Z racji tego, że jej skóra była wyjątkowo blada, gorejące rumieńce na jej policzkach były widoczne niemal natychmiast. Nie rozumiała dlaczego jej organizm zareagował w ten sposób, bo spotkała się z tym pierwszy raz. A dopiero co karciła się w myślach za to, że wspominała o Shigeru. Odwróciła momentalnie głowę, by skupić się na odbywających się walkach i przy okazji przysłonić rumieńce kosmykami białych włosów. Krótka chwila pozwoliła jej na ochłonięcie i nie skupianie swoich myśli wokół mężczyzny. Kto by pomyślał, pf! Walki, walki, to był cel, dla którego tu przybyła.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Awatar użytkownika
Tsukune
Posty: 2773
Rejestracja: 24 maja 2015, o 23:14
Wiek postaci: 30
Krótki wygląd: Czarne lub szarawe włosy, brudnoczerwony kolor oczu. "Szeroki" uśmiech. Wystające dwa kiełki. Na szyi materiałowa opaska z krzyżem i trumną. Zabandażowane lewe przedramię, pod którym znajduje się tatuaż 2 głowego węża
Widoczny ekwipunek: Futerał na plecach, wachlarz w pokrowcu przyczepiony do paska, rękawica łańcuchowa na lewej ręce, dziwna rękawica na prawej ręce, pasek z biczem, laska

Re: Trybuna Główna

Post autor: Tsukune »

-Ten świat jest pełen dziwnych i nietypowych osobników. Kto by pomyślał że nagle ktoś może stać się potworem pomyślałem i zerknąłem na Muraia i Inoue którzy pokazali niedawno niezłe widowisko.
-Albo gadają sami do siebie usłyszałem głos swego alter ego. Westchnąłem tylko na to bezgłośnie i obserwowałem kolejne walki. Zapamiętałem sobie co potrafią poprzednicy o których myślałem więc teraz warto zapamiętać co inni potrafią. Natsume widocznie posługiwał się lodem więc to warto zanotować także. Jedyne co było dziwne to walka tego Uchichy czy jak mu tam było.
-Początek był dziwny. Żadna technika nie padła. Może posługuje się jakimś genjutsu pomyślałem i upiłem z butelki łyk sake. Następnie otworzyłem futerał i chciałem z niego wyciągnąć zeszycik ale trafiłem na coś dziwnego. A mianowicie jakąś lalkę w kształcie kobiety
-Co do... przeleciało mi przez myśl. Byłem tym zdziwiony, chwilę się temu przyglądałem gdy mój zwierzak chwycił tą zabawkę w łapki i zaczął ją gryźć
-Przynajmniej moje kostki będą bezpieczne pomyślałem tłumiąc rozbawienie. Tym razem już wyciągnąłem co chciałem i zapisałem coś tam by następnie schować na swoje miejsce i po zamknięciu futerału obserwować dalej walki.
0 x
Shigeru

Re: Trybuna Główna

Post autor: Shigeru »

Toshio pochłonięty walkami na arenie, nie odpowiedział mi na zadane pytanie co skwitowałem wyraźnym rozbawieniem pojmując co takie widowisko musiało oznaczać dla takiego młodzieńca. Perspektywa oglądania prawdziwych pojedynków w których używano nieznanych nam Jutsu... było z pewnością niezłą pożywką dla wyobraźni każdego z nas, a już zdecydowanie dla osoby młodszej. Gdy więc mi Toshio nie odpowiedział, z lekkim uśmieszkiem dalej przyglądałem się wyczynom walczących, nie zapominając jednak o zachowaniu uwagi względem otoczenia.
Na jednej połówce areny walka toczyła się w zupełnie innym tempie niż na drugiej. Wybijany rytm na arenie był o tyle jeszcze bardziej specyficzny iż nie do końca rozumieliśmy to co się tam działo. Przeciwnikowi jarzyły się czerwone oczy, ale nie należał do Rodu Uchiha - tym był jego przeciwnik, a każdy z prowincji Shinrin wiedział w czym Uchiha się specjalizowali. - Złapał go - mruknąłem dostrzegając, że jest już przy nim dosłownie tuż tuż i jeśli Hideo nie przejrzy zasadzki - to już po nim. Ciekawiło mnie to, czy dane nam będzie faktycznie przekonać się o tym, jakimi prawdziwymi umiejętnościami władał.
Po drugiej stronie areny sytuacja przedstawiała się nie co inaczej. Tam walka odbywała się już głównie przy wykorzystaniu Ninjutsu, a także umiejętności klanowych. To co potrafił Natsume już mniej więcej wiedziałem, a zdolności Yoichiego właśnie mogłem zweryfikować w starciu z moim niegdysiejszym kompanem. Przez arenę przeszedł szum podniecenia, gdy kosa mężczyzny z Rodu Inuzuka spotkała się z ciałem przedstawiciela Rodu Yuki, który pozostawił po sobie szkarłatne plamy krwi. Miałem nadzieję, że walka ta tak szybko się nie skończy i mój kompan będzie w stanie pokazać coś jeszcze co odwróci losy tego spotkania.
Z ciekawości rozejrzałem się po twarzach innych osób uczestniczących w tym widowisku. Mało kto rozmawiał, wszyscy z zapartym tchem śledzili koleje losu walczących, przeskakujać wzrokiem z jednej twarzy na drugą, zatrzymałem się na dłużej dopiero w chwili gdy dotarło do mnie, że właśnie spoglądam na Venus, czy też raczej Nikusui z którą widziałem i zapoznałem się lepiej właściwie dopiero wczoraj. Czyli jednak białowłosa również zdecydowała się na przybycie do Sabishi, aby pooglądać walczące pary?
- Hej, Nikusui! Tutaaaj! - zawołałem w stronę dziewczyny, bo nie byłem do końca pewny czy to aby na pewno ona, a z drugiej strony gdyby się okazało, że mam właśnie rację - lepiej byłoby stać i obserwować widowisko w trójkę, niż osobno. Toshio dziewczyna już poznała - i vice versa - więc nie widziałem problemu w tym aby do nas podeszła gdyby zechciała. W dwójkę staliśmy jeszcze z Akumą, który był wciąż szczeniakiem i lepiej było aby nie plątał się pod nogami innych obserwujących. Ponadto lepiej było nie ruszać się z miejsca bo Reika mogła niedługo wrócić, a nie chciałem by nas szukała i się w związku z tym denerwowała. Miejsca na szczęście było w około sporo, tym bardziej, że troszkę przerzedziło się gdy Natsume z Yoichim udali się na arenę.
Ukryty ruch z poprzedniego posta jest nadal aktualny.
0 x
Zablokowany

Wróć do „Trybuny”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości