Krótki wygląd: Dosyć wysoki facet, o kruczoczarnych włosach średniej długości. Wąskie, delikatnie przymróżone oczy również w kolorze czarnym. Wyraźnie widoczne kości policzkowe, które podkreślają kształt twarzy.
Widoczny ekwipunek: Czarny płaszcz z wysokim kołnierzem, pozbawiony kaptura. Na plecach zawieszone złożone Fuuma shuriken, układające się w kształt litery 'X'. Zawsze posiada przy sobie parasol, który często zawieszony jest przy pasie chłopaka. Na prawym palcu wskazującym złoty pierścień z wygrawerowanym emblematem Uchiha.
It's pointless...
Don't you know? Because that's the way death works.
Wandering the world of the living unnoticed as a spirit, that isn't a continuation of life.
When you die, that's it... There's nothing more... Nothing new begins.
No matter how much you regret or wish, if you couldn't do something in life, you can't suddenly do it when you die. That's just how it works, no way to defy it, try and you end up like this.
We no longer have future to fight for.
Isei wyruszył z karczmy trzymając w łapkach onigiri. Musiał się całkiem pospieszyć z jedzeniem, bo zagajnik nie znajdował się jakoś specjalnie daleko. Widocznie karczmarz nie chciał samemu brudzić sobie rąk i tracić czasu na odzyskiwanie pieniędzy. Isei nie znał okoliczności w jakich stracił kasę. Ciekawe jakie interesy mogli prowadzić, kto wie? W końcu dotarł na miejsce i zaczęły się poszukiwania. Zagajnik na szczęście nie był zbyt duży i do tego mało odwiedzany. Jego świetlana lata minęły już dawno temu. Zresztą tracił na wartości przez swoje położenie, na obrzeżach miasta. Większość pracujących ludzi nie miało czasu zapuszczać się tak daleko. Po krótkich oględzinach Isei mógł usłyszeć głośne krzyki i trzask szkła o ziemię, dochodzące z niedalekiej polanki w zagajniku.
Krótki wygląd: Dosyć wysoki facet, o kruczoczarnych włosach średniej długości. Wąskie, delikatnie przymróżone oczy również w kolorze czarnym. Wyraźnie widoczne kości policzkowe, które podkreślają kształt twarzy.
Widoczny ekwipunek: Czarny płaszcz z wysokim kołnierzem, pozbawiony kaptura. Na plecach zawieszone złożone Fuuma shuriken, układające się w kształt litery 'X'. Zawsze posiada przy sobie parasol, który często zawieszony jest przy pasie chłopaka. Na prawym palcu wskazującym złoty pierścień z wygrawerowanym emblematem Uchiha.
It's pointless...
Don't you know? Because that's the way death works.
Wandering the world of the living unnoticed as a spirit, that isn't a continuation of life.
When you die, that's it... There's nothing more... Nothing new begins.
No matter how much you regret or wish, if you couldn't do something in life, you can't suddenly do it when you die. That's just how it works, no way to defy it, try and you end up like this.
We no longer have future to fight for.
W końcu dotarł na miejsce i zaczął przeszukiwać teren. Zadanie, jakie powierzył mu karczmarz, nie było skomplikowane, jednak wymagało kilku kroków zanim zostanie wykonane. Jednym z nich było odnalezienie celu. Na szczęście nie okazało się to jakieś trudne. Słysząc trzask Isei ruszył w jego kierunku. Kilka chwil później dotarł na małą polankę, gdzie imprezowało trzech mężczyzn i dwie kobiety. Widocznie dobrze się bawili, bo wszędzie walały się butelki po sake. Chłopak mógł zgadnąć, że nikt nie był ranny i nikomu nie stała się krzywda. Wręcz przeciwnie. Zabawa trwała w najlepsze. Tylko jeden z nich miał siwe włosy. Jeden z młodszych gości zauważył nadchodzącego Iseia.
- To impreza zamknięta - zawołał do niego lekko się zataczając. Reszta od razu zerknęła w jego stronę. Czego mógł chcieć od nich jakiś dzieciak? - Szukasz sake? - Dodał drugi, a wszyscy zaśmiali się głośno.
Krótki wygląd: Dosyć wysoki facet, o kruczoczarnych włosach średniej długości. Wąskie, delikatnie przymróżone oczy również w kolorze czarnym. Wyraźnie widoczne kości policzkowe, które podkreślają kształt twarzy.
Widoczny ekwipunek: Czarny płaszcz z wysokim kołnierzem, pozbawiony kaptura. Na plecach zawieszone złożone Fuuma shuriken, układające się w kształt litery 'X'. Zawsze posiada przy sobie parasol, który często zawieszony jest przy pasie chłopaka. Na prawym palcu wskazującym złoty pierścień z wygrawerowanym emblematem Uchiha.
It's pointless...
Don't you know? Because that's the way death works.
Wandering the world of the living unnoticed as a spirit, that isn't a continuation of life.
When you die, that's it... There's nothing more... Nothing new begins.
No matter how much you regret or wish, if you couldn't do something in life, you can't suddenly do it when you die. That's just how it works, no way to defy it, try and you end up like this.
We no longer have future to fight for.
Isei rzeczywiście miał pecha. Panowie i panie dobrze się bawili i widocznie nie byli zbyt zadowoleni, że ktoś przeszkodził im w imprezce. Na szczęście był dopiero poranek, więc Uchiha uzbroił się w nowe pokłady cierpliwości. Może wyczuli na nim sake, że postanowili mu je zaproponować? Lepiej, żeby się chłopak zastanowił, czy wziął wczoraj prysznic.
Padło pierwsze pytanie i siwy mężczyzna spoważniał. Przestał paskudnie rechotać i usiadł na dużym kamieniu za sobą. Widocznie zmęczyło go stanie.
- Ta to ja, a kto pyta? - Łypnął na Iseia spode łba. - Cisza! - Ryknął na swoich koleżków, którzy od razu stanęli do pionu. Przestali się głupkowato śmiać i mieli krzywe, nieszczęśliwe miny. Dwie kobiety szybko zebrały swoje rzeczy i poszły w stronę osady mijając Uchihę po drodze. Nie odbyło się bez komentarzy dezaprobaty ze strony mężczyzn.
Krótki wygląd: Dosyć wysoki facet, o kruczoczarnych włosach średniej długości. Wąskie, delikatnie przymróżone oczy również w kolorze czarnym. Wyraźnie widoczne kości policzkowe, które podkreślają kształt twarzy.
Widoczny ekwipunek: Czarny płaszcz z wysokim kołnierzem, pozbawiony kaptura. Na plecach zawieszone złożone Fuuma shuriken, układające się w kształt litery 'X'. Zawsze posiada przy sobie parasol, który często zawieszony jest przy pasie chłopaka. Na prawym palcu wskazującym złoty pierścień z wygrawerowanym emblematem Uchiha.
It's pointless...
Don't you know? Because that's the way death works.
Wandering the world of the living unnoticed as a spirit, that isn't a continuation of life.
When you die, that's it... There's nothing more... Nothing new begins.
No matter how much you regret or wish, if you couldn't do something in life, you can't suddenly do it when you die. That's just how it works, no way to defy it, try and you end up like this.
We no longer have future to fight for.
Pan Sato może i był poważnym człowiekiem, jednak nie zamierzał nikomu oddawać pieniędzy bez powodu. W końcu skoro dotychczas ich nie dał, to czemu miałby teraz. Zlustrował bacznie młodego chłopaka wzrokiem i rozłożył ręce w geście bezrady. Jego krzywy uśmiech nie obejmował jednak oczu.
- Chłopczyku idź już stąd- powiedział ostrożnie. A jego dwóch ochroniarzy wyciągnęło noże zza pasków - Bo będą musieli Cię pociąć, a nie przepadam za krzywdzeniem dzieci - dodał wyglądając na znudzonego, jak gdyby tłumaczył jedno i to samo na okrągło. Nikt nie ruszał się z miejsca. Widocznie pan Sato dawał Iseiowi czas na grzeczne odwrócenie się na pięcie i ucieczkę. Tak przynajmniej mu się wydawało. Dwóch osiłków czekało na rozkazy swojego szefa. Widocznie nie mieli wystarczająco oleju w głowie, żeby myśleć samodzielnie.
Krótki wygląd: Dosyć wysoki facet, o kruczoczarnych włosach średniej długości. Wąskie, delikatnie przymróżone oczy również w kolorze czarnym. Wyraźnie widoczne kości policzkowe, które podkreślają kształt twarzy.
Widoczny ekwipunek: Czarny płaszcz z wysokim kołnierzem, pozbawiony kaptura. Na plecach zawieszone złożone Fuuma shuriken, układające się w kształt litery 'X'. Zawsze posiada przy sobie parasol, który często zawieszony jest przy pasie chłopaka. Na prawym palcu wskazującym złoty pierścień z wygrawerowanym emblematem Uchiha.
It's pointless...
Don't you know? Because that's the way death works.
Wandering the world of the living unnoticed as a spirit, that isn't a continuation of life.
When you die, that's it... There's nothing more... Nothing new begins.
No matter how much you regret or wish, if you couldn't do something in life, you can't suddenly do it when you die. That's just how it works, no way to defy it, try and you end up like this.
We no longer have future to fight for.
Isei nie lekceważył zagrożenia. Przygotował się do walki w odpowiedzi na zaczepki grupki mężczyzn. Wyjął swojego shurikena i odpalił Sharingana. Widząc czerwone, błyszczące oczy dwóch mężczyzn zamarło. Nie odłożyli jednak noży, tak jak rozkazał Isei, za to odwrócili się na pięcie i zaczęli uciekać w przeciwnym kierunku. Ani jeden ani drugi nie obejrzał się za siebie.
- Przeklęty shinobi - warknął Sato klnąc cicho pod nosem. Dalej siedział na kamieniu. Z boku leżała jego laska, widocznie nie był wystarczająco sprawny fizycznie, żeby zostać przeciwnikiem młodego Uchihy. Wkurzony wyciągnął pokaźną sakiewkę zza płaszcza i rzucił ją w stronę Iseia. Ta upadła tuż przed chłopakiem. - Przekaż karczmarzowi pozdrowienia - dodał tylko z niezadowoloną miną. Nie zamierzał więcej dyskutować.
Isei mógł spokojnie zabrać pieniążki i wrócić do karczmy.
Nie był najlepszym rozmówcą czy towarzyszem to fakt ale jego serce było prawę... Przynajmniej dla zwierząt. Nie darzył sympatią większości ludzi, decydując się jedynie na minimalne kontakty ale Opiekun był kimś kogo warto było poznać. Choćby i po to żeby dowiedzieć się jak jednostka może być wspaniała żeby pozbyć się własnych dążeń tylko z powodu chęci pomocy biednym zwierzętom. Z drugiej jednak to bestialskie i żałosne zachowanie kupca, który żerował na biednym Koichim bo tak nazywał się mężczyzna, przynajmniej tak mówił list, który miałbyć doręczony do handlarza. Cieszylo go to, że nie kłamał ale teraz zastanawiał się co powinien zrobić i jaką wiadomość wysłać całemu temu środowisku mniejszych lub większych szkodników. Był pewien, że wiadomość musi być dosadna więc doprowadzenie go jako więźnia nic nie da... W grę wchodziło chyba zakończenie współpracy z prawdziwym hukiem... Nikuya była coraz bardziej spięta, a jej futro z sekundy na sekundę coraz bardziej się podnosiło. Wściekli byli oboje na tego skurwysyna i teraz już nie zamierzali tego ukrywać. Rozejrzał się po okolicy i rozpoczął węszyć nakazując swojej przyjaciółce to samo. Teraz ich zmysły musiały się wytężyć i spróbować dojść do tego czy znajdują się tutaj jacyś ludzie. Próbował pozostać w ukryciu przynajmniej póki co ale przy tym zwracał uwagę na każdy nawet najdrobniejszy szczegół. Nie chciał wpaść w pułapkę, był bardzo ostrożny i jeśli tylko będzie w stanie spróbuje uskoczyć przed agresją. Nikuya oczywiście również pozostanie w gotowości na wszelkie możliwe sytuacje i w przypadku działań ofensywnych przeciwnika spróbuje zastosować unik, a po chwili będzie chciała go obejść tak żeby znaleźć się na jego tyłach lub skrzydłach.
Duet z Yusetsu postanowił rozeznać się nieco lepiej w sytuacji i po krótkiej chwili intesywnego wąchania całej okolicy doszło do Nich to czego chcieli się dowiedzieć. Trójka mężczyzn, jeden śmierdział gorzej od drugiego... Trzeci próbował maskować zapach swojej zgnilizny jednak dla wprawnego Inuzuki nie było problemem dotrzeć do prawdziwego zapachu. Śmiecie, którym należała się kara bo inaczej tego nie da się załatwić jednak póki co Hideaki starał się być spokojny. -Zostań tu i czekaj na okazję, a i kiedy się zacznię, zabijaj tak żeby bolało. Krótkie polecenie do Nikuyi, która miała czekać na dogodny moment do ataku. Sam Hideaki wyszedł z ukrycia do swoich rozmówców, pies ich jebał. Sam nie wiedział po co ta rozmowa ale miło byłoby dowiedzieć się kto za tym stoi i złożyć kolejną wizytę organizatorowi całej wspaniałej akcji. -Mam dla Was przesyłkę. Podszedł bliżej do Nich jednak powoli żeby myśleli, że nie ma złych zamiarów. Czy ryzykował? Tak, owszem ryzykował wiele ale ufał swojej przyjaciółce i temu, że jest w stanie zareagować na każdą sytuację.
-Gdzie je zabieracie? Rzucił chwilę po tym kiedy odda list. Oczekiwał odpowiedzi lub jakiegokolwiek działania z ich strony. Miał zamiar być gotowy na wszystko co się może wydarzyć, a już przede wszystkim uskoczyć przed potencjalnym atakiem tak ze strony swoich rozmówców jak i Nikuyi. Urufu doskonale wiedziała co zamierza zrobić Czarnowłosy. Żyła przy Nim już od dłuższego czasu więc ich zgranie było absolutne. Nie miała zamiaru dać dokańczać rozmowy czy czekać na sygnał. Hideaki wyraził się bardzo jasno, okazja równa się atak. Starała się pozostać niezauważona i delikatnie okrążać tych wieśniaków, a kiedy tylko pojawi się dla Niej choćby małe okienko to rzuci do ataku całą swoją wściekłość, dumę i siłę. Posiadając całą świadomość tego co dzieje się na ulicach Okami-den, wiedząc że jej pobratymcy codziennie umierają jak nie z głodu to z powodu czyjejś chciwości. Chciała krwi... Krwi każdego kto na tym zyskał. Nie będzie uważać na Hideakiego bo ten musi być gotowy do ataku Samicy i powinien uskoczyć albo się przyłączyć. Jeśli uda jej się to będzie próbowała zgarnąć dwóch mężczyzn, którzy ładują psy na wóz. Jeśli Młodzieńcowi uda się uskoczyć przed atakiem Nikuyi to niemal od razu wystartuje do mężczyzny, który mało robi ale dużo gada. Przyjmując pozycje bojową bardzo standardową dla swojego klanu będzie starał się unieszkodliwiać rywala poprzez atakowanie jego nóg oraz rąk. Chciał dowiedzieć się czegoś więcej więc musiał utrzymać go przy życiu przez jakiś czas. Jeśli zostanie zaatakowany to standardowo będzie próbował uniknąć, a w ostateczności zablokować.